#szokuje
Explore tagged Tumblr posts
Note
Obserwuje Twój blog już kilka lat, ale kurde aż szokuje mnie, jak monotematyczne pytania ostatnimi czasy dostajesz xD
Seks, seks, seks, seks
Tyle w temacie
2 notes
·
View notes
Text
Czasami mam wrażenie że przejmuje jego osobowość ale nie wiem może przez to ze mam i tak podobne charaktery? Myslalem ze każdy czuje się zlepkiem różnych osób i nie wie jakie ma cechy a poczucie wartości zależy od tego jak inni cie postrzegaja
To co wgl mnie szokuje to to że jestem lubiany Jakby dlaczego tak jest? Przesz jestem tempy i zjebany
Zawsze byłem mieszany z gównem w szkole się albo mnie bali albo uważali za dziwadło Czemu tak teraz nie jest kiedy jestem bardziej otwarty?
#blogi motylkowe#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
14 notes
·
View notes
Text
Zakopiańska
Postanowiłam zwlec się z łóżka i rozpocząć nazywanie rzeczy. Między innymi na tym polega terapia, więc pisanie na pewno mi pomoże. Napiszę tyle ile dam radę. Nie brałam rano pregabaliny. Wypiłam dwie kawy, jestem bez przerwy głodna i chce mi się palić. Zdecydowanie nie mam kaca. Po prostu nic mi się nie chce. Z cipki mam mielonkę. Umyłam się porządnie i posmarowałam ją żelem na otarcia, który kupiłam za czasów Kuby. Szok, że jeszcze się nie przeterminował. Dobrze, że w końcu na coś się przydał (update: jednak jest przeterminowany).
Nie podoba mi się jego bierność i brak decyzyjności. To ja zaproponowałam Wiśniewskiego, to ja pytam czy pijemy, to ja wybieram gdzie idziemy, to ja proponuję hulajnogi, to ja wybieram miejsce do picia, to ja go 'przekonuję' odnośnie pojechania do niego. Bo w sumie to nie miał posprzątane. Serio? Serio?! On zaproponował spotkanie w sobotę i zaprosił mnie do Wiśniewskiego po usłyszeniu, że to super miejsce/alkohol. A może to ja nie daje mu szansy się wykazać ani nawet pomyśleć, bo automatycznie staję w roli przewodnika i robię wszystko aby było mi jak najlepiej, przy okazji pokazując mu 'moje' rzeczy i miejsca? Na pewno mnie słucha i to miejscami aż za bardzo. Był święcie przekonany, że skoro kładę nacisk na F żeby było B, to znaczy, że najpierw musimy się poznać żebym mogła dać mu dupy. Był nawet w stanie wskazać mi, że faktycznie, napisałam to dokładnie w ten sposób. Słodkie. No nie do końca o to mi chodziło. Ja po prostu chcę być traktowana jak człowiek i dobry znajomy, a nie jak lalka do wyruchania. Takie układy mnie nie jarają. Nie spodziewałam się, że trafię na osobę, która weźmie sobie to aż tak do serca. Faceci bywają... no... głusi. Dobrze się komunikuje. Rozmawiamy wprost. To rzadkie zjawisko. Na pewno sprawia, że czuje się bezpiecznie i swobodnie. Nice guy. A najs gajowie zazwyczaj nie są zauważani... Hmmm.
On akceptuje moje dziwactwa, więc ja muszę akceptować jego. W sumie to dla wielu nawet nie są dziwactwa. Dla mnie są. Że mnie komplementuje, że się jara moim ciałem, że się jara cyckami, że podoba mu się moja otwartość seksualna. I mówi to wprost. Mówi dużo, sam z siebie. WTF. Ani nie muszę go dopytywać ani prosić ani szukać jakiejś z psiego gardła wyjętej akceptacji. On się po prostu cieszy z tego co 'dostał'. No kurwa wow. W dodatku nie boi się mojej oceny ani odrzucenia, co mnie naprawdę szokuje. To tak żyją ludzie bez zaburzeń? Czy jednak ni chuja nie wiem nic o ludziach?
Ja nie wiem, bo chyba gubię się totalnie w sytuacji braku czerwonych flag. Emocjonalnie dostępny, terminowo dostępny, wolny, otwarty, umie słuchać. Okeeeeej. Mi taka relacja jest potrzebna. Nie zabujam się, nie będę cierpieć, nie będę płakać. Będzie stabilnie, normalnie, luźno. Zaspokoję swoje potrzeby. To czemu z tyłu głowy mam olbrzymi, świecący napis NUDA? No tak, bo przecież można lecieć tylko na niegrzecznych chłopaków, a nie takich normalnych i porządnych. Mam wrażenie, że odzywają się stare mechanizmy, wzorce i zaburzenia. Moja droga, taka normalna relacja jest Ci potrzebna, a nie Kuba w wydaniu trzecim. Myślę, że ja muszę to po prostu przemielić. Zyskałam nową relacje i właśnie tego chciałam. Ja nawet to musze jeszcze przetworzyć wielokrotnie.
Moja społeczna i seksualna bateria jest absolutnie wyczerpana. No i moja cipka to mielonka chwilowo. To też musi się zagoić i potrzebuje czasu. Odkąd wróciłam do domu to nawet nie piszemy. On zapewne dlatego, że pojechał na grilla, a ja po prostu jestem rozjebana.
Jestem zadowolona z tego co działo się między nami. Naprzeciwko betonowej rolady, niedaleko kasztana za ceglanym murem... i później, w łóżku. Dostateczna ilość pocałunków i jęków oraz oczywiście alkohol skutecznie doprowadziły go do podjęcia decyzji o pójściu na tramwaj. Dostałam co chciałam. Niemal sobie wzięłam. Fakt, że on mówił wprost na pewno mi pomógł, bo nie powstrzymałam się między innymi przed skomentowaniem jak cholernie gorzka była jego sperma i czemu to tak. Licytowaliśmy się na rozstępy, klepaliśmy po pupach. Dotykałam się też przy nim, tak o, bo mogłam. Wcześniej jestem pewna, że mimo wszystko miałabym pewne opory.
Napełniam epapierosa drugi raz dzisiaj. Rano i teraz, na koniec dnia. Nie podoba mi się to, że przysysam się do niego tak bardzo. Olejek schodzi szybciej niż to sobie założyłam. Dużo szybciej, za szybko. Muszę zacząć to kontrolować.
Smutno mi, że po alkoholu tak bardzo zrobiłam się głodna. Wilczy głód, dosłownie. Zjadłam garść płatków, dwa jajka, parówkę, dwa kawałki pizzy i małą miskę czipsów. Nie da się pić i nie jeść. Smutno mi bo jestem pewna, że jednym wieczorem zmarnowałam cały tydzień deficytu.
3 notes
·
View notes
Text
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/c3148f49396508bc1c5a7c27120328e0/7c34c7eb09ec9ddd-21/s540x810/9a76e14e1d020208092927abcd1414065ff0e363.jpg)
“Persona K2”
Teatr: Teatr Barakah
Reżyseria: Magdalena Łazarkiewicz
Wydaje mi się, że niewielu ludzi wychowanych w latach 90. mogło liczyć na gentle parenting, zwłaszcza jak miało się do czynienia z rodzicem wymagającym i oczekującym coraz to lepszych wyników; dodatkowo warto się spytać siebie samego: czy ucząc naszych starszych rodziców obsługi nowego telefonu powinniśmy być spokojni czy traktować ich tak jak oni traktowali nas w czasie odrabiania zadania z matematyki. Teatr Barakah stara się podpowiedzieć nam rozwiązanie tego niemalże antycznego konfliktu wewnętrznego za pomocą spektaklu „Persona K2” w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz.
Łazarkiewicz i Burzyńska tworzą opowieść o skomplikowanej relacji matki i córki zakotwiczając ją w dziełach Bergmana, jednak wychodzą ponad to. Nie naśladują jedynie tego, co zostało już powiedziane przez szwedzkiego reżysera, a starają się na tej bazie stworzyć koherentną opowieść o bezradności, ale także o momencie, kiedy role dziecka i rodzica odwracają się i o tym, czy jesteśmy w stanie przełknąć dawne krzywdy w imię przebaczenia, czy może jednak jest już za późno na miłosierdzie. Zostajemy zaproszeni do tej opowieści w momencie, gdy sławna aktorka odbiera nagrodę za całokształt twórczości; niestety z powodu choroby nie jest w stanie pojawić się na gali osobiście, możemy jedynie połączyć się z nią za pomocą wideo transmisji. Zwyciężczyni siedzi niemo na krześle i jedynie jej córka odczytuje list z podziękowaniami – jak okazuje się po chwili aktorka od lat się nie odezwała, a pomimo wielu badań nikt nie jest wskazać przyczyny fizycznej; jedynie psychika może ją powstrzymywać przed wydaniem z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Kiedy oko kamery się zamyka i obie kobiety zostają same, kończy się gra pozorów i między matką a córką rozpoczyna się trwająca od dawna próba sił (bliźniaczo jak w filmie "Co się zdarzyło Baby Jane" Aldricha). Jest to niekończąca się litania pretensji i wyrzutów odtrąconej córki i ich milczące zbywanie ze strony matki. Sądziłem, że będzie to spektakl wygrywający konflikt na krzyku, jednak zostałem zaskoczony, bo jest to godzinny konflikt milczenia, twarde zderzenie ze ścianą.
Można „Personę K2” rozpatrywać kilkutorowo –po pierwsze jako opowieść o przemocowym wychowaniu, bo przecież często na porządku dziennym przechodzi się nad niektórymi zachowaniami prezentowanymi w spektaklu, jeśli kierowane są do dzieci, jednak w momencie kiedy dorosła córka traktuje tak starą matkę, wyciska to powietrze z płuc. Krzyczenie, szarpanie, wyśmiewanie i drwienie, obarczanie winą czy też ciągłe zmiany nastrojów przez które nigdy nie wiadomo czego się spodziewać – wiele dzieci przechodzi przez takie rzeczy, kiedy mają do czynienia z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami. Twórczynie zdają się zadawać pytanie: skoro takie coś szokuje, gdy zachodzi między dorosłymi, czemu uważano to za normalne na linii dziecko - dorosły. Istotnym tropem jest też opowieść o niespełnieniu i niemożliwości wyjścia z cienia własnego rodzica. Czy istota poniżana latami, starająca się zdobyć własne „ja” i bez przerwy porównywana do rodzica, ma szansę osiągnąć sukces w określaniu swojej tożsamości, czy jest skazana na wieczne bycie tą gorszą wersją doskonałej (w tym przypadku) matki? Patrząc szerzej dostrzegamy także obraz trudnej i niemalże niemożliwej próby spełnienia oczekiwań postawionych przez rodzinę; przeplata się to z surowym karceniem za niewpisywanie się określony standard i usilnymi próbami naginania do granic możliwości tworzącej się osobowości młodego człowieka przez rodzica, który formuje go na swoje podobieństwo w sposób rygorystyczny i destrukcyjny. Ostatecznie pozostanie już tylko pusta skorupa człowieka, bo nie można być sobą, ale też nie da rady być swoim własnym rodzicem. Co pozostaje w takiej sytuacji, kiedy odebrane zostaje wszystko? „Persona K2” może być także pretekstem do spojrzenia na problem niechcianego macierzyństwa; w takiej relacji dziecko, pomimo względnego dobrobytu, jest zostawione samo sobie. Takie podejście tworzy niezaspokojoną potrzebę miłości i lęku, a im dłużej trwa takie porzucenie, tym bardziej żarłoczne ten brak i strach się stają. Zwłaszcza, gdy córka widzi matkę kochającą wszystkich tylko nie ją i traktującą ją jak przedmiot. Istotne jest też pytanie: jaka naprawdę jest matka, skoro dla każdego jest inna? Jakie jest jądro jej osoby i która twarz jest realna – ta dobra, którą pokazuje światu czy ta zimna i niechętna, którą pokazuje w domowym zaciszu? Finalnie najistotniejsze pytanie spektaklu brzmi: czy jest szansa na przebaczenie po tych wszystkich latach upodlenia; czy jest jakaś granica, która wyznacza czy druga osoba zasługuje jeszcze na miłosierdzie czy już na zawsze musi pozostać tą winną? Odpowiedź jest już pozostawiona w próżni i w ciszy, każdy widz musi sam zadecydować czy naprawdę „jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna”.
Aktorki dźwigają to przedsięwzięcie ze sporą gracją, na uwagę zasługuje zwłaszcza Dominika Bednarczyk-Krzyżowska, która wygrywa swoją postać bez słów i niuansuje wszystkie zachodzące w niej myśli i zmiany jedynie za pomocą mimiki czy też wyrazu oczu. Bardzo wymagająca rola, ale jest to w sumie poziom wirtuozerii, którego spodziewałem się po tej aktorce, bo wiem doskonale do czego jest zdolna na scenie. Gromkie brawa. Na scenie zgrabnie towarzyszy jej Sara Celler-Jezierska w roli córki, która wylewa z siebie potoki słów i dwoi się i troi, by przebić się do swojej scenicznej matki ze swoim bólem, chociaż - o, ironio – w kontekście całego spektaklu oczy bezwiednie uciekają w stronę milczącej Bednarczyk, która niczym ogromny cień zawsze gdzieś przysłania horyzont.
Realnie mógłbym przyczepić się w tym spektaklu jedynie do tego, jak jest momentami leniwie i z przesadą napisany – nie zawsze wrzucenie do jednej postaci scenicznej wszystkich dramatów wszechświata jest dobrym pomysłem. Sam kontekst porzucenia emocjonalnego przez matkę nadawał córce odpowiedniego dramatyzmu, jednak spiętrzanie coraz to straszniejszych przeżyć w moim odczuciu odrobinę nadawało historii wymiaru rozmowy z tym jednym znajomym, który zawsze ma gorzej i nieważne jak tobie nie jest źle – on cię przebije. Umarł ci pies? Mi umarły dwa. Chyba, że uznamy że nie mówimy na scenie o ludziach z krwi i kości, a jedynie są to zbiory doświadczeń, różnych osób zebranych w jednym miejscu – wtedy zwracam honor, niemniej w takim przypadku córka i matka są napisane w zupełnie różnych kluczach znaczeniowych.
W ogólnym rozrachunku jest to spektakl zadający wiele pytań, ale nie dający odpowiedzi; zasiewa w widzu ziarno po to, by po skończonym przebiegu stanął twarzą w twarz z ogromną warstwą bezradności i bezsilności względem tego, jak bardzo okrutni potrafią być ci, którzy powinni być najbliższymi i najbardziej wyrozumiałymi. „Personę…” można było poczuć jak brzydko zrośniętą ranę, która nadal, mimo upływu lat, boli; nie jątrzy się już, bo całe zakażenie udało się usunąć, jednak ciężko patrzeć na ślad na skórze, bo przypomina bez końca o tym, co się przeszło.
0 notes
Text
epizod II: luty
po przeżyciu pierwszego miesiąca nadszedł czas na drugi [jak to zwykle w życiu bywa]. nie był to byle jaki drugi miesiąc - był to miesiąc przestępczy.
luty był miesiącem zdecydowanie ciekawszym od poprzednika, jednak nie do końca z dobrych powodów. po pierwsze wyznacza on koniec epoki wspólnych osiemnastek. samo to wiąże się z nie lada zawirowaniami, ale po co do tego wracać? [można jedynie kronikarsko wspomnieć, żeby pozostać prawdomównym].
ten miesiąc kojarzy mi się z ciepłą łęczycką bryzą. przede wszystkim dużo czasu spędzałem wtedy myśląc o szkole, ale postlekcyjne wyjścia z Agatą i Dominiką na naleśniki dopełniły tego szarego mirażu. poza tym, śledząc posty na instagramowym koncie dzinsowy.prywatny, doszedłem do konkluzji, że byliśmy w lutym na eskapadzie po lumpeksach powiatu łęczyckiego.
w lutym obejrzałem dwa filmy, w tym tylko jeden nowy. poza rewatchem Barbie, w dzień przestępczy obejrzałem I'm Your Woman [pierwszy z brzegu, który mnie zainteresował na Primie]. oceniłem go wtedy na trzy i pół gwiazdki, ale nie ukrywam, że nie do końca pamiętam dlaczego.
pod kątem muzycznym luty rysuje się chyba najlepiej spośród wszystkich miesięcy roku. lutowa playlista jest perfekcyjna i czasem mnie szokuje, że mi się udało sklecić coś takiego nawet nieszczególnie próbując. kojarzy mi się z Tame Impalą, Karoliną Polaczek i Magdaleną Bay. także w lutym zarwałem noc, żeby na żywo doświadczyć ogłoszenia nowego albumu przez Taylor.
wspomnienia z lutego mam na ogół pozytywne, chociaż ten miesiąc dalej utwierdzał mnie w przekonaniu, że niestabilna sytuacja może niebawem doprowadzić do klęski żywiołowej. ostatnio się nie pożegnałem, więc teraz naprawiam swoje błędy - do przeczytania jutro w epizodzie trzecim.
0 notes
Text
Literacki rewolucjonista, który inspiruje i szokuje Piotr Lucjusz to autor, którego książki są jak literacka rewolucja. Jego twórczość zaskakuje, inspiruje i skłania do głębszych przemyśleń. Jako skandalista i ekscentryk Lucjusz nieustannie wywołuje emocje, ale to właśnie one sprawiają, że jego dzieła są tak unikalne. Jeśli szukasz literatury, która porusza najczulsze struny, odwiedź https://lucjusz.com i poznaj twórczość, która nie pozostawia obojętnym.
0 notes
Text
Skandaliczne historie, które zmieniają perspektywę Każda książka Piotra Lucjusza to literacka podróż pełna emocji i kontrowersji. Autor nie boi się poruszać tematów, które inni pomijają, co czyni jego twórczość unikalną. Dzięki swojej szczerości i niebanalnym fabułom Lucjusz zdobył uznanie zarówno fanów, jak i krytyków. To pisarz, który inspiruje, szokuje i zmusza do refleksji. Jeśli chcesz poznać autora, który zmienia zasady literatury, odwiedź https://lucjusz.com.
0 notes
Text
Piotr Lucjusz – skandalista, który wywołuje emocje Piotr Lucjusz to autor, który nie boi się poruszać trudnych tematów. Jego książki są pełne kontrowersji, skrajnych emocji i wątków, które zmuszają do refleksji. Znany jako skandalista i ekscentryk, Lucjusz przyciąga uwagę zarówno swoją twórczością, jak i nietuzinkowym podejściem do życia. Jeśli szukasz literatury, która porusza, szokuje i zostaje w pamięci, zajrzyj na https://lucjusz.com. Odkryj świat, w którym każdy temat jest możliwy do opisania.
0 notes
Text
Piotr Lucjusz – pisarz, który inspiruje i szokuje Piotr Lucjusz to twórca, który wywołuje skrajne emocje. Jego książki są pełne szczerości i odwagi, a jednocześnie nie stronią od kontrowersji. Lucjusz nie boi się wyzwań i zawsze tworzy dzieła, które poruszają i zmuszają do refleksji. To autor, który nieustannie zaskakuje i inspiruje swoich czytelników. Jeśli szukasz literatury, która wykracza poza utarte schematy, zajrzyj na https://lucjusz.com i sprawdź, dlaczego jego twórczość jest tak wyjątkowa.
0 notes
Video
youtube
Końcówka szokuje! Sound of Legend w X-Demonie
0 notes
Video
youtube
BIEDNA wieś NA UKRAINIE - to miejsce SZOKUJE....
0 notes
Text
"Nienawidzą Izraela i swojej religii". Donald Trump znów szokuje. Tym razem zaatakował "liberalnych Żydów"
— Myślę, że oni nienawidzą Izraela. Każda osoba żydowskiego pochodzenia, która głosuje na Demokratów, nienawidzi swojej religii — powiedział w poniedziałek 18 marca były prezydent USA Donald Trump. Na reakcje jego politycznych przeciwników nie trzeba było długo czekać. Nazwali jego słowa “toksycznymi”, a także przypomnieli, że Trump w przeszłości nie potrafił odciąć się od neonazistów i…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/3d8e377ecf664251a1765ac7e158feba/53357c986244b917-a5/s540x810/26c36cf9951509f48229ecebbec8c99544e0fa46.jpg)
View On WordPress
0 notes
Text
Kwiecień w Klubie z Kawą nad Książką w Kielcach
Książka: Petersburg. Miasto snów Autor: Joanna Czeczott Data spotkania: 14 kwietnia (niedziela), 16:00 Miejsce spotkania: Choco Obsession, ul. Św. Leonarda 15 Osoba kontaktowa: Kasia, tel. 507 124 991, [email protected]
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/1427efdb9dd522d9a5ddac95a2b9aefb/535d69dc30928218-18/s540x810/f579e3148db64a5a451b9f89b302cbbadc1ed3b0.jpg)
Najbardziej europejskie ze wszystkich miast naszego wschodniego sąsiada; oaza nowoczesności dla Rosjan; Wenecja Północy; aglomeracja 396 mostów. Miejsce cudów architektury i tragicznej historii tysięcy ludzi. Przez UNESCO ogłoszony ósmym najbardziej atrakcyjnym turystycznie miastem świata; jedno z głównych centrów muzealnych na globalną skalę. Jaki jest Petersburg, tak wyróżniający się na tle innych miejscowości Rosji? Co stanowi o jego odmienności? Czy możemy naszemu krwiożerczemu sąsiadowi zazdrościć owej architektonicznej perełki?
Joanna Czeczott zabiera nas w drogę po mieście, jakim dawny Piotrogród jest dzisiaj, ale i przenosi nas w czasie o lat kilkadziesiąt, a nawet o kilka wieków. Przedstawia miejsca i ludzi. Zgrabnie żonglując faktami, podsuwając nam to jedne, to drugie, bawi, zachwyca, szokuje, smuci i przeraża.
Porozmawiajmy o Petersburgu. Mieście snu – reportażu, za który autorka otrzymała kilka nagród i wyróżnień, w tym tytuł książki roku 2017 Nagrody Warszawskiej Premiery Literackiej tudzież Nagrodę Fundacji im. Kościelskich.
Kasia Leśniak
#kzknk#book#książki#książka#st. petersburg#saint petersburg#reportaż#spotkanie#rozmowa#dyskusja#kawiarnia#miastosłów
0 notes
Text
Po dyplom lewą marsz! Skandal wokół Collegium Humanum narasta i coraz bardziej szokuje
http://dlvr.it/T3z83Z
0 notes
Text
Nie pamięta co się stało
Ukradł ciężarówkę ale był tak pijany, że nie pamięta jak to się stało - tak zeznał przed sądem #Cypr #kradzież
Ukradł ciężarówkę ale był tak pijany, że nie pamięta jak to się stało – tak zeznał przed sądem Wczoraj, przed sądem stawił się mężczyzna oskarżony o kradzież ciężarówki i nielegalny wjazd nią na północ. Do tego momentu wszystko wydaje się “normalne”. Sposób obrony jaki jednak wybrał szokuje nawet doświadczonych adwokatów. Swój nielegalny wyczyn usprawiedliwił tym, że był „zbyt pijany, by…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/e657f6f5db46e84e6f2d873c52b10124/650cf5624dee920d-1b/s540x810/c44668d7121e632019f7938f234a1d9ae0de57b0.jpg)
View On WordPress
0 notes
Text
Upadły anioł Alexandre’a Cabanela to obraz z 1868 roku, który szokuje uważnego obserwatora. Upadły Anioł to nie byle jaki, to piękny Lucyfer, „nosiciel światła”, którego skrzydła wciąż zachowują opalizujące refleksy, kiedy był jeszcze niebiańskim stworzeniem. Punktem oparcia obrazu nie jest anatomicznie doskonałe młode ciało, odpowiadające kanonowi klasycznemu, uchwycone dokładnie w momencie upadku, ale spojrzenie, które wyłania się jak objawienie, z prawego wciąż ugiętego ramienia, ze splecionymi rękami, w ostatniej i niewysłuchanej modlitwie. To spojrzenie, które w swej otulającej odsłonie odsłania kalejdoskop emocji. Patrzy prosto przed siebie, w przeciwieństwie do spojrzenia skierowanego w górę, boskiej obojętności, wiernych aniołów, przedstawionych w drodze do Nieba, do domu teraz dla niego zamkniętego. Wielu widzi w tym spojrzeniu gniew i chęć zemsty. Osobiście w tym spojrzeniu, mętnym jak bagnista sadzawka, w którym blask płowych włosów przypomina opadły jesienny liść, czytam o wiele więcej: gorycz, rozczarowanie brakiem przebaczenia, samotność, żal i frustrację. Cabanel deklarował, że jest daleki od naturalizmu, ale moim zdaniem to pełne emocji oko jest najbliższe naturalizmowi, jakie może być, ponieważ jest spojrzeniem głęboko ludzkim. I szokujący szczegół jest właśnie taki: spojrzenie wygnanego Lucyfera jest zwierciadłem spojrzenia każdego z nas, ponieważ w każdym z nas mieszka męka upadłego anioła, nieokreślona tęsknota za odległym miejscem, za wyspą, która nigdy nie ma, co w naszym odczuciu należy do nas, a jednocześnie nam umyka. Lucyfer, „gwiazda poranna”, napiętnowany jako Lilith, z powodu pragnienia wiedzy i niezależności, z powodu bezprawnego dążenia do zrównania się z Ojcem. Wygląd, który mógłby przypominać Adama wygnanego z Edenu, także zbuntowanej istoty, do której miała się zwrócić. swego Stwórcy i odrzucona przez Niego. Zemsta indywidualności osobistej na władzy rodzicielskiej, która bardzo przypomina dynamikę działania w relacji ojciec-syn w okresie dojrzewania. Łza błyszczy w oczach Lucyfera, w którym krystalizuje się jego przeznaczenie, którego sam był architektem, być może nawet nie myśląc o konsekwencjach. W tej łzie następuje straszliwa ewolucja od Dobra do Zła, od Miłości do Nienawiści, od ulubieńca do wyrzutka. Dużo w nas Lucyfera, sprzeczna mieszanka błota i nieba, zdolna do wielkiego dobra i ogromnych okrucieństw, ogarnięta delirium wszechmocy, która sprawia, że zapominamy, że nie jesteśmy panami, ale prostymi gośćmi świata.
Dziś u znajomego z Włoch znalazłam ten cudowny post i dziele się z wami...
0 notes