opowiastkimojejbajki
Opowiastki z mojej bajki
11 posts
Wiersze Mysli Opowiadania
Don't wanna be here? Send us removal request.
opowiastkimojejbajki · 1 year ago
Text
Kocham Siebie
Zaczęłam się kochać,
,krytycznie mniej patrzeć,
Ten wyjazd coś zmienił,
Wolności poczułam,
Nie muszę mieć kogoś,
By czuć się spełniona,
Samotność jest dobra,
Gdy zaczniesz się szanować,
Życie mam jedno,
Zmarnuje je sama,
Zatrace się w sobie,
Lecz w dobrym znaczeniu,
Nikt mnie nie pokocha,
Tak bardzo jak ja sama,
Miłość kruchą bywa,
Chce być teraz jedyna.
0 notes
opowiastkimojejbajki · 1 year ago
Text
Generalnie przez te wszystkie lata chodziło głównie o to, by się polubić. Trochę, nie bardzo. Tak odrobinę. Odrobinę zbliżyć się do siebie. Pogadać o pogodzie. Wymienić stosowne uprzejmości. Pogadać w przelocie i spróbować się uśmiechnąć jak do sąsiada z drugiego piętra. Chodziło o to, by chcieć pójść ze sobą na kawę, a potem robić to cyklicznie w ramach umacniania relacji. W zasadzie to latami tkwisz w związku na odległość ze sobą samym. Praktycznie się nie widujecie. Czasami zadzwonisz, by pogadać o banałach, ale to wystarczy, by ukoić pretensje do siebie tylko na jakiś czas, podczas gdy twoje własne "ja" przesiaduje ci dzień w dzień pod drzwiami, licząc na litość. Dziś nie znajdziemy już miejsca, ale proszę spróbować jutro. Któregoś dnia dociera do ciebie, że w sumie za bardzo nie wiesz, czemu jesteś dla siebie aż tak oschły. Stajesz przed lustrem i dokładnie studiujesz swoją osobę. Nie jesteś specjalnie zadowolony, ale przecież bywało o wiele gorzej. Patrzysz jeszcze raz dokładnie. Jest okej. W sumie jesteś dla siebie znośny. Próbujesz się do siebie uśmiechnąć. Wychodzi ci z tego sztywne uniesienie lewego kącika. "O co mi w sumie chodzi"? - myślisz. "O co mi chodzi przez ten cały czas?". Przypomina ci się, jak za dzieciaka przyjeżdżałeś z mamą na stację pkp, a ona zostawiała cię na środku głównej hali z bagażami, by kupić bilety. Stałeś tam, rozglądając się i patrząc wysoko ponad swoją głową. Unosiło się echo ogłaszanych przez megafon odjazdów i przyjazdów. Nie rozumiałeś czemu, ale czułeś się jak pomi��dzy wymiarami. Ludzie mknęli wokół ciebie z bagażami, a ty zastanawiałeś się dokąd można dotrzeć z tego miejsca. Chyba można było wszędzie. Czy to faktycznie był portal? Stałeś przed lustrem. Czy to faktycznie był portal do różnych wersji siebie samego? W zasadzie był. Tydzień temu myślałem o sobie coś gorszego. Dwa tygodnie myślałeś coś jeszcze gorszego. "Czemu to sobie robisz?". Gdzie jeszcze zmierzasz? Po co ci te walizki?
Marta Kostrzyńska
198 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 1 year ago
Text
Prawdę mówiąc, nie chcę od ciebie odchodzić – powiedziała po chwili. – To nie odchodź. – Ale z tobą do niczego nie dojdę.
– Haruki Murakami "Przygoda z owcą"
1K notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Niby w grupie, a wciąż sama,
Ciągle biegam rozebrana,
Każdy jest gdy mu wygodnie,
Nim ogarniesz, znów cię kopnie,
Chwastów się dziś nie pozbędziesz,
Żywią tobą się codziennie,
W sumie sam im tak pozwalasz,
Zjedzą cię nim powiesz nara,
Korzeń wyrwać będzie ciężko,
Diabli na niewinność lecą,
Jeden, drugi, masa cała,
Sama tego przecież chciałaś.
7 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Nowy rok już zaczynamy,
Ja mam dość, już nie dam rady,
Nowych postanowień czas,
Skończę od pierwszego ćpać,
Już trzy lata tak nawijam,
Pewność siebie wciąż zabijam,
Przecież wiecie że to żart,
Ćpun nie skończy nigdy ćpać,
Mym marzeniem przestać walić,
Lecz się ciężko nie nawalic.
7 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Dzień jest piękny, lecz w mej bani,
Rozpierducha, jak przed dniami, 
Co się dzieje w mojej głowie, 
Sam już nie wiem, żyć nie mogę, 
Gram w złe myśli jak w warcaby, 
Bez latania wciąż źle w gały, 
Myślę czasem że już koniec, 
Lecz bezmyślnie czas znów gonię, 
Z zasadami się nie trzymam, 
Bo złe myśli wciąż nawijam, 
Już dziś lecę jak po bandzie, 
W ciemność spadam, już na starcie. 
2 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Stan ten ciężki, jak petarda,
Gasisz peta, jest rozłamka, 
Ostry stan dziś opisujesz, 
Masz na bani krętą dziurę, 
Światło gaśnie, mrok nastaje, 
W głowie smutki, nic nie staje, 
Na umyśle duchem starym, 
Wicher rośnie wciąż narwany, 
Zmieniasz maski jak w teatrze, 
Stan ten ciężki, jak po wiadrze, 
Gaśnie iskra w tobie cała, 
Bo cię wszystko rozpierdala. 
0 notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Czym tak naprawdę bywa miłość?
Wielu uważa, że miłość taką partnerską możemy okazać tylko jednej osobie w jednym czasie. Okropieństwem przecież jest kochać kilkoro. "To niemożliwe, brzydkie, okropne... a wstydź się człowieku, który tak postrzegasz miłość!"
Czyż nie tak? 
Ale i dlaczego?
Dlaczego my - mała grupka ludzi o innych poglądach na temat miłości, religii, świata i reszty, zawsze musi płacić za to że nie zgadza się z większością. 
Mówi się, że mamy wolną wolę. Możemy wybierać między tym a tym. Lecz czemuż to opowiadając nam takie bajki nikt nie raczył wspomnieć o karze, która czeka nas za odmienność...
1 note · View note
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Ledwo, chwiejnym krokiem podszedł do drzwi swojego pokoju. Stał jakiś czas, przesuwając trzęsącymi się dłońmi po drewnianym materiale, nie wiedział co powinien zrobić. Wejść? A może lepiej się wycofać?
Minuty mijały tak powoli. Czuł się okropnie, miał wrażenie że zaraz zwymiotuje. W sumie co się dziwić. Robił to za każdym razem, kiedy miał okazję przejść obok tego pomieszczenia.
Od tamtego wydarzenia upłynęło tak wiele czasu.
Podobno z czasem serce zaczyna się goić. Nie prawda?
"To dla czego mnie boli co raz bardziej" Pytał w duchu.
Minęła kolejna minuta, a może i godzina. Rozmyślań nie było końca.
Otworzył po woli, lekko skrzypiące drzwi. Ostrożnie wchodząc przymknął oczy. Ścisnął mocno za klamkę, po czym rozejrzawszy się po błękitnych ścianach, utkwił wzrok na lewej stronie.
Podszedł kawałek. Spojrzał na wiszące zdjęcia. Przyjrzał się jednemu z nich. Ukazywało one ich pierwszą randkę w wesołym miasteczku. Tyle stresu, tyle przygotowań... Przeniósł wzrok na kolejne. Ich pierwszy pocałunek. Wtedy ten mały, złowieszczy Lloyd, zrobił je niespodziewanie, chcąc zaszantażować Jay'a że jeśli nie spełni jego wymagań, pokaże je Kai'owi a wtedy to już wiadomo jak mogło by się to skończyć. Oj na pewno nie za ciekawie.
- N-Nya... bo ja... - jąkał sie nie wiedząc jak jej to wyznać. Pocił się cały z przerażenia oraz trząsł, bojąc się, że dziewczyna odrzuci jego uczucia.
- Jay wszystko w porządku? - Spytała czarno włosa łapiąc za jego dłonie. 
- Spokojnie. Nie masz się czego obawiać. Weź głęboki wdech i na spokojnie powiedz o co chodzi. - dodała po chwili łagodnie, uśmiechając się pocieszająco, ale i zarówno patrząc lekko zaniepokojona w jego stronę.
Jay rozluźnił się odrobinę na jej słowa, również odwzajemniając uśmiech.
- Bo chodzi o to... że... - spojrzał w lewą stronę, unikają wzroku dziewczyny. - Kocham... kocham cię Nya. - powiedział z trudem i lekko zarumieniony spuścił głowę w dół. Bał się że za chwilę zostanie wyśmiany lub dostanie w twarz, bo w końcu kto chciałby być z takim rudym, denerwującym, z okrponym poczuciem humoru idiotą. Ale ku jego zdziwieniu wcale tak się nie stało. Nya przybliżyła się bardziej do Mistrza Błyskawic łapiąc jedną ręką za podbródek, unosząc na wysokość jej oczu, natomiast drugą dalej trzymała za dłoń chłopaka, po czym stanęła na palcach i ucałowała go lekko ale z miłością.
Na początku zszokowany Jay stał drętwo, lecz tuż po chwili odwzajemnił pocałunek.
Przybliżył się jeszcze bliżej. Oplatając ręce wokół jej tali, pogłębiając go co chwilę. Na twarzy dziewczyny wystąpił mały rumieniec.
Nagle, niespodziewanie usłyszeli dźwięk aparatu, natychmiast oderwali się od siebie odskakując do ścian korytarza. Obaj cali zaczerwienieni, łapiąc powietrze, spojrzeli w stronę dzwięku. Na nieszczęście Jay'a zobaczyli uciekającego Lloyd'a. Rudowłosy wiedział już co go czeka...
Spostrzegł na kolejne, które również zrobione przez Lloyd'a ukazywało Kai'a próbującego zabić niebieskiego, oraz Nyę starającą się go uspokoić. Nya zawiesiła je tłumacząc że za każdym razem gdy ma zły chumor, spogląda właśnie na nie. Jakby widok Jay,a w śmiertelnym niebezpieczeństwie był powodem do śmiechu.
- Chodź tu natychmiast i się tłumacz! Co ma znaczyć te zdjęcie! Oberwiesz, to odechce ci się zbliżania do mojej siostry, ty zboczeńcu jeden! Wracaj tu! - Krzyczał na calutki statek bardzo wściekły Kai.
- Kai uspokój się! - czarnowłosa złapała bruneta za rękę starając się go zatrzymać.
- A ty młoda damo, do pokoju. Jeszcze sobie pogadamy. - mruknął wściekły, wyrywając nadgarstek z uścisku.
- Nie jestem już dzieckiem. Mam prawo decydować z kim chcę być! - wykrzyczała mu w twarz, tupiąc nogą o drewnianą posadzkę.
Jednak skończyło się tylko na kilku siniakach u rudzielca oraz rozdzieleniem tej dwójki przez Wu po jego powrocie.
Po tym wydarzeniu Nya opatrzyła mu wszystkie rany, a rudzielec unikał Czerwonego przez jakiś czas jak ognia, którym teoretycznie mimo wszystko był.
Jay mimowolnie zaśmiał się smutno na te wspomnienia.
Podszedł do łóżka. Spoczął lekko na miękkim prześcieradle przypominając sobie ich pierwszy raz. Mimo tego że byli trochę spici obaj nieźle to pamiętali, i co najlepsze nie żałowali.
Wypił swój ostatni kieliszek, po czym łapiąc swoją ukochaną za rękę, przyciągnął do siebie, całując lekko, lecz z miłością i pożądaniem. Po czym zostawiając resztę imprezowiczów na dole, pociągnął czarnowłosą za sobą.
Byli już parą od ponad roku, mimo tego że chciał, bał się to zrobić, tym bardziej że był prawiczkiem, do czego wstydził się przyznać swojej dziewczynie. Zaplanował już wcześniej że wypije trochę, oczywiście nie za dużo, aby pokonać wszelkie obawy. Natomiast nie wiedział że dziewczyna również miała to w planach.
Rano obudził ich nie kto inny jak Kai. Pech za pechem którym okazał się starszy brat, nie miał końca.
- Jay, na trening wstawaj, Sensei nam nie daruje! - wskoczył do pomieszczenia jak poparzony.
- A w ogóle wiesz gdzie jest Nyaaaaa.... - urwał przyglądając się wtulonej do siebie, mimo że przykrytej kocem, to było widać że nagiej - parze.
- Co tu się wyprawia! - krzyknął tak głośno, że pewnie całą perłę zdołał już podnieść na nogi, zaoszczędzając sobie czasu pobudką każdego po kolei.
Wstał z posłania. Podszedł do swego zakurzonego biurka, otwierając szufladę. W końcu dawno nie zaglądał do tego pomieszczenia. Spostrzegł tam płytę z ich ulubionym kawałkiem. Zawsze słuchali jej wieczorami, lub jak któreś z nich było smutne.
- J-Jay jesteś tam? - spytała Mistrzyni Wody uchylając lekko drzwi. Słychać było w jej głosie niepokój i przerażenie.
Rudowłosy natychmiast podniósł się z łóżka, podchodząc do dziewczyny.
- Ej wszystko w porządku? - spytał zatroskany. Łapiąc dziewczynę za drżące dłonie.
- Nie... Kai jest w szpitalu, w śpiączce i nie wiadomo czy kiedyś się obudzi... - mówiła łamiącym się głosem, a w jej oczach były widoczne łzy. Jay, nie czekając ani chwili dłużej przytulił mocno ukochaną, idąc z nią w głąb swego pokoju. Usiadł na łóżko sadzając ją sobie na kolana.
- Będzie dobrze... - Szeptał do ucha.
W tle z głośników leciała akurat ta piosenka.
- Kai jest śliny. - tulił ją jeszcze mocniej przejeżdżając jedną ręką po plecach, natomiast drugą gładząc po włosach.
- Zanim się obejrzysz, wyjdzie z tego. - wciąż szeptał jej do ucha.
Nya powoli rozluźniła mięśnie. Oddech się uspokoił, a podpuchnięte i przerażone oczy lekko się zamknęły.
Zasnęła. Zmęczona całym tym przeżyciem zasnęła wiedząc że w jego objęciach jest najbezpieczniejszą osobą na świecie.
Zamknął szufladę. Podszedł do drzwi. Obejrzał się ostatni raz a potem wyszedł.
Udał się teraz do jej pokoju. Otworzył niepewnie, by po chwili ujrzeć takiego samego koloru ściany jak i u niego.
Podszedł do szafy, otworzył jedną z nich, w której ukazały się ubrania ukochanej. Wciągnął granatową sukienkę. Jego ulubioną.
- I jak wyglądam? - Z przebieralni wyszła czarnowłosa. Obkręciła się, po czym z nieśmiałym uśmiechem spojrzała w stronę ukochanego.
- Przepięknie... - odrzekł.
Mistrzyni Wody widząc jego rozmarzony wzrok lekko się speszyła, szybko chowają się z powrotem do szatni.
- Ej, no ale dlaczego tak szybko uciekłaś. - mruknął niezadowolony. - Mógłbym patrzeć tak na ciebie godzinami. - Podszedł do przebieralni, zaglądając przez zasłonę.
W odpowiedzi jedynie dostał butem w twarz.
Od tej pory Nya często zakładała tą suknię na różne randki, Jay'owi natomiast nigdy nie nudził się ten widok.
Odłożył ją by po chwili przebierania, zgarnąć swoją bluzę. Tyle czasu wszędzie jej szukał, a ona po prostu leżała u niej w garderobie. Mimo to nie dziwiło go, co to tu robi. Nya często uwielbiała w niej chodzić. Tak jak sama mówiła - czuła się w niej bezpiecznie. Nawet, gdy gdzieś wyjeżdżała pożyczała ją od chłopaka.
Zamknął jedną szafę, a otworzył kolejną. Lecz nie spodziewał się że ujrzy tam właśnie to. Suknia ślubna.
- Nya chciałbym cię o coś zapytać. - podszedł do czarnowłosej.
- Tak? - spytała, odwracając się w jego stronę.
Jay lekko, a nawet gorzej niż lekko zdenerwowany. W końcu na sali była cała rodzina i znajomi, klęknął przed dziewczyną, trzęsącymi się rękoma wyciągnął małe pudełeczko z kieszeni.
- Nyo Smith. Czy wyjdziesz za mnie? - otworzył pudełko ukazując piękny srebrny pierścionek z niebieskim brylantem. Dziewczyna na słowa ukochanego rozpłakała się chowając twarz w dłoniach, by następnie rzucić się na szyję i wykrzyknąć: "Tak!!!"
Odsunął się parę kroków dalej ciężko oddychając. Tuż za miesiąc miał się odbyć ich ślub. Nigdy nie spodziewał się że ta nagła śmierć, może wszystko zniszczyć. Układali sobie przecież piękne i szczęśliwe życie. Tyle planów. Więc dla czego? Dla czego los musiał to wszystko zniszczyć?
- Czym zawiniłem? - spytał roniąc jedną malutką łzę. - Tym bardziej czym ona zawiniła.
Cofał się dalej nie patrząc pod nogi. Chciał tylko jak najszybciej wyjść z tego pomieszczenia. Idąc a raczej teraz biegnąc, niespodziewanie potknął się o kosz na śmieci. Cała zawartość wyleciała na podłogę, a Jay, runął zaraz potem wprost na nią. Podparł się rękoma, usiadł po turecku, po czym spojrzał na zrobiony bałagan, pokręcił głową z krzywą miną, zaraz potem chcąc w stać, w rogu pokoju ujrzał test ciążowy.
- Nya wszystko gra? - spytał zmartwiony chłopak wchodząc bez pytania do jej pokoju, spojrzał na płaczącą ukochaną odwróconą w stronę okna.
- T-tak jest okey. - szybko wytarła łzy, obracając się do rudzielca z fałszywym uśmiechem na twarzy.
- Mnie nie oszukasz, widziałem, co się dzieje? - Podszedł do ukochanej patrząc w załzawione oczy. Na ten gest spuściła jedynie głowę.
- Nya... - Zaczął, lecz nie ugięta, dalej milczała.
Złapał za jej dłonie pocierając własnymi kciukami, chcąc dodać otuchy.
- Spójrz na szafę. - powiedziała prawie nie słyszalnie. Jay podszedł do wskazanego miejsca widząc pozytywny test ciążowy.
- Jesteś w ciąży? - spytał.
- T-tak. - dalej stała w tym samym miejscu ze spuszczoną głową.
Mistrz błyskawic podszedł do niej łapiąc za podbródek i spoglądając głęboko z czułością i miłocią w oczy które tak kochał.
Pocałował jej czoło, potem nos a na samym końcu zniżył się do brzucha podnosząc lekko do góry koszulkę i tak samo jak resztę - całując. Wstał, spojrzał jeszcze raz w te piękne niebieskie tęczówki i tak po prostu bez żadnych słów, przytulił dziewczynę. Ona zszokowana w pierwszej chwili, lecz po paru sekundach odwzajemniła przytulasa. Wjechała rękoma pod łopatki chłopaka na co ten cicho zasyczał.
- Przepraszam, boli cię? Coś ci się stało? - spytała z troską.
- No wiesz... zaczął. - Po ostatniej nocy, jeszcze nie zagoiły mi się ślady po twoich pazurkach. Blizny będą. - odpowiedział zadziornie, unosząc jeden kącik ust. Chciał w jakiś sposób rozluźnić ciężką atmosferę.
Mistrzyni Wody, cała zażenowana i w rumieńcach schowała jeszcze bardziej twarz w klatę Jay'a. Niebieski zaśmiał się cicho dalej tuląc ukochaną.
Na te ostatnie wspomnienie rozsypał się całkowicie. Siedząc tak na ziemi podciągnął nogi do siebie, schował głowę w kolanach, a łzy leciały strumieniami. Za kilka miesięcy miał mieć córkę. Tak bardzo się cieszył. A teraz? Teraz nie ma ani małżonki ani dziecka. Został sam. I wiedział że nie pokocha już nikogo tak samo jak jej. Była tą jedyną. Tą pierwszą i ostatnią.
Po bardzo długich minutach, postanowił się podnieść z podłogi. Idąc tak do drzwi ze spuszczoną głową, walnął z pięści prosto w jedną z szaf. Z samiutkiej góry w rękę wpadł mu mały notesik. Bez zbędnego przedłużania otworzył go na losowej stronie i zaczął czytać.
Zawsze wiedziałam że jest tym jedynym. Kiedy ujrzałam go po raz pierwszy, od razu mnie w sobie zauroczył, a później, z dnia na dzień coraz bardziej rozkochiwał. Wtedy widziałam już naszą przyszłość i to że będziemy razem na zawsze...
To był jej prawdopodobnie pamiętnik. Nie potrafił czytać dalej. Łzy ponownie zebrały się w jego oczach. Z trzęsących rąk wypadł mu notes. A sam padł na kolana, desperacko łapiąc się za włosy.
- Na zawsze tak? - wymamrotał.
- Oczywiście. Już do ciebie idę Nya. Do ciebie i naszej córeczki. - Uśmiech samoistnie wkradł mu się na twarz. - Już od teraz zawsze będziemy razem. - wstał, wyszedł z pomieszczenia kierując się na burtę. - Nikt nas już nie rozdzieli. - Stanął na krawędzi pokładu...
i
skoczył...
2 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Fokę dzisiaj zobaczyłaś,
Bo kryształu se waliłaś, 
Pierwsza nocka jest na lajcie, 
Bo fazujesz dziś jak w bajce, 
Żylandorem się dziś ryjesz,
Fokę widzisz, lecisz, żyjesz, 
Rozkmin w huj, lecz nocy mało, 
Nie wiesz z kąd się bierze nalot, 
W głowie ci się rozpierdala, 
Wciąż fazujesz, fajna sprawa, 
Gdy już noc dobiega końca, 
Wpada zjazd i zamuł doznań, 
Jeśli wrócisz znów do żywych, 
Pętlisz koło, kreslisz rymy. 
7 notes · View notes
opowiastkimojejbajki · 2 years ago
Text
Nic nie czujesz, dziwna sprawa,
Jak zrozumieć ten stan mała, 
Siedzisz w pustce, nic nie możesz, 
Bo na bani ciemność godzisz, 
Ni to ciemność, ni to jasność, 
Uczuć brak bo w sercu gasną, 
Pustkę rodzisz już od dawna, 
Lecz dziś przyszła jak petarda,
Nicość piękna, lecz bez wrażeń, 
Głębin sięga, bo jest zwarcie, 
Dzień za dniem już tak przemija, 
Brak ci smutków, szczęścia nie ma. 
1 note · View note