#Dzidzia
Explore tagged Tumblr posts
Text
0 notes
Text
JESTEM ABSOLUTNIE OCZAROWANY, przecudowna ekipa, bombelki 😭🩷 not a single straight character, tegom chciał
potop lineup
i promise this is not all ive done since, i have the storyboard (who goes where and such)
140 notes
·
View notes
Text
Dzidzia
#MY FINGERS HURT SO BAAAAAD#i have never made something like this it was so hard akdnkskks#im done with this BITCH#metal sonic#sonic
257 notes
·
View notes
Text
Martyna jedzie w sierpniu na obóz taneczny. Sama, bez nas, omg, ja zwariuję 🙈 Dobrze że to już pewniak, mam dużo czasu żeby się oswoić z tematem 😅 Moja mała dzidzia 🥹
Z plusów, ośrodek ten sam co zielona szkoła, także będzie w tym samym miejscu po raz czwarty, gdzie trzeci raz będzie dwa miesiące przed tym obozem. Ale jest tak podjarana tematem, że musieliśmy się zgodzić ;) Już widzę jak nie będę mogła sobie znaleźć miejsca przez te 9 dni haha.
A w liście do Mikołaja luneta i milion książek. Boziu, mam dużą dziewczynkę w domu. Jest cudowna.
21 notes
·
View notes
Text
fav petnames list because i want to yap
-sunflower (my fav flowers)
-munchkin (i absolutely am a munchkin yes)
-marshmallow (i am very squishy and sweet)
-kid (i am small yes)
-alien (i am an alien yes)
-baby (an all time favourite)
-princess (i am a princess cant you see)
-dzidzia (its in my native language and it means baby )
-any word meaning "small" or "tiny"
-omega (im really fuxkin embarassed by that one okay)
9 notes
·
View notes
Text
28 Listopada 2023, Wtorek ❄️:
🍪: 370 kcal
🔥: 60 kcal
💤: 6 h
📕: 0 h
Zważyłam się znowu i waga pokazała tym razem 45,3 kg. Nie powiem, ulżyło mi. Ten kilogram to najprawdopodobniej była woda. Na to 45,3 nie reaguję tak nerwowo jak na 44,8 (wiem że to tylko pół kilo różnicy) albo 46,x. Ale mimo to bardzo źle się z tym czuję. Z tą wagą, z tym ciałem, nawet z twarzą. Sama ze sobą. Wczoraj przez godzinę nakłaniałam się do pójścia do szkoły (ostatecznie poszłam dopiero na drugą lekcję), dzisiaj nie poszłam w ogóle. Jutro będę musiała iść, w dodatku jadę do neurologa (tu już nie będę robić kanioniu nawiasowego, po prostu na dole posta o co chodzi bo dziwne rzeczy się zadziały). Na samą myśl, że miałabym wyjść z domu aż mnie skręca. Dawno nie czułam się tak wstrętnie.
Od jakiegoś czasu jestem też zupełnie bezproduktywna. Koniec nauki po kilka(naście) godzin dziennie — przynajmniej z tych kilku tygodni motywacji wyciągnęłam tyle, ile mogłam. Zwykle tak to u mnie wygląda, że okresy prawie maniakalnego pracoholizmu przeplatają się z okresami zupełnej bezczynności, ale zawsze mogłam się zmusić do wykonania jakiegoś drobnego zadania typu odrobienie pracy domowej albo chociaż przeczytanie rozdziału w podręczniku przed sprawdzianem; teraz trudno mi zabrać się za cokolwiek co wymaga chociaż szczątkowego skupienia. Rano mam jeszcze motywację żeby się ubrać i zjeść śniadanie, a nawet zrobić listę rzeczy do zrobienia, tylko że z każdą godziną coraz trudniej mi zwyczajnie ogarniać. Przygotowanie jedzenia jest niewykonalne, więc po prostu krążę jak sęp i wyjadam rodzicom i siostrze z talerza albo dojadam czyjś niedokończony jogurt odłożony do lodówki. Nie biorę książki, nie włączam sobie filmu, tylko gapię się w ścianę aż koło 1 w nocy stwierdzę, że nie mam nawet siły żeby wziąć prysznica i pójdę spać w ubraniu. Nawet Medikinet nie pomaga. Pewnie powinnam spożytkować energię włożoną w pisanie tego posta w coś innego, ale właściwie mam to w nosie. Nie chce mi się. Nawet nie wiem co mam do roboty. Cud, że zdobywam się na danie jeść kotu, szczególnie że gość je 4-5 razy dziennie i rzyga mokrą karmą, jeśli nie jest podgrzana. Ale i tak go kocham 🥺. Śmieję się że mi włączył instynkt macierzyński w wieku 18 lat, a potem ładuje mi się facet do łóżka, lat 40 w przeliczeniu na ludzkie i poważne braki w uzębieniu, i śpimy sobie na łyżeczkę ( ͡° ͜ʖ ͡°). W dzień moja dzidzia a w nocy... Nocna Furia!
Nie wiem czy widzę podobieństwo bo po prostu chcę je widzieć, ale... No błagam, no! Te oczy! Ta mordka!
* * * * *
Wracając do tematu neurologa. Parę tygodni temu byłam na rezonansie magnetycznym w sprawie migren i... Okazało się że wcale nie mam migren tylko całkiem spore krwiaki i torbiele w mózgu, które rosną i naciskają na nerwy nie tylko imitując objawy migreny, ale też najprawdopodobniej przyczyniają się do mojej postępującej w szybkim tempie krótkowzroczności (od 0 i 0 do -4 i -4,5 w 3,5 roku). I okazało się że mam polimikrogyrię (nawet nie wiedziałam że istnieje coś takiego). Generalnie wszyscy zachowują się jakbym miała co najmniej złośliwego raka i miała umrzeć do końca roku.
17 notes
·
View notes
Text
Baby
Fujifilm X-T3, XF35mmF1.4 R
[EN] Here���s the little one. A photo taken on the day of the christening, but still at home. A young gentleman in his festive attire.
[PL] Oto dzidzia. Taka fotka w dniu chrzcin ale jeszcze w domu. Młody kawaler w odświętnym ubraniu.
#photography#fotografia#photographer#photo blog#photographers on tumblr#mazury#portrait#portret#boy#baby
3 notes
·
View notes
Text
There is this term in Polish: "dzidzia piernik" ("babygirl gingerbread", where "gingerbread" means an old person) that refers to older women wearing clothes typical for teenagers, and trying to act younger than their age.
A 140-year-old Kureha falls into dzidzia piernik style, at least when it comes to clothing.
But hey, this is part of her charms.
12 notes
·
View notes
Text
Aaaa 1.5grama benzydaminy we mnie i dopiero teraz zaczynam miec tripa bahhshs jak to juz dawka na przedakowanie lollll nie wiem kjźwa mama mnie benzą karmiła jak dzidzia bylam cxy co XDD
5 notes
·
View notes
Text
Superheroina's fuku/suit
Dzisiaj - w tej chorobie i gorączce, ale w radości, że LATO i CIEPŁO - poszłam kupić tego szumisia-królisia, bo siostrę nagle spięło przestrachem, że nie dojedzie na czas, a dzidzia przecież potrzebuje od pierwszego dnia życia.
Wlazłam do PIEKŁA (jakim jest głośny, pełen dzieci o lepkich łapkach i nieszanujących cudzej przestrzeni osobistej sklep Smyk; nie znoszę tam wchodzić, to najgorsze miejsce na mapie CH, w sumie nie wiem czy często jakoś pojawia się na mapach CH, bo uwagi na to nie zwracam dopóki nie muszę po coś do tej groty intensywnego-wszystkiego wejść), wystałam w półgodzinnej GŁOŚNEJ kolejce, popychana i szturchana (gdyby nie audiobook na słuchawkach to bym poległa, zrezygnowałabym, serio), kupiłam królisia i dokonałam pośpiesznego odwrotu do jakiegokolwiek sklepu bez dzieci czując się przy tym jak prawdziwa bohaterka. :D :D :D Nawet nadałam mu imię, przedstawiłam Szwagrowi i Siostrze jako ich nowego lokatora itp.
A potem - bo LETNIE wyprzedaże, wakacje, urlop itp - niesiona radosnym uczuciem weszłam do sieciówek zobaczyć czy jest coś ciekawego. I było, ale nic nie wywołało efektu WOW. A mam za dużo ciuchów tak ogólnie, chcę się ich wyzbyć zanim zniosę do domu nowe :P Więc albo coś zakładam i JEST WOW, albo nawet ładnemu mówię "pa", bo szkoda mi miejsca.
...poza jedną kiecką...
W Zarce dorwałam taką zwykłą szmatkę, nawet nie bawełna, 100% poliester, w dodatku czarna. Ale wydawała się fajnie drapowana na górze i miała ołówkowy dół z rozcięciem, a obecnie ołówkowe doły to jakiś taki mój trendowy eye-catcher :D
Wzięłam do mierzenia.
... i o mamo! *o*
Ten uczuć, gdy zakładasz byle szmatkę w przymierzalni akurat w takim momencie życia, gdy czujesz się jak wprawdzie entuzjastyczny, ale słaby fizycznie, pocony, chory ziemniak i wyglądasz jak chory ziemniak z węzłem matowych (bo też chorych) włosów na głowie, workami pod oczami i opuchlizną na policzkach (bo katar cię zatyka i dławi), a TU NAGLE patrzysz w lustrze na zajebistą laskę. Po prostu sexy as hell! Kopara opada! Ale nie dlatego, że jakiś filmowy make-over się odjebał w międzyczasie, ani dlatego, że sukienka jest sama w sobie zachwycająco wykonana, tylko dlatego, że czujesz się jak w filmowej charakteryzacji! Kurde! Ta kiecka oprócz drapowania w górnej części ma z tego drapowania zrobiony asymetrycznie zainstalowany KAPTUR. Wyglądałam w niej jakbym była przebrana za Czarną Magiczkę! Albo za szpieżkę z Bonda, idącą na jakiś posh-bankiet na którym wyciągnę spod sukienki pistolet i powystrzelam złoli! Interpretacja mojego chłopaka to "WOW! BIERZ TO! Wyglądasz w tym, jak postać z anime albo to może być baza do cosplayu steampunkowej pani łotrzyk albo asassinki! Tylko jakąś maseczkę na twarz i naramienniki zrobić! Kupuj, będzie na Pyrkon!" xD
Akurat jak stałam w przymierzalni w tej kiecce nie dowierzając, że przemieniłam się z chorego ziemniaka w super bohaterkę, z tym niesamowitym kapturem zaczynającym się od pasa, a opartym niedorzecznie na czubku mojego koczka (i tak się trzymał!!!), gdy mówiłam o tym mojemu chłopakowi (telefonicznie) śmiejąc się z całości, gdy oglądałam się pod każdym kątem oceniając czy kiecka dobrze leży z każdej strony - leży dooooooobrze, jest obcisła tam gdzie trzeba, luźna w innych miejscach, niby zakrywa dużo, a jednak dużo odkrywa, wygląda na mnie czadersko, podkreśla wszystkie moje okrągłości :D - WTEDY zadzwonił najpierw mój szef xD, aby negocjować warunki umowy (trochę spanikowałam, musiałam odrzucić połączenie z moim chłopakiem, bo TYLE czekałam na ten telefon, ale jednocześnie w tej kiecce miałam taką pewność siebie, że mogłam zarządzać planem zatopienia Wenecji w imię Jej Królewskiej Mości, więc elo prezesie, bring it on - naprawdę ta sukienka działała jak shield z erpegów, dodawała dużo do elokwencji, charyzmy i sprytu xP hehehe czułam się jak superbohaterka).
A potem zadzwoniła teściowa.
A potem moja siostra.
A potem mój chłopak!
Po prostu idealnie: z jednym się rozłączałam, a dzwonił kolejny!
Jakby się umówili.
Po prostu natężenie węzła komunikacyjnego w przebieralni w Zarze i do tego ta niedorzeczność tej sukienki przy jednoczesnym odczuwaniu dreszczy (bo gorączkę miałam xD suprice - wczoraj nie było, a dziś wylazłam z domku i gorączka wróciła, ech) i trudności z mówieniem (bo kaszlę i trochę mam słaby głos) po prostu wprawiały mnie w chichot. To było dla mnie jak jakaś scena z kawału xD xD xD
I wszystkim (bliskim, nie szefowi, on dostał tylko twarde negocjacje) pokazałam tą niedorzeczną sukienkę z kapturem, bo kurde... nie sądziłam, że w Zarzę znajdę casualowo coś, co wygląda jak kostium na cosplay/filmowy. xD
Mówiłam wszystkim, że nie kupię tego, bo to sam plastik, mam masę ciuchów, których muszę się pozbyć, poza tym GDZIE miałabym założyć długą, czarną sukienkę z kapturem? Na spotkanie edgy-ludków, na rejwa na które nie chodzę czy na sesję zdjęciową? A może faktycznie na Pyrkon? xD
Bekę z tego cisnęłam wracajac do domu.
A teściowa zaskoczyła mnie: potem napisała mi bardzo na serio listę miejsc-propozycji do których mogę sukienkę ubrać (!), że wygląda na mnie czadersko (!) i że naprawdę jest bardzo ładną szmatką, którą na moim miejscu by kupiła (!).
Okay...
Mój chłopak po powrocie z pracy też od razu zakrzyknął czy w domu już jest "pani łotrzyca", a gdy mu wyjasniłam, że szkoda mi kasy na poliester i nie wzięłam jej, bo czułam się bardziej jak w przebraniu niż w ubraniu to zrobił usta w podkówkę i wyjasniał, że szkoda, bo tak fajnie na dupce mi to leżało, że tak bardzo sexy i nieszablonowe.
No i posiedziałam z tym jeszcze 4h.
I kupiłam to-to cudactwo online na stronie Zary xD
Kurde, to już jest kiecka z historią, nawet z super mocami xD, chcę ją w swojej szafie. :P
Ciekawie kiedy przyjdzie.
Na modelce z Zary nie prezentuje się tak zajebiście, jak na moim niewysokim i bardzo opływowym ciałku - chociaż myślę, że bardziej niż kwestia modelki tutaj zawiniło zdjęcie. Jest ciemne i nie eksponuje możliwości tej kiecki zwyczajnie. Cóż. Bardziej curvy modelka + piaski pustyni + Zendaya obok we wdzianku z Diuny... albo jakieś okoliczności przyrody rodem z Gry o Tron czy coś xP i to by wyeksponowało możliwości tej sukienki.
Ciekawe kiedy przyjdzie :D
9 notes
·
View notes
Text
Będzie nowa dzidzia 🤭 to będzie już 13 pokolenie licząc od strony Earla ❤️
2 notes
·
View notes
Text
Spik jur langłydż dej ale nie mam nic do powiedzenia
Więc zapostuję moją bobo piesię bibububu dzidzia najsłodsza na świecie
5 notes
·
View notes
Text
Zrobiłam wczoraj wyniki krwi i dzwonię do mojej endokrynolog wszystko zrelacjonować tak jak prosiła. Mówi że idziemy w dobrą stronę i kontynuujemy sytuację bez leków i za 2 tyg znowu mam zrobić wyniki i dać jej znać. Faktycznie TSH mi się ładnie obniżyło, pozostałe wartości też w normie. Szkoda tylko że moje samopoczucie nie jest jeszcze idealne. Powiedziałam jej wszystko co mi dokuczało podczas tych 2 tyg, łącznie z tymi koszmarnymi dniami po odstawieniu leków tarczycowych. Zdziwiła się i mówi że to nietypowe ale może taki miałam okres odstawienny i że widzi że moja tarczyca i jej praca nie jest z tych typowych i często przeczy prawom logiki... Miło. Teraz czuję się lepiej w porównaniu do tygodnia temu gdzie byłam jak chodzące zombie. Jest lepiej ale nie w pełni w porządku. Mój mąż się śmieje że to jest może właśnie spoko samopoczucie tylko ja go nie znam bo przez lata bywało chujowo ale stabilnie. Nie wiem... Nie wiem co dalej będzie, czy będę brać jakieś leki czy nie. Nie zdziwię się jak za 2 tyg moje wyniki wyjdą jeszcze całkiem inaczej i znowu wszystko będzie postawione na głowie :| W ciągu pół roku moja sytuacja co chwila się zmieniała a ja sama już nie wiem na czym stoję. Spokoju i stabilności, tylko tyle potrzebuję. Korzystam z weekendu ubolewając że pogodowo jest średnio mocno. Idziemy dzisiaj do rodzinki gdzie jest roczna dzidzia. Wiem że to będzie fajne spotkanie ale nie obędzie się też bez kłującego uczucia w sercu pod koniec dnia pod tytułem “ja też chcę maluszka���. dobrego dnia!
5 notes
·
View notes
Text
Martynka ma jutro siódme urodziny. Z prezentów zażyczyła sobie maszynę do szycia i długopis/drukarkę 3d 😅 Gdzie moja dzidzia od lalek i ciastoliny?! 😉
14 notes
·
View notes
Text
Ósmy grudnia :-)
Wczoraj nosiliśmy torby i pudła dla KOPD na ten kiermasz międzynarodowy co dzisiaj był w stadionie. Miałam też dzisiaj im pomagać ale mieliśmy być w stadionie o 8:30 a obudziłam się o 9:12... Agata powiedziała, że już mam nie przychodzić :-/// Trochę przykro mi było no ale co poradzisz, i przez następne 10 godzin leżałam sobie w łóżku oglądając youtuba i reelsy. Zaczęło się od świetnej debaty oxford union na temat izraelu i palestyny, potem filmiku o czyimśtam pomyśle na lalki mody centaury, a potem już nie pamiętam za bardzo. Gadałam z Mimi przez telefon jakieś dwa razy, cośtam zjadłam, i generalnie czułam się żałośnie i łeb mnie bolał. Miałam straszne wyrzuty sumienia marnując tak czas. Koło 19 postanowiłam, że dość już leżenia i zaraz jajo ssadzę albo się rozpłaczę więc wyszłam na spacer, chociaż trochę padało i było zimno. Założyłam te nowe skarpetki świąteczne od Mamy i słuchałam sobie playlisty took me too long to realise im horribly lonely :-] Najpierw się wybrałam do żabki nano ale karta mi się przeterminowała więc nie jest przypięta do aplikacji, a portfel naturalnie zostawiłam w domu, więc nie mogłam wejść. Poszłam do carrefour expressa i kupiłam sobie te takie paluszki z kiri kiri i mój ulubiony sok tymbarka (teń smaki świata finlandia, żurawina czarna pożeczka itd), po czym poszłam na jordanek na odyńca. Było ciemno, zimno i padało, więc nie było żadnych dzieci! Skorzystałam z okazji i pobawiłam się na placach zabaw i bardzo wysoko pochuśtałam :-D Nie obyło się bez samotnego siedzenia pod daszkiem przy zjeżdżalni słuchając piosenek o samotności czy smutku czy jakimś innym nieszczęściu. Było super! Tak wysoko się chuśtałam, i skoro w sumie nikogo nie było to całkiem głośno sobie śpiewałam! Poczułam się o wiele lepiej, chichotałam i podskakiwałam, nie było śladu wcześniejszego paskudnego humoru. Ja to wiem jak się zadowolić! Do tego po drodze do domu skoczyłam do żabki na bukietowej(?tej za przedszkolem) i znalazłam tam lody ben & jerrys netflix! Moje ulubione!!! No to już wracając do domu skakałam do kałuż i taplałam się w wodzie :-)) Samo szczęście! Już jestem w domu, wstawiłam pranie, zmywarkę, wyrzuciłam śmieci i trochę ogarnęłam w pokoju, pora zrobić sobie coś smacznego i obejżeć nowy sezon what we do in the shadows. Chyba zjem pizzę mrożoną, lody, popiję ulubionym tymbarkiem i pójdę spać jak dzidzia. Jutro próbna z chyba polskiego, i mam ortodontę! Powodzenia Ja :3
0 notes