#Osiedle domków jednorodzinnych
Explore tagged Tumblr posts
Text
Projekty domów jednorodzinnych Poznań
Panele słoneczne, geotermalne pompy ciepła, energia wiatru - to właśnie przychodzi na myśl, gdy wiele osób myśli o "zielonym" domu. Ponieważ te metody generowania energii odnawialnej stają się coraz bardziej popularne w przestrzeni mieszkalnej, stały się również synonimem zrównoważonego rozwoju.
Ale budowanie prawdziwie energooszczędnego domu nie polega na posiadaniu najnowszego i najlepszego sprzętu. W rzeczywistości rzeczywista efektywność zaczyna się na etapie planowania.
W Osiedle Rozalin pomagamy ludziom maksymalizować budżet na budowę domu, podejmując mądre decyzje dotyczące budowy domu. Priorytetowo traktujemy wydatki na ochronę. Korzystanie z energii odnawialnej jest świetne; zmniejszenie ilości energii zużywanej w domu na pierwszym miejscu to miejsce, w którym mają miejsce rzeczywiste oszczędności energii.
Kiedy zastanawiasz się nad budowaniem sprawnego domu, będzie kilka obszarów, na które będziesz patrzeć. Aby naprawdę zmaksymalizować swój budżet, nadaj priorytety obszarom zainteresowania w następującej kolejności, aby zbudować dom, który zapewni Ci komfort, będzie mniejszy w eksploatacji i będzie energooszczędny przez cały cykl życia.
ZACZNIJ SIĘ Z BUDYNKĄ BUDOWLANĄ
Celem energooszczędnego budynku powinien być dom wygodny i ekonomiczny w eksploatacji. Mając to na uwadze, twoim pierwszym priorytetem powinno być stworzenie najlepszej powłoki budowlanej, jaką tylko możesz. Zadaj sobie pytanie, czy naprawdę chcesz nadal płacić za ciepło, jeśli nie musisz?
Powłoka budynku lub koperta to wszystkie elementy, które oddzielają przestrzeń wewnętrzną od zewnętrznej części domu, w tym ścian, podłóg i dachu.
Aby zbudować dom energooszczędny, konieczne jest zaplanowanie i zbudowanie ciasnej powłoki budynku. Jeśli uda nam się powstrzymać przedostawanie się powietrza przez ściany, możemy faktycznie zmniejszyć ilość energii zużywanej przez Twój dom w pierwszej kolejności.
Dlatego kluczowe znaczenie ma skupienie się na szczelnej kopercie termicznej. Im bardziej szczelny jest twój dom, tym mniej energii (i pieniędzy) musisz wydać na ogrzewanie i chłodzenie.
Osiągnięcie tego wymaga szczególnej uwagi, począwszy od fazy planowania. Nawet po zaplanowaniu domu, każda osoba zaangażowana - twórcy, hydraulicy, elektrycy, izolatorzy, trymer itd. - musi skupić się na celu zbudowania jak najlepszej powłoki. Obcisła powłoka budynku zapewni Ci domową efektywność przez cały cykl życia.
ZAWIERAJ SKUTECZNY SYSTEM WENTYLACJI
Dlaczego kolejna wentylacja znajduje się na liście? Prawidłowy system wentylacji nie jest tani, ale jest bardzo ważny. Właściwy system wentylacji w Twoim domu zapewni optymalną jakość powietrza w pomieszczeniach, która zapewni komfort Twojego domu, a jednocześnie będzie energooszczędna.
Wentylacja odzysku ciepła lub energii (HRV lub ERV) to powszechnie stosowane strategie ograniczania urządzeń HVAC. Jest to proces wymiany energii zawartej w "zużytym" powietrzu wewnątrz budynku i wykorzystywanie tej energii do wstępnego przygotowania napływającego powietrza zewnętrznego.
Mówiąc prosto, chcemy efektywnego, energooszczędnego systemu do wymiany brudnego, wilgotnego powietrza i zastąpienia go świeżym powietrzem.
WYBIERZ WŁAŚCIWĄ STRATEGIĘ GRZEWCZĄ
Właściwa strategia ogrzewania dla Twojego domu zależy od tego, ile jesteśmy w stanie zaoszczędzić dzięki powyższym strategiom. Chcemy zbudować system ogrzewania, który jest specjalnie zaprojektowany, aby sprostać przewidywanej utracie ciepła w domu.
Ta strategia jest sprzeczna z tym, jak ogrzewanie było wykonywane. Wiele lat temu, gdy domy były często nie dopowietrzone, zawierały one jednostopniowe piece, które zostały zaprojektowane do ogrzewania domu w najzimniejszych częściach roku. Za każdym razem, gdy piec działał, był w pełni naładowany. Rezultatem był przegrzany dom i zmarnowana energia.
Obecnie dostępne są jednak bardziej zaawansowane opcje ogrzewania. Piece o zmiennej prędkości umożliwiają zmianę klimatu i wielkości domu w celu określenia prędkości i przepływu powietrza, które są najlepsze w danej sytuacji.
Nawet przy bardziej zaawansowanych systemach grzewczych obciążenie grzewcze twojego domu powraca do zoptymalizowanej powłoki budynku. Wydajesz mniej na ogrzewanie, gdy nie potrzebujesz tyle ciepła.
NIŻSZE OGRZEWANIE WODY I OBCIĄŻENIA ELEKTRYCZNE
Podobnie jak w przypadku strategii ogrzewania, obciążenie ogrzewania wody zależy w dużej mierze od wybranych metod. Czy twój podgrzewacz wody jest gazowy czy elektryczny? Czy to jest tankless? Czy jest dobrze izolowany? Woda grzewcza pobiera dużą ilość energii, ale można zmniejszyć ilość zużywanej wody, wybierając odpowiedni system podgrzewania wody. Czy bierzesz więcej pryszniców niż kąpieli? Jeśli tak, odzysk ciepła odpadowego z odprowadzania wody może być świetnym sposobem na obniżenie kosztów ogrzewania wody.
Domy pod Poznaniem deweloper http://osiedle-rozalin.pl/
#Domy pod Poznaniem deweloper#Domy Poznań#Nieruchomości Lusówko#Osiedle domków jednorodzinnych#Dom jednorodzinny Poznań
4 notes
·
View notes
Text
Technologia 3D skutecznie ostrzega przed anomaliami pogodowymi
Zobacz https://www.guwernantka.pl/technologia-3d-skutecznie-ostrzega-przed-anomaliami-pogodowymi/
Technologia 3D skutecznie ostrzega przed anomaliami pogodowymi
Technologia 3D skutecznie ostrzega przed anomaliami pogodowymi
• W ciągu ostatnich tygodni na terenie Polski doszło do licznych podtopień i zagrożeń związanych z anomaliami pogodowymi. Co kilka dni wiele osób otrzymywało alerty RCB. • Biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, bardzo aktualne są wyniki badań ekspertów z Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego (OPI PIB). Naukowcy wykazali, że zastosowanie technologii 3D umożliwia wzbudzenie większego lęku przed niebezpieczeństwem. • Technologia 3D może byś skutecznym sposobem na przekonanie ludzi, iż dane zagrożenie jest realne. Co w konsekwencji prowadzi do częstszego, właściwego reagowania osób zagrożonych na ostrzeżenia. • Należy jednak pamiętać, że nie można przesadzić z intensywnością czy liczbą użytych wizualizacji 3D – co pokazało badanie z użyciem Eye Trackera. Może to przeszkodzić w przyswajaniu wiedzy zawartej w alercie ostrzegawczym. Zbyt dużo animacji odciąga uwagę widza od komunikatu i istotnych informacji. Istnieje wtedy większe ryzyko, że właściwy przekaz do niego nie dotrze.
Jest ryzyko, jest zabawa W życiu podejmujemy różne decyzje – jedne można uznać za bezpieczne, a drugie za ryzykowne. Te drugie są bez wątpienia bardziej przyjemne lub wygodne. Ryzyko jednak wiąże się z konsekwencjami, które mogą być przykre i nieodwracalne. Właśnie myśl o nich, często powstrzymuje ludzi przed nieodpowiedzialnym zachowaniem. Jest to zgodne z podejściem naukowym opartym na oczekiwanych rezultatach podejmowanych działań. Zgodnie z nim, warto wpływać na wyobraźni�� osób, chcąc zachęcić je do odpowiedzialnego zachowania. Badacze z Laboratorium Interaktywnych Technologii w Ośrodku Przetwarzania Informacji – Państwowym Instytucie Badawczym postanowili zbadać, czy technologia wizualizacji 3D jest pomocna w przekazach, które mają zachęcić ludzi do odpowiedzialnego zachowania. Konkretnie, do nielekceważenia zagrożenia wywołanego anomaliami pogodowymi.
Huragan Florence inspiracją dla badaczy OPI PIB – Cieszę się, że badacze OPI PIB po raz kolejny zbadali zastosowanie technologii 3D. Tym razem skupili się na komunikatach ostrzegawczych związanych z groźnymi zjawiskami pogodowymi. Inspiracją dla badań naszych naukowców była emisja przez kanał Webber Channel komunikatu, który ostrzegał przed uderzeniem huraganu Florence na Florydzie. Ostrzeżenie wyemitowano 13 września 2018 roku i wykorzystano w nim technologię wizualizacji 3D. Komunikat miał ostrzec osoby, które mieszkają wewnątrz lądu, że uderzenie huraganu może zagrażać również ich życiu – mówi dr inż. Jarosław Protasiewicz, dyrektor Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego.
Na niebezpieczeństwo narażone były osoby, które mieszkały nawet 150 km od brzegu oceanu. Przewidywana siła uderzenia była tak duża, że poziom wód mógł podnieść się do tego stopnia, że ich domostwa mogły zostać całkowicie zalane. Stacja telewizyjna postanowiła „wirtualnie przenieść” pogodynkę z tradycyjnego studia TV na typowe, amerykańskie osiedle. Realizatorzy chcieli pokazać, jak będzie wyglądać sytuacja, jeśli spełni się najgorszy scenariusz i poziom wody wzrośnie do 3 metrów. Nadawca chciał efektywnie wpłynąć na wyobraźnię osób, aby niezwłocznie się ewakuowały, gdy tylko usłyszą właściwy sygnał.
A może stosować alerty RCB w technologii 3D? Naukowcy OPI PIB stwierdzili, że warto zbadać skuteczność komunikatów 3D w polskich warunkach. Biorąc pod uwagę częstość otrzymywania w ostatnim czasie alertów RCB, analizy ekspertów wydają się bardzo potrzebne. Mamy coraz więcej anomalii pogodowych, więc warto stosować skuteczne formy ostrzegania. Badacze z Laboratorium Interaktywnych Technologii w Ośrodku Przetwarzania Informacji – Państwowym Instytucie Badawczym skupili się na komunikatach, które miały na celu przestrzec ludzi przed powodzią. Sprawdzili, czy technologia 3D wzmacnia przekaz, dzięki zastosowaniu realistycznej wizualizacji możliwych zdarzeń. Postawili tezę, że pokazanie konsekwencji silniej zmobilizuje ludzi do właściwego zachowania podczas zagrożenia. – Istnieją różne techniki wpływania na decyzje i zachowania ludzi. Jedną z nich jest wspomniane wcześniej podejście oparte na oczekiwanych rezultatach podejmowanych działań. To podejście wykorzystuje teoria Protection Motivation Theory, tzw. PMT, która zakłada, że zachowanie człowieka zależy głównie od dwóch procesów – oceny zagrożenia i umiejętności radzenia sobie z nim. To one decydują o poziomie podjętych działań ochronnych. Uczucie strachu występujące w procesie oceny zagrożenia może mieć dodatkową funkcję motywacyjną. Jednak istotne jest, aby w komunikatach ostrzegawczych podawać również – co, jak i kiedy należy zrobić, aby skutecznie się ochronić. Sam strach w takiej sytuacji może wywołać niepotrzebną panikę – mówi dr Cezary Biele, kierownik Laboratorium Interaktywnych Technologii w OPI PIB.
Naukowcy OPI PIB byli ciekawi, czy motywacja może wzrosnąć, jeśli do opowieści o możliwych zagrożeniach powodzią włączą wizualizację w technologii 3D? Przede wszystkim chcieli sprawdzić, czy dany komunikat 3D zwiększa gotowość ludzi do działania oraz czy nie osłabia zdolności odbiorców do zapamiętania właściwych czynności ochronnych. W tym celu naukowcy OPI PIB przeprowadzili badanie wśród trzech grup eksperymentalnych – oglądających trzy różne wersje komunikatu ostrzegawczego. Czwarta grupa – kontrolna nie oglądała żadnego komunikatu i służyła do porównań. W pierwszym wariancie wykorzystali technikę 3D do wizualizacji skutków powodzi (grupa 3D). Pozostałe dwie wersje stanowiły treści z tłem statycznym – widoczna prezenterka – pogodynka na tle standardowego osiedla domków jednorodzinnych, (grupa statyczne tło) i białym – widoczna jedynie prezenterka, (grupa białe tło). Sam komunikat realizowano we współpracy z Ochotniczą Strażą Pożarną w Dziergowicach. To miejscowość położona na południowym krańcu Polski, gdzie często dochodzi do wylewania rzeki Odry. Eksperci OPI PIB współpracowali więc z osobami, które wielokrotnie miały do czynienia z niebezpieczeństwem związanym z anomaliami pogodowymi i były one także odpowiedzialne za pomoc ludziom, którzy byli dotknięci skutkami podtopienia i powodzi. W badaniu wzięły udział osoby, które zamieszkiwały na terenach, gdzie doszło do powodzi w ciągu ostatnich dwóch lat.
Forma komunikatu wpływa na podejmowanie działań ochronnych – Badanie wykazało, że poziom motywacji do podejmowania działań ochronnych jest zależny od różnych form komunikatów ostrzegawczych. Nie można, jednak powiedzieć, że wzrasta on wraz z intensywnością efektów wizualnych. Grupa 3D była co prawda bardziej zmotywowana do podjęcia właściwych działań niż kontrolna, która nie oglądała żadnego komunikatu, ale nie różniła się znacząco od innych grup. Z kolei osoby, które oglądały komunikat na białym tle, były bardziej zmotywowane do działania niż grupa ze statycznym tłem i kontrolna. Co ciekawe, jedyną grupą, która oglądała komunikat ostrzegawczy i nie doświadczyła wzrostu motywacji do podjęcia działań ochronnych była grupa ze statycznym tłem. Szacuje się, że jest to obecnie format najczęściej wykorzystywany w telewizji – mówi dr Grzegorz Banerski, adiunkt w Ośrodku Przetwarzania Informacji – Państwowym Instytucie Badawczym. Badanie wykazało także, iż grupa 3D deklarowała znacznie wyższy poziom strachu przed skutkami powodzi – w porównaniu do grupy statyczne tło i kontrolnej. Nie wykryto natomiast różnicy w stosunku do osób, które oglądały komunikat na białym tle. Warto także dodać, że choć wynik w grupie 3D był nominalnie wyższy – 3,67 na skali od 1 do 5, to dobrze świadczy on o komunikacie 3D. Nie wywoływał on paniki, a jedynie lekko zwiększył strach. Ludzie nie byli na tyle przerażeni, aby potem nie móc zapamiętać informacji ostrzegawczych. Choć ostateczny poziom motywacji do podjęcia działań ochronnych w przypadku grup 3D i białe tło nie różni się istotnie, to analiza różnic w poziomie strachu w grupach eksperymentalnych sugeruje, iż procesy odpowiedzialne za chęć podjęcia działań ochronnych mogą być odmienne. Strach istotnie wpływał na motywację do podjęcia działań ochronnych tylko w grupie 3D. Z kolei poziom wiedzy po obejrzeniu komunikatu bezpośrednio wpływał na motywację do podjęcia tych działań w grupach białe i statyczne tło. Otrzymane wyniki rozwiały także obawy naukowców OPI PIB związane z wykorzystaniem animacji. Przeciętnie ludzie potrafili wymienić spontanicznie po obejrzeniu komunikatu 3D od 6 do 7 wskazówek. Podobny wynik uzyskano w pozostałych grupach, które oglądały komunikat ostrzegawczy. Może się wydawać, że to niezbyt dużo, biorąc pod uwagę, że w komunikacie wymieniono 22 zalecenia, które należy wykonać w czasie zagrożenia. Jednak wiedza, osób które mieszkają na terenach zagrożonych powodzią była wcześniej praktycznie zerowa.
Badanie z użyciem Eye Trackera Eksperci OPI PIB zbadali również, jak ludzie zapamiętują informację z komunikatu ostrzegawczego. W tym celu wykonali eksperyment przy użyciu Eye Trackera – aparatury do śledzenia ruchu gałek ocznych. Świadome przetwarzanie bodźca wiąże się ze skoncentrowaniem na nim wzroku, czyli dłuższym czasem fiksacji. Dłuższe czasy fiksacji na aktorce oznaczały, że to na niej skupiona była uwaga. Aktorka w komunikacie była bezpośrednim źródłem informacji. Wykazano, że w przypadku komunikatu 3D krócej koncentrowano się na aktorce. Natomiast biorąc pod uwagę liczbę fiksacji, sytuacja wyglądała odwrotnie. Odbiorcy komunikatów 3D częściej krążyli wzrokiem po ekranie, czyli przerzucali swoją uwagę. Zatem można wyciągnąć wniosek, że wizualizacja 3D bardziej odciąga uwagę od kluczowych elementów komunikatu. Jednak brak różnic, co do ilości zapamiętanej wiedzy pomiędzy grupą białe tło i 3D, nie pozwala na stwierdzenie, że w tym konkretnym przypadku zaawansowana grafika istotnie wpłynęła na proces uczenia się.
Zapraszamy do obejrzenia piątego odcinka Akademii OPI PIB, na kanale YouTube instytutu, gdzie znajdą Państwo więcej informacji o badaniu:
youtube
Zespół badawczy dr Grzegorz Banerski, dr Katarzyna Abramczuk, dr Cezary Biele, dr Agata Kopacz Akademia OPI PIB Proaktywny projekt popularyzujący naukę z udziałem ekspertów i badaczy z Ośrodka Przetwarzania Informacji – Państwowego Instytutu Badawczego. Jego celem jest budowanie kultury dzielenia się wiedzą, możliwości wymiany doświadczeń i dalszego rozwoju kompetencji na polu nowych technologii. Podcasty udostępniamy na kanale YouTube OPI PIB i dotyczą takich obszarów wiedzy jak informatyka techniczna i telekomunikacja oraz nauki socjologiczne. Każdy odcinek to zbiór angażujących historii, dobrych praktyk i inspirujących case studies.
Ośrodek Przetwarzania Informacji – Państwowy Instytut Badawczy (OPI PIB) Interdyscyplinarny instytut naukowy i lider w tworzeniu oprogramowania systemów informatycznych dla polskiej nauki i szkolnictwa wyższego. Posiada wiedzę o prawie każdym polskim naukowcu, jego projektach czy aparaturze badawczej. Gromadzi, analizuje i tworzy informacje o sektorze badań i rozwoju, wpływając tym samym na kształt polskiej polityki naukowej. OPI PIB tworzy inteligentne systemy informatyczne dla sektora publicznego oraz wykorzystywane w celach komercyjnych.
Główne obszary badań prowadzonych w instytucie to: algorytmy uczenia maszynowego, algorytmy przetwarzania języka naturalnego, analiza sentymentu, sieci neuronowe, odkrywanie wiedzy z danych tekstowych, interakcja człowiek-komputer (HCI), systemy komputerowego wspomagania decyzji, sztuczna inteligencja.
W działalności badawczej OPI PIB stawia na interdyscyplinarność. Instytut prowadzi badania w siedmiu laboratoriach skupiających specjalistów z wielu dziedzin. Poza ekspertami od technologii informatycznych w zespole OPI PIB pracują ekonomiści, socjologowie, prawnicy, statystycy i psychologowie. Konfrontacja różnych podejść naukowych sprzyja dogłębnej analizie zagadnień badawczych i napędza innowacyjność. www.opi.org.pl/
#3d cinema technology#3d led tecnologia#3d scan technology#3d technologie actief#3d technologie aktien#3d technologie fernseher#3d technologie firmen#3d technologie hörth#3d technologie multijet#3d technologie passief#3d technologie zahnbürste#3d technologies biomag#3d-technologie hörth gmbh#aktualny alert rcb#alert rcb 07.07#alert rcb 08.07#alert rcb 1.08#alert rcb 10.07#alert rcb 14.07#alert rcb 15.06#alert rcb 15.07#alert rcb 16.07#alert rcb 17.07#alert rcb 2020#alert rcb 22.08#alert rcb 27.03#alert rcb 28.07#alert rcb 30.06#alert rcb 31.08#alert rcb 7.02
0 notes
Text
LexSzyszko to coś więcej niż...
Podsumowując. Szkoda mi drzew - bo przecież naprawiając złe prawo nie odrosną. Szkoda mi, że znów wyprodukowano ustawę bez myślenia (wycinka drzew LexSzyszko). I powiem może kontrowersyjnie iż nawet gdyby dopuszczono ekologów do rozmów to i tak powstałaby zła ustawa. Dlaczego? Bo nikt nie myślałby szerzej niż czubek drzewa. Czy Kowalskiemu należy się prawo do swobodnego dysponowania swoją działką? Zależy od miejsca. Jak masz osiedle starych domków jednorodzinnych gdzie na każdej działce rośnie po 5 i więcej drzew. Dużych, dorodnych. Cała okolica staje się urocza. Niech jeden z mieszkańców wytnie wszystko na działce. Obraz? Jak uśmiech z wybitymi zębami. Jak nic nie ma w okolicy. Tnij. A kto ma pilnować i mądrze decydować o przestrzeni, krajobrazie wsi, miasta, dzielnicy , ulicy? Przecież my w Polsce nawet nie zbliżyliśmy się do tego by mieć wszędzie wykwalifikowaną kadrę urzędniczą. Nie ma regulacji. Ani odgórnych ani oddolnych. Jedynie w nielicznych miejscowościach można dostrzec prawdziwie "dobrą zmianę". Zresztą to tylko potwierdza moje przekonanie iż powinno być jak najmniej państwa na dole. Bo w Polsce "państwo" się mało sprawdza. Za to gmina bardziej (gdyby gminy decydowały to w większości nie byłoby takich rzeczy jak wycinka drzew LexSzyszko).
Ps: Będąc w Turcji (Turcja wiosną bez obaw) widziałem taki polski obraz mydła i powidła. Niemniej dopiero tam poczułem siłę hasła "państwa w budowie". Byłeś kiedyś w mieście 200 tysięcznym gdzie każdy budynek który widziałeś był odnowiony, miałeś wrażenie że 5 lat temu nic nie było w tym miejscu, że nie było tego miasta? Było mnóstwo miejsc zaniedbanych ale i mnóstwo takich gdzie chaos ustępował. Czułem iż Turcy odrobili lekcję i wdrażają szybkim tempem w życie takie dbanie o krajobraz. Oni będą szybciej w innej lidze niż my. W tej lepszej lidze. Cieszę się że tam bylem.
Jeżeli już znudziła Ciebie polityka w Polsce to zapraszam na blog podróżniczy - GDZIE NA WEEKEND? - znajdziesz propozycje wyjazdu w znane lub nieznane miejsce by uciec od hałasu politycznego!
2 notes
·
View notes
Text
Wykorzystali ustawę antycovidową do budowy osiedla w otulinie rezerwatu
Wykorzystali ustawę antycovidową do budowy osiedla w otulinie rezerwatu
Według informacji przekazywany przez media, jeden z deweloperów zamierza wybudować osiedle domków jednorodzinnych w otulinie rezerwatu Łosiowe Błota. Zgodnie z zapewnieniami, domki mają być przeznaczone na wynajem dla osób, które muszą przebywać na kwarantannie oraz tych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji z powodu pandemii koronawirusa.
Prace przygotowawcze już się rozpoczęły i trwają od…
View On WordPress
#BUDOWA OSIEDLA#DOMKI#DOMKI JEDNORODZINNE#DOMKI NA KWARANTANNE#epidemia#koronawirus#osiedle#pandemia
0 notes
Text
Każdy ma potrzebę tożsamości i wiary
Książkę Moniki Sznajderman „Fałszerze pieprzu” przeczytałam jednym tchem w 2018 roku. Od razu postanowiłam napisać o historii Łęcznej, którą znam, a raczej której zupełnie nie znam. Nie bez towarzyszącej mi do tej pory, obawy przed jej odbiorem. Odnajduję to jednak jako swoją potrzebę tożsamości i wiary, którą chcę przekazać i Wam. Bo historia Łęcznej nie zaczęła się od kopalni i klubu piłkarskiego.
Potrzeba tożsamości
Niektórzy swojej lokalnej tożsamości potrzebują. Więc dobrze, żeby znali ją taką, jaka jest naprawdę. W Łęcznej nie ma żadnej tablicy upamiętniającej Żydów, oprócz tej na ścianie synagogi, która przypomina, że ponad 1 000 z nich zostało zamordowanych. Niewidocznej na tyle, że dopóki nie zaczęłam szukać informacji do tego wpisu, nie wiedziałam o jej istnieniu. O samym getcie, co z tego, że przez jakiś czas otwartym, również nie ma mowy. Przez obecność synagogi można tylko domyślać się jego istnienia. Przed urzędem miasta stoi za to pomnik Tadeusza Kościuszki, którego imieniem została nazwana moja szkoła podstawowa. Kościuszko przyjechał tam podobno na jarmark konny. Może po prostu przejeżdżał na własnym koniu. A może, tak naprawdę, nigdy go tam nie było. Wielki, ale jeden człowiek, zasłużył na tytuł bohatera mojego miasteczka. Bo Łęczna w 1918 roku, kiedy Polska powoli rozsmakowywała się w wolności, właśnie takiego bohatera potrzebowała. Dzik z herbu, który uratował całe miasteczko z pożaru, o czym dowiedziałam się dopiero z broszury rozdawanej z okazji okrągłej rocznicy nadania praw miejskich w 1997 roku, nie był jak widać wystarczająco godnym bohaterem. Za to, w latach 70., na jego cześć nazwano łęczyński Pewex. Taplał się w wodzie z fontanny umieszczonej w patio, a teraz stoi, trochę niepodobny do siebie, na terenie dawnego targowiska. Samsonowicz, wielki odkrywca czarnego złota, na swoją kolej musiał poczekać do lat 80., kiedy jego imieniem nazwano pastelozowe osiedle górnicze i Szkołę Podstawową nr 3. Tak samo było z klubem sportowym, największą po kopalni współczesną dumą Łęcznej, który założono dopiero w 1979 roku. Porządne boisko zbudowano zresztą w okolicach żydowskiego cmentarza, wraz z ekskluzywnym w latach 80. i 90. osiedlem domków jednorodzinnych Słoneczko.
Dom handlowy “Dzik”, dawny Pewex. Nazwa została, dzik z patio zniknął.
Załóżmy jednak, że Kościuszko naprawdę dotarł do Łęcznej, by kupić konie. Nie sądzę, żeby targ był prowadzony jedynie przez Polaków. Na pewno nie wszyscy łęcznianie trudnili się handlem, a ten musiał istnieć na wielką skalę, skoro Łęczna do tej pory ma aż trzy jarmarczne rynki. Zwłaszcza, że w latach, w których Kościuszko faktycznie mógł przejeżdżać przez Łęczną, mieszkało w niej około 35% Żydów, a tuż przed wojną aż 54%. Ponad 2 200 Żydów ortodoksyjnych, z myckami i pejsami u mężczyzn i perukami na ogolonych kobiecych głowach, a także chasydów, walczących w powstaniach, którzy sprawiali, że Łęczna mogła cieszyć się prawami miejskimi, że tętniła życiem, o którym wieści niosły się daleko w kraj. Żydów, którzy nie zasłużyli na taką pamięć jak Kościuszko, żyjąc tu przez ponad 400 lat.
Sznajderman spisała historię swojej rodziny od strony ojca. Tej żydowskiej. O polskiej, z historią w AK, nie wspomni za wiele, bo twierdzi, że o tym w kraju mówi się już wystarczająco dużo. A na pewno niewspółmiernie więcej niż o największej mniejszości w kraju, która pewnego razu po prostu zniknęła. I tyle.
Jeden z dinozaurów na Podzamczu. Atrakcja Łęcznej wymieniona nawet na Wikipedii.
Na szczęście niepotrzebne jest wprawne oko obserwatora, by żydowskich śladów w Łęcznej się doszukać, ale musiałam je odkryć i połączyć w głowie dopiero na studiach, kiedy za edukację zaczęłam odpowiadać sama. Bo choć w Łęcznej do szkoły chodziłam przez prawie 7 lat, nie pamiętam, bym na lekcjach kiedykolwiek usłyszała o historii Łęcznej, zarówno tej polskiej, jak i żydowskiej. A to dziwne. Sama Łęczna to nie miejsce, w którym roi się od zabytków i przez 7 lat nie zdążysz wszystkich zobaczyć. Na Wikipedii wymieniono ich dwanaście. Lubelszczyzna to nie region, w którym synagogi możesz spotkać w każdym miasteczku. Ta łęczyńska też zresztą ocalała cudem – zabrakło pieniędzy i motywacji na jej rozbiórkę.
Jak przez mgłę pamiętam jedyną wycieczkę do synagogi, w której urzekł mnie ołtarz, ambona - bima, tak inna od znajdującego się w starym kościele, stojąca na środku jak wielki baldachim. Tylko tyle i aż tyle. Nic dziwnego, skoro nie miałam żadnego punktu odniesienia, po prostu nie rozumiałam, gdzie jestem. W dzisiejszym otoczeniu górniczego osiedla w oddali i popegeerowskich bloków tuż za rogiem wydaje się, że synagoga spadła na ten kraniec starego miasteczka, tuż nad skarpą, z nieba. Tak i my, dzieci z podstawówki, znaleźliśmy się w niej jakby przypadkiem.
Stary kościół, obok którego od wielu lat jedynie przechodzę.
Potrzeba wiary
Nie jestem osobą wierzącą, ale mam dobrą pamięć i za sobą kilka porządnych książek o historii Żydów. To przez nią, ale też z poczucia wstydu po każdej kolejnej lekturze, że dopiero po latach poskładałam sobie w głowie wszystkie łęczyńskie puzzle, moją drogą krzyżową nie jest ta zbudowana między blokami przez proboszcza starej parafii, która najczęściej służy jako trasa spacerowa lub biegowa mieszkańców okolicznych bloków. Moja droga krzyżowa to obowiązkowy spacer po Starej Łęcznej.
Dlaczego tak późno? Bo jeśli mieszkałeś w bloku, to pewnie nie byłeś rodowitym łęcznianinem i nie miałeś do kogo tam chodzić, no chyba że na sporadyczne targowiska, jedyną reminiscencję dawnych, słynnych na cały kraj jarmarków. W swojej książce Monika Sznajderman wspomina pamiętnik dziadka, który pisał o gwarze miasta, zamierającym w piątki. Po wojnie targi żydowskie zostały sprawnie zastąpione przez te poniedziałkowe, tak zwane ruskie targi. Wokół rynku wyrosły blaszane hale, w których były państwowe sklepy, m.in. meblarskie, a w latach 90. ciuchlandy. Ale nie tylko ze Starą Łęczną tak było. Podobnie nie wybierałeś się na prawdziwie, polskie, „dziedzicowe” Podzamcze, no chyba żeby zobaczyć dinozaury, ale na pewno nie do przydworskiego parku.
Łęczyńska synagoga.
Może także dlatego, że z jakiegoś nieopisanego przeczucia, była inna i nie wpisywała się w prawilną kulturę łęczyńskiego blokowiska?
Po przeczytaniu książki Moniki Sznajderman, moja droga nabrała zupełnie innego wymiaru, dlatego pierwszą wizytę w Łęcznej po zakończeniu lektury rozpoczęłam od zmienionej trasy, wspominanej przez nią w książce.
Dom przy ulicy Kanałowej.
Jak zwykle ominęłam stary kościół, i po przedziwnym skrzyżowaniu, które prowadzi na Podzamcze lub nad jeziora, skręciłam w lewo. Przeszłam obok ciągu kamienic, z których jedna, z apteką, wyróżnia się pięknymi żeliwnymi zdobieniami balkonu na piętrze. Wstępując do środka dowiedziałam się, że klatka schodowa jest jeszcze piękniejsza. Patrzysz na to i widzisz, że miasteczko mogło kiedyś pochwalić się swoją świetnością, bogactwem. Mówią też o tym porządne okiennice w pozostałych domach. Małych i dużych, drewnianych i tynkowanych, często z wysoką podmurówką.
Skręcam w lewo, mijając uroczy drewniany domek, którego okna wychodzą na synagogę. A w zasadzie najpierw na składowisko macew, prawdopodobnie tych ocalałych z Pasternika, cmentarza żydowskiego. Podchodzę do zamkniętej już synagogi, w której do 2014 mieściło się muzeum i małej synagogi, która jest teraz biblioteką. Zazwyczaj zmierzam prosto do rynku z Pałacem Ślubów, Urzędem Miasta, Kościuszko i fontanną, odpicowanych za unijne dopłaty, ale tym razem skręciłam w prawo.
Dom przy ulicy Kanałowej.
Prawie wszystkie domy wzdłuż ulicy Bożniczej, Kanałowej, oraz Rynku II i III ledwo, ale stoją. Przy niektórych dalej można zobaczyć drewniane wychodki, może te same, których używano 80 lat temu? W końcu przy rozbudowie miasta o sprawne wodociągi było ciężko i większość mieszkańców wybierała się po wodę w dół skarpy, nad rzekę Świnkę. Dziś wodociągi już są, a życie toczy się dalej. Tam, gdzie w kałuży miały bawić się żydowskie dzieci, do zabawy przygotowywało się kolejne pokolenie nowych mieszkańców – był to pierwszy tak ciepły piątek kwietnia, kiedyś idealny na żydowski szabas, dziś na polskiego grilla.
Możliwe, że kilkadziesiąt lat temu wprowadzali się do domów, w których czuć było jeszcze zapachy koszernej kuchni. Czy sąsiedzi mogli planować zawłaszczanie żydowskich miejsc i rzeczy, zanim jeszcze ukończono planowanie getta, rozstrzelano ich na skarpie za synagogą, wywieziono do Sobiboru? Nie tylko w Łęcznej, nie tylko na Lubelszczyźnie. Ile było w tym strachu? Ile zadowolenia? Ile obojętności? Przecież mogli spodziewać się, że prawowici właściciele już po to wszystko nie wrócą.
Dom przy ulicy Kanałowej.
Sama uważam, że pewnych zachowań nie powinno oceniać się z perspektywy czasów pokoju, dlatego staram się tego nie robić. Tym bardziej, że moja dalsza rodzina, pochodząca z innej części Lubelszczyzny również przejęła dawny majątek Żydów.
Sznajderman zadaje jednak pytanie: czy obojętność może zabić? Tego nie wiem, ale z każdą stroną książki rosło we mnie poczucie wstydu, które i tak już miałam. Bo będąc obojętnymi, też stajemy się odpowiedzialni za historię. Dla przyzwoitości powinno się więc przynajmniej pamiętać. Monika Sznajderman tłumaczy, że w Łęcznej, ale i w całej Polsce, ścierały się dwie nacje i kultury, które z obu stron nie chciały i nie wiedziały jak do siebie dotrzeć. Co nie znaczy, że ta, której już nie ma, nie powinna być zapamiętana. Że powinno się pozostać na nią równie obojętnym, jak 80 lat temu. Że posiadanie dziadka w AK, nawet jeśli służył na froncie przez kilka tygodni, wymaga stuprocentowej uwagi i bezgranicznego szacunku. Że przejazd Kościuszki przez miasto zasługuje na pomnik. Ale znikanie setek sąsiadów już nie.
Dawny majątek dworski w podłęczyńskich Ciechankach.
I choć do oddalonych o kilka kilometrów od Łęcznej Ciechanek, gdzie druga, polska część rodziny Sznajderman miała swój ziemski majątek, też się wybrałam i z żalem patrzyłam na obraz nędzy zionący z gnijącego budynku oraz jego otoczenia: składu butelek, zdezelowanego rowerka dziecięcego i folii zamiast szyb w oknach, to moje myśli były gdzie indziej. Bo te ruiny mają wielką, informacyjną tablicę przy wjeździe, a żaden z łęczyńskich rynków tablicy, poza tą unijną o dopłatach, nie ma.
Nie obwiniam też swoich nauczycieli, piszę o rzeczywistości sprzed ponad 20 lat, kiedy nie było jeszcze tylu książek mówiących o Żydach w Polsce otwarcie, czy stron internetowych jak Wirtualny Sztetl, z której korzystałam przy pisaniu tej notki. W Łęcznej coś jednak się zmieniło. Kościuszko stoi odrestaurowany przy rozbudowanym Urzędzie Miasta, stary kościół z plebanią lśnią nowym blaskiem, park przy dworze został uporządkowany. A o Żydach jak nic nie było, tak nie ma.
Zachód słońca w drodze powrotnej z Ciechanek.
Everyone has a need for identity and faith
I read Monika Sznajderman's "Pepper Counters" in one breath in 2018. I immediately decided to write about the history of Łęczna, which I know, or rather which I do not know at all. Not without the fear that has accompanied me by now. However, I find this as my need for identity and faith that I want to convey to you. Because the history of Łęczna did not start with a coal mine and a football club.
The need for identity
Some people need their local identity. So it's good that they know it as it really is. There is no plaque commemorating Jews in Łęczna, except the one on the wall of the synagogue, which reminds that over 1 000 of them were murdered. Invisible enough that until I started looking for information for this blog post, I did not know about its existence. There is nothing about the ghetto itself, doesn’t matter that it was open for a while. One can only guess its existence by the presence of a synagogue. But there is a statue of Tadeusz Kościuszko in front of the town hall, whose name was chosen for my primary school. Kościuszko supposedly came there for a horse fair. Maybe he was just passing by on his own horse. Or maybe he was never there. A great but one man deserved the title of the hero of my town. Because for Łęczna in 1918, when Poland slowly started tasting its freedom, he was the kind of hero it needed. The boar from the coat of arms, which saved the entire town from a fire, and about whom I learnt only from the brochure distributed on the occasion of the circular anniversary of granting city rights in 1997, was not a sufficiently worthy hero. But in the 1970s, Łęczna’s Pewex mall was named in his honor. He tapped in the water from a fountain in the patio, and now stands, somewhat looking unlike himself, in the former marketplace. Samsonowicz, a great explorer of black gold, had to wait for his turn until the 1980s, when his name was given to the pastelose blocks complex and Primary School No. 3. It was the same with the sports club, the largest contemporary pride of Łęczna after the coal mine, which was founded only in 1979 . A decent football pitch was built in the vicinity of the Jewish cemetery, together with the exclusive in the 80's and 90's the estate of Słoneczko detached houses.
“Dzik” shopping mall. Former Pewex. The boar from patio dissapeared, the name stayed.
Let's assume, however, that Kościuszko really came to Łęczna to buy horses. I do not think that the market was run only by Poles. Certainly not all of Łęczna dealt in trade, and this one had to exist on a large scale, as Łęczna still has got three markets. Especially that in the years in which Kościuszko could actually pass by Łęczna, about 35% of locals were Jewish, and before the 2nd world war the percentage grew to 54%. Over 2 200 orthodox Jews, with washers and peyos when it comes to men and wigs on shaved female heads, as well as Chassidim, fighting in uprisings, which let Łęczna enjoy city rights and teem with life, the news of which was going far-off in the country. Jews who did not deserve such a memory as Kościuszko, even though they lived here for over 400 years.
Sznajderman wrote down her father's family history. Jewish one. She did not talk a lot about the Polish side of the family, as she claims that enough has already been said in the country. And certainly disproportionately more than about the largest minority in the country, which once just disappeared. And that's it.
One of the dinosaurs in Podzamcze. The attraction is mentioned even on Wikipedia.
Fortunately, you don't need a trained eye of the observer to find Jewish traces in Łęczna, but I had to discover them and connect them in my head when I was already in a college and I became responsible for the education myself. Because, although I went to school in Łęczna for almost 7 years, I do not remember that I have ever taken part in lessons about the history of Łęczna, both Polish and Jewish. This is weird. Łęczna itself is not a place full of monuments that you wouldn’t be able to see for 7 years. Only twelve are listed on Wikipedia. The Lublin region is not a region where you can find synagogues in every town. The one in Łęczna also survived by a miracle - there was not enough money and motivation for its demolition.
As if by mist I remember the only trip to the synagogue in which I was captivated by the altar, pulpit - a bimah, so different from the one in the old church, standing in the middle like a large canopy. Not so much and so much at the same time. No wonder, since I didn't have any reference point, I didn't understand where I was. In today's surroundings of a mining settlement in the distance and post-state farm blocks just around the corner, it seems that the synagogue fell at the end of the old town, just above the escarpment, from the sky. Yes, we, the children from primary school, found ourselves in it as if by chance too.
Old church. For years I only pass it by.
The need for faith
I am not a believer, but I have a good memory and some good books on Jewish history already read. It is because of the memory, but also because of the feeling of shame after each subsequent reading, that it was only after many years that I put all the Łęczna puzzles in my head and my Way of the Cross is not built between blocks by the priest of an old parish, which most often serves as a walking or running route for residents of nearby blocks. My Way of the Cross is a must-walk in Old Łęczna.
Why so late? Because if you lived in a block of flats, you probably were not a native of Łęczna and had no one to go to, except for sporadic markets, the only reminiscence of former fairs famous all over the country. In her book, Monika Sznajderman mentions her grandfather's diary, who wrote about the dialect of the city dying on Fridays. After the war, Jewish markets were efficiently replaced by Monday's so-called Russian markets. Around the markets grew tin halls, in which there were state stores, including furniture, and in the 90s second-hands. But it wasn't just with Old Łęczna. Similarly, you did not go for truly Polish "heirs" Podzamcze, unless to see dinosaurs, but certainly not to the park near the court.
Big synagogue in Łęczna.
Or maybe because, for some indescribable premonition, it was different and did not fit into the rightful culture of the Łęczna housing estate?
After reading Monika Sznajderman's book, my path took on a completely different dimension, which is why I started my first visit to Łęczna after reading the changed route, which she mentioned in the book.
A house in Kanałowa street.
As usual, I passed by the old church, and after a bizarre crossroad that leads to Podzamcze or the lakes, I turned left. I passed a series of tenement houses, one of which, with a pharmacy, is distinguished by beautiful iron decorations on the upper floor balcony. When I entered it, I learnt that the staircase is even more beautiful. You look at it and see that the town could once boast its splendor, wealth. Decent shutters in other houses also speak about this. Large, wooden or pargeted, often with a high foundation.
I turned left, passing a charming wooden house whose windows overlook the synagogue. Or basically, first the matzevot, probably those who survived from Pasternik, the Jewish cemetery. I approach the closed synagogue, which until 2014 housed a museum and a small synagogue, which is now a library. I usually get straight to the market square with the Wedding Palace, City Hall, Kościuszko and the fountain, pitted for EU subsidies, but this time I turned right.
A house in Kanałowa street.
Almost all the houses along Bożnicza, Kanałowa St. and Rynek II and III are barely, but standing. With some you can still see wooden outhouses, maybe the same ones that were used 80 years ago? In the end, it was difficult to expand the city with efficient waterworks, and most of the residents were going down the embankment to get water from Świnka River. Today, the water supply is already there, and life goes on. Where Jewish children were supposed to play in a puddle, there were another generations of new residents preparing to play - it was the first such warm Friday of April, once perfect for a Jewish Sabbath, today for a Polish barbecue.
It is possible that dozens of years ago they moved into homes where they could still smell the kosher kitchen. Could the neighbors plan the appropriation of Jewish places and things before the ghetto planning was completed, they were shot on the embankment behind the synagogue, taken to Sobibór? Not only in Łęczna, not only in the Lublin region. How much fear was there? How much satisfaction How much indifference? After all, they could have expected that their rightful owners would not return for all this.
A house in Kanałowa street.
I myself think that certain behaviors should not be judged from the perspective of peace times, which is why I try not to do so. Also because I have such examples within my family from Lublin region, which also took over the former Jewish property.
However, Sznajderman asks the question: can indifference kill? I don't know that, but with every page of the book I felt a shame that I already had. Because being indifferent, we also become responsible for history. For the sake of decency, you should at least remember. Monika Sznajderman explains that in Łęczna, but also throughout Poland, two nations and cultures clashed, and both of them did not want and did not know how to reach each other. Which does not mean that the one that is no more present should not be remembered. That one which remainshould remain indifferent to the other one as it was 80 years ago. That having a grandfather in the Polish Army, even if he served on the front for several weeks, requires one hundred percent attention and unlimited respect. That Kosciuszko passing by the town deserves a monument. But the disappearance of hundreds of neighbors is not.
A former manor in Ciechanki.
And although I went to Ciechanki, a village a few kilometers away from Łęczna, where the Polish side of the Sznajderman’s family had their property, and regretfully looked at the image of misery breathing from the rotting building and its surroundings: the composition of bottles, a dilapidated bicycle and foil instead of glass in the windows, my thoughts were elsewhere. Because these ruins have a large, informative plaque at the entrance, and none of the Łęczna plaque markets, apart from the EU ones, with surcharges, has any.
I do not blame my teachers, I write about reality from more than 20 years ago, when there were not so many books talking about Jews in Poland openly, or websites like the Virtual Shtetl, which I used while writing this note. However, something changed in Łęczna. Kościuszko is restored by the extended City Hall, the old church with the presbytery shines with new splendor, the park by the court has been tidied up. And about Jews, as there was nothing, so it is not.
Sunset on the way back from Ciechanki.
#lifewithkasia#zydziwpolsce#leczna#childhood#memories#19kwietnia#laczynaspamiec#akcjazonkile#polinmuseum
0 notes