#noce za nocami
Explore tagged Tumblr posts
Text
Na wstępie pragnę lojalnie zaznaczyć, że omawiana przeze mnie książka zawiera motywy związków osób tej samej płci. Jeśli unikasz tego typu tematyki, po prostu pomiń ten post.
Warszawa, czasy współczesne. Wracający z pomyślnie sfinalizowanego odbioru osobistego Fiodor Iwanow na stacji metra Wilanowska spotyka przeprowadzającego się chłopaka. Ten przepycha się wśród tłumu z ogromnym bagażem i zepsutą sztalugą. To drugi protagonista – Feliks, świeżo upieczony spadochroniarz (były student), plastycznie uzdolniony gość, któremu podwinęła się w stolicy noga. Młody jest właśnie w drodze do jaskini patologicznego życia studenckiego (nowej stancji), gdzie pozostali współlokatorzy będą funkcjonować w myśl filozofii hedonizmu i testować na sobie (na szczęście nie na kocie Feliksa) wszelkie dostępne za topniejące fundusze nie-studenta środki odurzające. Feliks jest bowiem bezrobotny i kieruje się filozofią, że wkrótce znajdzie pracę, ale jutro o tym pomyśli.
Mija trochę czasu. Fiodor wybiera się na polowanie do klubu Zatoka na Powiślu. Ciekawostka: ten lokal, jak i wiele innych opisywanych przez autorkę miejsc, istnieje naprawdę. Wracając jednak do polowania: nie jest to książka typu „trzepak”, więc zapomnijcie o niecnych planach uwodzenia niczego niespodziewającej się niewinnej gazeli, czy coś. Nie będzie raczej scen przeznaczonych dla odbiorcy pełnoletniego (przynajmniej nie było ich do momentu, do którego wytrzymałam). Fiodor to pochodzący z Rosji dwustuletni wampir (dramatyczna muzyka i szok na chomiczym pyszczku), który swój czas zabija pisaniem romansów okołohistorycznych i byciem ponurym piwniczakiem z siódmego piętra i popijaniem krwi przechowywanej w lodówce w gabinecie. Czasem Fiodor jada na mieście – chociażby w takich miejscach jak wspomniana Zatoka. Tu spotyka swojego starszego kolegę, Nikifora Andriejewicza. Ten też jest wampirem, jednak w przeciwieństwie do Fiodka, jest typem niebezpiecznego łowcy. Zapamiętajcie, bo nie będę powtarzać, a autorka będzie przekazywać coś w stylu: jest niebezpieczny, bo jest niebezpieczny. Pojęli? W klubie jest też eks-studenciak, tym razem bez sztalugi, ale za to ze sporą częścią tablicy Mendelejewa we krwi. Chłopaki chwilę pogadali, Fiodor wyraził dezaprobatę i się rozeszli. W ten sposób minęły 2 rozdziały.
Niedługo później Feliks wyląduje na bruku i będzie marudził pod BUWem (jego kot będzie tego słuchał, czy tego będzie chciał, czy nie), co usłyszy również Fiodor i przygarnie Kropka do swojego mieszkania. Wszystko w ramach układu: mieszkanie za… malowanie, kudłacze! Ale nie takie, że trzy pokoje z kuchnią obleci w jeden dzień, tylko chodzi o namalowanie portretu, bo wampiry nie odbijają się w lustrach, a czasem jednak miło na siebie popatrzeć. Z czasem między chłopcami nawiąże się więź, pojawi się konkurencja, zniknie i pojawi się na nowo. Będą też nowe zlecenia graficzne, ale autorka potraktuje temat po macoszemu.
Szczerze mówiąc, zawiodłam się na tej książce koncertowo. Z racji, że czytałam debiut, dałam jej spory kredyt zaufania. Miałam ochotę na fajną, ciepłą młodzieżówkę z wątkami mniejszości i pokazywaniem pasji bohaterów, a dostałam nudną gadaninę jak na wykładzie z najmniej pasjonującego przedmiotu na studiach. Chciałam również poczytać coś pomysłowego o wampirach. Może nie takie fajerwerki jak w „Nocarzu” Magdaleny Kozak, ale spodziewałam się czegoś fajnego. I klops.
Serio, zmęczyłam niecałe 300 stron (połowę książki, więcej nie chcę) i dostałam ciągłe gadanie o tym, że Feliks gdzieś tam polazł, poczuł motyle, ale nie czuje, jest zawodem dla rodziców, ale babcia go kocha. Raz Feliks na wozie, a raz nawozem. Fiodor natomiast jest piwniczakiem, wychodzi tylko nocą i ubiera czarno jak Staszek (ale nie jest szybki), pod pseudonimem wydaje romanse o kapitance i księżniczniczce oraz jest bardzo mrukliwy. Gdyby z tych, załóżmy, przeczytanych 300 stron, wyciąć zbędną gadaninę, zostałoby może 200. A gdyby dodać elementy, które zostały zaniedbane, może by wyszło ze 230. Zabrakło mi w tej książce wiele: kolega Feliksa (chyba Karol) zapowiedział chłopakowi, że jeśli ten się nie będzie meldował w trakcie mieszkania u nieznanego bananowego młodziana, kolega miał alarmować odpowiednie służby. Coś cicho w książce na temat kontaktu lub alarmu. Gdzie ta akcja, gdzie te koguty? Podobnie zabrakło mi w książce kwestii technicznej, jeśli idzie o wykonywanie komiszy/ rysowania na zamówienie: Feliks miał zrobić 5 ilustracji okładkowych do książek, ale ja jako czytelniczka jego historii nie dostałam info, nad czym konkretnie gość pracuje. Nie było nic o tym, czego konkretnie bohater się podejmuje, jakimi technikami i jak mu idzie w trakcie zlecenia. Było, że pyk i zrobił. Tak samo wątek Teo, chwilowego crusha Felka, którego ten poznał w lokalu z buble tea na Chmielnej. Chłop był, pojechał do siebie, a potem nagle się objawił i autorka wyskoczyła z tym, że chłopcy ze sobą pisali. Aha, dobrze wiedzieć. Za to do dziś odwijam makaron z uszu po tych wszystkich niepotrzebnych zdaniach, które powinny na poziomie redakcji udać się na przyspieszoną podróż w bliżej nieokreślone miejsce, byle daleko. Dawno nic mnie tak nie wynudziło.
Wspomnę jeszcze, że istnieje inna wampiryczna książka zawierająca wątki związków osób tej samej płci. W zależności od wydania ma +/- 400 stron i tam przynajmniej coś się dzieje. Jest upadek młodego mężczyzny, spotkanie z wampirem, adopcja dziewczynki i problemy wychowawcze, podróże, spotkanie z przedstawicielami wampirycznego teatru i wiele, wiele więcej. Akcja goni akcję i nie brakuje wyrazistego nakreślenia charakterów postaci. Takie „show, don’t tell”. Tak, ta książka to „Wywiad z wampirem” nieżyjącej Anne Rice. Może to mój błąd, ale w „Nocach za nocami” szukałam również tej mrocznej tajemniczości i intrygujących pomysłów na fabułę, tym razem osadzoną w dobrze mi znanym mieście i dobrze mi znanych realiach. Mieszkam bowiem w Warszawie praktycznie pół życia, zdarzyło mi się zmieniać stancje i rzucić studia i wiem, że o tym da się sensowną historię skleić. Wystarczy mieć pomysł.
Akcja „Nocy za nocami” wlecze się niemiłosiernie, przynudza i jawnie zachęca do odłożenia tej książki znacznie wcześniej, niż to uczyniłam. Widziałam, że ludzie rekomendują ten tytuł jako comfort book. Może coś w tym jest, bo bezlitośnie usypia, ale takie same działanie mają podręczniki starego do ekonomii. Ja jednak tytułu nie polecam. Nie pamiętam, za ile tę książkę kupiłam, ale przepłaciłam. Trzymam jednak kciuki za autorkę, by pracowała nad warsztatem. Kryształ jest, trzeba go jedynie wyszlifować. I kto wie, może kiedyś przy innym tytule stwierdzę, że pani Wilk genialne książki pisze i chcę więcej.
Noce za nocami
Autor: Małgorzata Wilk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 560
Cena okładkowa: 49,99 zł
Moja ocena: 2/10
1 note
·
View note
Text
from a polish book, “noce za nocami”
in procreate, 2024
8 notes
·
View notes
Text
Nie było mnie tu chyba ponad 2 lata. Ktoś kto rozjebał mi życie, nie ma dla mnie teraz żadnego znaczenia. Dopiero teraz widzę z jakim chujem miałam do czynienia. Nie dajcie się. Walczcie kurwa. O siebie walczcie. Czas leczy. Wiem, że jest zajebiście ciężko, szczególnie wtedy kiedy ktoś za kogo oddalibyście życie, rozjebie was na milion kawałków i jeszcze opluje na dowidzenia. Ale wyjdziecie z tego. Nie jesteście ich warci kurwa. Nie jesteście. Wyszłam z tego ogromnym kosztem...taką ilością łez, bólu... ale wyszłam. I jestem z siebie zajebiście dumna. Były noce, że dusiłam sie płaczem. Ale to koniec. Teraz mu współczuję, tego jakim jest człowiekiem i jak bardzo próbuje ukryć swoje wady i gówno jakie ma w środku. To nie jest tak, że go nienawidze. Po prostu w końcu przejrzałam na oczy. Zobaczyłam, że nie zrobiłam nic złego i nie zasłużyłam na to co mi zrobił. Myślałam, że nigdy już się nie uwolnie od myśli - jak bardzo go kocham. Myślałam, że muszę pogodzić się z ciągłym smutkiem, żalem i bólem. Z nocami przepłakanymi w poduszkę. Myślałam, że to nigdy się nie skończy.... dzięki Bogu się myliłam. NIE DAJCIE SIĘ KURWA SKURWYSYNOM.
1 note
·
View note
Text
"Noce za nocami" M. Wilk
Bardzo przyjemna książka o marudno-melancholijnym wampirze i bardzo sympatycznym młodym człowieku, który trochę pobłądził w życiu. Nic odkrywczego i miejscami trochę przewidywalna ale czytało mi się tą powieść tak fantastycznie, ze przeczytałam ją w dwa dni :) Poza tym bohaterowie byli z gatunku tych dających się lubić- zarówno główni ( Fryderyk bardzo mi trafił w gusta) jak i poboczni ( Nika był świetny) a i relacje między nimi były bardzo przyjemne w śledzeniu.
Takie polskie fantastyczne BL, które mi bardzo osobiście podeszło i mam nadzieję, że autorka stworzy coś równie przyjemnego. Może jakaś kontynuacja? Bo wzorem swojego bohatera, autorka zakończyła książkę w sposób na tyle otwarty, by móc kontynuować losy bohaterów. A przyznaje, że bym chętnie jeszcze o nich poczytała.
1 note
·
View note
Text
Tag 9 people you’d like to get to know more
Tagged by @celestialspark - Thank you for tagging me ❤️ This came out a little longer than I expected
Last song: According to my YouTube history (I really don’t understand how to use Spotify and I don’t think I ever will at this point), that would be Stranger by The Mechanisms, from Tales To Be Told, Volume II. Idk why, but this song vibrates my brain in exactly the best way. (I feel like that about a lot of songs in this album, especially Lost In The Cosmos, which is honestly weirdly relaxing for a song describing a slow death in painful details, and Pieces, but like, only the chorus)
Show I'm watching: Well, the last show I’ve seen was the newest episode of Helluva Boss, watched it with both of my partners, one of whom knows nothing about this show. It was fun, though, well, don’t want to spoil anything, but I was hoping for something else. Besides that, I intend to watch Stranger Things soon, cause I have read some great fanfics (I wanted to check if any of the authors are on Tumblr, so I could tag them, but for some reason, I can’t open ao3, which is quite concerning considering what happened this month) and decided I might try, even though I am good 7 years late. However, I am not watching it yet, because from what I know so far it feels like the kind of show that will permanently rewire my brain, so I am waiting til I can watch it with my friends, cause I am not going through that alone. If we consider podcasts shows, then I am an active listener of Dracula Daily, the voice acting is great, and I am already swooning and fanning myself like a victorian lady at Quincey P. Morris, which is to be expected, he’s one of my favourite characters. I can’t wait for this year’s holiest love entry tho, I want to see Tumblr go wild for it again. Also, season 2 of Not Quite Dead is coming out in a little more than two weeks (a fair warning to anyone who follows me, I already know I will be insufferable about it ❤️). I binged season 1 in one sitting, I am so excited (there are precisely 0 fanfics for this show on ao3 so far, I am working on changing that, but I’ve been suffering from a serious case of can’t-finish-wips-disease for quite a while now, so we’ll see how it goes)
Book I'm reading: If we’re talking new books, then right now nothing, but the last two I’ve read were: 1 Noce za nocami by Małgorzata Wilk, I loved it, it was exactly what I wanted, and I was so excited to finally get it, I read it on Wattpad back in the day and I preordered it the moment I was able to. It just feels very cozy to me. If you a) know Polish, and b) like gay vampires, I highly recommend it 2 Vampireology from the Ologies book series, cause I’ve never seen it before, I found it at a convention and I may be an adult, but it had vampires and was full of shiny secrets, you can’t possibly expect me to resist that Besides that, I am currently relistening to an audiobook of The Raven Boys by Maggie Stiefvater, because the first time I listened to it, I was in a really bad place mentally, and this in tandem with some incorrect beliefs I had about this book caused me to miss some important things the first time, so now I am doing better I plan to listen to the whole series again, and I am really enjoying it! I know this series goes into some very dark places, but at the point at which I am currently, it is just full of pure joy of exploration and awe-inspiring discovery and listening to it makes me really, really happy right now
Currently obsessed with: Fandom-wise, The Magnus Archives, closely followed by The Mechanisms, a lot of things mentioned above are either basically obsessions, or very close to becoming that, because I can’t just be normal about things Also, vampires are my obsession that has been a constant part of my life practically since I remember, and I doubt it will ever change at this point. If for whatever reason you want to see me ramble, ask me about my opinions on any vampire-related trope or theme, and you will probably get a pretty substantial essay
Tagging: @suaveotter @laceandsteelgirl @kind-ghost @doofus-and-dragons @fall-festival @katenotbishop @wet-snail @rhymingteelookatme @graceful-not
1 note
·
View note
Text
Długo nie musiałam się zastanawiać czy wybrać nieprzespaną noc, czy może rozmowę z Tobą. Zawsze wybierałam Ciebie.
#alisonblog#cytat po polsku#cytaty#nocne myśli#rozmowy nocami#rozmowy nocą#wszystkie nieprzespane noce#tamte dni tamte noce#prawdziwe uczucie#zranione uczucia#uczucia#człowiek#czas#tęsknie za tobą#tęsknić#tęsknie za nim#tęsknota#tęskno mi#kochać#kochanie#zrozumieć#brak zrozumienia#zły wybór#wybacz#przemyślenia#przepraszam#przykro#przygnębienie
199 notes
·
View notes
Text
"Nie przespane noce, męczące dni."
#11
#pamietnik rebeliantów#nie przespane noce#nocami#dzień za dniem#chcę cię na co dzień#co się z nami dzieje#meczace dni
4 notes
·
View notes
Text
Chcę dać Ci szasnę. Proszę Cię tylko o jedno. Zrozum moją nieufność, bo już słyszałam, że ktoś kocha i nie zostawi. Zrozum moją zazdrość, bo już inne kobiety niszczyły moją pewność siebie. Zrozum moje koszmary i noce zmory, bo nieraz sama leżałam nocami w łóżku, sparaliżowana strachem i samotnością, bo nie było kogoś, kto obiecał, że będzie. Zrozum moją dziecinność, bo we mnie zawsze będzie małe dziecko. Zrozum moje pasje, bo już nieraz słyszałam, że coś nie jest dla mnie, a potrzebowałam czasu, by rozwinąć skrzydła. Nie podcinaj mi ich. Nie mów czegoś, czego nie czujesz. Nie udawaj. Złap mnie za rękę i chodźmy nocą do parku, bym mogła w Twojej bluzie popijać wino, oglądać gwiazdy i mówić Ci o najskrytszych pragnieniach i lękach. Odbieraj telefon gdy dzwonię w nocy, by opowiedzieć kolejny szalony sen. Bądź przy mnie, gdy potrzebuję przy kimś pomilczeć. Kochaj mnie szczerze i całym sobą a obiecuję, że i ja pokocham tak Ciebie. Ale pamiętaj, na co się piszesz.
1K notes
·
View notes
Text
Chcę dać Ci szasnę. Proszę Cię tylko o jedno. Zrozum moją nieufność, bo już słyszałam, że ktoś kocha i nie zostawi. Zrozum moją zazdrość, bo już inne kobiety niszczyły moją pewność siebie. Zrozum moje koszmary i noce zmory, bo nieraz sama leżałam nocami w łóżku, sparaliżowana strachem i samotnością, bo nie było kogoś, kto obiecał, że będzie. Zrozum moją dziecinność, bo we mnie zawsze będzie małe dziecko. Zrozum moje pasje, bo już nieraz słyszałam, że coś nie jest dla mnie, a potrzebowałam czasu, by rozwinąć skrzydła. Nie podcinaj mi ich. Nie mów czegoś, czego nie czujesz. Nie udawaj. Złap mnie za rękę i chodźmy nocą do parku, bym mogła popijać piwo, oglądać gwiazdy i mówić Ci o najskrytszych pragnieniach i lękach. Odbieraj telefon gdy dzwonię w nocy, by opowiedzieć kolejny szalony sen. Bądź przy mnie, gdy potrzebuję przy kimś pomilczeć. Kochaj mnie szczerze i całą sobą , a obiecuję, że i ja pokocham tak Ciebie. Ale pamiętaj, na co się piszesz.
2 notes
·
View notes
Text
“Chcę dać Ci szansę. Proszę Cię tylko o jedno. Zrozum moją nieufność, bo już słyszałam, że ktoś kocha i nie zostawi. Zrozum moją zazdrość, bo już inne kobiety niszczyły moją pewność siebie. Zrozum moje koszmary i noce zmory, bo nieraz sama leżałam nocami w łóżku, sparaliżowana strachem i samotnością, bo nie było kogoś, kto obiecał, że będzie. Zrozum moją dziecinność, bo we mnie zawsze będzie małe dziecko. Zrozum moje pasje, bo już nieraz słyszałam, że coś nie jest dla mnie, a potrzebowałam czasu, by rozwinąć skrzydła. Nie podcinaj mi ich. Nie mów czegoś, czego nie czujesz. Nie udawaj.
Złap mnie za rękę i chodźmy nocą do parku, bym mogła w Twojej bluzie popijać wino, oglądać gwiazdy i mówić Ci o najskrytszych pragnieniach i lękach. Odbieraj telefon gdy dzwonię w nocy, by opowiedzieć kolejny szalony sen. Bądź przy mnie, gdy potrzebuję przy kimś pomilczeć.
Kochaj mnie szczerze i całym sobą a obiecuję, że i ja pokocham tak Ciebie. Ale pamiętaj, na co się piszesz”.
orcha13
145 notes
·
View notes
Text
Co możesz robić podczas kwarantanny jeśli jesteś nijaki i nie masz zainteresowań?
Jako dziecko często zamykałam się w pokoju i bawiłam w samotności. Moi rodzice twierdzą, że po prostu tak mam, że lubię zamknąć się w pokoju i pobyć sama ze sobą, ja twierdzę, że nauczyły mnie tego trochę opiekunki, które latały wokół mojej chorej siostry, a na mnie miały trochę wyjebane. Więc zamykałam się wtedy w pokoju, wyciągałam zwierzątka, takie drogie, z miłego w dotyku materiału, który nie był ani twardy, ani miękki, i ustawiałam sobie te zwierzęta rzędami. Najpierw konie, potem buldogi francuskie, potem lwy i misie koala. Gdyby moi rodzice powiedzieli o tym lekarzowi, to pewnie werdyktem byłby autyzm, na szczęście nie zrobili tego, bo widocznie ich dziecko jest introwertykiem.
Teraz siedzę zamknięta sama w mieszkaniu i powoli zaczyna mi to doskwierać. Ale wydaje mi się, że to nie dlatego, że nie mam kontaktu z innymi ludźmi, bo internet w mieszkaniu ma się dobrze. Bardziej przerażający jest ten czas, czas dla samej siebie, czas żeby poczytać, czas żeby poćwiczyć, czas żeby ugotować sobie obiad, czas żeby coś napisać. I już nie mam wymówki, że nie mam czasu, bo jedna praca, druga praca. I jeśli ten czas kwarantanny, który potrwa pewnie minimum jeszcze miesiąc, spędzę tak jak ostatni tydzień - czyli na oglądaniu tych wszystkich rzeczy na youtubie, które są niewartościowe, ale mam ochotę w nie kliknąć (człowiek, który robi instrument z dyni i coveruje na nim znane piosenki, dekoracje ciast, nawet zdarzyło mi się kliknąć w team x), wtedy jak już wyjdę do świata, to będę wiedziała, że jedyne co umiem najlepiej to marnowanie życia.
A z drugiej strony wydaje mi się, że jednak kontakt z ludźmi internetowy jest dużo gorszy. Może dlatego, że jak się z kimś rozmawia na żywo, to można dać się porwać rozmowie, można obserwować czyjąś mimikę, można na kogoś agresywnie kichnać. Teraz nie można kichnąć w sklepie nawet na panią za ladą, bo dzieli nas plastikowa szyba.
W ogóle też zabawne jest to, że ta obecna sytuacja mogłaby być całkiem romantycznym filmem. Tutaj, uwięziona kobieta w mieszkaniu, wirus szaleje, poznaje przy wynoszeniu śmieci pięknego mężczyznę, który ma zaniżoną samoocenę i ta kobieta mu pasuje w obecnej sytuacji, wymieniają się numerami telefonów i okazuje się, że to jest to - ale halo, nie mogą się spotkać, bo wirus szaleje! Rozmawiają przez telefon dniami i nocami (trzy dni, dwie noce). W końcu jedno przychodzi do drugiego, jakieś tam romantyczne bzdety, wino i inne, okazuje się, że jedno ma wirusa, a drugie cukrzyce, jedno z nich umiera. Ale spokojnie. Was to nie spotka, wy będziecie się tylko nudzić.
Ja się nie nudzę, ale to tylko dlatego, że moje mieszkanie znajduje się na trasie karetkowej i non stop słyszę karetkę. Dlatego nie mogę być znudzona, mogę być tylko kurewsko zestresowana, bo mam wrażenie, że te 30 nowych przypadków w Warszawie przejeżdża codziennie przez ulicę Grzybowską. Dlatego też dużo ćwiczę, bo jak ćwiczę to trochę ten stres umyka, więc przygotujcie się, że po epidemii nie poznacie mnie, bo taką będę nimfą.
Nie nudzę się również dlatego, że jestem tą szczęściarą, która może pracować. I też dlatego, że śledzę regularnie posty na tajemnej grupie dla dziewczyn - Dziewczyny Wiecie Więcej, tzw. DWW.
I dobra, większość lasek tam jest całkiem normalna i podchodzi do całej sytuacji w sposób, który jest akceptowalny lub poprawny. Ale dziennie są przynajmniej 3 posty pod tytułem: hej dziewczyny, gdzie mogę iść na solarium/ zrobić paznokcie/ przeszczepić mózg do cycków, żeby były większe?
I jak widzę takie posty, to pierwsza moja reakcja jest oczywista - o co ci dziewczyno chodzi, czy to nie jest super, że masz miesiąc, kiedy możesz wyglądać jak żul? Druga - czy naprawdę u niektórych kobiet ta potrzeba bycia atrakcyjną non stop zaszła tak daleko, że w obliczu obecnej sytuacji potrzebują iść na solarium? I wiecie dla kogo się okazało, że to robiła? Dla swojego faceta.
I właśnie ten czas kwarantanny dla wszystkich osób może być takim orzeźwieniem i zastanowieniem się, że kurczę, w sumie ile rzeczy robię rzeczywiście dla siebie, jak dużo mam obowiązków, które tak naprawdę usprawiedliwiają potem marnowanie czasu na seriale?
I tak, ważne jest to, żeby myśleć o innych - więc nie wychodź z domu, kiedy nie musisz. Pomyśl o staruszkach za ścianą, albo o pracownikach gastronomii, albo nawet o sobie, bo być może, jak epidemia za bardzo się rozszaleje, to też stracisz pracę. Ale teraz równocześnie jest ten jedyny chyba moment, dla dorosłego, już trochę ukształtowanego człowieka, który ma pracę, który ma studia, a czasu nie za wiele, żeby usiadł i pomyślał - co ja właściwie chcę robić? Co ja właściwie mam poza znajomymi, poza łatwymi rozrywkami, poza pracą, poza studiami? I jeśli nic, to ta kwarantanna musi być katorgą. Jeśli jest chociaż jedna rzecz, to ta kwarantanna może być olbrzymią szansą. Bo te bezowocne rozrywki jak netflix, albo czytanie postów na DWW są pasjonujące, kiedy ma się obowiązki i mało czasu. Kiedy czasu jest więcej, nagle nadchodzi potrzeba robienia czegoś jakkolwiek wartościowego.
W takim razie postanowiłam dla tych biednych duszyczek, które nie mają tego szczęścia, co ja, że mogą pracować i ignorować maile ze studiów, żeby założyć jakiś program na windowsa, którego nie mam.
Zacznij szydełkować, jeśli masz w domu igłę i odpowiednie nici. Mi wpadł ten pomysł do głowy kilka miesięcy temu, kiedy chciałam przyozdobić mój plecak. Po tygodniu okazało się, że nie umiem, że moje prace są na poziomie gówna. Teraz do tego wróciłam, poziom się nie zmienia, ale naprawdę jest to odprężające.
Zacznij pisać. Dla mnie pisanie postów i rozmyśleń bez sensu jest największym odprężeniem - naprawdę. Kiedy głupi film nie pomaga, kiedy nie pomaga nawet ABBA, zawsze jak zaczynam pisać, to trochę mnie odcina. Czasami odcina tak, że myślę o przykrych rzeczach, ale przynajmniej jestem pochłonięta i nie sprawdzam statusu zarażonych co 5 minut.
Zacznij ćwiczyć. Na pewno wszyscy są lekko zestresowani i zaniepokojeni. Ćwiczenia sprawiają, że na chwilę zapominasz o całej sytuacji i wkurwiasz się na Chodakowską, że co ona taka zadowolona w takiej męczarni, oszustka, ale jednak cię odcina, a dodatkowo ćwiczenia to zdrowie.
Przeczytaj książkę, którą czytasz od 3 miesięcy.
Znajdź sobie zajawkę, o której zawsze myślisz, że jest fajna. Poczytaj o czarnych dziurach, albo o prawidłowym rozkładaniu Tarota. W końcu masz na to czas.
Odezwij się do ludzi, z którymi jakiś czas temu miałeś kontakt, a teraz już nie, zapytaj co u ich dziadków.
Zacznij rysować. Może kiedyś wspominałam, a może nie - ale kiedyś byłam artystką. Do 14 roku życia, od jakiegoś 5, codziennie szkicowałam po kilka godzin dziennie (niestety pani od plastyki to zepsuła, bo nie chciała zaakceptować mojej niechęci do kolorów). Szkicowanie jest o tyle piękne, że naprawdę nie trzeba być dokładnym, nie trzeba mieć talentu, ale dzięki praktyce, dalej może wyjść z tego coś ładnego. Poza tym, kiedy pracujesz nad rysunkiem żółwia przez 3h, to rzeczywistość z koronawirusem jest naprawdę abstraktem.
Ugotuj coś skomplikowanego. Ja jeszcze się na to nie zdobyłam, ale bardzo chcę.
Naucz się tańczyć. Kurczę, prawie każdy lubi tańczyć, a większość osób tańczy kretyńsko. Włącz youtube’a i ćwicz.
Naucz się żyć ze sobą i z tym, kim jesteś. To jest najtrudniejsze. Przemyśl te wszystkie rzeczy, od których uciekasz, a teraz nie masz odskoczni. Powiedz sobie szczerze, czy naprawdę żyjesz dla siebie, czy chodzisz na solarium dla swojego chłopaka. Pomyśl o tym, gdzie teraz jesteś, i czy to jest to miejsce, w którym chcesz się znajdować. I jeśli kończysz swój serial netflixie i czeka cię nuda, to zastanów się, czy tak to powinno być?
Koniec.
2 notes
·
View notes
Text
Przeszli
Zegarowa pętla złamana rozpięta na stole, Wskazówkowy walc po szeregu godzin, I naga tarcza wyrysowana dniami i nocami, która przyjmowała ciosy znużonych spojrzeń, Wygięta ciężarem westchnień, znikała za kurtyną zmęczonych powiek
Oczy wysuszone wiatrem, Skóra rozpalona mrozem, Idą - przy człowieku człowiek...
Kroki równe w jedną - słuszną - stronę (historia odciśnięta chodnikom na duszy - po tysiąckroć) Kroki wybijane zegarowym taktem. Kroki, kroki, kroki.. indywidualne, zlewają się, stają się jednym, smętnym tonem
Szare niebo, łyse (chłodne) drzewa - miotełki na sztorc powbijane w ziemię Wszystko jest, ale nic tak jak trzeba pomnikowi ludzie, a w butach kamienie
Chodniki, noce, dni, zegary, kroki, kroki, kroki, ludzie, paczki, sprawy, kroki, kroki, kroki,
Przechodnie wszyscy coś nieśli szli, szli, szli przeszli
/12122019
3 notes
·
View notes
Text
Dzień z Bartoszem Staszewskim
Alfabet Buntu Bart Staszewski - „Dziadek był w AK, ojciec zrzucał z dachu stoczni cegły na milicjantów, ja będę walczył o prawa gejów i lesbijek”
Bart Staszewski jest reżyserem, operatorem filmowym i aktywistą. Działa w stowarzyszenia Miłość Nie Wyklucza. Współpracuje również min. z Greenpeace, Akcją Demokracją oraz inicjatywą Wolne Sądy.
Jego pełnometrażowy film dokumentalny „Artykuł Osiemnasty” wywołał ogólnopolską dyskusję o sytuacji osób LGBT w Polsce. Liczę na to, że film zobaczą heteroseksualni i uświadomią sobie, że życie homoseksualnych nie jest kolorowe. Od lat są przedmiotem kpin, z ambon plują na nich politycy i duchowni, uważa się, że są chorzy, jałowi, nieużyteczni, nie powinni mieć miejsc w Sejmie ani w żadnej innej przestrzeni publicznej. Uznałem, że trzeba to wszystko opowiedzieć, zrobić pigułkę wiedzy na ten temat, z wystąpieniami polityków, ze świadectwami par, z opiniami ekspertów
Bart Staszewski aktywnie uczestniczy również w protestach i manifestacjach na rzecz osób LGBTQ. Podczas Marszu Równości w Częstochowie, w lipcu 2018 roku, nieśli z partnerem transparent stylizowany na flagę Rzeczpospolitej z godłem – gdzie kolor czerwony został zastąpiony tęczowym wzorem. Minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński uznał to za zniewagę i sprofanowanie symboli narodowych a prokuratura wszczęła śledztwo wobec niego i jego chłopaka. Bart Staszewski reakcją polityka PiS skomentował w jednym z wywiadów:
– Flaga LGBT jest symbolem równości. Nie ma tam niczego, co mogłoby być negatywnie odbierane. Nikomu nie chciałem zrobić na złość ani niczego sprofanować. Jestem dumny z tego, że jestem Polakiem i że jestem gejem-Polakiem. Od wielu lat, gdy rozmawiam o tym, jak to jest być gejem w Polsce, słyszę, że to bardzo trudne. Ja urodziłem się w Szwecji, mógłbym wrócić tam w każdej chwili. Ale wychowałem się w Polsce i z Polską jestem związany. Ten dyskurs, który się pojawia, że Polska wstaje z kolan, że geje i lesbijki to zboczeńcy, słowa wypowiadane przez posłankę Pawłowicz o tym, że seks analny to nie miłość i że dzieci z tego nie będzie, powoduje we mnie sprzeciw i próbę pokazania, że ja też jestem Polakiem. Polska to dla mnie kraj ludzi, którzy się kochają, szanują. Nie pozwolę odebrać sobie symboli narodowych tylko dlatego, że banda ludzi, którzy siedzą w Sejmie, nietolerancyjnych i homofobicznych, myśli, że nas zaszczuje. Absolutnie nie zgodzę się na coś takiego. Też jestem Polakiem i nie dam się zaszczuć. (...)
Hejt, który pojawił się w internecie, o którym mówił prezydent zakazując marszu, nie jest niczym niestandardowym. Jako gej często się z takim hejtem mierzyłem - mówił w TOK FM Bartosz Staszewski.
Bartosz Staszewski: Urodziłem się w Szwecji, ale jak miałem 7 lat to wróciłem z rodzicami do Lublina i tu spędziłem dzieciństwo. Tu chodziłem do szkoły, mam kolegów, znajomych, rodzinę. Tu przyjeżdżam na święta. Gdy skończyłem 18 lat, zbuntowałem się i wyjechałem do Warszawy, w poszukiwaniu miłości. Tam się zakochałem i tak już zostało. Gdy usłyszałem, że jest grupa, która chce w Lublinie robić Marsz Równości, od razu pomyślałem: fajnie, pomogę. W międzyczasie ekipa organizacyjna trochę się zmieniała, a jako, że nie było komu zarejestrować marszu w urzędzie, zrobiłem to ja. I ja teraz wszystkiego pilnuję.
Tak, na co dzień jestem reżyserem, współpracuję z organizacjami, które zajmują się prawami człowieka. Robię filmy - mój pierwszy film dotyczył uzależnienia mojego taty od silnych leków przeciwbólowych, a drugi film "Artykuł osiemnasty" jest o art. 18 konstytucji, który dla wielu jest wymówką do tego, by w Polsce nie wprowadzać małżeństw jednopłciowych. W społeczności osób LGBT, ale też osób, które zajmują się prawami człowieka - ten film jest mega ważny. Mogę wszystkich zaprosić na mój film, bo po Marszu Równości będzie wyświetlany w Centrum Spotkania Kultur.
Tak, zresztą pan komendant miejski policji pisał to w swoim piśmie do prezydenta, że policjanci nie mają problemu z zabezpieczeniem takiego marszu, tak jak nie mają problemu z zabezpieczaniem innych demonstracji, które odbywają się zarówno w województwie lubelskim, jak i w całej Polsce.
Pytam o to, bo w Lublinie pojawiły się głosy, że rejestrując marsz, działał pan w imieniu partii Razem.
Absolutnie nie. Wiem, że są takie pogłoski, że pomysł marszu albo data jego organizacji, jest pomysłem Adriana Zandberga. Nie, tak nie jest. Marsze Równości w Polsce działają pod egidą różnych stowarzyszeń. Jest np. Pracownia na Rzecz Różnorodności albo Tęczowe Opole. W Lublinie termin marszu był ustalony na długo przed podaniem terminu wyborów. I chcę stanowczo podkreślić, że marsz i prawa człowieka nie są prowokacją - jak się nam czasami zarzuca.
Irytuje mnie to, bo osobiście wkładam w ten marsz mnóstwo wysiłku. Wiele rzeczy, które robię - w tym wpisy na Facebooku czy Twitterze - robię sam. Oczywiście, są osoby, które mi pomagają, w różnym wieku, które reprezentują różne środowiska. Jest kilka osób z młodzieżówki partii Razem, ale jest też jedna osoba z PO, jest człowiek z KOD, jest Honorata - studentka, z nikim nie związana. Dzielimy się obowiązkami. Dlatego mówienie, że jakaś partia nami czy mną steruje - jest po prostu strasznie słabe. To jest nasz wysiłek, nasze nieprzespane noce, ogromne zaangażowanie naszych prawników, którzy nocami - pro bono - pisali apelacje.
Gdy mieszkałem w Lublinie, trochę się tutaj dusiłem. Czułem, że to nie jest miejsce, w którym mogę się ujawnić jako gej. Zrobiłem to dopiero w Warszawie, tam stworzyłem sobie bezpieczny świat. W Lublinie, przy dalszej rodzinie, nie rozmawiałem o moim chłopaku, o nas. A teraz coś się zmienia i myślę sobie: Ojej!. Dzisiaj szedłem po ulicy i nie czułem już uczucia zaduchu. Czułem się dumny, że robimy Marsz Równości. I wiem, że nie może być tak, że marsz się odbędzie i koniec - jest coś więcej do zrobienia. To jest poczucie mojego lokalnego patriotyzmu - chcę tu wrócić, by w jakimś zakresie móc pomóc tym, którzy tutaj zostają. (...)
youtube
youtube
Produkcję Barta:
youtube
youtube
youtube
2 notes
·
View notes
Text
Podstępnie namówiony przez Magdę Gacyk otwieram codzienny pogodowy esej. Bo w końcu kiedyś trzeba się dzielić zestawem tych efemerycznych zdań z porannych audycji radiospacji tak pięknie didaskaliami przez Magdę okraszanymi w Dzikiej Bonanzie (we wtorki) i Melanżu kalifornijskim (w piątki)
Zatem zaczynam od środowego poranka. Mojego (bo u mnie wciąż jeszcze ciemno)
***
20.10.2021
Zorza na niebie pięknie szaleje nocami, a za moim oknem szumi i skrzy. Czyli przymrozek (słabowity) i wiaterek japoński, więc czyli takise. A do tego pełnia - tyle że teraz księżyc już zasnął i zostało tylko podziwianie jeszcze rozgwieżdżonego nieba. Podziwianie przerywane, od czasu do czasu, zdecydowanie głośniejszym szumem przejeżdżających aut uzbrojonych w kolczaste opony. Zatem zima na bliskim już horyzoncie. Ale takie zimy to ja lubię, wręcz kocham - czyste noce, pięknie za dnia - to nawet ta przedlistopadowa jesień jest piękniejsza. Ten czas, kiedy kolorowe liście już z drzew uciekły prawie i powoli tylko stada ogołoconych patyków bezbronnie przed wiatrem się pochylają albo kołysząc w rytm jego podmuchów nas pozdrawiają. Bo jak wiadomo człowieki są królami wszystkiego (prócz kotów) i cała przyroda na naszych usługach jest. Tylko na swoich warunkach oczywiście. Co oznacza, że na termometrze dwa stopnie. Zaledwie i w dodatku poniżej zera, ale dzięki słońcu, które dzisiaj wstanie o 8:33, będzie powyżej zera. Wspomniany wiatr - zimny bo z północy i spod lodowców naszych - po południu przyniesie wodę z południa (czyli sam z siebie się zakręci na pogodowej huśtawce) i wieczorne (a w zasadzie już nocne) chmury, nieśmiały deszcz i ciepełko. Ale to dopiero późnym wieczorem, na razie pamiętamy o tym, że prawie każdy telefon jest fotoaparatem i korzystając ze słońca będziemy dziś pstrykać. Dużo pstrykać - w końcu pesymista powie, że drugiego takiego słońca na wyspie długo nie będzie.
#iceland#lobbyhobby#muzgrzyta#radiospacja.pl#magdagacyk#dzikabonanza#melanzkalifornijski#esejempopogodzie
0 notes
Text
Minęły niemal dwa lata od kiedy widzieliśmy się po raz ostatni. Ostatni „przypadkiem”. Ty zawsze juz pozostałes w pewien sposób... wyczulony na moją obecność. Bałeś się jej, jakby była czymś nade złym, a jednak to twoja dziewczyna, nie mój mężczyzna, szpieguje mnie nocami na socialach za pośrednictwem innych osób.
Chciałabym Ci powiedzieć, że wydawało mi się niegdyś, że jesteśmy bardzo trudni. Że nic trudniejszego i pełnego włożonych w to starań nie może mi się już więcej przytrafić, a jednak przytrafiło, i - możesz się śmiać, ale zależy mi jeszcze bardziej, niż wtedy.
Moje życie na chwilę obecną jest przepełnione manipulacją, a ja po prostu w to wchodzę. Powiedziałbyś, że się stoczyłam, jak nasi dawni przyjaciele, których ty odrzuciłeś. Ale w pewien sposób pogodziłam się z tym, kim jestem, a ty nadal zdajesz się nienawidzić siebie. Nie rozmawiamy, ale przez zadany sobie trud przez tak długi czas, w pewien sposób to wyczuwam. Bardzo ci współczuję straty ludzi, którzy niegdyś zrobiliby dla ciebie wszystko. Myślę, co by się wydarzyło gdyby nasze drogi po raz kolejny solidnie się pokrzyżowały i - nie obraź się, ale jestem absolutnie pewna, że twoja ukochana nie miałaby najmniejszych szans.
Pewne związki trwają tylko dlatego, że ktoś w ukryciu siedzi cicho i nie możesz ukryć, że nawet po tak długim czasie spędzam ci sen z powiek, zabieram cię w podróż tak raz na jakiś czas.
Pamietam nasze porozumienie dusz i to, jak niewiele potrzeba było słów. Pamietam noce na balkonie tego maleńkiego mieszkania, do którego zmiany zbyt długo dojrzewałam. Pamietam iławskie jeziora i haha, wypożyczenie rowerka wodnego. Pamietam gołębie na lwowskich blaszanych dachach.
Nie jestem nieszczęśliwa. Zwyczajnie czasami tęsknię. Myślę i staram się z całych sił wierzyć w to, że twa niedojrzałość nie była twoja a jedynie kompleksem kogoś innego.
Jednocześnie po dwóch latach. Wyobrażam sobie, jak bardzo byłabym przez ciebie skrzywdzona, zagracona w twoich oczekiwaniach, których z pewnością ona również doświadcza.
Nie jestem nieszczęśliwa. Ale myślałam, że właśnie wtedy było trudno. A jednak okazało się, że twój świat, który wpoiłeś mi do głowy był całkowicie niezgrywający się nie-z-tobą.
I powiedz,
Czy boli gdy patrzysz w lustro każdego dnia?
1 note
·
View note
Text
Chcę dać Ci szasnę. Proszę Cię tylko o jedno. Zrozum moją nieufność, bo już słyszałam, że ktoś kocha i nie zostawi. Zrozum moją zazdrość, bo już inne kobiety niszczyły moją pewność siebie. Zrozum moje koszmary i noce zmory, bo nieraz sama leżałam nocami w łóżku, sparaliżowana strachem i samotnością, bo nie było kogoś, kto obiecał, że będzie. Zrozum moją dziecinność, bo we mnie zawsze będzie małe dziecko. Zrozum moje pasje, bo już nieraz słyszałam, że coś nie jest dla mnie, a potrzebowałam czasu, by rozwinąć skrzydła. Nie podcinaj mi ich. Nie mów czegoś, czego nie czujesz. Nie udawaj. Złap mnie za rękę i chodźmy nocą do parku, bym mogła w Twojej bluzie popijać wino, oglądać gwiazdy i mówić Ci o najskrytszych pragnieniach i lękach. Odbieraj telefon gdy dzwonię w nocy, by opowiedzieć kolejny szalony sen. Bądź przy mnie, gdy potrzebuję przy kimś pomilczeć. Kochaj mnie szczerze i całym sobą a obiecuję, że i ja pokocham tak Ciebie. Ale pamiętaj, na co się piszesz.
1 note
·
View note