Sope au
#3
Nadszedł w końcu dzień 9 marca, piątek, a co za tym idzie, jedyny dzień tygodnia, kiedy Yoongi mógł spędzić czas tak jak chciał, gdyż jego ojczym szedł do pracy o poranku i wracał popołudniu. Po powrocie z pracy dziewiętnastolatek dostał od młodszego przyrodniego rodzeństwa kartki urodzinowe, a od biologicznego brata dostał nową bluzę, która tak bardzo spodobała mu się, kiedy kupowali prezent dla matki pół roku temu. Później nadszedł czas na spędzenie dnia ze znajomymi i ich drugimi połówkami. Yoongles nie był z tego powodu niesamowicie zadowolony, ale nie miał innego wyboru jak się na to zgodzić i dostać drogie prezenty, których wolał nie dostawać.
Założył nową bluzę od brata, zawiązał trampki i poprawił swoje włosy, które po wczorajszej wizycie u fryzjera, mimo, że wyglądały tak samo, to dla niego wyglądały jakby zmieniły się niesamowicie, nie mógł się przyzwyczaić do ich nowego wyglądu. Zobaczył powiadomienia z Twittera, więc postanowił na niego zaglądnąć, zobaczył, że dostał życzenia urodzinowe od Yiyun i niestety wstawiła jego zdjęcie. Zabije ją za to jak ją zobaczę. – pomyślał, po czym wyszedł z domu.
-Cześć. – przywitał się z wszystkimi, mianowicie z Jiminem i Yiyun oraz ich drugimi połówkami.
-Na wstępie przedstawię ci plan na dzisiaj, my dear. – powiedziała Yiyun, po czym przekręciła kluczyki w stacyjce. – Najpierw jedziemy na odpowiedni obiad na dziś, do twojej ulubionej knajpki wege, później, posiedzimy tam trochę i dostaniesz prezenty, które przyjmiesz i się nie wymigasz. Kupiłam każdemu z nas po butelce soju, nie liczcie na więcej zapchleni alkoholicy. – oznajmiła. – Następnie... – zaczęła, jednak opamiętała się. – Następnie to już niespodzianka. – powiedziała z uśmiechem, a Yoongles wywrócił oczami.
Urodziny, dzień jak każdy inny. Dosłownie świętowanie kolejnego roku życia. Gratulowali mu tego, że jeszcze nie wysiadł psychicznie? Nie rozumiał fenomenu tego dnia, jednak za namową matki i jego przyjaciół postanowił wyjść w ten dzień z domu i spróbować w miarę przyjemnie spędzić czas.
***
Dojechali do wege knajpki, każdy z nich wyciągnął z bagażnika prezenty dla Yoongiego. Chłopak widząc cztery paczuszki poczuł się okropnie głupio, przypominając sobie, że pół roku wcześniej na urodziny Jimina przyniósł jakiś idiotyczny sweterek, który idealnie wpasował się w gusta chłopaka, jednak był z jakiejś sieciówki, kupiony na promocji oraz jakąś butelkę wina, a dwa miesiące wcześniej na urodziny Yiyun kupił jakiś naszyjnik, który nawet nie był złoty, a pozłacany. Miał szczerze ochotę zapaść się pod ziemie.
-Dzień dobry. – powiedział, kiedy wszedł do knajpki, po czym podążył na antresole, gdzie zawsze siedzieli z Yiyun i Jiminem, podczas ich spotkań. Po chwili podszedł do nich kelner z menu, po chwili namysłu Yoongi, który chciał po prostu stamtąd uciec poszedł do tego samego kelnera i złożył zamówienie nie czekając na to aż on do nich przyjdzie. Kiedy wrócił na antresole na stole znikąd leżała babeczka z wetkniętą w nią świeczką.
-Tylko nie śpiewacie “Happy Birthday”, bo już totalnie padnę i nie wstanę. – powiedział.
-No dobrze, to pomyśl życzenie. – powiedziała Yiyun kiedy podeszła do niego z babeczką na talerzyku. Po chwili namysłu Yoongi pomyślał życzenie. Chcę być szczęśliwy. Zdmuchnął świeczkę i dostał owację na stojąco. Uśmiechnął się patrząc w podłogę, po czym usiedli z powrotem przy stole. – Otwórz prezenty i nie grymaś jak twoja dwuletnia siostrzyczka. – powiedziała Yiyun.
-Więcej się nie dało pieniędzy zmarnować? – zapytał.
-A i dzisiejsze potrawy na mój koszt. – powiedział Seungmin, chłopak Yiyun.
Yoongi otworzył pierwsze pudełko i zobaczył tam trzy bluzy Fili, które oglądał tylko na wystawach sklepowych, lekko rozwarł usta, bo dotarło do niego, że dzięki tym bluzom i bluzie od brata mógł się już pożegnać z tymi starymi i w końcu wyglądać jak człowiek. Pod spodem znajdowała się jeszcze karta podarunkowa.
-To od mojej mamy, wiesz, że pracuję w tym sklepie, miałem zniżkę lojalnościową na to wszystko, więc nie krzycz. – powiedział Minnie.
-No dobrze, dziękuję. – powiedział i uśmiechnął się do Jimina. – Podziękuj też mamie, bananie.
-Tamten jest ode mnie. – powiedział Jeongguk, kiedy Yoongi wziął do ręki kolejne opakowanie. Zestaw kosmetyków i zegarek. Oczywiście musiał dostać nieziemsko drogi zegarek. – Yiyun mówiła co możliwie z nim zrobisz, dlatego wybrałem taki za którego dostaniesz sporo pieniędzy w razie czego, ale możesz go również zachować. – powiedział i pokazał swój króliczy uśmieszek, po czym dostał całusa w policzek od Jimina.
-Dziękuje, Gguk. – powiedział, a jego rumieńce robiły się coraz wyraźniejsze, a oczy coraz bardziej przepełniały się łzami. Nie chciał ryczeć przy tych ludziach, wiedział, że mimo, że chcieli nie rozumieli tego jak wygląda jego życie, nie rozumieli, jak to jest dostać drogi prezent, na który nigdy nie będzie ich stać. Kolejny prezent był od Yiyun i Seungmina, więc Yoongles nie rozumiał skąd czwarta paczka. Dostał zestaw komiksów, słodycze, krem, o który prosił Yiyun oraz zestaw maseczek. Jednak na dnie leżało coś jeszcze. Jakiś materiał.
-Yoongi, proszę nie weź tego za jakąś prowokację, kiedyś siedzieliśmy u mnie i przeglądałeś podobne, więc... – zaczęła, a on wyjął sukienkę, która była po prostu cudowna. Morze łez już po prostu wylało się z ślicznych oczek młodego Mina. Kiedy zobaczył ten materiał, te koronki, kołnierz, po prostu łzy osiągnęły punkt krytyczny.
-Ja... Dziękuję wam... Daliście mi dziś prezenty za wartość mojej rocznej wypłaty w tej cholernym grill barze. – powiedział, po czym schylił głowę i zasłonił usta rękawem bluzy. – Ta sukienka jest śliczna, ale obawiam się, że zbyt często nie będę w niej wychodził, obawiam się, że spuścili by mi niezły wpierdol. – powiedział.
-Nikogo tu nie ma, tam jest łazienka, proooszę przymierzysz ją? – zapytała Yiyun przeciągając “o”.
-No dobrze. – powiedział. – A co jest w czwartej paczce? – zapytał, a Yiyun wzruszyła ramionami.
-Zobaczysz jak wrócisz. – powiedziała i uśmiechnęła się.
Yoongi wziął sukienkę do łazienki i szybko w nią wskoczył, jakimś cudem poradził sobie z zamkiem na plecach, podwinął wyżej swoje skarpetki i wyszedł do reszty. O tej porze nie było tam zbyt wielu osób, najwięcej było o wczesnych godzinach porannych, około południa albo tuż przed zamknięciem. Po za tym mało komu chciało się iść na antresole, kiedy to na parterze było najwięcej miejsc.
Ciemnowłosy chłopak zrobił obrót wokół własnej osi, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Yiyun patrzyła na niego maślanymi oczami.
-Ej bo będę zazdrosny. – powiedział Seungmin widząc to.
-Daj spokój. – powiedziała i pocałowała go w policzek. – Zrób sobie zdjęcie come on. – powiedziała. – Wyglądasz ślicznie, pięknisiu. – dodała.
Yoongi stanął przy szklanej ścianie oddzielającej ich stolik od innego stolika i zrobił szybką selce, w trakcie czego Yiyun zrobiła mu zdjęcie od tyłu i bez jego wiedzy wstawiła na Twittera.
-Chyba powinienem się przebrać. – powiedział.
-Zostań w tym, załóż na siebie bluzę i ewentualnie ściągnij kołnierzyk. Yoongi, musisz uwierzyć mi na słowo, nigdy nie wyglądałam w sukience tak dobrze jak ty. – powiedziała.
-No dobrze. – powiedział, po czym odpiął kołnierz i założył na siebie bluzę od brata. Usiadł z powrotem obok nich i zaczął jeść posiłek, który przyniósł im wcześniej kelner.
-Jaka jest ta niespodzianka? – spytał Yoongi, trzymając w dłoni ostatnią nieodpakowaną paczkę.
-Ugh ty nadal tego nie otworzyłeś. – jęknął Jimin z niezadowoleniem.
-A powinienem? – zapytał.
-Bez tego nie będzie niespodzianki. – powiedział Gguk obejmując Jimina w talii.
-No dobrze. – powiedział i oderwał papier ozdobny. W środku znajdował się karnet na zajęcia taneczne.
-Yiyunnie! - powiedział z entuzjazmem wyższy od Yoongiego chłopak, Min od razu chciał zapaść się pod ziemie z powodu sukienki, którą miał na sobie. Zaczął bawić się materiałem, zakręcając go wokół wskazującego palca, wyłączył się na chwilę, po czym zauważył, że brunet zwraca się do niego.
-Jung Hoseok. - powiedział i wystawił w jego stronę dłoń. - Solenizant rozumiem? - zapytał z takim cudownym uśmiechem na twarzy.
-Ja? Uhm. Tak, tak ja... - zaczął, ale nie mógł się wysłowić. - Min Yoongi. - powiedział i złapał dłoń Hoseoka, którego włosy przyklejały się do czoła.
-A więc pewnie dostałeś karnet ode mnie, tak? - zapytał Hoseokssi.
-To... To od ciebie? - zapytał strasznie niepewny siebie.
-Tak, twoja przyjaciółka powiedziała mi co nie co o twojej pasji, a ja właśnie po to otwarłem to. - tutaj zrobił cudzysłów palcami. - ,,Studio”.
-Ile mu powiedziałaś? - zapytał i spojrzał na nią zdenerwowany, na co ona odpowiedziała rozłożeniem rąk i cwaniackim uśmiechem.
-Ślicznie wyglądasz w tej, uhm? Spódniczce?
-Sukience. - poprawił go. - Ale mi też ciągle się to myli. - wyjaśnił.
-Oh, no dobrze, jednak masz jakieś spodenki czy coś? Chciałbym zobaczyć, jak tańczysz. - powiedział, a Yoongiego zmroziło.
-Ja... Ja mam... Zatańczyć tutaj przy... - robił przerwy głośno połykając ślinę. - Przy wszystkich?
-Jeśli chcesz możemy iść do osobnego pokoju, jeśli wtedy będzie ci jakoś lżej. - powiedział.
-Tak, myślę, że to by była lepsza opcja. - powiedział.
-No dobrze, więc tam jest łazienka, jak się przygotujesz przyjdź z powrotem tutaj. - przedstawił plan, na co Yoongi kiwnął głową. Przebrał się, a następnie wrócił idealnie by obejrzeć spektakl Hoseoka, który właśnie stał na scenie z jakąś szybko wpadającą w ucho muzyką w tle.
-Nie pośliń się. - powiedział Jimin, który podszedł do Yoongiego stojącego w przejściu.
-O czym ty mówisz? - zapytał lekko zdenerwowany. - Nie ślinie się, podziwiam sztukę, którą tworzy ten człowiek. - powiedział i machnął głową w stronę tańczącego Hoseoka.
-Okay, okay. - powiedział Jimin i wycofał się w obronnym geście.
Chwilę później Hoseok po owacjach na stojąco podszedł do Yoongiego i Jimina.
-Gotowy? - zapytał.
-Powiedzmy. - mruknął, po czym podążył za Hoseokiem.
Stali chwilę w ciszy, która dla Yoongiego stawała się coraz bardziej niekomfortowa.
-Muszę? - zapytał Yoongi.
-Może zrobimy tak, znasz jakiś cały układ? - zapytał.
-Kilka, ale nie są dopracowane. - powiedział.
-Nieważne. - odpowiedział.
-Tak, bo muszę korzystać z tej szansy i nie chcę tego zjebać. - powiedział Yoongi spuszczając wzrok w podłogę. - Bez sensu zajmuje ci czas, dziękuję za szanse. - odwrócił się, ale zmierzając do drzwi został złapany przez Hoseoka za przedramię.
-Słuchaj, miałem do czynienia z różnymi tancerzami, nie liczy się to jak tańczysz, a to jak bardzo chcesz dążyć do ideału. Spróbuj się troszkę rozluźnić. - powiedział. - Co zrobisz jak będziesz najlepszym tutaj tancerzem i będziesz jeździć na konkursy? Wtedy będziesz miał jeszcze większą widownię. - dodał, a odpowiedział mu śmiech Yoongiego.
-Oh, błagam cię, ja najlepszym tancerzem? - zapytał i parsknął ponownie.
-A jakbym zawiązał ci na oczach jakąś chustę i wyszedł z pokoju.
-Nie wyszedłbyś. - powiedział i spojrzał na niego jakoby ,,spod brwi”, a tym razem Hoseok się zaśmiał.
-To może tak po prostu pokażesz mi co umiesz? - zapytał.
-Że ty masz siłę się ze mną przekomarzać. - powiedział i wywrócił oczami. - Włącz coś z tej playlisty. - powiedział po czym odpalił spotify na telefonie i podał wyższemu. Yoongi słysząc dobrze znaną już melodie, zaczął prezentować układ taneczny. Hoseok dokładnie obserwował każdy jego ruch, każdy gest, jego wyraz twarzy, jego zgranie z muzyką. Nie był profesjonalistą, aczkolwiek od jednego się uczył i chciał też uczyć innych. Nie brał wiele za lekcje, czasem nawet dawał je za darmo, robił to z pasji i chciał wszczepić tą pasję w innych. Kiedy zobaczył to w jaki sposób Yoongi poruszał się w tańcu miał po prostu ochotę nagrodzić go każdym medalem jakim dostał w szkolnych konkursach. Był naprawdę pod wrażeniem tego chłopaka, który nauczył się tego tylko z własną pomocą. Kiedy skończył swój występ ukłonił się, po czym spojrzał na Hoseoka, który był pod szczerym wrażeniem, ale Yoongles myślał, że nie odzywał się z powodu tego, że nie poszło mu najlepiej. - Było tragicznie, prawda? - zapytał i schował twarz w dłoniach. - Mówiłem, że tylko marnujesz na mnie czas.
-Żartujesz sobie? - zapytał i uśmiechnął się promiennie. - To było coś niesamowitego! - przyznał z zachwytem.
-Na... Naprawdę? - zapytał niedowierzając.
-Tak. Mam nadzieję, że jak najszybciej skorzystasz z dożywotniego karnetu. - powiedział z uśmiechem.
-Dożywotni? Jak niby? - zapytał.
-Daję czasem lekcję nawet za darmo, za głupią drożdżówkę albo kawę, to akurat bardzo lubię, bo często prowadzę zajęcia kilka godzin bez przerwy i nie mam nawet czasu zjeść, niewiele osób mi za nie płaci, ale taka jest moja wola, niektórzy co prawda płacą tak jak płacili w innym studiu, ale come on, to moje studio obok prawdziwego nie stało, powiedziałbym, że to bardziej melina. Jednak dzieciaki z biedniejszych rodzin, bądź nawet te bogatsze po znajomości, czy moi rówieśnicy przychodzą do mnie i nawet nie wiem skąd wzięło się to, że czasem jest ze mną po dwanaście osób. - powiedział.
-To dość niesamowite, Seonsaeng.
-Oh, już nie przesadzaj, nie jestem jakimś wielkim tancerzem żebyś się tak do mnie zwracał, hyung. - powiedział i spuścił wzrok w podłogę.
Do pokoju nagle wpadli Jimin, Jeongguk, Yiyun i Seungmin.
-Wcale nie podsłuchiwaliśmy. - powiedział blondyn, który był najniższy w grupie. - Więc jeśli Hobissi przyjął cię do swojej tanecznej sekty... - zaczął.
-O czym ty gadasz? - zapytał Yoongi, który uniósł brwi słysząc słowo sekta.
-Anyway, Hoseokssi, chciałbyś przejechać się z nami na most Paldalgyo? - zaproponował Jimin.
-To znaczy, jeśli solenizant nie ma nic przeciwko? - zapytał.
-Skończ mnie tak nazywać to nie będę miał. - powiedział i wywrócił oczami.
-Mamy jakiś prowiant w samochodzie, mam jeszcze jakieś fotele, żeby rozłożyć w bagażniku, więc myślę, że możesz się dołączyć Hobi. - oznajmiła Yiyun.
-Okay, jeśli tak. - powiedział. - Dajcie mi moment, tylko się przebiorę, miałem dzisiaj trochę zajęć i ugh, dziwie się, że nie uciekliście.
-Chyba masz dobry antyperspirant. - powiedział Yoongles, a Hoseok zaśmiał się, po czym wyszedł.
-I? - zapytała Yiyun.
-I co? - zapytał Yoongi. - Powiedział, żebym skorzystał z karnetu.
-Yay! - wydała z siebie – Wiedziałam, że ci się uda, ile razy mówiłam ci że masz wielki talent, nawet kiedy byliśmy trochę napruci i tańczyliśmy powstrzymując wymioty byłeś istną prima baleriną – dodała, a Yoongles próbował nie pokazywać szczęścia jakie przyniosła mu ta sytuacja, tak naprawdę wewnętrznie skakał ze szczęścia pod sam sufit.
#5
Kiedy dojechali przed most, Yiyun zaparkowała auto gdzieś w pobliżu. Wzięli sobie po butelce soju, Yiyunnie oddała swoją Hoseokowi, ponieważ przy jego zakupie zapomniała o tym, że prowadzi. Dotarli do barierki, okolica nie była zbyt malownicza, a rzeka, która przepływała pod mostem nie była zbyt czysta, robiło się chłodno, a Yoongles żałował, że założył te cholerne spodenki. Dwie parki zakochanych stanęły sobie obok siebie opierając się o barierki i przytulając do siebie, a Hoseok i Yoongi stanęli półtora metra dalej trzymając butelki w obu dłoniach.
-Jestem głupi czy głupi, że na początku marca ubieram spodenki. - powiedział, żeby zacząć jakąś rozmowę, po czym wziął kilka łyków napoju alkoholowego.
-Troszkę głupi, teraz się trzęsiesz. - powiedział Hoseok nie patrząc mu w oczy, a jedynie patrząc na butelkę, którą trzymał w rękach. - Jeszcze nie zabrałeś z sobą żadnej kurtki. - powiedział.
-Moja bluza daje ultimate ciepło. - powiedział i złapał za materiał, który opierał się na jego klatce piersiowej i nim pomachał, Hobissi zaśmiał się, po czym spojrzał na Yoongiego.
-Nie wiem, czy powinienem o to pytać, ale Yiyunnie mówiła mi co nie co o twojej sytuacji w domu.
-Jeśli dlatego jesteś dla mnie miły to... - zaczął, ale Hoseok przerwał mu.
-Nie. - powiedział. - Wiesz z jej opowieści wydałeś się naprawdę wspaniałym człowiekiem.
-Oh czyli ty wiesz ode mnie więcej niż ja o tobie? - zapytał i uniósł brwi po czym uśmiechnął się zawadiacko.
-To można zmienić, jeśli chcesz. - powiedział. - Ale po prostu jestem pod wielkim wrażeniem tego co robisz dla swojej rodziny, tego jak poświęcasz siebie, aby zapewnić im byt. - dodał. - Więc zasługujesz na każdy prezent i każde miłe życzenia urodzinowe, które dostałeś, solenizancie. - oznajmił, oczywiście dodając pseudonim, który nadał Yoongiemu, żeby troszkę go rozdrażnić.
-Oh spadaj. - powiedział i dał sprzedał mu delikatne uderzenie z pięści w ramie.
-Auć. - powiedział i zrobił smutny grymas.
-Taki delikatny jesteś? - zapytał i zaśmiał się.
-Nie wiem, za to chyba musisz postawić mi ramen z tteokbokki. - powiedział i wzruszył ramionami.
-A więc to tak? - zapytał i uniósł jeden kącik ust, po czym zmarszczył oczy.
-Nie rozumiem o co ci chodzi. - powiedział, a na jego twarzy pojawiło się udawane zdziwienie.
-Dobrze, niech ci będzie ten ramen. - powiedział. - Kiedy? - zapytał.
-Jeszcze ci dam znać, bo nie wiem jeszcze jak z zajęciami w przyszłym tygodniu. - powiedział.
-W jaki sposób “dasz mi znać”, kiedy nie masz mojego numeru?
-Oh daj telefon to ci go wpisze. Potrzymaj mi soju - powiedział, a Yoongles wyjął swojego smartfona z kieszeni i podał wyższemu, który po kilku sekundach oddał mu go z powrotem, a następnie z powrotem otrzymał swoją butelkę.
-Serio zapisałeś siebie jako “your hope”? - zapytał i uniósł brwi, na co Hobissi wzruszył ramionami.
-Przedtem zwróciłem się do ciebie hyung, poprawnie racja? Jeśli dobrze pamiętam z tego co mówiła Yiyun. - powiedział.
-Dzisiaj stuknęła mi dziewiętnastka, więc jeśli masz mniej ode mnie to chyba poprawnie.
-11 miesięcy mniej. - powiedział.
-Co? - zapytał nie do końca rozumiejąc do czego odnosi się “his hope”.
-Mam urodziny 18 lutego, tyle, że mam rok mniej. - wyjaśnił.
-Oh. Z początku nie zrozumiałem.
-No tak, trochę nie umiem mówić. - powiedział i zaśmiał się.
-Widzisz? Już osiągnąłeś więcej ode mnie. - powiedział Yoongi, po czym odwrócił się w stronę samochodów jeżdżących po moście i wpatrzył się w niebo.
-Okay, teraz to ja nie zrozumiałem. - powiedział i zmarszczył brwi.
-Pracuję w grill barze zarabiając w okolicach minimalnej płacy, zajmuję się moim młodszym rodzeństwem, chodzę do szkoły wieczorowej, żeby uczyć się finansowości, która w ogóle mnie nie obchodzi tylko po to, żeby później utrzymać rodzinę i dostać dobrze płatną pracę, sram na swoje pasję. - tu przerwał i strzelił sobie dłonią w czoło. - A w tym momencie o wiele za szybko się otwieram i mówię co mam na myśli. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że ty jakoś będąc ode mnie młodszy spełniasz swoje pasję, a ja tylko chore ambicje, które wykreowałem dla siebie, żeby podobno zadowolić matkę i ojczyma. - powiedział.
-Yoongi ja... - zaczął, ale nie wiedział co na to odpowiedzieć. - To, że się spełniam nie znaczy, że u mnie też jest kolorowo. - powiedział, a młody Min zamilkł.
-Przepraszam, ja... chyba zbyt szybko oceniam sytuację przez jakiś usnuty w mojej głowie pryzmat.
-Jasne. - powiedział i zamilknął, a jego pogoda ducha wyparowała.
,,Kurwa” - pomyślał Yoongi - ,,Zadowolony z siebie jesteś?”
-Chyba będziemy już wracać prawda chłopaki? - zapytała Yiyun.
-Co? Która godzina? - spytał Yoongles, który miał nadzieję, że jeszcze wyjaśni sytuację z Hoseokiem.
-Jakoś przed dwudziestą pierwszą. Niby jesteśmy dorośli, ale Seungmin wziął sobie jutro rano ekstra zmianę, a matka Jimina wariuje i zasypuje go wiadomościami. Możesz do mnie jeszcze wpaść Yoonini. - powiedziała Yiyun. - Kupiłam maseczki, w drodze do mnie jak już wszystkich poodwozimy wypożyczymy jakiś film, zostaniesz na noc i zrobisz mi jutro te twoje słynne naleśniki. - dodała z uśmiechem.
-Bo będę zazdrosny. - powiedział Minnie i zrobił grymas niezadowolenia, a Gguk pocałował go w czoło, na co niższy troszkę się rozchmurzył.
-Hobissi gdzie cię odwieźć? Do mieszkania czy do studia? - zapytała brunetka.
-Mieszkanie. - powiedział.
Yoongi czuł niesamowite poczucie winy przez to jak kończył się ten wieczór, ale nie mógłby nosić nazwiska swojego biologicznego ojca, gdyby nic nie spierdolił. Zaczął, jak to zwykł robić w nerwach, gryźć policzki od wewnętrznej strony, a wraz z tym bawić się pierścionkiem, który nosił na małym palcu prawej ręki.
7 notes
·
View notes