#Wianek na głowę
Explore tagged Tumblr posts
liscie-na-wietrze · 2 years ago
Text
Leszy
Ciepły czerwcowy dzień, idealny na spacer, akurat by naładować baterię i oczyścić przemęczony umysł.  
Jak pomyślałam tak zrobiłam, ubrałam długą letnią sukienkę w kolorze zielonym i moje ukochane czerwone trampki, włosy zostawiłam rozpuszczone. Bardzo lubię, gdy wiatr się bawi moimi włosami, sprawia mi to rozkosz, czuję bliższe połączenie z siłami natury. Idąc polną drogą, stworzyłam wianek z polnych kwiatów i założyłam na głowę. 
- Małą rusałka, tak o Sobie pomyślałam przeglądając się w przydrożnym strumyku. 
Weszłam między drzewa, odetchnęłam pełną piersią, to mój mały raj, moje miejsce na ziemi. Znam ten las jak własną kieszeń, prawiem w samym jego środku rośnie ogromny Dąb, za którym lekko szumi mały strumyczek, woda w nim jest czysta i orzeźwiająca. Drzewo stoi na środku nie wielkiej i okrągłej polanki, porośniętej mchem i trawą, czasem, gdy wieje wiatr… odnoszę wrażenie, że drzewa kłaniają się niewzruszonemu Dębu. 
I Ja mam tam Swoje miejsce, siadam, bądź kładę się u podnóża ogromnego drzewa i słucham o czym szumi las, słucham śpiewu ptaków… Jestem Ja i las, ja jestem częścią lasu i On jest częścią mnie. 
Tym razem było tak samo, oddałam się Lasu. Ten spokój zadziałał na mnie podniecająco, słuchałam co szepcze. 
Położyłam się wygodnie na trawie i lekko rozłożyłam uda, zaczęłam masować się między nimi i cicho pomrukując. Słuchałam niewypowiedzianych słów. 
Czułam jak z każda minutą robi mi się coraz gorącej w podbrzuszu, jedną dłoń włożyłam głębiej między uda a drugą zaczęłam masować lekko już nabrzmiałe piersi, czułam, że zaraz dojdę… Sama w środku lasu… 
Gdy nagle poczułam zawirowania powietrza tuż obok mnie, czyjaś dłoń przesuwała się od moich kostek w górę, ktoś złapał mnie za moją dłoń, która zamarła w bezruchu i wyczekiwaniu.  
Silnym i stanowczym gestem cudze dłonie złapały moje i ułożyły je nad moją głowa, po kilku sekundach poczułam jak coś szorstkiego jak kora drzew i miękkiego jak mech krępuje moje dłonie, nie za mocno i nie za lekko. 
Chciałam krzyknąć, ale silna dłoń zakryła moje usta.  
- Nie krzycz Moja Rusałko, przecież już nie raz się Mi oddałaś – Las jest mną a ja jestem Lasem. Wiele razy Cię obserwowałem, jednak dziś, gdy znowu do mnie przyszłaś i tak się odsłoniłaś… nie umiałem się oprzeć. 
Zamilkłam, Jego ciepło dawało poczucie bezpieczeństwa, a Jego obecność … obietnice rozkoszy i przyjemności, może Jestem perwersyjna, ale co tam.  
Jego usta, zamknęły moje w gwałtownym, ale na wyraz delikatnym pocałunku, potem schodził ciepłymi ustami niżej, do piersi i lekko zaczął podgryzać sutki, bolało przez ułamek sekundy, potem gorąco rozlało się po całym moim ciele, w brzuchu poczułam stadko motyli. Całował mój brzuch i wodził po nim językiem… Z lasu usłyszałam wzmożony śpiew ptaków, gdy mój towarzysz zaczął szybciej i płyciej oddychać. Jego dłoń zawędrowała do moich mokrych już ud i zaczął je muskać koniuszkami palców, gdy przyjmowałam jego pieszczotę, poczułam Jego palce już nie na udach a w Sobie, poruszał nimi raz delikatnie i powoli a za chwile mocniej i szybciej, mój oddech stawał się płytszy i szybszy, przechodził co chwile w ciche mruczenie i jęczenie… a wraz z moimi jękami, ziemia za to jak by mruczała niczym kot. 
Dłonie miałam ciągle skrępowanie, jednaki to nie powstrzymało mnie przed wyginaniem i wierceniem się z podniecenia. 
- Uspokój się i nie wierzgaj  
Chciałam coś powiedzieć, jednak nie zdążyłam, w mgnieniu oka w moich ustach znalazł się knebel z zielonej i soczystej trawy.  
Pomyślałam, tak chcesz się bawić?? Oj w sumie jestem na tak, bo czemu nie.  
Otworzyłam oczy, które cały czas miałam zamknięte, chyba bałam się, że to tylko sen i jak je otworze to On zniknie, jednak nie zniknął po otwarciu ich. 
Zobaczyłam wysokiego i lekko umięśnionego mężczyznę o lekko za brązowionej skórze. Jego ciemne oczy wywołały mimowolnie rumieńce na moich polikach, ciemne włosy lekko potargane sięgające ramion, od pasa w górę był bez odzienia a poniżej miał skórzane spodnie.  
Patrzył prosto w moje brązowe oczy i się uśmiechał łobuzersko. 
Trochę tym wszystkim zaskoczona zaczęłam wierzgać nogami, On tylko się uśmiechnął, dotknął dłonią ziemi a ja poczułam jak coś owiją mi się w około kostek i unieruchamia całkowicie, Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, słowo daje. Po moim ciele rozeszła się lawa. 
Jego dotyk i pieszczoty stawały się coraz intensywniejsze, a ja myślałam, że rozpadnę się na milion kawałków a każdy z miliona kawałków na jeszcze tysiąc. 
Cały świat zniknął byłam Ja, dziki mężczyzna i las. 
On oddychał coraz ciężej, ja coraz szybciej, dochodziliśmy razem na zielonej polanie. 
- Jesteś moja, należysz tylko do mnie moja mała Rusałko. 
Chciałam coś powiedzieć, niestety moje usta nadal kneblowała zielona acz kol wiek słodka trawa. Wiec zostało mi tylko krzyknąć w myślach „Twoja? To jeszcze obroże stwórz mi z tych zielonych witek” prychnęłam lekko zirytowana. 
- Jeżeli masz taki kaprys Rusałko. 
Spojrzałam na Niego z niedowierzaniem. A po chwili poczułam jak coś lekkiego i delikatnego owija mi się na szyi, wypuszcza delikatnie różowy duży kwiat, który zakwita. Przewróciłam oczami a On wybuchnął śmiechem.  
Spojrzał mi w oczy i wszedł Swoim nabrzmiałą męskością we Mnie i oboje doszliśmy w prawie tym samym czasie, z jego płuc wydobył się głośny jęk, który spłoszył ptaki z pobliskich drzew, opadł na ziemie obok mnie i zaczął muskać moje piersi i brzuch palcami. 
Po chwili więzy z dłoni i nóg zelżały i znikły, tak samo jak knebel. 
- A to z mojej szyi?? 
- Ładnie Ci w tym i pasuje do wianka. 
Spojrzałam gniewnie w Jego stronę. 
- No dobra już. Ale i tak od teraz należysz do mnie, do mnie i do lasu. A byś o tym nie zapomniała na nadgarstku zostawię Ci mój znak. 
Spojrzałam na rękę, był tam jakiś symbol. 
Wstał i chciał odejść do lasu. 
- Kim jesteś?? Jak masz na imię?? 
- jestem Panem tego lasu, zwą mnie Leszy moja Rusałko. Do zobaczenia. 
2 notes · View notes
slubipl · 6 years ago
Text
Nowy artykuł został opublikowany na Blog ślubny Slubi.pl
Nowy artykuł został opublikowany https://www.slubi.pl/blog/co-na-glowe-panny-mlodej-slubne-inspiracje/
Co na głowę Panny Młodej – ślubne inspiracje!
Tumblr media
Przeczytasz w: 1 minuta
Kiedy kobieta staje na ślubnym kobiercu i decyduje się na to, by raz na zawsze związać swoje losy z ukochanym, pragnie wyglądać naprawdę spektakularnie. Trudno wszak się temu dziwić, tego dnia bowiem oczy wszystkich zwrócone są w jej stronę. To, co ma ona na głowie także na niebagatelne znaczenie. Klasyczny welon czy może coś zupełnie innego? Na co warto postawić, by było naprawdę pięknie?
Długi welon na głowę Panny Młodej
Przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, iż ozdoba na głowie Panny Młode musi współgrać z jej suknią, typem urody, całą stylizacją oraz tym, jak wygląda Pan Młody. To szalenie istotna kwestia!
Jeśli chodzi o klasykę, prym wiedzie oczywiście długi welon. Niektóre kobiety rezygnują z niego, uważając go za rozwiązanie szalenie niepraktyczne, inne natomiast nie wyobrażają sobie bez niego pójścia do ołtarza. A co Wy o nich sądzicie?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_uyzJLU").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "uyzJLU", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_uyzJLU = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_uyzJLU',title: true, share: true, history: false, uid: 'uyzJLU' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_uyzJLU"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_uyzJLU").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_uyzJLU .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_uyzJLU background: #444444; color: #ffffff;
Krótki welon na głowę Panny Młodej
Nierzadko wybierają go te z kobiet, które lubią praktyczne rozwiązania i wygodę, nie chcą jednak zrezygnować z owego tradycyjnego elementu. Krótkie welony bywają niekiedy bardzo fikuśne (choć i klasyka ma się w tym przypadku bardzo dobrze). Jakie robią na Was wrażenie?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_TFMX7Y").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "TFMX7Y", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_TFMX7Y = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_TFMX7Y',title: true, share: true, history: false, uid: 'TFMX7Y' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_TFMX7Y"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_TFMX7Y").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_TFMX7Y .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_TFMX7Y background: #444444; color: #ffffff;
Wianek na głowę Panny Młodej
Ostatnimi czasy ta właśnie opcja staje się w naszym kraju coraz bardziej popularna. Skąd to się wzięło? Bardzo modne stają się śluby i wesela utrzymane w klimacie rustykalnym, a w tym przypadku właśnie wianek z żywych kwiatów sprawdza się wspaniale. Panna Młoda prezentuje się w nim świeżo, uroczo i niezwykle dziewczęco!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_04bjgS").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 400, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "04bjgS", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_04bjgS = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_04bjgS',title: true, share: true, history: false, uid: '04bjgS' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_04bjgS"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_04bjgS").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_04bjgS .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_04bjgS background: #444444; color: #ffffff;
Kwiat we włosach
Kwiaty wpięty we włosy (albo też kilka kwiatów) to stuprocentowa niemalże gwarancja delikatnego, ultrakobiecego, subtelnego wyglądu. Oczywiście powinien on być idealnie dopasowany do ślubnego bukietu. To będzie przepiękny duet!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_YYrcZB").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 400, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "YYrcZB", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_YYrcZB = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_YYrcZB',title: true, share: true, history: false, uid: 'YYrcZB' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_YYrcZB"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_YYrcZB").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_YYrcZB .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_YYrcZB background: #444444; color: #ffffff;
Element biżuteryjny we włosach
Opaska, spinka, kwiat stworzony z cyrkonii – tego typu rozwiązania stosuje dzisiaj wiele Panien Młodych. Wszak outfit ślubny wygląda dzięki nim naprawdę fantastycznie. Element stylu glamour jak najbardziej się przydaje!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_TdSjJM").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "TdSjJM", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_TdSjJM = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_TdSjJM',title: true, share: true, history: false, uid: 'TdSjJM' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_TdSjJM"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_TdSjJM").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_TdSjJM .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_TdSjJM background: #444444; color: #ffffff;
Fascynator
To niezwykłe nakrycie głowy nierzadko pojawia się w stylizacjach ślubnych. Nie można odmówić mu oryginalności i niezwykłego charakteru! Jest pięknie!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_VdkuX5").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 450, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "VdkuX5", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_VdkuX5 = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_VdkuX5',title: true, share: true, history: false, uid: 'VdkuX5' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_VdkuX5"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_VdkuX5").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_VdkuX5 .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_VdkuX5 background: #444444; color: #ffffff;
Zdjęcia: Pinterest.com, Pixabay.com
0 notes
linkemon · 3 years ago
Text
Alucard x Reader
Tumblr media
Selfship
Zamówienie dla hopeless_hope na Wattpadzie. Z dodatkowych informacji: relacja: mąż, dla ogółu.
❧ Poznałaś Alucarda, gdy wprowadziłaś się do niedawno założonej wioski przy jego zamku. Długi czas tułałaś się po okolicach. W zamian za obietnicę pomocy przy budowie domów dostałaś swój kąt.
❧ W wolnych chwilach uczyłaś ocalałe dzieci całej swojej wiedzy. Adrian od czasu do czasu przychodził się z nimi bawić i zwróciłaś jego uwagę. Ze zdziwieniem odkrył, że wiele wiesz. Zaprosił cię do korzystania z biblioteki i jego ocalałych przyrządów. Świadomość, że wykorzystasz je by przekazać coś dobrego przyniosła mu wiele radości.
❧ Któregoś razu wspomniałaś mu, że twoim marzeniem jest założyć szkołę. Do tej pory uczyłaś na zewnątrz albo w wolnych komnatach zamku. Następnego dnia pokazał ci plany budowy. Uradowana rzuciłaś mu się na szyję. To był moment, w którym zdał sobie sprawę, że się zakochał. Ten fakt absolutnie go przerażał. Czuł się już lepiej po ostatnim zawodzie miłosnym i nie chciał tego powtarzać. Ku jego zaskoczeniu Greta zauważyła co się dzieje. Przemówiła mu do rozsądku. Zapewniła, że nie jesteś ani Sumi ani Taką.
❧ Z początku był niepewny. Dużo czasu zajęło mu zaufanie ci w pełni. Gdy był gotowy, opowiedział ci o wszystkim. Nie pominął żadnych szczegółów. Przygotował wtedy wspaniałą kolację tylko dla was. To był jeden z najdłuższych i najsmutniejszych wieczorów twojego życia. Bardzo wzruszyła cię jego historia. Kiedy skończył, zapytał czy jest cień szansy na to byś była nim zainteresowana. Mocno go przytuliłaś. Nie potrzebował słów by zrozumieć, że się zgadzasz.
❧ Co zaskakujące nie czekaliście zbyt długo ze ślubem. Być może dlatego, że wasze uczucie rozwijało się bardzo długo i jedynym jego dopełnieniem było wyznanie Alucarda. Oświadczył ci się nad brzegiem rzeki. Wioska obchodziła wtedy sobótkę. Wyłowił twój wianek biegnący z prądem. Włożył ci go na głowę i spytał czy zostaniesz jego żoną. Przygotował dla ciebie jeden z pierścieni po matce. Chciał byś go nosiła. Oczywiście zgodziłaś się. Wszyscy mieli kolejny powód do świętowania.
❧ Ślub był dostępny dla każdego z wioski. Szczególnie cieszyłaś się z tego jak gratulowali wam twoi uczniowie. Belmont upił się prawie do nieprzytomności i urządzał sobie z twoim mężem konkurs walki. Stało się to główną atrakcją wieczoru.
❧ Adrian jest definicją delikatności. Nigdy do niczego cię nie zmuszał. Sam ma ciężkie przeżycia i noc poślubna stanowiła dla niego kamień milowy do pokonania. Zaczekał aż obydwoje byliście gotowi. Nigdy nie myślał o ojcostwie, ale gdy patrzy na grupkę roześmianych dzieciaków pod zamkiem poważnie się nad tym zastanowia. Nie chciałby stać się kiedyś nowym Draculą. A jednak jest coś wspaniałego w tej myśli, że mógłby mieć z tobą dzieci. Jest ciekawy co ty o tym myślisz.
❧ Alucard kocha dla ciebie gotować. Sam poluje na zwierzynę i ryby. Od czasu do czasu przygotowuje obiad tylko i wyłącznie ze świeżych składników. Pamięta co lubisz jeść. Jeśli smakuje ci wino, to postara się znaleźć dobry rocznik. Połowę wypił Trevor...
❧ Uwielbia z tobą leżeć na łące. Szczególnie latem podczas pięknej pogody. Nie ma też nic przeciwko zgłębianiu wiedzy w zamku. Jeśli masz ochotę się dalej kształcić to pojedzie z tobą w podróż do największych uczelni. W końcu może zostawić dom w rękach innych bez zamartwiania się.
❧ Lubisz się bawić jego włosami. Długie, złote fale są wprost idealne do zaplatania. Ćwiczysz na nich różne fryzury. Pozwala ci nawet wplatać w nie kwiaty.
❧ Zajmowanie się rozwojem wioski to duży obowiązek. Nie jesteście w nim sami, ale myślicie bardziej przyszłościowo niż mieszkańcy. Zajmujecie się planowaniem i rozdzieleniem zadań. Wiele decyzji należy do was. Dokształcacie się i korzystacie z rad Syphy. Wychowana wśród mówców dobrze wie z czym ma do czynienia.
❧ Po ciężkiej pracy, ulubionym momentem dnia Adriana jest trzymanie cię w ramionach. Nie potrzebuje snu, ale i tak to robi. Twoja obecność go uspokaja. Powtarza jak wielkie ma szczęście, że cię spotkał i całuje w czoło na dobranoc. Leżycie w swoich objęciach aż do świtu zupełnie jak kiedyś jego rodzice.
❧ Jako dhampir ma dużo czasu. W zasadzie wieczność. Jest jakaś melancholia w myśli o tym, że odejdziesz z tego świata przed nim. Nie jest pewny co ze sobą potem zrobi. Być może również postanowi umrzeć.
7 notes · View notes
slonce-edenu · 3 years ago
Text
Jego zielone oczy wpatrywały się w zachodzące słońce, gdy przysłuchiwał się nie do końca wyraźniej już piosence granej na koncercie gdzieś niedaleko. Wino pite prosto z butelki podrażniało jego gardło, a deskorolka, na której siedział co rusz przesuwała się to w prawo, to w lewo. Już dawno nie miał takiej chwili wyciszenia. Przepełnione ludźmi wakacje kuły jego introwertyczną dusze, więc chwile samotności przyjął jako zbawienie.
Odłożył butelkę pomiędzy nogami i zaczął skubać pomalowanymi na czarno paznokciami kawałek trawy. Zapomniana droga gdzieś na skraju miasta, koncert gdzieś w oddali, wino pite z butelki, deskorolka... Do pełni szczęścia brakował mu jedynie...
- Eden!- głośne wołanie rozbudziło go z transu.
Opuścił głowę w dół patrząc teraz centralnie na biegnącą ku niemu postać. Zimne oczy ociepliły się nieznacznie, a mgła spowodowana alkoholem jakby znikła.
- Mam kwiatki!- usłyszał radosny krzyk, a zaraz potem krótki śmiech.
Właściciel dwu-kolorowych włosów o okrąglutkiej twarzyczce stanął tuż na przeciwko niego, aby po chwili opaść na drugą deskę.
- Zrobie ci wianek!- poinformował nie mniej radośnie, jakby dumny z swojego postanowienia.
- Hmmm... byle nie różowy- odmruknął cicho.
- A właśnie, że będzie różowy EdEd!
Czarnowłosy wywrócił lekko oczami jednak nie skomentował buntu towarzysza. Zamiast tego spuścił głowę, a delikatny, czuły uśmiech rozjaśnił do tej pory ponurą twarz.
Kto by pomyślał, że temu Ślizgonowi do pełni szczęścia będzie potrzebny akurat ten głośny Puchon?
1 note · View note
welcome-in-my-world-kiddo · 7 years ago
Photo
Tumblr media
Dąb Napoleona, Wisielec, jak kto woli nazywać to drzewo. Stary dąb, Duże rozłożyste drzewo. Piękne o każdej porze roku. Było piękne właściwie. Teraz stoi bez liści, nie wiem czy już nie obumarło. W końcu to już połowa wiosny. Znaczy gdyby wszystko było w porządku to byłaby wiosna. Wyschnięta trawa, brak liści, zwierząt. Powinnam ratować to miejsce, powinnam odżyć, ale to bardzo trudne. To drzewo jest dla mnie symbolicznym połączeniem miedzy światem moim a boskim i kraina umarłych.
-Zastanawiasz się pewnie, dlaczego przeciągnęłam ciebie aż tutaj- przerywam cisze trwająca od paru dni.- wiele drzew podobnych minęliśmy podczas drogi, ale to jest szczególne, bardzo.
-Trzymam się ciebie bo przypomina mi trochę ten świat Pandore, równie zniszczona. Druga sprawa ze jak mi się znudzi to się ulotnie stad.
-I tu się myślisz. Tego świata tak łatwo się nie opuszcza-wspinałam się po lekko nachylonej górce do drzewa. Stare liście i trawa skrzypiały mi pod butami. Dotknęłam kory, taka sama jak ja zapamiętałam. Obeszłam je dookoła i usiadłam oparta o pień patrząc w kierunku gór. Dawno nie byłam w górach. Ciągnie mnie bardzo tam. – Widzisz Jack, nie przyprowadzam tu byle kogo. To drzewo łączy ten świat z światem bogów i krainą umarłych. Mówiąc inaczej jest ono filarem świata. Niestety nie wiem czy nie umarło na zawsze.
-Skoro ten świat przedstawia twoja kondycje to myślę że jeszcze będzie żywe.
-Nie jest powiedziane ze wszystko we mnie żyje. Niektóre rzeczy umarły. No na przykład zaufanie, już nigdy nie zaufam aż tak bardzo. Zbyt bardzo zaufałam. Płace wielka kare za to aktualnie- zaczęłam splatać suche liście traw w wianek.- Najgorsze jest to że on chciał mi pomóc.
-Krzywdzące to dla innych.
-Trudno. Tak uczą mnie bogowie. To od nich zależy los. Jedynie co pozostało mi to dalej trzymać się naiwnej myśli wbitej w moja głowę. Drogi mówiącej o tym, że każdemu, niezależnie co zrobił należy dać szanse i pomóc, ochronić, poprowadzić, być przy nim. Kiedy już się podniesie odejść, pozwolić dalej iść samemu. Tracę na to siłę. Mam ochotę tylko uciec do innego miejsca, może tam będzie łatwiej wrócić do życia.- Wyplatałam nadal wianek, patrząc na góry. Słońce chyliło się ku zachodowi – Tam w górach, może być źródło mojej energii do działania. Dawno temu, przeszłam szlaki z grupą, Diana wilcza pani szła z przodu z innymi. Ja z tylu z jej bagażami i moimi. Sama przeszłam szlaki, bez pomocy. Po zejściu czułam że mogę wszystko. Nadal pamiętam fragmenty szlaków. Góry to zamienione w skały wykrywacze kłamstw, pozwalające człowiekowi poznać samego siebie, a także innych. Każdy musi kiedyś zrzucić maskę. Wszystkie cechy charakteru tworzące osobowość, w ekstremalnych warunkach wychodzą na światło dzienne w skoncentrowanej formie.
-Co ci stoi na przeszkodzie, aby pójść tam?
-Strach-zakładałam wianek z suchych traw, ale zapomniałam że jest przywołany w formie hologramu, co skończyło się tym ze wianek po prostu spadł na ziemie.
-I co, mówiłem przywołaj realna formę.
-Nadal się zastanawiam-odpowiadam śmiejąc się-Boje się tej samotności na szlaku, boje się czy ponownie dam sobie radę. Przeraza strach tej krainy, i przez myśl przechodzi, w jakim naprawdę stanie są góry.
-Góry to potęga, nie łatwo je zniszczyć. Więc może to co zostało tobie silne, nie naruszone jest ukryte w górach. Wróć tam.
1 note · View note
zmojegolasu · 5 years ago
Photo
Tumblr media
Zestaw dla Pary Młodej
bukiet, wianek na głowę, korsarz, ozdoba butonierki, wianki na drzwi wejściowe
0 notes
chojraczek · 8 years ago
Text
Your Guardian Angel - Rozdział Osiemnasty
Stres wypełniał go całego, rozchodząc się po jego ciele ekstremalnie, od stóp aż po czubek głowy. Nie potrafił opanować nawet drżenia swoich dłoni, podczas zawiązywania krawata na mlecznobiałej koszuli, ale z pomocą przyszły drobne dłonie, które go z tego wyręczyły. Odwrócił się do nich przodem, spoglądając w dół na błękitne oczy, które sprawiły, że na krótki moment się uspokoił.
- Jest aż tak źle? - Louis uśmiechnął się delikatnie, starannie i z łatwością wiążąc mu granatowy krawat, zupełnie tak, jakby robił to na co dzień.
- Jest cholernie źle. Stresuję się, bo to już dzisiaj, a ja nie byłem na to przygotowany. Teraz zdaję sobie dopiero z tego sprawę, że moja młodsza siostra wychodzi za mąż.
- Wiesz... Myślę, że Michelle i Peter wzięli ślub już dawno. Bóg już dawno dał im błogosławieństwo, nie potrzeba głupiego papierka z urzędu, aby się związać. Nie liczą się tu kwestie prawne. Tu chodzi tylko o miłość, Harry.
Czy to było bardzo głupie, skoro Harry nagle pomyślał, że z miłości chciał wziąć ślub z Louisem? Czy było szalone, że chciał, aby to pozostało tylko między ich dwójką i Bogiem, ponieważ wszystkim, co się liczyła, była miłość?
- Gotowe. Nie zapomnij włożyć spodni.
Harry pokręcił głową z rozbawieniem, rzucając spojrzenie swojemu odbiciu w lustrze. Miał na sobie jedynie bokserki, koszulę i krawat, ale od samego rana biegał i szukał rzeczy, które gdzieś położył, ale nie pamiętał gdzie. Jednak za każdym razem to Louis był tym, który sprowadzał go na ziemię. Dzięki niemu nie postradał jeszcze wszystkich zmysłów i nie popadł w obłęd.
Włożył na siebie w końcu spodnie od garnituru i niemal od razu wcisnął w ich kieszeń pudełeczko z obrączkami dla Petera i Michelle, bo był pewien, że z tego całego zamieszania mógłby ich zapomnieć. Mimo wszystko uśmiechnął się, ponieważ na ten moment był szczęśliwy. Stojąc w garderobie pośród panującego w niej bałaganu, usłyszał nagle obcy dźwięk, dochodzący z łazienki. Wyszedł niepewnie do swojej sypialni, zapinając mankiety koszuli i zbladł, ponieważ drzwi od łazienki były zamknięte. Ale nie to było najgorsze.
Najgorsza była świadomość, że Harry nie potrafił mu pomóc. Bezradność. Przysiadł na krańcu swojego łóżka, składając dłonie do modlitwy z żałosną nadzieją, że to pomoże. Przysłuchiwał się odgłosom wymiotów, choć tak bardzo nie chciał. Choć dzisiaj chciał zapomnieć o tym, co tak bardzo dręczyło go, odkąd tylko się poznali. Pragnął uleczyć go i sprawić, aby przestał cierpieć. Zaciskał swoje powieki boleśnie i modlił się, był na skraju rozpaczy, kiedy usłyszał, jak zamek w drzwiach się przekręca. Natychmiast stanął na równe nogi i spojrzał na Louisa, który wyglądał tak, jak widział go jeszcze przed paroma minutami. Był może tylko trochę bledszy, a jego włosy były poburzone, ale wciąż uśmiechał się, jakby nic się nie stało.
- Jestem gotowy.
Widząc go, ubranego w granatowy, lekko połyskujący garnitur, Harry przestał na chwilę oddychać. Na kilka chwil. Kilka bardzo długich chwil wstrzymywał swój oddech, ponieważ nie mógł uwierzyć, że własnie przed nim stała miłość jego życia i wyglądała tak olśniewająco, że nie potrafił wyjść z podziwu. Rozchylił swoje usta, ale nic nie było w stanie się z nich wydobyć. Po prostu obserwował go, oniemiały, zupełnie tak, jakby ten obraz miał za chwilę rozpłynąć się i nie zdążyłby go porządnie utrwalić w swojej głowie. Pragnął utrwalać go sobie każdego dnia.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - Louis wyrwał go z zadumy, niezręcznie podpierając się dłonią o framugę drzwi. Jego policzki były zaróżowione, prawdopodobnie przez intensywne spojrzenie Harry'ego. - Coś jest nie tak?
- Nie, po prostu... - pokręcił swoją głową, nie potrafiąc ubrać w słowa tego, co w tym momencie czuł. Nie powiedziałby mu przecież, że mężczyzna jego życia, będący jego własnym ucieleśnieniem piękna, zaparł mu dech w piersi i po raz kolejny uświadomił mu, jak bardzo był w nim zakochany. - Ładnie wyglądasz.
Na usta Louisa wkradł się nieśmiały uśmiech.
- Dziękuję.
- Ja... - urwał, gdy z głowy wypadło mu to, co chciał powiedzieć. Ponownie zaniemówił na krótką chwilę, ponieważ wciąż nie potrafił wyjść z podziwu, jaki Louis był piękny. Coraz częściej to sobie uświadamiał, a kiedy tak się działo, musiał przystawać na moment i przyglądać mu się z zachwytem, co przeradzać się mogło w długie godziny. Czasami go to przerażało, ale przecież w miłości nie było miejsca na obawy. Uśmiechnął się zatem i podszedł bliżej niego. - Myślę, że możemy już jechać.
To był dzień, który miał zmienić nie tylko życie Michelle, ale również i jego. Siedząc na tylnych siedzeniach samochodu Amber wraz z Louisem, ani na chwilę nie puścił jego dłoni. Ściskał ją na swoim udzie, rzucając ukradkowe spojrzenia Louisowi, który zamyślony wpatrywał się w mijane obrazy za oknem. Widział teraz świat rozciągający się przed nim, ale Harry również widział cały swój świat - siedział tuż obok.
Wiele razy wyobrażał sobie ten dzień, ale nigdy nie wyobrażał sobie, że spędzi go z ukochaną osobą, będąc kompletnie innym człowiekiem, niż był jeszcze dwa miesiące temu. Zawsze myślał, że było za późno, aby znaleźć miłość, że nie był stworzony do związania się z kimś na dłużej i już do końca życia każdy jego dzień będzie wypełniała praca i niezobowiązujące romanse. Ale poznał Louisa, a ten nauczył go, że na miłość nigdy nie jest za późno, nieważne, czy masz przed sobą całe życie, czy kilka jego ostatnich dni. Czas nie miał znaczenia.
Choć miał już kilkakrotnie okazję do ujrzenia swojej siostry w sukni ślubnej, chyba po raz pierwszy jego oczy stały się mokre, kiedy ją zobaczył. Była już ubrana w długą, śnieżnobiałą suknię na wzór sukni ślubnej ich matki, a włosy gładko spoczywały na jej ramionach. Na głowie miała wianek z pereł i kryształów, a w dłoni bukiet stokrotek. Gdy tylko dostrzegła Harry'ego w odbiciu lustra, wyłoniła się zza kotary.
- Jesteś - odetchnęła z ulgą i ruszyła w jego stronę zdenerwowana.
- Widać po tobie, że jesteś zdenerwowana - wyszeptał, przytulając ją mocno. - Pięknie wyglądasz. Nie mogę się na ciebie napatrzeć.
Odsunął ją po chwili od siebie, aby po raz kolejny rzucić okiem na suknię, a następnie na jej twarz, którą zdobił delikatny, brzoskwiniowy makijaż. Oczy miała pełne łez, a jej dolna warga drżała, jakby była o krok o rozpłakania się.
- Hej, nie płacz. Rozmażesz się.
- Mam wodoodporny - powiedziała cicho, pociągając nosem. - Naprawdę aż tak bardzo po mnie widać?
- Tak. Ale to dobrze. - rzekł miękko, pocierając jej odkryte ramiona. - Nie martw się.
- Wiem to, Harry, wiem. Ja po prostu jestem taka szczęśliwa, ale jednocześnie tak bardzo mi źle.
Zajęła miejsce na sofie, wachlując twarz dłońmi, aby się nie rozkleić. Harry nie miał jej tego za złe, rozumiał ją doskonale, bo czuł się podobnie. Zajął miejsce obok niej, obejmując ją w pasie.
- Rzadko płaczę z powodu mamy. To może dlatego, że się z tym pogodziłam, a może dlatego, bo niezbyt dobrze ją pamiętam. Ale dziś... - pokręciła swoją głową. - Dziś uświadomiłam sobie, gdy Kelly wykonywała mój makijaż, że mama nigdy nie będzie mogła tego zobaczyć. I chociaż teraz jest dobrze, do końca życia będę odczuwać tę pustkę, bo brakowało w naszym życiu mamy.
- Dlatego się smucisz? - przyglądał się jej uważnie, choć prawdziwość jej słów trafiła do niego niemal od razu. Harry przez całe te lata nie potrafił pogodzić się ze śmiercią mamy, co skutkowało tym, jaki był, gdy dorastał. Ale chociaż myślał o niej często, tęsknił i cierpiał, to chyba nadszedł czas, aby w końcu pozwolić jej odejść.
- Tak. Wiem też, że byłeś z nią bardzo związany, a ja cię tak bardzo kocham. - wyszeptała, a niekontrolowany szloch wyrwał się z jej ust. Gdy dotarł do uszu Harry'ego, ten natychmiast przyciągnął ją w swoje ramiona do uścisku. - Te wszystkie lata patrzyłam, jak dorastałeś, jak stawałeś się coraz bardziej zamknięty w sobie, cichy. Nie wiedziałam, co mam robić, nie wiedziałam jak z tobą rozmawiać. Wiem, że to przez mamę.
Oparł podbródek na czubku jej głowy, wbijając wzrok w okno. Nie potrafił dłużej wstrzymywać targających nim emocji, ponieważ obraz przed nim zdążyły przysłonić łzy, a przysiągł sobie, że nie będzie płakał. Nie przed powiedzeniem sobie „tak” przed ołtarzem przez Michelle i Petera.
- Zawsze byłeś moim kochanym starszym bratem, dziękuję ci za wszystko, braciszku.
- Ja też cię kocham, siostrzyczko.
Nie powstrzymywał się już dłużej, gdy pojedyncza łza zaznaczyła smugę na jego policzku. Zacisnął swoje powieki, nie potrafiąc powiedzieć niczego więcej przez ściśnięte gardło. Nie pamiętał, kiedy ostatnio rozmawiali tak szczerze, jak w tym momencie, ale moment ten był jednym z najważniejszych w jego życiu. Pragnął złapać go i skryć głęboko w swoim sercu.
- I wiesz co? Spokoju nie dawała mi myśl, że jesteś samotny, ponieważ zasługujesz na wszystko, co najlepsze. Chciałam, aby znalazł się ktoś, kto będzie ci każdego dnia udowadniał, że cię kocha. Bałam się, że już jest za późno, że zamknąłeś się w sobie na zawsze, że... - urwała, aby wziąć głęboki oddech i odsunęła go od siebie, aby uważnie spojrzeć na jego twarz. Choć oczy miała mokre od łez, uśmiechała się delikatnie. - A później powiedziałeś nam o tym, że kogoś masz, a ja wiedziałam, że to nie jest przypadek. Wiem, że czekałeś na niego całe swoje życie. Musi być cholernie wyjątkowy.
Harry z trudem odpychał od siebie myśli o chorobie Louisa. Nie mogła niszczyć dzisiejszego dnia. Dziś odchodziły w zapomnienie wszystkie zmartwienia.
- Jest.
- Jestem w stanie pokochać go tak samo, jak ciebie.
- Właściwie to masz do tego okazję... Czeka za drzwiami.
- Wiem. Dlatego teraz cię stąd wyproszę i zrobię ci wstyd.
Z tym wstała, ignorując pełne zdziwienia spojrzenie Harry'ego, który odprowadził ją wzrokiem.
- Michelle?! Jestem twoim bratem! - oburzył się.
Siostra natychmiast otworzyła drzwi i wychyliła głowę, prawdopodobnie szukając na zewnątrz Louisa. Po tym odwróciła się do Harry'ego ze słodkim uśmiechem.
- Muszę cię stąd wyprosić, Styles.
- Się robi, Pani Fraiser - pokręcił głową rozbawiony i gdy upewnił się, że jego policzki były już suche i bez śladu łez, podniósł się i ruszył w stronę drzwi. Minął się w nich z Louisem, a kiedy ich spojrzenia się spotkały, Harry'emu serce zaczęło bić szybciej. Nie mieli jednak szansy na zamienienie chociażby jednego słowa, bo Michelle wciągnęła Louisa za ramię do środka, więc Harry był zmuszony wyjść na zewnątrz.
- Uważaj, nie wierz w nic, co ona mówi! - zawołał jeszcze, zanim drzwi się zatrzasnęły.
Wsadził dłonie w kieszenie spodni i zaczął krążyć w kółko, nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Nie wiedział, dlaczego Michelle chciała porozmawiać z Louisem, ale wydawało mu się, że było to coś więcej, niż opowiedzenie mu jakiejś żałosnej historii z jego młodzieńczych lat. Musiało być to coś więcej, bo kiedy drzwi z powrotem się otworzyły po dziesięciu, ciągnących się w nieskończoność minutach i stanął w nich Louis, wyglądał, jakby uśmiech odcisnął się na jego ustach na wieki i nie zamierzał nigdy stamtąd schodzić, a jego policzki były intensywnie czerwone.
- Jestem gotowa - oznajmiła Michelle, stając tuż obok Louisa i narzuciła na ramiona bolerko. Nie była już tak przestraszona, jak wtedy, gdy szlochała w ramionach Harry'ego. Wyglądała teraz na całkowicie zdecydowaną i pewną swojej decyzji.
Harry mógł przysiąc, że był zestresowany bardziej, niż sama Michelle, bardziej niż ktokolwiek na sali mógłby być. Stał z Louisem w pierwszym rzędzie, gdy rozbrzmiała muzyka weselna, a po chwili długą, wąską ścieżką, wyściełaną płatkami róż, kroczyła jego siostra, prowadzona przez ich ojca. Wiedział, że moment ten zapamięta na długo; bijące od niej piękno i szczęście, jej oczy przysłonięte łzami, powolne, ale zdecydowane kroki ku lepszej przyszłości. Zdecydowanie lepszej, szczęśliwej.
Nie potrafił odwrócić od niej swojego wzroku, ale mimo wszystko tak, jakby robił to automatycznie, sięgnął dłonią do tyłu, aby odnaleźć dłoń Louisa i ścisnąć ją. A kiedy poczuł jej ciepło, był pewien, że ten moment był najszczęśliwszym momentem w jego życiu. Nieważne, że przy zawarciu przysięgi małżeńskiej jego gardło się zacisnęło, a jego dłonie drżały, gdy podawał nowożeńcom obrączki i o mało nie upuścił ich na ziemię.
Miał również wrażenie, że była osoba, która skupiała się na całej ceremonii, ale jednocześnie skupiała się na nim. Czuł na sobie jego wzrok, kiedy podczas wypowiadania „tak” przez Michelle, z jego ust również wyrwał się cichy szept. Tak.
Nie on jeden wycierał kciukami łzy z kącików oczu. Skromna, ale piękna ceremonia zapierała dech w piersi i ruszała nawet najbardziej skamieniałe serca. Jednak nie było czasu na łzy - dzisiejszy dzień był powodem do świętowania. Czekała ich jeszcze długa noc, pełna tańców, śpiewów, zabaw i toastów.
Harry zajął miejsce obok swojego ojca, który z kolei siedział tuż przy swojej ukochanej córce. Po jego prawej stronie siedział Louis, który ani na chwilę nie opuszczał jego boku. Gdy na niego spoglądał, w jego oczach widział nic innego, tylko czyste szczęście. Był zachwycony nie tylko samą uroczystością, ale także okolicznościami.
- Ohyda, nie lubię tortów - wymamrotał Harry, gdy kosztowali tortu ślubnego i po uprzednim upewnieniu się, że nikt go nie obserwował, schylił się i wypluł wszystko do serwetki. Na ten widok Louis prawie się zakrztusił.
- Czy ty naprawdę to zrobiłeś? - próbował powstrzymać swój śmiech.
- Nie myśl, że jeśli to zjesz, będę cię po tym całował - zażartował, ale nie przemyślał dokładnie tego, że Louis mógłby wziąć to na poważnie.
Przestał jeść i sięgnął po serwetkę, po czym z czystym sumieniem zrobił to samo, co Harry.
- Mam to teraz trzymać tak w ręce?
- Chciałbym powiedzieć, abyś wyrzucił pod stół, ale nie mam ośmiu lat.
- To nie tak, że właśnie zachowujemy się na osiem - szepnął Louis i wtedy oboje zaśmiali się cicho. W rezultacie schowali serwetki za talerzami, tak, aby nikt na obecną chwilę nie mógłby ich znaleźć.
Louis nie odstępował go na krok nawet wtedy, kiedy para młoda wykonywała swój ślubny taniec do piosenki Eda Sheerana, i prawdopodobnie wtedy, gdy znana melodia dobiegła do ich uszu, obojgu przypomniał się wieczór spędzony w ogrodach miłości. Harry właśnie wtedy chwycił dłoń Louisa i, spoglądając mu głęboko w oczy, poprosił o taniec. Był to pierwszy raz, gdy trzymał za dłoń mężczyznę przy wszystkich swoich znajomych, przy rodzinie. Nie widział jednak nikogo, prócz Louisa - w tym momencie liczył się tylko on.
- Kocham cię - wyszeptał wprost do jego ucha, gdy kołysali się powoli w rytm muzyki. Nie miał żadnych wątpliwości, żadnych obaw. Był pewien, że kochał i pragnął, aby Louis o tym wiedział.
I chociaż spodziewał się najgorszego - przerażenia w jego oczach, niepewności co do odwzajemnienia uczucia, odrzucenia - Louis jedynie wtulił się w niego mocniej i trącił nosem jego szyję, zanim odparł:
- Ja ciebie też kocham, Harry.
Jakie to uczucie kochać i być kochanym? Nie potrafił dokładnie tego opisać. Gdyby zechciał spróbować, zabrakłoby mu czasu, słów, ponieważ żadne słowa nie były wystarczające, aby móc to wyrazić. Mógłby porównać to do latania, chociaż nigdy nie umiał latać. Był jednak pewien, że Louis posiadał niewidzialne skrzydła z tyłu pleców, ponieważ był jego aniołem. I wszystkim, czego pragnął, było to, aby nie odlatywał tam, skąd przyleciał.
Mógłby porównać to do smagania wiatru, świeżego powietrza wiosną, zapachu morskiej bryzy i jej dotyku na skórze; czegoś jednocześnie tak naturalnego, do czego przywykł i co czyniło go żywym. Nigdy nie śniło mu się doświadczyć tego na własnej skórze - zakochania, miłości. Nigdy nawet nie podejrzewał, że tak to wszystko wygląda, że miłość potrafi uskrzydlać i robić z człowiekiem rzeczy nadludzkie, zdecydowanie przenosząc go w inny świat. Ale mimo tego, jak bardzo silne było to uczucie, zdał sobie sprawę, że nie potrzebował niczego więcej.
Mógł stwierdzić, że każdy definiował miłość inaczej. Definicja miłości dla każdego była inna, dla niektórych niezrozumiała, zbyt zawiła, inni mogli postrzegać ją jako miejsce; mogła występować pod każdą postacią, mogła być niepostrzeżona, a czasami widzialna i świadoma, obecna w naszym życiu i dająca o sobie znać na każdym kroku. Mogła być każdą emocją, najcichszą i najpiękniejszą melodią, smakiem, słodkim lub gorzkim, zapachem, subtelnym i intensywnym. Ale mimo wzorców, nie było sposobu, w który każdy zdefiniowałby tę miłość dokładnie tak, aby wyrazić to, czym naprawdę była. Bo mimo różnic w odbieraniu bodźców i ich własnej interpretacji, każdy kochał tak samo.
Rozmawiając z Michelle i popijając wino ze swojego kieliszka, wpatrzony był w Louisa, który nieco dalej stał i rozmawiał z jego ojcem prawdopodobnie o mało istotnych rzeczach, a mimo to bawił się swoimi dłońmi zdenerwowany.
- Spójrz na mnie w końcu - Michelle trąciła dłonią jego ramię, przez co natychmiast na nią spojrzał.
- Słucham?
- Nie gap się tak na niego. Przecież ci nie ucieknie.
- Patrzyłem się na tatę - skłamał. - Ma ładny krawat.
Michelle wyglądała na nieprzekonaną, ale nie skomentowała tego. Zwróciła swój wzrok na obrączkę na swoim palcu, a Harry podążył za nią spojrzeniem.
- Teraz twoja kolej, bracie - odezwała się z uśmiechem.
Harry bardzo chciał odwzajemnić jej uśmiech, ale nie potrafił. Zanim jednak smutek miał szansę na dobre wedrzeć się do jego serca, poczuł nieznaną dłoń na ramieniu, która rozwiała jego myśli.
Przed oczami ujrzał Holley. Wyglądała tak pięknie, że przez krótki moment nie wiedział, co powiedzieć. Mógł jedynie przyglądać się jej splecionym w warkocza włosom, długim rzęsom i opalonej skórze, odkrytej przez błękitną sukienkę.
- Harry? - zaśmiała się cicho, przypatrując się mu z rozbawieniem. - Powiedziałam ci cześć.
- Więc ci odpowiadam. Cześć.
- Gdzie zgubiłeś Louisa?
- Rozmawia z tatą.
Na wspomnienie o Louisie, jego policzki nieznacznie się zaróżowiły.
- Nie widziałem cię podczas ceremonii, gdzie byłaś?
- Tuż obok ciebie, ale wciąż gapiłeś się na Louisa. Nie dziwie ci się, jest cholernie przystojny.
- Naprawdę tak myślisz? - poczuł ukłucie zazdrości w sercu, choć każdy mógłby stwierdzić, że nieuzasadnione. Nie potrafił jednak tego powstrzymać, gdzieś w środku niego zrodziło się poczucie, że Louis należał do niego. - Nie potrafię się z tobą nie zgodzić.
- Szkoda, że jesteście razem.
- No, szkoda - powiedział nieco oschle, zaciskając mocniej palce na szklanym kieliszku.
Przyjaciółka dopiero po chwili zorientowała się, co tak naprawdę powiedziała. Rozchyliła szerzej swoje oczy, ale nie dane jej było się wytłumaczyć, bo Harry ponownie przemówił:
- Jestem szczęśliwy z nim. A teraz przepraszam, idę do mojego chłopaka.
Przepełniony złością i rozczarowaniem, wyminął ją, kierując się wprost do miejsca, gdzie stał Louis. Nie mógł uwierzyć, że z ust Holley wypadły takie słowa, choć tak bardzo jej ufał i miał wrażenie, że mógł powierzyć jej wszystkie tajemnice. Teraz przekonał się, że się mylił.
Gdy stanął za jego plecami, Louis nagle odwrócił się, zderzając się tym samym z jego torsem.
- Och! - odruchowo złapał się jego ramienia i już otwierał usta, gotów, aby zacząć przepraszać, kiedy w końcu zorientował się, na kogo wpadł. - Nie strasz mnie tak, Harold.
Mimo wszystko mały uśmiech wkradł się na jego usta.
- Rozmawiałem z twoim tatą.
- Ach tak? I jak było? - jego humor natychmiast się poprawił i zapomniał już o sytuacji sprzed chwili, mogąc w pełni rozkoszować się okazją do rozmowy z Louisem.
- Nie tak źle. Chyba przeszedłem test. - wzruszył swoimi ramionami. - Chciałbym z tobą teraz porozmawiać, ale obiecałem twojej siostrze taniec...
-Chyba zaczynam się powoli robić zazdrosny...
Louis jedynie pokręcił swoją głową, śmiejąc się pod nosem i otrzymał małego buziaka w usta, zanim odszedł, a Harry wodził za nim wzrokiem cały ten czas. Obserwował, jak dwie miłości jego życia, Michelle i Louis rozmawiają cicho podczas tańca, znikając co jakiś czas w tłumie, a duma wypełniała go całego. Nie mógłby być szczęśliwszy, widząc, jak jego rodzina zaakceptowała Louisa. Niemal go pokochali.
To był naprawdę szalony wieczór. Harry starał się nie pić dużo, co było dość trudne, bo ilekroć chciał uciec do łazienki pod pretekstem złego samopoczucia albo spotkać się z Louisem na tarasie, ktoś wciskał mu w dłoń kieliszek, a on nie potrafił odmawiać. Był zmuszony do rozmowy z każdym wujkiem i ciotką, ale nie tylko on - Louis był maltretowany przez każdą, obecną tu osobę, więc zamiast spędzić ten czas razem, mijali się jedynie.
Gdy zbliżała się dziesiąta wieczorem, a Matthew wciąż biegał z aparatem po całej sali, twierdząc, że chce upamiętnić te piękne chwile i umieścić w albumie, Harry w końcu miał szansę odetchnąć świeżym powietrzem. Zostawił marynarkę na krześle i podwinął rękawy koszuli do łokci, i kiedy w końcu znalazł się na pustym tarasie, ktoś niespodziewanie chwycił go za ramię.
- Nie, mam dość - jęknął w proteście i odwrócił się. Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił, gdy dostrzegł Louisa.
- Nie mam siły - wyznał, choć uśmiechał się radośnie. - Poważnie, nigdy się tak nie wytańczyłem.
- Chcesz iść do domu?
Odruchowo złapał go za dłoń i przyciągnął do siebie.
- Sam nie wiem. Myślisz, że to tak wypada? W sumie jest tu trochę duszno.
- Dużo wypiłeś?
- Tylko dwa kieliszki wina.
Harry skinął swoją głową i przycisnął usta do jego czoła. Oplótł dłonie wokół jego drobnego ciała, a Louis wtulił się w niego posłusznie.
- Możemy... wracać... - wyszeptał i w tym samym momencie poczuł usta Louisa, sunące w górę i w dół jego szyi. Zaskoczyły go, ale jak najbardziej pozytywnie.
Zacisnął palce na bokach jego koszuli i rzucił okiem w stronę drzwi, aby upewnić się, że nikt na nich nie patrzył. Zaskoczyło ich jednak coś innego. Z każdą, mijającą sekundą rosło poczucie, które sprawiało, że chcieli więcej. Louis pocierał palcami boki jego szyi, a następnie zsunął je na kołnierzyk od jego koszuli, delikatnie szarpiąc.
- Jedźmy do domu.
Harry miał wrażenie, jakby czas dłużył się niemiłosiernie podczas oczekiwania na taksówkę. Gdyby nie martwił się o Louisa, mimo zawartości procentów w swoim krwiobiegu bez wahania wsiadłby za kierownicę, pożyczając samochód od Amber bądź Carlo. Teraz jednak liczyło się jedynie to, aby dostać się do jego mieszkania jak najszybciej i najbezpieczniej, więc kiedy czarne auto zatrzymało się w końcu przy krawężniku, bez zbędnych słów wsiedli do środka.
- Mount Square - rzucił do kierowcy, nie kłopocząc się nawet z zapięciem swoich pasów.
Przeniósł swój wzrok na Louisa, który wpatrywał się w niego bez mrugnięcia okiem. Planowanie czy nie, Harry po prostu nie mógł się powstrzymać, dlatego szybko odnalazł drogę do jego różowych ust. Pochylił się i przycisnął do nich swoje, dłoń opierając na skórzanym obiciu siedzenia obok jego ud, a ręce Louisa wylądowały na jego karku. Zaczęli całować się subtelnie i powoli, niespiesznie, ponieważ wiedzieli, że czekała ich jeszcze długa noc. Ten pocałunek był inny, niż zwykle - zwiastował, że dzisiejszej nocy wydarzy się coś wyjątkowego, czego ze zniecierpliwieniem wyczekiwali.
W pewnym momencie, palce Louisa zwinnie zaczęły odwiązywać jego krawat, ale w porę oprzytomniał i pozostawił go w spokoju. Harry pragnął, aby rozebrał go tu i teraz, ponieważ z każdą sekundą pragnął go coraz bardziej. Pragnął trzymać jego nagie ciało w swoich ramionach i całować każdy, odkryty kawałek jego skóry, naznaczając ją siniakami i śladami jego ust. Auto wypełniała cicha muzyka, dobiegająca z radia i ciche mlaśnięcia ich ust. Zmieszany taksówkarz rzucał im spojrzenia w lusterku, wyglądając, jakby był w stanie oddać wszystko, byleby dotrzeć już na miejsce. Kiedy tak więc się stało, nie liczył nawet, czy Harry zapłacił mu tyle, ile powinien, po prostu odjechał.
Otarł usta wierzchem dłoni, a stojący obok zdyszany Louis zachichotał cicho.
- To chyba nie była najlepsza noc w jego życiu.
- Chyba nie - chwycił go za dłoń i ruszyli do windy.
Ale oboje mogli sprawić, aby ta noc była najlepsza w ich życiu.
Wpadli do mieszkania ze złączonymi ustami, niemal potykając się w progu. Harry trzymał ciasno ciało Louisa, na oślep prowadząc go tyłem w stronę sypialni, co było trudne przez pocałunek i ciemność, panującą w mieszkaniu. W między czasie zsunął marynarkę z jego ramion i rzucił ją niedbale jeszcze gdzieś w korytarzu, a kiedy jego kolana zderzyły się z ramą łóżka, po prostu gładko opadł na nie plecami razem z Harrym.
Ich przyspieszone oddechy wzajemnie się mieszały, podczas gdy Harry rozpinał guziki jego koszuli, niemal rozrywając ją na strzępy. Louis poszedł w jego ślady, nie będąc mu dłużnym. Ściągnął z niego koszulę i wplótł palce w jego gęste włosy, ponieważ usta Harry'ego przeniosły się na jego szyję, gdzie zaczął składać mokre i gorące pocałunki. Po raz pierwszy miał okazję do całowania jego szyi, przygryzania jej i ssania wrażliwej skóry centymetr po centymetrze. Dłońmi powoli ściągał spodnie od jego garnituru, a Louis nie opierał się, wręcz przeciwnie - uniósł swoje biodra, aby łatwiej mu było je zdjąć.
- Harry... Och, Harry - wyszeptał, odchylając głowę w bok. Z jego ust uciekał cichy pomruk, świadczący z rozkoszy, jaką dostarczały mu pocałunki mężczyzny.
Harry delektował się każdym dotykiem jego ciepłej skóry i jej zapachem, ustami jeżdżąc po jego szyi, ramionach i w końcu na jego torsie. Zaznaczał nimi mokrą ścieżkę coraz niżej, a kiedy dotarł do pępka i wrócił nimi do jego obojczyków, Louis niespodziewanie drgnął.
- Nie tutaj. Boli.
Wiedział, że musiał obchodzić się z nim najdelikatniej, jak umiał. Chwyciwszy jego uda w swoje duże dłonie, bał się je chociażby unieść w górę w obawie, że zrobi mu krzywdę. Całował zatem jedynie jego szyję i sunął dłońmi po jego szczupłych udach przez kilka, długich minut, dopóki Louis nie rozchylił swoich nóg, wpuszczając pomiędzy nie Harry'ego.
Pierś Louisa falowała coraz szybciej, wraz z coraz szybszym oddechem, jaki opuszczał jego usta. Dłonie Harry'ego były wszędzie: na tyle jego nagich ud, na jego brzuchu, na jego biodrach. Wyczuł też wtedy wystające kości, które sprawiały wrażenie, jakby miały lada chwila przebić się przez niesamowicie gładką i cienką, niemalże przezroczystą skórę.
Tracili poczucie czasu, a żar namiętności płonął w ich ciałach i rozpalał ich do czerwoności. Choć chwila, której tak długo wyczekiwali, zbliżała się nieubłaganie, towarzyszyła im również niepewność i strach.
- P-Poczekaj. Poczekaj, Harry.
Mężczyzna posłusznie uniósł głowę, spoglądając na jego twarz.
- Chcę z zrobić to z tobą.
- Ja z tobą też.
- Dobrze - pokiwał swoją głową, zwilżając językiem wargi. - Poczekaj tu na mnie.
Na drżących nogach wstał, a Louis odprowadził go spojrzeniem, unosząc się na łokciach. Podczas krótkiej wędrówki do łazienki, rozważał w głowie krótko, czy to, co robili, było odpowiednie, czy to aby nie za szybko i czy potrafił zająć się Louisem tak, aby nie sprawić mu bólu. Był równie zdenerwowany, co on sam, a kiedy wrócił z powrotem z paczką prezerwatyw w dłoni, zastał go leżącego płasko na łóżku i wpatrującego się w sufit.
Harry powrócił do poprzedniej czynności, jaką było obdarowywanie pocałunkami każdego, odkrytego kawałka skóry Louisa, osiągalnego tylko dla niego, jego spragnionych oczu i ust. Nie tylko jego skóra, cały on. Osiągalny był dla jego spragnionej duszy i łatał każdą ranę.
- Kocham cię, kocham cię, kocham cię... - szeptał jak szalony, doprowadzając tym Louisa na skraj szaleństwa. Tym samym odwracał jego uwagę od tego, co miało nadejść, i nim się zorientował, zsunął bieliznę z jego ud. - Powiedz mi, że ty mnie też.
- K-Kocham cię, Harry.
- Ja ciebie też kocham. Ja ciebie też... - przycisnął wargi do jego ucha, szepcząc mu te słowa jeszcze długi czas.
Chciał sprawić, aby to wydarzenie było najlepszym w ich życiu. Aby było jak najmniej bolesne, a pełne uniesień i czułości, że zapamiętają je na długo. Właśnie łamali bariery i udowadniali sobie, jak bezgranicznie sobie ufali. Nie było to jedynie intymne zbliżenie ciał, było to intymne zbliżenie serc i dusz. Harry troszczył się o niego jak o najcenniejszy skarb na świecie; gdy w końcu połączył ich ciała, trzymał ciało Louisa blisko siebie i wciskał twarz w jego szyję, nie przestając powtarzać mu, jak bardzo go kochał.
- Czy wszystko dobrze? - zapytał zmartwiony, nie poruszając się nawet na chwilę, choć tak bardzo było to trudne, bo Louis był niesamowicie ciepły. Próbował sprawić, aby nie czuł bólu nawet w najmniejszym stopniu, dlatego cały ten czas wyciskał mokre pocałunki na jego szyi i ramieniu, kciukami pocierając jego biodra.
Louis westchnął głęboko i w odpowiedzi zacisnął tylko uda na jego bokach, co miało dać Harry'emu znak, aby nie przestawał.
- T-Tak mi dobrze, Harry, tak mi dobrze...
Harry nie pamiętał dnia, kiedy uprawiał seks z miłości, kiedy rzeczywiście mógł nazwać to kochaniem się. Teraz to nie była jedynie potrzeba zaspokojenia swoich seksualnych fantazji, wyładowania długo tłumionego napięcia. To było pragnienie, potrzeba bliskości, jakiej jeszcze nie doznał.
Sypialnię wypełniały ich szybkie oddechy, szelest pościeli i dźwięk ocierania o siebie ich spoconych ciał, które pasowały do siebie idealnie, poruszając się w stałym tempie. Harry poruszał się powoli i zwalniał czasami, gdy cichy jęk Louisa uciekał z jego ust i działał kojąco na jego uszy. Kochali się długo i namiętnie, wędrując dłońmi po swoich ciałach i poznając każdy ich zakamarek, każde wgłębienie, każdą wypukłość.
Rozkosz rozchodziła się po jego ciele i dobrze wiedział, że chwila uniesienia się zbliżała. Dyszał w szyję Louisa i mamrotał niezrozumiałe mu słowa, które miały być wyznaniami miłości, przeplatanymi z wiązankami przekleństw, a Louis pojękiwał cicho i przesuwał dłońmi po jego ramionach, plecach i łopatkach, zaciskając na nich swe paznokcie.
W pewnym momencie podkurczył palce u stóp i zacisnął powieki, kiedy poczuł ucisk w dole w brzucha i niebywałe ciepło, szarpiąc swoimi biodrami. Osiągnął spełnienie właśnie w tej chwili, cały spocony i roztrzęsiony z rozchodzącej się po jego ciele rozkoszy. Dreszcze przechodziły przez całe jego ciało, wzdłuż kręgosłupa aż po czubki palców u stóp.
- Kocham... Kocham... - wykrztusił, jednak nawet wtedy myślał tylko o Louisie. Sięgnął dłonią w dół, aby sprawić, że dozna podwójnej przyjemności i kiedy w końcu tak się stało, a Louis wcisnął tył głowy w poduszkę, szepcząc z trudem jego imię, dopiero wtedy poczuł pełną satysfakcję. - Och, Louis...
Myśli w jego głowie przeciskały się jedna przez drugą, nie pozwalając mu poskładać ich w spójną całość. Jedynym, czego był pewien, była bezgraniczna miłość do Louisa. Świadomość, że trzymał go właśnie w swoich ramionach, próbującego uspokoić swój oddech, czyniła go najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Jak zahipnotyzowany przypatrywał się jego twarzy; rozchylonym ustom, spomiędzy których uciekał drżący oddech, splątanym kosmykom włosów, poprzyklejanych do jego spoconego czoła i dłoniom, które zaciskał w pięści po obu stronach swojej głowy.
Nie mieli siły na nich więcej, prócz cichego „kocham cię”, które mogli powtarzać nieskończoną ilość razy, ale żaden raz nie był wystarczający. Harry pragnął powtarzać mu to każdego dnia i na każdym kroku uświadamiać mu, jak bardzo był ważny. Pragnął zadbać o niego do samego końca i nie odstępować go na krok, ponieważ Louis zasługiwał na wszystko, co najlepsze. Zasługiwał na miłość, którą Harry zamierzał mu zaoferować, choć i tak zdołał już oddać mu swoje serce.
Tulił go ciasno do swojej piersi, z ramieniem wokół jego ciała i z ustami przyciśniętymi do jego czoła, ale choć czuł się spełniony i wykończony, nie mógł zmrużyć oka. Louis zasnął dobre kilka chwil temu, tuż po tym, gdy Harry doprowadził ich oboje do porządku, ale on sam nie potrafił zasnąć. Dłonią wodził po nagich plecach mężczyzny i jego pośladkach, ze wzrokiem utkwionym w suficie i gdy tak rozmyślał, zaczął wyciągać pewne wnioski.
W jego życiu nastał taki czas, kiedy to musiał dojrzeć, choć miał zaledwie dziesięć lat. W jego obowiązkach leżało dbanie o swoją młodszą siostrę i o samego siebie, a także swojego ojca. Był małym chłopcem, ale niespodziewanie wszystko zwaliło się na jego głowę, choć nie wiedział jeszcze za wiele o świecie. W wieku trzynastu lat po raz pierwszy obronił swoją młodszą siostrę przed dokuczającymi jej kolegami i właśnie wtedy zrodziło się w nim poczucie odpowiedzialności, które narastało wraz z mijającymi latami.
Resztę swojego życia żył w przekonaniu, że odnosząc sukcesy zawodowe stanie się spełnionym mężczyzną i poniekąd stało się to jego celem na przyszłość - bezustanna praca. Gdy jego mama jeszcze żyła, zwykła mawiać: „Każdy z nas ma szansę, aby trzymać w rękach cały swój świat, kochanie. Jeśli odpowiednio się postarasz, możesz osiągnąć to i wtedy staniesz się naprawdę szczęśliwym człowiekiem. Po prostu nie pozwól, aby miłość kiedykolwiek cię opuściła.”. A Harry zawsze brał to zbyt dosłownie i naprawdę chciał trzymać w swoich rękach cały świat. Pracował ciężko i motywował się jej słowami, gdy przychodziły trudne dni pełne zwątpień i porażek. Ale, choć minęło naprawdę sporo czasu i Harry był pewien, że to, czym się kierował było najważniejszą wartością, dopiero teraz zrozumiał, o co naprawdę jej wtedy chodziło.
Harry trzymał właśnie w rękach cały swój świat i tak, jak zapewniała, był naprawdę szczęśliwym człowiekiem.
I nigdy więcej nie pozwoli, aby miłość kiedykolwiek go opuściła.
6 notes · View notes
amadeleinethings · 8 years ago
Text
Truth Be Told (I Never Was Yours) - Rozdział 7: Flower Crowns and Curls
Tumblr media
Autorka:  JustForTommo (tumblr)
Tłumaczenie: Madeleine
Baner: Mini
Zgoda: jest
Pairing: Harry Styles/Louis Tomlinson
Opis: Louis i Harry mają skomplikowaną przeszłość, Louis bierze ślub z kimś, kto nie jest Harrym, a wszechświat postanowił z nich zakpić i zrobić Harry'ego organizatorem ślubu.
                                       >>MASTERPOST<<
You’re waiting for someone to put you together, You’re waiting for someone to push you away. There’s always another wound to discover, There’s always more you wish he’d say. -Vertical Horizon
Miejsce jest przepiękne. Absolutnie przepiękne. Jest wszystkim, co Louis kiedykolwiek sobie wyobraził, kiedy myślał o swoim ślubie.
Są w Rossett Hall i jest całkowicie fantastycznie. Jest tutaj teren zewnętrzny wokół tylnej części, który posiada mały trawnik i wyznaczoną, zrobioną z żelaza altankę na środku gdzie będzie stał i tak wiele kwitnących krzewów wokół. Jest bezwarunkowo oszałamiająco. Obszar jest stosunkowo mały i spokojny, z dala od wszystkiego rozpraszającego i głównych ulic, więc nie będzie żadnych nieznośnych hałasów w środku tego wszystkiego.
To wszystko, czego kiedykolwiek chciał.
I Harry znalazł to dla niego.
Słońce próbuje zajrzeć przez zasłonę chmur, a lekka bryza utrzymuje powietrze chłodniejszym niż powinno być jak na późną wiosnę. Louis jest otulony w kurtkę jeansową z wełnianym kołnierzem: kurtkę, która, myśli, mogła należeć do Harry'ego dawno, dawno temu. Harry stoi po jego prawej w długiej, czerwonej flaneli i czarnych obcisłych spodniach, a Aiden po lewej ze spodniami od garnituru i zapiętą koszulą. Musiał wcześniej wyjść z pracy na to, coś na co narzekał przez całą jazdę.
Jazda tutaj trwa około dwie godziny, ale to nic, czego ich rodziny nie mogłyby zrobić na tak wielką okazję, a miejsce jest niesamowite. Ślub musi odbyć się tutaj.
- Musimy mieć to tutaj - oznajmia Louis, gestykulując dookoła - Jest idealnie.
Harry wygląda na zadowolonego z siebie i Aiden wzrusza ramionami.
- Jeśli to jest to czego chcesz, skarbie - mówi Aiden podczas rzucenia kilku spojrzeń w koło.
Wygląda na zmęczonego, opuchnięte worki pod oczami, a quiff nie tak wysoki i prosty jak zazwyczaj. Przewraca głowę nad ramieniem żeby rozciągnąć kark, a Louis może usłyszeć trzask, jak jego kręgi się wyrównują. 
- W porządku? - pyta cicho, obracając do Aidena i umieszczając rękę na jego ramieniu.
Aiden skina i posyła mu mały uśmiech.
- Więc pobieramy się tutaj? Zostaniesz panem Grimshawem i powiesz mi "tak" pod tą fantazyjną altanką? - Aiden pyta, poruszając brwiami.
Louis kręci głową i chichocze cicho.
- Taki jest plan, no nie?
Harry oczyszcza gardło i Louis stara się utrzymać grymas z dala od swojej twarzy. Przez sposób w jaki oczy Aidena zwężają się i go lustrują, nie wykonuje dobrej roboty.
- W porządku, więc tutaj mamy ścieżkę. Louis będzie szedł w jej dół, tutaj, i po każdej stronie będą ustawione krzesła. Wtedy ty będziesz stał tutaj, Aiden, i będziemy mieć kwartet, którego słuchaliśmy na ostatnim spotkaniu, który zagra coś z waszego wyboru, kiedy będziesz szedł wzdłuż alejki. Pastor John dokona przysięgi. Będzie szybko i bezboleśnie, następnie wasza dwójka może stać przy drzwiach bocznych, podczas kiedy goście będą udawać się do sali bankietowej po jedzenie. 
Louis kiwa głową i przenosi ciężar ciała z nogi na nogę. To miejsce jest idealne i wszystko o czym może myśleć, to fakt, że Harry dokładnie wiedział gdzie będzie chciał się pobrać.
Znalazłem idealne miejsce dla ciebie Lou xx, mówiła wiadomość. Dwa dni później, jechali by je zobaczyć, a Harry był już na miejscu.
Udają się przez budynek, wysoki i zbudowany ze starych, naświetlonych kamieni jak z zamku oraz zestawu drewnianych schodów. Kiedy wchodzą do pokoju gdzie Louis będzie się przygotowywał, jego szczęka opada. Jest urządzony w czerwień i biel z podłogą z drewna dębowego i ogromnym oknem, które wychodzi na miejsce ceremonii. Lustro ozdobne zdobi jedną ze ścian, a łóżko z baldachimem spoczywa naprzeciw innej. Koce wyglądają pluszowo i drogo i są róże rozrzucone wzdłuż łóżka i poduszek.
- To tutaj będziesz się przygotowywał, Louis. To miejsce gdzie możecie także um.. - kaszle - gdzie możecie spędzić waszą pierwszą..noc.
Louis przełyka i czuje jak jego policzki się ocieplają. Powietrze nagle wydaje się zbyt ciasne w jego płucach, a poczucie wstydu wypełnia głęboko jego wnętrzności.
Co jest głupie. Jest dorosłym mężczyzną, który jest zaręczony. Nie powinien czuć wstydu, gdy ktoś wspomina jego noc poślubną.
Aiden wskakuje na łóżko i kładzie na plecach, tworząc ze swojego ciała gigantyczne X.
- Mmmm, wygodne. Chcesz tutaj do mnie przyjść, kochanie?
Louis prycha i wzrusza ramionami podczas próby zignorowania oczu, które może poczuć wypalające dziurę w jego czaszce. Wskakuje na Aidena i przypadkowo uderza go łokciem w brzuch. 
- Ow, skurwielu, złaź! - wydziera się, spychając Louisa na bok.
- Ja po prostu...uh..będę na zewnątrz - mówi Harry przez westchnięcie i wychodzi za drzwi.
Louis stara się zignorować poirytowany głos w swojej głowie (sercu), mówiący mu jakim jest potworem i nie zasługuje na kogoś takiego, jak Harry. Głos mówi mu, że jest potworną istotą ludzką i brzmi odrobinę jak Mark.
Aiden pochyla się do niego i uśmiecha w dół ze swojego miejsca na poduszkach. Kończą uśmiechając się do siebie nawzajem przez jakiś czas i przez moment, Louis może przypomnieć sobie jak to było, gdy po raz pierwszy zaczęli się spotykać. Wszystko to było zuchwałymi flirtami i szybkimi rozmowami w czasie ich przerw obiadowych w pracy. Nie poległ tak całkowicie lub łatwo jak zrobił to z Harrym, ale Aiden był dobry, by mieć go przy sobie. To jakby był kimś, kto może ewentualnie Louisa uszczęśliwić i oczyścić bałagan w jego głowie. Był kimś, na kogo Louis zasłużył. Nie był aniołem, popełniał błędy i ich związek był bałaganem czasem, ale był dojrzały i prawdziwy, i Louis nie oczekiwał więcej bajki.
Dźga policzek Louisa, na co ten uderza go pacnięciem.
Zostają tak przez jakiś czas i Louis naprawdę nie jest pewny jak długo trzymają Harry'ego niezręcznie czekającego na zewnątrz. On wie, on wie, że to rani Harry'ego, rani ich obu, ale tak to ma być. Ma skończyć z Aidenem, ponieważ poznali się kiedy byli dorosłymi i nie pozwolili dziecięcym fantazjom zniszczyć ich życia. Są rozsądni i oto jak to ma działać. Działa.
Czasem Louis myśli o tym jednym odcinku Sabriny Nastoletniej Czarownicy, który obejrzał, kiedy był młodszy. Jego siostry wszystkie otoczyły laptopa, oglądają na żywo, a on pełnił swój obowiązek opieki nad dziećmi i był znudzony, więc także oglądał. Sabrina była z chłopakiem, ale jej przyjaciel a zarówno były chłopak, Harvey, wciąż był na nią napalony i przeszukiwała swoje serce, by dowiedzieć się co zrobić. Rzuciła jakieś dziwne zaklęcia żeby zobaczyć co powie jej serce i była zaskoczona widząc, że jej obecny chłopak siedzi na kolumnie w korytarzu, kiedy jej serce tworzy obraz domu, z Harveyem. Dziwny przewodnik wyjaśnił iż wybudowała dom z Harveyem, podczas gdy chłopak z którym się umawiała, zawsze miał być rzeczą chwilową, ponieważ Harvey był jej jedynym.
Louis stara się nie myśleć o tym zbyt często.
Definitywnie wycisza wszystkie myśli o Harrym, będącym w tym scenariuszu Harveyem.
Louis jest pierwszym, który podnosi się z łóżka, myśli pędzą w milion różnych kierunków. Aiden podąża za nim z powrotem w dół schodów, gdzie znajdują Harry'ego w małym ogrodzie, nieopodal miejsca ceremonii. Zbiera kwiaty i złącza je razem w coś, co wydaje się być wiankiem. Louis może zdecydowanie zwymiotować.
* * *
Jest dzień po 17 urodzinach Harry'ego i nosi na sobie wianek z kwiatów. Jego loczki są sprężyste i złapane w bladym świetle słonecznym przechodzącym przez pęknięcia w chmurach, a on sam jest cały uśmiechnięty, wraz z wielkimi dołeczkami. Louis jest w nim tak zakochany, że nie wie co sam ze sobą zrobić.
Pozostaje przy nachyleniu się i pocałowaniu zabarwionych na fiolet, warg Harry'ego.
Harry dostał obsesji na punkcie fioletowych lodów na patyku. Jego usta są zawsze zabarwione na ciemny fiolet i smakują jak winogrona. Louis nie ma nic przeciwko. Lody na patyku są również podłużnego kształtu ze zgrubionym końcem i Harry myśli, że jest sprytny, kiedy patrzy prosto na Louisa i wydrąża policzki, zasysając na mrożonym lodzie. Louis naprawdę, naprawdę nie ma nic przeciwko.
Ma także nową fascynację z wiankami z kwiatów. Louis często przedrzeźnia go za bycie kiepskim naśladowcą w byciu hipsterem, co sprawia, że Harry zawsze wydyma piękną, fioletową dolną wargę, a jego oczy stają się krągłe i kpiąco smutne.
- Nie jestem hipsterem, Lou.
- Jesteś. Ale za to moim, kochanie.
Wianek jest zrobiony z białych stokrotek, które Harry zebrał z ogrodu swojej mamy. Zmusił Louisa do obejrzenia tony filmów instruktażowych online jak je robić, a następnie przystąpił do użycia kwietnika mamy jako swoich zasobów. Ta tylko pokręciła na niego głową i zmusiła do obiecania, aby zostawił w kwietniku wystarczająco kwiatów żeby wyglądał na żywy.
Louis siada na kocu, który rozłożyli na trawie, i patrzy jak Harry wystawia swój język, gdy koncentruje się na swoim zadaniu. Jest czwartek i oboje mają powtarzać na test następnego dnia.
Zamiast tego, Louis mówi - Pewnego dnia cię poślubię.
Harry spogląda na niego, szeroki, swobodny uśmiech na jego ustach i wszechwiedzący błysk w oku. Harry zawsze był w tym stały, zawsze znał głębokość swoich uczuć i nigdy nie obawiał się co nastąpi. Jak młodzi są, jak nie potrafią przeżyć zaledwie trzech dni bez widzenia siebie nawzajem żeby oszaleć.
- Wiem - mówi Harry, pewny siebie.
Louis drwi z niego i przewraca oczami. Patrzy wewnątrz, by zobaczyć Anne w oknie kuchennym, patrzącą na nich z delikatnym uśmiechem na twarzy. Jej włosy są porzucone do tyłu w luźnym koku, a oczy marszczą się przy krawędziach.
- I dlaczego miałbyś mnie poślubić, panie Tomlinson - Harry pyta po krótkiej chwili ciszy. Louis odwraca się z powrotem do niego, aby ujrzeć podniesione kąciki jego ust i wzrok wypełniony dokuczaniem.
- Poślubię cię Harry, ponieważ to się rymuje.
Harry przewraca się na plecy i wypuszcza śmiech. To niewybaczalnie głośny dźwięk i taki nieatrakcyjny, ale całkowicie ujmujący. Louis szczerzy się w dół na swojego chłopca, który bierze głęboki wdech i próbuje się uspokoić.
Wstaje i wystawia dłoń do Harry'ego, by też mógł się podnieść. Następnie, chwyta pare kwiatów z kwietnika i podaje je Harryemu. Pcha go do drzwi i mówi, aby policzył do dziesięciu.
- Będę stał tutaj przy kwiatach, a ty do mnie podejdziesz - poucza go, pocierając spocone dłonie o swoje jeansy.
Harry uśmiecha się głupawo. - Będę wychodził za ciebie teraz?
Louis tylko rumieni się i go ucisza.
Zajmuje swoją pozycję i patrzy na Harry'ego, idącego w jego stronę. Bierze przemyślane kroki i cicho nuci marsz weselny z uśmiechem rozciągającym jego policzki jak dotąd tak, że wygląda jakby bolało. Wciąż ma na sobie wianek z kwiatów i jego loczki otaczają perfekcyjnie jego twarz. Jest już w zasięgu jego wzroku i umysł Louisa wycisza wszystko, co nie jest Harrym.
Harry zatrzymuje się przed nim i chichocze.
- Czekaj, czy to będzie Styles czy Tomlinson na końcu tego wszystkiego? - Harry pyta przez swój szeroki uśmiech.
Louis jedynie wzrusza ramionami i bardziej rumieni.
- Myślę, że chciałbym zostać Harry Tomlinson, jeśli nie masz nic przeciwko - mówi cicho, sięgając i umieszczając palec pod podbródkiem Louisa tak by mogli złapać kontakt wzrokowy.
- Tak?
- Tak.
* * *
- Co ty tworzysz? - Aiden pyta, kiedy do niego podchodzą.
Harry obraca się i podnosi swój nowo skompletowany wianek. Podchodzi i sadza go na czubku głowy Louisa, przez co Aiden śmieje się obok niego w kpiącym stylu.
- Nie ma szans żebyś nosił na sobie pieprzony wianek z kwiatów do ślubu - mówi.
Louis patrzy jak Harry gryzie wargę, ale nic nie mówi.
- A dlaczego nie mogę? - pyta, sięgając ochronnie, aby dotknąć swojego wianka.
- Bo jest dziewczęcy - Aiden odpowiada w tył swojej dłoni.
- Hej, teraz, będę nosił wianek z kwiatów jeśli chcę nosić wianek z kwiatów - mówi surowo Louis. Spogląda na Harry'ego i oferuje mu uśmiech - Chociaż myślę, że lepiej wyglądałby na tobie - sięga i zdejmuje wianek, następnie staje na palcach, więc może umieścić go na głowie Harry'ego. Poprawia jego loki tak jak zwykł to robić i upewnia się, że kwiaty są wszystkie na widoku - Tutaj.
Harry rozpromienia się, a Louis widzi jak jego oczy błyszczą szczęśliwie. Aiden odchrząka i Louis cofa o krok w tył.
- Co jest następne? - pyta Aiden, zmieniając niezręcznie ciężar ciała.
- Musimy wybrać muzykę na wasze przyjęcie, ale wasza dwójka może zrobić to sama jeśli chcecie - Harry mówi moment później, jakby nie było napięcia, przecinającego powietrze.
- Nah, możesz przyjść jeśli chcesz - Aiden oferuje, gdy obraca się, aby wrócić do samochodu. Harry wzrusza ramionami i spogląda na Louisa, by ocenić jego reakcję. Ten tylko uśmiecha się do niego i sięga żeby poprawić zabłąkany płatek.
- Co z tym wiankiem? - pyta cicho, gdy podążają za Aidenem z tego miejsca.
Wzrusza ramieniem i spuszcza wzrok. Włóczy nogami, a między jego brwiami jest mała zmarszczka. Zasysa dolną wargę w zęby i Louis szturcha go.
- Chciałem żebyś pamiętał.
Nie musi być zbyt szczegółowy. Louis pamięta wszystko, każdy dotyk, pocałunek i słowo wypowiedziane między nimi. Pamięta wkradanie się do wzajemnych pokoi późnymi nocami i powolny, pasjonujący seks ze stłumionymi jękami w poduszki, więc ich mamy się nie obudzą. Pamięta sposób w jaki Harry uśmiechał się w ich pocałunki, kiedy Louis dźgał jego brzuch i uczucie jego loczków przyciśniętych do jego piersi, gdy spali.
- Pamiętam - szepcze w przestrzeń między nimi. Aiden jest poza zasięgiem słuchu, lub ma taką nadzieję, i pokonują resztę drogi do samochodów w ciszy.
* * *
Louis życzy sobie, by rzeczy nie były tak niezręczne.
Jeśli tylko Harry nie byłby jego byłym, który chce go z powrotem i do którego Louis definitywnie może wciąż posiadać intensywne uczucia, a Aiden nie byłby tak nieświadomą niczego osobą, będącą także jego narzeczonym, wtedy może rzeczy byłyby lepsze. 
Teraz, to poniekąd ssie.
Aiden siedzi na podłodze, ze stopami podwiniętymi pod tyłkiem jak przewija przez swoje iTunes na laptopie. Jakaś piosenka popowa uderza przez głośniki w tej chwili, ale Louis nigdy jej nie słyszał. Harry jest osunięty na fotelu obok, gdzie obecnie siedzi na kanapie. Przesuwają oczy nawzajem w swoją stronę, lecz za każdym razem, kiedy tworzą kontakt wzrokowy, szybko odwracają wzrok. Ile oni mają lat, 12?
To już godzina ciągłej muzyki, gdy Aiden powoli tworzy playlistę na ich przyjęcie. Jest pełna hitów z lat 90dziesiątych, aktualnych techno pop śmieci, paru dobrych starych klasyków z lat 70 i 80, które powodują, że twarz Harry'ego rozjaśnia się odrobinę za jego staranną maską bez wyrazu i kilka obowiązkowych piosenek tanecznych. Będzie to rodzajowe i czymś, co każdy może posłuchać. Będzie w porządku.
Harry bierze haust z butelki piwa, zaoferowanej przez Aidena po wejściu do mieszkania. Zajmuje się nim już od godziny i Louis może zobaczyć, że jest na ostatnich kroplach. Nic więcej do rozproszenia, zatem. Louis ma kieliszek wina w swojej dłoni i kolana przyciągnięte do klatki piersiowej, czyniąc się przytulnym i malutkim w jego ulubionym kącie kanapy. Ma nawet na sobie okulary jak głupek, ponieważ jego szkła kontaktowe przeszkadzały mu w drodze do domu i musiał je wyjąć tak szybko jak to możliwe.
Wzbrania się od myślenia dlaczego piekły go oczy. To najprawdopodobniej przez pyłki. Oto co spowodowało je do łzawienia. Pieprzone pyłki.
Louis skrada spojrzenie na Harry'ego, aby zobaczyć, że ten już go obserwuje. Tym razem chłopak nie odwraca wzroku. Wpatrują się w siebie przez dłuższą chwilę, a Louis widzi jak usta Harry'ego przekształcają się w dewastacyjny uśmieszek. Definitywnie wciąż jest czarujący.
- Oh, skarbie! Nie słyszałem nigdy tej piosenki! - Aiden woła głośno, przerywając trans w który Louis zdaje się wpadać, kiedykolwiek pozwala sobie patrzeć na Harry'ego.
Spogląda przez ramię na ekran i wewnętrznie jęczy. Aiden klika play i początkowe wersy Jessie's Girl zaczynają lecieć. W skutku, Harry wierci się na swoim miejscu i opróżnia resztki piwa.
- Masz coś przeciwko żebym wziął kolejne? - pyta kiedy wstaje.
Aiden potrząsa głową i skina w stronę kuchni, gdzie Harry znika za rogiem w poszukiwaniu większej ilości alkoholu. Louis wzdycha i rozciąga w swoim siedzeniu, uwielbiając sposób w jaki trzeszczy jego kręgosłup, a tylnie ścięgna rozluźniają. 
I'll play long with this charade
That doesn't seem to be a reason to change
You know I feel so dirty when they start talking cute
I wanna tell her that I love her but the point is probably moot
Louis kończy swoje wino i także się podnosi.
- Wezmę następny kieliszek. Potrzebujesz czegoś skoro wstałem? 
- Nah - mruczy ze wzrokiem wbitym w ekran, przeglądając swoją bibliotekę. 
Louis udaje się do kuchni, gdzie Harry opiera się naprzeciw blatu ze swoimi wielkimi dłońmi owiniętymi wokół butelki piwa. Jeszcze jej nie otworzył, a jego oczy wpatrują się uważnie w osłonkę dookoła, jak jego kciuk zdrapuje róg przemoczonego papieru. Skończy pozbywając się całej etykietki jeśli będzie robił to wystarczająco długo. 
- Potrzebujesz otwieracza? - Louis pyta podchodząc do lodówki.
Jest tutaj w połowie pusta butelka wina wołająca jego imię, ponieważ alkohol jest jedynym sposobem na radzenie sobie z Harrym. Szczególnie jeśli zamierza pozostać w stanie nie pokazującym żadnych uczuć, który tworzył przez ostatnią godzinę. Wciąż ma wianek we włosach, mimo że kwiatki są już zwiędnięte i zmieniają się w nieatrakcyjny brąz.
Harry kręci głową i kontynuuje wpatrywanie się w butelkę. Louis nie lubi tej ciszy. Swędzi jego skórę i osadza na pęknięciach kości, przeciekając do szpiku kostnego i powodując, że czuje się pusty.
I wish that I had Jessie's Girl!
Louis parska i napełnia do połowy swój kieliszek. Prawdopodobnie nie potrzebował być pijanym na to. Mógł coś wyjawić przed Aidenem. 
- Pamiętasz tę noc w którą oboje się wykradliśmy i poszli na boisko patrzeć w gwiazdy? - pyta cicho Harry.
Skina i odwraca, by na niego spojrzeć. Harry posiada zmarszczone czoło, lecz bardziej ze skupienia niż bycia smutnym. 
- Było zimno i tuliłem cię blisko siebie i całowałem twarz żeby było ci cieplej, a ty powiedziałeś, że jestem wszystkim czego kiedykolwiek będziesz potrzebował. 
Louis spuszcza wzrok na podłogę i bierze duży łyk swojego wina z kieliszka.
- Myślałem, że byłeś kiedy miałem 19 lat i byłem nierozsądny - odzywa się w końcu Louis, po tym jak przełyka gorzki posmak, które wino zostawia zawsze w jego ustach.
- Byliśmy zakochani, prawda? Było to prawdziwe? 
Jego głos jest cichy i dalej nie patrzy na Louisa. Aiden siedzi jedynie kilka stóp od nich po drugiej stronie ściany i serce Louisa łomocze w jego piersi.
- Było. Naprawdę byliśmy zakochani, Hazza. Kochałem cię tak bardzo, że aż paliło - szepcze. Wie że Harry może go usłyszeć.
- Nie sądzę, że kiedykolwiek przestało - mruczy Harry, gdy w końcu patrzy na Louisa. Jego oczy są szerokie, jasne i tak, tak smutne. Louis marzy, by nigdy nie odszedł tamtej nocy. Harry nie zasługuje na bycie smutnym.
- Harry..
- Louis ja-
- Proszę nie - wykrztusza - Harry, proszę. Nie mów tego.
- Ale wiesz, prawda?
Kiwa głową i patrzy jak czerwona ciecz wiruje wokół szkła. Wygląda jak krew i Louis czuje, jakby cała jego krew pompowała w jego uszach. Może wino, które zostało rozlane poza kieliszek mogłoby być całą krwią w ciele Louisa, która kocha Harry'ego. Każda jego kropla. Może mógłby wlać je w siebie z powrotem i utrzymać Harry'ego w swojej duszy na zawsze, lub może będzie w stanie odłożyć szkło i Harry nie będzie naruszał więcej każdej komórki jego ciała. Być może Harry urządził już sobie pokój w jego sercu z przekąskami i płaskim ekranem telewizora, tak jak Harvey zrobił to Sabrinie.
Louis odkłada kieliszek w dół i cofa od niego o krok, jakby osobiście go obraził. Bierze głęboki wdech, i nie, Harry wciąż tutaj jest, pływając w każdej jego myśli. 
- Lou? - głos Harry'ego załamuje się jak szkło łamiące się od zbyt dużej siły. 
- Wiem, kochanie - odzywa się cicho, oczy znajdują te Harry'ego - Wiem.
Harry wypuszcza długi podmuch powietrza, jakby wstrzymywał oddech przez całą rozmowę.
Wonderin' what she don't see in me
I've been funny, I've been cool with the lines
Ain't that the way love's supposed to be?
Harry bierze dokładnie trzy kroki, a następnie jest przed Louisem, popychając go do blatu. To wszystko przypomina zaledwie kilka tygodni wcześniej w jego własnej kuchni. 
A wtedy jest całowany. Słodko, gorliwie i rozbrajająco. Louis nie dociera do niego, ale uchyla wargi i wzdycha w pocałunek, gdy Harry odnajduje językiem swoją drogę do jego ust. Jest tutaj delikatne ocieranie wargami i cicha wymiana oddechów przez moment, zanim Harry się odsuwa. Umieszcza delikatny pocałunek na czubku nosa Louisa.
- I want, I want Jessie's girl - nuci pod nosem, kiedy odwraca się tyłem i wraca z powrotem do salonu.
Louis zostaje przy blacie i patrzy w ścianę przed sobą. Nic nie ma sensu, a wszystko dookoła niego wiruje.
- Weź się w garść, Tomlinson - mówi sobie surowo.
Prostuje koszulkę i oblizuje swoje usta. Myśli, że może wciąż poczuć na nich kilka kropel piwa. Kolejna cząstka siebie, którą zostawił po sobie Harry.
Resztę nocy spędzają na przechodzeniu przez piosenki i jest tak, jakby nic się nie stało. Harry dalej jest w większości cichy, siedząc na swoim fotelu i zatwierdzając piosenki. Louis ponownie zwija się na kanapie, a Aiden spogląda na niego z miejsca gdzie siedzi naprzeciw kanapy i uśmiecha się. Louis czuje swój żołądek próbujący się buntować, kiedy go odwzajemnia. 
Wszystko jest tak skomplikowane i Louis nie wie, jak to wszystko znieść.
* * *
Jest 24 grudnia i są to 23 urodziny Louisa. Siedzi w pubie z Zaynem i Liamem przy swoim boku w towarzystwie przyjemnego szumienia. Stare rockowe melodie przebijają się przez głośne głośniki, a on ma przykrą koronę Birthday Girl na czubku głowy, przez co będzie dostawał darmowe drinki całą noc. Życie jest dobre.
Z wyjątkiem gdy Louis rozgląda się, aby ujrzeć czuprynę loków na parkiecie i musi powtórzyć spojrzenie. To nie on. To nie on.
Przechyla do tyłu kolejnego darmowego shota, a Zayn chichocze obok niego szepcząc o jakimś kolesiu po drugiej stronie baru, który całą noc mu się przypatruje.
Kolejny przebłysk kręconych włosów, powodujący, że żołądek Louisa opada a serce przyśpiesza.
- Co jest skarbie? - pyta Zayn pochylając się tak by Louis mógł go usłyszeć.
- Nic - odpowiada, jednocześnie odwracając się z powrotem do baru i pyta o następną rundę shotów.
- Myślę, że tobie już wystarczy Tommo - Liam odzywa się z jego drugiej strony.
Louis posyła mu spojrzenie, a ten tylko unosi ręce w odpowiedzi. Zwycięstwo dla urodzinowego chłopaka.
- Zrobimy to sposobem Tommo - bełkocze, przełykając kolejnego shota.
Pomieszczenie się kręci albo może to on i widzi ponownie loki. Tym razem są też zielone tęczówki i Louis omal nie spada z krzesła.
- Zayn - szepcze chrapliwie.
Zayn śledzi jego spojrzenie i zakrztusza na własnym drinku, który powoli sączy całą noc. Wyznaczył się na kierowcę, obiecując przy tym tylko jednego drinka przez noc. Powstrzymuje go to od odmawiania ofert facetów dotyczących kupienia drinka, więc jest zawsze plus.
Zayn odchrząkuje i Louis patrzy jak Liam sięga i klepie go po plecach. Przez co Zayn się rumieni. Wciąż nie udało im się uporządkować swoich uczuć lub cokolwiek. To irytujące. Idąc dalej.
Jest tutaj chłopiec o zielonych oczach i kręconych włosach, stojący do nich plecami, ale Louis wie kim jest, bo jego ciało brzęczy z energii a w piersi jest pewnego rodzaju magnes, próbujący zepchnąć go z siedzenia.
- Nie - Zayn cicho ostrzega. Obserwuje go tak intensywnie jak robi to Louis.
Louis wydaje zdławiony dźwięk z tyłu gardła i sięga po następnego shota. Zayn zabiera z dala jego dłoń.
- Więcej nie - poucza go.
- Ale Zayyyyyyyn! To moje urodziny! - biadoli jako sposób na rozproszenie od swojego mentalnego załamania.
On tu jest.
O boże, on tu jest.
Zayn i Liam prowadzą cichą konwersację, a Louis chce po prostu płakać w kącie, ponieważ to jego impreza i on tu jest, i Louisowi wolno płakać jeśli tylko chce.
- Chodź Tommo, idziemy do samochodu - Liam mówi cicho i zabiera jego ramię, by pomóc wstać z miejsca.
Obraca głową wokół żeby złapać te loki jeszcze jeden raz, ale w pubie jest tyle ludzi, że nie jest w stanie nic zobaczyć. Uświadamia sobie, że nie ma przy nim Zayna i chce zapytać, ale wie gdzie jest. Jest z nim.
Liam pomaga mu dostać się do samochodu, gdzie Louis przyciska twarz do zimnej szyby okna. Siada razem z nim na tylnych siedzeniach i kojąco pociera jego plecy. Może nie znać powodu dla którego Louis wymyka się spod kontroli, ale prawdopodobnie ma pewną koncepcję. Louis wymyka się spod kontroli tylko z jednego powodu, naprawdę.
Zayn przychodzi do samochodu kilka minut później i zawozi ich do domu. To cicha jazda samochodem i Louis chce zapytać. Naprawdę chce. Nie może po prostu odnaleźć swojego głosu.
Co u niego?
Zayn nie odpowiedziałby nawet jeśli by zapytał. Grałby głupiego i Louis najprawdopodobniej uderzyłby go w twarz, a wtedy czuł źle i rano przepraszał.
Układają jego pijany tyłek w łóżku, dodatkowo umieszczając na czole urodzinowy pocałunek. Louis wtula się głęboko w pościel i stara wyobrazić wokół siebie ramiona i zapach jabłek w nosie. To nie działa, nigdy nie działa.
Następnego ranka, znajduje na swojej szafce nocnej opakowanie w papier do pakowania w balony. Sięga niepewnie, aby podnieść kartkę umieszczoną na górze. 
Lou, 
wszystkiego najlepszego, tak sądzę. Nawet nie wiem dlaczego to piszę, ale byłem w mieście i słyszałem, że lubisz spotykać się w pubie Greg's. Zobaczyłem to i pomyślałem o tobie.
xxx H
Przejeżdża palcami po opakowaniu i zrywa papier z małego, prostokątnego pudełeczka.
Otwiera je żeby znaleźć kompas.
Jest zrobiony z antycznego mosiądzu, a litery na nim w każdym kierunku są ledwo dostrzegalne. Tworzy stały ciężar w jego ręce, chłodny metal spoczywający naprzeciw jego dłoni. Przewraca go i zauważa inskrypcję.
If you ever find yourself stuck in the middle of the sea, I'll sail the world to find you.
 Louis siedzi w łóżku Aidena, a pluszowa kołdra okrywa jego gołe nogi, gdy siedzi ze wzrokiem wbitym w ścianę przed sobą.
- Lou.. - zaczyna, lecz wtedy wypuszcza długie westchnienie - Lou, powiedz coś.
Spogląda na niego z powrotem, mrugając kilka razy i potrząsa głową, by ją oczyścić. Aiden gryzie swoją wargę i Louis sięga żeby odciągnąć ją spomiędzy jego zębów, więc nie będzie na niej później żadnych śladów.
To nie może się dziać.
Louis obserwuje Aidena, patrzy jak jego klatka piersiowa unosi się i opada, jak mięśnie napinają, nagie i wyeksponowane, bo nie myślał o narzuceniu koszulki, kiedy wygrzebywał się z łóżka, aby odebrać telefon. Ma wyblakłą malinkę na szyi sprzed kilku nocy wstecz kiedy poszli na imprezę i Louis zaciągnął go do łazienki jak głupia nastolatka żeby się obściskiwać zanim opadł na kolana. Włosy Aidena są wciąż zmierzwione po spaniu, ale wzrok czujny i zmartwiony.
- Lou-
- Za co mnie kochasz?
Ze wszystkich słów łączących się ze sobą w niespójne zdania wewnątrz jego popieprzonej głowy, akurat te wychodzą z jego ust? Serio? Louis musi kontaktować sam ze sobą.
- Co? - pyta z niedowierzaniem. Patrzy teraz na Louisa z szerokimi oczami i wyrazem bólu na twarzy.
- Za co mnie kochasz? - powtarza.
Louis przewraca się w łóżku i naciąga pościel na swoją nagą pierś żeby się zakryć, nagle czując się wrażliwym. Jego mięśnie są zmęczone i jedyne czego chce to wrócić do spania, ale jest już blisko południa, więc naprawdę powinien już wstawać skoro tak.
Zeszłej nocy wrócili późno po jednej z imprez biznesowych Aidena. Było to formalne wydarzenie z szampanem i pianistą w kącie. Louis odnalazł to jako zarozumiałe i coś, na co nie chce więcej uczęszczać, ale Aiden uśmiechał się do wszystkich ludzi i był nawet czarujący. Kiedy dostali się do domu, Aiden przygotował im kąpiel i oboje zatopili się w gorącej wodzie pozwalając długiemu wieczorowi zmyć się z ich skóry. Louis zainicjował pierwszy pocałunek i nim zdążył zauważyć, Aiden rozciągał go, znaczył i wślizgiwał wewnątrz.
Seks z Aidenem jest rzeczywiście całkiem dobry. Nie jest niesamowity, ale wykonuje swoją robotę i zaspokaja potrzebę. Nie jest ryzykowny i zazwyczaj w jednej pozycji: misjonarskiej. Louis nie narzeka i podczas kiedy nie miałby nic przeciwko odrobiny pikanterii, seks nie jest taki zły.
To po prostu to, że wyobraża sobie zielone tęczówki za tymi zamkniętymi i uczucie delikatnej jak u dziecka skóry. Wspomina używanie rozkazującego głosu i przynoszenie krakersów wraz z sokiem do sypialni nim zaczną, oglądanie zielonych oczu zachodzących mgłą oraz uczucie zatapiającego się i relaksującego pod nim ciała przed wolnym powrotem do siebie i te piękne zielone oczy, patrzące na niego z takim zaufaniem, że aż boli. 
Jeśli te myśli i wspomnienia zaczynają się wkradać podczas seksu z Aidenem, wtedy Louis naprawdę nie może temu pomóc.
Aiden wciąż gapi się na niego jakby urosła mu druga głowa, a Louis dalej czeka na odpowiedź.
- Zatem? - namawia, trochę histerycznie.
- Ja uh - jąka się - Kocham cię, ponieważ jesteś dobra osobą i mnie rozśmieszasz. Jesteśmy kompatybilni i uważam, że stworzymy dobre małżeństwo. Jesteś piękny ale masz w sobie więcej niż ładną twarz. Jesteś mądry, słodki i ja po prostu..kocham cię. Nie wiem. Nie mogę znaleźć sposobu, aby to opisać. Jesteśmy razem jakiś czas i małżeństwo wydaje się być kolejnym logicznym posunięciem, i cię kocham.
Jakoś jego wyznanie jest w cholerę krótsze, niż Louis się spodziewał.
Louis wzdycha. - I chcesz żebym przeprowadził się z tobą na drugi koniec świata dla twojej pracy, pracy która powoduje, że pracujesz długie godziny i wymaga nawet więcej pracy do zrobienia w domu, a oto opis który mi dajesz naszej wiecznej miłości przez który mam przepłynąć ocean? - odgryza się. Potrząsa głową i pozwala spojrzeniu opaść na kołdrę. Jest miękka pod jego dotykiem i wywija jej górną część żeby poczuć miękką bawełnę spomiędzy pościeli.
- Cóż, mam na myśli, mamy się pobrać a to jest praca na całe życie. Będzie płacona podwójnie niż to co zarabiam teraz i zaczniemy nasze życie na nowo - wnioskuje Aiden.
Louis życzy sobie, by Aiden go pocieszył czy coś. Nie są to druzgocące wieści, świetne w świecie biznesu, że ktoś tak młody został awansowany na dyrektora, ale w tym samym czasie wstrząsające, ponieważ Louis jest proszony o poruszanie się po świecie dla korzyści innej osoby.
Chociaż nie jest to tym, co zakochani powinni robić? Poruszać niebo i ziemię, i pokonywać jakkolwiek długi dystans, aby być razem? To wszystko powoduje jego ból głowy, a wstał jedynie pół godziny temu.
Telefon Louisa brzęczy na szafce nocnej i zauważa wiadomość od Zayna.
Wciąż przychodzisz pomóc?
Wzdycha i odkłada komórkę z powrotem na stolik, ekranem w dół. 
- Spójrz. Muszę to wszystko przemyśleć i przedyskutujemy to później - Louis mówi jak podnosi się z łóżka. Rozciąga się i delektuje przeciągającym bólem mięśni.
- Gdzie idziesz? - pyta go Aiden wstając z posłania. Przynajmniej założył jakieś majtki żeby odpowiedzieć na ten cholerny telefon.
- Zayn potrzebuje z czymś pomocy - mruczy kiedy sięga po porozrzucane ubrania i wkłada koszulę z zeszłej nocy. Jest pomięta i śmierdzi drogą wodą kolońską i szampanem.
- Wrócisz na noc więc będziemy mogli pogadać?
- Prawdopodobnie nie.
Zakłada w pośpiechu resztę ubrań z wczoraj i udaje się do drzwi.
Czuje się strasznie, jakby opuszczał swoją jednonocną przygodę. Louis zabija tę myśl wsiadając do samochodu.
* * *
- Zayn, musimy pogadać! - Louis krzyczy gdy tylko wchodzi przez drzwi.
Zostaje zaatakowany przez zapach czegoś pysznego z kuchni i rusza prosto w tę stronę, by to zbadać. Nie spodziewa się znaleźć Harry'ego, stojącego przy kuchence w plisowanym, różowym fartuchu.
- Zayn jest w swoim pokoju, kończy malowanie - odzywa się, spoglądając znad garnka nad którym się pochyla. Jego wzrok pada z powrotem na cokolwiek miesza i Louisowi zajmuje chwilę, aby przyjrzeć się konturom mięśni na jego ramionach, które uwydatnia czarna koszulka którą ma na sobie.
- Dzięki - mruczy i idzie w kierunku drzwi Zayna.
Znajduje go siedzącego na kolanach na podłodze i pochylającego się nad płótnem. Pracuje nad tym w sekrecie od tygodni i to pierwszy raz, kiedy Louis ma szansę to zobaczyć. To obraz splecionych dłoni z cytatem "Not even the gods above could separate the two of us" pod palcami w ładnym piśmie. Jest to absolutnie przepiękne.
Zayn podnosi wzrok, gdy czyści swoje pędzle i uśmiecha do niego.
- Potrzebujesz czegoś? - pyta szorstkim głosem od braku stosowania.
Zayn jest wprawiony w nastrój gdzie godzinami z nikim nie będzie rozmawiał, kiedy tylko skupia się na każdym kawałku swojego dzieła. To dosłownie zabiera szansę jedzenia i odciągnięcia go z dala od płótna, by chociaż uświadomić go o istnieniu na świecie innych rzeczy oprócz tłustych farb.
Louis patrzy jak zanurza pędzel w królewskim niebieskim i robi nim zawijasy wokół dłoni. Robi eteryczne niebo jako tło i Louis życzy sobie, by potrafił tak malować. Jest bardzo skupiony i nuci pod nosem, coś cichego i uroczego. Oczy ma skierowane w dół a twarz odwróconą od Louisa, ale przez sposób w jaki jego ciało jest swobodne i jak łatwo oddycha, Louis wie że jest szczęśliwy. Nie może tego zniszczyć. Nie dziś.
- Um...to może poczekać. Czemu Harry tu jest? - pyta zamiast po prostu podania mu wieści, które Aiden łaskawie mu podsunął jako sposób na obudzenie.
- Jestem zajęty robieniem tego a ty za cholerę nie potrafisz gotować? - wzrusza ramionami i moczy końcówkę pędzla w białym przed przeniesieniem go na płótno.
Louis skina i wzdycha, spoglądając za drzwi, tęsknie do kuchni.
- Bądź dla niego miły, co? Nie musisz być kutasem. Zawsze na pierwszym miejscu był twoim przyjacielem, więc dlaczego nie możesz po prostu, no wiesz, dogadać się z nim i nie sprawiać rzeczy tak cholernie przygnębiającymi? To specjalny wieczór i nie potrzebuję cię niszczącego tego - unosi błagalnie wzrok, Louis widzi ciemne rzęsy Zayna muskające jego ostre kości policzkowe, kiedy na niego mruga. Jeśli przetrzyma go trochę dłużej, jest pewny, że doprowadzi go do dąsania się.
Zamiast tego, wzrusza ramionami i przegryza wargę. To mechanizm obronny na naskoczenie na Harry'ego i bycie kutasem. Wszyscy to wiedzą. Nawet Harry wie, co czyni wszystko jeszcze gorszym, bo sprawia, że czuje się wrażliwy.
- Ta, w porządku. Pójdę zobaczyć czy potrzebuje jakiejś pomocy - mówi, wyciągając swój telefon i sprawdzając godzinę - Masz około godziny zanim wraca Li, więc skończ to i się ubierz.
Zayn przytakuje i z powrotem skupia się na swojej pracy. Liam to pokocha.
Louis wychodzi za drzwi, kiedy słyszy Zayna mówiącego jeszcze - Nie spierdol mojego romantycznego posiłku!
Śmieje się dołączając do kuchni i Harry odwraca się żeby posłać mu uśmiech.
- Co przygotowujemy zatem? - pyta, ukradkiem przesuwając się obok Harry'ego. Podnosi ramię i zagląda do garnka. Makaron.
- Cóż pracuję nad spaghetti w tej chwili, a następnie muszę włożyć kurczaka do piekarnika - tłumaczy, wsypując odrobinę soli do gotującej się wody.
- Potrzebujesz przy czymś pomocy? - pyta, wdychając pyszny zapach. Zauważa babeczki leżące na blacie, czekające na polukrowanie i podchodzi do nich. Spogląda na Harry'ego i zastanawia się czy mógłby wydąć wargi i wzbudzić wystarczająco litość tak, by Harry pozwolił mu jedną wziąć.
- Nie waż się ich dotykać - ostrzega, wyjmując z lodówki kurczaka gdzie się rozmrażał. Louis sapie w irytacji zanim wskakuje na blat między słodkie, waniliowe babeczki a gotujący makaron - Nie myśl, że zapomniałem jak beznadziejny jesteś w kuchni, Lou. Nie wolno ci dotykać niczego. W ogóle. Nic.
Louis przewraca oczami. - Hej, potrafię zrobić garnek makaronu jak mam dobry dzień - odpłaca się. Harry tylko kręci głową.
- Więc widzę, że zdecydowałeś się być dzisiaj miłym - mruczy umieszczając kurczaka na blaszce do pieczenia.
Wzrusza ramionami i spogląda w dół na swoje buty. Skopuje je i uśmiecha, gdy wywołują głośny dźwięk uderzenia w podłogę. 
- Po prostu chcę żebyśmy nie byli więcej przygnębieni w swoim towarzystwie, wiesz? Ten dzień w którym poszliśmy na plażę był świetny. Chcę do tego wrócić - przyznaje, kołysząc stopami przy czym uderza nimi w szafki pod sobą.
- No cóż byłoby łatwiej od kiedy nie pieprzyłbyś prawie swojego chłopaka przede mną na łóżku - pomrukuje z niezadowoleniem, jak używa swoich palców żeby natrzeć kurczaka przyprawami.
Louis wydaje z tylnej części gardła obrażony dźwięk, ale nie może powstrzymać rumieńca wkradającego się na jego policzki.
- Nie zamierzałem go pieprzyć tu i teraz i jest moim narzeczonym, nie chłopakiem.
- Wygląda na to, że pieprzył cię całkiem dobrze zeszłej nocy jeśli kierować się malinką na twoim karku - odpłaca się mając jednocześnie mały uśmiech na twarzy i Louis może powiedzieć, że stara się lekko to znieść przez naśmiewanie się.
Sięga dłonią w próbie zakrycia swojej szyi. Nawet nie zauważył, że jakąś ma. Jego twarz definitywnie ma teraz ognisty kolor. 
Harry schyla się żeby umieścić kurczaka w piekarniku, przez co Louis patrzy jak skrawek jego koszulki na plecach podjeżdża do góry. Może zobaczyć dołeczki w dole jego kręgosłupa i całkowicie się ślini. Uwielbiał go tam całować.
Harry spogląda w górę z miejsca gdzie klęczy i uśmiecha głupawo. Louis odwraca wzrok.
- Idź odnieść swoje śmierdzące buty do drzwi czy coś. Zatruwają moją kuchnie - mówi, wstając i podciągając w dół koszulkę.
- Twoją kuchnie? - pyta z niedowierzaniem.
- Wynoś się z mojej kuchni! - Harry mówi wywracając głową z nadętym wyrazem twarzy, jakby rządził tym pieprzonym miejscem. Louis tak mocno przewraca oczami, iż myśli, że mógł sobie coś naciągnąć ale zeskakuje i zabiera buty do pokoju.
Spogląda w dół na swoje ciuchy i decyduje, że najlepszą opcją jest szybki prysznic. Ignoruje brzęczenie pod skórą, które ma kiedykolwiek Harry jest w pobliżu, rozbiera się i wskakuje pod gorący natrysk. Jeśli jego myśli idą do Harry'ego zlizującego lukier z jego sutków, będąc w trakcie szybkiego obciągania pod prysznicem, pozwijcie go. Miał stresujący dzień jak dotąd, i potrzebuje odrobiny leku na stres.
Kiedy wraca z powrotem do kuchni, ze świeżą koszulką i jeansami zakrywającymi jego ciało oraz mokrą grzywką opadającą na twarz, Harry myje ręce i nuci pod nosem. Kołysze biodrami na boki i nie zdaje sie jeszcze zauważyć, że chłopak go obserwuje. Louis uważa, że Harry jest stworzony z muzyki, ma ją przebiegającą w krwioobiegu, ponieważ zawsze czegoś słucha lub sam sobie nuci.
Przechodzi cicho przez kuchnię i Harry podskakuje jak przytula się ciasno do jego boku. Przerzuca ramię przez talię Louisa i umieszcza pocałunek na czubku głowy, wdychając zapach jego szamponu. Louis nie potrafi zebrać się, by zganić go za jego uczucia.
- Będę teraz lukrował babeczki - mruczy odsuwając się - Odkąd jesteś takim ekspertem od makaronu, co powiesz na pilnowanie go i upewnienie się, że nic się nie stanie.
Louis skina i przygląda się garnkowi przez kilka chwil zanim zaczyna się nudzić. Makaron właściwie nie musi być pilnowany. Nawet on o tym wie. Zamiast tego, patrzy jak Harry zawija lukier na babeczkach z wyćwiczoną łatwością. Pamięta kiedy Harry pracował w piekarni w dole ulicy jego domu, gdy chodzili do szkoły i jak w nocy, kiedy wracał po pracy, pachniał cukrem i ciastkami maślanymi. Louis miał zwyczaj próbowania scałowania tego zapachu z jego skóry.
Zayn wchodzi odrobinę później, świeżo wykąpany bez farb na rękach. Uśmiecha się badając jedzenie i zatapia palec w dopiero co polukrowanej babce. Harry skrzeczy na niego i uderza w dłoń, ale ten tylko się uśmiecha. Zayn potrafi uniknąć kary za swój czyn jeśli po prostu odpowiednio wystawi żuchwę i zabłyśnie uśmiechem. Louis pochyla się także po trochę polewy, ale Harry w samą porę łapie jego rękę i odpycha.
- Wyjdźcie, oboje! - pojękuje naprawiając polewę zniszczoną przez Zayna - Dosłownie robię to dla ciebie Malik. Nie testuj mnie - ostrzega.
- To nasza kuchnia - wytyka Louis, ale i tak odsuwa się od jedzenia.
Drzwi od mieszkania się otwierają i mogą usłyszeć jak Liam odkłada klucze w salonie. Zayn idzie go przywitać i utrzymać z dala od kuchni.
- To miłe ze strony Zayna - Harry odzywa się cicho jak kończy ostatnią z babeczek.
Przejeżdża palcem po spodzie żeby pozbyć się lukru, który upuścił i zlizuje ze swojego kciuka. Louis gapi się na niego, a Harry widząc to, uśmiecha cwaniacko wokół palca zanim wciąga policzki, sprawiając że Louis przeklina pod nosem. Śmieje się cicho z ciężkim łomotaniem w piersi i odkłada torebkę z polewą.
Louis przeczyszcza gardło i musi zmusić swój wzrok do odwrócenia od sposobu, w jaki język Harry'ego jeździ po jego ustach, łapiąc ostatnie posmaki słodyczy.
- Tak, już od jakiegoś czasu próbował wymyślic coś romantycznego do zrobienia. To ich 1,5 roku, więc wiesz. Dość specjalne - mówi cichutko tak, by Liam nie usłyszał.
Spogląda na stół kuchenny gdzie w wazonie stoją świeże kwiaty, a naprzeciw siebie dwa nakrycia. Harry podchodzi żeby zapalić świece przy wazonie, Louis w tym czasie wybiera swoją "Romantyczne Bzdury" playlistę na iPodzie i przełącza ją na system głośników. Muzyka zaczyna brzęczeć cicho przez głośniki i Harry sięga, aby zgasić światło w części jadalnianej.
- Co to jest? - Liam pyta wchodząc do kuchni z Zaynem tuż za nim. Lustruje Harry'ego przez moment, ostrożnie i ze zdezorientowaniem jako dlaczego miałby tu być i Louis chce go pacnąć, bo Harryemu zawsze wolno tu przebywać, szczególnie kiedy Louis tu jest, zanim Zayn szturcha go przez co się odwraca.
- Szczęśliwego półtora roku, kochanie - mówi cicho, czułym i namiętnym głosem jak pochyla się, by pocałować Liama. To tylko delikatne przyciśnięcie ust, krótkie i słodkie, i Louis obraca się żeby zobaczyć jak Harry promienieje do niego.
Liam odsuwa się z oślepiającym uśmiechem i otacza talię Zayna ramionami.
- Pamiętałeś - odzywa się, tak cicho i czule jak Zayn.
Chłopak wywraca oczami, ale nie ma w tym właściwie żadnego poirytowania. Louis odwraca się z powrotem do kuchenki sprawdzić makaron, a Harry podchodzi obok niego. Patrzą jak prowadzi Liama do stołu, odsuwając dla niego krzesło, zawsze gentleman. Liam patrzy na Zayna jakby wieszał księżyc na niebie, a Zayn patrzy na Liama jakby był jego słońcem. To obrzydliwie urocze.
Harry wyjmuje kurczaka z piekarnika chwytając z blatu talerz. Jest to jeden z tych ładniejszych na które wydali pieniądze, kiedy doszli do wniosku, że nie mogą zabawiać gości papierowymi talerzykami i plastikowymi kubkami przez resztę życia. Przekłada kurczaka na jeden talerz, a następnie na kolejny w czasie kiedy Louis odcedza makaron. To wszystko jest takie domowe, jak poruszają się wokół siebie i pracują przy przygotowywaniu posiłku. Nie robił nigdy rzeczy tego typu z Aidenem. Zawsze jedzą poza domem albo zamawiają, bo żaden z nich nie gotuje.
Nakłada łyżką obfitą porcję makaronu na każdy talerz, podczas gdy Harry nalewa sos a wtedy podają im talerze jak profesjonalni kelnerzy. Louis robi nawet ukłon i puszcza każdemu z nich oczko, nim wychodzą z kuchni i pozwalają im zjeść w prywatności.
Nie chce włączać telewizji i być głośnym, więc prowadzi Harry'ego na balkon. Powietrze tego wieczoru jest ciepłe, z lekkim wiatrem który nastrasza jego loki. Jest z Harrym w samotności i spoglądają w niebo, życząc sobie by mógł zobaczyć gwiazdy przez gęste przykrycie chmury. Nie ma takiego szczęścia.
Zastanawia się czy będzie w stanie zobaczyć gwiazdy w Seattle. Prawdopodobnie nie. Tam pada, tak słyszał. Albo może jest to tym, co pokazują filmy. Wzdycha i spuszcza wzrok na krzesło obok siebie żeby zauważyć, że Zayn zostawił swoją paczkę na zewnątrz. Okropny pomysł. Przyjdzie deszcz i zniszczy wszystkie jego papierosy. Wpycha je do kieszeni. 
Harry jest ciepłą, cichą obecnością obok niego. Louis rozważa powiedzenie mu o przeprowadzce, o fakcie, że Aiden będzie jego mężem, a to znaczy że musi pójść mieszkać do Ameryki. Louis absolutnie nie chce opuszczać Anglii. Jest całkowitym Brytyjczykiem.
Harry obserwuje go ostrożnym spojrzeniem, jakby mógł wyczuć zanoszącą się burzę w jego umyśle. Nie zadaje pytań, a Louis nie mówi. Po prostu stoją tutaj w ciszy i wsłuchują się w oddech drugiego. To wystarczające, aby wiedzieć, że Harry tu jest, że jest z powrotem w jego życiu i jest stałą obecnością obok. 
Przynajmniej dopóki nie pojedzie do pieprzonej Ameryki.
Harry szturcha jego ramię, przez co spogląda w górę na niego. Jego rzęsy wachlują na policzkach gdy przez moment spuszcza wzrok w dół, a wtedy Louis zostaje zaatakowany przez szmaragdowe tęczówki wwiercające się w jego. Czuje jakby Harry potrafił odczytać jego myśli, mógł zajrzeć w jego duszę. Rozpala to w nim ogień i to uwielbia.
- Więc, jak Zayn i Liam się poznali? - pyta, by przełamać ciszę.
- Poznali się na zajęciach. Był to jakiś angielski zanim Liam zmienił swój kierunek na biznes. Li po prostu zaczął przychodzić z Zaynem żeby pracować nad zadaniem i staliśmy się przyjaciółmi. Właściwie zajęło im to wieki żeby być razem. Znaliśmy się 4 lata czy coś, ale zaczęli być ze sobą dopiero 1,5 roku temu. Myślałem, że wrzucę ich do szafy i tam zamknę żeby poradzili sobie z tym gównem - opowiada mu gdy patrzy w dół na chodnik pod ich balkonem. Patrzy jak ptak wskakuje na kamień i dziobie jego powierzchnię w poszukiwaniu okruchów.
Harry parska. - Nie sądzę, że wrzucenie ich z powrotem do szafy by pomogło.
Wzrusza tylko ramionami i może poczuć jak papierosy wypalają dziurę w tyle jego jeansów. Chce jednego tak bardzo, ale pamięta jak Harry marszczył na nie nos kiedy był młodszy. Zamiast tego, stuka niespokojnie palcami w kute żelazo obramowania.
- Co się dzieje? - pyta w końcu Harry.
- Po prostu mam dużo na głowie, tak myślę - odpowiada, odpychając się od poręczy i opierając o ścianę za sobą. Drży nawet w tym cieple nocy.
Słońce ustawia się za starymi, ceglanymi budynkami wokół, przez co Harry jest obrysowany w brylantowe róże i pomarańcze skąd Louis na niego patrzy. Ma otoczkę ze słońca wokół swoich loków, a jego oczy są tak szerokie i ufne, jak były kiedy miał 16 lat i Louis po raz pierwszy nazwał go pięknym.
- Jesteś piękny - Louis odzywa się przy zachodzie słońca.
Harry rumieni się lekko i przybliża do niego o krok. Nie fatyguje się, by go odepchnąć.
- To było miłe, gotowanie i spędzanie razem czasu - mówi niskim głosem tylko, by Louis usłyszał, nawet jeśli nie ma nikogo kto by im przerwał.
- Tak było Curly - zgadza się, dodając przezwisko starając zażartować i rozjaśnić nastrój.
Harry uśmiecha się wstydliwie i przybliża kawałek do Louisa, który sięga i głaszcze jego biodro. Jest pewna elektryczność przepływająca między nimi w powietrzu i wszystko o czym Louis może myśleć, jest fakt, że posiada z powrotem Harry'ego w swoim życiu i będzie musiał go zostawić. Łapie głęboki oddech wokół rosnącego ścisku w gardle, jednocześnie starając się zignorować sposób w jaki oczy Harry'ego badają jego, jakby wiedział, że zwalcza zadławienie powietrzem.
Sięga w górę i dotyka delikatnie policzka Louisa, pociera kostkami naprzeciw miękkich kości policzkowych i po szczęce.
- Co się dzieje? - pyta ponownie, cicho i słodko z nutą zmartwienia.
Louis kręci tylko głową i krzyżuje ich spojrzenie. Nagle przypomina sobie sytuację sprzed kilku tygodni, kiedy Harry przyznał się, bez właściwego wyznania, że wciąż jest w nim zakochany. Wspomnienie sprawia, że ogień zapala się w krwioobiegu Louisa i rozprzestrzenia poprzez ciało, a głowę zachodzi mgła przez sposób w jaki jego oczy były szczere. Chce rozpaczliwie usłyszeć teraz te słowa, usłyszeć wyszeptane przez Harry'ego "kocham cię" w napiętą przestrzeń między nimi, ale nigdy o to nie poprosi. To nie jest fair dla żadnego z nich.
Drzwi za nimi otwierają się i Zayn wystawia przez nie głowę. Ma posiniaczone od pocałunków usta, a na twarzy widnieje leniwy uśmiech. Śledzi wzrokiem sposób w jaki Harry ma ręce na karku Louisa i jak ich ciała są skierowane we wzajemną stronę, a jego uśmiech przemienia się w usatysfakcjonowany, cwaniacki uśmieszek. Harry zabiera swoje dłonie i cofa o krok, i Louis chce sięgnąć po niego z powrotem.
- Będziemy oglądać film, jeśli chcecie wejść - informuje zanim ponownie zostawia ich samych.
- Powinienem już pójść - mruczy Harry, przebiegając dłonią przez włosy i patrząc wszędzie tylko nie na Louisa.
Louis kręci głową i wykrztusza z siebie - Proszę, nie - co ma Harry'ego znajdującego ponownie jego oczy. To kilka sekund nie do zniesienia, gdy rozważa jego opcję, ale wtedy uśmiecha się delikatnie i kiwa głową.
Zayn i Liam siedzą w siebie wtuleni, obraz Zayna leży na stoliku do kawy, na nim drogo wyglądający zegarek który Liam musiał podarować Zaynowi jako prezent, a na ekranie rozpoczyna się Niesamowity Spider Man. Harry opada na kanapę i Louis widzi jak Liam posyła mu mały uśmiech, co jest nowe i ociepla jego serce. Siada obok Harry'ego, bliżej niż powinien, mimo że jest już to wystarczająco skomplikowane, ale Harry owija ramię wokół niego i Louis instynktownie pochyla się do niego i tak.
Czuje jego rękę zjeżdżającą w dół i ma już rzucić złośliwy komentarz o trzymaniu swoich rąk z daleka, kiedy wślizguje ją w jego tylnią kieszeń i wyjmuje z niej paczkę papierosów. Louis posyła mu uśmiech, gdy pochyla się naprzód i kładzie ją na stoliku.
W połowie filmu, Louis trzyma głowę na klatce piersiowej Harry'ego, serce wali głośno i mocno w jego piersi przez materiał koszulki, a palce Harry'ego przeczesują jego włosy. Liam przeważnie siedzi na Zaynie i co jakiś czas skradają sobie pocałunki, za co Louis nie może ich obwiniać, i szepczą do siebie nawzajem. Wszystko po prostu pasuje, sposób w jaki ogromna układanka łączy się w całość, po tym jak ostatni fragment zostaje umieszczony na miejsce. W mieszkaniu jest ciepło i Louis jest otoczony swoimi ulubionymi osobami. Przytula się bliżej do boku Harry'ego, a ten cmoka jego włosy.
To jakby Harry był brakującym fragmentem układanki i wszystko pasuje. Cóż, wszystko w tym pokoju. Wciąż jest jego życie z Aidenem i fakt, że prawdopodobnie będzie musiał wyjechać tysiące mil stąd i najprawdopodobniej nie zobaczy więcej Harry'ego. Może nie będzie miał nawet szansy, aby zobaczyć Zayna i Liama ponownie lub przynajmniej nie przez dłuższy czas, i ta myśl przebija prosto przez niego. 
Decyduje, że nie jest to czymś, czym powinien się zamartwiać właśnie teraz, ponieważ Gwen i Peter dzielą swój pierwszy pocałunek, Liam chichocze cicho na coś, co Zayn szepcze w jego ucho, a Harry jest jego stałą obecnością przy jego boku i przez noc utrzymuje z dala od niego wszystkie potworne myśli.
  <<rozdział 6 || rozdział 8>>
12 notes · View notes
osobypostacieludzie · 6 years ago
Photo
Tumblr media
Boris Artzybasheff ( Борис Арцыбашев ) - był amerykańskim ilustratorem rosyjskiego pochodzenia działającym w Stanach Zjednoczonych, wyróżniającym się jego mocno pracowanymi i często surrealistycznymi projektami. Artzybasheff urodził się w Charkowie, syn autora Michaiła Artsybaszowa. Mówi się, że walczył jako biały Rosjanin. W 1919 r. przybył do Nowego Jorku, gdzie pracował w sklepie grawerskim. Jego najwcześniejsze dzieło pojawiło się w 1922 r. jako ilustracje do Opowieści Verotchki i Wianek pogrzebowy. W latach dwudziestych pojawiło się wiele innych ilustracji do książek. Gej-szy Dhan Gopala Mukerjiego, z jego ilustracjami, został odznaczony Medalem Newbery w 1928 roku. Jego książka Siedem Simeonów była Caldecott Honor Book w 1938 roku. W trakcie swojej kariery ilustrował około 50 książek, z których kilka napisał, przede wszystkim jak widzę. Jednak za jego życia Artzybasheff był prawdopodobnie najlepiej znany ze swojej sztuki magazynowej. Ilustrował główne amerykańskie czasopisma "Życie, fortunę i czas.") Namalował 219 okładek czasowych w latach 1942-1966, w tym portrety Louisa Armstronga (21 lutego 1949 r.) I Dave'a Brubecka (8 listopada 1954 r.). Innymi ilustratorami okładek czasowych w tym okresie, nazywanych złotym wiekiem okładek czasowych, byli Robert Vickrey, James Ormsbee Chapin, Bernard Safran i Boris Chaliapin. W czasie II wojny światowej służył także jako doradca ekspercki Departamentu Stanu USA, Oddziału Wojny Psychologicznej. Po 1940 r. poświęcił się sztuce komercyjnej, w tym reklamom produktów Xerox, Shell Oil, Pan Am, Casco Power Tools, linii parowych Alcoa, Parke-Davis, Avco Manufacturing, Scotch Tape, Wickwire Spencer Steel Company, Vultee Aircraft, World Airways, i pióra Parkera. Jego styl graficzny jest uderzający. W pracy komercyjnej badał groteskowe eksperymenty antropomorficzne, w których maszyny pracujące w trudnych warunkach miały wyraźnie ludzkie atrybuty. Odwrotnie, jedna z jego prac pokazuje głowę Buckminstera Fullera w formie struktury geodezyjnej Fullera. W swojej osobistej pracy badał obraz żywych i skrajnych zakresów ludzkiej psychiki i emocji. Jego prace są zbierane na Uniwersytecie Syracuse. Jako ilustrator Siedmiu Symeonów, który również napisał, Artzybasheff był jednym z dwóch zdobywców drugiego miejsca na Medal Caldecotta w 1938 roku, kiedy Amerykańskie Stowarzyszenie Biblioteczne zainaugurowało nagrodę za książki z obrazkami dla dzieci. Mukerji wygrał Medal Newbery z 1928 roku dla Gay-Neck; Young i Hall znaleźli się w gronie zdobywców drugiego miejsca w dorocznym konkursie ALA, który uznaje "najwybitniejszy wkład w literaturę dla dzieci". Finney wygrał jedną z inauguracyjnych, 1935 National Book Awards dla Circus of Lao.
1 note · View note
jestrudoblog · 8 years ago
Text
Jak udekorowałam nasz dom na święta
W tym roku dekorowanie domu na święta przyniosło mi wielgachną radość. Sam efekt końcowy zaś satysfakcję. Zaparłam się, by udowodnić Wam, że dobre pomysły biją na głowę drogie i wymyślne dekoracje. Udało mi się cudnie udekorować mieszkanie z użyciem bardzo prostych trików i świetnych narzędzi. Chodźcie, podglądajcie i róbcie u siebie podobnie!
Dekorowanie domu oparłam na kilku elementach, które skutecznie pomogły mi stworzyć zimowy klimat w moim mieszkaniu:
gałązki iglaków
świąteczna galeria
ozdoby na ścianach i drzwiach
lampki choinkowe
dekoracje z taśmy washi tape
zimowe akcenty – gwiazdki, choinki, motywy leśnych zwierząt
    Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Uważam, że dekorowanie domu na święta nie jest zarezerwowane tylko dla właścicieli 4 ścian. Wystarczy dobrać odpowiednie narzędzia. I w tym momencie Ruda przedstawia Wam partnera tego wpisu – markę TESA. Bardzo się cieszę, że zdecydowali się na współpracę. Dzięki temu przedstawiam Wam nieinwazyjne, a bardzo efektowne aranżacje, które nie zrujnują Waszych ścian. Gotowi?
  Na pierwszy ogień – moje mini biuro.
Niby w porządku, ale świątecznego klimatu nie czuć tu nic a nic. Ponadto w jednym miejscu mam odrapaną ścianę – pamiątkę po próbie dekorowania ściany z użyciem zwykłej taśmy, ajć!
Zdecydowałam się na pozostać w panującej kolorystyce: czerń, biel i dodatki z różowego złota.
Z użyciem taśmy izolacyjnej wyczarowałam na magnetycznej tablicy choinkę.
Czarne pasy to powielenie motywu z podkładki. Ponadto jestem fanką graficznych wzorów!
  Drewniane gwiazdki przemalowałam na ten sam kolor, co lampka i magnesy i z użyciem transparentnych plastrów TESA przyczepiłam do ściany.
Dorzuciłam lampeczki o ciepłym świetle, odpowiedni wygaszacz ekranu i już nucę pod nosem świąteczne kawałki.
Po zmroku jest jeszcze fajniej… ;)
  Mieszkanko jest niewielkie, dlatego zdecydowałam, że król imprezy może być tylko jeden. Dekoracja, która ma od razu przyciągać oko zawisła centralnie nad sofą.
Wymarzyłam sobie świeże gałązki iglaków obwieszone bombkami. Cóż, okazuje się, że początek grudnia to nie jest termin, kiedy takowe można z łatwością upolować. Uprosiłam jednak panią Kwiaciarkę, żeby przywiozła kilka sztuk jodły specjalnie dla mnie ;)
Po odtłuszczeniu powierzchni (użyłam spirytusu salicylowego, ale nada się też zwykły alkohol), wybrałam odpowiednie zawieszenie. Większe gałązki zawisły na białych haczykach, które mogą utrzymać do 2 kg, mniejsze na transparentnych. W swojej ofercie TESA ma także duże haczyki transparentne, które utrzymają ciężar do 1 kg. Nieźle, jak na tak niewielką powierzchnię klejącą, co?
Ups, oczywiście źle wymierzyłam! Na szczęście usunięcie produktów marki TESA jest jeszcze łatwiejsze, niż ich montaż. Na samym końcu zamieszczę Wam zestaw porad, a teraz przejdźmy dalej. Pałeczkę oddałam Panu Mężowi. Nie wiedzieć czemu, jakoś sprawniej mu to mierzenie poszło.
No, haczyki wiszą, pora na trochę zieleni!
  Gałęzie gałęźmi, ale galeria świąteczna swoje miejsce znaleźć musi.  Wybrałam 3 mniejsze ramki i jedną ogromniastą z jelonkiem.
Od razu sprzedam Wam pomysł na proste DIY – do ramki z szybką wkładamy czarny papier i za pomocą kredowego markera, rysujemy na szkle dowolne motywy. Wcześniej miałam tu motywujący cytat, teraz jest choinka. A co!
Do zawieszenia ramek o płaskim tyle użyłam zwykłych plastrów transparentnych (2 na ramkę). Jeśli ramka miała bardziej zróżnicowany tył, wtedy zamocowałam ją na haczyku.
Nooo, klimacik robi się coraz fajniejszy!
Jeszcze kilka srebrnych bombek… i volia!
Szalenie mocno podoba mi się dekorowanie domu na święta za pomocą alternatywnych choinek. Widziałam takie stworzone ze zdjęć, z patyków, półek, wyklejone taśmą… Ach. Nie sposób jednak na 40 m2 upchnąć wszystko. Jeśli wpadliście w szał dekorowania i moje pomysły to za mało, polecam moją świąteczną tablicę na Pinterest. Tam znajdziecie kilkadziesiąt nowych pomysłów.
  Dobra, wiem, że mój „gwóźdź programu” robi wrażenie, ale to jeszcze nie koniec. Lubię przemycać takie mniejsze dekoracje i rozsiewać odpowiedni klimat po całym mieszkaniu. Jeśli tylko traktujesz dekorowanie domu, jak dobrą zabawę, nie może się nie udać!
Na drzwiach od sypialni powiesiłam transparentny haczyk i wianek z dzwoneczków.
  Do wyklejenia jelonka użyłam washi tape. Nie mam za wiele miejsca w sypialni, a nie chciałam powielać motywu z salonu. Poza tym mało komfortowo śpi się, gdy coś dynda nad Twoją głową. Dlatego ta dekoracja jest taka genialna! A w styczniu zwyczajnie oderwę ją od ściany i będę wyczekiwać wiosny ;)
W kilku miejscach w mieszkaniu postawiłam niewielkie wazony z gałązkami.
Wciąż przewija się u mnie motyw zwierzątek. Te białe świetnie się łączą z zielenią.
Jeszcze tylko kilka gwiazd rozłożonych tu i tam i proszę moich szanownych Rudzików – klimat na całego!
  Produkty marki TESA bardzo pomogły mi zrealizować wizje, które od kilku tygodni kłębiły mi się pod rudą kopułką. Zakupić możecie je na oficjalnej stronie www.tasmuj.pl, a także w marketach budowlanych: Castorama, Leroy Merlin, PSB, OBI.
Dzięki takim rozwiązaniom dekorujesz dom na święta i nie martwisz się demontażem za kilka tygodni. To świetne narzędzie dla osób, które wynajmują mieszkanie, ale także dla wszystkich tych, którzy lubią częste zmiany, a dziury w ścianach to już niekoniecznie.
  Dzięki wyklejeniu połowy powierzchni mojego M już doskonale wiem, na co zwrócić uwagę, by haczyki i taśmy dobrze się trzymały. Zebrałam dla Was kilka porad i obserwacji:
powierzchnie należy najpierw odtłuść alkoholem lub spirytusem salicylowym; w przypadku ścian trzeba je przetrzeć ścierką, by zebrać ew. kurz czy pył;
haczyki/taśmy dopasuj do wagi przedmiotów; na każdym produkcie napisane jest, ile maksymalnie może ważyć wieszany przedmiot – przestrzegaj tych zasad;
plaster przylep do nawierzchni i dociskaj przez 5 sekund, następnie zdejmij folię i przyczep przedmiot; ten także dociskaj 5 sekund;
pamiętaj, że w przypadku plastrów koniecznie musisz zostawić „wolną końcówkę”, by mieć za co złapać i prawidłowo odlepić część klejącą;
podczas demontażu zawsze przestrzegaj instrukcji dołączonej do opakowania – plaster odrywamy równolegle do powierzchni;
nic się nie martw, jeśli się nie uda, odlep, weź nowy plaster i spróbuj raz jeszcze!
plastry i haczyki świetnie trzymają się na przeróżnych powierzchniach – testowałam lakierowane szafy, lustra, półki, płytki, drewniane drzwi i wszędzie zdały egzamin. Im gładsza powierzchnia, tym plaster będzie się lepiej trzymał.
  Mam nadzieję, że tym wpisem dostarczyłam Wam masę inspiracji. Macie już dowód, że dekorowanie mieszkania nie musi pochłonąć oszczędności, czy całego weekendu. Świetne efekty można osiągnąć dobrymi pomysłami i odrobiną samozaparcia.
Okej, to teraz dajcie znać, który pomysł wdrażacie u siebie? Zdjęcia też mile widziane!
  Wpis powstał we współpracy z marką TESA.
Post Jak udekorowałam nasz dom na święta pojawił się poraz pierwszy w Jest Rudo | blog fotograficzny.
from Jak udekorowałam nasz dom na święta
1 note · View note
skrzydlanawietrze · 5 years ago
Text
Na łące Na łąkę pójdę pełną maków czerwonych Zagubię myśli w tych łanach zielonych Głowę przyłożę do soczystej trawy Na bok odłożę wszystkie trudne sprawy Będę tam leżeć i patrzeć w chmury I w piękny zmienię ten dzień ponury Powróżę z obłoków z cukrowej waty I będę marzyć a pachnieć będą kwiaty Potem przylecą motyle nad głowę I myśli staną się znów kolorowe Muśnięcia motyla jak pieszczoty twoje Sprawią, że znikną wszystkie niepokoje Z maków czerwonych wianek uwiję Założę go jak korale - na szyję Żeby przyciągał myśli gorące Jak piasek na plaży i jak letnie słońce Boso będę chodziła po tej pięknej łące W głowie mojej myśli snami pachnące Motyle w brzuchu już a nie nad głową Przyjdź - bym nacieszyć mogła się tobą ...
0 notes
kivanne · 6 years ago
Text
absquatulate [ vii ]
richard wagner - tristan und isolde prelude
Harry uśmiechnął się, gdy Louis umieścił koronę na jego głowie.
Była delikatna i pięknie komponowała się z jego ciemnymi lokami. Misternie wykonana, przypominała wianek, metalowe płatki kwiatów wyglądały jak prawdziwe. Harry'ego zachwycił niesamowity realizm tej ozdoby, wyglądała, jakby kwiatami mógł poruszyć wiatr.
- Dziękuję - szepnął, a Louis pogłaskał czule jego policzek.
- Wyglądasz idealnie - odpowiedział, a Harry zarumienił się na jego słowa. - Jestem tak niesamowicie szczęśliwy, że było mi dane cię poznać.
Chłopiec wzruszył ramionami i poprawił koronę na głowie, uśmiechając się nieśmiało. Nawet po tym czasie bóg ciemności czasem go onieśmielał swoją aurą, był pociągający i zawstydzający zarazem. - To było chyba nieuniknione.
Odwrócił się i podszedł do płynącego sobie wolno Styksu, wpatrując się w taflę jasnej wody. Na pierwszy rzut oka nie było widać w nim nic złowrogiego; dopiero po bliższej obserwacji można było dostrzec sylwetki ludzkie, które wiecznie poruszały się tak, jak poniósł je prąd. - Co by się stało, gdybym do niej wpadł?
Louis podszedł do niego od tyłu i ułożył mu głowę na ramieniu, również wpatrując się w rwącą rzekę. - Na pewno nie byłoby to zbyt przyjemne - stwierdził ostrożnie. - Czułbyś, jak wypływa z ciebie życie, ale nie mógłbyś umrzeć, bo jesteś bogiem. Nie da się z niej wyjść, bo nie masz sił, musisz poczekać, aż natrafisz na jakiś głaz i spróbować się z niej jakoś wydostać.
Harry odwrócił się i spojrzał na niego swoimi błyszczącymi zielonymi oczami. - Skąd ten precyzyjny opis? - zapytał, marszcząc lekko brwi.
Louis tak bardzo go kochał: szczególnie w tym momencie, gdy Harry patrzył na niego z delikatnością i troską.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się smutno. Rzeka szumiała w tle, a Harry słyszał jedynie swoje coraz szybciej bijące serce. - Samotność czasem bywała przytłaczająca.
W oczach niższego chłopca zalśniły łzy. - Och, Louis... - westchnął i wtulił się w jego szeroką pierś, zatapiając policzek w miękkim materiale ciemnej szaty.
Louis odsunął go jednak od siebie i pokręcił lekko głową. - Nie powiedziałem tego, żebyś czuł do mnie litość - sprostował i wbił wzrok w ścianę za nimi.
Harry wspiął się na palce i ujął twarz Louisa w dłonie, patrząc mu w oczy ze szczerością i pewnością siebie. - Nie czuję do ciebie litości - odparł od razu i uśmiechnął się lekko. - Nie chcę, żebyś cierpiał. Jesteś najwspanialszą i najbardziej kochającą osobą, jaką spotkałem w swoim życiu.
Louis prychnął tylko cicho i odszedł od Harry'ego, wyplątując się z jego uścisku. - Mówisz tak, bo nie masz wyboru. Jestem jedyną osobą, jaką masz do dyspozycji.
Zielonooki chłopiec pokręcił głową i początkowo ruszył za nim, ale zatrzymał się, widząc, że Louis kręci głową. - To nieprawda! Chcę być tutaj i...
- Kocham cię, piękny, dlatego muszę cię stąd wypuścić.
- Louis! - krzyknął za nim Harry, nie rozumiejąc, skąd ta nagła zmiana w jego nastroju. Przed chwilą wszystko było jeszcze dobrze... Głupi, nie powinien był pytać o takie rzeczy... - Wróć tutaj!
- To cholernie samolubne z mojej strony - powiedział Louis i skrzyżował ramiona na klatce piersiowej. - Teraz to do mnie dotarło... nie mogę skazać cię na tę samotność. To mój los, nie twój.
- Nie jestem samotny - zaprzeczył Louis, a łzy spłynęły po jego policzkach. - Nie chcę wracać, proszę cię... Proszę...
Ale Louis go nie słuchał; udał się do swojej sypialni i zniknął Harry'emu z oczu. Młodszy chłopiec opadł na ziemię i ukrył twarz w dłoniach, chcąc powstrzymać łzy płynące mu z oczu. Cały drżał; przyzwyczaił się do obecności Louisa, dostrzegł jego delikatną stronę, zakochiwał się w nim i z całą pewnością nie chciał wracać do swojego świata, do matki, która pilnowała go na każdym kroku. Nie tęsknił już nawet za drzewami i podmuchem letniego wiatru, bo przyciągała go ciemność, tajemniczość i chłód.
Louis nie słyszał go, kiedy przeszedł do sali tronowej i zerwał owoc z krzewu granatu. Przepołowił go i otarł wierzchem dłoni mokre policzki, kładąc jedną część na ziemi, a drugą unosząc do ust. - Jak przysięga krwi... - przytoczył swoje słowa sprzed pewnego czasu i spróbował ciemnych owoców. - Przysięgam, że od zawsze będę już częścią ciebie i twojego świata, Louis.
0 notes
slubipl · 6 years ago
Text
Nowy artykuł został opublikowany na Blog ślubny Slubi.pl
Nowy artykuł został opublikowany https://www.slubi.pl/blog/uwaga-nowatorskie-trendy-w-swiecie-slubow-i-wesel/
Uwaga! Nowatorskie trendy w świecie ślubów i wesel!
Tumblr media
Przeczytasz w: minuta
W branży ślubno-weselnej mamy do czynienia z bardzo dynamicznymi i ciągłymi zmianami. Raz modne jest to, innym zaś razem kompletnie coś innego. Ciężko za tym wszystkim nadążyć, prawda? Będzie więc zdecydowanie łatwiej, przygotowaliśmy bowiem dla Was zestawienie najnowszych propozycji. Dotyczą one różnych kwestii związanych z ceremonią ślubną i weselnym przyjęciem. Zapraszamy do lektury!
Kombinezon zamiast sukni ślubnej
Jest to rozwiązanie dla tych Panien Młodych, które niekoniecznie przepadają za sukienkami. Trzeba przyznać, że bohaterka dnia w takiej stylizacji prezentuje się niezwykle stylowo i niebanalnie. Co sądzicie o takich stylizacjach?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_SyjrR3").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "SyjrR3", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_SyjrR3 = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_SyjrR3',title: true, share: true, history: false, uid: 'SyjrR3' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_SyjrR3"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_SyjrR3").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_SyjrR3 .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_SyjrR3 background: #444444; color: #ffffff;
Wesele w stodole
Trend ten zauważyć można od kilku już sezonów. Parom zakochanych przestały podobać się klasyczne sale weselne (które, przyznać należy, w większości urządzone są na biało w stylu bardzo eleganckim). Wtedy pierwsze skrzypce grają…stodoły przearanżowane na miejsca do urządzenia przyjęcia weselnego. Gdy są odpowiednio udekorowane, prezentują się zjawiskowo!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_96QEgJ").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "96QEgJ", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_96QEgJ = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_96QEgJ',title: true, share: true, history: false, uid: '96QEgJ' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_96QEgJ"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_96QEgJ").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_96QEgJ .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_96QEgJ background: #444444; color: #ffffff;
Kolorowe skarpetki Pana Młodego!
Ten trend można zaobserwować ostatnimi czasy bardzo wyraźnie. Pan Młody nie stawia już wyłącznie na klasykę, coraz częściej pragnie dodać do swojego outfitu jakiś zabawny i nietuzinowy element. Kolorowe skarpetki nadają się do tego wprost idealnie!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_GETK30").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "GETK30", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_GETK30 = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_GETK30',title: true, share: true, history: false, uid: 'GETK30' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_GETK30"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_GETK30").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_GETK30 .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_GETK30 background: #444444; color: #ffffff;
Wianek z żywych kwiatów zamiast welonu
Coraz więcej Panien Młodych rezygnuje z welonu właśnie na rzecz wianka z żywych kwiatów. Trudno wszak się temu dziwić, jest on bajecznie kolorowy, dodaje dziewczęcości, znakomicie wpisuje się w modne klimaty boho oraz rustykalne. My jesteśmy zachwyceni tymi ozdobami na głowę!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_nw9JyZ").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "nw9JyZ", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_nw9JyZ = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_nw9JyZ',title: true, share: true, history: false, uid: 'nw9JyZ' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_nw9JyZ"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_nw9JyZ").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_nw9JyZ .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_nw9JyZ background: #444444; color: #ffffff;
Obrączki na mchu
Stylowe wyeksponowanie obrączek jest ważne – wspaniale prezentują się wówczas zarówno na żywo, jak i na ślubno-weselnych fotografiach. Nikomu nie wystarcza już atłasowa poduszeczka w kolorze białym, dzisiaj poszukuje się zupełnie nowych rozwiązań. Biżuteria ślubna ułożona na zielonym mchu to strzał w dziesiątkę!
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_aeefCC").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "aeefCC", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_aeefCC = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_aeefCC',title: true, share: true, history: false, uid: 'aeefCC' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_aeefCC"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_aeefCC").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_aeefCC .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_aeefCC background: #444444; color: #ffffff;
Suknia ślubna z dekoltem na plecach
Coraz częściej Panny Młode rezygnują już ze zwyczajnego dekoltu umieszczonego na przodzie modelu sukni, zamieniając go na spektakularne wycięcie na linii pleców. Jak Wam się to podoba?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_qvaJX1").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "qvaJX1", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_qvaJX1 = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_qvaJX1',title: true, share: true, history: false, uid: 'qvaJX1' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_qvaJX1"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_qvaJX1").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_qvaJX1 .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_qvaJX1 background: #444444; color: #ffffff;
Sukulenty w ślubnym bukiecie
Oczywiście moda w zakresie popularnych gatunków kwiatów zmienia się dzisiaj relatywnie często, jednak sukulenty uchodzą za koncept najbardziej oryginalny i nietypowy. Jak myślicie, warto na nie postawić?
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(function($) $("#justified_gallery_M68DKo").justifiedGallery( sizeRangeSuffixes : 'lt100': '', 'lt240': '', 'lt320': '', 'lt500': '', 'lt640': '', 'lt1024': '',rowHeight: 500, mobileRowHeight: 250, margins: 10, lastRow: "nojustify", fixedHeight: false, captions: true, captionsColor: "#000000", captionsOpacity: 0.7, randomize: false, maxRowHeight: 0, rel: "M68DKo", target: null, refreshTime: 250, cssAnimation: true, captionsAnimationDuration: 500, imagesAnimationDuration: 300, captionsVisibleOpacity: 0.7, class: "", ) .on('jg.complete', function() $(document).ready(function() var pswp_M68DKo = SGGinitPhotoSwipeFromDOM('#justified_gallery_M68DKo',title: true, share: true, history: false, uid: 'M68DKo' )) ); var galleries = []; var gallery = $("#justified_gallery_M68DKo"); $(window).scroll(function() if ( galleries.length >= 1 ) var scroll_top = $(window).scrollTop(); var scroll_bottom = scroll_top + $(window).height(); var gallery_top = $(gallery).offset().top; var gallery_height = $(gallery).innerHeight(); var gallery_bottom = gallery_top + gallery_height; if( scroll_bottom >= gallery_bottom ) var images = galleries.splice(0,1); var image_html = $("#load_more_holder_M68DKo").html(images).text(); $(gallery).append(image_html); $(gallery).justifiedGallery('norewind'); ); )(jQuery); #justified_gallery_M68DKo .sgg-caption background: rgb(0,0,0); background: rgba(0,0,0,0.7); color: #ffffff; font-size: 1em; font-weight: 400; font-family: Helvetica, Arial, sans-serif; #load_more_M68DKo background: #444444; color: #ffffff;
Zdjęcia: Pinterest.com, Pixabay.com
0 notes
bajdeusz · 6 years ago
Text
Tede i teraz
Muzycznie: Peter Gabriel:The  Book of Love
Mała z uwagą przyglądała się przyjacielowi. Tede co chwila to wkładał to wyciągał z walizki swoje skarby: ułamaną ramkę ze zdjęciem cyrku-TęNaPamiętanie; zasuszony kwiatek z przydrożnej łąki, obok której się spotkali; zielone szkielko- ToNaSzczęście ...
- Tede? Co robisz?
- Nie mogę zdecydować się, co weźmiemy na naszą wyprawę - odpowiedział chłopiec, nawet nie zerknąwszy na Małą. W jednej ręce trzymał KsiążkęOdpędzającąSmutki, w drugiej ParasolNaNiepogodę- Jak myślisz? Będzie padać deszcz?
Mała gwałtownie przekrzywiła głowę aż kokarda niebezpiecznie zachybotała na jej głowie..
- Wyprawę? - jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdumienia.
- Ach tak, zapomniałem ci powiedzieć - Tede był niezwyczajnie rozkojarzony - jedziemy cieszyć się wiosną.
- Jedziemy? - Mała nic nie rozumiała.
Tede nadal przekładał swoje skarby.
- Widzisz Mała, co roku obiecuję sobie, że nie przegapię ani jednego dnia wiosny: zauważę pierwsze listki na na tym starym platanie przy rzece; zaczekam na kijanki, by z nimi pogwarzyć w noc;  z mleczy uwiję najpiękniejszy wianek, by ci go dać... I ciągle Czas mnie zaskakuje: listki są już liśćmi, kijanki zamieniły się w żaby, a mlecze uciekają gdzieś hen z wiatrem... A może to Chaos macza w tym palce? - Tede zamyślił się i przysiadł na walizce.
Mała usiadła obok niego i uśmiechnęła się wieszczo.
- Nie musimy nigdzie wyjeżdżać. Zostawmy to wszystko i chodźmy nad rzekę. Ciągle jest czas dla nas. By cieszyć się wiosną nie musimy brać na siebie tyle ciężaru, przecież tu wrócimy. Gdy na coś długo czekamy, zapominamy o tym, co najważniejsze.
- Co jest najwazniejsze?- teraz Tede wpatrywał się w Małą.
- Najważniejsze jest teraz. Nie wczoraj z bagażem, Chaosem, wielkimi marzeniami o karierze cyrkowej, nie jutro z NieWiadomoCzym - Mała uśmiechnęła się- Teraz ma moc zmieniania. Zacznijmy od wianka! - klasnęła w dłonie i pociągnęła chłopca w stronę łąki, na której słońce malowało tysiące mleczy.
Z daleka daleko roznosił się ich radosny śmiech. Tede i Mała znów byli dziećmi.
0 notes
jestrudoblog · 8 years ago
Text
Jak udekorowałam nasz dom na święta
W tym roku dekorowanie domu na święta przyniosło mi wielgachną radość. Sam efekt końcowy zaś satysfakcję. Zaparłam się, by udowodnić Wam, że dobre pomysły biją na głowę drogie i wymyślne dekoracje. Udało mi się cudnie udekorować mieszkanie z użyciem bardzo prostych trików i świetnych narzędzi. Chodźcie, podglądajcie i róbcie u siebie podobnie!
Dekorowanie domu oparłam na kilku elementach, które skutecznie pomogły mi stworzyć zimowy klimat w moim mieszkaniu:
gałązki iglaków
świąteczna galeria
ozdoby na ścianach i drzwiach
lampki choinkowe
dekoracje z taśmy washi tape
zimowe akcenty – gwiazdki, choinki, motywy leśnych zwierząt
    Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Uważam, że dekorowanie domu na święta nie jest zarezerwowane tylko dla właścicieli 4 ścian. Wystarczy dobrać odpowiednie narzędzia. I w tym momencie Ruda przedstawia Wam partnera tego wpisu – markę TESA. Bardzo się cieszę, że zdecydowali się na współpracę. Dzięki temu przedstawiam Wam nieinwazyjne, a bardzo efektowne aranżacje, które nie zrujnują Waszych ścian. Gotowi?
  Na pierwszy ogień – moje mini biuro.
Niby w porządku, ale świątecznego klimatu nie czuć tu nic a nic. Ponadto w jednym miejscu mam odrapaną ścianę – pamiątkę po próbie dekorowania ściany z użyciem zwykłej taśmy, ajć!
Zdecydowałam się na pozostać w panującej kolorystyce: czerń, biel i dodatki z różowego złota.
Z użyciem taśmy izolacyjnej wyczarowałam na magnetycznej tablicy choinkę.
Czarne pasy to powielenie motywu z podkładki. Ponadto jestem fanką graficznych wzorów!
  Drewniane gwiazdki przemalowałam na ten sam kolor, co lampka i magnesy i z użyciem transparentnych plastrów TESA przyczepiłam do ściany.
Dorzuciłam lampeczki o ciepłym świetle, odpowiedni wygaszacz ekranu i już nucę pod nosem świąteczne kawałki.
Po zmroku jest jeszcze fajniej… ;)
  Mieszkanko jest niewielkie, dlatego zdecydowałam, że król imprezy może być tylko jeden. Dekoracja, która ma od razu przyciągać oko zawisła centralnie nad sofą.
Wymarzyłam sobie świeże gałązki iglaków obwieszone bombkami. Cóż, okazuje się, że początek grudnia to nie jest termin, kiedy takowe można z łatwością upolować. Uprosiłam jednak panią Kwiaciarkę, żeby przywiozła kilka sztuk jodły specjalnie dla mnie ;)
Po odtłuszczeniu powierzchni (użyłam spirytusu salicylowego, ale nada się też zwykły alkohol), wybrałam odpowiednie zawieszenie. Większe gałązki zawisły na białych haczykach, które mogą utrzymać do 2 kg, mniejsze na transparentnych. W swojej ofercie TESA ma także duże haczyki transparentne, które utrzymają ciężar do 1 kg. Nieźle, jak na tak niewielką powierzchnię klejącą, co?
Ups, oczywiście źle wymierzyłam! Na szczęście usunięcie produktów marki TESA jest jeszcze łatwiejsze, niż ich montaż. Na samym końcu zamieszczę Wam zestaw porad, a teraz przejdźmy dalej. Pałeczkę oddałam Panu Mężowi. Nie wiedzieć czemu, jakoś sprawniej mu to mierzenie poszło.
No, haczyki wiszą, pora na trochę zieleni!
  Gałęzie gałęźmi, ale galeria świąteczna swoje miejsce znaleźć musi.  Wybrałam 3 mniejsze ramki i jedną ogromniastą z jelonkiem.
Od razu sprzedam Wam pomysł na proste DIY – do ramki z szybką wkładamy czarny papier i za pomocą kredowego markera, rysujemy na szkle dowolne motywy. Wcześniej miałam tu motywujący cytat, teraz jest choinka. A co!
Do zawieszenia ramek o płaskim tyle użyłam zwykłych plastrów transparentnych (2 na ramkę). Jeśli ramka miała bardziej zróżnicowany tył, wtedy zamocowałam ją na haczyku.
Nooo, klimacik robi się coraz fajniejszy!
Jeszcze kilka srebrnych bombek… i volia!
Szalenie mocno podoba mi się dekorowanie domu na święta za pomocą alternatywnych choinek. Widziałam takie stworzone ze zdjęć, z patyków, półek, wyklejone taśmą… Ach. Nie sposób jednak na 40 m2 upchnąć wszystko. Jeśli wpadliście w szał dekorowania i moje pomysły to za mało, polecam moją świąteczną tablicę na Pinterest. Tam znajdziecie kilkadziesiąt nowych pomysłów.
  Dobra, wiem, że mój „gwóźdź programu” robi wrażenie, ale to jeszcze nie koniec. Lubię przemycać takie mniejsze dekoracje i rozsiewać odpowiedni klimat po całym mieszkaniu. Jeśli tylko traktujesz dekorowanie domu, jak dobrą zabawę, nie może się nie udać!
Na drzwiach od sypialni powiesiłam transparentny haczyk i wianek z dzwoneczków.
  Do wyklejenia jelonka użyłam washi tape. Nie mam za wiele miejsca w sypialni, a nie chciałam powielać motywu z salonu. Poza tym mało komfortowo śpi się, gdy coś dynda nad Twoją głową. Dlatego ta dekoracja jest taka genialna! A w styczniu zwyczajnie oderwę ją od ściany i będę wyczekiwać wiosny ;)
W kilku miejscach w mieszkaniu postawiłam niewielkie wazony z gałązkami.
Wciąż przewija się u mnie motyw zwierzątek. Te białe świetnie się łączą z zielenią.
Jeszcze tylko kilka gwiazd rozłożonych tu i tam i proszę moich szanownych Rudzików – klimat na całego!
  Produkty marki TESA bardzo pomogły mi zrealizować wizje, które od kilku tygodni kłębiły mi się pod rudą kopułką. Zakupić możecie je na oficjalnej stronie www.tasmuj.pl, a także w marketach budowlanych: Castorama, Leroy Merlin, PSB, OBI.
Dzięki takim rozwiązaniom dekorujesz dom na święta i nie martwisz się demontażem za kilka tygodni. To świetne narzędzie dla osób, które wynajmują mieszkanie, ale także dla wszystkich tych, którzy lubią częste zmiany, a dziury w ścianach to już niekoniecznie.
  Dzięki wyklejeniu połowy powierzchni mojego M już doskonale wiem, na co zwrócić uwagę, by haczyki i taśmy dobrze się trzymały. Zebrałam dla Was kilka porad i obserwacji:
powierzchnie należy najpierw odtłuść alkoholem lub spirytusem salicylowym; w przypadku ścian trzeba je przetrzeć ścierką, by zebrać ew. kurz czy pył;
haczyki/taśmy dopasuj do wagi przedmiotów; na każdym produkcie napisane jest, ile maksymalnie może ważyć wieszany przedmiot – przestrzegaj tych zasad;
plaster przylep do nawierzchni i dociskaj przez 5 sekund, następnie zdejmij folię i przyczep przedmiot; ten także dociskaj 5 sekund;
pamiętaj, że w przypadku plastrów koniecznie musisz zostawić „wolną końcówkę”, by mieć za co złapać i prawidłowo odlepić część klejącą;
podczas demontażu zawsze przestrzegaj instrukcji dołączonej do opakowania – plaster odrywamy równolegle do powierzchni;
nic się nie martw, jeśli się nie uda, odlep, weź nowy plaster i spróbuj raz jeszcze!
plastry i haczyki świetnie trzymają się na przeróżnych powierzchniach – testowałam lakierowane szafy, lustra, półki, płytki, drewniane drzwi i wszędzie zdały egzamin. Im gładsza powierzchnia, tym plaster będzie się lepiej trzymał.
  Mam nadzieję, że tym wpisem dostarczyłam Wam masę inspiracji. Macie już dowód, że dekorowanie mieszkania nie musi pochłonąć oszczędności, czy całego weekendu. Świetne efekty można osiągnąć dobrymi pomysłami i odrobiną samozaparcia.
Okej, to teraz dajcie znać, który pomysł wdrażacie u siebie? Zdjęcia też mile widziane!
  Wpis powstał we współpracy z marką TESA.
Post Jak udekorowałam nasz dom na święta pojawił się poraz pierwszy w Jest Rudo | blog fotograficzny.
from Jak udekorowałam nasz dom na święta
1 note · View note
jestrudoblog · 8 years ago
Text
Jak udekorowałam nasz dom na święta
W tym roku dekorowanie domu na święta przyniosło mi wielgachną radość. Sam efekt końcowy zaś satysfakcję. Zaparłam się, by udowodnić Wam, że dobre pomysły biją na głowę drogie i wymyślne dekoracje. Udało mi się cudnie udekorować mieszkanie z użyciem bardzo prostych trików i świetnych narzędzi. Chodźcie, podglądajcie i róbcie u siebie podobnie!
Dekorowanie domu oparłam na kilku elementach, które skutecznie pomogły mi stworzyć zimowy klimat w moim mieszkaniu:
gałązki iglaków
świąteczna galeria
ozdoby na ścianach i drzwiach
lampki choinkowe
dekoracje z taśmy washi tape
zimowe akcenty – gwiazdki, choinki, motywy leśnych zwierząt
    Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Uważam, że dekorowanie domu na święta nie jest zarezerwowane tylko dla właścicieli 4 ścian. Wystarczy dobrać odpowiednie narzędzia. I w tym momencie Ruda przedstawia Wam partnera tego wpisu – markę TESA. Bardzo się cieszę, że zdecydowali się na współpracę. Dzięki temu przedstawiam Wam nieinwazyjne, a bardzo efektowne aranżacje, które nie zrujnują Waszych ścian. Gotowi?
  Na pierwszy ogień – moje mini biuro.
Niby w porządku, ale świątecznego klimatu nie czuć tu nic a nic. Ponadto w jednym miejscu mam odrapaną ścianę – pamiątkę po próbie dekorowania ściany z użyciem zwykłej taśmy, ajć!
Zdecydowałam się na pozostać w panującej kolorystyce: czerń, biel i dodatki z różowego złota.
Z użyciem taśmy izolacyjnej wyczarowałam na magnetycznej tablicy choinkę.
Czarne pasy to powielenie motywu z podkładki. Ponadto jestem fanką graficznych wzorów!
  Drewniane gwiazdki przemalowałam na ten sam kolor, co lampka i magnesy i z użyciem transparentnych plastrów TESA przyczepiłam do ściany.
Dorzuciłam lampeczki o ciepłym świetle, odpowiedni wygaszacz ekranu i już nucę pod nosem świąteczne kawałki.
Po zmroku jest jeszcze fajniej… ;)
  Mieszkanko jest niewielkie, dlatego zdecydowałam, że król imprezy może być tylko jeden. Dekoracja, która ma od razu przyciągać oko zawisła centralnie nad sofą.
Wymarzyłam sobie świeże gałązki iglaków obwieszone bombkami. Cóż, okazuje się, że początek grudnia to nie jest termin, kiedy takowe można z łatwością upolować. Uprosiłam jednak panią Kwiaciarkę, żeby przywiozła kilka sztuk jodły specjalnie dla mnie ;)
Po odtłuszczeniu powierzchni (użyłam spirytusu salicylowego, ale nada się też zwykły alkohol), wybrałam odpowiednie zawieszenie. Większe gałązki zawisły na białych haczykach, które mogą utrzymać do 2 kg, mniejsze na transparentnych. W swojej ofercie TESA ma także duże haczyki transparentne, które utrzymają ciężar do 1 kg. Nieźle, jak na tak niewielką powierzchnię klejącą, co?
Ups, oczywiście źle wymierzyłam! Na szczęście usunięcie produktów marki TESA jest jeszcze łatwiejsze, niż ich montaż. Na samym końcu zamieszczę Wam zestaw porad, a teraz przejdźmy dalej. Pałeczkę oddałam Panu Mężowi. Nie wiedzieć czemu, jakoś sprawniej mu to mierzenie poszło.
No, haczyki wiszą, pora na trochę zieleni!
  Gałęzie gałęźmi, ale galeria świąteczna swoje miejsce znaleźć musi.  Wybrałam 3 mniejsze ramki i jedną ogromniastą z jelonkiem.
Od razu sprzedam Wam pomysł na proste DIY – do ramki z szybką wkładamy czarny papier i za pomocą kredowego markera, rysujemy na szkle dowolne motywy. Wcześniej miałam tu motywujący cytat, teraz jest choinka. A co!
Do zawieszenia ramek o płaskim tyle użyłam zwykłych plastrów transparentnych (2 na ramkę). Jeśli ramka miała bardziej zróżnicowany tył, wtedy zamocowałam ją na haczyku.
Nooo, klimacik robi się coraz fajniejszy!
Jeszcze kilka srebrnych bombek… i volia!
Szalenie mocno podoba mi się dekorowanie domu na święta za pomocą alternatywnych choinek. Widziałam takie stworzone ze zdjęć, z patyków, półek, wyklejone taśmą… Ach. Nie sposób jednak na 40 m2 upchnąć wszystko. Jeśli wpadliście w szał dekorowania i moje pomysły to za mało, polecam moją świąteczną tablicę na Pinterest. Tam znajdziecie kilkadziesiąt nowych pomysłów.
  Dobra, wiem, że mój „gwóźdź programu” robi wrażenie, ale to jeszcze nie koniec. Lubię przemycać takie mniejsze dekoracje i rozsiewać odpowiedni klimat po całym mieszkaniu. Jeśli tylko traktujesz dekorowanie domu, jak dobrą zabawę, nie może się nie udać!
Na drzwiach od sypialni powiesiłam transparentny haczyk i wianek z dzwoneczków.
  Do wyklejenia jelonka użyłam washi tape. Nie mam za wiele miejsca w sypialni, a nie chciałam powielać motywu z salonu. Poza tym mało komfortowo śpi się, gdy coś dynda nad Twoją głową. Dlatego ta dekoracja jest taka genialna! A w styczniu zwyczajnie oderwę ją od ściany i będę wyczekiwać wiosny ;)
W kilku miejscach w mieszkaniu postawiłam niewielkie wazony z gałązkami.
Wciąż przewija się u mnie motyw zwierzątek. Te białe świetnie się łączą z zielenią.
Jeszcze tylko kilka gwiazd rozłożonych tu i tam i proszę moich szanownych Rudzików – klimat na całego!
  Produkty marki TESA bardzo pomogły mi zrealizować wizje, które od kilku tygodni kłębiły mi się pod rudą kopułką. Zakupić możecie je na oficjalnej stronie www.tasmuj.pl, a także w marketach budowlanych: Castorama, Leroy Merlin, PSB, OBI.
Dzięki takim rozwiązaniom dekorujesz dom na święta i nie martwisz się demontażem za kilka tygodni. To świetne narzędzie dla osób, które wynajmują mieszkanie, ale także dla wszystkich tych, którzy lubią częste zmiany, a dziury w ścianach to już niekoniecznie.
  Dzięki wyklejeniu połowy powierzchni mojego M już doskonale wiem, na co zwrócić uwagę, by haczyki i taśmy dobrze się trzymały. Zebrałam dla Was kilka porad i obserwacji:
powierzchnie należy najpierw odtłuść alkoholem lub spirytusem salicylowym; w przypadku ścian trzeba je przetrzeć ścierką, by zebrać ew. kurz czy pył;
haczyki/taśmy dopasuj do wagi przedmiotów; na każdym produkcie napisane jest, ile maksymalnie może ważyć wieszany przedmiot – przestrzegaj tych zasad;
plaster przylep do nawierzchni i dociskaj przez 5 sekund, następnie zdejmij folię i przyczep przedmiot; ten także dociskaj 5 sekund;
pamiętaj, że w przypadku plastrów koniecznie musisz zostawić „wolną końcówkę”, by mieć za co złapać i prawidłowo odlepić część klejącą;
podczas demontażu zawsze przestrzegaj instrukcji dołączonej do opakowania – plaster odrywamy równolegle do powierzchni;
nic się nie martw, jeśli się nie uda, odlep, weź nowy plaster i spróbuj raz jeszcze!
plastry i haczyki świetnie trzymają się na przeróżnych powierzchniach – testowałam lakierowane szafy, lustra, półki, płytki, drewniane drzwi i wszędzie zdały egzamin. Im gładsza powierzchnia, tym plaster będzie się lepiej trzymał.
  Mam nadzieję, że tym wpisem dostarczyłam Wam masę inspiracji. Macie już dowód, że dekorowanie mieszkania nie musi pochłonąć oszczędności, czy całego weekendu. Świetne efekty można osiągnąć dobrymi pomysłami i odrobiną samozaparcia.
Okej, to teraz dajcie znać, który pomysł wdrażacie u siebie? Zdjęcia też mile widziane!
  Wpis powstał we współpracy z marką TESA.
Post Jak udekorowałam nasz dom na święta pojawił się poraz pierwszy w Jest Rudo | blog fotograficzny.
from Jak udekorowałam nasz dom na święta
1 note · View note