#no bądźmy dorośli
Explore tagged Tumblr posts
Text
AAAA POJEBIE MNIE Z TYMI LUDŹMI
#mam jutro ten nieszczęsny kolos z fundamentów i umieram ze stresu i zmęczenia#i siedzę robię te głupie zadania od wczoraj z tym jednym ziomeczkiem wymieniając się co mamy#a teraz jakas laska do mnie czy jej wyślę wszystkie zadania bo ona nke umie 🥺#10 minut później inna czy jej wyślę cały projekt z kolei 🥺#5 minut później kolejna ze czy mogę jej wysłać mój cały projekt słupa 🥺#ja pierdole ludzie weźcie się do roboty i tyle. nie siedzę 24/7 nad tym jak inni mają czas dla siebie żeby oddawać za darmo moją pracę#no bądźmy dorośli#jakby napisali miesiąc temu o kurwa pomoc albo coś no to sure im all yours możemy razem kminić#ale nie po tym jak samemu marnuję czas ogarniając o co chodzi a ktoś oczekuje podanego na tacy#no bez przesady
2 notes
·
View notes
Text
Hej :)
Miałam wczoraj bringa. Ledwo zaczęłam fasta nie minęły dwie godziny i cyk xD Zapewne przez zbliżającą się menstruacje (zawsze wtedy pochłaniam ogromne ilości). No nic. Zdarza się. Nie będę z tego tytułu rwać sobie włosów z głowy czy wołać o pomstę do nieba. Bądźmy dorośli 😊 w jeden dzień nie przytyłeś/aś to i w jeden dzień nie schudniesz 😁
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/87399c473e67043a7154529c13f9e79b/f18b5df1c45236c8-9d/s540x810/16209fde6123fed4dc1a07bda9099ed1348d2595.jpg)
#chce byc lekka jak motylek#gruba szmata#motylek any#będę motylkiem#gruba swinia#tw ana diary#za gruba#chce być szczupła#chce byc lekka#dieta ana#chce schudnąć#motylki any#nie chce jeść#chudajakmotyl#jestem gruba#nie jestem głodna#gruba świnia#motylki blog#chude jest piękne#chce byc idealna
11 notes
·
View notes
Text
Po latach rozgrzeszyłam w końcu swoich rodziców. To ważne. Potrzebne. Nie można wciąż tłumaczyć swoich niepowodzeń tym, że za mało nas słuchali, nie mieli czasu, nie rozumieli. Oczywiście, mogło tak być i to może boleć. Jednak bądźmy wreszcie dorośli, odetnijmy tę pępowinę jaka by nie była i zacznijmy odpowiadać za swoje życie. Bez szukania wymówek. Przyjmijmy, że byliśmy słabi i kurwa zawiniliśmy, upadliśmy, zawiedliśmy. A potem wstańmy. Silniejsi. I świadomi, że sami odpowiadamy za siebie.
Nancy/01.05.2021
41 notes
·
View notes
Text
Błagam, nie.
Notatka od autora: Zainspirowana działalnością @linkemon, postanowiłam wesprzeć ją w tworzeniu miejsca na polskie fanfiki na tumblerze. A przed Wami, jedna z zapowiedzianych przeze mnie prac Canon x Oc. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Będę wdzięczna za każdą wskazówkę.
The story will be soon available in English.
Asahi Azumane x Original Female Character
Opis: Łucja Lisiak została wyznaczona, aby towarzyszyć swojej szkolnej drużynie siatkówki w podróży na japoński obóz treningowy organizowany przez jedną ze znajdujących się w Tokio szkół.
Ostrzeżenia: Soulmate AU, bluźnierstwa
Liczba słów: 1 938 słów
Będąc szczerą, od początku miała złe przeczucia w sprawie tego wyjazdu. Kto normalny zaprasza drużynę z drugiego końca świata, aby przyjechała do jakiegoś przypadkowego liceum pograć przez parę dni w siatkówkę? Kimkolwiek był ten Nekomata, miał szalone pomysły. Zabierała się z chłopakami z dwóch powodów. Pierwszy, była najbliższą osobą do menadżera grupy.
(Gdy chłopcy usłyszeli, że w Japonii jest ktoś taki, momentalnie stwierdzili, że Łucja niezaprzeczalnie zabiera się z nimi.)
Drugim istotnym faktem było to, że była dosłownie jedyną osobą w całej szkole, o ile nie okolicy, która była w stanie komunikować się płynnie w języku japońskim.
Podróż miała trwać dwa tygodnie. Pierwszy tydzień już minął. Łucja, chłopcy i trener spędzili szalony czas zwiedzając Japonię. Teraz mieli spędzić następne pięć dni mierząc się z miejscowymi drużynami na boisku w szkole, której nazwa nic nie mówiła, a po wpisaniu jej nazwy w Google nie otrzymywało się żadnych konkretnych odpowiedzi. Tak więc, tak Łucja się martwiła. I to dość mocno. Dzięki paru latom spędzonym w tym kraju oraz pracującemu tu ojcu, znała narzucane tu przez społeczeństwo normy i bądźmy szczerzy, jej chłopcy, nie byli nawet blisko do ich spełnienia. Nie chodziło o to, że byli niegrzeczni. Łucja uznawała ich za najnormalniejszą grupę w jej liceum. Jednak była pewna, że na obozie będzie niezręcznie.
Azjatycka pogoda dawała im w kość. Nie było mowy o noszeniu ubrań z długim rękawem lub długimi nogawkami. Dziewczyna nie zamierzała ratować nikogo, gdyby dostał udaru. Dzięki temu ich tatuaże były na widoku. Piękne, wytatuowane w skórze pierwsze słowa, które miały paść z ust bratniej duszy. Starsi uczniowie już dawno znaleźli swoje drugie połówki, więc nie zwracali uwagi na to, czy ktoś zobaczy ich znamiona, czy nie. Normalnie Łucja starała się nie pokazywać go publicznie. Był… Specyficzny i często prowadził do konfrontacji na które, nie miała siły. Co czyniło go tak niezwykłym, spytacie. Cóż… Słowa, które widniały na jej ramieniu nie były w jej narodowym języku. Zamiast zgrabnych łacińskich literek, jej skóra wytworzyła zdanie napisane w kanji.
Tekst, był aż, od bólu klasyczny i za każdym razem, gdy jej młodsza siostra go widziała, przewracała oczami z głośnym jękiem.
P-przepraszam, za przeszkadzanie ci! A-a-ale… Wydaję mi się, że powinniśmy siebie lepiej poznać, ponieważ…
No cóż, nie była to ckliwa ballada o uczuciach, ale Łucja i tak uwielbiała swój tatuaż. Uważała go za niezwykle uroczy i nie mogła się doczekać spotkania z jego autorem. Jednak nic na siłę. Wiedziała, że na wszystko przychodzi odpowiedni moment, więc nie wiązała żadnych większych nadziei z tym wyjazdem. Spotkanie swojej bratniej duszy wśród bandy spoconych chłopców nie było niczym przyjemnym.
Po długiej podróży w ciasnym, śmierdzących busie w końcu jej drużyna dotarła na miejsce. Zza drzwi dało się słyszeć uderzenia piłek o podłogę, Łucja widziała też grupkę chłopaków biegających z okrzykiem na pobliskie wzgórze.
- Yyyy, czy to jest to normalne zachowanie, o którym opowiadałaś nam przez ostatnie tygodnie?
- Nie… - mruknęła niewyraźnie. - Dobra, lepiej wejdźmy. Już i tak się spóźniliśmy. Nie róbcie niczego dziwnego.
Karol, kapitan drużyny, odważnie otworzył prowadzące do głównego budynku drzwi. Ich oczom ukazały się liczne boiska pełne młodych graczy. Powoli przemierzali salę, kątem oczu przyglądając się swoim gospodarzom.
- Lol, jesteśmy od nich wyżsi. Ale jaja.
I w takich oto momentach Łucja uwielbiała fakt, że nikt nie rozumie tu polskiego. Pierwszaki musiały być jeszcze przez nią tresowane. Starsza dziewczyna trzepnęła młodszego kolegę w głowę, jako jej normalne ostrzeżenie. Trener nie zwracał już na takie rzeczy uwagi, ktoś musiał doprowadzić tych chłopców do pionu i jeśli nie ona, to nikt tego nie osiągnie.
- Zamknij mordę – syknęła. - Sam ledwo sięgasz mi do ramion, pierdku.
Blondyn skurczył się pod jej wrogim spojrzeniem i nie rzucał już żadnymi komentarzami. Przynajmniej tyle dobrego. Wypatrzyli w tłumie starca, który przedstawił im się jako trener Nekomata. Łucja uważała dobór nazwiska do nazwy drużyny za przesadę, ale mimo to i tak robiła za tłumacza, ponieważ jej opiekun nie mógł zrozumieć dziwnego akcentu Japończyka. Gdy dorośli ze sobą rozmawiali, chłopcy stali z boku i z rozkazu dziewczyny nie wchodzili teraz w żadną interakcję.
Japońska strona jedynie wpatrywała się w nich wrogo. Cóż, może niekoniecznie wrogo, ale na pewno z celem, jak to ujął Karol, ich psychicznego zniszczenia. Dwójka jej chłopaków wypięła swoje klaty, by zaznaczyć brak strachu. Łucja udała, że tego nie widziała. Dobrze, że jej kosmetyczka była pełna apapu. No dobrze, w połowie pełna. W końcu użerała się już z nimi cały tydzień. Zajęta rozmową i sprawdzania zachowania swoich kolegów, nie zauważyła spojrzeń, które kierowali w nią inni zawodnicy. Nie wiedziała też, że niedługo te spojrzenia, miały zacząć mieć jakieś znaczenie.
Początki były tak samo niezręczne, jak i męczące. Nie chodziło o brak zdolności, chłopakom szło całkiem dobrze. Jak na razie przegrali jeden mecz ze trzech, jednak ich zachowanie… Żaden z tych biednych obcokrajowców nie był przyzwyczajonych do ciągłych śmiechów, żartów i krzyków, których nie rozumieli. Parę chłopaków próbowało dogadać się z przeciwnikami po angielsku, jednak nie było to najefektywniejsze. Przez cały czas Łucja latała wokół boiska pouczając swoich chłopców i tłumaczących ich w połowie zgięta przed przeciwnikami. A potem nadeszła przerwa.
Chłopcy wymieszali się w tłum, niezrażeni uprzednimi nieudanymi znalezienia przyjaciół. Łucja zajęła miejsce, które pozwalało jej mieć każdego z nich na oku. Stała niedaleko grupki graczy z liceum nazwanego Karasuno, ponieważ tam ulokowali się najbardziej problematyczni, pierwszoklasiści. Z tego co udało jej się podsłuchać, próbowali zaprzyjaźnić się z dwójką super skocznych chłopaczków, którzy wyglądali jak dzieciaczki. (Ale z tego co słyszała byli jednymi z lepszych graczy, więc wolała się nie wypowiadać.) Niezbyt zainteresowana słuchaniem ich nieudolnego angielskiego, zaczęła rozglądać się po sali. I wtedy go zauważyła. Oczy automatycznie zwężyły się w szparki. Lepiej, żeby to był jakiś pieprzony żart.
Jeden z trzecioklasistów, Adam, jak gdyby nigdy nic stał obok którejś z menadżerek. Z daleka sytuacja nie przyciągała uwagi, ale Łucja znała tę pozę i nie zamierzała użerać się z jego flirtowaniem i romansami będąc na innym kontynencie. Postanowiła działać w typowy dla siebie sposób – stonowaną agresją. Rozejrzała się w poszukiwaniu piłki, najbliższa znajdowała się w dłoniach asa Karasuno. Łucji nie poruszał jego wygląd, no może poza bródką i fryzurą – uważała je za urocze. Ruszyła w jego kierunku pewnym krokiem. Rozmawiał z pewnym szarowłosym chłopakiem, ale dziewczyna nie miała czasu na rozpoczęcie kulturalnej rozmowy. Bez precedensów podeszła do wysokiego szatyna, patrząc mu prosto w oczy. Był to nawyk, który nabyła w gimnazjum. Nie chciała, by pomyślał, że patrzy się na jego tatuaż. Dzięki temu unikała wielu nieprzyjemnych sytuacji.
- Mogłabym ją pożyczyć?
Obaj gracze zwrócili na nią uwagę. As wpatrywał się w nią z czymś, co ona uznała za objaw ataku paniki lub zawału. I czy jej się wydawało, czy jego policzki stały się odrobinę czerwieńsze? Aha, okej. Czyli to ten typ, pomyślała. Kątem oka widziała niedowierzanie w spojrzeniu jego kolegi. Normalnie starałaby się poprowadzić kulturalną i niezręczną rozmowę z osobą, która najwyraźniej dostaje palpitacji serca, gdy rozmawia z płcią przeciwną, ale musiała ratować czyjś honor. Uśmiechnęła się więc, lekko niezręcznie i wyciągnęła piłkę z jego rąk, szepcząc ,,Dziękuję”. Szybkim krokiem opuściła towarzystwo dwóch uczniów obcego jej liceum i po chwili trzymana przez nią piłka uderzyła idealnie w bark Adama, który krzyknął wściekły.
Myślała, że nic jej już tego dnia nie zaskoczy, skoro sprawa Adama rozwiązała się tak szybko (jedna zgrabna groźba i chłopak zmienia się w baranka). Najwidoczniej była w błędzie.
- Psssst, Łucja – rzucił w ogóle niedyskretnie Karol. Chłopaki stwierdzili, że skoro nikt ich nie rozumie, mogą mówić co chcą nie stosując się do żadnych zasad, więc Łucja czekała na to, gdy któryś z nich podejdzie do kogoś i zacznie go w twarz obrażać.
- Co jest? - odparła, nawet na niego nie patrząc. Była zbyt zajęta sprzątaniem kamizelek, które rozrzucili chłopcy.
- Powiedz mi, czy powinienem poinformować chłopaków, by szykowali się do ataku?
Kapitan kontynuował swój monolog, gdy dziewczyna rzuciła mu zdegustowane spojrzenie.
- Jakiś typek cały czas się na ciebie gapił, a jego znajomi chyba o tym plotkowali. Nie wiem tego na sto procent, ale wiesz, instynkt mi to podpowiada.
W pierwszej chwili miała warknąć na niego, aby poszedł ze swoim instynktem gdzieś indziej, ale jej ciekawość zwyciężyła.
- Kto dokładnie? - spytała, podnosząc się z podłogi.
Karol wskazał kciukiem na grupkę chłopaków z Karasuno. Większość z nich rozpoznała. As, jego szarowłosy kolega, dzieciaczek od turlania i agresywny łysol.
- Hha…
- Tylko tyle? Hha? Czemu nie idziesz do nich skopać im zadków?
Było to w zasadzie dobre pytanie. Nie lubiła, gdy ludzie poświęcali jej zbyt dużo uwagi, zwłaszcza chłopcy. Zawsze, gdy widziała takiego typu zachowanie, upewniała się, by się nigdy nie powtórzyło. Jednakowoż, w tym momencie nie czuła złości. Ewentualnie, odrobinę radości? Satysfakcji? Nie miała o co chodziło, ale postanowiła zostawić to na później. Jej rozregulowane hormony nie były w tej chwili ważne.
Gdy dzień pierwszy dobiegł końca, większość uczestników udała się pod prysznic lub kontynuowała indywidualne treningi. Chłopaki z jej drużyny poświęcali ten czas, aby zintegrować się z innymi uczestnikami obozu, a trener udał się na popijawę z innymi dorosłymi. Tak więc, Łucja chwilowo rządziła. Postanowiła poświęcić wolną chwilę na rozmowę z siostrą, jednocześnie upewniając się, że nic złego się nie dzieje.
Ostatnim przystankiem na jej drodze był jeden z pobocznych pawilonów. Zajęli go uczniowie Karasuno, ale Łucja widziała tam jednego ze swoich pierwszoroczniaków. Rozmawiał z rozgrywającym Karasuno i jedną z ich zastępców menadżerki. Minęła znajomych trzecioklasistów i wdała się w konwersację z młodszymi uczniami.
- Cześć, czy wszystko w porządku? - spytała, spoglądając wymownie na Łukasza.
- Ta, jest super. Ten typek ni w ząb nie rozumie angielskiego i ona musi robić za tłumacza.
- Świetnie – mruknęła zmęczona. - Witajcie, naprawdę miło mi was poznać. Mam na imię Łucja. Mam nadzieje, że Łukasz nie sprawia wam żadnych problemów – zwróciła się z uśmiechem do towarzyszącym im brunecie i blondynce. Dziewczyna, która przedstawiła się jako Yachi, jąkając się zapewniła ją, że wszystko idzie dobrze. Czy Łucja była, aż tak przerażająca dla tych ludzi? Dlaczego nikt z Karasuno nie był w stanie poprowadzić z nią normalnej konwersacji? Utrzymując uśmiech na twarzy, zamierzała zacząć drobną rozmowę z Yachi, gdy chłopcy by trenowali. Udało jej się zadać parę pytań na temat szkoły blondynki oraz jej obecność na obozie, gdy usłyszała za tobą dziwaczne dźwięki.
Cała czwórka odwróciła się, by zrozumieć źródło zamieszania. Łucja zmarszczyła brwi, nie wierząc w widok przed jej oczami. Gigantyczny i podobno przerażający brunet, od którego wydobyła piłkę, przerażony rzucał się popychany przez dwójkę kolegów, szarowłosego i łysola. Ci dwaj śmiali się i rzucali w jego kierunku okrzyki poparcia. Brunet próbował się wycofać, dopóki nie został postawiony metr przed nią. Wtedy zamarł z wyrazem twarzy, jakby za chwilę miał wyzionąć ducha. Jego koledzy stanęli parę metrów za nim, co nie umknęło uwadze coraz bardziej zirytowanej Łucji.
Skrzyżowała ramiona na piersi i z wymownym wyrazem twarzy patrzyła w oczy bruneta, czekając na jego reakcję. W tak bliskiej odległości była zmuszona unosić swoją szyję, z boku musiało wyglądać to idiotycznie, ale na szczęście nikt tego nie skomentował. Na sali zapanowała kompletna cisza. Wszyscy wpatrywali się wyczekująco w parę ciemnowłosych osób. Gdy chłopak wciąż się nie odzywał, uniosła brew, czekając na jakąś reakcję. Nie doczekawszy się jej, zaczęła odwracać się z powrotem do grupki pierwszoklasistów. Wtedy się odezwał, a raczej wypluł z siebie słowa z szybkością wystrzelonego pocisku.
- P-przepraszam, za przeszkadzanie ci! A-a-ale… Wydaję mi się, że powinniśmy siebie lepiej poznać, ponieważ… - z każdym wypowiedzianym słowem, jego głos cichnął, w taki sposób, że nie dało się dosłyszeć się końcówki jego zdania. A może się dało, tylko ona była zbyt wytrącona z równowagi. Jej serce waliło tak, jakby miało za chwilę wyskoczyć z jej klatki piersiowej. Wpatrywała się w niego z szeroko otworzonymi oczami. Nie, to na pewno jakiś żart. Nieporozumienie. Tylko nie teraz, w taki miejscu, nie...
#haikyuu x reader#haikyuu x oc#hq!!#haikyuu!!#asahi azumane#soulmate au#sugawara koshi#tanaka ryuunosuke#nishinoya yuu#original character
10 notes
·
View notes
Note
Czy admini mogą w końcu zabrać głos i kazać im to wyjaśniać prywatnie, bo to zaczyna być żenujące co tu się dzieje? Niech ludzie załatwiają swoje spiny między sobą, bądźmy dorośli.
Administracja nie ma na to wpływu i że jeśli gracze czują się szykanowani przez konkretne osoby to prosimy o wiadomości z imionami, aby móc się temu przyjrzeć i wyciągnąć możliwe konsekwencje. Anonimowo nic nie rozwiążemy.
2 notes
·
View notes
Text
20 października 2021
I zastanawiam się o czym teraz myślisz? Czy w twoich myślach jestem ja? Co mówisz teraz o mnie kolegom? Chciałabym wiedzieć jak się teraz czujesz. Wiem, że nie zapomnisz o mnie, zupełnie jak ja o tobie. Zbyt wiele nas łączyło. Może jesteś na mnie zły, może się zawiodłeś, a może tęsknisz, ale twoje ego nie pozwala ci wystawić ręki w moja stronę. Znowu. Może za jakiś czas znowu się spotkamy, może tym razem zachowamy się jak dorośli, albo po raz kolejny jak zakochane w sobie szczeniaki nie uczące się na błędach. A może uda nam się wyleczyć z siebie. Pokaż mi prawdę. Pokaż mi jak się czujesz. Bądźmy swoim całym światem, ale tylko swoim. Nie możemy być dla siebie jedynie pocieszeniem.
1 note
·
View note
Text
I z każdym dniem zdaje sobie sprawę jak silna osoba jestem. Ile przeszłam. Ile się nauczyłam. Ile razy dostałam kopniaka w dupe. Zycie to kurwa. Racja. Ale do cholery uczy nas duzo. Mam parenascie lat i radzę sobie z problemami z którymi nie radza sobie dorośli. Wodka. Zdrada. Gwałt. Zycie ma zajebiscie dużo wrazen. Nie bądźmy pizdami. Głowa do gory i do przodu. Pierdolic ta jebana przeszłość.
(powiedziała dziewczyna któregoś pięknego dnia)
1 note
·
View note
Note
Dlaczego nie odpowiadasz na pytania związane z 🐀? Zadałem kilka i się nie doczekałem :(((
X D! naprawde dziwi mnie to, że nadal tu jesteś, odpuść sobie stalkowanie ludzi z którymi nie masz kontaktu od dobrych kilku lat i zajmij się sobą
jesli coś cie trapi to odezwij się pv a nie zadajesz mi anonimowe pytania tutaj, bądźmy dorośli buźka
0 notes
Text
66-67/365
Dzisiaj miałem dłuuuugi dzień, choć do połowy był dosyć nudnawy i niewiele się działo, to druga część dużo bardziej intensywna. Oczywiście w niedzielny wieczór to najbardziej nie chce się iść spać, no bo jakby nie było jutro jak się wstanie, to już będzie poniedziałek ;) To w sumie dziwne, bo nie mam nic do poniedziałków, dzień jak każdy inny, jednak jak tak człowiek sobie odpuści i przez dwa dni tak ponicnierobi, to później jest trochę ciężko powrócić do rzeczywistości, szczególnie że przede mną mega ciężki tydzień i niemam pojęcia jak się z tym wszystkim wyrobię. No ale do rzeczy.
Po tym przydługim wstępie, pierwsza dzisiejsza wdzięczność, to właściwie wczorajsza i niema nic wspólnego z tym wstępem;) Ostatnio przeprowadzam mały remont w biurze i udało się odkopać kilka zapomnianych rzeczy. Jedna z nich jest bardzo wyjątkowa, gdyż wiąże się z częścią mojej historii, o której mało kto wie, a mianowicie, że grałem kiedyś w zespole i to nie byle jakim tylko zespole rockowym! I z tego też czasu ostała mi się jedna rzecz, a właściwie trzy. Dzisiaj jestem wdzięczny za kolumny głośnikowe Fendera. Są to niebylejakie kolumny, bo dosyć znanej i porządnej firmy Fender. Teraz ciężko już takie dostać, ale są to porządne estradówki, które pomimo swojej stosunkowo niewielkiej mocy (2x150W) na prawdę dają radę, no ale nie o głośność tutaj chodzi, bo nagłośnił bym nimi sporą część okolicy, jednak brzmienie jest na prawdę porządne. Już prawie zapomniałem jak to jest. Mam nadzieję, że wygospodaruję dla nich trochę miejsca, bo są całkiem ładną ozdobą (choć to raczej pojęcie względne) przynajmniej dla mnie!
Druga rzecz łączy się poniekąd z tym wstępem, gdyż dzisiaj obchodzimy dzień kobiet, a tym samym wręcza się w tym dniu wyjątkowym osobom, wyjątkowe prezenty. Jednak nieodzownym prezentem i można rzec podstawowym, są kwiaty. W dzisiejszej wdzięczności nie chodzi akurat o kwiaty, które jak najbardziej lubię i cenie, jednak ostatnio doceniłem bardziej co innego, co łączy się jakby nie było również z kwiatami.
Przez ostatnie lata coraz częściej mówi się o smogu i ogólnym zanieczyszczeniu powietrza i tak wpadłem na pewien pomysł, żeby w pewien sposób z tym zawalczyć, choćby we wnętrzu własnego domu. Dzisiaj jestem wdzięczny za wszelką roślinność zieloną (i nie tylko). Tak, postanowiłem zakupić do naszego domu pierwszą roślinkę doniczkową. Akurat tak się złożyło, że ma kwiaty, więc doskonale nadała się na dzisiejszy dzień. W poprzednim mieszkaniu mieliśmy sporo roślin, jednak nie wiem dlaczego tutaj jakoś zapomnieliśmy o tym elemencie. Prawdopodobnie dlatego, że kilka pierwszych prób okazało się totalnym fiaskiem, bo zabiliśmy nawet kilka kaktusów (które dostaliśmy od znajomych prawdopodobnie na parapetówkę). No nic, liczę na to, że to było już parę lat temu, teraz jesteśmy bardziej dorośli no i bardziej odpowiedzialni oczywiście! Tak czy tak postanowiłem podjąć kolejne wyzwanie i nie zabić kwiatka przez najbliższe pół roku! (bądźmy realistami!)
Tym optymistycznym akcentem odmeldowuję się i udam się w kierunku łóżka!
0 notes
Photo
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/2af15b8231f6f4244a35d2fd6234b784/tumblr_ol0w26tMQN1r0ywhyo1_540.jpg)
"najważniejsze rzeczy w życiu nie są rzeczami" #deep #deepthoughts #głębokie . . . Zepsułam telefon. Żył, a za chwilę już nie żył. Podobno wada fabryczna. Sony na to umiera. Chorował wcześniej, ale kto by brał kaprysy Sony na poważnie. Umarł. Na rynku jest zbyt wiele brzydkich telefonów wielkości patelni, a ja umrę samotnie z Sony Ericssonem sprzed 10 lat. Ponad. Bo premierę miał sto lat temu. Zepsuty telefon uświadomił mi coś strasznego. Od 4 lat technologia stoi w miejscu. #problemypierwszegoswiata Ceny wzrosły. Dziś za przyjemność posiadania parametrów sprzed 4 lat trzeba zapłacić 1,8 tys. Wtedy tylko 1,2 tys. I coś straszniejszego: życie bez telefonu może się podobać. Dobry telefon w rozsądnej cenie? I nie iPhone. Oficjalnie mnie nie stać, nieoficjalnie bądźmy dorośli. #cat #catslover #cats #kot #paws #snow #snieg #winterfun #winter #catstagram #catsofinstagram #cats🐱 #sobotakota #caturday #furryfeet #walkyourcat #AdventureCat #petstagram #petslover #pet #pets via Instagram http://ift.tt/2jZrfsm
0 notes
Text
Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze?
Zobacz https://www.guwernantka.pl/jak-nauczyc-dziecko-jezdzic-na-rowerze/
Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze?
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/eb690232f1cac36aa57d30290dca78d4/cd86ca106398c9e5-35/s540x810/505b55ce3b278201b2a76d25d371ef5c0d9c220a.jpg)
Data publikacji: 2021-08-06 Oryginalny tytuł wiadomości prasowej: Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze? Kategoria: LIFESTYLE, Dziecko
Jak nauczyć dziecko jeździć na rowerze? – radzi kolarz Bartosz Huzarski
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/eb690232f1cac36aa57d30290dca78d4/cd86ca106398c9e5-35/s540x810/505b55ce3b278201b2a76d25d371ef5c0d9c220a.jpg)
Nauka samodzielnego poruszania się na jednośladzie, bez stabilizatorów i podpórek, to wielka chwila dla każdego dziecka i jego rodzica. Ale jak nauczyć naszego szkraba jeździć i na co uważać? Kiedy nasz smyk jest na to gotowy? Jak znaleźć odpowiedni rowerek, a następnie jak go wyregulować, aby zapewnić bezpieczeństwo? Czy koła treningowe są przydatne, czy nie? Bartosz Huzarski, polski kolarz szosowy i ojciec czwórki dzieci, radzi od czego zacząć oraz co musimy wiedzieć, aby wesprzeć najmłodszych w tym procesie.
Nauka jazdy na rowerze: kiedy moje dziecko jest gotowe?
Nie ma ustalonego wieku, w którym dzieci powinny uczyć się jeździć na rowerze. Właściwy czas zależy od ich indywidualnego rozwoju – wyjaśnia Bartosz Huzarski. – Ponadto ważną rolę odgrywa środowisko osobiste i posiadanie wzorca do naśladowania: jeśli regularnie jeździmy na rowerze i jesteśmy ogólnie sportową rodziną jest duże prawdopodobieństwo, że nasze dziecko szybciej zapragnie sięgnąć po dwa kółka. Aby nasz maluch nauczył się korzystać z jednośladów, nie musi więc osiągnąć określonego wieku. Ważniejsze jest to, aby nabył odpowiednie zdolności poznawcze i motoryczne oraz niezbędną świadomość swojego ciała. Ten czas dla każdego dziecka jest inny. Niektóre szkraby chcą podjąć pierwsze próby jazdy na rowerze w wieku trzech lat, innym zajmuje to nieco dłużej. Są też i dwulatki, które na swoim pierwszym rowerze biegowym uczą się utrzymywać równowagę i ćwiczą koordynację ciała. Ważne jest, aby rodzic nie robił nic na siłę i poczekał do momentu, kiedy dziecko rozwinie odpowiednie umiejętności —samo będzie chętne i gotowe.
Jakie rowery są odpowiednie dla dzieci?
Eksperci są zgodni, że jazda na hulajnodze lub rowerku biegowym wspomaga rozwój motoryczny dzieci i optymalnie przygotowuje je do poruszania się na rowerze. Ćwiczy poczucie równowagi, zdolność reagowania oraz kontrolę nad ciałem. Maluchy są więc stopniowo wprowadzane w skomplikowane sytuacje drogowe. Jeśli dziecko dobrze opanowało jednego z tych dwóch towarzyszy, to prawdopodobnie nie będzie miało większych problemów z jazdą na rowerze – dodaje Huzarski. Korzystając z modelów biegowych nasze pociechy uczą się balansowania i kierowania jednośladem bez komplikacji związanych z pedałowaniem i jednoczesnym odrywaniem stóp od podłoża. Kiedy już opanują te umiejętności są gotowe na kolejny etap – rower z pedałami. Jaki będzie odpowiedni?
– Aby dzieci od samego początku nauczyły się prawidłowo jeździć na rowerze, potrzebują jednośladu, który im odpowiada. Nie powinien on być ani za duży, ani za mały. W przeciwnym razie maluchy nie będą mogły prawidłowo pedałować, wygodnie siedzieć i jeździć bezpiecznie. Ważne jest więc, żeby zadbać o odpowiednie dopasowanie, aby wszystko było prawidłowo skonfigurowane od samego początku. Rowerek jest wtedy dobrze wyregulowany, gdy dziecko może usiąść na siodełku, wygodnie oprzeć obie stopy na ziemi i korzystać z kierownicy w wyprostowanej pozycji. Niezbędne jest posiadanie osłony łańcucha, aby uniknąć obrażeń spowodowanych splątaną odzieżą. Oczywiście hamulce również powinny być sprawne. Nasze pociechy powinny też nosić kask przy pierwszej próbie jazdy. Jeśli zostawimy na później przedstawienie dziecku znaczenie ochrony głowy, to może być mu trudniej go zaakceptować. Warto też wyposażyć je w dodatkowe zabezpieczenia, takie jak ochraniacze na kolana i łokcie – mówi Jacek Zieziulewicz, dyrektor handlowy w spółce Dadelo S.A., do której należy CentrumRowerowe.pl.
Alternatywą dla nauki jazdy na rowerku biegowym jest korzystanie z roweru ze stabilizatorami, co jest powszechną opcją, która od lat jest wykorzystywana w nauczaniu dzieci. Jeśli Twój szkrab nie jest jeszcze gotowy na jednoślad wyczynowy po początkowym treningu, możesz przenieść się na dodatkowe koła treningowe. Stabilizatory mogą być pomocne dla każdego dziecka, które wciąż potrzebuje trochę pewności siebie. Jednak jeśli Twoja pociecha czuje się na siłach to zdecydowanie lepiej jest spróbować uczyć się bez dodatkowych kółek treningowych, ponieważ one spowalniają znalezienie poczucia równowagi i nauczenia się odpowiedniego balansowania. Wszystko zależy więc od indywidualnych predyspozycji malucha.
Gdzie i jak uczyć dziecko jazdy na rowerze?
Sprawdziliśmy czy dziecko jest gotowe i chętne, wybraliśmy i przygotowaliśmy odpowiednio rower. Co dalej? Bartosz Huzarski wskazuje, że istotne jest, żeby wytypować odpowiedni obszar na pierwszą lekcję. Potrzebujemy gładkiej, dość płaskiej nawierzchni asfaltowej, która pozwoli dziecku nabrać rozpędu, z dala od ruchu ulicznego, z dużą ilością miejsca. Wybór miękkiej trawy może być kuszący, ponieważ daje miękkie lądowanie, ale w rzeczywistości jest to trudniejsze podłoże do nauki pedałowania. Wspierając nasze pociechy w ich pierwszych staraniach nie trzymajmy kierownicy roweru, ponieważ w ten sposób ingerujemy w to, jak on się przechyla i reaguje na ciężar rowerzysty. Najlepiej jest stanąć za rowerkiem i dzieckiem, a tylne koło zaklinować między stopami a łydkami. Podtrzymujmy malucha rękoma pod pachami, aby to on miał pełną kontrolę nad rowerem. Wraz z tym, jak dziecko nabiera większej wprawy, stopniowo odpuszczajmy, ale bądźmy zawsze gotowi by je w razie potrzeby chwycić pod pachami. Z czasem podtrzymywanie może przejść w lekkie popychanie z tyłu pleców dziecka. Dobrym doradcą jest po prostu zwracanie uwagi na sygnały szkraba, jednocześnie pilnując jego zdolności motorycznych. Jeśli dziecko mówi, że chce spróbować samodzielnie swoich sił na dwóch kółkach, albo gdy czujemy, że jest ono już na to gotowe, to po prostu je puśćmy. Zaufajmy mu i naszemu przeczuciu. Dzieci często oceniają, do czego są zdolne, lepiej niż my, dorośli, myślimy.
Etap drugi: pedałowanie i hamowanie
Gdy maluch opanuje balansowanie i kierowanie na rowerku biegowym to już tylko mały krok do nauki pedałowania oraz hamowania. Wyjaśnijmy wtedy, jak działają pedały i hamulec. Pomóżmy mu przy pierwszych próbach jazdy, biegnijmy obok niego, ostrożnie go popchnijmy. Nie zapomnijmy podkreślić, że każdy początek jest trudny. Nie pobudzajmy dziecka nadmiernie. Jeśli się zmęczy, spróbujmy ponownie następnego dnia. Kluczem do tego wszystkiego jest praktyka. Pamiętajmy jednak, że każde dziecko jest inne, a moment, w którym będzie gotowe do jazdy, bywa różny. Uważajmy, aby nie stało się to dla niego stresującym doświadczeniem, bez względu na to, jak bardzo zależy nam na tym, aby dołączyło do nas podczas przejażdżek. Rozmawiajmy z nim spokojnie, nie budując wysokich oczekiwań. Niech samo wskoczy i poczuje rower. Przy odrobinie szczęścia pokocha ćwiczenie tej nowej umiejętności i wolności, jaką daje – dodaje Huzarski.
Najważniejszą rzeczą podczas ćwiczeń z nowym pojazdem jest cierpliwość i zrozumienie dla swojego dziecka. Jeśli to nie zadziała od razu, kolejna runda ćwiczeń może nadejść w magicznym momencie, który Twoje dziecko zapamięta na długo.
Warto zapoznać się z wideoporadnikiem autorstwa Bartosza Huzarskiego, dotyczącym tego jak uczyć dziecko jazdy na rowerze, który dostępny jest tu: https://www.youtube.com/watch?v=S-n2y15_9GE
WIĘCEJ INFORMACJI
Źródło wiadomości: Biuro prasowe Załącznik:
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/c128fb5aa89d5edd4b6cb8777da07b0a/cd86ca106398c9e5-ac/s400x600/6c94c8cf7e30b6601cd27a4c7271a414192c2b3a.jpg)
Hashtags: #LIFESTYLE, #Dziecko
0 notes