#larrypl
Explore tagged Tumblr posts
Text
home
Dookoła było bardzo ciemno.
Ta ciemność nie powodowała jednak w Louisie strachu. Miała w sobie coś kojącego, coś domowego, coś... znajomego.
Był trochę obolały, ale podniósł się z ziemi i spróbował rozejrzeć po okolicy. Ciemność była jednak wszechobecna i nic nie znalazł, więc zsunął się na kolana i zaczął po omacku szukać jakiejś ściany.
Po kilku chwilach bezsensownego szamotania się, natrafił wreszcie na ścianę. Uśmiechnął się lekko, gdy udało mu się znowu podnieść. Zaczął przesuwać się do przodu, cały czas dotykając opuszkami palców ściany.
Prawdę mówiąc, od dawna nie poruszał się z taką werwą. Niezbyt wiedział, co to wszystko znaczy, ale przestały go boleć kolana i szedł naprawdę bez trudu. Zwykle po dłuższym spacerze dostawał już lekkiej zadyszki, ale tym razem trzymał się naprawdę dobrze.
W końcu zaczął dostrzegać w oddali jakieś światło. Ciągnęło go do niego z niesamowitą siłą, jakby wiedział, że czeka tam na niego coś wspaniałego.
Dłużej nie mógł tego znieść. Zaczął biec.
Nikt nie potrafi sobie wyobrazić, ile to dla niego znaczyło. Nie biegał od tak dawna, stawy odmawiały mu posłuszeństwa, i choć tęsknił za czasami, kiedy pędził przez boisko, to nie było mu dane poczuć ukochanego wiatru we włosach.
Po kilkunastu minutach udało mu się dobiec do źródła światła. Biły one od jasnej furtki. Wyglądała na metalową i delikatną, sięgała Louisowi może do biodra.
Zmarszczył brwi i sięgnął ręką do furtki, jednak szybko ją cofnął i syknął - poraził go prąd.
- Cholera jasna - mruknął pod nosem i wzdrygnął się, gdy usłyszał za swoimi plecami jakieś prychnięcie.
Odwrócił się gwałtownie i rozejrzał, ale nikogo nie zobaczył. Przeczesał ostrożnie teren oczami raz jeszcze i ponownie sięgnął do furtki. Ta jednak znowu porządnie go kopnęła.
- Ja p... - zaczął, ale ugryzł się w język, bo czyjaś ręka pociągnęła go za ucho.
Louis krzyknął i znowu się obrócił, spodziewając się czyjejś obecności. Nikogo jednak z nim nie było, więc, drżąc lekko ze strachu, objął się ramionami.
- Czy ktoś może mi otworzyć? - zapytał uprzejmie, próbując dojrzeć, co znajduje się po drugiej stronie furtki. - Proszę?
Brama wtedy skrzypnęła i bez trudu otworzyła się przed nim. Louis mógł przysiąc, że usłyszał nad głową czyjś zirytowany głos, który szeptał "nareszcie".
Zignorował dziwne uczucie, które kazało mu uciekać gdzie pieprz rośnie, po czym przeszedł przez furtkę. I tym razem, gdy musnął ją opuszkami palców, nie poraziła go już prądem.
Podłoże było niezwykle miękkie i stworzone z bliżej nieokreślonego tworzywa. Louis nie mógł stwierdzić, czy to guma, czy dziwny rodzaj gleby, którego nigdy wcześniej nie widział.
Uśmiechnął się do siebie, gdy wokół zaczęła pojawiać się trawa i kwiaty. W oddali znajdował się jakiś dom i było słychać głosy, więc Louis, pomimo zmęczenia, puścił się biegiem w tamtym kierunku.
Robił się coraz bardziej zdyszany, ale nie poddawał się, mimo że dom prawie wcale się do niego nie przybliżał. W pewnym momencie miał wręcz wrażenie, że zaczyna się oddalać.
Zwolnił do truchtu, a potem do chodu. A później - do spaceru.
Chciało mu się pić. Pragnął też usiąść, bo łydki paliły go ze zmęczenia, ale nie mógł sobie tak po prostu odpuścić - zaszedł już tak daleko.
Kiedy jednak obejrzał się za ramię, stał zaledwie kilkanaście kroków od furtki.
Opadł na ziemię ze zmęczenia i pozwolił łzom frustracji spłynąć po jego policzkach. Od razu jednak wytarł je wściekle i zmarszczył brwi, gdy nie poczuł znajomej faktury brody. Odsunął dłoń od twarzy i spojrzał na nią jak na zdrajcę; była dziwnie gładka i opalona.
- Co do... - znów chciał przekląć, ale coś przeleciało mu szybko koło ucha i odwróciło jego uwagę. Louis rozejrzał się w poszukiwaniu tajemniczego ptaka, ale był zupełnie sam. Nawet furtka zaczęła się już rozmywać. - Jest tu ktoś? Potrzebuję pomocy, proszę! - krzyknął w otchłań i odsunął włosy z czoła. - Bardzo chce mi się pić!
W jego ręce nagle pojawiła się szklanka wody. Okej, może było to trochę dziwne, ale biorąc pod uwagę sytuację, Louis nie mógł narzekać. Wypił wodę do dna i kiedy ponownie podniósł wzrok, dom był już blisko niego, a śmiech było słychać wyraźniej.
Podniósł się powoli i podszedł do domu, który tym razem od niego nie uciekał. Ktoś ponownie zaczął się śmiać i Louis otworzył szeroko oczy, gdy rozpoznał jeden z głosów.
- Lots? - szepnął z niedowierzaniem i podbiegł do domu, a ten odsunął się na kilka metrów. Louis przymknął oczy i tym razem podszedł do niego spokojniejszym krokiem. Zadziałało.
Obszedł go ostrożnie dookoła i kątem oka widział już ganek. Tyłem do niego siedziała dziewczyna z długimi blond włosami i trzymała w ręce jabłko.
- Jesteś wredna! - krzyknęła dziewczyna, a łzy znów pojawiły się w oczach Louisa. Podszedł bliżej, żeby dojrzeć wszystko wyraźniej.
Przy stoliku na ganku siedziało wiele osób. Początkowo ich twarze były zamazane, ale po chwili Louis zaczął ich rozpoznawać.
Lottie. Anne. Fizzy. Robin. Dziadek Keith.
Mama.
Harry.
Po chwili wszyscy odwrócili się w jego stronę i przestali rozmawiać, patrząc na niego z niedowierzaniem.
Pierwszy od stołu podniósł się Harry i podbiegł do Louisa, skacząc wesoło i zgarniając go w swoje ramiona. - Jesteś... - szepnął i pocałował go w czoło, a Louis wtulił się w niego z całej siły.
Harry wyglądał zupełnie inaczej niż wtedy, gdy Louis widział go po raz ostatni. Kiedy musiał go... zidentyfikować. Na jego jasnej twarzy nie było śladu krwi, i był młody, cholernie młody, ile mógł mieć lat, dwadzieścia pięć?
- Harry... - szepnął Louis i pokręcił głową, głaszcząc jego policzek. - Co to za miejsce?
Harry uśmiechnął się tylko i pociągnął go za rękę w stronę stołu. Jay podeszła do Louisa i również go przytuliła, patrząc na niego z miłością. - Synku...
Ona też wyglądała inaczej. Nie była blada i wychudzona przez chorobę, promieniała, była opalona i wyglądała na szczęśliwą.
- Długo na ciebie czekaliśmy, Lou - stwierdziła Lottie i uszczypnęła go w bok, a Louis zaśmiał się przez łzy. - Dostałeś naprawdę długie życie, co?
Louis zmarszczył brwi i rozejrzał się po twarzach wszystkich. - To znaczy, że... nie żyję?
Harry westchnął cicho i objął Louisa w pasie. - Na każdego przyjdzie kiedyś czas.
Louis skinął głową i otarł łzy z policzków, podchodząc do Harry'ego i całując go delikatnie. - Wyprzystojniałeś.
- Ty również - odpowiedział mu Harry i uśmiechnął się szeroko. - I jesteś dużo młodszy, niż cię zapamiętałem.
Louis odwzajemnił jego uśmiech i odwrócił się do reszty. Nie wiedział, od czego zacząć, co im powiedzieć, tak wiele ich ominęło...
- Fizzy, tak dawno cię nie widziałem - powiedział i przytulił się do siostry, wdychając mocno zapach jej włosów. - Brakowało mi ciebie.
Félicité odsunęła się i posłała mu ciepły uśmiech, wzruszając lekko ramionami. - A mi brakowało ciebie, braciszku. Ale nie nudziło mi się. Czekałam tu na ciebie z mamą i z dziadkiem. Potem przyszła Anne, Lottie, Gemma, Harry... wszyscy zaczęli się pojawiać.
- Są tu też inni? - zapytał Louis i rozejrzał się po okolicy. W miarę upływu czasu zaczął zauważać coraz więcej domów.
- Są prawie wszyscy - odpowiedziała brunetka i kiwnęła głową w stronę innych domów. - Tam mieszka Gemma i Michał, a tam dalej Niall z rodzicami. Nadal czekają na niektórych.
- Tu jest pięknie - szepnął Louis, a Harry objął go raz jeszcze.
Louis tak bardzo tęsknił za jego silnymi ramionami. Zawsze był jego opoką, wspierał go, gdy chorowała jego mama i gdy Fizzy tak niespodziewanie odeszła. Gdy on sam zginął w wypadku, Louis pozostał bez swojej przystani, bez żadnej nadziei i marzeń.
- Nie mogę uwierzyć, że znowu was wszystkich widzę. Mamo, ja... Było tak źle bez ciebie. Bez was wszystkich. Było ciężko.
- Nie myśl już o tym, synku - powiedziała Jay i jeszcze raz pogłaskała jego policzek. - To już za nami. Wszystko jest już w porządku. Nic złego cię tu nie spotka.
I Louis skinął głową, bo po raz pierwszy od dawna czuł prawdziwe szczęście.
- Kocham was - powiedział i uśmiechnął się przez łzy, gdy Harry znów cmoknął go w skroń, a Fizzy ścisnęła jego rękę.
- A piosenki, które dla nas napisałeś, są przepiękne - powiedziała Lottie i pokręciła lekko głową. - Wszystkie słyszeliśmy. I widzieliśmy wszystko.
- I jesteśmy z ciebie niesamowicie dumni - dodała Jay, a Louis tylko westchnął i uśmiechnął się do nich.
- Tęskniłem - powtórzył i odwrócił się nagle, gdy usłyszał za sobą kobiecy głos.
- Kochani! Lecicie sobie w kulki! Byliśmy umówieni na rowery!
Louis zrelaksował się i jego wzrok spotkał się z twarzą Gemmy. Ta przez chwilę patrzyła na niego z niedowierzaniem, a potem pisnęła z radością i rzuciła kask na ziemię. - Louis! Nareszcie dotarł chłopak mojego brata!
Louis roześmiał się i przytulił ją, kiedy wpadła w jego ramiona. - Tak, też mi ciebie brakowało, Gem.
Harry uśmiechnął się jeszcze raz, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
Louis przymknął oczy i wyciągnął do niego rękę, wciąż trzymając szwagierkę w objęciach. - Nareszcie jestem w domu.
Harry ścisnął jego dłoń i Louis był już pewien, że od teraz wszystko będzie dobrze.
☁ ☁ ☁
3 notes
·
View notes
Text
DARKNESS | 7 ROZDZIAŁ | TŁUMACZENIE
Link do oryginału: Darkness.
Pairing: oczywiście Larry Stylinson
Autor: Centa0592
Zgoda: Tak!
Gatunek: Angst
Opis: Niewinny, bogaty i chroniony Louis Tomlinson przyjeżdża do Londynu po nowe życie i w nadziei na przygodę, ale zamiast poznaje lokalnego badboya Harry'ego Stylesa. Louis nie miał pojęcia kim Harry tak naprawdę był ani co jest w stanie zrobić, ale gdy w końcu dowiaduje się, ze jego anioł nie jest w ogóle aniołem jest już trochę za późno, ponieważ Louis już poległ. Ale czy ciemność Harry'ego pochłonie go kompletnie? Bazowane na filmie z youtube Dark. Od tłumaczki: Tym razem trochę krótszy, dlatego też szybciej.
Louis nie daje sobie rady, ani nie jest z nim w porządku. Harry pytał się go z tysiąc razy czy radzi sobie z tym co się stało, i z tym co się prawie stało, i odpowiedź jest zawsze taka sama. Nic mi nie jest Harry, poważnie. To kłamstwo i tyle. Harry zna swojego chłopaka wystarczająco dobrze by wiedzieć, że, tak naprawdę, nie jest dobrze, a nawet nie powinno być. Przeżył coś niezmiernie traumatycznego i nie powinno być dobrze, ani w porządku.
Jest zdeterminowany, być dla Louisa w momencie w którym będzie gotowy porozmawiać o wszystkim. Louis jest bardzo silny, próbując się z tym wszystkim zmierzyć, ale Harry widzi w tych znajomych niebieskich oczach, że coś jest nie na miejscu. Po prostu chciałby, by przed kimś się otworzył – przed kimkolwiek – na temat tego co się wydarzyło, by mógł uporać się ze swoimi emocjami w zdrowy sposób.
Jedyną dobrą rzeczą która z tego wszystkiego wynikła jest to, ze Harry musiał powiedzieć Jay, że jest chłopakiem Louisa, jako wymówka by chłopak mógł spędzić z nim noc. Pan Tomlinson wysrał cegłę* (dop. tł, w org shat a brick jest odpowiednikiem zesrać się w gacie, ale MUSIAŁAM użyć tej cegły, przepraszam xD), ale Jay była wniebowzięta, uznając Harry'ego za świetny wybór. To teraz znaczy, że Louis może normalnie rozmawiać ze swoją mamą, skoro przestała być taka wredna w stosunku do niego. Harry uważa, że rozmowy młodszego z jego mamą mogą trochę pomagać, co jest dla mężczyzny ogromną ulgą.
Jedną z rzeczy w Louisie, które ostatnio naprawdę przejmują Harry'ego, jest to jak nieobecny wydaje się przez cały czas. Pomimo tego, że jest tutaj fizycznie, to mentalnie oczywiście jest daleko. Harry nie jest jedynym, który to zauważa. Stan też to widzi. A właściwie to chłopak zaczął się ostatnio o wiele lepiej dogadywać z Harrym po tym jak powiedział mu co się stało – drugi chłopak miał pełne prawo wiedzieć co się działo z Louisem.
Na początku młodszy był zdenerwowany, że Harry podzielił się czymś czym nie powinien, ale kiedy Stan wyprzytulał to wszystko z Louisa, chłopak czuł ulgę, że nie musiał na nowo opowiadać wszystkich wydarzeń.
Dlatego zaczęli się o wiele bardziej tolerować – dla dobra Louisa.
To, oczywiście, doprowadza Louisa do szału. Wszyscy chodzą wokół niego na palcach – czekając i zastanawiając się, kiedy Louis się złamie, jakby był delikatną istotką stworzoną ze szkła. Oprócz tego, że wszyscy dziwnie się zachowują, to każdy używa na nim innej metody. Zayn próbował zmusić Louisa do płaczu i „rozmowy o uczuciach", Liam wysyłał mu swoje szczenięce oczka w nadziei, że mu za to wybaczy, ciągle próbując go do bycia swoim najlepszym przyjacielem, by się na niego nie wkurzał.
Niall próbuje zmusić go do zajedzenia swojego bólu, podczas gdy Harry chce by wyzwolił swoją złość i się zemścił. Nawet rozmawiał z Liamem o lekcjach boksu dla Louisa, twierdząc, że powinien nosić też przy sobie nóż czy coś w tym stylu. Louis bezwstydnie mu odmawiał i w odwecie Harry zasugerował przełożenie wycieczki do Kalifornii na następny tydzień, ale Louis również się nie zgodził.
On po prostu chce zapić, wypalić i wypieprzyć wszystkie bolesne wspomnienia, które zarażają jego umysł za każdym razem jak zamyka oczy a czy to jest takie złe? Dlaczego nikt nie widzi, że Louis chce poczuć się dobrze, ale nie ma pojęcia jak? Nigdy nie czuł się tak młody i zagubiony w całym swoim życiu. Chciał przygody, ale nie takiej.
- Louis? - delikatny głos woła jego imię i szatyn zabiera ramie ze swoich oczu by spojrzeć na zmartwionego Harry'ego. - Przemyślałeś tą wycieczkę do Kalifornii tak jak sugerowałem? - pyta, głosem o wiele głębszym niż normalnie, co oznacza, że również dopiero się obudził.
Louis wzdycha ciężko i próbuje odwrócić się od Harry'ego, żeby uniknąć nieuniknionej kłótni, która zaraz nastąpi.
- Ej, nie odsuwaj się ode mnie kiedy do ciebie mówię – mężczyzna zaczyna ale zostaje przerwany przez Louisa, prychającego głośno i siadającego przy zagłówku.
- Spoko, jeśli chcesz porozmawiać, to chętnie porozmawiam – decyduje – Odpowiedzią na twoje pytanie jest; tak, myślałem o przełożeniu wycieczki, ale moja odpowiedź jest taka sama jak wczoraj, która brzmi nie. Nie chce, żebyś przeze mnie wyglądał głupio Haz, bo to sprawia wrażenie jakbyś musiał wyjechać, tylko dlatego, że się boisz czy coś. - próbuje wyjaśnić, ale Harry już kręci głową.
- Lou, nie obchodzi mnie żaden z nich, ani to w jakie plotki chcą o mnie wierzyć. Musisz zrozumieć, że moim zmartwieniem jesteś, i zawsze będziesz, ty. Jeśli chcesz przed tym wszystkim uciec na jakiś czas, to to będzie dokładnie tym co zrobimy – uściśla.
Harry już podjął decyzję i Louis widzi, że starszy zaczyna się wkurzać na Louisa, za kłócenie się o to, ale on również podjął swoją decyzję i nie ma zamiaru tak po prostu się poddać.
- Ale Harry, jeśli teraz wyjedziemy, wszyscy będą wiedzieli, że jestem słaby; pomyślą, że wielki zły Harry jest w końcu na tyle przestraszony by uciec przed walką i domyślą się, że to przeze mnie. Od tego momentu będą mogli użyć mnie przeciwko tobie i nie będziecie mogli mnie przed tym uchronić. Ostatnią rzeczą jaką potrzebuje to być w centrum uwagi, żeby ludzie dowiedzieli się że jestem Tomlinsonem.
Louis przytula swoje kolana i spogląda na Harry'ego smutnym wzrokiem. Wie, że mężczyznę niszczy wiedza, że nie potrafi po prostu zabrać całego bólu i wszystkiego naprawić. Ale Louis teraz zdaje sobie sprawę, że czasami ból nigdy nie znika, a zamiast tego człowiek uczy się jak go maskować by przeżyć.
- Boże Louis, masz rację – Przyznanie mu racji boli Harry'ego. Wie, że ucieczka stworzy z Louisa cel i nie minie długo nim dowiedzą się, że jest z rodziny Tomlinsonów i spróbują go skrzywdzić, lub wykorzystać lub jeszcze gorzej. Narażenie go na jeszcze większe niebezpieczeństwo jest ostatnią rzeczą jakiej chce.
Gdyby był lepszym człowiekiem, wysłałby go z powrotem do Doncaster i zerwał z nim wszystkie kontakty. Jako, że jest jak jest, Harry jest słabym człowiekiem i chce Louisa bliżej niż kiedykolwiek wcześniej. Potrzebuje mieć go na oku na każdym kroku, ponieważ obawia się, że jeśli nie będzie przy Louisie to stanie się coś złego. Wciąż jednak wie, że nie może uciekać od swoich problemów; to i tak nigdy nie było w jego stylu.
Louis może stwierdzić, że Harry chce powiedzieć jeszcze tysiąc rzeczy, ale mężczyzna decyduje się zamiast tego na ciszę. W kompromisie za posłuchanie Louisa, Harry dostaje swoje życzenie i młodszy chłopak zgadza się na lekcje boksu z Liamem. Tym sposobem pozbywa się ich obu, ale również zyskuje pewne podobieństwo władzy nad swoim życiem. Musi mieć teraz wszystko pod kontrolą, ponieważ czuje się jakby miał zaraz upaść, a boi się, że jak spadnie to nie będzie nikogo kto go złapie.
Resztę dnia spędzają razem w łóżku. Przez cały czas Louis myśli jedynie o tym że coś go chwyta i dochodzi do tego, że czuje się jakby popadał w szaleństwo. Chce po prostu, powstrzymać te wszystkie niepewności; więc decyduje się pójść do klubu. Po wielu błaganiach, Harry w końcu się zgadza, po tym jak Louis oferuje mu seks. Harry pieprzy go na tyle mocno, że jego umysł pustoszeje, i sekretnie pragnie więcej tego doznania.
Najpierw klub, a potem więcej tego paraliżującego umysł seksu, który sprawia, że jego mózg się rozpływa i zamazuje. Wie, że używa intymności, by się rozproszyć, więc chce zobaczyć czy imprezowanie i narkotyki będą tak samo dobrym wyjściem.
Więc są w klubie, już mniej więcej od godziny – oni czyli Niall, Harry, Liam, Zayn i on. Mienie czterech bardzo opiekuńczych ochroniarzy nie jest złe, czuje się dzięki temu trochę bezpieczniej. Szczególnie, że żaden z nich nie opuścił jego boku odkąd tu przyszli.
Louis jest teraz na parkiecie, po ukradzeniu kilku pastylek od Nialla, i jest dobrze. Tańczy w ramionach Harry'ego i nie czuje żadnych symptomów paniki. Stracił rachubę ile wypił już szotów, ale wie, że dużo, bo ledwo czuje swoją twarz i śmieje się ze wszystkiego i niczego. Harry po prostu przygląda mu się z rozbawionym wyrazem twarzy, który jest również wypełniony nutką niepokoju.
- Co ty kurwa wziąłeś i kiedy? - pyta się do jego ucha, upewniając się by polizać krawędzie jego małżowiny – co jest po prostu gorące.
- Nie mam pojęcia, ale kurwa, to gorące, zrób to jeszcze raz – Louis jęczy i odchyla głowę do tyłu, by Harry mógł znowu go polizać. Lubi być lizany.
- Jesteś taki potrzebujący dzisiaj, Lou – Harry mruczy. A przynajmniej tak to brzmi dla Louisa. - Chcesz, żebym cię wypieprzył? Chcesz, żebym wziął cię dokładnie tutaj? Zabrał cały ból? - jego głos jest tak niski i ochrypły, że Louis musi mrugnąć kilka razy, żeby jego mózg zarejestrował co zostało zapytane. Chce, żeby ból zniknął, to jest dokładnie tym czego chce. Nie zdał sobie nawet sprawy, że Harry domyślił się, że Louis używał seksu by odciągnąć swoje myśli, ale nie będzie narzekał.
- Dotknij mnie Harry – Te trzy słowa są wszystkim czego mężczyzna potrzebuje usłyszeć i jego dłoń natychmiast znika w spodniach Louisa, chwytając desperacko jego pupę.
Tarcie nie jest wystarczające, potrzebuje więcej. Potrzebuje by Harry gryzł jego szyję, uderzał go w tyłek na tyle mocno by zostawić ślad i potrzebuje uwolnić swojego pieprzonego kutasa.
- Lou... co ty robisz? - Harry zaczyna poważnie ale kończy rozbawiony, przyglądając się jak Lou nieudolnie grzebie się z swoim guzikiem. Młodszy chłopak jęczy i narzeka na swoje nieudane próby i starszy nie może się powstrzymać i odchyla głowę do tyłu ze śmiechem; ignorując słodkie wydęcie warg chłopaka.
- Harry przestań być dla mnie chamski i dotknij mnie – Louis żąda i Harry wie, że to jest jego sposób na przejęcie kontroli. Louis chce się czuć jakby miał jakąś władzę w swoim życiu, a czuje się tak, kiedy pozbywa się złych wspomnień, a może to robić uprawiając seks. Harry po prostu chce pomóc mu w każdy możliwy sposób i jeśli chłopak chce nieprzerwanego seksu – cóż mężczyzna się zobliguje.
- Loża... teraz... chodźmy – warczy i następną rzeczą z jakiej Louis zdaje sobie sprawę jest to, że ma spodnie przy kostkach i ociera się swoim miękkim tyłkiem o gołego i twardego penisa Harry'ego wewnątrz loży.
- Kurwa – Harry dyszy – nadal zaskoczony, że to się naprawdę dzieje. Wie, że Louis ma coś do bycia w miejscach publicznych, ale to nadal coś nowego. - Liam, pomóż mi przesunąć trochę stół. - Mężczyzna niechętnie robi to co każe, wysuwając odrobinę stół, by Louis mógł oprzeć na nim obie dłonie, pochylając się lekko; zostawiając idealną ilość miejsca, by pozwolić Harry'emu rozłożyć nogi i położyć dłonie na talii Louisa.
- Lubrykant Harry – Louis jęczy – potrzebuję lubrykantu – dyszy, jest tak zdesperowany, żeby coś poczuć – cokolwiek, byleby sprawiło, że te wspomnienia znikną. Wolałby czuć na sobie dotyk Harry'ego niż myśleć o kimkolwiek innym na sobie.
- Skąd mam kurwa wytrzasnąć lubrykant? Nie noszę tego gówna ciągle przy sobie! - Harry praktycznie wykrzykuje z frustracji seksualnej. Louis jest tak blisko niego, jest taki potrzebujący i kurwa, Harry chciał pieprzyć go bez przerwy odkąd zobaczył tatuaż na jego tyłku. - Zayn, Zayn, błagam, znajdź lubrykant – desperacko pyta. - Jesteśmy w klubie, ktoś musi coś mieć. - Zayn kiwa raz głową po czym znika. W momencie w którym wraca Louis nie ma już na sobie bielizny i jest zakrywany opornym Liamem i pijanym Niallem. Rzuca Harry'emu małą tubkę truskawkowego nawilżacza.
Harry chce wiedzieć skąd Zayn go wziął, ale darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda. Bierze lubrykant i hojnie pokrywa nim palce, przed wbiciem jednego w Louisa. Chłopak unosi się na to wtargnięcie ale potem mruczy, ocierając się o palec, nadal trochę luźny z wcześniej. Pięć minut później Harry kończy krzyżować palce w Louisie i unosi chłopaka by umieścić się w ciepłej dziurce.
Louis jęczy i pochyla się do przodu, jego dłonie zwalają piwa Nialla, przez co wylewają się na stół. Niall wydyma wargi po czym spogląda z wściekłością na winnego, którego rechot urywa się w połowie, kiedy Harry wysyła pierwsze pchnięcie. Niall, zamiast odwrócić wzroku, wpatruje się prosto w Louisa, podczas gdy chłopak jest pieprzony, twierdząc „przewróciłeś mi mój alkohol, więc teraz ty będziesz czuł się niezręcznie". Louis śmieje się wewnętrznie, jego oczy wywracają się do tyłu głowy z przyjemności.
Harry jest dzisiaj zaskakująco delikatny. Owija dłoń wokół talii Louisa i porusza jego ciałem na swoim kutasie. Louis może jedynie pochylić się do przodu, dotykając czołem stołu i chwytając rękami krawędzi, jak spotyka pchnięcia Harry'ego. Jedynym słyszalnym dźwiękiem jest głośne zderzanie się jego pośladków z udami mężczyzny, co zostaje zagłuszone przez dudnienie basu muzyki.
- Skacz na moim jebanym kutasie Lou.. kurwa dokładnie tak... tak podoba ci się co? - Harry krzyczy mu do ucha. Louis pragnie więcej, więc unosi się tak, że jego plecy są dociśnięte do brzucha Harry'ego i błaga by pieprzył jego dziurkę szybciej.
- Duś mnie... - chrypi. Słyszy niewyraźnie jak Harry mówi „co kurwa" ale mimo to wykonuje jego żądanie. Podnosi lewą dłoń i owija ją delikatnie wokół szyi Louisa, używając prawej by trzymać go w miejscu, kiedy jego biodra zakopują jego kutasa głęboko w tyłku chłopaka.
To idealne, Louis jest tak nawalony bólem i przyjemnością, że jedyna mantra w jego głowie brzmi harryharryharryharry i nie może być szczęśliwszy z tego powodu. Jego jęki są głośne a przekleństwa kompletnie sprośne. Zauważa, że Zayn jest twardy od oglądania ich i wysyła mężczyźnie mrugnięcie, mocniej się odchylając by dać Zaynowi lepsze, i bardziej obsceniczne, przedstawienie. Ciemnowłosy przełyka ślinę na ten widok i Louis czuje się bardzo zadowolony z siebie.
Potrzebuje więcej tego uczucia, potrzebuje więcej tego haju. W ten sposób się uleczy i nie obchodzi go czy Liam będzie patrzył się na niego pobłażliwie czy nie, ponieważ dłoń jest owinięta wokół jego penisa i dochodzi mocniej niż kiedykolwiek w swoim życiu – wystrzelając spermą na całą podłogę i krawędź stołu.
Jak jego ciasne ciało zaciska się wokół kutasa Harry'ego, sprawiając, że jest gorętsze, ciaśniejsze i mokrzejsze, Harry może jedynie sam dojść, upewniając się by jeszcze dać mu dwa ostatnie długie pchnięcia przed spuszczeniem swojego nasienia wewnątrz tego ciepła.
Louis jest wycieńczony, Harry jest również oszołomiony i jest tak dobrze. Mężczyzna wie, że będzie musiał zaadresować z nim działania „nowego Louisa" ale w tej chwili pozwoli chłopakowi przyjść do niego w swoim własnym czasie. Zresztą, ma frajdę bawiąc się „nowym Louisem" i nie jest gotowy z tego zrezygnować.
∞
To zachowanie szybko staje się standardem dla Louisa i chłopaków. Louis idzie do baru, upija się, pieprzy się z Harrym, wraca zadowolony do domu i przesypia całą noc.
Piątej nocy tego samego, Louis zaczyna pragnąć uwagi trochę bardziej. Podoba mu się, że ludzie zauważają go w sposób w jaki nigdy wcześniej go nie zauważali. Podoba mu się, że kiedy Harry go pierdoli, to nie widzi ani nie słyszy swojego oceniającego ojca, nie widzi już twarzy która ma zaraz go zgwałcić. Jedyną rzeczą jaką jego mózg może przetworzyć jest przyjemność jaką daje mu Harry.
Mężczyzna powoli staje się jego życiem i Louis robi się coraz bardziej podirytowany Stanem bez powodu i chce być z Harrym 24/7. Stan mówi, że Louis po prosty przylepia się do mężczyzny, żeby nie musieć stawiać czoła swoim własnym problemom i może ma rację. Ale co z tego? Harry specjalnie odłożył swoje obowiązki, oddając je Zaynowi i Niallowi, by móc zająć się potrzebami Louisa.
Wie, że młodszy chłopak przez wiele przechodzi i kocha to jak otwarty Louis się staje i że bardziej akceptuje swoje ciało. Kocha jak Louis błaga o niego w miejscach publicznych, ale nie podoba mu się, że przesadza z pigułami. Ostatnią rzeczą jakiej chce, jest by zrobił sobie krzywdę, nie ważne czy specjalnie czy niechcący.
Kocha fakt, że jego maluszek go potrzebuje, ale myśl, że jego Lou zrobi sobie krzywdę po prostu nie wchodzi w grę. Więc dlatego w ten sobotni wieczór Harry znajduje się robiąc coś, czego nie robił od bardzo dawna. Wyłącza swój telefon, ustawia Netflixa, zamawia pizzę i spędza całą noc z Louisem i Stanem. To czysto niewinny wieczór i Louis jest w absolutnym niebie. Śpi bez zbędnych snów.
Budzi się od zapachu bekonu i śmiechu. Jest na kanapie, jedynie w bieliźnie i powoli wyciera sen z swoich zmęczonych niebieskich oczu. Zrzuca z siebie kołdrę, siada na kanapie, by wziąć się w garść, po czym ślizga się wzdłuż całej podłogi póki nie dostaje się do kuchni. To wtedy zatrzymuje się w czystym niedowierzaniu. Jego Harry stoi przy palniku, smażąc bekon i jajka podczas gdy jego Stan opiera się o lodówkę wybuchając szczerym śmiechem.
Jest bardziej niż zmieszany, i nadal śpiący, i naprawdę chce wiedzieć kiedy do cholery Stan i Harry stali się takimi dobrymi przyjaciółmi?
- Witam, Lou – Harry macha do niego, podchodząc by złożyć mały pocałunek na ustach mniejszego chłopaka przed ponownym zwróceniem się do kuchenki.
- Ej, Lou, dobrze że się obudziłeś. Wiedziałeś, że pierdzisz przez sen? - Stan pyta i Louis odwraca się do Harry'ego, który śmieje się histerycznie. Czuje jak jego policzki się rozgrzewają i chce kurwa umrzeć.
- Aw, nie wstydź się boo, już się do tego przyzwyczaiłem.
Louis jęczy na to i wychodzi do swojego pokoju by wziąć prysznic. Mamrocze bardzo głośno „kurwa odwalcie się zjeby” przed trzaśnięciem drzwiami łazienki, próbując zagłuszyć śmiechy wodą z prysznica i głośnym śpiewem.
Upewnia się by się nie śpieszyć, powoli zakładając swoje rurki i koszulkę i to wtedy zauważa to. Jego dżinsy ledwo się zapinają. Musi wciągać brzuch, żeby zapiąć guzik i nagle czuje się okropnie. Zawsze nienawidził swojego brzucha, ale ostatnio czuł się lepiej w swoim ciele. Idzie stanąć przed lustrem i marszczy brwi na ten widok.
Jego brzuch jak i uda robią się większe. Boże, on tyje, myśli. Nie może powstrzymać irracjonalnego strachu przed krążeniem po jego umyśle, zmuszając go do uwierzenia, że jeśli dalej będzie przybierał na wadzę to Harry go zostawi.
Nie chce by żadne ciemne myśli pojawiały się w jego głowie, ale i tak wszystkie powoli zakradają się do środka. Więc zanim objawią się w świetle Louis zakłada na twarz właściwy uśmiech i zbiega na dół do kuchni gdzie siedzą Stan i Harry, czekając cierpliwie, aż Louis do nich dołączy.
- Kurwa wreszcie, powrócił!!!- Stan woła po zobaczeniu chłopaka i od razu zaczyna atakować swoje jedzenie, co wywołuje w Harrym kolejny rechot. Louis nadal jest dogłębnie zdezorientowany, widząc jak dwójka się dogaduje.
- Od kiedy tak się kumplujecie? - pyta, nieudolnie próbując być nonszalanckim kiedy Harry układa go sobie na swoich kolanach.
- Obaj się o ciebie troszczymy, więc stwierdziliśmy, że najlepiej byłoby spróbować żyć w zgodzie – odpowiada, jakby to było najbardziej rozsądnym wyjaśnieniem na planecie. Wtedy Harry zaczyna kroić swoje jedzenie, by nakarmić nim Louisa, ale chłopak zwyczajnie kręci głową, próbując zignorować swój burczący brzuch jak przebłyski z momentu przed chwilą pojawiają się w jego umyśle. Przypomina sobie, że musi się trochę ograniczyć.
Nadal słyszy brutalne słowa swojego ojca sprzed tych wszystkich lat, mówiące mu, że jeśli chce być w oku publicznym i jego synem to musi ograniczyć jedzenie i pozbyć się tłuszczu z brzucha. Boże, Louis naprawdę czasami go nienawidzi, ale czego nie znosi jeszcze bardziej jest fakt, że mężczyzna może mieć rację.
- Nie jestem głodny Haz.
Stan unosi brew na to stwierdzenie, pamiętając „fazę na diety” Louisa całkiem dobrze. Louis posyła mu ostrzegające spojrzenie.
- Daj spokój, nie możesz nadal być pełny od wczorajszej pizzy, zjedz choć trochę, proszę?
Louis spogląda na jajka i gofry z tęsknotą przed ponownym pokręceniem głową. Wypije po prostu herbatę; wystarczająca ilość tego napoju napełni go bez żadnych kalorii.
- Nie dzięki Harry, napiję się herbaty. - Zanim może zejść z kolan Harry'ego, silne ramiona owijają się wokół jego ciała i wielkie dłonie pocierają jego brzuch.
- Słyszę jak burczy ci w brzuchu Louis; mówiłem ci od pierwszego dnia, że nie chce byś się przede mną ukrywał. Kocham każdą część ciebie Lou, więc zjedz… proszę? Dla mnie? - To jest tak jakby Harry dokładnie wiedział co się dzieje w jego głowie i co powiedzieć, ponieważ Louis w końcu się poddaje i bierze wielkiego kęsa jedzenia; próbując powstrzymać jęknięcie.
Harry wygląda na zadowolonego z tego że Louis je i nabija na widelec kolejną porcję, przykładając ją do jego warg i czekając cierpliwie aż weźmie kolejnego gryza, co prędko robi. Louis spogląda w górę i zauważa Stana uśmiechającego się do nich czule.
- Od czego ci się to wzięło Louis? - chłopak pyta po zobaczeniu, że jego przyjaciel w końcu je. Harry przygląda się Louisowi z wyczekiwaniem.
- Nie pasują na mnie spodnie… - Chłopak mamrocze, próbując zakryć swoją twarz widelcem, w zażenowaniu i Harry zaledwie mruczy, odzywając się zanim Stan może to zrobić.
- W takim razie po prostu kupię ci nowe… problem rozwiązany, a teraz jedz.
Właśnie dlatego Louis kocha swojego Harry'ego tak bardzo, ponieważ bez względu na to ile ciemności jest wewnątrz niego i bez względu na to jakiego zła jest w stanie dokonać; nadal jest w nim pewna strona która zrobi dla Louisa wszystko i Louis nie może się nasycić. Ale i tak nie może nic na to poradzić, że zakochuje się również w tej ciemności.
∞
W końcu jest poniedziałek i Louis nie ma ochoty iść na swoje zajęcia, więc tego nie robi. Zostaje w łóżku z swoim Hazzą i jedynie wstaje żeby skorzystać z łazienki lub coś zjeść. Harry musiał wyjść koło piątej by zająć się jakimś nieznanym mu biznesem więc w domu jest tylko Louis i Zayn.
- Zayn, myślę o kolejnym tatuażu… - Louis zaczyna mówić ni stąd ni zowąd. Mężczyzna odwraca wzrok z teleturnieju, żeby spojrzeć na chłopaka.
- Lou, kocham twój tyłek i tak dalej, ale chyba nie zniosę kolejnego tatuażu na pupie – odpowiada szczerze i Louis wypuszcza serdeczny śmiech, waląc w trakcie Zayna w ramię.
- Nie na pupie, i to mnie obraża. Myślałem bardziej o dolnej części pleców.
Zayn mruży oczy. - Mam ci zrobić babską dziarę* ? - pyta i Louis udaje urazę.
- Nie jestem babą, jestem panną. - trzepocze rzęsami i Zayn zrzuca go z kanapy ze śmiechem.
- Jesteś jebaną kurwą i tyle, czy może zapomniałeś, ze nie tylko słyszałem, ale też widziałem jak błagasz i prosisz o kutasa Harry'ego jak jakaś szmata. - komentuje i Louis powinien być urażony, ale naprawdę nie jest. Tak w zasadzie to jest lekko podniecony od samego myślenia o kimś widzącym go i Harry'ego w akcji; mogąc patrzeć, ale nie dotknąć.
- O boże, ty brudny zboczeńcu, myślisz o jego fiucie prawda?
Louis nawet nie potrafi temu zaprzeczyć.
Jednakże zanim może odpowiedzieć, drzwi się otwierają i bardzo wkurzony Liam szturmuje do salonu. - Czemu nie było cię na zajęciach? Nie przyszedłeś tydzień temu i teraz omijasz kolejne. Więc, jaka jest twoja wymówka?
Louis jest zmęczony tą samą ciągła rozmową więc wzrusza ramionami.
- Nie miałem ochoty – odpowiada monotonnym głosem. Widzi jak oko Liama drga w odpowiedzi.
- Boże Lou, jeśli ktokolwiek potrafiłby od niego uciec, to od razu stwierdziłbym, że tym kimś byłbyś ty. Myślałem, że jesteś na tyle mądry, że zobaczysz że praktycznie nic o nim nie wiesz, ale… myliłem się – Liam przyznaje przed odwróceniem się i ponownym wyjściem z mieszkania.
- Cóż, ciebie tez miło widzieć! - Louis krzyczy do zamkniętych drzwi, wiedząc, że jedyną osobą, która go usłyszała był Zayn. Ten sam Zayn, który owija ramie wokół jego barków i przyciąga go do swojego ciała, by Louis mógł się przytulić, czego desperacko potrzebuje. Ostatnio on i Liam ciągle się kłócą, a on nienawidzi kłótni z Liamem, ale mężczyzna nie pochwala jego ciągłych narkotyków, alkoholu i imprez. Nie pochwala jego noszenia ciasnych ubrań ani seksu w miejscach publicznych czy omijania zajęć. W zasadzie Liam niepokoi się, że Louis zostaje zasysany w Harry'ego i to nowe życie, i chce żeby się od tego uwolnił, ale jak on może oczekiwać, że Louis odwróci się od swojego Haza?
Nawet jeśli on i Liam stają się coraz bardziej zdystansowani, to to przybliżyło go do Zayna, co jest miłe, bo Zayn jest tak naprawdę wyluzowanym kolesiem; zabawnym na swój własny wyjątkowy sposób.
- Nie martw się o Liama, rób to co sprawia ci szczęście i pieprz resztę.
Louis uśmiecha się lekko, ale wie, że to nie takie proste. Myśli krążą mu po głowie, i teraz jest pewny, że chce udowodnić Liamowi, że się myli. Chce pokazać mu, że jest w całości gotowy na swój nowy tryb życia i że poradzi sobie z wszystkim co jest związane z Harrym.
Zanim zdaje sobie sprawę z tego co robi, wysyła do swojego Haza wiadomość.
Chce być dzisiaj wprowadzony w twój biznes. Jeśli mam z tobą być, to muszę zobaczyć cię całego.
Skubie swoją wargę kiedy odpowiedź przychodzi prawie natychmiast.
Harry: Dla ciebie wszystko Lou… absolutnie wszystko.
Louis wie w tym momencie, że nie ma już odwrotu. To będzie jego nowe życie; wybiera Harry'ego Stylesa i wszystko co się z tym wiąże.
____ * damski tatuaż umiejscowiony nad pośladkami, najczęściej zdzirowaty, wulgarnie nazywany spermołapką, dupnym porożem, lub dupowieńcem
___ Rozdział 8 ✈
#harry#larry#louis#larry stylinson#fanfic#fanfiction#larryff#larrypl#opowiadanie#fanfic larry#smut#angst#larry smut#larry angst#darkness#dark fic#dark harry#larry fanfic
10 notes
·
View notes
Text
You just want attention | Larry One Shot
by LaPolski
Powroty do domu nie zawsze są cudowne i radosne. Czasem oznaczają one notoryczne gryzienie się w język i wystawianie cierpliwości na próbę. Dla Harry'ego to "czasem" oznaczało "zawsze", ale mimo to wciąż wracał. Tym razem też wrócił. Z mocnym postanowieniem, że tym razem nie da się sprowokować i nie rozpadnie się na kawałki jak co roku. Udało mu się, nie samemu co prawda, ale przecież nie narzekał. W końcu przez przypadek znalazł kogoś, kto nie posądzał go o ciągłą potrzebę uwagi.
Words: 17276, Chapters: 1/1, Language: Polski
Fandoms: One Direction (Band)
Rating: Mature
Warnings: Creator Chose Not To Use Archive Warnings
Categories: M/M
Characters: Harry Styles, Louis Tomlinson
Relationships: Harry Styles/Louis Tomlinson
Additional Tags: Larry Stylinson Is Real, larrypl, Christmas, LGBTQ, Family, Mental Health Issues, Angst
via AO3 works tagged 'Harry Styles/Louis Tomlinson' https://ift.tt/2s0tSEA
3 notes
·
View notes
Photo
With a Little Help from My Friends (na Wattpad) http://my.w.tt/UiNb/hfId9ZZ3KA Harry miał 13 lat, jak poznał przyjaciela swojej starszej siostry, Louisa. Tomlinson jednak przez parę lat traktuje go jak dziecko, nie zauważając, że młodszy jest w nim zauroczony. Wszystko zmienia się w czasie balu Walentynkowego, gdzie Louis zostaje partnerem Harry'ego, żeby pomóc odegrać mu się na byłym. Albo: Harry dobrze pamiętał mome…
0 notes
Text
Innocence Darkness
Hej, witam Was. Napisałam coś dosłownie w pięć minut. Chciałam się tu pojawić z czymś innym. Prawdopodobnie niebawem usunę 'to coś' bo dojdę do wniosku, ze nie ma to najmniejszego sensu. W kazdym razie chciałabym Was poinformować, iz w krótkim czasie wracam na Tumblra i kontynuuję swoje ff oraz dodaje shoty. Nawiasem mówiąc jeden shot jest juz prawie skończony i napisane są trzy rozdziały. Obiecałam sobie, ze dokończę to opowiadanie i słowa dotrzymam. Przykro mi jednak, ze trwa to juz dwa lata, ale jak to mówią, lepiej późno niz wcale.
Zostawiam Wam to krótkie, dziwne 'Coś'
Aha, prosiłabym o notki, zeby pojawiał się ten post na tablicach innych. Chciałbym, abyście przypomnieli sobie o moim istnieniu. Będzie mi bardzo miło!
Pamiętam, że było ciemno Że światła zgasły, a ja szedłem Bardzo szybko, bo bałem się Sam nie wiem czego
Usłyszałem straszne krzyki Zatrzymałem się i spojrzałem Był chłopak, taki mały i biedny I kulił się, trząsł ze strachu A ja stałem i patrzyłem Bili go i szarpali Wyzywali
Widziałem nóż Duży i ostry Słyszałem jęk Słyszałem wrzask ‚Pieprzony pedale’ usłyszałem I szybko zwiałem
Rozejrzałem się Telefon wyjąłem i karetkę wezwałem Modliłem się i płakałem Dnia kolejnego do szpitala pojechałem Spytałem o niego Powiedzieli, że na intensywnej terapi leży Odetchnąłem
Pobiegłem Tak szybko jak mogłem Pytali kim jestem A ja o bracie mamrotałem Wszedłem Tak cichutko Bałem się Znów..
Słyszałem pikanie Widziałem kable Zobaczyłem jego Taki piękny i taki mały Cały siny i potargany
Na krześle usiadłem Spojrzałem na niego ‚Kim jesteś’ Spytał nieśmiale ‚Widziałem’ Szepnąłem ‚I karetkę wezwałem’ ‚Zycie mi uratowałeś’ Dziękował mi i dziękował A ja ręce złożyłem i do Boga się zwróciłem
Wyszedł ze szpitala A ja w niebie byłem Tak bardzo się cieszyłem
Pomagałem Rozmawiałem Pocieszałem
Po czasie zaproponowałem I z nim zamieszkałem
Polubiłem Uwielbiałem W końcu pokochałem I do dzisiaj z nim zostałem.
#larry#something#larrypl#fanfiction#ff#larry fanfiction#harry styles#louis tomlinson#larry stylinson#im back
6 notes
·
View notes
Text
Lie for me | Larry Valentine's One Shot
by LaPolski
Cóż Louis miał spory problem z powodu swojej niewyparzonej gęby i z tego powodu wpakował się w jeszcze większe gówno. Przeszłość znów wkroczyła w jego życie, mieszając bardziej niżby chciał i perspektywa ucieczki na drugi koniec świata wydawała się coraz bardziej realna. A wszystko przez słuchanie Liama, mieszającego Nialla, profesjonalną Ninę i zbyt uroczego Harry'ego Stylesa. Wpakował się w takie gówno, że nawet jego ćwiczona przez lata pokerowa twarz czasem się łamała.
Czyli walentynkowe coś o kłamaniu, które wcale kłamaniem nie jest.
Words: 27148, Chapters: 1/1, Language: Polski
Fandoms: One Direction (Band)
Rating: Mature
Warnings: Creator Chose Not To Use Archive Warnings
Categories: M/M
Characters: Harry Styles, Louis Tomlinson, Niall Horan, Liam Payne, Zayn Malik, Nina Mayfair
Relationships: Harry Styles/Louis Tomlinson, Zayn Malik/Liam Payne
Additional Tags: valentinesdayy, BoyxBoy, larry stylinson - Freeform, larrypl, Love, Lie to Me, Louis Tomlinson - Freeform, Harry Styles - Freeform, Louis and Harry - Freeform
via AO3 works tagged 'Harry Styles/Louis Tomlinson' http://bit.ly/2GpkLCZ
1 note
·
View note
Text
Love at First Sight | Larry
by LaPolski
AU, gdzie wszystko ma swoje - mniej lub bardziej - logiczne wytłumaczenie. Nic nie dzieje się przez przypadek, a historia lubi się powtarzać, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Czy ktoś, kto czuje się niekompletny w końcu znajdzie brakujący element? I czym jest tak naprawdę miłość od pierwszego wejrzenia? Duże ilości herbaty, kawy i przemyśleń. I będzie miłość, dużo miłości. Ale wszystko w swoim czasie.
Words: 3147, Chapters: 1/?, Language: Polski
Fandoms: One Direction (Band)
Rating: Mature
Warnings: Creator Chose Not To Use Archive Warnings
Categories: M/M
Characters: Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik, Niall Horan, Liam Payne
Relationships: Harry Styles/Louis Tomlinson
Additional Tags: BoyxBoy, LGTB, Pride, Alternate Universe, Love at First Sight, Mistery, Gay, larry stylinson - Freeform, larrypl
via AO3 works tagged 'Harry Styles/Louis Tomlinson' http://ift.tt/2DvL99a
0 notes