#czwartkowe
Explore tagged Tumblr posts
Text
Wykład z materializmu dialektycznego
Dzisiaj o 20:00 na discord będę dawał wykład ze świętych nauk materializmu dialektycznego w ramach Obiadu Czwartkowego (na zasadzie luźnej otwartej rozmowy)
Zapraszam każdego - link na serwer https://discord.gg/r5vMCn8489 lub dodajcie mnie do znajomych: bagio_oswiecony
Daję takie tagi, bo do takie posty mi się wyświetlają na tumblr i takie osoby chciałem stąd zaprosić - Nie ma to charakteru motylkofobicznego
Materializm dialektyczny to ogólna nauka dla każdego, wywodząca się z marksizmu, pomagająca lepiej zrozumieć rzeczywistość i egzystencję, więc może pomóc z dietą - przez mniejsze poczucie winy z jedzenia, a większą radość z diety
Mi o materializmie dialektycznym 2 lata temu opowiedział przyjaciel z discorda - profesor Rosin - w ów czas znany jako Vamos Zapiekanos - i to zmieniło moje życie
*Późno piszę to ogłoszenie - jakby ktoś je zobaczył już po, kiedykolwiek, a jest zainteresowany, niech i tak mnie doda, to powtórzę wykłado-rozmowę
#motylki blog#lekkie motylki#blogi motylkowe#chudej nocy motylki#lekka jak motyl#motylki any#nie chce mi się żyć#nie chce jesc#nie chce być gruba#nie jestem glodna#motyle w brzuchu#bede motylkiem#jestem motylkiem#będę motylkiem#chude ciało#chude jest piękne#edshitpost#ed d!et#tw ed but not sheeran#ed relapse#tw ed sheeran#ana motylki#anadiet#ana buddie#tw ana bløg#az do kosci#aż do kości#motylki#materializm dialektyczny#obiady czwartkowe
23 notes
·
View notes
Text
why & when my japanise is better
Blast & french too
Miałam się upić, nie wiem w sumie nawet po co tego dnia wydałam na piwo prawie tyle co na herbatę.
I właśnie miałam otwierać piwo, kiedy dajerling skończył się parzyć. Pierwszy łyk - ' co do hujaaaaa.....'
kilka następnych i przepadłam. I rzuciłam fajki, alkohol, wszystko, żeby tylko pić herbatę w nieskończoność i ciut dłużej.
I czasem może jeszcze czerwone wino, ale to bardziej z miłości do Closterkeller i flawonoidów (no i jeszcze sentyment ogólny dochodzi, bo jednak kocham czerwone wino prawie tak bardzo jak kobiety:P)
I nagle świat zaczął wyglądać zupełnie inaczej. Dajerling Tee i umarłam przy kubku.
youtube
She pass the test.
#czwartkowe wieczory#dobra herbata#dajerling#erasmus we włoszech#językoznawstwo i zarządzanie informacją#etnolingwistyka#Youtube
0 notes
Text
Wracam jutro z bilansami Omad nie wyszedł ale zjadłem 855 kcal Bylem u przyjaciółki i tam jadłem po trochu co mi zaproponowała żeby jej nie martwić Na szczęście nie rzuciłem się na jedzenie jak dawniej i po powrocie od niej nie miałem napadu ciesze się z tego
W środę nadal planuje 350 kcal maks będę w pracy tam nic nie zjem jak zwykle najwyzej energetyka wypije Monsterki są za drogie, więc zwykle pije te co mają 21 kcal na 100 ml 😕 Kupie pepsi zero na czwartkowe śniadanie może być ciężko po całym dniu zapierdolu i takiej ilości kcal może ona mnie na tyle zapcha, że nie będę mieć problemów żołądkowych
#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#grubasek#gruba szmata#gruba świnia#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
38 notes
·
View notes
Text
PODSUMOWANIE LISTOPADA
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/111cdee6d9bab3c28c6d415286bb0877/85ae3d192c9bc7ff-65/s640x960/a9de291b19425712b3ddbb46fc566317242df89d.jpg)
Ostatecznie udało mi się zrzucić 1,5kg. Sama jestem w szoku, że rzeczywiście udało mi się ustabilizować na wadze poniżej 66, bo jak widać było ostro XD.
Więc ogólnie jestem z tego miesiąca zadowolona, coś nie coś utrzymałam rutynę, trochę nadgoniłam materiału w szkole, miałam 100% frekwencji mimo mocnego przeziębienia, a teraz wygrzewam się w nagrodę w domu. Mimo jakiegoś potężnego epizodu depresyjnego w połowie, oceniam ten miesiąc na takie 7/10, mogło być lepiej, ale nie było gorzej niż oczekiwałam.
Więc jak mówiłam, że listopad będzie mój, choć była tylko końcówka, to nie do końca rzuciłam słowa na wiatr XD.
Teraz tylko utrzymać się dobrze w grudniu, myślę, że zostanę przy tej samej rutynie, skoro działała. Pod koniec listopada nie przypominam sobie abym miała jakiś cheat day czy cheat meal, chyba że zaliczymy pod to czwartkowe burgery. Oczywiście nie mówię, że to źle, bo nie miałam absolutnie takiej potrzeby, a stwierdzenie, że będzie dopiero w wigilię też nie jest jakieś giga potrzebne, bo i tak by był idc.
Mój cel - dobić 63 przed świętami. To 2,5kg a mam praktycznie 3 tygodnie. Wtedy w przerwie świątecznej zajmę się stabilizacją wagi i myślę, źe do lutego będę ważyła już 60. A potem się zobaczy.
#az do kosci#motylek any#blogi motylkowe#chce byc lekka#chce byc lekka jak motylek#chude uda#jestem gruba#nie chce jesc#grubaska#lekka jak motyl
5 notes
·
View notes
Text
obwicany post o kościele wczoraj:
wkurwione z koleżanką pojechałyśmy na 18:45 (a nabożeństwo od 18 było) i myślałysmy że o 19:30 to się skonczy
ale chuj jak zwykle to było kurwa gorsze niż to czwartkowe jakby serio ja byłam tak wkurwiona że byłam bliska wyjścia stamtąd i wracania do domu nawet z buta
ksiądz (z perspektywy wczorajszego dnia) nadal był wczorajszy dosłownie kaca miał chyba niezłego xddd podobno nawet mszy jakiś inny nie umiał odprawić i proboszcz mu mówił co ma robić
finalnie to się zakończyło chyba o 20:30 wiec w domu byłam 20:45, byłam tak wkurwiona że po epsotu weszłam na tiktokq k nie wiem kiedy zrobilasie 22:00 wiec wczoraj był tylko jeden pilates i 10k kroków
9 notes
·
View notes
Photo
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/7ef1f27f9e0c044b3740d18d916ddaa3/54dc6a4512a66d3b-7d/s540x810/2c26ddadccf46771f0b5af23627f045804ba84c1.jpg)
Obiady czwartkowe IV, February 2023
10 notes
·
View notes
Text
Śniadania czwartkowe
Żeby Was... Zmyłem z siebie dzień wczorajszy. Posłuchajcie:
Nadal odczuwam echa wybuchu dnia wczorajszego. Staram się sobie tłumaczyć, że to nic. Że było. Ale no kurwa to raz że są pieniądze, dwa wychodzisz na oszusta. Ludzie są pojebani i nie rozumieją, że tak absurdalna sytuacja jak zacięty ENTER może spowodować coś takiego.
//
Serial wczoraj ciężko szedł, bo odtwarzacz przeładowany. Pominąłem jeden odcinek i cały czas grałem na komórce. Nawet browary mi nie wchodziły, więc wypiłem 1,5. To nie był mój najlepszy dzień.
//
Wszystko mnie napieprza. To chyba nerwobóle, bo nie przeciążałem się od kilku tygodni. A dni to już na pewno.
//
Młody urządził scenę jak się kąpałem, a teraz śpi. To też mnie tylko nakręca, bo właściwie zajmuje się pierdołami przy domu i nie ma zahamowań żeby olać i robić co sam chce. Grunt, że w domu wszystko jest pod ręką.
//
O! Jaki marzy mi się urlop spokojny. Marzę o tym żeby się jebnąć i nie robić nic, nie myśląc przy tym o niczym.
//
Państwo Rodzice jutro wyjeżdżają. Posprzątam sobie chałupę i... I nie zrobię nic, bo wejdą dniówki i nie będę miał czasu zaszaleć XD XD XD
Dobrego dnia ;]
4 notes
·
View notes
Text
nie rozumiem tlustych czwartkow
siema kochane <3333
awiec n rozumiem tlustych czwartkow. Kazdy je w ten dzien jakies slodycze, paczki i inne cukrowe wypieki, do czego nie mam duzego problemu. Chodzi bardziej o nazwe. TLUSTY CZWARTEk czylli powinno sie jesc TLUSTE jedzenie jak z nazwy wynika. To czm przyjelo sie ze jemy weglowodany??? nwm keto dieta jest spk i taki naprawde TLUSTY czwartek bylby fajnym detoksem dla organizmu (nizszy poziom cukru itd.)
napisz jesli chcesz co myslisz w tej sprawie bo ja juz sama nwm
3 notes
·
View notes
Text
FYI: Online talk by Prof. Dr. Giuliana Giusti "How definite is the definite article in (Italo-)Romance? A protocol approach." on Thursday April 25th at 13:15 CET
The Faculty of Polish Studies at the University of Warsaw is delighted to have as a guest speaker in its „Czwartkowe spotkania lingwistyczne” Prof. Dr. Giuliana Giusti who will deliver an online talk titled "How definite is the definite article in (Italo-)Romance? A protocol approach". The seminar will take place on Thursday April 25th from 13:15 to 14:45 CET and it is open to everyone. You can access via this zoom link: https://uw-edu-pl.zoom.us/j/96215319886 The abstract can be found here: h http://dlvr.it/T5pQ78
0 notes
Text
Christmascember CAS
Creativity:
This month I practised playing christmas carols on my guitar with my brother playing on the piano. We wanted to give a concert on christmas dinner for our entire family. We practised carols like: Jezus Malusieńki, Dzisiaj w Betlejem, Cicha Noc and Przybieżeli do Betlejem. The most challenging part of this project was to sync the 2 instruments because the piano we have at our house is made out of real wood and is acoustic, not an electrical keyboard. Therefore, I had to first of all, figure out how to tune my guitar to be in the same tonation as the piano. This was found to not be the only obstacle that I encountered on the way. The idea of playing with another person, syncing with THEM plus syncing with the instrument was the most tricky part. The learning of chords was relatively easy, the strumming too and finding your pace as well. Syncing your two rythms however, was by far the most difficult. This shows me what for example orchestras and bands have to additionaly work on to achieve good results. Though, I imagine that they must have it figured out, as they are, well, professionals.
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/9d692f7358aec9c9d8769c85c0218e43/6851e28804f61890-d1/s540x810/d074863a371f5e2d810f5d0659b29f433e1ff7bf.jpg)
Activity:
This month I regulary went on walks in the forest. It was usually Las Kabacki, the forest close to my summerhouse near Bóg river or I once went to Rezerwat Przyrody nad Tanwią during my camp there. The best expedidtion was the one during my camp. It was at the end od December, so the temperature was quite low. The organizators wanted to do a hike to the forest and sleep in it, then return the other day. I naturaly signed up. So, I packed a tent, a sleeping mat, a warm sleeping bag, thick clothes, a pot, gas and a light. We did around 20 kilometers, and ate warm soup for breakfast and dinner. It was crucial to keep high body temperature. I learned that preparations for trips like this need to be careful and thorough. There were people who did not go through the packing process in detail and were cold and uncomfortable. It did however, even more deepen my love for nature and doing summer activities (sleeping in tents) in winter.
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/4b9fd41ce4c6d46e1327d741f32ea421/6851e28804f61890-43/s540x810/37b1e2d8218bdde9bc7a73be20c92e81538b8d2e.jpg)
Service:
This month I was volunteering in a KIK suborganization called Kolacje Czwartkowe. I helped preparing meals for homeless people from Dworzec Zachodni and serving it to them. The final event was the christmas dinner which took place the 26th of December. This took place at KIKs headquarters in the Warsaw's oldtown. I had multiple jobs: preparing tables, christmas decorating, shopping for drinks, serving meals, cleaning, preparing food, entertaining the guests and serving as a signpost (standing outside in the cold weather with a cardboard sign I made and collecting guests from the street). This event made me realized how much help these peoplm e really need and that it does not require much effort to come in and help. Honestly, I was a bit freaked out by all these people, the dirty smell, but it made no difference at the end - these people nedded help and I gave it to them. It was also amazing how much joy we brough to these people, we sang carols, ate cake together and drank coffee.
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/4a273c10bf7d72f82e88df986720b0c3/6851e28804f61890-f1/s540x810/e5676e2ecf47f9029d816cfdc227f6e806c0fdac.jpg)
See ya!
0 notes
Text
Gayà o zimowym okienku transferowym: "Jeśli przyjdą wzmocnienia, tym lepiej".
Kapitan wzywa klub do podjęcia wysiłku w celu poprawy składu, który daje z siebie 200%. #ValenciaCF #JoséLuisGayà
Kapitan wzywa klub do podjęcia wysiłku w celu poprawy składu, który daje z siebie 200%. José Luis Gayà i Mamardashvili wzięli udział w klubowym wydarzeniu w Benidorm w czwartkowe popołudnie. Po wydarzeniu kapitan pozostawił kilka ciekawych refleksji na temat przyszłości i nadchodzącego rynku Valencii. Kapitan wszedł do pierwszej dwudziestki najczęściej wybieranych zawodników w historii klubu i w…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/676bcfa3790563310f73bb1dbec7989e/2573c3aacea20392-68/s540x810/ffa4ea19c06336e6e36556578055f895f59f6c8b.webp)
View On WordPress
0 notes
Text
LIVE: 16 Letnia Akademia Jazzu
Klub Wytwórnia, Łódź, 07-08.2023 Przez dwa letnie miesiące 2023 roku w łódzkiej Wytwórni tradycyjnie rozbrzmiewały dźwięki jazzu. Czwartkowe wieczory należały do szesnastej edycji Letniej Akademii Jazzu. Festiwal rozpoczął się jednak koncertem wtorkowym i – co staje się powoli programowej tradycją tego wydarzenia – od występu gwiazdy. Na scenie pojawił się z solowym recitalem John Scofield,…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/6b1321915999e902296dfd59891d4764/a72e7d56a9ccfd41-d9/s540x810/2fa88c0f5ab5e0d13186bbbad887b493a4d3f3c3.jpg)
View On WordPress
#Andrzej Jagodziński Trio#Bastarda#Ewa Bem#Jazzowy Chór Wytwórni#João de Sousa#John Scofield#Klub Wytwórnia#Les Frères Smith#Letnia Akademia Jazzu#Skalpel#Suzanne#Tropical Soldiers in Paradise
0 notes
Text
78 lat po Zagładzie izraelska obrona powietrzna będzie chronić Niemcy
System Arrow 3 ma wejść w początkowy stan operacyjny w 2025 roku. Yaakov Lappin Czwartkowe dramatyczne ogłoszenie przez Ministerstwo Obrony Izraela, że Stany Zjednoczone dały zielone światło dla sprzedaży izraelskiego systemu obrony powietrznej Arrow 3 do Niemiec – największej transakcji eksportowej w historii eksportu obronnego Izraela – niesie ze sobą potężne przesłanie historyczne. Boaz…
View On WordPress
0 notes
Text
1 note
·
View note
Text
Wiem już o co mu chodziło.
Ech... po pierwsze: oglądał wczoraj (algorytm mu tak zapodał) masę rolek o tym, jak łatwo zarobić kasę na pracy sezonowej na Islandii. Mamy też znajomą, która tak pracuje co roku przez 2 mc i za to się utrzymuje przez cały rok. Więc skuszony tym tematem podsyłał mi filmiki. Stąd w ogóle temat Islandii, który wydawał mi się totalnie być z dupy - dopiero co planowaliśmy w poniedziałkowy poranek wakacje wypoczynkowe na gorącym południu, a w czwartkowe popołudnie: JEBNĄŁ Islandią xD
Po drugie rozkmina włączyła się mojemu partnerowi po naszej rozmowie w środowy wieczór: wracaliśmy samochodem ze szkolenia na którym byliśmy. Rozmawialiśmy o nabytej wiedzy, o możliwościach jej wykorzystania w praktyce, o pomysłach. O tym, że w zasadzie niektóre rzeczy za które ludzie płacą duże hajsy jesteśmy w stanie robić intuicyjnie - trochę wychodzi na to, że nie doceniamy własnych możliwości. Lub potencjału na spieniężenie usług, które robimy dobrze i ekspercko. No i analizowaliśmy właśnie zwroty jakie dostaliśmy względem swoich pomysłów na szkoleniu. W przypadku mojej sytuacji omawialiśmy budżet obecny: że dobrze byłoby szczególnie teraz, gdy szukam nowej pracy wyłożyć pieniądze na zrobienie sesji profesjonalnej do CV i na swoją stronę, na przyszłość, bo będzie to po prostu narzędziem marketingowym dla mnie "na start". Że to będzie pula bazowa do dalszych działań. Myślałam, że zrobię to później, kiedy będę miała jakieś odłożone środki, tym czasem szkoleniowiec powiedziała, że biorąc pod uwagę jej doświadczenie i moją sytuację to jest pierwsza rzecz w którą powinnam zainwestować by poprawić swoją sytuacje zawodową. No i ok. Zajmę się tym w przyszłym tygodniu.
I tak jechaliśmy autem przez miasto, w korkach, zrobiliśmy zakupy w markecie, omawialiśmy kolejne możliwości, budżet, kroki... i jakoś ciągiem tej rozmowy, analizą wzajemnych pomysłów "na teraz" i "na później" i "w odleglejszej przyszłości, gdy sytuacja się ustabilizuje" doszliśmy do rozmowy o pracy na linii produkcyjnej. Bo jak nic bardziej zgrywającego się z moimi oczekiwaniami i kompetencjami nie znajdę do sierpnia to jestem całkiem spoko z myślą o podjęciu ciężkiej pracy na linii produkcyjnej. Pracowałam już tak. Kilka miesięcy temu rozmawiałam z jedną z bardziej utalentowanych artystek jakie miałam przyjemność poznać - która ma podobną historię życia do mnie: skończyła studia, które kochała (w jej przypadku prawo), a potem poszła do pracy w wyuczonym zawodzie i wszystko czym się zajmowała ją od tej pracy odstręczało. Nic nie było tak ciekawe i pochłaniające jak było na studiach, praca była nudna i mało dochodowa w stosunku do czasu i wiedzy, jakiej wymagała, a poza tym się tą pracą brzydziła, nie było to miejsce dla niej. Wolała już za porównywalne pieniądze pracować fizycznie, ale przynajmniej nie użyć określenia "adwokatka" z którym się bardzo nie-identyfikowała. Znalazła pracę męczącą, na linii produkcyjnej, UoP, pracuje po 12h dziennie, zmianowo, jest zmęczona, ale też ma więcej dni wolnych w tygodniu (4 dni po 12h i 3 wolne), a hajsy są o wiele wyższe niż na posadzie dotąd wykonywanej. Na tyle wysokie, że pozwoliły jej ukończyć studia artystyczne o których marzyła i zostawiły wolną głowę na tworzenie sztuki, publikacji i wystaw, które z pasji przerodziły się ostatecznie w jej drugie źródło dochodu.
Przypomniałam o tej lasce O., a on przypomniał, że ona też nam w rozmowie narzekała na jakość ludzi w pracy. Że to też jest praca z wadami. Rozłożyłam ręce i z uśmiechem przyznałam "jak każda!". :P
I tu podzieliłam się z nim swoimi doświadczeniami z pracy na linii produkcyjnej - uważam, że ta praca to była jedna z przyjemniejszych prac jakie wykonywałam. Dużo pracy manualnej, maksymalnie przez 2 dni z rzędu pracowaliśmy przy jednym produkcie (więc nie miałam możliwości się znudzić, chociaż w teorii robiliśmy wciąż to samo, to jednak na innych produktach, wymagało to ciągłego uczenia się, uważności, dochodzenia do wprawy), na innych działach (czasem z laserem, czasem z nożykiem, czasem z odczynnikami chemicznymi, czasem w podczerwieni lub w ultrafiolecie - zależy od produktu i od tego, gdzie manager nas przeniósł). To naprawdę była fajna praca. Tylko ja byłam w chujowym momencie życia, związek się rozpadał, partner się nade mną znęcał psychicznie, ja się o niego martwiłam bo wpadał głębiej w uzależnienie. Ale praca była super. Bardzo dobrze płatna, głowa lekka - gdybym tylko tam nie była przez pośrednictwo pracy Otto to byłaby to bajka! Na potwierdzenie tego przytoczyłam O. historię mojej koleżanki z pracy, lokalnej holenderki, matki 4 dzieci, utrzymującej samodzielnie dzieciaki i dom ze zwierzętami gospodarskimi (tj. króliki, kury, gęsi, 3 psy i kilka kotów; w stadninie koni jej córka miała swojego konia - też go utrzymywały). Ta jedna praca, jedna posada wystarczała jej na to by wieść spokojne, ciche życie i by bez specjalnych wyrzeczeń finansować córce udział w konkurach jeździeckich, a synowi - X-Box. Jedynym problemem był jeden z jej synów, który był uzależniony od narkotyków. Przyznam, że wtedy czułam dużą nadzieję, optymizm, że być może za rok czy dwa będę mogła wraz z exem wieźć takie życie jak ona: we własnym mieszkanku (siły na zamiary, na dom to trzeba zarabić xP), z przyjemną pracą, z możliwością kształcenia się, rozwoju, podróżowania, że moich rodziców będę mogła wesprzeć finansowo... No ale ostatecznie stanęłam na rzęsach by wrócić do PL.
I nauczkę z tego mam taką: w innej kulturze, w innym kraju da się ułożyć sobie życie O ILE ma się kapitał na START (jak wszędzie) i ma się wsparcie osób lub osoby, która ma podobne priorytety jak Ty.
Na takich zasadach jak te lata temu już nigdy nie zdecydowałabym się na emigrację zarobkową. Niedawno @aquilanew-blog rewidowała swoje doświadczenia emigracji z doświadczeniami przestawionymi w jakiejś książce/serialu/realityshow/podcaście (nie wiem co to było, wiem, że dotyczyło emigracji Polaków do UK) - i ja mocno z tym rezonowałam. Znam to z doświadczenia. I nie chcę powtarzać w taki sposób w jaki to zrobiliśmy: na 5 dni po otrzymaniu wypowiedzenia z pracy "bo tak", na 3 dni po tym jak mój partner został wypuszczony z nakazem zapłacenia grzywny z aresztu za posiadanie nielegalnych substancji (tajniacy go zgarnęli w porze obiadowej z ławki w parku - był na spotkaniu z kumplem, a kolejnego dnia wbili mi do domu policjanci przeszukać mieszkanie - najgorsze wspomnienie życia :( :( :(Płakać mi się chce na samo wspomnienie. To było straszne i poniżające... Żyjesz sobie spokojnie, uczciwie, introwertycznie wręcz, czujesz, że w związku coś się sypie, że partner robi rzeczy, które nie są fair, ale próbujesz dojść do sedna; zawodowo też się sypie przez to jak bardzo chujowo jest w życiu prywatnym i nagle wpada zespół policji przekopać tobie mieszkanie by sprawdzić czy czegoś nie ukrywasz... to dla mnie była trauma) i zarazem w 3 dni od podjęcia decyzji o emigracji byliśmy już w Holandii! Wiem, że gdyby zaistniała TERAZ taka konieczność - odnalazłabym się w nowych realiach. Ale też wiem, że wtedy to była decyzja pod wpływem chwili, impulsu: brak pracy, zwolnienie bez powodu, policja w mieszkaniu, mój ex w kajdankach, brak poczucia bezpieczeństwa we własnym domu, wiecznie niezadowolony partner (który nota bene poprzednie 3 mc spędził na L4 lecząc depresję na dziennym oddziale psychiatrycznym, a który na karcie wypisu ze szpitala miał wpisaną diagnozę "osobowość narcystyczna" i ja wtedy nie googlałam tego, wydawało mi się uczciwe by zaufać, że będzie się leczył tak, by zadbać o dobre relacje z samym sobą i ze mną), konieczność opłaty rachunków i zarazem dowalona grzywna za złamanie prawa... Szukaliśmy wtedy gorączkowo rozwiązania i zarazem uciekaliśmy przed rzeczywistością. Teraz nie chcę uciekać. Teraz stawiam czoła problemom.
Owszem - mam historię życia taką jaką mam, ale z tego doświadczenia wyciągam lekcję. Nie widzę emigracji jako złotego rozwiązania problemów: niesie ona ze sobą problemy inne, a stare nie znikną. Na emigracji można żyć fajnie - to fakt. I może w przyszłości wyemigruję, ale zrobię to inaczej, najpierw obwąchując miejsce i realia życia w tym miejscu. Absolutnie nie przez pośrednika! I nie zdecyduję się na emigracje solo. Ani w związku, który się sypie. Solidne fundamenty trzeba mieć we własnej głowie i relacjach nim zacznie się stawiać budowle - czy nowego, czy starego życia...
No, więc O. zapamiętał to tak "kiedyś V. straciła pracę i na 5 dni po stracie pracy zaczęła pracować w fajnym miejscu za uczciwe pieniądze w Holandii i dopiero co mi wyznała, że wynagrodzenie jednej osoby pozwalało na utrzymanie 5 osobowej rodziny, może to jest droga o której myśli, ale ze względu na mnie, moją pracę i moje studia nie chce tego proponować, chociaż to wydaje się najbardziej racjonalnym wyjściem, zagaję, że jestem gotowy do rozmowy w tym temacie jeżeli chce" - dlatego wczoraj walnął mi tą emigracją. Ech. Nie łączył tej mojej opowieści z tym co dla mnie jest oczywiste: z całym dramatyzmem tamtych doświadczeń, z tym, ze w sumie wróciłam z Holandii będąc jeszcze bardziej w dupie przez tego narkomana, że to był czas życia w strachu, w przemocy, w braku bezpieczeństwa (bo Otto potrafiło nas z dnia na dzień przeprowadzić na drugi koniec miasta, ot tak, manager wpadał i kazał się pakować, bo w naszym mieszkaniu ktoś inny zamiesza, a my mamy się wprowadzić nie wiadomo gdzie... i woził nas po mieście... To było straszne nie mówiąc o tym, że manager ZAPOMNIAŁ o załatwieniu całemu "turnusowi" pracowników pozwolenia na pracę, więc groziła nam deportacja - okropne, okropne doświadczenia, nie wspominając o tym, że w kolejnych mieszkaniach mieszkaliśmy z kolejnymi, coraz bardziej uzależnionymi Polakami. Imprezy, alkohol, hałas... NEVER AGAIN).
O. nie miał też jako "oczywistego" faktu związanego z myślą o emigracji połączonego tego, co TERAZ (dzięki doświadczeniom) jest dla mnie absolutnym mustem: solidnymi podstawami oraz koniecznością zapewnienia zaplecza administracyjnego, kulturowego i finansowego PRZED wyjazdem. NIGDY WIĘCEJ spontanicznych wyprowadzek z kraju. Nigdy więcej mieszkań pracowniczych! Ani pośredników pracy w rodzaju Otto. Ba! Przecież nawet niespontaniczne mogą się okazać fiaskiem - bo na drugą stronę równania, pracodawców, urzędników, landslordów przecież nie mam wpływu. Dlatego emigracja - o ile kiedykolwiek - będzie poprzedzona długimi miesiącami badania terenu.
No i to mamy omówione...
Ale wczoraj mój partner przyprawił mnie o zawał tamta propozycją. xP
Usiadłam do kompa aby spisać, że mam mieszane uczucia po dzisiejszej wizycie u radcy prawnego i po wiadomościach od mojego szefa (w końcu coś napisał). Mój pies pół godziny temu dostał się do półki do któej nie powinna była się dostać, rozszarpała coś czego nie powinna i ledwie chwilę temu ogarneliśmy bałagan po jej płukaniu żołądka. Do tego moi rodzice przyjechali "na kawkę" niespodziewanie z odsieczą pienieżna. To był dzień bogaty we wrażenia, chciałam to spisać, a ledwie otworzyłam ten arkusz (? okno?) wtedy podszedł O. i oznajmił, że jest otwarty na rozmowę rozmowę o emigracji ze względu na naszą trudną sytuację finansową - oczywiście jeżeli myślę o emigracji jako o rozwiązaniu problemu i szansie na zarobienie pieniędzy. Możemy na przykład lecieć na Islandię. O ile chcę i o ile myślę o tym.
O.O
WHAT!?
No i jestem w szoku.
ZA DUŻO SI�� DZIEJE....
JAK to EMIGRACJA!? Skąd ten pomysł? Dopiero co zapisał się na wymarzone studia...!!
A on na to, że chciał powiedzieć, że jest otwarty na taką rozmowę, bo biorąc uwagę moje dotychczasowe doświadczenia życiowe BYĆ może też to rozważam.
ŻE COOOOO????
Nah, muszę odpocząć, bo kurwa zwariuję
7 notes
·
View notes