#to wtedy możecie go sobie wziąć..
Explore tagged Tumblr posts
Text
właśnie sobie przypomniałam, że w serialu simon wspomniał kiedyś że jego babcia była polką. nie wiem czy kiedykolwiek gadał o tym w książkach, i w sumie mam to gdzieś. w moich oczach simon to nowojorski polak i po temacie.
#no chyba że zacznie mówić na pierogi pierogis#to wtedy możecie go sobie wziąć..#simon lewis#simon lovelace#shadowhunters#cassandra clare#tsc#the shadowhunter chronicles#tmi#the mortal instruments
2 notes
·
View notes
Text
No. 13
Zastanawiam się ile jeszcze tak można. Już nawet się nie łudzę, jestem od dwóch miesięcy w epizodzie depresyjnym i niby jest tak samo jak ostatnio, ale zupełnie inaczej. Tam była nadzieja - związana z wchodzeniem w zdrowienie po raz pierwszy, z ekscytacją na temat mocy tabletek i psychoterapii, wielkiego samopoznania; krok w oświecenia, wszystkich mechanizmów stających przede mną nago, żebym mogła je zobaczyć takimi jakie są naprawdę.
Ponad rok z escitalopramem, pół roku terapii. Potem trzy konsultacje, kolejne dwa lata terapii (”ja zwykle nie prowadzę moich pacjentów latami” ha kurwa ha). I teraz znowu, ten sam welon z szarości i czerni i gówna.
I jeszcze on w tym wszystkim, ze swoimi problemami, które rozumiem, ale z którymi nie mam siły sobie radzić. Z resztą, nie muszę sobie radzić, bo to przecież jego problemy. A mogłabym chociaż współczuć. Ale kiedy jestem sama jak zwierzę, zranione, w klatce, liżące własne rany, to trudno mi o empatię i miłość.
Rośnie we mnie irytacja i frustracja, ten stan, którego tak w sobie nienawidzę. Jestem taka zła, taka wściekła, każdego dnia i nie umiem się tego pozbyć.
Więc drażni mnie, że jest jak małe dziecko, którym trzeba się zająć, chociaż blisko mu do trzydziestki. Widać brak matki od młodego wieku sprawił, że nie potrafi sobie poradzić z dorosłością. Nie spełnia moich oczekiwań. Jest marudny, rozczula się nad sobą, nie potrafi wziąć w garść, nie ma żadnej motywacji, siły woli ani chęci, żeby o siebie zadbać. A co dopiero zadbać o drugą osobę w związku. Mnie się już znudziło niańczenie. Sprzątanie po nim, przypominanie mu o wszystkim, mówienie co ma robić, bo sam nie pojęcia ogarnąć najprostszych czynności. Jest wiecznie spłukany, rozpierdala pieniądze na prawo i lewo i nie myśli o konsekwencjach, a potem płacze, że go na nic nie stać, żeby chwilę potem kupić sobie niepotrzebną parę butów. Bo przecież można żyć z minusem na karcie kredytowej, ale nowy iPhone i markowe buty muszą być. Nie zarabia mało, a jest wiecznie bez grosza. Nie umie priorytetyzować, oszczędzać, zarządzać czasem ani niczym. Jęczy, że dobija go praca, że chciałby zmienić to i tamto, a nie robi nic, żeby zmienić swoją sytuację. Jest wiecznie chory, wiecznie coś go boli, wiecznie ma jakieś problemy i źle się czuje, ale nie potrafi nawet zjeść zamówionych posiłków z diety pudełkowej, wziąć leków, napić się herbaty z cytryną, czy kurwa ubrać w ciepłą kurtkę jak jest zimno. Zamiast tego będzie wychodził na papierosa co 15 minut w samej koszulce, żeby potem móc bardzo cienkim głosikiem z miną cierpiętnika utyskiwać jak boli go gardło.
Ja pierdolę, jestem z człowiekiem, który nie ma żadnego instynktu samozachowawczego, nic kurwa. I nie umiem mu już współczuć, nie w stanie w którym sama jestem.
A jestem w stanie takim, że chcę się zajebać serio. I byłoby to bardzo łatwe. Banalnie proste, jeden dzień i mnie nie ma. Wiem, że potrzebuję pomocy i wiem, że nikt oprócz mnie samej mi nie pomoże, bo na swojego tak zwanego partnera liczyć nie mogę. Może mam paranoję, ale wydaje mi się, że jemu nawet jest tak wygodnie, że cieszy się jak oboje tak sobie tkwimy, jak ja mam się źle i jestem cieniem samej siebie. Bo wtedy nie jest sam. Głęboko w chuju ma natomiast jak ja się czuję, nawet o to nie zapyta, bo przecież, oczywiście, nikt nie cierpi jak on. Haha, ja to znam, uwielbiam, moja mamusia serwowała mi to całe dzieciństwo. Nikt nie potrafił cierpieć jak ona, nosząca krzyż całego świata.
Zapisałam się do psychiatry pod koniec miesiąca i może pójdę, jak dożyję. Możecie więc trzymać kciuki, wszystkie dobre dusze. Racjonalna część mnie o to prosi. Chora część mnie sama nie wie, co byłoby lepsze.
18 notes
·
View notes
Text
Matt
Oczywiście, że żartował, bo nie miał w żadnym wypadku zamiaru tego robić, chociaż to on gotował w domu, więc miał możliwości. Naczytał się Agaty Christien czy innych detektywistycznych dzieła aby wiedzieć, że cokolwiek chcesz podać swojej „ofierze” nie robi się tego w dużej dawce i na raz, bo wszystko wyjdzie. Należało powoli po trochu dodawać substancji i zwiększać jej działanie, co w przypadku Josha i jego problemów możliwe, że nie byłoby głupim posunięciem. Nie chodziło o to aby go odurzyć i zwalić z nóg tylko nauczyć całego odpowiedniego trybu snu. Niemiałby wtedy tego kaca a powoli wraz z zwiększaniem dawek organizm zacząłby się przyzwyczajać do nowego trybu po pewnym czasie spałby może i normalnie.
Piękne marzenia, ale trochę ściętej głowy. To nie było działanie w jego stylu. Nawet jeżeli było dyktowane dobrymi pobudkami.
- Może, ale nie młodniejemy. Nasze organizmy już tak szybko się nie regenerują i zamiast przyśpieszać będą zwalniać. Oczywiście jeszcze zostały nam lata w dobrym okresie, ale trzeba się z tym liczyć. A ja bym nie chciał z stresu, przepracowania i przemęczenia oraz z powodu braku odpowiedniego odpoczynku znaleźć kiedyś w domu w zbyt młodym wieku z zawałem. Lepiej zapobiegać niż leczyć.
Urwał tą rozmowę w tym miejscu, bo nie było po co ją ciągnąć dalej i psuć sobie humory. Miał jednak nadzieję, że ten wyjazd i takie lekkie poruszenie tego tematu oraz pojawienie się Eve sprawi, że partner poczuje, że ma więcej powodów aby lepiej o siebie zadbać.
- Obyśmy tylko wytrzęsieni nie zwrócili całego śniadania.
Matt w ostatnim czasie nawet polubił gotowanie. Kiedyś to była po prostu jedna z czynności, które należy umieć i wykonać w domu. Teraz to było coś co w sumie go cieszyło, wystarczyło, że zobaczył te zadowolone miny dwójki Brandów, w których gust trafił. Dlatego zaczynał więcej zwracać uwagi na to co jadał, jak smakowało i jakie były to połączenia. A tutaj swojskie, domowe i super świeże jedzenie było czymś czego w mieście nie da się odtworzyć w stu procentach.
- Zamówmy może jutro śniadanie do domku, co? Tam chyba są jakieś opcje, jestem ciekaw czy też będą tak dobre.
Matt z dodatkową warstwą ubioru siedział na quadzie przyglądając się kierownicy. Wszystko było dość proste w działaniu, aż za proste jak na taką bestię, na której siedział. Kontrola przyśpieszania kciukiem, który był ukryty w grubej rękawiczce? Brzmiało trochę jak coś głupiego.
- To jak, może mała rundka po podwórku aby sprawdzić to czego się nauczyliście? Jak pójdzie dobrze to podpiszecie papiery i możecie na dwie godziny je wziąć. – powiedział syn właścicielki, który przed chwilą pokazał im najważniejsze rzeczy związane z maszyną.
0 notes
Text
14/10/2021
Ew. Jana 3:22-30
(22) Potem Jezus poszedł wraz ze swymi uczniami do ziemi judzkiej i tam przebywał z nimi, i chrzcił. (23) Jan także chrzcił w Ainon blisko Salim, bo tam było dużo wody, a ludzie przychodzili tam i dawali się chrzcić. (24) Jan bowiem nie był jeszcze wtrącony do więzienia. (25) Wtedy doszło do sporu między uczniami Jana i Żydami o oczyszczenie. (26) Przyszli więc do Jana i rzekli mu: Mistrzu! Ten, który był z tobą za Jordanem, o którym ty wydałeś świadectwo, oto On chrzci i wszyscy idą do niego. (27) Jan, odpowiadając, rzekł: Nie może człowiek niczego wziąć, jeśli mu nie jest dane z nieba. (28) Wy sami możecie mi zaświadczyć, że powiedziałem: Ja nie jestem Chrystusem, lecz zostałem posłany przed nim. (29) Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, raduje się niezmiernie, słysząc głos oblubieńca. Tej właśnie radości doznaję w całej pełni. (30) On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym.
Jan Chrzciciel był pierwszym, który wziął sobie do serca i ogłaszał twierdzenia Chrystusa. Pierwszy raz czytamy o nim w pierwszym rozdziale, ale teraz autor powraca do niego, aby podkreślić pokorę tego wielkiego proroka. Werset 23 jest klasycznym argumentem popierającym chrzest przez zanurzenie bo podkreśla fakt, że było tam "dużo wody" w Ainon (źródłach). Ponadto rdzeń słowa "chrzcić" oznacza zanurzenie, a żydowski rytuał nazywany chrztem w Hebrajczyków 6:2 był oczyszczającą kąpielą, w której osoba całkowicie zanurzała się w wodzie. Werset 24 wskazuje na to, że czytelnicy ewangelii Jana mieli dostęp do innych pism (takich jak ewangelia Mateusza), z których mogli się dowiedzieć o tym że Jan Chrzciciel ostatecznie został wrzucony do więzienia. Niektórzy z uczniów Jana zaczynają zazdrościć Chrystusowi i Jego wzrastającej popularności. Jan nakierowuje ich myślenie, mówiąc im, że jego zadaniem było zająć miejsce poprzednika (Malachiasza 3 i 4). W antycznych czasach kiedy król odwiedzał jakieś miasto, mieszkańcy wychodzili, aby przygotować drogę do miasta. Jan Chrzciciel pracował w niebiańskim wydziale autostrad dla królewskiej wizyty! Jan nie był Panem Młodym (główną osobistością), ale jako przyjaciel Pana Młodego mógł radować się ze swojego Przyjaciela i z Jego szczęścia. W tej analogii małżeństwa, Starotestamentowi święci (tacy jak Jan Chrzciciel) oraz święci z okresu wielkiego ucisku będą przyjaciółmi Pana Młodego, podczas gdy kościół będzie panną młodą, należącą do Chrystusa. Wiemy z księgi Dziejów Apostolskich (19), że w Efezie było wielu uczniów Jana Chrzciciela. Wiemy, że apostoł Jan także spędził dużo czasu w Efezie i mógł przypuszczać, że ci wierzący będą czytać jego ewangelię. Może dlatego specjalnie podkreśla fakt, że Jezus przewyższał Jana Chrzciciela- żeby mieli właściwy szacunek do Jezusa?
Krok Życiowy
Autentyczny ambasador Króla Królów wywyższa Chrystusa, a nie siebie. Upewnijmy się, że kiedy służymy Panu, to On otrzyma z niej chwałę!
1 note
·
View note
Text
Home Sweet Homeless- 12 A
Opis: Harry ma 20 lat, pstro w głowie i drobne problemy z alkoholem. Ale ma też mały ośrodek weterynarii ojca do prowadzenia, mimo braku odpowiedniego wykształcenia. Kiepsko, prawda? A co, jeśli dodam, że w krótkim odstępie czasowym stracił rodziców i siostrę, zostając z dwuletnią siostrą i kilkumiesięcznym siostrzeńcem? Cóż, właśnie tak jest. A Louis ma 25 lat i nie ma nawet tożsamości. Urodzony we Francji, oskarżony o serię morderstw na swojej rodzinie i poszukiwany listem gończym, wydaje wszystkie pieniądze na ucieczkę do Holmes Chapel i ląduje tam na ulicy. Harry mija go wiele razy, zawsze wykazując się dobrym sercem, jednak dopiero po tym, jak niemal staje się świadkiem brutalnego gwałtu, przyjmuje go do swojego domu. W ten sposób wzajemnie zmienią swoje życie.
MASTERPOST
Ode mnie: Dobry wieczór, słoneczka! Zanim nakrzyczycie na mnie, że ja niedobra wstawiam rozdziały częściami, chociaż wciąż obiecuję, że to ostatni raz...
Oficjalnie mówię, że to nie ostatni raz. Rozpoczęłam studia, jeśli ktoś chce zobaczyć, jak pięknie ułożony mam plan, to zapraszam, z chęcią pokażę, że wychodzę z mieszkania trzy razy dziennie, bo mam zajęcia o trzech porach dnia. A jeśli ktoś mnie czyta, to wie, że moje rozdziały mają po 10-15 stron i ja nad tym naprawdę spędzam godziny, długie godziny, po czym potrafię wszystko usunąć i robić to jeszcze raz, od nowa... Więc tak, zważywszy na mój plan zajęć, jedynym wyjściem, by ten blog wciąż istniał bez konieczności zawieszenia go na trzy lata, jest wstawianie części rozdziałów. Staram się je kończyć w idealnych na to momentach, w tej części akurat możecie czuć się nieco zdezorientowani na końcu... A właściwie podczas całej tej części, eh. Tak czy siak, to w porządku, w następnej wszystko się wyjaśni, bez obaw :) Ale to nie jest post o moim życiu, tylko rozdział, więc... Zapraszam!
PS. przepraszam za brak Nouisa, na którego parę osób czeka. Dam znać jakoś dzień wcześniej, jeśli w końcu go napiszę, będę z niego zadowolona i postanowię go opublikować. xx.
PS.2 jeden rozdział do końca sezonu... trzynastka będzie czymś sporym.
Pchnął rączkę szczoteczki głębiej i z jego gardła wydobył się bolesny kaszel, wywołujący słyszalne drżenie i nieprzyjemne wibracje w okolicy mostka. Pokręcił na to głową, wyjął szczoteczkę z ust, tylko po to, by wziąć pojedynczy oddech, a potem włożył ją ponownie i docisnął jej końcówkę do tylnej ścianki gardła, przez co jego przełyk skurczył się i gwałtownie rozluźnił, a całą postacią bruneta targnęła silna torsja. Resztki śniadania z odrażającym pluskiem wpadły do wody, do której jeszcze rozciągała się cienka żyłka śliny z jego ust i westchnął na to zmęczony, silnym wypuszczeniem powietrza odrywając ją od dolnej wargi. Ramię, na którym opierał ociężałą głowę, wisząc nad sedesem, powoli drętwiało i chłodne uczucie mrowienia zaczęło promieniować od łokcia, aż po nadgarstek, dokładnie w momencie zderzenia się pierwszej samotnej łzy z taflą wody. Wilgotne od potu czoło lepiło się do skóry, a słone krople z oczu osadzały się na rzęsach, sklejając je ze sobą niechlujnie i sprawiając, że powieki stawały się zbyt ciężkie, by w końcu zdecydował się je przymknąć, nie chcąc widzieć tego, co miał przed sobą.
Odrzucił szczoteczkę do zębów gdzieś w kąt, nie zawróciwszy nią sobie głowy, po czym wolnym ramieniem objął swój brzuch i skupił się na unormowaniu nierównego oddechu, kiedy mięśnie w jego łydkach naciągane były do granic możliwości, a cała jego sylwetka drgała niekontrolowanie, utrzymywana jedynie na palcach stóp. Głowę od niechcenia obrócił na bok, kładąc się skronią na własnej ręce i zamrugał wolno raz, drugi, aż szczypiące oczy zapragnęły ulgi, więc po chwili namysłu oparł obie dłonie na desce sedesowej i leniwie podniósł się z podłogi. Potem przycisnął plecy do najbliższej ściany, zmuszony przez nagłe osłabienie, odchylił głowę do tyłu, dopóki nie poczuł przy niej zimnych kafli, i spod półprzymkniętych powiek spojrzał na umywalkę w sąsiednim kącie łazienki, oddychając przy tym ciężko przez lekko uchylone usta. Cały kolor już dawno uciekł z jego twarzy w popłochu przed wszystkim, co zdążył już ze sobą zrobić; został sam, stopiwszy się z kolorem ściany, której tak desperacko się trzymał, ogrzewany oślepiająco sztucznym światłem lampy znad dużego lustra, w jakiego taflę bał się spojrzeć. Uderzenia gorąca walczyły z lodowatymi dreszczami o kontrolę nad jego bezwładnym ciałem, a przed nim stała wysoka blondynka i zerkała na niego z bezradnością wymalowaną w oczach.
-Przepraszam…- Wyszeptał w odpowiedzi na martwą ciszę wokół niego, po czym pociągnął głośno nosem, co rozniosło się echem po czterech ścianach pomieszczenia.- Gems, przep-
-Harry, co ty robisz?!- Dziewczyna krzyknęła spanikowana, zanim podeszła bliżej, nachyliła się i tak mocno, jak tylko mogła, pchnęła ramię młodszego bruneta, który zaraz upadł na podłogę, tak bardzo oszołomiony, że wciąż trzymał dwa wyprostowane palce w buzi, kiedy marszczył na nią brwi w złości. Harry patrzył na to ze swojego miejsca przy ścianie, jego wzrok przeskakiwał z chłopaka pod jego nogami na starszą siostrę, w buntowniczej pozie stojącej przed nimi. Zielone oczy pokryła gruba powłoka słonych łez, jednak coś sprawiało, że nie potrafił unieść głowy, by nie dopuścić do ich spłynięcia po bladych policzkach, zupełnie tak, jakby ktoś trzymał go przy ścianie bez możliwości ruchu, zmuszonego do oglądania bolesnej projekcji wspomnień, tak doskonale wyreżyserowanej przez artystkę zwaną wybujałą wyobraźnią.
-Nic nie robię, Jezu…- Nastolatek odrzekł jej na to, po czym wolno podniósł się z podłogi i jak tylko stanął na równe nogi, otrzepał ostentacyjnie kurz ze spodni, wycierając wilgotne palce w ich materiał.- Możesz dać mi spokój? Nawet w łazience nie mogę liczyć na chwilę prywatności, wciąż mnie nachodzisz!-Splunął pogardliwie, a Gemma w poirytowaniu skrzyżowała ramiona na piersi, przyglądając mu się wyzywająco.
-Nie, Gems, to nie tak, błagam, pomóż mi…- Brunet mruknął pod nosem płaczliwym tonem, uporczywie mrugając, by łzy nie zasłaniały mu obrazu ukochanej siostry.- Słyszysz?! Nie patrz na niego, patrz na mnie, to mnie słuchaj, pomóż mi!- Zawołał histerycznie, a jego broda drżała nieznacznie, sprawiając, że zacinał się na swoich słowach przez ciche zgrzytanie zębami.
-Bo pieprzysz mi głupoty o tym, że powinniśmy normalnie żyć i się wspierać, a potem zamykasz się w tutaj i z ostatniego kąta mieszkania słyszę, jak krztusisz się jedzeniem, które z takim apetytem przy mnie jadłeś! Co ty sobie wyobrażasz, głupku, że sam się zabijesz, a ja tu zostanę?!-Odwrzeszczała, energicznie wymachując przy tym rękami nad młodszym chłopakiem. W całej łazience unosił się smród dymu papierosowego, a w umywalce woda leciała z kranu jak dzika, mając na celu zagłuszenie pewnym dźwięków, w czym poległa sromotnie, lecz wciąż robiła to samo, zapomniana przez wszystkich. Harry nie miał siły, by dojść do zlewu i przekręcić kurek, zamiast tego tylko stał przy ścianie, mając młodszego siebie tuż przed sobą i przez jego ramię oglądał swoją siostrę. To, jak z każdą sekundą mleczna czekolada jej tęczówek ustępowała miejsca połyskującej czerni źrenicy, tworząc z jej oka abstrakcyjny obraz burzliwej nocy, minimalistycznymi pociągnięciami zmąconego złota nadając całości tajemnicy, którą brunet miał ochotę rozwikłać, jednak za bardzo przerażała go świadomość odkrycia mrocznej prawdy, na jaką nie był gotowy. Jednak on tego nie widział; zaćmiony własnymi emocjami, podminowany kolejnym już starciem ze starszą dziewczyną, przyłapany na czymś, co powinno zostać tylko dla niego, bo sprawiało, że tracił wiarygodność. Jedynie patrzył na nią tępo, nawet jeśli jego spojrzenie złagodniało pod wpływem słów blondynki, to wciąż nie dopuszczał do siebie wtedy ich sens, nie zastanowił się nad nimi, by wyciągnąć odpowiednie wnioski i dostosować zachowanie do sytuacji, w jakiej oboje się znaleźli. Był naiwny, zadziorny i ciężar odpowiedzialności za siebie i swoją rodzinę ściągał go nieustannie w dół, ale bał się to okazać. Był słaby i sam to wiedział, zarówno w momencie, w którym odpowiadał na atak siostry, jak i w tym, kiedy słuchał własnych słów.
-Nikt się nie zabije, Gemma, co ty pieprzysz?- Warknął z wyraźną kpiną w głosie. Na to Harry pokręcił gwałtownie głową, wciąż opierając ją asekuracyjnie o zimne kafelki, a kolejne łzy spłynęły w dół jego bladych policzków.
-Nie chciałem tego powiedzieć, skarbie, błagam, zignoruj to.- Mruknął miękko, krztusząc się przy tym nieco. Gemma zaś zmarszczyła brwi na zielonookiego nastolatka, po czym zacisnęła powieki i odwróciła głowę w bok, na długo pogrążając się w zadumie nad tym, co miała powiedzieć. Cały obraz wydawał się wyblakły, jakby ktoś na górze celowo zminimalizował intensywność barw, by skupić uwagę bruneta na wypowiedziach i całym kalejdoskopie emocji, ukrytych starannie w każdej kwestii aktorów na scenie, gdy on stał tam po prostu, nie znając swojej roli i usilnie próbując zmienić scenariusz spektaklu. Palce zaciskał nieudolnie na kafelkach za sobą i jego nogi trzęsły się nieznacznie, mimo to nie ruszył się nawet o milimetr i nie odwrócił wzroku w pragnieniu ucięcia męczarni, którą sam się katował. Ból mieszał się z miłością, smutek z radością, a żal przeplatany był tęsknotą, składając się na mistrzowskie odzwierciedlenie najmroczniejszych symfonii jego duszy. Los przygrywał mu tę melodię raz za razem, a on patrzył, jak jego młodsze „ja” wciąż sztyletowało wzrokiem całą postać dziewczyny przed nimi.
-Mnie pilnujesz na każdym kroku, karmisz i czekasz, aż zacznę trawić każdy posiłek, żebym tylko przypadkiem się nie zagłodziła. A co potem robisz?- Spytała, chociaż nie oczekiwała odpowiedzi i to wręcz emanowało z barwy jej głosu.- Potem zamykasz się w kiblu i próbujesz wypluć własne wnętrzności, to żałosne.-Dopowiedziała sama, kpiąc z postawy swojego brata. W ostatnim geście irytacji pociągnęła gwałtownie za kurek i zakręciła dopływ wody, sprawiając, że całą łazienkę opanowała martwa cisza, która cały czas wisiała nad nimi w sieciach niezręczności, czekając tylko na swoje pięć minut sławy. Gładko owinęła się wokół nich, delikatnie niczym najlepszej jakości satyna, a potem ścisnęła ich kruche ciała, roztrzaskując kości i miażdżąc płuca, i jej pycha kneblowała im usta, pozostawiając w ich kącikach truciznę, której żadne z nich nie śmiało skosztować.
-Ja nie chciałem, Gems, to był tylko raz…-Brunet wyszeptał w przestrzeń przed sobą, łudząc się, że zostanie wysłuchany.- Proszę, nie.- Dodał, doskonale wiedząc, dlaczego wzrok dziewczyny tak nagle złagodniał. Spojrzała na nastolatka pytająco, zanim ośmieliła się oblizać spierzchniętą wargę i przerwać milczenie między nimi słabym mruknięciem, które z taką łatwością łamało żebra.
-Odejdźmy stąd razem, Harry.- Zaproponowała nieśmiało, lecz w jej głosie kryła się pokusa, otaczająca serce gałązką cierniową.- Po co się męczyć? Żadne z nas tego nie potrzebuje. Nas już nie ma, Haz. Dlaczego mamy to ciągnąć?- Pytała raz po raz, a brunet kręcił na nią głową w oszołomieniu, by w końcu chwycić ją za ramiona i odepchnąć od siebie. Atmosfera z sekundy na sekundę stawała się coraz bardziej napięta, podstępem wkradając się im do przełyków i blokując dopływ życiodajnego tlenu, przez co we troje walczyli o każdy oddech. Harry pociągnął głośno nosem i mlasnął wilgotnymi ustami, jedynie odwzorowując ruchy głowy swojego młodszego wcielenia i zastanawiając się, jak blondynka przed nimi mogła powiedzieć coś takiego i nawet powieka nie drgnęła jej w zawahaniu.
-Nie, słońce, nie mów tak.- Poprosił słabo, a ton jego głosu ociekał desperacją.- Damy radę, po prostu mnie nie zostawiaj, nie przejmuj się pieprzeniem dzieciaka, byłem wtedy zły na cały świat, j-ja-
-Jesteś chora!- Nastolatek wywrzeszczał rozhisteryzowany, ze zmarszczonymi brwiami i szeroko otwartymi oczami, które wpatrywały się intensywnie w twarz pozbawioną wyrazu.-Co jest z tobą nie tak?! A pomyślałaś łaskawie o Olivii?! Co się z nią stanie? Ma stać się zupełną sierotą, jak my?- Wykrzykiwał kolejne pytania, niczym najostrzejsze noże wbijające się w drobną postać swojej starszej siostry. Westchnął ciężko w powietrze, zawiedziony własną głupotą w tamtej sytuacji, jednak nie odezwał się nawet słowem, w skupieniu obserwując, jak kolejne detale ciała blondynki znikają niekontrolowanie, zmywając jej obraz przed jego oczami. Powiew wiatru z uchylonego za nimi okna porywał ją ze sobą niczym dym, bezczelnie rozdmuchując ją w słodkim zapomnieniu i brwi zielonookiego dwudziestolatka ściągnęły się podejrzliwie, gdy to samo zaczęło dziać się z jego młodszą wersją siebie. To wszystko napawało go paniką, która z lekkością przyspieszyła rytm jego serca, a przed oczami rozsypała mu mroczki, kolejne słowa dziewczyny zagłuszając dźwiękiem podobnym do przesypywanego przez dziecko piasku.
-Trafi do kogoś, kto się nią odpowiednio zajmie, Harry, my tego nie potrafimy, dobrze o tym wiesz.-Odrzekła łagodnie, nieznacznie przygryzając po tym dolną wargę.- Co możemy jej dać? Ja sobie nie radzę, z tobą wcale nie jest lepiej, nie rozumiem, dlaczego próbujesz wszystkich oszukiwać, nawet samego siebie.- Dodała po chwili namysłu, a młodszy brunet prychnął pod nosem, kręcąc przy tym głową na irracjonalizm sytuacji, w jakiej się znaleźli.
-Nie mówisz poważnie.-Odparł w niedowierzaniu i przełknął głośno ślinę, zanim zdecydował się mówić dalej.-Powiedz, że żartujesz. Nie wiem, że się naćpałaś, cokolwiek, tylko powiedz, że nie mam brać tego na poważnie, bo musisz nie mieć serca, skoro śmiesz chrzanić takie głupoty.
Harry kaszlnął we własną pięść głośno i z nieprzyjemnym echem, miażdżącym mu żebra, po czym wziął głęboki wdech i wolno przeszedł obok skłóconego rodzeństwa, wprost przed kabinę prysznicową po lewej stronie od drzwi wyjściowych z łazienki. Żadne z nich go nie zauważyło, pochłonięte własnymi sprawami, jak spróbował sobie wmówić, nawet jeśli wiedział, że wszystko to było jedynie dramatem w reżyserii jego podstępnej pamięci. Z pewnego rodzaju fascynacją podziwiał sposób, w jaki aktorzy nawet na moment nie wychodzi ze swoich ról, chociaż stopniowo zanikali w przestrzeni pomieszczenia, dosłownie rozpływając się w powietrzu z każdą chwilą coraz bardziej zbliżając się do momentu opuszczenia sceny i finalnego zwieszenia kotary.
-Nie jesteśmy jej rodzicami, Haz. Nie zastąpimy jej ich, przecież sam to widzisz. Sobą nie potrafimy się zająć. Naprawdę chcesz żyć w zakłamaniu, czytając jej bajkę na dobranoc, mówiącą o tym, jakie to życie jest piękne, kiedy masz dość swojego i jedyne, o czym możesz myśleć, to kiedy stąd znikniesz?- Spytała z nadzieją, jej oczy prawdopodobnie były wypełnione łzami, co zdradzał drżący głos i krótkie pociągnięcie nosem zaraz po tym.
-Przytul ją, idioto!- Wykrzyczał słabo, szarpiąc się desperacko za włosy.-Zrób coś, nie lekceważ tego, nie możesz! Choć raz w życiu rusz tym łbem i zareaguj, zamiast uciekać.- Warknął jeszcze, zanim przymknął powieki w zawodzie, nie chcąc widzieć tego, co miało się stać. Nastolatek jedynie spojrzał na nią z wyrzutem, zupełnie tak, jakby nie była jego siostrą, a najgorszym wrogiem, po czym przeczesał nerwowo grzywkę i oblizał dolną wargę w zadumie.
-Powinnaś się leczyć.-Powiedział oschle, a później zwiesił poddańczo głowę i leniwym krokiem ruszył przed siebie w stronę wyjścia z łazienki. Zamiast tego, wszedł wprost w ciało Harry’ego i zatopił się w nim, a brunet syknął na to z bólu przez zaciśnięte zęby, zanim postać jego siostry również zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie ciche echo szlochu, które rozbijało się o ściany, wnikając w nie już za wieki.
-Przepraszam…-Wyszeptał po raz kolejny, a ostatni płomyk nadziei zgasł tak po prostu, zwiany pojedynczym mrugnięciem oka. Znowu spojrzał na umywalkę, jednak szybko zrezygnował z niej na rzecz prysznica, przy którym stał. Opuszkami palców delikatnie pogładził szklaną ściankę kabiny, po czym leniwie sięgnął do guzika swoich spodni, by odpiąć go i pociągnąć w dół zamek tuż po nim, jednocześnie uwalniając biodra z nieco za luźnego materiału. Klamra, nigdy nie zapiętego tego ranka, paska uderzyła w podłogę z cichym brzdękiem, a gdy Harry to usłyszał, ze wzrokiem tępo wbitym w punkt przed sobą uniósł najpierw jedną nogę, a potem drugą, wychodząc do końca z ubrania, które do tej pory jeszcze krępowało jego kostki. Z wahaniem wsunął palce pod gumkę bokserek, ale wystarczyło jedno westchnienie, by płynnym ruchem spuścić je w dół i pozostawić w towarzystwie spodni, a już chwilę później dorzucić też do nich powyciąganą koszulkę. Zupełnie nagi wszedł do kabiny, wzdrygając się nieznacznie na wszechogarniający go chłód, i od razu nastawił temperaturę na tak wysoką, że już po kilku sekundach od odkręceniu odpowiedniego kurka szkło zostało pokryte gęstą mgłą. Gorąca woda równomiernie zaczęła obmywać jego zmarznięte ciało, a on sam po prostu usiadł na podłodze wysadzonej małymi, kwadratowymi kafelkach i skrzyżował nogi w kostkach, stopy ułożywszy płasko tuż obok spływu.
Głowę ułożył bokiem na swoich kolanach, chwilę później obejmując też nogi ramionami i ściskając je kurczowo, po czym wypuścił głośno powietrze przez lekko rozchylone usta i otworzył piekące powieki, spojrzawszy na mały skrawek łazienki, który miał przed sobą.
Zaschnięte osady z mydła szpeciły czarne wstawki wśród białych kafli, niedomyte podczas wykonywania porządków domowych jakiś czas temu, delikatne wyszczerbienia w ścianie przynosiły mu na myśl wszystkie pijackie kryzysy, jakie zaznał, odkąd został sam z dwójką dzieci na głowie, zdradziecko porzucony przez najbliższą rodzinę. Do tego zauważył drobną plamkę krwi, której pochodzenia już nawet nie był w stanie sobie przypomnieć, a która gościła w tym jednym miejscu wystarczająco długo, by stać się odporną na wszelkie detergenty. I myśli zaczęły się kotłować w jego głowie w próbie odnalezienia w pamięci każdej możliwej sytuacji, dzięki której czerwona kropka mogła zawitać na ścianie pod prysznicem, więc pokręcił głową w rezygnacji i opuścił kolana, układając nogi w siadzie skrzyżnym. Opuszkami palców eksperymentalnie przejechał wzdłuż wnętrza jednego ze swoich ud, a gdy nie poczuł przy tym ruchu nic szczególnego, zamknął jedną dłoń w stalowym uścisku drugiej i zaczął miażdżyć jej grzbiet, nieobecny wzrok taksując na gumowej uszczelce między szklanymi drzwiami i zupełnie płaskim brodzikiem. Niedługo potem jego głowa opadła, zwieszona w poczuciu wstydu przed samym sobą, mokre włosy ociekały wokół całej jego twarzy, a plecy zgarbiły się odruchowo, biczowane ciężkimi kroplami gorącej wody w najpiękniejszy sposób, jaki mógł sobie w tamtym momencie wymarzyć. Setki łzo-podobnych cząsteczek uderzały w jego skórę, raniąc łagodnie wystające kręgi, sprawiając, że jego ciało zdawało się dymić i rumienić wściekle od piekących skierek, i nie wiedzieć czemu, uznał to za coś właściwego, za karę, na którą zasługiwał, i której dobrowolnie się poddał.
W przypływie bezsilności chwycił na oślep plastikową buteleczkę z żelem do higieny intymnej, który kupił jakiś czas temu wraz z paroma kobiecymi kosmetykami, popadając w lekką przesadę w symulacji związku z opiekunką swoich dzieci przed swoim przyjacielem. Przez chwilę zerkał tylko na półprzeźroczysty różowy płyn, kciukiem zmywając kilka kropel z prześwitującej etykietki, po czym niepewnie odkręcił korek i wylał odrobinę śliskiej cieszy na dłoń, by kolejne minuty spędzić na bezcelowym wpatrywaniu się w nią, gdy uciekała mu przez palce i kapała wprost do spływu w przestrzeni między jego nogami. Później pokrył żelem miękkiego penisa, cicho sycząc na kontakt ciepłej skóry z chłodnym kosmetykiem, otulił go całą dłonią i ścisnął eksperymentalnie raz, zaraz potem decydując się na krótkie pociągnięcie, które nijak na niego wpłynęło. Zamknął więc oczy, odetchnął głęboko i powtórzył swój ruch, usilnie próbując wyobrazić sobie jakąkolwiek kobietę, byle tylko pobudzić się choć odrobinę. Obrał odpowiedni rytm, naprzemiennie ściskał i rozluźniał pięść, pociągał prącie i okrężnymi ruchami kciuka masował koniuszek, jednak kiedy przed jego oczami pojawiła się przeurocza, wysoka blondynka o długich nogach i zgrabnej figurze, zastygł z ręką na swoim przyrodzeniu i zakrztusił się powietrzem, nagle brutalnie przywrócony do szarej rzeczywistości, w której siedział skulony pod prysznicem i nieudolnie próbował doprowadzić do momentu, w którym cała jego frustracja miała uciec z jego ciała pod postacią kilku kropel spermy.
Desperacko zacisnął powieki, a usta zwinął w wąską linię, raz po raz pompując swoje przyrodzenie drżącą ręką, podczas gdy Gemma stała przed nim pijana i słaba; jej policzki rumieniły się w lichym klubowym świetle, oczy pokryte były gęstą mgłą, a usta wykrzywiała w niekontrolowanym uśmiechu, od czasu do czasu chichocząc pod nosem. Ledwo utrzymywała się na własnych nogach, chwiała się, stojąc w miejscu i opowiadała dyrdymały w języku, który jedynie ona rozumiała, a wyglądała przy tym tak niewinnie, nieco zabawnie i przypominała przy tym dziecko, niezdarnie stawiające swoje pierwsze kroczki. Harry zacisnął zęby, dłonią wciąż poruszając na swoim penisie w przesadnie szybkim tempie, tylko pozornie wyglądając, jakby właśnie gonił za swoim szczytem, w rzeczywistości po prostu zmuszając się do tego w próbie zrozumienia.
Nie udało mu się. Zamiast tego, z jego ust wypadł bolesny skrzek, zwieńczony głośnym szlochem o melodii skrzywdzonej duszy, jego dłoń zatrzymała się ponownie, a on sam zamarł na czas równy paru ruchom dłuższej wskazówki zegara, od lat stojącego samotnie w najdalszym zakątku szafki pod umywalką. Niczym poparzony przestał się dotykać, ręce oparłszy na dnie kabiny prysznicowej, by w akcie paniki przysunąć się jak najbliżej ściany i oprzeć o nią plecy. A kiedy już czuł za sobą kojący chłód, dłonie, nieświadomie zaciśnięte w pięści, przyłożył do policzków i paliczkami nakreślił na porcelanowej skórze bladoróżowe ścieżki wśród czerwonych korytarzy łez, tuż przy czole rozluźniając palce i wplatając je w mokre loki. Drżał niekontrolowanie, pogrążony w spazmatycznym płaczu i wszechogarniającej go żałości, z którą nie potrafił sobie poradzić. Urywane krzyki zaczęły uderzać w oszkloną przestrzeń, gorąca para wkradała się podstępnie do płuc dwudziestolatka i zdawała się rozrywać je z każdym kolejnym oddechem, który z trudem brał pomiędzy duszącym go kaszlem.
-P-pom-moc! Jezu…- Wykrztusił jękliwie, a całe jego ciało unosiło się i opadało naprzeciw ściany w gwałtownym rytmie oszalałego serca.- Zayn. Con- Zayn!- Wrzasnął nagle i podniósł się, skorzystawszy z chwilowego powrotu świadomości. Na czworaka przybliżył się do szklanych drzwi kabiny, które pchnął płaską dłonią, po czym wyczołgał się z gorącej mgły wokół siebie, by zapatrzeć się przy tym w intrygującym festiwalu dymnych kłębów, zanim potrząsnął głową i chwycił za materiał swoich spodni, przetrząsając je zaraz w poszukiwaniu telefonu Eleanor.
Gruba tafla łez w jego oczach, wyjątkowo ściśle współpracująca z pewnego rodzaju szaleństwem, z powodzeniem utrudniała ujrzenie czegokolwiek, rzucając rozmyte plamy na cały obraz przed nim i brunet miał wrażenie, że gdzieś w zakątku jego umysłu słyszał wręcz ten figlarny śmiech losu, przez co nawet nie wiedział, kiedy i jak dokładnie udało mu się połączyć ze swoim przyjacielem. Wiedział tylko, że ciepły ton znajomego głosu przebił się w pewnym momencie przez wszystkie inne w jego głowie, tak bardzo przerażające i doprowadzające go do obłędu z każdą kolejną sekundą, spędzoną w marnej samotności na zimnej podłodze w łazience.
-El?- Zapytał Zayn, brzmiąc na niego zdezorientowanego.- Coś się s-
-On ją skrzywdził, Zayn!- Harry wpadł mu w słowo tak szybko, jak tylko doszło do niego, co tak naprawdę usłyszał po drugiej stronie słuchawki.- Skrzywdził moją kochaną siostrzyczkę, ktoś skrzyw- ktoś- Zaczął się jąkać do telefonu i jakoś przy ostatnim słowie jego ręka, na której się podpierał, drgnęła złowrogo, zwiastując jego rychły upadek.
-Haz, uspokój się, w ogóle cię nie rozumiem, stary.
-Ktoś ją, mój Boże, Zayn, ona była taka bezbronna…-Powtarzał, wciąż walcząc heroicznie o każdy oddech.- Musiała być, przecież bbyła ppijana, Zayn, ktoś-
-Harry!-Mulat podniósł głos w próbie przedostania się przez bariery przyjaciela, jednak westchnął ciężko i zmarszczył brwi w konsternacji, gdy w odpowiedzi otrzymał stłumiony, gardłowy jęk młodszego bruneta.-Kto ją skrzywdził?
-N-nie wiem, ktoś ją, nie wiem, Zayn, ja ją skrzywdziłem- ja? Ja, ja zwariuję, Zayn pomóż mi!-Było jedynym, co wypadło z ust Harry’ego, zanim telefon upadł na podłogę obok niego i młodzieniec zaczął niekontrolowanie kaszleć, krzywiąc się na to z bólu i roniąc setki łez, z których każda zdawała się palić jego policzki żywym ogniem, tylko po to, by w finale swojej samobójczej podróży roztrzaskać się o panele, pozostawiając go samego sobie.
Coś w rodzaju szeptu wypłynęło z malutkiego głośnika w komórce Eleanor, którą pożyczył tego ranka, jednak nie potrafił jasno określić, co Zayn starał się mu powiedzieć. Po prostu opadł bezwładnie czołem na zimną podłogę, a potem z trudem obrócił ciało na bok i skulił się w sobie, naprzemiennie krztusząc się i kaszląc tak bardzo, że potężne wibracje zdawały się rozsadzać mu płuca i miażdżyć mostek. Echo jego ciężkiego, urywanego oddechu odbijało się od czterech ścian łazienki, w której para powoli osiadała coraz niżej, jakby w zamiarze okrycia nagiego ciała prześwitującą pierzyną gorącego dymu i utulenia go do snu. A on chciał pozwolić jej to zrobić, zbyt wycieńczony walką o lepsze jutro, zbyt słaby, zbrukany niczym poległy na wojnie o ojczyznę żołnierz…
I tylko jedno zdążył wyjęczeć cichutko pod nosem, zanim mrok zarzucił na niego swoje sidła, odcinając go zupełnie od świata rzeczywistego. Krótkie zdanie, które wydawać mogło się takie dziwne i obce jego językowi, a jednak niosące za sobą pierwszą myśl w sytuacji, w której czuł się zupełnie tak, jakby właśnie miał zapaść w sen wieczny.
-Mamo, muszę zostać z dziećmi.
<- 11 dalsza część ->
20 notes
·
View notes
Photo
The Sims 4: Psy i koty - wrażenia po rozgrywce
10 listopada 2017 roku spełniło się marzenie wielu fanów The Sims 4 czekających na pojawienie się w grze zwierząt. Tego dnia ukazał się dodatek o tytule “Psy i koty”, z którego zakupem nie zwlekałam ani chwili. Umówmy się, trzy lata to długi czas na zatęsknienie za możliwością stworzenia swojego własnego pupila. Jeżeli zastanawiacie się, dlaczego wpis na temat “Psów i kotów” pojawia się dopiero teraz, śpieszę z prostą odpowiedzią. Chociaż regularnie gram w The Sims 4, nie zawsze mam ochotę na pisanie o tym barwnym symulatorze życia. W zeszłym roku na temat tej gry nie napisałam NIC, a w tym zamierzam nadrobić recenzje.
"Psy i koty” wprowadzają moje ulubione otoczenie, moją ulubioną karierę weterynarza i przecudownie zaprojektowane zwierzaczki. I przytłaczającą, w pozytywnym sensie, mnogość przedmiotów. Na tym mogłabym zakończyć ten tekst. Oczywiście nie śmiem tego zrobić, bo po ponad dwóch latach dodatek zdecydowanie zasługuje na obszerny wpis. Będzie on podzielony na pięć części.
Brindleton Bay
Bridnelton Bay to miasto portowe o wielu czarujących zakątkach. Szerokie plaże i parki przeznaczone dla właścicieli zwierząt idealnie nadają się na popołudniowy spacer z psem. Uwielbiam połączenie miejskich peryferii z żeglarskimi klimatami, jakie oferuje ta plansza. Istnieje nawet możliwość wybrania się łodzią do latarni i muzeum położonych na maleńkiej wysepce. Z reguły moje ulubione rodziny mieszkają właśnie w Brindleton Bay, bo jest to otoczenie z charakterem i jakąś nutką tajemnicy, a tego mi brakuje w mapach podstawowych. Domyślnie w miasteczku jest dziesięć parceli mieszkalnych i pięć publicznych, a otoczenie jest podzielone na cztery obszary o wymyślnych nazwach: Plac Sobola, Wybrzeże Wibrysów, Zatoczkę Jaśniepanów i Wyspę Martwych Traw.
Psy i koty, koty i psy
“Psy i koty” dołączają 49 ras kotów, 51 ras psów małych (pośród nich jest lis) i 74 rasy psów dużych. Rasy można filtrować ze względu na kolor, wielkość, grupy ras (np. myśliwskie, niesportowe, teriery, do towarzystwa) i łaty (np.cętki, dwukolorowe, umaszczenie jednolite). W rasach kotów dochodzi też filtr dotyczący długości sierści. Wybór jest zatem ogromny, a zwierzę można modyfikować w dowolny sposób. Jeżeli chcemy stworzyć pupila na podobieństwo tego posiadanego w prawdziwym życiu, warto uzbroić się w cierpliwość, ale efekty mogą zachwycić. Narzędzia do tworzenia zwierzaków można podzielić na podstawowe i zaawansowane.
W podstawach zawarty jest wybór sylwetki (od szczupłych po masywne i umięśnione), ogona, rodzaju sierści (od kręconych i gęstych po gładkie i krótkie), umaszczenia i obroży bądź stroju. Zaawansowanym narzędziem jest tryb malowania, w którym znajduje się koło barw, czyli coś, czego szczególnie brakuje fanom The Sims 3 w czwartej generacji Simów. To narzędzie, eksperymentalnie wprowadzone w dodatku "Psy i koty", zawiera w sobie pędzel (i aż 37 rodzajów włosia), gumkę oraz zakraplacz. Dzięki tym elementom jesteśmy w stanie stworzyć łatki na ciele zwierzęcia dokładnie tam, gdzie chcemy, co pozwala z kolei na wierne odwzorowanie w Simsach naszego prawdziwego pupila.
Ciałami psów i kotów można manipulować w trybie tworzenia podobnie jak ciałami Simów. Można więc pobawić się suwakami, a także wybierać spośród domyślnych kształty głów, uszu, nosów oraz oczu (łącznie z ich kolorem).
Zarówno psiaki, jak i kociaki, wyglądają absolutnie rozkosznie. Projekty niektórych ras uważam za bardziej udane od innych, natomiast trzeba wziąć pod uwagę możliwość dowolnej modyfikacji tej wybranej. Możemy się w ogóle nie przejmować rasami i poprzez krzyżowanie dwóch tworzyć następne.
Każdemu zwierzęciu trzeba przypisać do trzech cech charakteru spośród siedemnastu. Kocie cechy nieco różnią się od cech stworzonych dla psów, ale są pewne podobieństwa (oba zwierzęta mogą być żarłokami, ale kot może być złośliwy, a pies po prostu nieposłuszny). Dość szybko można się przekonać, że cechy nadane pupilom znajdują odzwierciedlenie w ich zachowaniu
Bądź modny na spacerze z psem
“Psy i koty” zawierają aż 28 fryzur i uczesań dla wszystkich grup wiekowych poza małymi dziećmi. Nie brakuje różnych dodatków włosowych - kokard i opasek z kocimi uszami. Jeśli chodzi o ubrania z tego dodatku, to bardzo kojarzą mi się one z przełomem lata i jesieni, wobec czego mogą stanowić ciekawe uzupełnienie “Czterech pór roku”. Jest to dodatek spod znaku kamizelek, rozciągniętych swetrów i żakietów. Nawet stroje jednoczęściowe dla kobiet wydają się bardzo codzienne i luźne. Kolory dostępnej odzieży określiłabym jako stonowane (w dużej mierze), natomiast zadbano o motywy i wzory zwierzęce. Groszki, kocie łapki, kokardki, liście dębu, z prostszych paski, kratki i wzory patchworkowe. Dostępny jest także strój dla weterynarza w kilku pastelowych opcjach kolorystycznych. Wszystkie przedmioty z trybu tworzenia Sima i trybu budowania możecie zobaczyć na oficjalnej stronie dodatku.
Twoja własna klinika weterynaryjna
Weterynaria w zasadzie nie jest karierą. Aby się nią parać, należy kupić lokal oznaczony jako klinika weterynaryjna. Do pracy Sim chodzi więc wtedy, kiedy ma na to ochotę i przyjmuje tylu klientów, ile zechce. Można zatrudnić dwóch dodatkowych weterynarzy i pomagać im w rozwijaniu umiejętności.
Ogromnie cieszy mnie fakt, że dodatek “Psy i koty” pozwala na zbudowanie bardzo ciekawie prezentujących się klinik weterynaryjnych. Myślę, że o takie cieszące oko detale nie zadbano podczas tworzenia kariery lekarskiej w dodatku “Witaj w pracy”. Własny gabinet weterynaryjny warto opatrzyć jednym z czterech dostępnych logo. Licznymi naklejkami zwierzęcymi i plakatami promującymi adopcję bądź rasy psów i kotów można ozdobić ściany i nadać wnętrzom profesjonalnego wyglądu. W poczekalni dla czteronożnych pacjentów można umieścić lodówkę z różnymi przysmakami dla zwierząt - ich wytwarzanie także mieści się w kompetencjach weterynarza.
Podczas badania trzeba wykonać szereg czynności doprowadzających do postawienia prawidłowej diagnozy. Zwierzęciu umieszczonemu na stole diagnostycznym można obejrzeć sierść, zbadać oczy, pysk i uszy, zmierzyć temperaturę i obsłuchać oddech oraz serce. W trakcie tych interakcji zapełniają się paski z wynikami badania i poziomem stresu zwierzęcia. Jego nerwy można załagodzić na trzy różne sposoby, a właściwie trzeba to zrobić, aby pacjent nie uciekł. Na koniec, po poznaniu przyczyny złego stanu zdrowia, wystarczy podać zastrzyk albo przysmak z lekarstwem - tu opcji jest całkiem sporo, na szczęście przy tej odpowiedniej pojawi się zielony znak.
Leczenie zwierząt kosztuje w wersji podstawowej 150 Simoleonów, a w wersji kosztownej aż 750 Simoleonów. Tańsze leczenie sprawi, że zwierzę przez jakiś czas będzie musiało nosić kołnierz weterynaryjny.
Podobnie jak w przypadku własnego sklepu albo restauracji, dla kliniki weterynaryjnej również można dokupić bonusy po uzbieraniu odpowiedniej liczby punktów.
Rozgrywka: interakcje ze zwierzętami i adopcja zwierzaków
Lista interakcji dla Sima i jego pupila jest dość długa. Więcej przypada jednak psom, choćby ze względu na naukę podstawowych komend i możliwość wykąpania ich w wannie. Ponadto psa można wyprowadzić na smyczy na krótki, średni lub długi spacer, może być też towarzyszem joggingu. Z kolei bardziej niezależne koty, także w The Sims 4, znacznie ciekawiej się obserwuje, zwłaszcza gdy wskakują wszędzie, gdzie się tylko da. Oczywiście pupile warto głaskać, przytulać i obdarowywać przekąskami, ponieważ poprawia to nastrój Simów. Jeśli zwierzę niszczy meble albo podjada z talerza właściciela, pojawia się opcja skarcenia go za niepożądaną czynność. Budowanie więzi z kotem i psem jest raczej łatwe, ale zielony wskaźnik zapełnia się szybciej, kiedy Sim posiada cechę miłośnika zwierząt.
Moje zastrzeżenia budzą dość nienaturalne zachowania zwierząt, kiedy jest ich w domu kilka. Zamiast bawić się wspólnie, obwąchiwać albo spać jedno przy drugim, one praktycznie się nie zauważają. Zdarzało mi się, że psy za sobą biegały albo wszczynały bójkę, ale ten aspekt jest zdecydowanie niedopracowany, a szkoda.
Istnieją co najmniej trzy sposoby na włączenie psa lub kota do życia naszych Simów. Pierwszy z nich to edycja rodziny i dodanie zwierzęcia poprzez stworzenie tego wymarzonego. To była pierwsza rzecz, jaką zrobiłam ja. Ten dodatek jest dla mnie szczególny z tego względu, że mogłam stworzyć swoje foksteriery z prawdziwego życia w The Sims 4. Jedna z dwóch suń była ze mną dwanaście i pół roku, a druga w sierpniu 2020 roku skończy pięć lat i czasami nadal zachowuje się jak szczenię. Możliwość przeniesienia ukochanych psów do wirtualnego życia, do prostej z pozoru gry, zalała ciepełkiem moje serce. Potrzeba trochę cierpliwości, by w miarę wiernie oddać wygląd zwierzęcia, natomiast jest to jak najbardziej do zrobienia.
Drugi sposób, nieco szybszy od tworzenia zwierzaka od podstaw, to zaadoptowanie go. System adopcji nowego czteronożnego przyjaciela jest bardzo prosty. W pierwszym etapie należy poprzez komputer zdecydować, czy chcemy kota czy psa. Później wystarczy wybrać do trzech zwierząt z dwunastu pokazanych na ekranie (proporcja to zawsze osiem szczeniąt lub kociąt do czterech dorosłych osobników). Przy okazji można podejrzeć, jakie cechy posiada zwierzak i czy jest wysterylizowany bądź wykastrowany. Drugi etap to już wizyta przedadopcyjna. Jej wynik zależy tylko od gracza. Podczas wizyty można adoptować zwierzę albo zakończyć spotkanie z jego opiekunem bez nawiązywania więzi z niedoszłym członkiem rodziny.
Jest również trzeci sposób. W Brindleton Bay napotkamy wiele przybłęd. Zarówno kotów, jak i psów. Jeśli nasz Sim zaprzyjaźni się z czteronożną bidulą spragnioną miłości i pełnej miski, w przyjacielskich interakcjach pojawi się opcja zaadoptowania jej. Sami przyznajcie - piękny gest. Przez moje miękkie serce gra musi cały czas generować nowe bezpańskie zwierzęta, bo zazwyczaj przygarniam wszystko, co się da.
To, co mnie niesamowicie zaskoczyło, to fakt, że zwierzę może uciec z domu na dzień lub dwa. Jego powrót przyśpiesza stworzenie ogłoszenia o zaginięciu, choć to nie tak, iż jakiś przypadkowy Sim odnajduje pupila i przyprowadza go z powrotem. Zwierzę pojawia się niedługo po zgłoszeniu. Głodne, brudne i smutne. Przyznam, że za pierwszym razem było to trochę stresujące, żeby nie powiedzieć - traumatyczne. Ucieczki, jak podejrzewam, mogą mieć związek z cechami "niezależny" i "żądny przygód".
Podsumowanie jest proste i przyjemne zarazem. “Psy i koty” polecam każdemu, kto zastanawia się, jaki dodatek do The Sims 4 zakupić (drugi to ten z porami roku). Idealna mapka z pięknymi widokami, zwierzęta, które proszą o atencję jak te prawdziwe oraz możliwość wcielenia się w weterynarza. Chociaż miło by było móc sterować zwierzęciem, uważam, że niczego więcej temu dodatkowi jednak nie trzeba.
Do następnego!
0 notes
Text
2019/08/21
Rzymian 15:1-16
A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych. 2 Każdy z nas niech się bliźniemu podoba ku jego dobru, dla zbudowania. 3 Bo i Chrystus nie miał upodobania w sobie samym, lecz jak napisano: Urągania urągających tobie na mnie spadły. 4 Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli. 5 A Bóg, który jest źródłem cierpliwości i pociechy, niech sprawi, abyście byli jednomyślni między sobą na wzór Jezusa Chrystusa, 6 abyście jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 7 Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga. 8 Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. 9 I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu. 10 I znowu mówi: Weselcie się, poganie, z jego ludem. 11 I znowu: Chwalcie Pana, wszyscy poganie, i niech go wysławiają wszystkie ludy. 12 I znowu Izajasz powiada: Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; w nim poganie nadzieję pokładać będą. 13 A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego. 14 Ja sam zaś, bracia moi, mam pewność co do was, że i wy jesteście pełni dobroci, napełnieni umiejętnością wszelkiego rodzaju i możecie jedni drugich pouczać. 15 Jednak napisałem do was, bracia, tu i ówdzie nieco śmielej, chcąc wam to odświeżyć w pamięci, a to na mocy łaski, która mi jest dana przez Boga, 16 żebym był dla pogan sługą Chrystusa Jezusa, sprawującym świętą służbę zwiastowania ewangelii Bożej, aby poganie stali się ofiarą przyjemną, poświęconą przez Ducha Świętego.
Dzisiaj Paweł przedstawia nam trzecią i ostatnią zasadę, którą się kierował w podejmowaniu decyzji: droga miłości jest zawsze właściwą drogą. Jeśli będziemy stawiali potrzeby innych na wyższej pozycji niż nasze własne to będziemy robili to co właściwe. Miłość to stawianie dobrobytu innej osoby ponad naszymi nie zważając na koszty. O tym właśnie mówi Paweł kiedy wspomina o tym że powinniśmy starać się "przypodobać bliźniemu". Nie zachęca nas to szukania upodobania u ludzi, ale do myślenia o innych w pierwszej kolejności kiedy podejmujemy decyzje. Dopiero wtedy, kiedy rozważymy potrzeby naszych braci i sióstr w Chrystusie możemy stwierdzić, że podejmujemy mądre decyzje i okazujemy miłość. Prawdziwe uwielbienie nie jest sprawą zewnętrzną (np. w przypadku obrzezania), ale wewnętrzną przemianą. Zawsze będą się pojawiały kontrowersje co do zewnętrznych aspektów wiary. Człowiek, który je z wiarą i człowiek, który powstrzymuje się od jedzenia z wiarą ma takie samo upodobanie u Boga. Natomiast, człowiek, który lekceważy lub szydzi z wiary innego brata jest zagrożeniem dla ciała Chrystusa. Pamiętaj, że tutaj chodzi o rzeczy, których Biblia bezpośrednio nie pochwala ani nie potępia. W takich sprawach istnieje prawdziwy powód do dyskusji, jednak powinniśmy dobrowolnie ustępować sobie nawzajem. Czy obrzezani powinni gardzić tymi, którzy nie są obrzezani? Czy ci, którzy powstrzymują się od jedzenia mięsa powinni patrzeć z góry na tych, którzy jedzą? Czy ci, którzy świętują jakiś dzień powinni pogardzać tymi, którzy go nie świętują? Na wszystkie z tych pytań odpowiedź brzmi "nie". Nie to co wchodzi do człowieka kala go, ale to co wychodzi z jego serca.
Krok życiowy
Uległość jest ciężkim pojęciem ponieważ sprzeciwia się wszystkiemu co ceni sobie człowiek cielesny. Myślimy, że poddawanie się jest czymś co robi człowiek, który przegrał. Jednak, jeśli nie będziemy gotowi poddawać się innym przez oddawanie swoich praw, nigdy nie doświadczymy prawdziwego życia chrześcijańskiego. "Ten, który zabiegać będzie o życie swoje, by je zachować, utraci je, a kto je utraci, odzyska je" (Łukasza 17:33).
1 note
·
View note
Text
Co robić kiedy sesja wyciska łzy z oczu i zaczynasz sobie zadawać pytania o sens życia?
Ja jestem już prawie za, ale wiem, że większość z was nadal walczy o zaliczenie przedmiotów na studiach. Choć w tym roku miałam mniej zaliczeń, nadal łapał mnie stres, a na domiar złego nie mogłam się skupić i wziąć do roboty. Jak udało mi się z tym poradzić?
Też jestem jeszcze w trakcie studiów. Chociaż bardzo lubię się rozwijać i jestem zadowolona z wybranego kierunku, to w chwilach kryzysu (czytaj: sesja), zaczynam zadawać sobie pytania o to, czy na pewno jestem w odpowiednim miejscu i po co to wszystko.
W tym roku większość moich zaliczeń polegała na przygotowaniu prezentacji. Nie, nie chodziło o skopiowanie całej wikipedii i wklejenie na slajdy. Na tym etapie wszyscy studenci już wiedzą, że takie numery są nie na miejscu. Poza tym po co miałabym nie pójść do biblioteki i stamtąd czerpać wiedzę, skoro interesuje mnie to, co robię?
Niedawno musiałam przygotować prezentację o Sztuce internetu. Na początku poniosłam małą klapę, bo nie wyrobiłam się w terminie. Miałam tak dużo innych rzeczy do zrobienia, że zamiast 2-3 tygodnie wcześniej wypożyczyć potrzebne książki, zrobiłam to kilka dni wcześniej. Oczywiście nie zdążyłam i przyznaję się bez bicia.
Miałam więc zrobić prezentację na „za tydzień”. Pokłady motywacji zostały we mnie nagle obudzone i mniej więcej ogarnęłam wypożyczone wcześniej książki. Jednak dzień przed prezentacją… nadal nie miałam jej zrobionej. Nie mogłam się skupić, nie potrafiłam zebrać w jedność wszystkich informacji. Sztuka sieci była dla mnie zupełnie nowym tematem i trochę zaczęłam się gubić w definicjach. Co więc zrobiłam?
Poszłam na spacer!!! Zamiast siedzieć i próbować zrobić coś z niczego, poszłam do pobliskiego parku. Moje myśli były tak rozkojarzone, że niemiłosiernie się miotałam. Postanowiłam więc porzucić wszystko i uporządkować ten cały chaos w mojej głowie. Nie było mnie z godzinę. To, co stało się później było niesamowite!
Kiedy jestem na spacerze idę niespiesznie i przyglądam się naturze, która jest najlepszym antydepresantem na świecie
Wróciłam, i nie włączając żadnej muzyki, facebooka, spotify, emaili, a potem znowu facebooka, usiadłam do pracy. Wpadłam w tzw. flow. Czyli pewien trans podszyty trochę weną. Na pewno to znacie. Po prostu w to wpadacie i w pełnym skupieniu coś robicie. Przez jakieś 2-3 godziny pracowałam, robiąc tylko krótkie przerwy na spacer po pokoju (trzeba rozprostowywać co jakiś czas kości) czy napicie się wody, toaletę etc. Pamiętałam też o tym, żeby regularnie otwierać okno i wietrzyć pomieszczenie (!). A z referatu dostałam piąteczkę.
Co jeśli nie możecie wpaść w flow? Poszliście na spacer i nadal czujecie się sfrustrowani? Musicie przyjrzeć się innym swoim nawykom. Zupki chińskie i 4 godziny snu raczej nie pomogą wam w zdaniu egzaminu. Możecie twierdzić, że nie macie czasu, ale jestem pewna, że więcej i tak spędzacie odpisując znajomym na wiadomości czy przeglądając Kota Studenta. Prawda? 😉
Róbcie więc sobie przerwy, zamiast uczyć się nieprzerwanie przez 6 godzin. Szybciej wtedy skończycie. Możecie też spróbować bardzo prostego tricku, czyli wybrać czas, w którym najlepiej wam się pracuje (u mnie to są poranki lub późne popołudnie), ustawić zegarek na powiedzmy 1,5 godziny i w tym czasie jedynie się uczyć bez spoglądania co chwilę na telefon.
Bądź ze sobą szczery! Być może 1,5 h to dla ciebie zbyt długi okres na skupienie. Nie dziwię się, bo większość ludzi nie może się skupić nie dłużej, niż pół godziny. Ja też w ciągu takiego czasu potrzebuję wspomnianych spacerów po pokoju etc. Jednak, jeśli zasypiasz nad książką i od godziny posunąłeś się jedynie o pół akapitu, to bądź ze sobą szczery i powiedz: Nic z tego nie będzie, potrzebuję odpocząć. I wtedy idziesz na godzinny spacer i wracasz zupełnie odmieniony 🙂
Trzymajcie się i pamiętajcie, że to już prawie koniec sesji! A jeśli uznaliście ten wpis za przydatny, będę wdzięczna za udostępnienie go dalej! Pa!
PS Zdjęcia do dzisiejszego postu są nieco vintage, bo wyszukałam je ze zbiorów domeny publicznej prowadzonej przez różne muzea. Świetna baza przeróżnych obrazów. Na pewno będą się tutaj jak i na instagramie pojawiać.
0 notes
Text
#8438
Dziś przemawiam do osób, którym nie chce się żyć, które planują samobójstwo.. do osób, które gdzieś zgubiły sens tego wszystkiego. Witajcie, mam 19 lat i kocham życie. Ale czy będzie zaskakujące jeżeli powiem, że mając 13-16 lat także myślałam o odebraniu go sobie? Nigdy nie byłam lubiana. Od przedszkola ruwiesnicy śmiali się ze mnie i dręczyli. Już wtedy chodziłam do psychologa. Miałam tylko jedną przyjaciółkę, tak do drugiej podstawówki lecz także i jej zabrakło z powodu przeprowadzenia się do innego miasta. Zostałam sama ze wszystkimi problemami, rodzice robili co mogli, ale nic się nie zmieniło. W końcu poszłam do gimnazjum, tam dopiero zaczęło się piekło.. Byłam totalnym odlutkiem, ciężko mi było porozumieć się z kim kolwiek. Do tego dochodziły nowe (nieudane) przyjaźnie.. wieczne kłótnie, i brak wsparcia ale ja myślałam że to właśnie tak musi wyglądać przyjaźń, bo przecież ktoś w końcu ze mną rozmawia! Męczyło mnie to. Zaczęłam się ciąć, co po jakimś pół roku zaczęło niepokoić nauczycieli. Pedagog szkolny zalecił mojej mamie leczenie u psychiatry. Na terapię chodziłam przez 3 lata, lecz nie wiem do dziś czy przyniosły jakiś skutek. Chciałam umrzeć, myślałam że jestem nic nie wartym śmieciem. Nie zdałam klasy, stałam się jeszcze większym pośmieliskiem. W nowej klasie była dziewczyna, w której oczach widziałam coś co sprawiło że muszę ją poznać. Zaprzyjaźniłyśmy się. Była pierwszą osobą, która pokazała mi że komuś może na mnie zależeć tak naprawdę. Poczułam takie "Ej.. fajne uczucie.. ja chcę tylko takich znajomych" i stało się to moim postanowieniem życiowym. Wtedy zostałyśmy tylko my dwie, i wiele sezonowych znajomości. Gdy poszłam do technikum zaczęło się polepszać. Mialam juz 17 lat. Poznałam wspaniałego, kochającego chłopaka. Wtedy czułam się jak księżniczka, ale nadal żyłam w błędnym rozumowaniu że TYLKO drugi człowiek może dać mi prawdziwe szczęście. Nie wyszło nam. Rozstanie było ciężkie, szczególnie dla mnie.. ale dzięki szybkiej reakcji prawdziwych przyjaciół, szybko wróciłam na nogi. To był czas gdy rozpoczęłam nową znajomość. Zaprzyjaźniłam się wtedy z kumplem mojego ex (dziś jesteśmy przyjaciółmi). Nauczył mnie determinacji. Wręcz tłukł mi do głowy że ja mam wartość, że jestem ważna, i muszę się wziąć w garść i NIE OCZEKIWAĆ TEGO ZE KTOŚ BĘDZIE MI TO OKAZYWAĆ, A MAM ZACZĄĆ OKAZYWAĆ TO SAMEJ SOBIE. Starałam się, pracowałam nad tym naprawdę ciężko. Zamiast ciągle wypominać sobie to co robię ŹLE, zaczęłam wypominać sobie to co robię DOBRZE. Zamiast mówić że "jestem chujowa bo coś tam" to "to coś tam" zmieniałam by już "nie być chujowa", a jak nie mam na coś wpływu.. to po prostu się tym nie przejmowałam bo i tak nic się z tym nie da zrobić. Polubiłam swój wygląd, mimo że nigdy nie należałam do kanonów mody. Zamiast mówić sobie "Ale masz zapryszczony ryj i wystające łopatki" mówiłam "Ale mam piękną, szczupłą figurę i genialne spojrzenie." Mówienie sobie komplementów, nawet tych najmniejszych serio działa. Wiem że łatwiej jest siebie krytykować, mówić o sobie same złe rzeczy i najlepiej zamknąć się na resztę świata ale.. po co? Zaczęłam kochać siebie taką jaka jestem, szanować swój czas, zaczęłam WALCZYĆ. Dziś stoję wyprostowana i dumna z tego kim jestem, jaka jestem, jak wyglądam i jakich ludzi mam obok. Ponieważ nawet z gówna da się wyjść, a ja mam dopiero 19 lat i jeszcze całe życie przede mną.. aż strach pomyśleć o tym, że zaledwie 4 lata wstecz mogło mnie tu już nie być. Uwierzcie mi.. możecie wszystko zmienić, i macie na to bardzo dużo czasu. W końcu będzie lepiej, ale nigdy nie można tracić nadzieji.
93 notes
·
View notes
Text
Zaawansowany rytuał do Szatana.
Standardowy jest dla wszystkich, szczególnie dla nowych, ponieważ jest przygotowaniem do zaawansowanego, którego znaczenie każdy powinien znać. Cały standardowy składa się z alegorii. Celem czynności w tym zaawansowanym jest doprowadzenie osoby go odprawiającej do pełni mocy aby zakończył się on sukcesem. Cały rytuał nie konieczne odbywa się w sposób ceremonialny, ale wielu ludzi korzysta z tych aspektów i korzysta z tego czasu aby poczuć odpowiedni nastrój do pracy, co może mieć zasadnicze znaczenie. Zawsze pamiętajcie – jeśli dzięki jakieś metodzie odnieśliście sukces, pozostańcie przy niej. Zawsze róbcie to, co najlepsze dla was, jako że wszyscy jesteśmy inni. Oto prawdziwe znaczenie poszczególnych kroków w Satanistycznym rytuale: ☆ Zadzwonienie dzwonkiem. To alegoria dla pogłosu. Jest to związane z wibracją słów mocy, mantrami, itd. Drgania są wysoce efektywne w kierowaniu energii i tworzeniu trwałych zmian w energii w duszy, a nawet na we własnym środowisku. Tak więc w rytuale wykorzystujemy mantry / drgania, jako że wzmacnia to moce i naszą pracę. ☆ Inwokacja Mocy Piekła. Zwróćcie uwagę, że narzędzie – miecz / athame [znowuż, rekwizyt nie są potrzebne, i tworzą jedynie nastrój, chyba że są one poważnie naładowane energią], reprezentuje żywioł powietrza. Przyzywanie to inna alegoria inwokacji żywiołów, które również reprezentuje pentagram. Dokonując inwokacji ognia, ziemi, powietrza, wody i eteru, ponownie zwiększacie pełnię mocy swojej duszy do pracy. Każdy kierunek w stronę którego się obracamy zrównuje energie z tymi ziemi. Każde z czterech Koronowanych Książąt Piekła reprezentuje żywioł. Jest to alegoria. Podobnie jak w przypadku Tarota: buławy / pałki / różdżki / kije reprezentują ognistego węża w kręgosłupie; kielichy / puchary są czakrami z których „pijemy” energię; denary / monety / pentagram przedstawiają ziemskie manifestacją naszych pragnień oraz wezwanie wszystkich pięciu żywiołów, z których składa się na ludzka dusza i zwiększenia jej moc; miecze reprezentują powietrze, wibracje i dźwięk, który przynosi zmiany. Dźwięk zmienia strukturę molekularną zarówno w świecie materialnym jak i astralnym. ☆ Inwokacja do Szatana jest dokładnie tym, i zaprasza Moce Piekła. Ten krok nie jest alegorią, lecz modlitwą dedykacji. Natomiast „Otwórzcie Bramy Piekła” jest przenośnią do otwarcia czakr, ponownie w celu uzyskania pełnej mocy. ☆ Picie z kielicha to przypływ energii. Kielich, naczynie… Graal; wszystkie z nich są metaforami na czakry, podobnie jak „bramy”. Chodzi o to abyśmy siedzieli cicho przez kilka minut, aby upewnić się, że napłynie do nas potężna energia, która wzmocni naszą pracę. ☆ Następny krok – spalanie papieru na półmisku; znów nic dosłownego. Wtedy to skupiacie się i koncentrujecie na pokierowaniu energii potrzebnej do tej magicznej operacji. Ogień to żywioł życia; iskra życia. Kolejny alegoria na skupianie się i kierowania energii swojej duszy. ☆ Jeśli był to rytuał czarnej magii w którym to wykorzystano mantrę czarnej magii, zamknięcie rytuału [ponownie, dzwonienie dzwonkiem], może wskazywać na wibrację mantry przeciwnej do oczyszczenia wszelkich negatywnych energii z waszej duszy. W kwestii rytuału dziękczynienia, jest to sposób na pokazanie wdzięczności, ale najlepiej jest wykonać jakąś pracę dla Mocy Piekła. ☆☆ Jako nowicjusze, Moce Piekła często mogą działać w naszym imieniu i nam pomagać. Natomiast fundamentem Prawdziwego Satanizmu jest to że Szatan pomaga nam i daje nam wiedzę, dzięki której możemy stać się niezależni i pomóc sobie sami. Za każdym razem gdy ktoś zwraca się z prośbą do Mocy Piekła, odciąga Ich energie. Wszystko sprowadza się do tego, że powinniśmy wykorzystywać nasze własne energie tak szybko, jak tylko będziemy potrafili. Dawanie Demonom czegoś w zamian; jeśli ktoś nie jest jeszcze wystarczająco mocny duchowo i potrzebuje od Nich pomocy, „coś w zamian” w zasadzie oznacza działanie na rzecz postępu Satanizmu. Działania na szkodę wrogów Szatana: " Działajcie w celu zniszczenia przeciwnika i to skutecznie. Uczcie ludzi o Prawdzie, ale to róbcie to z głową, bezpiecznie, a bezpiecznie równa się skutecznie. Można to robić przez internet, gdzie jesteście w stanie dotrzeć do tysięcy. Działając poza siecią możecie wsadzać karteczki w biblie, chrześcijańskie książki w bibliotekach i takie tam; niezależnie od miejsca, w którym będzie można coś zobaczyć i przeczytać. Wróg promuje chrześcijaństwo na każdym miejscu i robi to konsekwentnie. Bądźcie dyskretni, działajcie po cichu i eliminujcie je. Praktyczność jest tym, czego potrzebują od nas Moce Piekła, a nie tylko werbalny bełkot – gadanie dla gadania, ale robienie mało lub nic aby pokazać swoje uznanie i podziękowania. Gadać może każdy, czy to podczas rytuału lub w inny sposób. POKAŻCIE swoje uznanie poświęcając swój czas i energię, gdziekolwiek oraz kiedykolwiek możecie aby zniszczyć nieprzyjaciela i pomóc w rozwoju Satanizmu. " Na koniec – jedną z najważniejszych rzeczy, które można dać Mocom Piekła jest wasza energia. Jeśli macie energię „na zbyciu”, poproście Szatana aby wysłał Demona by Ten / Ta ją zabrała i dostarczyła tam, gdzie One ją potrzebują. Również wtedy, jeśli kiedykolwiek macie za dużo energii. Nawiążcie kontakt z Demonem i wezwijcie Go / Ją aby zabrał/a ewentualne nadwyżki energii i dostarczył/a je Mocom Piekła. Jest ów gest tym bardziej poważny jeśli macie chram. Patronujący wam Demon może wziąć wszelką pozostałą energię, i ją dostarczyć. To bardzo znaczący dowód wdzięczności. Szatan chce widzieć nasze wysiłki i naszą pracę, bo jesteśmy w stanie wojny; żadnego pierdu-pierdu lub bezsensownego bredzenia. Każdy powinien wiedzieć, co „dać Demonowi w zamian”. Oferujcie Im swoje usługi i ciężką pracę, A NIE bibeloty, strawę, czy innych bezwartościowe (dla Nich) śmieci. Pracujcie tam, gdzie jesteście w stanie, zwiększajcie swoją moc poprzez konsekwentne medytacje i dążcie do niezależności, gdy to sami będziecie mogli urzeczywistniać swoje własne pragnienia. W razie jakichkolwiek wątpliwości dotyczących tego, co zrobić i w jaki sposób działać, skupcie się na Szatanie i zapytajcie Go w umyśle. Bądźcie otwarci oraz świadomi a otrzymacie znaki. × Jeżeli ktoś ma jakieś pytania to pisać! Ja jestem bardzo miła, i otwarta. Wyjaśnię wszystko w granicach własnych możliwości.
14 notes
·
View notes
Text
I Love You Like A Cup Of Tea - rozdział 14
Tytuł: I Love You Like A Cup Of Tea
Autorki: 1dbeithmesohappily & Fitbuthungry
Banner: Fitbuthungry
Paring: Larry, pobocznie Hick i Niam.
Opis: Louis i Harry od 3 lat pracują w firmie na równorzędnych stanowiskach. Louis jest zakochany w Harry’m odkąd pierwszy raz go zobaczył, ale nie ma odwagi do niego zagadać. Oprócz jego wiecznie zaczerwienionych policzków, największą przeszkodą jest Nick Grimshaw - bogaty, przystojny i towarzyski zastępca dyrektora firmy, który w każdej wolnej chwili flirtuje z Harry’m. W końcu Louis wpada na pomysł codziennego robienia lokatemu herbaty, który zmienia relacje między nimi.
Fanfiction możecie przeczytać na:
AO3 - click
Wattpad - click
Rozdział 14
Po dłuższej chwili Harry oderwał swoje usta od tych Louisa, na co szatyn zawiedziony podniósł na niego wzrok.
- Wracajmy, bo się przeziębisz. Dokończyć możemy później. - powiedział sugestywnie jednocześnie lekko obejmując Louisa w talii i prowadząc go w stronę swojego bloku. - Harry... - zaczął cicho szatyn, a jego szczęka zaczęła drżeć z zimna. - Mhm? – spojrzał na niego, przeprowadzając go bezpiecznie przez ulicę. - Czyli przez cały czas chodziło o mnie? – zapytał, wciąż nie będąc pewny tego, co brunet mu powiedział. - Przecież przed chwilą ci to powiedziałem głupku. - odpowiedział uśmiechając się, ukazując dołeczki. - Chciałem się upewnić. Nie sądziłem, że mógłbym się podobać komuś takiemu jak ty. - wyszeptał, kiedy Harry wprowadzał go do mieszkania, a słysząc te słowa cicho westchnął, ale nic na to nie odpowiedział. - Zrobię coś do picia. Jaką herbatę zazwyczaj pijesz? - spytał brunet kierując się w stronę kuchni. - Um, właściwie to nie jestem miłośnikiem herbat, piję ją bardzo rzadko, a w prawdzie w ogóle. - odpowiedział drapiąc się po karku. - Masz może kawę? - Jakaś się pewnie znajdzie, ale na pewno? Mam dużo rodzajów herbaty, myślę, że znalazłbyś coś dla siebie. – zasugerował, otwierając szafkę i przeglądając kolorowe pudełka herbaty. - W sumie mogę spróbować, ale naprawdę się na tym nie znam, wybierz coś sam. – powiedział, siadając na kanapie w salonie.
Harry zgodził się i chwilę później wrócił z dwoma parującymi kubkami, które postawił na stoliku przed nimi, siadając obok Louisa. Objął go lekko, na co ten wtulił się w jego ramię. - Przepraszam. - Za co? - zielonooki spojrzał na niego ze zmarszczonymi brwiami. - No bo, zaplamiłem twój dywan... to się pewnie nie spierze. - powiedział zabawnie marszcząc nosek, przez co brunet uśmiechnął się. - Nie przejmuj się tym. Widocznie czas go wymienić. - po tych słowach na dłuższą chwilę zapadła cisza, Louis mocniej wtulił się w Harry'ego, a ten gładził go po plecach jednocześnie popijając swoją herbatę. - Louis, myślałem o dzisiejszym zachowaniu Nick’a. - powiedział, na co niższy poderwał głowę i spojrzał na niego, wyczekując tego co powie. - Wydaje mi się, że on po prostu wie o nas... w sensie wiedział już dawno, że mi się podobasz, bo sam mu to kiedyś powiedziałem, ale on chyba zdał sobie sprawę, że między nami coś jest. - przerwał niepewny reakcji szatyna. - Wydaje mi się, że on po prostu jest na ciebie zły i emm, nie jestem tego do końca pewien, ale myślę, że to on mógł cię uderzyć wtedy na klatce. - Ale po co miałby to robić? – Louis spytał zdezorientowany. - To Nick... on jest nieobliczalny. - odpowiedział po czym westchnął. - Czyli co powinniśmy zrobić? - zapytał wyciągając rękę po herbatę i niepewnie biorąc pierwszy łyk, na co Harry znowu uśmiechnął się pod nosem. - Faktycznie, jest dobra. - dodał chwilę później. - Cieszę się, że ci smakuje - przerwał na chwilę. - Nie mam pojęcia, wydaje mi się, że moglibyśmy gdzieś zgłosić to, że on się nad tobą znęca, ale potrzebujemy dowodów, których nie mamy. - przetarł twarz dłonią. - Więc jak na razie nie możemy zrobić nic. - Ale coś zrobimy? – spojrzał mu z nadzieją w oczy. - Tak, ale jeszcze nie teraz. Właściwie mam pewien pomysł, ale... muszę go jeszcze dopracować. – zagryzł dolną wargę, myśląc nad czymś intensywnie. - Okej… - powiedział, po czym ziewnął cichutko, przez co Harry'emu zrobiło się cieplej na sercu, bo Louis wyglądał wtedy tak cholernie uroczo. - Chcesz się położyć? - spytał szatyna, ale ten tylko pokręcił głową. - Chcę być przy tobie. - odpowiedział cichutko chowając twarz w zagłębieniu szyi Harry’ego. - Dobrze, ale myślę, że wygodniej będzie u mnie. Poza tym dam ci coś do przebrania, twoje ubrania na pewno są wilgotne, a nie chcę, żebyś się rozchorował. - powiedział po czym wstał chwytając zaskoczonego Louisa i niosąc go do swojego pokoju, gasząc po drodze światło w salonie. Posadził chłopaka na łóżku, a sam podszedł do komody, aby poszukać dla niego jakichś ubrań, a po chwili rzucił mu jedne ze swoich starych dresów i jakąś porozciąganą koszulkę. - Wiesz gdzie jest łazienka.- powiedział, a szatyn przecierając oczy udał się we właściwą stronę, a kiedy niedługo później wrócił, Harry roześmiał się na ten widok, bo jego ubrania były dużo za duże na malutkie ciało Louisa. Następnie sam udał się, aby wziąć prysznic, a kiedy z powrotem wszedł do pokoju zobaczył Louisa, który wieszał właśnie na ścianie zdjęcie, które Harry kilka dni temu zdjął. - Kiedy je zrobiłeś? – Louis zapytał cichutko, słysząc, że Harry wszedł do pokoju. - Nie pamiętam... po prostu wyglądałeś wtedy tak pięknie i musiałem to uchwycić. - Louis na te słowa zarumienił się i lekko spuścił głowę. - Dlaczego je zdjąłeś? – spytał po chwili i obrócił się do brunet przodem. - Um, po prostu… nie wiedziałem czy cokolwiek z nas będzie i nie chciałem, żebyś je zobaczył, ale właściwie chyba coś mi nie wyszło. - dodał lekko zakłopotany. - Oh, okay. - odpowiedział szatyn po czym skierował się w stronę łóżka, aby na nim usiąść, a następnie położyć się. - Przyjdziesz do mnie? – Louis spytał słodkim głosem, a na te słowa uśmiechnięty Harry zgasił światło i ułożył się obok Louisa. - Dobranoc, Harry. – wyszeptał, układając głowę na jego torsie. - Dobranoc - odpowiedział, a niedługo później usłyszał już równy oddech chłopaka, co wskazywało na to, że szatyn usnął. Złożył, więc jeszcze pocałunek na jego czole, po czym sam zamknął powieki. * Następnego dnia Harry obudził się przed Louisem i chwilę przyglądał się jak ten śpi, nie chcąc go budzić. Podobało mu się jak rzęsy Louisa są delikatnie zawinięte przy końcach, niczym u dziewczyny, a usta delikatnie rozchylały się i zamykały, niczym jakby chciały coś powiedzieć. Odgarnął z jego twarzy kilka błąkających się kosmyków włosów i zostawił go na chwilę, aby zrobić śniadanie. W ciągu 15 minut zrobił kilka kolorowych kanapek z sałatą, serem, szynką i pomidorem, a do tego kakao. Ułożył wszystko ładnie na tacy i wrócił do dalej pogrążonego w śnie szatyna. Odłożył ją na chwilę na bok i zaczął go budzić. - Louis, wstawaj. Louuuuuu. - potrząsnął lekko jego ramieniem, na co ten otworzył najpierw jedno, a potem drugie oko. - Która godzina? - spytał zaspanym głosem. - Za chwilę musimy wychodzić. Zrobiłem nam śniadanie. - odpowiedział, a na twarzy Louisa pojawił się uśmiech i po minucie obaj jedli przygotowany posiłek, posyłając sobie uśmiechy. Następnie obaj się przebrali (Louis w ciuchy z poprzedniego dnia, gdyż mimo szczerych chęci Harry'ego, nie dał rady znaleźć w swojej szafie nic w tak małym rozmiarze) i niedługo później wsiedli do samochodu bruneta, aby pojechać do pracy. Harry zaparkował przed budynkiem i odwracając się do Louisa cmoknął go lekko w czoło po czym, sam najpierw wychodząc, otworzył mu drzwi. - Powodzenia dziś z Nick’iem. Oby miał dziś lepszy humor. – powiedział, naciskając odpowiedni przycisk na windzie. - Taaa, i żeby znowu nie nawalił mi tyle roboty. – westchnął wchodząc do windy. - Jakby coś, zawsze masz mnie. - odpowiedział mu Harry, na co Louis znowu zarumieniony spuścił głowę. Weszli razem do budynku i obaj udali się do kuchni, gdzie szatyn zrobił kawę dla siebie i herbatę dla Harry'ego, a potem skierowali się w stronę biura. Każdy z nich zajął się własnymi sprawami i, na szczęście, Nick nie zawracał dziś głowy Louisowi, bo jak się dowiedzieli od blondynki ze stanowiska obok, pojechał na jakieś ważne spotkanie. Przerwę na lunch spędzili razem, a w trakcie niej Louis dostał sms’a od Niall’a z pytaniem, gdzie się przez całą noc podziewał. Wtedy szatyn przypomniał sobie o swoim współlokatorze, więc odpisał mu, że był u Harry'ego i że ich relacje są "całkiem dobre". Nie musiał długo czekać na otrzymanie odpowiedzi, którą były trzy znaki zapytania, ale zignorował je chcąc skupić całą swoją uwagę na Harrym, bo przecież z Niall’em mógł porozmawiać później. O 18 rozeszli się, a Harry na pożegnanie pocałował Louisa w policzek i życzył mu miłego wieczoru, ale Louis w myślach dodał, że bez niego na pewno nie będzie tak miły, jak mógłby być. Następnie obaj wsiedli do swoich samochodów i każdy z nich pojechał w swoją stronę, a Louis kilka minut później już wchodził do swojego mieszkania i zanim jeszcze zdążył zdjąć kurtkę dopadł go Niall. - Louis wreszcie wróciłeś? Gdzie byłeś? Naprawdę nocowałeś u Harry'ego? Co się wydarzyło? Dlaczego mi nic nie napisałeś? Czy ty wiesz jak ja się martwi...? - zaczął zadawać miliony pytań, dopóki do przedpokoju nie wszedł Liam, który skinieniem głowy przywitał się z Louisem, a następnie zatkał ręką buzię Niall’a, aby ten skończył gadać. - Jak tam, Louis? - zapytał po prostu, na co blondyn posłał mu nienawistne spojrzenie, a Tomlinson po prostu uśmiechnął się, bo ci dwoje naprawdę świetnie do siebie pasowali. - Dobrze. Właściwie, jestem trochę zmęczony, więc nie będę wam przeszkadzał i po prostu pójdę do siebie. - odpowiedział uśmiechając się, bo wiedział jak bardzo wkurzy to jego przyjaciela, który już chciał znać wszystkie szczegóły. - Nie możesz mi tego zrobić! - zawołał za nim, ale Louisa niewiele to obchodziło, bo wiedział, że jeszcze chwilę pokrzyczy, a potem da sobie spokój, a Louis po prostu chciał wczorajsze wydarzenia, chociaż przez jakiś czas zachować tylko dla siebie. Wchodząc do pokoju poczuł w kieszeni wibrację i jeszcze zanim odblokował telefon, wiedział od kogo była ta wiadomość. Harry <3: "Jedna noc z tobą, a już nie umiem sam zasnąć :(" Louis uśmiechnął się na tą wiadomość i wystukał szybko odpowiedź. "Nie potrafisz zasnąć, bo ciągle chodzisz mi po głowie ;)" Zachichotał cicho na swój słaby podryw i odłożył telefon, a potem rozebrał się i wszedł pod strumień wody. Umył dokładnie swoje ciało i włosy, a potem wytarł puchatym ręcznikiem. Owinął go dookoła bioder i spojrzał na swój telefon, wyświetlający, że przyszła nowa wiadomość. Harry <3: "To najgorszy podryw jaki kiedykolwiek słyszałem, ale słysząc go z twoich ust jest całkiem seksowny ;) Bierz swoje rzeczy i przyjeżdżaj do mnie, tęsknię xx" Louis uśmiechnął się szeroko i poczuł motylki w swoim brzuchu, bo Harry za nim do cholery jasnej tęsknił.
----------------------------
Następny rozdział >
Spis rozdziałów
#ILYLACOT ff#Larry Stylinson#larry#larry fanfiction#louis tomlinson#Harry Styles#lourry fanfiction#fanfiction#moja twórczość#fanfiction pl#larry ff pl#larry ff
3 notes
·
View notes
Text
Ludzie nie chcą słyszeć prawdy
Nowy rok (7), wypada rozpocząć od kilku istotnych rozważań, na temat ludzkiego życia, które zostało skomplikowane do granic możliwości, przez zorganizowane grupy przestępcze tworzące schematy wyznaniowe oparte na polityczno hierarchicznym podejściu do ludzkiego kapitału (6).
Ludzie nie chcą słyszeć prawdy, bojąc się zniszczenia swoich złudzeń i marzeń, opartych na fałszywych przesłaniach, fetyszach (5) i piramidzie władzy, która buduje egoistyczną władze człowieka nad człowiekiem ...
Skończyła się własna wolność, skoro społeczeństwo nie potrafi nad nią panować i z niej korzystać w świadomy sposób. Tak naprawdę - masz więcej mocy, niż się tobie wydaje, a władza boi się dnia, w którym to odkryjesz i zrobisz z tego praktyczny użytek.
Siła Logiki
Możesz kupić dom, ale bez miłości, zrozumienia, wartości, nie będzie to prawdziwy dom, lecz hotel lub cela. Możesz kupić zegar (3), ale nie personalny czas (2). Możesz kupić łóżko, ale nie spokojny sen. Możesz kupić jedzenie, ale nie apetyt. Możesz kupić lekarza, ale nie zdrowie. Możesz kupić ubezpieczenienie, ale nie bezpieczeństwo ... i to są rzeczywiste problem hierarchicznej iluzji, po prostu za fetysz pieniądza, tytułu, roli ... , czy spekulacji, nie kupisz wartości nadrzędnych, tkwiących w codziennym trudzie wytwarzania pokarmu, ubioru, schronienia oraz altruizmu i miłości.
Nauczyciel (4), który cię indoktrynuje i pokazuje ci lustro poprzednich zniewolonych pokoleń, jest poza etyką i moralnością, ponieważ uczy on przedmiotów, których sam nie praktykuje i nigdy praktykować nie będzie. Wszystko, co jest, w tak zwanej szkole, jest tylko nauką posłuszeństwa względem hierarchicznej iluzji.
Nauczyciel - uczy rzeczy, niezgodnych z rzeczywistością, ponieważ jest zależny od systemu fetyszy (5), które zdobywa i bez celu gromadzi. Dzieje się tak dlatego, iż system, jest kasynem, w którym wygrywa tylko ten, który gra w utopijną grę codzienności, co odciąga człowieka od czasu, ładu, prawa, moralności i niepodległości personalnej (8), wchodząc w nowy, utopijny wszechświat zewnętrznych zależności, zatracający personalny wszechświat (8) własnej duchowości.
Prawdziwy nauczyciel, to ten, którego zwolniłeś idąc do szkoły i pracy ... na rzecz kogoś innego, który uczy cię teraz, jak być posłusznym i użytecznym niewolnikiem, względem kolejnych stopni hierarchii.
Fałszywy nauczyciel, to ten, który nie robi tego, czego sam uczy - a więc szkoła, religia i polityka, to szkoła i obóz zatracenia siebie, na rzecz innych, którzy podporządkowali ciebie na rzecz swoich korzyści.
( Zanim na dobre zaczniesz czytać, zaakceptuj zasady panujący w kręgu mojego domu ( 1 – oznacza link pod tekstem), lub opuść moje domostwo, strzeżone przez prawo naturalne. Jeśli korzystasz, korzystaj z całości wraz z linkami, ponieważ cytat, może być zastosowany w złej intencji. )
Sen nieświadomego bytu
Człowiek, który sie nie trudzi - nie robi nic dla siebie - przesypia 1/3 swego życia, ponieważ praca i rozrywka, która go niewoli, musi zostać odreagowana we śnie. Traktując trud, jako zadanie, cel naszego życia - stwierdzicie, że doba jest po prostu za krótka i trzeba ją naprawdę dobrze wykorzystać.
Doskonalenie
Nie trzeba mieć studiów, a nawet wykształcenia, aby działać w sposób świadomy, trzeba po prostu połączyć siebie z wyższą moralnością duchową i doskonalić siebie dla siebie samego, stając się lepszym dla świata.
Lepszym dla siebie i dla świata, możesz być poprzez odrzucenie nałogów oraz popędów, czy przelanie czasu personalnego na budowanie logicznych działań - wspierających własny i społeczny dobrobyt. I nie mówię tutaj o kreowaniu fetyszy, czy narzędzi kreujących fetysze, lecz o rozwoju naturalnego rolnictwa, budownictwa, czy odzienia, którego naturalne pochodzenie, nie będzie wpływało negatywnie na stan ludzkiego zdrowia i samopoczucia.
Istoty bionegatywne (9)
Bio-negatyzm, to rząd chorób psychicznych, opartych na wrodzonym lęku i wstręcie do życia w formie własnego istnienia i życia jako takiego, co odnosi się do fanatyzmu, fetyszyzmu, aborcji-abordażu (10), useksualnienia ludzkich reakcji i relacji, eugeniki, wymuszonej eutanazji, ludobójstwa, sztucznych zapłodnień, sterylizacji, panseksualizmu (11), jako grupy zwyrodnień, czy antykoncepcji …
Bio-negatywizm, jest ocenzurowaną formą chorób psychicznych, które mają uchodzić za stereotyp normalności, będąc w istocie formą całkowitej demoralizacji społecznej.
Zboczeńcy i złoczyńcy, muszą być wykryci i odizolowani, przez zwykłych ludzi.
Przywódcy licznych sekt – dziedzicznych degeneratów, świadomie zniekształcili podstawy wszystkich z najstarszych religii świata i stworzyli w zamian swoją łże-naukę – nienawidzącą człowieka (mizantropijną) teorię nad człowieka, narodu wybranego, przedstawioną w rasistowskich prawach Szulchan Aruch (13), Faszyzmu – Nazizmu (5), Talmudu, Biblii i Kabały …
Wyższa socjologia twierdzi, że jeśli dany człowiek ma jakieś oznaki zwyrodnienia (a ich klasyfikacja dopiero się zaczyna i dokładne kryteria jeszcze nie zostały opracowane), to wcale to nie oznacza, że powinien on natychmiast przerywać swój ród i iść do monasteru/klasztoru.
Rzecz jest w tym, że zboczenie (zwyrodnienie) rozciąga się na kilka pokoleń i jeśli w tym pokoleniu nie wszystko jeszcze jest zupełnie jasne, czy jest się zboczeńcem czy też nie, to wówczas można pozostawić rozwiązanie tego problemu następnemu pokoleniu, ale z obowiązkowym jego zapoznaniem się z istotą wyższej socjologii.
Czyli, jeśli mamy jakiś problemy, ale nie jesteśmy przekonani co do stopnia swojej degeneracji, to wówczas można przekazać rozwiązanie tego problemu swoim dzieciom.
Jeśli dzieci podrosną i poczują się jawnymi degeneratami, tj. patentowanymi pederastami lub pedofilami, lub ciężkimi sado – masochistami, to wtedy będzie im łatwiej podjąć decyzję o celibacie. Przy czym, jeśli wybiorą oni ścieżkę wstrętnych degeneratów i zaczną aktywnie niszczyć struktury społeczne, to wówczas również i władze społeczne (społeczeństwo), będą miały już pełne prawo do interwencji i zmuszenia ich do zmiany swego zachowania w taki sposób, aby nie szkodziło to otaczającemu społeczeństwu.
Jeśli nie macie Państwo pewności, co do stopnia swego zboczenia (zwyrodnienia), co do stopnia swojej szkodliwości dla społeczeństwa, to możecie to rozwiązanie pozostawić swoim dzieciom.
Ten, który jest indoktrynowany
Godząc się na tak zwane wykształcenie - zostałeś skrzywdzony i skrzywiony, ponieważ włożono w twoją głowę, duszę i ciało, zupełnie kogoś innego - twór memetyczny (14) - mówiącego wieloma „językami”, co przekłada się na przyswojenie poglądów innych osób.
Poglądy, tezy, sformułowania ... wychodzące od kogoś innego, zaburzają świat twojej rzeczywistości (RaElIs (15)), co prowadzi cię do wielu użytecznych dla innych - kłamstw, które torują sobie drogę, przy pomocy taranowania prawd, odbiegających od sformułowań naukowych, tworzących tak zwaną poprawność polityczną.
Zapewniam cię, że nie ma żadnych zdjęć ziemi z kosmosu, a grafiki ziemi prezentowane w książkach i internecie oraz tv, różnią się od siebie diametralnie. Zapewniam cię, że nie ma żadnych wirusów i chorób, ponieważ problem leży w uczuleniu na antygeny (16) innych osób, stąd potrzeba świadomego odosobnienia od innych ...
Na ten przykład powodem raka, jest zjawisko pleomorfizmu, czyli oddziaływanie antygenów różnych organizmów, powoduje zmianę poziomu pH komórek i organella komórkowe przyjmują różnorakie, niepożądane kształty oraz rozmiary.
W wyniku tego, że w domu i szkole nie nauczono cię rozróżniać prawdy od kłamstwa, wolisz medycynę od naturalnych metod zdrowego odżywiania. Zrobiono wszystko, aby ośmieszyć znachorów, wiedźmy, zatruć wody, pola i lasy. Zrobiono wszystko, abyś nie potrafił i nie chciał uprawiać różnorodnych i pożytecznych roślin oraz ziół, co więcej przy obecnym stanie wiedzy, nie jesteś wstanie ocenić prawdy na temat toksycznych leków, zaprojektowanych tylko po to, aby pozbywać się odpadów przemysłowych (17) oraz tuszować objawy, co nikogo nie wyleczy i nie uratuje.
Zapewniam cię, że najważniejsza w twoim życiu jest nauka altruizmu oraz umiejętności odebrania władzy - odpowiedzialności za twoje życie, kiedy to zrozumiesz i zaczniesz propagować tą wiedzę, do głosu dojdzie również prawo naturalne (18), które wyklucza kłamstwo życia opartego na fetyszach (5).
Po prostu to zrób, zrób to dzisiaj, nie jutro, nie pojutrze, tylko dzisiaj w tej chwili, ponieważ każdy następny, stracony dzień zatrzymuje cię w więzieniu kłamstw.
Strażnik i Więzień
Powszechna aprobacja kłamstw, to nowy model obozu koncentracyjnego zwanego światem, czy państwem, który został zbudowany, przez aprobujących kłamstwa współwięźniów.
Współwięźniowie, są jednocześnie więźniami oraz strażnikami i ten fakt - napawa ich dumą, jest to forma schizofrenii - akceptującej sadomasochizm, jako formę bytowania wśród zgliszczy własnego jestestwa.
Strażnik, będący równocześnie więźniem i więzień, będący strażnikiem, tworzą utopie urojeń, przez którą owy byt utraciły zdolność opuszczenia więzienia, które sam wybudował. Budzący się w więźniu strażnik, ma nadzieje na lepsze jutro, które nigdy nie nadejdzie.
Lekarz, czyli świadomy człowiek
Jednym z pierwszych obowiązków lekarza, a więc człowieka leczącego swoją duszę, jest fakt uratowania swego ciała, przed lekami i szczepionkami (19). Mając tą świadomość musisz edukować masy, aby wiedza stała się budowniczym równości, tworzącej powszechną wolność.
Odpowiedzialność w dzisiejszych czasach, jest szczególnie ważna, ponieważ tylko głupiec, przyjmuje truciznę zwaną szczepieniem, za którą nie chce przyjąć odpowiedzialności producent, ubezpieczyciel ani rząd. Czy jeździłbyś darmowym samochodem lub mieszkał w darmowym domu, za stabilność którego nie chce wziąć odpowiedzialności jego budowniczy, twórca, ubezpieczyciel, ani rząd ?
Straszą was od tysięcy lat nierealnymi rzeczami: pluskwą milenijną, wąglikiem, Sarsem, Ptasią Grypą, E.coli, Resetami, Krachami, Świńską Grypą, Kalendarzem Majów, Ebolą, wojną jądrową, ISIS, Zika, Covidem ... a tak naprawdę, nie umieracie przez owe medialne ideologie, tylko ze strachu (20), który jest wam podawany co dnia, co powoduje toksyczność antygenową (16) w waszym otoczeniu ...
Nie popełniajmy błędów naszych pradziadów, którzy mieli bogactwa i ziemie, a przybysze posiadali tylko magię Biblii. Ten, kto skupia się na fetyszu - którego celem jest podział - traci bogactwa oraz ziemie i postoje mu tylko kłótnia, odwracający uwagę od władzy człowieka nad człowiekiem.
Żyjemy w czasach, kiedy zdrowie, staje się bezobjawową chorobą, a prawdziwie chorym, odbierają się możliwość leczenia. Żyjemy w czasach, w których nierobom tworzącym kłótnie i problemy, płaci się pensje z naszych pieniędzy, a odbiera możliwość trudu, tym, którzy rzeczywiście pracują. Ta anormalność, to sposób na kontrole człowieka, przez bionegatywni bestie (9/21), żyjącą na koszt społeczeństwa.
Tortury współczesnego świata
Dzisiaj ukrytymi torturami, są test pcr i maseczki. Dawniej, w starożytnym Egipcie, uszkodzenie gruczołu hematoencephalitis, oddzielającego jamę nosową od wgłębienia Mondanta, które stanowi przeszkodę dla wszystkich antygenów powodujących zanieczyszczenia, wirusy oraz rozmnażanie się bakterii, było formą tortur i kary.
Owa bariera - chroni krew i mózg, przed metalami ciężkimi i innymi substancjami toksycznymi. Ktoś wymierzył społeczeństwom całego świata przerażającą karę i założył ofiarom kagańce, aby zatruwali samych siebie, ponieważ prawie nikt nie zauważył podstępu depopulacyjnego (22).
Wiedza, służy unikaniu nakazów
Nie odmawiaj szczepień, bądź itenteligentny w swym postępowaniu.
Zapytaj przed szczepieniem, czy szczepionka zawiera MRC-5 (komórki pobierane z płodu, zawierające inne DNA). Tak w istocie jest, dlatego masz prawo odmówić szczepienia.
Inna metoda. Zapytaj, czy istnieje możliwość - reakcji latrogennej (reakcja spowodowana wzajemnym oddziaływaniem wielu związków lub leków, a wszystkie one występują), na co dostaniesz odpowiedź - potwierdzająca, z racji czego, ponownie masz prawo odmowy szczepień.
Cóż, jeśli masz nadciśnienie, alergie, astmę, jesteś w ciąży lub karmisz, również masz prawo odmówić tego, co tobie szkodzi, a jeśli w wyniku tego - ograniczą twoją swobodę i wolność, poprzez szantaż, zawsze masz możliwość zastosowania prawa naturalnego (18) w sądzie, dzięki czemu masz 99% szans do powrotu do normalności.
Cóż spodziewać się od istot, które traktują broń internetu za rozrywkę ?!
Całkowite odwrócenie dominanty estetycznej i artystycznej w kulturze światowej, doprowadziło do upadku zasad moralnych, prawa naturalnego i kultury wyższego rzędu, w której nie ma przejawów hierarchizacji życia społecznego i zawodowego ...
Gwałtowny wzrost znaczeniowa politycznego i ekonomicznego niższych warstw społecznych, spowodował rozwój form przekazu z definicji plebejskiej, takich jak komercyjne radio, czy telewizja, co zaowocowało całkowitą dominacją kultu parobka w kulturze i zepchnęło wyższą sztukę na margines.
Ostatecznym przypieczętowanie tego stanu rzeczy, było wynalezienie internetu, który jak broń - zatarł granice, pomiędzy twórcą, a odbiorcą - wytwarzając fałszywej z gruntu przeświadczenie, że twórcą, może być każdy albo nikt.
Człowieka, jako takiego - już nie ma, ponieważ zatracił się w utopi otaczającej go próżni, pochodzącej od jednostek wyedukowanych do okradania innych z bogactwa ich wnętrza, dając im bezwartościowy sen - oparty na marzeniach o byciu kimś lub czymś innym, co jest korzystne dla władzy i wyższych kast społecznych, potrzebujących ludzi jako swoich narzędzi ...
Człowieka, jest obecnie tyle, ile jego teatralnej roli, stanowiska, czy pozycji. W tej sytuacji, człowiek - musi na powrót poszukać swojej duszy, o ile jeszcze ją ma lub potrafi ją odnaleźć w gąszczu zewnętrznych naleciałości.
Największą głupotą na świecie, jest fetysz roli, świadectwa, uprawnienia, tytułu, czy pozycji, co czyni z debila - walczącego z własną manią wielkości i urojeniami - eksperta, mentora (23), czy profesjonalisty zamkniętego w sieci - sitwy i zależności od kary i nagrody (24).
Podporządkowany państwu debil - uważa się za lepszego i lepiej dostosowanego od innych do realiów obozu pracy, który zakłada, za pomocą prawa zwierząt - chomąto na ciało, dusze i mózg zdekonstruowanej jednostki, wpajającej sobie w procesie indoktrynacji edukacyjnej i reedukacji medialnej i społecznej - potrzebę bycia użytecznym dla kogoś lepszego od niego !
To już nie jest szaleństwo, to jest bezsensowna utopia wiary w przeróżne sekty hierarchiczne - które pozwalają żerować mniejszości na uzależnionej od cywilizacji - większości !
Przestrzegam was, przed opłaconymi lub zatracającymi się w różnych ideologiach osobami, które będą was szantażowały, namawiały, przekupywały do szczepień, ponieważ, jest to dążenie, do dobrowolnego złożenia siebie na ołtarzu władzy człowieka nad człowiekiem.
To rytualne samobójstwo lub nieświadome kalectwo genetyczne, umożliwi elitom stworzenie podludzi zależnych od elit, które za pomocą tego posunięcia, pozbawią was wraz z człowieczeństwem - prawa naturalnego (18), które jest ostatnią użyteczną bronią w waszych dłoniach.
Pamiętajcie - wszystkie szczepienia - nawet te podawane dzieciom, nie wyszły poza 4 fazę eksperymentów klinicznych (25), natomiast szczepionki genetyczne znajdują się w 3 i 4 fazie testowej.
Całość przeczytaj tutaj: https://globalclou.wordpress.com/2021/01/04/ludzie-nie-chca-slyszec-prawdy/
Dydymus
Akademia Filozoficzna Dydymusa
Nowe konto dla dotacji, wydawnictw, wpłat ... PL27109000047335800000044283
https://pomagam.pl/RaElIs
Liga Świata | RaElIs
Samostanowienie i Samoograniczenie
https://trueshopl.wordpress.com
#ludzie nie chcą prawdy#strażnik i więzień jedność#istoty bionegatywne#istoty memetyczne#dydymus#liga świata#liga światowa#wojciech dydymski#ligaswiata#best world league#najlepsza liga świata#wiedza#artykuł#nwo#akademia filzoficzna dydymusa#szczepienia 3 i 4 faza testowa#trucizny#RaElIs
0 notes
Text
Josh
Jęknął słysząc komentarz Jeffa, wbijając głowę w szybę. Próbował być dzielny, ale ten i tak będzie słuchał jego narzekania przez całą drogę, więc co za różnica? Mógł złamać się wcześniej, pojęczeć i jak mężczyzna wysiąść z tego auta. Najpierw jednak musiał nieco podramatyzowac.
- To nie jest kwestia tego, ze sobie nie poradzi. Przecież umie opłacić rachunku, albo ugotować sobie obiad. Z Sam część problemu rozwiązujesz ty, więc to nie tak – wydął wargi, prostując się z cichym westchnięciem. – Po prostu to cholernie długo. Przez dwa lata nie rozstawialiśmy się na tak długo – i niezbyt pocieszało go to, ze dwa lata temu jakoś ten okres minął. Przeżyli go. Dobrowolnie nie powtórzyłby tego tak „lekko” jak wtedy, nie planował tego robić, a ten wyjazd był jak piach w jego oczach. Denerwował go. Drażnił. Nie miał wcale na to ochoty.
- No i nigdy nie wiesz co się stanie – dodał, odchylając lekko głowę do tyłu.
- Nooo, wiadomo. Dlatego wzięliśmy ślub – Jeff mruknął, trochę głupio, wywołując u Josha tak mocne wywrócenie oczami, ze ledwo nie rozbolała go głowa.
- Wziąłeś ślub, bo tak cię cisnęła, ze jakbyś nie dał jej pierścionka, to ona nie dałaby… Ci obiadu do końca życia – dokończył, chociaż wiadome było to, co leżało między wierszami.
- To tez, ale wiesz. Cokolwiek by się nie stało, będziemy w tym razem. Jak na ślubowaniu.
- Jakbyś był na moim miejscu to nawet po ślubowaniu, musiałbyś jechać. Obaj to wiemy. To nie działa tak, ze jak nagle weźmiesz ślub, to masz kontrolę nad wszystkim. Bo nie masz. Nie unikniesz wielu rzeczy, a jedyne co się zmieni to jej nazwisko w dowodzie, i to, ze możecie wziąć wspólny kredyt do końca życia – nie za bardzo łapał to, ze ślub był czymś romantycznym. Za to Jeff był ślepy na Małego i ewidentne pragnienie zawarcia związku małżeńskiego.
Pod tym względem byli siebie naprawdę warci jako przyjaciele.
Reszta podróży minęła im na lekkiej dyskusji dotyczącej ślubów, a potem obowiązków, które ich czekały. Z tym, albo bez tego. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim przewinęło się milion innych tematów, bo Josh nie chciał za bardzo gadać o tym, dlaczego jadą do tego konkretnego miejsca zbiórki. I z małym niezadowoleniem odnotował, ze dojechali na miejsce.
- No to kaplica – mruknął, zamierzając jeszcze zapalić, bo byli chwilę przed czasem. Potem będzie musiał pokazać dowód, podpisać się, odwalic dokumentację, ale na razie chciał jeszcze postac chwilę z kumplem, opierając się pośladkami o maskę auta. To będzie drugie ciężkie rozstanie, chociaż nawet razem nie mieszkali. Chyba Josh robił się sentymentalny i beznadziejny.
0 notes
Text
Tydzień osób aseksualny
Z okazji rozpoczynającego się Tygodnia Widzialności Osób Aseksualnych przypominamy Wam rozmowę, którą w zeszłym roku przeprowadziliśmy z Justyną Bułdys - psycholożką, aktywistką i osobą aseksualną. Justyna wyjaśniła czym właściwie jest aseksualność, a także obaliła 11 mitów i stereotypów na temat aseksualności, z jakimi najczęściej się spotyka. Mamy też dla Was miejsca w sieci, w których możecie szukać rzetelnych informacji, a także innych osób z aseksualnego spektrum.
Tydzień Aseksualizmu - skrócie opisać można jako brak pożądania seksualnego. Z okazji rozpoczynającego się Asexual Awareness Week, mającego na celu zwiększenie świadomości ludzi na temat osób aseksualnych, warto przybliżyć ten termin i rozwiać mity z nim związane.
– Aseksualizm jest czwartą orientacją. Skoro istnieją osoby, które czują pociąg do płci przeciwnej, takie, które czują go do swojej płci, a jeszcze inne do obu, to powinno się też wziąć pod uwagę ludzi, nieczujących pociągu do żadnej płci – przekonuje nas Wicherek (internetowy nick), jedna z kobiet aktywnie udzielających się na internetowym forum SEA (Sieć Edukacji Aseksualnej), które zrzesza polskich aseksualnych. Podobnych stron i forów powstało wiele na całym świecie. Najsłynniejsze – AVEN (Asexual Visibility and Education Network – Aseksualna widoczność i edukacja) – założył w 2001 roku David Jay. Ten charyzmatyczny, przystojny Kalifornijczyk od ponad dekady głosi, że aseksualni są mniejszością, z którą należy się liczyć tak samo jak z gejami i lesbijkami. Kilka miesięcy temu Jay wystąpił w amerykańskim filmie dokumentalnym „(A)sexual”. Znów miał okazję, by lansować tezę o czwartej orientacji seksualnej.
Popularna dziennikarka i prezenterka telewizyjna pod koniec ubiegłego roku zaszokowała opinię publiczną, mówiąc w wywiadzie radiowym: „Zastosowałam świadomy wybór życia w celibacie i kiedy mnie pytają, dlaczego tak ładnie wyglądam, to mówię, że mnie celibat konserwuje”. – Tamta wypowiedź miała szerszy kontekst i nieco żartobliwy charakter. AS-em nie jestem, ale mam za sobą długie okresy wstrzemięźliwości, czego się nie wstydzę. U mnie popęd pojawia się wtedy, gdy pojawia się uczucie, seks nie jest wartością samą w sobie. W czasach gdy człowiek sukcesu musi być piękny, bogaty i mieć rozbuchane życie erotyczne, brzmi to jak bluźnierstwo, ale szczerze mówiąc, mam to w nosie – zapewnia dziś Agata Młynarska. Przyznaje, że po swojej odważnej deklaracji dostała wiele e-maili i listów od kobiet, które tak jak ona mają dość dyktatu seksu we współczesnym świecie. (...) - Newsweek.
1. Aseksualność nie istnieje, jest zaburzeniem, wynika z "awarii hormonów", jest stanem przejściowym.
Warto rozróżnić aseksualność jako orientację seksualną i problemy z popędem seksualnym, wynikające z fizjologii, traum czy chorób, np. z hipolibidemią. Osoba aseksualna ma taką konstrukcję psychofizyczną, że potrzeba seksualna u niej nie występuje / jest niezmiernie rzadka / nie jest skierowana na inne osoby. Jeśli ktoś w którymś momencie przestał odczuwać popęd seksualny, może to wynikać z gospodarki hormonalnej, chorób, czy traumatycznych doświadczeń, ale taka osoba nie jest aseksualna. Może, jeśli chce, leczyć się m.in. seksuologicznie, czy u lekarza-endokrynologa i zazwyczaj takie działanie przynosi efekty. Aseksualność natomiast nie jest czymś, co można leczyć.
2. Aseksualność to celibat.
Nieprawda, celibat się wybiera, zazwyczaj ze względów religijnych czy moralnych, aseksualności się nie wybiera.
3. Z aseksualności się wyrasta.
Niech ktoś wyrośnie w takim razie z seksualności!
4. Aseksualist/-ka nie może się zakochać / stworzyć związku.
Nieprawda, aseksualiści nie łączą miłości z seksem, skoro istnieje seks bez miłości, to tak samo istnieje miłość bez seksu! Miłość romantyczna nie równa się miłość zmysłowa i seksualna.
5. Asy nie uprawiają w ogóle seksu.
Nieprawda, jedni uprawiają , inni nie, to kwestia indywidualna. Bardziej charakterystyczne dla asów jest to, że seks (zazwyczaj) nie łączy się z pociągiem seksualnym do osoby. Seks pełni tu raczej funkcję rozluźniającą, czy funkcję zaspokajania przyjemności. Asy mogą też się masturbować i nie przestają z tego powodu być aseksualne.
6. Asy nigdy i nigdzie nie odczuwają pociągu seksualnego do innych osób.
Nie można tak generalizować. Wśród osób as są np. osoby grey-seksualne (odczuwają popęd i pociąg seksualny pod określonymi warunkami), czy osoby demi-seksualne (odczuwają pociąg seksualny po zbudowaniu głębokiej więzi emocjonalnej). Seksualność i aseksualność to krańce kontinuum z feerią barw pośrodku.
7. Aseksualiści to w rzeczywistości ukryci geje / lesbijki.
Być może są takie osoby, ale ja się z nimi nie spotkałam. Raczej asy odcinają się od bycia homo-, bi-, czy hetero. Duża część po prostu nie jest zainteresowana takimi etykietkami. Natomiast gej i lesbijka z definicji odczuwają pociąg seksualny do tej samej płci, więc nijak się to ma do aseksualności.
8. Osoby aseksualne nie są dyskryminowane i nie potrzebują ochrony, czy zrzeszania się.
To częsty mit w środowisku LGBT. Jednak dyskryminacja istnieje: od niedostrzegania przez wyśmiewanie, zaprzeczanie i doszukiwanie się choroby po próby zmuszania do seksu "w celach leczniczych".
9. Aseksualnośś zrobiła się ostatnio modna - to taka sama "moda" jak w przypadku homo- czy biseksualności!
10. Aseksualność oznacza, że ktoś jest brzydki, niepociągający - miedzy orientacją, a wyglądem nie ma żadnej korelacji!
11. I najdziwniejszy mit, jaki słyszałam: asy to inaczej osoby niebinarne... - bez komentarza… - Queer.pl.
youtube
youtube
youtube
youtube
youtube
0 notes
Text
Odchudzanie W Pigułce. Metoda Na Głoda Lub Zagrożenie?
Tutaj dyskutujemy tylko zdrowym odżywianiu, gdzie wyznacznikiem jest kaloryczno¶ć dobowa omawianych diet - musz± one mieć ponad 1000 kcal. Zestaw: Pure Garcinia Cambogia Fruit (Garcynia kambodżańska) 125 mg, Green Tea extract (Zielona herbata) 40% Polyphenols 135 mg, Guarana 4: 1 extract (22% Caffeine) setka jak szybko i skutecznie schudnąć mg, Cayenne Powder pięćdziesiąt mg, Magnesium Stearate (Veg Source) 25 mg, Black Pepper (Piper Nigrum) extract 95% Piperine (Piperyna) dwadzieścia mg, Green Coffee (Zielona kawa) extract equivalent to 200 mg 12. pięć mg, Chromium (Chrom) Picolinate Powder 0. 1 mg. O ile te forevery są sprawdzonymi tabletkami to nie dzierżysz się co obawiać rezultat jojo pod warunkiem jeżeli po kuracji nie wrócisz do starych nawyków. Jeśli wciąż odrzucić jesteś pewny, który spośród preparatów na odchudzanie będzie najlepsze tabletki na odchudzanie dla Ciebie najbardziej zdefiniowany, poproś pomoc lekarza lub farmaceutę. Oparty jest składniki najnowszej generacji, które pomiędzy innymi hamują tworzenie się nowych komórek tłuszczowych. Dlatego udoskonalenie samopoczucia czujesz momentalnie na przyjęciu tabletki. Triapidix300 jest nadzwyczajnym suplementem diety, dzięki któremu odchudzanie nabiera nieznanego wymiaru. Za pomocą Ultra Slim efekt jo-jo nie jest już „tak prosty”, a to ze względu najlepsze tabletki na odchudzanie na obecne w nim tyrozynę i piperynę, których większą ilość wiadomości możecie dowiedzieć się w stronie producenta. Swoim poziom zmniejsza się wraz z wiekiem a ponadto jego produkcja hamowana wydaje się być przez stres. Należy pamiętać, że skuteczne odchudzanie to nie tylko dobre tabletki ale także zmiana pewnych przyzwyczajeń. Dobre specjalisyczne masaże są w Naszym kraju rzędu 100-150 zł. Nie zaakceptować jest to raczej wygórowana cena. W internecie najlepsze tabletki na odchudzanie dostępne są gotowe treningi na szybkie odchudzanie pastylki produkty i nawet urządzenie treningowy, który warto będzie kupić, gdy staniemy się bieglejsi i bardziej wymagający w ćwiczeniach.  Niedobór Q10 doprowadza do zaburzeń energetycznych, które mog± niedobrze wpływać na funkcjonowanie organizmu. W konsekwencji, bazą odchudzania powinno być zgodne odżywianie i sport, an uzupełnieniem - stosowanie tabletek odchudzających na konkretne problemy jak szybko i skutecznie schudnąć. http://fitnessinfo.pl/najlepsze-tabletki-na-odchudzanie/ - biorąc pod uwagę stosunek koszta do jakości i wydajności jest to bez wątpliwości pewien z najlepszych spalaczy tłuszczu na rynku. Stosowałem także Alphaburn i wydaje się to jeden z świetnie działających spalaczy na brzuch. Ale skoro wydaje się na nie popyt, wówczas jest i podaż. Na plus też deficyt uczucia nadmiernego pobudzenia które nie każdemu odpowiada. Dzięki niemu spada ciśnienie tętnicze krwi, wpływa dogodnie na profil lipidowy jak i również poprawia kontrolę glikemii. Natomiast zasada wydaje jak szybko i skutecznie schudnąć się jedna, jeśli stosujemy spalacze termogeniczne i pod koniec stosowania danego opakowania odczuwamy go znacznie słabiej niż z początku, wtedy warto albo zmienić spalacz na wzmacniany inne składniki aktywne, albo zrobić 1-2 tygodnie przerwy i ponownie go zastosować. Czytałem artykuł (nie potrafię teraz go przywołać) że taki środek owocuje spalać również tłuszcz spośród tych miejsc, ponieważ magazynowany jest tam ze powodu na estrogen. Ranking tabletek odchudzających pozwala na wybranie wyrobu, który najbardziej odpowiada naszym własnym jak szybko i skutecznie schudnąć preferencjom pod kątem działania i wywoływanych efektów, nie jest on jednak gwarancją działania produktów przy niewłaściwej diecie. Jakim sposobem w tej chwili się nie zawiodłam (. seria Aretina Q z Ziai ). Przeszukiwanie sieci na tematy takie jak na przykład odchudzanie tabletki ranking wyrobów, może przynieść nam wyłącznie więcej wiedzy i zrozumienia tematu. Assassinate - unikalny spalacz tłuszczu łączący w sobie właściwości rzutkich tabletki na odchudzanie bez recepty spalaczy termogenicznych bez rezultatu pobudzenia. Jeśli chodzi spalacze lipotropowe to jedną z w wyższym stopniu sensownych opcji na rynku wydaje się być spalacz Omega Sports Burn24. W własnym rankingu bez zbędnych problemów znaleźć wolno tabletki najlepsze nan odchudzanie. Przy doborze właściwego panaceum trzeba wziąć pod uwagę nadmienione wcześniej aspekty. Ranking preparatów odchudzających nie może pojawić się bez tego szczególnego preparatu, który działa dzięki jak szybko i skutecznie schudnąć poczucie łaknienia w środek innowacyjny. Najnowszy posiłek powinno się spałaszować najpóźniej ok. 19. Istotne jest, by w czasie tego dnia dbać szczególnie nawodnienie, dzięki któremu nerki zostaną pobudzone do roboty i do wydalania toksyn. W odróżnieniu od wielu środków typu placebo, skuteczność TriApidix300 jest nawet 6-krotnie wyższa. Proszki na odchudzanie tej generacji są fantastyczne. W takim przypadku może na prawdę lepiej kupię jakoś na dobach i niech czeka po szafce. Jest to także najlepsze tabletki na odchudzanie, możliwość wpłynięcia na oczyszczenie organizmu, zdrowe samopoczucie, udoskonalenie trawienia i uregulowaniu wykazu naszego dnia, a też poprawę ogólnego funkcjonowania ciała wraz z zwiększeniem ilości uprawianego sportu.
0 notes
Text
Kilkaset słów na temat 1, 2, Switch, czyli prawdopodobnie najdroższego zestawu minigierek, jaki da się kupić.
1, 2, BANER!
Ale można sporo wybaczyć, bo niewiele jest innych gier w tej niszy. Jakiej? Alkoholowej oczywiście.
Mikrorecenzja 1, 2, Switch na początek.
Nim przejdziemy do właściwego tematu, to kilka słów o grze bardziej ogólnie. 1, 2, Switch to zestaw 28 minigierek, które w ~96% nie wymagają korzystania z telewizora/ekranu konsoli. Ot, po obejrzeniu filmiku instruktażowego można odwrócić się plecami do sprzętu, a twarzą do przeciwnika i robić co trzeba.
Pod względem technicznym wszystko jest dobrze – nie ma lagów ani dziwnych pomysłów utrudniających grę. Pod względem audiowizualnym też nie ma co się roztrząsać – ze względu na to co napisałem akapit wyżej nie ma czego oceniać z grafiki, a strefa audio to jakoś w 95% efekty dźwiękowe użyte w grach
I jak już zasugerowałem – mimo braku promocji pod tym kątem ze strony Nintendo (pewnie chcieli, ale nie mogli), to ta gra jest wręcz przeznaczona na imprezy z alkoholem. Bez alkoholu też, ale to tylko przy jakiejś wyluzowanej ekipie, która miała z Switchem/1, 2, Switch jakąś styczność wcześniej. W innych sytuacjach stwierdzono poważny i niczym nieuzasadniony opór przed grą.
O kasie za grę pogadamy potem.
Podstawowe założenia listy poniżej
W 1,2 Switch nie każdy jest w stanie grać na trzeźwo. To nie opinia, to fakt – niektóre minigry są na tyle dziwne, że potrzebny jest wysoki stopień luzu. Taki, który zwykle się uzyskuje dzięki wspomagaczom chemicznym albo Długiej Karierze Jeżdżenia i Fazowania Na Konwentach Mangowych. Ale nawet opcja druga nie pozwoliła mi, przykładowo, wejść na wybieg bez “drobnej” pomocy alkoholu (cztery porcje Jack Daniels Tennesse Fire i dwie porcje Jagermeistera).
W związku z tym podzieliłem w tym wpisie minigry na kilka grup z szczególnym uwzględnieniem tych minigier, których na trzeźwo się zwyczajnie nie da.
I na te, które są jedną wielką pomyłką i powinni dać graczom możliwość usunięcia ich tylko po to by ktoś ich nie włączył przypadkiem.
Najfajniejsze
Chciałem zacząć od minigry, która najbardziej mi się podoba. Nie da rady, bo nie mam jednego laureata.
Imprezowiczom bardzo przypadł do gustu Wizard – czyli minigierka gdzie dwie osoby siłują się na zaklęcia wykonując wymach kontrolerem w odpowiednim momencie. Nie do końca rozumiemy w którym momencie trzeba machać, ale i tak gra się świetnie
Avada Kadavra! Expelliarmus!
Dużo bardziej zrozumiałe są Quick Draw i Fake Draw. Oba to wariacje na temat pojedynków kowbojów “w samo południe”. Na sygnał należy podnieść kontroler i nacisnąć przycisk. Kto będzie miał lepszy czas reakcji, ten wygrywa.
Na taki sygnał się strzela :D
Tak wygląda Quick Draw. Fake Draw dodaje haczyk w postaci tego, że “sędzia” zamiast powiedzieć “Fire” potrafi mówić inne słowa na f. Jak któryś z graczy na nie zareaguje, to przegrywa.
#gallery-0-4 { margin: auto; } #gallery-0-4 .gallery-item { float: left; margin-top: 10px; text-align: center; width: 33%; } #gallery-0-4 img { border: 2px solid #cfcfcf; } #gallery-0-4 .gallery-caption { margin-left: 0; } /* see gallery_shortcode() in wp-includes/media.php */
Jak ktoś potrzebuje więcej ruchu, to Sword Fight się nada – Joy-cony całkiem zgrabnie udają miecze, którymi trzeba machać w przeciwnika, albo bronić się przed jego atakami. Kto pierwszy potnie przeciwnika pięć razy, ten wygrywa.
Po wszystkim gra nam ładnie przedstawia kto jak machnął i czy trafił.
Treasure Chest to ta jedna minigra, gdzie lepiej patrzeć na ekran – wtedy o wiele łatwiej odplątuje się skrzynie z skarbami z kilogramów łańcuchów, które ją zabezpieczają. Robi się to przez odpowiednie obracanie Joy-cona w dłoniach.
Z wszystkich dostępnych opcji najwięcej ruchu może zapewnić Copy Dance. Gra polega na naśladowaniu na zmianę swoich ruchów. Oczywiście jest to tak długo fajne, jak ktoś nie zrobi trolla i nie dojdzie do wniosku, że cały ruch jaki zrobi, to podniesienie ręki.
Jak ktoś potrzebuje konkretniejszego machania rękoma, to zawsze może zagrać w Air Guitar. Trzeba się konkretnie namachać przy “graniu” na “gitarze”. Jedyny ból jest taki, że do dyspozycji jest tylko jeden podkład muzyczny. Rozumiem, że to nie jest Guitar Hero, ale to i tak boli.
Na koniec obowiązkowa wzmianka o Milk – czyli dojeniu krowy z którego cały internet ma bakę. To bardzo fajna i śmiechogenna gra. Zwłaszcza, gdy potraktuje się serio polecenie by patrzeć sobie w oczy w trakcie gry!
Największe zaskoczenia
Jak spojrzałem na akapit powyżej, to większość pokazanych gier wydaje mi się być oczywistych. Jest jednak jeszcze kilka bardzo dobrych, po których nikt nie mógł się tego spodziewać. Aż do pierwszej partii.
Jedną z nich jest chociażby głupia zabawa w odgadywanie kulek. Jest to jednocześnie najlepszy pokaz możliwości HD Rumble (czyli tych wypasionych wibracji, którym poświęcono znaczną część zapowiedzi konsoli). Wyobraźcie sobie wibracje tak precyzyjne, że czujecie metalowe kulki w kontrolerze i jesteście w stanie “wyczuć” ile jest ich w środku. I to nie jest żart – naprawdę czuć, jakby były one w środku i wiele osób, które dostały kontroler po raz pierwszy do ręki było tym pełnoprawnie zszokowanych.
I żeby nie było – to nie jest proste!
Zresztą, na podobnej zasadzie działa minigra z otwieraniem sejfu – trzeba kręcić kontrolerem jak gałką do otwierania drzwi i wyczuć gdzie wibracja jest inna. Tak się robi trzy razy i TADA – sejf otwarty, złoto (wirtualne) i chwała są twoje.
Precyzyjna zabawa. Tak właściwie, to do dziś nie ogarniam tego
“Joy-con rotation” też jest niepozorne. Niby głupota:
Podnosisz prosto kontroler
Obracasz go nie chybotając nim na boki
Odkładasz go
Ale prawdziwa zabawa zaczyna się wtedy, gdy masz ambicje wykręcić jakiś grubszy numer pokroju tego, co zobaczycie poniżej.
To i tak nic – raz widziałem jak ktoś przy jednym podniesieniu obrócił kontroler o 623 stopnie. Gdy siedzisz przy stole i obracasz o kilka stopni, to jest stypa. Kiedy zastanawiasz się co tu odwalić by zrobić dwa pełne obroty na jednym ruchu, to jest zabawa!
Na trzeźwo nie da rady
W powyższe minigry da radę zagrać z marszu – ale inne są na tyle pokręcone, że nie wyobrażam sobie granie w nie bez jakiegoś (chociaż minimalnego) uczucia żenady bez “wspomagaczy”.
Nie wyobrażam sobie przykładowo grania w Runway bez kilku(nastu) głębszych. Ręce na biodra (jedna z nich z Joy-conem w łapie) i idziesz przed siebie machając biodrami. Gdyby nie silne wspomaganie, to nigdy bym się na to nie zgodził. Ale wyszło śmiesznie, co zresztą możecie zobaczyć na filmiku poniżej.
http://yetiograch.pl/wp-content/uploads/2017/04/runway.mp4
Telephone nie jest jakoś dziwne. Wręcz przeciwnie – jest zbyt normalne na trzeźwo. A po wypiciu kilku głębszych można, przykładowo, próbować wkręcić współgracza, że telefon dzwoni. Ewentualnie może coś odwalić graczu i krzyknie sobie “WASSUP” po podniesieniu słuchawki.
Gorilla – czyli minigra, gdzie dwóch ludzi walczy o względy gorylicy naparzając się do rytmu po klatce piersiowej. Na początku zastanawiałem się, czy to w ogóle jest grywalne. Ale okazało się, że jest. Jak z jakiegoś powodu jesteś w stanie kompletnie nie myśleć o tym co robisz.
A to już są kompletne pomyłki
Z tym punktem miałbym poważny problem dzień po premierze. Ale po miesiącu? Bez problemu można odkryć co jest do bani.
Shave w teorii mogło być fajną grą. Polega na ruszaniu joy-conem po twarzy, tak by zgolić brodę. To jedyna opcja na golenie jaką toleruje. Niestety – w praktyce można ogolić całą twarz trzymając Joy-con w jednym miejscu. Lipa totalna.
Sneaky Dice to gra w kości, gdzie można kilkukrotnie przerzucić swój wynik. Haczyk polega na tym, że każdy zna wynik, ale swojego przeciwnika i może potem go przekonywać by przerzucił, jak ma dobry wynik albo zachował kiepski. Pomysł fajny. Ale gry psychologiczne raczej nie mają sensu w trakcie imprez, a innych przypadków odpalenia 1, 2, Switch nie stwierdzono.
Table Tennis to zabawa w ping-ponga, gdzie o tym kiedy masz uderzyć paletką wiesz tylko na podstawie wibracji kontrolera i dźwięków. Powiem tak: nie dotykać. NIE. Tutaj znajdziecie tylko zbędne frustracje.
A na sam koniec największe “że co?” w całym zestawie – Baby zmusza gracza do ululania dziecka, którym jest Switch. Trzeba wziąć konsole na ręce i majtać ją na lewo i prawo aż konsola będzie cicho. Wtedy trzeba powoli odłożyć konsolę na stół i koniec. Wolność. Nie polecam, chociażby z tego powodu, że majtanie konsolą za 1500 złotych w ramionach nie należy do najroztropniejszych pomysłów.
Ten moment, kiedy myślisz, że grasz w 1, 2, Switch, a tu ogarniasz dzieciaka.
Taki tam werdykt
Mam nadzieję, że powyższy tekst uzmysłowi tym, którzy jeszcze nie mieli styczności z 1, 2, Switch, że w tej grze jest coś poza dojeniem krowy i strzelaniem do siebie z rewolwerów.
Przede wszystkim jednak zależało mi na pokazaniu, że ten tytuł ma swoje zastosowanie i jest w nim niesamowity. Prawdopodobnie bez serii filmików by mi się nie udało, ale mam nadzieję, że chociaż trochę magii w tym tekście pokazałem.
Na samusieńki koniec zostawiłem sobie największą kontrowersję – cenę tej gry. 1, 2, Switch w dniu premiery (i tak właściwie to dalej) kosztuje 180-200 złotych. I powiem wam tak – jeżeli macie z kim gracie, to ta gra jest warta i 350 złotych. Zwróci się to w nadmiarze po tym jak z znajomymi powymiatacie na “gitarach” albo podoicie krowy. Jeżeli chcecie ją kupić tylko po to, by rodzina w modelu 2+1 lub 2+2 miała w co grać na Switchu, to podejrzewam, że dość szybko wymęczycie te 28 minigier i gra wyląduje na półce albo na OLX.
To natomiast sensu nie ma – są zamiast tego o wiele lepsze gry do kupienia na Switcha, jak chociażby najnowsza Zelda, której recenzji nie napiszę (i w którą aktualnie nie gram z strachu przed zlaniem na resztę świata).
JEST I ON - WPIS O 1,2,Switch z filmikiem jak biegam po wybiegu :D Podawajcie dalej tę kompromitację i bawcie się dobrze! :D Kilkaset słów na temat 1, 2, Switch, czyli prawdopodobnie najdroższego zestawu minigierek, jaki da się kupić.
0 notes