Tumgik
#Jezus Jest przy tobie
Text
Strata ważnej osoby — nadzieja cz. 1 (patrząc z perspektywy św. Marii)
Niech będzie Pochwalona Trójca Przenajświętsza na wieki wieków!
Moi umiłowani bracia i siostry w Chrystusie, dzisiaj chcę poruszyć temat niełatwy, ale bardzo potrzebny. Prędzej czy później każdy z nas doświadczy straty ważnej dla nas osoby niezależnie od tego czy będzie to dotyczyło straty kontaktu z ukochaną osobą (niekoniecznie musi być to rozumiane jako relacja romantyczna. Może być to strata przyjaciela swego serca) czy też osoby, która zmarła.
Ból każdej straty jest bardzo trudny do przepracowania. Wiąże się to chociażby z wielkim ciężarem, jaki nagle został jak gdyby włożony na nasze ramiona. To może sprawić, że będzie nam ciężko sobie z tym poradzić i nic dziwnego.
Każdy z nas może odnaleźć się w roli którejś z postaci będących w owym fragmencie Ewangelii:
„A gdy Maria przyszła na miejsce, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go, padła Mu do nóg i rzekła do Niego: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł». Gdy więc Jezus zobaczył ją płaczącą i płaczących Żydów, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: «Gdzie go położyliście?» Odpowiedzieli Mu: «Panie, chodź i zobacz!» Jezus zapłakał. Żydzi więc mówili: «Oto jak go miłował!» ” (Ewangelia wg św. Jana 11,32-36).
• Niektórzy z nas tak jak Maria pytają się Boga, gdzie był, kiedy nasi bliscy nas pozostawiali, gdzie się wybrał w drogę, gdzie wolał być wtedy, kiedy przeżywaliśmy stratę ukochanej osoby i dlaczego im nie pomógł, skoro ma moc uzdrawiania.
Moi umiłowani, tutaj musimy odnieść się do tego, co nazywa się wolą Bożą.
Otóż nikt nie jest w stanie zrozumieć, dlaczego coś dzieje się w dany sposób, dopóki nie zakończy się dany etap naszego życia. To naturalna rzecz, że z upływem czasu coś się kończy, a coś zaczyna. Jest to bardzo trudne do zaakceptowania. Czasami możemy znać kogoś od kilkunastu lat i bardzo cierpieć, a czasami nasze cierpienie będzie wydawało się być ledwo do wytrzymania, jeśli znaliśmy kogoś jedynie przez 3 miesiące.
Cierpienia dotyczącego straty nie mierzy się czasem znania kogoś ani nawet nie tym czy ktoś był członkiem naszej rodziny, przyjacielem czy też kimś, z kim raz na jakiś czas rozmawialiśmy. Nie chodzi nawet o ilość czasu, jaką z kimś spędzaliśmy, ale o zaangażowanie naszego serca, o poczucie bezpieczeństwa przy tej osobie. Często możemy cierpieć z powodu straty kogoś, kto dawał nam poczucie tego, że zostaliśmy wysłuchani, zostaliśmy przyjęci takimi, jakimi jesteśmy. Odłączenie od osoby, która jak gdyby nas uzupełniała, jest bardzo bolesne i to normalne.
Nie należy wmawiać sobie, że z kimś nie mieliśmy zbyt głębokiej relacji przyjaźni, a więc to nie powinno nas boleć. Każde cierpienie jest jak najbardziej naturalne i nie trzeba próbować umniejszać go ani poniżać się ze względu na to, że nie mieliśmy z kimś regularnego kontaktu, a więc nasz smutku jest bezpodstawny, bo tak nie jest.
Pamiętajmy, że Pan nigdy nie zostawia nas samych. On idzie z nami krok w krok. Nie jest tak, że On to Bóg, Który kocha, kiedy cierpimy. On nie skazuje nas na cierpienie — to nie wyrok. On nie przyszedł po to, aby nas potępić, lecz by nas zbawić. Nie skazuje nas na niesienie krzyża, którego nie jesteśmy w stanie unieść, ale pragnie, abyśmy nieśli ten krzyż z Jego pomocą. Nie każe nam znosić wszystkiego i udawać, że jest w porządku, lecz wzywa nas do przedstawiania Mu naszych prawdziwych myśli i emocji. Jeśli czujemy się przygnębieni, powiedzmy Mu o tym. Jeśli czujemy złość do Niego, powiedzmy Mu: „Boże, nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego tak się stało” i przekazać Mu to, co mamy w naszych sercach (pamiętając, że mówimy do Tego, Który nas kocha i troszczy się o nas, Jest też wrażliwy i przeklinanie, mówienie z pretensjami, mówienie w agresywny sposób Go bardzo zrani. Nie rańmy Miłości, ale starajmy się szukać odpowiedzi na to, dlaczego coś się stało).
„Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was” (1 P 5,7).
A jak szukać odpowiedzi, dlaczego coś przeżywamy, kiedy nie widzimy w tym sensu ani żadnych pozytywów?
Patrzmy na Krzyż, trzymając Maryję za Jej dłoń i rozważajmy to, jak wielkie znaczenie miało cierpienie Jezusa i Maryi. Polegajmy na Nich. Zważajmy na to, że gdyby Jezus nie cierpiał, lecz uciekłby od boleści, świat nie zostałby zbawiony. Można zadać sobie pytanie: „Co moje cierpienie może niby wnieść dobrego? Nie jestem Zbawicielem”. Owszem, jedynie Jezus Jest Mesjaszem. Jednakże nasze cierpienia również mogą wnieść wiele dobrego, gdyż ofiarowane w połączeniu z Ofiarami Jezusa są bezcenne w oczach Bożych. Mają wartość tak ogromną, że nie da się jej opisać. Tak jak wypraszanie łask poprzez odnoszenie się do Bolesnej Męki Jezusa przynosi wiele owoców, tak nasze cierpienia złączone z cierpieniami Jezusa przynoszą wiele owoców.
Pamiętajmy o tym, jak wiele Jezus wycierpiał dla nas na Krzyżu, aby nas zbawić. Nie było tak, że skoro jest Bogiem, to nic Go to nie kosztowało. Przyszedł bowiem jako człowiek na świat (100% człowiek i 100% Bóg w jednym Ciele, łącząc dwie natury różne sobie). My, ludzie czujemy cierpienie i ból. Jezus także cierpiał. Uczynił to z miłości do nas, aby nas uratować. On oddał za nas Swe życie po to, abyśmy mogli cieszyć się z Nim w wieczności. Z wdzięczności do Niego spróbujmy przyjąć na siebie nasze krzyże i cierpienia, traktując to jako towarzyszenie naszemu Zbawicielowi w Jego trudnych chwilach. Prośmy Pana o to, aby udzielił nam łask wdzięczności, nieoddalania się od Niego, lecz zbliżania.
Podczas kiedy będzie nam trudno i będziemy odczuwali złość wobec Pana Zastępów w wyniku bólu, podarujmy Mu nasze emocje i zacznijmy rozważać to, co nam obiecał: „Oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani nie wstąpiło do serca człowieka, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują” (1 Kor 2:9) oraz „Uważam przy tym, że teraźniejsze cierpienia nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (Rz 8:18).
Pamiętajmy o tym, że spotkamy się w Niebie z tymi, których straciliśmy niezależnie od tego czy nadal żyją, czy też nie. A jeśli nie jesteśmy pewni co do zbawienia naszych bliskich, z wiarą i ufnością odmawiajmy za nich koronkę do Bożego miłosierdzia, wspominając na to, co Pan Bóg przekazał św. siostrze Faustynie:
„Kiedy przy konającym odmawiają tę koronkę, uśmierza się gniew Boży, a miłosierdzie niezgłębione ogarnia duszę i poruszają się wnętrzności miłosierdzia Mojego - dla Bolesnej Męki Syna Mojego” (Dz. 811).
„Gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy ale jako Zbawiciel Miłosierny” (Dz. 1541).
„Przez nią uprosisz wszystko, jeżeli to, o co prosisz, będzie zgodne z wolą Moją”. (Dz. 1731).
„Dusze, które odmawiać będą tę koronkę, miłosierdzie Moje ogarnie w życiu, a szczególnie w śmierci godzinie” (Dz. 754).
Pamiętajmy o tym, że Pan, zabierając nam bliskie nam osoby, zabiera również ból wiążący się z relacjami z nimi. Czasami przywróci nasze relacje po tym, jak je oczyści i sprawi, że będą budowane na odpowiednim fundamencie, czyli na Nim. Czasami jednakże tak nie będzie, gdyż mogłoby to mocno przysłaniać nam Najwyższego Pana Miłosierdzia i Miłości.
On chcąc nam coś o wiele lepszego niż doczesną tymczasową radość, odbierze nam te relacje na czas pielgrzymki na tej ziemi. Przywróci je nam w Niebie, a wtedy nasza radość będzie nie do opisania. Staniemy wtedy obok tych osób, które tak kochaliśmy i będziemy wysławiali razem Boże miłosierdzie, trzymając za Ręce Boga, Maryję, będąc w obecności św. Józefa, wszystkich Aniołów i Świętych, a to nie będzie miało końca. „I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już [odtąd] nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21:4).
„Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który jako Ojciec miłosierdzia i Bóg wszelkiej pociechy pociesza nas w każdym ucisku” (1 Kor 1:3).
„Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem” (1 Tes 4:17).
„Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16:22).
„Bóg jest dla nas ucieczką i mocą: łatwo znaleźć u Niego pomoc w trudnościach. Przeto się nie boimy, choćby waliła się ziemia i góry zapadały w otchłań morza” (Ps 46:2-3).
„Na świecie doznacie ucisku, ale odwagi! Jam zwyciężył świat” (J 16:33).
Umocnieni Słowem Bożym, które jest Słowem Życia, Słowem samego Boga, bądźmy mężni, trzymajmy się blisko Pana, przytulając do Serc Jezusa, Józefa i Maryi, prosząc Świętych, dusz w czyśćcu cierpiących oraz Aniołów o pomoc dla nas i ludzi z całego świata, rozpocznijmy z Panem drogę uzdrowienia. Może być ona mozolna, lecz jeśli wytrwamy w niej i zaakceptujemy nasze cierpienie, rozmawiając o nim z Panem Bogiem, na pewno nie zostaniemy zawiedzeni.
„Tobie, Panie, zaufałem. Nie zawstydzę się na wieki” — niech będą to słowa naszej ufnej modlitwy, choćbyśmy czuli pod względem emocjonalnym, że nie mamy już żadnej nadziei. W bezsilności powierzajmy się Panu jeszcze bardziej i opierajmy się na Nim, pamiętając, że ,,moc w słabości się doskonali" (2 Kor 12:9). „Gdy bowiem jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2 Kor 12:10).
Niech nas wszystkich chroni, strzeże i hojnie błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty. Amen. Emmanuel — Bóg z nami. „Cóż więc na to powiemy? Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby także wraz z Nim wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej — zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami? Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz?” (Rz 8:31-35). „Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co [jest] wysoko, ani co głęboko, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8:37-39).
Trzymajcie się, drogie Owieczki Boże. Niech Pan rozjaśni nad wami Swe Łaskawe Oblicze, napełni wiarą, nadzieją, miłością, ufnością, pokojem i potrzebnymi łaskami do zbawienia przez Bolesną Mękę naszego Pana, Jezusa Chrystusa, Któremu niech będzie chwała na wieki wieczne wraz z Bogiem Ojcem, Duchem Świętym, wszystkimi Aniołami i Świętymi. Amen.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
2 notes · View notes
xentropiax · 1 month
Text
Z listów niewysłanych, bo nie ma takiej potrzeby - fałszujące finale tej symfonii
Zastanawiałam się, czy zasługujesz jeszcze na moje słowa. Dwanaście listów do Ciebie, których nigdy nie przeczytasz, ten trzynasty - pechowy, tak jak wszystko, co się jakoś wydarzyło. A może nie wszystko, może to tylko zbieg okoliczności, nic nie znacząca liczba i tym razem już zdecydowanie finalna.
Co to się działo przez te ostatnie kilka miesięcy. Była uwertura na usta i palce, sonaty o pięknych słowach, łóżkowe scherzo, wariacje długich nocy i krótkich dni i na koniec, cichsze niż by wypadało, ale szybkie jak przystało na tego typu sytuacje - allegro. I tak oto zakończyła się nasza symfonia, zeszłam ze sceny, rzuciłam batutą, którą na koniec, raz jedyny w moim życiu trzymałam w ręku, a może wykradłam ci ją z kieszeni, kiedy zauważyłam, że ty już nie chcesz dyrygować tym ambarasem.
Nie mam pretensji, naprawdę. Nic sobie nie obiecywaliśmy, na nic się nie umawialiśmy i przyjmuję to, akceptuję. Tym bardziej nie mogę pojąć czemu tak się stało, czemu nie mogłeś być ze mną szczery. Mam żal za to jedno (przynajmniej jedno, o którym wiem, ale nie chcę drążyć, to i tak nie ma znaczenia) kłamstwo, bo można było inaczej, można było wprost, ja naprawdę potrafię sobie radzić z trudnymi rzeczami, z trudnymi komunikatami, jestem ze skały, z jadeitu, jak to sam powiedziałeś na początku naszych rozmów. Życie przyjmuję na klatę, nic mnie nie załamie, nawet jeśli zaboli. Szczerość cenię ponad wszystko. Wystarczyło powiedzieć, że nie jesteś już zainteresowany utrzymywaniem intensywnego kontaktu albo kontaktu w ogóle. Wystarczyło poinformować mnie - wiesz, to chyba nie to, będę szukał dalej, tak żebyś wiedziała. Ściemnianie na temat zdrowia psychicznego, wymawianie się nim, mówienie, że nie ma się przestrzeni, podczas gdy w tym samym czasie uderza się do... mojej koleżanki. Jezu, takich fikołów nie widzieli chyba nawet w Cirque du Soleil. Nawet mnie to śmieszy. Absurdalna sytuacja, jakaś zupełnie niewytłumaczalna, nowy poziom pajacowania, który do tej pory był mi obcy.
Pewnie nic dla ciebie nie znaczyłam albo znaczyłam na krótką chwilę. Emocje są emocjami, na uczucia nie ma się wpływu, wypada je zaakceptować i ruszyć dalej. Ale jakaś odrobina przyzwoitości, cokolwiek...
A wiesz, wydawało mi się, że to coś wyjątkowego, to wszystko. Dlatego opowiedziałam ci o Nim, tę trudną historię, która nieraz doprowadza mnie do łez. Dlatego otworzyłam przed sobą swoje ciało, tak szybko, bo jakoś niesamowicie ci zaufałam, czułam się przy tobie bardzo bezpieczna. Liczyłam, że tego nie wykorzystasz. Podziwiałam Twoje ciało, coś tam wykwitło pod sercem, jakaś mała sadzonka, nowe pąki. Myślałam sobie, że może mógłbyś zagościć w moim kraterze po zranieniu, że może ciebie akurat chciałabym wpuścić jak najgłębiej, żebyś się tam rozgościł, żebyś mógł tam leżeć w trawie i dzikich kwiatach, żebyś sadził nowe nasiona wspólnie przeżywanych emocji, doświadczeń, planów wcielanych w życie. Miałam poczucie, że mimo przeszłych związków, miłości i zauroczeń, w końcu zaczynam czuć coś, czego nie czułam od długich dziesięciu lat. I pomyślałam, że to łaska może, że po dekadzie od tamtej śmierci, może jestem znów gotowa. Pomyliłam się tylko w osądzie. Nie przewidziałam, że słowa mogą być tylko grą, żetonami rzucanymi na stół, gdy ma się ochotę trochę pograć, poudawać. Wydawałeś się wyjątkowy ze swoim podejściem do życia, z czułością, troską, zainteresowaniem, a ja to kupiłam. Z resztą może taki jesteś - kiedy ci zależy.
I naprawdę chciałam, żeby było wszystko z tobą dobrze. Nieśmiało jakoś, żeby może ukoić twój ból, to wszystko co piecze w środku. Ale wiem, że ty byś tego nie chciał, to w ogóle nie jest ci potrzebne, nie ode mnie. No więc, cóż, mówiłam - jestem naiwna, naiwnie czuła. Nie żałuję tego, ale zadra jest.
Mam w sobie ogrom miłości i czułości. Nie tylko tej romantycznej. Jak myślisz, dlaczego przyjechałam do ciebie tylko na kilka godzin właściwie po to, by obejrzeć z tobą serial i umyć ci włosy? Zrobiłabym to dla każdej bliskiej mi osoby, która potrzebowałaby takiej pomocy, bo tak okazuję swoje uczucia. Intymność tej czynności, dotykania twojej głowy, twoich pięknych włosów, trochę śmiechu i mokre ciuchy pod ciasnym prysznicem. Nie było w tym nic erotycznego, chociaż stałeś nagi, ale było w tym coś intymnego i czułego. Tak na to patrzyłam. Może ty się z tego śmiejesz, z mojej głupoty, naiwności. Myślisz, że zrobiłabym coś takiego dla osoby, która nic dla mnie nie znaczy? Nie znaczy głębiej niż tylko powierzchowna znajomość?
Ale rzeczywistość zweryfikowała moje romantyczne uniesienia. Sprowadziła na ziemię serce z łoskotem. Wiesz, nawet tak bardzo nie bolało. Rozczarowanie, owszem, kłucie tam w środku, lęk - bo taki mam już mózg, ale są na to leki.
Teraz nic już nie szukam, choć i ciebie w sumie nie szukałam. Lekcją byłeś, a jednak, no i w sumie dużo się nauczyłam. Nauczyłam się jak odchodzić, zanim dostanie się naprawdę po dupie. Nauczyłam się otwierać serce, ale też i je chronić. Niczego nie żałuję co się wydarzyło, z resztą napisałam ci o tym. Miej dobre życie. Ja takie mieć na pewno zamierzam.
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Maria Pawlikowska- Jasnorzewska -Jezu, kochany, oto idę. Idę w moje urojenie. Oto TY. Prysły wszystkie moje zmysły. Nie mam oczu. Jest tylko ciemność. Albo raczej światłość taka , że moje oczy oślepły . Oto nie mam słuchu. Nie słyszę Ciebie. Żaden dźwięk Twojego słodkiego głosu, nie rozpromienia mojej duszy. Oto stanęło mi serce. Bije głucho i nie rozpoznaje Ciebie. Oto stopy mnie nie niosą, nie mam stóp. Oto ręcę nie mogą Cię objąć. Nie mam rąk. Nie pachniesz, nie rozsiewasz wokół mnie żadnego zapachu , które wszystkie tak lubisz. Nie wiem. Nie wiem. Raczej wiem. Oto Ciebie rozpoznam . Cała jestem miłością do Ciebie. Tak łątwo mnie teraz zwieść. Ale nie TY. Jesteś teraz wszystkiej mnie częścią. Słuchu , którego nie mam, wzroku, który odszedł, każdego drobiazgu mojego ciała, który teraz staje się Twoim. Wiem, że tak będzie. Oto kładziesz mi na języku drobinę- to chleb, to Twoje ciało i dajesz mi do picia kroplę- to wino, Twoja krew. -Skąd taka piękna? - Zwijam się jak ślimak w swojej skorupce. Oto przyszła nagroda za moją miłość do Ciebie, za wszystkie moje łzy pod powieką i wszystkie rozpromienienia. -Myszko! -Niech tak będzie. -Amen -Oto Myszko stajesz się Moim Talentem , Bożym ziarnem w zasiewie Teraz.
Tumblr media
-Słodkie Serce Jezusa spraw niech Cię kocham coraz więcej. Nigdy nie jest dość kochać serca Jezusa, dość wielbić Jego miłosierdzia. Nie jest to chwalba dla pustej chwały , to Jezusa wyzala, wywodzi Jego moc, obnaża w realnym świecie Jego działanie, możemy widzieć Jego cuda , takie jak nam opisują Ewangeliści. On Żyje. Mój Boże , jeszcze jak On żyje. Gdybym to wszystko wiedziała wcześniej ? Nie męczyłabym tak Jego serca. -Moje serce chce być przez ciebie męczone - Rosa ubóstwa, rany z przeszłości , jakże to teraz ma znaczenie? -Żadne, tłumaczyłem Ci to już od dawna. Nic nie może stanąć Mi na przeszkodzie , abym mógł ukochać ciebie. -Byłam taka roztargniona -Byłaś strapiona , a to różnica. -Jezu , czuje się o wiele swobodniej. To wszystko mi pomogło. -Musisz pisać, musisz dużo pisać. Będę ci wybierał zeszyty , przez które będziesz miała ze Mną lepszą więź.- pisarską. -To żart? - Mruganie do Ciebie okiem. Damy radę, oblubienico Moja, damy radę. O nic się nie martw. I o nikogo. Każdy, kto jest przy tobie, a przez to przy Nas- nie zginie. Mam o tych ludzi staranie. Ty masz kochać Mnie-całą resztę twojego życia masz oddawać Mnie. , każdy szczegół, każdy drobiazg. Wszystko. Mam do tego święte prawo. Nie chcę , aby ktokolwiek mnie w tym wyręczał. Jestem twoim życiem. Jestem twoim świętym wezwaniem. Któż Ci odda twoje życie. ? Twoje poniżenie beze Mnie? Twoją rozpacz, ordynarność niemocy, taniec obłąkania. ? Kto wtedy z tobą był? Ja nie rzuca, słów na wiatr, przed tym wszystkim cię obronię, Ja Jestem. Jestem po trzykroć święty i mam moc Cię ocalić. -Wzywam więc Cię Jezu na świadka w mojej sprawie.
Tumblr media
3 notes · View notes
Text
Cześć to znowu ja twój miś, został mniej niż tydzień do naszego spotkania (Jezu w końcu, chociaż to nie pierwsze to czekam jak na pierwszą gwiazdkę na niebie w wigilię). Wiem że ten wekeend będzie najlepszy w moim życiu ❣️ plan mam taki że muszę posprzątać całe mieszkanie ( zacznę od środy sprzątać już) skromne ale wiem że najważniejsi będziemy my 🫣🤭🥰 oczywiście muszę siebie doprowadzić do porządku czyli między innymi barber 🫣 mam już zamysł jak przygotuje ten wieczór jak przyjedziesz i mam nadzieję że zrobię na Tobie wrażenie. Pożyczyłem samochód, wiem że to dostawczak ale będzie jak się gdziekolwiek ruszyć... Włożę całego siebie i zrobię wszystko żeby było jak z bajki i żebyś zakończyła ten proces zakochiwania się 🫣♥️♥️♥️ bo ja go już zakończyłem ( Jezu nie wierzę że to napisałem ale już nie wytrzymuje ) coraz częściej zamykam oczy i oblizuje usta żeby ponownie zmysły wróciły do tej nocy gdy czułem ten słodki smak twoich ust, oczy znów spotkały się z twoimi które były wpatrzone wprost na mnie... Nie mam już od dawna odpowiednich słów żeby opisać jak się czuje przy Tobie! Mam ochotę wykrzyczeć całemu światu jak bardzo jestem szczęśliwy przy tobie, jednocześnie wyszeptał bym ci to do uszka bo to ty jesteś moim całym światem i szczerze to... Czy są inne kobiety oprócz ciebie ? Odkąd się zbliżyliśmy to mam wrażenie, ba! Jestem pewien że nie ma innych osób poza tobą bo u mnie w głowie jakbyś wykupiła abonament bez limitu bo jesteś 24/7 🤤🥰 jebać sen bo każda minuta bez Ciebie jest stracona, jebać wszystko inne bo zabiera mi czas przy Tobie... Nie wiem jak ty to robisz ale uzaleniasz mnie od siebie jak narkotyk ale ja chcę być narkomanem i cały dzień chodzić naćpany Tobą 😘 wiem ! Pamiętasz mój projekt na tatuaż ? Ta piguła w kształcie serduszka w samarze? Ten narkotyk to miłość... 😍♥️
~ Twój Łukasz ❣️
0 notes
wolcichyczas · 1 year
Text
29.07.23
Ew. Marka 14:53-65 
(53) I przywiedli Jezusa do arcykapłana, i zeszli się wszyscy arcykapłani i starsi, i uczeni w Piśmie. (54) A Piotr szedł za nim z daleka aż na dziedziniec pałacu arcykapłana i usiadł ze sługami, i grzał się przy ognisku. (55) Arcykapłani zaś i cała Rada Najwyższa szukali świadectwa przeciwko Jezusowi, aby skazać go na śmierć, ale nie znajdowali. (56) Wielu bowiem świadczyło fałszywie przeciwko niemu, ale świadectwa te nie były zgodne. (57) A niektórzy wystąpili i fałszywie świadczyli przeciwko niemu, mówiąc: (58) Myśmy słyszeli go, jak mówił: Ja zburzę tę świątynię, wzniesioną rękami ludzkimi, a w trzy dni zbuduję inną, wzniesioną nie rękami ludzkimi. (59) Ale i tak nie było zgodne ich świadectwo. (60) Wówczas wystąpił arcykapłan na środek i zapytał Jezusa, mówiąc: Nic nie odpowiadasz na to, co ci świadczą przeciwko tobie? (61) On zaś milczał i nic nie odpowiedział. Znowu zapytał go arcykapłan, i rzekł mu: Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego? (62) A Jezus rzekł: Jam jest; i ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego z obłokami niebieskimi. (63) Wtedy arcykapłan rozdarł szaty swoje i rzekł: Na co potrzeba nam jeszcze świadków? (64) Wszak słyszeliście bluźnierstwo. Cóż się wam zdaje? A oni wszyscy rzekli, że zasługuje na śmierć. (65) A niektórzy zaczęli na niego pluć i zakrywać jego oblicze, i policzkować go, i mówić do niego: Prorokuj! Słudzy też bili go po twarzy.
Chrystus został przyprowadzony przed żydowskich arcykapłanów, starszych i uczonych (w.53) na proces. Rzym dał miejscowej radzie-Sanhedrynowi, sądowniczy autorytet. Ich wyrokami były odpowiednie kary, grzywnę itp. Jednak Rzymianie wciąż byli odpowiedzialni za kary śmierci. Ponieważ żydowscy przywódcy chcieli zabić Jezusa (w.55; 14:1), potrzebowali świadka (w.56-57, 59) żeby oskarżyć Jezusa podczas tego procesu, a potem podczas “ponownego” sądu przed Rzymianami gdzie mogła zostać wymierzona kara śmierci. Nie mieli żadnego pragnienia żeby dać Jezusowi możliwość sprawiedliwej obrony by przekonać się czy zarzuty były słuszne”. Cały proces był niewłaściwy: (a) Żaden proces nie mógł się odbywać w nocy lub zaczynać się w przeddzień ważnego Żydowskiego święta, takiego jak Pascha. Tak więc, ten proces był nielegalny! (b) Żydowskie prawo wymaga dwóch, lub lepiej, trzech świadków żeby wnieśli oskarżenie. Jednak tak wielu fałszywych (lub kłamliwych) świadków (w.56), nie mogło wesprzeć tej zasady. (c) Najlepszym dowodem mogła być źle zastosowana nauka lub przekręcenie jakiś stwierdzeń Jezusa, o “zniszczeniu świątyni” (w.58: On nie mówił o tej wykonanej rękami ludzkimi, zobacz Ew.Jana 2:19). (d) Podczas gdy arcykapłan poprawnie podsumowuje sprawę przeciwko Jezusowi pytaniem, “Czy Ty jesteś Chrystus, Syn Błogosławionego?” (w. 61), to było to nieważne pytanie ponieważ zmuszało Jezusa żeby obwinić samego siebie (zamiast być obwinionym przez światków). (e) Zauważ, że arcykapłan wprowadza własną zasadę (w.63), zamiast pozwolić na wymaganą 24 godziny przerwę zanim każdy z członków rady Sanhedrynu zagłosuje.
Krok Życiowy
Kiedy Ciebie traktują źle, lub oskarżają, to czy reagujesz z cierpliwością jak Chrystus, czy też ze złością jak ten świat? Zauważ, że Sanhedryn poświęcił swoje własne zasady i moralne postępowanie. Wiedzieli, że ten proces był zły z kilku powodów! Jak wybrać by żyć według Bożych standardów moralnych?
0 notes
wniebowzieci · 2 years
Text
1. Łaską jesteśmy zbawieni Z łaski możemy tu stać Łaską usprawiedliwieni i przez Baranka krew Wzywasz nas Panie do siebie przed Twój w niebie tron My łaską obdarowani Tobie składamy hołd
2. Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia x4 Jezus, On mnie umacnia x4
Rozlewaj swoją chwałę, potęgę i moc Na miasto Twoje święte, potęgę i moc
3. Schowaj mnie pod skrzydła Swe, Ukryj mnie w silnej dłoni Swej
Kiedy fale mórz chcą porwać mnie, Z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie Panie, Królem Tyś spienionych wód, Ja ufam Ci, Ty jesteś Bóg
2) Odpocznę dziś w ramionach Twych, Dusza ma w pokoju będzie trwać
Kiedy fale mórz chcą porwać mnie, Z Tobą wzniosę się, podniesiesz mnie Panie, Królem Tyś spienionych wód, Ja ufam Ci, Ty jesteś Bóg /x2
4. Nie bój się, nie lękaj się Bóg sam wystarczy Bóg sam wystarczy Nie bój się, nie lękaj się Razem czuwajmy Razem czuwajmy
5. Oto ja, poślij mnie, dotknij ogniem moich warg, Powiedz, Panie, czego chcesz, A moją rozkoszą będzie być posłusznym. /x2
Daj mi Twego Ducha, abym mógł stać się chlebem, Abym stał się winem, abym gasił Twe pragnienie.
Nie chcę Ci już mówić o moich potrzebach, Panie, Ty wiesz wszystko, objaw mi Twe pragnienia.
6. Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus.
7. Tobie chór aniołów śpiewa nową pieśń Chwała Barankowi /x2 Alleluja /x3 Chwała i cześć Alleluja /x3 Chwała i cześć
8. Ukaż mi Panie Swą twarz Daj mi usłyszeć Twój głos Bo słodki jest Twój głos I twarz pełna wdzięku Ukaż mi Panie Swą twarz
9. Tak mnie skrusz, Tak mnie złam, Tak mnie wypal, Panie Byś został tylko Ty /x2 Jedynie Ty
10. Bo jak śmierć, potężna jest miłość a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol. Żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią, nie zatopią jej rzeki.
11. Memu Bogu, Królowi będę śpiewał tę pieśń Teraz zawsze, na wieki. Amen ! /x2 Alleluja, alleluja, alleluja. Amen. /x2
0 notes
stefania116 · 3 years
Text
Zamęt ma to do siebie, że wielu osobom jest na rękę. Na zamęcie można wiele zarobić. Można też dzięki niemu utrzymać nad kimś władzę. Gdy się pojawia, utrudnia odróżnienie dobra od zła, czy prawdy od kłamstwa. Zamęt potęguje strach i sprawia, że człowiek przestaje myśleć racjonalnie – czasem wręcz popada w samonakręcający się lęk. Niech Święci Aniołowie strzegą Cię na Twojej drodze, abyś nie uraził stopy o kamień, abyś nie dał przeciągnąć się na złą stronę, byś był mocny w Panu! Niech Duch Święty pomoże Ci zrozumieć Słowo Boże i rozeznać, jak odnosi się do Ciebie, do sytuacji, w jakiej aktualnie się znajdujesz! Niech wierność, Boża miłość i Twoja wiara będą puklerzem – Twoją tarczą! Niech Chrystus sprawi, by Twoja dusza była oddalona od złego ducha, niech Zmartwychwstały Pan i Twój Anioł Stróż będą zawsze przy Tobie! Niech św. Aniołowie utwierdzą Cię w pewności, że Chrystus pokonał śmierć, zło i diabła. Jeśli rodzi się w Tobie pragnienie podjęcia trudu rozeznawania, to pamiętaj - nie licz na to, że nieregularnie się modląc unikniesz zamętu, diabelskiego oszustwa lub wyboru pozoru dobra. Dlatego właśnie zapraszam Cię, byś codziennie rozeznawał dobre natchnienia na różańcu o 20:30 - to dobra przestrzeń na odróżnianie dobra od zła. Niech Cię błogosławi i strzeże Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty, Amen!
ks. Teodor +:)
Jeśli chcesz wyrazić swoją otwartość na to błogosławieństwo możesz uczynić na sobie znak krzyża lub napisać np. "Przyjmuję to błogosławieństwo i proszę Cię, Jezu, błogosław moim bliskim w podobny sposób". Możesz codziennie otrzymywać od nas Dobre Słowo, wystarczy, że dołączysz do obserwujących Teobańkologia.
2 notes · View notes
testimony-of-faith · 3 years
Text
Rise and shine
Tumblr media
Ludzie potrafią powiedzieć różne rzeczy...
"Nigdy nie będziesz już chodził."
"Ty jesteś gayem, że nie masz dziewczyny? "
"Jesteś chudy, jakby mieszkałeś w Dachau"
"Właśnie zrujnowałeś swojego życia."
"Nie jedz orzechów, nie spędzaj dużo czasu na słońcu, nie biegaj, unikaj sianu, nie możesz mieć kota lub psa."
"Jesteś głupi, kłamcą, do niczego się nie nadajesz"
To wszystko tworzyło moją tożsamość. Ja jeszcze kilka rzeczy dorzuciłem.
"Jesteś slaby."
"Masz słabą samoocenę."
"Nie masz życiowego celu."
"Nigdy nie zrobiłeś czegoś, na co mógłbyś być dumny."
I tak się zastanawiałem, i może to jest prawdą. Stop! Nie zgadzam się. Muszę zobaczyć, co Bóg myśli o mnie. Tylko to ma wartości.
Drogi synu,
Jeszcze niż się urodziłeś, to już wiedziałem, jak się będziesz nazywał. Przygotowałem dla Ciebie plan. Jak rozpocznie się dzień, wtedy mnie możesz spotkać przy wschodu słońca. Jak wspomniesz na mnie i zaczniesz dzień z mną, wtedy będziesz jaśnie świecić przez cały dzień do póki nie przyjdzie zachód słońca. Wtedy mój drogi odpocznij w mojej obecności i porozmawiaj z mną jeszcze na chwilę. Szukaj mnie i znaleznesz wszystko. Wypełnię Twoje serce radością i będę Cię prowadził na Twojej drodze. Odnalezniesz skarby, które dla Ciebie przygotowałem. Będziesz miał żonę, z którą pójdziesz po moich drogach. Nie chcę, żeby byłeś sam. Tak bardzo Cię kocham. Nie musisz już dalej żyć w swojej winie, bo Jezus już za Ciebie zapłacił. Może czasami się czujesz źle, chcesz się od mnie ukryć gdzieś na dno lub łapiesz się jakiegoś drzewa, które pływa obok Ciebie. Ja Ci chcę powiedzieć, powstań i chodź po wodzie z mną! Tak, zrób to. Zrób kroku z łodzi i idź za mną. Wydaję się to szalone? Może tak, ale wiesz, że z mną nie ma rzeczy nie możliwych. Zaufaj mi i dam Ci wszystko. Odnajdziesz swoją tożsamość. Jesteś taki cenny! Rozkochuj się moją obecnością i życiem. Raduj się na zielonych pastwiskach, podziwiaj kolory kwiatków, tańczy w kroplach deszczu bo ja tam wszędzie jestem z Tobą. Nigdy o mnie nie zapomnij. Kocham Cię mój synu.
Bóg
W życiu zrobiłem mnóstwo decyzji. Dobre ale i złe, mądre ale też bardzo głupie. Ale jedna decyzja była tą najlepszą decyzją, którą mogłem zrobić - oddać swoje życie Bogu. Nie jest to najlepszy deal? Oddasz wszystko do Jego rąk i On zabiera Twoje winy jak wschód jest daleko od zachodu (Psalm 103:12), otrzymujesz wspaniałe obietnicę, radością i miłością możesz mieć wypełnione swoje serce. Tak po prostu. On Cię nigdy nie zostawi, jak wszyscy Cię odrzucają. On o Tobie nigdy nie myśli źle nawet jak nawaliłeś. On chcę żeby powstałeś i świecił tak mocno, że to ludzi zauważają.
Drogi ojcie,
Wiem, że ty jesteś moim światłem. Mogę iść ciemną doliną, ty będziesz z mną. W nocnym mroku nie boję się, pokażesz gdzie iść. Kocham Cię tatusiu. Wiem, że często przychodzę, jak coś potrzebuję. Ale uwielbiam rozmowy z Tobą. Zawsze mnie wypełniasz niesamowitą miłością dzięki której mogę kochać innych. Nie ważne, że ludzie mnie odrzucili, mówią o mnie rzeczy, które mnie bolą. Na ich słowach tworzyłem swoją tożsamość. Ale ważne jest tylko, co ty o mnie mówisz. I tak dzisiaj Ci chcę powiedzieć, że Ci jestem wdzięczny. Wdzięczny za życie, za rodzinę, przyjaciół. Wiem, że to jestem ja. Osoba pragnąca po obecności z Tobą, wypełniająca Twoich celów. Nie ma większej radości niż spełniać innym uśmiech na twarzy, pokazać im miłości, którą od Ciebie odebrałem. Dziękuję Ci.
Lukáš
1 note · View note
Text
Tłumaczenie postu z mojego drugiego konta @faithisthekey-23 :
Witajcie, chciałabym podzielić się z wami moim kolejnym wierszem. Pisanie go przypomniało mi o tym, dlaczego zaczęłam pisać wiersze z prawdziwą pasją — zwyczajnie chciałam wysławiać Boga. Ostatnie kontynuowałam pisanie tak, jakby było to coś, co musiałam robić, ale dzisiaj Bóg przypomniał mi o tym, że zaczęłam to robić po to, aby pokazać Mu moją miłość. Ten wiersz napisałam dzisiaj (17 maja 2023).
[Notka autorki tłumaczenia: wiersz jest tłumaczony dosłownie, nie jest to jego polska wersja]
Ze względu na miłość
Pokładam w Tobie całe moje zaufanie bez żadnych wahań przychodzących do mojej głowy
Nigdy mnie nie zawiodłeś, kiedy potrzebowałam pomocy, więc wiem, że mogę złożyć to w Tobie — moją wiarę
Jesteś tu i nigdy nie przestałeś strzec mojego serca
Nieważne jak wiele popełniam błędów, jesteś przy moim boku
Niezależnie od tego jak bardzo moje grzechy ranią Twoje Cudowne serce, nawet nie myślisz o opuszczeniu mnie
Zamiast robienia tych rzeczy przychodzisz mi na ratunek, a kiedy moje oczy są zamknięte, pomagasz mi widzieć
Przychodzisz, aby mnie pocieszyć i pokazać mi drogę
I który kierunek najlepiej obrać
Z Tobą żaden krok nie jest zbyt trudny do postawienia, gdyż Twoje Słowa zawsze dają mi nadzieję
Nie ma ani jednego momentu, w którym zapominam, że moje życie ma sens i swoją wartość
Gdyż sposób, w jaki do mnie mówisz i pozwalasz mi do Siebie przylgnąć udowadnia mi, że jestem kochana
Mimo że nie widzę Cię i nigdy nie słyszałam Twojego donośnego głosu
Nie wydaje mi się, że jest to potrzebne, aby zauważyć, że Jesteś ze mną przez cały czas
Każdego mojego pojedynczego dnia mogę czuć Twoją obecność
I wiedzieć, że słuchasz tego, co mam do powiedzenia
Jeśli Byś tego nie robił, nie byłabym w stanie poznać Twoich odpowiedzi
Lecz Ty zawsze mi odpowiadasz: czasami od razu, czasami godziny później
A Twoja odpowiedź nigdy nie jest zbyt późna, gdyż informujesz mnie o tym, co potrzebuję wiedzieć w danym momencie
Jestem Ci bardzo wdzięczna za pozwolenie mi bycia z Tobą i nawiązania z Tobą relacji, Panie
Jest mi trudno uwierzyć, że naprawdę mogę z Tobą rozmawiać
Mimo tego, że w przeszłości ciągle Cię raniłam
Nadal mówisz, że jestem warta Twojej obecności
Nie dzięki moim dobrym lub złym uczynkom, ale dlatego, że Chrystus był niesamowity
Jezus Był Tym, Który zstąpił na ziemię i ocalił mnie przed diabłem
Który chciał mnie zniszczyć i mnie okraść, ale na szczęście mój Zbawiciel tu Był
Wziął na siebie moją winę i pozwolił mi uciec od piekła
Mimo tego, że wiedział, że będzie zraniony, nie uciekł
Mógł ocalić Swoje życie, ale sądził, że moje życie jest warte Jego ukrzyżowania
Był przerażony, ale wybrał to podczas myślenia o mnie — zrezygnowanie ze Swojego życia
Był Słowem na początku, nawet zanim został stworzony świat
I tak już wszystko wygrał: każdą walkę, która była utworzona
Ciągle się zastanawiam, On mógł mieć to wszystko
Już był Królem Królów i Panem Panów, a i tak wybrał moją miłość
W tak brutalny sposób został wyśmiany i ubiczowany, a następnie umarł na krzyżu
To i o wiele więcej — przecierpiał wszystko
Dlaczego? Zrobił to wszystko ze względu na miłość
Tumblr media
2 notes · View notes
helloalucardworld · 4 years
Text
Jestem inny, ale tylko trochę
Nie chcę igły jeśli będziesz moim cyclofortem 
Też jesteś inna i wiem, że masz podobnie
Też boje się życia, mógłbym przysiąc na cokolwiek
Już nie chcę padać głową o podłogę
Dla ciebie zrobię więcej badań niż morfologię
Tylko bądź koło mnie, nigdy nie przestawaj
Nie chcę już zostawać sam, nie chcę ćpania
W twoje ręce składam siebie na zejściu
Jest mi cieplej na sercu, chcę płacić cenę za trzeźwość
Nie chcę żebyś wiedziała ale cierpię za pięciu
Znowu jestem jak Jezus, tak, kurwa, cierpię za pięciu
Nie ma narkotyków, które byłyby mi w stanie
Wybić ciebie z receptorów, kochanie
Odmawiam klona jak pacierz
Jesteś dla mnie tak ważna, że oznaczam cię gwiazdką
Chcę patrzeć na ciebie z bliska
Jakbym wąchał benzynę, wdychał gaz, tankował diesla
Z tobą chcę robić sobie zdjęcia, choć przez chwile żyć normalnie
Ale nawet środek czerwca jest przy mnie listopadem
Nienawidzę społeczeństwa, już nie liczę tych porażek
To mnie skreśla, a ty miałaś być tylko dla mnie
Chcę całować twoje usta, ciało, od stóp aż po szyję
Robić fikołki na trzepaku, skakać na trampolinie
Zakochałem się w tobie jak w morfinie
Jesteś moim ziarnkiem maku, cięższym narkotykiem
Będąc ze mną to tak jakbyś podnosiła moją wartość, jak Daraprim
Tylko tobie pozwolę sprawdzać stan moich żył
Choć nie chcę już zapalnych przy tobie buzuje każdy litr mojej krwi
Idę po ciebie tak, ściągnąć Calvina, czujesz obsesję? 
Patrz do czego mnie doprowadziła
Chciałem tylko skosztować jak smakuje miłość
A zaczęłaś mi się podobać jak zatrucie kodeiną
2 notes · View notes
mariolaszyszkiewicz · 4 months
Text
Dusza Bratnia
Tumblr media
Wątpliwościom ufać wiele Sekretarzem być ambicji Kochać, ale znać swe cele Nie zaznawać prohibicji Ufam w Tobie, Jezu Drogi Żeś Przewodnik Znakomity I prowadzisz przez zła złogi Od dziewczynki do kobiety Ufać Tobie nie przestanę Ludzi dobrych stawiasz przy mnie, okiem swym znam to, co znane, To nieznane dla mnie Wyjmiesz - z oka belkę mi odsłonisz i choć zła jest we mnie wiele chcesz być moim Przyjacielem-
-tym Najlepszym, Duszą Bratnią, każda kropla łez mej Duszy, dzięki Tobie stać się może tą ostatnią
0 notes
suuggaarr · 4 years
Text
DARKNESS | 9 ROZDZIAŁ | TŁUMACZENIE
Link do oryginału: Darkness. Pairing: oczywiście Larry Stylinson Autor: Centa0592 Zgoda:  Tak! Gatunek: Angst Opis:  Niewinny, bogaty i chroniony Louis Tomlinson przyjeżdża do Londynu po nowe życie i w nadziei na przygodę, ale zamiast tego poznaje lokalnego badboya Harry'ego Stylesa. Louis nie miał pojęcia kim Harry naprawdę był ani co jest w stanie zrobić, ale gdy w końcu dowiaduje się, ze jego anioł nie jest w ogóle aniołem jest już trochę za późno, ponieważ Louis już poległ. Ale czy ciemność Harry'ego pochłonie go kompletnie? Bazowane na filmie z youtube Dark.
Tumblr media
Harry jest ciut zdenerwowany faktem, że nastąpiła zmiana planów. Zamiast odwiedzin ojca Louisa, mężczyzna uważa, że lepszym pomysłem jest, aby Louis zamiast tego wrócił do domu. Najwyraźniej Louis musi to zrobić, ponieważ Jay i jego siostry naprawdę za nim tęsknią, ale Harry przejrzał to kłamstwo, jakby było wręcz zrobione ze szkła. Mark pierdoli głupoty, a Louis jako jedyny tego nie widzi.  
- Lou, próbuje jedynie powiedzieć, że powinienem z tobą pójść - Harry próbuje ponownie, siedząc na łóżku i patrząc, jak Louis zamyka zapakowaną walizkę.  
- Harry, kocham cię, wiesz to, ale myślę że spotkanie z rodzicami dobrze mi zrobi, nie sądzisz?
Harry chce powiedzieć nie ale powstrzymuje się
- Wskrzesić na nowo relację z rodziną i spróbować coś z nimi wypracować. Wiem, że to brzmi głupio, ale po prostu tęsknię za byciem ich synem. Nigdy wcześniej nie czułem się wystarczająco dobrze, aby być Tomlinsonem, a teraz, kiedy mój tata chce naprawić sytuację, jestem to winny jemu i sobie samemu, aby spróbować sprawić stan rzeczy - Louis próbuje wyjaśnić, upewniając się, że jego wzrok jest zajęty czymkolwiek innym tylko nie Harrym.
Harry wzdycha z frustracji i ciągnie za swoje loki, próbując powstrzymać gniew. - Ale Lou, co jeśli twój ojciec  tylko tobą pogrywa? Co jeśli wykorzystuje to jak dobry jesteś, żebyś zrobił to, czego chce? - Harry próbuje rpzekonywać, ale Louis tego nie przyjmuje; gwałtownie kręci głową.  
- Czego on mógłby chcieć ode mnie, Harry? - Louis śmieje się z niedowierzaniem. - Poza tym mój tata taki nie jest, Harry. Jezus. On jest moim ojcem, a nie jakimś potworem z ulicy, do których jesteś przyzwyczajony. Kocha mnie tak bardzo, że był gotów zranić siebie, poprzez ranienie mnie, aby uchronić mnie przed byciem zranionym przez innych. On tylko próbował mnie uchronić przed światem i za to go kocham, i po prostu chcę zobaczyć, dokąd to prowadzi, okej? - ryzykuje spojrzeniem na Harry'ego, którego naburmuszenie jest legendarne.  
- Ale co jeśli mam rację Lou? - Harry walczy. Myśl, że ktoś wykorzysta Louisa, sprawia, że gotuje się z wściekłości. - Sam powiedziałeś mi, że kiedy zgodził się tu przyjechać, chciał zabrać ze sobą Luke'a, prawda? Więc, jeśli naprawdę chce odnowić waszą relację, to dlaczego miałby sprowadzać do tego syna właściciela korporacji, z którą chce się połączyć? Tego sam syna, który całą noc flirtował ze mną – twoim chłopakiem? - Harry przerywa i wzdycha. - Po prostu nie chcę, żebyś został zraniony lub wciągnięty w coś, czego później będziesz żałować, tylko dlatego, że zaufałeś niewłaściwej osobie - kończy mówić cicho i bierze Louisa na kolana.  
- Wiem, że chcesz mnie chronić, Harry, i uwielbiam to w tobie, ale z tym wszystkim, co się ostatnio dzieje, myślę, że to będzie dobry moment na tygodniową ucieczkę - Louis sugeruje. Wie, że Harry jest teraz trochę irracjonalny i zamiast próbować przkrzyczeć mężczyznę, będzie musiał po prostu użyć logiki. - Spędzę czas z rodziną, może zbuduję z nimi nową relację i nie będę musiał martwić się o szkołę, życie, ogólnie o wszystko,  rozumiesz?
Harry dąsa się, ponieważ wie, że Louis go nie posłucha.
- Wiem, że chcesz, aby wszystko się ułożyło, ale po prostu miej oczy otwarte, dobrze? - Harry ostrzega. - I pamiętaj, żeby do mnie dzwonić tysiąc razy dziennie i kurwa Lou - będę za tobą tęsknić - przyznaje, chowając się między zgięciem szyi i ramienia Louisa.
- I ja za tobą też, kochanie. Tak bardzo cię kocham, ale potrzebuję tego. - Louis odpowiada nieśmiało, trącając go po ramieniu, aby Harry spojrzał mu  w oczy. Zieleń spotyka Błękit, i Harry wzdycha i ulega.
- Dobrze, dobrze, niech ci będzie. Przytul się. Zabiorę cię na lotnisko, dobrze? - domaga się Harry.  
Jest to dokładnie tym, co robią przez jakieś pięć godzin, aż oficjalnie nadchodzi czas, na dojechanie do lotniska. Harry niesie bagaż do samochodu, trzyma dłoń Louisa przez całą drogę, upewnia się, że Lou bez problemowo przechodzi przez zameldowanie, a następnie całuje swojego specjalnego chłopca mocno i długo, upewniając się, że pozostawia ślady na całej jego szyi, gdy się rozstają.  
Louis wyjeżdża zarumieniony i nieokiełznany. Na tyle, by nie zauważyć Harry rozpraszał go pocałunkami na tyle długo, by przesłać wszystkie kontakty z telefonu Louisa na swój własny, przed wsunieciem telefonu z powrotem w te grzeszne ciasne spodnie, które miał na sobie jego mały chłopiec.
Harry pozwala sobie dojechać do mieszkania, przed wyciągnięciem telefonu i wykonaniu niehybnego połączenia.  
- Halo? - Niski głos odpowiada i Harry musi powstrzymać warknięcie.
- Panie Tomlinson, z tej strony Harry, a ja zacznę prostolinijnie. -  natychmiast zaczyna - Nie lubię cię ani ci nie ufam -. Harry słyszy głośny rechot po drugiej stronie i już zaczyna wyobrażać sobie, w jaki sposób zabije tego człowieka.
- Czyż nie jesteś uroczy? Próbujesz grać w grę, o której istneiniu nawet nie powinnieneś wiedzieć, a wydaje ci się, że ją wymyśliłeś?
To nie ma sensu, Harry chce wykrzyczeć.  
- Jesteś niczym innym jak dzieckiem. Biedny, głupi dzieciak, daleko poza swoją ligą. To, co robię z moim synem,  ciebie nie dotoczy, mały zasrańcu
Harry nie może powstrzymać się przed przerwaniem mężczyzny własnym śmiechem czując, jak ciemność zaczyna go pochłaniać.
- Właśnie tu się mylisz, panie Tomlinson, ponieważ widzisz, to ja jestem właścicielem Louisa. Ma na ciele tatuaże moich inicjałów, by to udowodnić. Kocham go i ostrzegam, co jest czymś co robię rzadko. Więc nie bierz mojej hojności za pewnik. Nie mam pojęcia, w jaką grę grasz, bo widzisz, jestem za stary na gry i zbyt mądry, by się w nie uwikłać. Daję ci trzy dni na odesłanie Louisa do domu, a jeśli go nie będzie spodziewaj się najgorszego.
Harry jest wściekły, ale jednocześnie próbuje się opanować; a Mark jest jaskrawoczerwony z furii
- Dzwonisz do mnie, by mi grozić śmieciu? Czy ty nie wi–  Mark nie może dokończyć  zdania, ponieważ Harry mu przerywa.  
- Trzy dni – ostrzega i kończy połączenie przed gwałtownym uderzeniem pieścią w kierownicę. Ma trzy i pół dnia na uporządkowanie swoich spraw, ponieważ jeśli Louis nie będzie w jego ramionach za trzy i pół dnia, Harry pojedzie do Doncaster, i końcowy rezultat na pewno nie będzie przyjemny.
Louis wyjeżdza we wtorek; dzwoni z lotniska, informując Harry'ego, że wylądował bezpiecznie i że widzi samochód, który ma go odebrać. Teraz jest piątek i od tego czasu Harry nie słyszał ani słowa od Louisa. Minęły trzy dni i telefon Louisa pozostaje wyłączony, jego konto na Twitterze nie zostało zaktualizowane i nawet Stan nie otrzymał od niego wieści.
Harry ostrzegł Marka, że chce dziś Louisa w domu i nie tylko on go nie posłuchał, ale w jakiś sposób przekonał, lub zmusił, Louisa do zerwania z wszystkimi kontaktu. Więc Harry, będąc takim człowiekiem jakim jest, postanawia dotrzymać słowa.  
- Jesteś pewien, że to dobry pomysł, Harry? - Zayn zastanawia się na głos w salonie, gdy patrzy, jak Liam i Harry planują podróż i rezerwują loty. Zayn ma silne przeczucie, że to zły pomysł.  
- Oczywiście, że tak Zayn. Louis należy teraz do nas, a cała jego rodzina to ignoranci, oceniającymi kutasami, którzy myślą, że ich bogactwo czyni z nich Bogów czy coś w tym stylu. Nie chcę, aby Mark wpłynął na Louisa, ponieważ jeśli tak się stanie, nikt z nas już go więcej nie zobaczy i uważam, że dla samego Harry'ego musimy upewnić się, że Louis wróci do nas. - Liam broni swojego stanowiska przed swoim laptopem. Zayn wie, że sprawa jest poważna, kiedy to on jest głosem rozsądku, a Liam podąża za Harrym.  
- Poza tym obiecałem Markowi, że złożę mu krótką wizytę, jeśli nie uda mu się przekonać Louisa do wcześniejszego powrotu do domu. Zamiast tego odciął wszelkie kontakty, a to jest po prostu niedopuszczalne. - Harry dopowiada, jego głos jest spokojny i pewny.  
- Nie tyle co niedopuszczalne, ale stanowi wyzwanie dla Harry'ego. Nie sądzisz chyba, że Markowi powinno coś takiego ujść na sucho, prawda Zayn? - pyta Niall, idąc z kuchni, trzymając worek chipsów. Może Zayn obudził się w alternatywnym wszechświecie. Jakim cudem on jedyny uważa, że to zły pomysł?
- Na miłość boską, Niall, a ty dlaczego nienawidzisz Marka? Rozumiem, powód Liama i Harry'ego, ale dlaczego ty? - pyta Zayn, odwracając głowę i wpatrując się w wzruszającego ramionami Irlandczyka.
- Jeśli Liam i Harry go nienawidzą, to ja w takim razie otrzymałem to w genach
Zayn nie może się powstrzymać od śmiechu, podobnie jak Liam i Harry, którzy potrząsają głowami.  
- Dobrze... dobrze, rezygnuję z próby bycia głosem rozsądku. Zakładam, że już zarezerwowałeś bilety i hotel, prawda? Idźcie się pakować, zapewniam was, że z Niallem zajmiemy się biznesami, podczas gdy wy będziecie odwalać głupoty - Zayn zapewnia ich, po czym kieruje się do drzwi by wyjsć, Niall podąża za nim.  
Kiedy w mieszkaniu panuje cisza, a dwójka jest już spakowana i gotowa do wyjścia, Liam zatrzymuje Harry'ego przy drzwiach, chwytając się ramienia mężczyzny o zielonych oczach.
- Haz, to słuszna decyzja, prawda? Cokolwiek stanie się z Markiem, to słuszna rzecz? - Liam pyta z wahaniem w głosie.
- Absolutnie Li. - Harry się gotuje. - Mark przekroczył granicę, a my tego nie zrobimy w odwecie, chyba że da nam powód, ale potrzebuję go Li, po prostu. -   przerywa. - Po prostu nie zniosę jeśli go nigdy więcej nie zobaczę, nie przytulę, nie pokażę światu.  Nie chcę sobie wyobrażać go siedzącego za głupim biurkiem, robiącym coś, czego nienawidzi, pozwalającym, by to coś, co nazywa się Luke, całowało go i dotykało całego. Całego mojego. Tylko po to, żeby jego ojciec mógł być bogatszy. Nie będę w stanie powstrzymać się od zniszczenia wszystkich za to odpowiedzialnych, jeśli tak się stanie. -  wyjaśnia, a Liam zbyt dobrze o tym wszystkim wie. Harry nie mówi tego na głos, ale wie, że mężczyzna boi się, że Louis go opuści.
- W porządku. Jestem po twojej stronie, wiesz to,  bez względu na wszystko. Więc chodźmy. - Z ostatnim „dziękuję" oboje wyjeżdżają, gotowi na wspólną podróż.
Podczas gdy Harry jest zajęty zaciskaniem szczęki i patrzeniem przez okno w samolocie, Louis leży w łóżku, uśmiechając się od ucha do ucha. Odkąd wrócił do domu, jego ojciec był inny, traktuje Louisa tak jak dziewczynki i raz w życiu czuje się tak, jakby do nich należał.
Wtorek wieczór spędzili w domu przygotowując wspólny obiad. A przynajmniej próbując to zrobić, po tym, jak prawie wysadzilo piekarnik, Jay wypędziła ich z kuchni, a dwaj mężczyźni śmiali się całą drogę na górę, przed przebraniem się z poplamionych tłuszczem ubrań.
Tej samej nocy zasnęli na sobie, podczas gdy jakiś film leciał cicho w tle, a teraz, gdy Louis się obudził, postanawia zejść po schodach i znajduje tam wszystkich. Jego tata jest już w kuchni, twierdząc, że wziął tydzień wolnego, aby spędzić czas z Louisem.
Louis z przyjemnością to słyszy, chociaż w głębi duszy chce również porozmawiać ze swoim Hazzą. Chce powiedzieć Harry'emu i Stanowi, jak dobrze wszystko idzie i żeby się nie martwili, ale jak tylko Louis przyjechał, zgubił komórkę i nie miał jeszcze szansy na załatwienie nowego. Nadal nie zapamiętał numeru Harry'ego.
Ma tylko nadzieję, że Harry nie będzie na niego zbyt zły. Louis planuje zdobyć telefon komórkowy, gdy tylko ojciec z nim pojedzie. Pomimo niemożności rozmowy, Louis jest naprawdę szczęśliwy. Spędza środę na przebieraniu się z siostrami i spędzaniu czasu z ojcem. Jego mama była również o wiele bardziej znośna; nawet jeśli uważa, że Harry'emu trzeba za to podziękować - mężczyzna naprawdę otworzył Jay oczy.
Jest teraz czwartek Louis i Mark grają w golfa, co jest całkiem miłe. Mark jest bardzo konkurencyjny. Grają przez kilka godzin, a następnie jedzą razem lunch, robią zakupy po nowe garnitury i ubrania, a nawed idą do kina i kupują lody. Rozmawiają o studiach i Louis dowiaduje się więcej o tym, co Mark robi na życie, i nic nie wydawało się dziwne.
Jego ojciec nigdy nie wspomina o Luke'u. A tak naprawdę to ciągle pyta Louisa, czy jest szczęśliwy. Resztę dnia spędzają, robiąc wszystko na co Louis ma ochote, na przykład kręgle.
Teraz jest piątkowy wieczór i Mark pyta, czy Louis chce zostać trochę dłużej, aby mogli kontynuować nawiązywanie więzi. Czując, że w końcu jest tam gdzie jego miejsce, Louis nie waha się powiedzieć tak. Informuje ojca, że skoro zostaje dłużej, będzie musiał kupić nowy telefon.
Wychodzą po nowy telefon, a w drodze powrotnej ze sklepu Mark i Louis zostają zaproszeni na obiad przez Luke'a i jego ojca. Już dobrze ubrani udają się prosto do restauracji Steakhouse. Luke jest w rzeczywistości zabawnym facetem, bardzo inteligentnym i pasjonującym się tym, co robi dla firmy ojca. Podczas gdy dorośli rozmawiają, Louis uważa swoją rozmowę z Lukiem za gładką i przyjemną.  
Wracają do domu dopiero około wpół do dziewiątej i Louis jest wyczerpany, ale nie powstrzymuje go to przed ciekawością, do kogo jego mama tak chichocze w kuchni. Jay jest przy stole, trzymając w ręce kieliszek wina i nalewając kolejny. Louis zatrzymuje się tam, gdzie stoi, a na jego twarzy pojawia się uśmiech na widok Harry'ego.  
- Przysięgam Jay, już mi wystarczy wina i ciastek...
Słyszy słowa mężczyzny wypełniona niskim śmiechem, i serce Louisa puchnie, gdy biegnie do kuchni. Harry siedzi na krześle obok jego mamy.
- O cześć, jesteście! - Jay chichocze, oczywiście upojona zbyt dużą ilością wina - Zobacz, kto pojawił się szukając swojego chłopaka? Czy to nie takie słodkie boobear?  - pyta Jay, jej oczy są szkliste od alkoholu, a policzki są lekko zabarwione na różowo od rumieńca z powodu bezczelnego Harry'ego.
Louis rumieni się na ten pseudonim, ale stwierdza, że wcale mu to nie przeszkadza, ponieważ tak się cieszy na widok Harry'ego. To prawda, tęsknił za nim. Brakowało mu zapachu, brakowało mu śmiechu, brakowało mu jego loków, brakowało mu ramion wokół jego talii, brakowało mu wszystkiego, chociaż minęło zaledwie kilka dni. Louis powinien chyba martwić się, że wrócił do domu i zobaczył Harry'ego siedzącego w kuchni, rozmawiającego z jego mamą, ale znając go, to zachowanie ani trochę go nie zaskakuje. Po prostu cieszy się, że znów czuje ramiona Hazzy wokół swojego ciała.
- Harry - Louis krzyczy i prawie wskakuje w ramiona mężczyzny, pozwalając, by jego ciało przylgnęło do ciepła Hazzy i wtuliło się w zgięcie jego szyi. Tym razem Harry nie pachnie dymem, a raczej wodą kolońską zmieszaną z mydłem truskawkowym i wszystkim innym, co czyni go Harrym.
- Boobear, co? - Harry wygląda na zbyt rozbawionego swoim dokuczaniem, gdy mocno obejmuje Louisa wokół talii.
- Zamknij się. - Louis wali mężczyznę w pierś. - Co Ty tutaj robisz? -  pyta z podnieceniem, próbując nie skakać na Harrym, ponieważ wciąż jest w obecności swoich rodziców. Postanawia zamiast tego odwrócić się na kolanach Harry'ego, pozwalając plecom oprzeć się o jego klatkę piersiową, i silnym ramionom owinąć się wokół jego talii.
- Tak, to też chciałbym wiedzieć - Mark ogłasza, kładąc zaborczą dłoń na swojej żonie.
- Tęskniłem za tobą Lou, nie słyszałem nic od ciebie, więc zarezerwowałem bilet i przyjechałem do ciebie. - Harry ignoruje Marka i kładzie mały pocałunek na ustach Louisa. Wystarczy, by mniejszy mężczyzna uśmiechnął się z radości.
- Wyjaśniłam, że byłeś właśnie kupić nowy telefon, bo zgubiłeś swój gdzieś w domu.
Louis dziękuje swojej mamie za wyjaśnienie tego Harry'emu.
- Jest też więcej dobrych wiadomości. - oznajmia Harry, krótko zwracając oczy do Marka. - Twoja kochana mama zaprosiła mnie do spania z tobą w pokoju. - Harry ogłasza z uniesieniem i patrzy, jak twarz jego małego chłopca zmienia się w czystą rozkosz; ściskając mocno szyję Harry'ego, starając się nie pisnąć przed rodzicami.
- O nie ma mowy – Mark unosi się, zaciskając chwyt na swojej żonie
- Dlaczego nie? Coś jest nie tak z chłopakiem twojego syna zostającym tutaj na noc? - Harry udaje niewinność, przechylając głowę na bok.
- Coś jest nie tak z tobą - Mark warczy, nie tracąc ani chwili.
- Byłem po prostu uprzejmy, proszę pana. -  Harry kłamie. - Nawet twoja żona wydaje się mnie polubić. - Harry kontynuuje, puszczając Jay oczko, co sprawia, że natychmiastowo promienieje. Louis bardzo chciałby wiedzieć, jakiego rodzaju magii użył Harry na swojej mamie.
- Dość tego – Mark deklaruje ze złością. - Louis idź do swojego pokoju, ja sobie porozmawiam z Harrym. - próbuje powiedzieć, ale Louis potrząsa przecząco głową.
- Tato, jaki masz problem z Harrym? Mama go kocha prawdopodobnie tak samo jak ja, wszystkie dziewczyny go uwielbiają, może z wyjątkiem Lottie, więc naprawdę, o co ci chodzi? Czy to dlatego, że... że jestem gejem? - pyta, marszcząc brwi na twarzy.
Mark przewraca oczami i wydobywa zirytowane westchnienie.
- Nie obchodzi mnie, jeśli jesteś gejem - przesuwa dłonią po twarzy. - Ile razy muszę ci to mówić? Po prostu nie widzisz, jaką osobą jest ten chłopak, a on jest dla ciebie nieodpowiedni. Pewnego dnia cię skrzywdzi, a potem co?  - Mark mówi do Louisa, ale patrzy bezpośrednio na Harry'ego.
- Skrzywdzi?  Nie jestem tym, który spędził prawie osiemnaście lat próbując go złamać, żeby był, jak to było? „Chroniony". - Harry szydzi, gdy wbijając dłonie w biodra Louisa, który wciąż siedzi na jego kolanach.
- Nic nie wiesz o mnie ani o tym, co robiłem z miłości do mojego syna... - Markowi przerywa mroczny śmiech Harry'ego.
- Nazywasz to miłością? Pozwolenie swojemu synowi czuć się nie na miejscu i niechcianm - nawet niedocenianym we własnym domu. Nie tak wygląda kochanie kogoś. Rozumiem, że twoja rodzina jest mocno w mediach, ale Louis jest uosobieniem doskonałości. Jest wszystkim, co dobre na świecie i nie tylko. I odkąd go znam, upewniłem się, że wie, jaki jest doskonały i jaki jest silny, i radził sobie doskonale. Nie musiałem robić z niego kaleki tak jak ty. "
Twarz Marka jest teraz czerwona, Harry rzuca mu wyzwanie. Louis oczekuje od swojej mamy cichej pomocy, wie, że to się nie skończy dobrze. Jego mama ma wyrzuty sumienia na twarzy. Mimo że Harry rozmawia z Markiem, wydaje się, że trafia to także do niej.
- Słuchaj, tato, myślę, że to dobry pomysł, jeśli pójdę z Harrym. - Louis sugeruje z wahaniem. To nie jego bajka. Obaj są tak uparci, że to nie może się dobrze skończyć. - Mam na myśli, że wiem, że chcesz, żebym został dłużej, ale jest tyle napięcia, że wszystkim nam się przyda trochę przestrzeni, nie?
Szczerze mówiąc, Louis czuje się mały. Czuje się zdezorientowany, ponieważ wszystko, co stwierdził Harry, jest prawdą. Jego ojciec uważał, że traktował tak Louisa, ponieważ chciał przyspożyć mu twardej skóry. Ale to jedynie oznacza, że myśli, że coś jest  z Louisem nie tak, coś tak zauważalnego, że świat od razu by dostrzegł
Harry tylko i wyłączeni traktował Louisa jak księcia, zawsze twierdził, że jest idealny, że jest jego wyjątkowym chłopcem i Louis czuje się przez niego kochany. Nie czuje się tak, jakby musiał próbować zadowolić Harry'ego, tak jak to ma miejsce w przypadku jego własnej rodziny; a teraz, gdy Louis myśli, że to może z Harrym Louis może być sobą.
Kiedy się śmieje, stara się być nieudolnie seksowny, ale wciąż wyglądając uroczo,  kiedy spotyka się z Zaynem i Liamem lub pije z Nialem. Może to tym wszystkim jest Louis. Kiedy ogląda Netflixa ze Stanem, a nawet gra w golfa z Joshem. Co najważniejsze, może właśnie wtedy kiedy przytula się po nocy seksu z Harrym i czuje się całkowicie i nieodwołalnie kochany i spokojny.
- Słuchaj synu, nie chcę, żebyś szedł, po prostu nie rozumiem, dlaczego nie widzisz, jak on manipuluje tobą z powodu jakiejś chorej zemsty. Prawdopodobnie chce tylko zepsuć twoją niewinność, jesteś taki czysty i wyjątkowy, a on chce utworzyć między nami podział, tak jak robi to teraz. - Mark próbuje uspokoić głos.
- W nocy, kiedy się poznaliśmy, przyciągneła mnie niewinność Louisa i obiecałem mu, że go zrujnuję, ale nie tak, jak zakładasz. Wszystko czego chcę dla Louisa to żeby był szczęśliwy i znalazł siebie, kimkolwiek chce być, ponieważ wiem, że zrobi w życiu wspaniałe rzeczy. To świetna osoba. Szkoda, że chcesz go przeobrazić w coś, czym on nie jest, zamiast kochać go tak, jak powinieneś. - Zanim ktokolwiek może coś zrobić, Mark wyciąga rękę i uderza Harry'ego prosto w twarz.
To prawie komiczne, jak Louis odwraca się na kolanach Harry'ego, aby owinąć swoje ciało wokół niego, próbując przyszpilić mężczyznę między swoim ciałem, krzesłem i stołem za jego plecami. Ale Harry już nie jest obecny, odpływa i to szybko. Louis wie, że gdyby nie to, że był na jego kolanach, rozpraszając go z „spokojnie kochanie", „proszę nie rób tego", „Kocham cię" do jego ucha, Harry już by zniknął.
- Mark?? - Jay sapie głośno, przepraszając obficie Harry'ego.
- Wszystko dobrze Jay, nawet nie bolało - Harry patrzy na nią. - Poza tym przesadziłem, wykazując brak szacunku w jego własnym domu. - próbuje uspokoić kobietę, wciąż mając uśmiech na twarzy; ale Louis jest w stanie przejrzeć przez ten uśmiech i po ciemnych oczach Harry'ego wie, że nie ma w nim ani krzty zrozumienia.  
- Chodź Harry, chodźmy, mama wyśle moją walizkę do mieszkania w Londynie. Myślę, że już czas już. - Louis odpowiada, próbując namówić Harry'ego, aby wstał razem z nim.
- Louis, nie chciałem go uderzyć. Byłem po prostu zły, nie odchodź, zbliżaliśmy się do siebie, zanim on tu przyjechał. - I to prawda, zanim Harry przybył, Louis był szczęśliwy i czuł się kochany przez swojego ojca. Jednak on właśnie uderzył Harry'ego i Louis zdaje sobie sprawę, że to strona jego ojca, której nigdy wcześniej nie widział. Uświadamia sobie również, że chce teraz uchronić Harry'ego bardziej, niż chce pogodzić się z ojcem, ponieważ to, co powiedział jego chłopak, jest prawdą. Jego ojciec ciągle rani Louisa, twierdząc, że to z miłości; ale to nie jest miłość, to przemoc.
- Wiem to tato i wiem też, że nie chciałeś go skrzywdzić, że byłeś zły. Rozumiem, ale... Chcę po prostu pojechać, okej? Obiecuję odwiedzić was wkrótce, dobrze? Obiecuję też, że w przyszłym semestrze wybiorę kursy biznesowe. - Mark chrząka swoją dezaprobatę, ale wciąż zmusza go zbolały uśmeich i ściska syna wraz z Jay. Mężczyzna patrzy również, jak Louis i Harry odchodzą ręka w rękę.
Zanim Harry wychodzi z Louisem za drzwi, odwraca się do Marka i szepcze mu do ucha...
- Mówiłem, że on jest mój – i następnie z zadowolonym uśmieszkiem na twarzy chwyta dłoń Louisa, wsiada do wynajętego samochodu i wybiera numer Liama, mówiąc mu, że jest gotowy do drogi, ponieważ teraz ma swojego Louisa tam, gdzie   jego miejsce.
Później tej nocy, gdy Mark wybija dziurę w ścianie salonu i krzyczy okrutne rzeczy bogom, Louis jest przytulany przez opiekuńczego Harry'ego. Tego sam Harry'ego, który jest zajęty szeptaniem niejasnych słów w jego kark.
- Hazza Nie słyszę, co mówisz - Louis mówi cicho, odwracając się, więc jest twarzą w twarz ze swoją miłością.
- Powiedziałem, że muszę się do czegoś przyznać. - Harry czeka, aż Louis przytaknie, aby kontynuować rozmowę. - W dniu, w którym wyjechałeś do domu, zadzwoniłem do twojego ojca i kazałem mu dokonać wyboru. Powiedziałem, że ma cię przekonać, abyś wrócił do domu w ciągu trzech dni albo będzie miał do czynienia z konsekwencjami ... -  przestaje mówić, aby Louis mógł przetworzyć tę informację. Oddech Louisa się urywa, ale wciąż czeka, aż Harry będzie kontynuował. - Po trzech dniach nie wróciłeś, więc przyleciałem do Doncaster, by cię zabrać. Chciałem nawet zostać tyle ile chciałeś, żeby się upewnić, że jesteś bezpieczny. -  przyznaje. - Jestem szczery, kiedy mówię, że nie ufam twojemu ojcu, a on nie ufa mi, a ty ufasz nam obojgu. Rozumiem. Ale po prostu nie chcę, żeby on wpłynął na ciebie tak, że zrobisz coś, czego później będziesz żałować. Widzę, że to by cię nie uszczęśliwiło i dlatego to zrobiłem. Nie byłem pewien, jak zareaguje, dlatego poprosiłem Liama, żeby ze mną pojechał. - Harry wie, że Louis rozumie, co miał na myśli, mówiąc, że poprosił Liama, by dołączył.
Louis milczy przez chwilę, ale nie uciekł, więc Harry uważa to za zwycięstwo.
- Zrobiłbyś coś mojemu ojcu? - Louis pyta, chociaż już zna odpowiedź.
- Jeśli by cię skrzywdził, to tak. Właśnie dlatego zabrałem Liama ze sobą.
Louis kiwa głową i wzdycha w pierś Harry'ego.  
- Dziękuję za szczerość, naprawdę cię kocham, ale nawet jeśli mnie skrzywdzi, proszę nie zabijaj go Harry, ani po prostu nic mu nie rób - Louis błaga. - Nie wiem czy byłbym w stanie ci to wybaczyć. Być może teraz tego nie widzisz, ale to, co właśnie zrobiłeś, było tak samo manipulujące, jak to, o co oskarżasz mojego ojca. - Louis stwierdza, a następnie szybko całuje Harry'ego, zanim wstaje z łóżka i kieruje się do drzwi sypialni.
- Obiecuję. - Harry szepcze, gdy Louis dociera do drzwi. Louis chce przede wszystkim, aby Harry dotrzymał obietnicy.
- Jest już następny dzień i ojciec Louisa dzwoni, aby poinformować go, że jest rozczarowany swoim synem za wybranie jakiegoś chłopaka zamias swojej rodziny. Jego mama informuje go, że uwielbia Harry'ego i że tak bardzo przeprasza za to, że jest tak okropną mamą. Daje Louisowi znać, że spędzi resztę życia, wynagradzając mu to.
Daje też Louisowi do zrozumienia, że wkrótce wszystko wróci do normy i by nie porzucał nadziei ani nie się nie zniechęcał. Louis uśmiecha się do siebie, słysząc jej słowa - przynajmniej jego mama jest za niego szczęśliwa i to na razie wystarczy.
Louis decyduje w tej chwili, że nie będzie już żył, aby uszczęśliwiać innych, ale za to stawia siebie na pierwszym miejscu. Tylko z tego powodu idzie do Zayna i prosi go o kolejny tatuaż. Tym razem Harry idzie z nim i trzyma go za rękę, gdy robi sobie tatuaż „It Is What It Is" na środku swojej piersi. To nowy początek dla Louisa, nowy początek w odkrywaniu, kim naprawdę jest i uszczęśliwianiu siebie samego.  
A jeśli później tej nocy upije się w klubie i pozwoli Harry'emu pieprzyć go do nieprzytomności raz w taksówce i dwa razy w łóżku, to właśnie tym Louis chce być. Nawet pozwala Liamowi wyciągnąć się z łóżka o świcie, następnego dnia rano, żeby zdążył na zajęcia. Pozwala Harry'emu odebrać go z uniwerka i czeka w biurze Harry'ego, odrabiając lekcje.
Kiedy Louis zasypia, Harry pochyla się i szepcze mu do ucha. - Lou, myślę, że nadszedł czas, abyś nauczył się prowadzić mój biznes...
To zdanie Louis słyszał całe swoje życie i za każdym razem, gdy jego ojciec lub mama wypowiadała te słowa, odpowiadał stanowczym „nie". Jednak z jakiegoś powodu, gdy patrzy w błagalne oczy Harry'ego, nie może powstrzymać się od wypowiedzenia jednego słowa
- Okej
________ Rozdział 10 ✈
7 notes · View notes
wolcichyczas · 1 year
Text
07.07.23
Ew. Marka 9:1-13 
(1) I mówił im: Zaprawdę powiadam wam: Niektórzy z tych, co tu stoją, nie zaznają śmierci, zanim nie ujrzą Królestwa Bożego, nadchodzącego w mocy. (2) A po sześciu dniach wziął Jezus z sobą Piotra i Jakuba, i Jana i wprowadził ich tylko samych na wysoką górę, na osobność, i przemienił się przed nimi. (3) I szaty jego stały się tak lśniąco białe, jak ich żaden farbiarz na ziemi wybielić nie zdoła. (4) I ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, i rozmawiali z Jezusem. (5) A odezwawszy się Piotr, rzekł do Jezusa: Mistrzu! Dobrze nam tu być; rozbijmy trzy namioty: Tobie jeden i Mojżeszowi jeden, i Eliaszowi jeden. (6) Nie wiedział bowiem, co ma powiedzieć, bo ogarnął ich lęk. (7) I powstał obłok, który ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie. (8) A nagle, rozejrzawszy się wokoło, już nikogo przy sobie nie widzieli, tylko Jezusa samego. (9) A gdy zstępował z góry, przykazał im, aby nikomu nie opowiadali o tym, co widzieli, dopóki Syn Człowieczy nie zmartwychwstanie. (10) I zachowali to słowo u siebie. ale zastanawiali się między sobą, co to znaczy powstanie z martwych. (11) Pytali go też, mówiąc: Cóż to mówią uczeni w Piśmie, że Eliasz ma przyjść pierwej? (12) A On im odrzekł: Eliasz wprawdzie przyjdzie najpierw i wszystko naprawi; ale jakże napisano o Synu Człowieczym? Musi wiele ucierpieć i za nic być poczytanym. (13) Ale powiadam wam, że i Eliasz przyszedł, i uczynili mu, co chcieli, jak o nim jest napisane.
Dzisiejszy zapis przemiany Chrystusa był definiującym momentem w historii Ewangelii. Jezus wszedł na “wysoką górę” wraz z Piotrem, Jakubem i Janem żeby być “na osobności” (w.2). Prawdopodobnie wspięli się na Górę Hermon, 2652 m. n. p. m. Śnieg pokrywał szczyty gór ok 40 km na północny wschód  od Morza Galilejskiego. Łukasz mówi nam, że po tym jak byli na górze już przez jakiś czas, niektórzy uczniowie zasnęli (Ew. Łukasza 9:32). Potem, kiedy się przebudzili, oglądali zmianę Jego wyglądu, jak Jezus jest okryty w niebiański blask ponadprzeciętnej bieli (w.3). Ma też dwóch wspaniałych towarzyszy, Mojżesza i Eliasza, którzy z Nim rozmawiają (w. 4; Ew. Łukasza 9:30). Było to takie ekscytujące, że Piotr przerywa Jezusowi sugestią zbudowania trzech namiotów. Najwidoczniej, Piotr chciał zatrzymać ich w tej konwersacji, ale wiemy też, że mówił bez przemyślenia. (Ew. Łuk 9:33). Niebiańscy goście nie potrzebowali ziemskich wygód! Oczywiście, Piotr potrzebował słuchać, a nie przeszkadzać! W tym momencie, nagle, “obłok okrył ich” (Ew. Mat 17:5), a z obłoku dało się usłyszeć Boży głos “To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. Jego słuchajcie” (w.7b). Podczas gdy uczniowie słuchali Jezusa już od miesięcy, wciąż go nie rozumieli (5:30-31), doświadczali nieporozumień (8:15-16), a nawet otwarcie odrzucili co mówił (8:32). Moglibyśmy powiedzieć, że nie pojmują przesłania, które Jezus prezentuje. Więc sam Bóg przerywa Piotrowi napomnieniem, „Jego słuchacie”.
Krok Życiowy
Co za lekcja dla nas! Jest wiele rzeczy w chrześcijańskim życiu, które widzimy, że są dla nas „dobre” (w.5). Jednak jak często pozwalamy żeby te dobre rzeczy przerywały prawdziwe przesłanie Jezusa.  Przesłanie o śmierci i zbawieniu dla wszystkich tych, którzy w Niego uwierzą (8.34-37)? Jak możesz dzisiaj skupić swoje życie na głównym przesłaniu Ewangelii mówiącej o Jezusie jako o Zbawicielu?
1 note · View note
wniebowzieci · 2 years
Text
1. Niech nas ogarnie łaska, Panie, Twa Duch Twój Święty niech dotknie nas.
2. Panie, zmiłuj się…
3. Pan jest mocą swojego ludu Pieśnią moją jest Pan Moja tarcza i moja moc On jest mym Bogiem, nie jestem sam. W nim moja siła Nie jestem sam.
4. Święty, Święty, Święty…
5. Baranku Boży…
6. Zbliżam się w pokorze i niskości swej Wielbię Twój majestat skryty w Hostii tej Tobie dziś w ofierze serce daję swe O utwierdzaj w wierze Jezu dzieci Twe
2) Mylą się o Boże w Tobie wzrok i smak Kto się im poddaje temu wiary brak Ja jedynie wierzyć Twej nauce chcę Że w postaci chleba utaiłeś się
3) Bóstwo swe na krzyżu skryłeś wobec nas Tu ukryte z Bóstwem człowieczeństwo wraz Lecz w Oboje wierząc wiem że dojdę tam Gdzieś przygarnął łotra do Twych niebios bram
4) Jak niewierny Tomasz twych nie szukam ran Lecz wyznaję z wiarą żeś mój Bóg i Pan Pomóż wierze mojej Jezu łaską swą Ożyw mą nadzieję rozpal miłość mą
5) Ty coś upamiętnił śmierci Bożej czas Chlebie żywy życiem swym darzący nas Spraw bym dla swej duszy życie z Ciebie brał Bym nad wszelką słodycz Ciebie poznać chciał
6) Ty co jak Pelikan Krwią swą karmisz lud Przywróć mi niewinność oddal grzechów brud Oczyść mnie Krwią swoją która wszystkich nas Jedną kroplą może obmyć z win i zmaz
7) Pod zasłoną teraz Jezu widzę Cię Niech pragnienie serca kiedyś spełni się Bym oblicze Twoje tam oglądać mógł Gdzie wybranym miejsce przygotował Bóg Amen
7. Pan jest pasterzem moim, niczego mi nie braknie. Na niwach zielonych pasie mnie, nad wody spokojne prowadzi mnie.
8. Nie bój się, wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus.
0 notes
umocniony · 5 years
Photo
Tumblr media
>>Kiedy nie masz sił by dalej iść Kiedy nie chce się żyć Zwróć się do Boga On pomoże Ci wstać I choćby cały świat odwrócił się od Ciebie On zawsze będzie przy Tobie Nie ważne ile masz lat Zawsze jest odpowiednia pora By w Bogu trwać<< ✝️ #umocniony #bóg #braksił #motywacja #wiara #followme #motivation #god #miłość #modlitwa #jezus #love #takidzień #gym #jesus #work #sport #wieczniewbiegu #inspiracja #kościół #pasja #rodzina #bog #katolik #glasses #instagood #tygodnia #workout #cross #followforfollow fot.: Własny zbiór tekst: Własny. Pokój!✌🏻 https://www.instagram.com/p/B4AYLRggy0I/?igshid=18luoad1k80z0
1 note · View note
Text
Szczęść Boże. Dzisiaj chciałabym podzielić się wierszem o tytule „Miłosierny Zakątek”, który mogłam napisać dzięki natchnieniu Bożemu 25.01.2024r. Niech przypomina nam o czułej opiece i obecności Bożej, a także umacnia w czasach pełnych trudności. Jego Miłosierdzie nas nigdy nie zawiedzie, tego może być pewien każdy z nas 🤍✝️
Miłosierny Zakątek
W Twym Sercu dla mnie jest
Zawsze kiedy potrzebuję Cię
Mówisz do mnie: „Jestem
Przyjdź do Mnie, utrudzona,
A odejdziesz pokrzepiona
Moja Miłość doda ci sił
Patrz w Moje Serce i idź
Głosić światu o Miłosierdziu Mym
Będę przy tobie, więc mężnie żyj
Nie pozwól lękowi zniechęcić cię
Mów nieustannie: «Jezu, ufam Tobie»
Kiedy nie wiesz, dokąd iść
Zawierz to Mi, odpowiem ci
Na Mnie możesz liczyć ciągle
Wrzucaj się w niezgłębione morze
Miłosierdzia, które ofiarowuję ci
To zawsze będzie pomagać ci
Kiedy przyjdzie czas bycia na Golgocie
Chwyć mocno za Me dłonie
Odnajdź odpoczynek w Moim Sercu, Boże dziecię
Ono zostało otwarte na Krzyżu właśnie dla ciebie
Po to, aby dać ci zbawienie
Nigdy nie zawiedzie cię Moje Miłosierdzie
Ufaj w to, że sam poprowadzę cię i uświęcę
I zaprowadzę tam, gdzie jest wieczne szczęście
Ja sam będę twoim Światłem
I otrę każdą z łez
Córko, zostań przy Mnie też
Trwaj przy Moim boku dzień w dzień
W Mojej czułej obecności uśmiechnij w końcu się
Tumblr media
Tumblr media
0 notes