#odbicie światła
Explore tagged Tumblr posts
Text
光の反射(11月22日)
odbicie światła
light reflection
1 note
·
View note
Text
Sing, Sing... czyli jazz w piwnicy
"Dziewczyny jazzu" Teatr Syrena
Scenariusz i reżyseria: Iza Natasza Czapska
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak
Reżyseria światła: Gustaw Trzciński
Kostiumy: Paulina Huczyńska
Przestrzeń: Zuzanna Miladinović
Występują: Monika Mariotti, Justyna Gajczak, Izabela Perez
Tekst pisany na podstawie spektaklu z 27 lutego 2024
Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że to nie będzie typowa recenzja, bo i „Dziewczyny jazzu nie są typowym spektaklem. To druga odsłona projektu „Mikromusical” realizowanego przez Teatr Syrena. To przeniesienie na polski grunt praktyki prosto ze Stanów Zjednoczonych, gdzie sztuka teatralna prezentowana jest widowni, by ocenić jej potencjał.
Bohaterkami „Dziewczyn jazzu” są trzy wspaniałe kobiety, które trafiły do powojennej Warszawy z różnych stron świata: Carmen Moreno (Monika Mariotti), Jeanne Johnstone (Justyna Gajczak) i Elizabeth Charles (Izabela Perez). Panie spotykają się w kawiarni i tam zastaje je zakaz słuchania jazzu wydany przez partię. To nie pierwszy raz, gdy Teatr Syrena bierze na tapet postaci historyczne, a poprzednie produkcje napełniają mnie optymizmem co do przyszłości i tego spektaklu. Jednakże, choć to bardzo ciekawy okres, nie jestem pewna czy da się na tym zbudować pełnoprawny musical. Bo niestety na ten moment „Dziewczyny jazzu” są po prostu za krótkie i zbyt pośpiesznie przebiegają po życiorysach swych nietypowych bohaterek.
To powiedziawszy, wszystkie panie zostały zagrane przez bardzo charyzmatyczne aktorki, które świetnie sobie poradziły zarówno aktorsko jak i muzycznie. Mam jednak wrażenie, że dano im za mało do zrobienia. Sztuce wyszłoby na dobre zagłębienie się w historię każdej z bohaterek i bardziej szczegółowe pokazanie relacji między nimi.
Jeśli chodzi o muzykę, to w spektaklu wykorzystano jazzowe klasyki z tego okresu, piosenki, które bohaterki z pewnością znały i śpiewały. To świetny sposób na stworzenie atmosfery i przeniesienie Bistra Syrena do lat czterdziestych. Cała sala świetnie się bawiła słuchając brawurowych, pełnych energii wykonań. Tyle tylko, że na atmosferze i dobrej zabawie wkład piosenek się kończy. Nie popychają fabuły do przodu i gdyby ich nie było narracja zbytnio by nie ucierpiała. Mam nadzieję, że przed oficjalną premierą powstaną oryginalne utwory, które powiedziałyby nam więcej o bohaterkach, jednocześnie zachowując jazzowy styl. W całym spektaklu najwięcej dowiedzieliśmy się o postaciach z narracji prowadzonej w ojczystym języku każdej z nich, z napisami wyświetlanymi na ekranie. W pełnoprawnym musicalu te momenty byłyby piosenkami i ich brak dało się odczuć.
„Dziewczyny jazzu” to spektakl mocno osadzony w realiach wczesnego PRLu, co ma swoje odbicie w kostiumach i scenografii. Bohaterki i muzycy wyglądają jak wyjęte z podręcznika do historii, a połamane płyty winylowe zalegając na scenie sprawiają, że widz całkowicie rozumie ich irytację, gdy zdają sobie sprawę jakie bezpośrednie konsekwencje ma dla nich rządowy zakaz.
Bardzo mi się za to podobało zastosowanie uderzeń młotkiem jako przerywnika. Otóż przedstawiciel władz jest cały czas obecny na scenie, a jego jedynym zadaniem jest uderzanie młotkiem w płyty gramofonowe w kluczowych momentach spektaklu, całkowicie zmieniając wydźwięk sceny, wyrywając postaci i widownię z zamyślenia i przypominając im o wiecznym nadzorze jaki ma nad nimi państwo.
Jak na mój gust „Dziewczyny jazzu” świetnie pasują do Bistra Syrena. Aktorki wchodząc na scenę witają się z widownią jak ze starymi znajomymi, co tworzy niepowtarzalną atmosfer w połączeniu z ich interakcjami z akompaniującymi im muzykami. Całokształt daje widzom poczucie, że na to kilkadziesiąt minut cofnęli się w czasie i sami uczestniczyli w zakazanej sesji słuchania jazzu.
Ciężko jest oceniać „Dziewczyny jazzu” jeśli ma się świadomość jak krótko trwały prace i że to de facto nie ostateczna wersja musicalu. Jestem pełna podziwu dla całego zespołu kreatywnego odpowiedzialnego za ten projekt, wszyscy wykonali kawał świetnej roboty i to w tak krótkim czasie. Stworzyli spektakl rozrywkowy, ale i pełen prawdziwych emocji. Nie jestem pewna jak dokładnie Teatr Syrena zamierza ocenić reakcje publiczności, ale moim zdaniem „Dziewczyny jazzu” to sztuka z potencjałem i na pewno będę obserwować dalsze prace nad tym tytułem.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
2 notes
·
View notes
Text
🥂🍾W jakich sytuacjach odpowiednie są okulary przeciwsłoneczne z polaryzacją?
Wreszcie, dla tych, którzy często są aktywni w jasnym świetle, takim jak śnieg i plaże, ze względu na silne odbicie światła w tych środowiskach, długotrwała ekspozycja na takie środowiska jest bardzo szkodliwa dla oczu. Z drugiej strony spolaryzowane okulary przeciwsłoneczne mogą skutecznie odfiltrować te odbicia, dzięki czemu możesz mieć wyraźne i wygodne widzenie w tych środowiskach.
Ogólnie rzecz biorąc, spolaryzowane okulary przeciwsłoneczne są bardzo praktycznym urządzeniem do ochrony oczu, szczególnie odpowiednim do użytku w jasnym i odbitym świetle, aby zmniejszyć wpływ odblasków na oczy i poprawić wrażenia wizualne i bezpieczeństwo. Wybierając, możesz wybrać odpowiedni kolor i styl zgodnie z osobistymi preferencjami i okazją do użytkowania.👇👇
🥂🥙Acetate & Polarized 1.1 sunglasses Dual movement slingshot qualified in stock
💸 💵 Wholesale only
MOQ : 20pcs/per color( 11 models )
📞 Contact us 🙋♀️
wa.me/8613858844563
E-mail: [email protected]
#Stock_sunglasses_new_2025
W35730
#Okulary_przeciwsłoneczne_z_polaryzacją_są_dostępne_z_magazynu
#Spolaryzowane_okulary_przeciwsłoneczne_fabryka_hurtowo
#Fabryka_spolaryzowanych_okularów_przeciwsłonecznych_OEM
0 notes
Text
Wrzesień w Tokio (18.09.2024)
Katowicki peron Iskrzy jak Tokio
Czekam aż zgaśnie
By dojść do wieżowca
Na piętrze drugim
Odbicie Mokoto
Nowy blend światła
(wyjdzie o drugiej)
Na piętrze ósmym
Wypalił się Gmail
Pomylił strefy czasowe
Musi czekać do świtu
Na piętrze dziesiątym
Nie ma nikogo
Tafla-retina
Odbiła Samotność
Katowicki peron Iskrzy jak Tokio
Na szczycie wieżowca
"Samotność-dot-com"
0 notes
Text
Projekty inżynierski
II miejsce w konkursie “DYPLOM Z ARCHICADEM 3 EDYCJA”
Kaplica Politechniki Warszawskiej
Przedmiotem projektu inżynierskiego jest Kaplica Politechniki Warszawskiej. Decyzja o wyborze tematu została podjęta przez fakt braku miejsca do modlitwy na terenie uczelni oraz coraz częściej pojawiające się problemy egzystencjalne wśród młodych osób wchodzących w dorosłość. Ze względu na sakralność oraz uczelniany charakter obiektu, jako lokalizację wybrano jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc na Kampusie Głównym PW – przecięcie osi założenia urbanistycznego zaprojektowanego przez architektów uczelni, Szylera i Regóyskiego. Mocno zdefiniowane urbanistycznie wnętrze, ograniczone przez Gmachy: Chemii, Fizyki, Mechaniki oraz Głównego budynku wymusza podziemną lokalizację obiektu.
Kształt miejsca sprawowania liturgii został określony przez stojącą na skwerze, okrągłą fontannę. Prowadzące do wnętrza kaplicy schody i rampa, służą również jako podkreślenie głównej osi Gmach Główny - Gmach Fizyki. Do okrągłej przestrzeni sacrum oraz otaczającej go rampy i schodów wewnętrznych - doczepiona zostaje prostopadłościenna bryła, mieszcząca wszystkie funkcje wspomagające działanie kaplice. Rozdzielenie geometryczne na koło – symbol doskonałości, Boga, oraz kwadrat – symbol wszystkiego to, co ludzkie to celowy zabieg mający na celu wzmocnienie religijnych odczuć człowieka. Nad przestrzenią sacrum została zaprojektowana fontanna ze świetlikami, doprowadzającymi do wnętrza światło dzienne, przefiltrowane przez zmierzwioną wiatrem powierzchnię wody. Zaprojektowane w ten sposób oświetlenie pozwala a odbicie na ścianie delikatnie poruszających się refleksów tafli wody – przypominających o potrzebie obmycia z grzechów oraz jest symbolem wody żywej – którą jest Bóg. Dzięki wysokiemu stropowi, nie widzimy, źródła światła. Jest to pokazanie sposobu działania Stworzyciela w naszym życiu. Widzimy tylko owoce oraz pomoc od Najwyższego, a nie Jego samego. Główną koncepcją jest stworzenie drogi, która przygotowuje nas na spotkanie. Podzielenie jej na etapy ma za zadanie wyłączanie kolejnych bodźców. Na rampie i schodach zewnętrznych, przez rosnące po bokach ściany powoli odcinamy się od tego co widzimy. Dzięki schodom i rampie okalających kaplicę, ograniczamy słuch. Kolejnym krokiem staje się możliwość rozmowy lub spowiedzi. Celem drogi staje się spotkanie i rozmowa z Najświętszym. Otulina powstała z rampy wewnętrznej oraz wody jest granicą oddzielającą sacrum od profanum.
W ramach zagospodarowania skweru, podniesiona zostaje trasa piesza oraz poziom gruntu, na którym rośnie zieleń. Usunięcie, niektórych krzewów pozwoli na wyróżnienie głównej osi założenia. W miejscach w których powstała 40 cm różnica między terenem zielonym a chodnikami, zaprojektowane zostały ławki, umożliwiające odpoczynek przy fontannie.
Kaplica działać ma na zasadzie filii kościoła Najświetszego Zbawiciela, który mieści się w odległości 720 m od Placu Politechniki.
opinia jury:
Nagroda została przyznana za spójne rozwiązanie ukrycia kaplicy pod ziemią na terenie kampusu Politechniki Warszawskiej. Przedstawiona wizja jest pełna śmiałych decyzji estetycznych, z których bije powściągliwa elegancja. Autor przedstawia surową propozycję współczesnej formy, dodatkowo na uwagę zasługuje konsekwencja i precyzja projektu.
2019
0 notes
Text
To nie odbicie światła, to lodówka Hitachi R-BGX411PRU0 (XGR) z pięknym frontem z bezpiecznego szkła z gradientem Ombre i delikatnym, kryształowym połyskiem 🙂. Nie tylko ładna, ale funkcjonalna. Dwudrzwiowa lodówka Hitachi Full No Frost R-BG411PRU0 zapewnia doskonałe warunki do przechowywania żywności!
0 notes
Text
To nie odbicie światła, to lodówka Hitachi R-BGX411PRU0 (XGR) z pięknym frontem z bezpiecznego szkła z gradientem Ombre i delikatnym, kryształowym połyskiem 🙂.
Nie tylko ładna, ale funkcjonalna. Dwudrzwiowa lodówka Hitachi Full No Frost R-BG411PRU0 zapewnia doskonałe warunki do przechowywania żywności dzięki:
✔ szufladzie do przechowywania świeżych warzyw (Moisture Guard)
✔ szufladzie świeżości (Fresh Select) z regulowaną temperaturą i wilgotnością
✔ funkcji szybkiego zamrażanie na tacy aluminiowej (Hybrid Freezing)
🌐 Firma Dom Bianco jest od lat dystrybutorem lodówek Hitachi w Polsce.
👉 Więcej informacji o tej lodówce:
0 notes
Text
2 notes
·
View notes
Text
Kuroo Tetsurō x Reader
Marzy mi się miejsce z polskimi fanfickami na Tumblr, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Będę powoli wrzucać wszystko co mam. Przez ostatnie trzy lata trochę się nazbierało.
Jeśli ktoś wie jak skutecznie wyśrodkować rozdzielniki albo wstawić przerwę w tekście niech da znać. Próbowałam trzy poradniki i jeden gorszy od drugiego.
Fantasmagoria – urojenie, złudzenie, iluzja, fantastyczność.
Fandom: Haikyuu!!
Pairing: Kuroo Tetsurō x Reader
Tytuł: Fantasmagoria
Informacje dodatkowe:
1. To Dancer AU, gdzie Nekoma tworzy boysband, którego liderem jest Kuroo, natomiast Reader menadżerką.
2. Nie używałam honoryfikat. Zawiłość relacji była zbyt trudna, żebym się tego podjęła, dlatego postacie zwracają się do siebie imieniem a nie nazwiskiem.
Praca znajduje się także na Wattpadzie i AO3 (pod tym samym nickiem).
Beta: Dusigrosz
Tetsurō patrzył na rozciągający się przed nim falujący tłum. Miał wrażenie, że pozytywna energia tysięcy ludzi przepływa przez niego z każdym słowem, które śpiewa. Uwielbiał tę atmosferę. Sceniczne światła szybko migotały, kiedy przemykał za plecami Kenmy. Jego ciało dostosowywało się do rytmu, powtarzając wyćwiczone ruchy. Nie przeszkadzał mu pot spływający po twarzy. Wysiłek był przyjemnym zwieńczeniem kilkudziesięciu godzin pracy.
Puścił oczko w stronę fanów i płynnie przeskoczył do refrenu. Wkładał w występ całe serce.
To była piosenka jego i chłopaków. Od pierwszej nuty, przez każdą rapowaną partię, aż do choreografii. Wreszcie zyskali trochę wolności, nawet jeśli był to tylko jeden kawałek w całym albumie.
Chłopak czuł, jak wszystko dookoła niego zwalnia, gdy wzbija się w powietrze. Wymyślił ten ruch już na samym początku. Chciał gdzieś przemycić symbol wolności — wyrwania się spod władzy wytwórni. Wiedział, że tylko zespół naprawdę zrozumie, co się za tym kryje. A to czyniło ich choć trochę bardziej wolnymi w świecie, gdzie prawie każdy wiedział o nich więcej niż oni sami.
Kiedy znów dotknął stopami sceny, krzyki i gwizdy przecięły ciepłe, wiosenne powietrze na stadionie.
Wrócił za kulisy, uważnie nasłuchując. Ten moment następował po każdym koncercie.
Pod nocnym niebem skandowano jeden wyraz — Nekoma.
***
Tancerz skierował się do garderoby.
Odkąd kariera zespołu ruszyła pełną parą, każdy z członków miał zawsze swój własny pokój do przygotowań przed koncertem. Zdarzało mu się jednak tęsknić za czasami, gdy razem z Kenmą jak dzieci obrzucali się pudrem.
Ku jego zaskoczeniu, na sofie siedziała [Reader] — menadżerka Nekomy.
— Przepraszam, że się wprosiłam, ale musisz wypełnić papiery. — Wskazała na pokaźny plik na stoliczku.
— Jasne, nie ma sprawy.
Tetsurō przyjrzał się uważnie jej twarzy. Nie wyglądała dobrze. Zmęczone spojrzenie wyzierało zza starannego makijażu.
— Spałaś w ogóle w tym tygodniu? — spytał żartobliwym tonem.
— Wczoraj całe cztery godziny — odparła i wróciła do przeglądania wykresów na tablecie.
Wiedział, że jeśli nie ma siły żartować, to sytuacja jest poważna. Z powodu trasy koncertowej wszyscy mieli więcej pracy, ale nie podejrzewał, że jest aż tak źle.
— Zmywamy?
Pokiwał głową.
Lubił, kiedy była w pobliżu po koncertach. Zawsze pomagała mu pozbyć się charakteryzacji. Mieli też wtedy czas na prywatne rozmowy, o co trudno było w towarzystwie reszty zespołu.
Dziewczyna podniosła płyn z toaletki i zabrała się do pracy.
— Jak wypadliśmy? — spytał, przerywając ciszę.
— Ten album będzie sukcesem. Trendujecie na wszystkich portalach — odparła, biorąc kolejny wacik.
— Miałem na myśli: jak wypadliśmy twoim zdaniem? — podkreślił ostatnie słowa.
Tetsurō wpatrywał się w jej odbicie w lustrze. Wydawało mu się, że ręka delikatnie zadrżała po tym pytaniu.
— Ta ostatnia piosenka — wzięła wdech — była najlepsza. Cała ta wolność... sama bym tak chciała.
— Przecież jesteś wolna. — Orzechowe tęczówki podążyły za nią.
— Jestem uwięziona w wielkiej korporacji. Zabierają mi sen, czas, zdrowie...— Dolna warga zadrżała. — A może to ja sama to sobie robię? Może po prostu jestem niewolnikiem pieniędzy...
Chłopak nie wiedział, co powinien powiedzieć.
Zapadła cisza.
[Reader] skończyła zmywanie makijażu i skierowała się w stronę tabletu.
— Powinnaś o siebie bardziej zadbać. — Słowa same wyrwały się z jego ust.
To nie tak, że nie chciał ich powiedzieć. Po prostu wiedział, że to nie był najlepszy czas i miejsce.
— Może gdybyście wykonywali swoją robotę, zamiast od niej uciekać, to mogłabym pomyśleć o sobie — odparła zgryźliwie. — Ostatnio cały tydzień biegałam za wami z papierami. Nic nie było zrobione na czas. Nie mogłam nawet zjeść normalnego obiadu. A żeby doprowadzić ten koncert do końca, wzięłam na siebie wasze obowiązki i praktycznie nie spałam. Potem musiałam was kryć przed producentem, bo koniecznie chcieliście dzień wolny...
Menadżerka czuła, jak uchodzi z niej cały żal kierowany do członków zespołu. Przerwała jednak, widząc zszokowanego lidera. Poczucie winy uderzyło w nią od razu.
— Przepraszam, Tetsurō. Powinnam powiedzieć coś wcześniej a nie przychodzić z pretensjami. Poza tym... wiedziałam, co wybieram, kiedy przyjmowałam tę posadę...
— Nie. To ja przepraszam. Wszyscy jesteśmy winni. Jutro porozmawiam z chłopakami.
Zanim dziewczyna się zorientowała, została zamknięta w szczelnym uścisku. Piosenkarz nadal był lekko spocony po występie, ale nie przeszkadzało jej to. Przywarła do niego mocniej, rozkoszując się tym momentem.
— Zajmę się papierami, a ty się zdrzemniesz. Obudzę cię przed odjazdem.
— Tetsurō...
— Hmm?
— Dziękuję.
Chłopak oderwał się od niej z szerokim uśmiechem.
— Tak, wiem, jestem cudowny.
— Jesteś, jesteś — zapewniła go, opatulając się kocem.
Malutka sofa nie była co prawda tak wygodna jak łóżko, ale musiała wystarczyć. Przynajmniej na razie.
***
— To zły pomysł. Każdy cię rozpozna. — [Reader] rozglądała się niepewnie na wszystkie strony.
Kuroo co prawda założył czapkę z daszkiem i czarne okulary, ale nadal był rozpoznawalny.
— Jeśli naprawdę nie chcesz tam iść, to nie pójdziemy...
— Nie mówię, że nie chcę, tylko... — Niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę.
— W takim razie idziemy. — Z tymi słowami, chłopak skierował się do kasy biletowej.
Miał nadzieję, że nikt nie zorientuje się, kim jest. W przeciwnym razie miałby spore kłopoty. Gdyby ktoś zorientował się, że jest w parku rozrywki, wystarczyłoby kilka zdjęć, żeby ściągnąć tłumy fanów, kolejkę po autografy i zero prywatności.
Wbrew temu, co powiedział dziewczynie, wcale nie dostał wolnego dnia. Reszta Nekomy ćwiczyła bez niego i obiecała go kryć w razie potrzeby. Częściowo wstydził się swojego kłamstwa, ale wiedział, że jest potrzebne. [Reader] nie potrafiła się zrelaksować już od dłuższego czasu i zamierzał to zmienić.
— To która atrakcja pierwsza, księżniczko? — Odwrócił się.
Księżniczka o mało co nie uderzyła w jego klatkę piersiową.
Jej policzki gwałtownie się zaczerwieniły.
— Ni-nie nazywaj m-mnie tak... — wybąkała, na co tylko się zaśmiał. — Idźmy na... na kolejkę?
Chciała w ten sposób odwrócić uwagę od niezręcznej sytuacji, co w pewnym stopniu jej się udało. Umysł jednak nadal przetwarzał sytuację sprzed chwili.
Przestała być pewna swojego pomysłu, kiedy stanęła przed kolorowym wagonikiem. Podążyła wzrokiem za trasą pełną serpentyn, spirali i zakrętów. Kiedy zobaczyła, że biegnie do góry nogami, zrobiło jej się sucho w gardle.
— Boisz się? — spytał Tetsurō, kiedy pracownik parku zapinał pasy bezpieczeństwa.
— Z daleka kolejka wydawała się mniejsza... — Głośno przełknęła ślinę.
— Możesz mnie złapać za...
— Nie trzeba! — Praktycznie krzyknęła, zwracając uwagę ludzi obok.
W tym momencie kółka leciutko zaskrzypiały i wagonik ruszył. Z początku toczył się powoli, podjeżdżając pod górę. Wszystko zmieniło się w ułamku sekundy, na szczycie wzniesienia. Runęli na łeb, na szyję, a góra stała się dołem. [Reader] nie pamiętała, kiedy ostatni raz krzyczała tak dużo i tak głośno w tak krótkim czasie. Wszystko było rozmazane.
Gdy przejażdżka się skończyła, jej nogi całe się trzęsły, ale uśmiechała się od ucha do ucha.
Ściskała mocno rękę Kuroo. Nie pamiętała nawet, kiedy ją złapała.
— Ja chcę jeszcze raz!
— Może nie teraz... — Chłopak był blady jak ściana.
Miał wrażenie, że wszystko w środku niego nadal goni i pędzi naprzód. Bał się, że za moment zwymiotuje wszystko, co dzisiaj zjadł.
— No to... hmmm... spróbujemy porzucać do celu? — Wskazała stoisko niedaleko.
Otrzymała aprobujące kiwnięcie głową.
— Ale śliczne. — [Reader] przyglądała się nagrodom.
Jej wzrok utkwił w wielkim, pluszowym, czarnym kocie. Wyglądał praktycznie tak samo, jak firmowa maskotka Nekomy.
— Dla panienki tylko trzy trafione kółeczka — odezwał się wąsaty, starszy pan zza lady.
Podał jej pięć obręczy z szerokim uśmiechem.
Próbowała już trzecią turę z kolei, kiedy żołądek Tetsurō wreszcie się uspokoił. Niestety nijak nie udawało jej się wygrać.
— Dla szanownego pana będą wszystkie do celu — stwierdził niezbyt entuzjastycznie wąsacz.
Chłopak wzruszył ramionami, przekrzywił czapkę i zamierzył się do rzutu. Wszystkie obręcze w mgnieniu oka znalazły się na swoich miejscach.
— Poprosimy tego kota. — Wyszczerzył się kpiarsko.
Dopiero po przetaszczeniu pluszaka za sobą przez kilka kolejnych atrakcji, Kuroo stwierdził, że chęć zaimponowania popchnęła go chyba troszeczkę za daleko.
Kiedy już wyszli poza teren parku, podeszła do nich dziewczynka w wieku szkolnym. Jej związane w dwa blond kucyki włosy powiewały wesoło na wietrze.
— Macie może ochotę zagrać w siatkówkę? Brakuje nam dwóch osób.
— Nigdy nie byłam za dobra w sportach, ale... masz ochotę? — zwróciła się w stronę chłopaka.
— Czemu nie?
Podążyli więc w kierunku dwóch rodzin ustawionych na boisku. Co prawda teren należał do hotelu, ale zapewniono ich, że mogą grać.
Rozdzielili się.
Kuroo ustawił się na linii, podrzucił piłkę do serwu i zamaszystym ruchem uderzył ją w powietrzu.
[Reader] obejrzała się za siebie. Nie wystarczyło powiedzieć, że zagrywka była mocna — była też precyzyjna i świadczyła o sporym doświadczeniu. Podobnego zdania byli wszyscy na boisku. Choć czasem piosenkarz psuł podania i ataki, szybko stało się jasne, że robi to celowo.
Przeciwna drużyna została doszczętnie zmiażdżona.
Chłopak czuł się winny, psując im zabawę. Na szczęście z opresji wyratowała go jedna z mam, która po dwóch setach uznała, że muszą wracać na kolację. Pożegnali się więc i wolnym krokiem ruszyli w stronę postoju taksówek.
— Nie przypominam sobie, żebyś mówił w wywiadach cokolwiek o graniu w siatkówkę. — [Reader] przerwała ciszę.
— Bo nie mówiłem.
Tetsurō nie chciał dzielić się tą informacją z fanami. Jego życie było wystarczająco upubliczniane przez cały czas. Cieszył się z zachowania kilku faktów, o których nikt poza nim nie wiedział.
— Grałem z Kenmą od kiedy byłem mały. Mieliśmy nawet własny szybki atak, który ćwiczyliśmy za domem. W liceum zapisaliśmy się do klubu. Szło nam całkiem nieźle. Mieliśmy ubaw. Poznaliśmy nowych ludzi...
Chłopak mógł niemal usłyszeć śmiechy swoich kolegów z drużyny. Widział wyraźnie salę gimnastyczną oraz starego trenera. Czuł zapach potu, kurzu i środka do czyszczenia podłóg. Był to dziwny zestaw skojarzeń, ale wiązał się z jednym z najlepszych życiowych wspomnień.
— Też to słyszałaś?
— Co dokładnie?
— Nic. Pewnie tylko mi się wydawało. — Spojrzał w stronę dzieci bawiących się na placu zabaw.
To musiały być one.
— I co było dalej? — spytała, wracając do tematu, wyraźnie zaciekawiona.
— A potem odkryłem taniec i śpiew — nowe pasje. Na siatkówkę nie było już czasu. Szczególnie po tym, jak dostałem szansę na rozwijanie kariery. — Uśmiechnął się.
— Nie żałujesz czasem? No wiesz — zawahała się — że poszedłeś tą, a nie inną ścieżką?
Pytanie było trudne.
Piosenkarz wyprzedził ją o kilka kroków, przystanął i nachylił się w jej stronę.
Dziewczyna czuła na sobie intensywny wzrok, gdy zdjął przyciemniane okulary.
— Gdybym nie wybrał muzyki, nie poznałbym ciebie, księżniczko. — Mrugnął.
Trzepnęła go żartobliwie w ramię, czując, jak po raz kolejny tego dnia się rumieni.
— Jesteś niemożliwy!
— I tak mnie uwielbiasz...
***
— Kolejne doniesienia ze świata gwiazd. Lider zespołu Nekoma — Kuroo Tetsurō — był wczoraj widziany w towarzystwie młodej menadżerki niedaleko hotelu Hikari. Czyżby plotki o ich rzekomym romansie były prawdziwe? Fanki z pewnością byłyby niepocieszone. Wytwórnia na razie odmawia komentarza tej sprawie.
Prezes ciężko westchnął i wyłączył telewizor.
Kuroo w głębi duszy cieszył się, że to zrobił, bo miał już dosyć oglądania w mediach swojej twarzy.
Wiercił się w bogato zdobionym krześle, próbując się skupić na mahoniowym biurku przed nim — albo czymkolwiek, co mogłoby zająć jego uwagę na kilka sekund.
Przeklinał się za to, że nie zauważył fotografa robiącego zdjęcia z ukrycia. Powinien był sprawdzić źródło dziwnego dźwięku. Teraz jednak było już za późno. Stał się gorącym tematem plotkarskich portali oraz tabloidów w kraju i za granicą a [Reader] wraz z nim.
— Powiem wprost. Nie wierzę w twoje wyjaśnienia — stwierdził mężczyzna. — Nie stać nas jednak na jeszcze większy skandal i problemy związane z twoim opuszczeniem grupy, dlatego daję ci ostatnią szansę.
—Ustaliliśmy to już. Pytałem dlaczego ją pan zwolnił.— Lider grupy stłumił w sobie złość.
— Nie zwolniłem jej, tylko chciałem przenieść do innego działu. Sama odeszła.
— Ale było to panu na rękę?
— Moja cierpliwość ma granice.
Tetsurō wiedział, że tak pewnie będzie dla niej lepiej. W firmie każdy już wiedział, kim jest i głośno plotkował o tym, co się stało. Mimo to trudno mu było pogodzić się z całą sytuacją. Szczególnie że dziewczyna nie odbierała od niego telefonu.
— Rozumiem. — Opuścił gabinet.
***
— Obiecałem, że mu powiem, jeśli cię zobaczę. — Kenma spojrzał dziewczynie w oczy.
Musiał być poważny, bo odłożył na bok konsolę. Robił to tak rzadko, że nie pamiętała, kiedy poza koncertami widziała go bez niej w dłoni.
— Nie zgadzam się — ucięła.
Słyszała o tym, że chłopak jej szukał, ale nie miała zamiaru się z nim kontaktować.
— Wiedziałaś o tym, że chce odejść z zespołu?
W miodowych oczach pojawiła się niepewność. Strach przed utratą wieloletniego przyjaciela.
— Właśnie dlatego nie może się dowiedzieć. Wyjeżdżam i nigdy więcej się nie spotkamy. Za chwilę wszyscy zapomną o tym skandalu. Gdybym się z nim zobaczyła, to tylko pogorszyłoby sprawę. Dopiero zaczynacie robić karierę. Nie mogę tego zepsuć.
Czuła ucisk w sercu na myśl o tym, co ma zrobić. Wiedziała jednak, że to pora na posłuchanie zdrowego rozsądku. Relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca, zaszła za daleko.
Farbowany blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem.
— Byłaś dobrą menadżerką, [Reader]. — Wrócił do grania.
— Dziękuję. — Zamknęła drzwi.
***
— …po trzech latach od debiutu, Nekoma znajduje się u szczytu kariery. Właśnie dlatego zadziwiająca jest decyzja Kuroo Tetsurō o opuszczeniu grupy. Był w niej od samego początku. Fani przesyłają wiele ciepłych słów, ale są niepocieszeni. Trwają spekulacje na temat powodu jego odejścia...
***
Chłopak wziął głęboki wdech i z rozmachem uderzył w piłkę.
Wciąż doskonalił zagrywkę i wychodziła mu coraz lepiej. Uwielbiał uczucie lekkiego pieczenia, jakie po sobie pozostawiała. Szczególnie, gdy stawała się asem serwisowym.
Przybił piątki z innymi osobami z drużyny.
Nie pamiętał, kiedy ostatnio czuł się tak zrelaksowany.
Bał się, że odejście z Nekomy to zła decyzja. Media plotkowały o tym przez długi czas. W dodatku obawiał się, że jego kontakt z przyjaciółmi osłabnie. Z czasem jednak wszystko wróciło na dobre tory. Kenma nadal się z nim widywał. Znalazł tymczasową pracę, a w wolnych chwilach doskonalił grę w siatkówkę. Co prawda taniec i śpiew nie opuściły jego życia, ale też nie stanowiły już jego centrum.
Jego drużyna przejęła piłkę, więc skoczył do ataku.
Wygrali set.
Rozejrzał się dookoła. Wiosna w Japonii dawała o sobie znać, obsypując ulice różowymi kwiatami wiśni. Wszystko dookoła niego śpiewało i napełniało nową energią.
Sięgał właśnie po bidon, gdy nagle w zasięgu wzroku mignął mu znany kolor włosów.
— Chłopaki, zaczekacie chwilę?
Odpowiedziały mu potwierdzające pomruki.
Wybiegł na ulicę.
Spacerowała chodnikiem, powoli się oddalając. Kiedy zakrzyknął jej imię, odwróciła się. Przez moment była w szoku, ale potem się uśmiechnęła. Miał zamiar podbiec bliżej, jednak pokręciła głową. Wskazała na serce, po czym skrzyżowała dwie dłonie i poruszyła nimi lekko.
Wyglądało to jak ptak szykujący się do odlotu.
A więc była wolna...
I pytała go, czy on też...
Pokiwał głową, czując, jak po raz pierwszy od lat łzy napływają mu do oczu.
Skinęła głową, uśmiechnęła się ponownie, po czym zniknęła za zakrętem między drzewami wiśni. Nie obejrzała się ani razu.
— Tetsurō, krajowe same się nie wygrają! — dobiegł go głos kolegi z drużyny.
— Idę!
On też już nie oglądał się za siebie.
Bo był prawdziwie wolny.
8 notes
·
View notes
Photo
JAN DAVIDSZ. DE HEEM – VASE OF FLOWERS (1645)
Wazon z kwiatami autorstwa Jana Davidszoona de Heema jest wspaniałym przykładem martwej natury, i to w jej pierwotnym, dziś już nie do końca zrozumiałym, znaczeniu. Wbrew pozorom ukazywanie intrygującego piękna zdobionych przedmiotów, soczystych barw kwiatów czy owoców nie było głównym zadaniem barokowych martwych natur. Namalowany w 1645 roku Wazon z kwiatami miał być obrazem, który korzystając z alegorii i metafor, dotyka tematu ulotności życia, jego kruchości i przemijania. Myślenie symboliczne pozwalało na tworzenie kompozycji składających się z codziennych przedmiotów, a jednocześnie na poruszanie tematów egzystencjalnych.
Pierwszą martwą naturę, potraktowaną jako samodzielny temat malarski, datuje się na 1504 rok – był nią obraz włoskiego malarza i rysownika Jacopo de’ Barbari Martwa natura z kuropatwą i żelaznymi rękawiczkami. Jednak dopiero w XVII wieku tego rodzaju obrazy usankcjonowały się jako odrębny gatunek. W baroku był to zatem temat stosunkowo nowy, choć elementy martwej natury o tak symbolicznym znaczeniu pojawiały się już wcześniej, np. w malarstwie renesansowym i średniowiecznym, jako uzupełnienie dla portretów czy scen rodzajowych. Niewinnie dziś kojarzony gatunek malarski służył, poprzez wykorzystanie motywów wanitatywnych (vanitas – łac. marność), zwróceniu uwagi odbiorcy na marność życia ludzkiego.
Niezwykłe, że kruchość życia i kondycja człowieka została przedstawiona za pośrednictwem zwykłych przedmiotów czy, jak w przypadku obrazu Jana de Heema, polnych roślin. Człowiek jest w tych obrazach jakby „podmiotem domyślnym”. Obrazy te mówią o człowieku, lecz bez jego udziału. Zasadnicze znaczenie tego rodzaju malowideł doskonale wpisuje się w ogólny charakter epoki, dla której jednym z elementów charakterystycznych były symboliczne przedstawienia marności. Obraz Jana de Heema również jest przepełniony takimi treściami, lecz są one dla współczesnego odbiorcy zdecydowanie mniej czytelne.
Barokowi artyści wykorzystywali w swoich pracach pewnego rodzaju kod, którego odczytanie nie było dla człowieka tamtych czasów żadnym problemem. Znaki te były ściśle związane z ówczesnym życiem i duchowością, funkcjonowały w świadomości społecznej. Jednak po upływie kilkuset lat pierwotne treści, metafory i wykorzystane w kompozycji symbole przestały być już tak oczywiste. Wynika to z naturalnych przemian społecznych i historycznych. Zmiany te i zacieranie się pierwotnych znaczeń spowodowały, że sam gatunek, także zmieniał swój charakter. Zaczął funkcjonować głównie w swojej wierzchniej warstwie znaczeniowej.
Aby zrozumieć i zinterpretować ślady zgodnie z zamysłem artysty, potrzebna jest dziś wiedza dotycząca zwyczajów i tradycji kulturowych ówczesnego świata. Nie jest niczym zaskakującym, że dzisiejszy sposób myślenia człowieka różni się od tego z XVII wieku. To, co kiedyś przychodziło naturalnie, z biegiem czasu zaczęło nastręczać więcej trudności. Symboliczne znaczenie części przedmiotów zamieszczanych w tego rodzaju kompozycjach w dalszym ciągu pozostało zrozumiałe dla współczesnego odbiorcy, inna część już nie. Niektórych ukrytych treści można się domyślać lub podskórnie je wyczuć. Pewne przedmioty zyskały nowe pola interpretacyjne, a oczywiste jeszcze w baroku rozumienie innych znikło zupełnie z ogólnej świadomości.
Wazon z kwiatami nie zaskakuje swoją kompozycją. Na blacie, po środku stoi wazon z bogatym bukietem kwiatów. Barwna wiązanka wyłania się z mroku. Ciemne, można powiedzieć, mroczne tło podkreśla istotę tematu – kwiaty. Tym, co zwraca uwagę są fantazyjne kształty i kolory roślin. Sam obraz jest dość ciemny. Dzięki intensywnemu oświetleniu kwiatów artysta wzmacnia kontrast pomiędzy nimi a tłem, co wzmaga zagadkowość drugiego planu. Ta dychotomia budzi w odbiorcy pewien niepokój. Postrzępione, wyraźne i jasne krawędzie płatków kwiatów oraz ich liście mocno odcinają się od otaczającego mroku, stają się drapieżne i „ostre”.
Jeżeli przyjrzymy się dokładniej bukietowi, zauważymy, że płatki kwiatów są mocno rozwinięte. Artysta uchwycił szczególny moment „życia” roślin tuż przed obumarciem, kiedy kwiat wciąż wygląda pięknie, lecz lada chwila przekwitnie. Liście są pozwijane i delikatnie skłaniają się ku dołowi, podobnie jak połamane źdźbła zbóż. W języku symboli kwiaty i liście oznaczają życie i witalność, lecz więdnące, opadające są interpretowane jako śmierć i przemijanie. Dodatkowo poszczególne gatunki kwiatów mają swoje znaczenia, np. róża może oznaczać śmierć, przemijanie, ale też zmartwychwstanie i wieczność.
Przepiękny bukiet kwiatów można więc interpretować także jako przestrogę. Jan de Heem ostrzega przed przywiązywaniem zbyt dużej wagi do świata doczesnego, rzeczy materialnych i ich powierzchownego piękna, które przemija. Kwiaty, w szczególności tulipany, były w XVII wieku w Holandii przedmiotem handlu, przynosiły ogromne zyski. Na sprzedaży cebulek ogromnych majątków dorobiło się wielu siedemnastowiecznych handlowców. Część z nich jednak, na skutek niekorzystnych transakcji i spekulacji towarem, równie szybko je utraciła. Dlatego też tulipany były utożsamiane z bogactwem i wysokim statusem oraz jego nietrwałością. Na pewno nie bez znaczenia jest także to, że artysta przedstawia rośliny ścięte, takie, które nie odrodzą się w naturalnym cyklu przyrody.
Interesującym, a bardzo łatwym do zignorowania elementem jest blat stołu, na którym stoją kwiaty. Jej istotę podkreślać ma umieszczony na jego brzegu ślimak. Ustawianie na krawędzi stołu przedmiotów było bardzo popularnym motywem w malarstwie XVII-wiecznym. Można powiedzieć, że stanowi jeden z charakterystycznych elementów gatunku, można zaobserwować je również na takich obrazach, jak np. Śniadanie z homarem Willema Claesza Heda, czy Martwa natura z ostrygami Cornelisa de Heema (syna Jana de Heema). Zaznaczenie krawędzi stołu i ustawienie przedmiotów, które mogą za chwilę z niego spaść, jest symbolicznym przedstawieniem granicy życia i śmierci.
Ślimak namalowany przez Jana de Heem’a stał się nośnikiem wielu symbolicznych znaczeń. Namalowany na krawędzi stołu znajduje się symbolicznie u kresu życia – za chwilę spadnie. Sam przedstawia kruchość, delikatność i krótkotrwałość, a jednocześnie śmiertelny grzech i lenistwo. Dodatkowo symbolicznie nacechowana jest muszla, którą nosi na grzbiecie – oznacza śmierć i przemijanie. Oprócz ślimaka na obrazie zauważyć można jaszczurkę, której znaczenie jest dwoiste i trudne do jednoznacznego zinterpretowania. W chrześcijaństwie odczytywana jest jako dążenie do dobra i zmartwychwstania. Jednocześnie jednak, przez swoje podobieństwo do węża, bywa utożsamiana z towarzystwem diabła oraz grzechami ludzkości.
Na obrazie zauważyć można wiele drobnych owadów symbolizujących krótkość życia. Wśród owadów dostrzec można też motyle, którym przypisuje się dodatkowe znaczenie – symbolizują duszę ludzką. Przemiana poczwarki w motyla, który wzlatuje i może dążyć do światła, była porównywana z egzystencją człowieka, którego dusza po śmierci, tak jak motyl, leci do światła. W ten sposób, obraz Jana Davidszoona de Heema, przedstawiający bogatą i kolorową martwą naturę, a jednocześnie będący przestrogą przed przywiązywaniem zbyt dużej wagi do spraw doczesnych i zwróceniem uwagi na kwestię życia wiecznego, dziś samodzielnie stanowi odbicie epoki, w której powstał.
źródło: nazdrowie.pl
4 notes
·
View notes
Text
Szklany ptak
Poemat - baśń I
Zbożem płynęły pola daleko na nieba brzeg, gdzie w błękit wpływały jak floty i układały się do snu, lecz kiedyś ucho przyłożył do serca ziemi - to lęk jak pajęczyna chwytał, bo słychać, jak groby rosną.
Lasy jak gobeliny, na których zwierzęta utkane, jak fala widnokręgu w widnokrąg chlustały i szły, lecz kiedyś oko przyłożył do okien zielonych polany, widać złocone zbroje i krwawe ręce złych.
Barki ładowne szły rzeką i tkanin złoty ogień wiozły, ciężki jak ołów i srebrnolite kły, a kiedyś serce przyłożył do kołyszącej drogi, słychać: dudniły ludzkie, jak pięści twarde - łzy.
Kraju, kraju szczęśliwy, płynący słońcem i mlekiem, gdzie rzeki juczne mijają, gdzie dzwoni pogłos kos, wołają w tobie żniwiarze, wołają gwiazdy dalekie, śpiewa pod tobą umarłych - jak krew sczerniała - głos:
"Kraju dziwny, od pól złotych - złoty, dzwonią czerstwe owoce na drzewach, biją w kuźniach ogorzałe młoty, lira sosny napięta - śpiewa.
Kraju drżący jak wzdęty ul, kołysany w kołysce jaśminów, skąd to w trumnach pulsujących pól czarne kukły twych spalonych synów?
Czemu chleba przekrojony bochen tryska w górę płaczem czy krzykiem?"
2
Z chmur i z lądów magowie szli do ziemi bogatej i smutnej. Na dostałych pól złotogłowie kładli ręce i zaklęte lutnie. Odczarować chcieli ziemię przeklętą, od spalonych serc jak trwoga - czarną, i wyzwolić chcieli na pół świętą, a na pół już chyba umarłą.
I budzili ją w pszenicznym słowie: „W imię Boga, ziemio, odpowiedz!"
I budzili ją w słowie światła: „Kto cię zatruł, ziemio nieodgadła?"
I budzili ją w słowie ognia: „Czemu spalasz, ziemio, jak pochodnia?"
I budzili ją w słowie trumien: „Czemu szczęsna być, ziemio, nie umiesz?"
Popękały lutnie magów i kule z kryształowych strumieni ulane; zamieniały się słowa w liście, sucho gasły nad czerwonym łanem. Ziemia głucho toczyła dalej krew, okręty i złote fale.
3
Wyrósł Miłun korzeniami z ziemi, ramionami w nieboskłon zaparty. Ciemnemi cieniami o zachodzie kołysał go wieczór, aż wkołysał weń burzę nabrzmiałą od przeczuć. Drzewa go otulały, aż mu w żyły wlały krew zieloną, a z góry obłoki dojrzałe sączyły białe mleko w przezroczyste oczy, że wzrósł mocny jak skała, a nad nim się toczył tabun pragnień obłocznych, a tak ziemi bliskich, jakby jesiennej roli - wirujące listki.
4
„Miła - mówił - lirowłosa Lelo, dziś o świcie - mówił - słońce białe zawołało mnie, gdy w progu stałem. Odejść muszę, lirowłosa Lelo, w jakiś ogień czy w pustynię lodów, w jakieś smutne wydmy, gdzie tarnina biało płonie nad grobami rodów, gdzie jest ś-wiat jak cud i jak grobowiec, w takie kraje, których nie wypowiem, które można przyśnić tylko.
Miła - mówił - ziemio umęczona, zamyślona w pozłoty grobowe, dla twych synów przywiozę nowe słowa mocne i błogosławione".
5
Wykuł Miłun korab z cisów, co na przedzie nosił rzeźbione gwiazdy, figury i runy czerwone i błękitne, jakby jasno wiedział, że te znaki to krwi są spływające struny.
Białe plaże ciągnęły korowody cieni, w które dął zachód płatami biegnącej czerwieni, a na nich żagle drżały jak napięte konie do biegu albo biało kwitnące jabłonie.
I na rejach wysoko zawiesił jodłową gałąź, aby szumiała jak sztandar nad głową i jak serce wydarte płaczącego kraju była drzewem wspomnienia i drzewem rodzaju.
6. P o ż e g n a n i e
„Żegnaj, Lelo - powiadał - oto się otwarły dźwierze domów zielonych". A już burza parła, w policzki żagli wzdęte jak skrzydła do lotu i fala wyprysnęła bursztyny czy złoto, które dźwięcząc wraz z głosem opadły na piasek jak łzy, których nie stało za żegnanym czasem.
Tylko długo wśród plaży Lela i synowie stali, zakrzepli w wietrze w kamień smutku płowy, który był jak łza ciepła płynąca po twarzy i jak lodowy pomnik ginących żeglarzy.
7
Na oceanach ciemnych od gniewu błąka się z ognia wygasłe niebo. Fale jak głowy obcięte krwawią pianą nietrwałą czy gorzką sławą?
Na oceanach wiatr sypie w oczy suche szkielety skrzydeł i nocy, które szeleszczą zmiażdżonym lodem, aż szpary źrenic zamienią w wodę.
Po oceanach płyną umarli, wiatrem przeszyci jak ostrzem czarnym, ich białe oczy toczą się łzami, aż śmigłe ręce przemienią w kamień.
Na oceanach sny są jak ołów, krążą jak sępy, dzwonią jak koła i idą fale dudniąc pochodem, aż wszystkie lądy przemienią w wodę.
8
Ląd jak rzucona z nieba kotwica na wodzie z nagła zamilkł. Zgasł wiatr huczący i tylko sypał cicho po twarzy - łzami.
Posłuchać: we mgle jak w białych kłębach góry prężyły się lodem, góry - mamuty o lśniących zębach przeciągające pochodem.
Przystanął Miłun na dziobie. Korab jak pył w powietrzu drżał, a głos jak luster pękniętych chorał srebrem się sypał ze skał.
Szedł Miłun drogą, a drogi takie są jak wspomnienia śladów olbrzyma; wiodły go mewy jak białe znaki, on - w ręce gałąź jodłową trzymał, która zielonym smutkiem śpiewała, jakby ten szklany pejzaż poznała.
Aż przystanął Miłun pod skałą, która była z litego kryształu, w której nieba i granie strome odbijały się odwrócone i płynęły w niej kamienie i śniegi odwróconym zaklęte biegiem.
I tak szedł przez odbicia czy drogi w kręgi gór, których pejzaż zastygły swym odbiciem zdawał się wirować powolnymi obrotami planet. One jakby zawisłe w powietrzu były ciche jak zastanowienie nad największą tajemnicą ziemi i czekały nad tysiącleciami.
Tak mijając stanął nad chmurami, w których mrucząc cicho spały gromy tak wysoko, że niebo już było tylko wodą szeroką i ciemną, która z wolna płynęła z jednego na brzeg drugi i wracała znowu.
Wtedy spojrzał Miłun w dół - na dole stała ziemi twarz - zmarszczkami brązowymi w taki grymas tragiczny zastygła, że nie kulą się już wydawała ale maską gigantycznej trumny.
Więc zawrócił Miłun - oczy zgasił dłonią smutku i szedł w dół, gdzie morze, za nim góry zwracały się z wolna i mróz biało szybował jak orzeł.
9
I znów dzwonił korab w fali miedź, a lodowce jak zakute w szkło obłoki lawinami mlecznymi żegnały go: „Jedź, synu mocny, w wodę tak głęboko, jak dosięga odbicie burz lodowych, co jak włosy otaczają nam głowy. Tam co noc metalowe dzwony snują pieśni wysmukłe, surowe o zwycięzcach. Może twoje pięści w wrzące leje wody zanurzone wydrą z głębi zatopione szczęście".
Stopie kolorów dziwny jak szyby letnich wieczorów, straszny jak oczy krzywdy, zgodny jak biały chorał.
Gdzie drętwy płaskie jak piorun zgnieciony głuchym młotem wiodą zielone iskry i kule oczu - złote.
Żywe gałęzie krabów - - napięte łuki grozy składają w serca muszli liście czerwonych nożyc.
Suną ryby-planety po niewidzialnym sznurze, z otwartym lejem paszczy ciągnącym je ku górze.
A w okna martwych fregat ziejących stuleciami płyną niebieskie raki jak w trumny albo bramy,
gdzie wokół stołów milczą zakute w ciszy pięść szkielety komandorów jak cienie snów i klęsk.
10
A gdy w grozie i kolorach zakrzepł, to zrozumiał, że już nie wywiedzie ani białych jabłek radości, ani mieczów z zielonej miedzi, które braciom by zaniósł w dłoni jakby gwiazdy szczęśliwej płomień, która noc jak bramę otworzy.
I zapłakał Miłun, a wiatr gnał obłoki jak konie wezbrane w profil żagli, które rwały w świat jakby w nieba otwartą ranę.
Upływały kule dni, upływały w widnokręgi coraz dalsze, aż błękitem krzepło w rudej krwi i do powiek przyrastały palce, które tropiąc w dalekim żalu wysp czy lądów - oganiały promienie, aż się w popiół zamienił i spalał wzrok w horyzont wbity i wspomnienie.
Najpiękniejsze - wspominane obrazki rysowane na ścianie ręką jak zdradliwe ciche ciosy łaski wracające, aż serca pękną.
11
Niebo się toczyło na północ czy zachód, było różą deszczu rozkwitającą w krąg, a zielona przestrzeń pełna szklanych kwiatów i we wszystkie strony sterujących rąk.
Słychać było głosy rosnące w szeleście, które niosły korab w przestrzeń z jasnych piór i stawiały cicho w przezroczystym mieście zbudowanym w czasie jak na łuku chmur.
I przestąpił Miłun przestrzeń jak szkło, podał ludziom przejrzystym rąk spalonych młoty, szedł przez śpiewające runie szklanych łąk i powietrzne zamki w rzece słońca - złote.
Opowiadał Miłun o swej ziemi, o tych lasach zielonych jak rzeki, o tych ludziach smutnych i dalekich, którzy serca mieli chore od żalu, gdzie kto wolny - ginął niewolnikiem, a gdy tęsknił w niej kto - to za pyłem, gdzie się krwawe rodziły słowiki, a gdy silny kto - ten jak bez siły.
Więc go wiedli przed drzewo szkliste, które miało niebieski pień, które miało z płomieni listki i jak ogień - przejrzysty cień.
A owoce rosły na nim szklane jak płomienie zastygłe w ptaków kształt, które skrzydła rozwinąwszy - zadumane pozostały jak odłamki skał.
12
Więc wziął Miłun przejrzystego ptaka w ciemne dłonie i korabiem w dół na ziemię powoli opadał, aż się maszty o obłoki ojczyste otarły, a spalone wiatrem oczy o wybrzeże wsparły.
„Witaj kraju" - powiadał i rękami gładził liliowe futro zmierzchu, i myślał, że kładzie swoje serce w szkatułę - pod niebo zamknięte, które uciszy lądy wrzące w nim i piękne ręce położy na nim jak kobieta dobra, która jest razem dzień i cisza modra.
Wtedy przyszedł przed chatę, co w zielonym lesie płynęła razem z lasem przez wiosny i jesień, ale w jej oknach bladych jak powieki świtu zobaczył cienie obce, ogromne wśród świateł, i lirowłosą Lelę, i cień, co ją przykuł do jakichś obcych zdarzeń, do ludzi i linii, po której - widział - jak daleka płynie, gdzie była mu jak ręce obcięte - po wiekach przykładane do tego samego człowieka.
Strofy o życiu i śmierci
Dwugłos: Tłum się kłębił i podpalił łuną świateł miasta. W ołowianych rzekach drżała roztopiona gwiazda.
Głos I: Jabłka w koszach jak dojrzałe serca drzew zwycięskich.
Głos II: Na cmentarzach czaszki grobów jakby kroki klęski.
Głos I: Dzbany mleka, w dzbanach srebrnych dudni żywy marmur.
Głos II: Chmury kraczą nad spojrzeniem, szarpią ziemię czarną.
Głos I: Smukłe ciała - piersi smagłość zanurzone w zachwyt ramion.
Głos II: Nocą próżno w szkle strumieni myją krwawe krzyże znamion.
Głos I: Księgi pełne, księgi silne dojrzewają w czystych ustach,
Głos II: a przed lustrem w trwodze nocy zieje w czaszce rana pusta.
Dwugłos: Oto drzewa złotych iskier; pod drzewami wieka trumien. Nie odnajdziesz szklanych ptaków, kiedy śmierci nie zrozumiesz.
Mówił Miłun: „Oto ptak, szklany ptak zwycięstwa, kiedy śpiewa pieśń - to pieśń jak znak, kiedy zbraknie serc - to pieśń jak klęska".
Mówił Miłun: „Oto natęż słuch, kraju piękny, odsłoń jasną twarz, gdy usłyszysz - to tysiącem głów, gdy usłyszysz - to już moc swą znasz".
Wtedy śmiech rozwalił łunę blasku, z ciżby wyszedł olbrzym i uderzył, aż gwiazdami się sypnął po piasku odgłos skrzydeł. Był wieczór. Ptak nie żył.
Wsparł się chłop ogromny o wiatr, oczy płaskie. jak blacha zwężył w śmiechu głupim, bo myślał, że świat i proroka obłoków zwyciężył.
A w rozlanej ciszy, w wiatru wiew bił ogromną ręką wielki śmiech: „jakże teraz ten, co życie niesie, echem sypnie po zielonym lesie? Jakże teraz z stłuczonego szkiełka wstanie siła jak orkan wielka?"
Wtedy śmiech się stoczył w beczki ust, wtedy echem po kolumnach rósł, wtedy tłum się rozpłynął drogami i zapadła noc - jak głuchy kamień.
Został Miłun - korzeniami wrósł w ziemię swoją płynącym modrzewiem i stłuczonym sercem grobom ust błogosławił zielonym śpiewem.
*
A po nocach - niesie groźny mit - widać: drzewa płonącego upiór niesie krwawy pół-krzyk, a pół-śpiew, jakby klątwa rozrąbanych drzew:
„Płyńcie w trumnach wieków i epok, przywiązani jak trupy do ziemi, aż spopielą się wam oczy ślepe, a z popiołów powstanie feniks". rozpoczęte w końcu września, ukończone dn. 19 października 1941 r.
#krzysztof kamil baczyński#krzysztof kamil baczynski#poland#polska#polish#polish poet#polish poets#polish poetry#polish literature#polish language#wiersze datowane#1941#t: szklany ptak#k: 39/42
5 notes
·
View notes
Photo
to jeden z najpiękniejszych zachodów jakie widziałam 🧡 lubię oglądać tą grę światła, zmieniające się kolory i odbicie w wodzie 🌞 każdy ma w sobie trochę słońca 💫 ------------------------------------------------------------------ ❗pamiętaj, że trwa przedsprzedaż mojego kursu o Tiktoku - niższa cena tylko do 26.04 ❗ ➡️LINK W BIO⬅️ ____________________________________________ OBSERWUJ ------> @przystanekinternet OBSERWUJ ------> @przystanekinternet OBSERWUJ ------> @przystanekinternet ___________________________________________ Hasztagi: #zachodslonca #podroze #kfs #podrozniczka #fotowtorek #fotowtorek_kfs #instawtorek #turcja #podróżniczka #światło #kobietykfs #kobiety_kfs #kobiecafotoszkoła #kobietyinspirująkobiety #podróżująceplecy #swiatlo_fotowtorek #światłoicień #blondynka #zachódsłońca #kobiecybiznes #pracazdalna (at Antalya, Turkey) https://www.instagram.com/p/CckivVDsPe8/?igshid=NGJjMDIxMWI=
#zachodslonca#podroze#kfs#podrozniczka#fotowtorek#fotowtorek_kfs#instawtorek#turcja#podróżniczka#światło#kobietykfs#kobiety_kfs#kobiecafotoszkoła#kobietyinspirująkobiety#podróżująceplecy#swiatlo_fotowtorek#światłoicień#blondynka#zachódsłońca#kobiecybiznes#pracazdalna
0 notes
Text
Proste Kroki O Tym, Jak Zaoszczędzić Pieniądze W Cel Wnętrz
Projektowanie wnętrz-to dobry sposób, aby dom wyglądał dobrze, bez konieczności zrobić za wiele rzeczy. Nowe meble, odnowione lampy i nowoczesne ścienne farba może skończyć twój dom wyglądać jak nowy ponownie. Ten punkt ma wiele praktycznych porad, aby zainspirować cię do aktualizacji naszego domu. https://forum.videohelp.com/members/285751-jukoss Pomyśl, że jesteś zamiar czerpać z pokoju, przed go urządzić. Do pokoi dziecięcych, pomyśl o jasnych, nasyconych kolorów, które będą przystawać do osoby dzieci, wykorzystując pokój. Ale też kolory nie będą siedzieć w bibliotece, na przykład. Musisz zdecydować, jaki styl nastroju chcesz pokoju, przed rozpoczęciem do lekturze projektowej. Nastrój pewno istnieć dzielny i lub spokojnym i relaksującym. Wybierając nastrój pokój ułatwi ci wybrać bardziej spójnej dekoracji, aby dokonać lepszy pokój. Zmniejszyć swój wygląd budżetu wnętrz szukam tańszych opcji dla drogich dodatków. Wystrój, który zawiera w sobie wysokiej wartości imię i nazwisko projektanta może istnieć bliskie, ale ważna często znaleźć odpowiednie elementy wystroju, jakie nie zawierają logo. Tylko kupić projektant marek, kiedy nie można odnaleźć odpowiednie, niedrogą alternatywą. Należy pamiętać strumień światła wpada do pokoju. Podczas malowania pokoju, jaki ma niemało okien, spróbuj użyć bardziej wysoki kolor. Rozważmy funkcję pokoju chcesz ozdobić. Rozważyć typy spotkań, które mogą spędzić w spokoju oraz do jakich przypadków. Rozważmy rodziny oraz przyjaciół, gdy wspominałem o salonie, ale skupić się na poszczególnych relacji z innymi istotne przy projektowaniu sypialni. Inwestować w doskonałej klasie farby. Tania farba szlifowane i uszkodzenia ścian. Oto dlaczego warto kupować solidne marki farby, tak, że twój projekt i trwałość. Obecne istnieje gra, aby dodać nowoczesne, modne przedmioty dla twojego wnętrza projekt. To powoduje jakiś wygląd i wziąć mieszkaniu nowoczesny uczucie. Czerpanie z nowych prac tylko jak akcenty, choć. Jeśli poduszka z nadrukiem zebry pochodzi z mody, zastępując go na coś innego łatwo. Drukowanie sofa zebra nie istnieje rzeczywiście łatwo zastąpić. Bądź wydajny podczas malowania. Liczne samouczki online, które potrafią zapewnić państwu piękny projekt dla projektu remontu domu. Wykorzystując kreatywność i inwencję w domowych planach malowanie ścian może szybko zmienić pokój tak, aby wzbudzić w założeniu nie ma czasu. Do budżetu zmian konstrukcyjnych, które nie rozbić bank, skoncentrować się na obsłudze małych kawałków oraz urządzeń, aktualizacji projektu. Wymiana światła i materiałów ceramicznych możesz odświeżyć wygląd naszego miejsca. Dodać kilka innych kuchennych ręczników czy nowe zasłony do sali. Te zmienienia nie tylko sprawi, że pokoje wyglądają ładniej, przecież są one tanie w sumie, jak też. Niezależnie z twoich celów, dla domu, wtedy stanowi przydatne za pomocą wystroju wnętrz. Poprzez staranny wybór, jeśli chodzi o oświetlenie i meble może wyrządzić wielką różnicę w wyglądzie domu. Przechowywać wiedze w obecnym punkcie na nauce, również potrafisz odbyć własny dom odbicie swoich pragnień.
1 note
·
View note
Text
KOT
powiększone źrenice
znak pożądania
miłości
silnego uczucia
dla kota to
odbicie światła
na pustej ścianie
16.02.2022
00:15
1 note
·
View note
Photo
DIEGO VELÁZQUEZ – LAS MENINAS (1656)
Wiek XVII dla Hiszpanii był okresem wspaniałego rozkwitu. Powstały wówczas dzieła nie tylko o znaczeniu narodowym, ale i ogólnoświatowym. To wtedy rozwijał się teatr Lope de Vegi i Calderóna, dramaturgów do dziś granych i podziwianych, a także powstał Don Kichot Cervantesa, jedna z najważniejszych powieści w historii literatury. Nie można nie wspomnieć o niezwykłych osiągnięciach w malarstwie, których nie byłoby bez Diega Velázqueza. Panny dworskie to obraz wyjątkowy. Określa się go mianem najważniejszego dzieła Velázqueza, a przy tym jednego z najbardziej zagadkowych w historii sztuki. Po dziś dzień trwają spory i dyskusje na temat właściwego tematu obrazu, a badacze prześcigają się w wymyślaniu kolejnych interpretacji czy wręcz nadinterpretacji.
Ale zacznijmy od początku...
Panny dworskie to obraz ogromny – został namalowany farbami olejnymi na płótnie o wymiarach 318 na 276 cm, a pierwotnie był jeszcze większy. W wyniku uszkodzenia w pożarze w 1734 roku malowidło miało zostać obcięte z obu stron o ok. 50 cm – stąd przycięta postać karła, znajdującego się po prawej stronie kompozycji. Początkowo obraz nosił tytuł Jej Wysokość Cesarzowa z damami dworu i karłem – tak informuje pałacowy inwentarz z 1666 roku. W 1734 roku dzieło określano już tytułem Rodzina króla Filipa IV. Dopiero w 1843 roku obraz Velázqueza zaczęto tytułować Las meninas – Panny dworskie, kiedy hiszpański malarz i krytyk Pedro de Madrazo nazwał go tak w katalogu Prado.
Na obrazie na pierwszym planie widać złotowłosą dziewczynkę w sukni wspartej na specjalnym stelażu zwanym fortugałem – to pięcioletnia infantka Małgorzata Maria. Spojrzenie ma spokojne, niemal władcze. Wystrojona dziewczynka została przedstawiona w towarzystwie dwóch dam dworu – las meninas. Z lewej strony Maria Agustina Sarmiento podaje księżniczce wodę w glinianym naczyniu. Druga dwórka, pochylona w ukłonie, to Isabel de Valesco. Z boku, po prawej stronie znajdują się dwa karły, Mari-Bárbola i Nicolás Pertusato, który trąca nogą dużego psa. Karły, karlice i błazny stanowiły częsty motyw twórczości Velázqueza.
Dalej, w cieniu, stoją dwie postaci zajęte rozmową – to opiekunka Marcela de Ulloa w towarzystwie najprawdopodobniej ochmistrza lub strażnika. Za nimi, w otwartych drzwiach, widać zarządcę dworu José de Nieto wchodzącego po schodach. Schody i drzwi w tle nadają obrazowi głębi, podobnie jak światło padające z okien po prawej stronie. Po lewej stronie obrazu widać ogromne oparte o sztalugę płótno, przed którym stoi malarz – sam Diego Velázquez. W dłoniach trzyma paletę i długi pędzel, spogląda uważnie i dumnie przed siebie, jakby patrzył na to, co chce namalować. U jego pasa wiszą klucz do komnaty i klucz szambelański, a na piersi widnieje krzyż Zakonu Świętego Jakuba. Velázquez został członkiem tego elitarnego zgromadzenia dzięki poparciu króla dwa lata po namalowaniu Las meninas. Co ciekawe, krzyż został domalowany już po śmierci artysty. Według niektórych interpretacji Panny dworskie są autoportretem Velázqueza, w którym jednocześnie oddał hołd parze królewskiej i małej infantce.
W głębi obrazu, na tylnej ścianie wisi lustro, w którym odbija się wizerunek pary królewskiej – Filipa IV i Marianny Austriaczki. Velázquez stworzył malowidło o szerokich horyzontach: granica dostrzegalnej rzeczywistości została przekroczona i zdaje się rozciągać w nieskończoność w stronę widzów. Odbicie w lustrze sprawia również wrażenie, jakby cała scena z infantką i jej dworem rozgrywała się właśnie przed królem i królową, którzy pozują do portretu. To jednocześnie powoduje, że i my oglądamy obraz z punktu widzenia pary królewskiej. Wykorzystanie motywu lustra było chwytem, który pozwalał artystom na ukazanie tego, co znajduje się poza zasięgiem wzroku widza, i pogłębienie przestrzeni. Velázquez nie był więc pierwszym malarzem korzystającym z tej metody. Mógł ją podziwiać już chociażby na Portrecie Arnolfinich Jana van Eycka. To malowidło wisiało zresztą w pałacu królewskim, bo należało do Filipa IV, więc na pewno było dobrze znane Velázquezowi. Motyw lustra pojawił się również na innym, wcześniejszym o kilkanaście lat obrazie samego Velázqueza, przedstawiającym Wenus z lustrem. Naga Wenus leży tyłem, widać jej piękne plecy i pośladki, a twarz odbija się tylko w podtrzymywanym przez Kupidyna zwierciadle.
Trudno określić, co dokładnie odbija się w lustrze na obrazie Panny dworskie – czy są to postaci pozujące do portretu, czy raczej malowany obraz na sztaludze stojącej przed artystą. Bez względu na to, która odpowiedź jest tą właściwą, takie ukazanie pary królewskiej, poza główną, widoczną kompozycją, było nietypowe i dosyć odważne. Velázquez chciał podkreślić obecność monarchy i jego żony, ale nie mógł namalować ich obok siebie, bo nie pozwalało mu na to poczucie przyzwoitości. Przedstawił ich więc za pomocą innych środków – jako odbicie lustrzane. Wiele interpretacji prowokuje również pytanie, co tak naprawdę maluje twórca przedstawiony na obrazie. Według jednej z tez Velázquez tworzy portret króla i królowej, kolejna sugeruje, że artysta maluje infantkę i towarzyszące jej osoby. A może malarz portretuje las meninas? Jednoznaczne i prawidłowe określenie tematu nie jest możliwe, ponieważ płótno zostało ukazane od tyłu.
Historycy sztuki zgadzają się natomiast co do tego, gdzie rozgrywa się namalowana scena: w komnacie pałacowej madryckiego Alkazaru – galerii Cuarto del Príncipe, zwanej także pieza principal. Jednym z dowodów na to, że faktycznie to miejsce zostało przedstawione na obrazie, są namalowane na ścianie obrazy. Inwentarz z 1686 roku wymienia wszystkie płótna w pokoju, z których wiele widać w Pannach dworskich. Najłatwiej rozpoznawalne są dwie: kopia Minerwy karzącej Arachne Rubensa i Apollo zwyciężający Pana Jacoba Jordaensa, namalowane przez ucznia i zięcia Velázqueza – Juana Bautistę Martíneza del Mazo. Wiszące obrazy miałyby symbolizować tryumf sztuki nad rzemiosłem.
Wypada jeszcze podkreślić, że Diego Velázquez był mistrzem koloru i gry świateł. To on, na długo przed impresjonistami, odkrył, że barwy zmieniają się w zależności od oświetlenia, pory dnia, powietrza, sąsiedztwa innych barw, że kolor nie jest przypisany przedmiotowi na zawsze. W Pannach dworskich hiszpański mistrz doskonale namalował miękkie koronki i aksamity, pokazał lekkie lśnienie włosów księżniczki i wpadającego światła. Obraz zdaje się tonąć w perłowych, oliwkowych i szarych tonacjach, ale nie brakuje w nim rozświetlenia. Ile by lat nie minęło, słynny obraz Velázqueza nie przestanie nas fascynować i intrygować. Będzie prowokował do wysnuwania nowych interpretacji i inspirował kolejnych artystów. Wszak sam Picasso namalował nie mniej niż 45 prac, inspirując się Las meninas!
żródło: niezlasztuka.net
1 note
·
View note
Text
Część 1
Siedzę na samotnej zmianie w pracy, przede mną długa noc. Za oknem mgła spowiła świat. Biało jak by ktoś wylał mleko. W oddali słychać jakieś głosy, ktoś gdzieś krzyczy,słychać piski opon. Podchodzę do okna ale nic nie widzę. Coś uderza w szybę, widzę czerwoną maź i odcisk dłoni, krzyk był przerażający. Upadam na podłogę i widzę czerń. Umarłam??! Czuje dotyk, ale nie jestem w stanie się ruszyć ani otworzyć oczów. Serce chce wyrwać się z klatki piersiowej. Żyje ale zaraz mnie zabiją. Jakieś silne ręce mocno mnie trzymają a po chwili czuje pod plecami coś miękkiego. Co ten ktoś chce zemną zrobić?? otwierał gwałtownie oczy i podnoszę się do góry, spowodowało to zawrót głowy i ponowne opadnięcie na, na łóżko... Dopiero teraz zauważyłam że leże na łóżku. Przede mną stoi mężczyzna i patrzy jak na idiotkę. Jego ciemne włosy opadały na ramiona, ma czerwone oczy, ubrany na czarno, lekko zaostrzone zęby.
-Dziewczyno spokojnie, nikt Ci krzywdy nie robi!
-Gdzie, gdzie ja jestem??
-W piekle, zwanym Ziemią.
Trochę mi ulżyło, jednak nadal nie wiem co to za miejsce, budynek, i co tu się wyprawia.Chciałam Go jeszcze o coś zapytać, ale po prostu wyszedł, a moje oczy zamknęły się i znów byłam w ciemności.
- Co do cholery tu się dzieje!!
Otworzyłam oczy a w koło mnie nie było nic, dosłownie nic tylko ciemność w oddali migotało jakieś światło. Poszłam w kierunku światła szłam chyba kilka godzin w całkowitej ciemności, po drodze nie było nic. W końcu światło zaczęło się przybliżać. Światło okazało się lustrem ale nie rozumiem skąd światło. Podeszłam bliżej, zobaczyłam Swoje odbicie, niby wszystko ok. Lustro stało na kamieniach, przyozdobione kwiatowymi ornamentami. Wpatrywałam się w Swoje odbicie, nic nowego brązowe oczy trochę przekrwione, delikatne usta, okrągła buzia i brązowe długie włosy. Jednak na sobie miałam tylko lekką, białą prawie przezroczystą halkę. Obraz w lustrze się zamazał, moje odbicie się zniekształciło, oczy zrobiły się czerwone, włosy rudo czerwone, moje zęby się zaostrzyły jak u tego gościa i wyrosły mi małe kły, usta były soczystoczerwone. Stałam jak sparaliżowana, moje paznokcie w lustrze zrobiły się ostre jak szpony. Przyjrzałam się moim dłonią były normalne, dotknęłam zębów też były normalne. Odetchnęłam z ulgą, ale jak się stąd wydostać. Tafla lustra znów się zamazała, podeszłam bliżej i patrzałam co się wydarzy, wtedy dłoń z lustra kierowała się w moją stronę przerażona chciałam uciec, ale zostałam wciągnięta w lustro jedyne co znów mnie otaczało to była ciemność. Czułam ze już nie jestem sobą a postacią którą widziałam w lustrze, bałam się jednak odwrócić i zobaczyć swoje odbicie , gdy nabrałam odwagi i gwałtownie się odwróciłam lustra tam nie było a w powietrzu słyszałam słodką melodię delikatnych dzwoneczków. Nad głową zamigotały mi, małe białe światełka, gdy zaczęły się zbliżać okazały się diamentowymi motylkami lecącymi w jakimś kierunku, poszłam za nimi. Po długim marszu doszłam do złotej bramy za którą było jasno, motyle usiadły na niej a ona się otworzyła. Weszłam. Prowadziła mnie brunatna ścieżka przy której wyrastały rubinowe róże, szafirowe kwiatki i szmaragdowa trawa, w oddali usłyszałam szum wody, poszłam w tamtym kierunku. Przede mną objawił się wodospad, kaskady wody spływały w dół. Kamienna ścieżka prowadziła w sam jego środek, przeskakiwałam z kamienia na kamień aż doszłam do końca. Przed mną była firana wody za której błyszczało coś niebieskim blaskiem. Wciągnęłam głęboko powietrze i zrobiłam ten krok. Nie wiedziałam czego się spodziewać... Oczywiście znów ciemność i mrok.
Nagle obudziłam się w łóżku, przy którym siedział ten dziwny gość.
- I jak podróż do wnętrza siebie?? Zobaczyłaś coś ciekawego??
- Co?? do jakiego wnętrza siebie?
- Tak działają zioła które Ci podaliśmy. Dla człowieka są śmiertelne.
- Dla człowieka? To kim do cholery Ja jestem?? Dziwadłem?
- Spokojnie. Co widziałaś?
- Lustro, inną siebie i ogród pełen dziwactw.
- A co to za świecidełko które masz w dłoni??
- Co??
Spojrzałam na dłoń w której miałam srebrny łańcuszek z niebieskim kamieniem. Przyjrzałam mu się ale nie wiedziałam skąd To i co To.
- Nie wiem co to.
- Twoje oczy się błyszczą niebieskim blaskiem.
Znów ciemność, zobaczyłam lustro a w nim jakiegoś mężczyznę, wyglądał jak szalony chemik, odwrócił się w moim kierunku, nasze oczy się skrzyżowały. Wyglądał jednak jak by patrzył w pusta przestrzeń, po chwili koło niego pojawił się inny mężczyzna wyglądał jak by od dawna już nie żył, jego ciało się rozpadało ale On chodził. Lustro zabarwiło się na czerwono i po chwili zauważyłam ruiny zamku na jakiejś górze który wydawał się bardzo znajomy. Trwało to wszystko parę sekund i znów byłam w łóżku.
- Co się stało?
- Miałam wizję jak kol wiek to zabrzmi.
Poczułam zmęczenie i zapadłam w sen. usłyszałam jeszcze jego głos i słowo “Arbiter”
*Arbiter- osoba widząca i słysząca więcej, sędzia.
1 note
·
View note