#polak we włoszech
Explore tagged Tumblr posts
Text
Który piłkarz zdobył najwięcej goli w historii Serie A?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Który piłkarz zdobył najwięcej goli w historii Serie A?
Rekord zdobycia goli Serie A należy do legendarnego napastnika włoskiej ligi, Silvio Pioli. Pioli jest uważany za jednego z najlepszych strzelców w historii Serie A, zdobywając imponującą liczbę goli podczas swojej kariery. Jego rekordowy wynik to 274 gole, które zdobył podczas swojego czasu spędzonego na boiskach Serie A.
Silvio Pioli, urodzony 5 kwietnia 1970 roku we Włoszech, zyskał sławę jako niezawodny napastnik, który potrafił skutecznie wykorzystywać sytuacje podbramkowe i strzelać gole z każdej możliwej pozycji na boisku. Jego umiejętności strzeleckie oraz instynkt snajpera sprawiły, że stał się niekwestionowanym liderem w klasyfikacji strzelców Serie A.
Pioli reprezentował barwy kilku włoskich klubów, w tym takich potęg jak AC Milan, Juventus czy Inter Mediolan. Jego imponujący dorobek bramkowy sprawił, że zyskał szacunek i uznanie zarówno wśród fanów, jak i kolegów z drużyny. Jego rekord zdobycia goli Serie A do dziś stanowi punkt odniesienia dla wielu młodych napastników marzących o osiągnięciu sukcesu na włoskich boiskach.
Dla wielu miłośników piłki nożnej w Serie A osobą, która zdoła pokonać rekord zdobycia goli Silvio Pioliego, będzie musiał być niezwykły talent i determinacja. Jednakże historia tego wspaniałego napastnika pozostanie na zawsze wpisana w kronikach włoskiej ligi, jako symboliczny znak doskonałości w sztuce strzelania bramek.
Włoska liga piłkarska, znana jako Serie A, jest jedną z najbardziej prestiżowych lig piłkarskich na świecie. Wśród wielu utalentowanych graczy, zawsze wyróżniają się ci, którzy potrafią regularnie zdobywać bramki i stać się najlepszymi strzelcami ligi. W sezonie 2021/2022 tytuł najlepszego strzelca Serie A zostanie przyznany tylko jednemu zawodnikowi, a obecnie rywalizacja jest zacięta.
Jednym z kandydatów do tego zaszczytnego tytułu jest Cristiano Ronaldo, uznawany za jednego z najlepszych napastników w historii futbolu. Portugalczyk, grający obecnie w klubie Juventus, ma imponujące statystyki strzeleckie i potrafi decydująco wpływać na losy spotkań. Jego umiejętność zdobywania bramek oraz doświadczenie na boisku stanowią o jego sile jako napastnika.
Innym zawodnikiem, który może konkurować o tytuł najlepszego strzelca Serie A, jest Robert Lewandowski. Polak, występujący w barwach Bayern Monachium, regularnie pokazuje światu swoje niezrównane umiejętności strzeleckie. Jego instynkt snajpera oraz technika wykonania akcji ofensywnych często decydują o wyniku meczów.
Ostatecznie, wybór najlepszego strzelca Serie A będzie zależał od formy i skuteczności poszczególnych zawodników w danym sezonie. Zarówno Cristiano Ronaldo, jak i Robert Lewandowski, mają szansę na zdobycie tego zaszczytnego tytułu, co dodatkowo podgrzewa atmosferę rywalizacji w włoskiej lidze piłkarskiej. Fani futbolu z niecierpliwością oczekują na rozwój sytuacji i kolejne gole najlepszych strzelców Serie A.
Podczas trwania Serie A, włoskiej pierwszej dywizji piłkarskiej, wielu zawodników osiągnęło imponujące osiągnięcia pod względem strzelonych goli. Poniżej znajdziesz trzecią listę piłkarzy z największą liczbą goli w historii Serie A.
Na trzecim miejscu znajduje się Piętrowy Roberto Baggio. Ten legendarny włoski piłkarz zasłużył na uznanie za swoje umiejętności strzeleckie, zdobywając imponującą liczbę bramek w trakcie swojej kariery w Serie A. Jego precyzja i technika sprawiły, że był niezapomnianym zawodnikiem ligi.
Kolejnym znakomitym graczem na liście jest Alessandro Del Piero. Legenda Juventusu, Del Piero zdobył wiele goli podczas swojej długiej i owocnej kariery w Serie A. Jego umiejętności strzeleckie i zdolność do kreowania gry uczyniły go jednym z najlepszych napastników ligi.
Nie można pominąć Francesco Totziego. Trzykrotny zdobywca Złotej Piłki, Totzi był niezwykle skutecznym strzelcem, którego nazwisko zawsze kojarzyło się z golami i zwycięstwami. Jego wkład w historię Serie A jest nie do przecenienia.
Te trzy wielkie postacie to tylko część bogatej historii Serie A. Ich umiejętności, talent i determinacja sprawiły, że stali się ikonami włoskiego futbolu i zasłużenie znaleźli się w rankingu piłkarzy z największą liczbą goli w historii ligi.
Zawodnik z największą ilością bramek w lidze Serie A to zawsze temat, który wzbudza duże zainteresowanie wśród fanów piłki nożnej. Sezony, w których futbolista zdobywca największej liczby goli zostaje uhonorowany Złotym Butem, są szczególnie emocjonujące dla miłośników włoskiej ligi.
W historii Serie A można znaleźć wielu wybitnych strzelców, którzy potrafili regularnie trafiać do siatki rywali. Jednym z najbardziej znanych zawodników, którzy wielokrotnie zostali najlepszymi strzelcami ligi włoskiej, są legendarne postaci takie jak Silvio Piola, Gunnar Nordahl czy Francesco Totti.
Niektórzy z tych zawodników potrafili zachwycać swoimi umiejętnościami przez wiele lat, zdobywając bramki zarówno z wolnych, jak i z gry. Do dziś wielu kibiców pamięta niezapomniane akcje tych piłkarzy, które przeszły do historii włoskiego futbolu.
Branie udziału w rywalizacji o miano najlepszego strzelca ligi Serie A to nie tylko zaszczyt, ale także dowód na wielką skuteczność i determinację zawodnika. Dla wielu graczy jest to też szansa na zapewnienie sobie miejsca w historii włoskiego futbolu i pozostanie w pamięci fanów na długo po zakończeniu kariery.
Nie sposób przewidzieć, kto stanie się kolejnym zawodnikiem z największą ilością bramek w Serie A, ale jedno jest pewne - ta prestiżowa nagroda przynosi chwałę i uznanie dla zwycięzcy, który zasługuje na uznanie za swoje imponujące umiejętności strzeleckie.
Statystyki strzeleckie są jednym z kluczowych elementów oceny skuteczności piłkarzy w Serie A, włoskiej ekstraklasie piłkarskiej. W sezonie 2021/2022 można zaobserwować kilka ciekawych trendów dotyczących strzelców bramek w tej prestiżowej lidze.
Na czele klasyfikacji strzelców Serie A znajduje się aktualnie znakomity napastnik zespołu Inter Mediolan - Edin Dzeko. Bosnijczyk świetnie odnajduje się w ataku swojego zespołu, zdobywając bramki zarówno z akcji skonstruowanych, jak i po stałych fragmentach gry.
Kolejne miejsca w tym zestawieniu zajmują tacy znani piłkarze jak Dusan Vlahovic z Juventusu, czy Romelu Lukaku również z Interu. Ci gracze regularnie wpisują się na listę strzelców, zachwycając kibiców precyzją i skutecznością w finiszu akcji.
W Serie A nie brakuje także polskich piłkarzy, którzy odnoszą sukcesy pod względem strzeleckim. Arkadiusz Milik reprezentujący barwy Olympique Marsylia imponuje nie tylko polskim kibicom, ale także włoskim fanom swoimi umiejętnościami strzeleckimi.
Wszystkie te statystyki strzeleckie świadczą o wysokim poziomie piłki nożnej w Serie A oraz o znakomitych umiejętnościach ofensywnych wielu zawodników. Kibice mogą być pewni, że emocje związane z golami nie miną w tej popularnej włoskiej lidze nawet przez chwilę.
0 notes
Text
Książki o nurkowaniu swobodnym i łowiectwie podwodnym po polskuPosted on
„Moana”, Bernard Gorsky
Wydawnictwo: Iskry Rok wydania: 1966 Tytuł oryginału: Expedition „Moana” Tłumacz: Stolarek Zbigniew
Książka ta jest kultowa dla wszystkich płetwonurków. Jej autor Polak, mieszkający w Paryżu (jego nazwiska brzmi naprawę Górski) opisał tu trzyletni rejs żaglowcem „Moana”. Trasa wyprawy obejmowała Tanger, Wyspy Karaibskie, Kanał Panamski, Wyspy Galapagos, Wyspy Markizy, Morze Koralowe, Wyspy Kokosowe, Ocean Indyjski do Suezu i St. Tropez. Nie zwykłe miejsca odległe zakątki i niesamowite opisy podwodnego świata w każdym budzą chęć do dalekiej morskiej podróży i nauki nurkowania.
Książka wprowadzi czytelnika na pokład „Moany” i pozwoli wyruszyć w podróż naokoło świata, przez morza tropików. Będzie tam przeżywał dramatyczne przygody płetwonurków w koralowych puszczach, będzie uczestniczył w codziennych emocjonujących spotkaniach z mieszkańcami głębin,w płynnym żywiole mant, barakud, rekinów !
(opis zapożyczony ze strony antykwariat-mit.pl)
„Trzej łowcy na dnie morza”, Hans Hass
Wydawnictwo: MON Rok wydania: 1958 Tytuł oryginału: 3 Jager auf dem Meeresgrund Tłumacz: Witold Zubrzycki
Hans Hass urodził się 23 stycznia 1919 w Wiedniu. Po raz pierwszy zetknął się z podwodnym światem Morza Śródziemnego w lipcu 1937 roku, podczas wakacji na południu Francji. Przebywając w Cap d’Antibes spotkał człowieka, który pokazał mu czym jest podwodne polowanie. Zafascynowany tym pięknym sportem przyglądał się mistrzowi aby już niedługo samotnie kontynuować podwodną przygodę. Pochłonięty całkowicie światem, który odkrył pod powierzchnia morza, zapragnął poznać jego niezwykłą biologię. Już w sierpniu tego samego roku, po powrocie z południa Francji, wygłosił w Wiedniu swój pierwszy wykład.
Oprócz pasji do badań naukowych, Hass posiadał również zamiłowanie do przygody, Rok później, w wieku 19 lat podjął swoją pierwszą wyprawę. Udał się do byłej Jugosławii w towarzystwie kilku przyjaciół z Uniwersytetu w Wiedniu, gdzie studiował prawo. Podczas tej wyprawy Hass kontynuował swoje zamiłowanie do podwodnych polowań. W Jugosławii wykonał także pierwsze podwodne zdjęcia przy użyciu wodoszczelnej obudowy własnej konstrukcji.
W 1939 roku Hass wyruszył w kolejna podróż na którą zabrał dwóch przyjaciół: Alfreda von Wurziana i Jörga Böhlera. Celem podróży były Karaiby. Relacja z tej właśnie wyprawy stanowi główny wątek książki. Autor wraz towarzyszami przeżywa wiele ekscytujących przygód, większość z nich pod wodą. Podczas pobytu na wyspach nagle wybucha II wojna światowa, która zmusiła trzech przyjaciół do przedłużenia pobytu na Karaibach. Ostatecznie wyprawa trwała dziewięć miesięcy. Po powrocie do Wiednia, Hass przerwał studia prawnicze i zajął się zoologią, przeciwstawiając się woli ojca.
„Homo Delphinus. Czlowiek delfin”, Jacques Mayol
Wydawnictwo: Wielki błękit Rok wydania: 2009 Tytuł oryginału: Homo Delphinus. The Dolphin within Man Tłumacz: Janusz Ochab
„HOMO DELPHINUS�� odniósł wielki sukces we Włoszech, Francji, Rosji, a później także w Japonii, gdzie stał się prawdziwym bestsellerem i uważany jest za biblię wszystkich nurkujących na wstrzymanym oddechu. Jacques Mayol był badaczem i światowej sławy nurkiem, któremu szerokie uznanie przyniosły pionierskie prace w zakresie głębokościowego nurkowania na wstrzymanym oddechu oraz jego historyczne, rekordowe nurkowanie na głębokość 100 metrów, dokonane podczas programu eksperymentalnych i medycznych badań nad nurkowaniem. Osiągnął tę zadziwiającą głębokość jako pierwszy człowiek w historii, nurkując w taki sam sposób jak delfiny, na jednym oddechu, i zadając w ten sposób kłam opiniom fizjologów!
W książce Jacques Mayol rozwija koncepcję „HOMO DELPHINUS”, której jest jedynym i prawdziwym twórcą. Odkrywanie jego miłości do morza i naszych morskich „kuzynów”, waleni, pozwala obudzić w naszej podświadomości pytania, nad którymi nigdy dotąd się nie zastanawialiśmy: Czy człowiek naprawdę pochodzi od stworzeń wodnych? Jak może na nowo obudzić uśpione zdolności ciała i ducha oraz mechanizmy psychologiczne, jak może sięgnąć do głębi swego psyche i genetycznego make-upu, by wykorzystać potencjał swego wodnego pochodzenia, by stać się „HOMO DELPHINUS”?
Mayol odważnie próbuje wyjaśnić zamiłowanie człowieka do wody, a w szczególności morza i oceanów. Jako wizjoner wykazuje słuszność koncepcji narodzin w wodzie. Jako badacz Mayol zabiera nas w różne strony świata, by pokazać nam ludzi, którzy szukając zarobku lub pożywienia wciąż nurkują w sposób, w jaki robiono to od tysięcy lat, w „bezdechu”. Jako poeta przywołuje wiele mitów i legend związanych z morzem. Książka „HOMO DELPHINUS” opisuje „drogę” duchowej więzi człowieka z morzem. To książka nie tylko dla pasjonatów nurkowania, ale i dla wszystkich ciekawych świata i wielkich ludzi tworzących historię. A takim był bez wątpienia Jacques Mayol.
(opis zapożyczony ze strony wysylkowa.pl)
„Zanurzeni w Wielki Błękit”, Pipin Ferreras
Wydawnictwo: Świat Książki Rok wydania: 2005 Tytuł oryginału: The Dive. A story of love and obssesion Tłumacz: Puchalska Joanna
Prawdziwa historia wielkiej przygody i niezwykłej miłości. Autor i jego uczennica, a zarazem żona, Audrey Mestre bili rekordy w nurkowaniu bezdechowym, polegającym na schodzeniu na coraz większe głębokości bez zapasu powietrza. Dla niej nurkowanie oznaczało poznawanie samej siebie, jego pociągała rywalizacja. Prawda, że igrali ze śmiercią, ale nie chcieli inaczej żyć. W 2002 roku Audrey, bijąc rekord świata Pipina (zanurzył się na głębokość 162 metrów), przypłaciła go życiem… Swą piękną książkę o ich wspólnej pasji i uczuciu Pipin zadedykował Audrey. „Nauczyła mnie, czym naprawdę jest miłość i pokazała mi, że koniec życia, jakiego wszyscy doświadczamy, jest początkiem następnej podróży” – napisał.
(opis zapożyczony ze strony wysylkowa.pl)
„Dziesięciu Królów Morza”, Jacques Mayol, Pierre Mayol
Wydawnictwo: Wielki Błękit Rok wydania: 2009 Tytuł oryginału: The Ten Kings of the Sea Tłumacz: Janusz Ochab
„Dziesięciu królów morza” to fikcyjna opowieść oparta na wspólnych podwodnych odkryciach i doświadczeniach braci Pierre’a i Jacquesa Mayola. Fascynacja zaginionym kontynentem zwanym Atlantydą zaprowadziła ich na Ocean Atlantycki, a dokładniej na Bahamy, gdzie badali tajemnice Bimini i innych wysp archipelagu. Po drodze Jacques odkrył hiszpański galeon zatopiony przed 300 laty. To właśnie ten wrak stał się inspiracją dla niniejszej powieści.
Jacques Mayol, pisarz światowej sławy nurek i wielokrotny rekordzista świata, uznawany powszechnie za pioniera w dziedzinie nurkowania na bezdechu. W 1976 roku jako pierwszy człowiek w historii zanurkował na głębokość 100 metrów. Mayol urodził się w 1927 roku, w Chinach, i choć był obywatelem Francji, większość życia spędził we Włoszech, na wyspach Caicos i w Japonii. Zmarł we Włoszech, w grudniu 2001 roku, kładąc kres wieloletniej pasji nurkowania i jednocząc się całkowicie z morzem i naturą. Brał udział w przygotowaniu i produkcji wielu filmów dokumentalnych. Był niezwykle wytrzymały i sprawny fizycznie, co zawdzięczał, między innymi, znajomości i ćwiczeniom jogi oraz innych nauk Wschodu. Życie Jacquesa Mayola stało się tematem filmu „Wielki Błękit” (Le Grand Blue) Luca Bessona. Główny bohater filmu, grany przez Jeana-Marca Barra, podobnie jak Jacques nurkuje na nieprawdopodobne głębokości i utrzymuje bliską więź z delfinami. Najsłynniejsza książka Mayola, „Homo Delphinus. Delfin w człowieku”, uważana jest za Biblię wszystkich nurków bezdechowych.
Pierre Mayol, starszy brat Jacquesa, studiował filozofię, logikę i metafizykę, a specjalizował się w tak zwanej „protohistorii”. Jest autorem wielu artykułów publikowanych we francuskich czasopismach marynistycznych. Wydał również kilka książek, między innymi „Le Grand Doute” i „Les Hommes de Pierre”. W powieści tej Pierre i Jacques próbują rzucić nowe światło na tajemnicę oceanu i na mitologiczne więzi łączące człowieka z morzem, więzi, które zawsze nas intrygowały. Książka „Dziesięciu królów morza” odniosła sukces we Włoszech, Francji i Japonii. Teraz wydawnictwo Wielki Błękit przygotowało jej polską edycję.
(opis zapożyczony ze strony wysylkowa.pl)
.http://www.spearfishing.pl/aktualnosci/polskie-ksiazki-o-nurkowaniu-swobodnym-i-lowiectwie-podwodnym/
0 notes
Text
Florencja to drogie miasto, ale
Moja sytuacja z internetem jest różowa, ale należy dodać, że jest to wyjątkowo siny odcień różu. Mimo dramatycznych okoliczności, udało mi się wstawić na YouTube filmik, w którym zobaczysz mój pierwszy spacer po starym mieście Florencji. Minęło tak niewiele czasu, odkąd tu przyjechałem, a mój ówczesny zachwyt nad każdą mijaną pierdołą bawi mnie już teraz.
Całą drogę nie mówię nic, co głębią intelektualną przebijałoby onomatopeję uaaauuuu. To miasto potrafi robić pierwsze wrażenie i chyba udało mi się uchwycić ten zachwyt. Sprawdźcie, a jak nie, to chociaż spójrzcie na tę twarz z miniaturki: jaka ona radosna, jaka ona pod wrażeniem.
youtube
Teraz nie dość, że muszę wypracować znajomość z Florencją, to jeszcze kumpelskie flow z kamerą. Jak przed nią gadam, cały czas odczuwam krępujący respekt, tak jakby przeprowadzała ze mną rozmowę kwalifikacyjną w głównej siedzibie iD.
Okiełznanie Florencji powinno pójść ciut sprawniej. Nietrudno o nabieranie dystansu, kiedy na nic człowieka nie stać. Z dominikańskiego budżetu nie wystarczyłoby na pokrycie coperto, a co dopiero na zamówienie czego�� ponad czerstwy chleb zroszony oliwą, zwieńczony pomidorem pokrojonym w kostkę. Nie pomyślałem o tym przed przyjazdem, ale Florencja to miasto dla bogatych ludzi – przynajmniej jeżeli jesteś z Polski i dostajesz wypłaty w złotówkach. Szybko darowałem sobie przeliczanie na peeleny, bo popadłbym w paranoję i jedyna pasta, jakiej bym spróbował, służyłaby do czyszczenia butów.
Uspokoję, że życie florenckiego plebejusza nie jest takie tragiczne. Niektóre produkty są o wiele tańsze niż w Polsce i tak się szczęśliwie złożyło, że są to sami moi ulubieńcy.
Siedzę w kawiarni przy markecie i za filiżankę cappuccino zapłaciłem jeden euro i dwadzieścia centów. A to wcale nie jest najtańsza opcja! Euro to taka średnia, przynajmniej kiedy nie pijesz w ścisłym centrum, w miejscach, których nie wypada odwiedzać bez fedory i kluczyków od Lamborghini. Nie wiem, czy mają tu Starbucksa, ale nawet z polskimi cenami nie utrzymałby się przez tydzień.
Ceny pizzy też są okej, ale jadłem ją dopiero kilka razy i do tej kwestii powrócę ze szczególną powagą. Najbardziej taktowna suma, jaką zainwestujecie w Margerittę, to pięć euro. Tragedii nie ma. Zwłaszcza kiedy nie jesteście parszywymi grubasami i podzielilibyście się nią z kimś jeszcze. Pizza jest po to, żeby się nią łamać i rozdawać.
We Florencji pizza ma jeden rozmiar i jedną grubość ciasta. Broń cię Bóg pytać o grube ciasto. Broń cię Maryja pytać o sos czosnkowy albo ten z tysiąca wysp. Broń cię Dzieciątko Jezus choćby rozważać polanie jej ketchupem. Włosi ogłosiliby żałobę narodową.
Nawet najtańszy makaron z marketu Coop co najmniej dorównuje jakością tym z górnych półek w polskich sklepach. Barilla jest tutaj tak tania, i powszechna, jak nasza Lubella. Za euro kupisz wielką pakę ośmiu, jeśli mnie pamięć nie myli, rogalików rozmiarów 7-daysa, za tyle samo w Polsce ledwo starczy ci na dwie sztuki. Dwa euro zapłaciłem za przepyszną oliwę z oliwek, tyle samo za pękatą, półkilową pakę startego parmezanu, a kilkadziesiąt eurocentów za butelkę passaty. Muszę wam kiedyś pokazać, jak wyglądają tutejsze kioski: między włoskimi czasopismami spoczywa półeczka wypełniona butelkami rozmaitych win. Wino kupicie wszędzie i dowolnej maści. Tutaj wino piją wszyscy, zawsze i wszędzie. Rozpiętość cenowa jest gigantyczna: od wina w cenie nowego iPhona do ordynarnych kartonów za mniej niż euro. Rzecz jasna zazwyczaj kupuję kartony…
Pod względem żywieniowym, mam właściwie tylko jeden palący problem: obszedłem całe miasto i połowę lodziarni, pytałem o lody włoskie, zakręcone, najlepiej maczane w stygnącej czekoladzie z pokruszonymi orzechami.
Patrzyli na mnie jak na kretyna. Niby oczywista sprawa, że wszystkie lody, które ci podadzą, są w pewnym sensie włoskie, ale jednocześnie żadne z nich nie są włoskie. Chyba kolejne włoskie lody, w tym moim pokracznym, nadwiślańskim rozumowaniu, zjem dopiero z wami.
#po polsku#polak we florencji#dominik łowicki#tudominik#polskie blogi#tumblr polska#toskania#florencja#włochy#polak we włoszech#blog podróżniczy#emigracja
1 note
·
View note
Text
Daj nie koronawirusa, nie pijaka, nie Polaka, Massima-kata
Na pewno nikomu z Was nie umknęła piosenka zespołu Mikromusic „Takiego chłopaka”. Panie najpierw śpiewają o swoich wymaganiach co do potencjalnego chłopaka – nie chcą pijaka, nie chcą Polaka, nie chcą biedaka. Okazuje się to prawdą, gdyż obecnie wymarzonym partnerem dla przeciętnej Polski z przeciętnym ilorazem inteligencji jest nie Polak, nie pijak, nie biedak – Włoch, który trochę się naćpa, porwie taką i zgwałci, ale za to jest przystojny i bogaty, a także odnosi sukcesy zawodowe działając w rodzinnej mafii. Brzmi jak ideał, prawda?
Film „365 dni” na podstawie szmirowatej książki niejakiej Blanki Lipińskiej to jedna z tych pozycji, za którą proszę, nie płaćcie – jeśli już musicie zobaczyć, to czekajcie na wersje piracką, albo napiszcie do mnie, to oddam wam wejściówkę. Ten film okazał się taki, jaki myślałam, że się okaże, po obejrzeniu wywiadów z Panią Blanką, która to zamiast rozmawiać o literaturze, mówi o swoich zdolnościach w sypialni (które są oczywiście na niesamowicie wysokim poziomie). Nie wiem jak Wy, ale ja chyba wolę pisarzy, którzy potrafią pisać, a ich umiejętności łóżkowe nie zaprzątają mi głowy. Jednak, po obejrzeniu filmu, doświadczenia tej blondyneczki znalazły się w centrum mojej uwagi, bo jeśli wierzyć autorce, że większość tego dzieła jest prawdą, to na pewno ta kobieta ma za sobą niewyobrażalną ilość traum.
Jednak nie chcę tu rozpamiętywać nad scenami, które nigdy nie powinny być romantyzowane w filmie, ani w książce, bo o tym chyba już wszyscy powiedzieli. Bo równie przerażające jest dla mnie to, że wiele kobiet uważa ten film i książkę za opowieść o miłości, a nie opowieść o poddaniu się zwierzęcym instynktom z człowiekiem, z którym nie ma się absolutnie nic wspólnego, ale jest ładny i bogaty.
Moje niewielkie doświadczenie z romantycznymi (zwykle tylko z mojej strony) znajomościami dzielę na dwa typy: „słucha tej samej muzyki/ ogląda dobre filmy/ ma fajne zajawki” lub „o kurczę, ten człowiek naprawdę musi mieć duszę”. To pierwsze to typowe zauroczenie, kiedy poznaję kogoś, ktoś okazuje się jakiś fajny, zabawny, albo ładny i mój móżdżek próbuje przekonać mnie, że jest najbardziej fajny i zabawny ze wszystkich. Druga opcja to już bardziej skomplikowana znajomość, kiedy kogoś dobrze poznaje i widzę, że o dziwo ten człowiek posiada skomplikowaną wrażliwość, a raz na jakiś czas ustąpi miejsce staruszce w autobusie (oznaka dobrego serca). Wtedy można podjąć decyzję, że ten oto człowiek, mimo różnych wad, prawdopodobnie ma w sobie coś pięknego i należy go pokochać bez pamięci i bezsensu też. Co łączy te oba porywy serca? Otóż to, że jednak jest to całkiem warunkowe, a warunkiem okazuje się, uwaga uwaga, nie uroda, nie pieniądze, nie stanowisko starszego gangstera w podwarszawskiej mafii, ale charakter, zainteresowania, wyznawane wartości. A dowiedzieć się o tych rzeczach można na przykład poprzez rozmowę.
Tymczasem w filmie 365 dni główni bohaterowie przeprowadzają między sobą dwa rodzaje rozmów. Jedną o pierogach. Drugą, niekończącą się rozmowę, o tym, że Massimo jej nie dotknie bez jej zgody, po czym nagminnie to robi. Mamy też ciekawą sytuację, bo Massimo nie potrzebuje starać się zakochać w Laurze, głównej bohaterce, bo tak się składa, że miał związane z nią halucynacje, które sprawiły, że zakochał się w obcej zupełnie typiarze z Polszy tak po prostu. Laura natomiast potrzebowała jednej rozmowy o pierogach, która była bardziej jej monologiem, oraz rozmów kiedy jej włoski gangster mówi do niej władczym tonem lub zakazuje czegoś, żeby stwierdzić, że Massimo to ten jedyny, i po zawrotnym czasie, czyli 3 dniach, zakochać się w nim bez pamięci.
I właściwie nie wiem czemu ten film trwa tak długo, jak historia powinna zakończyć się po tych 20 minutach, kiedy Laura stwierdza, że w sumie kocha swojego porywacza i gwałciciela. Reszta filmu to jakiś nielogiczny ciąg zdarzeń, które z siebie nie wynikają, oraz sceny seksu między bohaterami, które równie dobrze mogłyby się znaleźć w następnym odcinku M jak Miłość. Nie można też zapomnieć o scenach w przymierzalni, gdyż Massimo nie jest tylko zwykłym porywaczem, ale też fajnym sponsorem, który kupi swojej ofierze kilka ładnych wdzianek.
I to jest kolejna smutna sprawa związana z tym filmem. Związek, w którym mężczyzna zapewnia dom, kupuje ubrania, samochód, kosmetyki, a kobieta? Kobieta ma ładnie wyglądać. Kobieta może pokochać kogoś, kto ją porywa i gwałci, bo kupi jej sukienkę i ma ładny dom. Kobieta nie musi mieć charakteru, nie musi potrafić prowadzić dyskusji, bo po co to komu – wystarczy, że jest wizytówką. Bardzo to przykre, nie wiem jakim prawem taka szmira powstała w XXI wieku. Ale z drugiej strony możemy czekać na więcej na podobnym poziomie filmów, w końcu 2 mld złotych muszą gdzieś się ulokować.
Kolejną przykrą rzeczą, którą ostatnio odkryłam, jest tłusty czwartek. Pomyślicie – dlaczego? Jedzenie pączusiów, co może być w tym złego? Otóż to, że tłusty czwartek jest dla mnie przejawem takiego bezsensu konsumpcjonizmu. Lubisz pączki, nie lubisz pączków, tak czy siak zjesz ich z pięć, chociaż po pierwszym już jesteś syty. Firmy zamawiają pierdylion tych bułeczek w lukrze i daj boże, jeśli te bułeczki po skończonym dniu można gdzieś oddać, ale prawdopodobnie kończą na śmietniku. Do tego dochodzą ludzie, którzy stoją dwie godziny w kolejce, żeby kupić 20 najlepszych pączków w mieście. I to nie jest tak, że nie można zjeść z tej okazji pączka. Tylko czemu to nie może być jeden, albo dwa? W taki dzień wszystkie cukiernie produkują maksymalną ilość pączków, a jeśli nie są cukiernią chodną, to na koniec dnia zdatne do jedzenia pączki lądują na śmietniku.
Co z tego wszystkiego wynika? Zupełnie nic.
Czy moje życie ostatnio jest serią frustracji? Trochę tak, ale nie do końca. Byłam na przykład na koncercie schaftera. Ucieszyłam się, że nie mam już 16 lat, jak większość obecnych tam słuchaczy i z koncertu nie musi odbierać mnie mama. Ucieszyłam się też, że za czasów mojego liceum ludzie nie byli aż tak wystylizowani, bo dawało to niejako pole do popisu, żeby jakkolwiek się od siebie odróżniać. Ja odróżniałam się na przykład tym, że byłam grubasem – teraz tak nie można, wszystkie dziewczyny są chude. Chłopcy też wyglądają identycznie, wszyscy jak ten na scenie, który coraz bardziej wydaje mi się, że jest 03, a nie 96 i ten jebany performance nie do końca mu jednak wychodzi. Aczkolwiek dobrze się bawiłam, szczególnie kiedy dziewczynki śpiewały jak to tankują swój drogi samochód, albo piją drogi alkohol. A mama wie?
Innym pozytywnym aspektem mojego życia, jest fakt, że udało mi się uniknąć śmiercionośnego koronawirusa, o którego wręcz się otarłam, w końcu byłam we Włoszech. Na południu i kilka tygodni przed zachorowaniami. Polecam taka przejażdżkę nawet w obliczu czyhającego zagrożenia, bo spacery po obcych ulicach są zwykle przyjemniejsze niż te po dobrze znanych. I jeśli ktoś lubi dobrą kawę, to też się nie zawiedzie, albo jak ktoś nie lubi innych polskich turystów, bo tam też się zdarzają i zawsze dadzą złą radę (na przykład żeby zmarnować dzień w Monopoli, bo niby cudowne miasto, a tak naprawdę to przeciętne, a prawdopodobnie zostało polecone jedynie przez miłe skojarzenia związane z nazwą). Niestety przez moją podróż nie mogłam napisać dwóch egzaminów, do których obecnie z zapałem się uczę. Niestety nie porwał mnie żaden włoski mafiozo, wtedy bym nie musiała myśleć ani o pączkach, ani o nauce, może tylko trochę o koronawirusie.
2 notes
·
View notes
Link
0 notes
Text
Energylandia - Future 4.0 - Odc #33
Jeszcze do nie tak dawna Polska nie mogła pochwalić się parkiem rozrywki z prawdziwego zdarzenia. Jedynie czego zwykły Kowalski mógł doświadczyć zamykało się do objazdowych wesołych miasteczek. Pragnąc czegoś więcej należało udać się za naszą zachodnią granicę. Zmiana nastąpiła w roku 2014, kiedy to otwarta została Energylandia.
Twórcami parku jest małżeństwo Goczałów, a inwestycja znajduje się w miejscowości Zator (koło Krakowa). Obiekt zajmuje 35 ha, lecz docelowo ma rozrosnąć się do 150 ha. Liczba gości obecnie wynosi około 1,5 mln w skali roku. Park składa się z około 70 atrakcji, w kilku strefach tematycznych. Najnowszą jest Smoczy Gród, którego główną atrakcje jest najwyższa drewniana kolejka na świecie (63 m, 121 km/h). Zadra (producent Rocky Mountain Construction, USA) została oddana do użytku we wrześniu br., mimo, iż początkowo miał to być rok 2020. Jest to innowacyjna hybrydowa konstrukcja o drewnianym stelażu z elementami metalowymi. Wagoniki pędzą po stalowym torze. Kolejnym rekordzistą jest megacoster - Hyperion (producent Intamin, Szwajcaria), który osiąga 142 km/h i wysokość 77 m, czyniąc go nr. 1 tego typu konstrukcji w Europie. Cechuje go też minusowe pochylenie spadku, które daje wrażenie swobodnego spadku (air time). Kolejnym rekordzistą jest watercoaster o wysokości 50 m oraz prędkości 110 km/h. Jest to wyjątkowe połączenie klasycznego roller costera oraz atrakcji wodnej. Bardzo ciekawym doświadczeniem jest przejażdżka na launchcoster - Formula 1 (producent Vekoma, Holandia), gdzie uzyskuje się przyspieszenie do 80 km/h w ciągu 2 s. Energylandia oferuje też poza ekstremalnymi przejażdżkami, typowe rodzinne atrakcje oraz pokazy kaskaderów, koncerty, animacje dla najmłodszych czy bazę hotelową. Inspiracja do tak poważniej i kosztownej inwestycji był pobyt państwa Goczałów we Włoszech. Tam mogli doświadczyć atrakcji parku Gardaland. Był to impuls aby zainwestować zyski z jednej z największych dyskotek Polski - Energy 2000 w pierwszy park rozrywki w Polsce. Oczywiscie bez wsparcia funduszy unijnych sfinasowanie tak ogromnej inwestycji byłoby nie realne. Wcześniej w naszym kraju były pomniejsze parki tego typu. Było też wiele obietnic oraz potencjalnych zagranicznych inwestorów, którzy chcieli stworzyć tego typu miejsce w Polsce. Jednak, to polscy biznesmeni zbudowali park, który najbliższą konkurencję ma w Niemczech (Heide Park). O ile początki nie były tak obiecujące, o tyle ostatnie dwie duże kolejki zdecydowanie pozycjonują Energylandie na mapie każdego fana roller costerów.https://www.money.pl/gospodarka/energylandia-bije-kolejne-rekordy-zobacz-czym-kusi-najwiekszy-park-rozrywki-w-nowym-sezonie-6373483187369602a.html https://en.wikipedia.org/wiki/Energylandia Energylandia powiększy się 5 razy i dostanie hotel - Biznes - rp.pl Polak potrafi — czyli jak powstał największy w Polsce Park Rozrywki Energylandia | Kurier Lubelski
0 notes
Photo
Ponoć nie ma większego sposobu na okazanie szacunku do danej nacji niż nauczenie się jej ojczystego języka. Nauka obcej mowy faktycznie jest procesem niekrótkim i wymagającym dużego nakładu pracy jednak korzyści są ogromne. Dostęp do większej ilości treści niejednokrotnie lepszej jakości, możliwość porozumienia się z milionami nowych ludzi, podróżowanie bez stresu, możliwość współpracy z zagranicznymi firmami, zaistnienie na zagranicznych rynkach, a może nawet znalezienie miłości życia - bo kto powiedział, że to musi być Polka/Polak? Dzięki nauce angielskiego od najmłodszych lat dziś jestem w stanie dogadać się praktycznie wszędzie gdzie dotarła cywilizacja. Znajomość języka sprawia, że moje staroście mogę sprzedawać z dużo większym zyskiem na niemieckich portalach. W moim ulubionym kraju - we Włoszech mogę osobiście podziękować szefowi kuchni za wspaniałą kolację a te kilka zdań po rosyjsku, które znam dają mi przewagę nad kolegą kiedy spotykamy w klubie tę sympatyczną Ukrainkę. Języka można nauczyć się w każdym wieku i w 99% przypadków warto.
2 notes
·
View notes
Photo
Fabian Drzyzga: "Nie mam nic przeciwko żeby Leon grał w naszej reprezentacji. Nikt nie widzi problemu żeby Juantorena grał we Włoszech, Leal w Brazylii, ja też nie uważam żeby to był problem, żeby Leon grał w naszej reprezentacji."
Mateusz Bieniek: "Nie mam nic przeciwko, Leal dostał zgodę żeby grał w Brazylii, dlaczego Leon ma u nas nie grać? Ma żonę Polkę, jego managerem też jest Polak, więc ja na pewno jestem za. To nie jest tak że my czekamy "kurde kiedy on dostanie..." Skupiamy się na swojej pracy, nie ma Leona, przez najbliższe dwa lata go na pewno nie będzie. Mamy też świetnych zawodników na jego pozycji więc tragedia się nie stanie, ale mówię że fajnie by było jakby dołączył, bo Leal dostał w Brazylii tą szansę. To nie jest tak że czekamy "kurde, kiedy będzie okazja...", jeśli będzie, to na pewno będziemy się cieszyć."
Paweł Zatorski: "Pamiętam o tym jakim Leon jest zawodnikiem i to jest jeden z najlepszych przyjmujących na świecie i w żadnym wypatku nie mam nic przeciwko grać u jego boku, czy żeby on grał u naszego boku. Myślę że mógłby dać dużo naszej reprezentacji. Wiele innych reprezentacji jest budowanych w taki sposób. Włosi zdobyli wicemistrzostwo olimpijskie w poprzednim roku, gdzie bez takich zawodników nie byliby w stanie tego sukcesu zdobyć."
Bartosz Kurek: "Jeżeli on chce grać, jest wolnym człowiekiem, to jest wolny kraj, nie oczekuje jakiś gratyfikacji finansowych, to czemu mu nie pozwolić? To czy by sportowo się przydał czy nie to myślę, że nie podlega dyskusji. Podchodzę do tego bardziej na luzie, nie miałbym pretensji jeżeliby do nas dołączył, bo wiem że wymagania spełnił."
Źródło: sport.pl
1 note
·
View note
Photo
#JakSięToWszystkoZaczęło 1 Trzy lata temu napisał do mnie gość, który tak jak ja, mieszka we Włoszech. Myślę sobie, co może chcieć ode mnie Polak mieszkający zagranicą. Wiedziałam od razu, że chodzi o jakiś nowy biznes. Nadstawiłam uszy, oczy i palce, bo działałam już w kilku i wciąż szukałam jakiegoś rozwiązania, które pozwoliłoby mi wreszcie zarabiać konkretne pieniądze. Ten Polak gadał ze mną jak maszyna. Więc od razu zapaliła mi się czerwona lampka, bo wiedziałam że gada ze mną według jakiegoś schematu. Bardzo mnie to zniechęciło, ale powiedział coś co wywołało ogromną ciekawość… “Mamy niesamowitą strategię” No kolego... Teraz to się już mnie nie pozbędziesz, ja muszę tę strategię mieć, bo na pewno ona pomoże mi wystartować w tych moich wszystkich biznesach i teraz zrobię furorę. On nie miał pojęcia co mi się w głowie rodzi. Byłam jego pierwszym kontaktem. Mówił mi że mogę zarobić nawet 500 € jak dobrze będę pracować, a ja pukałam się w głowę i mówiłam, jakim cudem!? Pokazał mi coś, co sprawiło że wszystkie lampki, zielone czerwone i niebieskie zapaliły mi się w głowie, a oczy chciały wyskoczyć mi z orbit! CDN… #UGPL #KochamMójStylŻycia #BiznesNaKomórce #PracaOnline #ChcęLepszegoŻycia
0 notes
Link
Ferie 2018, a wraz z nimi zimowe obozy młodzieżowe 2018 już za nami. Czekamy na ferie 2019 oraz zimowiska, które się wtedy będą odbywać, ale zanim to nastąpi czeka nas duuużo innych akcji i atrakcji. Moment odpoczynku po zakończonych feriach postanowiliśmy przeznaczyć na małe podsumowanie tego co działo się przez ostatni miesiąc, a właściwie to półtora!
W roku 2018 bawiliście się z nami na młodzieżowych zimowiskach w Polsce i za granicą. W kraju niesłabnącą popularnością cieszyło się kultowe Zakopane. Nic dziwnego, to magiczne miasto będzie modne chyba nawet za sto lat! Każdy Polak powinien choć raz przejść się Krupówkami czy zobaczyć Gubałówkę oraz przepiękną panoramę Giewonta.
Najfajniejszą opcją w Zakopanem była możliwość poczucia magicznej atmosfery jaka towarzyszy zawodom skoków narciarskich. W czasie jednego z naszych turnusów do Stolicy Polskiej Zimy przyjechała czołówka skoczków z całego świata, w tym nasi reprezentanci! Poczuliśmy dzięki temu prawdziwie olimpijską atmosferę!
Ci, którzy marzyli o tym, żeby szusować na nartach na prawdziwym lodowcu mieli okazję wybrać się z nami na zimowisko młodzieżowe za granicę. W tym roku po raz kolejny królowały Włochy i Austria, ale chyba nie powinno was to dziwić jeśli spojrzycie na TAKIE zdjęcia…
Wykonał je Piotrek Skibiński, którego mieliście okazję poznać na jednym z turnusów. Koniecznie sprawdźcie jego fanpage, bo znajdziecie tam jeszcze więcej zdjęć z wypraw na zimowiska z BUT.
To jednak nie koniec relacji, bo tym roku jeden z obozowiczów Mateusz Szyszka, który bawił się z nami na obozie w Madonna di Campiglio. Mateusz ma zadatki na prawdziwego mistrza kamery i już się zastanawiamy jak będą wyglądały jego kolejne realizacje, a na razie zerknijcie na spektakularne ujęcia ze stoków we Włoszech!
Ferie to tradycyjnie czas luzu i odpoczynku, jednak część z was w tym czasie planowała…wakacje! To dlatego, że właśnie w trakcie ferii pokazaliśmy wam naszą premierową ofertę jaką są obozy młodzieżowe pod znakiem „Wakacje z Pasją”. To imprezy dla tych, którzy nie potrafią w spokoju usiedzieć na plaży i dostają totalnego kręćka na myśl o tym, żeby nawet w wakacyjnym czasie lenistwa i spokoju rozwijać swoje zainteresowania. Zresztą zobaczcie sami.
0 notes
Text
Po uzdrowieniu kontuzji grał kilka spotkań dla Widzewa.
Po uzdrowieniu kontuzji grał kilka spotkań dla Widzewa. Zajął Groclina w Pucharze Polski i Amice Wronki w lidze. To zmieni kolor klubu. "" "Zamknij Wisła Kraków" "" Przez jakiś czas Białystok jest piłkarzem przeszkolonym w konstruktywnej mocy Wisły Kraków, trener Smuda. Wszyscy zwrócili uwagę, że stanie się piłkarzem w klubie, ale w końcu wrócił do Łodzi. Wytłumaczył, dlaczego wrócił do Widzewa: "Powodem powrotu mojego do Widzewa jest bardzo proste. Jak już wspomniałem, zawsze chciałam grać w Widzewie, a wyjazd do Wisły zmusiłam sytuację w pewnym stopniu. Kiedyś otrzymałem telefon od trenera Smudy i prezydenta krakowskiego klubu, który chciał zmienić kolor, ale nigdy nie chciała iść do Widzewa. Tutaj czułem się najlepiej i do tej pory byłem w Widzewie, aby osiągnąć moje największe sukcesy. "Oferta Black Widow została dokonana przez Blackburn Rovers, ale gracz nie dbał o podróż, jak powiedział w wywiadzie dla Sport Review, mówiąc o transferze" Inter "i" Interie " ale jeśli zapłacili dziewięć milionów dolarów za to, nie chciałem tam kupić miliona dolarów w ciągu trzech lat ". Włosi wyjaśnił:" W porządku, jeśli klub zajmuje pięć lat, otrzymasz milion dolarów kolejna V ol „Ale Widzew zażądał zbyt wiele. i dolarów dziewięć milionów Blackburn i mi milion funtów. z tym, że ja nie chcę iść tam, ponieważ opiekę sportowej o odpowiednim poziomie. Blackburn starały się utrzymać.” „THE Widzew Citko dostał się uruchomić Smuda Legia Warszawa, ale po tym, jak zespół Dragan Okuka pogorszył sytuację, gracz musiał szukać nowego klubu. pojechali do Groclin, a potem wyjechali za granicę, niestety w Anglii czy we Włoszech, do niedawna wydawało się, że ... i Izrael, gdzie była wypełniona okrągła była Hapoel Beer Sheva. "" "Powrót do Citka kopnął piłkę, nawet w czwartej arenie ligi, która rezerwuje Legię. Wycofał się z transferu w szwajcarskim Aarau, ale stara forma (a jeszcze bardziej znana) nie zdoła odzyskać. Cracovia spędził kolejny sezon. Kariera zakończyła się kolorami Polonii Warszawa. "," Wystawa Marek Citce w Polsce była bardzo popularna. Zwłaszcza w grze piłka nożna była tak głośna. Przed tym Citko musiał uzyskać reprezentatywną gorzki debiut, pierwszy występ w barwach narodowych, bo Polacy 0: 5 spadł z Japonii. Najpiękniejsza chwila ramy Białystok przetrwał 9 października 1996 roku. słynny londyński Wembley w Anglii zmierzył reprezentacji Polski w eliminacjach Mistrzostw Świata w 1998 roku otworzył wynik Citko tego spotkania, jako pierwszych 23 lat (słynna brama Jana Domarskiego) Polak angielski, który zdobył mecz. „ swierzaki naklejki
0 notes
Text
Po uzdrowieniu kontuzji grał kilka spotkań dla Widzewa.
Po uzdrowieniu kontuzji grał kilka spotkań dla Widzewa. Zajął Groclina w Pucharze Polski i Amice Wronki w lidze. To zmieni kolor klubu. "" "Zamknij Wisła Kraków" "" Przez jakiś czas Białystok jest piłkarzem przeszkolonym w konstruktywnej mocy Wisły Kraków, trener Smuda. Wszyscy zwrócili uwagę, że stanie się piłkarzem w klubie, ale w końcu wrócił do ��odzi. Wytłumaczył, dlaczego wrócił do Widzewa: "Powodem powrotu mojego do Widzewa jest bardzo proste. Jak już wspomniałem, zawsze chciałam grać w Widzewie, a wyjazd do Wisły zmusiłam sytuację w pewnym stopniu. Kiedyś otrzymałem telefon od trenera Smudy i prezydenta krakowskiego klubu, który chciał zmienić kolor, ale nigdy nie chciała iść do Widzewa. Tutaj czułem się najlepiej i do tej pory byłem w Widzewie, aby osiągnąć moje największe sukcesy. "Oferta Black Widow została dokonana przez Blackburn Rovers, ale gracz nie dbał o podróż, jak powiedział w wywiadzie dla Sport Review, mówiąc o transferze" Inter "i" Interie " ale jeśli zapłacili dziewięć milionów dolarów za to, nie chciałem tam kupić miliona dolarów w ciągu trzech lat ". Włosi wyjaśnił:" W porządku, jeśli klub zajmuje pięć lat, otrzymasz milion dolarów kolejna V ol „Ale Widzew zażądał zbyt wiele. i dolarów dziewięć milionów Blackburn i mi milion funtów. z tym, że ja nie chcę iść tam, ponieważ opiekę sportowej o odpowiednim poziomie. Blackburn starały się utrzymać.” „THE Widzew Citko dostał się uruchomić Smuda Legia Warszawa, ale po tym, jak zespół Dragan Okuka pogorszył sytuację, gracz musiał szukać nowego klubu. pojechali do Groclin, a potem wyjechali za granicę, niestety w Anglii czy we Włoszech, do niedawna wydawało się, że ... i Izrael, gdzie była wypełniona okrągła była Hapoel Beer Sheva. "" "Powrót do Citka kopnął piłkę, nawet w czwartej arenie ligi, która rezerwuje Legię. Wycofał się z transferu w szwajcarskim Aarau, ale stara forma (a jeszcze bardziej znana) nie zdoła odzyskać. Cracovia spędził kolejny sezon. Kariera zakończyła się kolorami Polonii Warszawa. "," Wystawa Marek Citce w Polsce była bardzo popularna. Zwłaszcza w grze piłka nożna była tak głośna. Przed tym Citko musiał uzyskać reprezentatywną gorzki debiut, pierwszy występ w barwach narodowych, bo Polacy 0: 5 spadł z Japonii. Najpiękniejsza chwila ramy Białystok przetrwał 9 października 1996 roku. słynny londyński Wembley w Anglii zmierzył reprezentacji Polski w eliminacjach Mistrzostw Świata w 1998 roku otworzył wynik Citko tego spotkania, jako pierwszych 23 lat (słynna brama Jana Domarskiego) Polak angielski, który zdobył mecz. „ swierzaki naklejki
0 notes
Text
Po urazie stawu biodrowego miał wiele mecze dla Widzewa.
Po urazie stawu biodrowego miał wiele mecze dla Widzewa. Strzelił Groclin we Wronkach amices Polski i Puchar Ligi. To byłoby zmienić, jednak klub kolory. „” „” Close Wisła Kraków „” „” Przez pewien czas z Białegostoku odtwarzacza przeszkolony z konstruktywną siłą Wisły Kraków, który był trener Smuda. Wszystko wskazywało na to, że zostanie piłkarzem tego klubu, ale ostatecznie powrócił do Łodzi. Wyjaśnił powody, dla mojego powrotu do Widzewa „”, „” Powodem mojego powrotu do Widzewa było bardzo proste. Jak mam czas, ja zawsze chciałem grać f'Widzew i mój wyjazd do -Vistula był w pewnym sensie zmuszony przez sytuację. Kiedy otrzymałem telefon od trenera Smudy i prezesa klubu Krakowie z propozycją, aby zmienić kolor, ale tak naprawdę nigdy nie chciał odejść z Widzewa. jest to najlepszy miejsce, czuć i jak dotąd był f'Ħidzew otrzymałem moje największe sukcesy. „obywatele byli zainteresowani w zagranicznych klubach. Nawet mówienie o Liverpool, Arsenal i Inter. Oferta Black Widow została ostatecznie wykonana przez Blackburn. Odtwarzacz nie był zainteresowany wyjazdem, jak powiedział w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” „” „” Inter musiał przenieść swój kontrakt o trzy lata i dziesięć milionów dolarów. Ale jeśli Widzew musiał zapłacić dziewięć milionów, bo tak nazywa, to nie tam w ciągu trzech lat do miliona dolarów. Włoski wyjaśnił: „Ok, jeśli klub zajmuje pięć, dostaniesz pięć więcej.” Ale Widzew poprosił też. Dziewięć milionów dolarów Blackburn i dał mi milion funtów. Tyle tylko, że nie chcę tam iść, ponieważ był zainteresowany odpowiednim poziomie sportu. Blackburn walczył w utrzymaniu. „Z Widzew Citko lecieć z Legia Warszawa Smudy, ale po przejęciu drużyny Dragomir Okuka jego sytuacja się pogorszyła. Gracz musiał szukać nowego klubu. Pierwszy został wypożyczony do Groclinu, a następnie udał się na zewnątrz. Niestety dla Anglii, czy we Włoszech, jak do niedawna pojawiła i ... do Izraela, gdzie spędził okrągłe Hapoel Beer Sheva w. „” „” Po powrocie do domu Citko kopnął piłkę nawet na czwartym aren turnieju, stanowiących rezerwy Legii. Wycofał się z transferu do Szwajcarii FC Aarau, ale kształt starego (i bardziej znany) nie udało się odzyskać. Spędził kolejny sezon w Krakowie. I zakończył karierę w barwach Polonii Warszawa. „” „” Big popularność aż występy Mark Citce w reprezentacji Polski. Zwłaszcza jedna gra sprawiły, że kraj piłkarz tak silny. Przedtem, zajęło Citko gorzki reprezentacyjny debiut, ponieważ w swoim pierwszym występie w barwach narodowych Polski ulegli Japonii aż 0: 5 Najpiękniejsza chwila w ramce, Białystok przeżył w dniu 9 października w słynnej 1996 Londyn Anglia Wembley zmierzył reprezentacji polski w eliminacjach mistrzostw świata 1998 Citko otworzył wynik tego spotkania, pierwszy od 23 lat (od słynnego portalu Jana Domarskiego ) Brytyjska Polak, który zapukał dziedzinie. „ swierzaki naklejki
0 notes
Photo
Polak porwał we Włoszech brytyjską modelkę i chciał ją sprzedać. Trafił do aresztu Trzydziestoletni Polak uprowadził 20-letnią angielską modelkę, którą zwabił do Mediolanu ofertą reklamowej sesji zdjęciowej, po czym zażądał od jej rodziny 300 000 euro okupu, grożąc, że wystawi ją na aukcji internetowej. Porywacza aresztowano.
0 notes
Text
Straszny wypadek czterech księży. Polak ciężko ranny
Straszny wypadek czterech księży. Polak ciężko ranny
Polski konsulat w Mediolanie poinformował, że polski ksiądz alpinista został poważnie ranny podczas wyprawy na szczyt Grandes Jorasses (4208 metrów n.p.m.) w masywie Mont Blanc po włoskiej stronie. Kapłan leży na oddziale intensywnej terapii w szpitalu w Aoście (region w północno-zachodnich Włoszech). We wspinaczce uczestniczyło czterech księży-alpinistów w wieku od 35 do 50 lat, trzej z nich to…
View On WordPress
0 notes