#Duch Miłości
Explore tagged Tumblr posts
Text
Cud Eucharystyczny
Piękna obecność naszego Pana w Eucharystii 🤍. Ten cud prawdziwie ukazuje to, że tkanka serca Jezusa w stanie agonii jest obecna w Hostii. Nie tylko w jednej, lecz w każdej bez wyjątku. Także w tych, które możemy przyjmować do swych serc każdego dnia. Dziękujmy Panu za to, że umacnia w nas wiarę w Swoją obecność w Eucharystii oraz za to, że towarzyszy nam po wszystkie dni, aż do skończenia świata 🥰✝️. Bądź Pochwalony, Panie
https://pch24.pl/cud-eucharystyczny-w-bogocie-w-kolumbii-najswietszy-sakrament-pulsowal-jak-serce-zobacz-video/
#Jezus Chrystus#Bóg Ojciec#Syn Boży#Bóg Wszechmogący#Bóg Miłosierdzia#Bóg jest Miłością#Serce Jezusa#Serce Boże#Duch Święty#Duch Miłości#Duch Boży#chrześcijaństwo#Trójca Przenajświętsza#Eucharystia#Cud Eucharystyczny#monstrancja#Hostia#Jezus w Najświętszym Sakramencie#Najświętszy Sakrament#cud#Miłość Boża#Miłosierdzie Boże#Kolumbia#Bogota
1 note
·
View note
Text
[1]
W królestwie roztrzaskanego szkła, roztrzaskanych marzeń, wilgotnych oczu, Gdzie serce, które kiedyś unosiło się w niebiosa, teraz leży w ruinach. Ruinach zamku miłości, zamku błogosławieństwa, zamku szczęścia. Opowieść o cierpieniu, symfonia bólu. Rozbity duch, który pragnie znów by�� całością, złożyć się na nowo,
#literature#nostalgia#poetry#poets on tumblr#original poem#love#sad poem#sad poetry#sad thoughts#poezja#po polsku#cytaty#smutne#poetic#writers and poets#przemyślenia#przemijanie#miłość#polski cytat#blog z cytatami
16 notes
·
View notes
Text
Nie musisz już szukać... Droga jest zawsze tuż przed tobą, a Prawda tuż przed twoim nosem.
Czy myślałeś, że jesteś niewystarczający? Że nie jesteś boski, albo wystarczająco boski? Że szczęście jest daleko od ciebie w duchowych światach, albo zewnętrznej "pustej materii"? Już nie musisz szukać... Droga jest tuż przed Tobą przyjacielu. Droga twojego serca i kreacji. Wszystko jest w Tobie. Wszystko zaczyna się i kończy w Tobie. O wielki duchu, przypomnij sobie tą prostą prawdę. Skąd pochodzisz i dokąd zmierzasz. Duch, Umysł, Prana, Energia, Kreacja, Prasubstancja wypełnia całe życie i cały Wszechświat. Stary paradygmat musi upaść, iż wszystko składa się z atomowej materii. Świat składa się z wielowymiarowego umysłu, rdzenia Ducha, Wielkiego Praźródła Matki i Ojca. Jeśli sobie to uzmysłowisz, tą sztuczną separację i że Ziemia jest pięknym światem, Terra Gaia, który chciał zostać zniszczony sztucznymi nakładkami i Matrixem technologicznym kosmitów.... To jesteś wolny! Stajesz się kim chcesz ! Jesteś kreatorem ziemskim. Doświadczasz, wolny od koła karmy. Dobrowolnie się wcielasz, bez żadnej karmy i sądu który nie istnieje bo wiesz, że jedyną prawdą i dążeniem jest to co uznasz za słuszne. Bóg Ojciec i Bogini Matka, Ten który Jest, nie ma po co cię oskarżać o czym pisałam w osobnym poście. Ponieważ, on wie, że twoja dusza chce się przejawić i masz w tym dobrowolność. Otrzymałeś wolną wolę. To tak jak kochający rodzic który pozwala bawić się dziecku na łonie świata. Odkrywać i poznawać. Nie trzeba nic przerabiać, a poznawać. Doświadczać. Po to zostaliśmy stworzeni. Nie trzeba być ukaranym, bo rodzic prawdziwie kochający nie chce karać swojego dziecka nawet mu to na myśl nie przyjdzie. On cię powołał do istnienia, obdarzył darem życia więc za co masz być karany? To kolejny Matrix! Ciesz się życiem spełniaj wolę duszy wedle intuicji, bo tego pragnie najwyższe Źródło światła i miłości.
2 notes
·
View notes
Text
All You Need Is Love....
Gdyby kogoś to interesowało, chodzę do katolickiej, dość ekskluzywnej uczelni i jestem bardzo dumna z tego wyboru. Uważam że to najlepsza decyzja jaką podjęłam w swoim życiu i jestem jej pewna jak niczego innego, zwłaszcza kierunek na który się udało mi rekrutować.
Podczas ostatnich wykładów, odbiegając oczywiście tylko na pare sekund od wiedzy przekazywanej przez księdza profesora, spoglądając na krzyż, natchnęło mnie na kompletację , o nim samym. Dlaczego jest tak idealny, dlaczego Jego miłość jest tak perfekcyjna, mimo niosącego cierpienia?
Jezus nie posiadał nic… dla osoby, która w teorii jest zatwardziałym ateistą (a taka jest prawda że każdy, w coś wierzy… dowód? chociażby w tak prostej czynności jak kupno bułek o poranku z piekarni… przecież wierzymy że są one świeżo wypiekane, bo dlaczego miałoby być inaczej?), spojrzy na ten krzyż, pomyśli, przecież to ciało jest gołe, oszpecone… może nawet wzbudzić w nim wstręt. Owszem ma rację, ale te gwoździe były przebite na wskroś, z miłości do nas. Bóg tak nas kochał kocha i będzie kochać, że wydał dla nas Swojego, Jedynego, Ukochanego Syna na śmierć. Odpuścił nawet Izaaka, syna Abrahama, bo taką żywi miłość do nas że nie pozwolił na nasze cierpienie, a Sam oswoił się z tym uczuciem i do dzisiaj cierpi kiedy grzeszymy i zadajemy kolejne bicze, wbijamy kolejne gwoździe i kaleczymy przenajświętsze ciało Chrystusa.
Kiedy uświadomiłam sobie słuchając dalej tego co mówił Ojciec, o filozoficznych pogawędkach , że wszystko na co spojrzymy jest zapisane językiem matematyki, nie chciało mi się wierzyć, ale wryłam wzrok z powrotem na wiszący nad tablicą krzyż i myśle- rzeczywiście. Kiedy spojrzymy widzimy tworzące się z dwóch belek aż cztery kąty proste, co jak wiemy, na jeden przypada 90 stopni, a to daje nam 360. 360 stopni ma również okrąg, uznawany za naszych pradziadów, za kształt idealny, kompletny. To mi rozjaśniło umysł i dało naprawdę dużo do myślenia. Dużo wiedziałam na temat krzyża, rozmyślając o nim co każdy Wielki Post, ale to co Duch Święty dzisiaj mi pokazał, zmieniło i rozjaśniło całkowity mój pogląd.

Miłość nie jest łatwym uczuciem wbrew pozorom. Tak często miesza nam przysłowiowo w głowie, powodując kompletne misz-masz do takiego stopnia, że nie wiemy co dalej robić, a jeszcze częściej powoduje w nas gniew, nienawiść, złość…To cnota dążąca do piękna i dobra. Bardzo mnie osobiście urzeka szczególnie definicja która opisuje ten stan jako nieustanne, wzajemne darowanie się osób. Aczkolwiek musimy wiedzieć i pragnę to też podkreślić że miłość nie jest pożądliwością. Pożądliwość jest aktem który może wynikać z uczucia miłości, ale nią strikte nie jest ,ponieważ są to zupełnie dwie inne sprawy, a tak często w dzisiejszych czasach zamazuje się między nimi granice wmawiając młodym ludziom że kochać to pożądać. Miłość dotyczy drugiej osoby, pożądliwość natomiast jest według moich obserwacji przejawem egoizmu,pożądamy kogoś lub coś, co w naszych oczach przejawia jakieś dobro lub piękno i chcemy mieć to za wszelką cenę dla siebie. Powieściopisarz Sartre stwierdził że w takim wypadku pożądanie może być nawet sadyzmem.
Miłość cierpliwa, jest łaskawa, miłość nie zazdrości, nie unosi się pychą…. czy ja taka jestem? Przyznam się szczerze, NIE! Bardzo często, po ludzku, szukam po prostu jakiegoś interesu, gdy mi się nie opłaca, to czy opłaca mi się prawdziwie kochać? Okazywać to co czuje? A tak często nawet jeśli chce, to zwyczajnie się zamykam, bo się boje cierpieć, czuć się poniżona. Jesteśmy tylko ludźmi- to normalne… Jezus też miał chwile słabości, nim wybrał się drogą jaką zgotował Mu Ojciec. Ważne są kryzysy w naszym życiu, ale jeszcze ważniejsze jest to jak z nich wyjdziemy i czy wyjdziemy. My się zmienimy, ale miłość naszego Ojca nigdy w stosunku do Nas się nie zmieni.
Podzielę się również moją subiektywną opinią, uważam że bardzo ważnym aspektem jest miłość do samego siebie…. I nie chodzi tu egoizm, ale po prostu czyste, naturalne dobre samopoczucie z sobą samym, jeśli to zatracimy, ciężko będzie nam pokochać drugą osobę, a jeśli wierzymy że w każdym człowieku żyje Jezus Chrystus, to w konsekwencji będziemy mieli mieć problem z pokochaniem Pana Boga. Wszystkie nasze relacje nie będą miały po prostu sensu i zaczną się powoli rozpadać i walić jak kostki domino.
Przejawem miłości jest bliskość przez samą obecność jak chociażby słowo, przytulenie, pocałunek. Obrazek który pozwoliłam sobie wkleić z instagrama dużo mówił właśnie o takich drobnych, ale wymownych zachowaniach świadczących o miłości, bo na pewno wszystkim znany utwór zespołu Happysad- Zanim pójdę, podkreśla właśnie że to nie prezenty, nie wyjścia do kina, ekskluzywnych restauracji się liczą, ale bycie wspólnie w codzienności, pomoc bezinteresowna, a kiedy pojawiają się problemy, to nie uciekanie od nich, ale wspieranie się nawzajem i oswajanie z trudną rzeczywistością, wierząc i czekając na lepsze, kolejne dni.

Od teraz już rozumiem dlaczego idealnym symbolem miłości nie są serduszka, nie czerwone róże, nie amory i nawet nie motylki w brzuchu… owszem to wszystko jest ważne, ale to krzyż jest istotą miłości.
0 notes
Text
Wspólne fundamenty chrześcijaństwa: Podstawowe wierzenia różnych wyznań
Chrześcijaństwo jest jedną z najbardziej zróżnicowanych religii na świecie, z tysiącami wyznań, z których każde ma unikalne tradycje i interpretacje doktryny. Od katolicyzmu i wschodniego prawosławia po protestantyzm i niezależne ruchy, opinia publiczna często podkreśla różnice, a nie podobieństwa. Sercem chrześcijaństwa jest jednak zestaw fundamentalnych przekonań, które wykraczają poza granice wyznaniowe. Zasady te jednoczą chrześcijan i zapewniają wspólne rozumienie wiary. Poniżej znajdują się podstawowe przekonania wyznawane przez wszystkie wyznania chrześcijańskie.
1. Wiara w jednego Boga
Wszyscy chrześcijanie wierzą w jednego Boga, który jest Stwórcą wszechświata i źródłem wszystkich żywych istot. Chrześcijaństwo jest monoteistyczne i potwierdza, że Bóg jest wszechmocny, wszechwiedzący i zawsze obecny. Wiara ta jest zakorzeniona w pismach biblijnych, takich jak Księga Powtórzonego Prawa 6:4, która mówi: „Słuchaj, Izraelu: Pan, nasz Bóg, Pan jest jeden”. Bóg jest postrzegany jako wszechmocny (wszechpotężny), wszechwiedzący (wszechwiedzący) i wszechobecny (obecny wszędzie). To zrozumienie kształtuje chrześcijański kult i pobożność. Pomimo różnic w praktyce liturgicznej i teologii, wszystkie wyznania chrześcijańskie uznają, że Bóg jest suwerennym władcą całego stworzenia, okazującym ludzkości miłość, sprawiedliwość i miłosierdzie.
2. Trójca Święta
Chociaż różne wyznania mogą podkreślać różne aspekty, wszyscy chrześcijanie wierzą w Trójcę Świętą - koncepcję, że Bóg istnieje jako trzy współwieczne osoby: Ojciec, Syn (Jezus Chrystus) i Duch Święty. Doktryna ta podkreśla jedność i tajemnicę Bożej natury. Doktryna Trójcy Świętej została ustanowiona we wczesnym Kościele chrześcijańskim, w szczególności na I Soborze Nicejskim (325 r. n.e.) i I Soborze Konstantynopolitańskim (381 r. n.e.). Naucza ona, że:
Bóg Ojciec jest stwórcą i twórcą wszystkich rzeczy, źródłem boskiego autorytetu i miłości.
Jezus Chrystus, Syn, jest zarówno w pełni Bogiem, jak i w pełni człowiekiem, posłanym, aby odkupić ludzkość poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie.
Duch Święty jest obecnością Boga w dzisiejszym świecie, prowadząc, przekonując i wzmacniając wierzących.
3. Jezus Chrystus jako Pan i Zbawiciel
Centralnym elementem chrześcijaństwa jest wiara w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego i Zbawiciela świata. Wszyscy chrześcijanie potwierdzają, że Jezus narodził się z Maryi Dziewicy, prowadził bezgrzeszne życie, został ukrzyżowany za grzechy ludzkości i zmartwychwstał trzeciego dnia. Jego zmartwychwstanie oznacza zwycięstwo nad grzechem i śmiercią, przynosząc zbawienie wszystkim, którzy w Niego wierzą.
4. Zbawienie z łaski przez wiarę
Chrześcijanie wierzą, że zbawienie jest darem od Boga, na który nie można zasłużyć ludzkim wysiłkiem. Jest ono udzielane przez Bożą łaskę i przyjmowane przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Wiara ta opiera się na fragmentach biblijnych, takich jak List do Efezjan 2:8-9, który mówi: „Łaską bowiem zostaliście zbawieni przez wiarę, a nie przez uczynki, aby się nikt nie chlubił”.
5. Autorytet Biblii
Wszystkie wyznania chrześcijańskie uważają Biblię za natchnione Słowo Boże. Chociaż istnieją interpretacje i różnice w kanonie (np. różnice między Biblią katolicką a protestancką), wszyscy chrześcijanie potwierdzają, że Pismo Święte jest ostatecznym autorytetem dla wiary i praktyki.
6. Powtórne przyjście Chrystusa
Chrześcijanie wierzą, że Jezus powróci na ziemię pod koniec czasów, aby sądzić żywych i umarłych. Wydarzenie to, często nazywane Powtórnym Przyjściem lub Paruzją, oznacza wypełnienie królestwa Bożego i ostateczne pokonanie zła.
7. Kościół jako Ciało Chrystusa
Wszystkie wyznania chrześcijańskie uznają znaczenie Kościoła, który jest rozumiany jako wspólnota wierzących, którzy podążają za Chrystusem. Chociaż struktury organizacyjne są różne (np. kościoły katolickie, prawosławne i protestanckie), chrześcijanie zgadzają się, że Kościół jest powołany do oddawania czci Bogu, głoszenia Ewangelii i służenia innym.
8. Znaczenie modlitwy i uwielbienia
Modlitwa i uwielbienie są integralną częścią życia chrześcijańskiego. Wszystkie denominacje podkreślają potrzebę osobistej i wspólnotowej modlitwy, chwalenia Boga poprzez uwielbienie i szukania relacji z Nim poprzez duchową dyscyplinę.
9. Przykazanie miłości Boga i bliźniego
Jezus nauczał, że największymi przykazaniami są miłość do Boga całym sercem, duszą i umysłem oraz miłość bliźniego jak siebie samego (Mt 22:37-39). Ta zasada miłości ma kluczowe znaczenie dla etyki chrześcijańskiej i wpływa na sposób, w jaki wierzący prowadzą swoje codzienne życie.
10. Sobory ekumeniczne uznawane przez wszystkie wyznania
Większość wyznań chrześcijańskich uznaje wczesne sobory ekumeniczne, w szczególności Pierwszy Sobór Nicejski (325 r. n.e.) i Pierwszy Sobór Konstantynopolitański (381 r. n.e.). Sobory te odegrały kluczową rolę w zdefiniowaniu podstawowych doktryn chrześcijańskich, takich jak Trójca Święta i boskość Chrystusa. Credo Nicejskie sformułowane na tych soborach pozostaje głównym wyznaniem wiary w różnych tradycjach chrześcijańskich.
Wnioski
Pomimo różnic teologicznych i doktrynalnych, wszystkie wyznania chrześcijańskie są zjednoczone w tych podstawowych wierzeniach. Te fundamentalne założenia definiują chrześcijaństwo i służą jako wspólna płaszczyzna dla wierzących na całym świecie. Chociaż nadal trwają debaty na temat drugorzędnych kwestii, te podstawowe prawdy pozostają filarami wiary chrześcijańskiej.
0 notes
Text
Prawie że normalni
"next to normal" Teatr Syrena
Premiera: 6 kwietnia 2019
Reżyseria i tłumaczenie: Jacek Mikołajczyk
Autor: Brian Yorkey
Muzyka: Tom Kitt
Teksty piosenek: Brian Yorkey
Kierownictwo muzyczne: Tomasz Filipczak
Choreografia: Jarosław Staniek i Katarzyna Zielonka
Scenografia: Mariusz Napierała
Kostiumy: Bożena Ślaga-Śmierzyńska
Występują: Katarzyna Walczak, Przemysław Glapiński, Damian Aleksander, Weronika Bochat-Piotrowska, Karolina Gwóźdź, Marcin Franc, Piotr Janusz, Maciej Dybowski, Michał Juraszek, Marcin Wortmann, Maciej Maciejewski
Tekst na podstawie spektaklu z 24 lutego 2024
Termin ‘katharsis’ poznałam dawno temu, podczas lekcji polskiego, ale pełne znaczenie tego słowa zrozumiałam dopiero siedząc na widowni Teatru Syrena podczas ostatnich scen fenomenalnego musicalu “next to normal”, za który twórcy Brian Yorkey i Tom Kitt otrzymali liczne nagrody, włączając to nagrodę Tony za muzykę i nagrodę Pulitzera w dziedzinie dramatu.
Diana (Katarzyna Walczak) jest szczęśliwą żoną i matką. Mieszka na przedmieściach ze swoim mężem Danem (Przemysław Glapiński), genialną córką Natalie (Karolina Gwóźdź) i krnąbrnym synem Gabem (Maciej Dybowski). Niestety życie Diany tylko wydaje się perfekcyjne, w rzeczywistości kobieta cierpi na chorobę dwubiegunową z epizodami depresyjnymi, a jej stan odbija się na życiu całej rodziny. Dan rozpaczliwie próbuje zapanować nad sytuacją, Natalie szuka ucieczki w nauce i wyjeździe na studia, w czym skutecznie przeszkadza jej zakochany kolega ze szkoły Henry (Michał Juraszek), a Gabe stara się pomóc matce na swój własny sposób.
Prawdziwą gwiazdą spektaklu jest oczywiście Katarzyna Walczak jako Diana. Cudownie delikatna w balladach (“Chcę wrócić w góry”) ale i wspaniale rockowa, gdy trzeba (“Nie wiem nic”), nie boi się szarżować i pokazać widowni pełnej gamy emocji: od zobojętnienia, przez wściekłość, rozpacz, strach, aż po radość. Wspaniale zarysowuje też relacje z mężem, dziećmi czy terapeutą. To niesamowicie wymagająca rola, zarówno wokalnie, jak i aktorsko, a Katarzyna Walczak radzi sobie z nią brawurowo. Powiedzmy sobie szczerze, nie bez powodu w obsadzie nie ma zmienniczki: jest tylko jedna osoba zdolna podołać temu zadaniu.
Przemysław Glapiński gra Dana jako człowieka targanego ogromnymi emocjami: zmęczonego i sfrustrowanego, ale przede wszystkim bardzo ludzkiego, który tłamsi w sobie wściekłość, lecz potrafi przerazi��, gdy już da jej upust. Jest w tych emocjach bardzo naturalny, w kluczowej scenie głos mu się łamie i przechodzi w szloch. To z resztą nie jedyny detal jego kreacji aktorskiej, na który trzeba zwrócić uwagę. Wszystko ma znaczenie, począwszy od tonu głosu, po najmniejsze zmiany w wyrazie twarzy, przez to jak układa ręce, jak bawi się obrączką, czy jak drgają mu dłonie, gdy się denerwuje. Bardzo realistycznie wypada też pełna ojcowskiej miłości, ale i frustracji relacja Dana z Natalie.
Maciej Dybowski podchodzi do postaci Gabe’a z ogromną łagodnością. Zachwyca jego błagalne “mamo” w kluczowej scenie spektaklu, wypowiedziane niczym prośba dziecka, które boi się zostać odrzucone. Dybowski świetnie sprawdza się też jako starszy brat, trochę złośliwy i potrafiący dogryzać siostrze czy rywalizować z nią o uwagę rodziców. Jednocześnie potrafi pokazać też znacznie bardziej niebezpieczną stronę swojej postaci, wyrachowanego i dość upiornego manipulatora, a relację z matką zarysowuje niezwykle niepokojąco.
Natalie na początku spektaklu wydaje się po prostu dziewczynę o wielkich ambicjach i niezwykłym talencie. Karolina Gwóźdź szybko pokazuje nam drugie oblicze swojej bohaterki, tę sfrustrowaną, rozdartą nastolatkę, która pragnie matczynej miłości, ale chwilami wolałaby, żeby Diana zniknęła. Natalie motywuje chęć bycia zauważoną, czemu daje upust w piosence “Superboy i dziewczyna duch”. Płynnie przeskakuje z błagania o uwagę, do wściekłości na matkę. Rozpaczliwie szuka oparcia w ojcu, co daje nam wiele przepięknych scen między ojcem, a córką i ponad wszystko pragnie normalności. Warto wspomnieć o jej relacji z Henrym, przy którym po raz pierwszy może być zwykłą nastolatką i zapomnieć o domowych problemach.
Maciej Maciejewski jako doktor Madden wkłada w tę dość niewielką rolę tyle rocka, ile się tylko da. To o tyle wymagające zadanie, że musi raptownie przestawiać się z grania spokojnego, profesjonalnego lekarza do gwiazdy rocka, by zaraz potem wykonać zwrot w drugą stronę.
Z całej obsady Michał Juraszek ma najmniej do zagrania. Jego Henry to miły, nieco nieprzystosowany chłopak, który jest w stanie wiele zrobić dla dziewczyny, którą podziwia. Co ciekawe rozpoczyna spektakl jako nieco niedojrzały, często popalający różne substancje dzieciak, lecz im bardziej Natalie się załamuje, tym bardziej odpowiedzialny staje się Henry, co przypomina nieco historię relacji jej rodziców.
Kostiumy Bożeny Ślagi-Śmierzyńskiej prezentują się świetnie, a jednocześnie jasno i wyraźnie wskazują status społeczny rodziny Goodmanów. Dan – zawsze w garniturze, Diana – elegancko ubrana nawet do sprzątania. Najbardziej zwyczajnie wypadają Gabe i Henry, ale już Natalie ubiera się dość nietypowo jak na nastolatkę.
Scenografia Mariusza Napierały robi ogromne wrażenie od samego wejścia na widownię. Na scenie Teatru Syrena zbudowano imponujące rusztowanie, które służy zarówno za dom Goodmanów, szkołę czy gabinet lekarski. W stworzeniu tych odrębnych przestrzeni pomagają przesuwane ściany, które sprawnie przenoszą widza z jednej lokacji w drugą, a jednocześnie pozwalają twórcom pokazywać dokładnie tyle miejsc i postaci, ile wymaga dana scena.
Zachwycają też decyzje realizatorskie. Choreografia towarzysząca piosence “Obietnica” w bardzo ciekawy sposób zestawia ze sobą relację Dana i Diany ze związkiem Natalie i Henry’ego.
Przygotowane przez Jacka Mikołajczyka tłumaczenie to prawdziwa perełka. Mimo niesamowicie trudnego materiału, polska wersja sprawdza się zarówno znaczeniowo jak i melodycznie. Niestety Mikołajczyk ma tendencję do używania anglicyzmów, której uległ i w tym przypadku. To szczególnie irytujące, gdy polski odpowiednik jest na wyciągnięcie ręki. Mimo to wspaniale słucha się tej wielokrotnie nagradzanej sztuki po polsku.
Niewiele jest spektakli takich jak “next to normal”, jednocześnie przedstawiających skomplikowane relacje, poruszających bardzo poważne tematy i do tego perfekcyjnych muzycznie. Teatr Syrena wykorzystał ten wybitny materiał w pełni, tworząc widowisko jakich mało, z którego nikt nie wychodzi obojętnie. I mimo ciężkiej tematyki niektórzy (w tym i ja) wracają do Syreny wielokrotnie, by ponownie przeżyć te niezapomniane emocje.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
0 notes
Text
Wierność Boga w każdym aspekcie życia
Bóg jest zawsze wierny, nigdy nas nie opuszcza, nawet w najciemniejszych momentach naszego życia. Jezus Chrystus, poprzez swoje życie i nauki, udowodnił, że Bóg jest stały w swojej miłości i miłosierdziu. Każdy, kto szuka Boga, odnajdzie w Nim schronienie i pokój serca. Wiara w Jezusa przynosi poczucie bezpieczeństwa i radość z Bożej obecności. Zobacz więcej na: https://biblia-bog.pl/bog-jezus-duch-swiety/226-jezus.
0 notes
Text
Przeszedł na emeryturę w wieku 39 lat, bez pożegnania
W świecie piłki nożnej czas jest szczególnie wyrozumiały dla niektórych legendarnych graczy, a Cristiano Ronaldo jest jednym z nich. Jednak Jesus Navas, urodzony w 1985 roku, jest na skraju zakończenia swojej kariery. Zmagając się z zapaleniem stawu biodrowego, postanowił przejść na emeryturę po wygaśnięciu kontraktu 31 grudnia, co było wiadomością, która zszokowała i pożałowała niezliczonych fanów. Pomimo zaledwie 2 asyst w zeszłym sezonie, Navas nadal utrzymywał wysoką frekwencję na boisku i wziął udział w 36 meczach. W meczu z Getafe w tym sezonie, Navas, nosząc Koszulki piłkarskie z numerem 16, strzelił zwycięskiego gola i został najstarszym strzelcem La Liga w historii Sevilli w wieku 38 lat i 298 dni. To nie tylko pokazuje jego siłę, ale także odzwierciedla jego głębokie uczucia do drużyny. Wkład Jesusa Navasa w Sevillę jest niezastąpiony. W 692 meczach w Koszulka Sevilla FC strzelił 38 goli, zaliczył 119 asyst, zdobył 4 tytuły Ligi Europy, 2 tytuły Pucharu Króla, 1 tytuł Superpucharu Hiszpanii i tytuł Superpucharu UEFA. Chociaż wkrótce opuści boisko, lojalność i duch walki Navasa będą nadal inspirować młodych graczy. Jego więź z Sevillą zawsze była silna. Już w 2018 roku jego imieniem nazwano stadion bazy treningowej. W 2024 roku klub podpisał z nim również dożywotni kontrakt, obiecując mu stanowisko kierownicze po przejściu na emeryturę. Jego historia z Sevillą to prawdziwy przykład lojalności i miłości, który na zawsze pozostanie w sercach fanów.
0 notes
Text

Już 11.04 Spotkanie dyskusyjne o powieści ,,Dźwięki z Ha`Tun" Jana Bliźniaka - Koło Literatury Najnowszej UJ
Przedziwna książka, zaskakująca wyobraźnia, dojrzałe pióro. Dla mnie jednak to przede wszystkim, mimo kosmicznego anturażu, opowieść o zgubnym dla naszego gatunku poczuciu samotności. Od samotności dziwaczejemy, stajemy się wewnątrzgatunkowymi kosmitami, odczuwamy silniej ból, tęsknotę, jesteśmy narażeni na odrzucenie. W przyjaźni i miłości znajdujemy ukojenie. W książce jest też wątek międzyplanetarnego fanatyzmu religijnego, i zakrzywiania się w nim linii dobra i zła. Pojawia się dobry duch Czasu, przybierając formę ogromnego Dziadka Psa.
Przeczytajcie zatem i poznajcie Ele i jej przyjaciół!
#spotkania#powieść#Dźwięki z Ha`Tun#Jan Bliźniak#literatura#czytanie#czytam#czytamwszędzie#książki#książka#książkoholik#przyjaźń#miłość#polecam#polecane
1 note
·
View note
Text
Gawedziarz
Alik Zimerman W małym idyllicznym królestwie pojawił się legendarny gawędziarz pełen czarów. Świadoma społecznie istota z nieporównywalnymi umiejętnościami poezji Jego duch, przytłaczający, jakby wezwany z przygód Aladyna, stał się niekończącym się źródłem fantastycznych opowieści. Z każdym słowem duch malował żywe obrazy przygody, miłości i bezprawia, zdobywając serca wiernych dzieci. Ten…

View On WordPress
0 notes
Text
Anioły, Bieszczadzkie Anioły
Wikipedia "Jezus Chrystus w rozmowie z saduceuszami stwierdził iż przy zmartwychwstaniu ani żenić się nie będą, ani za mąż wychodzić , ale będą ,jak aniołowie Boży w niebie" Mt 22.30, tym samym obiecując człowiekowi zmartwychwstałęmu uczestnictwo w doskonałej miłości oczyszczonej z niewoli płciowości , która obca jest światowi anielskiemu. Obiecane zostało również zjednoczenie wszystkich ludzi w Ciele Chrystusa , a więc doskonała jedność na wzór soboru anielskiemu . Anioły nie są istotami płciowymi , jako byty kompletne, wolne są od potrzeby dopełniania się poprzez "bycie jednym ciałem" , dlatego ich wzajemna miłość jest w pełni wyzwolona, ofiarna, dobrowolna i bezinteresowna, zarówno osobowa, jak i indywidualna dla każdego , jak i wszechogarniająca całą anielską wspólnotę. Choć w świecie anielskim, a zatem i w życiu człowieka zmartwychwstałego , nie istnieją rodzinne więzi z racji pełnej jedności wszystkich , to "aniołowie powiązani są ze sobą więzami osobistej miłości osadzonej w Miłości Bożej. Święty Augustyn "Anioł oznacza funkcję , nie naturę . Pytasz jak się nazywa ta natura -Duch. Pytasz o funkcję?- Anioł. Przez to czym jest, jest duchem , a przez to, co wypełnia- jest Aniołem. Serafiny- Chór pierwszy kontemplacji ,najbliżej Boga, Chór Równowagi - Górują miłością nad innymi Chórami. Cherubiny - Drugi Chór kontemplacji , najbliżej Boga, Chór Tolerancji - Pełnej Wiedzy Bożej. Trony- Chór Trzeci Kontemplacji , najbliżej Boga, Chór Surowości - wyróżniają się posuszeństwem. Joseph Murphy "Potęga podświadomości" "Nie pozwól, by cudze , krokodyle łzy, albo scena, którą ci ktoś zrobił.Uległość nie popłaca. Nie rób z siebie cudzego podnóżka. Nie daj się sprowadzić z dobrej drogi. Trzymaj się swoich ideałów, bo tylko pozytywna wizja świata gwarantuje spokój i szczęście i radość . Coś , co dla ciebie jest dobrodziejstwem , uszczęśliwi też wszystkich innych ludzi. "
youtube
0 notes
Text
Święty inżynier czyli człowiek zdobyty przez Chrystusa
Oto człowiek zdobyty przez Chrystusa, człowiek, którego duch po wszystkich ciężkich doświadczeniach poprzedniego życia, a także poprzez te doświadczenia, które tak wiele kosztowały, odkrywa pełne znaczenie Chrystusowych słów z Wieczernika: <<Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. (…) Nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich>>. Oddaje życie za…

View On WordPress
0 notes
Text
Wiara jest skałą, oparciem dla ducha,dzięki niej duch rodzi się do ŻYCIA, RODZI NA NOWO, stając się NOWYM STWORZENIEM.
Szukamy wkoło cudów. Nie zauważamy jednego najważniejszego, mianowicie tego, że cudem jest ŻYCIE!! Bóg płonie całym światem, i w naszych sercach kryje się iskra woli, ktora może zjednoczyć się z JEGO WOLĄ LUB ODRZUCIĆ JEGO PRAWDĘ- CZYLI ŻYCIE!!
WIARA POWODUJE POWSTANIE JEDNOŚCI KRWII LUDZI NOWO NARODZONYCH W JEGO DUCHU- wiara ukształtowana przez miłość, prowadzi do uzdrowienia człowieka jak i do odrodzenia w Bogu!
"Jezus: Czemu tak mała jest twoja wiara? Czemu nie cieszysz się z ośmiu Moich błogosławieństw? Czemu ograniczasz swój wzrok duszy, sugerując się wzrokiem rozumu i oczu? Czemu tak mała jest twoja wiara i tak duża niecierpliwość? Jesteś Moim dzieckiem posłanym na ten świat, aby go uzdrowić! Czystość poznaje się po odwadze miłowania i odwadze dotykania tego, co chore od brudu, by uleczyć. Brak czystości serca objawia się odwrotnie."
Bogactwo było przez Jezusa tłumaczone jako postać dwóch gruntów. Stałego i niestałego. Stałym jest wiara, niestałym rzeczy tej rzeczywistości. Wola jest darem;- jest obdarzeniem zaufania kogoś ( dlatego też jest skarbem:-„kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie” (Łk 11,23a). Prawdziwy skarb jest w nas ( nasz DUCH) nie jest czymś gotowym jest jak pragnienie w którym może urzeczywistnić się życie, lub pozostać bezowocna pustka.
Poniżej fragment książki przedstawiający sposoby rozbudzenia wyobraźni i wiary.🔥💧🌀♾🌀💧🔥.
„Nerwy kontrolują wszystkie nasze organy. Są one zgrupowane przede wszystkim w jednej części systemu nerwowego i ta część jest ośrodkiem kontroli, który w normalnych okolicznościach koreluje współpracę ludzkiego serca, żołądka i płuc. Ośrodek nerwowy naszego życia emocjonalnego nazywany jest śródmózgowiem, a czasem wzgórkiem. Śródmózgowie jest siedliskiem emocji: miłości, nienawiści, strachu, wściekłości, zazdrości itd.”.

Doktor Fink cytuje doktora Harveya Cushinga, który twierdzi, że „burze emocjonalne pochodzące zę śródmózgowia mogą spowodować owrzodzenie żołądka, zaburzenia pracy serca i inne choroby”.
Śródmózgowie, jak powiada doktor Fink, „zajmuje miejsce kierowcy”. Tak oto wyjaśnia jego działanie: „Powyżej śródmózgowia znajduje się płat czołowy. Zajmuje on większość przestrzeni wewnątrz czaszki i jest częścią systemu nerwowego, która analizuje, myśli i decyduje, informuje, co się dzieje w świecie. To właśnie za jego pomocą czytasz gazetę. Interpretuje on ogólną sytuację i wysyła sygnały o swych odkryciach do śródmózgowia. abyś mógł działać i odczuwać. Śródmózgowie odpowiada na sytuację w kategoriach podniecenia lub przygnębienia. Kiedy czujesz się spokojny i szczęśliwy czy też właśnie smutny i przygnębiony albo gdy denerwujesz się lub czujesz psychiczny przesyt, wiesz o tym, gdyż twoje śródmózgowie przekazało taką informację do płata czołowego”.
Doktor Fink tak to podsumowuje: „Aby cieszyć się dobrym zdrowiem, najpierw musisz uporządkować sprawy ze swoim śródmózgowiem”.
Praktyka religijna powinna podążać według podobnych procedur jak lekarskie- diagnozy i praktycznego zrealizowania recepty.
Do przykościelnej kliniki przyszedł pewien mężczyzna skarżący się na ogromną nerwowość. Był biznesmenem i pozostawał pod silną presją. Mówiąc, bębnił palcami w moje biurko.
- Dlaczego pan tak bębni palcami? - zapytałem.
- Nawet nie wiedziałem, że to robię — odrzekł nieco zaskoczony.
- No, dobrze - zaproponowałem - to teraz proszę przestać. Proszę pozwolić, by pańska dłoń po prostu leżała na biurku bezwładna i odprężona. -Zauważyłem, że siedzi sztywno na skraju krzesła, więc zachęciłem: - Proszę usiąść głębiej i odprężyć się. W jaki sposób przejawia się owa nerwowość?
- Przez cały czas martwię się o interesy. Ża każdym razem, gdy wyjeżdżam, zamartwiam się, czy w moim domu nie wybuchnie pożar albo czy nie stanie się coś równie złego. Martwię się o żonę i dzieci, zastanawiając się, czy nie doznają jakiejś szkody. Zapisałem mu pewną kurację, drobną procedurę do praktycznej realizacji. — Po prostu proszę mówić do siebie: „Niech nawet mój dom się spali”. Czy jest ubezpieczony?
- Tak.
- To dobrze - ciągnąłem - proszę więc mówić sobie: „Niech spłonie”. Proszę też powtarzać: „Umieszczam żonę i dzieci w Bożych rękach. On zajmie się nimi”. Musi pan nauczyć się tej prostej metody, potrzeba panu trochę naiwności, aby postępować zgodnie ze słowami największego myśliciela, który stwierdził, iż odpowiedzi na problemy życiowe leżą w przyjęciu dziecięcej i ufnej postawy.
- Spróbuję - obiecał.
- To dobrze. Proszę wyobrazić sobie, że Jezus jest rzeczywiście u pańskiego boku. Kiedy zacznie się pan martwić, proszę przekonywać siebie: „Panie, jesteś ze mną, wszystko będzie dobrze”. Kiedy pójdzie pan do restauracji, nawet w towarzystwie, proszę odsunąć jedno krzesło i wyobrazić sobie, iż siedzi tam Jezus. Kiedy idzie pan ulicą, proszę wyobrazić sobie, że słyszy pan odgłos Jego kroków, dotyka Jego ramienia, widzi Jego twarz. Kiedy wieczorem udaje się pan na spoczynek, proszę przystawić krzesło do łóżka i wyobrazić sobie, że Jezus na nim siedzi. Potem, zanim wyłączy pan światło, proszę z Nim porozmawiać: „Panie, nie będę się martwić, bo wiem, że strzeżesz mnie i dajesz mi pokój”.
- Och - zaprotestował - przecież to brzmi głupio.
- To tylko prosty psychologiczny Środek, by zaczął pan odczuwać obecność Chrystusa. Wielu ludzi wykorzystywało tę metodę ze wspaniałymi rezultatami.
Niedawno ów pacjent znów przyszedł zobaczyć się ze mną. Nie bębnił palcami, siedział prosto ji spokojnie, w jego postawie nie było widać nerwowości. Jego twarz miała całkiem nowy wyraz.
- Czyżby czuł się pan lepiej? — zapytałem.
-O, tak, rzeczywiście lepiej. - Zastanowił się, a potem powiedział: — Chciałbym panu coś wyznać. Czy pamięta pan tę sprawę z Chrystusem siedzącym na krześle i chodzącym ze mną?
Odrzekłem, że przypominam sobie udzieloną mu radę.
- No cóż... - zawahał się lekko — wie pan, uczciwie wierzę, że w tym coś jest, wierzę, że jest tak naprawdę. |
Ma rację. W tym coś jest.
Inny mężczyzna, który pojawił się w moim biurze, również zgodził się z owym odkryciem. Powiedział, że nie może spać. Był wymizerowany i bliski załamania.
— Problem polega na tym, że mój umysł jest zbyt pobudzony - skarżył się.
Miał dobre wykształcenie, ukończył politechnikę. Był człowiekiem o błyskotliwej umysłowości, jednak jego umysł pracował zbyt szybko, by nadążało za nim życie emocjonalne, i nie umiał tego wszystkiego zsynchronizować.
To rozchwianie mojego rozmówcy przypomniało mi o przypadku pewnego człowieka z miasta, który wyjechał na wieś i obserwował rolnika orzącego ziemię długimi, równymi, odmierzonymi skibami. Przybysz z miasta powiedział niecierpliwie:
- Pozwól mi teraz poprowadzić pług.
Zaczął powolnymi, odmierzonymi ruchami, ale wkrótce przyspieszył tempo. Bruzda wypadła krzywo, a pług utknął.
- Chyba nie wypadło to zbyt dobrze - stwierdził niefortunny oracz.
- To dlatego, że pozwoliłeś, by umysł wyprzedził pług - odparł farmer.
Napięcie powoduje, że umysł ludzki wyprzedza naturę emocjonalną i w wyniku tego w idealnie zsynchronizowanej i skorelowanej osobowości powstaje przemieszczenie. Taka była sytuacja mężczyzny, który wtedy do mnie przyszedł.
Poprosiłem go, by wykonał proste ćwiczenie ducha:
- Kiedy dzisiaj uda się pan do domu i będzie się kładł spać, proszę przy łóżku postawić krzesło. Proszę wyobrazić sobie, że na tym krześle siedzi Jezus, a gdy będzie pan gotowy do snu, proszę spojrzeć na krzesło i powiedzieć, parafrazując słowa Pisma Świętego: „On daje sen tym, których kocha”*. Potem proszę zamienić to zdanie na bardziej odnoszące się do pana: „On mnie, którego kocha, daje sen”. Proszę wierzyć, że Chrystus będzie pana strzegł. Potem proszę zgasić światło i zasnąć.
- Spróbuję - odpowiedział. - Ale to tylko sprawa wyobraźni, gdyż Jezus nie mógłby tam być.
- Proszę wierzyć, że to to samo - zaproponowatem.
Później opowiadał, że przez pierwsze cztery wieczory nic się nie wydarzyło i już miał uznać, że to poroniony pomysł.
- Ale - przyznał się - piątej nocy świetnie spałem i poza tym... — tu przerwał - wierzę, że obecność Chrystusa to coś więcej niż sprawa wyobraźni - to fakt.
Kiedy widziałem go po raz ostatni, powiedział, że nadal stawia krzesło przy łóżku. Oczywiście za bardzo trzyma się symboliki tego krzesła. Jeśli jednak pomaga mu to osiągnąć oczekiwany skutek, niech tak będzie, gdyż kryje się za tym jedna z najpotężniejszych, najskuteczniejszych i najgłębszych koncepcji - przekonanie, że Bóg jest z tobą i nie może ci się stać żadna krzywda, że nie potrzebujesz niczego się bać.
Do eliminacji wzburzenia nie potrzeba używać żadnych sprzętów, można ćwiczyć w myślach zdystansowaną postawę wobec drażniących cię spraw. Praktykuj wznoszenie umysłu ponad niepokój i irytację, jaka cię opanowuje.
Jednym ze sposobów jest kreowanie w umyśle widoku wspaniałych wzgórz czy górskich łańcuchów, szerokich przestrzeni oceanu czy jakiejś pięknej doliny rozciągającej się przed tobą. Wyobraź sobie gwiazdy na głębokim błękicie cichego nieba czy księżyc żeglujący wysoko pośród przejrzystej, spokojnej nocy. Można to zrobić, nawet będąc zajętym pracą. Powieś te „obrazy” na ścianach swego umysłu.
Praktyka dystansowania się od napięć pomaga pozostawać spokojnym, cichym i opanowanym pośród zamętu życia. Wiele osób stosowało ją z powodzeniem, aby przezwyciężyć wzburzenie.
Pewien chłopak, został zatrudniony przez dużą firmę reklamową. Przed podjęciem pracy wysłali go, by, jak to ujął, zapoznał się z „szeroką amerykańską publiką”. Oczywiście trafił w odpowiednie miejsce - tu mógł dobrze zapoznać się z różnymi ludźmi.
- Jak się to panu podoba? - zapytałem.
- Och - odparł - jest w porządku, tylko dlaczego wszyscy tak powariowali? Wpadają na moją ladę ze wszystkich stron i chyba są wściekli. Nie wiem, czemu się tak pieklą i wątpię, czy oni sami wiedzą.
Kupują prezenty gwiazdkowe, aby uszczęśliwić innych, a sami się złoszczą. Ale - dodał - znam pewien sekret. Po prostu nie pozwalam, by to mnie zdenerwowało. Przesyłam im uśmiech i traktuję uprzejmie. To zwycięża nawet najgorszy humor. Ów młody chłopak stosował zasadę: „nie dam się wyprowadzić z równowagi”. Jeśli zachowa ją przez całe życie, odniesie sukces. Był odprężony, poświęcał uwagę każdemu klientowi z osobna i przesyłał im wspaniałe uśmiechy. Innymi słowy, opanował umiejętność dystansowania się od czyjegoś napięcia. W ten sposób irytacja nie miała nad nim władzy. Robert Louis Stevenson uczynił mądre spostrzeżenie: „Spokojnych umysłów nie można wytrącić z równowagi czy przestraszyć. Pracują one w szczęściu czy nieszczęściu we własnym tempie jak zegar tykający podczas burzy z piorunami”. Mam mały stary dom na farmie - to miejsce liczy sobie ponad sto pięćdziesiąt lat. W domu znaj. dują się różne stare przedmioty, między innymi zegary. W tykaniu zegara jest naprawdę coś fascynującego, szczególnie w ciszy nocy. Jeden z owych starych zegarów znajduje się w jadalni. Któregoś dnia rozszalał się straszny huragan i wielkie klony cukrowe zdawały się niemal zginać wpół pod uderzeniami wiatru, deszcz walił w szyby, a każda belka w domu trzeszczała. Stary zegar chodził jednak tak, jakby w ogóle nie było burzy. „Tik-tak, tik-tak” - mówił spokojnie.
Gdyby był współczesną istotą ludzką, przyspieszyłby swoje tempo, jakby chciał w podnieceniu zawołać: „Czyż to nie straszliwa burza? Co mam zrobić?”. Zegar jednak odmierzał czas, który jest osadzony gdzieś pośród gwiazd. Odmierzał dziesięciolecia, pokolenia, wieki, a nie tylko podniecające małe chwile. Tak więc trwał przy swoim własnym tempie.
Człowiek pielęgnujący ...pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum... (List do Filipian 4,7) niełatwo daje się wytrącić z równowagi przez jakieś drobne burze życia. Jego egzystencja zakorzeniona jest w tym, co wieczne, więc idzie swoim własnym, prywatnym tempem jak tykanie zegara podczas burzy.
William Jennings Bryan', jeden z największych mówców naszych czasów, opanował tę sztukę do perfekcji. Przed wielu laty jeden z moich przyjaciół spędził z nim całe lato. Spał razem z nim w wiejskich hotelach, a nawet na ławkach na małych stacjach kolejowych. Którejś nocy położyli się na wózkach bagażowych gdzieś w górach Tennessee, czekając na pociąg. W tym czasie pewna gazeta niemiłosiernie znęcała się nad Bryanem. Mój znajomy był tym bardzo przejęty. Tamtego wieczoru zapytał:
- Panie Bryan, dlaczego nie denerwuje się pan, nie wścieka i nie irytuje z powodu ataków tej gazety?
- Jakiej gazety? - odparł pan Bryan.
- No, czyżby pan nie wiedział? - zdziwił się mój przyjaciel i wymienił tytuł.
- Ach, ta! Wiesz, nigdy nie czytam gazet, które mnie atakują. Po prostu nie wydają mi się logiczne - stwierdził polityk, chichocząc.
Czy można powiedzieć, że ów człowiek miał zamknięty umysł? Ani trochę. Bryan czuł, że ma rację, zajmując takie stanowisko. Zrobił wszystko, co mógł, a poza tym po prostu szedł w szczęściu i nieszczęściu... jak zegar podczas burzy. Gdyby czytał gazety atakujące go i pozwolił się rozdrażnić, następną rzeczą, jaką by zrobił, byłoby dokładnie to, do czego chcieli go sprowokować. Chcieli, by ze złością zareagował, wiedząc, że wystarczy uderzyć w stół, a nożyce się odezwą. Bryan był człowiekiem religijnym, miał w sobie wewnętrzny. Boży pokój. Jego wrogowie nie mogli wytrącić go z równowagi.
Gandhi' również praktykował tę formułę. Mając siedemdziesiąt pięć lat, ten hinduski przywódca powiedział, że zamierza żyć jeszcze pięćdziesiąt lat. Wyjaśnił, iż jego plan osiągnięcia takiego wie ku obejmuje mnóstwo humoru, zrównoważoną dietę, unikanie wszelkich używek, odpowiednią ilość snu, świadomy zakaz denerwowania się, niepokojenia i złoszczenia oraz poddanie się woli Boga j modlitwę dwa razy dziennie.
Jeden z moich znajomych, osoba publiczna, często jest ostro atakowany. Nigdy nie okazuje wzburzenia.
- Nie rozumiem cię - powiedziałem do niego któregoś dnia. - Chyba powinieneś się czasem zdenerwować albo zmartwić z powodu tego, co o tobie wygadują.
- To mnie nie obchodzi - odrzekł.
- Dlaczego? - zapytałem.
- Mam dwa źródła pokoju, które nigdy nie zawodzą - odpowiedział. - Jedno to krótkie opowiadania Tołstoja*, a drugie to księga znana jako Nowy Testament. Czy wiesz - zauważył - w mówieniu źle o kimś innym kryje się śmieszna rzecz.
Wskaż na mnie palcem. - Zrobiłem tak. - A teraz popatrz, co się dzieje z pozostałymi trzema palcami. Wskazują z powrotem na ciebie, czyż nie? Widzisz, wygrałem trzy do jednego. To całkiem
dobra sztuczka do zastosowania, gdy ktoś mówi o tobie coś nieprzyjemnego. Ten ktoś wskazuje na ciebie, ale trzy oskarżające palce zwracają się z powrotem na niego.
Człowiek o umyśle zorganizowanym, spokojnym i opanowanym dzięki nawykowi stosowania formuły wiary może żyć bez napięcia. Tajemnica leży w opanowaniu sztuki dystansowania się i umiejętności życia ponad wzburzeniem.
Do najpewniejszych metod pokonywania irytacji i podniecenia należy włączenie się w odtwórczy i odnawiający cykl natury. Cała przyroda znajduje się nieustannie w stanie odtwarzania i odnawiania. Widzimy to każdej wiosny - drzewa, kwiaty i trawa dostrajają się do przepływu tej energii, która jest stale obecna na Ziemi. Kiedy człowiek został stworzony, nie pozostawiono go samego, by szedł jak zegar, który nakręcono, lecz zapewniono mu dostęp do stałego źródła siły.
Proces ten objawia jedno z najbardziej wnikliwych i znaczących stwierdzeń biblijnych: ...w Nim (to znaczy w Bogu) żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy... (Dzieje Apostolskie 17,28). Oznacza to, że jeśli zachowujesz stały, świadomy kontakt z Bogiem w swych myślach i działaniach, osiągasz życie i energię, i pełnię istnienia.
Można to uzyskać, powtarzając sobie codziennie słowa: „W Nim żyję, w Nim posiadam nową energię, w Nim realizuję pełnię mego własnego istnienia”.
Każdego dnia poświęć czas na uznanie, że w tobie, w twoim ciele, umyśle i duchu zachodzi proces odtwórczy. W wyniku postępowania według tej prostej praktyki doświadczysz uczucia żywotności, wigoru i energii.
Zadzwonił kiedyś do mnie pewien lekarz i powiedział:
- Mam tu pacjenta, dla którego nic więcej nie mogę już zrobić. On rozumuje w niewłaściwy sposób. To leży w pańskiej sferze działalności - zakończył - i jeśli zechce pan go przyjąć, przyślę go.
Zapytałem doktora, co proponuje, a on odparł:
- Proszę nauczyć go inaczej myśleć. Sugeruję, by przekonał go pan do nauczenia się na pamięć fragmentów biblijnych, aż wypełni umysł do tego stopnia owymi uzdrawiającymi myślami, że inne, destruktywne idee zostaną usunięte. Oczywiście wie pan, że nie da się wypchnąć żadnej koncepcji z umysłu samą tylko chęcią, ale jedynie umieszczając tam silniejsze założenie, które może zastąpić szkodliwe przekonanie.
Byłem pod wielkim wrażeniem tego, że nowoczesny lekarz uczynił taką prostą, acz bardzo mądrą propozycję, i postanowiłem zająć się owym człowiekiem.
Pacjent mieszkał w hrabstwie Westchester i prowadził interesy w Nowym Jorku. Cierpiał na chorobę wielkiego miasta, na którą składa się kombinacja niepokoju, pośpiechu, napięcia i paniki - wszystkiego razem. Dolegliwość ta dosłownie niszczy ludzi. Pojawia się wskutek zbyt szybkiego tempa życia I nie ogranicza tylko do Nowego Jorku.
Mężczyzna ten miał w zwyczaju każdego ranka przybywać do metropolii pociągiem o godzinie ósmej dwadzieścia dziewięć, na który z trudem zdążał, wybiegając z domu o ósmej dwadzieścia osiem. W pociągu czytał gazetę i zaczynał się wściekać z powodu tego, co tam napisano. Zanim dotarł do miasta, ogarniała go furia. Po południu wracał pociągiem o piątej dziewiętnaście, który łapał o piątej osiemnaście i jedna czwarta. Znów czytał gazetę i znów się irytował. W ten sposób wieczorem bywał zupełnie roztrzęsiony.
Był zdegustowany, gdy oświadczyłem, że obydwaj (doktor i ja) uważamy, iż lekarstwo polega na uczeniu się na pamięć wersetów biblijnych.
- Więc chcecie, żebym wrócił do pierwszej klasy? - wysapał.
- Tak - powiedziałem - stosuje pan wprawdzie w życiu nieco formalnej religii i etyki, ale po prostu nie wie pan, jak wprowadzić w czyn proste zasady wiary chrześcijańskiej, więc musimy powrócić do samego początku.
Wyjaśniłem, w jaki sposób nasz plan dostarczy mu nowych idei i stopniowo wypędzi wzburzone myśli, a rozprowadzi w jego umyśle leczniczy balsam pokoju i ciszy.
Był inteligentnym człowiekiem i zrozumiał tę metodę, a jej prostota i logika przemówiły doń.
Zgodził się, że wypełni polecenie. Jak już wcześniej wspominałem, wielkie umysły posiadają zdolność do akceptacji prostoty. Właściwie umysł, który nie potrafi być prosty, nie jest umysłem najwyższej klasy. To właśnie dlatego Największy z Nauczycieli powiedział, że jeśli chcemy być ekspertami, musimy stać się jak małe dzieci, to znaczy prości, prostoduszni i ufni.
Mężczyzna ów postąpił zgodnie ze wskazówkami i któregoś dnia, jakieś sześć miesięcy później, zadzwonił do mnie ten sam lekarz, mówiąc:
- Nasz pacjent jest wyleczony i pod każdym względem czuje się lepiej. Panuje teraz nad sobą, a jego postawa umysłowa uległa zmianie. Raz jeszcze jestem pod wrażeniem zadziwiającej, odnawiającej mocy prostej nauki chrześcijańskiej.
Nieco później wygłaszałem mowę przed dużą publicznością w Buffalo. Była gorąca noc i mówiłem z pasją, a potem ściskałem ręce kilku setkom ludzi. Pewien znajomy postukał mnie w ramię i przypomniał, że mogę nie zdążyć na swój pociąg. Popędziliśmy przez miasto na złamanie karku, przeskakując na dwóch kołach przez krawężniki, iw końcu z piskiem hamulców przybyliśmy na Dworzec Lackawanna.
Z dwiema torbami pędziłem przez bramki, które zamykały się za mną ze szczękiem, gdy konduktor wołał: „Proszę wsiadać”. Wrzuciłem walizki do wagonu i wskoczyłem do ruszającego już z miejsca pociągu. Brakowało mi tchu, trząsłem się i sapałem. Wagon był przepełniony, wszystkie miejsca siedzące okazały się zajęte i mogłem jedynie opaść na swoje dolne miejsce do leżenia. Wciąż jeszcze byłem podekscytowany doświadczeniami poprzed: nich dwóch godzin, położyłem się więc. Nagle poczułem ból w dłoni i ramieniu, co mnie zaniepokoiło. Zdawało mi się, że moje serce bije za szybko i jak głupi usiłowałem zbadać sobie puls. Miałem wrażenie, że jest co najmniej o dwadzieścia uderzeń za szybki. Przyszła mi do głowy myśl, że czasem ktoś umiera w podróży, i pomyślałem: „Czyż nie byłoby straszne umrzeć tutaj?”. Przez umysł przemknął mi ewentualny nagłówek w gazecie: DUCHOWNY UMIERA W WAGONIE SYPIALNYM! Potem przypomniało mi się, że można się uspokoić, czytając. Niestety, miałem jedynie książkę na temat polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych, która w oczywisty sposób nie była w stanie napełnić mego umysłu pokojem. Później przyszło mi do głowy, że jeśli metoda zaproponowana tamtemu mężczyźnie z hrabstwa Westchester sprawdziła się w jego przypadku, to dlaczego nie miałaby okazać się skuteczna dla mnie. „Stosuj to, czego nauczasz” - poleciłem samemu sobie. Wyszeptałem więc po cichu kilka wersetów biblijnych, potem jednak przypomniało mi się, że jakiś psycholog uważał, skuteczniejsze jest wypowiadanie ich na głos. Zacząłem więc recytować te fragmenty z Biblii głośno. Co sobie pomyślał człowiek na górnym łóżku, tego nie wiem. Leżąc, wygłaszałem więc wszystkie biblijne wersety na tenat ciszy, pokoju i wiary, jakie mogłem sobie przypomnieć.
Rzeczywiście zaczął mnie ogarniać spokój. Poczułem senność, a głębokie uczucie relaksu rozeszło się po całym ciele. Obudziłem się rankiem, gdy dotarliśmy do Hoboken. Trasa kolejowa Lackawanna wiedzie trudną drogą przez góry Pensylwanii, ja jednak tak mocno spałem, że musiał mnie obudzić konduktor.
Ranek był deszczowy, smętny i chłodny i nie nastrajał do wzniosłych myśli. Kiedy jednak stałem na dziobie promu płynącego przez rzekę, zauważyłem mewy nurkujące i ślizgające się po wodzie. Przyszło mi do głowy, że nigdy nie widziałem takiego wdzięku i piękna. Wcześniej nie przyglądałem się mewom, lecz wtedy pomyślałem, że nie zdarzyło mi się widzieć czegoś równie pełnego uroku. Uzmysłowiłem sobie, że wszystko wydaje mi się cudowne, i stwierdziłem, iż nigdy nie czułem się lepiej. Miałem poczucie zdrowia, energii i witalności, co pozytywnie na mnie wpłynęło. Czułem się do głębi szczęśliwy. Zauważyłem, że mówię do siebie:
„Jak wspaniale jest żyć”. Żywo i z energią zacząłem myśleć o obowiązkach tego dnia. Właściwie nigdy nie miałem lepszego ranka.
Zrozumiałem, że nieświadomie odkryłem pewne prawo, jedno z najwspanialszych - formułę odnawiania istoty ludzkiej dzięki stosowaniu wiary, To prawo może zrewolucjonizować życie. Może zmienić cały świat, ponieważ potrafi zmienić ciebie!"
youtube
0 notes
Text
30.09.23
1 Jana 4:13-21
13) Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a On w nas, że z Ducha swojego nam udzielił. (14) A my widzieliśmy i świadczymy, iż Ojciec posłał Syna jako Zbawiciela świata. (15) Kto tedy wyzna, iż Jezus jest Synem Bożym, w tym mieszka Bóg, a on w Bogu. (16) A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim. (17) W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. (18) W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. (19) Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował. (20) Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. (21) A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego.
Werset 13 jest połączony z 12. Mówi o tym, że kiedy kochamy siebie nawzajem tak jak Bóg nas kocha, to pokazujemy, że trwamy w Bogu a On w nas oraz, że to wszystko jest możliwe z powodu zamieszkałego w nas Ducha Świętego. Jakie są inne dowody, że mamy Ducha Świętego? Po pierwsze to to, że wierzymy w podstawowe doktryny wiary, a konkretnie w boskość Chrystusa i Jego role jako Zbawiciela świata. Nie moglibyśmy w wierzyć gdyby Duch nas ich nie nauczył i nie przekonał na o nich (w.14-15). Nasze wyznanie wiary nie byłoby możliwe bez zamieszkałego w nas Ducha Świętego. Te wersety odzwierciedlają w nauczanie 4:1-6. Po drugie, wiemy, że Duch mieszka w nas ponieważ doszliśmy do poznania i pokoju, i pewności o Bożej miłości dla nas (w.16-18). Ta wiedza o Jego miłości niszczy wszelki strach przed przyszłym potępieniem i sądem. Ktoś powiedział, że miłość jest ślepa. Dlaczego? Ponieważ miłość powoduje niewzruszoną pewność w uczucie drugiej strony. Kiedy przyjmujemy Bożą miłość ukazaną na krzyżu, tracimy wszelki strach przed zobaczeniem Go. W końcu, wiemy, że Duch jest w nas kiedy kochamy Boga, bo On ukochał nas (w.19-21). Skończywszy, Jan jeszcze raz wzmacnia to ważne stanowisko, że należy kochać swoich braci. Jeśli ich nie kochamy, to nie możemy dać wiarygodnego świadectwa o tym, że kochamy Boga. Ponownie, fakt, że Jan o tym wspomina pokazuje, że jest to możliwe żeby wierzący tego nie okazywał. Wtedy to świadczy o tym, że w Nim nie trwamy.
Krok Życiowy
Zastosowanie jest całkiem proste: jeśli chcemy cieszyć się pewnością że mamy Ducha Świętego i mamy społeczność z Bogiem (trwamy w Nim), musimy przestać poddawać się pod presje życia dla samych siebie według ciała, a zacząć kochać swoich braci i siostry w Chrystusie w zauważalny sposób. Jak możesz zacząć to robić w swoim życiu dzisiaj?
1 note
·
View note
Text
Krótki wiersz o sympatycznym 'molosopot'
Aria:
Witaj ponownie! W czym mogę Ci pomóc dzisiaj?
henrykdabrowski:
Napisz krótki wiersz o sympatycznym ' molosopot' z multipasko - facecie z empatia.
Aria:
Wielki i potężny, a zarazem serdeczny, Molosopot mój, przyjaciel niezwykły. Wzrostem imponujący, a sercem łagodny, Multipaskowy facet, pełen empatii.
Zawsze uśmiechnięty, zawsze gotowy, By pomóc każdemu, w każdej sytuacji. Nie ważne czy czworonogi, czy ludzie, On zawsze znajdzie słowa pocieszenia.
Jego oczy pełne są dobroci i ciepła, Patrzy na świat przez pryzmat miłości. Wielki jest w nim duch, pełen życzliwości, Molosopot to przyjaciel, na którym można polegać.
Z nim obok, każdy dzień jest lepszy, Bo on daje wsparcie i radość bez granic. Nie ważne, czy masz smutek, czy ból, On zawsze będzie tam, by cię otoczyć.
Molosopot z multipaskiem, facet empatyczny, Cenny skarb w świecie pełnym zgiełku i złości. Dziękuję, że jesteś, mój drogi przyjacielu, Twoja sympatyczna dusza jest bezcenna.
0 notes
Text
Czego się nie robi z miłości

"Pas Ilmarinena" Marcin Mortka, wyd SQN
Ocena: 4 / 5
Atak rosyjskich wojsk na Finlandię zastaje Penelopę de Woort, angielską badaczkę w małej fińskiej wiosce. Jej zaniepokojony ojciec postanawia wysłać do pogrążonego w odmętach wojny kraju jej byłego męża, Michaela Tayne’a, by ją odnalazł i sprowadził do domu. Michaelowi towarzyszy Theodore Astley, charyzmatyczny arystokrata, z darem do zjednywania sobie ludzi. W Szwecji dołącza do nich gadatliwy amerykański dziennikarz, Nix Turner. Razem będą musieli zmierzyć się z barierą językową, chłodem, rosyjską armią, a także zjawiskami nadprzyrodzonymi, które bada tajemnicza Biblioteka.
Tak zaczyna się, książka, którą Marcin Mortka wrócił do tematyki II Wojny Światowej z elementami fantastycznymi. Autor nie jest historykiem, ale dobrze się przygotował do zadania, które sobie postawił. Musiał po prawdzie nagiąć kilka wydarzeń, by lepiej pasowały do fabuły, ale ku mojemu zdumieniu przyznał się do tego w posłowiu.
Ogromną zaletą książki są postaci. Świat stworzony przez Mortkę ponownie zaludniają ciekawi, niejednoznaczni bohaterowie, a autor rozdział po rozdziale odkrywa przed czytelnikami kolejne aspekty ich charakteru czy elementy ich przeszłości. Michael Tayne zostaje wciągnięty w wir wydarzeń prosto z Bethlam gdzie z pomocą leków próbował uciec przed własną przeszłością. Z fascynacją obserwowałam jak duch i poczucie sprawiedliwości Michaela budziło się do życia strona za stroną. Tucker to postać jednocześnie irytująca, co wspaniała w swym uporze, ale przede wszystkim naprawdę kompetentna. Najbardziej jednak zaskakuje Astley, który na początku jest przedstawiony jako gadatliwy paniczyk z dobrego domu, by niedługo potem pokazać kręgosłup ze stali i ogromne doświadczenie. Zachwyciła mnie też Penelopa, którą z początku poznajemy tylko z opowieści ojca i wspomnień męża. Kobieta, która pojawia się w fabule odstaje od wizji jaką zdążyliśmy już sobie stworzyć w głowie i dzięki temu jest jeszcze ciekawsza.
To powiedziawszy Rosjanie, którzy pojawiają się w fabule to postaci jednoznacznie negatywne, ludzie ordynarni, którzy nikogo nie szanują ani nie kochają i nie cofną się przed niczym by osiągnąć swój cel. Powoduje nimi rządza zysku, władzy lub po prostu głupota. Główny antagonista, Siergiej Muchalew ma nieco więcej głębi, ale wciąż jest człowiekiem do gruntu złym, choć inteligentnym i potrafiącym wykorzystywać sytuację. Z literackiego punktu widzenia wolałabym nieco bardziej zrównoważone przedstawienie tej nacji, choć nie będę ukrywać, że z satysfakcją czyta się o błędach i głupocie rosyjskiego wojska.
Interesujące są za to relacje między tymi postaciami, zarówno te istniejące, co rodzące się na kartach powieści. Chciałabym też pochwalić nieoczywiste zakończenie, które pozostaje wierne charakterom postaci, a także strukturę książki. Autor co jakiś czas zmienia punkt widzenia między Michaelem, Cedrikiem i Siergiejem, przez co czytelnik wie o wiele więcej niż sami bohaterowie i nie umyka mu żaden szczegół.
Trzeba jednak pamiętać, że „Pas Ilmarinena” to nie tylko powieść przygodowa z elementami fantasy, ale przede wszystkich książka o wojnie, która nie boi się sięgać po trudne tematy i ludzkie tragedie. Marcin Mortka bardzo realistycznie opisuje okrucieństwo rosyjskiego wojska, ale i bezwzględność ludzi przypartych do ściany.
To powiedziawszy, jeden z największych zwrotów akcji wydał mi się nieco zbyt oczywisty, co jednak nie przeszkadzało mi w cieszeniu się lekturą. Mam też wrażenie, że niektóre relacje zostały wprowadzone zbyt szybko i po łebkach, ale liczę na to, że rozwiną je kolejne tomy. Żałuję tylko, że wątek tytułowego pasa pojawia się tak późno. Muszę jednak przyznać, że ta tajemniczość to jedna z większych zalet książki.
Kończąc, „Pas Ilmarinena” to bardzo dobra powieść wojenna z elementami fantastyki, osadzona głęboko w fińskim folklorze. Jej bohaterowie ujmują za serce od pierwszej chwili, a ich przygody śledzi się z zapartym tchem, szczególnie pod koniec. Marcin Mortka stworzył świat pełen tajemniczych artefaktów i gromadzących je stowarzyszeń, w którym można by osadzić niejedną powieść. A ja na pewno będę na nie czekać.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna
0 notes