#pierścionek na dwa palce
Explore tagged Tumblr posts
Text
www.detoxdesign.pl BUM!!! UWAGA GORĄCA NOWOŚĆ!!! Tak! Ten model zachwycił już Was w naszym ukochanym butiku autorskim w Warszawie a teraz możecie go już kupić w naszym sklepie internetowym www.detoxdesign.pl Prosty pierścionek na dwa palce NAGANO79 czeka na Was online tu: https://detoxdesign.pl/sklep/prosty-pierscionek-na-dwa-palce-nagano79/ Jak cała nasza oryginalna modna biżuteria autorska, również ten model zachwyca swoim szlachetnie prostym, minimalistycznym i subtelnie industrialnym charakterem. A chociaż nosisz go na dwóch palcach jednocześnie to jest bardzo wygodny. Nie ogranicza ruchów palców nawet przy pracach manualnych. Przetestowane w naszej pracowni podczas wykonywania biżuterii!!! I jeszcze jedno! Ponieważ ten oryginalny i szlachetnie prosty pierścionek na dwa palce ma tak piękną formę dlatego możecie go nosić również jako element zachwycającego wisiora. Wystarczy zawiesić go na łańcuszku. Zobaczcie zdjęcia! BANG!!! LISTOPAD BĘDZIE GORĄCY!!! Obiecujemy Wam duuuużo nowości. Jak to mawiają: stay tuned ;)! . Udostępniajcie ten post. Dobrymi wiadomościami trzeba się dzielić! LOVE . #moda #biżuteria #nowa_biżuteria #oryginalna_biżuteria #modna_biżuteria #pierścionek #nowy_pierścionek #nowe_pierścionki #pierścionek_na_dwa_palce #detoxdesign #butik #warszawa #dobra13 #biżuteria_online #polscy_projektanci #no_fear_in_design #gorący_listopad
#moda#butik#fashion#love#life#detoxdesign#butikonline#biżuteria#bransoletki#modna biżuteria#nowa biżuteria#oryginalna kobieta#oryginalna moda#oryginalna biżuteria#pierścionek#nowy pierścionek#nowe pierścionki#pierścionek na dwa palce#butik warszawa#warszawa#biżuteria warszawa#dobra 13#biżuteria online#biżuteria autorska#polscy projektanci#design#designer
0 notes
Text
nothing prepared me for, what the privilege of being yours
Nie wierzę. Przyjęli mnie w Stanleyu, będę Junior accountant AP with italian and english! Ale stres. Szłam na tą rozmowę z myślą, że raczej nie mam szans a tu proszę. Dzień później do mnie oddzwonili i chcą mnie zatrudnić, na dodatek mam o 600 zł więcej niż w obecnej pracy. Już wszystko załatwione, odchodzę z BCD dosłownie za moment za porozumieniem stron, nie chcieli mnie puścić i próbowali mnie przekonać żebym została, ale jednak praca z tak konkurencyjną stawką i takimi możliwościami rozwoju jest nie do odrzucenia. Trochę się stresuje przed pierwszymi dniami pracy, ale muszę dać radę. W końcu uda mi się przełamać bariery językowe myślę. Może zniknie ten irracjonalny stres przy gadaniu po włosku? W końcu go umiem. :)
W Zakopanem na Walentynki z D. było przecudownie po prooostu! Jak ja kocham to jak o mnie dba i to jak się przy nim czuję. Jest między nami tyle chemii, tyle namiętności, tak kocham jego śliczne ciało i gładką skórkę na umięśnionych plecach, że aż nie mogę się na niczym skupić. Codziennie się kochaliśmy po kilka razy, ciągle za rączkę, ciągle przytuleni, ciągle wpatrzeni w siebie. Nawet te jebane 7h w autokarze zleciało tak szybko, bo ciągle sobie gadamy, coś oglądamy, słuchamy muzyki. Teraz znowu mamy fazę na Pink Floydów, D. kupił sobie nawet gitarę elektryczną i będzie się uczył naszego ukochanego kawałka “ Shine on you crazy Diamond” W Zakopanem zwiedziliśmy sobie jedynie Krupówki, Gubałówkę i Dolinkę Strążyńską, niestety dwa dni to praktycznie była podróż, dlatego stwierdziliśmy, że na takie dalsze wyjazdy to musimy jednak na dłużej jeździć. Chociaż nie żałuje bo naprawdę było wspaniale. Czuję się przy nim tak sto procent sobą, mega nam razem odpierdala i się wygłupiamy jak debile i sobie dokuczamy. Kocham to strasznie, tą więź między nami która cały czas między nami się zacieśnia. Teraz to już po prostu mam obsesję na jego punkcie. Jest idealny z charakteru dla mnie, ma tam jakieś małe wadki jak bycie zazdrosnym czy obrażanie się na mnie za jakieś głupoty, ale ostatnio widzę jak nad tym pracuje i mega widzę poprawy. To są chyba jego jedyne wady, więcej na prawdę nie dostrzegłam. W ogóle w Zakopanem byliśmy w tylu super knajpach, mega dużo dobrego żarełka zjedliśmy, dużo grzańców wypiliśmy i wsunęliśmy wiele oscypków. Pysznie było. To jest takie super, że zawsze za wszystko płaci bez słowa i mówi mi żebym się uspokoiła, że mam brać sobie co tylko chcę i mam się nie przejmować. Powiedział, że w końcu widzi, że go kocham i że już się czuje bezpieczniej w naszym związku. Na początku miał trochę ze mną przejebane, ale się nie poddał i mnie nie zostawił mimo że kilka razy go zraniłam swoim niezdecydowaniem. Niestety moja przeszłość kilka razy się dała we znaki, ale teraz już jestem tak na sto procent go pewna! Już mam naszą wizję ślubu z lawendowymi dekoracjami, z moją skromną sukienka ślubną i wiankiem we włosach. Teraz jak myślę, że mi się kiedyś oświadczy to na pewno powiem “tak”.
Dzisiaj idziemy na nasze ukochane pierogi z serem do Zapiecka, to chyba nasza ulubiona knajpka ze wszystkich. Obsesyjnie je pochłaniamy. Dopiero 12 a mi już tak w brzuchu burczy. No nie mogę! To taki super uczucie, że on jest taki męski i zaradny życiowo. I jeszcze kocham to, że obydwoje tak uwielbiamy chodzić do kina na każdy możliwy horror a obydwoje oglądamy przez palce i się mega boimy. Jak ja kocham nas i go i wszystko i w ogóóóóle życie mi się ułożyło.
W ogóle jejuu, wróciliśmy z Zakopanego jakoś o 21 i D. został u mnie na noc. Taki przedłużony wyjazd. Tak się cieszyłam, że w moim własnym ukochanym łóżeczku będziemy razem spać. A w jakim szoku byłam jak babcia przyniosła mu kołderkę i poduszkę, a rano zrobiła mu śniadanko. Ona go uwielbia i ciągle mówi, że widać że mnie chłopak kocha i że mam być dla niego dobra. Moja babcia, ta sama która jak Gt siadał ze mną na łóżku to wyganiała, ta która ciągle powtarza że faceci to tylko bałamucą kobiety i żebym uważała, ta która zawsze wszystkich mężczyzn (łącznie z moim tatą) z domu wyganiała. Ciężko mi w to uwierzyć, ale tak jest. Mega mnie to jara. Kocham gooooo. W ogóle w marcu dostanę chyba pierścionek jakiś z diamentem, Na dzień Kobiet. Coś tak napomniał. Jaram się mega ^^ Dobrze, że go mam. I tyle. W końcu jestem szczęśliwym, normalnym człowiekiem bez pojebanych patologicznych problemów, nikt mnie nie wyzywa, nie bije, nie zdradza, nie oszukuje. Jestem w niebie po prostu.
Emily
2 notes
·
View notes
Text
SWITCH OUT THE BATTERIES | EPILOG | TŁUMACZENIE
Link do oryginału: Switch Out The Batteries Pairing: oczywiście Larry Stylinson Autorki: LoadedGunn istajmaal Zgoda: oczywiście! Gatunek: SMUUUT, BDSM Opis ogólny: Harry i Louis spotykają się w sex shopie. To rodzaj który przeradza się w małżeństwo. I jakby, relacje BDSM.
Opis:
Harry unosi brew. - Seks kostki? - Yup. Wiesz, te które sprzedajemy, jedna z częścią ciała i druga z działaniem, które wykonujemy na tej… części. - Czy to nie jest to, co stare małżeństwa kupują od ciebie, aby dodać trochę pikanterii? Louis marszczy brwi i otwiera usta, by powiedzieć Harry'emu, żeby się zamknął, ale wtedy zauważa ten absolutnie rozmarzony wyraz jego twarzy i może tylko się zaśmiać. - Tak kochanie, jesteśmy dokładnie jak małżeństwo w średnim wieku. Z wyjątkiem tego, że mamy dwudziestki i pudełko pełne zabawek tortur pod naszym łóżkiem.
Dwa lata po ich spotkaniu w sex shopie. Harry wraca do Louisa z miesięcznej trasy w Stanach i ogarniają się z wszelakimi sprawami tworzenia więzi.
Od tłumaczki. Na myśl, że to już koniec jest mi naprawdę dziwnie.
Osiem miesięcy później
Harry czeka godne podziwu godzinę i piętnaście minut po pożegnaniu się z Louisem nim nie otwiera do niego wiadomości. Ma dziecko na kolanach, zatyczkę w tyłku i dwadzieścia tysięcy ludzi, którym musi zaśpiewać wieczorem, ale jego myśli, jak zawsze, są na Louisie.
Lux w końcu zabiera Harry'emu telefon i naciska wszystkie guziki naraz.
- Chce narysować obrazek – wydyma wargi.
Harry prycha i spogląda na Lou. - Będzie domagała się swojego telefonu już za rok, w tym tempie.
- Już się pytała. - Lou wyciąga iPada z swojej torby i kładzie go na podłodze przed Lux, otwierając aplikację do rysowania. - Co zrobisz?
Harry przygląda się jak dziewczynka rysuje jakieś patyczaki przez chwilę, po czym marszczy czoło.
- Nie powinnaś się martwić o, jakby, raka mózgu czy coś?
Kobieta wywraca oczami – Zostaw sobie rodzicielstwo na czas jak będziesz miał własnego terrorystę, szukającego rozrywki.
Harry mruczy wymijająco. Lou żartuje, ale... Harry robi sobie szybkie zdjęcie, całując gruby srebrny pierścionek wokół swojego palca serdecznego i wysyła serię iksów Louisowi. Ma swojego chłopa ze sobą w trasie i pierścionek na palcu. Wszystko jest możliwe.
*
To nie była najgorsza rzecz na świcie. Zostawienie Louisa w Anglii kiedy Harry jechał w trasę. Możliwe, że było parę huraganów lub konfliktów wojennych które znajdują się wyżej w książce Harry'ego. Większość klęsk żywiołowych, na przykład, nie chodzi w parze z seksem na powitanie. Mimo wszystko, mienie Louisa z powrotem w swoich ramionach po tygodniach bez siebie było niesamowite, ich pierwsza rozłąka była powodem dla którego Niall wniósł seks kostki do ich życia i Louis z Harrym postanowili upamiętnić rocznicę tego pomyślnego dnia, piekąc ciasto, które jest naturalną wersją Nialla. Ale nie ma na świecie nic porównywalnego do mienia Louisa tutaj, ze sobą, obserwującego z uśmiechem jak Harry rozgrzewa się z trenerem wokalnym, wybierającego zatyczkę którą założy rano, przewracającego oczami na hipsterów i ich kraty, gdy Harry wybiera swój strój na wieczorny koncert z Caroline z garderoby, całującego go w skroń kiedy zaczyna się denerwować ponieważ Paul właśnie powiedział mu że Elton John będzie na widowni.
Harry zawsze nalegał, że pomimo tego jak pragnął, by Louis był jego sugar tatusiem, to że jego kariera jest tak samo ważna jak młodszego. Utrzymanie sklepu było ważne dla nich obu, nawet jeśli nie potrzebowali za bardzo pieniędzy, i to nie tylko dla wartości sentymentalnej. Ale kiedy Harry spytał się go czy za niego wyjdzie dwa dni przed swoim wyjazdem na następną część trasy, Louis natychmiastowo zatrudnił Perrie na pełny etat i spakował się na podróż z Harrym po całej Europie. I tak, możliwe, że mienie swoich własnych żyć nawet kiedy zaczynają nową fazę budowania swojej relacji jest ważne, ale naprawdę kurwa miło jest mieć zawsze przy sobie Louisa, szczególnie kiedy rozważa pobiegnięcie do łazienki by zwymiotować.
- Elton jest tym który powinien się denerwować, - Louis mówi, szarpiąc za włosy Harry'ego figlarnie. - To ty jesteś tym gorącym młodziakiem, który go wygryza.
- Nawet tak nie żartuj. - Harry chowa głowę w zagięciu swojego łokcia, kiedy Louis opiera swoja dłoń na krzywiźnie jego tyłka, zaledwie kilka cali ponad miejscem gdzie zatyczka rozrywa go na pół. - On jest legendą, ja jestem po prostu – nikim.
Nie jesteś nikim, wtórują wszyscy w pomieszczeniu, ale wszystkim co Harry tak naprawdę słyszy jest Louis szepczący mu do ucha: - Chodź ze mną do pokoju, kochanie.
Seks przez telefon, kiedy Louisa nie było z nim w trasie, był dobry. Nawet świetny. Ten jeden raz z spinaczami do ubrań Harry może się posunąć do nazwania odmieniającym życie. Ale bez względu na to jak cierpliwie czekał, aż Louis odpisze mu ze zgodą na dojście, podczas ostatniej trasy, to to nigdy nie mogłoby być tak dobre jak Louis ciągnący go do ich sypialni którą dzielą (zaledwie na jeden tydzień) i obciągający Harry'emu ręką kiedykolwiek on chce zobaczyć jak dochodzi.
Nawet jeśli rzekomo jest następnym Eltonem Johnem (rzekomo), Harry spędza dużo czasu czując jakby nie miał niczego pod kontrolą, i tylko wtedy kiedy Louis szarpie ostro za jego kutasa i mówi mu by doszedł Harry czuje że nie ma w tym nic złego.
Po tym jak tryska w dłoń Louisa, chwytając się ściany i jęcząc głośno, Louis nie rusza się by wyjąć swojego własnego penisa. Harry został wytrenowany by przyjmować cokolwiek Louis mu nie da, i robi to ochoczo, chłosty, drażnienie się i dni zakańczające się bez orgazmu z jego strony, ale kiedy mężczyzna grozi, nie pozwoleniem mu doprowadzić go do orgazmu, kiedy jest tuż obok, to doprowadza Harry'ego do szaleństwa w sposób, jakiego wydawało mu się, że już nigdy nie będzie czuł przy Louisie, po całym tym czasie.
- Tatusiu, proszę.
Louis śledzi palcem wargę Harry'ego, brudząc ją jego sperma. Harry wzdryga się kiedy mężczyzna pompuje jego wykończonego kutasa jeszcze kilka razy, utrzymując go twardego. Już jest bezmyślny i przewrażliwiony od orgazmu, więc potrzebuje całego swojego skupienia by nie polizać swoich ust póki Louis nie kiwnie mu głową.
- Proszę – powtarza – Tatusiu… - Nie mają czasu, mieli jeszcze tylko pół godziny przed próbą dźwięku, kiedy wychodzili, ale – może Louis próbuje utrzymać go na tyle twardego by go ujeżdżać. Na to zawsze jest czas. Louis stworzy czas, jeśli będzie potrzebował. Harry przymila się do dłoni szatyna na swoim policzki i błaga o to, o coś, oczami.
- Czego potrzebujesz kochanie? - Louis przechyla głowę i posyła mu uśmieszek. - Właśnie doszedłeś.
- Lou – Harry sapie, kiedy Louis puszcza jego penisa, pozwalając mu obić się mocno i dosyć boleśnie między jego nogami. Louis wciąż nie sięga do swojego rozporka. - Nie mogę – przełyka -Nie mogę pójść tak na scenę, pozwól mi, proszę.
- Niektórzy z nas mają samokontrolę, Harry. - Louis brzmi prawie na rozbawionego, ale jego penis nadal napina materiał jego dżinsów i Harry potrzebuje tego, potrzebuje tego o wiele bardziej niż własnych orgazmów. - Jesteśmy odpowiedzialnymi dorosłymi, którzy nie potrzebują dochodzić na pół godziny przed każdym koncertem.
To nie do końca prawda, że Harry był tym który tego potrzebował – zresztą, to Louis go tutaj zaciągnął, ale zdecydowanie potrzebuje tego teraz, i nie boi się tego powiedzieć.
- Potrzebuje tego. - dłonie Harry'ego zwijają się w pięści jak opada na ścianę. Przygryza wargę i rzuca spojrzenie między twarzą Louisa a wypukłością w jego spodniach. - Potrzebuję twojego kutasa, Tatusiu, potrzebuję sprawić ci przyjemność.
Louis mruczy i kładzie obie dłonie na biodrach Harry'ego, podchodząc bliżej i pocierając swoją erekcję o kutasa Harry'ego, mięknącego bez jego ciągłego dotyku. - Nie możesz nawet pozostać na tyle twardy by mnie wypieprzyć. - cmoka cicho do jego ucha. - Mój głupi chłopiec. Sam się sobą zajmę, kiedy będziesz na scenie. Zwalę sobie do melodii jednej z twoich miłosnych piosenek. Śpiewałbyś lepiej niż zwykle dla mnie, gdybyś wiedział co robię?
- Tatusiu – Harry przygryza swoja wargę kiedy Louis odsuwa się delikatnie. - Tatusiu, proszę, proszę, pozwól mi, pozwól mi zobaczyć, pozwól mi sprawić ci przyjemność, ja-
- Myślisz, że na to zasługujesz, Harry? - Louis teraz się dotyka i Harry jęczy z frustracji, jego palce drgają, żeby go dotknąć, ale on nie powiedział, że może – Myślisz, że zasługujesz na doprowadzenie swojego tatusia do orgazmu?
Harry wypuszcza słaby szloch i zamyka oczy. Louis całuje jego policzek słodko.
- Tak. - szepcze do ucha Harry'ego – Byłeś taki dobry dla mnie. Ale wiesz, że nie mogę wypieprzyć ci gardła, kochanie. Nie po ostatnim.
Harry nie miałby nic przeciwko powtórki z ostatniego razu. W zasadzie, wchodziłby na scenę ochrypły od ssania kutasa każdej nocy gdyby to miało być jego ciągłym przypomnieniem, że Louis jest z nim w trasie. Ale on już zaczął bawić się zatyczką która była w jego tyłku od samego rana i Harry naprawdę też nie miałby nic przeciwko temu. - Pieprz mnie – mamrocze, wyginając plecy i odwracając głowę w stronę ściany z jękiem, jak Louis pieprzy go lekko zabawką – Tatusiu, pieprz mnie, proszę.
Louis mruczy – Mój chłopiec, już jesteś mokry i otwarty dla mnie, prawda? - wykręca zabawkę między palcami i Harry uderza pięścią w ścianę, odrzucając głowę do tyłu. To jest zatyczka zrobiona na zamówienie, platerowana 24-karatowym złotem, kosztowała pierdoloną fortunę i jest warta każdego pensa, i nawet więcej, kiedy Louis wykręca ją w nim. Wydaje się jakby znaczyła cały świat.
- Proszę – Harry mówi, ledwo zerkając na zegar przy ścianie (dwadzieścia dwie minuty do próby dźwięku) – proszę pieprz mnie, proszę wypełnij mnie swoją spermą, Tatusiu ja –
- Chcesz pójść na scenę pełny mojej spermy? - Louis skubie zębami szyję Harry'ego, a jego zarost drażni jego skórę.
- Tak bardzo – Harry szlocha jak Louis znowu wykręca zatyczkę ostro. - Tatusiu, tak bardzo.
- No cóż, kochanie – Wyciąga zabawkę i Harry drga – Skoro byłeś dla mnie taki dobry. - Wyprodukowanie lubrykantu znikąd, zdjęcie spodni do ud i nawilżenie swojego penisa zajmuje mu pół sekundy. Harry szybko się odwraca i dociska policzek do ściany, dłońmi ściskając swoje łokcie za plecami, jak Louis szturcha jego nogi i wsuwa w niego swojego penisa, gorącego i grubego i tak dobrego, że jęki Harry'ego prawdopodobnie są słyszalne w całym budynku, kiedy Louis pieprzy go z palcami wbijającymi się w jego biodra. Nie próbuje go uciszyć, nawet jak Harry krzyczy głośniej niż on sam, kiedy dochodzi w nim, jedynie całuje jego łopatki i mówi kochanie, kochanie, moje kochanie, kiedy młodszy cały się trzęsie.
Jak Louis się wysuwa i znowu zagnieżdża w nim zatyczkę, zatrzymując w nim swoją spermę, Harry wzdycha szczęśliwie i próbuje się otrząsnąć, kiedy mężczyzna głaszcze lekko jego biodro i przyciska pocałunki wzdłuż jego szyi. Penis Harry'ego znowu jest twardy i prawdopodobnie tak zostanie przez dłuższy czas, ale on już się do tego przyzwyczaił. To dziwne spojrzenie jakie Louis posyła Harry'emu jak podnosi swoje spodnie jest tym co przywraca go na ziemie. Naciąga na siebie spodnie jedną ręką, drugą trzymając się kurczowo przedramienia Louisa dla równowagi.
- Dziękuję – ściska jego ramię – To było świetne – unosi brew i przygryza wargę jak Louis marszczy nieco czoło.
- Nie musisz nosić jej na scenie. - Przebiega palcami po wystającej końcówce zatyczki przez spodnie Harry'ego – Znaczy – no wiesz, te spodnie są okropnie ciasne, nawet jak na ciebie. Albo, jeśli myślisz, że wibracje będą zbyt mocne –
- Tatusiu – Harry prycha i przewraca oczami. - Będzie dobrze, przysięgam – Louis nie wydaje się zbytnio przekonany, więc Harry szturcha go łokciem. - Zresztą, przecież wiesz, że nie przeszkadzałoby mi gdyby pierwszy rząd sobie zerknął.
Wyraz twarzy Louisa nieco się łagodzi i mężczyzna unosi kącik ust. - Nawet Elton?
Harry uśmiecha się szeroko, spełniony. - On może i ma pół tuzina nagród Grammy ale ja mam ciebie.
Louis kręci głową, uśmiechając się – Jesteś taki ckliwy, kiedy jesteś wypełniony moją spermą.
Harry całuje go w policzek – Zawsze.
*
Dobrze, że dżinsy są tak ciasne, że jego erekcja jest przyklejona do jego uda bo Louis spędza cały koncert bawiąc się pilotem wibratora. Pomiędzy hajem performowania, lekkimi ukłuciami bólu w jego penisie i buzowaniem zatyczki przypominającej mu o spermie Louisa wewnątrz niego, to tak w zasadzie jedynie jego surowo sformułowane ostrzeżenie powstrzymuje Harry'ego od dojścia tuż przed Eltonem Johnem.
Co jakiś czas Louis łapie jego wzrok zza sceny i podnosi do góry kciuk, jakby się pytał za dużo? Za każdym razem Harry również posyła mu kciuka w górę jakby powiedzieć więcej.
Pod koniec koncertu, po podziękowaniu zespołowi, organizatorom i fanom, zatyczka nadal huczy w tyłku Harry'ego jak przeczyszcza gardło. - Jest jeszcze jedna osoba której chciałbym podziękować, przed naszą ostatnią piosenką. - Harry praktycznie słyszy jęk Louisa zza sceny jak oklaski dla zespołu wyciszają się. - Jest tu dzisiaj ze mną mój chłopak. - Zbiorcze ooo wyłania się z widowni – Cóż, jest tutaj każdej nocy tak w zasadzie. - mówi, drapiąc się w tył głowy i uśmiechając się uśmiechem który na pewno jest idiotyczny. - Właściwie to będzie tutaj każdej nocy, do końca mojego życia, ponieważ bierzemy ślub.
Nie jest to żadna nowość – byli na okładce każdego magazynu plotkarskiego, kiedy poszli do Rosso i zostali obfotografowani z dwoma pierścionkami – ale całe pomieszczenie i tak wybucha okrzykami jakby to była najlepsza rzecz jaką kiedykolwiek usłyszeli. Harry to rozumie. Odwraca się do Louisa, który kręci głową, jakby nie mógł uwierzyć, że Harry znowu to robi, dokładnie to samo co robił na każdym koncercie tej trasy.
- Możesz tu przyjść, Lou?
Louis wychodzi na scenę nadal kręcąc głową, ale jego dłoń jest wyciągnięta by spotkać tą Harry'ego i kiedy przykleja się do jego boku, uśmiecha się przynajmniej tak samo głupio jak Harry.
- Dziękuje za bycie tu dla mnie, kochanie. - mówi do mikrofonu. Ledwo słyszy tłum jak Louis całuje go w policzek szybko.
- Taki ckliwy, kiedy jesteś wypełniony moją spermą. - syczy mu do ucha, pstrykając kilka razy guziczek wibratora dla podkreślenia. Harry bierze jego twarz w obie dłonie i całuje go.
Louis sztywnieje lekko jak wrzaski widowni dosięgają nowego poziomu przenikliwości i Harry szybko się wycofuje. - W porządku? - mruczy Louisowi do ucha, ściskając jego dłoń.
Starszy odsuwa się na tyle by pokazać Harry'emu kciuka w górę. - Zielony. Bardzo. - macha krótko do widowni i nadchodzi kolejna fala wiwatów, która staje się jedynie głośniejsza kiedy uderza Harry'ego w tyłek. Oczy chłopaka trzepoczą przez moment. Louis pochyla się i szepcze mu do ucha. - Teraz dokończ swój cholerny koncert, bym mógł dać ci twoją nagrodę. - Opuszcza scenę zanim Harry może się do niego znowu przykleić, poruszając brwiami i wskazując na widownię.
Któregoś dnia, przekona Louisa by dołączył do niego na scenie. Nie dzisiaj, ale któregoś dnia. Nawet z tym wszystkim co już razem zrobili (a to jest więcej niż większość ludzi robi ogólnie), jest jeszcze milion rzeczy, które chce zrobić z Louisem. Ale… chodzi o to, że mają czas. W zasadzie, mają wieczność. Na razie, wszystkim co ma znaczenie, kiedy zwraca się do krzyczącego tłumu jest to, że Louis jest za nim, z nim, i w nim, i nadal będzie po koncercie, po tym jak wyliże swoją własną spermę z Harry'ego, po tym jak Harry dojdzie płacząc w poduszkę (lub nie). Światła mogą gasnąć za dwadzieścia minut, ale wibrator w jego tyłku ma gwarancję na całe życie.
___
End
#larry#ff#smut#sex shop#larryff#smutff#larrysmut#larry smut#larry fanfic#laryr pl#ff pl#complete#larry fanfiction#i love it#i'm crying#this is the end#harry#louis#harry louis
22 notes
·
View notes
Note
Ten pierścionek na dwa palce jest na cienie dobry? Bo przymierzałam taki i jest jakiś strasznie duży a to był najmniejszy rozmiar
Taaak jest dobry +mój jest regulowany
0 notes