#toksyczna męskość
Explore tagged Tumblr posts
Text
to, że satyryzowanie kulturowego archetypu męskości jest zadaniem skazanym na porażkę to każdy wie, ale nadal niesamowicie mnie śmieszy podejście niektórych chłopców do freda z "chłopaki nie płaczą". bo tak, charyzma cezarego pazury sprawia, że świetnie się go ogląda i nawet można przez chwilę podziwiać, ale...
każdą osobę z którą dzieli kadr obraża
jego wywód o reinkarnacji nie ma sensu
jego wywód o czarnych niewolnikach z afryki nie ma sensu
jego wywód o kobietach nie ma sensu
jego ciągłe docinki do różowego swetra gruchy są niesamowicie małostkowe
i sprawiają, że zostaje zastrzelony
nosz kurde historii tego swetra i tak by nie zrozumiał ;(
8 notes
·
View notes
Text
Szpieg w krainie klonów
Bardzo nie lubimy widzieć swoich wad w innych ludziach. Nierzadko zauważenie w kimś cechy, której (świadomie lub nie) nie cierpimy w sobie sprawia, że zaczynamy pałać do tej osoby niechęcią. Nie chcąc jednak skonfrontować się z własną osobowością i przyjąć do wiadomości, co takiego drażni nas w tejże osobie, zaczynamy postrzegać ją w kategoriach tak zwanego zjawiska – ogółu cech tworzących Postać istniejącą w nieokreślonej przestrzeni, jednocześnie mającą realny wpływ na jakość naszego życia w miejscu zwanym “tu i teraz”.
Stosunkowo prosto jest przypisać komuś własne negatywne cechy, a następnie obdarzyć go hojną dawką nienawiści. Ciekawiej robi się jednak, gdy wady zostaną przypisane grupie osób, zaś my staniemy do nich w kontrze i zaprezentujemy się jako wzór cnót wszelakich, jedyny taki w okolicy, a na pewno w internecie. W ten sposób zachowują się między innymi niektóre pick-me girls.
Zacznijmy zatem od początku: kim jest pick-me girl i dlaczego uważa się za lepszą od innych kobiet? Najtrafniejsza, potwierdzona WIkisłownikiem definicja mówi, iż jest to kobieta, która oddziela się od ogółu kobiet twierdząc, że nie jest taka jak one (wręcz jest od nich lepsza) celem zdobycia uwagi i aprobaty mężczyzn. Nie dla niej zatem typowe dziewczyńskie zainteresowania i babskie głupotki – wszystko, od stroju, przez hobby, po preferencje kulinarne jest układane pod potencjalną atrakcyjność dla konkretnej grupy mężczyzn. Oczywiście, zapytana o to, zaprzeczy. Absolutnie nie kreuje swojej postaci pod mężczyzn. Wszystko to, co widzimy, to w stu procentach jej autentyczna osobowość. To wy nie macie osobowości.
Świat pick-me girl jest prosty. Zasiedlają go przede wszystkim faceci i baby, bab zaś są dwa rodzaje, lecz ona nie należy do żadnego. Typowa baba (nie kobieta!) to z kolei uosobienie wszystkiego, czym pick-me girl nie jest: nudna, nieposiadająca zainteresowań, skupiona wyłącznie na sobie, niechętna słuchać swojego partnera, a przy tym bardzo chętna go wykorzystać i obgadać w internecie z innymi babami. Z zamiłowaniem przegląda rozmaite strony i profile typu “kobiece przestrzenie”, z których dowiaduje się, czym jest feminizm (czy raczej pop-feminizm) i toksyczna męskość. Tymczasem ona, pick-me girl, z łatwością dostrzega w tych zachowaniach toksyczną stronę kobiecości. Widzi, jak te proste, wręcz prostackie w swoim zachowaniu baby gnębią biednych mężczyzn, którzy nawet nie mają o czym z nimi porozmawiać; w końcu która baba potrafi wypowiedzieć się na temat inny niż to, co przeczytała w książce typu poradnik, zakupionej od influencerki z “kobiecej przestrzeni”? A przecież oni, mężczyźni, pragną kobiet nieszablonowych, fascynujących, gotowych poprowadzić rozmowę na temat, którym sami się pasjonują. Wojna, sport, historia, nie mainstreamowa literatura – żeby wymienić kilka przykładów typowo męskich tematów, które może podjąć. Co więcej, pick-me girl ma więcej czasu niż przeciętna baba, a to dlatego, że nie marnuje go na tak zbędne czynności jak nakładanie makijażu, na którym i tak się demonstracyjnie nie zna (naturalne piękno nie potrzebuje wspomagaczy), czy mycie włosów trzema szamponami (wystarczy jeden, ziołowy, z najtańszej półki, ewentualnie magiczny produkt 10w1, którym może dzielić się ze swoim facetem).
Rzeczywistość, w której żyje pick-me girl, przypomina grę komputerową: przechodzenie misji, nabijanie statystyk pod konkretny cel (zdobycie zainteresowania mężczyzny) i ciągłe potyczki z atakującymi z każdej strony wrogami – wrogami, z którymi nieustannie się porównuje i których ocenia przez pryzmat potencjalnej atrakcyjności w oczach płci męskiej. Płeć męską zaś reprezentuje wykreowany przez nią wzorzec faceta, dla którego najbardziej chciałaby być atrakcyjna. I to pod ten właśnie wzorzec dobierane są kolejne elementy jej osobowości, zainteresowania czy styl ubioru. Oczywiście, pick-me girl z uporem będzie twierdziła, że jest wprost przeciwnie, i to jej unikatowe hobby i nieprzeciętny wygląd okazały się pociągające dla danego faceta. Wystarczy jednak spojrzeć, jak wiele wysiłku wkłada w przyswajanie kolejnych informacji z dziedziny, którą podobno się interesuje, by zwątpić w jej protest.
Wiemy już zatem, kim jest pick-me girl. A czym zatem nie jest?
Z pewnością nie jest osobą szczerą. Większość tego, co prezentuje światu, to kreacja stworzona na potrzeby podobania się mężczyznom i denerwowania innych kobiet (które w jej świecie również przybierają postać konceptu, czy też zjawiska). Będzie ubierała się na przykład bardzo kobieco, ponieważ taki styl jest pożądany przez jej modelowego faceta, oraz odrzucany przez feministki z Instagrama. Będzie męczyła tę jedną książkę o wojnie, choć w głębi duszy wolałaby sięgnąć po coś lżejszego. Oraz będzie trzymała cięższą, kojarzącą się typowo męsko dietę uzupełnioną o piwo, ponieważ sałatki i wino musujące to domena niuń z korporacji, a poza tym modelowy mężczyzna lubi, gdy dziewczyna je dużo i nie odmawia mięsa.
Zdecydowanie nie jest też osobą zaangażowaną w relacje, ponieważ jej umiejętności słuchania, z których jest tak dumna, gdy krytykuje przypadkowe baby, znikają, kiedy tylko facet zainteresuje się jej osobą i zachęci ją do mówienia.
Jeśli miałabym wymienić, w co pick-me girl jest zaangażowana, z pewnością byłoby to obsesyjne przeglądanie treści, które podobna jej nie interesują, i publiczne krytykowanie ich w odniesieniu do ogółu bab – ponieważ w tym świecie to właśnie baba jest najgorszym wrogiem. To baby zachowują się toksycznie, to baby niszczą życie biednym mężczyznom, to baby zmuszają ich do robienia rzeczy, na które nie mają ochoty i wciągają w życie, które w żaden sposób do nich nie pasuje. Nakazują, wymuszają, wręcz terroryzują, jednocześnie nie dając nic w zamian. Same do związku nic nie wnoszą, a biedni mężczyźni nie mają z nimi wspólnych tematów. Tajemnicą pozostaje, dlaczego zatem tkwią w takich relacjach. Prawdopodobnie siła perswazji typowej baby przekracza wszelkie oczekiwania.
Pick-me girl jednak taka nie jest. Niczego nikomu nie narzuca, niczego nie wymaga, poza tym gotowa jest porozmawiać z każdym facetem, który znajduje się w jej zasięgu, niezależnie od jego stanu matrymonialnego. Dla niej bowiem każdy mężczyzna jest potencjalnie skrzywdzony, szczególnie jeżeli jego aktualną partnerką życiową jest feministka.
Zagadką pozostaje jednak cel pick-me girl. Osoba ta bezwstydnie podrywa zajętych facetów, nieustannie podkreśla zainteresowanie, jakie wzbudza jej osoba, powtarza, że dla przeciętnego faceta będzie ciekawszą partnerką do dyskusji niż jego druga połówka. Roztacza wokół swój domniemany urok, jednocześnie samej nie pozostając w singielstwie. Po co zatem podrywa innych mężczyzn? Dlaczego ubliża ich obecnym bądź potencjalnym partnerkom? I dlaczego ogólnie ubliża kobietom?
Być może chodzi tu o chęć udowodnienia sobie czegoś, bądź zrekompensowania. Odbicia nieprzyjemności z wczesnych lat. Zniwelowania kompleksów. A wszystko z pomocą mocnych wpływów patriarchatu, dla którego sztucznie nakręcona rywalizacja między kobietami to woda na młyn. I chociaż same hasła o odzyskiwaniu mocy sprawczej i pewności siebie brzmią dobrze na papierze, tak w życiu, w dodatku w wykonaniu pick-me girl, mogą wyglądać niestety żałośnie – ponieważ w oczach nakarmionej patriarchalnymi wartościami dziewczyny, o jej wartości będzie stanowiła przede wszystkim uwaga przypadkowych mężczyzn.
Pick-me girl uważa, że prawie wszystkie kobiety, przepraszam, baby, są identyczne. Ten sam brak zainteresowań, ta sama pustka, to samo niezadowolenie z życia, nawet jeśli jego cele są różne. Czy jesteś ambitną pracownicą korporacji, właścicielką własnej firmy czy też młodą mamą uczącą się obsługi małego człowieka, zawsze będziesz mniej warta niż ona, ponieważ o twojej wartości mają świadczyć jakieś wydumane pseudo-cele, które wyczytałaś w motywacyjnej karuzeli na Instagramie. Nie myślisz samodzielnie i pozwalasz pop-feministycznym kontom z mediów społecznościowych sterować swoim życiem. Poza tym jedynie wydaje ci się, że twoje hobby cokolwiek znaczy; z pewnością tylko wmawiasz sobie, że robisz cokolwiek dla rozwoju osobistego lub przyjemności, w głębi serca zaś chciałabyś zaimponować jakiemuś przypadkowemu mężczyźnie. Ten jednak ma twoje klejenie scrapbooków w poważaniu, ponieważ jak każdy szanujący się facet interesuje się przede wszystkim budową czołgów z okresu Pierwszej Wojny Światowej.
I gdy tak z miną szpiega z Krainy Deszczowców porusza się między armią domniemanych klonów, umyka jej jeden istotny fakt-element: jej własna prostota idealnie wpasowująca ją w schemat “typowej baby”. Z tą tylko różnicą, że przez wpychanie się na siłą w zainteresowania, które miałyby uczynić ją atrakcyjną w oczach facetów, nie daje sobie przestrzeni na to, co interesuje ją faktycznie – a zatem nieświadomie pozbawia się szczęścia i wpędza w coraz głębszy dół frustracji, wypełniony niechcianymi wyznacznikami osobowości.
Pick-me girl to dziewczyna dość prosta i przewidywalna. I nie tyle niebezpieczna, co irytująca. Nic zaś nie drażni jej tak, jak potencjalna atrakcyjność innej kobiety. Będzie zatem umniejszać każdej, która w jakiś sposób ośmieli się wyróżnić: czy to strojem, fryzurą, zainteresowaniami (o których powie otwarcie) czy też talentem lub sukcesami. Koncept siostrzeństwa i wspierania kobiet dla niej nie istnieje; nie będzie grać w jednej drużynie z bandą wrogów.
Nie dostrzega jednak, że w swojej alienacji i walce z wiatrakami o uwagę każdego Don Kichota, w końcu pozostanie na placu boju zupełnie sama. Choć prawdopodobnie w ogóle nie będzie jej to przeszkadzało.
~Wilanowo
2 notes
·
View notes
Text
"The Golden Bridge"- Eva Völler
Polish below ⬇️
To be very honest- it was a way better than I thought it will be. Because it was a fantasy romance (but mainly romance) I expected nothing, just read it and go. But i trurly enjoyed, what surprised me deeply.
Whole plot was very very interesting. What is important, it isn't based on any scheme, I didn't read anything even a little similar. I am nicely shocked.
When it comes to the romance, it was very good balanced. There was not too much sweety and candy love, it didn't made me tired like I thought it will.
Only things that made me feel uncomfortable were gender norms and toxic masculinity which were too pointed out. But I think that author just wanted to make the plot more realistic (since it was about the life a centuries ago), when, as we all know, that norms existed in daily life.
____
Muszę się przyznać sama przed sobą. Było ciekawsze, niż się spodziewałam. Nie oczekiwałam zbyt wiele, gdyż, nawet jeśli był to fantasy romans, po przeczytaniu dwóch książek z tej serii wiedziałam, że więcej będzie tu romansu, niż fantastyki. Miałam tylko przeczytać, odhaczyć i iść dalej. Cóż, trochę się pomyliłam.
Książka była naprawdę interesująca, a co więcej, nie bazowała na żadnym znanym mi dotąd schemacie, co niesamowicie mnie ucieszyło i zaskoczyło.
Jeśli chodzi o romans, to był bardzo dobrze wyważony. Nie było go ani za dużo, ani nie zbyt cukierkowo, tak do przetrzymania dla osób, które go nie lubią (dla mnie). :>
Jedynym, co nie za bardzo mi się spodobało, były zbyt wyostrzone normy płciowe i toksyczna męskość, acz uważam, że autorka chciała dokładniej urealnić książkę, która de facto rozgrywa się w dwóch epokach oddalonych od siebie wiekami.
#book photography#book review#book tumblr#booklr#bookworm#book readers#review#book lover#books and reading#fantasy books
0 notes
Text
Toksyczna męskość szkodzi mężczyznom
Po raz pierwszy w historii American Psychological Association (APA) opublikowali wytyczne dotyczące mężczyzn i chłopców, mówią, że tak zwana “tradycyjna męskość” jest bardzo szkodliwa dla nich, mówią nawet prowadzi do homofobii.
Najbardziej problemem złej męskości jest dominacja i agresja. Trakcyjna męskość szkodzi mężczyzną, ogranicza ich rozwój psychiczny, zachowania, konflikt płci, bardzo negatywnie wpływa na ich rozwój psychiczny i zdrowie fizyczne.
APA w raporcie mówią trakcyjna męskość, jest zła i prowadzi do zachowań destrukcyjny, także do homofobiczny zachowań. Zastraszają, a nawet częściej molestują seksualnie kobiet.
Patriarchat szkodzi nie tylko kobietom, ale także mężczyznom. APA ostrzegają, że toksyczna męskość szkodzi w USA aż 90 zbrodni przeprowadzają mężczyźni. Także samobójstwa częściej przeprowadzają mężczyźni niż kobiety.
Trakcyjna męskość ogranicza mężczyzn w rozwoju, otoczenie rodzice też wpływają na chłopców nie widzą problemu w złym zachowania ich. (GayStarNews)
Ostatnia spot reklamowy produktów do golenia Gillette, także mówi o tzw. toksycznej męskości, krzywdzącej mężczyzn na całym świecie, w tym również tych nieheteroseksualnych i niecispłciowych - to temat ważny też dla naszej społeczności. Klip podkreśla, jak istotne jest, by mężczyźni potrafili brać odpowiedzialność za własne zachowanie i dawać odpowiedni przykład młodym chłopcom, by ci w przyszłości stworzyli pokolenie mężczyzn wolnych od toksycznej męskości.
Termin "toksyczna męskość" odwołuje się do funkcjonującego w społeczeństwie patriarchalnym przekonania, że "prawdziwa" męskość oznacza m.in. agresję fizyczną i tę na tle seksualnym, brak emocji i odrzucenie wszystkiego, co stereotypowo "kobiece". Toksyczna męskość powoduje, że mężczyźni, którzy nie wpisują się w społecznie akceptowany model, są postrzegani jako "zniewieściali" i "niemęscy" i często padają ofiarami znęcania się i ataków, w tym na tle homofobicznym.
W klipie znalazły się m.in. sceny przedstawiające efekty uboczne wynikające z funkcjonowania toksycznej męskości w społeczeństwie od wieków - bijący się ze sobą chłopcy, serial komediowy, w którym żarty opierają się na wyśmiewaniu kobiet, koledzy wyszydzający wrażliwego chłopca czy "mansplaining" w miejscu pracy. Narrator w klipie mówi, że takie zachowania zbyt często są tłumaczone tą samą wymówką: "Tacy już są chłopcy!".
Według Gillette nastał czas, by mężczyźni potrafili pociągnąć innych mężczyzn do odpowiedzialności za ich zachowanie. Reklama kończy się podkreśleniem, jak ważne jest, by mężczyźni byli wzorami do naśladowania dla młodych chłopców i potrafili wychować pokolenie mężczyzn wolnych od toksycznej męskości - Queer.pl
youtube
0 notes