Tumgik
#książki o sprzedaży
Text
Tumblr media
0 notes
Text
Tumblr media
0 notes
leftgalaxystudent · 2 years
Text
0 notes
myslodsiewniav · 10 months
Text
4.09.2023
Dziś: wystawiłam na sprzedaż PRAWIE wszystkie ciuchy, którym robiłam zdjęcia. Prawie. Anyway - chociaż nadal nic nie sprzedałam to czuję się tak bardzo sprawcza! I do tego poskładałam to co już wystawiłam pięknie w kosteczkę, do pudełka, i przyszykowałam na jutro lub na czwartek 5-6 kolejnych ciuchów do obfotografowania i wystawienia.
Co zrobić by ciuchy się sprzedały na Vinted?
Co decyduje o sprzedaży!?
HELP vintedziary! Wskazówki mile widziane!
Źle mi z tym, że zaginął mój dysk zewnętrzny. Służył TYLE LAT, a teraz przepadł i NIE MA. Strasznie mnie to martwi i frustruje. Na 200% jest gdzieś w domu tylko nie pamiętam gdzie, a chaos mamy taki przez ilość ZMIAN w ostatnich miesiącach, że mój mózg uznał, że zapamiętanie lokalizacji dysku zewnętrznego to pomniejsza i nieistotna informacja, której nie warto pamiętać, bo prędzej czy później na niego trafię. No właśnie. To tego... Od 4 miesięcy szukam i NIE MA. A problem w tym, że nie mam już też wolnej pamięci na komputerze, aby zrzucać zdjęcia (których robię milion WCIĄŻ) przez które nie mam wolnej pamięci na telefonie. No pat. TERAZ MUSZĘ odnaleźć dysk zewnętrzny, bo inaczej utonę we własnym spamie.
[Nie wspominając o tym, że nie mam teraz na co zgrywać zdjęć ciuchów do wystawienia na Vinted :P]
Podlałam dziś i urządziłam kąpiel wszystkim kwiatkom. Wszystkie teraz są zielone, woskowate i lśniące. Muszę jeszcze znaleźć czasoprzestrzeń by posadzić szczepki, które dostałam jakoś... w maju? Stoją smętnie na parapecie w kuchni, bo zwyczajnie mam czasu, siły, motywacji i bardzo mnie to smuci... :(
Zrobiłam i rozwiesiłam pranie. Banał, a baaaaardzo trudny do zrobienia od jakiś 5 dni... A dziś się udało!
Zrobiłam nam śniadania na dwa kolejne dni, które rozwalają system: puree z dyni <3 z przyprawami do hummusu i odrobiną pasty z pieczonej papryki mojego chłopaka (w zeszłym tygodniu kupiliśmy na promce w Biedrze około 6kg papryki i O. odczarował coś w rodzaju pasatty paprykowej z cebulką i odrobiną bakłażana - składniki te same co w ajvarze, ale smak zupełnie inny przez wcześniejsze upieczenie/ugrillowanie papryki). Po prostu PYCHOTKA.
Na puree posypałam mieszankę proteiny lunchowej (sobie 40g, do porcji O. 60g - saszetki liczą po 100g) - ryż, makaron verminceli, troszkę groszku, marchewki. Gotowałam w kurkumie - więc żółte wyszło.
Na to kilka łyżek wcześniej upieczonych w ziołach ćwiartek ziemniaków, połówek młodej marchewki, cebuli i papryki. Pyszne, jędrne warzywa! Ach! Uwielbiam warzywa! :D
Do tego małe kotleciki, po kilka na pudełko lunchowe - mięso mielone połączone z całym opakowaniem szpinaku, przypraw, drobno siekaną cebulką oraz selerem naciowym, otrębami gryczanymi i ostrą srirachą. Pieczone piekarniku (wcześniej, na innej półce, nad warzywami).
I na to wszystko KIEŁKI!!! DUŻO KIELKÓW!! Chrupiące kiełki! HAHAHA! :D Mam niezdrową satysfakcję z chrupania kiełków, to rozładowuje napięcie. KIEŁKI!
No i po kilka pomidorków koktajlowych - tak, aby dopchać na amen opakowanie :D :D :D
Oczywiście również dzisiaj pracowałam i w ramach pracy miałam dzień urzędowy. Co poprawiło chujowość tej części dnia, kiedy muszę być w TEJ JEBANEJ PRACY! Bo fizycznie nie musiałam być i mogłam słuchać sobie książki i wymieniać uprzejmości z ludźmi w urzędach, których 2 mc temu prosiłam o ewentualne składanie zeznań w sądzie w razie, gdyby pracodawca przyciął w chuja. Strasznie to deprymujące. JAK JA NIE CHCĘ TU PRACOWAĆ! CHCĘ NOWEJ PRACY! Arrrgh. Wkurzona jestem. Bo jest impas i jest taka niezgoda na warunki jakie mamy w pracy obecnie.
Rozsyłałam CV. Odzew mam szalony - nadal NIC. :( Poza sympatycznymi ludźmi z rekrutacji chętnymi do rozmów i rozważań o recesji. Lub życzącymi powodzenia w szukaniu "pracy dla pani". Ech..
Wysłałam do moich zdaniem kompetentnych osób zapytanie od kolegi, który to zapytanie skierował do mnie. Czekam na odzew.
Przesłuchałam dziś również spory fragment książki do której mam sentyment i mam z jej powodu małą rozkminę - na razie o dwóch aspektach: jak moja feministyczna świadomość zmieniła się przez ostatnią dekadę (BARDZO! Ogólnopolski Strajk Kobiet zmusił do poszerzenia wiedzy i samoświadomości w tym obszarze - inaczej tę serię książek czytało się w 2013, a inaczej w 2023) oraz jak od czasu powstania tych książek (1998-2000) zmieniły się granice postrzegania feminizmu w popkulturze, społeczna świadomość tego jakie zachowania kobiet wobec mężczyzn to feminizm, a jakie to mizoandria; analogicznie jakie zachowania mężczyzn wobec kobiet to objawy feminizmu, a jakie patriarchalnej pobłażliwości mylonej z troską (a odbierającej kobietom sprawczość), a jakie to mizoginia. TRUDNO i ciekawie się tego słucha. Fajnie, że jednak CZUĆ, że percepcja kulturowa się zmienia. Słucham książki w audiobooku i trochę żałuję, bo chciałabym mieć możliwość robić notatki przy wszelakich fikołkach prezentujących bohaterów charakteryzujących się sprzecznymi zachowaniami (a od czasu nasilenia objawów ADHD nie mogę skupić się na papierowej książce, więc pozostaje robienie notatek jak mam możliwość i przestrzeń, lub nagrywanie głosówek/uwag na dyktafon w telefonie w którym nie mam wolnej pamięci, ech :P). Mam kilka uwag odnośnie autorki - napisała pierwszy tom czegoś, co miało być trylogią i to JEST jako całość dobre. Po prostu w pierwszym tomie (za który autorka otrzymała nagrodę w USA) obiecuje coś, czego fabularnie nie dowozi w trzecim tomie. Wyobrażam sobie, że jako szkic książki to musiało się świetnie spinać w excelu, jako punkty od A do Z, ale mroczny klimat jaki autorka rysuje w pierwszym tomie absolutnie ulatuje w kolejnym - który dla czytelnika jest jak takie pełne odetchnięcie, taki pay off dla bohaterów, których uwielbiamy (to autorka potrafi stworzyć - sympatię wobec swoich postaci), a którzy cierpieli w poprzedniej książce. Tylko, że ta sielanka, zwykłość życia jakie wiodą - i jakie serio wychodzi autorce w opisie fantastycznie, dowcipnie, zwykle z twistem jakiejś uroczej niedogodności czy wręcz melodramatu obyczajowego w tle, a nawet całkiem empatycznym i w miarę uczciwym opisem zachowania osób borykających się z chorobami psychicznymi (schizofrenia? Depresja? Załamanie nerwowe? Trudno to ocenić) - to jednak fantazja rodem z idealnego świata, a napięcie jakie tworzy literacko rysując potencjalne konflikty zawsze opłaca się najlepszym możliwym happy endingiem. I czy to źle? No nie! Szczególnie po tak pełnym uciemiężenia i bólu tomie pierwszym usianym różnymi niepokojącymi (i być może przez to eskcytującymi) wątkami (które dziś myślę, że by tak po prostu nie przeszły jako "opcja fabularna" bo nieletni to nieletni jednak). No i jak po czymś takim, po zmianie w ogóle klimatu, środka ciężkości i stawki dowieźć fabularnie trylogię w tomie trzecim? Szczególnie, że "ci źli" są papierowi i mli, jednowymiarowi i autorka nie interesuje się nimi, nie chce uwydatnić ich cech, nie chcę uczynić ich pełnowymiarowymi przeciwnikami (dla równowagi: często też zapomina, że jej "herosi" robią czasem rzeczy, które opisuje jako szlachetne i dobre, jako zło koniecznie, ofiarę jaką są godni ponieść, a jakoś nie obraca tego pomysłu w głowie uświadamiając sobie, że gdyby coś takiego zrobili "ci źli" to fabularnie ustawiłaby te czyny jako jednoznacznie złe, niegodne, zasługujące na potempienie i usprawiedliwiające konieczność wymierzenia tymże kary... ech). No to był debiut literacki autorki... Ech. Może jeszcze to spiszę.
Dostałam wyniki sesji zdjęciowej i... no piękne są. Właśnie w takim projekcie chciałam brać udział: człowiek jest narzędziem niemal malarskim w obiektywie fotografia. Nie ma w tym seksualności, jest sensualność. Albo może i jest? Jest pyszna, wolna, letnia, soczysta historia. I jest oniryczność, baśniowość, niedostępność. Baaaardzo fajnie przy tych zdjęciach się bawiłam.
I też mam z tej okazji taką refleksję: robiłam je czując się tak bardzo spompowana i przybita, jak nie pamiętam kiedy. To znaczy pamiętam: jak dekadę temu, kiedy leczyłam się na depresję. I chociaż WIEM, że teraz miałam przywilej po pierwsze by rozpoznać objawy, a po drugie by dać sobie czas na regenerację mając oparcie w partnerze, to trudno mi nie myśleć o innej sesji zdjęciowej, też wykonanej w sierpniu, ale dwa lata temu. Gdy przypadkiem zupełnym (nagle zerwała się burza, chociaż według prognozy miał lać deszcz) powstały zdjęcia z których patrząc na własną twarz czułam taką SIŁĘ. Czystą, nieposkromioną SIŁĘ. Aż mnie samą to zaskoczyło... Nie była to rzecz/uczucie jakie w sobie w tamtym okresie zauważałam świadomie, a jaka teraz, z perspektywy czasu wydaje mi się bardzo silną cechą tamtego okresu w moim życiu. Uznałam wtedy, że to dobry portret mojego życia w tamtym momencie, a może nawet w ogóle: zawsze kurwa COŚ, zawsze pod wiatr, zawsze gdzieś jakieś żywioły lub decyzje na które nie mam wpływu psują plany, a ja stoję - nie gnę się pod tą siłą. Stoję na górskiej łące, w białej sukience, płynie po mnie deszcz, wiatr plącze włosy, a ja się nie daję, ba! wyglądam na tamtym zdjęciu tak, jakbym była częścią tego żywiołu, gwałtowności burzy... Tym razem, kiedy psychicznie czułam się tak bezsilna, bezradna, przytłoczona na zdjęciach wyszła lekkość, figlarność, tajemnica, zmysłowość. Jakaś opowieść, ciągota do fantastyki i eskapizmu, jaką noszę w sobie. Ciekawe. Bardzo ciekawe. A zdjęcia przepiękne...
Tumblr media Tumblr media
17 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year
Text
6.06.2023
Ten dzień to było cały dzień na zajęciach artystycznych 🎨
Obudziłam się o 10 i wtedy akurat dzwoniła do mnie znajoma
Tylko że o tym zorientowałam się minutę później xD
Myślałam : dobra wale to i idę dalej spać
I spałam do 11 wstałam zrobiłam sobie śniadanie
I postanowiłam że oddzwonię lub odpisze jej później bo pamiętam że teraz ma psychologa
I chwilę przed 12 odpisałam
I ona do mnie dzwoni potem że ona nie wie gdzie te artystyczne i czy mogę ją odprowadzić. Zgodziłam się
I przed 14 poszłyśmy. Dostałam jakiegoś cukierka ale nie miałam ochoty go jeść
Odprowadziłam ją i pani nas ładnie przywitała
I opowiedziała jej co i jak.
I tak najpierw rozmawiałyśmy a potem jak koleżanka musiała już iść to poszłam rysować dalej
I tak. W tej pracowni mamy prócz przyborów do sztuki mamy małą kawiarenke i jedzenie
I ja tak rysuje rysuje a pani pyta czy zjem s nimi deser a ja mówię nie nie
A mój brzuch się odzywa xdd
A pani: chodź chodź już słyszę twój brzuch
No to poszłam. Nie miałam wymówki xd
Było pyszne. Owoce w yoghurcie i oleju kokosowym
Potem skoczyłam na chwilę do domu bo mam 2 minuty do niego xD
I wróciłam za chwilę
I skończyłam pracę
I ogólnie jak słyszałam od tej pani że nie warto iść na asp bo po niej ciężko z pracą itd
I że żeby się odnaleźć w sprzedaży sztuki trzeba być geniuszem
I coś tam jeszcze słyszałam że nie dam rady
To mnie się uruchomiło na maksa że dam radę,będę mieć dużą sprzedaż własnych obrazów i może pójdę na to asp
Tumblr media
Nie jest idealne ale sądzę że jest ok.
A później okazało się że czajnik się popsuł
Więc poszliśmy z mama po nowy
A w domu potem sobie potańczyłam a przed snem zachciało mi się jeść
Jak robiłam te ilustracje do książki
Odłożyłam ostatecznie to na jutro
Więc bajo
4 notes · View notes
Magdalena Zagrodnik z tytułem Osobistość Biznesu 2024
Walter Herz angażuje się w akcje charytatywne
Firma Walter Herz wzięła udział w charytatywnym przedsięwzięciu, organizowanym na rzecz fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! W koncepcję tego projektu wpisało się wydanie książki  –  50 Osobistości Biznesu – pokazującej historie ludzi sukcesu, ich motywacje i pasje. Organizator akcji, redakcja magazynu Businesswoman & Life całkowity dochód ze sprzedaży wydawnictwa oraz licytacji, która odbyła się 14.06.2024 podczas Charytatywnej Gali w hotelu Airport Okęcie w Warszawie przekazała fundacji.    
Magdalena Zagrodnik, Co-Owner, Head of HR & Marketing & Public Relations w Walter Herz, która za swoją działalność w obszarze biznesu oraz aktywność społeczną uhonorowana została prestiżowym tytułem - Osobistość Biznesu 2024 - powiedziała – Walter Herz od lat wspiera cyklicznie różne inicjatywy charytatywne. Z radością bierzemy udział w projektach, poprzez które wymiernie pomagamy osobom w potrzebie. – Jesteśmy dumni, że mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu, dzięki któremu zebrane zostały fundusze dla podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! Wierzymy, że dobro rodzi dobro, a dzięki temu poszerza się grono ludzi dobrej woli – wyraziła przekonanie Magdalena Zagrodnik.   
W wydarzeniu udział wzięły osoby publiczne, które wykorzystują swoją popularność do promocji zdrowego stylu życia, badania i profilaktyki nowotworowej, a także liczne grono osób ze świata kultury, sztuki oraz biznesu, m.in. przedstawiciele branży medycznej, prawnej, finansowej i edukacyjnej.  
Książka 50 Osobistości Biznesu wydana przez fundację Międzynarodowy Inkubator Kobiet Biznesu stanowić ma źródło inspiracji dla osób stawiających pierwsze kroki w biznesie, lekturą prezentującą światopogląd ludzi sukcesu, a przede wszystkim cegiełką wspierającą działania fundacji Rak'n'Roll. Wygraj Życie!
Fundacja Rak'n'Roll. Wygraj Życie! pomaga osobom chorym onkologicznie leczyć się i żyć szczęśliwie pomimo choroby. Jej celem jest zmiana schematów myślenia o chorobie i działanie na rzecz poprawy jakości życia chorych na raka oraz promowanie nowoczesnej profilaktyki. Fundacja powstała w 2009 roku z inicjatywy Magdy Prokopowicz, która po swoich doświadczeniach z chorobą chciała pomóc osobom w podobnej sytuacji.
Tumblr media
0 notes
Text
Magdalena Zagrodnik z tytułem Osobistość Biznesu 2024
Walter Herz angażuje się w akcje charytatywne
Firma Walter Herz wzięła udział w charytatywnym przedsięwzięciu, organizowanym na rzecz fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! W koncepcję tego projektu wpisało się wydanie książki  –  50 Osobistości Biznesu – pokazującej historie ludzi sukcesu, ich motywacje i pasje. Organizator akcji, redakcja magazynu Businesswoman & Life całkowity dochód ze sprzedaży wydawnictwa oraz licytacji, która odbyła się 14.06.2024 podczas Charytatywnej Gali w hotelu Airport Okęcie w Warszawie przekazała fundacji.    
Magdalena Zagrodnik, Co-Owner, Head of HR & Marketing & Public Relations w Walter Herz, która za swoją działalność w obszarze biznesu oraz aktywność społeczną uhonorowana została prestiżowym tytułem - Osobistość Biznesu 2024 - powiedziała – Walter Herz od lat wspiera cyklicznie różne inicjatywy charytatywne. Z radością bierzemy udział w projektach, poprzez które wymiernie pomagamy osobom w potrzebie. – Jesteśmy dumni, że mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu, dzięki któremu zebrane zostały fundusze dla podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! Wierzymy, że dobro rodzi dobro, a dzięki temu poszerza się grono ludzi dobrej woli – wyraziła przekonanie Magdalena Zagrodnik.   
W wydarzeniu udział wzięły osoby publiczne, które wykorzystują swoją popularność do promocji zdrowego stylu życia, badania i profilaktyki nowotworowej, a także liczne grono osób ze świata kultury, sztuki oraz biznesu, m.in. przedstawiciele branży medycznej, prawnej, finansowej i edukacyjnej.  
Książka 50 Osobistości Biznesu wydana przez fundację Międzynarodowy Inkubator Kobiet Biznesu stanowić ma źródło inspiracji dla osób stawiających pierwsze kroki w biznesie, lekturą prezentującą światopogląd ludzi sukcesu, a przede wszystkim cegiełką wspierającą działania fundacji Rak'n'Roll. Wygraj Życie!
Fundacja Rak'n'Roll. Wygraj Życie! pomaga osobom chorym onkologicznie leczyć się i żyć szczęśliwie pomimo choroby. Jej celem jest zmiana schematów myślenia o chorobie i działanie na rzecz poprawy jakości życia chorych na raka oraz promowanie nowoczesnej profilaktyki. Fundacja powstała w 2009 roku z inicjatywy Magdy Prokopowicz, która po swoich doświadczeniach z chorobą chciała pomóc osobom w podobnej sytuacji.
Tumblr media
0 notes
outsourcingowy · 1 day
Text
Magdalena Zagrodnik z tytułem Osobistość Biznesu 2024
Walter Herz angażuje się w akcje charytatywne
Firma Walter Herz wzięła udział w charytatywnym przedsięwzięciu, organizowanym na rzecz fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! W koncepcję tego projektu wpisało się wydanie książki  –  50 Osobistości Biznesu – pokazującej historie ludzi sukcesu, ich motywacje i pasje. Organizator akcji, redakcja magazynu Businesswoman & Life całkowity dochód ze sprzedaży wydawnictwa oraz licytacji, która odbyła się 14.06.2024 podczas Charytatywnej Gali w hotelu Airport Okęcie w Warszawie przekazała fundacji.    
Magdalena Zagrodnik, Co-Owner, Head of HR & Marketing & Public Relations w Walter Herz, która za swoją działalność w obszarze biznesu oraz aktywność społeczną uhonorowana została prestiżowym tytułem - Osobistość Biznesu 2024 - powiedziała – Walter Herz od lat wspiera cyklicznie różne inicjatywy charytatywne. Z radością bierzemy udział w projektach, poprzez które wymiernie pomagamy osobom w potrzebie. – Jesteśmy dumni, że mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu, dzięki któremu zebrane zostały fundusze dla podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! Wierzymy, że dobro rodzi dobro, a dzięki temu poszerza się grono ludzi dobrej woli – wyraziła przekonanie Magdalena Zagrodnik.   
W wydarzeniu udział wzięły osoby publiczne, które wykorzystują swoją popularność do promocji zdrowego stylu życia, badania i profilaktyki nowotworowej, a także liczne grono osób ze świata kultury, sztuki oraz biznesu, m.in. przedstawiciele branży medycznej, prawnej, finansowej i edukacyjnej.  
Książka 50 Osobistości Biznesu wydana przez fundację Międzynarodowy Inkubator Kobiet Biznesu stanowić ma źródło inspiracji dla osób stawiających pierwsze kroki w biznesie, lekturą prezentującą światopogląd ludzi sukcesu, a przede wszystkim cegiełką wspierającą działania fundacji Rak'n'Roll. Wygraj Życie!
Fundacja Rak'n'Roll. Wygraj Życie! pomaga osobom chorym onkologicznie leczyć się i żyć szczęśliwie pomimo choroby. Jej celem jest zmiana schematów myślenia o chorobie i działanie na rzecz poprawy jakości życia chorych na raka oraz promowanie nowoczesnej profilaktyki. Fundacja powstała w 2009 roku z inicjatywy Magdy Prokopowicz, która po swoich doświadczeniach z chorobą chciała pomóc osobom w podobnej sytuacji.
Walter Herz
Tumblr media
0 notes
dompress · 1 day
Text
Magdalena Zagrodnik z tytułem Osobistość Biznesu 2024
Walter Herz angażuje się w akcje charytatywne
Firma Walter Herz wzięła udział w charytatywnym przedsięwzięciu, organizowanym na rzecz fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! W koncepcję tego projektu wpisało się wydanie książki  –  50 Osobistości Biznesu – pokazującej historie ludzi sukcesu, ich motywacje i pasje. Organizator akcji, redakcja magazynu Businesswoman & Life całkowity dochód ze sprzedaży wydawnictwa oraz licytacji, która odbyła się 14.06.2024 podczas Charytatywnej Gali w hotelu Airport Okęcie w Warszawie przekazała fundacji.    
Magdalena Zagrodnik, Co-Owner, Head of HR & Marketing & Public Relations w Walter Herz, która za swoją działalność w obszarze biznesu oraz aktywność społeczną uhonorowana została prestiżowym tytułem - Osobistość Biznesu 2024 - powiedziała – Walter Herz od lat wspiera cyklicznie różne inicjatywy charytatywne. Z radością bierzemy udział w projektach, poprzez które wymiernie pomagamy osobom w potrzebie. – Jesteśmy dumni, że mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu, dzięki któremu zebrane zostały fundusze dla podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. Wygraj Życie! Wierzymy, że dobro rodzi dobro, a dzięki temu poszerza się grono ludzi dobrej woli – wyraziła przekonanie Magdalena Zagrodnik.   
W wydarzeniu udział wzięły osoby publiczne, które wykorzystują swoją popularność do promocji zdrowego stylu życia, badania i profilaktyki nowotworowej, a także liczne grono osób ze świata kultury, sztuki oraz biznesu, m.in. przedstawiciele branży medycznej, prawnej, finansowej i edukacyjnej.  
Książka 50 Osobistości Biznesu wydana przez fundację Międzynarodowy Inkubator Kobiet Biznesu stanowić ma źródło inspiracji dla osób stawiających pierwsze kroki w biznesie, lekturą prezentującą światopogląd ludzi sukcesu, a przede wszystkim cegiełką wspierającą działania fundacji Rak'n'Roll. Wygraj Życie!
Fundacja Rak'n'Roll. Wygraj Życie! pomaga osobom chorym onkologicznie leczyć się i żyć szczęśliwie pomimo choroby. Jej celem jest zmiana schematów myślenia o chorobie i działanie na rzecz poprawy jakości życia chorych na raka oraz promowanie nowoczesnej profilaktyki. Fundacja powstała w 2009 roku z inicjatywy Magdy Prokopowicz, która po swoich doświadczeniach z chorobą chciała pomóc osobom w podobnej sytuacji.
Tumblr media
0 notes
key-max-official-pl · 1 month
Text
Log 21.05.2024
Zawsze gdy patrzę na zwierzęta na Internecie to jestem przekonanx, że to odrodzony człowiek w nowym ciele, ale później patrzę na moje zwierzęta i wiem że to tylko zwierzątka. Nie mówię że są głupie ale...
Dzisiaj jest mój dzień wolny. Juhuuu! Co prawda zazwyczaj nie mam co robić w moje dni wolne ale uważam że zbalansowany plan zajęć musi mieć dwa dni wolne. Moje są we wtorki i soboty. W te dni zwykle czytam do oporu, sprzątam, piszę w dzienniku lub gdzieś idę ale jako że teraz robi się coraz cieplej to raczej nie wychodzę na dwór.
Nie lubię lata mimo że samx jestem z lata. Gorąco bardzo mnie irytuje i przebodźcowuje, dodatkowo trzeba pokazywać wtedy skórę, a ja tego nienawidzę. Nie ważne jakie miałxbym ciało to i tak nie lubię pokazywać mojej skóry. Czasami nawet noszę chustę na głowie lub na ramionach by się trochę zakryć. Moi znajomi i rodzina dziwią się że nie chce pokazywać skóry mimo że mam tyle tatuaży ale dla mnie to nic dziwnego. Moje obrazki są tylko dla mnie. Ale kończąc mój wywód o lecie, jest dużo pozytywnych rzeczy w tej porze roku jak na przykład różne festyny i zapach kwiatów. ALE chciałxbym móc poznawać tych rzeczy zakrytx.
Co do książki, ostatnio z jednego rozdziału zrobiły mi się dwa ale to w sumie dobrze bo tak mi się bardziej podoba. Zauważyłxm że jeśli chodzi o pisanie to zazwyczaj idę bardziej na czuja niż trzymanie się planu. Jak ze wszystkim w moim życiu w sumie. Wracając: książka będzie miała jednak nie równą liczbę rozdziałów bo 46 zamiast moich zaplanowanych 45. Plus prolog i epilog więc w sumie 48. Ostatnie dwa rozdziały pisało mi się dobrze mimo, że już czuje iż muszę coś zmienić by uczelnia nie wydawała się taką bez duszną organizacją. Nadal chce ukazać ich jako nie wyrozumiałych ale jednak ludzi. Nie tylko bad guys.
Co więcej to jestem podekscytowanx bo niedługo dużo moich przedpłat książkowych trafi do mnie. Lubię dostawać przedpłaty chyba bardziej niż zwyczajne zamówienia bo to zawsze wydaje się jak jakieś święto! Hurra nowa książka!
Jeszcze dodając do mojego loga. Dzisiaj usunxłxm wszystkie moje zdjęcia na których jestem widocznx z instagrama. Głównie dlatego że nie lubię instagrama ale też dlatego by nie moja twarz była moją marką tylko moje prace i czyny. Myślę że można wydedukować z moich wcześniejszych słów w tym logu, że nie lubię być zauważanx. Najchętniej wtopiłxbym się z tłem. Dlatego też nie ma już moich zdjęć twarzy na Internecie.
To tyle z mojej strony. Jutro znowu będę pracować całą duszą i ciałem na te moje 2-5% od sprzedaży tomu.
Key Max 2024
0 notes
oliwiaaaaa · 6 months
Text
Jak J. K. Rowling w wyniku skandalu stała się czarnym charakterem z własnych książek?
Tumblr media
Znana i uwielbiana na całym świecie - tak mówiono o J. K. Rowling, autorce bestsellerowych książek śledzących losy młodego czarodzieja. Jednak, jak to mówią, wszystko co dobre, kiedyś się kończy, i tak też stało się w przypadku pisarki, która jednym wpisem w mediach społecznościowych zszargała swój wizerunek w oczach większości fanów. Jak właściwie do tego doszło?
------------------------------------------------------------------------------
Niesławne wpisy na Twitterze Rowling, czyli źródło całego skandalu
Aby lepiej zrozumieć o co chodzi, należy cofnąć się do roku 2020. To właśnie wtedy na twitterowym profilu J. K. Rowling pojawił się wpis, w którym pisarka zanegowała użycie wyrazu "ludzie", zamiast słowa "kobiety" w artykule dotyczącym menstruacji.
Odpowiedź, na którą zdecydowała się autorka, została uznana przez ludzi za prześmiewczą i nieodpowiednią, a samą Rowling nazwano osobą transfobiczną.
Tumblr media
Na jednym wpisie się jednak nie skończyło. Już następnego dnia, na profilu pisarki pojawiła się lawina kolejnych postów, w których próbowała sprostować swój wcześniejszy wpis. Każdy kolejny post miał na celu poprawę sytuacji, ale w rzeczywistości było na odwrót - tylko ją pogarszał.
Tumblr media Tumblr media
Wreszcie, poprzez nieustającą falę krytyki, autorka zdecydowała się na opublikowanie na swojej stronie internetowej długiego wpisu, w którym dokładnie tłumaczyła swoje poglądy, a także przyznała się do wspierania kobiety, która została zwolniona za publikowanie treści na Twitterze, uchodzących za transfobiczne.
Jak można się łatwo domyślić, tłumaczenia Rowling nie przekonywały ludzi.
Zawód, smutek i niesmak - reakcje ludzi na wpisy Rowling
Jednogłośnie można stwierdzić, że wpisy Rowling wywołały negatywny odbiór wśród ludzi.
Przez lata, książki o Harrym Potterze przynosiły ludziom komfort, były dla nich bezpiecznym miejscem, możliwością ucieczki od rzeczywistości i szansą na bycie sobą.
Przykładowe reakcje pod wpisami Rowling:
Tumblr media Tumblr media
Konsekwencje własnych wypowiedzi, czyli nieunikniony kryzys wizerunku
W wyniku skandalu, J. K. Rowling przyszło się mierzyć z poważnym kryzysem wizerunkowym.
W przeciągu kilku dni, z uwielbianej przez miliony autorki, Rowling stała się osobą, do której fani stracili całkowicie szacunek. Fandom Harry'ego Pottera całkowicie się odciął i przestał uznawać Rowling. Poza samymi fanami, od pisarki odwróciła się także trójka aktorów, którzy grali kluczowe role w filmach o Potterze - Daniel Radcliffe, Emma Watson, oraz Rupert Grint, którzy zdecydowanie opowiedzieli się po stronie skrzywdzonych wpisami autorki.
Ludzie zaczęli bojkotować wszystko, co jest związane z twórczością pisarki - zniechęcanie do kupowania książek i oglądania filmów z legalnych źródeł. W ubiegłym roku temat bojkotowania powrócił wraz z premierą gry Hogwarts Legacy.
Nie brakowało także skrajnych sytuacji, w których autorka otrzymywała pogróżki, grożono jej śmiercią, czy palono książki jej autorstwa.
------------------------------------------------------------------------------
Oczywiście, pomimo dużej burzy, jaką wywołał ten skandal, nie można tutaj mówić o całkowitym potępieniu, czy też "scancelowaniu" Rowling, ponieważ pozostaje ona w dalszym ciągu obecna w mediach, oraz aktywnie tworzy, a jej książki nadal osiągają dobre wyniki w sprzedaży.
Pisarka wciąż posiada oddane grono fanów, którzy w obliczu całej afery stanęli w jej obronie, a teraz kontynuują wspieranie jej twórczości. Ponadto, swoje wsparcie dla autorki pokazali aktorzy, z którymi Rowling miała okazję współpracować w przeszłości - Ralph Fiennes (filmowy Voldemort) oraz Helena Bonham Carter (filmowa Bellatrix Lestrange).
Nie zmienia to jednak faktu, że w wyniku całej afery, J. K. Rowling straciła wiele w oczach części fanów franczyzy, którzy stanowczo i całkowicie się od niej odcięli, a na jej dotychczas nieskazitelnym wizerunku, powstała rysa, która pozostanie z nią już do końca kariery, niejednokrotnie pewnie przypominając o poglądach pisarki.
------------------------------------------------------------------------------
Oliwia Pielka, Zarządzanie kulturą i mediami, II rok
Źródła:
https://www.glamour.com/story/a-complete-breakdown-of-the-jk-rowling-transgender-comments-controversy
https://www.bbc.com/news/entertainment-arts-64729304
https://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114438,28333518,j-k-rowling-twierdzi-ze-jest-ofiara-cancel-culture-ale.html
https://www.vogue.pl/a/helena-bonham-carter-o-cancel-culture-pogladach-jk-rowling-i-wygranej-johnnyego-deppa-w-sadzie
https://www.nbcnews.com/feature/nbc-out/j-k-rowling-accused-transphobia-after-mocking-people-who-menstruate-n1227071
https://pl.pinterest.com/pin/284782376429177871/
1 note · View note
cypr24 · 6 months
Text
Polskie książki na Cyprze - kup, sprzedaj lub wymień
Rozwijaj czytelniczą pasję na Cyprze: podpowiedź dla moli książkowych jak zdobyć polskie książki na wyspie Afrodyty #Cypr #polskieksiążki
Przypominamy o “bibliotece” z polskimi książkami – podzielcie się tymi już przeczytanymi Praktycznie od zawsze na wszystkich możliwych “polskich” grupach na Cyprze widoczne były posty dotyczące zakupu, sprzedaży bądź wymiany polskich książek. Niestety po jakimś czasie, zgodnie z zasadami Facebooka, lądowały one niżej i niżej… W końcu jakby nie było jest dużo więcej pytań o wypożyczenie…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
odkryjdolnyslask · 7 months
Text
Tumblr media
Nie lada gratka czeka miłośników regionalnych przysmaków w najbliższy poniedziałek w Jaworze. Odbędzie się prezentacja książki wrocławskiego znawcy kulinariów dr. Grzegorza Sobela "Kiełbaska Jaworska. Rzecz o przysmaku znad Nysy Szalonej".  Książka ta, to opowieść o przedwojennym specjale Jawora, który w XVIII wieku dotarł na stół królewski w Poczdamie. 
Nie zabraknie degustacji Kiełbasek Jaworskich, uwędzonych w oparciu o przedwojenne przepisy. Zaserwują je dla Was lokalni restauratorzy oraz wytwórcy wyrobów mięsnych. Za sprawą rekonstrukcji zapomnianych już dziś receptur jaworski region ma szansę ponownie zaistnieć na kulinarnej mapie Europy. 
Kiełbaska Jaworska swoim smakiem skradła serca mieszczan stając się rozpoznawalnym produktem o ponadlokalnym wymiarze. W XIX stuleciu pisali o niej poeci oraz twórcy pierwszych kulinarnych leksykonów. Za sprawą mięsnego rarytasu Jawor stworzył markę porównywalną do kiełbasianych wyrobów z Brunszwiku, Gothy, Würzburga, Strassburga, Wiednia, Krakowa, Wrocławia, Lionu czy Frankfurtu. 
Wydarzenie połączone będzie z występem grupy teatralnej Wernisaż.  Start o godz. 18:30 w Muzeum Regionalnym w Jaworze.
Wydawcą książki jest jaworskie muzeum. Publikacja powstała we współpracy z jeleniogórskim wydawnictwem Ad Rem będzie dostępna w sprzedaży stacjonarnej w siedzibie muzeum.
[na podstawie informacji Wydziału Promocji i Współpracy Zagranicznej UM w Jaworze]
0 notes
staremercedesy · 1 year
Text
Dlaczego kocham stare Mercedesy
Tumblr media
Gdy miałem dwa lata, po raz pierwszy zobaczyłem Mercedesa. Był to model W123 z silnikiem Diesla. Urzekł mnie jego piękny dźwięk, a samochód strasznie mi się spodobał. Stałem i patrzyłem zachwycony. Był rok 1981, samochodów na drogach było bardzo mało. Jeśli już, to były to typowe komunistyczne auta: Maluchy, Zaporożce, Moskwicze, Łady. Polonez „Borewicz” był luksusem. Mercedes na ich tle wyglądał jakby był z innej bajki. Jego dostojność na tle drogowego "pospólstwa" była niepodważalna. Chromy, klamki, felgi, atrapa chłodnicy – tą jakość było widać z daleka. I chyba nawet ja to dostrzegłem, mimo że miałem ledwo dwa lata.
Tumblr media
W123 kosztował wtedy mniej – więcej tyle, co budowa dwóch domów. Ale w mojej głowie ten samochód na zawsze pozostał marzeniem. Lata upływały i w okolicach roku 2000 te samochody kosztowały w granicach 12-20 tys. zł. Ja studiowałem i wciąż nie było mnie stać. Koledzy – rówieśnicy, marzyli o sportowych Subaru, czy Mitsubishi. Ja w głowie miałem „beczkę”. Często zagadywałem na parkingach właścicieli Mercedesów – porozmawiałem i w ten sposób powiększałem swoją wiedzę o tych autach.
Tumblr media
Oczywiście z czasem ją weryfikowałem, bo właściciele często byli mitomanami, których na temat tych samochodów zmanipulowali handlarze, którzy im te samochody sprzedali. Po jakimś czasie przyszła pora bym sam stał się posiadaczem Mercedesa. Na ich temat przeczytałem i obejrzałem wszystko co się dało: książki, filmy dokumentalne opracowania itp. Moje założenia były bardzo ambitne, ale przypominam, że miało to miejsce mniej więcej w 2002 roku. Chodziło mi o W123. Samochód miał być w oryginalnym lakierze, miał byś Dieslem i mieć manualną skrzynię biegów. Auto oczywiście nie mogło być pognite. 8 lat poszukiwań okazały się bezskuteczne. Takich samochodów znalazłem zaledwie dwa – oczywiście właściciel nie chciał słyszeć o sprzedaży auta.
Tumblr media
0 notes
myslodsiewniav · 9 months
Text
Trochę o realizacji półtoramiesięcznego projektu :P i trochę o budzącej reflekcje książce
22-09-2023
Obecnie mam w domu taaaaaaki syf, że głowa mała. Wybebeszyłam WSZYSTKO, ale to WSZYSTKO co nadawałoby się do wystawienia na sprzedaż. Wyrzuciłam kilka rzeczy do śmieci - porozciągane i dziurawe. A te, które moim zdaniem są fajne fotografuje, mierze i wystawiam.
Korzystając z rad wprawionej sprzedawczyni (dziękuję <3 elpopo) i szkoleń marketingowych wypróbowałam co działa, a co nie działa. Właśnie kończę trzeci tydzień sprzedaży na Vinted po chyba ośmiu lat powtarzania, że "szkoda to wyrzucić, schowam do szafy i wystawię na Vinted, ale obfotografuję to JAK BĘDĘ MIAŁA CZAS" -_-" No i czasu nie było. Osiem lat chomikowania i masę rzeczy wyrzuconych. A potem siostra mojego faceta zostawiła mi dwa wory ciuchów i zaczęłam tonąć w ciuchach i workach. Aż do teraz. Obfotografowane, pomierzone, opisane.
Wczoraj kupiłam worki próżniowe - frustruje mnie, że to wszystko nie sprzedaje się "od ręki", ale trudno, nic na to nie poradzę. Ale miejsce w przestrzeni zamierzam odzyskać dlatego to co już wystawiłam leci do worków próżniowych i głęboko na najwyższą półkę szafy, za walizkę podróżną. Chcę odzyskać przestrzeń.
Wczoraj sprzedał się mi pierwszy zestaw. Bardzo mocno zeszłam z ceny, ale I TAK zarobiłam na tym 100zł. To nie zwraca się biorąc pod uwagę czas jaki przeznaczam na fotografowanie i mierzenie, opisywanie itp. ALE to zawsze jakiś pieniądz i zarazem dochód.
Mam nadzieję we wrześniu zamknąć projekt "ciuchy na Vinted". Potem będę po prostu dodawać bieżące rzeczy, ale póki co chcę się wypstrykać z tych od lat zalegających ciuchów, które dla kogoś mogą stać się ulubioną sukienką/sweterkiem/spodenkami. Jak je pochowam do worków próżniowych i zostawię wystawione w sieci to będę mogła skreślić jedną z pozycji z listy TO DO, którą od lat przekładałam "na jutro" - "wystawić ciuchy na Vinted". To naprawdę ciężka robota - tak jak myślałam. I to mnie hamowało przed rozpoczęciem tego procesu przez miesiące. A teraz już chyli się ku końcowi... Zostają jeszcze koszule, koszulki, spodnie i płaszczyki. MOŻE jedna kurtka zimowa i kilka fatałaszków bieliźnianych. Fotografie robić będę do końca września, a wstawiać pewnie jeszcze do połowy października.
Wychodzi na to, że to był mój "duży projekt".
Wczoraj też jeden sweterek wpadł mi "w viral" - nie minęły jeszcze 48h od zamieszczenia ogłoszenia, a już ma prawie 300 kliknięć, masę dodań "ulubionych" i kilka rażąco niskich ofert kupna. Cóż, zobaczymy jak będzie. Dziwi mnie, że to akurat ten sweterek - fajny jest fasonem, ale to sama sztuczność. Mam wystawione ciuszki z lepszym składem - w tym pożegnałam się z bawełnianym sweterkiem w beżowy melanż, który moje koleżanki od lat próbowały ode mnie wydębić, bo taki fajny. xD A on nie cieszy się tak wielkim zainteresowaniem, jak ten sztuczny sweterek - O. twierdzi, że to przez zdjęcie dające klimat "jesieniarski"., że tylko dyniowego latte na sojowym brakuje do wypełnienia obrazka. No nie wiem. Chcę go sprzedać za max 37, a min 34 zł. To nie jest dużo w skali tego za ile takie swetry nówki z sieciówki chodzą. A jakoś nie schodzi pomimo virala.
Ogólnie moje nastawienie w związku z ponad miesięcznym "projektem Vinted" i całym procesem jest takie: jak odejdą te rzeczy, to zrobi się wreszcie miejsce na NOWE. Czymkolwiek to NOWE będzie. Na pewno będzie więcej przestrzeni w malutkim mieszkaniu. To jest mój cel - pozbyć się starych rzeczy, które zalegają.
I napawa mnie ta myśl spokojem.
Realizowałam w tym tygodniu "projekt Vinted" słuchając tej książki:
Tumblr media
I och boy...
Książkę polecam i uważam ją za solidny, empatyczny i wyraźnie kreślący środowisko reportaż.
Z wieloma tezami, postawami i twierdzeniami bohaterów reportażu się absolutnie nie zgadzam. Ba! Czuję masę sprzeciwu, a po wysłuchaniu kilku rozdziałów pod rząd czułam się po prostu brudna. Tak emocjonalnie (jeżeli mogę to tak ująć). Jednocześnie te tezy, postawy i twierdzenia reprezentowane przez bohaterów są tym czego się jeszcze 2-3 lata temu straszliwie bałam - że tylko tacy mężczyźni mogą stanąć na mojej drodze, że będą wobec mnie zachowywać się tak, jak ci bohaterowie...
Mam dużo myśli związnych z tą książką, dużo rozkmin.
Taka najbardziej podstawowa i która była już wyjściem do rozmów z moim chłopakiem, z moimi kolegami i koleżankami (jak mam przez chwilę w ciągu dnia siłę na interakcję z innymi ludźmi - bo nadal ciężko u mnie z tymi siłami, chociaż jest w sposób widoczny lepiej - to zdarzało mi się o tej książce dyskutować z różnymi osobami, tym bardziej w kontekście tego co w tym tygodniu znowu Korwin-Mikke odimbił podczas spotkania Fundacji Patriarchat, ich postulatów i ogólnie praw kobiet) to refleksja na temat tego, że WSZYSCY (my = ludzie na całym świecie) doświadczamy bólu, samotności, niemiłości i wszystkich nas to uczucie kaleczy. Niektórych okalecza i idą przez życie z tymi ranami. Życie nie jest sprawiedliwe i wszyscy zaczynamy z trochę innego miejsca: czasem bez wsparcia przyjaznego środowiska, bez akceptacji rówieśników, bez wsparcia rodziców, w emocjonalnej oziębłości, z chorobami psychicznymi, bez kapitału kulturowego, finansowego, mieszkaniowego i wielu, wielu, wielu innych czynników. A jednak doświadczając podobnych rzeczy, podobnych wydarzeń, braków, niezaspokojonych potrzeb potrafimy to przefiltrować przez tak DRASTYCZNIE RÓŻNE sita, dojść do tak odległych wniosków, ułożyć z tych wniosków prawidła według których działa świat... To fascynujące, jak ludzie mając do "zabawy" te same klocki mogą z nich utworzyć tak odległe światy. Jak to się dzieję, że doświadczenia, które mogą nas zbliżać, mogą rodzić empatię i więzi - tak nas oddalają...?
Ludzie są fascynujący.
To banalna refleksja, bardzo powierzchowna w sumie, ale zarazem pozostawiająca miejsce na zadumę i brak oceny, na akceptację, że ktoś ma tak bardzo inaczej niż ja i to też wynika z potrzeb i tęsknot tej osoby...
I ten aspekt mam już przegadany, przeanalizowany, zasymilowany.
Uspokaja mnie myśl o tym, że samotność jest wpisana w ludzkie życie, że sami na świat przyszliśmy i sami z niego odejdziemy dlatego trzeba dbać nieprzerwanie o relację z sobą samym - to być może najbardziej burzliwa i najtrudniejsza relacja KAŻDEGO żyjącego człowieka. Poznanie tej osoby, tego ciała, jego mroków i jasności to jest ogromna podróż. Każdemu - w tym sobie - życzę jak najwięcej romansu w tej przestrzeni. I dojścia do współpracy i przyjaźni. Ale to trudne... niemniej myślenie o samotności w ten sposób (nie umniejszając całemu bólowi jaki z samotnością jest związany!) mnie zawsze podbudowuje, daje mi siłę: bo na coś mimo wszystko mam wpływ...
To co mi nie daje spokoju, a co uwydatniła ta lektura to... poczucie bycia oszukaną. Znowu. I to przez tą samą osobę xD. Znowu. Ech. Wiele z przytoczonych w książce haseł, wiele miejsc (w sieci), wiele slangowych określeń i przekonań co do relacji damsko-męskich to jest coś co słyszałam NIE RAZ będąc w związku z moim byłym chłopakiem. I podczas powrotów do niego. Coś co budowało moje wyobraźnie o działaniu relacji damsko-męskich jakich oczekują mężczyźni i zarazem co mnie przerażało, powodowało panikę, bo JA TAKICH RELACJI NIE CHCIAŁAM BUDOWAĆ, chciałam inaczej, a to "inaczej", którego chciałam i na które on się zgadzam, co do którego zapewniał, że też go chce okazywało się być z jego kłamstwem. A potem wracał do haseł, do opowieści, do tłumaczenia mi "jak myślą mężczyźni" itp. Tej jego wizji świata nie potrafiłam objąć zrozumieniem: nie wiedziałam gdzie zaczyna się prawda i kończy kłamstwo, co jest u podstaw, co jest mechanizmami. Do tego próbowałam znajdować jakieś części wspólne z moją definicją miłości i moim pojmowaniem "budowania związku" - łeb pulsował od tych fikołków, wykluczających się oświadczeń, niezaadresowanych potrzeb, zarzutów... I były rzucane hasła, były strzępki o których wyjaśnienie prosiłam, a ich nie dostawałam i w sumie nie wiem dlaczego: dlatego, że nie potrafił o tym mówić (pomimo własnego bólu i głębokiej potrzeby zaspokojenia własnych tęsknot, których nie spełniałam i nie rozumiałam czego on chce, dlatego pytałam wprost, a on wolał manipulować i kłamać, robić uniki, niż poprosić wprost odsłaniając się i pokazuję najmiększą część swoje "ja"?)? Czy dlatego, że nie chciał, bo wiedział, że gdy poznam jego światopogląd, system wartości i potrzeby to odejdę, odrzucę (dlatego wolał półprawdy, kłamstwa, manipulacje i utrzymywanie nieprawdziwego obrazu swojej osoby, aby sprawiać wrażenie, że zaspokaja moje potrzeby)?
Kurde, ciężkie.
Tym cięższe, że w skali w której sami bohaterowie reportażu mierzą to, czy mężczyźnie przysługuje kategoria "przegryw" mój ex nie łapie się w taaaaak wielu polach... a miał na ich punkcie wiele emocji, wiele złości. Wielokrotnie przy mnie o tym wspominał. Pamiętam na pamięć ile liczy obwód jego głowy do cholery! Na przykład twierdził, że "nie ma twarzy czada", na co reagowałam parsknięciem, bo to był mierzący niemal 2 metry, barczysty, ciemnowłosy facet z kwadratową szczęką. Pytałam go - jak mi wyjaśniał te wszystkie "Chady", "Stacy", "Becky" itp - czy on kiedyś widział się w lustrze? Klasycznie przystojny typ! Kwadratowa szczęka, regularne rysy, bujny zarost! O czym on gada!? A ona się wkurzał prezentując całe swoje ciało: że może to (twarz) jest okay, ale cała reszta (ciało poniżej twarzy) to jakaś porażka, to jest definicja przeciwieństwa Chada. Przypomnę: facet prawie 2 metry wzrostu (a "przegrywy" licytują się między sobą, czy to miało przysługuje osobom poniżej 180 czy 177 czy 160...). Tak go zapewniałam, że jest piękny, że mi się podoba, że żałuję, że nie może spojrzeć na siebie moimi oczami... Aż się poddałam: to on sam, najlepiej na terapii powinien zbudować pewność siebie, a nie podkarmiać się czasami komplementami. Teraz wiem, że na 99% przebywał w sieci w środowisku z którym się identyfikował i z którym WYBIERAŁ się identyfikować poprzez objętą perspektywę również na własne ciało. Twierdził, że kobiety żądzą światem (no jego światem na pewno: despotyczna babcia i matka), mówil o tych alfach, beciakach, gówniakach, o jakiś teoriach ewolucyjnych i umiejszał logice rozmowy i wymiany poglądów (i to go i mnie doprowadzało do szaleństwa: proponowany przeze mnie model rozmowy jak równy z równym, z przestrzenia na okazanie wrażlwiości i omówieniem potrzeb był dla niego jak zaprzeczenie wszystkiego czegoo z czasem nauczył się ze środowiska wszelkich pillów - to nas prowadziło to frustracji, do omawiania celów omawiania problemów zamiast akceptowania jakiegoś logicznego tylko dla jednej strony sposoby rozwiązania problemu. Bez rozmów. Z zarzucaniem złych intencji... Ech). Odnośnie innych "wymiernych" klasyfikujących mojego exa w kategorii może nawet nie przegrywa, on jakieś inne określenie wobec siebie używał (w końcu miał dziewczynę i uprawiał seks), ale udowadniał mi MULTUM cech na temat których miał kompleksy, a o których nie będę pisać z szacunku. Do tego nie jest chory psychicznie... ale jego zaburzenie osobowości nie pomaga w budowaniu zdrowych relacji (serio, brak choroby zamiast cieszyć tylko dołował, bo odbierał punkty do uważania się za osobę przynależną do środowiska do którego przyjanleżność ewidentnie czuł - a moje zapewnienia, że z tym zaburzeniem można pracować go frustrowały i obrażały, budziły złość... Nie rozumiałam tego, ale wygladało to tak, jakby żałował, że nie jest chory, bo wtedy znałby zasady, przynależałby tam, gdzie przynależeć chciał, to by wyjaśniało inne wydarzenia w jego życiorysie... Teraz, po lekturze tej książki rozumiem to, kiedyś nie potrafiłam, a on nie potrafił mi tego wyjaśnić).
Najgorsze w tym wszystkim jest podejście tego środowiska do kobiet - jak do istot z innego świata, jak do czegoś między zwierzętami, a matką zapewniającą potrzeby emocjonalne; kobiet nie jest i nie może być partnerką w związku, może mieć potrzeby ale tylko takie na jakich zaspokajanie "przegryw" i "incel" jest gotowy, a seks to nadrzędny cel do osiągniecia przez mężczyznę, najważniejsza wartość płynąca z bliskości. A wraz z tą optyką, z tym uprzedmiotowieniem, wciśnięciem w ramki i indywidualne oczekiwania bycia Manic Pixie Dream Gril takiego randowmowego "Przegrywa", z odgórnym odrzuceniem przyzwolenia na bycie sobą, ze swoimi wadami i zaletami było zdanie sobie sprawy, że to WSZYSTKO było to czego się obawiałam wychodząc do mężczyzn, chodząc na randki, piszą na Tinderze. W ogóle myśląc o PONOWNYM wejściu w związek z nową osobą! I nagle spłynęło olśnienie: było tak nie dlatego, że coś na którymś etapie życia sobie wkręciłam, że tak działają relację międzyludzkie tylko dlatego, że byłam z osobą, którą kochałam, która kochała mnie, to było pierwsze doświadczenie miłosne. I która (ta osoba, mój ex) nauczyła mnie miłości nie nazywając NIC Z TYCH RZECZY WPROST (zazwyczaj), ale zarazem ucząc mnie poprzez doświadczenie tych prawideł, którymi jego świat się rządził.
Rodzi to złość, niezgodę, poczucie bycia oszukaną. Znowu.
Cieszę się, że teraz jestem w innym miejscu w życiu.
Cieszę się, że mój obecny partner pokazuje mi, że związek może wyglądać tak bardzo inaczej i zarazem być wszystim o czym marzyłam lub nie odważałam się marzyć. I być zwykły, zwyczajny. Spokojny. Bezpieczny.
Ech.
Inna rzecz o której myślałam czytając ten reportaż: niektóre z tych skrajnych poglądów, niektóre bardzo wokalne niesprawiedliwe stwierdzenia, niektóre przekonania o działaniu świata (ale w rewersie) jeszcze 2-4 lata temu sama miałam, sama je reprezentowałam. Mówił przeze mnie BÓL i samotność, tęsknota. Mówiło poczucie niesprawiedliwości, rozdarte rany, zawiedzione zaufanie i poczucie braku miłości. Łzy mi w oczach się kręciły, kiedy czytałam o chłopakach, którzy tęskną za tym by kogoś w życiu za rękę potrzymać. Ja to czułam. Ja to znam. Rozumiem potrzebę, głęboką i wiążącą w gardle szloch tęsknotę za bliskością, za dotykiem, za akceptacją. Za banalnym dotykiem! I życzliwością! Nie mówiąc o budowaniu głębszych relacji, więzi, poczucia, że można w kimś mieć oparcie. Sam dotyk po takim poście wieloletnim od bliskości z drugim człowiekiem, samo muśnięcie rąk to jest jak trzęsienie ziemi. Nie dziwię się gwałtownym i skrajnym założeniom, nie dziwię się okrutnym przekonaniom... bo sama to przechodziłam z poczucia rany i tęsknoty. Dziwie się braku otwartości na możliwość, że wcale nie mają racji, że świat może działać na innych prawach, w ramach innych wykładników, a relacje mogą się tworzyć na inne sposoby... Życzę im prawie wszystkim (bohaterom książki) by znaleźli w sobie odwagę na otwartość by zweryfikować swoje przekonania o kobietach, o świecie i pozwolić sobie na przyznanie do pomyłki. I życzę tym osobą by na swojej drodze poznali kogoś, kto im udowodni - jeżeli będą otwarci na weryfikację i przyjęcie, że trzeba tego świata nauczyć się na nowo - że warto być odważnym.
To jest refleksja mojego chłopaka po wspólnych 2 latach - "jesteś o wiele odważniejsza niż kiedyś". I to jest fakt. Mniej muszę wiedzieć przed podjęciem decyzji by czuć się bezpiecznie.
Druga jego refleksja po rozmowie o tej książce to "im więcej dowiaduje się o twoim byłym tym lepiej rozumiem jak dewastujący dla ciebie był tamten związek, jak ciebie wikłał latami, jak wielką pracę odwaliłaś na terapii i jak to jest niesamowite, że mimo logice i olbrzymiemu lękowi zdecydowałaś się zaufać mi, takiemu młodemu szczeniakowi. Doceniam. Bardzo. I rozumiem jak wiele to dla ciebie znaczy" - powiedział ni z gruchy ni z pietruchy jakieś 2h od rozmowy na temat książki, wjeżdżając ze mną na parking przed Lidlem. Nie byłam na to przygotowana. Poryczałam się ze wzruszenia. Bo naprawdę tak było... zaufanie temu cudownemu, radosnemu człowiekowi to była PRACA.
Ech... Myślałam o nim - moim ex - ostatnio. Ta pora roku, kiedy wyskakiwał jak królik z kapelusza, ponowny roczek mija. Szłam na siłkę, a potem do sauny, jeszcze przez centrum, z torbą sportową przewieszoną przez ramię. Słuchałam muzyki, myślałam o kolejności w jakiej odwiedzę poszczególne sauny, kiedy NAGLE wyskoczyło mi spomnienie naszego spotkania w saunie, sprzed kilku lat. Kiedy w tych ciemnościach, pośród ludzi chillujących na saunowych ławeczkach siedzący obok mnie mężczyzna szepną TYM GŁOSEM, że jestem jego zdaniem piękna. A ja jak oparzona się zgięłam jak scyzoryk podczas, gdy ciało walczyło z dziwną mieszkanką: szalonego podeniecenia i zwalczania odruchu wymiotnego (a już czułam żółć w ustać) - bo ciało wiedziało, że to mój oprawca, wiedziało, że to źle skończy i że jestem napalona na tego człowieka jak nie wiem... Tyle sprzeczności: tortura i narkotyk, trudno się oprzeć pomimo tego, że wiem, że mi zaszkodzi. Ech.
Dobrze, że go nie ma.
Tak dobrze...
Mam nadzieję, że typ kiedyś będzie się mimo wszystko leczył...
9 notes · View notes