#Jakubow
Explore tagged Tumblr posts
Text




Olga Tokarczuk a Nobel Prize winner.
Olga Nawoja Tokarczuk ([tɔˈkart͡ʂuk]; born 29 January 1962) is a Polish writer, activist, and public intellectual. She is one of the most critically acclaimed and successful authors of her generation in Poland. In 2019, she was awarded the 2018 Nobel Prize in Literature as the first Polish female prose writer for "a narrative imagination that with encyclopedic passion represents the crossing of boundaries as a form of life". For her novel Flights, Tokarczuk was awarded the 2018 Man Booker International Prize. Her works include Primeval and Other Times, Drive Your Plow Over the Bones of the Dead, and The Books of Jacob. Via Wikipedia
(3) IN HER BOOKSTORE IN WAŁBRZYCH IN THE LATE EIGHTIES. COURTESY OF OLGA TOKARCZUK. pic 2&3 source: The Paris Review
Olga Tokarczuk, The Art of Fiction No. 258
Interviewed by Marta Figlerowicz
“I’m an Aquarius—that’s where the pro-social, curious part of my personality comes from—but Neptune is in Scorpio in my birth chart, in opposition to all that.”
🇵🇱 Olga Nawoja Tokarczuk (ur. 29 stycznia 1962 w Sulechowie) – polska pisarka, eseistka, poetka i autorka scenariuszy, psycholożka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018, laureatka The Man Booker International Prize 2018 za powieść Bieguni oraz dwukrotna laureatka Nagrody Literackiej „Nike” za powieści: Bieguni (2008) i Księgi Jakubowe (2015) via Wikipedia PL
2 notes
·
View notes
Text
• Words are like lizards, able to elude all containment. —Olga Tokarczuk
Orig. Polish: Słowa są jak jaszczurki, potrafią uciec z każdego zamknięcia.

The Books of Jacob (translated by Jennifer Croft) Księgi Jakubowe Księgi Jakubowe (at Internet Archive)

0 notes
Note
if you check mike jakubow on instagram, he has a post where he is listing people who were at the la show :-) he was there presenting bad omens their gold record for just pretend.
yes poppy was there but so was other music industry people, like caleb from beartooth etc lol.
Oh that’s really cool. I’m sure that was awesome for the boys!
Also yeah, it’s LA. I would assume a lot of big names were there.
3 notes
·
View notes
Photo

Moschusochsenfamilie by radomir_jakubowski
4 notes
·
View notes
Quote
Los hilos del tiempo tienen nudos grandes y pequeños, de vez en cuando hay un simetría, de vez en cuando algo se repite, como si todo estuviera regido por estribillos y temas que se perciben con cierto malestar. Semejante orden suele ser problemático para la mente; no se sabe qué hacer con él. El caos siempre ha resultado más familiar y tranquilizador, igual que el desorden en el cajón propio.
Olga Tokarczuk, «El libro del país remoto» (cap. 27) en Los libros de Jacob. Traducción de Agata Orzseszek Sujak y Ernesto Rubio.
27 notes
·
View notes
Quote
Wiatr to jest wzrok umarłych, kiedy patrzą na świat stamtąd, gdzie są. Widziałaś kiedy pole traw, jak się kłania i słania, zapewne patrzy na nie właśnie któryś z umarłych - chciałaby powiedzieć do Chai. Bo gdyby zliczyć wszystkich umarłych, to okazałoby się, że jest ich dużo więcej niż żywych na ziemi.
Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe
57 notes
·
View notes
Text
Zawsze o tej porze roku wydaje mu się, że nie przeżyje zimy.
Księgi Jakubowe, Olga Tokarczuk
2 notes
·
View notes
Text


Poppy with Sumerian Records’ Mike Jakubow at Las Rageous, October 18, 2019.
via poppyupdate on twitter
#poppy#i'm poppy#poppy's world#cult of poppy#poppyupdate#twitter#las vegas#las rageous#sumerian records#rock#hard rock#rock star#heavy#heavy metal#nu metal#nu poppy#dark bangs#light and dark#eyes#mike jakubow#vegas#record label#🤘🏼#tour#poppy tour#i disagree tour#2019#queen#artist#indie artist
32 notes
·
View notes
Quote
Dobrze jest nie rozumieć języka, nie rozumieć zwyczajów, sunąć jak duch pomiędzy innymi, którzy są dalecy i nierozpoznawalni. Wtedy budzi się szczególna mądrość – umiejętność domysłu, chwytania spraw nieoczywistych. Budzą się też wówczas bystrość i przenikliwość. Człowiek, który jest obcy, zyskuje nowy punkt widzenia, staje się, chcąc nie chcąc, swoistym mędrcem (…) Tylko obcy naprawdę rozumie, czym jest świat.
Olga Tokarczuk - “Księgi Jakubowe”
2 notes
·
View notes
Text
Aszer Rubin uważa, że większość ludzi jest głupia i że to głupota ludzka sprowadza na świat smutek. Nie jest to grzech ani cecha, z którą się człowiek rodzi, ale zły pogląd na świat, błędna ocena tego, co widzą oczy. W rezultacie ludzie widzą wszystko osobno, każdą rzecz w oderwaniu od pozostałych. Prawdziwa mądrość to sztuka łączenia wszystkiego ze wszystkim, wtedy wyłania się prawdziwy kształt rzeczy.
Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe
0 notes
Link
Tekst i zdjęcie mówią same za siebie.
30 urodziny już tuż tuż, a ja zażyczyłam sobie taką cegiełkę do czytania 👀
Jestem ciekawa jak bardzo mnie przygniecie złożoność tej książki...
0 notes
Text
Olga Tokarczuk 🇵🇱 Olga Nawoja Tokarczuk (ur. 29 stycznia 1962 w Sulechowie) – polska pisarka, eseistka, poetka i autorka scenariuszy, psycholożka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018, laureatka The Man Booker International Prize 2018 za powieść Bieguni oraz dwukrotna laureatka Nagrody Literackiej „Nike” za powieści: Bieguni (2008) i Księgi Jakubowe (2015) via Wikipedia PL




Olga Tokarczuk a Nobel Prize winner.
Olga Nawoja Tokarczuk ([tɔˈkart͡ʂuk]; born 29 January 1962) is a Polish writer, activist, and public intellectual. She is one of the most critically acclaimed and successful authors of her generation in Poland. In 2019, she was awarded the 2018 Nobel Prize in Literature as the first Polish female prose writer for "a narrative imagination that with encyclopedic passion represents the crossing of boundaries as a form of life". For her novel Flights, Tokarczuk was awarded the 2018 Man Booker International Prize. Her works include Primeval and Other Times, Drive Your Plow Over the Bones of the Dead, and The Books of Jacob. Via Wikipedia
(3) IN HER BOOKSTORE IN WAŁBRZYCH IN THE LATE EIGHTIES. COURTESY OF OLGA TOKARCZUK. pic 2&3 source: The Paris Review
Olga Tokarczuk, The Art of Fiction No. 258
Interviewed by Marta Figlerowicz
“I’m an Aquarius—that’s where the pro-social, curious part of my personality comes from—but Neptune is in Scorpio in my birth chart, in opposition to all that.”
🇵🇱 Olga Nawoja Tokarczuk (ur. 29 stycznia 1962 w Sulechowie) – polska pisarka, eseistka, poetka i autorka scenariuszy, psycholożka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 2018, laureatka The Man Booker International Prize 2018 za powieść Bieguni oraz dwukrotna laureatka Nagrody Literackiej „Nike” za powieści: Bieguni (2008) i Księgi Jakubowe (2015) via Wikipedia PL
2 notes
·
View notes
Text
still thinking about the guy who said olga tokarczuk’s ksiegi jakubowe was, in its execution & implicit political-aesthetic project, for all intents and purposes--formally, spiritually, linguistically--bruno schulz’s lost manuscript
#in fairness whenever i read tokarczuk like even in interview#*interviews#i have to resist the urge to roll my eyes & mutter 'we GET it you read bruno schulz' lmao#& her engagement with is work is so much deeper & more complex than#anything roth or ozick or foer have done#& it's because she's able to engage on the level of language#since she's. you know. a polish author
3 notes
·
View notes
Text
04.06.2021
Przepracowuję się, tygodnie biegną bardzo szybko. Słuchałem wczoraj, jak Dukaj mówi, że żyjemy w rzeczywistości zapośredniczonej, że nie ma powrotu do świata niezapośredniczonych doczuć. Rano rozładował mi się telefon i nie miałem czasu go naładować (nie miałem siły i czasu też posprzątać mimo próśb A., pralka zacięła się w połowie prania, mokrych ubrań nie zdążyłem rozwiesić, mogłem je tylko położyć na krawędzi wanny, na grzejnikach i na parapecie), jechałem więc do pracy bez możliwości patrzenia w telefon. Założyłem słuchawki i podpiąłem je, udając, że słucham muzyki, żeby mi nikt nie przeszkadzał. Jazda metrem bez zanurzenia w duchu była znacznie dłuższa - na znacznie więcej zjawisk zwracałem uwagę - znacznie więcej myśli przepływało mi przez głowę. Patrzyłem na udającą drewno okładzinę ścian wagonu, na schemat metra nad drzwiami, na twarze i wystające sponad masek nosy kobiet, które jechały ze mną. Zastanawiałem się, jak uratować się przed nieuchronną i nieograniczoną władzą zautomatyzowanych cenzorów, jaka szerzy się w duchu. Czy jedynym wyjściem jest pozbawienie się dostępu do ducha? W dzisiejszych czasach to jak skazanie się na niepełnosprawność i społeczne wykluczenie.
Spłynęliśmy do Warsy jak resztki piw, win i wódek, które wylewasz z rana do zlewu po domówce spływają do okrągłego otworu i znikają w nieznanych, by za jakiś czas połączyć się z Wisłą.
Na after u mnie w piątek wieczór dotarł tylko Ar. Na zakupy w Biedronce wydałem ostatnie pieniądze na koncie - zostało z szesnaście złotych. W domu zdecydowałem, że trzeba zerwać lokatę, choć do jej zakończenia zostały tylko cztery dni. Kliknąłem na "zerwij lokatę" - i aplikacja powiedziała, że można to zrobić tylko w dni robocze od 8:00 do 20:00. Zamurowało mnie. Zdałem sobie sprawę, że nie dam rady zapłacić nawet za wejście na Mroczną. Sprawdziłem, ile mam gotówki w portfelu - początkowo nie mogłem doliczyć się nawet czterdziestu złotych. Stałem osłupiały pośrodku pokoju, a potem zacząłem z niedowierzaniem na głos mówić o sobie, jakim idiotą jestem. Doliczyłem się po chwili czterdziestu złotych w portfelu - w dwóch banknotach i pięciozłotówkach, ale to starczyło tylko na wejście, na napoje czy taksówkę nie zostało już nic. Zacząłem się śmiać z absurdalności sytuacji i mojego zupełnego braku planowania. Szybko myślałem, co robić - prosić kogoś o pożyczenie pieniędzy, obiecać, że zwrócę za taksówkę potem, zapłacić za wejście i nic nie kupować na barze - jednocześnie otwierałem szuflady i pudełka, futerały na okulary - nic nie było. Przewracałem zakurzone papiery na biurku. Mój wzrok padł na stary telegon huawei - nagła intuicja - zajrzałem do kieszonki: w środku tkwiło dwieście złotych w gotówce. Nie mogłem uwierzyć w szczęście głupiego, jakie mi się trafiło. Wydałem prawie wszystko tamtej nocy.
Siedzieliśmy w salonie, piliśmy - on jagermeistera z sokiem pomarańczowym, ja soplicę wiśnia w czekoladzie. Zjedliśmy pizzę. Znowu zacząłem od książek, pokazałem mu Księgi Jakubowe, ale potem się zreflektowałem i przeprosiłem, że zawsze mnie znosi na te same tematy. Powiedział mi, że za dużo przepraszam. Zacząłem zadawać mu pytania. Dowiedziałem się więcej o jego życiu - że studiował ekonomię, zamienił na informatykę, że przed techno słuchał metalu, grunge'u i rapu, jak zaczął chodzić na Mroczną. Mieszka w Warszawie od 2012 - dłużej ode mnie! Studiował na Vistuli. Mówił, że ekonomia była zbyt abstrakcyjna, że nie miała związku z rzeczywistością, że musiał wkuwać nic nie mówiące nikomu modele i teorie. Informatyka i programowanie znacznie bardziej mu odpowiadało, bo mógł nabywać konkretnych umiejętności, zrobić konkretne rzeczy - zrobić stronę, napisać program. Siedziałem na podłodze, on na sofie. Wciąż pytałem go, co sobie życzy, czego potrzebuje, czy chce coś jeszcze zjeść. Patrzyłem na tatuaże na jego nogach, na czapeczkę z płaskim daszkiem, na ostre rysy twarzy pod czarną bródką.
Około północy dotarliśmy na Mroczną. Nie było kolejki, ale ochroniarze kazali nam chwilę poczekać. Zapytali Ar, co go dzisiaj sprowadza. Odparł, że Parallx. Mnie zapytali o dowód. Gdy sprawdzali plecak Ar, odkryli młynek do zioła. Nie przejęli się tym jednak zbytnio, oddali mu i pozwolili nam iść. W szatni spotkaliśmy J. Ar opowiadał mu z entuzjazmem o swojej przygodzie na wejściu.
Mój umysł był znacznie jaśniejszy tamtej nocy. Noc dzięki temu trwała dłużej i pamiętam więcej. Wpadłem na patio na L i M. Były zaaferowane, z plecaka L zniknęła paczka tytoniu, usiłowały ją znaleźć lub ustalić, czy ktoś jej nie ukradł. Sprawdzaliśmy na dziedzińcu-palarni, ludzie patrzyli na nas rozbawieni - nie było. L była zdruzgotana. Próbowałem uspokoić sytuację. Ostatecznie zdecydowały, że pójdą do domu.
W którymś momencie podążyłem za Ar do czerwonego pokoju z poduszkami, na kanapę na antresolce nad schodami na dół. Ar był tam wyjątkowo uprzejmy i podzielił się ze mną. Dziękowałem mu, bardzo tym poruszony, bo sam mówił wcześniej, że ma niewiele i że obiecał już kilku osobom.
Zdaje się, że zmienili lokalizację DJ-ki. Jest teraz w połowie dłuższej ściany prostokątnej sali, wcześniej była pod krótszą ścianą, na końcu sali, co nadawało jej wrażenie podziemnej świątyni. Teraz proporcje - także dzięki zmianie kolorystyki świateł - uległy zmianie, sala zmniejszyła się, nabrała bardziej realnych wymiarów, jest bliżej tego świata, bliżej rzeczywistości. Podszedłem tak blisko DJ-ki w momencie największego uniesienia, że uwiesiłem się prawie na jej ściance. Pod szybką ludzie stawiali wodę i butelki piwa. Unosiłem ręce, wyrzucałem w powietrze zaciśniętą lewą pięść. Raz - dwa - trzy - cztery - pięć - sześć - siedem - osiem. Już niczego więcej nie chcę, tylko móc tańczyć tak w zachwycie do końca wszystkich światów.
Wszedłem do łazienki. Zamknąłem się w kabinie. Zobaczyłem, resztki czego leżą na metalowej półce ponad sedesem. Niewiele myśląc odkręciłem czapkę daszkiem na tył, pochyliłem się i przystawiłem tam nos. Wstrząsało mnie potem ze zgrozy, że zrobiłem coś tak niehignienicznego, że zdolny byłbym wywołać następną pandemię. Mogłem tylko zawierzyć w skrupulatność sprzątających Mroczną i siłę odporności mojego organizmu.
Spędziłem trochę czasu na patio. Padał drobny deszcz. Tańczyłem w tym deszczu, ciesząc się ochłodzeniem. Pojawili się D, S, K. "O, cześć Indica Jones!", zawołałem podając K rękę. Potem zdałem sobie sprawę, że mogłem go pomylić z najlepszym przyjacielem S.
Odnalezienie królestwa niebieskiego
Nastąpiło w Warszawie, w piątek czwartego czerwca roku pańskiego 2021. Odnalazłem je w twarzy młodego mężczyzny tańczącego na patio.
Mroczna jest modelem i próbką królestwa niebieskiego. Inne warszawskie kluby próbowały osiągnąć podobny efekt - nazywając się Niebem, Miłością, Nową Jerozolimą - ale to Mrocznej się udało. To miejsce po czasie i historii. To miejsce, gdzie człowiek nie ma już żadnych potrzeb, żadnych celów, żadnych żądz. To miejsce, gdzie spełniły się już wszystkie marzenia. Na tym patio, o trzeciej nad ranem, w lekkim deszczu na mokrych deskach tańczyłem - a ze mną na podestach, na scenach, wśród kwiatów i świateł tańczyli moi bracia i siostry, wszyscy piękni, wszyscy młodzi, wszyscy uśmiechnięci, spełnieni, odnalezieni, wieczni. Nie byli starzy, nie byli bogaci, nie byli zepsuci, nie odziedziczyli majątku, nie popełnili żadnych zbrodni, nie zniszczyli sobie ani nikomu innemu jeszcze życia. Zasłużyli na to wielkie piękno. Dzieci tego kraju. Dzieci tego miasta. Niewinne i bez historycznej odpowiedzialności. Łagodni i łagodne. Szczęśliwi. Szczęśliwe. Osobliwa fabryka powszechnej szczęśliwości. Nie dla każdego. Nie dla każdej.
Wśród tamtych ścian, pod tamtym kawałkiem jaśniejącego z wolna nieba wypełnił się boski plan, dokonało się przeznaczenie świata. Mroczna to zbawienie obiecane przez proroków, Mroczna to niebo, które sami sobie zbudowaliśmy. Już nie da się piękniej, lepiej, przyjemniej. Nie da się bardziej po ludzku. Na Mrocznej doświadczyliśmy najwyższej godności.
Być może odnalazło niebo jeszcze kilka innych osób - w Berlinie, w Tbilisi, na jakiejś nadbałtyckiej plaży. Myślę jednak, że wszyscy oni znaleźli po prostu przypadkiem zagubiony w zielonych cieniach dopływ Mrocznej. Ja, który doświadczyłem piekła (piekło znajduje się na granicy skóry), tym lepiej wiedziałem, kiedy znajdywałem królestwo niebieskie, obszar doczuć najwyższej wartości dzielonych w najpiękniejszy sposób z Tymi Obok Mnie.
Moja wdzięczność wobec tego miejsca i tego, co było dane mi tam doświadczyć, jest tak wielka, że podejrzewam, że nie doceniliby jej ani menadżerowie, ani właściciele, ani żaden z grających tam artystów, zostałbym raczej wyśmiany za bycie naiwnym, dziecinnym i pretensjonalnym, tak samo jakbym wdzięczność tę ubrał słowa i spróbował gdziekolwiek opublikować, komukolwiek opowiedzieć, nawet gdybym spisał ją na kartce i wcisnął w kopercie w skrzynkę pocztową Mrocznej 38. Każdy zredukowałby to do prostego "naćpał się i pierdoli od rzeczy". W Polsce nie docenia się wdzięczności, w Polsce wdzięczność jest z założenia podejrzana i godna wyśmiania, w Polsce za każdym wyrazem wdzięczności widzi się czyiś interes, w Polsce żadne uczucie nie ma prawa być bezinteresowne.
Co jakiś czas wracałem do szatni, otwierałem szafkę i psikałem się dezodorantem. Za którymś razem zdjąłem bluzę i chodziłem już tylko w samej czarnej koszulce Levi's. Moje dresowe spodnie były nieco za grube jak na tak ciepłą noc.
Pod koniec światła pociemniały, migały szybciej, ledwo mogliśmy odnaleźć się w ciemnościach i tym migotaniu. A. uwiesił się na mnie, ubrany w jasną płócienną koszulę całkowicie odpływał, przymykając oczy. Uściskałem go, poszedłem kupić wodę, wróciłem, podałem mu butelkę, wypił całą, napełniłem ją na nowo w łazience, wróciłem do niego, znowu wypił. Podziękował mi.
Na after zgarnęła mnie nowopoznana A. Poznałem ją przez Ar. Pojechaliśmy do mieszkania niejakiego M, który próbował dostać się na Mroczną około czwartej, ale go nie wpuścili. Miałem wrażenie, że pojechaliśmy na Bródno, a potem zorientowałem się, że jesteśmy na Sielcach. Niezwykle uprzejmi wobec sprzedawcy kupiliśmy sobie po parę piw, niektórzy po soku, po czekoladzie. W mieszkaniu poznałem niejaką K, która wyglądała, jakby wyszła prosto z obozowiska dzieci-kwiatów w 1971 i nieustannie dostawała ataków nieopanowanego śmiechu, sarkastycznego Polaka-Francuza o spojrzeniu jastrzębia oraz G, Gruzina z Tbilisi o czarnych włosach i orlim nosie, który, jak się okazało, spotkał D. na imprezie w Tbilisi w kwietniu. Jaki ten świat mały!
Siedzieliśmy w niemal pustym pokoju, w którym były tylko dwa głośniki, stolik, dwa krzesła i parę kocy, kołder i poduszek na podłodze. Podano mi srebrną tackę; upuściłem ją; węgorze się rozsypały, część poleciała mi na koszulkę; przepraszałem i zacząłem układać je na nowo. Ar stwierdził, że stracił na Mrocznej kartę na ściankę wspinaczkową. Zebrani zaczęli opowiadać o swoich przygodach z kartami; M kiedyś wyciągnął przy płaceniu w sklepie swoją kartę, całą na biało, A przypadkowo dała swoją do zapłacenia mamie, ktoś inny białym pyłem pokryty dowód osobisty czy kartę miejską wyjęli nieopatrznie w metrze czy autobusie. Polecali, by nigdy nie używać w klubach dowodu czy karty płatniczej, zamiast tego: karty lojalnościowe sieci sklepów, okolicznościowe karty podarunkowe, takie, które rzadko wyjmuje się z portfela. Wcześniej rozmowa krążyła wokół wnoszenia różnych rzeczy w różne miejsca. A mówiła, ile może jej się zmieścić w staniku. M opowiadał, jak z kolegą wchodzili na pewien festiwal z majtkami pełnymi blantów. Zdawało im się, że wypadały im ze spodni, ale kiedy sprawdzili, okazało się, że ich blanty są bezpieczne, to innym ludziom wypadały, takie ilości były wnoszone.
Próbowałem mówić do Polaka-Francuza po francusku. Powiedziałem, że j'ai visite Paris apres d'incendie d'Notre Dame. A chodziło mi, że odwiedziłem po pożarze. Powiedziałem, że uwielbiam Prousta i Flauberta. Pochwalił mnie, mówiąc, że wystarczyłoby mi tylko parę lekcji z ćwiczeniami i dobrze bym mówił. Ze zjadliwym uśmiechem nie okazał litości katedrze Notre Dame, przywołując fakt, że na jej odbudowę znaleźli miliardy, a na mieszkania dla tysięcy bezdomnych już nie. Musiałem przyznać mu rację, że coś tu jest nie tak.
Mój nastrój zmieniał się, najpierw żywo i z otwartością opowiadałem M. o sobie i o Hejmatowie, kiedy dowiedziałem się, że on sam jest z okolic Roztocza. Później, kiedy rozmawiał z A., patrzyłem na nich, siedząc po turecku pod ścianą i starałem się nie zasnąć.
Gdy paliliśmy w słońcu na balkonie, Ar dzielił się z wolna swoimi refleksjami na temat ludzi spotykanych na Mrocznej. Że większość z nich to okropni ludzie jednak. Mówił z M., że teraz to już nie to, co jeszcze parę lat temu, że teraz wpuszczają każdego jak leci. Zastanawiałem się, których z gości obecnych na afterze Ar. zaliczyłby jako okropnych ludzi.
Usta, które otwarte były do krzyku, zaciskają się w szczękościsku i przeżuwają gumę. Oczy, które z determinacją zwrócone były w tysiącach w jedną stronę, zamykają się teraz, skupione ku wnętrzu. Pięści, które miały dosięgnąć najwyższych pięter każdego ministerstwa i każdego biura, teraz mogą musnąć co najwyżej betonowy, skroplony z potu sufit i opaść w rozgrzany, nieobecny tłum. Energia młodych ciał, która mogła rozerwać złącza wszystkich systemów, która przez tydzień zamieniła stare ulice w nowy świat, sama zagoniła się w piwnice i rozprasza się w cieple wydechów, w zgięciach kolan, w napięciu ud, w uderzeniach stóp. I żeby nie było wątpliwości - ja jestem wśród nich, wśród tych stóp, pod tymi sufitami. Sam nie wrócę na ulice przecież.
1 note
·
View note
Quote
A veces Dios se cansa de su propia luminosidad, y del silencio, la infinitud lo marea. Entonces –como si se tratara de una enorme otra onmisensible cuyo cuerpo, tan desnudo y delicado, percibe la más mínima vibración de las partículas de luz– se contrae dejando un poco de espacio donde enseguida, y de la perfecta nada, surge el mundo.
Olga Tokarczuk, «II. El libro de la arena» (cap. 5. De cómo el cansancio de Dios alumbra el mundo) en Los libros de Jacob. Traducción de Agata Orzeszek Sujak y Ernesto Rubio.
27 notes
·
View notes
Quote
Jak mogła kiedyś wierzyć, że czas płynie, c z a s p ł y n i e? To śmieszne. Teraz jest oczywiste, że czas wiruje, jak spódnice w tańcu. Jak wycięty z lipowego drewna i puszczony w ruch na stole bączek, który utrzymuje o owym ruchu wzrok wpatrzonych weń dzieci.
Olga Tokarczuk, Księgi Jakubowe
55 notes
·
View notes