#Książka dla dzieci
Explore tagged Tumblr posts
bookscoffeeandi · 1 year ago
Text
Tumblr media
Natalie Portman : Bajki
1 note · View note
annasiberian · 1 year ago
Text
Kiedy po 3 tygodniach rozpływania się nad 2 sezonem Dobrego Omenu spontanicznie lecisz do Empiku żeby za 44zł kupić polskie wydanie - nie czekasz na przesyłkę z Taniej książki, wyszłoby o jakieś 16zł taniej, ale myślisz sobie, że za takie dzieło warto przepłacić w końcu to coś wspaniałego. Otrzymujesz to:
Tumblr media
I już od pierwszej kartki zaczynasz mentalnie rzygać. O Jezusie nazareński kto cię tak spierdolił? Oczy bolą, serce krwawi, a ręce same się wyrywają do amatorskiego tłumaczenia.
11 notes · View notes
beata-andrzejczuk · 1 year ago
Text
Tumblr media
WOŚP, WROCŁAW 28.01.2024
POMAGAM <3
0 notes
Text
Wyniki turnieju na najlepszą lekturę w klasach I-III!
Przepraszam za opóźnienie w podaniu wyników (praca i kłopoty z lapkiem dały mi się we znaki).
Oto i wyniki turnieju na najlepszą lekturę w klasach I-III szkoły podstawowej!
Na I miejscu znalazły się Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren, żelazna klasyka lektur dla młodszej dziatwy szkolnej!
Tumblr media
II miejsce zdobył Plastusiowy Pamiętnik Marii Kownackiej - książka będąca tak wielkim klasykiem i tak dobrze sprawdzająca się jako utwór dla dzieci, że cały czas jest powszechnie omawiana pomimo jej braku na oficjalnej liście lektur szkolnych od dobrych kilku lat!
Tumblr media
III miejsce wywalczyła światowa klasyka - Baśnie Hansa Christiana Andersena!
Tumblr media
Na IV miejsce zawędrowała Afryka Kazika Łukasza Wierzbickiego - najwyżej notowany w tym turnieju polski utwór nadal znajdujący się na oficjalnej liście lektur!
Tumblr media
Z kolei na V miejscu znalazła się Mania, dziewczyna inna niż wszystkie Julity Grodek - najwyżej notowana książka, która pojawiła się na liście lektur w 2021!
Tumblr media
12 notes · View notes
klykcielewe · 1 year ago
Text
Proces kawki
Patrycja Łuczak, 10.01.2024
Wiadomość z ostatniej chwili (wczoraj rano): do Sądu Rejonowego w Prąciu Wielkim wpłynął pozew. Lambert Sójka, lokalny speleolog i autor bestsellerów pozywa, również zamieszkałego w Kłykciach Lewych, kawkę o imieniu Grzegorz.
Grzegorz zamieścił na swoim blogu recenzję najnowszej książki Sójki pt. Dziura w Górze, która miała swoją premierę w zeszły piątek. A oto fragment recenzji: "Jak na niełamiący konwencji horror dla dzieci z wątkami autobiograficznymi, książka całkiem dobrze trzyma w napięciu."
Pisarz ogłosił, że jest oburzony tymi słowami, a konkretnie sugestią, jakoby miał on pisać "książki". Z tego powodu wniósł pozew o zniesławienie przeciwko autorowi bloga. Aktualizacje w sprawie procesu będziemy podawać na bieżąco.
18 notes · View notes
myslodsiewniav · 10 months ago
Text
15 marca 2024
Pocieszam się, że te studia to jeszcze 2,5 roku i dam radę, potem będzie spokojniej. A zarazem cieszę się jak dziecko tym, że mam możliwość nauki.
Dzisiaj lecimy wieczorem na Diunę.
Póki co obmyślam jak wziąć udział w 3 konkursach jednocześnie robiąc tylko jedną pracę i to z dziedziny, która NIGDY DOTĄD mnie żywo nie interesowała (moda - od pół roku dorabiam na Vinted i jakoś tak wyszło... że chyba mam pomysły na nowe ciuchy).
Tym bardziej, że dokładnie teraz w garnku, na gazie, w kuchni, bulgocze wywar z łupek cebuli w którym kąpią się materiały do badania naukowego dotyczącego właśnie barwienia naturalnego tkanin. Wrzuciłam do tej kipieli poza próbkami badawczymi kilka ścinków materiałów, których mam zamiar użyć przygotowując prace na konkursy (koronka z lnianego włókna, dzianina z lnu itp). Zobaczymy, może znajdę czas na wykonanie tego mojego pomysłu? Wymyśliłam sobie koszulko-gorset. Coś takiego co można wygodnie nosić bez stanika w upały - dla mnie to zwykle trochę hazard, a trochę na decyzję o nienoszeniu bielizny pod koszulką wpływa mój dzień cyklu i stan samopoczucia - bo mam duży biust, muszę się dobrze czuć we własnym ciele by czuć się zarazem wygodnie, pewnie siebie bez stanika. No. To tego. Wymyśliłam sobie koszulkę z gorsetem, przewiewną, lnianą, na upały. Zobaczymy co z tego wyjdzie, ale mam nadzieję, że coś fajnego. :D
Poza tym złożyłam przedwczoraj wniosek o indywidualny tok studiów (od środy mam 2 tygodnie oczekiwania na wydanie zgody przez dziekana). Mam już wykonane jedno zadanie zaliczeniowe, a dwa rozgrzebane i czuję, że przydałaby się jakaś tabelka w exelu albo innym programie do monitorowania postępów projektowych, żebym przy całym swoim ADHD nie zapomniała wykonać jakiegoś zadania zaliczeniowego. xD
Czekam jeszcze na wytyczne projektowe 4 prowadzących - powiedzieli, że dadzą znać w tym tygodniu, a milczą. Trochę to irytuje...?
Na przykład zadanie do Pana doktora, który kazał mi przygotować pracę wcześniej i zdać "jak najszybciej" mam już ogarnięte pod względem researchu i pomysłu estetycznego itp. Ale pierwsze zajęcia z nim mamy... w połowie czerwca xD LOL. No to tyle...
Inny pan - mój ulubiony Śluski Synek <3 - napisał mi obszernie co mam zrobić. O fuck. Wytyczne brzmią spoko, naprawdę logicznie. Jest książka, jest prawo, jest analiza do wykonania, ale schody zaczynają się, gdy dochodzi do mnie, że muszę zrobić tą pracę przez pryzmat tematu zajęć - technicznej rzeczy na pograniczu IT i ekonomii i za cholerę nie wiem jak to ugryźć xD Lekturę przeczytałam, ale chyba muszę poczekać na pierwsze zajęcia i zobaczyć o co w ogóle kaman z tego przedmiotu, bo NIE ROZUMNIEM!
xD
A największy hardcore będzie z dwóch przedmiotów na których wytyczne zaliczeniowe wciąż czekam - które to przedmioty mnie bardzo ciekawią, to fakt, chcę wiedzę w tym zakresie posiąść, ale jestem totalnie dzieckiem we mgle w tym zakresie xD. Budowanie stron, aplikacji, interface'ów - bardzo chcę się tego nauczyć, ale też bardzo boję się nieznanego. :P Will see... Będę musiała nad tym ostro przysiąść jeżeli nie będę mogła być na zajęciach.
Poza tym... mój przyjaciel stracił pracę. W bardzo chujowy sposób. A przez to potrzebuje teraz wsparcia bardziej niż kiedykolwiek. Dziś na Diunie i po-diunie będziemy go ojojojać.
Ja się zastanawiam nad badaniem czy mam endometriozę, bo trochę mnie zjada taki ból... albo po prostu muszę iść do gina i sprawdzić jak się mają moje nowotwory nie-złośliwe. Ech. Boję się trochę, a trochę nie mam na to kasy...
Jutro mamy spotkanie rodzinne - rodziny mojego chłopaka.
Mamy takie tempo, że się zajadę.
Serio, jest gęsto, ale też jestem na razie podekscytowana tym wszystkim w czym partycypuje, CHOCIAŻ widzę, że brak mi uważności i równowagi.
Mam nadzieję, że to się unormuję.
W ostatnią niedzielę byłam znowu z siostrą na saunie - było znowu świetnie. Ale też poruszałyśmy tematy rozmnażania i robi mi się coraz mniej wygodnie w tym temacie. Czy ja powinnam chcieć mieć dzieci, bo jak teraz się nie postaram to już tylko TRAGEDIA?
A z drugiej strony: nie mam mieszkania, wsparcia finansowego, pracy... dopiero zaczęłam spełniać swoje marzenia o życiu, dopiero zawalczyłam o studia. To nie czas na myślenie o powołaniu człowieka do życia (chociaż biologia chce inaczej), tylko czas na cieszenie się własnymi sukcesami...
Ech... No nie wiem.
Mam bardzo dużą burzę w głowie, którą trudno ubrać w kilka słów...
Czego ja chce?
Chcę się rozwijać....
10 notes · View notes
blossomowerecenzje · 6 months ago
Text
Joseph Sheridan Le Fanu - Carmilla 🖤🥀🦇🪦
Tajemnicza, uwodzicielska, czarująca, mordercza dusza o pięknej twarzy – taka jest Carmilla, tytułowa bohaterka powieści Josepha Sheridana Le Fanu, którą dziś uważa się za klasykę literatury gotyckiej.
Dzieło wydane w 1872 roku, rozpalało publikę swoją bezpruderyjnością, mrocznym klimatem i nowatorskością, jednocześnie stanowiąc romantyczną opowieść z dreszczykiem grozy, o skomplikowanym uczuciu pomiędzy dwiema kobietami. Carmilla i Laura balansują bowiem pomiędzy pożądaniem, uwielbieniem i rosnącą wzajemną fascynacją, ale w sercu Laury czasem gości również strach, odraza, niepewność i przerażenie.
Tumblr media Tumblr media
———————————————————————
🪦 Wydawnictwo: Uroboros
🪦 Liczba stron: 176
🪦 Oprawa: twarda
❤️ Moja ocena: 7/10 ❤️
———————————————————————
Opis wydawcy:
Jubileuszowe wydanie „Carmilli” Josepha Sheridana Le Fanu – klasycznej, gotyckiej opowieści, która zapoczątkowała fascynację wampirami – w przekładzie Pauliny Braiter, wspaniale zilustrowane przez Aleksandrę Czudżak. Ukazuje się ono w pięćdziesiątą rocznicę pierwszego polskiego wydania tego dzieła w 1974 roku.
„Carmilla” to absolutna perełka literatury gotyckiej, po raz pierwszy wydana w 1872 roku. Powieść, jak na tamte czasy niezwykle nowatorska, przedstawiała bohaterkę kobiecą w zupełnie nowy sposób – jako wampirzycę, kobietę wampa, kobietę w relacji miłosnej z drugą kobietą. Pokazywała bez wcześniejszej pruderii kobiecą zmysłowość i cielesność.
„Carmilla” była inspiracją dla wielu późniejszych twórców, w tym przede wszystkim Brama Stokera, autora „Drakuli”, który w swoim dziele powielił wiele zaczerpniętych z niej motywów, między innymi wierzenia ludowe, rytuały dotyczące unicestwiania wampira czy wątki oniryczne.
Niezwykle interesujące jest czytanie tego dzieła dziś, gdy powieść gotycka liczy sobie 150 lat.
🥀 Recenzja 🥀
Opowieści o wampirach zajmują szczególne miejsce w moim sercu, dlatego zakup pięknie wydanej, polskiej edycji Carmilli był dla mnie oczywistym wyborem.
Bardzo ładna, twarda oprawa i zdobione ilustracjami wnętrze, stanowią zdecydowanie jej duży atut.
Choć styl ilustracji osobiście nie do końca mi podpasował (tak, oto przyszła pani maruda, niszczycielka dobrej zabawy i uśmiechu dzieci), między innymi z powodu dość dziwnych proporcji postaci, to i tak cieszę się, że pojawiły się w tym wydaniu - mimo wszystko radują oko czytelnika i dodają uroku, a sama Carmilla jest jedną z niewielu ilustrowanych pozycji jakie posiadam na swojej półce a wcale nie mam ich aż tak mało :)
Ogromny plus ode mnie za wąską gamę kolorystyczną i dobór czerni, czerwieni i bieli. Takie połączenia, tygryski takie jak ja lubią najbardziej.
Książka umilała mi dokładnie dwa burzowe wieczory - nie jest bowiem opasłym tomem a bardziej krótkim opowiadaniem, które pochłonęłam w niezwykle szybkim tempie. Swoją drogą nie wyobrażam sobie lepszej pogody na czytanie tego typu literatury. Poruszające ziemią grzmoty za oknem i przeszywające niebo błyskawice zdecydowanie dodały jej pikanterii. 
Jeśli miałabym ocenić Carmillę z perspektywy współczesnego czytelnika nie zrobiłaby na mnie ogromnego wrażenia. W zderzeniu z dzisiejszymi standardami a w szczególności z obecnie popularnym gatunkiem dark romance historia ta jest niezwykle grzeczna i ciężko jest poczuć jakąkolwiek grozę. Jesteśmy już przyzwyczajeni do motywów wampiryzmu w literaturze, więc podjęcie tego tematu nie wydaje się już tak nowatorskie a na pewno nie jest dla nas szokujące. Głowna bohaterka, która jest typową słodką, naiwną dziewczyną, do końca nie rozumiejącą co tak na prawdę dzieje się wokół - nie jest typową współczesną narratorką, od której większość czytelników oczekuje niezależności, sprytu i ciętego języka. Jej postać i dość irracjonalne zachowanie mogą zatem odbiorców wręcz irytować (babo serio nie ogarnęłaś, że twoja przyjaciółka jest wampirem mimo tych wszystkich dowodów? Nigdy nie widziałaś swojej szyi w lustrze?) 
Uwielbiam natomiast spoglądać na to dzieło i bohaterów opowieści z perspektywy czasów, w których po raz pierwszy zostało wydane. Wtedy naprawdę to musiało być coś!  Wyobrażam sobie, że zapewne, jeśli tylko miałabym dostęp do tego typu literatury, sama rumieniłabym się niemiłosiernie podczas sceny trzymania za ręce, czytając gorące wyznania Carmilli w kierunku Laury. Opisana kobieca cielesność oraz uczucie i kobiece pożądanie skierowane w stronę drugiej kobiety musiało być na prawdę tematem tabu i czymś zakazanym (pewnie chowałbym te książkę pod podłogą niczym bohaterka serialu Bridgertonowie, swoje teksty Lady Whistledown). Zapewne mieszkając w innym miejscu w ogóle nie słyszałabym o mistycznych kreaturach wysysających nocami krew z biednych śmiertelników. Odkrycie czegoś takiego to naprawdę musiał być szok. O wiele nudniej czyta się książkę z góry wiedząc kim jest główna bohaterka i znając wiele wiele innych historii o wampirach. Bez innego punktu odniesienia czytelnicy odkrywali istnienie wampiryzmu nieświadomi niczego, niczym głowna bohaterka. To dopiero musiał być powiew świeżości, a przynajmniej ja tak to widzę i sobie wyobrażam. 
Tumblr media
Co do zachowania Laury myślę, że zostało one wykreowane w sposób celowy. Miała być żywym uosobienie dobroci, niewinności, wrażliwości, młodości a co za tym idzie naiwności i braku dostrzegania złych zamiarów a jedynie dobra w ludziach. Jestem przeciwnym biegunem dla tytułowej bohaterki – zmysłowej wampirzycy, istoty świadomej siebie i swojego uroku, przebiegłej i podstępnej intrygantki, postaci wyrafinowanej i wyrachowanej, ale niezwykle czarującej. Carmilla była doświadczona przez życie i nie patrzyła na nie przez różowe okulary. Nie widziała jedynie bieli dobra i czerni zła, jej los tonął bowiem w ciemnej szarości. Wyobrażałam ją sobie niczym młodą Monice Belluci, którą jakimś cudem mój umysł upchnął w wizualizację w stylu Mortici Addams (nie zabijcie mnie za to), albo Megan Fox z filmu Zabójcze Ciało w stylizacji nieco bardziej vintage i bezwstydnie przyznam, że sama dałabym się im uwieść. 
Zastanawia mnie jedynie przekład książki i w jakim stopniu został zmieniony w stosunku do pierwszego, polskiego wydania i wersji oryginalnej. Język używany przez Laurę, jest mało wyrafinowany a wręcz prosty co nie do końca pasuje mi do klasyki. Spodziewałam się większego szyku i bogactwa w tłumaczeniu, muszę te sprawę jeszcze dokładnie sprawdzić, bo coś lekko mi tu nie gra. 
Na koniec przejdę do mojego ulubionego waloru powieści, czyli niewiadomych i pytań, niedosytu jaki pozostawiła w moim umyśle lektura. Ponoć, jeśli po przeczytaniu książki nadal myślisz o niej i o dalszych losach bohaterów to jest to niewątpliwie dzieło bardzo dobre. Joeseph Sheridan Le Fanu zostawił otwartą furtkę dla domysłów czytelników i teraz moja wyobraźnia szaleje. Ciągle zastanawiam się nad motywami działania wampirzycy, iluzją i prawdą uczuć, myślę jak mogło potoczyć się dalej życie poznanych postaci. Na wszystkie pytania kłębiące się w mojej głowie, zapewne nigdy nie poznam jednoznacznej odpowiedzi, dlatego uważam, że tajemnica to najpiękniejsze zakończenie tej opowieści 🖤���
Myślę, że jest to pozycja obowiązkowa dla miłośników klasyki, którzy pragną wsiąść w wehikuł czasu i poznać historię, która ekscytowała czytelników ponad 150 lat temu. Raczej nie będę do niej ponownie wracać w najbliższym czasie, ale na pewno będę ją miło wspominać. Poznanie z czarującą wampirzycą było dla mnie czystą przyjemnością. 
🪦 A czy Ty dasz się uwieść Carmili? 🥀
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
6 notes · View notes
psychopurx · 8 months ago
Text
Tym razem chłodny podmuch owinął się wokół moich kostek. Naciągam przykrótkie skarpety wyżej, strząsam niewidoczny kurz z buta i – słysząc kolejne kroki – jak najszybciej przybieram pozycję osoby zapracowanej. Bezapelacyjnie ulubionej sylwetki XXI wieku. Oczywiście tylko z perspektywy pracodawcy. Dla samej ofiary zgoła dobijająca, boląca, nużąca. Głowa pochylona w okolicach 45 stopni, obie ręce na blacie, ekran smartfonu przykryty etui. Trochę już niemodnym. Reprezentacyjnym atrybutem milenialsa albo wiecznie zabieganej kobiety z dwójką dzieci na tylnych siedzeniach średniej klasy samochodu. Oczywiście na raty, na kredyt. Która ma w torebce burdel większy niż w głowie. Mnie [o, zgrozo!] jeszcze to nie dopadło. Ilustrację pracy dopełnia rozłożony dziennik i najlepiej jakaś książka. Ale!, to nie może być zwyczajna powieść. Na biurku rozkładam te naukowe, które szybko wertuję w poszukiwaniu ciekawych tematów. Pojedyncze hasła wpadają mi do głowy, które następnie zatrzaskuję w szufladkach „na potem”. Lekko przygarbiona chwytam długopis. Najlepsze są żelowe firmy PILOT G-2 o grubości 0,5 mm w kolorze zieleni. Co prawda zielonym pisać mi nie wypada, ale ten noszę zawsze przy sobie, skryty w czeluściach torby postawionej na jednym z dwóch wolnych krzeseł w pokoju. Stosowny kolor zamyka się w ramach zwyczajnego niebieskiego. Niebieski jest odpowiedni do wszystkiego. Można nim zapełnić cały dziennik, złożyć elegancki podpis na ważnym dokumencie, pisać na brudno i na czysto. Chociaż brudnopisów nie opłaca się tutaj trzymać. W takich sytuacjach otwieram stary laptop. Żeby utrudnić sobie życie, masywny grat schowany jest do szafy zamykanej na klucz. Wszystko tu zamykane jest na klucz. Niedostępne dla osób postronnych. Trzymane w sekrecie, który odkrywamy na fotelu stojącym naprzeciw tej właśnie szafy. Z nutą hipokryzji najpierw przedzieram się przez zgliszcza życiorysów, żeby je potem adekwatnie spisać. Oczywiście w wersji uporządkowanej i ugładzonej, by następnie to wszystko odczytać i zamknąć w ramach papierowych dokumentów. Ta szafa skrywa wiele opowieści, przy których drga obsadka czarnego długopisu. Do tego rodzaju rozmów najbardziej pasuje czerń. Zawsze w modzie, zawsze w tonie. Dostosowany nastrój czerni przyjmie wszelkie słowa. Nie wzrusza jej nawet spora liczba hospitalizacji. Tusz miło wsiąka w kwestionariusz trzymany na równie czarnej podkładce. Ona dodaje sytuacji powagi. Wygląda profesjonalnie. Historie, zanim zostaną odpowiednio ubrane w słowa, najpierw są cichymi wyznaniami, bąknięciami pod nosem, kiwaniem głową. Wymaga to sporego zaangażowania, odpowiedniej mimiki, wyważonych słów, niewygodnych pytań. Nastaje chwila trwogi. Sprawdzian. Spowiedź. Smutek. Tego ostatniego jest w fotelu najwięcej. Czarny również pasuje do smutku. Czerń uwielbia smutek. Ale mnie on nie może porwać. Trzeba zachować twarz. Nie ma chusteczek, pociągania nosem. Jest profesjonalizm. Przejęcie pomieszane z lekką obojętnością. Nie taką zwykłą, ze wzruszeniem ramion i machnięciem ręki. Musi być w niej wątła nuta egotyzmu. Tej obojętności trzeba się nauczyć, żeby przetrwać. Nie nosić ze sobą ciężaru innych historii, tylko zostawiać je na gładkim papierze. Wsadzić do plastikowej koszulki, odłożyć, zamknąć na klucz. Przeciągnąć się z pozycji pracującej, wrócić do domu.
1 note · View note
happyg-olucky · 2 years ago
Text
Tydzień mi minął pod znakiem wkurwu na szkołę, dziś kulminacja, bo w końcu wychowawczyni mi odpisała. A na nieszczęście mam pms, wiec to zupełnie mnie wykończyło i bez cienia ironii zużyłam wszystkie siły wewnętrzne aby to jakoś w sobie ogarnąć. A odpisała mi tak, że w tym stanie byłam gotowa przegryzać tętnice :)
I w sumie ostatecznie jestem z siebie bardzo  dumna. Bo fakt, ze trochę mi się ulało, dość długo pisałam,  ale zrobiłam to w najbardziej kulturalny i wyważony sposób na jaki mnie było stać.
Punktem wyjścia do całej sytuacji było to, ze wychowawczyni ( jedna z dwóch) nie zgodziła się na poprawę kartkówki z lektury o której Mikołaj nie wiedział.
Nie wiedział, że w ogóle w tym dniu będzie omawiana ta książka i że będzie sprawdzian.
Bo zero informacji w dzienniku, zero w zeszycie i jak się okazało matka, która miała wrzucić harmonogram lektur na grupę zapomniała to zrobić.
Cała sprawa nie warta większego zachodu, ale całe podejście do tematu, argumentacja i w ogóle tak mnie zapaliły, że brak słów.
Mówię wam, to jest tak frustrujące i wykańczające, że człowiek musi walczyć tam, gdzie powinien otrzymywać pomoc i wsparcie.
Bo powiedzcie co zrobić jak dziecko w orzeczeniu ma wpisane jak wół, ze zapisywać i pilnować ,ze czy wie co ma przygotować, co zadane, z czego sprawdzian itp., a wychowawczyni mi pisze “ kilka razy było mówione...”.
Moze i było mówione, ale czy ktoś sprawdził, czy usłyszał? zarejestrował? Zanotował? A czy wogóle on wtedy był w klasie, kiedy było mówione, bo moze był na indywidualnych?
Poza tym były teksty o uczeniu samodzielności i sprawiedliwości wobec klasy :D
Abstrahując juz co i jak odpisałam powiem wam tak. Jako innym rodzicom, moze nauczycielom przypadkowym ludziom....
W relacji dziecko w spectrum, dziecko neurotypowe nic nie jest sprawiedliwe. Czy wogóle sprawiedliwe jest, ze jedno akurat ma autyzm, a drugie nie? Czy sprawiedliwe jest, ze jednym wszystko przychodzi naturalnie, a drugi musi ogromym kosztem wypracowywać to samo, bo jego mózg troche inaczej działa? Czy sprawiedliwe jest, ze kiedy jedne dzieci normalnie się bawią i rozmawiają inne przezywa katusze, bo ma rozjechaną sensorykę i w głowie słyszy tylko hałąs??
Może to całe kształcenie specjalne w szkole nie jest sprawiedliwe?? Bo wiecie, ze rodzice dzieci w spectrum spotykają sie tez z takim podejściem, że niesprawiedliwe, ze ktoś ma nauczyciela wspomagającego, bo to napewno dla tego ma lepszą średnią niz moje dziecko...
Nie nasz przypadek, ale mogę odpowiedzieć... Zamieńmy się, zamieńmy się na wszystko.
Moze ktoś nie wie, to powiem głośno dzieciaki z orzeczeniem realizują ten sam program co wszyscy, muszą umieć dokładnie to samo. Ale mają prawo zdobyć tą  wiedzę metodami i sposobami dostosowanymi do ich możliwosci.
Prawo!. Zapisy orzeczenia to prawo, szansa na skuteczniejszą edukację, to nie są żadne przywileje!
Te dzieci nie mają równego startu, nie mają jednego punktu wyjścia, od najmłodszych lat muszą gonić peleton, nie odpaść i nie zginąć.
O co chodzi w tej szkole?? O to, żeby dziecko nabyło wiedzę i umiejętności??? Czy żeby tylko je przyłapać na nieprzygotowaniu??
I na koniec... jak jesteście młodym bezdzietnym nauczycielem, albo nawet starym wielodzietnym kimkolwiek nie mówicie rodzicom dzieci w spectrum, ale z jakąkolwiek niepełnosprawnoscią, że dzieci to trzeba uczyć i samodzielności i odpowiedzialnosci... zapewniam wam, ze w trakcie wielu bezsennych nocy ci rodzice nie myślą o niczym innym.
10 notes · View notes
trudnadusza14 · 2 years ago
Text
4.03.2023
Zarwałam nockę bo zdecydowałam że nie będę się męczyć i leżeć na siłę skoro energii mam w nadmiarze a i tak nie mogę spać. To się o 4 zerwałam i poćwiczyłam z rana. I przeglądanie tumbrla,tak zaczęłam dzień a się nie mogłam doczekać lekcji,dziś była biologia. Uwielbiam
Chwilę przed 8 zaczęłam się szykować i ruszyłam do szkoły. Jak mnie dziś irytował wiatr... Boże
Gdyby wiatr byłby osobą już by dawno dostałby taki opieprz że przestałby wiać na dobre parę lat 😆
Na lekcji dziś jak przyszłam była tylko jedna osoba. Z sekretariatu pani mnie zawołała bym uzupełniła nieobecności wpisując się do dziennika. Bęc,plusy szkoły dla dorosłych. Nie ma cię ? Spokojnie,nadrobisz wpisując się do dziennika za dni w które cię nie było 😆
Aczkolwiek jak miałam ostatnio chyba cały luty narastającą depresję to w którymś momencie myślałam żeby wszystko rzucić i się zabić.
A teraz takie bum. Byłam nieźle na tej dzisiejszej lekcji rozgadana. Było o chorobach a ja tyle się o tym naczytałam przez moje neurobóle że masakra
I takie zadanie dostaliśmy. Mamy wybrać obszar z którego chcemy się nauczyć i będzie nas pytać. Ja wybrałam ten psychiatryczny (choroby,zaburzenia psychiczne) i nauczycielka się na mnie spojrzała i mówi :
"o boże to bardzo szeroki obszar,jest tyle materiału,na pewno dasz radę?"
Przytaknełam. Cóż. Nie wiedzą że mają do czynienia z kimś kto parę lat temu miał rozważane chyba wszystkie choroby psychiczne i dalej jest wariatem tyle że już (raczej) dobrze zdiagnozowanym
Tyle tego w czasach gimnazjum-liceum czytałam że do teraz jak zaglądam na te strony większość dalej pamiętam. Wszystkie forum na temat zaburzeń też przeczytane xD
Kupiłam sobie jakieś lody i jak wracałam do domu to się ostro wściekałam na wiatr,aż klnełam jakby ten wiatr był osobą. A ludzie się dziwnie patrzyli. Chyba wariuje coraz bardziej 🙈
Dziś też przyszedł okres,ma szczęście że tuż po lekcjach. Aczkolwiek nie wiem jak to będzie jutro. Zobaczę. Jutro mój ulubiony przedmiot związany z sztuką 🎨
Próbowałam się zdrzemnąć na marne.
Wybrałam się do przyjaciółki i ogladałyśmy Equestria Girls. I mnie usiłowała tuczyć chrupkami cebulowymi 🙈 później pospalałyśmy tańczeniem
W domu później zajęłam się książka o przemocy seksualnej wobec dzieci i szydełkowaniem.
Podczas szydełkowania w tle puściłam sobie powtórkę informacji o lekturach szkolnych
A po tym powtarzałam matematykę i na poważnie. Coraz więcej rozumiem i coraz bardziej wierzę że faktycznie w tym roku mi się uda
A 2 tygodnie temu chciałam wszystko pierdolnąć,zostawić i umierać ...
Teraz tak to pisze płacze z radości i mam jakieś omamy zapachowe bo czuję jakiś dziwny zapach niewiadomo skąd
Jak nie zasnę to chyba terapeutkę przestraszę bo przed chwilą był kompletny dół a tu nagle takie bum
Zjadlam : 2 lody,paluszki surimi,chrupki cebulowe,sałatka z sałaty,kwaśne żelki,caffe latte waniliowe,wafelek familijny
Zjedzone : 848 / spalone 1162
Spalanie to głównie z tańca,kroków,była też gimnastyka i bieganie z góry na dół po schodach
5 notes · View notes
bookscoffeeandi · 9 months ago
Text
Tumblr media
Rafał Piechocki : Śladami smoGa wawelskiego
0 notes
niechec-blog · 3 months ago
Text
Jim stał się Jamesem
Bezpośrednio po lekturze „Adventures of Huckleberry Finn” Twaina, miałem przyjemność sięgnąć po największego faworyta do zdobycia tegorocznego The Booker Prize - „James” Percivala Everetta. Była to moja pierwsza książka tego autora, który jest prawdziwym tytanem pracy - ponad 30 wydanych pozycji już za nim. Licząc więc od jego debiutu z 1983 roku, publikuje średnio jedną książkę na rok. Każde jego dzieło pochodzi z innego źródła osadzonego w świecie rzeczywistym i - jak wynika z wielu recenzji - porusza inną tkankę w ciele czytelnika. Nie mamy więc do czynienia z autorem piszącym „tę samą książkę od lat”.
Nie ukrywam, że kończąc „Hucka” Marka Twaina i przechodząc do „Jamesa”, porównywałem wszystko w książce Everetta do Twainowskiego klasyka. Na tym polega sama idea powieści dekolonizacyjnej. To co uderzyło mnie już od pierwszej strony, to zupełnie inny sposób prowadzenia narracji niż u Twaina. Już sam tytuł „James” wskazuje na czym będzie polegać ten Everettowy „Huck” - autor pozwala poniżonemu i protekcjonalnie traktowanemu Jimowi otworzyć usta, kreując safe-space. Jim staje na nogi i staje się Jamesem - tak jak znany z kawałów ten głupi Jaś staje się Janem. Należy wskazać, że kwestia imienia jest niezwykle istotna - niewolnik nie posiada nic własnego, nawet imienia; zostaje one mu nadane przez białęgo pana, który nazywa męskiego niewolnika żeńskim imieniem („Doris”) czy „Easter” mimo że ów niewolnik narodził się w okresie Bożego Narodzenia. Everett nie czeka cierpliwie, próbując stopniowo wprowadzać czytelnika zapoznanego z klasykiem jakim jest „Huck” Twaina do tempa narracji czy nowego opowiedzenia postaci Jima, tylko przedstawia odbiorcy pierwszoosobowego narratora-Jamesa, używającego poprawnej, literackiej angielszczyzny. Drugi strzał to jednoznaczne nacechowanie Hucka - to James, czarny mężczyzna, w końcu wyraża opinię: „Those white boys, Huck and Tom, watched me. They were always playing some kind of pretending game where I was either a villain or prey, but certainly their toy. They hopped about out there with the chiggers, mosquitoes and other biting bugs, but never made any progress toward me. It always pays to give white folks what they want…”
Język Czarnych jest niewątpliwie podstawową kwestią, nad którą Everett pracował przygotowując powieść. To za pośrednictwem języka możemy doświadczyć granicy dwóch światów: białych opresorów oraz uciemiężonych Czarnych. To za pośrednictwem języka Czarni mogą się identyfikować i budować relację. James uczy swoje dzieci, aby poprawne wysławianie było słyszalne tylko w kręgu pozostałych Czarnych, bo biali poczują się niekomfortowo. Dialekt używany przez Czarnych ma być zapewnieniem dla białych, że obowiązujący porządek hierarchii rasowej istnieje i ma się dobrze. Jeszcze zanim James ucieka, uczy swoją córkę Lizzie, jak zwracać się do białej panny Watson, tutaj w kwestiach kuchennych:
“But what are you going to say when she asks you about it?” I asked.
Lizzie cleared her throat. “Miss Watson, dat sum conebread lak I neva before et.”
“Try ‘dat be,’ ” I said. “That would be the correct incorrect grammar.”
“Dat be sum of conebread lak neva I et,” she said.
“Very good,” I said.”
Język jest własnością białych i to oni jako jedyni mogą i muszą stać na jego straży dlatego też James zaleca dzieciom, aby czasem bełkotały i specjalnie przekręcały wyrazy, aby dać białym z tego satysfakcję i możliwość osądu Czarnych jako tych ograniczonych. Sam Huck wielokrotnie wpada w dezorientację, kiedy James zapomina się i używa oficjalnego angielskiego w jego obecności. Dla Hucka jest to dziwna, śmieszna mowa, gdyż sam posługuje się południowym dialektem angielskiego który jest dla otaczających go podstawową formą angielskiego.
James staje się Jimem niewolnikiem w obecności białych. Nie może ukryć swojego koloru - który wcale nie jest o wiele ciemniejszy niż Hucka - więc tylko język staje się jego jedynym narzędziem w świecie rządzonym przez białych. Jego wnikliwa analiza każdej z sytuacji, której się znajduje to wynik spędzonych godzin w bibliotece sędziego Thatchera, gdzie zaczytywał się w pracach oświeceniowych filozofów i rozmyślał: „I had wondered every time I sneaked in there what white people would do to a slave who had learned how to read. What would they do to a slave who had taught the other slaves to read? What would they do to a slave who knew what a hypotenuse was, what irony meant, how retribution was spelled?”
James nie jest jak u Twaina pełnym przesądu prymitywem - każdą sytuację analizuje racjonalnie, stara się uzyskać przed podjęciem decyzji przeanalizować korzyści i ewentualne straty, posiada pełną autonomię działania podczas ucieczki w sytuacjach, gdzie opresyjne prawo nie sięga swoimi mackami. Odrzuca także religijne zabobony, które praktykuje tylko w obecności białych, dla podtrzymania ustalonego porządku. „Religion is just a controlling tool they employ and adhere to when convenient” wypowiadane z ust Jamesa jest tożsama z „religion is one of the forms of spiritual oppression which everywhere weighs down heavily upon the masses of the people, over burdened by their perpetual work for others, by want and isolation” Lenina.
Tylko wśród czarnych może być sobą. Inni niewolnicy również posiadają bardziej rozbudowane słownictwo, niż wydaje się białym. Posiadają wiedzę o otaczającym ich świecie. Jak wskazywał Wittgenstein: „Granice mojego języka oznaczają granice mojego świata”. Tak więc granice języka, czyli konwencjonalna niemożliwość, niedostępność wyrażania myśli przez Czarnych w świecie białych w poprawnej angielszczyźnie, w świecie Everetta powoduje, że niewolnicy pozostają niewolnikami. Nie mogą zburzyć tej bariery z powodów tak silnie zakorzenionej dystynkcji klasowej. Warto wskazać, że co prawda nie w takim stopniu, ale granice językowe wciąż są granicami klasowymi (świata) np. w Wielkiej Brytanii, gdzie z powodu posiadanego konkretnego akcentu niemożliwym jest przynależenie do konkretnej grupy towarzyskiej czy złapanie dobrze płatnej pracy.
James uzyskał więc u Everetta świadomość językową, przeradzającą się w świadomość klasową. Ma on także świadomość, że prawo, stanowione i egzekwowane przez i dla białych, nie ma nic wspólnego z moralnością. Ich biały bóg również nie jest dla niego żadnym kompasem etycznym. Dobrze to można odczytać podczas jego rozmowy z Huckiem podczas spływu na tratwie. Huckleberry pyta Jamesa:
„How am I s’posed to know what good is?”
„Way I sees it is dis. If’n ya gots to hab a rule to tells ya wha’s good, if’n ya gots to hab good ’splained to ya, den ya cain’t be good. If’n ya need sum kinda God to tells Ya right from wrong, den you won’t never know.”
„But the law says…”
Good ain’t got nuttin’ to do wif da law. Law say’s I’m a slave.”
Co więcej ta sama wiara w czasach niewolnictwa zdaniem Jamesa została skompromitowana, a tocząca się równolegle prowadzonych rpzez białych wojna secesyjna używa pojęcia „obalenia niewolnictwa” jedynie jako narzędzia propagandowego:
„Did it offend Christian sensibilities to live in a society that allowed that practice? I knew that whatever the cause of ther war, freeing slaves was an incidental premise and would be an incidental result.”
Everett daje czytelnikowi za pośrednictwem tworzenia na nowo postaci Jamesa wykład o polityczności rasy, a najjaskrawiej objawia się to w dwóch przypadkach. Pierwszy, ma miejsce kiedy poznaje Normana z trupy artystycznej Emmetta. Norman jest wykupionym przez Emmetta niewolnikiem, mimo że nie posiada ciemnej skóry, dzięki czemu przechodzi „passing” - prawo identyfikowało daną osobę jako czarną na podstawie tego, ile procent krwi w osobie płynącej jest „czarna”. Uwolniona młoda niewolnica o imieniu Sammy, również nie może uwierzyć, że Norman nie jest biały. Mimo dobrego passingu Normana, on sam nie odcina się od swojego pochodzenia, pragnie być wolny ale jednoczesnie nie chce być postrzegany jako biały. Sammy zastanawia się jak mimo tego wszystkiego nie wyprze się korzeni i nie zacznie brać garściami ze świata jako wolny człowiek: „…why do you stay colored?”
„Because of my mother. Because of my wife. Because I don’t want to be white.  I don’t want to be one of them”
[…]”That’s a pretty good answer.”
Drugi przypadek dotyczy już samego Hucka, który dowiaduje się od Jamesa, że to on jest naprawdę jego ojcem. Jest to najodważniejszy „take” Everetta w całym projekcie „re-imagined Twain”. Całą podstawa pewności siebie i możliwości jakimi dysponował Huck została wstrząśnięta - Huck również ma w sobie czarną krew, mimo bycia lekko jaśniejszym od Jamesa, co stwierdza w powieści wcześniej. Wszystko co więc zrobił, zachowywał się jako wolny człowiek mogłoby zostać zakwestionowane, a przede wszystkim sam jego status jako jednostki. Huck popada w pułapkę rasową, wrzucając siebie do zbioru niewolników, lecz James wyciąga go i przedstawia podstawę polityczności rasy, absurdu tego konstruktu.
Duke i King, rozbawiający czytelników Twainowskiego „Hucka”, tutaj stają się postaciami wręcz diabelskimi, przebiegłymi, bez żadnych skrupułów. Ich chytrość opisana na stronach „Adventures of Huckleberry Finn” wzbudzała żałość i śmiech, tutaj ich chytrość jest siłą napędową kierowaną przez demony pierwotnej akumulacji kapitału.
Moja osobista teoria wykiełkowana po lekturze powieści wiąże się z pojawieniem się trupy artystycznej wspomnianego wyżej już Daniela Emmetta. Jego grupa złożona z białych (wizualnie) mężczyzn naśladowała Czarnych poprzez odpowiednie nałożenie peruk, a także przygotowywanie swoich twarzy na „black face” - za pośrednictwem pasty do butów bądź osmalonego korka. Historycznie „black face” nie miał na celu tylko zaczernienia twarzy, lecz karykaturalne przedstawienie cech Czarnych, aby stanowić charakteryzację pod szydzące z Czarnych występy. I tak właśnie było tutaj. Emmett przygotowywał piosenki, w których to Czarni byli zadowoloni ze swojego zniewolenia czy marzyli tylko o arbuzach. Wszystko ku uciesze białych.
Poświęcenie kilku dobrych rozdziałów książki opisujących występy trupy artystycznej przez Everetta pozwala mi postawić tezę, że za Emmettem stoi po prostu sam Twain. Czarni u niego również służyli by zabawić białego czytelnika, a liczba „n-wordów” mówi sama za siebie. Obym się mylił.
Tumblr media
0 notes
miastaslow · 3 months ago
Text
UWAGA! ZMIANA TERMINU SPOTKANIA KLUBU W WARSZAWIE!
Drodzy nasi sympatycy i uczestnicy spotkań, z przyczyn od nas niezależnych nasze piątkowe spotkanie Klubu z Kawą nad Książką w Warszawie musimy przenieść z 4 października na kolejny piątek, 11 października. Bardzo Was za tę niedogodność i konieczność naniesienia zmian w Waszych kalendarzach przepraszamy i oczywiście postaramy się, by takich niespodzianek było jak najmniej.
Tumblr media
Przypominamy, że tematem spotkania będzie powieść dla dzieci pióra noblistki Selmy Lagerlöf.
Książka: Cudowna podróż Autor: Selma Lagerlöf Data spotkania: 11 października (piątek), 18:00 Miejsce spotkania: Kawiarnia Kafka, ul. Oboźna 3 Osoba kontaktowa: Kasia, tel. 507 124 991, [email protected]
Do zobaczenia za tydzień!
Kasia Leśniak
1 note · View note
Text
Która lektura z klas 1-3 szkoły podstawowej jest lepsza - "Piaskowy Wilk" Åsy Lind czy komiks "Którędy do Yellowstone? Dzika podróż po parkach narodowych" Aleksandry i Daniela Mizielińskich?
"Kiedy ani mama, ani tata nie chcą się z nią bawić, Karusia idzie nad brzeg morza i rozmawia z Piaskowym Wilkiem. On zawsze ma dla niej czas oraz ochotę na robienie ciekawych rzeczy.
Piaskowy Wilk ma błyszczące futerko w kolorze piasku i był na świecie od zawsze. Opowiada rzeczy zapierające dech w piersiach i tłumaczy Karusi zagadki otaczającego ją świata. Na przykład, że wszechświat nie ma końca, albo że siniaki to medale, które dostaje się za odwagę. Albo że tata dlatego nie może przyjść się wykąpać z Karusią w morzu, bo gazeta, którą czyta, zahipnotyzowała mu oczy. Piaskowy Wilk potrafi przekonać Karusię, że nie musi bać się ciemności ani potworów.
Świat na pograniczu rzeczywistości i dziecięcej fantazji. Autorka bardzo świadoma jest języka, smakuje go i bawi się nim podobnie jak robią to dzieci. Książka składa się z kilkunastu autonomicznych rozdziałów i świetnie nadaje się do głośnego czytania, na przykład jako bajka na dobranoc." (za lubimyczytac.pl)
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
"Wielka podróż przez różnorodne parki narodowe w wielkim albumie komiksowym pełnym wiedzy o świecie dzikiej przyrody.
On jest nieśmiały, ona – przebojowa. On – ogromny i ciężki, ona – mała i zwinna. Poznajcie żubra Kubę i wiewiórkę Ulę – parę przyjaciół z Puszczy Białowieskiej. Właśnie dostali tajemniczy list z Ameryki i wybierają się w wielką podróż tropami dzikiej przyrody.
Poprowadzi ich ona przez osiem niezwykłych parków narodowych w najróżniejszych zakątkach naszej planety. Od amerykańskiego Yellowstone przez Park Narodowy Grenlandii po indonezyjski Park Narodowy Komodo. Od amazońskiej puszczy przez afrykańską pustynię po chiński las bambusowy. W każdym z tych miejsc spotkają miejscowe zwierzęta, poznają ich zwyczaje i środowisko, przeżyją wiele przygód i dowiedzą się mnóstwa ciekawych rzeczy.
Co żubr ma wspólnego z bizonem? Jak podróżuje lodowiec? Dlaczego wilki są potrzebne? Jak zwierzęta radzą sobie z upałem afrykańskiej pustyni, a jak – z mrozami Arktyki? Skąd się wzięły nieloty na Nowej Zelandii? Na czym polega noc polarna? Dlaczego panda musi ciągle jeść?
Aleksandra i Daniel Mizielińscy są mistrzami przekazywania wiedzy w przystępny i atrakcyjny sposób. Tym razem ogrom informacji o dzikiej przyrodzie różnych kontynentów zawarli w dowcipnym i wciągającym komiksie, który płynnie przenika się z efektownymi planszami edukacyjnymi." (za lubimyczytac.pl)
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
7 notes · View notes
pufal · 4 months ago
Text
Tumblr media
Uwierz w siebie, Pinku Książka o pewności siebie i motywacji wewnętrznej dla dzieci i rodziców trochę też Młodnicka Urszula Waligóra Agnieszka
0 notes
pwk-opowiesciociszy · 6 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
"Pola widzenia książki - opowieści o ciszy" to też warsztaty wyjazdowe oraz spotkania pod hasłem „Książka przenika ciszę".
W ramach wyjazdów studyjnych kierowniczka Domu Oświatowego BŚ Ewa Kokot, poprowadziła warsztaty artystyczno-literackie dla dzieci i młodzieży u partnerów projektu w Polsce (Biblioteka Miejska w Suwałkach). Dzieci i młodzi ludzie na podstawie twórczości plastycznej próbowali powiązać obraz wizualny z tekstem - z jednej strony promował literackie aspekty dotyczące sztuki wizualnej z drugiej dobrane specjalnie wątki literatury akcentujące znaczenie obrazu. Warsztat był inspirowany wierszami Czesława Miłosza i Emily Dickinson oraz pracami Agnieszki Chrzanowskiej - Małys.
Stosowana była technika odbitki graficznej i wycinanki. Warsztat wzbogacił też kontakt z pięknymi książkami z księgozbioru Biblioteki w Suwałkach
Natomiast spotkania szkoleniowe dadzą możliwość nawiązania nowych kontaktów i wzmocnienia sieci projektowej. Pragniemy, by idea projektu dała wsparcie innym placówkom w kraju i uruchomiła potencjał tego typu działań w instytucjach partnerskich.
Link do pierwszego spotkania i warsztatu: https://bpsuwalki.pl/warsztaty-ksiazka-przenika-cisze/"
0 notes