#dywany do salonu
Explore tagged Tumblr posts
Text
Siemanko
Zjedzone: dwie kawy z mlekiem, pieczone warzywa z kawałkami karkówki
Spalone: ?
To co? Jedziemy ze zwierzospamem?
Przyjechałam do domu o 3 nad ranem. Przebrałam się szybko w piżamkę, pół godzinki poprzytulałam i buziaczkowałam z Rudą na dywanie. Następnie położyłam się spać i o 7 rano obudził mnie Koperek bo chciał wyjść na dwór.
Wstałam, ogarnęłam się, nakarmiłam uszate diabły, wypiłam kawę i pojechałam do sklepu. Zabrakło na śniadanie już masła :) wzięłam też przy okazji trochę mięsa bo była promka. Rodzice zjedli śniadanie i pojechałam z tatą do Turka na zakupy remontowe. Tragedii nie było choć już po pół godziny byłam zmęczona. Na tyle, że na spożywcze pojadę jutro rano 💀
Wróciłam do domu i zaczęłam przygotowywać kartki świąteczne :) jutro dokończę i w poniedziałek nadam. Oczywiście koty przeszkadzały, Gryziu niczym kozica również wskoczył na stół z kolan taty.
Na obiad wjechały pieczone warzywa (marchewka, seler, ziemniaki, grzyby, cebula) z karkówką. Zajadłam go na dwa razy i było okej. Oczywiście dziś też wjechała herbatka adwentowa :)
Zarówno Jerry (tu przyszedł do salonu i trafił na ręce a później na stół w celu konsumpcji domowych suszonych śliwek) jak i Ruda dziś byli przytulani.
Zrobiłam dziś sobie paznokcie. Ostatnio jeden złamałam w pracy, więc są mega krótkie. No i skórki miałam tak suche i pozadzierane, więc po ich ogarnięciu były dość zaczerwienione. Koniec końców wybrałam zielony kolor kojarzący mi się ze świętami oraz wykończyłam go brokatowym topem.
Ogólnie dzień był spoko pomimo, że w trakcie pisania dostałam skurczu stopy 💀
#chce byc lekka jak motylek#motylek any#będę motylkiem#chce być szczupła#za gruba#dieta ana#nie chce jeść#jestem gruba#motylki any#motylki blog
18 notes
·
View notes
Text
Nowoczesny design mebli i oświetlenia od firmy ACTONA - wyposażenie wnętrza, które urzeknie każdego!
Nowoczesne wyposażenie wnętrza zaczyna się od mebli i oświetlenia. Wraz z postępem technologicznym projektanci tworzą coraz to piękniejsze i niebanalne formy, które pasują do każdego rodzaju wnętrz. Wspaniałym przykładem są meble z oferty duńskiego producenta ACTONA. ACTONA to duńska marka wykorzystująca w swoich produktach połączenie tradycyjnych materiałów, takich jak drewno i skóra, oraz nowoczesnych technologii i nowoczesnych wzorów. Firma oferuje szeroki wybór mebli, w tym kanapy, łóżka, krzesła, stoły, szafy i komody. Wszystkie produkty są wykończone wysokiej jakości materiałami i precyzyjnie wykonane z zachowaniem wysokich standardów. Krzesło Dima firmy ACTONA to piękne połączenie nowoczesnych wzorów i tradycyjnych materiałów. Klasyczny design i geometryczne kształty sprawiają, że krzesło Dima będzie doskonałym uzupełnieniem każdego wnętrza. Siedzisko wykonane jest ze skóry ekologicznej w kolorze czarnym, zaś podstawa z drewna kauczukowego, malowanego na kolor siedziska. To połączenie sprawia, że krzesło będzie efektownie prezentowało się we wnętrzu. Oświetlenie to bardzo ważny element wystroju wnętrza. Nowoczesne lampy i kinkiety firmy ACTONA sprawiają, że wnętrze staje się przytulne i klimatyczne. Produkty tej firmy można podzielić na dwa główne rodzaje. Lampy stołowe są idealne do oświetlania stołu lub niewielkiego biurka, natomiast lampy zwisające to idealne rozwiązanie do podświetlenia jadalni lub salonu. Wszystkie lampy i kinkiety firmy ACTONA są wykonane z ponadczasowych materiałów, takich jak drewno, metal i szkło. Firma ACTONA istnieje od 1965 roku. Głównym celem firmy było tworzenie produktów wysokiej jakości dla klientów na całym świecie. Przez lata firma rozwijała swoje kompetencje i dziś oferuje szeroki wybór mebli i oświetlenia wysokiej jakości. Produkty ACTONA są znane z trwałości, wytrzymałości i wyjątkowego designu, który doda uroku każdemu wnętrzu. W swojej ofercie firma posiada również elementy dekoracyjne, takie jak poduszki, dywany czy zasłony.
#ACTONA#meble#oświetlenie#skóra ekologiczna#drewno kauczukowe#krzesło Dima#nowoczesne wzory#tradycyjne materiały#lampy stołowe#lampy zwisające#metal#szkło#trwałość#wytrzymałość#design#elementy dekoracyjne#poduszki#dywany#zasłony
0 notes
Text
Eleganckie meble w nowoczesnym wydaniu - sprawdź, jak ozdobić swój dom dzięki produktom z europejskiej firmy meblowej!
. Meble i oświetlenie to składowe, które decydują o stylu domu. Odpowiednio dobrane elementy wystroju wnętrza mogą nadać wnętrzu wyjątkowego charakteru i przyciągnąć spojrzenia. Jednym z takich mebli jest fotel o lekkiej formie i ciekawym kształcie, który powstał w połowie ubiegłego stulecia. Co ważne, projekt wciąż zaskakuje komfortem oraz nowoczesnym wzornictwem. Dodatkowo, fotel dostępny jest w wersji skórzanej. Producentem tego fotela jest europejska firma meblowa, specializująca się w eleganckim, funkcjonalnym i połączonym z naturą designie. Projektanci marki stawiają na nowoczesne, a zarazem ponadczasowe rozwiązania, których wybór jest bardzo szeroki. Kolekcja mebli i akcesoriów obejmuje meble, oświetlenie, akcesoria, tkaniny i dywany. Co więcej, firma oferuje również usługi projektowania wnętrz. Dzięki temu możesz mieć pewność, że każdy element wystroju domu zostanie dobrany z dbałością o najdrobniejsze szczegóły. Wymiary kartonu to 78 x 74 x 51 cm, a waga całości to 20 kg. Jeśli szukasz czegoś, co wywoła zachwyt u Twoich gości i sprawi, że Twoje wnętrze będzie prezentować się stylowo i elegancko, to fotel producenta może być idealną propozycją. Połączenie lekkiej formy, ciekawego kształtu i wysokiej funkcjonalności to wyjątkowa kombinacja, która z pewnością stanie się ozdobą każdego salonu. Ponadto, fotel możesz dopasować do swoich potrzeb, wybierając ciekawą tapicerkę. Wybierz produkty z europejskiej firmy meblowej, która oferuje wyjątkowe połączenie nowoczesności i ponadczasowego designu. To rozwiązanie idealne dla osób, które cenią sobie wysoką funkcjonalność i trwałość mebli.
#meble#oświetlenie#wystrój wnętrza#fotel#lekka forma#ciekawy kształt#nowoczesne wzornictwo#europejska firma meblowa#funkcjonalny design#nowoczesne rozwiązania#akcesoria#tkaniny#dywany#usługi projektowania wnętrz#wymiary#waga#goście#salon#tapicerka#trwałość mebli
0 notes
Photo
Jak niedrogo i bez większych komplikacji zmienić wnętrze sypialni? Za pomocą dodatków. Przytulne, bawełniane dywany do sypialni o pięknych wzorach a do tego większość z nich nadaje się do prania w pralce. Ocieplają wnętrze, dodają fajnego, lekkiego akcentu i od razu milej wychodzi się z łóżka. Tylko spójrzcie.
#dywany#dywany do sypialni#dywany dla dzieci#dywany do salonu#dywany bawełniane#dywany do prania w pralce#dodatki#dekoracje#design
0 notes
Link
Ekskluzywne dywany do salonu - Sklep online Luxury Products
0 notes
Photo
W podkoszulku pana na S. żyły pluskwy. Chodził z nimi do pracy, na zakupy, odprowadzał do szkoły dziecko, a raczej bratanka, sam na dłuższą metę akceptował tylko bardzo malutkie dzieci-pluskwiaczki. Był on w pełni świadom ich obecności, lubił, gdy wiły się cichutko, załatwiając swoje pluskwiacze sprawunki, obowiązki i powinności. Zadziwiające było, że obecność tej niesławnej społeczności żyjącej na jego osobistym bawełniaku, nie wiązała się nigdy z żadnymi bolesnymi dolegliwościami, nawet jedno małe ukłucie nie zawitało na skórze tego spokojnego człowieka. Żyli ze sobą w całkowitej symbiozie, tak jakby pan na S. zaprosił bociany na swój komin i pod ich nieobecność w sezonie zimowym dokonywał konserwacji gniazda – tyle że bez bocianów i bez nieobecności, ponieważ pluskwy były zawsze, odkąd pamiętał. Pomagać im też nie było trzeba, radziły sobie doskonale, żyjąc w swoim zorganizowanym plustroju. Niejedno ludzkie państwo musiałoby sporządzić kopkę notatek, żeby choć pomarzyć o dorównaniu do tego stopnia porządku i wszech-satysfakcji albo przynajmniej wesz-satysfakcji. Pewnego dnia jednak, jak to zwykle bywa w takich krótkich opowiadaniach, stało się coś niepokojącego. Pan na S. zamiast sennego uwijania, poczuł na swojej klatce piersiowej jakieś zamieszki – dlaczego, nie potrafił odpowiedzieć, ale gdy sytuacja powtórzyła się ze zdwojoną siłą uderzeniową wariackich pościgów, wysłał swoim lokatorom ostrzegawcze pstryknięcie gdzieś w okolicy kieszeni swojej wierzchniej koszuli. Kotłowanie nie ustępowało. Po raz pierwszy w życiu, a miał już lat ponad czterdzieści pięć, zmuszony był do awaryjnego zdjęcia swojego podkoszulka. Cisnął nim o ziemię, był przerażony, jego ulubione stworzenia zaczęły jakąś tajemniczą wojnę domową i nie miał na to żadnego wpływu. Pobiegł do piwnicy, miał tam, o ile go pamięć nie myliła, szkło powiększające – prawdziwą, sprawnie działającą lupę, przy pomocy której, gdyby tylko chciał, mógł wypalać na dywanie dziury. Nigdy tego nie robił, chociaż pomysł był kuszący. Prawda jest taka, że nigdy jej nawet nie dotknął prócz tego jednego jedynego razu, w którym odbierał ją od swojego wuja na obrzeżach miasta. Był wtedy w nastroju odkrywczym, nie utrzymało się to wprawdzie nawet do dnia następnego, ale teraz powróciło, musiał dowiedzieć się co się dzieje w Państwie Plusku… Potykając się o piwniczne schodki, buty pana na S. marszczyły się pospiesznymi grymasami, człowiek pędził na spotkanie z powiększeniem swojego zupełnie świeżego utrapienia, które wybiło cały jego tekstylno-pluskwiaczy porządek z szeregu codziennych przyporządkowań i ustaleń. W końcu szklane koło wyłoniło się zza drzwi zdobionych czaszką i przekreślonym na czerwono szczurem, drobinki światła wpadały do środka, budziły śpiącą od lat w pełni funkcjonalną soczewkę. Z salonu dało się słyszeć ciche bombardowanie, pluskawice biły z bawełnianego nieba, kogoś nie oszczędzały, ale kogo? Pan na S. kucnął ze swoim szklanym portalem nad nieszczęsnym podkoszulkiem – no, przyznawać się dzieciaki, kto robi rewoltę! Prawda nie zawsze jest aż tak bolesna, jak to sobie ludzki mózg projektuje – w tym przypadku było wpierw całkiem ciężko, ale należy wziąć pod uwagę wrażliwość, szczególnie że pan na S. nie był ani trochę przyzwyczajony do tego typu przygód. Czuł pod lewym szeregiem żeber kłucie od nagłego przypływu stresu, ale im dłużej nurkował okiem w szkle, tym bardziej to kłucie wybijało ekscytujący rytm. Wzrok – nieposłuszny pośrednik strachu – noszony wszelakim ruchem pośpiesznych pluskwiaczych nóżek, zatrzymał byłego gospodarza przy tym okrągłym oknie na długie minuty, godziny, dni. Okazało się, że niejaki ważniak i hulaka, znany pod pseudonimem „Baron Pluskwa” przegrał w plukerka z pewnym kontrowersyjnym parlamentarzystą, odmówił zapłacenia sporej sumki, dokładnie tysiąca czterystu osiemdziesięciu dwóch suchokrzepcy, licząc w oficjalnej walucie Państwa Plusku. „Baron” zniknął w końcu w tajemniczych okolicznościach, co wywołało zamieszki wśród pozostałej hulaszczej społeczności, ale nie tylko – zniknięcie powszechnie szanowanej pluskwy nie podobało się większości mieszkańcom. Pan na S. ledwo doczytał tę mikroskopijną informację w „Głosie Plusku”, skąd znał język, niestety nie pojmiemy tego w sposób logiczny, choć można by się spodziewać jakiegoś dziwnego wzajemnego przenikania się po tak długim czasie pokojowego współistnienia ze społecznością pluskiew. Po wywiedzeniu się co i jak, skonsternowanie pana na S. odbiło się w cichym chrząknięciu i pierdnięciu, pozycja gnąco-kucająca zrobiła co swoje. Mając na uwadze powagę sytuacji, próbował odnaleźć bardziej podejrzane miejsca – przetrzebił okiem wszystkie doliny zwojów podkoszulka, ale problem w tym, że wszystko wydawało mu się „śmierdzące”, wręcz dosłownie, ale bynajmniej nie trącące starą dobrą myszką pokoleniowego ładu. Czuł smród oleistego płynu imitującego gnijące maliny i kolendrę, to był znak, że po raz pierwszy do Państwa Plusku zawitał niepokój. Przy dziurze, niedaleko pachy – widniejącej na mapie jako „Krater Pożółkłego Plisu”, odbywało się zgromadzenie skandującego pluskiewskiego tłumu. „Baron powieszony na nitce, Baron powieszony na nitce” krzyczała pluskwa-gazeciarka, wywijając nad głową popołudniowym wydaniem. „Pluskandal!” huczał tłum, „Żądamy plusprawiedliwości!”. Panu na S. robiło się niedobrze, „Baron” rzeczywiście dyndał i nie dawał znaku życia. Co poniektórzy szaleńcy, chcąc ratować swojego idola, skakali w nadziei na dosięgnięcie wisielca. Spadali jeden za drugim, wprawdzie upadek nie był niebezpieczny, ponieważ tuż pod „Kraterem” znajdowały się „Plecy”... ale żadna mądra pluskwa w odmęty plecowe z własnej woli się nie wybierała. Czekała ich długa wędrówka przez tereny bagniste – spocony dwudziestopięcioletni, zakłaczony materiał był dla małych pluskiewek niby rajd piekielny. Już lepiej szybko o nich zapomnieć, skoro już poszli na dobrowolne stracenie, solidarnie z „Baronem”, honorowo... Właściciel nieszczęsnego bawełniaka nie miał już siły patrzeć na to przerażające widowisko, na to ironiczne zaprzeczenie wszystkiego co znał od tak wielu lat. W afekcie kopnął toto bieliźniane szataństwo z siłą, towarzyszącą jedynie stanom wielkiego zrezygnowania. Lichy materiał zniknął razem z kapciem w płomieniach kominka. Pluskwy piszczały, skwierczały, wstępowały do pociągu boginki Pyrofilki. „Baron”, gdyby mógł, śmiałby się. Pan na S. płakał. Tekst i ilustracja: Martyna Bolanowska :--)
25 notes
·
View notes
Text
jak zrobić dywan na szydełku
Świetny stosunek właściwości do ceny i jestem tak zadowolony z naszych nowych dywanów, kliknij strone że w fantastyczny sposób zmieniły nasz dom. Mamy w składzie 20 rolek naszych najpomyślniej sprzedających się dywanów, zatem nie ma żadnych opóźnień. Wraz z przyjemnością przeczytasz, że o ile masz duży stopień lub krzywiznę podczas mocowania wykładziny do stopni, niewiele się to zmienia. Oczywiście, jeżeli Twoje schody są dosyć krótkie, aby zmieścić się na jednej długości, wskazuje się użycie tylko konkretnego elementu.
Ów chodnik schodowy jest produkowany w technologii płaskiego splotu i został zaprojektowany wraz z myślą o maksymalnej trwałości. Płaski splot jest uznany jako splot koszykowy. Dywany tkane na płasko są tradycyjnie wytwarzane z nici naturalnych, takich jak sizal lub wełna. Runo tego chodnika do wnętrz wydaje się wyjątkowo trwałe i nie zaakceptować będzie spłaszczane, ponieważ odrzucić ma stosu. Sprytnie tkana konstrukcja tego włosia sprawia, że jest on idealny dla zwierząt domowych, ponieważ biegacz jest praktycznie niezniszczalny. Ta bieżnia schodowa ma tylną część z żelu lateksowego.
Jeśli chcesz, możesz także wybrać ciemniejsze ściany. Niżej mieści się wszystko, co musisz wiedzieć o zakupie dywanika schodowego. Absolutnie fantastyczna obsługa całego zespołu, od salonu po montera, wszyscy niesłychanie przyjaźni.
Produkt posiada mały promień zapłonu jak i również został przetestowany na gorących nakrętkach. Jest to najtrwalszy sztuczny żelowy dywanik w plecy.
Oznacza to, że dywanik jest antypoślizgowy i odrzucić przesuwa się po twardych schodach, jak na przykład drewno, winyl lub płytki ceramiczne. Jest również antypoślizgowy na dywanie, ale jego skuteczność jest zależne od grubości dywanu, na którym leży. Dzięki temu dywan nie będzie się kurczył ani marszczył, jeśli wyschnie z powodu wilgoci. Tenże dywanik schodowy jest doskonały do przedpokoju, kuchni i przyczep kempingowych. Tekstura tego dywanu jest dość szorstka, daje poczucie twardości jak i również zapewnia niewielki komfort. Ten produkt nie jest elitarny, ale bardzo trwały i praktyczny. Jest również trwały na blaknięcie pod wpływem światła słonecznego UV.
Jeśli szukasz nieskomplikowanego w utrzymaniu produktu, który to świetnie wygląda i będzie służył przez lata, wówczas jest to produkt specjalnie dla ciebie. Ten chodnik schodowy wówczas pętla zaprojektowana tak, aby była trwała. Stos pętelek staje się jednym z najpopularniejszych rodzajów tkania kobierców ze względu na jego stosunek jakości do koszta. Tkanina jest wykonana w ten sposób, że po nadepnięciu odbija się niemal jak sprężyna. Oznacza to, że stos nie spłaszcza się prosto i zachowuje swój wizerunek przez wiele lat. Runo tego chodnika jest niesłychanie ciasno połączone, co czyni, że dywan jest skromniej podatny na spłaszczenie bądź obicia. Został sklasyfikowany w charakterze ciężki produkt domowy, co oznacza, że nadaje się do obszarów o dużym natężeniu ruchu w wszelkim miejscu w domu, szczególnie w korytarzu.
Wizualnie są bardzo wyszukane, an efektem przypadkowym to, że ukrywają drobne ryski lub kłaczki wraz z oczu. Wszechstronne błękity i turkusowe połączenie tworzą w tym miejscu dywanik schodowy, który jest tradycyjny w stylu, a jednocześnie żywy i niedawny.
Jak powiedzieliśmy, śniade dywany są nie do przyjęcia w małej sali, ale tutaj duże proporcje umozliwiają dramatyzowanie. Stwórz własny dom dzięki projektowi dzięki zamówienie w niestandardowej kolorystyce. Ten projekt został zaadaptowany ze standardowego biegacza Roger Oates z efektem ombre, który odzwierciedla krzywiznę schodów. Jeśli twój jest wąski i nie ma przyrodniczego światła, unikaj głębokich szarości lub błękitów, ponieważ tylko pogorszy sytuację. Jeśli jednak jesteś obdarzony przestrzenią, mogą być inspirującym wyborem.
1 note
·
View note
Text
Moledro
Then marble, soften'd into life, grew warm.
Wzrok, o którym sama myśl już od rana sprawiała, że czuł jak wzdłuż jego kręgosłupa przesuwają się niespiesznie zimne palce, zdawał się przeszywać go jeszcze zanim stojąc przed mieszkaniem starego pianisty, dał znać mieszkańcom o swoim przybyciu. Swoim zwyczajem odwlekał moment, gdy zastuka wreszcie w ciężkie dębowe drzwi, dając wędrującym po jego ciele niewidzialnym dłoniom (a także jego własnym, drżącym zawsze tuż przed przekroczeniem progu) czas na uspokojenie. Od śledzących każdy jego krok, każdy najmniejszy ruch, szybki oddech i skurcz mięśni oczu nadal oddzielała go szczelnie zapora wzniesiona, jakby nie z myślą o przyszłych pokoleniach zamieszkujących kamienicę, a właśnie o tych kilku chwilach każdego dnia, kiedy wyczekujący lekcji muzyki, czarnowłosy chłopiec mógł ukryć przejętą duszę za grubą ścianą.
Pierwsze mieszkanie na drugim piętrze kamienicy znajdującej się zaledwie dwie przecznice od Grimmauld Place, Alphard Black znał lepiej niż własną kieszeń. W dni takie jak ten - słoneczne, przepełnione letnią duchotą i ciepłem, które zdawało się wylewać nie tylko z pomiędzy rzadkich koron drzew, rosnących przy chodniku, ale też z czarnych jak smoła ulic i ślepych od odbijających się od nich promieni okien - niewielką odległość dzielącą dwa domy pokonywał z brakiem pośpiechu, jaki mógłby być godny podziwu.
Tam, gdzie przechodnie obok stawiali swoje zwyczajne, pewne kroki ludzi, którzy wiedzą dobrze, że są spóźnieni, choć nie są jeszcze pewni dokąd, on kontynuował swój marsz człowieka, który do końca dnia nie musi znaleźć dla siebie żadnego celu. Wydawać by się mogło, że na swojej trasie nie mijał wcale zbyt wielu zakrętów ani bocznych uliczek, a mimo to nie zdarzyło mu się jeszcze nie zgubić w drodze na lekcje fortepianu. Wszystko za sprawą prześladującego go już od rana, przenikliwego spojrzenia.
Z zamyślenia wyrwały go uchylające się ku wnętrzu mieszkania, które tak dobrze znał, drzwi, jednocześnie sprowadzając jego myśli na tor letniej rutyny, pozbawionej głosów odbijących się echem gdzieś między murami Hogwartu, przepełnionej za to zajęciami, które Irma Black wciąż uparcie znajdowała dla trójki swoich dzieci. Chochlik - skrzat domowy jego nauczyciela muzyki; starego pianisty, którego dłonie przestawały drżeć w chwili, w której spoczywały na klawiaturze - odprowadził go swoim zwyczajem, dusznym bez względu na porę roku korytarzem prowadzącym do salonu, w którym odbywały się lekcje. Alphard znał na pamięć każdy wiszący na ścianie obraz, każde wgniecenie w dywanie i zwisającą z sufitu pajęczynę, mimo to nie pospieszał zmęczonego skrzata, samemu odwlekając chwilę, w której przed dręczącym go spojrzeniem nie będzie chroniła go już żadna ściana.
Jak co tydzień, Chochlik zostawił go w pokoju, mrucząc pod nosem, że jego pan pojawi się lada moment, zanim zamknął za sobą skrzypiące drzwi. Alphard wiedział, że jak zwykle oznacza to, że swojego nauczyciela nie zobaczy jeszcze przez kolejne dwadzieścia minut, co jednak nigdy nie martwiło go szczególnie. W dni takie jak ten, nigdzie się nie spieszył . Czekając, aż właściciel domu pojawi się w drzwiach, burząc się, jakby to Black był tym, który spowodował zamieszanie, Alphard przechadzał się wolnym krokiem wzdłuż ogromnych okien wychodzących na zalany słońcem dziedziniec kamienicy, oglądał grzbiety książek ciasno ułożonych na zajmujących ściany półkach i przygrywał dobrze sobie znane melodie na zajmującym sporą część salonu instrumencie.
Nigdy tylko nie patrzył w stronę stojącego w kącie marmurowego posągu.
Rzeźba wychylała się z miękkiego półcienia, pozwalając dosięgnąć się wpadającemu do pomieszczenia słońcu. Alphard wiedział, że przedstawia legendarnego króla żydowskiego, który używając procy powalił olbrzyma. Postać - albo raczej sam jej tors i zwrócona w kierunku pianina głowa - Dawida były tam, odkąd tylko pamiętał, a jego czujne, przenikliwe spojrzenie towarzyszyło mu gdziekolwiek by się nie ruszył.
Kiedyś lubił mu się przyglądać i już jako dziecko uważał rzeźbę za wyjątkowo piękną. Tym bardziej niezrozumiałym było dla niego , czemu od pewnego czasu - odkąd Lestrange i Rosier z taką pasją zaczęli porusza�� tematy sięgające dużo dalej niż pocałunki, gdy tylko zauważyli, jak rozdrażnia to ich młodszych kolegów - zaczął unikać spojrzenia stale obserwującego go kamienia. Czekając w samotności na starego pianistę, ignorował jego obecność tak, jak ignorować można natrętną myśl, czy irytującą muchę. Bywały poranki, podczas których z pasją zaprzeczać gotowy był samemu jego istnieniu, jakby miało to naprawdę wyrwać kąt, w którym stał z rzeczywistości mieszkania starego pianisty, przypominający przerażającą swą tajemnicą stronę z zakurzonej książki.
Coś w spojrzeniu Dawida przerażało go w sposób, jaki zostawia na skórze chłodne ścieżki i ściska w podnieceniu serce. A jednak, mimo tego strachu, za sprawą jakiejś niepojętej siły, znalazł się nagle twarzą w twarz z mężczyzną wykutym z marmuru. Badawcze spojrzenie świdrowało go, zdając się na wskroś przenikać jego ciało i zaglądać prosto w głąb duszy, a spokojny, pełen skupienia wyraz skąpanej w słońcu twarzy zachęcał do tego, by podszedł jeszcze bliżej. Być może nawet, by pozwolił sobie podejść zbyt blisko.
Żaden głos w głowie nie krzyczał, by uciekał, ale Alphard był pewien, że nawet gdyby to zrobił, on i tak nie ruszyłby się ze swojego miejsca.
Ich twarze dzieliła teraz tak niewielka odległość, że można było ją zamknąć wyciągniętą dłonią. W głowie szumiało mu od myśli nie mogących znaleźć swojego miejsca w przypominającym labirynt umyśle, a serce to burzyło się, to znów z roztargnieniem próbowało wycofać się w ciasnej klatce piersi, kiedy jego gorący oddech dotknął - zadziwiająco chłodnego nawet pod złotym dotykiem słońca - marmuru. Zastygłe w wyrazie skupienia, rozchylone wargi Dawida były zaproszeniem, jasną dłonią wyciągniętą z ciemności i słodką pokusą do zrobienia jeszcze jednego kroku naprzód.
Stanął na palcach, nieśmiało unosząc dłoń do niewrażliwego na dotyk policzka przyszłego króla, jakby dawał mu czas na to, by ten mógł ją zatrzymać - czy to, by odsunąć ją z niesmakiem, czy żeby jak najdelikatniejszy kwiat móc ująć ją w swoją kamienną odpowiedniczkę, unieść do ust i ucałować każdy z drżących, bladych palców.
Kamień jednak milczał uparcie, zastygły w spływającym po jego sylwetce złotymi łzami słońcu, więc Alphard - nie namyślając się dłużej - ostrożnie wychylił się do przodu i dotknął ustami chłodnego marmuru.
Posąg nie odtrącił go ani nie zatrzymał i coś w tej obojętnej bezczynności sprawiło, że chłopiec poczuł się niemal zawiedziony - spodziewał się być może, że zupełnie jak w mugolskich baśniach, zaklęta postać ożyje pod jego dotykiem, a chłód pod palcami powoli zacznie zastępować rozlewające się po jego ciele ciepło - nic takiego się jednak nie stało. Dawid stał nadal dumny i niewzruszony, kompletnie nieruchomy, kiedy drżące niepewnie na jego zimnej skórze usta rozchyliły się niepewnie, chcąc jakby zachęcić martwy kamień do odpowiedzi, dając znać bezdusznemu marmurowi, że ten ma jego zgodę na kolejny krok.
Alphard starał się chłonąć przesuwający się wzdłuż jego kręgosłupa, przypominający gładzącą go pieszczotliwie dłoń, elektryzujący dreszcz, poczucie bezbronności i podporządkowania jakiejś niewidzialnej sile, nieporadność ciała, które nie znało jeszcze upojenia. Starał się zapamiętać dokładnie każde z tych uczuć i zastanawiał się, czy podobne myśli mogły pojawiać się między pocałunkami utrwalanymi na płótnach, których tyle widział lub między wersami ciężkimi od namiętności, których tyle przeczytał. Chciał zbliżyć się do marmurowej piersi tak, by między nimi nie było już więcej przestrzeni, w której mógłby mieć czas na myślenie, by poczuć krew szumiącą w pulsujących żyłach na kamiennym karku i dłoń wędrującą po jego kruchych pod dotykiem posągu ramionach i włosach.
Westchnieniem łapczywie wciągnął powietrze do płuc, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, jak długo musiał wstrzymywać oddech, kiedy jego język zamiast uczucia, na swojej drodze napotkał jedynie chłodną obojętność nieruchomego posągu.
Zmrużone oczy zaczęły otwierać się powoli, prawie z nabożeństwem, jakby odwlekając chwilę, w której na miejscu zaklętego w marmur, przenikliwego spojrzenia, stanie przed nim już tylko kamienny blok, obrobiony pięknie przez czyjeś wprawne dłonie. Spod czarnych rzęs zobaczy jak spogląda na niego już nie zagadkowo żywa postać z kąta salonu, urzekająca tajemnica, a zwykła rzeźba, nie tylko pozbawiona serca - co wszakże niczym jeszcze nie odróżniałoby jej od Dumnego i Starożytnego Rodu Blacków - ale również obojętna na próbujące odbić się w jej pustych oczach słońce.
Dawid rzucał dalej swoje srogie spojrzenie w stronę nieistniejącego Goliata, a tymczasem stojącemu przed nim chłopcu, którego blade policzki powoli opuszczał rumieniec, w przypływie jakiejś niewytłumaczalnej euforii przeszło przez myśl, że to wszystko czyni go wręcz odpychającym.
Alphard Black obrócił się energicznie na piętach i z niemalże dziecinną manierą pomaszerował spokojnie w kierunku stojącego przy oknie pianina, przy którym rozsiadł się wygodnie przesuwając długie palce po dobrze znanych klawiszach.
3 notes
·
View notes
Video
youtube
ARROW THEORY BILARDO TS009A
Straciłem przytomność. Suerte. Kiedy ocknąłem się znowu na podłodze salonu leżeli dwaj związani w balerony a Manolito siedział jęcząc na fotelu. Tiago wszystko załatwił. Rico kazał pakować manatki rodzinom napastników. A może pomógł im się spakować? Tiago znał się na rzeczy i poszedł wtedy za mną. Tiago był mordercą i początek imienia stracił w jatce jaką urządził w jednej wiosce, po której nie pozostała nawet nazwa. Santiago. Nikt nie pamięta już jego imienia, i dla wszystkich pozostał Tiago. Musiał mieć ich żywcem. I MA. Leżą tu na dywanie z lekka naruszeni. - No i jak, Hombre? - Rzucił do mnie. - Żyjesz? Zobaczyłem, że mam dziurę w brzuchu i widzę własne kiszki. - Masz i pij. - Podał mi szklaneczkę rumu. - Zaraz będzie Dickie, to cię pozszywa. - Co z nimi ? - Zapytałem wskazując balerony. - Powiedzą, to przeżyją. - Zakpił Tiago. Tiago nosił batutę na plecach. Był to cienki giętki nóż z plastiku. Czarodziejska różdżka jak można by przypuszczać. Gdy tylko balerony zobaczyły batutę, stał się cud i wyrzucili z siebie nazwisko zleceniodawcy. Potem Tiago nie dotrzymał obietnicy. Wpadł przez drzwi Rico jak burza. - Co jest? Warknął od progu. - Hombre ubity ale będzie jak nowy. - Powiedział Tiago czyszcząc batutę. - I dywan do wyrzucenia. - Stwierdziłem powoli. - To dobrze, to bardzo dobrze! Kto to? –Spytał Rico. Tiago popatrzał Rico w oczy. - To Mariolo da Esvas. - Patrzeliśmy na siebie chwilę. - Co chciał ode mnie? - Rzekłem. - Kupy się nie trzyma, zna miejsce piramidy? - Po chwili dodałem. - Czy ktoś z nas robi z nim jakieś interesy? Wszedł Dickie. Skrzywił się jak to on i zaczął gmerać w moich kiszkach. - Jak to tak, na żywca?! - A co boli cię? - Skąd wziąłeś te spleśniałe rękawiczki?! - Wrzasnąłem przerażony. - Hę? Nie ma przebitych kiszek, najgorszy ten mięsień. Muszę go sklamrować. Założymy dwie samo rozpuszczalne. Powpychał mi jelita niby to na swoje miejsce i przypalił brzegi. Rico zatkał usta ręką z obrzydzenia. Potem Dickie zajął się Manolito. Z resztek ucha ułożył i zszył pierożek. Na głowie zamiast papilotów pojawiły się opatrunki i sączki z gazy i jakimś żółtym płynem. Tiago patrzył na balerony. Rico telefonował gdzieś. Ciężarówka zabrała ich wszystkich, a ja do rana przesiedziałem w tym samym miejscu ani śpiąc, ani nie śpiąc. Trzeźwiałem. Dochodziły do mnie sygnały bólu i swąd przypieczonej skóry. Wreszcie rozumiałem, że balerony chciały mnie usiec. I Tiago ocalił moją dupę. No i Manolita. Zobaczyłem moje złote okulary zgniecione całkiem obok fotela, i mały diament co wypadł z ich oprawy. Dlaczego mnie? Pulsowało mi w głowie.
1 note
·
View note
Text
Sklep z dywanami
Urządzanie domu to wyczerpująca praca. Kiedy ma się ku końcowi, masz ochotę jedynie odetchnąć, położyć się na miękkiej kanapie, albo... dywanie. No właśnie! Wybrałeś już odpowiedni do każdego pomieszczenia? Wiesz jaki sklep z dywanami warto odwiedzić?
Na każdą kieszeń, do każdego pokoju
Sklep z dywanami Śliczne Dywany to miejsce w sieci, które pozwoli Ci wybrać wymarzony dywan do każdego pokoju. Może być to elegancki, klasyczny do salonu, może fantazyjny do pokoju dziecięcego, czy miękki, idealny do sypialni, by co rano móc zanurzyć w nim stopy. W stałej ofercie i ciągłej sprzedaży znaleźć u nas można nawet... 10 tysięcy propozycji! Jest z czego wybierać, więc każdy nasz klient zawsze jest bardzo zadowolony z zakupu.
Od wielu lat na rynku
Gwarancją naszej jakości jest długi staż na rynku. Od ponad dwudziestu lat jesteśmy wiodącym sklepem z dywanami, firmą odwiedzającą duże targi branżowe, łącznie z tymi odbywającymi się na skalę międzynarodową. Pracujemy z wieloma krajowymi producentami i dystrybutorami znanych, poważanych marek. Zapraszamy na naszą stronę internetową - zapoznaj się z naszym asortymentem i.. kup dywan!
1 note
·
View note
Text
Wszystko, Czego Potrzebujesz, Aby Udekorować Swój Dom
Ten artykuł został opracowany, aby pomóc ludziom uzyskać kilka pomysłów na to, aby być się najlepszym projektantem. Uważnie patrzeć na zasadę tego tekstu i baw się dobrze od następnego projektu!
Jeden obraz może dać ogromny centralnym punktem pokoju. Obraz może stawać się punktem wyjścia do biżuterii.
Używać przedmiotów, które mogą być dużo niż jeden cel może pomóc, aby jak najlepiej wykorzystać niewielką przestrzeń.
Po reorganizacji dziecięcej sypialni lub pokoju gier, myśleć o każdym z punktu widzenia małego dziecka. To może być łatwo zapominają, że dzieci tegoż nie widzą. Upewnij się, że wszystko jest dostępne dla nich, aby otworzyć. Spójrz na prace z punktu widzenia dziecka i eliminacji potencjalnych zagrożeń.
Zbyt wiele mebli lub akcesoriów może sprawić, że pomieszczenie wygląda ścisłej i mniej, niż w rzeczywistości. Najlepszym rozwiązaniem będzie umieścić tylko kilka wybranych części mebli z czystymi liniami; te zwolnić dodatkowe miejsce.
Jeśli masz podłogi wykonane z płytek, kamienia lub betonu, dywany, które są stylowy sprawi, że przestrzeń wydaje się cieplej na nogach i będziesz czuć się komfortowo. Obrócić dywany regularnie, aby nosić i skoordynowanych aspekt do naszego pokoju.
Wielu ludzi ma małe pomieszczenie w naszym domu, który chcemy wydawać więcej. Z pomocą jasnej farby na ścianach pomoże zrobić dowolną przestrzeń wydaje się większa. Ciemne kolory sprawią, że pokój czy przestrzeń.
Postaraj się być uzasadnione, gdy sprzedajesz swoją przestrzeń życiową. Choć można mieć pewne eklektyczne pomysły, chcesz zrobić coś drastycznego, że będziesz później żałować. Jeśli zdecydujesz się umieścić swój dom na rynku w przyszłości, twój dziwaczne wystrój może odstraszyć potencjalnych nabywców. Jeśli naprawdę niezwykły pokój, bądź jeden, że twoje mieszkanie będzie po prostu usunąć.
Oświetlenie jest niezmiernie ważne, gdy myślisz o każdym pokoju. On określa atmosferę pokoju. Jasne światła tworzą wesołą energię i działać dobrze nadaje się do łazienek i toalet. Spróbuj pozwać ściemniacz oświetlenia w sypialni i salonu dla tego rodzaju czują.
To znakomity pomysł, aby użyć popularne elementy przy projektowaniu. Mogą stworzyć swój pokój wrażenie nowoczesnego stylu. Użyj modne elementy oszczędnie, jakby akcenty. Lamparta druku lampa abażur można zastąpić kwiatowy tabela Runner.Drukowanie sofa zebra nie tak łatwo zmienić.
Nie bój się wykorzystać swój twórczy potencjał, gdy malujesz pokój. Można znaleźć kilka świetnych tutoriali w internecie, Jeśli można być niesamowite wzory, które idealnie nadają się do projektu. Być kreatywnym z projektem ścian farba może przekształcić pokój z matowej, aby inspirować w jak najszybszym czasie.
Teraz, kiedy twój jest pełen możliwości, to jest czas, aby rozpocząć działalność w domu ludzi. Zajmuje pewność siebie, aby być się dobrym projektantem wnętrz, a im więcej się dowiesz, tym prawdopodobnie będziesz. Więc idziemy do wnętrz z ufnością i zobacz, czym się to skończy.
1 note
·
View note
Text
Papugi faliste rosną na strychu
słowa:897
Jestem posiadaczem papużki falistej, nazywa się DYZIO ma kremowe ubarwienie. Wszystko było z nim dobrze, do czasu, gdy nie dostał się na strych po raz pierwszy. Strych jest drewniany i pusty, nic poza schodami z poręczą tam nie ma.
Pierwszy raz, gdy go wypuściłem, nie zauważyłem niczego dziwnego. DYZIO był zaciekawiony domem, latał po nim zatrzymując się przy obiektach, które go ciekawiły, na przykład na roślinach i karniszach. Wszystko było normalne do czasu gdy DYZIO nie zauważył schodów na strych. Ptak zatrzymał się przy nich, chwile się im przyglądał, a potem wleciał na strych. DYZIO zmęczył się lotem po domu, co skłoniło go do krótkiego odpoczynku na poręczy. DYZIO rozglądał się po strychu jego głowa ruszała się raz w lewo raz prawo do czasu aż nie spojrzał w górę wtedy zamarł. Poleciał aż do sufitu. Patrzyłem zaciekawiony na to, co ten ptak wyrabia. Przyglądał się krokwiom na suficie, podleciał bardzo blisko podpory. Złapał się dziobem o krawędź. DYZIO zawisł na krokwi. Byłem oszołomiony jego czynem. Zwierz był odwrócony do mnie plecami. Wpatrywałem się w jego zakrzywione jak parabola plecy. DYZIO po chwili wiszenia wrócił do lotu. Ptak polatał po strychu i wrócił na dół. DYZIO usiadł na krześle, wpatrywał nie w moją twarz.
-DYZIU?, chcesz wrócić do klatki- zapytałem ptaka patrząc w jego stronę.
Ptak zdawał się rozumieć, co do niego mówię. Otworzyłem drzwiczki jego klatki, ptak wskoczył do niej. Było to bardzo nietypowe dla niego, gdyż nigdy nie chciał wracać do klatki i trzeba było go wabić smacznymi kąskami. Codziennie wypuszczałem go przez następny tydzień.
DYZIO wydawał się większy i mądrzejszy. Przedstawiciel ptasiego rodu zdawał się wiedzieć o czymś, o czym nie wiedziałem. Postanowiłem go szpiegować. Poszedłem do salonu. Salon ma żółte ściany i drewnianą podłogę. Na podłodze leży perski dywan. Kanapa stoi przy ścianie między oknami na których wiszą zasłony. Naprzeciwko kanapy po prawej stronie stoi wąska komoda. Przy drzwiach do mojego pokoju znajduje się okazała szafka z dużymi drzwiami.
Wszedłem do szafki. Zaobserwowałem ,że DYZIO samodzielnie wyszedł z klatki. Wywołało to zamęt w mojej głowie. Ptak wleciał na strych, zgaduje, że usiadł na poręczy albo zawisł na krokwi. Szafka była niewygodna, ciasna. Jej drzwiczki były lekko uchylone bym coś widział przez szparę. Po kilku minutach DYZIO wrócił do dużego pokoju, był ogromny. Ptak był rozmiaru okazałego gołębia. Ptaszysko z trudem wgramoliło się do klatki. Wyturlałem się z szafki. DYZIO spoglądał na mnie zdegustowany. Zapytałem papugę czemu jej ciało jest takie wielkie. Ptak udawał ,że mnie nie rozumie. Zapytałem go ponownie, ptaszyna zdawała się poirytowana moimi pytaniami. Zadałem mu pytanie po raz trzeci i zarazem ostatni. Ptak zaczął wrzeszczeć na mnie coś po ptasiemu. Spojrzałem się na niego z wyrzutem i poszedłem do sypialni po jedzenie by go przekonać drogą kulinarną. Gdy doszedłem do pokoju usłyszałem rumor z salonu, lekko mnie to przeraziło. DYZIO mógł coś zwalić albo zastawić na mnie zasadzkę. Cicho jak mysz przedreptałem do dużego pokoju. DYZIO zwalił klatkę z szafki, ptak wgapiał się w rozlaną wodę na dywanie. DYZIO był ogromny, na oko był rozmiaru szafki obok ,której stał. Ptak spojrzał się na mnie z iście morderczym wzrokiem.
-o Andrzeju widzę ,że zauważyłeś jak potężny i światły jestem…- DYZIO oznajmił patrząc mi się prosto w oczy.
Głos DYZIA był niski, szorstki przede wszystkim bez emocji, typowy głos papugi falistej. Nic mu nie odpowiedziałem.
-DYZIO zademonstruj mi swoją inteligencję-powiedziałem patrząc na ptaka z niecnym uśmieszkiem.
DYZIO zamarł w miejscu, gdy wypowiedziałem te słowa.
-DYZIO??? TY MNIE NAZYWASZ DYZIEM?? –papuga krzyknęła wtrącając w te słowa wrzaski po papuziemu.
-NAZYWAM SIĘ DELTA… DELTA SOFITTO! TO TAKIE MĄDRE I MATEMATYCZNIE IMIĘ NIE TAK GŁUPIE JAK DYZIO!- papuga wykrzyczała, nieznacznie do mnie się zbliżając .
-Prosiłem Cię o zademonstrowanie swojej inteligencji a nie o monologi- lekko znudzony odpowiedziałem mu.
-yhh… umiem obliczyć… DELTĘ!- ptak oznajmił
-dobra to ją oblicz- powiedziałem patrząc na papugę z góry.
-więc.. 4x²-7x+3=0-rzekł ptak.
-yy delta to… 1- DYZIO odpowiedział.
-x₁ i x₂ to jest yh ¾ i 1. Widzisz jaki jestem mądry Andrzeju!- ptak oświadczył.
-A teraz kolej na ciebie byś obliczył deltę-papuga rzekła.
- y=2x²-3x+5=0 –oznajmił DYZIO.
-Trudno mi jest do tego się przyznać przed ptakiem, który nie jest w stanie rozpoznać swojego odbicia w lustrze ,ale…- zawstydzony powiedziałem, patrząc się w inną stronę.
-ALE? JAKIE ZNOWU ALE??-DYZIO mi przerwał.
-DYZIU… nie umiem obliczyć delty…- wymamrotałem.
-JAK ŚMIESZ… JAK ŚMIESZ TY CHOCHLIKU ŚMIERDZĄCY ZWRACAĆ SIĘ DO MNIE PER DYZIO!!! MÓWIŁEM CI BYŚ ZWRACAŁ SIĘ DO MNIE PER DLETA!! W RAMACH PRZEPROSIN MASZ SIĘ DO MNIE ZWRACAĆ WIELKA DELTOIDALNA EMINENCJO!! JESTEŚ GŁUPOLEM ANDRZEJU, ŻE NIE UMIESZ OBLICZYĆ DELTY!!-DYZIO wykrzyczał wzbijając się do lotu.
-PFFT HAHAHA- zaśmiałem się.
DYZIO był wściekły, próbował wyrwać mi z ręki worek z ziarnem. Walczyłem z nim o jedzenie. DYZIO mnie mocno udziobał w nadgarstek. Upuściłem cel jego agresji, trochę krwi na niego pokapało.
-Andrzeju ten wysiłek umysłowy spowodowany obliczaniem delty sprawił ,że zgłodniałem- DYZIO powiedział schylając się po jedzenie.
Ptak zrobił dziurę w opakowaniu, wygląda na to ,że WIELKA DELTOIDALNA EMINENCJA nie potrafi otworzyć woreczka z ziarnem. DYZIO jadł ziarno i brutalnie rozrywał worek. Ziarno przyklejało się do krwi na dziobie ptaszyska. Zwierz musiał to zauważyć bo przestał jeść. Ptak potarł dziobem o dywan brudząc go. DYZIO wędrował po pokoju i dziobał rośliny. Był spokojny.
Poszedłem do kuchni po bandaże i wodę utlenioną. Polałem uraz wodą utlenioną, piekło mnie to niemiłosiernie. Zabandażowałem o wiele mniej krwawiący nadgarstek. Wyszedłem z domu by pojechać autobusem do szpitala.
0 notes
Text
Omegaverse - Matt
- Ach a więc jestem tak nudny, że moje wieczory to albo Netflix samotny albo z kimś?
Właściwie odpowiedział chyba aby tylko odpowiedzieć, bo właśnie tak było. Przynajmniej na przestrzeni ostatnich lat. Jeżeli Josh bardziej się przyjrzał to nawet nie będąc w kraju mógł zauważyć, że okularnik ograniczył spotkania z znajomymi do minimum, nie randkował i tylko się uczył. I o ile o tyle faktycznie potrzebował nadrobić cały rok, więc musiał mieć więcej godzin na naukę, to nikt nie zmuszał go do życia jak zakonnica. Mała czasami wybawiała go z tej opresji wyciągając gdzieś na kawę albo piwo, rozmawiał z Maxem regularnie i czasami z Joshem, ale to nie było zachowanie zdrowego nastolatka. Chyba, że miało się kompleks na punkcie bycia najlepszym na roku lub uradowania rodziców najwyższą średnią na roku. Tylko kto przykłada do czegoś takiego uwagę na studiach?
Ciekawszym jednak było co pchnęło Goodwina do podjęcia takiej decyzji. To że był czasami nazbyt spontaniczny to było jedno, ale czy tylko o to chodziło? Jego rodzina mieszkała nie tak daleko od jego uniwersytetu a miasto, w którym teraz mieszkał Matt było bardziej oddalone. W sumie nigdy nie gadali na temat planów po studiach, kumpel miał kilka różnych pomysłów, czasem lepsze, czasem gorsze.
Aż samo się cisnęło, że wolałby pocić się z Joshem, ale nie mógł tego powiedzieć. Mały chochlik podpowiadał mu, że czemu nie? Przecież mógł teraz powiedzieć to i owo, zobaczyć jak sytuacja się rozwinie a później najwyżej zwalić na gorączkę i leki. Tylko, że to było totalnie nie uczciwe a co jak co, brunet stawiał tą cechę na piedestale. Na uczciwości i miłości powinny się opierać związki, to miała być baza, więc zachwianie jednego filara może doprowadzić do tragicznego końca. Szczerze? Nawet nie będąc z Brandem sama myśl o zerwaniu z nim prawie fizycznie go bolała. Chyba był nienormalny.
I pomimo gorączki, albo właśnie przez nią, na Matta twarzy rozkwitł ogromny rumieniec kiedy usłyszał o skarbie i dostał buziaka. W czoło, ale jednak. Pragnął więcej i na pewno nie zachowania tak dziecinnego jak to, którym został potraktowany.
- Ej! – sznureczki oparły się jego okularom, więc na pewno nie utracił wzroku. – Niby o rok starszy a nadal dzieciak. – odgryzł się kiedy zamykał drzwi. Wolałby aby Brand tutaj spał, ale nie mógł go ułożyć jak kiedyś w swoim pokoju. Pomijając sprawę ich drugiej płci, chodziło o jego chorobę. Gdyby ten się rozchorował przez niego to czułby się okropnie winny.
Rodzina wróciła dopiero w południe. Nagle w mieszkaniu zrobiło się głośno. Na dole zaczął grać telewizor i w kuchni ktoś coś głośno robił. Ubierając się w ciepły szlafrok i skarpetki zwlekł się z łóżka i poszedł aby odnaleźć mamę w kuchni.
- Cześć kochanie, jak tam wieczór? – zaczesała mu włosy do tyłu sprawdzając od razu rękę jego temperaturę. – Nadal masz stan podgorączkowy. Coś zjesz i wracasz do łóżka.
- Już mnie plecy bolą od tego leżenia. – poszedł do salonu siadając w tym samym fotelu, w którym poprzedniego wieczoru siedział Josh. Teraz na dywanie siedziała jego siostra a tata w drugim koncie czytał gazetę.
- Ładnie tutaj pachnie, to jakieś nowe Josha perfumy? – powiedziała pani Evans wchodząc z herbatą i kanapkami dla synka.
- Nie wiem, nic nie czuję.
- Przyjemne, ale zupełnie inne niż te jakich do tej pory używał. Takie bardziej… zimowe? W sumie idealnie pasują teraz do tej pory roku.
- Ja.. jakie dokładnie? Co czujesz? – Matt poczuł jakby panikował. Nie, to nie mogło być to prawda? Nie mógł… ten jeden raz kiedy mógł mieć nielimitowany dostęp i..
- Jak taka zimowa herbata. Trochę kardamonu i cynamonu. A może kadzidła? Mocne, ale pasuje do niego.
A jednak. Był tutaj. Przyszedł pachnąc sobą. Pokazał po raz drugi mu swój zapach, swoje feromony a on nic nie mógł poczuć. Czy to była kara? Zrobił to, bo wiedział, że jest tak przeziębiony, że brunet nic nie poczuje? Jakaś chora zabawa w niańczenie go i patrzenie czy cokolwiek poczuje? A co jakby poczuł? Zawinął poduszkę, która przez cały poprzedni wieczór leżała pod szatyna głową aby było mu wygodnie i z wściekłością schował ją do szafy. Po paru minutach otworzył drzwi i chowając w niej nos starał się cokolwiek poczuć, ale bezskutecznie. A co jeżeli już na niej nic nie było? Schował ją ponownie, tym razem nie czując takich wrzutów sumienia jak poprzednim razem z Branda bluzką, bo w końcu ta poduszka była jego.
0 notes
Text
Three times Alphard felt asleep waiting for Felib and one time he didn't
Zostań jeszcze tylko chwilę, dzwonił mu w głowie skrzekliwy głos Knoxa, kiedy szurając gniewnie swoimi eleganckimi butami po ubłoconym chodniku łączącym bramę, przed którą się aportował, z drzwiami wejściowymi do spowitego w cieniu dworu, przeklinał w duchu współpracownika, zauważając mdłe światło, które pomimo późnej pory, wypadało z jednego z okien na parterze.
To zajmie najwyżej godzinę, zaklinał się Knox, jestem pewien, że narzeczona ci wybaczy.
Jak się jednak okazało, jedna godzina zamieniła się w trzy, a skoro drugi czarodziej nie zamierzał go o tym informować zawczasu, Felib zdecydował się nie tłumaczyć, że jego "narzeczona" to "narzeczony".
W swoim rozdrażnieniu starał się jednak nie narobić hałasu zrzucając niewygodne buty i ciskając płaszcz w kąt. Był głodny, zmęczony i sfrustrowany, ale najbardziej doskwierała mu złość na całe cholerne Ministerstwo Magii, bo wiedział doskonale, że choćby spóźnił się i czterdzieści godzin, Alphard i tak czekałby na jego powrót.
Szykując się już do przeprosin, pokonał prędko odległość dzielącą go od salonu, w którym spodziewał się zastać mężczyznę w stanie ogólnej irytacji. Przekraczając jednak próg, musiał przystanąć i dać sobie chwilę na oddech.
Czarodziej uśmiechnął się do obrazka, który zastał.
Być może liczył skrycie na to, że zanim sam położy się spać, będzie mógł wypić z ukochanym kieliszek rumu i ponarzekać na wszystko - na Knoxa, na Ministerstwo, na cały dzień tak daleko od domu - komuś kto zrozumie go bez słów, ale musiał przyznać, że widok Alpharda skulonego w kłębek na ogromnym fotelu, drzemiącego jak dziecko nad powoli dogasającą świecą, również nie był najgorszym zakończeniem dnia, jakie mógł sobie zaplanować.
-----
Z czasem zaczął przyzwyczajać się do swojego nowego, nieregularnego trybu pracy. Zadań było coraz więcej, a kompetentnych ludzi coraz mniej, więc chcąc nie chcąc, Felib musiał przełknąć gorycz i zaakceptować zmiany, a także ich wpływ na życie poza Ministerstwem.
Jak się szybko okazało, sam nie miał z tym większego problemu w przeciwieństwie do Alpharda, który uparcie i bez względu na wszystko zdecydował się czekać codziennie na powrót narzeczonego.
Black odszedł z pracy w Ministerstwie wiele lat temu ("z powodów zdrowotnych" jak brzmiało oficjalne oświadczenie) i, aż do teraz, Felib nigdy nie myślał inaczej niż, że to tylko i wyłącznie na jego korzyść. Ostatnio jednak zaczął zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby znaleźć mu jakieś zajęcie, które go całkowicie pochłonie.
Naturalnie coś takiego już istniało; kiedy tylko miał czas - lub zdarzało się, że nawet go nie miał - Alphard poświęcał się muzyce.
Cały dom pełen był instrumentów, na których widok Felib mógł jedynie unosić brwi i czekać aż jego chłopak - ku swojej ogromnej radości - odkryje przed nim ich tajemnice. Wszystkie korytarze, wszystkie pokoje ich starego dworku zawsze wypełniały dźwięki muzyki, dzięki której jego duże przestrzenie wydawały się mniej puste.
Nie zdziwił się więc wcale, kiedy wracając późną nocą, zastał drugiego czarodzieja śpiącego z głową opartą o klawiaturę fortepianu. Ze swoimi czarnymi, rozrzuconymi na białych klawiszach włosami, anielskim spokojem malującym się na twarzy i kartkami pełnymi nut, które dla Feliba wyglądały zupełnie jak jakiś obcy język, tworzył obrazek, który sam prosił się o najpiękniejszą ramkę.
------
- Fifi…?
Felib parsknął, słysząc zdrobnienie, jakie jakiś czasu temu Alphard upodobał sobie ze zdecydowanie zbyt dużym entuzjazmem, jak na gust drugiego czarodzieja.
Kiedy po powrocie do domu znalazł narzeczonego rozciągniętego na kanapie obłożonej miękkimi poduszkami, z otwartą gdzieś w środku powieścią opartą na piersi i gramofonem cicho wygrywającym jakąś smętną melodię, zdecydował, że nie ma serca go budzić. Ukląkł jedynie przed pogrążoną we śnie postacią, skupiając się na jej równomiernym oddechu i ostrożnie, tak żeby go nie obudzić, wsunął ręce pod jego kolana i plecy i uniósł delikatnie.
Alphard narzekał zawsze na różnicę ich wzrostu, choć w rzeczywistości nie była ona tak duża, a on sam zdecydowanie nie miał na co narzekać ("Nie po to kupuję wysokie obcasy, żebyś nadal wyglądał jak cholerne drzewo!"). Felib uśmiechał się wtedy tylko rozbawiony reakcjami czarnowłosego czarodzieja, a w chwilach takich jak te, kiedy musiał wnieść śpiącego narzeczonego po schodach, aż do sypialni na końcu korytarza, był wręcz wdzięczny losowi za to małe udogodnienie.
- Śpij dalej - zachęcił, kładąc budzącego się mężczyznę do łóżka, żeby samemu wrócić do łazienki.
Nie był zbytnio zdziwiony, kiedy zatrzymała go dłoń zaciskająca się słabo na jego rękawie.
- Muszę się przebrać, habibi. I umyć - wytłumaczył cierpliwie, pochylając się nad ukochanym i gładząc jego miękkie włosy.
- Zostań ze mną…- prosił Alphard, a jego uśmiech stawał się coraz bardziej przytomny - Tylko chwilę.
Więc został, a kiedy ułożył się już na łóżku, momentalnie oplotły go ramiona drugiego mężczyzny i nawet gdy ten już na powrót zasnął, Felib nie mógł zmusić się do opuszczenia miejsca, które w tamtej i w każdej innej chwili zdawało mu się najbezpieczniejsze na świecie.
-----
Niepokój ścisnął jego gardło swoimi lodowatymi palcami i poczuł, że coś nie jest tak, jak powinno być, jeszcze zanim przeszklone kolorowymi witrażami drzwi ich wspólnego dworku zdążyły w pełni się przed nim uchylić.
Mężczyzna rozglądał się, analizując wnikliwie, z pewną dozą podejrzliwości każdy centymetr własnej rezydencji, jakby dziś wyjątkowo miał wcielić się w rolę gościa, który widzi ją pierwszy raz, a jego głównym zadaniem jest zdać raport przed lustrem z wszystkich jej szczegółów. W rzeczywistości nie potrafił jednak dostrzec niczego, co miałoby sugerować, że jest to jakieś zupełnie inne miejsce niż to, które tego samego ranka opuścił.
Uderzyła go cisza, ale potrzebował chwili, żeby to zrozumieć; wypełniła jego uszy, rozsadzała czaszkę swoim diabolicznym, niespokojnym wyciem, w którym co chwila przebrzmiewał jej rozpaczliwy śmiech graniczący z wołaniem o niemożliwą pomoc.
- Alphie! - zawołał, powoli zdejmując wyjściowy płaszcz. Nie musiał tego robić; mężczyzna siedział prawdopodobnie w jednym z pokoi ich wspólnej rezydencji, przeglądając stare książki i wystarczyło zajrzeć tu i tam, żeby znaleźć go skulonego w fotelu z kieliszkiem wina. Mimo to, chcąc jak najszybciej zobaczyć swojego ukochanego i pozbyć się dławiącej go guli, Felib powtórzył niemalże z dziecinnym uporem. – Alphard!
Alphard jednak nie odpowiadał, a ciszy, jaka zdawała się opaść klątwą na cienie na korytarzach, nie przerywał nawet szmer.
Jego kroki na skrzypiącej podłodze, którym nie towarzyszył najcichszy dźwięk, zdały się nagle potwornie niezgrabne i mało taktowne. Nogi same poniosły go w głąb korytarza. Idąc pospiesznie, zaglądał do pokoi, próbując przypomnieć sobie każde umówione spotkanie, o którym ostatnio mówił mu ukochany; wszystkie jednak wydawały się puste i nienaruszone. Nie powinien wychodzić do ogrodu, przeszło mu przez myśl, kiedy jego wzrok mimochodem zahaczył o szumiące za oknami wierzby na tle szarego nieba, robi się zimno. Dopiero światło wypadające zza uchylonych drzwi niewielkiego gabinetu tuż przy schodach prowadzących na piętro sprawiło, że ciężar, który nie wiadomo kiedy się tam pojawił, zaczął ustępować z jego zmęczonych barków. Jego oczy złagodniały, a wargi drgnęły w delikatnym, ciepłym uśmiechu. Alphard musiał zasnąć skulony w wielkim, obitym szkarłatem fotelu, z kocem niechlujnie zarzuconym na ramiona, a książka, którą czytał, z pewnością wypadła mu z dłoni, gubiąc stronę, na której zakończył.
Drzwi nie skrzypnęły, kiedy je otwierał, a podłoga nie zdradziła jego kroku, miałby więc idealną okazję do tego, by bezszelestnie podejść do śpiącego mężczyzny, gdyby tylko przesunięty aż pod ścianę fotel nie był pusty. Z kolei nieco bardziej niż zwykle wysunięty do okna był niewielki, kawowy stolik, zajmowany teraz przez częściowo opróżnioną już kryształową butelkę i pusty kieliszek.
- Czy ktoś tu jest? - pytanie zostało rzucone w głąb korytarza, ale Felib sam nie wiedział, kto miał mu odpowiedzieć oprócz ciszy.
I wtedy go zauważył.
Zwinięty nienaturalnie na dywanie w kolorze krwi, z włosami rozrzuconymi wokół głowy na kształt grzywy albo wyjątkowo wymyślonej korony i twarzą zwróconą ku oknu, za którym malowała się już ciemna, bezgwiedne i nieprzenikiona noc, leżał Alphard w swojej pięknej, podszytej srebrną nicią szacie.
Wstań, habibi, miał ochotę krzyknąć Felib, ale słowa uwięzły mu w gardle. Wstań, bo się przeziębisz. Zabiorę cię do łóżka, tam będzie ci cieplej. Proszę, obudź się...
Ale Alphard się nie obudził.
-------
Ostatnia część fragmentami jest wzięta żywcem z "Icarusa" yeah przyznaję się I'm a lazy bitch
2 notes
·
View notes
Text
Popatrz Na Obecne Rady Projekt, By Twoje Wnętrze Kosmiczny Sen
Gdy zdecydujesz się rozpocząć projektowanie zewnętrzny w lokalu, ale nie wiesz, z czego ruszyć, nie wymagasz się martwić. Ten tekst ułatwi ci otrzymać pomysły, aby zmienić własne nauki projektowania. Uważnie przeczytaj ten materiał, by dowiedzieć się, że ważna. Dobra porada dla współczesnych, którzy są zainteresowani w organizowaniu wnętrz-to zainwestować w złotej pracy. Że dodatkowo nie umieścić dużo bada w umiejętności, ale istnieje jakieś małe arcydzieło prace mogą ujednolicić wygląd pokoju. Dobry krajobraz pomaga skupić nasz charakter na profil swojej przestrzeni, zaś wtedy wprost umie ci ruszyć na rodzimym święcie przedsięwzięciach. Rozważając ubierz w niedużym lokalu, upewnij się, aby wybrać meble, które zdecydowanie przystosowuje się do obcych punktów. Na wzór, można zarabiać z tafty, zaś nie rzeczywista miejsca lub sofy. Ottoman podwoi, ponieważ oba fotelami i stołem powiększać naszą małą przestrzeń. Elementy, jakie są uniwersalne, pozwalają przygotować miejsce szczególnie powszechny. Wielu lekarzy, są sytuacje do powiedzenia na problem aranżacji pomieszczeń a trzeba ich ulegać wyłącznie do rzeczywistego poziomu. Użyj swój pogląd i upewnij się, że przeżywasz się komfortowo ze naszym naprawy. Przy planowaniu kuchni, blaty są wspaniałym mieszkaniem dla kreatywności. W niniejszym toku jak granit jest popularny, stosując takie artykuły, jak korek, drzewo czy beton pewnie być również świetne opcje. Te propozycje są czasami biedniejsze oraz nadadzą kuchni niepowtarzalny charakter, który rzeczywiście jest twoja. Możesz odświeżyć wygląd naszej kuchni poprzez swoją zmianę drzwi do szafy. Zastosowanie szklanych drzwi, i nie drewniane drzwi do kuchni, racja toż czeka jaśniej. Można też umieścić pewne części wyraz w szafach, aby dodać jedną dodatkową atrakcją twojej kuchni. Jak gotować, aby udekorować pokój, dokładnie przemyśleć nasz obowiązek. Liczyć liczbę mieszkańców będzie w wymiar raz i ale to, co posiadają cel dokonać w przed. https://www.findagrave.com/user/profile Pamiętać o linii oraz kolegów, gdy Projekt salonu, ale staramy się operować na osobę twojej pary przy opracowywaniu sypialni. Nie ciągnij się w malarstwie pokój, nieważne, jako niezwykle szczęśliwi potrafią być o kolorze. W przykładzie, jeżeli to stworzysz, może zapomnieć się nienawidzić kolor, jaki pasował. Wiele kolory wyglądają inaczej, jeśli są wprowadzane na granicy oraz szczupłe. Pomyśl o zakupie kilku próbek, traktując żeruje na przeszkodzie, i następnie podjąć decyzję. Można przybyć do efektu, że kolor, który zamierzałem, iż stanowisz kochany, nie tak, jak wybierała, jak początkowo sądzono. Odczuwasz w bloku podłogę z betonu, kamienia czy płytek? Gdyby tak, spróbuj użyć stylowe dywaniki, gdyż potrafią one dopuścić w biurowca pojawiają się przytulniej. Koniecznie trzeba często bywać dywany do obecnego, aby wyrównać zużycie, które są one narażone. To może uczynić, że twoje dywany patrzeć jako inne przez długi okres czasu. Teraz, kiedy tworzysz ta wskazówka, możesz poczuć, że istniejesz zdeterminowany zyskać na siebie każdy model domu, Projekt wnętrz. Bezpieczeństwo jest niezmiernie ważne, gdy naprawa komputera w domku, bo trzeba wyjaśnić, dlaczego chcesz zmienić własnego apartamencie czy innego człowieka. Rozpocznij z planowania wnętrz, będąc prawdziwi siebie a widzisz, co ważna kupić.
1 note
·
View note