Welcome everyone to my blog! This is set for reflections and a little poetry that I had been hiding for a few years before I decided to show it to the world :) Hope you will enjoy it! All rights reserved.
Don't wanna be here? Send us removal request.
Text
Przyjazd
Nadeszła jesień, wszystko co piękne odchodzi I pędząc po szynach już tylko wspominam tamten upał. W najnowszych sprawach długi mrok mi przewodzi Aż po zimne poranki, które nocą mgłami uklepał.
Jeszcze niedawno wszędzie mogłem być promienny. Czy znowu tam tak będę, czy to bilet w jedną stronę? Trudniej wierzyć w siebie, kiedy ja odmienny I samemu w pędzie wybranego taboru tonę.
Na stacji losu nie będzie łatwo wysiadać. Niech mija za oknem mrok, mróz, mgła na tyle, ile może Jeśli i tak nie ma już czasu, by uskładać Sił z doświadczonych dróg na lżejsze przejście przez bezdroże.
Zlokalizuje mnie tylko księżyc na niebie Kiedy z bagażem ruszę do celu, trochę na oślep. Czasami sam nie wiem, czy robię to dla siebie Wsiadając zbyt pochopnie, by zagłuszyć niepewności szczep.
Chociaż wiem, że nie miało być łatwo w życiu Dubituję jak uczynić wagony snem przed budzikiem Dopóki w klimatyzowanym odkryciu Spokojniejszy zachwyt przed ograniczonym przewodnikiem.
I zbliżam się do wyznaczonego miejsca wprost, Ubieram w kurtkę mieszczącą oznaki w kieszeniach, Cząstka ochrony, która mija ostatni most Zaraz odjedzie beze mnie w ciemności powieszeniach.
Tam, gdzie zostawi mnie bezimiennym na dworze Bez świateł przy drogach będę tułać się do wrót użytku. Czy oddaniu się szronom nową wartość stworzę, Czy przyszłość będzie mnie wołać- ,,ty przegrywania przybytku”?
/Październik 2021/
#jesień#życie#podróże#poszukiwania#osobiste#homo viator#sens#błędy#porażki#sukcesy#oślep#cele#chęci#gotowość#niepewność
0 notes
Text
11.11.2018
Ile musiało się stać, abyś mogła się odrodzić Z zebranym bagażem stu dwudziestu trzech lat, Ile cierpienia, zła ,tęsknoty dzieł jak refleksji świat? Już jesteś w ustalonych przez świat granicach Choć nie jak ich chciano, ważne, że jesteś i tak Był czas by wyjąć, co polskie, ukryte w piwnicach I zacząć znów prawdziwie Tobą żyć.
Boję się tego Ciebie zapytać, Gdyż wiem, że sam tyle chciałbym pozmieniać w Tobie Ciągle analizuję, gdzie podążasz Ale jak mam odbierać głosy narodowych barw?
Nie muszę zewnętrznie symboli chwytać Gdy w sercu pozostajesz wielką wartością. Można nadal żyć wyrokiem dla Polski A jak ja mogę cieszyć się twoją wolnością?
Przecież dzisiaj mamy możliwość żyć w pokoju I mogę Tobie już złożyć najlepsze życzenia Tam, gdzie moi rodacy oraz polityczne postanowienia Ale czy ja jestem dla nich bratem, jeśli inaczej spostrzegam? Nie wylewam za dużo żalu by pokazać znajomość Choć jestem wzruszony historią, do czczenia też zabiegam Ja dodam najszczerzej ,,bądź lekcją dla nas”.
Wybrałaś mnie prawem krwi bezwarunkowo, Nie z wyznaczonej obywatelstwa codzienności Po zwróceniu się do Ciebie z miłości. Kiedy spoglądam na życie, tradycję oraz chęci Pragnę zapamiętać jaki kryjesz w sobie dar wolności.
/Listopad 2018/
5 notes
·
View notes
Text
Ikarowe Loty
Miałem oszczędzać na najwspanialsze rzeczy Ze środków samowystarczalności do własnego spełnienia. Jak wytłumaczę to, gdy serce zaprzeczy Uwolnieniu na nowo wzbogaconych tętnic od cierpienia? Gdyż teraz tylko szybciej pulsuje mi krew, Lecz bez kompromisu trąci już samotny, wewnętrzy odzew.
Mówił ,,dziecinności kapitał ulokuj” Chociaż ja już gdzieś stratny wcześniej bałem się o taką przyszłość. A duża ostrożność spędzała dniom spokój, Może innym koszem czas odpuścić tułaniu się tam, gdzie złość? I kiedy płodzi ulgę rzemieślniczy żal To pcham się naiwnie do kursu bym wyruszył jak ptak w dal.
Niby synem mądrości jestem prawem krwi A pozwalam sobie tak jak chcę zachwycać się widokami. Czy ten człowiek z ojca wzoru sobie drwi By chwilami obchodzić wyczerpanie blokadą bokami, Coraz wyżej unosząc się gdzieś ku słońcu? Ale co z przegapionych szczęść czekałoby mnie na końcu?
/Wrzesień- październik 2021/
1 note
·
View note
Text
Osiedlowe drzewo
Osiedlowemu drzewu za oknami spostrzeżenia trudne Odkąd samo z nierozwianymi sprawami Dojrzewało na przeświadczenia kontrowersyjne, brudne. A dla pozoru otoczyło się trawami.
Przebycie przez pory zieleni, żółci, brązu i bieli Miało udowodnić zasługi na uznanie. Po przegranej nagle załamie się i nagle ośmieli Niechcący utrudniając ludziom obeznanie.
Pomimo określeń było tajemniczością owiane I kto wiedziałby czy samo mogło tego chcieć. To drzewo wynoszone na świat, przez bliskich mu kochane Na wcześniejsze dydaktyzmy zaczęło mieć… Pamiętam jak chcąc swoich trywialnych zmian dawało w kość
By nawet wśród konsekwencji odkrywało się. Jak to stało się, że w młodości już miało świata dość Oraz kiedy to mu dokładnie zaczęło się? Z gałęzi wspomnień i bólu nadal liście śle ziemi
Wyznając prawdziwie wszystko co jest w stanie. I przechodząc tam przypadkiem, od poczucia jakiejś chemii Teraz ja odczytam od niego szelestanie.
Choć napisało, że podejmowało złe decyzje też Ważne bym z tego nic więcej nie żałował. Będąc wysokim drzewem przed oczami, tak wysoko mierz Do obecnych chmur, tak jak dotychczas pracował.
/Wrzesień 2021/
1 note
·
View note
Text
Z publiczności
Nie ukrywam się przed światem wcale Kiedy dostrzegam sztuki sygnały. Mnie było warto czekać wytrwale Na łączące się oryginały.
Niosę słabość skorupą mienioną By grano jak lirą Merkurego, Gdzieś w obiegu pozostawioną Mistrzom do kultu czasom dobrego.
Ja jestem niedoskonałym wiernym, Zwrócony z mostem do precyzji I choć Waszym dorobkiem wymiernym, Patrzę w lustro rzeki decyzji.
Chociaż bywam pozbawiony racji Tu nie może braknąć zaufania Pośrodku na stojąco owacji Na jawie ludzkości umacniania.
Artyści- słudzy lirze wszechświata Odkąd Apollo włada zbiorami Z to��samości, którymi oplata Historię słaną pokoleniami.
Podtrzymywać śpiew odwzajemniony, Unosić na częstotliwościach fal Abym wnoszoną treścią spełniony Niósł sens wręczonej twórczości w dal.
Dlatego pozwoliłem wydobyć Z siebie szczerą pięciolinię snów, Na Wasze stoły godność wyłożyć I za każdym razem wynurzyć znów.
/Wrzesień 2021/
1 note
·
View note
Text
Kieliszki
Stukamy kieliszki na zdrowie. Niech asambl trwa najlepsze człowieka. Tej nocy w czynach i mowie Dolana duszy towarzystwa opieka.
Na razie nieważne są sprawy Zwątpień w innych ludzi z przetrwanych ran Dopóki największe obawy Odkaża tą chwilą ze mną Pani i Pan.
A napojeni niczym serum Już odplątujemy w całości języki, Długo spragniony tego był tłum Aż gubią mnie wcześniejsze żale i krzyki.
Nie znałem niektórych beztroski Kiedy ich wstręt do innego rujnował świat. Biorąc flaszki i papieroski Niech we wspomnieniach zeruje się licznik strat.
Może krótką przerwą od tańców Rozumiemy, że lepiej zatrzymać ten cud. Czy jednak chytrości posłańców Na okazjach widzę wyłącznie twarzy przód?
Choć chciałoby się żyć bez granic Czuć, że warto by grono powiększało się Noc ucieka kresem obietnic Przykrywając dobrym wspomnieniem aż ja śpię.
Świętowań blask mnie już nie złudzi Skoro zdrowiej odnaleźć uczuć sterowiec. Lecz zanim trzeźwość się wybudzi Nie będę potrzebować zapalania świec.
/Wrzesień 2021/
0 notes
Text
Felinoterapia
Po spędzonym na zewnątrz długim czasie Uroczym dźwiękiem kotka mnie przywita, Przybiegła mi na opuszkowym obcasie, Gatunkowemu pięknu rodowita.
Już nieruchomego pana zdobywa Feromonami łasząc się o nogi, Swoją historią już je obie pokrywa. A czy w niej spisała moje trwogi?
Kotka się kładzie i wyraźnie mruczy I moja dłoń ciepła jej odwzajemnia. Niech składania mnie w jedność nadal uczy Pomimo, że niewinność się zaciemnia.
Serotoninie korytarz rozszerzy Dopełnienie do domowego schronu. Rozpraszam sierść po ciele oraz odzieży, Gdzie Ona zasiada swojego tronu.
I owiany jej własnymi drogami Poznaję z instynktu opowieści. Gdy zwraca wyznane sprawy przeszkodami Tak samo czuję jak strach mnie bezcześci.
W taki czas nigdy się nie spieszyło By tajemnice dystansem wymienić Jak życie walką latami mnie zmieniło Chcąc Jej władzę inspiracji uświetnić.
/Wrzesień 2021/
2 notes
·
View notes
Text
Ars bene
Świadomy tylu pytań dokąd zmierzamy Sam planetę moją ciekawością spamuję. Wiem, że na koniec się w proch obracamy To może prędzej życia skolekcjonuję. Skoro już trochę upraw mi stąd zabrano, A też nie spodziewam się kto następny będzie Poklepię ziemię, którą ludźmi zasiano A różnorodne plony rozeszły się wszędzie.
I mówią wprost do mnie, żebym nie wybiegał Tak daleko jeśli jestem w młodym wieku. Ale na urnę ja już szczerze nalegał Czujnością na strach, co dojrzała w człowieku. I nim zrodziłem się władał nade mną zbiór, Nie dał słów by obrót globu żywił spełnienia. Chociaż braku cierpienia wnet przyjmę ubiór, To bólem też chcę przystosowań dostrzeżenia.
Raz susze, a raz przymrozki, grady trapią I bywa, że myślę by czas tykał obłamem Nie miałbym serca legnąć wiatrom, co szarpią Za wiarę w wytrwanie duszą oraz ciałem. Pola tajemnic od lat odzyskują skład Płodami rolnymi siłą doczesnych celów. Nawet jeśli losem dopełnię mniejszy sad Żniwo podarowaną mnie wegetacją pozdrów.
/Wrzesień 2021/
0 notes
Text
Ciężki deszcz
Ciężki deszcz wciąż opadał na mnie, aż zgarbiłem się. Przytłoczenia, choć to przeszłość były zatopieniem. Ile czasu musiało zawieść przed ryzykiem zła, Które z dystansu biorę wyżej wspinając się? A przez strome skały wyrabiam się lżejszym ulepieniem Odkąd prawdą naruszona glina ze mnie zeszła.
Tylko było długo ciągnąć za sobą urazy By pragnąć przegapione uniesienia nad chmurą. Tylko podzielić całość ucieczki przez wszystkie dni By poznać obaw przed istnym bólem ilorazy. A nad obłokiem ulew czerpię wolności z naturą, Wyprostowany na wiatr ożywieniu przewodni.
/Wrzesień 2021/
1 note
·
View note
Text
Recepta
Z medycznie gojącą się skronią Krążę pomiędzy łóżkiem a biurkiem. Wcześniejsze zapędy nieco zwolnią Owiniętej krwi lecącej ciurkiem.
Teraz mam czas na drobne porządki Nienakierowaną siłą na szczyt. Ona wspomina moje początki I wtedy pokornieje ludzki byt.
Tęskniąc za szaleństwem spokój zbiera Cierpliwość i mój zapał w jedno. Zgodą najdrobniejszy ruch otwiera Nieznaną receptę dnia każdego.
Rozległy opatrunek ścisnął sen Nocą, która przywiała głowie gwar. Choć ciężki wstęp do wypoczynku ten Zaśnięciem zatrzyma głęboki czar.
Niepokój o uraz mnie rozmył się Na lewym boku wśród wolnych fal theta. Dobrze mi jest wstać na świeże dnie Szczęściem, co najlepszy lek przywita.
/Wrzesień 2021/
0 notes
Text
Na dystynkcji
Byłem zaufaniem w niezłym garniturze, Pewny, że mogę elegancko osiągnąć cel. Jednak mogłem popełnić błąd w procedurze Chcąc samemu działać, tak jak dyktowała biel. Ja nieświadomie sprowokowałem los do zła Lecz to wcale nie jest bliskie wytłumaczenia. Bez obrazów kolorem ofiarnego kozła Gdy sumieniem nadaje się godne znaczenia.
Dlatego powiedziałem, że dziękuję pięknie I jestem szczęśliwy za możliwość udziału. Dobrze znam wyrok, który o mnie się orzeknie Na sam wierzch dobrze przyszytego materiału, Co przyniósł nienajlepszy bilans wyczekania. Chyba już bardziej nie można ubliżyć sobie Niż byłoby tłamszenie zamiast przyrzekania, Że dogadane, chociaż tak naprawdę to nie.
Zostawiam otwarte ścieżki na przekonania I interpretacje polubownego końca. Po prostu debitora szczerości wycofania, Kiedy zakrycie się klasą to mój obrońca. Korzeń jej bieli nie zapewni nam umowy. A nie mogłem już pozwolić na skarg odsetki Jeśli jesteśmy tak blisko sporów wymowy. Zajadłość dobrała krawaty i poszetki.
/Sierpień 2021/
0 notes
Text
Rozwaga
„Chcę odczuwać obojętność”- powiedziałem terapeucie. Podsumowuję swój charakter i z niego problemy. Miałbym łatwiejsze życie i bez obaw szczytów zdobycie A złożonym sprawom głównie nadwrażliwością kaszlemy. Znów wyrzucam powietrze z płuc w pośpiechu za lękiem W którym nie poszukałem źródeł wraz ze swoim wiekiem.
I przeklinając los mówię o tym tak emocjonalnie, Powtarzam się z notatek myśli, co naprowadziły Na zrozumienie siebie z pobocznej strony naturalnie. Moje wdechy przed przeczytaniem wyrażeń odwróciły Potok niepokoju mej duszy w potęgę twórczości Gdyż nie ma wymysłów na paraliż bez kreatywności.
Zwiększoną objętością płuc doznaję magii dotyku Powietrza wzruszeń i swoich przeżyć w napięte ciało. Przez podziw terapeutów właśnie uniosłem się do styku Swoich wnętrz z pewną sztuką, którą życie pochłaniało. Już wydycham wykorzystane ze środka tajemnice, Które trzymałem wcześniej jako spisane zakładnice.
„Skoro napisałem tyle dzieł, co tym zyskam?”- spytałem. Drżenie ręki wchodzi w ruch czyniący wielkie odkrycia Z trudnych odbiorów rzeczywistości duszą i ciałem. Lecz teraz myśli swarzą się czy potrzeba mi trosk zbycia. Podniosę głowę do góry, gdyż tak prędko nie wyksztuszę Uśpienia, choć szukanie siebie za bardzo tu poruszę.
/Sierpień 2021/
#poezja#rozwój osobisty#życie#wrażliwość#trudności#moja twórczość#moja historia#dusza#charakter#osobowość#sens
1 note
·
View note
Text
Immeasurable marks
I am greeted in the mirror
Waiting for a better reflection,
Counting how many times
I could have changed my direction.
And older by every new day
But younger yet before tomorrow
I am turning to pray
For safety and liveable fate.
My bared body, explicit face
With all the scars that I watch alone
Getting out of the chase
Because it is worn on my own.
I have extruded most of stuck scabs
From epidermis and bone tissues.
So, let me be detached from tabs
To know I am bleeding my sense.
Experiences manage the brain
Knocking it you will feel that organ.
I could awake the chain
Of neurons that added up mine.
If I remind what was bitter,
What would be comfortable to avoid
I could find a glitter
To light my life without regret.
Maybe by following new trails
In ordinary men will be reached
Deposit of details
From emotion and pulsation.
And the story to myself is told
About body completing my soul.
Nothing is left you cannot hold
And to lose something you have sought.
How many parts of myself have I met
If I am supposed to learn all my life?
The more fulfillment I still want to get,
The more I must get out of imposed ways.
I know that I am being seen.
They remember my appearance
When my legs and arms look clean.
Standing in the same eyes
Immeasurable marks will be recognized
With a temper.
I know that I did not forget
What I wanted to do or not
And what I have not found yet.
If something in me dies
Immeasurable marks will follow new trails
To see how far I have gone.
/From May and June 2018/
1 note
·
View note
Text
Knowledge comes from me
I know what I need to get
All the world’s common secret.
Like illegal endorphins
But being already met.
And I can confess my drive
In four walls to stay alive,
Rough until I feel mine much
With wanted relentless touch.
I have woken senses up
So fast to enjoy the ride.
Standing alone to rise up
Above the speed I could slide.
People have their time to share
Longing for safe and warm care.
This action will never be
Easier said than done
Because knowledge comes from me
About body art.
Fantasies never downplay.
I become the one
Who is going the right way
From the deepest start.
Nature stood at attention
In the line of pride
To set free all my tension
And stay clarified.
/From December 2016/
1 note
·
View note
Text
Paid Viciously
How can I complain my dream has not come true fully?
I put on quite sleepless body some clothes
Waking up messed up from a short, small bed.
I’ll move on but it’s too much to control skilfully
And act like I’m someone everyone knows
When I must change calendar in my head.
Brought corner is being trampled unconsciously.
Nobody knows the price that is paid viciously.
Would you feel disgust at being there in my line
Or lack of trust when I become myself in case?
How to mess up with a while but keeping it fine
When I’m not the only one to live in this place?
Sometimes I feel wasted meshing here among you
And I can’t sidetrack from being observed.
I better burn all the personal part
Because I won’t be liked unless I am someone new
And even if I got what I deserved
I need to hear sounds of mine without heart.
Life is meant to live it carefully
Whenever the rush of it is calling me
Should I take my closeness anymore?
Life is meant to live it socially
Gain trust from the others that isn’t for free
Otherwise, what would I exsist for?
/From August 2017/
1 note
·
View note
Text
One Ultimate Love Story
I have had a lot of affectionateness
I cannot remember whom I could refuse.
I used to spend years standing there to amuse
Trying to make them happy believed in luck
I talked well to women and had a good grace.
Took off masks because none of them saved my love.
And should they all even recognize me
If it all might have been just a game?
I lost in a lust each time I started with new glory
Guilty of running out of the time frame
Was it supposed to build the one ultimate love story?
And I admired their personality.
Nothing could deny affection in my voice
For girls I could change to become a good choice
But none of them looked at my fate differently.
And what has happened to me on the border
Of indifference to my mistakes for real love?
Thought attention was enough to have a goal
And effort was something what megabytes stole
To see I wanted to have just anyone.
/From August 2018/
1 note
·
View note
Text
Avenged Stigma
Are you curious
What is really supposed to go on
Somewhere you were not invited?
Is it serious?
And you are looking for a fault in you
That you stopped being sighted.
I also felt
Worthless when I tried to do
Everything but no one was excited.
Have you regrets
When it is pretended that nothing
Has happened at all and you hurt?
I know it gets
Much harder when you can see
You let someone catch you in the one’s dirt.
It would be easy to call somebody
Just to put the worst spell of your revenge.
It would be easy to wish the one bad
And be sure of harming who you avenge
Or accept it to get up by yourself.
You hurt because
You turned out you were not needed.
You hurt because
You know that life is not a tale.
You feel anger
And good attitudes have to fail
In a short time
But your world will not stay for sale.
/From July 2018/
1 note
·
View note