#Pola Dwurnik
Explore tagged Tumblr posts
Note
Can I please haz Dwurnik?
you can always haz dwurnik [titles in alt]
and because you didnt specify which dwurnik you want you shall also get some pieces by Pola Dwurnik, his daughter and a great artist in her own right
76 notes
·
View notes
Text
Pola Dwurnik
0 notes
Text
Pola Dwurnik, The Bear, 2023, Oil on canvas, 39¼”h x 28¾”w (100 x 73cm)
5 notes
·
View notes
Photo
KUTA HOUSE, Second Life, Deconstructed Clothes
Photography Ala Wesolowska / ART FACES
Styling Pawel Kedzierski / ART FACES
Mua Kasia Bialy / ART FACES
Manicure Katarzyna Fonfara / ART FACES
Production ART FACES
Guests: Pola Dwurnik, Kasia Pogodz, Maria Tobola, Agnieszka Kacprzak, Pawel Matyszewski, Pat Dudek, Zosia Korosadowicz at Neva Models
17 notes
·
View notes
Photo
Pola Dwurnik - Fireworks (oil on canvas, 2010)
53 notes
·
View notes
Text
cover
Magazyn Design Alive robi ukłon w stronę sztuki – na najnowszej okładce fragment obrau Poli Dwurnik, a w środu do poczytania duży materiał o malarce. W Muzeum Współczesnym we Wrocławiu można oglądać wystawę Poli Dwurnik “Piosenka o lekarzu i inne rysunki”. Wystawa czynna do 29. 02. 2016
View On WordPress
0 notes
Text
The Surreal Menagerie of Pola Dwurnik
Have you ever had that waking nightmare where you look around your apartment with your five cats and think…if I were to die right now, these felines will probably eat me before anyone realized anything was wrong? No? Me either. I can tell Pola Dwurnikhas had that exact thought though, from what’s going on in her painting Coffee and Steel (No More of those Beautiful Boys). With a color palette of…
View On WordPress
1 note
·
View note
Text
polskiemu dziennikarstwu ostatnie pożegnanie.
Często słyszałam opinie o tym, że polskie dziennikarstwo schodzi na psy, ale znając upodobanie ludzkiego gatunku do generalizacji uznałam, że „nie może być aż tak źle”. Niestety dowiedziałam się, że właśnie może.
Ostatnio bohaterką polskiego dziennikarstwa stała się Pola Dwurnik. Zwykle nie przejmuje się ekscentrycznymi malarkami, ale postanowiłam sprawdzić czym ta pani tak się zasłużyła, że założono jej stronę „Beka z Poli Dwurnik”. Powodem powstania tej strony był jej felieton.
Dość długi felieton malarki można zawrzeć w jednym zdaniu: „Pola Dwurnik zjadła dobre śniadanie w kawiarni Bateau Ivre przy Oranienstrasse wraz ze swoim kochankiem.” Autorka postanowiła go jednak rozwlec czyniąc przy tym bardziej artystycznym i dramatycznym. W efekcie straciłam kilka minut poświęcając się lekturze opisu jak „w czeluść poimprezowego rozstroju skacowanej Poli Dwurnik i jej towarzysza wjechał lunapark” czyli „ogromny talerz kolorowych owoców, śmiejących się do nich szeroko znad białego jak śnieg jogurtu i chrupkiego musli oraz wesoło kręcąca się na nóżce okrągła taca zachwalająca błyszczące, różowe wędliny pachnące ziołami”.
W momencie, w którym felieton można by już skończyć autorka uraczyła czytelników kolejnym fantastycznym opisem zjadania zdobycznych „siedmiu lekko tylko nadkrojonych francuskich serów, jak siedem nie całkiem popełnionych grzechów”.
Nie wiem czy Pola Dwurnik czuła się źle po tak obfitym śniadaniu, ale ja po jego opisie owszem. Poza tym, że mogę to arcydzieło określić słowem „grafomania” to nie wiem czym ten tekst miał być. Niby felietonem, ale zamiast felietonu przypomina recenzję kawiarni przerobioną na fragment pseudoartystycznej książki.
C. stwierdziła: „Przynajmniej wszyscy o niej teraz mówią. Zyskała rozgłos. Może o to jej chodziło. Zawsze będą takie Pole Dwurnik.” Nie wątpię, że grafomania istniała, istnieje oraz istnieć będzie. Pytaniem jednak jest: jakim cudem ten „felieton” pojawił się na stronie wrocławskiej Wyborczej?
Wyborcza uznała, że zamiecie problem pod dywan jeśli zrobi z Poli Dwurnik męczennicę i ofiarę mizoginizmu (ach te piękne polskie tradycje!), ale czytelnicy, dzięki bogu, nie byli skłonni uznać jej za kolejnego Chrystusa.
Pamiętam ile było śmiechu kiedy CNN puścił na antenie (a propos inwazji rosyjskiej na Krym) mapę przedstawiającą Ukrainę, z której jasno wynikało, że stolicą tego kraju jest nic innego tylko Ułan Bator, a Słowiańsk umieścił gdzieś na Krymie. Szkoda tylko, że TVN24 nie jest bardziej kompetentny. TVN24, który już od dawna nie zajmuje się haute journalisme, nadal za takowy się uważa. Nawet dla wielu widzów komentarze na dole ekranu stały się sposobem przekazania matce, że nieopatrznie zamknęła nas na balkonie lub pozdrowienia kogoś (tak trochę jak dedykowane piosenki w radiu). Pomijając, że stacja prezentuje bardzo wąski zakres informacji ze świata to zdarzają jej się takie wpadki jak poniżej.
Mimo wszystko Tomasz Lis, skądinąd znany w świecie mediów, zaproponował remedium na staczające się polskie dziennikarstwo – portal NaTemat.pl. I faktycznie na początku było nawet ciekawie. Pisało wielu utalentowanych, młodych ludzi pełnych ambicji czy osób, które chciały wnieść trochę koloru do polskich mediów, ale wszystko co dobre szybko się kończy i tak od jakiegoś czasu portal publikuje sporo tekstów słabych, zawierających dużo błędów. Tak jakby ktoś je naprędce napisał, „bo coś trzeba opublikować” i w ogóle nie przeczytał.
Pomimo że wielu internautów walczy i wyraża oburzenie tak niskim poziomem dziennikarstwa oraz niechlujnością (o czym najlepiej świadczy strona "Cała Polska czyta dziennikarzom") to nietrudno jest znaleźć przyczynę królującej w mediach tandety.
Wystarczy poprzeglądać trendy według, których tworzy się posty na portalach uważanych za modne. Dużo artystycznych zdjęć, grafomańskich tekstów o przygodach po pijaku (np. dziki seks w klubowej toalecie, wszelkiej maści narkotyki czy konkurs rzygania na odległość). Od czasu do czasu wstawia się jakiś pseudointelektualny bełkot plus opis gdzie się było i co się jadło. I chociaż sama lubię „instagramować” swoje jedzenie czy oglądać ładne zdjęcia potraw (bo są ładniejsze niż zdjęcie czyjegoś postkomunistycznego podwórka, czy setnej, robionej pod kątem czterdziestu pięciu stopni „selfie”) to nie obchodzi mnie fakt, że dziennikarz/publicysta XY był w drogiej restauracji i fajnie było (żadnej informacji o cenach, niewiele propozycji kulinarnych, ale wnętrza też są fajne, nie?). W tym wypadku nic dziwnego, że Pole Dwurnik szturmują polskie media.
Wyborcza widocznie uznała, że śniadanie Poli Dwurnik po libacji zakończonej pijackim seksem będzie ciekawym zastrzykiem „świeżej krwi” w żyły, funkcjonującego od wielu lat już polskiego giganta dziennikarskiego. Zaczęto też zapraszać więcej celebrytów do telewizji, bo wiadomo, że nic tak dobrze widza nie ożywi jak energiczne „zajebiście” czy „ale się najebałam”. Wszystko na takim poziomie jaki jest akceptowany.
Bo i po co nam ambitne, rzetelne dziennikarstwo skoro można wszystko podać w formie zdawkowej, okraszonej zdjęciami wykonanymi przez IMIĘ NAZWISKO PHOTOGRAPHY. Po co interesować czytelnika/widza wyrafinowanym językiem skoro można dać po prostu szczyptę wulgarności?
Bo kto nie pamięta Kamila Durczoka?
Dużo w tym winy obecnej edukacji, która również schodzi na psy. Kształci dzieci oraz młodzież coraz bardziej szablonowo, a także w węższym zakresie. Dochodzi do tego jeszcze obrzydliwa indoktrynacja. Gdyż kształcenie tak jak i dziennikarstwo polega teraz na „odbębnianiu”. Zrób tak, żeby było widać, że jest, ale nie ważne jak. Dlatego niestety zmierzamy ekspresem w stronę codzienności, gdzie „kurwa” pełni rolę wysublimowanego epitetu, a wartością tekstu jest nie jakość tylko ilość znaków.
Polskie dziennikarstwo zdycha, choć jeszcze nie umarło. Karmi się nas tym na co przyzwalamy. Bo czy gdyby wszystkie media, które wymieniłam cieszyły by się małym zainteresowaniem, to czy nie wprowadzono by zmian?
A ludzie nie są głupsi niż kiedyś, tylko zostali nauczeni i dostali pozwolenie, by działać poniżej swoich możliwości. Może więc jest najwyższa pora, żebyśmy powstali jak gniewni klienci i zażądali takiej jakości mediów, jaka przystoi ludziom myślącym?
Chyba, że wolimy żeby karmiono nas tym co jest i „zataczać się niczym rower bez koła” (cytując Polę Dwurnik).
Aczkolwiek jeden bystry internauta zauważył, że „zataczanie się niczym rower bez koła” stoi powyżej rowerowych możliwości.
#Pola Dwurnik#felieton#Śniadanie przy Oranienstrasse#grafomania#dziennikarstwo#głupota#Polska#celebryci#dziennikarze#felietoniści#artyści#pseudo artyści#epidemia głupoty#epidemia debilizmu#debilizm#homo homini debilus est#kociłapka#kociłapka.#nowy post#nowy wpis#wulgrayzmy#amatorszczyzna
4 notes
·
View notes
Photo
Pola Dwurnik "Ogród Apolonii. Paweł." (2011)
2 notes
·
View notes
Quote
(...)moja osobowość jest dwojaka. z natury jestem melancholijnym odludkiem, ale latami twardo uczyłam się życia społecznego, dlatego potrafię też być duszą towarzystwa.
1 note
·
View note
Text
Pola Dwurnik, Two Beatings, 2023, Oil on canvas, 39¼”h x 28¾”w (100 x 73cm)
3 notes
·
View notes
Text
Biedna Pola i berlińskie modernizmy
Boję się, że Pola Dwurnik nie napisze już więcej felietonów o tym dlaczego wybrała Berlin. Mocno jej się oberwało obuchem szydery. Z drugiej strony weszła w naiwną narrację egzaltowanej pensjonarki, naiwnie wyrzucając jakieś głodne kawałki ze swojego życia, depczące granice między luzem a obciachem. Szkoda, poczytałbym jeszcze. Można by podyskutować, czy Berlin faktycznie wciąż jest tą ziemią obiecaną. To co Pola gloryfikuje, innych może wkurzać. Znajoma twierdzi, że właśnie dlatego wróciła z Berlina, bo tam wszyscy w jednej ręce piwko, w drugiej joint, jak nie kluby, to parki i trawniki. Ja to rozumiem, bo jak mieszkałem w Berlinie, to prowadząc znajomych po mieście, ciągle robiliśmy postoje na zakup alkoholu i dalej w drogę. Wyglądało to jak wycieczka po spätkaufach. Też wróciłem po roku z Berlina. Na FU udało mi się prześliznąć przez testy i egzaminy dzięki improwizacji i szarmancji i choć był to cudowny czas (sic!), to jednak w dużej mierze przeznaczony na słodkie bimbanie między klubami, galeriami, hotelarstwem dla znajomych i zwiedzaniem każdego możliwego kąta. Niczego nie żałuję, ale miałem 22 lata i nie miałem żadnych sprecyzowanych celów i gdybym został, mogło się skończyć pracą na barze i cotygodniowa walką o kawałek parkietu w Berghain. Inna znajoma otagowała się tam ostatnio hasłem: "the violent charm of the techno bourgeois". Skomentowałem jakimiś bzdurami o "techno-prekariacie", ale teraz bym napisał "the exciting illusion for the lost and no-lifes". Też mocno. A może po prostu nie miałem wtedy wystarczająco jaj, żeby się tam jakoś ogarnąć życiowo i teraz się głupio odgryzam. Mimo wszystko czuję, że na razie moje miejsce jest tutaj. Słodkie berlińskie powietrze ma w sobie coś demoralizującego, demotywującego, choć nie paraliżującego. Tam się lekko żyje, jak chce Pola Dwurnik, ale gdy już opadnie ta wolnościowa podnieta, może się okazać, że na dłuższą metę jest to szkodliwe, bo utemperuje ambicje i złagodzi twórcze mrowienie. Miasto jest już jednak trochę przeładowane i wszystkie nowe niebieskie ptaki (czyt. freelancerzy) muszą mieć albo dobre znajomości, albo w chuj szczęścia albo będą dymać w barterze. Takie fanpejdże jak Berghajm nie powstają ze zgryzoty i złośliwości czy zazdrości,. ale żeby trochę obśmiać tą całą niezdrową już podjarkę i zrzucić pewne mity z koturnów świętości.
No ale do Berlina wciąż mam ochotę wracać, bo "kocham to miasto", jakby napisała pewnie Pola w kolejnym ze swoich felietonów. Ostatnim razem poza obowiązkowymi odwiedzinami w KW czy Hamburger Bahnhof, gdzie na stałe jest jedna z moich ulubionych instalacji , czyli "Room With My Soul Left Out, Room That Does Not Care". Obszedłem też słynne modernistyczne osiedla. Weisse Stadt jest tak białe, że aż trochę przeraża, a Siemens Stadt zachwyca Gropiusem i Scharounem, który jest jednym z moich ulubionych architektów. Schminke Haus w Loebau to jeden z najbardziej cool budynków XX wieku. Swoje zbudował też przed wojną we Wrocławiu i wukładał na tutejszej Akademii Sztuki i Rzemiosła Artystycznego, która była jedną z najbardziej postępowych szkół w Niemczech, za czasów Hansa Poelziga zwaną "Bauhausem przed Bauhausem".
9 notes
·
View notes
Photo
Project Collage.
Send stamps :)
World Post Stamp 015A3G004 Al. Jana Pawła II 25 PL 00-854 Warszawa POLAND
1 note
·
View note
Photo
This beautiful creature could fit to so many collage stories that I can't help hoping that you have some of those to spare. Or sth similar?
If you do, give them a new life by sending them to:
World Post Stamp 015A3G004 Al. Jana Pawła II 25 PL 00-854 Warszawa POLAND
#pola dwurnik#apolonia dwurnik#alternative world history in a post stamp#world history#post stamp#post stamps#postage stamps#postage stamp#postcard#postcrossing#philately#Poland#dwurnik#collage#art#art collage#post stamp collage#artist#art project#crowdsourcing
2 notes
·
View notes