Tumgik
#spiskowcy
1234567ttttttttttt · 1 month
Video
youtube
Spiskowcy wolności (1832-1845)
0 notes
gosia35 · 3 months
Text
Oczywiście, że różne grupy rasowe, czy etniczne, różnią się od siebie ogromnie stopniem etnocentryzmu (czyli solidarności wewnątrz-grupowej, a nieufności i wrogości wobec obcych)!
Doskonale od dawna wiadomo, że np. Żydzi, czy Ormianie są pod tym względem blisko czołówki, a powiedzmy, Szwedzi na odwrót - odznaczają się silnym „uniwersalizmem etycznym”, który czyni ich łatwym łupem grup o silniejszej wewnętrznej solidarności.
Są to rzeczy uwarunkowane przeważnie genetycznie, i mają bardzo niewiele wspólnego z językiem, obywatelstwem, religią, kulturą, czy systemem ekonomicznym (prawica, lewica i cała reszta pojęć rodem z XIX wieku😂😂).
Więc stopień etnocentryczności jest uwarunkowany genetycznie, wrodzony; podobnie, jak większość innych ludzkich cech.
Znacznie ważniejszym od religii, edukacji, systemu politycznego czy gospodarczego - jest genetyczna istota rozmaitych populacji. Murzyni amerykańscy czy afrykańscy gwałcą na potęgę (znacznie częściej niż Arabowie) - choć większość z nich od wieków jest chrześcijanami. Wystarczy spojrzeć na mapę występowania AIDS w Afryce, by przekonać się że geny są ważniejsze od religii. Ponad trzy czwarte tego, czym jesteśmy jest zdeterminowane genami już w chwili połączenia się gamet, które nas utworzą. Tylko ok. 1/4 zaś tym, co później zrobimy ze sobą my lub co inni ludzie z nami zrobią. Adoptowanie murzynka z Afryki – to brzmi może rozkosznie i słodziutko, ale szanse na to by nawet w najlepszych zapewnionych mu warunkach wyrósł na coś innego niż ktoś, kto (gdyby był białym człowiekiem) byłby nazwany bystrym debilem (IQ 64 – 72) o zbyt wysokim poziomie testosteronu i skłonnością do działań nieodpowiedzialnych a nawet przestępczych – jest statystycznie mała. Inteligencja, zdolności twórcze, wielkość mózgu, spolegliwość i konformizm, skłonność do podejmowania działań ryzykownych, przestępczości, poszukiwania nowości, temperament, emocjonalność, poziom testosteronu we krwi, szansa urodzenia bliźniąt, ciężar kości, sprawność mięśni, stosunek do płci przeciwnej, prawdopodobieństwo znalezienia stałej, dobrze płatnej pracy, prawdopodobieństwo znalezienia się na zasiłku socjalnym, prawdopodobieństwo zapadnięcia na schizofrenię, cukrzycę i 1000 innych chorób – w zasadzie prawie wszystko, czym jesteśmy, jako jednostki, klasy, rasy – jest w przeważającej mierze uwarunkowane naszymi genami. Z inteligencją, jaką dziecko przejawia w 5-ym roku życia – przejdzie już ono całą resztę życia. Bliźnięta identyczne (jednojajowe), rozdzielone w kolebce i wychowane w skrajnie odmiennych warunkach – osiągają podobną inteligencję. Dzieci wychowane przez tę samą rodzinę w identycznych warunkach, lecz pochodzące ze skrajnie odmiennych grup genetycznych – osiągną skrajnie odmienny poziom inteligencji w późniejszym życiu.
Więc oczywiście, że w rozmaitych grupach różniących się genetycznie ludzi występują z inną częstotliwością pewne schematy działania. Na przykład, białe kobiety mają zadziwiająco mniejszą skłonność do popełniania przestępstw, niż mężczyźni (a szczególnie młodzi Murzyni) - zupełnie niezależnie od WSZELKICH innych różnic. Wszędzie!
Niezależnie od kraju zamieszkania!😂
Oskarżanie ludzi stwierdzających te oczywiste fakty o „rasizm”, czy „profilowanie rasowe” nie jest bynajmniej popełniane „z głupoty”, tylko jest celowym, zbrodniczym rozbrajaniem atakowanej grupy przed jej zamierzoną eksterminacją.
Natomiast wyobrażanie sobie, że jakakolwiek grupa rasowa, czy etniczna, jest czymś w rodzaju mafii, gangu, zorganizowanej grupy przestępczej, armią konspiracyjną, mającą strukturę, i dyscyplinę organizacyjną - jest po prostu prymitywne.
Oczywiście, że spiski istnieją, a spiskowcy często posiadają strukturę organizacyjną, zaś przynależność rasowa, czy etniczna może zwiększać prawdopodobieństwo przynależności danej osoby do takiego spisku.
Ale podejrzewanie, na przykład, wszystkich Włochów o przynależność do Cosa Nostra, albo o solidarność z nią - jest idiotyczne.
Więc oczywiście, że istnieją globaliści, bankierzy centralni, posługujący się masonerią, którzy kontrolują wszędzie rządy państwowe, i dążą do „dekarbonizacji” i depopulacji Ziemi.
Jest również oczywistą prawdą, że bardzo wielu z nich (szczególnie tych najbardziej wpływowych) to Żydzi.
Ale twierdzenie, że wszyscy globaliści to Żydzi, a wszyscy Żydzi popierają globalistów jest po prostu nieprawdą. Człowiek twierdzący, że wystarczyłoby usunąć od rządzenia Żydów, i wygnać ich wszystkich z jakiegoś kraju - myli się bardzo.
Zapewne pomogłoby (krzywdząc, przy okazji, sporą grupę kompletnie niewinnych ludzi), ale problemu by nie rozwiązało.
Biały naród burski (Afrykanerów z RPA) zdradził de Klerk, który (podobnie, jak prawie wszyscy zdrajcy z Broederbond’u) był jak najbardziej Afrykanerem, nie Żydem, czy Marsjaninem.
Soros jest znienawidzony w Izraelu, a zwykli, chałatowi, pejsaci, ortodoksyjni Żydzi nie mają nic wspólnego z Rotszyldem i z jego agentami.
Co do Polaków, to co najmniej połowa z nich, to ludzie, z którymi polskiego patrioty nie łączy NIC - głosujący na „lewicę”, zachwycający się Zachodnią degeneracją etc.
To samo można powiedzieć o wszystkich innych białych narodach.😱😢
Średnia inteligencji w Izraelu (mean IQ) wynosi około 92. To bardzo mało. Jest to naturalny skutek wymierania Aszkenazyjczyków (o IQ około 112), a dużej płodności Sefardyjczyków i Mizrahim (z grubsza: Żydów spoza Europy północnej i środkowej, o inteligencji niewiele wyższej od ludów północno-afrykańskich i bliskowschodnich).
Co się tyczy siły gospodarczej Izraela, to jest ona znacznie wyższa, niż można by się spodziewać z jego miniaturowego rozmiaru geograficznego i demograficznego, ale to mimo wszystko mały i niezbyt bogaty kraj. Izrael jest otoczony morzem setek milionów Arabów, którzy go nienawidzą. Nawet te kraje muzułmańskie (np. Pakistan, Iran) które z nim nie graniczą - grożą mu nuklearną anihilacją.
Izrael musi wydawać krocie na swoje bezpieczeństwo i wcale mu tego nie zazdroszczę.
Pomagają Izraelowi sporo Żydzi z diaspory w USA i Europie Zachodniej, (ze względu na ciągle utrzymującą się solidarność etniczną, która topnieje jak śnieg na Saharze wzw. z wymieraniem i miscegenacją tej diaspory).
Nie zapominajmy jednak, że w głębi duszy spora i z każdym rokiem wzrastająca liczba Żydów z diaspory odczuwa silną niechęć i wstyd z powodu „reakcyjnej, rasistowskiej” polityki coraz bardziej na prawo skręcającego Izraela.
Co się tyczy „Syjonizmu”, to NIE oznacza on wcale chęci panowania Żydów nad światem, tylko ideał powrotu Żydów na Syjon, do Izraela, i zbudowania tam państwa etnicznego, ojczyzny Żydów.
Rotszyldowie mieli z Syjonizmem tylko tyle wspólnego, że wspomogli utworzenie Izraela. Było to jednak ponad 100 lat temu i bardzo wiele się od tamtych czasów zmieniło. Dzisiaj czołowi globaliści (których niekoronowanymi królami są Rotszyldowie), jak na przykład Soros - nie mają prawa wjazdu do Izraela. Są tam znienawidzeni, co zresztą jest bardzo logiczne, bo globaliści dążą do zmieszania się wszystkich ras i likwidacji państw narodowych.
No cóż, więcej już dziś nie zdążę napisać na ten i pokrewne tematy, więc aby zirytować obsesjonatów jeszcze bardziej, na zakończenie dodam że:
1. Rosja nie zagraża Europie i nie mogłaby na nią napaść.
2. Niemcy nie mają w Niemczech nic do gadania. Rządzą tam (tak, jak i wszędzie indziej) globaliści.
3. Lubię wszystkie narody i rasy, jeśli tylko trzymają się z daleka od mojego terytorium narodowego i rasowego.
4. Ogromna większość zwykłych, dzisiejszych Ukraińców nie ma nic wspólnego z nazizmem. Chyba już niemal połowa tego ludu rozproszyła się po całym świecie, wskutek zbrodniczej działalności globalistów i ich lokalnych agentów. Życzę Ukraińcom, by powrócili na Ukrainę, co wyjdzie na dobre zarówno im, jak i krajom udzielającym im schronienia. Niestety, plany globalistów są inne...
5. Stosunek rozmaitych polityków do Izraela, Judaizmu, czy Donbasu (np. Trump'a, Meloni, Milei, Wilders'a etc.) bardzo mało mnie obchodzą. Są jedną z ostatnich rzeczy, które biorę pod uwagę oceniając ich plany i ewentualny wpływ na losy świata.😀
M. D.
Tumblr media
0 notes
galeriawidgeta · 4 years
Photo
Tumblr media
0 notes
cybernetixxx · 3 years
Text
Komunizm w przeciwieństwie do covidowej propagandy zawsze działał tylko lokalnie. Poza państwami komunistycznymi istniały duże, liberalistyczne i wpływowe państwa, z których, mimo że było to ograniczane, to jednak docierały informacje na temat środków manipulacji władz i elit państw komunistycznych. Gdyby nie ingerencja tych państw (nawet nieznaczna, chodzi głównie o to jak działała na ludność miejscową) i przepływ informacji, mających w nich swoje źródło, oddzielonej i zmanipulowanej ludności nie byłoby tak łatwo zdać sobie sprawy z tego jak się nimi steruje, co nie zmobilizowałoby ich do walki o wolność. Dostawali pewne informacje, ze sprawdzonych źródeł, wiedzieli, że istnieje jakaś prawda, którą się przed nimi zatajano, bo mieli sojuszników, potężnych sojuszników, którzy mogli zobaczyć więcej niż oni sami i samą tą informacją otworzyć im oczy, bo była wiarygodna, sprawdzona i wzbudzała zaufanie.
Teraz trudniej jest pokonać obecną propagandę, bo wciska nam ją CAŁY ŚWIAT. Nawet jeśli istnieją osoby czy kraje, które zaczynają ją kwestionować są bardzo skutecznie uciszane lub oskarżane o szerzenie fałszywych informacji. I jest to łatwe do zrobienie, bo w porównaniu z tymi krajami, osobami i grupami, które są zamieszane w covidowe szaleństwo te są znacznie mniejsze i mniej wpływowe. Inaczej niż za czasów komuny, kiedy rywale związku radzieckiego swoją potęgą potrafili mu dorównać, zwłaszcza ilościowo. Ten pasywno-agresywny proces zniewolenia będzie nam ciężko pokonać, bo jesteśmy za mali, nie mamy skąd brać wiarygodnych informacji, bo są bardzo skutecznie zatajane i chronione przez przekupionych gigantów, przez których zwykły człowiek się nie przebije. Możemy jedynie snuć przypuszczenia i tworzyć teorie spiskowe, co z drugiej strony też jest niebezpieczne, bo potrafią prowadzić do skrajności, różnych fanatycznych społeczności, których intencji nie znamy, nie wiemy czy są tylko garstką ludzi zafiksowanych szukaniem znaków mogących naprowadzić nas na jakiś trop na temat tego co się z nimi robi i kto za tym stoi, czy wręcz sektą, która wykorzysta łatwowierność zagubionych ludzi do celów osobistych. Poza tym w morzu pytań bardzo łatwo jest zatonąć w głębinach i całkowicie pogubić się w tym co jest prawdziwe a co nie, bo spiskowcy potrafią zakwestionować dosłownie wszystko. Więc takie teorie przynoszą zawsze tylko więcej pytań niż odpowiedzi. Jednak każdy trzeźwo myślący człowiek zauważy, że znów, tak jak za komuny, ktoś bardzo skutecznie przysłonił nam oczy. Nie wiadomo tylko czym i jak można to z siebie zdjąć, o ile w ogóle jest to możliwe, ponieważ wystarczy tylko odpowiednia suma pieniędzy, aby zamknąć usta wszystkim tym którzy wiedzą.
1 note · View note
polish-spirit · 5 years
Text
17 IX
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów rycerze śpiący w górach będą spali dalej więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności będą czyścili swoje muzealne bronie przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze - łuny i wybuchy malowani chłopcy bezsenni dowódcy plecaki pełne klęski rude pola chwały krzepiąca wiedza że jesteśmy - sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win
- Zbigniew Herbert
28 notes · View notes
mysowa · 3 years
Photo
Tumblr media
(via SPISKOWCY Kaczynski Gowin Gaets PANCERNIK POTIOMKIN BRAUNA M70 iskra FO von Stefan Kosiewski SSetKh KenFM 4. Mai 2020 Merkel Kaputt Melinda 20200509 DEV...)
0 notes
socjalizmemy · 4 years
Photo
Tumblr media
Wczorajsze strajki to z jednej strony wyraz desperacji ludzi, którzy nie mają za co żyć. Z drugiej: pęd populistów po kapitał polityczny (Tanajno) oraz okazja dla szkodliwych organizacji do radykalizacji i rekrutacji ludzi (antyszczepionkowcy, skrajna prawica, spiskowcy wszelkiej maści). ⁣ ⁣ Problem w tym, że znaczna część kanalizuje swój gniew w złą stronę. Justyna Socha ze Stop NOP cały dzień krzyczała przez tubę o tym, że wirus nie istnieje a pandemię ktoś wymyślił. Wiele osób obnosi się tym, że nie nosi masek. Na strajku był nawet mężczyzna, który przyznał reporterowi, że nie może udzielić wywiadu bo jest chory, a przyjechał z Wrocławia. Oczywiście bez maseczki. ⁣ ⁣ Nagle zapominamy o wypłaszczeniu krzywej - działań odkładających przyrost zachorowań po to, by nie sparaliżować systemu ochrony zdrowia gwałtownym wzrostem zakażeń. Bo wirus przenosi się tak łatwo, że zawsze mówimy o WZROŚCIE WYKŁADNICZYM. Zapominamy też, że nosząc maseczkę chronimy innych przed zakażeniem - nie siebie. Natura choroby jest bowiem podła i większość osób przechodzi ją bezobjawowo, roznosząc ją jednak na wszystkich wokół. ⁣ ⁣ Ktokolwiek w tych warunkach mówi, że "wirusa nie ma" - kłamie albo popisuje się brakiem wiedzy. Ktokolwiek żąda jak najszybszego zniesienia obostrzeń - żyje w świecie iluzji. Czy powinniśmy gniewać się na rząd? TAK! Za to, że nasz system zabezpieczeń społecznych zrobiony jest z dykty. Bezrobotni dostają jakieś ochłapy, a znaczna część tracących pracę nie kwalifikuje się nawet na zasiłek (np. ja, bo pracodawca "zachęcił" mnie do rozliczeń B2B). Przedsiębiorcy również powinni być zwolnieni z opłat i objęci świadczeniami. Wszyscy jesteśmy w tym jednak razem i nie może być tak, że jedynych traktuje się lepiej a innych gorzej. Może czas zacząć rozmawiać o bezwarunkowym dochodzie podstawowym? Chociażby na czas kryzysu 🤷‍♂️ ⁣ ⁣ https://www.instagram.com/p/CASgzHRncgz/?igshid=e1he3no93zpn
0 notes
stream2me · 5 years
Text
Zostań w domu z Ninateką
Tumblr media
Kino, teatr oraz muzeum za darmo i bez wychodzenia z domu. Już od wtorku, 17 marca, przegląd najciekawszych tytułów z Ninateki. Codziennie o godz. 20.00 na stronie głównej ninateka.pl odbywać się będą pokazy specjalne wybranych przez nas fabuł, dokumentów i spektakli. Te intrygujące i przyjemne do obejrzenia pozycje czekają na was, jak zawsze, za damo i bez reklam. Na początek cieszące się popularnością materiały znane już naszym użytkownikom, a już w następnych tygodniach nowe, niepublikowane u nas dotąd tytuły. Z wyprzedzeniem będziemy informować o programie na kolejne dni. Czwartek, 19 marca, godz. 20:00 - „Skutki uboczne”, reż. Leszek Dawid Piątek, 20 marca, godz. 20:00 - „Sztuka wolności”, reż. Marek Kłosowicz, Wojciech Słota Sobota, 21 marca, godz. 20:00 - „Zazdrość i medycyna”, reż. Janusz Majewski Niedziela, 22 marca, godz. 20:00 - „Spiskowcy”, reż. Jan Englert Ninateka/Zdjęcie:Ninateka Read the full article
0 notes
butowskijakbuty · 5 years
Photo
Tumblr media
Dwaj mężczyźni weszli do sali restauracyjnej. Jeden z nich przepuścił w drzwiach drugiego, wskazując ręką drogę. Drugi skorzystał z tej uprzejmości, minął ladę i podszedł do stolika.
              — Nie, nie, tym razem tutaj poproszę — powstrzymał go pierwszy, właściciel przybytku.
              — Oczywiście, dlaczegóż by nie?
              — No, to niech pan siada i opowiada, co z nią?
Usiedli.
              — Z nią?
              — No z Kleinschmidtówną.
              — A, ona. Cóż ma z nią być?
              — Zdaje się pan miał dokończyć historię, o tym, jak poznała tego referenta.
              — No tak. Co z nim? Będzie ślub, o to chodzi?
              — Pan zdaje się sugerował, że coś w tym przypadku niezwykłego.
              — Nie, skądże znowu. Będzie ślub. W ichnim obrządku, bo oni oboje są wyznania mojżeszowego, ale poza tym spodziewam się, że wszystko odbędzie się najnormalniej w świecie.
              — Ach tak… Wie pan, mnie osobiście Żydzi nie przeszkadzają, ale…
              — To nic, słuchaj pan, co ostatnio słyszałem. Pan zna hurtownika Malinowskiego?
              — Znam, znam. Ma hurtownię w Sassenburgu, jak się jedzie na Szpitalinek? Chciałem u niego zamówić win na próbę, ale Seydel zaczął mi robić wyrzuty. Oczywiście bardziej zależy mi na stosunkach w radzie miasta, więc musiałem…
              — Tak, tak. Ale mi nie o niego chodzi.
              — Nie?
              — Nie, o jego syna. A właściwie jego kompana. Pan wie, ten chłopiec dostał się w złe towarzystwo.
              — Mówi pan?
              — Socjaliści, anarchiści, któż to wie, jakie tam siatki mogą działać. Młodzi ludzie zaangażują się dziś w cokolwiek, byle tylko…
              — Tutaj u nas?
              — Ano. Pewnie że tak. U nas w szczególności.
              — Nie do wiary! Czemu pan tak twierdzi? Przecież tutaj nie ma nic ważnego. Przeciwko czemu oni…
              — Spiskowcy patrzą na takie sprawy inaczej. Nie jest ważne, czy tu jest coś, czy nie ma. Tu się przecinają ważne szlaki, tu jest węzłowy punkt…
              — Rozumiem, jak wojskowi. Dla nich też ważne są szlaki. Pan wybaczy, gdyby mógł pan przez chwilę nie gestykulować tak namiętnie.
              — Nie gestykulować?
              — Poproszę. I spojrzeć o tam – w obiektyw, jeśli łaska.
              — A właśnie, miałem zapytać, kogo to pan sprowadził.
              — Fotografa, ma się rozumieć. Przygotowuję nowy prospekt reklamowy.
              — Nie poznaję człowieka. Kolterjahn zatrudnił kogoś nowego?
              — Nie, nie.
              — Może jakiś krewny. Najlepiej krewnych do interesu wciągać. Na obcych nie można polegać.
              — Nie, to nie od Kolterjahna. Pan wie, taki prospekt się raz na kilka lat robi. Chciałbym też, proszę zachować to póki co dla siebie, wykupić ogłoszenie w przewodniku. Pan kojarzy, takie stowarzyszenie wydaje teraz przewodniki dla turystów; jeden po naszych stronach. Dlatego postanowiłem sprowadzić fotografa aż ze Szczecina. Rozumie pan, z zakładu przy głównej ulicy. No, ale ten przewodnik trafi potem do całych Niemiec, nie można oszczędzać.
              — Tak. Wie pan, z obcymi to jak robi mało, to niedobrze, wiadomo. Ale jak robi za dużo, też niedobrze! Pan się ledwie przeziębisz, a ten już się do klientów zaleca jak, za lada…
              — Pomyślałem, że jak ma iść w świat, to niech zrobi to ktoś naprawdę kompetentny. Nasz Kolterjahn to może i się nadaje do robienia portretów dzieci… Ale przecież oprócz prospektów można też do gazet, można kartki pocztowe, także nie martw się pan, nie zmarnują się te pieniądze, o nie.
              — Pan wracasz po chorobie do zakładu i dowiadujesz się, że albo nie masz już zakładu, albo nie masz już klientów – bo praktykant, którego pan przyjąłeś ze współczucia dla jego sierocego losu, tak przecież panu naopowiadał, żeby pana wzruszyć, oni wszyscy ani matki, ani ojca… A wie pan, dlaczego tak mówią? Żeby nie można się było o nich wypytać, bo wtedy od razu wyszłoby szydło z worka. Ale on na to nie pozwoli, bądź pan pewien. Więc pan wracasz po chorobie i dowiadujesz się, że masz konkurencje po drugiej stronie ulicy i klienci teraz tam walą.
              — Pan przesadzasz, klienci są wierni, jeśli tylko dobrze się ich traktuje.
              — Bzdura! Jak pan spytasz, to się dowiesz tyle, że oni teraz tam, bo im wielkie obniżki obiecano. Pan rozumiesz, obiecano, nawet nie udzielono, a obiecano, a oni już, jak te gęsi.
              — Co też pan… Nie! To prawdopodobnie zależy od branży.
              — Branża ta czy tamta, co to za różnica! Pan myśli, że ja nie wiem, jak jest? Sam słyszałem, jak w Koszalinie… Zresztą lepsza rzecz mi się przypomniała! Słyszał pan o konkursie na wiceburmistrza?
              — Nie słyszałem.
              — No ogłoszono konkurs na stanowisko wiceburmistrza w Koszalinie. Kilkaset osób się zgłosiło. Specjalną komisję trzeba było powołać do rozpatrywania tych zgłoszeń, urzędnicy po nocy musieli zostawać i sprawdzać najpierw wymogi formalne, a potem kwalifikacje… I kogo oni z całego tego tłumu wybrali?
              — Proszę mówić, tylko niechże pan tak nie wymachuje rękoma.
              — Ja wymachuję rękoma?!
              — Chodzi o to, że aparat…
              — Aparat, tak. A właściwie to czemu mnie pan tak posadził? To nie pan powinien być frontem?
              — Żona doradziła, aby nie. Wie pan, chcemy dać sugestię swobodnej atmosfery. Pan rozumie, że my tu sobie siedzimy i swobodnie rozmawiamy. Pan kojarzy te stare fotografie, gdzie cała służba, wszyscy w rządku jak żołnierze…
              — Służbę dobrze jest trzymać krótko!
              — To, jak się zastanowić, komiczne. I jak to świadczy o nas?
              — Na tym, kto ma zdyscyplinowaną służbę, można polegać. Takie jest moje zdanie.
              — Nie, to znaczy, aparatu nie widzieli czy co, żeby jak dzieci się tak zbierać…
              — Dzieci też trzymać krótko, bo w przeciwnym razie wchodzą na głowę, albo z tej pobłażliwości popadają w melancholię. Opisał to jeden profesor…
              — Także my tu chcemy pokazać swobodną atmosferę, dlatego tam proszę patrzeć, nie wymachiwać rękoma, ja tu się obrócę bokiem, pan rozumie, żeby nie było przytłaczająco…
              — Tak?
              — Żona twierdzi, że mam przytłaczającą fizjonomię. Przyznam, że nie do końca rozumiem, ale w kwestiach estetycznych polegam na niej całkowicie.
              — Mężczyzna musi móc polegać na żonie. Zwłaszcza człowiek interesu.
              — Dlaczego zwłaszcza człowiek interesu?
              — Bo człowiek interesu mierzy się z największymi przeciwnościami w swojej pracy. Pan rozumie, to się wydaje, że to tylko słówko tu, słówko tam, ale w rzeczywistości tu są największe emocje i trudy, tu trzeba największego hartu i pomysłowości. Czasem jedna sekunda, jedna aluzja przesądza… Czytałem piękną pracę na temat. Kto to… Właściwie to nie czytałem, ale zreferowano mi ją i w pełni się zgadzam.
              — No więc polegam na niej, od kiedy pozwoliłem jej realizować własne wizje w domu. Pan widział nasz salon po przebudowie? Coś wspaniałego, ta kobieta to anioł, ale z jakże praktycznym zmysłem!
              — Państwo przebudowaliście salon? Słyszałem, że doktor przeniósł ostatnio gabinet.
              — Pozwoliłem jej w całości zrealizować własną wizję. Ona jest taka wrażliwa…
              — Czynsze wzrosły, moim zdaniem zresztą Kleinschmidt przeliczył się i najemcy wcale…
              — Przepraszam na chwilę, fotograf daje mi chyba znaki.
Rzeczywiście wysoki mężczyzna w kamizelce w prążki od kilku chwil próbował przywołać do siebie właściciela. Kiedy ten podszedł, wymienili kilka słów. Po chwili właściciel powrócił do rozmówcy przy stoliku.
              — Pan wybaczy, zamieńmy się lepiej miejscami.
              — A pańska przytłaczająca fizjonomia?
              — Fotograf powiedział, że lepiej na odwrót. Pan za dużo…
              — Słucham?
              — Pan dużo gestykuluje, a aparat tego nie lubi, prawda…
              — Wszystko jedno. Dla mnie to żadna różnica. Także o czym to my?
              — Wie pan, jak zobaczyłem nowe zdjęcia leśnej restauracji. Udało im się zrobić zdjęcie, jak konwojent bawi się z psem! To doskonałe! I to idzie w świat, jak ludzie wysyłają…
              — Co, pies?
              — Pan wie, Hopper ma tego wyżła. Jak oni go nazywają…
              — Pan mówił coś o nowym prospekcie dla hotelu?
              — Prospero, tak!
              — To chyba z Goethego, jeśli się nie mylę.
              — Goethego? No proszę, ja bym dał głowę, że to jakaś antyczna figura.
              — Wie pan, poeci często obierają sobie za temat czasy starożytne. Może to jakiś wiersz napisany przez Goethego na temat starożytności, kto go tam wie.
              — Możliwe. Choć w każdym razie ja nie jestem wielkim zwolennikiem poezji. Jeśli już trzeba czymś zapełniać książki, to wolę bardziej aktualne historie. Można się z nich dowiedzieć ciekawych rzeczy. Czytałem na przykład, o, to dobry kawał… Ale to się nie da opowiedzieć, tak jak ten pisarz… Angielski chyba, lord jakiś.
              — A wie pan, na nowym prospekcie będzie nowa nazwa hotelu. Szykuję tu małą rewolucję.
              — Panowie! — huknął zniecierpliwiony fotograf — Czy mogliby panowie z łaski swojej na chwilę zamilknąć i spojrzeć w moją stronę. I cisza, do diabła! Cisza!
              — A naturalność? Swobodna atmosfera?
Na te słowa fotograf zerwał się i kilkoma wielkimi krokami dopadł stolika z rozmówcami. Gwałtownym ruchem zerwał dyrektorowi z głowy kapelusz i odłożył na sąsiedni stolik. Następnie rozejrzał się pośpiesznie po pomieszczeniu. Na potężnej drewnianej ladzie dostrzegł brudną szklankę; w jednej trzeciej wypełniał ją brązowy płyn. Postawił ją przed drugim mężczyzną i wrócił za aparat.
— Brr — wzdrygnął się mężczyzna będący gościem i rozmówcą właściciela hotelu.
— To będzie musiało wystarczyć panom za naturalność — burknął i ponownie ustawił się za aparatem — Może któryś z panów zapali?
— Chwila! A te talerze? — rzucił nagle właściciel, wskazując na stos czystych talerzy ustawionych na ladzie.
Fotograf pochylił się za aparatem, a po chwili odkrzyknął:
— Niech zostaną.
Po prawdzie komponowały się dobrze. Ich zwarta, regularnie ząbkowana bryła stanowiła korzystny akcent w skądinąd przestarzałym wnętrzu.
              — Pan powiedział nowa nazwa? — wrócił do tematu gość, kiedy uporał się już z zapaleniem papierosa.
              W powietrzu rozwinęła się szara smużka dymu.
              — Owszem. Proszę pomyśleć: „von Gross“, toż to niedorzeczne. Czy w Popielniku mieszkają jeszcze w ogóle jacyś Grossowie?
              — Słyszałem, że w Szpitalinku jest taka rodzina. Ale oni się bez „von” piszą.
              — Hotel od trzech pokoleń jest w mojej rodzinie, tak czy nie? „Gross”? Doprawdy…
              — Cisza, do diabła, cisza! — upomniał ich jeszcze raz fotograf.
Mężczyźni zastygli w pół słowa i spojrzeli zdziwieni na niego. Ich miny świadczyły o tym, że zdążyli zapomnieć o jego obecności i zleconym mu zadaniu. Błysk! – obaj zamarli jak zwierzęta na drodze w świetle reflektorów automobilu. Takimi ich uwiecznił, z opróżnioną w dwóch trzecich szklanką i smużką dymu przypominającą przybysza z równoległego świata.
Ocknęli się po chwili. Gość odsunął szklankę na krawędź stolika.
Wrócili do rozmowy jakby nigdy nic:
              — Pan mówił o nowej nazwie?
              — Tak, przecież w Popielniku w ogóle nie ma już żadnych Grossów. A nawet gdyby byli, to co im do mojego hotelu?
              — Oni chyba do Szpitalinka, tak mi się teraz wydaje… A jaką nazwę pan wybrał zamiast „Gross”?
              — Otóż miło mi pana poinformować, że siedzi pan w restauracji przybytku, który odtąd będzie znany jako „Teufels Hotel”. Wie pan, umówiłem się z tym fotografem tak, że wyretuszuje szyld na zewnątrz.
              — Ach, czyli „Teufels Hotel”. I słusznie, pan wie, ja uważam, że nie należy się kierować uprzedzeniami, ale też nie należy ich całkowicie rugować, bo dodają kolorytu.
              — Także szyld będzie teraz na czerwono, ale to dopiero w przyszłym miesiącu, dlatego zdjęcie trzeba będzie wyretuszować. Mam projekt, wielce obiecujący, wykonany przez artystę w Koszalinie.
              — I słusznie, ja zawsze mówię, że trzeba z duchem czasów w każdej dziedzinie.
              — W interesie, drogi panie, trzeba być jeden krok przed duchem czasów.
              — Jeden, to prawda, ale nie więcej, żeby nie zgubić klientów! A poza tym, najważniejsze to trzymać się razem. My Niemcy musimy przede wszystkim trzymać się razem.
              — To fakt.
              — Panowie wybaczą — wtrącił się fotograf, który przez ten czas zdążył spakować swój sprzęt — wykonałem swoją pracę. Jeśli można, chciałbym się pożegnać i oddalić. Kwestie finansowe załatwimy zgodnie z umową.
              — Oczywiście, dziękuję panu. Do widzenia!
              — Do widzenia!
— Do widzenia!
Fotograf skłoniwszy się nieznacznie opuścił salę restauracyjną.
              — Czyli „Teufels Hotel”?
              — Właśnie tak.
1 note · View note
dot-polka · 7 years
Text
5 listopada - Dlaczego Brytyjczycy nie świętują Nocy Roberta Catesby’ego?
Obejrzeliśmy właśnie nowy 3-częściowy serial Gunpowder opowiadający historię udaremnienia próby wysadzenia w powietrze protestanckiego króla Jakuba I w dzień otwarcia parlamentu brytyjskiego 5 listopada 1605 r.
Jak się okazuje, pomysłodawcą spisku prochowego był Robert Catesby, zdesperowany wdowiec, który postanowił sprzeciwić się prześladowaniom Katolików w Wielkiej Brytanii. Guy Fawkes, który stał się symbolem spisku, miał za zadanie podpalić proch, lecz plan został wcześniej wykryty, a spiskowcy pojmani i publicznie straceni.
W serialu w postać Roberta Catesby’ego wcielił się sam Kit Harrington, który jest dalekim krewnym tej historycznej postaci. Serial obrazowo przedstawia brutalne traktowanie, tortury, egzekucje i prześladowania Katolików w tym okresie, aby wytłumaczyć motywację spiskowców.
Tumblr media
Dzień ten jest obchodzony w całym kraju paleniem ognisk (w niektórych miejscowościach, pali się kukły przedstawiające Guya Fawkesa) i pokazami sztucznych ogni. 
Czy celebrowanie męczeństwa Katolików jest jeszcze gorsze niż obchodzenie Halloween? Zależy może od intencji. Patrząc na fajerwerki, będę myślała, a co by to było, gdyby im się udało.
Tumblr media
2 notes · View notes
innocentyiii · 5 years
Text
Wybuch i przebieg Powstania Listopadowego
Wybuch:
29 listopada 1830r. spiskowcy wdzierają się do Belwederu w celu zabicia księcia Konstantego
Konstanty ucieka
spiskowcy walczą z patrolami rosyjksimi na terenie miasta
wyżsi oficerowie polscy namawiali spiskowców żeby ci sie ogarneli 
Wielu z nich w efekcie ginie
coraz więcej sił przyłącza sie do powstańców
zdobycie Arsenału i opanowanie wkrótce całego miasta
Spiskowcy nie mieli żadnego większego planu - chcieli tylko zapoczątkować zryw narodowy.
Skład Rady Administracyjnej (RA) obradującej w noc listopadową:
Adam Jerzy Czartoryski
Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki
Julian Ursyn Niemcewicz
Józef Chłopicki
Joachim Lelewel
RA traktuje powstanie jako głupią i niepotrzebną awanturę oraz apeluje o zachowanie spokoju 
Mobilizacja zwolenników powstania - reaktywacja Towarzystwa Patriotycznego  *Joachim Lelewel i Maurycy Mochnacki*
RA zmienia się w Rząd Tymczasowy
generał Józef Chłopicki wykorzystuje swoje poparcie i mianuje się dyktatorem powstania; rozbudowa armii powstańczej
Chłopicki twierdził, że Polska nie ma szans w wojnie z Rosją i optował za negocjacjami i rozwagą. Car Mikołaj o żadnych negocjacjach nie chciał nawet słyszeć - w efekcie Chłopicki składa dymisję.
25 stycznia 1831 - ogłoszenie detronizacji cara Mikołaja I w Królestwie Polskim. Utrzymano monarchie konstytucyjną i przywrócono ograniczane wcześniej wolności i prawa. Powołano Rząd Narodowy. Car wysyła wojsko - początek działań zbrojnych.
Dowódcy powstania:
Józef Chłopicki
Michał Radziwiłł
Jan Skrzynecki
Henryk Dembiński
Ignacy Prądzyński
Kazimierz Małachowski
Jan Krukowiecki
Józef Sowiński
Maciej Rybiński
Józef Dwernicki (Ukraina)
Emilia Plater (Litwa)
Dowódcy rosyjscy:
Iwan Dybicz
Iwan Paskiewicz
Bitwy (1831r) :
pod Stoczkiem             :)
pod Dobrem                 :) 
pod Grochowem                  :|
pod Wawrem                ;)
pod Dębem Wielkim     :)
pod Iganiami                 :)
pod Ostrołęką                           :c
oblężenie Warszawy                 :c
Ocena powstania:  Powstańcy nie mieli większego planu, nie działali jednomyślnie. Nie mieli wsparcia z zagranicy. Sami dowódcy naczelni nie wierzyli w zwycięstwo.
1 note · View note
saibhaktabrasill · 5 years
Photo
Tumblr media
Polish, 25.09.2019 Om Sri Sai Ram 25.09.2019 r. MYŚL DNIA Rozwijanie dobrych cech oznacza pozbywanie się złych cech. Wśród nich dwie cechy są szczególnie niepożądane. Są to asuja (zazdrość) i dwesza (nienawiść). Te dwie złe cechy są jak dwaj spiskowcy, pomagają sobie wzajemnie i wspierają się w każdym działaniu. Asuja jest jak szkodnik, który atakuje korzenie drzewa. Dwesza jest jak szkodnik, który atakuje jego gałęzie, liście i kwiaty. Gdy te szkodniki będą współpracować, drzewo, które może wyglądać pięknie i kwitnąco, zostanie całkowicie zniszczone. Podobnie asuja atakuje człowieka od wewnątrz i nie jest widoczna. Dwesza wyraża się na zewnątrz. Mało kto jest wolny od wady zazdrości. Zazdrość może powstać nawet z powodu błahych spraw, a z zazdrości rodzi się nienawiść. Aby pozbyć się nienawiści, musisz stale praktykować miłość. Gdzie jest miłość, tam nie ma zazdrości i nienawiści, a gdzie nie ma zazdrości i nienawiści, tam jest prawdziwa radość. - Dyskurs z 6.09.1984 r. -BABA Sathya Sai Baba www.sathyasai.org #sathyasai #saibhakta #sathyasaibaba #saibaba #saimaa https://www.instagram.com/p/B3ClJilgLmc/?igshid=6ivrybrfb9qq
0 notes
osobypostacieludzie · 7 years
Photo
Tumblr media
Luis García Meza Tejada - boliwijski prezydent. Zdobył władzę w kraju w wyniku zamachu stanu i sprawował dyktatorskie rządy. Luis García Meza był synem pułkownika armii boliwijskiej. Ukończył elitarną szkołę w La Salle w La Paz, a następnie Akademię Wojskową. Już w wieku czternastu lat miał stwierdzić, że zostanie kiedyś prezydentem Boliwii, co — jak pokazała przyszłość — nie było wcale nierealne w kraju, w którym dochodziło średnio do dwóch zamachów stanu rocznie. García Meza nie zdołał ukończyć Akademii, gdyż w 1950 został zawieszony za okrutne znęcanie się nad kadetami. Ponownie przyjęto go do wojska po rewolucji 1952 roku. Stopniowo zajmował coraz wyższe stanowiska. W listopadzie 1979 roku po zamachu stanu dokonanym przez pułkownika Alberto Natuscha Buscha, García Mezę mianowano dowódcą armii. Natusch Busch utrzymał się przy władzy tylko szesnaście dni. Jego następczynią została kuzynka García Mezy - Lidia Gueiler Tejada. Gdy zażądała ona od kuzyna rezygnacji ze stanowiska dowódcy armii, García Meza wystąpił przeciwko pani prezydent. 17 lipca 1980 dokonał krwawego zamachu stanu i przejął rządy w państwie. Brutalnie rozprawił się z przeciwnikami, wielu z nich kazał rozstrzelać. Sprawował rządy w sposób bezwzględny. Ogłosił "wojnę przeciwko ekstremistom". Mimo tego nie udało się García Mezie utrzymać długo przy władzy. Niespełna rok po objęciu rządów jego reżim stanął na skraju katastrofy. Prezydent został ostatecznie zmuszony do ustąpienia ze stanowiska, zastrzegając jednak prawo wskazania następcy. Uzgodniono, że García Meza poda się do dymisji 6 sierpnia 1981. Wcześniej grupa wojskowych podjęła dwie próby obalenia go, a 4 sierpnia dokonano kolejnej próby zamachu stanu. Spiskowcy opanowali Santa Cruz. W tej sytuacji García Meza ustąpił z stanowiska prezydenta, jednak cztery dni później próbował odzyskać władzę. Armia jednak nie podporządkowała się jego rozkazom i García Meza opuścił Boliwię. W listopadzie 1982 roku García Meza został oskarżony o współudział w handlu narkotykami, który miał mu przynieść zyski w wysokości kilku milionów dolarów. Uznany winnym został wykluczony z boliwijskiej armii za "niszczenie prestiżu sił zbrojnych". 25 maja 1983 został aresztowany wraz z dwudziestoma dziewięcioma współpracownikami z jego rządu i oskarżony o korupcję i defraudację 50 milionów dolarów. Udało mu się zbiec do Argentyny, lecz w lutym 1984 został wydany władzom boliwijskim. W kwietniu 1993 roku został skazany na trzydzieści lat więzienia.
0 notes
shadowwherevergo · 9 years
Video
youtube
(via https://www.youtube.com/watch?v=o2i6dalLjGA)
0 notes