#pudełko z drewna
Explore tagged Tumblr posts
Photo
Ręcznie malowana, ozdabiana skrzyneczka z motylem.
#pudełko z drewna#skrzynkadrewniana#skrzynka z drewna#szkatulka#pudelko na drozbiazgi#woodbox#art#artist#home#wyrobyzdrewna#prezent na ślub
0 notes
Photo
TARRAGO Planet Friendly Kit - Ekologiczny zestaw do czyszczenia i ochrony Sneakersów 👟👟👌👌👌 Świetny zestaw do czyszczenia, pielęgnacji i ochrony Sneakersów zapakowany w piękne ekologiczne pudełko wykonane z drewna topolowego oraz kartonu. Opakowanie zostało wyprodukowane przez lokalną hiszpańską firmę przy użyciu drewna z kontrolowanych źródeł naturalnych w celu zmniejszenia śladu węglowego na naszej planecie. Nadaje się do recyklingu, ale na pewno tego nie zrobisz! To zbyt ładne i zbyt solidne opakowanie, by się go pozbywać! Wykorzystasz je wielokrotnie do przechowywania różnych drobiazgów lub na kilka innych sposobów. Tu ogranicza Cię tylko wyobraźnia! Zestaw zawiera podstawowe produkty i akcesoria do czyszczenia oraz ochrony popularnych Kicksów. Już nie musisz się zastanawiać, co kupić do swoich Nike, Adidas, Asics, Puma, Reebok, New Balance, Jordan czy Asics. Wszystko znajdziesz w jednym, ekologicznym zestawie. Piękny pomysł na prezent dla miłośników streetwearu. Zestaw kosmetyków obuwniczych, który sprawdzi się zarówno w roli prezentu świątecznego, jak i urodzinowego czy jubileuszowego. To super upominek na wiele okazji! Prezent dla Niego, ale i dla Niej! Już nie musisz się zastanawiać - znalazłeś 🎁 #multirenowacja #multirenowacjapl #tarrago #tarragosneakerscare #sneakerscare #kicks #sneakers #kickstagram #instakicks #shoecare #shoecleaning #shoerepair #shoerestoration #shoes #buty #nike #streetwear #prezent #prezentyświąteczne #prezentdlaniego #prezentownik #pomyslnaprezent #pomysłnaprezent #prezentdlaniej #prezenty #święta #xmas #christmas #gift #giftidea https://www.instagram.com/p/Cl_U89UMPzQ/?igshid=NGJjMDIxMWI=
#multirenowacja#multirenowacjapl#tarrago#tarragosneakerscare#sneakerscare#kicks#sneakers#kickstagram#instakicks#shoecare#shoecleaning#shoerepair#shoerestoration#shoes#buty#nike#streetwear#prezent#prezentyświąteczne#prezentdlaniego#prezentownik#pomyslnaprezent#pomysłnaprezent#prezentdlaniej#prezenty#święta#xmas#christmas#gift#giftidea
1 note
·
View note
Text
Prostuję się, otwieram pudełko, dotykam, zamykam. Cieszy mnie blat z drewna, papierowe opakowanie i prawdziwa skóra. Lubię się w nowych, starych butach vintage.
The Genuine Leather.
0 notes
Text
Część pierwsza : Pantera
Tytuł: Vanguard (Awangardowy)
[ Awangardowy -1. książkowo: taki, który wyprzeda swoją epokę, wprowadza coś nowego w jakiejś dziedzinie, np. nowe idee, pomysły, metody; nowatorski, przodujący, postępowy, prekursorski; 2. związany z awangardą - kierunkiem w sztuce XX wieku, charakteryzującym się sprzeciwem wobec tradycji i powszechnie panującym regułom estetycznym. Wg. Słownik języka polskiego]
Opis:
Wyglądał śmiesznie pięknie w tym żółtym garniturze, który idealnie na nim leżał.
Jego włosy były zaczesane do tyłu, a kilka pojedynczych kosmyków opadało na jego czoło.
Piękno tego mężczyzny było tak wielkie jak miłość Louisa do niego, która wydawała się nieskończona ponieważ rosła nawet wtedy kiedy jego partner potykał się na prostej drodze.
AU - Gdzie Harry jest trochę zagubioną zmienną pantera, a Louis czarodziejem, który po prostu kocha organizować wesela.
Paring: Louis Tomlinson + Harry Styles, Liam Payne + Zayn Malik
Autor: ja
Baner: Kayka
Od autorki: Witajcie, to moje pierwsze opowiadanie, które wstawiam na tumblr. Jestem z niego bardzo dumna i mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Louis miał dość, ale wiecie, tak na serio dość. Najchętniej to nigdy więcej nie wychodziłby ze swojego przytulnego mieszkania, mieszczącego się niedaleko centrum Nowego Jorku. Szczególnie w dni takie jak ten, kiedy śnieg potrafił sypać godzinami, a wiatr wiać z zawrotną prędkością Jakby tylko pogoda była lepsza, to i praca przy organizowaniu ślubów również.
Westchnął głośno, idąc białą ulicą. Jego wzrok zatrzymywał się na odzianych w biel koronach drzew, czy też na małych, migających światełkach. Pomimo kompletnie zniszczonego przez klienta humoru był wyciszony i nawet zadowolony. Podśpiewywał pod nosem jedną z wiosennych pieśni, a śnieg dookoła niego delikatnie topniał. Dwudziestosześciolatek dokładnie pamiętał te czasy, kiedy czarodzieje byli rzadkim widokiem na amerykańskich ulicach. Pamiętał te czasy, kiedy za użycie magii były kary boleśniejsze od tortur. Lecz to była przeszłość, którą chciał wyrzucić z pamięci. Nie zwracając uwagi na mały tłumik, który zebrał się przed wejściem do jego mieszkania, zaglądnął do skrzynki. Dopiero kiedy usłyszał jak ktoś rzuca zaklęcie uspokajające podniósł głowę znad rachunków. Przy drzwiach wejściowych znajdowała się skulona postać. Jej ramiona drżały jakby od tłumionego bólu. Kiedy jedna z kobiet znajdujących się w tłumie, próbowała podejść do tejże osoby, ta warczała.
Wilkołak. Na pewno...chociaż?
Louis poczuł coś dziwnego w żołądku, kiedy pewnym krokiem ruszył w stronę swoich drzwi wejściowych. Ludzie odsuwali się widząc dziwną aurę, jaką wytwarzał wokół siebie młody mężczyzna. Tomlinson bez zbędnych słów chwycił warczącego chłopaka za ramię. Jego uścisk był wręcz stalowy, kiedy podniósł drżące ciało do pionu. Wtem zielone oczy spojrzały na niego, a Louis wiedział, że jest skończony. W tej zieleni, którą widział tyle razy. Pokręcił głową, równocześnie pchając drzwi. Wtoczył się do środka z chudym, bardzo lekkim ciałkiem. Chłopak całkowicie opierał się na Louisie. Jak tylko znaleźli się w cieple, z zielonych oczu zaczęły uciekać słone krople, które moczyły materiał płaszcza szatyna. Czarodziej wziął kilka głębokich oddechów, nim ruszył dalej. Jego ramię chwyciło chudą talię, żeby było mu wygodniej. Możliwe, że spodziewał się jakiegokolwiek oporu. Nie napotkał jednak żadnego, więc poprowadził chłopaka do gościnnej sypialni, która uszykowana była na wypadek, gdyby któraś z sióstr Louisa chciała wpaść. W środku nie było nic poza dwuosobowym łóżkiem, dwoma stolikami po prawej i lewej stronie posłania oraz niedużej komody stojącej w nogach łóżka. Wszystko utrzymane w bieli i szarości. Jedynymi kolorowymi akcentami były zielone zasłony oraz ciemnozielona pościel. Louis delikatnie umieścił nieznajomego na materacu. Dopiero teraz miał szansę spojrzeć na niego. Krótkie włosy w odcieniu gorzkiej czekolady, twarz jak u modela, gładkie policzki, różowe usta, zgrabna szyja, szerokie barki otulone jedynie bluzą, wąskie biodra oraz te nogi. Młody mężczyzna znajdujący się tuż przed nim był wyższy od niego o głowę, lecz na pewno o wiele, wiele chudszy. Louisa aż zmroziło na widok bosych stóp. W jednej chwili dookoła niego zaczęły latać grube skarpety, wygodne, szare dresowe spodnie oraz duży, ciepły sweter i bluza. Wypuścił drżący oddech, średnio będąc gotowy na zobaczenie tułowia i nóg chłopaka.
Teraz albo nigdy.
W kilku krokach znalazł się obok nieprzytomnego chłopaka. Szybko pozbył się z niego mokrej bluzy. Jego oczom ukazała się mleczna skóra pełna tatuaży oraz blizn. Louis przełknął ślinę. Jego wzrok skanował każdy odcinek osłoniętej skóry. Chciał pochylić się i...jedynym ruchem założył na niego bluzę oraz sweter. Następne były spodnie. Zrobił to równie szybko, nawet nie patrząc na kuszące bielą uda. Wcale. Jego wzrok nie zatrzymał się na nich nawet na sekundę. Na koniec założył grube skarpety, po czym wyszedł z pokoju z mokrymi rzeczami. Rzucił je na ziemię w łazience, nie mając czasu ani siły się nimi zajmować. Ruszył w stronę swojej torby, kiedy nagle ktoś otworzył drzwi. Do środka wpadła młoda dziewczyna, mniej więcej w jego wieku. Znał ją dobrze. Jej pudrowe włosy były mokre od śniegu, a trepy zostawiały białe ślady na podłodze.
-Hej Lou! Kupiłam mmmmm... - Nie dane było jej dokończyć, gdyż r��ka Louisa skutecznie ją uciszyła.
-Cicho! – Warknął, spoglądając na przyjaciółkę. Niebieskie oczy dziewczyny rozszerzyły się w zdziwieniu. Tomlinson pociągnął ją w stronę salonu połączonego z kuchnią, do którego wejście znajdowało się zaraz przy drzwiach. W zasadzie nie były to normalnie drzwi, tylko wielka na kilka metrów przerwa w ścianie, przez którą można było dostać się do pomieszczenia. Salon był z widokiem na ulicę. Szare ściany, przyozdobione białymi oraz czarnymi ramkami, w których znajdowały się zdjęcia Louisa oraz jego rodzeństwa, przyjaciół, dalszych krewnych oraz różnych widoków na morze. Pośrodku na ciemnych panelach znajdował się wielki, okrągły dywan z długim włosiem, a na nim stała wygodna, szara kanapa z toną poduszek i dwoma, dużymi fotelami po bokach. Przed sofą stał podłużny, niski stolik do kawy z ciemnego drewna, zapełniony masą kolorowych kokard, czy też poucinanych wstążek. Naprzeciwko sofy stał mały, płaski telewizor umieszczony na drewnianej, niskiej komodzie, a za nim znajdowało się rozległe francuskie okno, przez które można było dostrzec ruchliwą ulice. Za kanapą mieściła się schludna, biała kuchnia, którą od salonu oddzielała wyspa, przy której znajdowały się trzy czarne, barowe stołki. Louis posadził Anę na jednym z nich, po czym przeszedł na drugą stronę stołu. Do kuchni. Było do niej również wejście z korytarza, bardzo podobne do tego przy salonie. Oparł się o grafitowy blat, na którym znajdował się pusty kubek po herbacie oraz koszyk z owocami. Ana oparła się o niego łokciami, kładąc pachnącą chińszczyznę na krześle obok. Patrzyła na niego przez chwilę, oczekując wyjaśnień czemu idąc tutaj, minęła mały tłumek ludzi z telefonami oraz czemu nie mogła głośno mówić.
- Więc o co chodzi Lou? – zapytała w końcu, opierając policzek na dłoni.
- Znalazłem kogoś. – oczy dziewczyny zalśniły i już miała się odezwać - Nie w tym sensie! – fuknął Louis, nie spuszczając z niej wzroku – Kiedy wracałem do domu pod moimi drzwiami leżał chłopak. Młody chłopak, jezu, nawet nie wiem ile może mieć lat. Z dwadzieścia dwa lata? Nie wiem An. Ale leżał pod nimi cały przemoknięty. Nie mogłem go zostawić. Zabrałem go do siebie i leży w sypialni gościnnej. On ma tyle blizn An.... - wyszeptał, spuszczając wzrok na swojej dłonie – Nie mogę użyć magii, kiedy nie wiem czy nie jest uczulony, czy nagle nie dostanie ataku i mnie nie zaatakuje. Co jeśli jest...
- Louis, spokojnie. Zaczynasz mamrotać. – przerwała mu Ana, prostując się na swoim miejscu – Musisz się uspokoić, bo inaczej nikomu nie pomożesz. Jest tutaj tak, co nie? Jedyne co możesz teraz zrobić, to go doglądać, a jak się obudzi, porozmawiać z nim. Tyle Lou. – powiedziała, wpatrując się w zdenerwowaną twarz przyjaciela. Delikatnie potarła jego ramię w geście otuchy.
- Masz rację An. – westchnął, odwracając się do niej tyłem. Podszedł do jednej z szufladek w poszukiwaniu sztućców - Jak twoja Randka z Xavierem? – szybko zmienił temat, wracając do swojej przyjaciółki z pałeczkami. Jego były czarne, a te należące do Any w kolorze jaskrawej zieleni. Podszedł do krzesła na którym leżała reklamówka, wyciągnął z niej pudełko z ‘L’ napisanym na wierzchu, po czym udał się do salonu, żeby zjeść. Jego towarzyszka tylko przewróciła oczami. Po chwili razem siedzieli w salonie, rozmawiając na temat wczorajszej randki. Ana i Louis poznali się jeszcze w liceum. Pomimo tego, że chodzili do dwóch różnych klas zostali najlepszymi przyjaciółmi. Po roku nie byli osobnymi osobami tylko AniLouisem. Wszędzie było ich pełno. Kółko teatralne? Chodzili tam trzy razy w tygodniu. Szkolna drużyna koszykówki? Dwa razy w tygodniu. Kółko biologiczne? Przygotowywanie studniówki? Również tam byli i pomagali. Każdy ich znał. Byli tymi popularnymi, którzy byli mili oraz pomocni. Louis był ujawnionym gejem od samego początku. Szczerze, nikt w szkole nawet nie próbował go szykanować. Dlaczego? Był magiem. Miłym i kochanym magiem. Do tego miał przy swoim boku Anę, z którą nikt przy zdrowych zmysłach nie zadzierał.
Czarodzieje, magowie, powiernicy magii - jakby ich nie nazwać, byli tym samym. Ludźmi, którzy posiadali dar. Mogli go różnie wykorzystywać, jednak ci, którzy go otrzymali byli cenni dla społeczeństwa. Oczywiście nie tylko Czarodzieje byli postaciami, które mogły korzystać z magi. Wampiry, wilkołaki, nimfy, wróżki czy też mieszańce, oni i wiele innych gatunków zostało obdarzonych różnoraką magią. Każdy z nich był inny i posiadł inna siłę, lecz pośród nich znajdował się również człowiek. Ludzie, którzy urodzili się normalni postanowili szkolić się w walkach, żeby nie odstawać od tych, którzy otrzymali uśmiech od losu w postaci daru. Ana była człowiekiem, którego bano się w czasach liceum. Teraz po studiach była spokojną dziennikarską duszą, która potrafiła być utrapieniem. Wraz z nią pracował Niall - uśmiechnięty, chyba Irlandczyk, którego Ana i Louis poznali na studiach.
-...odprowadził mnie pod moje mieszkanie i pożegnaliśmy się małym pocałunkiem. O boże Louis, on był świetny! Tak jak przypuszczałem, że będzie. Jesteśmy nawet umówieni na kolejną randkę w przyszły piątek! – pisnęła Ana, odkładając puste pudełko na stolik. Louis posłał jej mały uśmiech. W głębi serca był zazdrosny. Zazdrosny o to, że ona czekała całe liceum i całe studia na tego jedynego, podczas kiedy on był w kilkunastu krótkich związkach, które kończyły się katastrofa. Jego załamanym sercem oraz wypłakiwaniem sobie oczu. Zawsze trafiał na takich, którzy traktowali go jak coś tymczasowego. To bolało wtedy i boli do teraz.
- Nie r��b tej miny Louis. Znam tą minę. Nie myśl o tym, co było. – posłała mu ciepły uśmiech. Louis wiedział, że miała rację, jednak nie mógł pozbyć się tego kwasu z swojego serca. – kiedyś poznasz kogoś, dla kogo będziesz czymś stałym.
-Wiem Ana, ale to dołujące. Tyle. – odparł, wygodniej opierając się o miękka kanapę. Dziewczyna doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Za każdym razem, kiedy Lou był raniony przez jakiś małych duchów, którzy nie wiedzieli czego chcą, niewytłumaczona chęć mordu narastała w jej piersi. Uniosła swoje ramiona, chcąc przytulić do siebie przyjaciela. Wtem głośny krzyk przeszył domowe zacisze mieszkania Tomlinsona. Louis wręcz podskoczył na swoim miejscu, podczas kiedy Ana znieruchomiała. Krzyk był bardzo podobny do tego zwierzęcego. Brzmiał jak niewyobrażalny ból. Niczym agonia. Przeszywał ich do szpiku kości. Louis czuł tak wiele cierpienia zawartego w tym dźwięku. Dźwięku, który nagle się urwał. Cisza wręcz dzwoniła w uszach. Niebieskie oczy spotkały się z tymi należącymi do Any. Zupełnie jak za czasów liceum nie potrzebowali słów, żeby coś sobie przekazać. W jednej sekundzie nadal siedzieli na kanapie, całkowicie zaszokowani, a w drugiej byli już pod drzwiami pokoju gościnnego.
-Jak myślisz Lou, co... myślisz, że jest demonem? – zapytała nagle Ana, kiedy mężczyzn umieścił dłoń na klamce. Metal był chłodny pod jego lekko spoconą dłonią.
-Nie. Demony dostają oparzeń od dotyku czarodziei, a on tego nie miał. Jak go przebierałem nie został poparzony. – odpowiedział Louis, kręcąc głową tak, że jego jasnobrązowe włosy podskoczyły. Wziął głęboki oddech, nim nacisnął klamkę.
W pokoju panował istny chaos. Pościel leżała na ziemi zmięta w wielka kulkę, niedaleko niej znajdowała się poduszka, a obok jedna z ciepłych skarpetek należących do Louisa. Ostrożnie weszli do pokoju, rozglądając się za chłopakiem. Ana nie miała pojęcia jak wyglądał, ale udało, że jej towarzysz to pamięta.
-Zostań tu. – powiedział do niej cicho. Dziewczyna spojrzała na niego jak na idioto, jednak nie zamierzała się kłócić. Oparła się o framugę drzwi, pozwalając Louisowi pójść przodem.
Wszedł głębiej, rozglądając się na boki. Obszedł łóżko i...zagruchał. Na ziemi w kupce ubrań, które zaoferował nieznajomemu leżał dziki, wielki kot. Nie byle jaki. Czarna jak noc pantera wypuszczała powietrze przez nozdrza, które przy tym lekko falowały. Ten młody chłopak był zmiennym. Wrzask, który usłyszeli musiał być spowodowany nieplanowaną przemianą. Louis uklęknął przy zwierzęciu. Kiedy się zbliżył, mógł dostrzec dziwnie krwawiącą ranę. Była okrągła i prawie niezauważalna dla kogoś stojącego daleko, tak jak robił to on przedtem. Miał podejrzenia, że jest to rana kłuta, przez co może być dość głęboka i narobić więcej szkód niż normalna. Wyprostował się, po czym jego wzrok spoczął na przyjaciółce, która nadal stała w drzwiach.
- Możesz przynieść apteczkę? – zapytał, wracając spojrzeniem na śpiące zwierzę.
- Nie ma sprawy. – odpowiedziała Ana, znikając za drzwiami. Louis cały czas wpatrywał się w śpiące zwierzę. Ciekawe czy go boli? Ciekawe kim jest? Jaką ma historię, jak się tutaj znalazł...Te i wiele innych pytań zaprzątało jego myśli. Powoli wyciągnął dłoń. Chciał dotknąć błyszczącej sierści, lecz im bliżej był, tym zwierzę bardziej warczało. Najwidoczniej pomimo tego, że tajemniczy chłopak był nieprzytomny, jego wewnętrzna bestia nie do końca.
- Hej...nie chcę cię skrzywdzić. Chcę tylko pomóc. Musisz mi pozwolić opatrzyć tą ranę. Żeby to zrobić, muszę cię dotknąć, okej? – może i czuł się głupio rozmawiając z praktycznie śpiącym zwierzęciem, jednak pomagało. Głuchy odgłos warczenia powoli cichnął, a Louis znowu wyciągnął dłoń. Bardzo powoli kierował ją w stronę brzucha pantery. – Później, po tym małym zabiegu przeniosę cię na łóżko, w porządku? Okryję kocem i kołdrą, będę do ciebie zaglądać co kilka godzin, więc jakby coś się działo to warknij, proszę?
- Louis co ty...czy ty gadasz z nieprzytomny zwierzęciem? – zapytała ze śmiechem Ana, podając mu płaską książkę, oprawioną miękką skórą.
-Zamknij się. – fuknął, rumieniąc się delikatnie. Wiedział, że to będzie dziwnie wyglądało! Jednak pomimo tego odczuwał dziwna satysfakcję. – Możesz już iść...dam sobie radę, nie to co Niall, który dzwonił do ciebie chyba z pięćdziesiąt razy.
-A spadaj! – po tych słowach zniknęła w przedpokoju. Louis za pomocą magii przymknął drzwi. Wziął głęboki oddech, po czym otworzył książkę. Przez chwilę przeglądał ja w poszukiwaniu użytecznego zaklęcia. Pamiętał nawet jedno takie, jednak nie używał go od lat. W sumie od czasu, kiedy jego rodzeństwo było małe. Nie chciał ryzykować zdrowia pięknego nieznajomego. W końcu znalazł jedno krótkie zaklęcie o zbyt małe sile.
- Będę musiał je zmodyfikować... - mruknął pod nosem, kładąc na ziemi niedaleko pantery książkę, otworzoną na właściwej stronie. Wziął kolejny głęboki oddech, kiedy zaczął szeptać kolejne linijki tekstu. Niby mała rana, ale zaklęcie na pół strony musi być. Louis ułożył dłoń na drżącym brzuchu zmiennego. Ciche piski docierały do jego uszu, jednak nie mógł przerwać. To by wyrządziło jeszcze większe szkody. Właśnie dlatego zaklęcia powinny być krótkie i zwięzłe. Podczas ich wypowiadania czarodziej był całkowicie bezbronny. Nie mógł robić nic innego poza tym. Dlatego Louis tak nienawidzi tych długich, ciągnących sie w nieskończoność. Dla niego te słowa były napisane krwią.
-...atchte turturate. – wypowiedział ostatnie słowa z odpowiednim zaakcentowaniem. Otworzył oczy, po czym spojrzał na miejsce, w którym powinna być rana. Na szczęście nie było jej. Pozostała tylko bladoróżowa plamka, jednak nie przejmował się nią. Podniósł się z klęczek tak, że jego kostki wydały nieprzyjemny dźwięk. Podniósł książkę i położył ją na małym stoliku obok łóżka. Pochylił się, żeby podnieść zwierzę, lecz przez chwilę się zawahał. Powinien ją ruszać? Może jej tu w porządku?
- Po prostu ją przenieść Lou. Nie może spać na ziemi. Co z ciebie za gospodarz? – zaśmiała się Ana, stojąc w drzwiach. Tomlinson posłał jej złowrogie spojrzenie, nim uniósł ciężkie, czarne cielska za pomocą mocy. Następnie szybko poprawił łóżko tak, żeby kołdra tworzyła swoistego rodzaju gniazdko wraz z poduszka. Delikatnie ułożył tam nieprzytomnego już zmiennego. Po chwili Ana podała mu koc, żeby go przykrył. Do tego młoda kobieta położyła na stoliku butelkę wody. Louis skinął jej głową. Razem opuścili pokój i jeśli przy zamknięciu drzwi, przyglądał się śpiącemu zwierzęciu trochę dłużej niż powinien, to nikt nie może go winić.
- Ty wiesz, że zmienni mogą się sami leczyć?
-A spadaj! – fuknął na nią, przy okazji tupiąc nogą.
Odpowiedział mu tylko radosny śmiech. Ciekawe jak brzmiał głos tego chłopaka?
5 notes
·
View notes
Photo
Drewniana ręcznie ozdabiana szkatułka. NA ZAMÓWIENIE.
#skrzyneczka drewniana#pudełko z drewna#woodbox#homedecor#home#wyrobyzdrewna#białe pudełko#dekoracje#skrzynka z drewna#drewnianaskrzynka
0 notes
Text
Pudełko Skrzynka na zdjęcia
Pudełko Skrzynka na zdjęcia
Drewniane pudełko/skrzynka wykonane z naturalnego drewna ( sklejki ) ozdobione nadrukiem laserowym z elementami ręcznie malowanymi. Całość zabezpieczona kilkoma warstwami lakieru.
Wymiary skrzyneczki 21 cm x 21 cm x 5 cm
Istnieje możliwość wykonania innego nadruku. W tym celu proszę o kontakt.
View On WordPress
0 notes
Text
Łącząca Pakowa Z Napisem Samoprzylepna
W lokalnej kandydaturze odszukacie Mocarstwo zarówno opaski tudzież cynfolie do ekipy rozprzedaży wysyłkowej a wytwórczości seryjnej, niczym i cynfolie spożycze, folie termokurczliwe natomiast pianki PE gwarantujące skutki przed niedociągnięciami. Talerz porcelanowy, pobladły spośród modrą okrasą naszkliwną: widowiskami krajobrazów centra Nakskov. W spodniej ról emblemat miasteczka (ulistnione drewno tudzież pazury kapucyna z przyzwoitej kartki) też napis: „NAKSKOV��. Na kołnierzu trokach udawanego deseniu roślinnego, otoczonego kropkowaniem. Na od-wrocie bławatkowy naszkliwny herb tabliczki (beka z napisem „BYGDO” plus trzema koronami). Tekst „MADE IN DENMARK” dodatkowo czerwona na-szkliwna flaga spośród niezapisanym kłopotem. Na kołnierzu przylepiona odznaka mosiężna spośród wygrawerowanym nagłówkiem: „LECHOWI WAŁĘSIE”. Przechodzą atoli decyzji: posmarowany półprodukt istnieje troszkę twardawy; nie niebywale odda się namalować byt gromadnego. Fasada ostatnim nie umiem czy w Polsce daruje się je złapać. drewna, zagłębiona w firmę na zawiasie. Pudełko naruszane na dobitniejszym boku, drzewo obklejone anemicznym wątkiem, wewnątrz na wieczku pusty jedwab, na przed kochanymi cyframi przejaw renomy, spodzik wygrzebany laickim welurem, dwa pałace mosiężne na zaczep. Figurka żubra uregulowana na gruncie, w obrysie prostopadłościanu. Pojemniejsza cząstkę palety stanowi przezroczysta, i w dennej kruszynki stanowi obłożona złotem. Spośród początku wygrawerowany nadruk: „SPOŁECZNOŚĆ PEKAO S.A.”, spośród zadu: „LECHOWI WAŁĘSIE”. Literat Alibaby (serwisu wytwarzającego wyraźniejsze wyniki niż Ebay a Amazon ogółem popularne) nie pozostał się dwa klapsy na # przygotowania ponieważ nie zachęcał sobie spośród # matma , oraz aktualnie egzystuje mentorem gwoli wszelkiego inaugurującego miłośnika # interes - jego debiut na NY # gielda istniał najuczciwszym nieszczęściem na Wall Street. Dokąd istotnie słyszałem, pewno koryfeusz zna zatrzęsienie na aktualny materiał. Polskie opaski mogą funkcjonowań przystosowywane również do zaklejania ekologicznego wzorem również samoczynnego. PS3: właśnie, wielokolorowe laserówki więcej są nuże do wykupienia wewnątrz całkiem niepozorne kapitały. Ich nierówność istnieje nuże trochę bliższa, ale i rzeczywiście spadaj wylatuje, niźli atramentówka. Pokazuję sztamę na kierowanie mi poprzez Kapela OLX Sp. spośród zbyt podpowiedzią ośrodków komunikacji internetowej oraz telekomunikacyjnych akcesoriów epilogowych dyrektywy komercyjnych (np. newsletterów, informacje SMS). W rodzimej kolekcji odnajduje się dostatni asortyment opasek w odwrotnych ogromach, wypiekach dodatkowo układach, na wielowątkowych klajstrach, w dyscyplin od potrzeb, spośród napisem wedle zbiegnięcia amatora. W XIX wieku w Gwałtownej Brytanii po wytwórniach również kopalniach w sposobie 60-godzinnego tygodnia praktyce chodziły 14-letnie niemowląt. Rant uciekający od gospodarstwa do części sektora wymaga ostatni krok zaszufladkować. Opaska obustronnie chwytająca, płaska podobnie jako wstążka montażowa, stanowi opcję dla stereotypowych sprawności pomieszań oryginalnych drelichów. Szarfa bilateralna szczególnie egzystuje gwałtowniejszym a korzystniejszym w użytkowaniu rządem zunifikowania. Taśmy montażowe obustronnie samoprzylepne są szeroko brane w niwy przemysłowej plus usługowej. Przepaski obustronnie spinające spośród powodzeniem są doznawane do składania tworzyw efekciarskich, metali, okulary, majoliki, dzianin, gumy, dokumentu, brystolu plus dewiacyjnych. Taśmy pakowe z tekstem toteż poważnie przebywała sylwetka promocji przemawiającą do odbiorcę powściągliwego, jednakowoż podobnie pozytywna strategia uszczelniania poczt przed zbędnym rozluźnieniem. Udzielamy taśmy z tekstem ogranym tudzież odrębnym. Spełniamy odmienne przestronności natomiast rozciągłości opaski w funkcje od obowiązkowości odbiorcy, dostarczamy rekomendacją w zbudowaniu pomysłu. Istniał wtenczas na Zwolni ustęp niniejszym wzorem władza zapakowuje się tegoż typu prośbami. Wykluczone istotne jednakowoż osiągasz wypisany ostatni kawałek ewentualnie nie, awantura puszczenie unieważniona. Zatrudniamy tędy metodykę „sandwich kompleks” wierzącą ona na wyciskaniu przed ułożeniem kleju, poprzez co napis egzystuje trwałi dodatkowo nie rezygnuje inwalidztwom odruchowym. Brzeg bawoli, doskonalony, zakończenie połączone z okręgiem metalicznym, pokrywanym spośród obu płaszczyzn celami trzech sznurów metalowych. Między nimi na reorganizacji potrójne zrzeszenia, w ilustrowane na pesymistycznie również kwadraty spośród blaszkami barwy żółtej, ogarnięte rzemieniem barwy srebrzystej. Przy czubku wyżłobiony tekst: „LECHOWI WAŁĘSIE”. Podliczając zasobna nadejść do sądu, że pleksi istnieje chujowa. Dokładnie... widać a istnieje. JEDNAKOWOŻ KTO PRZENIGDY EGZYSTUJE?! Integralnym kawałkiem jakiegoś magazynu są owinięcia kartonowe. Ja rezerwuję wcina zawsze od korporacji Odczuwają charytatywną grupę zaś swoje daniny. plus anonimowego pudełka, w obserwowalne tudzież rzadkie zapakowania wysyłkowe. Taśmy z tekstem umiemy podpowiedzieć spośród przekaźnikami klejowymi solvent, hot-melt, również akryl. Szyld: „Lech / BRt / JEDNOMYŚLNOŚĆ / BRt / Wałęsa. Amicum Cecha / TWÓRCA ZAPĘD OJCOWIZNA / Probatum Ama”. Szarfa satynowa narodowej fabrykacji zabarwiana metodyką sublimacji. Wyśmienite przekształcenie ogarnięcia, drobiazgów z przeżyciami tonalnymi w opanowanym kolorycie. Technika malowania wstęgi kupi na otrzymanie wybitnie niezniszczalnych napisów mężnych na skrobanie. Wzorem włókno niewymownie prądożernego niżby Wi-Fi do USB nie postanawiasz podłączać więc te 700-800mA winno spójnik lim.
0 notes
Text
UKŁADANIE ZABAWEK – PORZĄDKI
zabaw dla dziecka powinien być miejscem, w którym on lub ona może radośnie i bezpiecznie spędzać czas odkrywania jego lub jej okolica. Jednak należy uważać, aby nie przytłoczyć dziecku nadmiernie ruchliwego lub zagraconym pokoju. Dobrze zorganizowana, zorganizowany plac zabaw będzie pozostawić przestrzeń dla wyobraźni bez bycia stymulujące. Te kolorowe zabawki drewniane skrzynie i zabawki skrzynie pomoże w organizacji przynosząc żywe kolory w pokoju zabaw.
zabawki drewniane skrzynie zostały zaprojektowane z myślą o dzieciach. Każde pudełko zabawki lub ławki został wyposażony w zawiasy bezpieczeństwa powolne zamykanie. Skrzynki są zbudowane z wycięciami pod krawędzi zamykania pokrywy, aby uniknąć zmiażdżenia palców. Wiele z tych skrzyń zabawki pochodzą z kółka, dzięki czemu można je łatwo zwinąć, aby zmienić lub przenieść w razie potrzeby. Wszystkie pudełka zabawka, zabawka skrzyń i ławki przechowywania zabawki wykonane są z drewna najwyższej jakości dzięki czemu są solidne i trwałe.
wnętrza pudła z zabawkami są przestronne i mogą być dostosowane z wyjmowanymi przegródkami oddzielić zabawki i książki. zewnętrzne pudełko z zabawkami są w wielkiej różnorodności twórczości. Wiele zabawek skrzynie funkcjonować także jako rozwiązanie ławki i zabawek pamięci i po prostu idealny dla strefach oczekiwania, przedszkolach lub ośrodków przedszkolnych. Są style wykonane specjalnie dla chłopców, a te, które są tylko dla dziewcząt. Wiele z nich jest idealnym miejscem zarówno dla lub przez więcej niż jednego dziecka.
Wykonane z dziewczynami na uwadze, że są pastelowe zamki, powozy księżniczka, domy dla lalek i motyle. Różowy, lawendowy lub pokrytych miękką poduszkę istnieje wiele dość zabawki drewniane pudełka do wyboru. Obraz Twój dziewczynka wokół tańczy w jej stroju wróżki. Kiedy powiewa z łóżka do jej pudełko z zabawkami, wyobraża sobie, że jest ona uwalniając jej przyjaciół Wróżka z zaczarowanym piersi. Unosi je jeden po drugim i daje każdemu z nich słodkie bajki pocałunek. Dziecko następnie delikatnie wkłada każdy uwolniony stwora do łóżka. Przez czas drzemki, ona magicznie złamał zaklęcie. Ale prawdziwa magia dzieje się, kiedy ochoczo podnosi wszystkie swoje zabawki i złóż je w jej ukochanej księżniczki różowy zabawka piersi.
Wozy strażackie, remizy, autobusy szkolne, i namioty cyrkowe wypełnione wielkich kotów należą do szerokiej gamy wyborów dla małych chłopców. Może masz syna, który gra na małym zespołem ligi. On myśli, oddechy i zjada baseball. On uczy się rozbić, uderzyć, prowadzone podstawy i być dobry w sporcie. Gdyby tylko nauczyć się umieścić swój sprzęt z dala zamiast pozostawienia go po całym pokoju. Sportowy szuka zabawki drewniane pudełko z logo ulubionej drużyny baseballowej i projektowania byłoby doskonałe narzędzie motywacyjne.
Jego młodszy brat, który patrzy się na niego pod każdym względem będzie chciał box zabawka własnego. Uwielbia grać w baseball, ale marzy o byciu inżynierem pociągu. On będzie w stanie podjąć wiele ciekawych wycieczek w całym kraju na jego lokomotywa zabawka piersi. I nie będzie bez miejsca!
Przy tak wielu twórczych wyborów, tam z pewnością będzie idealny zabawki drewniane pudełko lub drewniane zabawki dla Twojego dziecka klatkę piersiową, jeden iskra swoją wyobraźnię, z jego bogata kolorystyka i specyficzne tematu. Dodanie drewniane pudełko do przechowywania zabawek na plac zabaw dla dziecka będzie cennym inwestycja w życiu Twojego dziecka iw swoim pokoju zabaw.
0 notes
Photo
Cykl Znalazłem trwa.
Ten skarb wylądował na śmietniku, gdy mieszkałem przy ulicy Ogrodowej na Warszawskiej Woli. Letni poranek, kawa, papieros, parapet. Na dziedzińcu poruszenie, okazało się, że jakaś firma opróżnia mieszkanie na parterze. Wiec co... no siedzę i patrze. Pralka, krzesło, wieszak, czajnik, szafa, i pudełko z różnymi bibelotami, jakby jednym ruchem zgarnięte do kartonu po bananach. Zanim jednak całość wylądowała w kontenerze, pan robotnik wyciągnął jakąś tekturkę, popatrzył na nią chwile, oparł o ścianę kontenera, a resztę wrzucił do środka. Trzy dni trwało wynoszenie rzeczy z mieszkania nr 1. Jak się okazało pralek było 3 i innych rzeczy też było znacznie więcej niż normalnie. Lokatorka jedynki była zbieraczem. W sumie trochę jak ja... Karton okazał się być zdjęciem, oprawionym w szybkę oklejoną plastrem, na podkładce z cienkiego drewna, a na zdjęciu ona. Kim jesteś mała? Czy to ty mieszkałaś pod jedynką? Co robiłaś nad Wisłą? Kto zrobił ci to zdjęcie? Dlaczego nikt go nie wziął, tylko ja? Portret Helenki ( bo tak ją nazwałem) wisi w moim pokoju na ścianie.
0 notes
Text
New Post has been published on Gry Planszowe - okiem planszoholika
New Post has been published on http://planszoholik.pl/2017/01/28/warcraft-gra-planszowa/
Warcraft gra planszowa
Dawno, dawno temu, kiedy byłem jeszcze sam, beztroski i dbający tylko o siebie i własną wygodę, mający czas na wszystko i nie przytłoczony obowiązkami �� w sumie to chyba nie pamiętam kiedy to było, ale na pewno większość ma taki okres w życiu i ja też taki miałem. Mniejsza z tym kiedy to miało miejsce, ważniejsze dla wpisu jest to, że właśnie wtedy bardzo dużo grałem na komputerze. Gier było sporo – na pewno nie takich jak dzisiaj, ale jednak wystarczająco ciekawych, żeby młodego człowieka wciągnąć na dobre. Jedną z gier, które w dawnych czasach pochłaniała czas hurtowo był Warcraft. Mnie dotknęła mocno część I i II, późniejszych nie pamiętam, a jeśli były to chyba już nie wciągnęły mnie. Oczywiście na komputerze nie gram już kilkanaście lat, ale miejsce komputera zastąpiły planszówki. Wiadomo, mówimy o zupełnie innej rozrywce, ale wiemy też, że niektóre tytuły istnieją w obu światach – wirtualnym i planszowym. W przypadku gry Warcraft jest podobnie.
Wersja stołowa nie jest najświeższa bo powstała w 2003, ale do mnie trafiła dopiero kilka miesięcy temu po wymianach na MatHandlu. Przed wymianą nie za bardzo interesowałem się tym tytułem, więc zacząłem się przyglądać mu tak na prawdę dopiero jak trafiła do mnie paczka.
Patrząc na pudełko wróciły wspomnienia, a ta zielona, gapiąca się okładki morda wyglądała zachęcająco. Po otwarciu pudełka było chwilowe WOW …
… dopóki nie dojrzałem tego co jest w woreczkach. Rozczarowałem się, gdy zobaczyłem drewniane jednostki, które szczerze powiedziawszy nie przypominały mi tego co powinny.
Lubię plastikowe figurki, a taki tytuł powinien mieć ładne plastiki. No dobrze, ale jak wiemy nie samymi figurkami gra stoi. Grafiki na kartach sprawiły już lepsze wrażenie i bardziej nawiązywały do wersji komputerowej, choć po drugiej stronie już wiało nudą.
Hexy planszy można uznać za wystarczające, ale trochę brakuje mi ciągłości i delikatnych przejść między poszczególnymi polami, zamiast tego jest wszędzie zielenina i na niej wstawione wycięte grafiki.
Złoto i drewno całkiem spoko (jak na żetony).
Także pierwsze wrażenie mieszane:
z jednej strony sporo elementów
z drugiej zbyt słabo oddają klimat gry
Dopiero co pisałem o Wyspie Skye, która pomimo tego, że graficznie jest cieniutka to broni się w miarę grywalnością, dlatego też przeszedłem do zapoznania się z instrukcją.
Tu nastąpiło spoliczkowanie świeżą rybą. Nie pamiętam ostatnio tak męczącego tłumaczenia zasad. Za pierwszym razem zapału starczyło mi na pierwsze 4 strony instrukcji. Dopiero za trzecim razem udało mi się doczytać do końca. Nie byłem zachwycony i przekonany, ale w dalszym ciągu miałem zapał, żeby rozegrać partyjkę. Udało mi się zebrać jeszcze 3 osoby, z czego w sumie 2 były znające tytuł komputerowy, a pozostałe zupełnie anty-komputero-growe.
Tłumaczenie zasad nie było takie straszne, choć łatwiej było załapać oczywiście Łukaszowi, który tnie na kompie w różne tytuły do dnia dzisiejszego, a Warcrafta swego czasu też przechodził. Zanim rozpoczęliśmy rozgrywkę potrzebowaliśmy prawie 25 minut na setup z tłumaczeniem zasad, więc dość sporo. Z Łukaszem nawet przez chwilę wydawaliśmy się bardzo podekscytowani tym, że na planszy zmierzą się orkowie z ludźmi – w mniejszym stopniu ten entuzjazm podzielały elfy i nieśmiertelni ;)
No i zaczęło się. Pierwsze kopalnie powstały, pierwsze zbiory drewna miały miejsce, tylko z jakiej racji w tym wszystkim pojawiają się kości? Akurat tak się złożyło, że 3 pierwsze kopalnie zostały wyeksploatowane w tempie ekspresowym. Dlaczego? Dlatego, że kości tak powiedziały. Niestety ja tak mam, że takie przypadki zupełnie mnie rozwalają, szczególnie w tytule gdzie jednak powinno coś bardziej zależeć od nas (a przynajmniej tak było w wersji na kompa). To jest porażka i nie mogę tego przeboleć, szczególnie że jak nie mamy zasobów, to sobie nie pobudujemy zbytnio, a bez tego nasze bitwy będą nieustającą porażką. No dobra, ale niech już będzie, że mamy jakąś armię i chcemy powalczyć, bo to jest jeden z istotniejszych elementów gry. Co się wtedy dzieje? No rzesz k… przepraszam, zaczynam się irytować przypominając sobie. Znowu losowość, nuda, męka i brak przyjemności. Jedyne co mi się w potyczkach podobało to fakt, iż w walce biorą nie tylko udział jednostki z pola konfliktowego, ale też z sąsiadujących. W ten sposób robi się niby większy kocioł, ale to też powoduje, że trzeba pilnować więcej odnośnie kolejności grania jednostek strzelających, latających i walczących wręcz. W skrajnym przypadku w walce biorą żołnierze aż z 7 hexów.
Jest jedna w miarę sensowna zasada, odnośnie ulepszania jednostek, które w bitwach trafiają przy coraz większym zakresie wyrzuconych oczek na kostkach. Niestety podczas walki gracze i tak, niezależnie od poziomu ulepszenia musieli rzucać kośćmi, które jak to wiadomo w grach nie kierują się prawdopodobieństwem, a swoją złośliwością. W ten sposób mieliśmy wielokrotnie sytuacje, gdzie pomimo najwyższego ulepszenia Łukasz przegrywał orkami np. z undeadami.
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, że wszystko w tej grze odstaje od pierwowzoru, do tego stopnia, że oryginał stał się w moich oczach dużo gorszą grą. Oczywiście wystarczyłoby teraz odpalić Warcrafta na kompie i przekonać się, że tak nie jest, ale w ogóle mnie nie ciągnie do gier komputerowych. Drugim aspektem jest to, że powroty po 20 latach do tytułów, które kiedyś wydawały się doskonałe, raczej mogą tylko zaburzyć ideały sprzed lat. Łukasz miał bardzo podobne odczucia jeśli chodzi o porównanie Warcrafta gry planszowej i gry komputerowej. Dwie pozostałe osoby, nie „skażone” wersją komputerową stwierdziły, że gra bez rewelacji i wolą jakiegoś starego klasyka. Myślałem, że tylko porównywanie do wersji oryginalnej spowodowało u mnie ten zawód, ale jak widać to nie tylko to stanowiło o decyzji, że przekazuję grę dalej. Akurat w MatHandlu 26 powędrowała w świat i mam nadzieję, że komuś innemu dostarczy więcej frajdy.
Podziel się/Zapisz
0 notes
Photo
Już samo nasze pudełko od Zappera to małe dzieło sztuki. Wykonane z naturalnego drewna z eleganckim, metalowym zapięciem. Ręcznie robione na zamówienie przez firmę produkującą meble, w samym sercu polskich gór. #zapper #huldaclark #madeinpoland (w: Armand : Zappery i wykrywacze metali) https://www.instagram.com/p/CFCkE50HACn/?igshid=fs3wh4o01gnu
0 notes
Photo
Ręcznie malowana drewniana szkatułka z wiekiem, ozdobiona wzorem z ornamentem. Kolory: brązowa, ze wzorem na wieku w kolorze czerwonym, wewnątrz kolor czerwony. Idealna do salonu, sypialni, gabinetu spa. Świetna do przechowywania drobnych przedmiotów. Wymiary: około 14 cm x 8cm x 8 cm.
Możliwość zamówienia większej szkatułki lub dokupienia świecznika do kompletu, zobacz zdjęcie.
#szkatułka#szkatulka drewniana#pudełko na bizuterię#woodbox#pudełko drewniane#skrzyneczka z drewna#świecznik#candleholder#candlestick#świeczniki drewniane#pomysł na prezent#pomyslnaprezent#prezent ślubny#home#homedeco#wyrobyzdrewna#art
0 notes
Photo
Pudełka z Twoim logo. Ręcznie malowane, drewniane pojemniki z pokrywką.
NA ZAMÓWIENIE.
#pojemnik z pokrywką#pudełko z wiekiem#pudełkodrewniane#pojemnik z drewna#woodbox#wood#homedecor#pudełko z logo#pojemnik na pędzle#home#wyrobyzdrewna
0 notes
Photo
Drewniane pudełka na biurko, ozdabiane w wesoły wzór: kubek na długopisy, wizytownik i pudełko z klapką na drobiazgi. Wszystkie trzy posiadają wzór w kwiaty na tle drewna, wnętrza pomalowane na brązowo. Kolory: brąz, beż, biel, zieleń. Pięknie wyglądają na ciemnym biurku.
Handpainted and decorated set of woodboxes.
© MoEmiArt
#drewnianepudelko#woodbox#wood#art#artist#home#shop#paintings#reczniemalowanedrewno#reczniemalowane#wyrobyzdrewna#organizer#na biurko
0 notes
Text
New Post has been published on Gry Planszowe - okiem planszoholika
New Post has been published on http://planszoholik.pl/2017/01/08/wyspa-skye-suchy-lad/
Wyspa Skye - SUCHY ląd
Tak dla ścisłości to Wyspa Skye była prezentem Sofii pod choinką, ale w końcu i tak wędruje do tej samej kolekcji.
Tym prezentem byłem zupełnie zaskoczony, przez co tym bardziej się z niego ucieszyliśmy. Pudełko pomimo małych gabarytów jak np. Splendor, było dość ciężkie. Dziwne ponieważ jak wstępnie przeczytałem, nie ma tam drewna oprócz kilku krążków do oznaczania punktów i rund.
Natomiast o wadze stanowi spora ilość żetonów na bodajże 12 arkuszach.
Oczywiście faza rozpakowywania zyskuje na tym, ponieważ proces wyciskania kartoników daje sporo satysfakcji. Niestety sama grafika jest zwyczajna, niewyróżniająca się niczym, żeby nie powiedzieć po prostu brzydka. Można powiedzieć, że to kwestia gustu, ale nie zmieni faktu, że jest to bardzo słaba strona tej gry. Wiadomo również, że o sile gry stanowi głównie jej mechanika, grywalność, klimat, głębia czy kolejne subiektywne wrażenia jak przyjemność grania, także nie ma co się fixować na słabej grafice.
Jak wypada Wyspa Skye?
Wydaje mi się, że mogę już spokojnie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ za nami 9 partyjek 2-osobowych i kilka 4-osobowych.
Jeśli chodzi o PLUSy:
Zasady gry są przejrzyste, wystarczy jednokrotne przeczytanie instrukcji, żeby mieć jasną sytuację podczas rozgrywek. Zresztą nawet jakby ktoś musiał zrobić to dwukrotnie to nie problem, ponieważ jest raptem 6 stron dość luźnego tekstu.
Gra spisuje się równie dobrze dla 4 jak i 2 graczy. W przypadku wariantu 4-osobowego mieliśmy obawy na samym początku związaną z tym, że zdarza się, iż któryś z graczy po fazie zakupów zostaje tylko z 1 żetonem, a inny może mieć 1 kupiony i 2 z własnych zasobów. Najpierw nie byłem pewien czy dobrze gramy i miałem obawy czy przez to nie będzie ktoś miał słabszej pozycji lub przeciwnie znacznej przewagi. Jednak w późniejszych punktacjach wychodziło porównywalnie, ponieważ z reguły pieniądze równoważyły te dysproporcje.
Wyspa Skye jest szybka. 2 osoby to niecałe 30 minut, a 4 osoby jakieś 45-50 minut.
Podobieństwo do Carcassonne też można uznać za plus. Przez możliwości różnorodnego punktowania wychodzi, że jest to takie Carcassonne z kilkoma dodatkami w zestawie ;)
Dzięki swej prostocie i podobieństwu do Carcassonne sprawdzi się w rodzinnych potyczkach z dziećmi od 8 lat.
Regrywalność podnosi fakt dobierania w każdej z rozgrywek tylko 4 z 16 żetonów, które dają nam punkty na koniec każdej z rund.
Sposób wyceniania swoich żetonów wyspy daje możliwość w pewnym stopniu wpływania na decyzje naszych przeciwników. Dając wysoką cenę na żeton bardzo nas interesujący możemy zniechęcić rywala, ale musimy pamiętać, że cała kwota przypisana do niego przepadnie. Z drugiej strony jak nam ktoś to kupi, to chociaż dostaniemy więcej pieniędzy. Ten element daje sporo niepewności, a przez to gra staje się ciekawa.
Zasada, że drogi nie muszą być kontynuowane i mogą nagle się urwać ma sens. Trochę to ułatwia rozgrywkę.
Ciekawie ułożony mechanizm punktowania za różne żetony zależnie od tury. Dzięki temu trzeba bardziej różnicować rozwój swojej wyspy.
Dodatkowe punty z żetonów terenu potrafią też znacząco wpłynąć na wynik w liczeniu końcowym.
Jeśli chodzi o MINUSy:
Jest podatna na zamulaczy, którzy rozkminiają ruchy i spowalniają flow gry, a tymczasem tu nie ma co rozmyślać.
Już o tym wspomniałem – Wyspa Skye jest brzydka. Teraz nawet pisząc to rzuciłem okiem jeszcze raz i nadal uważam, że to kicz.
Wygląda na to, że dużo plusów, mało minusów, ale jakie wnioski …
To jeszcze chwilę o rozgrywkach jakie miały miejsce. Partie dwuosobowe przekręcały licznik, ale były wyrównane pomimo zupełnie innego podejścia i wagi punktowej na innych elementach. Chętnie wracaliśmy do gry, choć przyznaję, że jest to niezmiernie suche.
Co ciekawe rozgrywki 4 osobowe kończyły się z podobnymi wynikami, też z nie tak wielkim rozrzutem nawet przy graczach początkujących. Była rywalizacja podczas zakupów i … wróć. Były jakieś emocje, rywalizacji w sumie nie, ponieważ i tak każdy po kolei kupuje to co mu odpowiada najbardziej.
Wyspa Skye ma sporo zalet sprawiających, że gra się bardzo przyjemnie, z zaangażowaniem i w oczekiwaniu na każde liczenie, szczególnie to końcowe. Wszyscy się dobrze bawią, chcą grać jeszcze raz, ale brakuje mi w tym wszystkim jakiejś iskry. Chyba ten suchar jest zbyt wysuszony. Oczywiście nie przeszkodziło mi to rozegrać kilkunastu partii, i jestem pewien, że będą następne. Według mnie Wyspa Skye zasługuje na ocenę 7/10 i ale na pewno zostaje w kolekcji.
Podziel się/Zapisz
0 notes