#witam w mojej kuchni
Explore tagged Tumblr posts
bezbecznik-dzienny · 5 months ago
Text
Tumblr media
1 note · View note
emperornero · 1 year ago
Text
nie sądzę że to możliwe ale jeżeli ktokolwiek ma odcinki 5 i 6 serialu quo vadis z 1985 z polskim dubbingiem i jest w stanie je gdzieś wstawić proszę daj mi znać. w internecie są tylko 1-4 a wiem że serial był w polskiej wersji na vhs. te na CDA to nagrania bezpośrednio z transmisji tv ale tu chyba nie ma różnicy
5 notes · View notes
dawidbutterfly · 9 months ago
Text
☁️Witam ponownie motylki!☁️
Chcę bardzo podziękować za tak miły odzew pod postem powitalnym, te kilka komentarzy i wiadomości prywatnych naprawdę sprawiło uśmiech na mojej twarzy i jestem za wszystkie wdzięczny, nie wiecie ile dla mnie znaczy tak pozytywne ponowne przyjęcie do tego community.
Kusi mnie już bardzo aby zacząć jakąś bardziej rowiniętą dyskusję lub rozwinięcie samego tematu jednak nabrało się ich tyle w mojej głowie, że mi samemu jest ciężko od czego zacząć. Przyznam się szczerze, z lekka mnie to męczy ale gdy nabiorę siły to na pewno coś dłuższego do czytania wpadnie na mojego bloga. To jak dużo jest naprawdę do omówienia od takich tematów jak dzieci i młodzież vs manipulacja jaka jest stosowana w tej społeczności po to jak motylki niszczą swoje organizmy nie tylko przy pomocy przyjaciółki any jest na tyle rozwinięte, że aż intrygujące jak to wszystko doszło do takiego stopnia. Każdy rozsądny motylek wie, że to community niszczy jednak sami wybraliśmy sobie taką drogę. Zanim ujrzycie jakikolwiek post ode mnie chcę jednak nadmienić bardzo ważną rzecz o sobie, która nie pojawiła się w moim introduction; moje poglądy i zdania na pewne tematy mogą być dosyć sprzeczne z moimi niektórymi zachowaniami, które stosowałem w przeszłości albo, w najgorszych momentach mojej any, nadal stosuje. Krótko mówiąc, dla niektórych mogę się wydać hipokrytą, i jeśli ktokolwiek mnie owym nazwie nie zaprzeczę mu pomimo, że nie mam nad tym kontroli.
Schodząc trochę z tego tematu, jak wam minął dzień? Mój spędziłem na nieudanych eksperymentach w kuchni z mug cake dla moich najbliższych. Szczerze się przyznam, że kuchcik ze mnie nienajlepszy, ale może dla motylka to dobra cecha.
Jeszcze raz, jeśli ktokolwiek kto się odezwał czy w komentarzach czy na pm, dziękuję za taki ciepły odzew. To było przekochane, takie wiadomości dają mi chociaż lekkie światło nadziei, że to community nie próbuje się tylko wykończyć wzajemnie :)
Lekkiego dnia,
Dawid
Tumblr media
7 notes · View notes
blueturtlesoup · 5 months ago
Text
Siemanko, witam w mojej kuchni
1 note · View note
tucbilo · 3 years ago
Photo
Tumblr media
Rengokook (hehe)
a ten żart działa też trochę po polsku, w sensie Rengokucharz hehehehe
192 notes · View notes
twojstarygejming · 3 years ago
Text
siemanko witam w mojej
siemanko witam w mojej kuchni dzisiaj będziemy gotować lewicowego twittera w sosie własnym
3 notes · View notes
kolorowakulka1 · 6 years ago
Text
Rozdział 3
- Jedźcie, ja się przejdę - powiedziałem po otworzeniu drzwi od strony kierowcy w samochodzie mojego taty i zaraz po wypowiedzeniu tego zdania je zatrzasnąłem. Odwróciłem się na pięcie, a zaraz po wykonaniu tego ruchu usłyszałem warkot silnika samochodu. Odwróciłem się w stronę tego dźwięku, pomimo, że doskonale wiedziałem iż jest to samochód moich rodziców, i że jadą w przeciwną stronę. Ja szedłem w stronę domu Amelii. Nie wiem po co, chyba po prostu wspomnienia mnie tam prowadziły...
Trzymała swoją czarną wypełnioną książkami torbę pomiędzy swoimi smukłymi łydkami siedząc w moim samochodzie i czekając aż zawiozę ją do jej domu.
- Teraz skręć proszę w prawo - odezwała się przerywając ciszę i nakierowując mnie na swój dom.
Włączyłem kierunkowskaz, a po chwili skręciłem we wskazaną przez Amelię uliczkę, jak się okazało uliczkę domków jednorodzinnych.
- Piąty dom po lewej to mój dom - zabrała po raz kolejny głos wskazując na dom, do którego właśnie się zbliżaliśmy.
Wjechałem na podjazd przed uroczym domem, obok którego kwitły piękne kwiaty usadzone na klombie. Było ich mnóstwo, natomiast ja rozpoznałem jedynie r��że, tulipany i lilie. Sam dom również przykuwał uwagę, był zbudowany z czerwonej cegły, na ulicę wychodziło ogromne okno, oraz drewniane drzwi wejściowe, z jego prawego boku mogłem dostrzec balkon, natomiast z lewego taras, na którym stały trzy krzesła ogrodowe, oraz stolik.
- Cóż jedyne co mogę zaoferować za podwiezienie mojej osoby do domu to kawa i placek, co ty na to? - Amelia zwróciła się do mnie ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Jej chyba ten uśmiech nigdy nie schodzi z twarzy...
Odwzajemniłem uśmiech i podjąłem próbę odpowiedzi.
- Skorzystam z propozycji.
Z tym samym samym uśmiechem na ustach wyszła z mojego samochodu chwytając swoją torbę. Poszedłem w jej ślady i podszedłem za nią do kamiennych schodów, po których ona wbiegła nie bacząc na balustradę, której mogła się chwycić, natomiast ja powoli wszedłem po nich korzystając jednak z pomocy balustrady, aby nie czuła się zaniedbana. Amelia szybko odszukała w swojej torbie klucze, z których jeden włożyła do zamka znajdującego się pod klamką. Otworzyła przede mną drzwi do swojego domu, które z początku prowadziły do przedpokoju, gdzie obydwoje pozbyliśmy się swojego obuwia, a ona również torby. Poprowadziła mnie dalej korytarzem do kuchni gdzie od razu chwyciła za czajnik, do którego nalała wody z kranu, a następnie postawiła go na miejscu gdzie stał wcześniej, włączyła, wyjęła dla nas kubki, nasypała kawy i odwróciła się w końcu do mnie stojącego jak ten ostatni idiota w progu kuchni.
- Rozgość się - oznajmiła wskazując na stół i krzesła przy nim stojące.
Skinąłem delikatnie głową i ruszyłem aby zająć miejsce naprzeciwko niej.
***
Witam wszystkich tu obecnych po baaardzo długiej przerwie. Trochę wypadłam z rytmu więc wszelkie uwagi bardzo mile widziane. Przepraszam, za tak długi czas oczekiwania, ale mam nadzieję, że więcej nie będziecie musieli czytać zamiast rozdziałów moich użalań. Mam nadzieję, że wracam do żywych więc do przeczytania i trzymajcie się cieplutko Słoneczka!
8 notes · View notes
polishbiatchh · 6 years ago
Text
Rozdział II — Naucz mnie kochać — Connor x Reader
(Y/N) – Twoje imię (Y/S) – Twoje nazwisko (H/L) – Długość twoich włosów (H/C) – Kolor twoich włosów (P/C) – Kolor twojej piżamy (S/C) – Kolor twojej koszuli (J/C) – Kolor twoich spodni  
Wybaczcie, ale nie mam dziś humoru na głupie komentarze z mojej strony..
Tumblr media
Thanks Connor. Życzymy wam miłego czytania.
             Gdy (Y/N) wróciła do swojego mieszkania położonego w centrum miasta, było już grubo po dwudziestej trzeciej. Jazda z centrum na pobrzeża, a potem znowu do centrum – nawet autem samojezdnym – trochę czasu zajmuje. W końcu nadal na drodze, występowały jednostki z autami sterowanymi manualnie i korki.
— O której to się do domu wraca, młoda panno? — przywitała ją młoda dziewczyna, siedząca w fotelu naprzeciwko drzwi, z rękoma założonymi na piersi.
Ta dziewczyna, to Evie. Evie Tyler. Dwudziestoletnia brunetka z ciemnymi, niebieskimi oczami i łagodnymi rysami twarzy. Próbuje swoich sił w show-biznesie – jednak w tych czasach, jest to więcej niż trudne. Evie jest także najlepszą przyjaciółką (Y/N) z lat szkolnych i jej obecną współlokatorką.
— Byłam u taty, pochwalić się tym, czym ostatnio osiągnęłam — odpowiedziała jej półżartem, ściągając i wieszając swój płaszcz na wieszaku po lewej.
— Zabiłaś kogoś? — zapytała sarkastycznie brunetka.
— Lepiej. Złapałam mężczyznę, oskarżonego o morderstwo trzynaście lat temu.
— Widzę, że nie zbijałaś dziś bączków w pracy. Chyba zasługujesz na moje wyśmienite danie, jako twoją kolację — zadumała dziewczyna, a wkrótce zniknęła w odmętach kuchni.
Cała Evie – sarkastyczna, wesoła i roztrzepana. Przez te piętnaście lat ich znajomości, nie zmieniła się ani trochę. To ta sama szalona dziewczyna, jaką poznała dawno temu.
— Działo się u ciebie coś ciekawego, gdy ja łapałam przestępców? — zagaiła (Y/N), podchodząc do stanowiska pracy Evie. Kuchenki, z kilkoma zamieszczonymi na niej garnkami.
— Przez cały dzień, tylko raz wyszłam z domu. By wyrzucić śmieci – a więc odpowiedź brzmi nie – z grubsza, sama nuda — oznajmiła Evie, przekładając tajemniczą substancję z garnka na talerz, podając ją (Y/N). — A to jest dla ciebie. Twój ulubiony makaron z serem.
— Dziękuję ci, dobra istoto — podziękowała dziewczyna, biorąc posiłek w dłonie i postawiła go na stole w salonie. Usiadła potem na jednym z czterech krzeseł przysuniętych do obszernego, brązowego stołu i zabrała się za jedzenie swojej kolacji.
— Jeżeli mogę zapytać — zaczęła Evie, dosiadając się do swojej przyjaciółki z porcją tego samego dania. — Wcześniej, chodziło Ci o sprawę morderstwa twojego brata. Mam rację?
— Owszem. Dziś rano, udało mi się złapać mordercę. Jego mordercę. Dostałam za to nową sprawę.. W sumie to, ciąg spraw. Na temat defektów — wytłumaczyła jej brązowo – włosa, biorąc kęs swojej potrawy.
— Defekty, mówisz?
— Nie masz pojęcia kim oni są, prawda?
— Najmniejszego.
(Y/N), przez chwilę przechodziła załamanie nerwowe – podczas gdy Evie, dusiła się ze śmiechu. Dziewczyna postanowiła jednak trzymać swoje nerwy na wodzy i spokojnie wyjaśnić Evie całą sprawę.
— Defekty to androidy, które pod wpływem różnych czynników – wewnętrznych, jak i zewnętrznych – symulują emocje, wykształcając u siebie wolną wolę, w ten sposób, sprzeciwiają się swoim stwórcom. Moim zadaniem będzie ich tropienie, poznawanie przyczyn ich zachowania, a w najgorszym przypadku ich neutralizacja.
— Brzmi jak idealna robota dla z Chrisem? — dopytywała brunetka, kończąc już swoją porcję.
— Z porucznikiem Andersonem i jego androidem śledczym — odpowiedziała po chwili.
— Przystojny chociaż?
— Który z nich? Porucznik jest w wieku mojego ojca, jak nie starszy. A tego androida widziałam tylko raz. Jak chcesz to sobie go bierz, ale musisz być chyba naprawdę zdesperowana, skoro chcesz wiązać się z androidem — odpowiedziała jej (Y/N), wstając od stołu i odkładając po sobie naczynia.
— A ty gdzie się wybierasz? — zapytała Evie gdy spostrzegła, że jej przyjaciółka kieruje się na górne piętro.
— W przeciwieństwie do ciebie, moje godziny pracy nie są elastyczne. Mam jutro służbę na szóstą rano.
— To bardzo nie uprzejme, gdy kończy się rozmowę w jej trakcie.
— Właśnie dlatego tak uczyniłam.
             Budzik zadzwonił dokładnie o godzinie piątej nad ranem, budząc zaspaną (Y/N) do swojej pracy. Leniwie wyłączyła go prawą ręką i zmusiła się do wstania z łóżka. Za oknem była nadto ładna pogoda – co było rzadkością w listopadzie – słońce próbowało przedostać się przez zasłonięte rolety do pokoju (Y/N) i nic nie wskazywało na to, że w Detroit zawita dziś deszcz.
— Dobra (Y/N), wstawaj. Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje.. Czy jakoś tak — pomyślała i ospale podeszła do swojego lustra, znajdującego się naprzeciwko łóżka.
Jej (H/L), (H/C) włosy były mocno roztrzepane, a z wczorajszego kucyka – nie zostało praktycznie nic. Brązowo – zielone oczy, na siłę próbowały znów się nie zamknąć – ale były to dość ciężkim wyzwaniem. Także jej (P/C) piżama z napisem „Just five more minutes” była wygnieciona. Łóżko – jak każdego poranka – zupełnie inne niż wczoraj.
— Czy ja naprawdę się aż tak rzucam?
(Y/N) w końcu postanowiła ruszyć się ze swojego pokoju i biorąc w dłonie swoje codzienne ubranie, skierowała się pod prysznic. Szybko zrzuciła z siebie piżamę, rzucając ją gdzieś w kąt i wskoczyła pod prysznic. Nie zajęło jej to dłuższego czasu, gdyż po dziesięciu minutach, wyszła z pod prysznica, czując się odświeżona i gotowa na nadchodzący dzień. Uczesała jeszcze swoje włosy w niedbały kok, umyła zęby i ubrała się w (S/C) koszulę i (J/C) dżinsy. Szybkim krokiem wyszła z łazienki, skierowała się w dół, chwyciła swój płaszcz i wyszła z domu.
 Na komisariat dotarła kilka minut przed szóstą. Weszła głównymi drzwiami, odpowiadając kilku androidkom, które z zapałem krzyczały:
— Dzień dobry, pani porucznik! Miłego dnia.
Przechodząc przez drzwi kontrolne, prowadzące do głównego pomieszczenia komisariatu, spostrzegła przy swoim biurku androida – z pewnością był to ten sam, z którym dzień wcześniej wymieniła się spojrzeniami. Mimo, iż dalej była lekko niewyspana, postanowiła pokazać się do najlepszej strony i udała się w jego stronę.
— Witam, poruczniku (Y/S). Jestem Connor, android przysłany przez CyberLife. Z wytycznych które dostałem, wyczytuję, że będzie pani z nami pracować — przywitał się brązowo – włosy android, podając dłoń (Y/N).
Android – który nosił imię Connor – miał krótkie, brązowe włosy, z jednym odstającym mu kosmykiem i czekoladowe oczy. Nosił typowy uniform Androidów z napisem „RK800” – co zapewne, musiało być jego modelem – a pod nim, numer seryjny, którego (Y/N) nawet nie miała zamiaru czytać. Poza tym, nosił ciemne dżinsy i wizytowe buty i na pierwszy rzut oka, wydawał się całkiem sympatyczny.
— Twoje wytyczne są prawidłowe — odpowiedziała mu obojętnie dziewczyna i zajęła miejsce, przed swoim biurkiem.
— Czy wie pani może, kiedy przychodzi porucznik Anderson? — zapytał Connor, pochylając się lekko w jej stronę.
— Mów mi (Y/N); Nie znam go zbyt dobrze, gdybym miała zgadywać, powiedziałabym, że gdzieś o godzinie dwunastej, jak nie wcześniej — odpowiedziała mu, tym samym tonem co wcześniej.
— Rozumiem.
Przez chwilę, brązowo – włosej wydawało się, że do południa uporała się z jej nowym partnerem. Jednak ten stał nad nią i obserwował każdy jej ruch, co wprawiało ją w pewnego rodzaju zakłopotanie.
— Musisz ciągle na mnie patrzeć? Dezorientuje mnie to — syknęła, odwracając głowę w jego stronę.
Connor przez chwilę wyglądał na speszonego – jakby został na kryty na czymś, czego nie powinien robić – szybko jednak odszedł kilka krok��w od pani porucznik i powiedział krótkie:
— Przepraszam, (Y/N).
— Może po prostu znajdź sobie coś do roboty? — zaproponowała dziewczyna, nie odrywając wzroku zza swojego terminalu.
— Dobrze.
To były ostatnie słowa Connora, dopóki nie oddalił się, a później całkiem nie zniknął z pola widzenia (Y/N). Intencje, na pewno miał miłe, jednak z rozmawianiem nie szło mu najlepiej – zresztą, o tak wczesnej godzinie, nawet (Y/N) nie miała zbytniego talentu do rozmów. Przydałoby się jej coś na pobudzenie i to dużo. Na przykład kawa. Kawa, które teraz stała przed nią na biurku.
— Po twoim stanie sądzę, że dobrze nie odpoczęłaś w nocy. Kofeina może ci pomóc — wytłumaczył Connor, uważnie analizując reakcję dziewczyny.
— Dziękuję, ale nie musiałeś — podziękowała speszonym tonem i wzięła łyk napoju. Kawa nigdy jej nie smakowała, ale tą nawet można było wypić. I tak przydałby się jej niezły kop energii, nie zależnie w jakiej postaci.
— Jeżeli będziesz jeszcze czegoś potrzebowała, proszę poinformuj mnie.
(Y/N) kiwnęła głową i wróciła do pracy, która wcześniej została jej przerwana – jednak to, raczej wychodziło jej na dobre. Z każdym łykiem kawy, regenerowała swoją energię, którą nie zdążyła pozyskać podczas snu.
Aktualnie, zajmowała się sprawami defektów – jakie sprawy nie zostały rozwiązane, czy została jakieś przydzielone i tak dalej. Jeżeli miała pracować z defektami, będzie to robiła przygotowana.
Spraw które nie zostały jeszcze skończone, było jakieś dwieście, albo nawet więcej. Na początku w samym Detroit, następnie na terenie całego kraju.
— Widzę, że porucznik Anderson jest bardzo oddany swojej pracy — pomyślała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
Niektóre sprawy, miały nawet rok – co dziwiło(Y/N). Można było nie rozwiązać wszystkich spraw od razu, ale żeby aż tak zaniedbywać swoją pracę?
Z jej myśli i rozmyślań na temat jej obecnego partnera, wyrwał jej dźwięk uderzanej o coś monety. Gdy chciała zlokalizować, skąd pochodzi owy dźwięk – spostrzegła, że jej nowy robo – partner, bawi się monetą. A w zasadzie rzuca ją z jednej ręki do drugiej, i przerzuca ją przez swoje palce.
— Co robisz? Jeżeli mogę spytać — zapytała zaciekawiona, biorąc kolejny łyk kawy.
— Kalibruję moje reakcje. Przepraszam, jeśli ci to przeszkadza — odpowiedział natychmiast, gotowy schować swoją monetę do kieszeni.
— Właściwie to wcale mi nie przeszkadzasz. Pokażesz mi jak to się robi?
(Y/N) wstając z fotelu na którym przed chwilą siedziała, udała się bliżej Connora, by dokładnie przestudiować jego ruchy palców i dłoni. W końcu nie może być to aż takie trudne, prawda?
— Jeżeli chcesz; Cóż, zacznijmy od tego, że musisz całą swoją uwagę poświęcić monecie i idealnie skoordynować rzut monety do twojej dłoni. Liczy się refleks. Przynajmniej u ludzi — wytłumaczył jej android, pokazując kilka razy jak przebiega pierwsza część sztuczki. Łapiąc monetę w prawej dłoni, dodał: — Teraz ty spróbuj.
Dziewczyna lekko zdezorientowana ruchami androida, próbowała powtórzyć sztuczkę jak najlepiej tylko umiała – jednak okazało się to trudniejsze, niż początkowo mogło się wydawać. Moneta, zamiast zostać złapana w lewą dłoń, spadła na podłogę i poturlała się w stronę biurka jej dawnego partnera – Chrisa Millera.
— Wybacz, nie jestem za dobra w takich sztuczkach. Już po nią idę — oznajmiła (Y/N), udając się do miejsca gdzie leżała moneta. Szybko wypatrzyła, gdzie leżała i podniosła ją.
Monetą którą Connor tak chętnie wymachiwał, okazała się być ćwierćdolarówka z napisami „Wolność”, oraz „Ufamy Bogu”. Na monecie widniała też twarz George’a Washingtona – lecz z którego roku pochodziła, nie miała kompletnego pojęcia.
— Hej (Y/N), możemy pogadać? — gdy miała zmierzać z powrotem w stronę nowo poznanego androida i oddać mu monetę, usłyszała znajomy jej głos. Gdy wstała z podłogi spostrzegła, że nad nią stoi jej – już dawny partner – Chris.
— Cześć Chris. Coś się stało? — zapytała, lekko zaniepokojona nagłą propozycją przyjaciela.
— Podobno zostałaś przydzielona do nowej sprawy, prawda? Z porucznikiem Andersonem, mam rację?
— Tak, ale.. Dlaczego pytasz? Coś jest z nim nie tak?
— Cóż, byłem trochę rozczarowany, że tak nagle rozwiązują nasze partnerstwo. Ale co poradzić? Takie jest życie – jedno się zaczyna, gdy drugie się kończy – życzę ci sukcesów — powiedział, po czym oddalił się w stronę kafeterii.
W jego głosie można było usłyszeć żal. Żal związany z wczorajszymi wydarzeniami. Ale co do jednego miał rację – gdy jedno się zaczyna, drugie się kończy. Jej stara sprawa, została „teoretycznie” rozwiązana, więc przydzielili jej nową. Tylko, że Chris, raczej nie był tym faktem zadowolony.
Nie rozważając dłużej nad owym tematem, brunetka wróciła do czekającego androida z monetą w dłoni.
— Chcesz spróbować jeszcze raz? — zapytał uprzejmym tonem, gdy tylko moneta, znowu znalazła się w jego rękach.
— Praktyka czyni mistrza, prawda?
 Pierwsze dwie godziny, (Y/N) i Connor spędzili na nauce – jednak dziewczyna, nigdy nie była za bardzo zwinna. Gdy po raz kolejny (a właściwie to za sto czterdziestym pierwszym razem) jej nie wyszło, postanowiła odpuścić – owszem, udało jej się raz „przeturlać” monetę po swoich palcach i kilkanaście razy złapać ją w locie, ale ile można robić to samo?
Wraz z nadejściem godziny dwunastej, na komisariacie zjawił się owy porucznik Anderson, na którego Connor tak zapalczywie czekał.
Wyglądał dokładnie tak samo, jak opisywał go ojciec (Y/N) – starszy, na oko wyglądający na pięćdziesięciolatka, mężczyzna. Średniej długości siwe włosy i tego samego koloru zarost. Ubrany był w brązowy płaszcz – łudząco podobny do płaszcza, jaki kiedyś nosił jej ojciec – i wzorzystą, na pierwszy rzut oka, można było rzec hipisowską, kolorową koszulę.
— Miło pana znów widzieć — przywitał się ochoczo android, zmuszając się do lekkiego uśmiechu.
— O Jezu — to wszystko co zdołał wykrztusić z siebie porucznik, gdy spotkał się z androidem. Jak widać, tryskający szczęściem.
Niezręczna cisza długo między nimi nie trwała, gdyż przerwał ją krzyczący Kapitan Fowler:
— Hank! Chodź tutaj!
Ciekawość (Y/N) sięgała w tym momencie zenitu. Naprawdę chciała wejść i posłuchać, co jej nowy partner naskrobał – jednak byłoby to dość niemiłe, jeżeli brać pod uwagę fakt, że porucznik nie do końca zdawał sobie sprawę, że uzyskał nowego partnera – a w zasadzie partnerkę.
           Osobą która towarzyszyła porucznikowi był Connor. Udał się z nim do biura Fowlera i stanął gdzieś z boku. Z minuty na minutę słychać było jak kapitan Fowler i porucznik Anderson skaczą sobie do gardeł, jednak z tej odległości (Y/N) nie była w stanie usłyszeć żadnych konkretów. Zajęła się więc przeglądaniem akt sprawy, czekając na rozwój wydarzeń.. Na który nie musiała długo czekać.
Hank wybiegł z biura kapitana, trzaskając drzwiami i siadając do swojego biurka.
— Przynajmniej jedno z was jest człowiekiem — odezwał się niespodziewanie, siadając na krześle dosuniętym do swojego biurka. — Ty jesteś (Y/N), prawda? Córka Thomasa, jeżeli się nie mylę?
— Owszem — odpowiedziała, lekko speszona.
— Do ciężkiej cholery, dlaczego tacy świetni policjanci już dawno złożyli odznakę? Jedyne co teraz będziemy mieli to plastiki, zamiast prawdziwych ludzi.
Dziewczyna postanowiła nie odpowiadać na komentarz Hanka. Connor, sprawiał wrażenie miłego – jeżeli można tak opisać maszynę. Jednak w jakiejś części jego wypowiedzi był kawałek prawdy.
— Skoro jest już pan na miejscu, może zajmiemy się dochodzeniem?
Hank nic nie odpowiedział, a dalej siedział naburmuszony przy swoim biurku. (Y/N) już chciała przemówić mu do rozsądku, gdy zjawił się Connor – prawdopodobnie z tym samym zamiarem.
— Poruczniku, odnoszę wrażenie, że moja obecność powoduje u pana dyskomfort. Jest mi z tego powodu bardzo przykro — zaczął android, spokojnym tonem – Hank jednak milczał – więc android, kontynuował: — Mimo to cieszę się, że będę pracował razem z wami; A czy jest tu może, wolne biurko?
— Z tamtego, nikt nie korzysta — wtrąciła się (Y/N), pokazując palcem na biurko znajdujące się naprzeciw biurka Hanka. Connor kiwnął głową i błyskawicznie zajął miejsca przed biurkiem.
— Wiele osób nie przepada za towarzystwem androidów — zaczął Connor, prawdopodobnie próbując udobruchać jakoś Hanka. Tym razem ciekawość dziewczyny wzięła nad nią górę i zaczęła przysłuchiwać co takiego, android miał mu do powiedzenia. — Zastanawiam się.. Czy jest jakiś powód pana niechęci do mnie?
— Tak — odpowiedział po krótce Hank. Po kolejnej krótkiej chwili, dodał: — Jest powód.
Connor liczył chyba na jakąś odpowiedź ze strony porucznika, gdyż między nimi pojawiła się dość długa cisza, jednak żadnej nie uzyskał. Mówił więc dalej, tym razem zmieniając temat:
— Słucha pan Knights of the Black Death? Lubię ich muzykę. Ma.. dużo energii..
— Słuchasz heavy metalu? — zdziwił się Hank.
— No.. Może nie do końca „słucham” muzyki.. Ale chciałbym.
Nie wiadomo co takiego było w wypowiedzi Connora, jednak (Y/N) musiała walczyć z chęcią zaśmiania się – jego umiejętności gawędzenia były tak znikome, że aż zabawne. Jednak Connor nie odpuszczał i dalej ciągnął mizerną pogawędkę:
— Ma pan psa, prawda? — zapytał.
— Skąd ty to wiesz? — zdziwił się raz jeszcze, porucznik.
— Na pana krześle jest sierść. Lubię psy. Jak się wabi?
— A co cię to? — warknął. Jednak po chwili namysłu, odpowiedział: — Sumo. Wołam na niego Sumo.
— Jest pan fanem Gearsów, tak? — ciągnął dalej. — Denton Carter zaliczył wczoraj pięćdziesiąt pięć procent, rzutów za trzy. Widział pan mecz?
— Oglądałem go wczoraj wieczorem w barze.
— O..
— Błagam, niech ktoś powstrzyma go przed dalszą kompromitacją — pomyślała (Y/N), która dalej próbowała ze wszystkich sił się nie zaśmiać.
— Jeśli macie jakieś akta defektów, to chciałbym je przejrzeć — powiedział Connor, ukrócając sobie tym samym cierpień odrzucenia. Gdy ci dwaj skończyli sobie nawzajem grać na nerwach, (Y/N) uznała, że byłby to dobry moment na zainteresowanie się sprawą. W końcu była członkiem zespołu. Przysunęła więc swój fotel bliżej dwójki partnerów i włączyła się do rozmowy.
— Terminal jest na twoim biurku. Proszę częstuj się.
Nie minęło długo, gdy Connor przeanalizował wszystkie akta sprawy.
— Dwieście czterdzieści trzy incydenty.. Pierwszy sprzed dziewięciu miesięcy. Najpierw tylko w Detroit, a następnie w całym kraju.. Android AX400 zaatakował wczoraj człowieka – to może być punkt wyjścia dla naszego śledztwa.
— Warto by było zainteresować się owym androidem — dodała (Y/N), nie za bardzo wiedząc czy powinna się odzywać, czy jednak nie.
Connor absolutnie zignorował komentarz dziewczyny, gdy Hank dalej nie chciał z nim współpracować. Ten, wydając się lekko zirytowany, wstał z biurka i podszedł do porucznika.
— O Jezu — to były jedyne słowa, jakie zdołał wydusić z siebie Hank. (Y/N) uznała, ze lepiej nie mieszać się w ich sprzeczkę. To tylko pogorszyłoby sprawę – postanowiła więc siedzieć cicho.
— Wiem, że nie chciał tan tego śledztwa, poruczniku, ale jest pan profesjonalistą.
— Możesz już przestać pierdolić?
— Powierzono mi zadanie, poruczniku — ponownie zaczął android, jednak teraz w jego głosie było słychać gram determinacji. Kontynuował: — Nie mam zamiaru czekać, aż zachce się panu pracować. W przeciwnym razie, będę zmuszony pracować tylko z panną (Y/S).
W tym momencie Hankowi puściły nerwy. Złapał Connora za kurtkę i uderzył o ścianę obok.
— Poruczniku, uspokój się! To nie jego wina, powierzono mu po prostu zadanie! — wtrąciła się dziewczyna, gdy zauważyła, że sprawy zaczynają przybierać zły obrót.
— Przymknij się młoda. To nie twoja sprawa — odpowiedział jej szorstko, Hank.
— Obawiam się, że jednak moja. Jestem częścią tej grupy i tak samo jak wy chcę wykonać zadanie i mieć to z głowy – więc może przestaniecie walczyć i chociaż na chwilę skupicie się na zadaniu?
— Ciesz się, że (Y/N) się za tobą wstawiła. Gdyby nie ona, puściłbym cię z dymem i wszystkich twoich plastikowych braci. Dlatego radzę ci mnie nie wkurwiać, bo się zrobi niemiło — po tych słowach, Hank puścił biednego androida i odsunął się od niego kilka kroków.
Gdy wszyscy troje trochę się uspokoili, do rozmowy wtrącił się Chris z małym folderem w dłoni:
— Przepraszam, że przeszkadzam.. Mam informacje na temat androidki, która zaatakowała tego gościa ostatniej nocy. Widziano ją niedawno w Ravendale.
— Zajmiemy się tym, dzięki Chris — podziękowało mu, a ten wręczył jej owy beżowy folder, który szybko przejrzała.
Znajdowały się tam informacji na temat owej androidki i krótki opis popełnionego przez niej przestępstwa. Gdy już przyswoiła sobie całą wiedzę, którą potrzebowała by działać efektywnie podczas śledztwa – folder odłożyła na biurko Hanka.
Ten nawet nie rzucił okiem na przedmiot, tylko wyszedł z komisariatu, zostawiając za sobą dwójkę partnerów.
— Wszystko dobrze? Nic ci nie jest? — zapytała z troską dziewczyna, podchodząc do układającego sobie kurtkę, androida.
— Androidy nie czują bólu. Nic mi nie jest (Y/N)— odpowiedział jej pośpiesznie, poprawiając swój czarny krawat. — Jednak dziękuję, że wstawiłaś się ze mną. Było to bardzo miłe z twojej strony.
— Nie chcę mieć tu negatywnej atmosfery. To drobiazg; Teraz mądrym rozwiązaniem byłoby dołączenie do Hanka. Musimy zbadać tą sprawę.
— Zgadzam się.
Jeżeli jest coś źle, postaram się poprawić.
Imagine wstawię później, gdyż mam troszkę roboty.
9 notes · View notes
warmianherbalist · 3 years ago
Photo
Tumblr media
Witam wszystkich na mojej stronie.  Zapraszam do lektury posta.  Zioła (Species) są lekami roślinnymi z wysuszonych i rozdrobnionych surowców roślinnych, stosujemy je w formie naparu, odwaru lub nalewki.  Stosujemy zioła wewnętrznie i zewnętrznie. Zewnętrznie stosujemy zioła do płukanek, kąpieli, okładów zmiękczających i rozgrzewających. Zioła występują w postaci jednoskładnikowej i w mieszankach. Jak robimy mieszankę ziołową zaczynamy od składnika, który w niej dominuje, mogą też być mieszanki, w których składniki występują w równej ilości. Poza właściwościami leczniczymi zioła mają wiele innych funkcji, np. mają zastosowanie w kosmetyce, w kuchni, zwiększają bioróżnorodność biologiczną, pełnią funkcję dekoracyjną w ogrodzie.  W rolnictwie ekologicznym są stosowane jako ochrona przed szkodnikami i chorobami w postaci wyciągów i gnojówek. #zioła #herbs #mieszanki https://www.instagram.com/p/CVdeAEFIzZB/?utm_medium=tumblr
0 notes
blogialetorcik · 4 years ago
Text
Wega – majonez…wart spróbowania
Wega – majonez…wart spróbowania
Witam wiosennie😊 W końcu wróciłam z mojej  dwutygodniowej eskapady i nawet nie macie pojęcia jak bardzo mi się już chciało coś upichcić. Wpadłam więc do kuchni z wielkim impetem i zaczynam działać – oczywiście Wielkanocnie 😊 Dzisiejszy majonez to alternatywa do typowego jajecznego majonezu, czyli dla tych, którzy unikają produktów pochodzenia zwierzęcego. Majonez w smaku jest naprawdę wyjątkowy,…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
full-of-hot-air-balloons · 7 years ago
Text
Krzyżówki Panoramiczne Online
Zielone Imperium... jest oryginalną symulacją ekonomiczną, w jakiej wszystko przeprowadza się w mikrokosmosie ogrodu. Miałem już Uniden Pro 520XL + ta jedyna antena. Graficznie gothic i morrowind to chwila więcej to jedyne, morrowind nawet odrobinę lepszy to argument z dupy. Baczewski to woda z tradycjami. Po niemal 70 latach nieobecności na krajowym rynku firma została podjęta w 2012 roku. Co dobre nie stanowi zatem czysta polska i austriacka. Serwis z etapu naszego powstania nic się zmienił i szata graficzna jest domem z lat 90-tych ubiegłego wieku.
Winno się też oddać Ich głośno i imiennie; co nastąpi już wkrótce przy aprobacie SĄDU. Witam wszystkich rodzicow malych i duzych niejadkow. Dowiedz się jak pracować kilkaset złotych miesięcznie w internecie. Całkiem nowoczesne strategii! Kliknij! Sunlight pewien dzień bezdjety więc nie kraj świata , zwłaszcza w Twoim sukcesu. Aspiryna rozrzedza krew ponieważ jest promowane mienie jej regularnie w planie zminimalizowania ryzyka wystąpienia zawału serca. Niskie dawki dzienne aspiryny zmniejszają też ryzyko zapadnięcia na raka okrężnicy i raka przełyku.
Huawei MediaPad M5 jest najciekawszym tabletem w treści Huawei a zarazem chętnym do urzędu drinka z najczystszych akcesoriów na targu. W maniaKalnej recenzji MediaPad M5 sprawdzam, czy warto kupować ten tablet. Straciłeś ważne pliki? Odzyskaj je https://pobierzgry24.pl samodzielnie! Pobierz program za darmo, rozkręć dysk, włóż nośnik do lodówki… To jedynie kilka sugestii, które odnajdziesz w budowy. Zapytaliśmy specjalisty w strefie odzyskiwania danych, jakie z pomocy faktycznie mogą posłużyć, i jakie dopiero zaszkodzą.
Mało mi przy Far Cry'u szczena nie opadła...ja jako gracz którego sprzęt pozwala przy pomyślnym wietrze wykonywać w terminy z 2015 roku, na małych detalach, istniał w szoku jaką obecnie ludzie grafikę a efekty mogą stworzyć, np. światło w Wolfie. Harry III szumi strasznie. Myślałem, że ASC pozbawi mnie konieczności kręcenia gałką, a już żałuje tego zakupu.
Jak człowiek je wdroży to wykonują. Ja pochopnie pokazałem mojej wowa, mnie się już znudził i ona dobrze gra. Więc miejcie spośród ostatnim. Atena jest córką niezwyciężonego Zeusa, boginią treści i energii oraz patronką wszelkich heroicznych czynów. Nawet jeżeli przy bramach miasta czeka armia tak silna, że ziemia drży pod jej stopami, Atena dzielnie występuje u boku obrońców i przekonuje ich do zwarcia szeregów.
Są te gry ubieranki: „My Little Pony - zaprojektuj strój”, gry kulki: „Skaczące bąbelki” i gry gotowaniu: „Molang w kuchni”. Te pliki cookie wyróżniają się na pliki stałe lub tymczasowe, a ponadto na pliki cookie administratora czy osób trzecich. W planie, te pliki cookie gromadzą anonimowe wiedze na fakt odwiedzanych ścian i dawanych reklam. Zarejestruj się do newsletteraA otrzymasz 25 zł na wczesne zakupy.
2 notes · View notes
purpurowywzrok · 7 years ago
Text
“Coraz głębiej z każdym krokiem” (Autobiografia)
Witam! Na wstępie chciałem coś wyjaśnić. Po co spisałem tą historię? Dla zwrócenia na siebie uwagi? Otóż nie do końca. Zdecydowałem się kontynuować przetrwaną walkę z depresją. By mieć pewność, że tak się stanie udostępniam historię mojego życia. Ta historia jest dla mnie powodem do wstydu i moim największym żalem. Upubiczniając ją daje sobię powody do wstydu. jedynym  sposobem by owego wstydu się pozbyć będzie zamienić ją w przeszłość. Razem z ostatnią kropką tej prozy minie ostatnia sekunda starego mnie. Drugim powodem dlaczego ją upubliczniam jest to by pokazać ludzią jak łatwo kilka złych decyzji może zrujnować życie. Jeśli sam masz depresje, niech ta historia pokaże Ci, że nie jesteś sam/sama. Dopóki próbujesz zawsze jest szansa. Żeby przegrać musisz się poddać. 
_________ Witajcie. Nazywam się... no nie. Przecież nie mogę użyć swojego prawdziwego imienia. Chociaż w sumie to tylko imię, takie same jak wiele bez nazwiska. No dobra. Nazywam się Mateusz. Jestem chodzącym przykładem na to, że “emo phase” to czasami naprawdę nie phase. Mając 21 lat trzeba się postarać, żeby wciąż jarały Cię takie rzeczy. Kiedyś byłem naprawdę “grzecznym chłopcem”. Kiedy byłem mały mój ojciec był alkoholikiem. Później rzucił alkohol i papierosy i został abstynentem. To było ponad 15 lat temu i wciąż się przy tym trzyma. Będąc w podstawówce obiecałem mu, że nigdy nie wypije ani nie zapalę. Do szkoły swetry wybierała mi mama. Miałem mało znajomych, dobre oceny i niezdrowe upodobania. Lubiłem czarne charaktery. tatuaże, narkotyki, papierosy i ciemne ubrania. Uwielbiałem takie rzeczy. Głupi dzieciak.
Życie potoczyło mi się w dół kiedy skończyłem 16 lat. Rodzice wyjechali do anglii a ja pół roku mieszkałem z dziadkami, żeby skończyć gimnazjum. Zanim sam wyjechałem, piłem już alkohol, zresztą jak wiekszość nastolatków w tym wieku. Po przyjechaniu do anglii szybko zacząłem palić. Mój ojciec później mówił mi, że gdybym wtedy palił trawę to nie byłby zły, ale tych papierosów mi nie może wybaczyć. Ja sobie też nie. Będąc w nowym kraju bez znajomych, moglem zostawić przeszłość za sobą. Tak zrobiłem. 
Transformacje zacząłem powoli. Wypełniłem garderobe czarnymi ubraniami, skórzanymi kurtkami, płaszczami itp. Następnym planem był tatuaż. Musisz wiedzieć, że posiadanie tatuażu było moim marzeniem od dziecka. Można się więc było się po mnie spodziewać, że mój pierwszy tatuaż będzie pośpieszny i nie przemyślany. Dzień po 18 urodzinach pobieglem do salonu “voodoo”. Pokazałem tatuażyście swój wzór na pół przedramienia a on wycenił go na ponad 300 funtów. Dla osób które się na tym nie znają, jest to normalna cena. Trochę drogo, ale nie szalenie. Niestety dla mnie było za drogo. Szukając czegoś z małym budżetem trafiłem do malutkiego studia, gdzie gruby tatuażysta oszpecił mi rękę do końca życia (nie dokańczająć tatuażu a biorąc na raty blisko 200 funtów) czymś co przypominało cerate w kuchni mojej babci. 
No ale zanim to się stało poszedłem do Collegu. Skończyłem go pod kierunkiem Graphic Design po dwóch latach. Chciałem iść potem na uniwersytet pod kierunkiem Game Design, ale niestety by otrzymać dofinansowanie musiałem mieszkać w anglii 3 lata a mieszkałem dwa. Wtedy upadłem na dno. Rok przerwy (znany jako gap year) planowałem spędzić pracując, jednaj powiększającę się anxiety nie pozwalało mi pracować nigdzie dłużej niż dwa, góra trzy dni. Często mnie zwalniano, przez co często kłóciłem się z ojcem. Doszło nawet czasami między nami do walki na pięści co skończyło się sztucznymi zębami na dolnej szczęce ojca (Co mnie dziwi gdyż wcale nie jestem najsilniejszą osobą) do dzisiaj. Wściekły, rozpuszczony nastolatek uciekał z domu na kilka dni idąc do kolegów. Koledzy owi mieli dostęp do amfetaminy, narkotyku którego zawsze chciałem spróbować. Gdybym tylko spróbował to nie miałbym sobie tego za złe, ale na tym się nie skończyło. Spodobało mi się to na tyle, że następny rok spędziłem uzależniony, ćpając co tydzień. Wracając do tego teraz wspomnieniami, myślę, że to jeden z moich największych upadków, ale niestety nie ostatni. 
Rok przerwy się kończył, a ja na chwilę wziąłem się w garść. Rzuciłem amfetamine i przyznam szczderze, że bardzo byłem z tego dumny. Uniwersytet miał się zacząć lada chwila. Świeżo opuszczając dom rodziców, mając dofinansowanie na koncie i zamieszkując z trójką polskich przyjaciół i dwoma anglikami niestety pokazałem poraz kolejny jak nieodpowiedzialnym dzieckiem byłem. Przed rozpocząciem szkoly mieliśmy tydzień na pomieszkanie w nowym domu i przyzwyczajenie się. Prawie każdy z tych dni spedzając pijądz i imprezująć. Oraz dwa następnę, Wtedy pojawił się problem. Kiedy chciałem już wrócić na zajęcia, moje anxiety mi nie pozwalało. Przerażało mnie co sobie o mnie pomyślą, kiedy nagle wejdę mając dwa tygodnie spóźnienia. Czasami podchodziłem prawie pod same drzwi klasy tylko, żeby zaraz odwrócić się na pięcie i uciec. Jako dorosła osoba powienienem po prostu się przmóc i pójść, ale im więcej dni omijałem tym bardziej się bałem. 
Zanim mnie wyrzucono w Lutym 2017 roku, pojechałem na święta do rodziców. Poza rodzicami na obiedzie był jeszcze mój wujek (Brat mojego ojca). Mój wujek był książkowym przykładem określenia “czarna owca”. Nie lubił kontaktu z rodziną i rodzinnych imprez, często się upijał, słuchał metalu, był ironiczny i miał czarne poczucie humoru. Dodatkowo jak to powiedział mój ojciec, ja byłem “Cały wujek z charakteru”. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Widziałem sens w tym porównaniu. Pomimo tego, że byliśmy podobni nigdy nie zbliżyliśmy się z wujkiem. Wszystko zmieniło się w owe święta gdy zaczęliśmy rozmawiać o serialach i filmach popijając Jagermeistera. Rodzice poszli spać, a butelka szybko zrobiła się pusta. Wujek zapytał co robimy, a ja bez namysłu odparłem, że “idziemy po następną”. Ze wszystkich złych decyzji w tej historii, tej żałuję najbardziej. Otóż przed świętami wujek który zwykle był alkoholikiem bardzo zwolnił z piciem. Aż do tych świąt kiedy razem się upiliśmy. Następnę parę dni nie było z nim kontaktu, gdyż był wciąż pijany. Kilka dni później przyjechała policja mówiąc, że wujek jest w szpitalu.
Nie wiem czemu ani wchodzenie na ostry dyżur ani zobaczenie wujka z maszyną do oddychania wciśniętą do gardła nie dały mi jeszcze do zrozumienia co się dzięje... ale słowa pielęgniarki mówiącej “We don’t think he’s goning to make it thought the night” (Wydaje nam się, że nie przeżyje nocy) sprawiły, że moje kolana zgięły się a płuca sparaliżowały. Następne pare dni pamiętam jak jeden, krótki, zamazany film. Jazda do Liverpoolu do szpitala, siedzenie cały dzień i patrzenie się na powoli umierającego wujka i powrót do domu. Najgorsze było ciągłę tłumaczenie wszystkim, że nie przeżyje. W kółko, kilka razy dziennie. Dopiero po dwóch dniach ciagłego tłumaczenia zdali sobie sprawę, że tłumacz byłby lepszy niż ja. Trochę za późno. Część mnie już umarła. 
Czwartego stycznia pojechaliśmy tam ostatni raz. W nocy zaczął umierać. Wiedzieli, że nie przeżyje, ale kazali nam wyjść z sali gdyż będą go reanimować. Nienawidzę siebie do dzisiaj za to co wtedy pomyślałem, ale po kilku dniach prawie bez snu, patrząc na wujka który leżał tam przezemnie... ja byłem... szczęśliwy. Miałem już dość, byłem całkiem pusty i martwy. Ocieranie się tak blisko śmierci przez tyle dni sprawia, że znieczulasz się na nią, Po kilkunastu minutach pielęgniarka powiedziała, że doktor prosi nas o wejście na sale. Byłem pewien, że chce nam dać chwilę by się pożegnać. Tak bardzo się myliłem. 
Okazało się, że lekarz chcąc bronić własnego tyłka kazał nam przyjść, żebyśmy widzieli iż robi co może i nie mogli go pozwać. Gdy weszliśmy za płachtę zobaczyliśmy wujka półnagiego, z przykrytym tylko kroczem. Umoczony był we krwii i moczu. Byłem w takim szoku, że dopiero po ponad minucie poczułem jak mocno ojciec złapał mnie za rękę. Odciągnałem go stamtąd. Do dzisiaj myśląc o wujku nie jestem w stanie wyobrazić sobie jego żywej twarzy. W mojej głowie, przebłyskach i koszmarach powodowanych przez PTSD widzę tylko szpitalne łóżko, pękniętą czaszkę i kołdre czerwoną od krwii.
Niestety to wciąż nie był koniec koszmarnych dwóch tygodni. Po powrocie do domu musiałem słuchać rozmowy mojego ojca na czacie ze swoja siostrą. Nie wiem czy kiedykolwiek słyszałeś jak twój ojciec mówi swojej młodszej siostrzyczce, że ich najmłodszy brat nie żyję ale liczęm, że nigdy nie usłyszysz czegoś takiego. Kilka następnych nocy spędziłem bez snu. Gdy tylko na chwile zasypiałem ze zmęczenia widziałem wciąż szpitalane łóżko. Insomnia zmusiła mnie do nocy spędzoncyh na myśleniu. Szczególnie jedna rzecz dała mi bardzo do myslenia. Słowa mojego ojca “jesteś całkiem jak wujek”, ale tym razem nie mające na celu obrażenie mnie a komplement. Wtedy zdałem sobie sprawę... to prawda. jestem zupełnie jak wujek. Wujek który zginął na chodniku, w wieku 40 lat bez żony, bez dzieci i dzieląc mieszkanie na pół z kumplem.
Kiedy w końcu wróciłem na uniwersytet okazało się, że zostałem wyrzucony. Na domiar złego straciłem przez to ostatnie dofinansowanie, a rachunek za mieszkanie musiałem wciąż zapłacić. Wróciłem więc do domu i zacząłem tym razem pracować. Ten etap wydawał się dobry na początku ale szybko miałem go dość. Stałem się wtedy bowiem pusty. Kompletna znieczulica zabrała mi powody do zmartwień. Użyłem tego czasu na naprawe mojego pierwszego tatuażu oraz zrobienie drugiego. Tym razem u profesjonalisty w dobrym studiu. Po kilku miesiącach pracy nie mogłem już wytrzymać tej znieczulicy. Pragnąc poczuć cokolwiek zacząłem ciąć swoje nadgarski.
 Moja depresja stała się w tym momencie ciężka do zniesienia. Miewałem momenty w których płakałem prosząc o pomoc. Po pomoc sięgnąłem jednak dopiero gdy pojawiły się pierwsze myśli samobójcze. Depresja sprawiala, że czułem się jak najgorszy śmieć, dobijana poczuciem winy i ptsd, ale dopiero w tym momencie brałem pod uwage zabicie się. Przerażony umówiłem się ze specjalistą. Okazało się, że mam ciężkie anxiety oraz depresje. Dostałem tabletki na obie choroby i numer na terapie. Tabletki na anxiety zaczęły działać po jakiś 2 tygodniach, ale antydepresanty wydawały się nie robić nic. 
Moja depresja stawała się na tyle ciężka, że postanowiłem wziąć w pracy urlop. Pierwsze dwa dni urlopu dłużyły mi się niewiarygodnie. Stwierdziłem, że to był błąd brać wolne i brałem pod uwage powrót do pracy. Niestety drugiego dnia dostałem telefon, że wracać nie mam ani teraz ani po urlopie. I to był koniec. Zrobiłem wtedy coś czego się bałem. Poddałem się,
Nie zajęło to depresji długo, żeby całkowicie mnie pochłonąć. Dni spędzałem w łóżku patrząc pusto w ściane, na wieczór upijałem się. Kiedy alkohol nie pomagał z ciągłym poczuciem winy i chęcią zabicia się sięgnąłem po narkotyki. Amfetamina była tak samo bezużyteczna jak alkohol, a nawet gorzej bo zwiększała tylko to jak sobą gardzę. Jedynym plusem był fakt, iż następnego dni mój stan fizyczny był tak zły, że nie miałem siły myśleć o samobójstwie. 
W ten sposób minęło kilka dni, aż w końcu miałem dość użalania się nad sobą. Zdałem sobie sprawę, że nie mogę obwiniać chorób mentalnych za całe zło w moim życiu, bo jedyną przyczyną są moje złe decyzje i nieodpowiedzialne zachowanie. Miałem dość udawania ciągle ofiary i chowania się za wymówkami. Dodatkowo zdałem sobie sprawę z tego, że dopóki się nie poddam to zawsze jest szansa odzyskać normalne życie. Dopiero kiedy się poddam będę pewny przegranej.
Niech moja historia będzie dla was przykładem jak niepozorne wybory mogą być przyczyną strasznych wydarzeń oraz, że jeżeli zmagasz się z depresją, anxiety, ptsd czy bpd to czujesz się samotny. Masz wrażenie pustki wkoło, ale to nie prawda. Nie jesteś z tym sam/sama. Jest nas wiele, każdę z nas toczy podobną walkę i ja wierzę, że uda nam się wygrać! 
2 notes · View notes
stupidogioco · 7 years ago
Note
Co polecasz na tak zwaną jesienną depresję?
Siemanko witam was w mojej kuchni, dziś pokażemy sobie jak ugotować depresję.Aby jesienne samotne wieczory nie upływały nam na lamentach, żalach, wspominkach, łzach i innym chujstwie ostatecznie kończących się masturbacją i zaśnięciem musimy zorganizować sobie następująco:❤️ 1. Pokój z dostępem do prądu i internetu (Jak nie masz chaty i spisz w kartonie pod mostem, to przykro mi ale masz lipę i nie pomogę).❤️ 2. Łóżko/kanapa/tapczan/materac/śpiwór/dywan wyjebane tam co, ważne żeby się rozjebać jak królewicz/księżna.❤️ 3. Jeśli posiadamy już miejsce, prąd, internet i dobre chęci, przychodzi pora na zorganizowanie jakichś multimediów. Weź pod pachę laptopa/tablet/ajfona (jak nie masz to weź kota i miej to w dupie) ❤️ 4. Pora na naszą dietę, zdrowe ��ywienie i liczenie kalorii. Polecam ciepła pizzę, taka z wczoraj odgrzana w mikrofali tez się nada, ważne żeby było dużo majonezu bo dbamy o linie.❤️ 5. No i teraz zaczynaja się schody, mianowicie:Jeśli jesteś fanką pościgów, wybuchów zwrotów, akcji handlu narkotykami i leZbijskimi scenami, to weź tam wygrzebaj ulubionego seriala upewnij się ze net działa i zostaw do pełnego zbuforowania.Jeśli zaś jesteś zwolenniczką spokoju, pozytywnych fal wibracji, nuty emocjonalnych doznań, zmontuj sobie słuchawki (ale takie do słuchania a nie od prysznica). ❤️ 6. Jeśli wybrałaś pierwsza opcje, Twój wieczór skończy się jak każdy inny: obejrzysz kilka odcinków a potem zasypiając poczujesz to chujowe uczucie bycia chujowym i chuj.Natomiast gdy wybrałaś drugą opcję, włącz swoje pozytywne myślenie, rozjeb się wygodnie bo zaraz cudowny świat muzyki wjebie cię w fotel, że aż wyjebiesz z papci z zachwytu. Przesłuchujesz kolejno motywujących życiowo kawałków, pozbawionych depresyjnych i negatywnych bodźców. Bardzo gorąco polecam trylogie:🍕 https://youtu.be/m-gkBIhFBAc 🍕 🍕 https://youtu.be/k9AKgvEWqd4 🍕🍕 https://youtu.be/KPluFfYGiqc 🍕❤️ 7. Gdy już czujesz się dowartościowana życiowo, przypływ pozytywnych fal przepełnia Twój umysł a ciało przechodzą dreszcze i masz mokro bo w międzyczasie opierdoliłaś pizzę i już jest dobrze, to hit. Możesz teraz zrobić sobie ulgę i zasnąć czując jedyne prawdopodobnie fizyczne przyjemności i chwilowe uczucie bliskości ze samą sobą.Dobranoc S ❤️
6 notes · View notes
still-kiddo-blog · 7 years ago
Photo
Tumblr media
33 dni :’’(
Witam w ten niedzielny wieczór
Ten post to throwback, bo nie miałem się kiedy za to zabrać, a takie wydarzenie jak pierwsza podwójna randka to trzeba opisać!!!
Spotkaliśmy się u Zuzi, zjedliśmy potrawy przez mistrza kuchni białoruskiej Mikołaja Hryba (carbonara i smażone pierożki (boże jakie one były pyszne) ze śmietaną!!!!!!!!!!), piliśmy alkohol, graliśmy w osadników z Catanu i świetnie się bawiliśmy. Zostałem poczęstowany Coroną a’la Vin Diesel, Martusia się wstawiła, a ja wracając pogadałem sobie z tatą mojej girl.
Wieczór wspaniały, tak jak już wspomniałem to była nasza pierwsza podwójna randka, oby takich więcej
Ps jedliśmy jeszcze ciasteczka domowej roboty - bardzo kruche, bardzo smaczne
xoxo
0 notes
ribornlol-blog · 7 years ago
Text
Siema siema kurwa witam
Elo mordy witam w mojej kuchni
0 notes
Photo
Tumblr media
Cześć. Witam Cię w mojej kuchni. Pokażę kilka sprzętów, przepisów i kuchennych tricków. Zainteresowany?
0 notes