#wesoła muzyka
Explore tagged Tumblr posts
Video
tumblr
“Syrenka naprawdé straciatella głos”, wideo, styczeń 2023
#Mała syrenka#syrenka#głos#wideo eksperymentalne#eksperyment#film#sztuka#twórczość niewesoła#wesoła muzyka#morze#sea#zachód#wschód#west side story#premiere pro
0 notes
Video
Wesoła LETNIA muzyka do pracy w biurach, sklepach, kawiarniach | LETNIA ...
0 notes
Photo
Krzysztof Iwin – „Wesoła nuta” akryl, płyta 40x50cm (2023) https://iwin.malarstwo.org/pl/wesola_nuta-2241.html #muzyka #ilustracja #marionetka #pajac #lalki #skrzypce #40cm #50cm #2023r #brązy #czerwienie #oranże #art #painting #Iwin #KrzysztofIwin #obrazy #galeria #malarstwo #akrylenaplycie #obrazyakrylowe
0 notes
Note
Zerwałam z chłopakiem, zakończyłam trzy toksyczne relacje, tak naprawdę zostałam sama a jeszcze trzy tygodnie przed powrotem do codzienności, szkoły, zajęć, pracy itp
Masz jakieś pomysły co robić przez ten czas żeby wykorzystać go jakoś produktywnie? Myślałam coś nad siłownią ale mam 17 lat (za dwa miech 18 hahah) i nie wiem czy wogóle wejde XD
najważniejsze ze zrobiłaś czystki one sa w życiu potrzebne, po co osoby które ciagnal w dol a nie nas podnoszą. Ważne jest ze za jakiś czas poczujesz ulgę ze nie masz w swoim życiu pasożytów tylko osoby które chcą jak najlepiej.
Kurcze nie wiem czy doradza sama mam cholernie trudny,ciezki okres teraz ale postaram sie.. Siłownia myśle ze wpuszcza spokojnie, bieganie, taniec(zajęcia), joga, rysowanie, zaproś siebie sama np.do kina, na kolacje, kawa itp. seriale, gotowanie, muzyka (to często pomaga ale ta wesoła) głupi pomysł ale może Tinder? haha poznanie czasem nowej osoby nie tyle co związek ale kolegi pomaga bo można pojsc na spacer itp :)
2 notes
·
View notes
Note
🍓 🍓 🍓
Ily 💖
Jestem bardzo wesoła, że mam kogoś z kim mogę rozmawiać o muzyce. Ty jesteś jedyną koleżanką na tumbl'erze że też kocha muzyka, i też jesteś weganką i to jest bardzo spoko. KC też, kochana 💖💖
2 notes
·
View notes
Text
CO I JAK?
Witajcie na moim pierwszym poście! Poniżej macie trochę o mnie i o tym co tu będę wstawiać.
Jestem Natalia i mam 14 lat. Moje hobby to śpiew (który okropnie mi wychodzi XD), moda, rysowanie i muzyka. Jestem Polką z Warszawy. Przejdźmy jednak do mojego charakteru/uczuć. Często miewam myśli dotyczące życia itp. Jak można się domyśleć czasami mam po prostu tego wszystkiego dosyć. Nic mnie nie cieszy, rodzice mi już nie ufają ponieważ byłam w 2 związkach internetowych a oba te „związki” były złe to kazali mi wszystko usunąć (czyli sovial media :c). Poza tym wszystkiego mi nie wolno i jestem kontrolowana. Moim marzeniem teraz jest żeby żyć jak dawniej. Czyli że byłam wesoła. Wygłupiałam się w miejscach publicznych, często się uśmiechałam i w ogóle a teraz to nawet straciłam chęć do wygłupywania się :/
Ogólnie to będę tutaj wstawiać pomysły na makijaże, rysunki lub fryzury. Oczywiśće pojawią się też memy, dowcipy, muzyka którą polecam czy moda :) Będę wstawiać też tutaj zdjęcia „tumblr“? XD (Przynajmniej takie alternarywkowe zdjęcia czy coś hah)
Chętnie sobie z kimś pogadam więc pisać śmiało ;) Bardzo chętnie dołącze też do jakiejś grupy hehe
Memasik: polskimenel
3 notes
·
View notes
Text
m: Zacznijmy od krótkiego przedstawienia. Kim jesteś, skąd jesteś, jaka jesteś?
h: Nazywam się Helena Pyłka, jestem z Warszawy. Urodziłam się tutaj i mieszkam od zawsze na Mokotowie. Tworzę przede wszystkim muzykę, ale często jest powiązana jeszcze ze strefą wizualną. Czasem tworzę filmy i staram się być w tym wszystkim jak najbardziej prawdziwa.
m: Gdzie możemy znaleźć Twoją sztukę?
h: Przede wszystkim na instagramie, youtubie i soundcloudzie, a niedługo na spotify.
m: Czyli rozumiem, że też różne graficzne rzeczy dorabiasz. Tak do piosenek, czy po prostu?
h: Czasami jest tak, że wpadam na pomysł na jakiś film i ilustruję go muzyką, a czasem to wygląda zupełnie na odwrót. To zależy od tego co przyjdzie mi do głowy pierwsze. Ale zajmuję się przede wszystkim właśnie muzyką i filmem.
m: Jak Ci się mieszka w Warszawie?
h: Bardzo dobrze. Czerpię dużo inspiracji z tego miejsca i z ludzi, których tutaj poznaje. Bardzo cieszę się, że urodziłam się w Warszawie, aczkolwiek chciałabym też kiedyś mieszkać gdzieś indziej. Po prostu zobaczyć jak jest i może trochę wchłonąć innej kultury.
m: Masz jakieś konkretne miejsca na myśli?
h: Parę miejsc, w których byłam np. Oslo, które jest bardzo spokojne, i takie miejsce kontrastowe jak Barcelona, w której jest tłoczno i głośno, ale jest też pięknie. Z każdego miejsca można wyciągnąć „coś”.
m: Teraz się uczysz, jesteś w szkole?
h: Tak, jestem w 1 liceum.
m: I jak Ci tam?
h: Dobrze, bardzo dobrze. Rozszerzam polski, historię i łacinę, które wbrew pozorom bardzo mało wnoszą do tego co tworzę. Jest to kierunek, który jest najbardziej powiązany z tym co chcę robić w przyszłości.
m: Łacina to taki nieoczywisty wybór.
h: Tak, ale przydaje się do historii muzyki.
m: Dlaczego tworzysz?
h: Tworzę, bo to powoduje, że czuję że mam coś swojego, że mam swoje miejsce, że mam swoją taką rzecz i jestem w czymś dobra. Czuję to, że robiąc to, robię to co mogłabym robić ze wszystkich rzeczy na świecie najlepiej. To jest ta najlepsza rzecz, którą mogłabym robić. Daje mi to niesamowicie dużo satysfakcji. Prawdopodobnie dlatego, ale staram się tworzyć też z innych powodów. Nie tylko dla siebie tak osobiście, ale też np. kiedy próbuję udokumentować jakiś wyjazd, albo napisać piosenkę dla kogoś. Wiele razy tak się działo. U mnie na youtubie można znaleźć te filmy z podróży.
m: To jest trochę powiązane z moim pytaniem: co Ci daje sztuka?
h: Przede wszystkim satysfakcję, ale też wartość. Czuję, że to ma jakąś wartość, która oprócz satysfakcji daje mi szczęście. Bywało różnie, ale zawsze w jakiś tam sposób, nawet jak czuję się najgorzej na świecie, jestem w stanie usiąść do fortepianu i coś zagrać, nawet jak nie swojego to po prostu poćwiczyć.
m: Mogłabyś mi jakoś opisać swój proces twórczy?
h: Nie mam żadnej takiej rutyny twórczej. To nie jest tak, że zawsze zaczynam od powiedzmy tekstu i potem dopisuje do tego muzykę. Jest to niesamowicie zróżnicowane jednak najczęściej jest tak, że piszę muzykę i potem w zależności od tego czy mam jakiś obraz, czy jakiś tekst, czy mam w głowie konkretną osobę to do tego dopisuję całą resztę. To tworzy taki ruchomy obraz: muzyka, film i jeszcze takie drugie dno, o którym nie wszyscy wiedzą, bo trzeba znać historię, żeby się dokładnie domyślić o co chodzi w danym tekście.
m: Czyli Twoja sztuka ma dużo znaczenia w sobie?
h: Oprócz takich osobistych wartości, takich które są powiązane z moją osobistą historią, jest bardzo dużo tesktów napisanych o cudzej historii, ale piszę je i tak w pierwszej osobie. Nie wszystkie teksty to są moje osobiste przeżycia. Często to są przeżycia moich przyjaciół, którzy mi się zwierzają.
m: Czyli nie piszesz tylko dla siebie tylko też dla innych?
h: Nie. Żyjemy w takim miejscu na świecie, na szczęście, że siła jest w ludziach. Trzeba pisać o ludziach i dla ludzi, bo inaczej to nie ma sensu. To nie jest tak, że indywidualiści są teraz przeze mnie wykluczani. Chodzi bardziej o to, że dlatego są demonstracje i strajki bo siłę tak naprawdę mają ludzie. To co ludzie myślą i to co uważają na dany temat to powoduje, że jest jakaś ogólna opinia. Nie tworzę też po to, żeby się wpasowywać w tą konkretną mainstreamową dróżkę, ale to jednak jest jakoś tam z tyłu głowy. Myślę o tym, czy to co napisałam komukolwiek się spodoba. Często wstawiam i okazuje się, że komuś się to jednak podoba, przez co jest mi bardzo miło. Tak jak mówiłam, to ludzie mają siłę i to ludzie powodują, że coś ma sens. Jak jest publika i są słuchacze, ludzie którzy potrafią się do tego odnieść, albo co nawet lepsze, w jakiś sposób się utożsamić z tym o czym piszę i śpiewam, to daje taką niesamowitą moc. Daje też satysfakcję, ale nie taką czysto wynikającą z tego, że coś napisałam i komuś się to podoba, tylko taką, że może komuś pomogłam tym, że ma coś, do czego może się odwołać, że coś jest podobne. Prawdopodobnie to jest właśnie to, dlaczego tworzę.
m: Ta satysfakcja, o której wspomniałaś, to jest takie wyciąganie z całego procesu, prawda?
h: Tak. Mam wrażenie, że satysfakcja to jest wyjątkowo źle nacechowane słowo, aczkolwiek zależy z czego się czerpie tą satysfakcje. Dlatego ja się staram ją czerpać z tego, że kogoś uszczęśliwiam.
m: To też pewnie daje motywacje do dalszego tworzenia.
h: Motywacja przychodzi i odchodzi tak samo jak wena. Tak naprawdę dopóki się nie usiądzie i się nie siedzi nad czymś 3-4 godziny to trudno jest powiedzieć, że się spróbowało. Motywacja może być, albo może jej nie być ale i tak trzeba próbować i pisać. Jak się ma wenę, to się napisze coś lepszego a jak się nie ma to coś gorszego, ale i tak się coś napisze.
m: A jak to jest z tą Twoją weną?
h: Bardzo różnie. To też zależy od samopoczucia, ale jestem jedną z tych osób, która pisze piosenkę w każdym stanie. Jak jest mi smutno- siadam do fortepianu, jak jestem wesoła- siadam do fortepianu, jak chce mi się spać też siadam do fortepianu. Kiedyś zasnęłam na klawiaturze fortepianu.
m: Czyli ta sztuka też odzwierciedla Twoje życie, prawda?
h: Tak, w pewien sposób tak, ale nie tylko moje. Niektóre piosenki są ze sobą powiązane, i mimo że nie tworzę ich pod rząd tylko w bardzo odległym czasie, to dopiero w jakiejś kolejności tworzą pełną historię i pełny obraz sytuacji.
m: A inspiracja, o której już wspomniałaś, jak to z nią jest?
h: Inspiruję się wszystkim co mnie otacza. Staram się nie ograniczać i nie być ograniczana przez kogoś. Czerpię inspiracje wszystkich gatunków muzyki, ze wszystkich filmów jakie widziałam (nawet tych słabych). W każdej rzeczy jestem w stanie ujrzeć piękno na tyle, żeby potem stworzyć coś na ten temat.
m: Ty się uczysz grać, prawda?
h: Uczę się grać w szkole muzycznej, ale nie tylko w szkole, bo gram na fortepianie od 3 roku życia, więc to już długo.
m: To rodzice, czy bardziej sama z siebie?
h: Tak wyszło, że byłam w przedszkolu i w miarę dobrze pojmowałam wszystko co do mnie mówią. Moja nauczycielka powiedziała moim rodzicom, żeby coś z tym zrobili, żeby zapisali mnie na jakieś zajęcia muzyczne. Zapisali mnie na zajęcia właśnie z fortepianu. Na tyle to polubiłam i odnalazłam się w tym, że później był sens iść do szkoły muzycznej. Jak skończyłam szkołę muzyczną, to był sens iść do drugiej szkoły muzycznej. Jak skończę tą szkołę to pewnie będę też studiowała muzykę.
m: A na czym grasz?
h: Gram na fortepianie, skrzypcach, gitarze, ukulele, basie a wszystkie pozostałe instrumenty dogrywam w programie.
m: Jesteś samoukiem, tak?
h.: Tak, tylko na skrzypcach i fortepianie uczyłam się przez kogoś. Na wszystkich innych instrumentach, takich które były też tylko epizodycznie przeze mnie używane np. flet, uczyłam się sama w domu. Nabywając kolejne umiejętności grania na jakimś instrumencie każdy następny jest łatwiejszy.
m: Dużo dała Ci ta nauka, ta szkoła muzyczna?
h: Szkoła muzyczna daje bardzo dużo, ale też trzeba umieć wybierać z tego co Ci dają. Jest bardzo mało czasu i bardzo dużo rzeczy, które trzeba wiedzieć. Jednocześnie jest bardzo dużo różnych przykładów, z których się uczymy. Niektóre utwory musimy znać na pamięć, inne musimy po prostu rozpoznawać. Musimy nauczyć się tak naprawdę automatycznie, jak coś słyszymy, selekcjonować co jest dla Nas najbardziej istotne, co Nam najbardziej odpowiada i z tego korzystać. Mi osobiście dała technikę i wiedzę, może niekoniecznie inspirację, bo staram się szukać poza szkołą muzyczną jeżeli chodzi o moją twórczość, ale mimo wszystko bardzo dużo mi dała. Po za taką wiedzą muzyczną to też umiejętność wybierania swoich priorytetów. Mimo że jestem osobą bardzo niezorganizowaną to jest miejsce, które nauczyło mnie jakiejś odpowiedzialności, uważania na to co się mówi i robi, i najważniej czyli organizacja własnego czasu i swojego umysłu.
m: Jakie są Twoje wartości?
h: Takie najważniejsze jest dla mnie właśnie chyba to szczęście. Są różne takie małe smuteczki, które przychodzą i odchodzą, ale jak jest się tak gruntownie szczęśliwym to jest się naprawdę w stanie przenieść góry i zarażać swoim szczęściem innych. Oddawać to jak się czuje w danym momencie. Dlatego ja jak się czuję źle, jest mi smutno to staram się tworzyć, żeby poprawić sobie humor. Jedną z najważniejszych rzeczy dla mnie jest szczęście.
m: Mówiłaś też o ludziach wcześniej.
h: Ludzie to jest siła. Siła ludzka to jest wartość, a szczęśliwa masa ludzka to jest chyba taka największa siła. Przede wszystkim szczęście a zaraz potem ludzie i ich emocje.
m: Czyli to jest takie szczęście, ale nie tylko w jednym aspekcie, tylko szeroko pojmowane.
h: Bardzo szeroko pojmowane. Każde szczęście jakie można sobie wyobrazić, od takiego gigantycznego do takich małych rzeczy, które powodują, że po prostu się uśmiechamy.
m: I rozumiem, że też szczęście innych ludzi.
h: Tak , to jest najważniejsze, żeby uszczęśliwiać ludzi wokół siebie. Kiedy to robimy i widzimy, że to co robimy daje szczęście innym, to w pewien sposób się to na Nas odbija. Wydaje mi się, że to jest też po części klucz do tego, żeby samemu być szczęśliwym.
3 notes
·
View notes
Text
Top 5 - Moi faworyci Eurowizji 2018
Estonia
Czy Elinia Nechayeva z niezawodzącym ją mocnym głosem oraz piękną prezentacją sceniczną mogłaby zwyciężyć w tym roku? Czy piosenka, a raczej pieśń operowo-eurowizyjna śpiewana po włosku dotrze wystarczająco do widzów? W zeszłym roku Salvador śpiewał w języku narodowym gdzie w większości krajów widzowie na ogół nie znają portugalskiego jednak to wystarczyło do zwycięstwa. Liczą się przekazywane emocje, a takie przy utworze "La Forza" odczuwam. Elina włada swym głosem jak tylko ma ochote i wychodzi jej to znakomicie. Prezentacja sceniczna jest dopracowana w każdym calu i sądząc po próbach podniesiona o kilka poziomów wyżej niż na preselkcjach. Oraz podniosła, a zarazem tajemnicza muzyka która bardzo mi odpowiada. Według mnie to może się udać. Jedynym minusem Estonii jest niezrozumienie tekstu dla ogółu oraz operowe brzmienie którzy nie wszyscy lubią. Chociaż jak to mówił Salvador: "music is feeling" więc co nie zrozumieją to podświadomie poczują. Dla mnie Estonia jest numerem 1.
Francja
Duet Madame Monsieur to kolejny mój faworyt. Chcąc zwyciężyć uczestnicy po części zapatrują się na poprzedniego zwycięzce który to w tym przypadku mówił dość dużo o pomocy uchodźcom. Piosenka "Mercy" mówi właśnie o nich. Konkretnie o nowonarodzonym dziecku w trakcie morskiej ucieczki przed wojną. Jakżeby to pięknie pasowało do sloganu #AllAboard. Wszyscy na pokład. Nie ważne czy jesteś taki czy inny. Wszyscy się ratujmy i bądźmy razem bezpieczni. Prezentacja na scenie nie jest nadzwyczaj skomplikowana podobnie jak u Salvadora. Duet ubrany jest stonowanie co nie rozprasza. Artyści jednak wyciągają ręke w charakterystyczny sposób jakby wysyłali dobrą energie innym. Wygląda to bardzo ładnie w obrazku. Plusem tego występu jest jego przesłanie oraz prostota i kontakt z publicznością. Minusem po niekąd to, że jest śpiewany po francusku gdzie nie jest on językiem międzynarodowym. Jednak skoro Salvadorowi się udało to czemu by nie duetowi Madame Monsieur.
Cypr
Eleni Foureira to prawdziwy ogień. I taki jest też tytuł jej piosneki. "Fuego" czyli ogień w języku hiszpańskim. Jak można się domyślić nie jest to ciągnąca się nudna ballada. Jest ogień, jest moc, jest dobry głos i falujący włos. Eleni dobrze tańczy jak i śpiewa. "Fuego" jest to piosenka pod publike do dobrej zabawy śpiewana po angielsku więc i większości może się podobać. Tak jak i mi. Muszę powiedzieć, że ten ogień rozgrzał mnie od samego początku. W tekście nie ma się co doszukiwać ambitnego przesłania. Jest to zwyczajnie wesoła, skoczna piosenka o miłości i gorącej jak ogień kobiecie. Czy to może wystarczyć by wygrać. Hmm. Wątpię, bo takie piosenki czy prezentacje na scenie już przecież były. Ale jak to mówią. Eurowizja jest nieprzewidywalna. Trzymam mocno kciuki za Eleni.
Bułgaria
Grupa Equinox z piosenką "Bones". Współczesny utwór. Idealnie osadzony w każdy głos z członka grupy. I jak można już się domyślić wokale mają oni nie najgorsze. Klimatyczne, lekko mroczne show z przechadzającymi się niczym lordowie piosenkarzami oraz mocnym finałem gdzie można usłyszeć ich duże możliwości wokalne. Jest to poprostu bardzo dobrze zaśpiewana jak i zaprezentowana piosenka. Biorę to w ciemno.
Portugalia
Eh. Jak rok temu Portugalie pokochałem po głębszym zapoznaniu się z tekstem tak teraz mam podobnie z utworem "O Jardim". Claudia Pascoal czaruje i wzrusza. Chcę jej słuchać godzinami. Salvador mi w jakimś stopniu przeszkadzał śpiewając lecz tutaj mam inaczej. Kobiecy śpiew jest całkiem inny. Wracając do kompozycji jest ona delikatna ale nie nudząca. Prezentacja jest stateczna tak jak zwykle przy spokojnejszych utworach. Jak niektorzym może przeszkadzać obecność drugiej dziewczyny Isaury która wykonuje razem z Claudią utwór tak ja nie mam z tym problemu. Tym czymś co może w tym wszystkim nie pasować jest to, że podmiot w piosence jest jednoosobowy, a wykonują ją dwie osoby. I mamy tu taki lekki zgrzyt. Podobnie jak rok temu Portugalia śpiewa w języku narodowym i nie jest rozumiana przez większość. Gramy więc tu bardziej na uczuciach i emocjach, a na dalszym planie jest zrozumienie utworu. Ja sie dałem złapać w tą gre. Portugalio, możesz wygrać ponownie.
Wymieniając kolejnych moich faworytów można by już powtarzać to co napisałem wczesniej czyli:
Czechy - współczesna, taneczna angielska propozycja z dobrym głosem i prezentacją bez zbędnych ceregieli;
Włochy - dobrze zaśpiewany utwór z przesłniem nie po angielsku wykonany w duecie;
Albania - mocny głos wykonawcy śpiewającego w języku ojczystym;
Litwa - ballada grająca na emocjach mająca jakieś większą idee, nieprzekombinowana scenicznie.
Każdy z nich nie odstaje od pozostałych jednak nie zapadli oni tak w mojej pamięci jak pierwsza piątka. Miałem jeszcze kilku ulubionych jednak zawiedli mnie swoimi głosem po próbach jak i tym w jaki sposób chcą przedstawić swoją piosenke na scenie. A więc według mnie jeśli jeden z tych 5-9 utworów wygra będe usatysfakcjonowany. :)
#eurovision song contest#eurovison#elina nechayeva#la forza#madame monsieur#mercy#eleni foureira#fuego#bones#equinox#claudia pascoal#o jardim#portugal#allaboard#esc2018#eurovision2018#eurowizja#eurowizja 2018#polska#top5
3 notes
·
View notes
Video
youtube
Wesoła LETNIA muzyka do pracy w biurach, sklepach, kawiarniach | LETNIA ...
0 notes
Audio
Wstałem, Złotko!
Childish Gambino powrócił po dwóch latach, bo tyle minęło od “”Awaken, My Love!””, a w międzyczasie wciąż egzystował, ale był zajęty innymi rzeczuchami. Przejdźmy do samych piosenek:
“This Is America” to zdecydowanie ironiczne spojrzenie na sytuację w państwie demokracji. Bardzo wesoły początek, chór i proste instrumenty, da się usłyszeć przestrzeń, słychać, że każdy śpiewa z uśmiechniętą buzią, zderza się z ciężkim refrenem bardzo przypominającym inne współczesne, trapowe utwory. Typowe slangowe zwroty i typowe okrzyki po każdym wersie. Już wiecie w czym problem. Bardziej podoba mi się część wesoła, niż ciężka. Ta jasna jest żywsza i mam wrażenie bardziej oryginalna i eksperymentalna, bardziej w stylu dawnego Gambino (ale nie będę lamentował, że dawny Gambino przeminął). Ta mroczna wydaje mi się zbyt podobna do twórczości innych raperów (a głównie tych, z którymi Donald sklecił tą piosenkę), aby złapać moją uwagę. Od czasu do czasu mam ochotę na trap, ale słuchając tej kompozycji trzyma mnie nieodparte wrażenie, iż jest to zbiór wszystkich cech tegoż gatunku zebranych w jedno miejsce (coś jak piosenki stylizowane na lata 80-te). Sytuację może uratować tekst, który porusza tematy dostępu do broni i strzelanin, i znieczulicy społeczeństwa stanozjednoczonego, ale właściwie jak? Gambino i przyjaciele wyrażają w tym utworze swoje poglądy na całą sprawę. Cieszę się, że nagłaśniają swój sprzeciw, jednakże mam wrażenie, że temat jest już przewałkowany. Rozumiem, że wciąż ludzie walczą o utrudnienie możliwości zakupu broni i gdyby nadarzyła się okazja to pewnie walczyłbym razem z nimi (nie mam pojęcia jak im pomóc zza oceanu), niestety tutaj mam wrażenie, jakbym słuchał komunikatów z wiadomości telewizyjnych, nie ma jakiegoś intrygującego spojrzenia na materię. Sprawdza się jako wzmacniacz głosu, ale nie jako kawałek sztuki.
4/7, przeciętna; intrygująca tylko przez moment; ale spoko, że porusza trudne tematy
Więcej wygibasów w sobotę
Co do “Saturday” mam ździebko inne zdanie. Jak na razie mamy tylko wersję na żywo z Saturday Night Live, więc wersja na albumie może się nieco różnić. “Saturday” jest ruchliwe i pełne radości, może nie porywa mnie do tańca, ale można się do niej pobujać. Może gdyby nie była to pierwsza piosenka na imprezie to bym zatańczył. Właściwie to moje nóżki zaczęły się teraz ruszać w najlepszy możliwy sposób - nieświadomie. Tekst również wielce mnie ujmuje. W przeciwieństwie do politycznego “This Is America”, ten utwór skupia się na drobnostce, części codziennego życia jaką jest sobota - przerwa od pracy i szkoły, i pora na taniec. Tworzy to przyjemny i ciepły obraz w mojej głowie, bo jakże bliski. Niestety sama muzyka ponownie nie jest niczym się wyróżniająca. Gdy pierwszy raz słyszałem “Redbone” od razu poczułem coś niezwykłego. Brzmienie mnie porwało i sprawiło, że musiałem posłuchać całego cudownego “”Awaken, My Love!””, nie mogłem się doczekać, aby zaznać więcej tego brzmienia. W przypadku “Saturday” tego nie ma. Na pewno będę jej słuchał od czasu do czasu, jednakże nie sprawia, że czekam z niecierpliwością na kolejny album Bino.
6/10, wesoła i taneczna; bliska sercu, ale nie intrygująca
Z chęcią usłyszę co jeszcze knuje Gambino, tylko nie dlatego, że zachęciły mnie piosenki, a w nadziei, iż będą lepsze.
#childish gambino#music#childishgambino#trap#rap#hip-hop#muzyka#review#recenzja#ramen na trawce#this is america#saturday#funk#soul#dance#taniec#nowa muzyka#new music#2018
1 note
·
View note
Photo
Muzyka klubowa - gdy lubisz wesołe brzmienia
Muzyka jest nieodzownym elementem życia dla wielu z nas muzyki słuchamy i w samochodzie w drodze do pracy czytasz na trening towarzyszy nam także podczas ćwiczeń bądź wykonywania codziennych czynności jak chociażby sprzątanie lub ugotowanie najlepsza muzyka klubowa czeka na nas nie tylko w internecie ale także w radiu bądź też w formie płyty
Najlepsza muzyka klubowa
Jeżeli interesuje cię najlepsza muzyka klubowa warto monitorować nie tylko nowości pojawiające się na rynku, które prezentują liczne stacje radiowe lub radia w formie online ale także wszelakie playlisty, które tworzone są chociażby na Spotify, bądź na YouTubie. To właśnie tam możemy zapoznać się z nieznanymi nam utworami oraz artystami i ich propozycjami. Jeżeli mamy swoją ulubioną piosenkarkę, bądź też piosenkarza lub zespół, możemy także zaopatrzyć się w płytę, którą znajdziemy w sklepach internatowych takich jak Fan ale także stacjonarnie! W czasach kiedy mamy ograniczony dostęp do klubów i pubów, warto poszukac alternatywy, która zdecydowanie poprawi nam nastrój na przykład w piatek po pracy!
0 notes
Photo
Chyba zacznę pić 🤦🏻♀️ Serio, serio! Są takie momenty, że mam silną potrzebę odcięcia się od rzeczywistości. Potem jednak dochodzę do wniosku, że od alko lepsze jest czytanie/słuchanie książek, wesoła muzyka czy ćwiczenia. Te ostatnie to chyba najlepsze. Nic tak nie robi dobrze na głowę, jak porządny wycisk na macie lub podczas biegania. . Tylko trzeba potem się pilnować i nie zabrnąć w rejony, które tego wkurwa wywołały na samym początku, co nie jest łatwe. Oj wcale nie jest łatwe. Zwłaszcza jak źródło nerwów wręcz dosłownie leży pod nogami. . Dzień dobry w poniedziałek. Wbrew pozorom i początkowi, mam dzisiaj wyjątkowo dobry dzień! Warto zacząć go od dobrego śniadania, pozytywnej muzyki i tańca! . A Ty jakie masz sposoby na radzenie sobie ze złością? Co robisz, gdy przeprowadzka na inną planetę wydaje się najlepszym rozwiązaniem? ___________________________________________ #makijaż #makijaz #makijazcodzienny #mamadwojki #mamadwójki #matkapolka #matkablogerka #blogerka #blogujacamama #trzydziestka #trzydziestolatka #thirtyfour #selfiesaturdays #mommyanddaughter #macierzyństwo #macierzynstwo #macierzynstwobezlukru #domowehistorie #naturalnafotografia #motherhoodinspired #fitmatka #fitmamalife #motherhoodmoments #jestemkobietą #kobiecość #kobiecosc #kobietykobietom #ChicaMalaPL (at Warsaw, Poland) https://www.instagram.com/p/CAVGDLDJYfB/?igshid=tvscrsob9qjs
#makijaż#makijaz#makijazcodzienny#mamadwojki#mamadwójki#matkapolka#matkablogerka#blogerka#blogujacamama#trzydziestka#trzydziestolatka#thirtyfour#selfiesaturdays#mommyanddaughter#macierzyństwo#macierzynstwo#macierzynstwobezlukru#domowehistorie#naturalnafotografia#motherhoodinspired#fitmatka#fitmamalife#motherhoodmoments#jestemkobietą#kobiecość#kobiecosc#kobietykobietom#chicamalapl
0 notes
Text
#3981
Jestem dobrym słuchaczem, często smutna, ale czasem bardzo wesoła. Lubię czarny humor, jedzenie, seriale i sen. Mam ogromny dystans do siebie, jestem bi i kocham pic herbatki, nie lubię ludzi. Lubie pisać w nocy, rozmawiać przez telefon. Uwielbiam jak ktoś zapamiętuje mało istotne szczegóły które kiedyś powiedziałam. Muzyka to życie, lubię też ładne inspirujące zdjecia. Jestem dosc chaotyczną osobą, lekko zagunioną. Szukam przyjaciela/przyjaciółki.Chcesz mnie poznać ? Zostaw jakiś znak.
37 notes
·
View notes
Photo
Wybrali się do pobliskiego centrum handlowego. Większość sklepów była zamknięta, ale niektóre mniejsze stoiska ze smakołykami czy drobiazgami były czynne i wabiły swoim skromnym asortymentem. Jak na pierwszy dzień świąt zebrało się całkiem sporo ludzi. Jedni przyszli pojeździć na łyżwach, inni odwiedzić pobliską kawiarnię, a jeszcze inni po prostu pospacerować. Największą popularnością cieszyło się jednak lodowisko, gdzie dominowały rodziny z dziećmi, zakochane pary czy gromadki dzieci, które przyszły rozwiać świąteczna nudę. Z głośników wydobywała się wesoła muzyka, słońce przyjemnie ogrzewało, a panująca świąteczna atmosfera pozwalała zapomnieć o zmartwieniach.
Previous // Next
#theblackstars#chris#gavin#amy#ts4#ts4 sims#ts4 story#simsy#the sims#the sims 4#sims 4#sims story#sims legacy#simblog#simblr
6 notes
·
View notes
Text
10.05.2019, 22:33
We are family. Britpop Brexit Party, trzy lata po nocach spędzanych w londyńskim klubie w City. Tam też leciały takie szlagiery, to ich klasyka, ich nostalgia i wspomnienie lepszego ledwo co.
Już kiedy parkiet zaczyna się przerzedzać, kiedy zamawiane są pierwsze taksówki do domu, kiedy zwiększa się ilość palaczy, kiedy już nie da się wlewać w siebie więcej kolorowych drinków. Tańczący tworzą kółeczka, wszystkim chce się śpiewać, wyciągają ku sobie ręce, unoszą brwi w dramatycznym geście, pragnąc zakomunikować, jak dobrze znają tę piosenkę i jak dobrze wiedzą, że ci drudzy też ją doskonale znają.
Pomiędzy nimi zagubieni, zapóźnieni, zalani mężczyźni, którzy wkraczają w fazę desperacji (za chwilę będą tańczyć ostatnie podrywy, przy wolniejszych i bardziej erotycznych piosenkach typu I need one dance), choć oczy im się zamykają i głowy mają ciężkie.
Jest późno, wszyscy są zmęczeni, ale nie mają zamiaru się poddawać. Zbyt znana jest piosenka, którą właśnie grają, zbyt wesoła, zbyt wiele wywołuje podświadomych skojarzeń z innymi imprezami, z dzieciństwem, z telewizorem wyświetlającym jej teledysk wieki temu. Łączy ich jak hymn, pokoleniowe spoiwo, każdy chce się czuć częścią tego pokolenia.
W klubie ciemno jest, złoto, ciężko i opary dymu, tylko ci, którzy dobrze go znają, jego pracownicy, istoty nocy przywykłe do ciemności potrafią się bez utrudnień poruszać w jego wąskich przejściach, lawirować sprawnie pomiędzy zaaferowanymi, nieświadomymi niczego klientami.
Większość tańczy nieporadnie, odbija się od innych w tłumie, białe koszule mną się i przyklejają do ciała pod pachami, nadeptują się wzajem buty na skórzane buty, pot i makijaż spływa po okrągłych, tłuściutkich twarzyczkach.
Pod Pałacem Kultury na schodach siedzą grupki młodych.
23:48. Klub Festiwalowy. Milenium Docs Against Gravity. Silent Disco.
Kolorowe słuchawki na głowach pięknych ludzi. Świeczki na ciężkich stołach, tulipany w szklanym wazoniku, jasne piwo w plastikowych kubkach. Oto impreza na XXI wiek: każdy sobie. Słuchasz muzyki takiej jakiej chcesz, wybierasz pomiędzy trzema kanałami. Pod niebieskosinym Pałacem Kultury dziewczęta tańczą na ławkach i wokół wielkiej klepsydry, w której buty górne przesypują się na buty dolne, 70 lat historii Teatru Dram.
Młodzi chłopcy w jasnych czapkach z zakrzywionym daszkiem i czerwonych ortalionach rozmawiają przez telefon próbując przedrzeć się przez głuchy gwar. Wnętrze długie i niskie, ciężkie doryckie kolumny i plakat Wizyty Starszej Pani z kosą. Zaskakująca biurokracja odbioru słuchawek, musiałem okazywać dowód i wpisać swój PESEL. Stałem w kolejce dwa razy, najpierw po opaskę, potem po słuchawki. 10 zł. Za piwo tyle samo. Żółte tulipany, krzesła i ciężkie fotele. Chciałbym móc znać tych wszystkich pięknych i wesołych ludzi.
Jest to wszystko elegantsze niż w Londynie, więcej w tym pomyślunku, konceptu, świadomości. Klasa. Imitacja prawdziwsza od rzeczywistości brytyjskiej ociężałej i niezdającej sobie sprawy ze swej nieporadności.
Mignęła mi twarz jedna i druga znana z instagrama, twarz człowieka, którego mi nigdy osobiście nie przedstawiono, a wiem o jego życiu więcej, niż o wielu moich przyjaciołach.
Nieustanne przejścia, przepływ, przechodzenie. Pstrykam przyciskami, przerzucam kanały. Nie mogę pić już piwa, jest mi ciężko. Na dworze było chłodniej, tańczyli w portyku, na schodach i na placu. Na kamiennej płycie leżały płaszcze, spod których kucające dziewczyny wyciągały wódkę i zapijały sokiem porzeczkowym.
Uczucie ciężkich skórzanych słuchawek założonych na fullcapa przywołało odczucie miękkiej ciężkości, ciepła, otulenia skórzanych masek do sensory deprivation. Wrażenia jak odlegli kuzyni, to najbliżej, jak mi wolno tamtych uczuć teraz być.
Warszawski szyk, lekkość i inteligencja, nie znalazłem tego nigdzie indziej w świecie. Skąd aż tylu wspaniałych młodych ludzi i gdzie popełniłem błędy, że nie znam ani jednego z nich. Nie wydają się nawet snobistyczni czy antypatyczni, przeciwnie, mam wrażenie że łatwo mógłbym się zakolegować. Znajomość taka byłaby jednak płytka, krótka i entuzjastyczna, jak młody, świeży i naiwny płomień.
Wielu z nich co najmniej tak samo nieśmiałych jak ja, żaden nie przyszedłby tutaj samemu, wszyscy muszą się asekurować towarzystwem kolegów. Ja przyszedłem sam z niechęci do użerania się z cudzymi zniechęceniami i do mikrodram. Za stary jestem na to.
Czerwone, zielone, niebieskie. Ja siedzę na niebieskim (najbardziej elektro). Większość towarzystwa na zielonym (głównie pop-rockowe klasyki). Przy stołach z rezerwacją, w fotelach i na czarno-białych pufach, rządek kraftowych piw na blacie, słaby zapach świeczki. Dwie rozmawiają, tyle że jedna ma słuchawki na uszach, a druga, w okularach, nie. Karafka wina. W kącie na fotelu z kieliszkiem czerwonego siedział ktoś wyglądający tak, jakby miał akredytację. Kolejka się nie zmniejsza, czerwone plecakowory. Kolektor glasów w koszuli w poziome pasy chowa puste szkło do zielonego koszyka ze sklepu typu Kerf. Wyludnia się stół wokół mnie, nie chce mi się wstawać, największą przyjemność sprawia mi obserwowanie. Wspaniale, kiedy pozostali nie zwracają na mnie uwagi, zajmując się sobą, akt obserwacji nie zmienia obserwowanego. Zabawne ruchy robią tańczący do siebie, w minikółkach okularnicy krętowłosi wesoło kiwają się na boki.
Wpatrywać się w tulipany słuchając elektro brytyjskiego. Reszta przerzuciła się na kanał czerwony, poleciał David Bowie. Przerzedza się, uwalniają się widoki. Pary przemykają trzymając się za ręce. Pani w różowym daszku, trampkach czarnych Converse i jasnoniebieskiej męskiej koszuli, krótkie blond włosy na chłopczycę. Co za ulga: trochę estetyki w tym mieście ciągłej, nieprzerwanej pracy. Pierwsza myśl na widok ciekawej z wyglądu osoby: co ona robi, gdzie ona pracuje?
Samotne przeciskanie się przez tłum. Tańczyłem przez chwilę na skraju. Byle tylko nie było, że próbuję dołączyć się do jakiejś grupy. Zimne, ciemnopopielate niebo, pałac wyłączony. Każdy jest tu z kimś, ja jeden jedyny jestem tutaj tylko sam. Za mało pijany żeby tańczyć bez skrupułów. Miałem wrażenie, że mnie nagrywają. Będę ich potem mijać w metrze, w tramwajach, współwinni tej samej imprezy. Marzyłem, by ktoś do mnie zagadał, zafascynowany moją żałosną, dziecinną samotnością. Wstydzą się, nie chcą przeszkadzać. Nie ma cudów w tym świecie.
Był wysoki, ustawił się w kolejce, niebieska dżinsowa kurteczka z wywiniętym owczym kołnierzem. Prosty nos, niesforna kępka włosów ponad rzymskim czołem. Niepewny, nieświadomy może nawet, jakiej ilości zachwytów jest przyczyną. Wysokim we wszystkim i w każdych włosach dobrze. Tylko my niscy musimy cierpieć, kombinować. Zmienianie się gustów jednej majowej nocy, jak ludzie podejmują decyzje, obserwują innych, przełączają z jednego kanału na drugi.
Muzyki przechodzą, przemykają, zmieniają się mody, rozchodzą fale nowych gustów. Zasypiam, rozbudzam się, najlepiej siedzieć mi przy stole. Kiwają się, podrygują w odpowiednich rytmach. Muzyka stateczna, dobitna, donioślejsza. Wznosi, zatacza kręgi, muzyka konkretna.
Trzymam się z boku, na bezpiecznej pozycji, nie wejdę przecież między ludzi; zbyt dużo niezręcznych mikrowstydów. Do kogo się odwrócić, wcześniej udawałem, że tańczę z Pałacem Kultury, głowę miałem wysoko podniesioną.
Niesamowite, jak szybko zrobiłem się stary, zmęczony jestem i chce mi się spać, choć siedzę w miejscu przez cały czas. Mam hemoroidy, swędzi mnie skóra, uzależniony jestem od kremów sterydowych.
0 notes
Text
Josh
Matt był uroczy. Josh nie mógł powstrzymać głupiego, rozmarzonego wyrazu twarzy, kiedy jego chłopak wykładał się na blacie. W takich chwilach Mały przypominał przytulankę, dało się z nim zrobić praktycznie wszystko i dodatkowo sam wciskał się na kolana i przytulał! To było coraz częstsze, ale dalej wyczekiwane, a dodatkowo wtedy, ten był trochę nieobecny i... Gdyby nie posiłek za który Brand się zabrał, już przytulałby się do pleców, oplatając ręce wokół torsu, aby zniwelować przestrzeń między nimi, wciskając usta w krzywiznę jego szyi. Zamiast tego wyciągnął gofry z gofrownicy, rzucając je na talerz oraz rosnącą na nim kupkę. - Gofry i... Nie wiem? - odpowiedział, ale po chwili zastanowienia pokręcił głową, śmiejąc się cicho. - Ostatnio jak widziałem ją pijaną, to rzygała i musiałem trzymać jej włosy - świetny temat do śniadania, dobrze, że jeszcze nie zaczęli. Psu jednak niespecjalnie on przeszkadzał, kiedy rzucił się na jedzenie. - Wyglądał tak, że zastanawiałem się czy dzwonić na pogotowie, czy przypadkiem się nie zatruła. Ale nie, tylko geniusz, wymieszał piwo z wódką. Następnego dnia była ledwo żywa i praktycznie na kolanach szła pod prysznic - opowiadał, nie przejmując się, że Ellie zdecydowanie nie chciała aby ktokolwiek usłyszał tę historię. Nawet jak to był przyjaciel (teraz chłopak), jego brata. Damą wielką nie była, ale dalej dziewczyną, chciała zachować nieco klasy. I nawet nieco zachowała. Teraz była w całkiem niezłej kondycji, wesoła i uśmiechnięta, jakby wcale nie bawiła się do drugiej. Całą tajemnicę, wyjawiła im jak Matt już wrócił. - Pewnie! Michael podłączył głośniki, więc cały czas leciała muzyka. Bolą mnie stopy, nie miałam nawet czasu zjeść za bardzo - stanęła obok Małego, nakładając sobie od razu trzy gofry na talerz, aby ozdobić je owocami i Nutellą. - Dawno się tak nie bawiłam - świergotała zadowolona, a Josh uniósł brwi i spojrzał na Matta. - To, kiedy my idziemy potańczyć? Jakiś klub albo te sprawy, nie widziałem dawno jak się ruszasz - oczami wyobraźni widział taką sytuację, kiedy obaj byliby na parkiecie i mogli wywijać, tańczyć, ocierać się o siebie (ale bez przesady, znał zasady i Małego), podczas świetnej zabawy, bez obawy, że ktoś coś zauważy, powie i przekaże dalej.
0 notes