#mlasks
Explore tagged Tumblr posts
Note
whats ur favourite slug
U probably already know the answer to this but its the slugs of the leatherleaf variety… freakin glubby…
160 notes
·
View notes
Text
Nienawidze serka wiejskiego ale go kocham nienawidzę
#Generalnie sam w sobie jest nudny i bleh ale z rzodkieweczka szczypioreczkiem pomidorkiem i świeżym chlebkiem jest mniam mniam mlask mlask#Ale zapomniałam sb pokroić wszystkiego do roboty dzisiaj i jem taki sam samotny i nie daje rady ale muszę#Bo jestem głodna#Ale nie chce#Ludzie mówią to dodaj cukru ale ja nie lb słodkiego - _-
2 notes
·
View notes
Text
Já: "Arnie, poď ke mně! :) Pojď, hochu"
Arnie, lokální hoch: *neochotně udělá dva kroky ke dveřím, ale dovnitř nejde*
Já, snaživě: "Arnie! Pocem, trubko. No poď!!! :) "
Arnie, usednuv na podlahu: *nasersi.png*
Já, už se trochu potící: "Arnieeee! :)) Pooooď, Arnoušku, poď! Arnie, pocem! KÁMOOOOOO :)))))))))))))))) "
Arnie: *otočí se zády, odchází*
Já: :'))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Tymiánek alias lokální maličká andulka vlnkovaná: "AÍÍÍ, POĎ KE MNĚÉÉÉ! *mlask mlask* POĎKEMNĚ!!! :) ŠIKUUU"
Arnie: *přiřítí se tak rychle a zběsile, že mi málem podrazí nohy, načež poslušně usedne před hřadujícím Tymiánem s ušima v pozoru, čekající na další rozkazy*
Já:
J̷̷̰̯̹͎͈̲͙̼͘s͚͇e͕̟m̷̮͓͙ ҉̞̜̺͈̳̭̺͡ḓ͙̘̙̠͔̹͜ͅi̕͏̧̰̥̗ş̺͍̤̙̩̼͟͡r̙͍͝e͕̤̱͡s̸̛͉̲̳̱p̶̳͉͚e͓̼̘͠k̛̰̖̟͠t̨̛̮̗̝͇̺̮͓̻̯̕ǫ̥̙̘̝̟̺͝v̛̱͞á̡̪͢͡ͅṉ͖̦͎͈̻̮͘͢.͉̼̗̘̪̠̜̱̗͡ ̮͇̩͘͜
135 notes
·
View notes
Photo
#frankfurt#dobrodrůžo#léto#summer#světýlka#garáže#sežrány stromy#mňam mlask#ahoj#čau#deutschland#über alles
2 notes
·
View notes
Text
Jestem małą dziewczynką.
Leżę na kocu, czuję szpary pod plecami. Mama mówi, że trzeba wymienić już podłogę, bo jest stara. Teraz to czuje na własnych pleckach. Obracam się na bok, chyba muszę udawać, że śpię, boję się, że ktoś zauważy, że mam otwarte oczy. Zwykle spałam z Mamą na kanapie, ale dzisiaj przyszedł kolega Mamy i będę miała więcej miejsca na kocyku który leży na starej tarakocie. Chyba rzeczywiście trzeba ją wymienić bo jak obróciłam się na bok to poczułam ból w kościach. Z tej starości podłoga wbija się w moje ciało. Słyszę mlask, ale boję się odwrócic głowe, znam ten odgłos jakby ktoś dawał sobie buziaka. Dużo buziaków. Kanapa zaczyna skrzypiec, jest tuż obok mnie, boję się spojrzeć, w głowie mam różne obrazki i chyba mi się nie podobają. Powtarzam "wyobraź sobie księżniczki w zamku", nie wiem kiedy, ale zasnęłam. Budzę się rano, czuję dziwny zapach, znajomy, jednak nie jestem w stanie go do niczego porównać. Otwieram oczy, przyglądam się jak wygląda kolega Mamy, chyba jest miły.
Otworzył oczy
-"Jesteś moim Tatą?"
-hahah, nie głuptasku.
Moze inny Pan jest moim Tatą, to tylko kolega Mamy.
Idę zrobić śniadanie, tutaj nie podoba mi się zapach.
#dzieciństwo#dzieci#dziewczynka#patologia#wspomnienia#wyznanie#uczucia#ból emocjonalny#smutek#po polsku#cierpienie#Mama#Relacje#Milosc#Tata#Rodzice#brak milosci
16 notes
·
View notes
Text
nEon Mlask
29 notes
·
View notes
Text
Hello World
Ekhem, Ha, Mlask, Gr r alm
Odchrząknęłam, więc mogę zaczynać.
Witaj świecie! Od czasu do czasu odczuwam wewnętrzną potrzebę napisania kilku zdań. To uczucie podobne jest do głodu. Powoli budzi się gdzieś z tyłu mojej głowy jednocześnie jak otwierający się kwiat rozkłada swoje płatki w okolicach mostka. Rośnie rozłoży ście i płuży po mojej duszy, A z dłużej nie mogę powstrzymać się przed stanięciem przed drzwiami nowoczesnej lodówki. C zego tym razem łaknie moja dusza?
Niestety jako rozpuszczony dzieciak, który pomiędzy posiłkami zwykle dopychał się słodyczami, otwieram lodówkę pełną moich myśli i sięgam pazernie po nowe opakowanie. Widzę kątem oka paczkę Starych blogów, puszkę nieskończonych powieści, napoczętą butelkę graficznych projektów, nadgryzioną obcojęzyczną stronę. I tak sięgam po now e opakowanie.
Zacznę jeszcze raz. W rodzimym języku. Może tym razem się uda?
:Moze.
:.)Nie zakładam regularności i długości postów. Pisać, tylko pisać o wszystkim co mnie porusza. Ulotne obrazki chwil.
.Może tym razem się uda.
Stąd psychostudnia. Chwile opisane i wrzucone echem w ledwo dostrzegaluą toń.
Zdaję sobie, że takie podejście spowoduje całkowite zagubienie ...moich słów w t oni z markety zowanego internetu.
Niczym anonimowy krzyk w tłumie. Ha! Może jednak ktoś znajdzie mój list w butelce.
Witajcie myśli zagubione.
zaczynamy jeszcze raz.
1 note
·
View note
Photo
f.
mixed media
A3
1 note
·
View note
Link
20.7.2017 #MladostPogorica v #SKSturmGraz match analysis is here : #UEFAEuropaLeague #MLASKS
0 notes
Text
TAG:Put your entire music library on shuffle and list the first 10 songs, then choose 10 people.
And once again I was tagged by @ladycadaverius ;) Thank you ;)
My shuffled playlist are:
1. Bathory -Valhalla
2. Marduk - Warschau
3. King Dude - You Can Break My Heart
4. Kampfar - Hymne
5. Kat - Cmok-cmok, Mlask-mlask (Polish metal classic)
6. Archgoat - Phallic Desecrator of Sacred Gates
7. Electric Wizard - Dopethrone
8. Ad Hominem - Zog is Dead
9. Infernal War - Salvation
10. Carpathian Forest - Thanatology
I won't tag anyone. If any of my fallowers want to do that, feel free ;)
14 notes
·
View notes
Note
🦖🦖🦖🦖🦖🦖 zabawa trwa sialalalala
⋆ ・゚ . ⋆ @timeor . ⋆
chce iść z tobą do kina, mlask mlask. najlepiej z napisami i dubbingiem, mlask mlask.
8 notes
·
View notes
Note
spare gorno drawing?
Giorno watch out!! That’s not a dog!!
#giorno giovanna#the thing#jjba part 5#jjba#jojo no kimyou na bouken#jojos bizzare adventure#my mlart#mlasks
255 notes
·
View notes
Photo
Osłabia mnie ten czas egipskich ciemności, zgniłych liści, lepkich mżawek i trudności w określeniu jak się ubrać. Bluza to za mało, puch to za dużo. Tragiczne modowe wybory dnia codziennego. Bunkrowanie się w domu i próba utrzymania czytelniczego tempa wychodzi całkiem nieźle. Przydałby się jakiś wyjazd w kojące słoneczne krainy - tak jak dwa lata temu przed wirusową histerią. Tylko dobrzy ludzie wracają i przywożą mi suweniry z Senegalu, Meksyku, czy Karaibów. Mogę się trochę w ich blasku poopalać zanim wrócę z powrotem do wydawania miarowego mlask mlask krocząc po pokrytych rozkładającymi się liśćmi chodnikach Żoliborza.
Trzeba jednak akceptować rzeczywistość. Tymczasem poza pracą i literaturą staram się także nie odpuszczać tematu edukacyjnego programu dla dzieci uchodźców. Jakiś czas temu zabrałem Alego na spacer po Warszawie - od śródmieścia po Nowe Miasto. Całe szczęście słońce towarzyszyło nam niemalże do końca. Spacer był pouczający chyba dla obydwu stron. NIe wiem czy Wam wspominałem, ale trudna historia podzieliła społeczeństwo Tadżyckie na dwie zasadnicze zwalczające się grupy - „postkomunistyczną”, zrzeszającą tych wszystkich, którzy czerpali korzyści z obecności Tadżykistanu jako części ZSRR, ateistyczną, materialistyczną, ze skorumpowanymi przez system liderami oraz „islamską”, bardzo przypominającą w puryzmie swoich afgańskich sąsiadów. Odmienna wizja świata, podejście do wszystkich właściwie obszarów życia społecznego, spowodowały krwawą wojnę domową, która zakończyła się kruchym pokojem wymuszonym przez potężnych sąsiadów. Frakcja „postkomunistyczna” została przy władzy, ale grupa „islamistyczna” otrzymała pewne wpływy, przede wszystkim w regionach. Wojna utrwaliła jednak podział i położyła się cieniem na kolejnych pokoleniach, urodzonych na wiele lat po upadku ZSRR. Wzajemna niechęć dotyka również samych uchodźców. Tadżycy w Warszawie nie utrzymują ŻADNYCH kontaktów z przedstawicielami drugiej strony, nawet jeżeli mieszkają na tym samym osiedlu.
Rodzina Alego przynależy do frakcji „islamskiej”. Nie mówią do dzieci po tadżycku i wydają się nie patrzeć na swój kraj z sentymentem. Ich prawdziwą ojczyzną jest islam i kontaktów na tym gruncie szukają w Warszawie.
Wracając jednak do spaceru. Wiało wichrem lodowatym, co dla osoby nie posiadającej włosów jest niedogodnością wyjątkowo przykrą, ale uznałem, że kolejna okazja może szybko się nie powtórzyć.
Ali choć jest osobą niezwykle introwertyczną, to jednak miał sporo pytań i zwracał uwagę na rzeczy do których my jesteśmy już tak bardzo przyzwyczajeni, że nawet ich nie zauważamy. Architektoniczny eklektyzm PRL, fake średniowiecza, lat 90tych i czasów współczesnych niesie mnóstwo dziwnych skojarzeń. Już nie mówiąc o pomnikach. Dlaczego Słowacki stoi z obnażoną piersią w samej pelerynie? I to w listopadzie?
Bardzo szybko pojawiła się także dychotomia czyste-nieczyste (halal-haram), która w islamie organizuje życie codzienne zmuszając do podejmowania całego szeregu decyzji.
Na chodnikach co chwila mijamy ludzi z psami. Ali mówi, że chciał mieć psa, ale niestety w domu to niemożliwe. Pies w domu haram. Może być tylko na zewnątrz, a jak mieszkasz w bloku to nie ma opcji. Pies istotą nieczystą. Za to kot już czysty. Można w domu trzymać. Nawet Prorok miał swojego kota - Muezze. Prawdopodobnie rzygi i kuwetę sprzątała za Proroka jedna z żon.
Po drodze napotykamy mnóstwo barów, knajp, restauracji. Chwalą Alemu bogactwo oferty gastronomicznej. Wspominam, że jak ja byłem w jego wieku, to największą egzotyką było sushi (i tak poza finansowym zasięgiem szarego Polaka). Alego to jednak nie interesuje, ponieważ on może spożywać jedynie mięso z uboju rytualnego. Certyfikowane, z pieczątką napewno jakiegoś tam ważnego inspektoratu islamskich standardów. Kebab choćby się nazywał „Sahara” czy inny „Ali Baba” i miał menu po arabsku odpada. Mięso nieczyste.
Dochodzimy na Plac Teatralny, wielki gmach Teatru Narodowego przywodzi temat baletu. Ali łaskawie taniec dopuszcza, niestety nie baletowy. Zdumiewam się, bo cóż może być niestosownego w tej jakże archaicznej formie sztuki - powstałej na wieki przed wygibasami na rurze striptizerek w cekinowych trykotach. Okazuje się, że jednak i tu strój jest niestosowny. Nazbyt obcisły. Nazbyt elastyczny. Aż nadto ciało tancerki eksponujący. Gdybyż to tylko Ali wiedział jak niewygodnie tańczy się w stroju tych walorów pozbawionym.
Dobiwszy w końcu na Rynek Starego Miasta natrafiamy na pomnik warszawskiej syrenki. Opowiadam Alemu całą historię godła Warszawy, różne wersje, perypetie pomnika, historię drugiego nad Wisłą. Mówię, że syrenkę można spotkać i w ratuszu i na mundurze straży miejskiej, czy pokrywie studzienek kanalizacyjnych. Że jak będzie pił piwo pod chmurką (co się zapewne nigdy nie zdarzy) to wspomniana straż również mandat wręczy mu z wizerunkiem naszej bohaterki.
Zbliżając się do pomnika dostrzegam jednak, coś na co wcześniej nie zwróciłem uwagi, a na co moralne pouczenia Alego mnie teraz uwrażliwiły. Otóż syrenka na rynku Starego Miasta poza obnażonym biustem ma również niepełne „ułuskowienie” w okolicach lędźwiowych. Te wszystkie obfitości się tam wylewają niemalże do połowy uda. Z fizjologicznego punktu widzenia jest to zapewne higieniczne i praktyczne, ale moralnie sprawa ma się jeszcze gorzej niż ze Słowackim. Przestrzegam Alego, żeby nie patrzył. Ten grzecznie wzrok odwraca, nie chcąc wpaść w syrenie sidła jak Odyseusz. Jeden przed śpiewem się bronił, drugi atak pośladków przetrwać musi.
Któż by pomyślał, że spacer będzie tak pełen emocji, tak poszerzy horyzonty. Jeszcze bardziej empatyzuję z Alim, który zmierzy się z wieloma inwazyjnymi formami kultury - jej subtelne pułapki będą zdecydowanie bardziej niebezpieczne i destruktywne niż spiżowe tyłki w rozmiarze XXL. Jednocześnie tak sobie myślę, że chrześcijaństwo z wolnością sumienia jest jednak najpiękniejszą z dróg. Tak jak streścił ją nasz czołowy aforysta święty Augustyn: „Kochaj i rób co chcesz!”
1 note
·
View note
Text
ryuuzaki77
Since nobody seems to ask... what's the translation of clicks? ;]
MLASKI (sg: mlask). Which is basically what we call the sound of chewing with your mouth open (well. in my area at least)
6 notes
·
View notes
Text
5.2. 2019 Nový rok a nabídka, co se neodmítá 2/2
Tam bylo dalších milión lidí, kteří se, díky bohu, už fotit nechtěli. Po chvíli jsme byli zavoláni ke stolu, kam se postupně usadilo několik, řekněme 30, lidí. K jídlu byl Ban Tet cake, maso s citronovou trávou, salát s hovězím, zelenina včetně BRAMBOR a snažené závitky z mražáku. Tady bych ráda podotkla, že jsem si dala bramboru a úplně jsem si uvědomila, že mi to české jídlo přeci jen trochu chybí. K tomu jsem jedla masíko s citronovou trávou v domnění, že to je vepřové. To maso chutná skoro vždycky dobře, když je s citronovou trávou. Nakonec jsem se od Trinh dověděla, že se jednalo o minidivočáka, co tu lidé chovají. Na stole ještě byly listy, ty které jsem v Cam Ran trhala se studentkou. Optala jsem se Trinh k čemu listy jsou a ona mě informovala, že normálně se tyhle listy jí se psím masem, polkla jsem a další informace jsem už radši ani slyšet nechtěla. Ale ona pokračovala a říkala, že tady psí maso není, že si tam můžu dát něco, co je na stole a urolovat si to. Než jsem se nadála, už mi rolovala listovou rolku. Mrskla mi do ní něco co vypadalo jako cibule posypaná syrovou strouhanou. Bohužel cibule tu tolik nefrčí a to co vypadalo jako cibule, byly evidentně plátky nějakých kůží. No, bezva. Moje čelistní svaly, jestli něco takovýho existuje, tady maj solidní posilovnu. Chuť to mělo nevalnou a tak jsem to pořádně vyráchala ve všudypřítomné rybí omáčce s chilli a rychle polkla poslední sousto. Mezitím mi v době nepozornosti v mističce přistál kus kuřete. Tohle kuře ale myslím mělo svá nejlepší leta za sebou a evidentně to byla spíš slepice než kuře, jelikož maso bylo pěkně šedivý a opět chuťově dost mizerný. Druhej kousek, co mi po chvíli přistál, jsem jako rozmazlený dítě naservírovala do mističky Trinh tak, jak to dělají její vlastní děti, když něco nechtějí. Mezitím koukám a proti mně sedí chlapeček a v ruce drží slepičí hřebínek. Vařený. A najednou mlask mlask mlask a po jednou ten hřebínek okouše. Než jsem stihla vyndat foťák, ani jeden z výčnělků hřebínku nezbyl.
Ten nevinný výraz jen hraje!
Klasicky jsme seděli zas rozděleni na muže a ženy s dětmi. Manželova rodina jsou křesťané a tak před obědem proběhla modlitba. Modlil se víceméně jen pánský stůl a pak všichni udělali křížek. Kromě mě. Lenko, jak že jsi říkala že to je? Levá pravá, nahoru dolů? No nic, příště třeba😊. Po jídle se začalo u pánského stolu hrát na kytaru a zpívat. Ale jako to by nebyl Vietnam, aby se zpívalo na sucho. Zapojilo se takový minizesilovátko jak na kytaru, tak na mikrofón a už to frčelo. Na kytaru jim to šlo moc pěkně, s tím zpěvem si pořád nejsem nějak jistá. Asi to neumím docenit stále a nebo zpívaj fakt hrozně… Trinh mi řekla, že v prvním domě, co nakonec není rodičů, ale jedné ze sester, na nás čekají s druhým obědem. Panebože, to jako fakt? Prasknu. Po chvíli hudebních vystoupení devíti sourozenců, ze kterých pan tchán pochází, jsme jeli na první místo. Tam už se hodovalo, tentokrát u dlouhého stolu, plus na zemi na podložce. My se jen připojili. Já do sebe natlačila pár listů salátu a smažené rolky, kterým prostě nejde odolat a ochutnala nový druh rýžového vína, který jsem rychle potřebovala zapít pivem. Rýžové víno ze speciální, červené rýže, moje nejoblíbenější nebude. Po jídle se vytáhli opět kytary a pan děda nám zazpíval a všichni mu fandili a bylo to hrozně krásný. A pak se plynule přešlo ke zpívání hromadnému. Během celého oběda se rozdávali dětem Lucky Money a pak taky děti se staršíma vytahovali z vějíře obálek každý jednu. To si jako vytáhneš obálku a podle toho, kolik v ní je peněz, podle toho budeš mít příští rok štěstí. Samoržejmě velkýmu bílýmu dítěti taky dali vytáhnout. Vypadá to na velmi slibnej rok. Vytáhla jsem si třetí nejnižší částku:-D. Bez komentáře… Už jsem si všimla, že Trinh není z nejspolečenštějších lidí. Tady se to potvrdilo, když mě odtáhla od hlavního stolu a seděli jsme o obývákového stolu jen s jejími dětmi. A ona vypadala dost znuděně. Zato její manžel byl evidentně v sedmém nebi, pořád něco pokřikoval a viděla jsem, jak se otevírá třetí lahev toho lahodného červeného rýžové vína. Mezitím si mě jedna holčina vyhlídla a přišla se mě zeptat, jestli si mě může vyfotit. Jako portrét. Trochu jsem na ní koukala, ale nechala se odvést na zahradu. Kde mi rozpustila mojí krásnou promaštěnou hřívu, kterou jsem urputně schovávala v copu, vynadala opravdický foťák, ne mobil a začla mě fotit. Vypadala jsem úplně božsky. Mastný vlasy, rozdrápaný pupínky a kruhy pod očima. Micina. Když sem viděla z jaké blízkosti mě fotí, dobrej pocit jsem z toho vůbec neměla. Ale tak, když jí to udělá radost. Aspoň nebudou mít o nás bílejch přehnaný představy, jak jsme pořád krásný. Toho jsem celkem jasnej důkaz. Teď se směj, teď se nesměj, dívej se nahoru, dívej se do strany. Panebože, ona mě jako chce fotit z boku? Ten můj nos? Holka, ty ses snad úplně pomátla. No nic, byla jsem poslušná modelka a pózovala jí vedle kurníku na zahradě. Když bylo po všem, tak jí říkám, že si přijdu opravdu děsně a že ten obličej je fakt bída. A ona, ať se nebojim, že to vyphotoshopuje:-D. No nic, pokračovala jsem v nicnedělání s Trinh a po chvíli slečna fotografka přišla a že mi tu fotku pošle. Jako ten Photoshop se jí musel zavařit, ale můj obličej vypadal jako po zásahu kyselinou hyaulronovou (říkaj to tak v tý reklamě ne?). Prostě krásně vyhlazenej. Bohužel druhou bradu mi tam nechala. Mrcha. FOTO Miss Všeobecně jsem si všimla, jak moc jsou ujetý na focení ze spoda. Panebože, vždyť tak potom všichni vypadají, že mají tři brady i když je třeba nemají. Tohle je zvláštní způsob focení, opravdu. No nic, po celkem dlouhé době, kdy jsem alespoň hledala nějaké informace o dalších destinacích ve Vietnamu, kam bych se mohla vrtnout, jsme se dali k ústupu. Tentokrát do domu manželových rodičů, kde nás čekala večeře. Můj žaludek začínal z toho trvalého přísunu jídla být už trochu v křeči.
Ovšem, při loučení to přišlo. Konečně. Já se bála že to nepřijde. Nabídka k sňatku. A je to tady. Bohužel dotyčný potenciální budoucí manžel o tom neměl ani tucha, zato jeho rodičům jsem se moc líbila. A tak mi řekli, jestli tady nechci zůstat a když sem řekla že ne, že pojedu za maminkou a tatínkem zpátky domů, uklidnili mě, že to neva, že ho příští rok za mnou pošlou:-D. Jako smála jsem se, tyhle kecy jsou prostě stejný nehledě na zemi a kulturu. Tentokrát to mysleli ve srandě. Tentokrát. Tak tedy, já s dětmi, Trinh a tchýní jsme sedli do auta. Manžel jel na své alá Harley. Já nevím, co to přesně je, je to prostě veliká motorka. Pan manžel byl dost v ráži. V jak moc velký, to jsem ještě měla zjistit… Normálně to moc nedělám, teda spíš to nedělám vůbec, ale asi teď budu trochu moralizovat, tak se na to připravte… Jeli jsme za ním a on pěkně kličkoval a chvílemi to vypadalo, že narazí do protijedoucích aut. Trinh z toho byla úplně vynervená, paní matka jakbysmet, takže já to pozorovala celá nervní, jestli teda jako ještě ke všem těm zážitkům budu dávat panu manželovi první pomoc. Najednou zastavil u kavárny, slezl z motorky a odpotácel se do zahrady. Slovem odpotácel fakt nepřeháním. Chvíli se tam motal a pak si sednul. My seděli v autě a čekali co bude. Po chvíli jsme z auta vylezli a já čekala, jak Trinh zareaguje. Vešli jsme do zahrady také a sedli si k panu manželovi, který tam seděl zhroucený. No a víte co, oni tak začli pomalu vtipkovat a hrozně se smáli. Mně to teda jako sranda nepřišla. Je to pitomec. Nejen že ohrožuje sebe, ale ohrožuje další lidi na silnici, kteří třeba nejsou tak na šlupky, jako on. On skoro nemohl mluvit, jen něco brblal a pak jsem viděla, jak sahá po skleničce, aby se napil. Znáte to, to byl přesně takovej ten jakobysebejistej pohyb, kdy se chystáte chytit skleničku, ale uvnitř si fakt nejste jisti, jestli máte správnej směr a správnej odhad. A tenhle člověk si to kalil chvílemi i 70-80 po vesnický okrsce. A náš řidič se smál, mamka se smála, Trinh se taky chvílema smála. A já seděla a čuměla. No můj názor jsem Trinh sdělila jen okrajově, myslím, že nepotřebovala ještě ode mě přidávat. No nic, dali jsme kafe a pokračovali v cestě hrůzy. Po dalších 20min jsme konečně dorazili do domu rodičů a pan manžel, aniž by zaparkoval motorku na dvorek, zaplul do ložnice a tam usnul. Mně bylo lože nabídnuto také několikrát. Je celkem běžné, že asi když jste na návštěvě, tak si u nich v ložnici stříhnete šlofíka. Nebylo poprvé, co mi tahle možnost byla nabízena a rozhodně to nebylo proto, že bych byla bílá nebo tak. Já mezitím vysedávala v hale, kde jsem konverzovala s tchánem a řidičem. Anglicky neuměli. Dělali jsme, co jsme mohli. Pak začali hrát na kytaru a zpívat. Já občas odešla do kuchyně mrknout na Trinh a na tchýni, jak připravují večeři. Jedno z jídel byla polévka, vepřová. Já ji ochutnala na první štaci a tam byla celkem dobrá ale v domě u sestry paní tchýně už mi zas tak nejela. Byla s kousky asi vnitřností a se skleněnými nudlemi. Jídlo se postupně dovařilo a dosmažilo, kdo nesmaží prefabrikované minizávitky, jako by nebyl. Takže zde byly závitky taky. Měla jsem pocit, že z toho všeho smaženýho jídla budu mít žlučníkovej záchvat. Ale poslušně jsem sedla na rákosovou podložku a začala s ostatními hodovat. Klasiky jsem si po chvíli potřebovala prohodit nohy. Měla jsem ty dlouhý šaty, který jsou celkem praktický, avšak paní domácí to zmerčila, jak si hlídám, jak si sednu a hned přispěchala s ručníkem, abych mohla v klidu sedět s vyhrnutejma šatama a zůstala stále decentní. Ale obávám se že s ručníkem mezi nohama prostě decentní být nemůžete i kdybyste se snažili sebevíc:-D.
Po jídle jsme ještě chilli seděli a povídali a pak se vydali domů. Já byla odvezená rovnou na pokoj a tam jsem vstřebávala všechny dojmy z celého dne.
0 notes