Tumgik
#śmieszne zwierzęta
ziaurrahaman12 · 9 months
Text
funny cats videos, funny animal videos ,funny cats fight video.
dailymotion
2 notes · View notes
Text
Tumblr media
Funny picture - 3 animals that live wild but sometimes can be adopted as pets.
1 note · View note
Text
Witajcie Przyjaciele! 💖
Dzisiaj mam dla Was coś specjalnego haha! xD
Stworzyłem swój pierwszy video mem xD. Wydaje mi się zabawny xD.
Jak tylko zobaczyłem tę wiewiórkę to postanowiłem przeanalizować jej proces myślowy i go ujawnić 😂.
Tak jak wspominałem kiedyś chcę się z Wami dzielić wiedzą, metodami na to jak się czuć dobrze, ale też umieszczać w świadomości ludzi pozytywne rzeczy czyli wszystko co mnie śmieszy, bawi, raduje, wzrusza itd. Chcę też sam takie rzeczy tworzyć, uwalniać swoją kreatywność i dzielić się tym co stworzę z Wami. Robię tutaj to co jest reprezentacją tego jak się czuję.
Mam nadzieję, że ten filmik wywoła uśmiech na Waszej twarzy, poprawi humor, sprawi, że poczujecie się lepiej, poczujecie się dobrze, da odetchnąć zniweluje trochę stres jeśli go czujecie czy ukoi jakiekolwiek smutki oraz da odetchnąć od problemów. Mam nadzieję, że ten filmik wywoła u Was salwę śmiechu, poczucie radości i zabawy.
Życzę Wam dobrej zabawy, wszystkiego wspaniałego i cudownego dnia! 💖✨
Dziękuję, że jesteście!
Filmik znaleziony na Reddice (dziękuję tej osobie za udostępnienie! 🙏).
Napisy są mojego autorstwa.
#zabawa #śmieszne #śmiesznefilmy #smiesznememy #smieszne #reels #reelsinstagram #zwierzęta #mem #memy #radość #szczęście #beka #relaks #odpoczynek #uśmiech #śmiech #humor
1 note · View note
zyczeniapro · 6 months
Text
Gify na dobranoc śmieszne
"Gify na Dobranoc: Śmiech na Dobrej Noc"
Więcej Gify na dobranoc śmieszne
Wieczór to czas, kiedy odprężamy się po dniu pełnym zdarzeń, szukając chwili relaksu przed snem. A co może lepiej rozluźnić atmosferę niż śmieszne gify na dobranoc? Te krótkie, animowane obrazki mają w sobie magiczną moc wywoływania uśmiechu i rozbawienia nawet w najbardziej zmęczonych sercach.
Od zabawnych postaci mrużących "dobranoc" po śmieszne zwierzęta wykonujące komiczne sztuczki, śmieszne gify na dobranoc oferują różnorodne opcje, aby pożegnać dzień w zabawny i radosny sposób. Wysyłając je do bliskich, możemy podzielić się nie tylko ciepłem i troską, ale także rozbawić ich i sprawić, że ich wieczór stanie się jeszcze bardziej magiczny.
Niech te śmieszne obrazki staną się stałym elementem Twojego wieczoru, dodając mu nutkę humoru i radości. Bo nic nie relaksuje bardziej niż dobra dawka śmiechu, która dodaje magii naszym wieczorom i wzmacnia więzi z naszymi bliskimi.
0 notes
dungeondensmxm25 · 9 months
Text
Bitwy i bestie 2 w Minecraft - skiny, które zmienią rozgrywkę
Wprowadzenie
W świecie Minecrafta istnieje wiele elementów, które mogą zmienić sposób, w jaki przeżywamy przygody. darmowe skiny do minecraft Jednym z tych elementów są skiny, które pozwalają nam personalizować nasze postacie i nadawać im unikalny wygląd. W tym artykule przyjrzymy się skromniej popularnej grze Minecraft - Bitwy i bestie 2, oraz skupimy się na fajnych skinach, https://www.empowher.com/user/4260447 które mogą znacząco zmienić rozgrywkę.
Dlaczego warto zmieniać skiny w Minecraft?
Zmiana skina w Minecraftzie może przynieść wiele korzyści. Po pierwsze, daje nam możliwość wyrażenia naszej kreatywności i indywidualności poprzez unikalny https://www.hometalk.com/member/95756698/tony1625453 wygląd postaci. Po drugie, skiny mogą wpływać na naszą strategię w grze. Ciekawe skiny mogą sprawić, że staniesz się bardziej widocznym lub mniej widocznym dla innych graczy, co może mieć wpływ na przebieg bitew https://orcid.org/0009-0000-1228-642X i walk.
Fajne skiny do Minecraft by Zyczu
Minecraft by Zyczu to jedna z najpopularniejszych modyfikacji tej gry. Jeśli grasz w tę wersję Minecrafta, na pewno zainteresują cię fajne skiny dostępne dla tej edycji gry. Oto kilka propozycji:
Tumblr media
Skiny z peleryną
Fajne skiny do Minecraft by Zyczu często zawierają peleryny, które dodają postaci unikalnego charakteru. Peleryny mogą przedstawiać różne motywy, takie jak zwierzęta, postacie z filmów czy znane symbole. Dzięki nim możesz wyróżnić się wśród innych graczy i przyciągnąć ich uwagę.
Tumblr media
Skiny dla dziewczyn
Jeśli jesteś dziewczyną grającą w Minecrafta, na pewno zainteresują cię skiny dedykowane specjalnie dla ciebie. Fajne skiny dla dziewczyn dostępne w Minecraft by Zyczu pozwalają wyrazić swoją kobiecość poprzez różnorodne wzory i kolory. Możesz wybrać skiny przedstawiające postacie z bajek, fantasy lub po prostu ciekawe wzory.
Śmieszne skiny
Jeśli lubisz bawić się i rozbawiać innych graczy, warto wybrać śmieszne skiny do Minecrafta. Mogą to być postacie z zabawnymi minami, zwierzęta lub inne elementy, które wywołają uśmiech na twarzy innych graczy. Śmieszne skiny mogą również sprawić, że będziesz bardziej rozpoznawalny w społeczności Minecrafta.
Darmowe skiny do Minecraft bez pobierania
Czy wiesz, że istnieje wiele darmowych skinów do https://openclassrooms.com/en/members/3c67tbqzll17 Minecrafta dostępnych bez konieczności pobierania? Wystarczy wejść na odpowiednie strony internetowe, znaleźć interesujący cię skin i dodać go do swojej kolekcji. Oto kilka popularnych stron, gdzie możesz znaleźć darmowe skiny do Minecrafta:
youtube
youtube
minecraft-skiny.pl - ta strona oferuje szeroką gamę darmowych skinów dla różnych edycji Minecrafta.
namemc.com - tutaj znajdziesz ogromną kolekcję darmowych skinów, które możesz łatwo pobrać i zainstalować w grze.
skindex.net - ta strona to prawdziwa skarbnica darmowych skinów, które możesz dostosować do swoich preferencji.
youtube
Skiny zwierząt w Minecraft
Jeśli jesteś miłośnikiem zwierząt, na pewno zainteresują cię skiny przedstawiające różne gatunki zwierząt w Minecraft. Skiny te mogą nadać twojej postaci unikalnego charakteru i sprawić, że będziesz wyglądał jak ulubione zwierzę. Oto kilka popularnych skinów zwierząt w Minecraft:
Skiny wilków Skiny kotów Skiny koni Skiny pand Skiny lisów
Wybór odpowiedniego skina zwierzęcego pozwoli ci wtopić się w środowisko gry i dodać niepowtarzalny urok twojej p
0 notes
imacassowary · 3 years
Photo
Tumblr media
Communication problems
4 notes · View notes
memyzelezysz · 5 years
Text
Tumblr media
38 notes · View notes
cloudcat-pictures · 7 years
Photo
Tumblr media
Miziuś wlazł do torebki mojej koleżanki 😂
15 notes · View notes
pocisk-org · 4 years
Link
Wejdź po więcej śmiesznych tekstów i nowe memy na pocisk.org :)
0 notes
justbabynr · 4 years
Link
Tumblr media
0 notes
funnyandjokes · 5 years
Photo
Tumblr media
Funny animals Śmieszne zwierzęta mix 3 #FunnyAnimals, #animals, #animalesdivertidos,
0 notes
paingoout · 4 years
Text
Był moim bohaterem. Chciałam być mądra i oczytana jak on, jeździć po świecie i dobrze wspominać tych wszystkich znajomych i śmieszne sytuacje na stare lata. Chciałabym być silna tak jak on, przeżył dwa zawały, udar i od małego dziecka walczył z cukrzycą i wieloma chorobami, nawet to, że był już prawie ślepy nie przeszkadzało mu żeby mieć dobry humor. Był duszą towarzystwa. Czasami wiadro wódki to było dla niego za mało. Wiadomo, alkohol to zguba ale w jakimś stopniu wykształciło to wszystko go na tak wspaniałego człowieka. Nigdy nikomu nie zrobił krzywdy, zawsze miał otwarte serce i gdyby trzebabylo jego pomocy to był. Nauczył mnie punktualności i dotrzymywania słowa. Nauczył mnie że jaki czlowiek by nie był trzeba go poznać. Nie miał żony, ani dzieci. Sam do czasu dawał sobie ze wszystkim radę. Świetnie gotował. Kochał zwierzęta. Gdy już jego zdrowie się sypało bywałam u niego w soboty. Sprzątałam mu w domu, dawałam insulinę i razem gotowaliśmy. Zawsze kroił cebulę, nie wiem jak to było, zawsze się zastanawialiśmy czemu on nie płacze. Rozmawialiśmy jeszcze w sobotę że napił by się gazowanego wina i zjadł lody bo rok temu nie miał takiej okazji rozczuliło mnie to. Zawsze w soboty siedzieliśmy razem, już nawet nie chodziło o sprzątanie tylko o to, że mógł przekazać kawałek swojej historii z życia właśnie mi. Był dla mnie podporą. Kawę piliśmy zawsze o 12:00, robiłam mu z dwóch czubatych łyżeczek, bez cukru w zielonym kubku. Wiedziałam o nim wszystko, jaki szampon do włosów lubił, jakie masło, jakiego radia słucha, jakie lubi ciastka, a nawet to że sok wiśniowy jest nie dobry a jakby miał pić to "kupuj mi pomarańczowy". Mogłabym opowiedzieć wszystko jaki był dla mnie jak byłam mała, opiekował się mną, kupował mi ciastka i soki jak byłam dzieckiem a na starość zamieniliśmy się rolami, już nie ja z uśmiechem na twarzy zadyszana biegłam do niego mówiąc jakieś dzieciece przygody tylko on opowiadał mi historię do rozpuku i nawet ostatnio się popłakał ze śmiechu, gdy jako dziecko biegłam do niego żeby pić przy telewizorze kawę zbożową, bo mi zrobił i słuchał mnie, teraz to ja powierzyłam jego zachowania, to ja się nim opiekowałam i ja mu ją robiłam. Jednak ostatnio gdy przybiegłam już było za późno, drzwi wyłamała straż pożarna a on spał, zimny i siny, z rączką zawinięta pod buzię, spał ale już się nie obudził i mam to cały czas przed oczami jak leżał tak spokojnie.
Dziękuję wujku, byłeś najlepszym wujkiem jakiego mogłam mieć, najlepszym pod słońcem. Dziś jest sobota, wstałam z myślą że przyjdę do Ciebie, zrobię zakupy a nie z tym że pójdę cię pochować. Na grób dam ci twoje ulubione malwy i słoneczniki bo wiem że róż nienawidzisz. Odmeldowałeś się tak jak chciałeś, do końca chodziłeś i byłeś zdany na siebie, a gdy ktoś zapyta kto był moim autorytetem to bez chwili zawahania powiem - Wujek Jasiek.
4 notes · View notes
zyczeniapro · 6 months
Text
Fajne gify na dobranoc darmowe
Tumblr media
Więcej Fajne gify na dobranoc
Fajne gify na dobranoc dostępne za darmo to prawdziwy skarb internetu. Dzięki nim możemy podzielić się z bliskimi wyjątkową energią i radością przed snem, sprawiając, że wieczór staje się jeszcze bardziej wyjątkowy. Od uroczych postaci mruczących "dobranoc" po śmieszne zwierzęta przytulające się do snu, darmowe gify na dobranoc oferują nieskończoną ilość możliwości, aby wyrazić swoje uczucia w zabawny i serdeczny sposób. Wystarczy kilka kliknięć, aby znaleźć idealny gif, który rozbawi, pocieszy lub po prostu sprawi, że wieczór stanie się bardziej magiczny. Darmowe gify na dobranoc są nie tylko doskonałą formą rozrywki, ale także sposobem na okazanie bliskim, że o nich pamiętamy i życzymy im słodkich snów i dobrego wypoczynku. To małe gesty, które potrafią sprawić, że nasze relacje stają się jeszcze silniejsze, a wieczory jeszcze bardziej pełne radości i uśmiechu.
0 notes
drzewobojczyni · 4 years
Text
Jak pozbyć się szpiega (Pingwiny z Madagaskaru)
English translation
Gdy w ZOO w Central Parku pojawia się znany już pingwinom wróg, nie pozostaje im nic innego, jak wysłać Szeregowego, aby pozbył się go raz na zawsze. Bez pairingów.
DeviantArt
Dzień zapowiadał się po prostu świetnie. Na bezchmurnym niebie świeciło słońce, wiał lekki wiatr, a rok szkolny zbliżał się ku końcowi, więc zwierzęta z ZOO w Central Parku mogły mieć pewność, że zjawi się mnóstwo zwiedzających. Niestety, nie wszystko poszło tak, jak powinno. Przynajmniej według znajdujących się na wybiegu pingwinów.
- Kowalski – zapytał Skipper, patrząc przez lornetkę. - Czy wy widzicie to, co ja widzę?
- Zależy, co szef ma na myśli – odpowiedział Kowalski. - W zasadzie patrzymy na tę samą grupę dzieci w wieku wczesnoszkolnym, ale domyślam się, że chodzi o konkretną osobę, której z tej odległości nie jestem w stanie rozpoznać.
Skipper zreflektował się i podał lornetkę młodszemu rangą koledze. Kowalski spojrzał przez nią i zareagował zgodnie z oczekiwaniami przywódcy oddziału.
- Oż ty w dzioba! - zakrzyknął. - To znowu ten dzieciak!
- Jaki dzieciak? - zapytał Szeregowy, wychylając się z włazu.
Kowalski w milczeniu przekazał mu lornetkę. Szeregowy szybko wychwycił spośród kilkudziesięciu dzieci znajomą postać – tego ciekawskiego, wszędobylskiego spojrzenia i nieustannie trzymanego w dłoniach notesu oraz ołówka nie dało się z nikim pomylić.
- Szefie, przecież to znowu ten chłopak, który nas szpiegował!
Skipper chciał odpowiedzieć, że zdążył to zauważyć, ale powstrzymał się, woląc nie ranić uczuć Szeregowego. Młody pingwin potrzebował zaufania do dowództwa.
- No cóż, musimy wymyślić jakiś plan, aby pozbyć się go raz na zawsze. Kowalski, jakieś sugestie?
Kowalski już otworzył dziób, ale zanim zdążył się odezwać, na wybieg wskoczyła trójka lemurów.
- Czołem, śmieszne pingwiny! - zawołał król Julian.
- Ogoniasty! - warknął Skipper. - Mieliśmy właśnie opracowywać plan wyjątkowo ważnej misji!
- To nie potrwa długo – zabrał głos Maurice. - Chodzi o to, że przyszło dziś dużo odwiedzających...
- Dziękuję, Maurice, król umie mówić sam za siebie – przerwał mu Julian. - Chodzi o to, że jak człowieki zaczną rzucać wam te ryby... To macie je szybko zeżreć, żeby nie śmierdziało!!! A jak nie, to poszczuję was Mortem!!!
Wspomniany lemur spróbował przybrać groźną minę, ale przy jego niewielkich rozmiarach wypadło to dosyć blado.
- I to wszystko? Takich rzeczy nie trzeba nam przypominać! - rzucił Szeregowy.
- Skoro powiedzieliście wszystko, co mieliście powiedzieć, idźcie sobie, tu się odbywa ważna narada. - Skipper pchnął lemury w stronę ich wybiegu. - Sprawa dotyczy również was, więc bądźcie łaskawi nie przeszkadzać.
- Miałem wam jeszcze powiedzieć, żebyście nie dali się zabrać z ZOO! - paplał dalej Julian. - Bo ostatnio jakiś mały człowiek zabrał tego oto Morta, i teraz nie może przychodzić do naszego ZOO! Jak tak dalej pójdzie, zostaniemy bez jedzonka od człowieków. - Załamał ręce.
Skipper natychmiast przestał wyganiać lemury.
- Masz mi zaraz opowiedzieć wszystko w szczegółach!
- Nie będziesz mi tu rozkazywał królowi! Mort, Maurice, idziemy!
I już ich nie było.
- No nic, musimy sami zdobyć niezbędne informacje. - Skipper westchnął. - Szeregowy, zawołajcie Rico. Idziemy sprawdzić, w jaki sposób Mort został porwany, i dlaczego nikt nam tego nie powiedział. Mam już jakieś zarysy planu.
Kowalski posmutniał. Wprawdzie nie miał żadnego pomysłu, jak pozbyć się szpiega, ale głęboko zraniło go, że Skipper nawet nie dał mu dojść do słowa. Nie miał jednak zamiaru dyskutować z przełożonym.
*
Na początku pingwiny skierowały się na wybieg Marlenki. Zastały ją cicho pobrzękujacą na gitarze.
- Witam, koleżanko, widzę, że relaksujesz się przed ciężką pracą przy zabawianiu człowieków? - zaczął Skipper.
Marlenka ze złością odłożyła gitarę.
- Chyba już nie nauczę was szanowania cudzej prywatności, co nie? Miejmy to już za sobą. Co was do mnie sprowadza? - zapytała
- Poszukujemy informacji na temat porwania niejakiego lemura Morta – odpowiedział Kowalski.
- Co, znowu? Ja w każdym razie nic o tym nie wiem!
- Spokojnie, Marlenko, mamy na myśli wydarzenie z przeszłości - uspokoił ją Skipper.
- A, to trzeba było tak od razu! Chociaż ja niewiele widziałam, powinniście raczej zapytać, no wiecie, lemury.
- Z przyczyn od nas niezależnych – zełgał gładko Skipper – nie możemy podjąć z nimi współpracy.
- Dlaczego mam dziwne wrażenie, że przyczyny były jak najbardziej od was zależne – wymamrotała Marlenka. - No dobra, powiem wam wszystko, co wiem, ale zaznaczam, nie ma tego dużo.
Wydra zaczęła właściwie nie tyle opowieść, co raczej krótkie sprawozdanie.
- Przedwczoraj przyjechała wycieczka szkolna. Was akurat nie było, ruszyliście na jakąś tam „tajną misję”, no nie? Dzieciaki były niepocieszone. Większość poszła dalej, ale parę się ociągało. Nie wiem, może myśleli, że gdzieś tam się jednak chowacie. Nagle Julian wykopał Morta tuż koło waszego wybiegu. No to jeden z tych spóźnialskich wcisnął go do torby. Jakoś tak mu się to udało, że zauważyli to dopiero w autobusie. To wszystko, co wiem.
- I tyle nam wystarczy – powiedział Skipper. - Bywaj, Marlenko, dziękujemy za współpracę.
Po tych słowach cały oddział pingwinów zniknął równie szybko, jak się pojawił.
Marlenka jeszcze przez chwilę zastanawiała się, co te pingwiny mogły planować. W końcu doszła do wniosku, że prawdopodobnie i tak kiedyś się dowie, po czym wróciła do grania na gitarze.
*
- Sami słyszeliście, Kowalski, musimy umieścić Szeregowego...
- Dlaczego akurat mnie? - zapytał Szeregowy.
- … w torbie - dokończył Skipper, niezrażony. - Kowalski, jakie mamy opcje?
- Sugeruję wykorzystanie mojego najnowszego wynalazku – pingwino-katapulty z systemem naprowadzania. Istnieje pięćdziesiąt procent szans, że uda nam się trafić.
- Niech zgadnę – i pięćdziesiąt procent szans, że katapulta wybuchnie, zamieniając wystrzeliwanego w kupkę popiołu?
- Skąd szef wiedział? - zapytał Kowalski.
- Dobry przywódca potrafi przewidzieć czynniki mogące utrudnić wykonanie misji.
- A może ja po prostu zakradnę się i wskoczę do torby chłopca? – zapytała potencjalna ofiara urządzenia, co poskutkowało plaskaczem w dziób.
- Szeregowy, nie kwestionujcie rozkazów dowództwa!
Szeregowy chciał powiedzieć, że żaden rozkaz nie został jeszcze wydany, ale wolał milczeć, bojąc się kolejnego ciosu.
- Kowalski, wykorzystamy twój diabelski wynalazek – zadecydował Skipper.
*
Przetransportowanie urządzenia z bazy do parku – z dużą zasługą Rico -  zajęło zadziwiająco mało czasu, nawet pomimo konieczności uprzedniego rozłożenia go na części i złożenia na miejscu. Kowalski wstukiwał coś w konsolę, raz po raz spoglądając do swoich notatek.
- A czy my w ten sposób nie zwracamy na siebie jeszcze większej uwagi? - zapytał Szeregowy, nadal mający nadzieję na przemówienie oddziałowi do rozsądku.
- Znowu kwestionujecie moje rozkazy? - warknął Skipper.
- Z moich obliczeń wynika, że w tym miejscu mamy najmniejsze szanse na przyłapanie – rzucił Kowalski, nie przerywając klikania.
- Słuchajcie, Szeregowy – powiedział Skipper dużo ciszej. - Od waszego poświęcenia zależy zachowanie tajemnicy naszego oddziału. To bardzo zaszczytne zadanie, i na waszym miejscu byłbym dumny z powierzenia mi go.
- Kalibracja ukończona! – zakrzyknął Kowalski.
Szeregowy zadrżał na te słowa.
- To był wielki zaszczyt mieć was w oddziale – powiedział Skipper.
- Pragnę tylko przypomnieć, ze istnieje pięćdziesiąt procent szans, że Szeregowy przeżyje wystrzał – zaznaczył Kowalski, którego dumę uraziły wątpliwości Skippera.
- Ach, no tak. W takim razie powodzenia, żołnierzu – zwrócił się do Szeregowego. - Obyście trafili na właściwe pięćdziesiąt procent.
Szeregowy niepewnie wgramolił się na łyżkę katapulty i, poinstruowany przez Kowalskiego, przybrał jak najbardziej aerodynamiczną pozycję. Pozostało jedynie naciśnięcie guzika startu, co Kowalski zrobił z przyjemnością towarzyszącą testowaniu każdego z jego wynalazków. Wszystko zdawało się iść zgodnie z planem – Szeregowy wystrzelił w powietrze jak rakieta.
- O, i widzicie, nawet sprzęt jest nadal w jednym kawałku – zauważył Kowalski. - Według moich obliczeń, Szeregowy powinien wpaść do torby za dziesięć sek...
W tym momencie katapulta wybuchła w kłębach dymu. Eksplozja przyciągnęła uwagę zwiedzających ZOO, w tym wścibskiego chłopaka, który odwrócił się, szukając źródła hałasu. Wraz z nim poruszyła się torba, stanowiąca cel lotu Szeregowego. Pingwin padł plackiem na wyłożoną betonowymi kostkami alejkę.
W tym czasie pozostałe pingwiny wygrzebywały się spod rozrzuconych części, kilka sekund wcześniej stanowiących całość w formie katapulty.
- Kowalski, analiza sytuacji – wyrzęził Skipper, bez siły na nadanie swojemu głosowi wyrazu złości.
- Nie przewidziałem, że katapulta może wybuchnąć dopiero po wystrzale, he he... - pingwin zaśmiał się nerwowo, czym zarobił sobie na strzał ze skrzydła. W powietrze wzbił się obłoczek sadzy.
Zdyscyplinowawszy naukowca, Skipper zajął się dalszym przebiegiem misji.
- Lornetka! - zakrzyknął do Rico.
Niestety, rzeczony pingwin nawdychał się sadzy, przez co dostał ataku kaszlu. Kowalski chciał wykonać na nim rękoczyn Heimlicha, ale przez swoje gwałtowne ruchy wzbił jeszcze więcej pyłu. Rico zaczął kaszleć na tyle mocno, że odkrztusił kolejno: gumową kaczkę, ukulele, oraz coś, co trochę przypominało mikser, a trochę skarbonkę świnkę. Na szczęście, po chwili dołączyła do nich lornetka.
- Już go namierzam, szefie – powiedział Kowalski, bacznie obserwując teren. - Zaraz... chyba go mam... tak, Szeregowy na trzeciej! Wylądował zgodnie z moimi obliczeniami... A raczej wylądowałby, gdyby ten dzieciak się nie przesunął..
- Czy jest przytomny? - zapytał Skipper.
- Szczerze wątpię, leży i się nie rusza.
- A więc w drogę, panowie, mamy rannego.
Trzy pingwiny ruszyły ślizgiem na pomoc czwartemu członkowi oddziału.
*
W tym samym czasie Ronald próbował wyjaśnić swojej nauczycielce, w jaki sposób nieprzytomny pingwin znalazł się tuż koło niego.
- Mówię pani, że przyleciał tutaj prosto z parku! Dokładnie stamtąd! – Wskazał ręką kierunek.
- Pingwiny nie latają – odpowiedziała pani Trevor.
- Właściwie to bardziej wyglądało, jakby ktoś go tutaj rzucił albo wystrzelił – ciągnął chłopiec.
Kobieta miała niejasne wrażenie, że już kiedyś przerabiała podobną sytuację, ale zrzuciła winę na efekt deja vu
- W każdym razie lepiej to zgłosić któremuś z pracowników – zaproponowała. - Chyba kogoś widzę! Zaczekaj tu na mnie! - Ruszyła dziarskim krokiem w stronę pierwszej osoby w mundurze pracownika ZOO, jaką zobaczyła – w tym przypadku prowadzącej wózek golfowy Alice. Nauczycielka próbowała zwrócić na siebie uwagę krzykiem, ale strażniczka miała na uszach słuchawki. Wózek oddalał się coraz bardziej, zmuszając biedną panią Trevor do biegu. Kilkoro uczniów zaśmiało się, widząc tę scenę.
W tym samym czasie pingwiny zbliżały się już do celu.
*
Usłyszawszy po raz kolejny lekceważące jego historię o pingwinach słowa pani Trevor, Ronald westchnął rozpaczliwie. Chłopiec nie miał pojęcia, w jaki sposób udowodnić prawdziwość swoich podejrzeń co do tej grupki ptaków, a z całą pewnością nie chciał skończyć jak pewien powszechnie uznany za wariata pan X, o którym czasem opowiadali w wiadomościach. Chociaż, z drugiej strony, drugi świr o tej samej obsesji mógł skierować uwagę opinii publicznej na właściwe tory.
Nagle kątem oka zauważył sunące w jego kierunku pingwiny, co oznaczało ryzyko zabrania nieprzytomnego ptaka przez jego pobratymców. Ronald nie chciał, aby do tego doszło pod nieobecność nauczycielki. W przypływie geniuszu wpakował nielota do czeluści swojej szkolnej torby.
Ku zdumieniu chłopca, spowodowało to nagły odwrót pozostałych pingwinów na wybieg. Spodziewał się, że ptaki ruszą na pomoc towarzyszowi bez względu na wszystko, ale najwyraźniej były na to zbyt samolubne... albo miały jakiś inny plan. Ronald powoli zaczynał rozumieć pana Xa.
*
Po chwili zza rogu wyłoniły się pani Trevor i strażniczka Alice. Pierwsza z kobiet tłumaczyła drugiej okoliczności zdarzenia.
- O, właśnie tutaj zobaczyliśmy tego pingwina, prawda, Ronaldzie? - Nauczycielka wskazała dłonią pod stopy chłopca.
Ten przytaknął głową, starając się wyglądać naturalnie.
Alice otaksowała wybieg spojrzeniem, po czym przeniosła wzrok na chłopca.
- A ty, mam nadzieję, nie miałeś z tym nic wspólnego? - zapytała podejrzliwie.
- Nie no, skądże znowu! - Spróbował powstrzymać nerwowy uśmiech.
- W takim razie, dokąd poszedł? - Alice zadała kolejne pytanie.
- I dlaczego go nie powstrzymałeś? - dodała pani Trevor
Chłopiec zamyślił się na chwilę.
- Poszedł... o tam! - Wskazał dłonią na park. - A nie zatrzymałem go, bo się go trochę bałem. To znaczy, o niego się bałem, mogłem mu zrobić krzywdę, i co wtedy?
- Miałbyś przegwizdane – mruknęła Alice. - No dobra, idę zająć się tą sprawą. - Z tymi słowami odwróciła się i odeszła.
- Idę zobaczyć, co robi reszta klasy. Nie rób niczego głupiego! - powiedziała nauczycielka, która również zostawiła Ronalda samemu sobie.
Gdy tylko obie kobiety oddaliły się, do chłopca dotarło, co właściwie zrobił. Pingwiny najwyraźniej odpuściły sobie wszelkie próby ratowania kolegi, co oznaczało, że cały plan ujawnienia ich tajemnic spalił na panewce. Pozostawało jedno – niepostrzeżone pozbycie się dowodu i udawanie, że nic się nie stało. Ronald upewnił się, ze schowane w torbie zwierzę nadal żyje, a następnie skierował się do parku.
*
Szeregowy we wnętrzu torby odzyskał przytomność – i natychmiast tego pożałował. Było ciemno, duszno, a do tego w ciało wbijały się krawędzie okładek książek i zeszytów. Poprzysiągł sobie, że już nigdy więcej nie pozwoli na wkręcenie go w taką misję.
Jakby brakowało mu problemów, jedynym sposobem na rozeznanie się w otoczeniu były odgłosy z zewnątrz oraz ruchy torby. Z powoli przycichających odgłosów tłumu i zastępującego je szumu drzew pingwin domyślał się, że chłopiec oddala się od ZOO.
Szeregowy próbował wydostać się na zewnątrz zanim było za późno, ale rzep trzymał mocno, a podręczniki nie dawały oparcia. Ciągłe podskakiwanie torby również nie ułatwiało sprawy. Pozostawało jedynie czekać na cud.
Tym cudem okazała się Alice.
*
Strażniczka przeszukiwała przylegająca do ZOO część Central Parku, wypytując tu i ówdzie napotkanych ludzi o pingwina. W najlepszych przypadkach napotykała na uprzejme zaprzeczenia, w najgorszych – śmiech i niemiłe komentarze. Mimo to nie poddawała się, głównie przez wizję ucięcia pensji lub, co gorsza, utraty posady, chociaż troska o podopiecznego również nie dawała jej spokoju.
- Nie mógł przecież uciec zbyt daleko – mruknęła. - Chociaż z tymi tutaj nigdy nic nie wiadomo...
Zajrzała pod któryś już z kolei krzaczek, znów bez większego rezultatu. Zrezygnowana wstała, odwróciła się... I niemal podskoczyła, widząc przed sobą chłopca, który poinformował ją o zniknięciu pingwina.
- To znowu ty! - powiedziała, podirytowana.  - No jak tam, widziałeś coś? - zapytała nieco grzeczniej.
Chłopiec pokręcił głową, starając się ukryć podenerwowanie i torbę, w której wyczuł lekki ruch. Na jego szczęście, wszystko to uszło uwadze Alice.
- No nic. – Wzruszyła ramionami. - Jakbyś coś zauważył, to daj mi znać - powiedziała, i poszła szukać dalej.
*
Ronald tylko czekał, aż Alice zostawi go samego. Rozpiął torbę i położył pingwina na ziemi. Miał już się oddalić, gdy nagle strażniczka wróciła.
- Chyba zgubiłam tu... - Zarejestrowała rozgrywającą się przed nią scenę. - ...długopis.
Ronald rozpaczliwie próbował znaleźć jakieś wiarygodne wytłumaczenie, ale zanim cokolwiek przyszło mu do głowy, poczuł, jak jego nadgarstek znajduje się w żelaznym uścisku Alice.
W jednej dłoni dzierżąc odnalezionego pingwina, zaś drugą ciągnąc winowajcę jego zaginięcia, strażniczka wkroczyła tryumfalnie do ZOO. Oboje czerwoni na twarzach – choć z zupełnie innych powodów – stanęli przed obliczem nauczycielki, która akurat stała w pobliżu bramy.
- Pani uczeń – Alice powiedziała zimno jak lód – naraził życie jednego z naszych pingwinów.
- Ale jak to...? - zapytała pani Trevor, patrząc na chłopca, który siłą woli próbował stać się niewidzialny.
- Wsadziłem go sobie do torby i uciekłem z nim do parku. - wybuchnął Ronald. - Ale widzi pani, te pingwiny mnie kiedyś śledziły...
- Rozumie pani, że nie mogę pozwolić na powtórzenie takiej sytuacji – weszła mu w słowo Alice. - Skoro nie umie pani upilnować swoich uczniów, jestem zmuszona do zabronienia całej klasie wstępu do tego ZOO.
- Ale...
- Ma pani dziesięć minut zabranie dzieci i opuszczenie ogrodu. Żegnam panią.
Alice odwróciła się wymownie, aby odnieś mocno już sponiewieranego nielota na jego wybieg.
*
W tym czasie pozostałe pingwiny obserwowały sytuację z ukrycia, leniwie podgryzając popcorn. Gdy tylko strażniczka zaczęła maszerować w stronę ich wybiegu, rzucili przekąski w krzaki i ślizgiem wrócili na miejsce, zanim zauważyła ich nieobecność.
- No, Szeregowy – powiedział Skipper. - Poradziliście sobie lepiej, niż się spodziewałem.
- Dziękuję, szefie – odpowiedział Szeregowy. - Ale to bardziej zbieg okoliczności...
- Nie bądźcie tacy skromni, zasłużyliście sobie na nagrodę.
Skipper rozejrzał się wokół. Widząc, że większość ludzi już sobie poszła, odsłonił właz do bazy i wskoczył do środka. Reszta oddziału podążyła za nim.
Inspirowane pewnym postem
4 notes · View notes
xwitchell · 7 years
Photo
Tumblr media
Władczyni kociej ziemi
7 notes · View notes
memyzelezysz · 6 years
Text
Tumblr media
70 notes · View notes