#cykl życia
Explore tagged Tumblr posts
fly-underwater · 22 days ago
Text
🎂
Oficjalnie mam od dziś 22 lata
Nowe statystyki: 176 cm | 53.6 kg | BMI 17.3
Tumblr media
Nie planuję na dziś nic wielkiego, ani jedzeniowo ani życiowo.
Wczoraj myślałam że z tej okazji mogłabym zjeść omleta na śniadanie zamiast owsianki, ale po części wygrało lenistwo, a po części to, że ja uwielbiam moją nocną owsiankę (dosłownie jak zasypiam to o niej myślę z ekscytacją, taka jest dobra).
Nawet nie wiem czy będzie tort.
Albo cokolwiek innego.
Już to pisałam mnóstwo razy, ale nie mam dobrej reakcji z rodziną. Moje urodziny nigdy nie były jakoś szczególnie świętowane, bardzo często był to dzień krzyków i płaczu. Dlatego od 7 lat nawet nie organizuję żadnego spotkania, ani dla dziadków/wujostwa ani dla znajomych. W tym roku pewnie będzie podobnie jeśli chodzi o atmosferę, więc na nic niezwykłego się nie nastawiam.
Jeśli byłby tort lub coś innego - fajnie, zjem kawałek, nie będę się za to przeklinała w głowie. W ten jeden dzień coś mi się od życia należy.
Jeśli nie - ok, zjem to co i tak miałam zjeść zostając w limicie.
Trochę smutnie to brzmi, ale tak już bywa.
Pamiętam, że na któreś urodziny jak miałam nawrót ed to zrobiłam sobie cheat day. Zjadłam tort i sporo dobrego jedzenia, które przygotowała babcia. Tylko że wtedy jadłam po 300 kcal/dziennie, więc to było coś naprawdę wyjątkowego. Teraz nawet nie czuję takiej potrzeby - i tak jem wszytko trzymając się rozsądniejszego limitu.
Jak wpadłam z powrotem w cykl w zeszłym roku to szczerze mówiąc, myślałam że na urodziny już mi przejdzie. Po części było to związane z wizytą lekarską, która miała się odbyć na początku roku, a która się nie odbyła. Tamta pani jest bardzo wyczulona na wahania wagi zwłaszcza przy moich kościach i liczyłam, że się mną zainteresuje. No nic, wizyta dopiero za kilka dni, nawet jeśli ktoś zwróci na mnie uwagę to chyba nic się nie zmieni. Wszystko się skończy kiedy do tego dojrzeję i pójdę na terapię.
Dosłownie chyba powinnam zacząć robić listę tematów do omówienia na terapii, bo życzę sobie w tym roku ogarnięcia się mentalnie.
Taki post o wszystkim i o niczym wyszedł.
Chciałam napisać cokolwiek bo to w teorii ważny dzień 🤷🏻‍♀️
46 notes · View notes
jazumst · 4 months ago
Text
Perfekcyjny Jazu swojego życia
Żeby Was... Walić pracę. A po pracy? Posłuchajcie:
Jakoś tak KM wlazła mi na ambicję, i zamiast otworzyć słoik, zrobiłem sobie makaron. Tak mnie jakoś nosiło, że posprzątałem zanim skończyłem nakładać XD A potem to już naszedł mnie taki szał sprzątania, że nie wiem jak dałem radę bez snu, chociaż już tak czuję, że organizm się dopomina.
//
Palnik nie trybi od tygodnia. W domu inżynier i nikt (Piąty). Starczyło umyć palniki. Kuchenkę znaczy. Pali jak szlugi. A przy okazji nie straszy.
//
Potem to już z górki. Blaty, sprzęty, zlew... Odjebało mi od zapachu chemii. Od tego już tylko krok do kibla. Nawet pajęczyny odkurzyłem w przedpokoju. Zostały mi kurze na grzejniku i rurach w kiblu. Zewsząd bije zapachem sprzątania. Pan Ojciec się ewakuował.
//
Zmywarka już opróżniona, śmieci wyniesione. Tylko ja potrafię iść na śmietnik bez śmieci XD Zaraz kończy cykl pralka i starczy na dziś. Uszkodziłem ścianę rurą od odkurzacza :/ Wkurwia mnie teraz ubytek w farbie. No w przyszłym roku to już na 100% malowanie. Tylko poczekam aż państwo rodzice gdzieś wypierdolą, bo inaczej to tragedia będzie a nie malowanie.
//
Ulałem Tamagotchi. Ma 2lata i 40kg XD
//
youtube
9 notes · View notes
plastycznyonline · 10 days ago
Photo
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Józef Rapacki – mistrz mazowieckich pejzaży
Wstęp
Józef Rapacki, urodzony 19 marca 1871 roku w Warszawie, to jeden z najbardziej cenionych polskich malarzy przełomu XIX i XX wieku. Jego specjalnością były malarskie pejzaże, szczególnie te przedstawiające Mazowsze. Artysta zyskał sławę dzięki delikatnej, nastrojowej kolorystyce oraz umiejętności oddawania atmosfery wiejskiego krajobrazu. Na łączach sztuki i życia spędził wiele lat w malowniczej Olszance koło Żyrardowa, gdzie stworzył swe najpiękniejsze dzieła.
Okres edukacji i pierwsze kroki w malarstwie
Już od najmłodszych lat Rapacki zdradzał talent artystyczny. W wieku 14 lat rozpoczął naukę w pracowni Wojciecha Gersona w Warszawie, gdzie zyskał pierwsze doświadczenia w malarstwie pejzażowym. Następnie kontynuował studia w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, a w roku 1889 wyjechał do Monachium, gdzie rozwijał swoje umiejętności pod kierunkiem Conrada Fehra. Wpływ szkoły monachijskiej można dostrzec w jego późniejszych pracach pejzażowych.
Życie artystyczne i twórczość
W latach 90. XIX wieku jego kariera zaczęła nabierać tempa – współpracował wówczas z warszawską prasą, tworząc ilustracje i grafiki. Po powrocie do Warszawy angażował się w życie artystyczne miasta, wystawiając swoje dzieła na ekspozycjach Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Po roku 1907 osiadł na stałe w Olszance, gdzie stworzył najsłynniejsze cykle pejzażowe: Z mazowieckiej ziemi oraz Dookoła mej siedziby. Tematem jego obrazów były szerokie mazowieckie przestrzenie - rozlewiska, łąki i lasy, często ujęte w mglistym świetle poranka lub zachodu słońca.
Wpływ impresjonizmu
Choć do jego najwcześniejszych inspiracji należały akademickie nauki Gersona czy szkoła monachijska, w twórczości Rapackiego widoczne są też silne wpływy impresjonizmu, zwłaszcza w sposobie operowania kolorem i światłem. Jego obrazy zawierają subtelne efekty świetlne oraz grę naturalnych barw, co czyniło jego malarstwo niezwykle nastrojowym.
Portret i rysunek
Choć najbardziej znany jest ze swoich pejzaży, Rapacki zajmował się również portretem. Najczęściej malował członków swojej rodziny oraz postaci ze świata sztuki i literatury, m.in. śpiewaczkę Lucynę Messal. Ponadto w swoich szkicach i rysunkach dokumentował życie codzienne oraz wydarzenia historyczne, takie jak okres okupacji niemieckiej podczas I wojny światowej.
Dziedzictwo i uznanie
Jako ceniony artysta, Rapacki wystawiał swoje prace w wielu prestiżowych miejscach – od Warszawy, przez Kraków, po Berlin i Paryż. W 1927 roku otrzymał honorowy dyplom Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych za całokształt twórczości. Po jego śmierci w 1929 roku na grypę, zorganizowano wystawę jego prac, uświetniającą dorobek malarski artysty.
Rapacki w zbiorach muzealnych
Dziś prace Józefa Rapackiego znajdują się w zbiorach wielu muzeów. Największą kolekcję posiada Muzeum Mazowsza Zachodniego w Żyrardowie. Jego dzieła prezentowane są także w Muzeum Narodowym w Warszawie oraz na licznych aukcjach sztuki, gdzie niezmiennie cieszą się dużym zainteresowaniem kolekcjonerów.
Podsumowanie
Józef Rapacki był nie tylko wybitnym malarzem, ale i dokumentalistą mazowieckiego krajobrazu. Jego obrazy cechuje subtelna gra światła, melancholia i wrażliwość na piękno natury. Dzięki jego twórczości możemy przenieść się w czasie i zobaczyć Mazowsze takim, jakim było ponad sto lat temu. Artysta pozostawił po sobie niezatarte dziedzictwo, które do dziś inspiruje i zachwyca miłośników sztuki.
3 notes · View notes
uzaleznionadusza · 3 months ago
Text
Nie było mnie jakiś czas, więc czuję się zobowiązana do wyjaśnień. Wiem, że nie muszę, ale chcę.
Miałam dzisiaj być u D, ale nie jestem, nie pojechałam. Od blisko 6 tygodni nie rozmawialiśmy przez telefon, a od 4 tygodni nasz związek zaczął się powoli sypać. Zmienił się, a nawet bardzo. Traktował mnie oschle, nie pisał że mnie kocha czy że za mną tęskni. Odpisywał raz na jakiś czas, a pytanie o rozmowę, najczęściej kończyło się kłótnią, ponieważ stwierdzał że nie rozumiem tego, że pomaga rodzicom.
Manipulował mną i to bardzo. Za każdym razem gdy próbowałam z nim porozmawiać o nas, kończyło to się również kłótnią bo stwierdzał, że się czepiam i wszystko na niego zwalał. Podczas tego potrafił mnie wyśmiać, pisać że mu się wymiotować chce, gdy się powtarzałam. A robiłam to bo mnie to bolało i chciałam to wyjaśnić.
Stwierdziłam, że już nie może tak być. Nie walczył o nas ani trochę, miał wręcz wyjebane. Napisałam, że czułabym się niekomfortowo będąc w obcym domu, z obcym człowiekiem (bo aktualnie go nie poznawałam). Powiedziałam, że jeśli jego zachowanie ma tak wyglądać, nie widzę sensu w spotkaniu.
Napisałam, że stracił moje zaufanie. Że może jeszcze o nas zawalczyć, ale ja już nie mam siły robić wszystkiego sama (poprzedniego dnia nie odzywał się prawie dobę, odczytał lecz nie odpisał na moją wiadomość).
Stwierdził, że gadam głupoty, że nie wiem co się dzieje w jego głowie i że nie wiem, czy walczył. Że wszystko zwalam na niego i od tamtej pory nie odzywa już się ponad 3 dni.
Dałam mu szansę, nie wykorzystał jej. Ignoruje moją wiadomość, ale nadal korzysta z mediów (widzę to). Już nic nie pisałam, stwierdziłam że to bez sensu. Tęsknię za nim, pokochałam go tak mocno, jak nikogo innego. Byłam wstanie zrobić dla niego wszystko. Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, ale wyszło jak wyszło. Może to być głupie, ale mam podejrzenia że kogoś tam u siebie poznał.
To właśnie przez to, przez stres, wpadłam wielki cykl binge. Przez ostatnie 2 tyg, jadłam dużo, bardzo dużo. Przytyłam również, czuję się spuchnięta.
Ale mnie to bolało na tyle, że nie wiedziałam jak mam sobie z tym poradzić. Szukałam ukojenia w jedzeniu, jak zawsze.
Kochani, pamiętajcie żeby w takich relacjach nie zatracić siebie, jak ja to zrobiłam. Planowałam zmianę całego swojego życia, dla niego. Chciałam żebym mogła być jego, a on mój.
Wniosek jest jeden, czasem nie warto planować zmiany całego swojego życia, dla jednej osoby.
Miłego wieczoru.
6 notes · View notes
kotekkzielony · 11 months ago
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 7 (26.04.2024)
-> Gierkowo-teleturniejowy jubileusz
Na prowadzonym przeze mnie kanale na platformie YouTube kreuję głównie serie z przechodzenia różnych gier, najczęściej klasyków (o czym wspomniałem w jednym z poprzednich wpisów), choć tworzę też od czasu do czasu inne projekty. Jednym z takich pobocznych moich projektów jest prowadzona od 2015 roku seria poświęcona grze wyścigowej "Trackmania United Forever", w stylu teleturnieju. Krótko mówiąc, w tej serii przejeżdżam nadsyłane mojej personie trasy przez innych graczy (w grze istnieje bowiem edytor tras, gdzie kreować można swoje własne tory!). Projekt ten liczy dwa sezony - pierwszy, zakończony w 2016 roku, zawierający pięć odcinków i drugi, rozpoczęty w 2017 roku, wypełniony pięćdziesięcioma odcinkami, z czego ten ostatni odcinek drugiego sezonu o okrągłym numerze bardzo niedawno miał premierę!
21 kwietnia 2024. Po dwóch dniach wytężonej pracy nad okrągłym, jubileuszowym pięćdziesiątym odcinkiem drugiej edycji programu odetchnąłem z ulgą kiedy zobaczyłem, że program do montażu przetworzył moje wideo i materiał był gotowy do wstawienia na YouTube. Pozostało już jedynie kilkanaście kliknięć, nadanie filmowi nazwy, opisu, ustawienie odpowiednich parametrów, dodanie kart z odnośnikami do reszty odcinków, ustalenie konkretnej godziny premiery. Niedługo później nastał wieczór, wybiła odpowiednia godzina i pięćdziesiąt wyemitowanych odcinków serii stało się faktem! Sam odcinek, mimo standardowego przebiegu i czasu trwania różnił się od reszty wydań. Z najbardziej zauważalnych zmian dodałem liczbę 50 do logo programu i liczbę tę umieściłem też w kilku innych miejscach. Pod koniec odcinka wygłosiłem dość długie, bo około dwuminutowe przemówienie, gdzie m.in. obszernie podziękowałem za wszystkie nadesłane mi dotąd trasy, oraz podziękowałem gorąco wszystkim tym, którzy śledzili moje poczynania po tychże torach. Samych tras, na przestrzeni pięćdziesięciu odcinków i niespełna siedmiu lat emisji miałem zaszczyt rozgrywać aż 123, nadesłanych przez w sumie 41 osób! Zapewne dla topowych polskich YouTuber'ów, którzy w nanosekundy zgarniają tysiące subskrypcji i miliony wyświetleń pod filmikami te liczby byłyby niczym, natomiast dla mnie - skromnego i mało popularnego twórcy, wyniki te naprawdę robią wrażenie! Cieszyłem się z każdego zgłoszenia, z każdej cudzej trasy, od każdej żywej duszy, ponieważ każde nowe zgłoszenie, każdy nowy otrzymany tor przyspieszał premierę następnego odcinka a z prowadzenia każdego odcinka czerpałem sporo frajdy! Nie ukrywam, że chciałbym ten projekt pociągnąć jeszcze dłużej, gdyż dość mocno polubiłem swój program i po półsetce wyprodukowanych odcinków nadal mam ochotę na więcej (jak to mówią: "apetyt rośnie w miarę jedzenia"), z drugiej jednak strony zdaję sobie sprawę z tego jak trudno jest niestety znaleźć graczy i tak naprawdę każdy wyemitowany odcinek jest dla mnie małym cudem. Seria, mimo praktycznie samych pozytywnych opinii, nigdy nie generowała potężnej oglądalności i choć obiektywnie uważam, że ów cykl ma bogaty potencjał, mam też świadomość i szanuję to, że nie każdy ma czas, nie każdy ma chęci i nie każdy gra w gry...
9 notes · View notes
odkryjdolnyslask · 5 months ago
Text
Tumblr media
Od piątku, 25 października, Muzeum Architektury we Wrocławiu zaprasza na nową wystawę "Maria Michałowska. Na końcu tej drogi być może znajdę lustro". Ekspozycja poświęcona jest twórczości jednej z najważniejszych przedstawicielek środowiska wrocławskiej awangardy została przygotowywana z okazji przypadającej w 2025 roku 100. rocznicy urodzin artystki i będzie pierwszą monograficzną prezentacją dorobku Marii Michałowskiej.
Artystka była związana z Wrocławiem przez ponad pięć dekad, współtworząc jego progresywne środowisko. Pracowała w różnych mediach – pozostawiła po sobie kilkadziesiąt obrazów, rysunki, fotografie. Jednak, pomimo tej różnorodności, jej twórczość jest spójna z jej osobowością i postawą życiową. Michałowska z jednej strony miała bowiem skłonność do zacierania po sobie śladów; z drugiej – do budowania poprzez sztukę siebie samej. Nie tylko poprzez sam fakt częstego tworzenia autoportretów, ale także zaznaczanie swojej obecności na różne sposoby.
Maria Michałowska (31 maja 1925 – 1 września 2018) urodziła się w Brzeżanach (obecnie Ukraina). Od 1948 mieszkała we Wrocławiu. Tu ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych w pracowni Eugeniusza Gepperta – była jedną z pierwszych absolwentek uczelni. Od połowy lat 60. XX w. artystka należała do Grupy Wrocławskiej i zajmowała się wówczas przede wszystkim malarstwem. Z czasem podjęła kwestie czasu i przestrzeni, które wkrótce staną się kluczowym zagadnieniem jej sztuki, realizowanej od początku lat 70. głównie w medium fotografii. Kolejne etapy jej twórczości nadawały ton zmianom w polu wrocławskiej sztuki i rezonowały z nimi.
Michałowska była ważną postacią w kręgu artystów związanych z Galerią pod Moną Lizą, bliska była jej koncepcja „sztuki niemożliwej” Jerzego Ludwińskiego. Artystka uczestniczyła w najważniejszych, przełomowych dla polskiej sztuki wydarzeniach, takich jak Sympozjum Plastyczne „Wrocław ’70”, wystawa „SP. Sztuka Pojęciowa” (1970), Międzynarodowe Spotkania Artystów, Naukowców i Teoretyków Sztuki w Osiekach (1967) czy „Atelier 72” w Edynburgu (1972). Choć trudno jednoznacznie stwierdzić, że jej dorobek wymaga obecnie „odkrycia”, to trzeba też zauważyć, że za życia artystki odbyło się tylko jedenaście indywidualnych wystaw jej prac. Dziś są one raczej rzadko prezentowane – w ciągu ostatniej dekady nie zorganizowano żadnej indywidualnej ekspozycji tej twórczyni.
Na wystawie w Muzeum Architektury we Wrocławiu pokazane zostaną, w układzie chronologicznym, najważniejsze prace ze wszystkich okresów twórczości artystki: poczynając od malarstwa, wyróżniając cykl „Formy znikające”, który otwierał kilkuletni okres kontemplowania przez Michałowską koloru jako zjawiska, po najliczniejsze fotografie. Dodatkowym motywem działalności Marii Michałowskiej, który wzbogaci wystawę, będzie jej działalność pedagogiczna na Politechnice Wrocławskiej oraz bardzo interesujące wątki biografii artystki. Ważnym aspektem jej życia i twórczości był wieloletni związek z wybitnym artystą Zdzisławem Jurkiewiczem – artyści wzajemnie dedykowali sobie prace, zachował się także zbiór ich niezwykłej korespondencji oraz dokumentacja z ich pobytu w Nowym Jorku, która również zostanie włączona w wystawę.
Obecnie prace Marii Michałowskiej znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Narodowego w Warszawie, Muzeum Architektury we Wrocławiu, Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Ziemi Chełmskiej oraz w archiwum prywatnym przechowywanym przez rodzinę artystki.
Tumblr media
Materiał powstał we współpracy z Muzeum Architektury we Wrocławiu.
2 notes · View notes
borntodie523 · 6 months ago
Text
Czasem mnie dobija to, że muszę tak bardzo się pilnować. Będę musiała do końca życia.
Póki co jest naprawdę dobrze, co jest inne bo przez ostatnie 4 lata we wrześniu zaczynało się robić słabo a pod koniec tego miesiąca coś pękało i wszystko się waliło. W tym roku obiecałam sobie, że przerwę ten cykl i nie mogę znowu się temu poddać. Bo może się coś okropnego wydarzyć co nie będzie moją winą ale to już moja decyzja jak na to zareaguje i chce być lepsza od siebie z poprzednich lat. Co za tym idzie muszę cały czas się pilnować, muszę cały czas być świadoma i to czasami męczące. I wiem, że tak będzie już zawsze bo zawsze we mnie będzie żyło te wspomnienie i tęsknota do złej wersji siebie i zawsze coś w mojej głowie będzie chciało tam wrócić. Ale postaram się nie wrócić.
Dużo rzeczy zmieniłam, np. przestałam chodzić późno spać jak zawsze jesienią, przestałam oglądać smutne tiktoki (jak jakiegoś widzę to klikam nie interesuje mnie to)-to zazwyczaj powodowało u mnie nakręcanie się i ataki paniki oraz płaczu, nie słucham smutnych/nostalgicznych piosenek, które pasują do jesieni choć bardzo bym chciała ale wiem, że źle na mnie wpływają, dbam o porządek, jem śniadanie, jem w szkole. Bo jeśli nie będę tego pilnować to wiem, że skończę źle. I póki co naprawdę dobrze mi idzie i wiem, że jeśli będzie ciężko to będę walczyć. Codziennie mam myśl w głowie, że może by jednak zobaczyć jak nisko mogę jeszcze upaść, automatycznie o tym myślę przez to, że w sumie ciężko mi przypomnieć jesień czy ogólnie rok, w którym tego nie robiłam.
Teraz np. postanowiłam sobie, że nie będę spożywać cukru, nie przez kalorie czy ciało ale chce zobaczyć czy mój trądzik nie jest tym spowodowany. Wczoraj faktycznie udało mi się to cały dzień, zjadłam kolację i poszłam spać. Obudziłam się po 2h i odrazu poszłam do kuchni po 2 batony, zjadłam i poszłam dalej spać. Taki sam mechanizm pojawiał się u mnie jak nic nie jadłam i mam wrażenie, że jest to bardziej psychiczne niż fizyczne. Nic nie jadłam cały dzień, albo jadłam mało, cały dzień o tym myślałam, budziłam się po 3h snu i szłam w nocy po jedzenie po czym odrazu zasypiałam. I teraz też moja głowa cały dzień myślała ,,nie mogę cukru” ,,co zjem? nie może być słodkie” tak jak parę miesięcy temu myślała ,,jeszcze 10h fasta”, ,,co zjem mało kalorycznego?”. Wcześniej tak nie miałam, to ed mi to wyksztaltowalo i nie wiem czy się tego kiedyś pozbędę. Narazie jest plan że po prostu do kolacji zjem sobie jedną słodką rzecz żeby nie ześwirować skoro mój organizm najwidoczniej tego chce
6 notes · View notes
pami3tnik-dziwaka777 · 6 months ago
Text
Tumblr media
8⁰⁴, czwartek, 19 września 2024r.
《☆*~ ~*☆》
Ładny ten dres... ale wyglądał by lepiej gdybym ważyła 40kg, a nie 50...
《☆*~ ~*☆》
Tumblr media Tumblr media
《☆*~ ~*☆》
Przepraszam, że zaniedbałam trochę bloga ale znowu zaczynają się ze mnie śmiać w szkole i przez to nie mam wogóle jakichkolwiek chęci do życia °^°
Postaram się postować częściej ale to naprawdę trudne bo moje życie to cykl idź do szkoły, ⭐rve, wróć do domu, ucz się, idź spać(T_T)
《☆*~ ~*☆》
Tumblr media
《☆*~ ⭐💙Chudego dzionka🦋☁️ ~*☆》
Tumblr media
3 notes · View notes
waneko · 9 months ago
Text
Wydawnicze wyznania - syndrom dnia przed
Cykl życia wydawcy mangowego:
Znajdujesz fajny tytuł do wydania
Zdobywasz licencję na ten tytuł
Cieszysz się
Obowiązkowy stres dzień przed jego ogłoszeniem
Ogłoszenie!
Dzisiaj jesteśmy w punkcie 4 ;)
3 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 years ago
Text
Indoktrynacja przebiega pomyślnie, muahahaha! 😈
Podczas naszej ostatniej rocznicowej wizyty w saunie zaprosiłam mojego chłopaka do sali ciszy. Bardzo wygodne leżanki tam mają - rok temu o tej porze też kimnęłam się tam trochę mimowolnie, bo tak fajnie i wygodnie tam było. Do tego cała ta otoczka: miękkie ręczniczki, przyjemna temperatura powietrza, ostatnie promienie letniego (a coraz bardziej jesiennego) słonka wpadające przez przeszkloną ścianę.
Zaznaczę, że na przyjemność tamtego leżakowania w sali ciszy wypływ miały również wcześniejsze doświadczenia: odprężenie w saunie 80 *C przez 20 minut (podziwiam go! Naprawdę! Ja mogę leżeć w tym ukropie nawet 30 minut nim poczuję, że czas wyjść, ale on wytrzymywał zwykle maksymalnie 12 minut. Do zeszłego tygodnia, kiedy właśnie przyjemnie rozluźniony zdziwił się na wieść, że cały piasek w klepsydrze się przesypał, że minął kwadrans i taki rozleniwiony poprosił "czy możesz proszę przekręcić klepsydrę i dać nam jeszcze 5 minut w cieple?" - OMG tak mnie to ucieszyło!), a potem wspólnie wzięliśmy lodowaty prysznic na trawie (dla mnie przykre doświadczenie, a dla niego orzeźwiające, nakłaniające do skakania i radosnego śmiechu - endorfinki się produkują. We mnie też, głównie dlatego, że tortury zimnej wody się kończą :D, wolę jednak natryski z regulowaną temperaturą - to co opisuję jako "nieprzyjemnie zimna woda" to coś zupełnie innego niż "lodowata woda przy zetknięciu z którą czuję momentalnie szczypanie skóry i ból, a dech mi więźnie w gardle." 😅).
Zauważyłam, że wtedy O. był rozluźniony...
Ale nie spodziewałam się, że DZIŚ po powrocie z pracy wyzna, że jest tak okropecznie zmęczony i tak bardzo ma wszystkiego i wszystkich dość, i tak bardzo nie ma siły, ani przestrzeni na kontakt... Że zastanawiał się nad tym, jak dwa lata temu dziwiłam się skąd on ma tyle energii i radości do odkrywania życia. Teraz już wie. To nie była cecha osobnicza. To był TAKI jego przywilej. Wtedy nie musiał pracować, więc miał energię i radość... a teraz chce przede wszystkim po prostu odprężyć się. A nie może, bo jest spięty, jak kłoda, wykończony, przebodźcowany i chyba odporność mu padła z niewyspania, stresu i zmęczenia. A nie zaśnie za dnia, BO NIE ZAŚNIE, nie będzie w stanie nawet, chociaż jest przekonany, że by mu to pomogło. Nie zaśnie i już, bo nie lubi spać za dnia, bo boi się spać za dnia - bo odbiera to jako "kradzież" z dziennej puli snu: zaśnie na 1h po obiedzie, więc nie będzie mógł zasnąć w nocy i już, i kropka, i nie da się go przekonać, że kiedyś też tak miałam, też byłam o takich mechanizmach przekonana, ale organizm jest mądry - woła o sen, więc potrzebuje więcej snu by się zregenerować, nie będzie nadszarpywał "dziennej puli snu" tylko doda do niej tą jedną godzinę, której domaga się ciało... Niech chociaż spróbuje...
A on mnie zaskoczył. Uśmiechnął się czule, przytulił mnie i wyjaśnił, że właśnie z tym do mnie przychodzi. We własnym łóżku nie zaśnie, ale MOŻE jeżeli znowu pójdziemy na saunę, ale na dłużej niż ostatnio. Może jeżeli zrobimy sobie jeden cykl saunowy, wypocimy się w ukropie, potem weźmiemy prysznic, a potem zostawię go na godzinę w tym pokoju ciszy, tam, gdzie mają te wygodne leżanki na których prawie zasnął ostatnio. Bo MOŻE tam się faktycznie zdrzemnie w czasie, kiedy ja na przykład pójdę się opalać, albo pływać, albo gdy będę po prostu grzać się na najwyższej półce sauny 100*C przez pół godziny lub więcej. xD On by sobie pospał w szlafroczku, wykąpany, odprężony... bo to pomieszczenie z wytłumionymi dźwiękami to był TAAAKI relaks i tak do niego tęskni... Mówił, że fantazjował o śnie w tamtym miejscu cały dzisiejszy czas, jaki spędził w pracy. :P
No i mam to!
Indoktrynacja udana!
Saunafrik mym partnerem!
14 notes · View notes
lewandowskiphotography · 10 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(Nie)zapomniane korzenie
Kultura pamięci sprawia, iż kolekcjonujemy zdjęcia osób, miejsc i rzeczy, które mają dla nas szczególne znaczenie. Tym sposobem to, co prywatne i subiektywne, z upływem czasu staje się rodzajem ponadjednostkowego dziedzictwa: świadectwa określonych wyborów, gustów, momentów, którym nadano wartość ochrony przed zapomnieniem. Taka kolekcja odziedziczona przez kolejne pokolenie może stać się zarówno częścią tradycji, jak i zapisem czyichś bardzo indywidualnych „manieryzmów”. Kształty naszych korzeni rekonstruowane na podstawie zdjęć zgromadzonych przez naszych przodków bywają bardzo pokrętne., Cykl fotografii, zapomniane korzenie można postrzegać w tym kontekście jako rozległą metaforę, przedstawia bowiem korzenie roślin wyrwanych nagle z ziemi, pozbawionych wody i minerałów. Po tych korzeniach pozostały puste przestrzenie, które wymagają zapełnienia. Uprawianie ogrodu wymaga czasami podejmowania drastycznych decyzji, których potem nierzadko żałujemy. W imię jakiejś hedonistycznej estetycznej wizji dajemy prawo życia jednym roślinom, odmawiając tego prawa innym. Przedstawiony projekt stanowi zapis porządków w ogrodzie, czyli portrety korzeni roślin usuniętych. Czyż nie była by ciekawą kolekcja zdjęć, które na przestrzeni lat z różnych przyczyn nie trafiały do rodzinnego albumu? Czy przyczyny ich odrzucenia były natury estetycznej, czy może innej? Jakiej? Nasze korzenie to pokrętna mieszanina woli pamiętania i woli zapominania
2 notes · View notes
yellowmanula · 11 months ago
Text
Tumblr media
11 maja o 18:00 zapraszamy do Piwnicy Teatralnej Pałacu Kultury Zagłębia na projekt Ikony - David Bowie, przygotowany przez Marka Wesołowskiego, Grzegorza Marcinkowskiego i DJ Yellow Manula.
Ikony to konstelacje, imaginacyjne figury zbierające w sobie nasze pragnienia, utopie, wizje idealnego bycia. David Bowie swoją ikoniczność pojmował jako zadanie i projekt autokreacji, poddając namysłowi pojęcie tożsamości, ciągłości osobowej, zdolności śmiertelnego i skończonego życia ludzkiego do nieustannej metamorfozy. Był serią masek, starannie skomponowanych person, jego pseudonim artystyczny oznacza transowość i mobilność, talent do przepisywania siebie bez ustanku i dostosowania swojego ego do zmiennej i płynnej rzeczywistości. Jeśli był ikoniczny, to zarazem poddawał krytyce samo pojęcie ikoniczności, pojmowanej jako skończony i dający się określić zespół cech, atrybutów i obrazów. Bowie jako kulturowy fenomen i artystyczna obecność, pozwala nam zadać kilka ważnych pytań o relację między sztuka jako przemysłem i polem społecznych relacji, a artyzmem jako serią prywatnych praktyk dotykających tworzenia siebie i zarządzania własną podmiotowością. Bowie to żywe pytanie wycelowane w nasz intymny i zbiorowy narcyzm. Zapraszamy Państwa na słowno – obrazowo – dźwiękowy performance który będzie jednocześnie hołdem wobec wielkiego artysty, jak i zaproszeniem do dyskusji o tym, czego szukamy, kiedy zwracamy swoje pragnienia w kierunku popkulturowych idoli.
Wykonawcy:
Marek Wesołowski – fotograf, autor licznych projektów indywidualnych i uczestnik kolaboracji artystycznych. Grzegorz Marcinkowski – autor tekstów krytycznych i literackich, prowadzi w PKZ cykle wykładów z filozofii, historii literatury i genezy trendów popkulturowych. DJ Yellow Manula – open format DJ, należy do kolektywu Rave FM. Zajmuje się dziennikarstwem muzycznym, fotografią i popularyzacją wiedzy na temat muzyki elektronicznej i jej korzeni.
4 notes · View notes
martiove · 1 year ago
Text
Jednym ze sposobów umacniania więzi z intuicją jest niepozwalanie, by ktokolwiek tłumił twoją energię i dynamizm – to znaczy poglądy, myśli, pomysły, wartości, moralność, ideały. Nie ma jednoznacznych podziałów na dobre i złe, słuszne i niesłuszne. Można jednak rozróżnić między pożytecznym a niepożytecznym, przydatnym a nieprzydatnym. Są rzeczy, które czasem są zarówno destrukcyjne, jak i sprzyjające. Niektóre czyny są spójne i dobrze przemyślane, inne nie. Ale jak wam dobrze wiadomo, ogród trzeba pokopać jesienią, żeby go przygotować do wiosny. Nie będzie kwitł przez cały czas. Trzeba pozwolić, żeby to wewnętrzne cykle dyktowały rytm przepływów i odpływów życia, a nie żadne obce siły, osoby z zewnątrz czy też negatywne kompleksy z wnętrza psychiki. Nieodłączną częścią wewnętrznych rytmów są pewne stałe okresy chaosu i uporządkowania. Naszym zadaniem jest zsynchronizować się z nimi. Jak komory serca, które się wypełniają i opróżniają na przemian, uczymy się zgodności z rytmem Życia-Śmierci-Życia, zamiast stawać się jego męczennicą. Porównajmy to do skakanki. Rytm już jest, trzeba kołysać się w przód i w tył, dopóki się go nie uchwyci.
Clarissa Pinkola Estés, Biegnąca z wilkami (s. 150)
2 notes · View notes
niechciaana · 2 years ago
Text
21 rzeczy których się nauczyłam w 2022
1. Dyskomfort pozwala nam się rozwijać. On nigdy nie jest wygodny ale przez niego poznajmy samych siebie. Dyskomfort wyrzuca nas z wygodnego miejsca. Może wydawać się niepotrzebny ale to on sprawia że stajemy się bardziej wartościowymi ludźmi
2. Negatywne emocje są nam potrzebne w życiu. One nie sprawiają że mamy bezwartościowy dzień. To że ja odczuwam smutek, strach to komunikat w jakim kierunku potem zmierzamy.
3. Pilates, siłownia czy fitness to nie jedyna forma wartościowego ruchu. Joga jest równie wartościową gdy właśnie to ją danego dnia potrzebujemy. Słuchajmy swojego ciała.
4. Bycie offline to ogromna przyjemność i czerpanie szczęścia z życia na innym poziomie. Telefon zawęża nam spojrzenie na świat. Nie dostrzegamy innych wartych uwagi zjawisk.
5. Odstawienie elektroniki przed snem zmienia jakość snu. Podwyższa się czas głębokiego snu i szybciej zasypiamy. Dopóki Siennie spróbuje to nie zobaczymy różnicy.
6. Zimę da się lubić. Z tą trudną porą roku da się oswoić, można żyć z nią w zgodzie i potrafić w niej funkcjonować bo jednak ona z nami zawsze będzie, nie wyrzucimy jej z pór roku.
7. Nie muszę doświadczać w życiu wszystkiego aby być wartościowym człowiekiem. Nie da się spróbować wszystkiego, a przede wszystkim nie trzeba doświadczać wszystkiego kiedy to nie jest zgodne z tobą. Trzeba z czegoś zrezygnować albo w ogóle ich nie próbować aby żyć w zgodzie z samym sobą.
8. Zrobione włosy to game changer. To jest taka zmiana w samopoczuciu i wyglądzie, czuje się z tym o wiele lepiej i codzienność jest przyjemniejsza.
9. Rutyna ułatwia funkcjonowanie. Czuje się przez to lepiej, moje ciało czuje się bardziej zadowolone. To nie musi być macha, trening, medytacja. Są to czynności przez które czujemy się lepiej, to może być jedną rzecz. Woda z cytryną, kilka stron książki.
10. Zerwanie przyjaźni może boleć tak jak złamane serce. Mamy prawo do tego aby odczuwać takie emocje nie tylko w kontekście relacji miłosnych.
11. O przyjaźń trzeba dbać tak jak o związek. W przyjaźni nie zawsze idzie wszystko bezproblemowo. W naszej kulturze mało mysli się o przyjaźni, bardziej o związkach. przyjaźń to relacja jak każda inna. Też trzeba wkładać w nią wysiłek i mogą być w niej kryzysy i niezgody, zazdrość. I to jest cały czas przyjaźń.
12. Cykl menstruacyjny to siła kobiety a nie przekleństwo. 4 fazy cyklu to zaproszenie do różnych rzeczy. Kiedy nauczymy się funkcjonować w zgodzie z cyklem to będziemy bardziej powerfull
13. Synchronizacja cyklu działa. Można przeżywać okres bez zabójczego bólu. Chodzi tu o podchodzenie odpowiednio do treningów i diety w danych cyklach.
14. Lęk to nie intuicja i to jest konstruktywny. Żyjemy w takich czasach, że nie do końca nasz mózg rozróżnia rzeczy które są potencjalnie dla nas zagrożeniem. Przez to w naszym życiu jest dużo lęku. Często ma on mało wspólnego z rzeczywistością albo w ogóle.
15. Media przedstawiają specjalne informacje by siać panikę gdyż łatwiej w ten sposób przyklejamy się do newsów. A co za to więcej generujemy kliknięć. Może warto przerzucić się na media bardziej neutralne?
16. Rzeczy które najbardziej irytują nas w innych to rzeczy które irytują nas w samych. Warto się sobie przyjrzeć w takich sytuacjach.
17. Wielu ludzi bardzo łatwo przejrzeć. To czego się czepiają, jak się zachowują mówi bardzo dużo o człowieku. To jak ktoś zwróci uwagę na nasz cellulit to prawdopodobnie sam go ma , jeśli komuś nie podoba się twój nos to sam może mieć taki kompleks. Wiele osób w ten sposób się obnaża, pokazanie to co ich najbardziej boli.
18. Regularna aktywność fizyczna wpływa na nasze zdrowie psychiczne.
19. Alkohol szalenie szybko uzależnia. Regulowanie emocji alkoholem to kiepski pomysł.
20. Masaż to luksus ale niekoniecznie fanaberia.
21. Warto w swoim życiu znaleźć czas na nic nie robienie. I takie czas też jest okej. Nic nie robienie jest często dla nas bezużyteczne ale to nie prawda. Głęboki odpoczynek jest dla nas ludzi również ważny.
3 notes · View notes
abwwia · 2 years ago
Text
Tumblr media Tumblr media
Artist Alina Szapocznikow #bornonthisday (May 16, 1926 – March 2, 1973) was a Polish sculptor and Holocaust survivor.
She produced casts of her and her son's body. She worked mainly in bronze and stone and her provocative work recalled genres such as surrealism, nouveau realism, and pop art.
🇵🇱 Artystka Alina Szapocznikow
(ur. 16 maja 1926 w Kaliszu, zm. 2 marca 1973 w Praz-Coutant w Passy we Francji)
- polska rzeźbiarka i graficzka.
Z Wikipedii: Początkowo tworzyła pełne ekspresji, uproszczone rzeźby figuralne (Pierwsza miłość 1954, Ekshumowany 1956, Maria Magdalena 1957–1958). Od 1963 roku w Paryżu, gdzie zaczęła stosować tworzywa sztuczne (poliester, poliuretan) wykonując odlewy własnego ciała, multiplikowane w barwnych żywicach syntetycznych, czasem z dodaniem efektów świetlnych. Szczególnie osobisty charakter noszą cykle prac wykonanych w ostatnich latach życia: Tumeurs (1969–1971) i Zielnik (1972) powstałe z odlewów ciała syna.
W filmie Sam pośród miasta z 1965 pojawia się rzeźba artystki „Żagiew”[1].
W 1965 zdobyła nagrodę Fundacji Copleya za asamblaż zatytułowany Goldfinger; jej pracę oceniało grono najsłynniejszych artystów XX wieku.
.
.
.
#AlinaSzapocznikow #sztukakobiet #PolishArt #surrealism #nouveaurealism #popart #womensart #artbywomen #polishwomenartists
2 notes · View notes
borntodie523 · 2 years ago
Text
Zauważyłam, że moje życie ma taki swój cykl i zatacza koło. Jakby powtarza się ciągle to samo tylko pod inną postacią.
W 2021 wakacje spędziłam z przyjaciółka, z którą odnowilam kontakt. Z innymi przyjaciolmi go straciłam. We wrześniu jedno z moich zwierząt zachorowało j trzeba było je uśpić. Później nadszedł punkt kulminacyjny czyli zmiana szkoły i załamka psychiczna. Ed, sh, wszystko po kolei.
W 2022 w wakacje zaczęłam przyjaźnić się z dziewczyna z mojej klasy. Z moim przyjacielem (obecnie chłopakiem) kontakt się urwał. We wrześniu jedno z moich zwierząt zachorowało i już było spisane na straty ale udało je się odratować. Później nadszedł punkt kulminacyjny w postaci komentarza przewodniczki na wycieczce szkolnej. Tego samego dnia wszystko runęło, ed się nasiliło, sh powróciło po czystych wakacjach.
Teraz, w 2023 wakacje spędziłam ze swoim chłopakiem, z którym weszłam w związek gdy się zaczęły. Kontakt z moją przyjaciółka się osłabił. Zaczął chorować mój kot. Co dalej?
Jak ostatnio zdałam sobie z tego sprawę, że to wszystko się tak powtarza w tych samych okresach to nie wiem jak wcześniej tego nie zauważyłam. Reszta roku tez strasznie podobnie wyglądała ale nie będę teraz ti 2 lat mojego życia opisywać. Po prostu to strasznie dziwnexd Jakby wszystko resetowało się na początku roku szkolnego i zaczynało od nowa. Nie wiem co mnie czeka. Życie to jebana symulacjaxd Znavzy no nie wierze w to ale to powalone jak to wszystko się zgadzaxdd
14 notes · View notes