Tumgik
grajekteam · 5 years
Text
Mocna do cna, czy to Ja?
Nie pisałam bardzo długo. Wszystko przez  nowe okoliczności, które zdominowały mój zeszłoroczny kalendarz i pochłonęły przestrzeń mojego myślenia. Przyszedł czas, żeby rozprostować zwoje myślowe i podzielić się tym co słychać. Taki wiosenny rozruch :)
Tumblr media
Fot. Katarzyna Sielawa
Wiecie, ja ogólnie nie pisałam tu zbyt często, jednak dzieliłam się bardzo osobistymi wydarzeniami i przemyśleniami. Robiłam to i czułam, że jest to dla mnie terapeutyczne.  Pomagało mi to pisanie mierzyć się z wyzwaniami i życiowymi przeciwnościami. Czułam, że to ważne tak szczerze dzielić się swoją historią, sobą.   Kiedy dostawałam pozytywne komentarze dotyczące tego, że dobrze się czyta moje teksty, że dodają otuchy, nadziei utwierdzałam się w przekonaniu, że to dobry pomysł. Wtedy zdałam sobie sprawę, że każdy z nas potrzebuje pozytywnych wiadomości. Dobre historie są jak światełko w tunelu. Często kiedy widzimy, że komuś innemu nie jest łatwo, a mimo wszystko daje sobie radę, automatycznie zaczynamy myśleć o swoich sprawach i staje się to dla nas wspierające na różnych poziomach. To taki żywy przykład, że można iść przez życie i szukać szczęścia w każdych okolicznościach.
Kiedy było mi tak ciężko w tej powypadkowej rzeczywistości  starałam się trzymać pozytywnego myślenia i wybierać z wachlarza możliwości to co mnie wspiera, co mi służy, co sprawie, że pomimo lęku, bólu, złości, żalu mam nadzieję na lepsze. Właśnie to te starania, te wybory pozytywnych myśli i treści sprawiły, że nastroiłam się na cel pozytywnego życia.  Właśnie wtedy tak bardzo zaczęło mi zależeć na tym, żeby mimo wszystko dobrze żyć, żeby doceniać to co mam i to co mogę zrobić. Zobaczyłam w takim podejściu swoją Moc. Miałam szansę powrotu do sprawności, miałam cudowną rodzinę, byłam młoda i miałam całe życie przed sobą.  To było pięć lat temu.
Żeby nauczyć się myśleć pozytywnie, trzeba trenować. Codziennie systematycznie, konsekwentnie. Umiejętność pozytywnego myślenia jest jak mięsień. Im częściej go używasz tym jest mocniejszy.
Beata Pawlikowska
Niedawno skończyłam 36 lat, okoliczności mojego życia są zupełnie inne. Jednak nadal jestem młoda i życie przede mną. Bez względu na sytuację, kiedy zatrzymujemy się w swoim TERAZ każdy ma życie przed sobą, nawet w ciężkiej chorobie, czy życiowych trudach. Tak, tu i teraz w tym momencie każdy z nas tworzy swoje życie.  Ta świadomość ma moc. Moje teraz to dwójka wspaniałych dzieci i mąż. Idę przez życie lekko kuśtykając na lewą nogę. Przebywam na urlopie wychowawczym. Mam mnóstwo pracy w domu i przy dzieciach. Ostatnio stwierdziłam, że to co przeżywam to istny poligon emocji i zadań macierzyńskich. Zbuntowana trzylatka i pewny siebie pierwszoklasista to codzienne sprzeczki, bałagan... ale też dużo pieszczot, wesołych pogawędek i uśmiechów. Macierzyństwo to  wymagający etat, sztuką miłości pieczętowany. Nauczyłam się przy moich dzieciach, tak wiele. Każdego dnia przede wszystkim uczę się rezygnować z własnego chcenia, nie mówiąc do widzenia swoim osobistym planom. W myśl zasady szukaj sposobów, nie wymówek!  Chciałabym wrócić do pracy. Zawsze chciałam, żeby praca była moją pasją. Pomału organizuję tą przestrzeń. Jestem trenerem rozwoju osobistego i wspieram innych w dobrym życiu. Organizuję warsztaty dla kobiet i rozkręcam się na Youtubie ;)
Czy jest mi łatwiej niż 5 lat temu? Nie wiem. Jest inaczej. Mierzę się z innymi wyzwaniami codzienności. Śmieję się dużo, ale czasem też płaczę, czasem się złoszczę, czasem jestem zawiedziona, czasem mnie coś boli… Nieraz rozsadza mnie entuzjazm, a nieraz jestem tak bardzo zmęczona, że najchętniej zakopałabym się pod kołdrą. Doceniam i kocham co mam i widzę co mogę mieć.  Jestem świadoma siebie, swoich stanów i  swoich potrzeb, a to uskrzydla, przynosi wewnętrzny spokój.
Wiem gdzie szukać mocy.
W swoim nastawieniu do życia, w swoich wyborach.
Tak jestem Mocna do cna. Wiecie to nie jest przechwałka. To postanowienie. Taka chcę być, by dobrze żyć. Robię to dla siebie i swoich bliskich.
Za Ciebie też trzymam kciuki. Mocna! Mocny!
Mocni  siłą Miłości i pozytywnych myśli. Mocni mocą wyboru dobrego życia.
Nie mówię Ci jak masz żyć, mówię jak warto.
Ściskam! PapaTY!
Edyta
P.S.
Grajek Team ma się dobrze. Plany sportowe na ten sezon mamy raczej skromne.  Jedynie w wersji dwa i cztery koła. Wyścigi MTB i zloty starych samochodów. Nasz Garbi będzie przodownikiem rodzinnych wyjazdowych wydarzeń.
Wraz z tchnieniem wiosny apetyt na życie mamy bardzo pobudzony. Ciepłe dni  w wydaniu rodzicielskim związane są głównie z pomysłami który plac zabaw zaliczymy i jak. Piechotą, rowerem, czy hulajnogą. Ot sama sztuka wyboru i możliwości każdego dnia!
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Mocna na wiosnę
Tumblr media
Wiosna to dobry czas, żeby zaczynać z tym co nowe. Kiedy przyroda budzi się do życia jesteśmy świadkami pięknego rozkwitu. Kolory, zapachy, a także wiosenne ocieplenie przyjemnie zachęcają do większej aktywności. Wszystko odbywa się zazwyczaj w rozbudzonym pozytywnym nastroju. Wiosna przynosi radość.
To nie przypadek, że pierwszy Dzień Wiosny to pierwszy dzień kanału Mocna do cna na YouTube. Chcę, aby moje powypadkowe zmagania i przemyślenia były dobrą wiadomością, która ogrzeje świat :)
Zapraszam ciepło
Edyta
youtube
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Takie chwile jak te
Były takie chwile, kiedy nie chciało mi się chcieć. Czułam się jakby każda godzina była za karę. W moim pokoju stał wózek, na który nie potrafiłam jeszcze sama swobodnie wejść. To był czas kiedy łóżko stało się moim całym światem.  Rehabilitację pourazową zaczęłam bardzo szybko, byłam pacjentem leżącym, a już wykonywałam proste ćwiczenia, napinanie i unoszenie nóg. Dla mnie wtedy była to wyższa szkoła gimnastyki. Po ćwiczeniach, które czasem robiłam ze łzami w oczach zatapiałam się często w swojej melancholii . Pamiętam jak kiedyś w jej przypływie na swoim fejsbukowym  profilu umieściłam piosenkę „Zamiast” Edyty Gepert. Piękny utwór chwytający za serce i tak bardzo uniwersalny w swojej treści. Moja wspaniała przyjaciółka Madzia, która bardzo mnie wspierała w powypadkowych chwilach napisała do mnie wtedy, żebym ZAMIAST dołować się smutasami posłuchała lepiej Bednarka. Jedno zdanie, a zdziałało cuda.  Mój nastrój wtedy zupełnie nie przypominał regowego klimatu. Pomyślałam jednak, w sumie czemu nie, nie mam nic do stracenia.
Tumblr media
Włączyłam Bednarka! Pierwsze dźwięki dobrze znanej mi piosenki, rozeszły się przyjemnie po całym ciele. Po dłuższej chwili zaczęłam się uśmiechać. To było coś niesamowitego. Zrozumiałam wtedy, że kiedy będę tak sama potęgować muzyką, swoje stany nostalgii i żalu  to nastrój, który we mnie zagości będzie sabotował wszystko co dobre. Nawet w trudnych okolicznościach, można wybrać jasną stronę mocy. Możemy sięgać po to co nas buduje, wspiera, co tchnie w nas życie. Książki, filmy, piosenki, miejsca, a przede wszystkim myśli i slowa! Każda emocja jest potrzebna i ważna, ale nie każdą warto pielęgnować w sobie.
Od tamtej pory zmieniłam repertuar. Warunek był jeden, leciały tylko optymistyczne kawałki w ramach motywacji. Kiedyś obiecałam sobie, że jak już stanę na nogi i będę na siłach to wybiorę się na koncert Kamila. Tak się stało, w lutym tego roku byłam,  tańczyłam, śpiewałam, a nawet chwilę poskakałam. Przy tej okazji udało mi się zorganizować wspaniałe  spotkanie licealnej bratniej piątki. Po latach w prawie pełnym składzie, wybrałyśmy się razem na koncert.
Tumblr media
W moich wózkowych czasach obiecałam sobie jeszcze jedno. Powtarzałam  często, że jeszcze kiedyś pobiegnę. Od początku byłam zainteresowana tym jak to zrobić, żeby wrócić do biegania. Muszę przyznać, że teraz  to wspomnienie jest zaskakujące nawet dla mnie. Nie chodziłam, a chciałam biegać.  Ja nigdy nie byłam wytrawną biegaczką. Jednak w moim sercu bieganie odegrało ważną rolę i czułam się bardzo związana z tą aktywnością. Dlatego, też pomimo tymczasowej niepełnosprawności nie zrezygnowałam z biegowej atmosfery, a sama myśl o bieganiu była dobrą motywacja podczas rehabilitacji. Dobrze mi było z tą myślą, że kiedyś założę buty do biegania i ruszę w drogę. Miałam szansę, miałam cel, miałam wyzwanie.
Tumblr media
W 2015 roku wystartowaliśmy z Tomkiem w Biegu Walentynkowym w Dąbrowie Górniczej. Organizatorzy z klubu Pogoria Biega, dopuścili mnie do startu na wózku i tym samym umożliwili mi udział w niesamowitej przygodzie. W dniu zawodów spadło bardzo dużo śniegu. Zima na całego. Jednak mimo wszystko Grajek Team stanął na linii startu. Prawda jest taka, że moje jedyne zadanie na trasie biegu było takie, żeby mocno się trzymać. Główny napęd wziął na siebie Tomek i moja serdeczna przyjaciółka Dorotka. Do mojej grupy wsparcia dołączyła Ewa i Józek, którzy również nam pomogli uśmiechem i siłą mięśni. Droga była odśnieżona, ale w wielu momentach jednak biała. To sprawiło, że warunki tego startu były mega trudne, ale bez wątpienia te emocje i wspomnienia zostaną z nami na zawsze. Daliśmy radę dotrzeć na metę.
Wtedy obiecaliśmy sobie, że kiedyś wrócimy do Dąbrowy Górniczej i wystartujemy w Biegu Walentynkowym razem na własnych nogach. Tak też się stało. W tym roku znów pojawiliśmy się na starcie, ale w kategorii NW. Jeszcze nie biegam, ale dobrze sobie radzę maszerując, stąd pomysł. Przywieźliśmy ze sobą medale i kolejne dobre wspomnienia.
Wszystkim biegaczom, kijkarzom, czy też sympatykom dobrej zabawy polecam tą imprezę. Świetna organizacja, wspaniała atmosfera, wesoło i kolorowo.  Wkoło latają czerwone balonowe serduszka. Na trasie można zobaczyć np. Flinstona lub Cruelle de Mon bo część uczestników stawia się w rozmaitych przebraniach. Dobre humory dopisują praktycznie wszystkim startującym i obsługującym zawody. Tegoroczne hasło imprezy „Zużywaj się, nie rdzewiej”
Takie chwile jak te nie zdarzają się zbyt często, takie chwile jak te to nasze zwycięstwo.
Kamil Bednarek
Na takie chwile warto czekać, na takie chwile warto pracować. Warto wybrać również jasną stronę mocy, czyli dobre słowa i myśli, które wspierają. Cierpliwość pomaga spełniać marzenia i żyć pełnią życia.
Tak jest,  luty był dla mnie miesiącem marzeń, które spełniłam.
Edyta
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Konspiracja Miłości
Zobaczyć miłość…zaznać miłości…obdarować miłością. Można tego doświadczyć na wiele sposobów i nie mam tu na myśli wyprawy do kina na romantyczną komedię:)
Tyle miłości można zobaczyć na własne oczy w naszej codzienności. Naprawdę! To się dzieje każdego dnia, nie tylko od święta kiedy to życzenia i prezenty mogą być namacalnym dowodem.  Chciejmy to dostrzec. W domu, sklepie, na spacerze, w pracy, szkole czy szpitalnych salach miłość jest wśród nas.
Tumblr media
Pamiętam dokładnie moje szczęście kiedy leżąc w szpitalu na OIOMie mama przynosiła mi truskawki. Zajadałam się nimi w przypływie zachwytu, zapominając na chwilę o trudnych okolicznościach. Były to truskawki miłością otulone. Takie zwyczajne i wyjątkowe zarazem bo przyniesione ze szczerego serca. Mama chciała, żebym zjadła coś świeżego, coś co lubię i co swoim kolorem i wyglądem zachęci mnie w końcu do posiłku. Była w tym dobra intencja poparta działaniem i szczególna wrażliwość na preferencje i potrzeby drugiej osoby. Mówiąc prościej mama wiedząc, że lubię truskawki przynosiła je wtedy, żeby sprawić mi przyjemność i tym samym zatroszczyła się o zdrowe kalorie. Tak właśnie działa Konspiracja Miłości. To taki dobry cel - pal, a tarczą staje się czyjeś serce – czyjeś dobro. Cele są różne: sprawić komuś  przyjemność, rozweselić, pomóc, wesprzeć słowem, pocieszyć, wyjaśnić, nauczyć, dodać otuchy, zainspirować… Kiedy to się dzieje uśmiech, zadowolone spojrzenie lub czasem łzy wzruszenia są najlepszą oznaką. Kiedy robisz coś dla innych nie z wyrachowania, czy konieczności ale ze szczerych intencji dzieją się niesamowite rzeczy. Jestem przekonana, że każdy z nas doświadczył takich chwil zarówno w roli tego co obdarował, jak i tego co otrzymał.
Jak działa Konspiracja Miłości? To swoisty łańcuszek dobrych zdarzeń. Przytoczę kilka z nich.  Ten blog piszę bo wiem, że są osoby, które chętnie tu zaglądają. Po wypadku dostałam niesamowite wsparcie od bliskich i znajomych, wiele doświadczyłam i nauczyłam się zarazem. Chciałam te lekcje posłać dalej, może ktoś skorzysta. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, to właśnie dlatego nie wróciłam do pracy chcąc się zająć małą córeczką, synkiem i domem. Moje dzieci są radosne i dobrze się rozwijają, dając nam rodzicom wiele oznak miłości. To była najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć bo macierzyństwo na 100% pomaga mi dbać o szczęśliwą rodzinę. Do tego odkryłam w sobie niesamowite pokłady ekspresji i stałam się bardzo twórcza. Okazuje się, że moja historia stała się inspiracją dla niektórych bliskich mi osób,   które są wdzięczne za to co robię. Biorę życie jakie jest, zazwyczaj z uśmiechem na ustach, pomimo tego, że czasem jest pod górkę. Nie szukam wymówek i oskarżeń tylko sposobów i odpowiedzi. Czytam w międzyczasie publikacje o rozwoju osobistym. Kiedy mi trudno, kiedy nurtują mnie jakieś pytania  to często w przypadkowym artykule, czy książce pojawia się odpowiedź na zaistniałą sytuację. Odpowiedzi, które pomogły mnie, pomogły też kilku innym osobą z którymi podzieliłam się wiedzą. Wierzę, że dzieje się tak zgodnie z filozofią, że to co wysyłasz to do ciebie wraca. Dobro wraca!!!
Wspaniałe jest to uczucie, że kiedy jesteśmy świadkami Konspiracji Miłości to każda ze stron często świadomie lub podświadomie wie, że dzieje się coś wyjątkowego i dobrego.
Bywają jednak sytuacje, gdy w dobrej wierze stoi przed nami cel, który  wiąże się z nieprzewidzianymi emocjami. Czasem w myśl Konspiracji Miłości trzeba zwrócić komuś uwagę, przestrzec, upomnieć albo dać dobrą nieproszoną radę. Wtedy różne emocje i zachowania towarzyszą takim chwilom. Ludzie nawet nam bliscy różnie reagują słysząc takie słowa, często biorą je za krytykę, a za linię obrony przyjmują atak. Nieraz my sami tak robimy, nieprawdaż? Nie jest to łatwa sytuacja. Jednak jeśli mamy szczere intencje i chęci to zachowując spokój i cierpliwość każde wydarzenie, które jest wynikiem Konspiracji Miłości zakończy się pozytywnie. Sprzymierzeńcem są słowa, które aż się proszą, żeby ich użyć w takich momentach: proszę, przepraszam, dziękuję. W myśl zasady nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Zrozumiałam i już wiem, że okazywać miłość trzeba również sobie. Kochać siebie to znać siebie, to znać swoje prawdziwe potrzeby, mieć swoje wartości, zasady, marzenia i każdego dnia żyć w zgodzie ze swoją prawdą. Traktować siebie samego jak najlepszego przyjaciela to zachowanie, które wzmacnia i sprzyja Konspiracji Miłości.
Konspiracja Miłości to nasze dobre myśli, słowa, plany, działania, które mają potężną moc. Jest to dobra energia, która idzie w świat i czyni go lepszym tym samym nasze życie nabiera głębokiego sensu. Jeśli wierzymy w Boga łatwiej nam to zrozumieć i dostrzec. Ta dobra energia zawsze do nas wraca w różnych postaciach. Kiedy się to dzieje mamy poczucie, że jesteśmy na właściwej drodze. Tylko my sami decydujemy, czy właśnie tą drogą będziemy stale podążać.
To prawdziwa przyjemność przyjrzeć się miłości. Tekst powstał na zaproszenie Pani Iwony Majewskiej-Opiełki Autorki hasła KONSPIRACJA MIŁOŚCI*. Hasła, które każdy z nas ma głęboko zapisane w swoim sercu. Niech rok 2018 upłynie nam w poczuciu, że możemy tak wiele zrobić dla siebie i drugiego człowieka. Konspiracja Miłości sprawia, że nasze życie utkane jest dobrem i tym co nam naprawdę potrzebne.
Żyjmy uważniej z miłością na dłoni. Wtedy niepostrzeżenie zobaczymy, że praktykując Konspirację Miłości, nam wszystkim żyje się lepiej i piękniej  w domu, w pracy, w sklepie, na spacerze…
„ Miejcie odwagę żyć dla Miłości” Jan Paweł II
Pozdrawiam ciepło Edyta
*Iwona Majewska-Opiełka http://www.majewska-opielka.pl/konspiracja-milosci/
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
RoweroweLOVE
W ostatnią sobotę Tomek, wybrał się na rower. Pojechali z kolegami szukać wiatru w lesie. Zajęło im to dobre dwie godziny. Jak dla mnie pomysł dosyć ambitny przy jednym stopniu temperatury na plusie. Tak to już jest kiedy się wkręcisz w kręcenie na rowerze to kręcisz w każdą pogodę. To wniosek z mojej kilkuletniej obserwacji Tomka ;)
Stwierdziłam, że dobrze powspominać. W zeszłym roku całkiem sporo się działo w temacie Grajek Team na dwóch kółkach, a na blogu nie ma o tym ani słowa. To ostatnia chwila, żeby uzupełnić, przed kolejnym sezonem rowerowym.
Tumblr media
Źródło: Galeria Bike Atelier MTB Maraton
Zaczęliśmy wiosną startem w Dąbrowie Górniczej. Pamiętam jak przed moją styczniową operacją usunięcia ostatnich zespoleń, Tomek wysłał mi link o zawodach z dopiskiem: szykuj się na kwiecień masz być gotowa. Lubię taką mobilizację. Powiem szczerze, że gdy pojawiły się komplikacje  pooperacyjne, myślami wracałam do tych planów i to motywowało mnie do sprawnego powrotu do formy. 23 kwietnia wystartowaliśmy w naszym pierwszym maratonie MTB na tandemie. Był to dystans family 23km, w ramach maratonu Bike Atelier. Dotarliśmy do mety pomimo częstych awarii. Aż 5 razy spadł nam łańcuch. Spadło też trochę śniegu i było zimno. Trasa przyjemna. Niesamowite emocje. Wzbudziliśmy też sporo sensacji wśród organizatorów i zawodników. Tandemy dziś to rzadkość, zwłaszcza model górski.
Tumblr media
Kolejny start odbył się 28 maja w Gliwicach. Ten sam cykl zawodów, wybraliśmy trasę hobby 32km. Tym razem żar lal się z nieba. Trasa przez pierwsze 5km arcy trudna technicznie. Tandem zachowywał się tam jak słoń w składzie porcelany, a mnie dosięgły filozoficzne rozważania gdzie jest granica pomiędzy odwagą, a brawurą. Na szczęście dalsze odcinki były już proste i dojechaliśmy cało do mety. Tym razem łańcuch spadł nam dwa razy pomimo tego, że mieliśmy napinacz łańcucha. Nie jest to takie proste jeździć tandemem po wertepach.
Tumblr media
Źródło: velonews.pl
Tomek zaliczył jeszcze kolejną imprezę Bike Atelier w Rybniku. Tam już jego tempo nie było rekreacyjne na dystansie hobbystycznym, ale dostał karne minuty bo omyłkowo nie wystartował ze swojego sektora. Regulaminy mają  wychowywać pokornych zawodników :)
Taka okazja zdarza się tylko raz w roku. Tomkowi udało się dzięki temu, że mamy szybki internet zapisać na Uphill Race Śnieżka. Miejsca rozeszły się w przeciągu kilku minut. Limit to 350 rowerowych zapaleńców. Ten wyścig to wyjątkowe wydarzenie ponieważ daje możliwość wjechania na rowerze na najwyższy szczyt Sudetów. Droga do pokonania liczy 13,5 km z centrum Karpacza na Śnieżkę. Przewyższenie ponad 1000 m oznacza, że jest to zadanie dla mocnych nóg i niezłomnego ducha walki zawodnika. Tomkowi udało się został zdobywcą Śnieżki. Ja sobie również nadałam taki tytuł bo przywitałam Tomka na mecie, czyli na samej górze i dla moich nóg też był to nie lada sprawdzian.
Tumblr media Tumblr media
 Źrodło: galeria Uphill Race. Grupowy zjazd ze Śnieżki.
Ten sezon to także zmiany w liczbie rowerów. Obecnie na wycieczki rodzinne wyruszamy na trzech rowerach. Marcinek opanował jazdę na dwóch kółkach na tyle dobrze, że zaliczyliśmy wszyscy nasze pierwsze przejażdżki w ruchu drogowym.  Martynka polubiła fotelik i też dzielnie nam towarzyszy. 
Tumblr media
Dobrze wrócić myślami do dobrych chwil. Dobre wspomnienia są jak słońce, kiedy na nie patrzysz robi się cieplej.
Jedno jest pewne w najbliższym sezonie też chcemy kręcić, takie mamy plany. Lubimy sound of bike :)
Edyta
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Dni Siły na co dzień
Bądź silna! Walcz! Dasz radę! Chcieć to móc! Możesz wszystko! Nieraz zdarzało mi się mówić do siebie w myślach takie motywujące hasła. Czasem pomagały, ale czasem nie. Każdy chyba zna to uczucie, kiedy z powodu życiowej rutyny rozładowuje się nam wewnętrzna bateria. To taki stan kiedy chcesz coś zrobić, żeby ruszyć w codzienności, ale czujesz, że czegoś Ci brak. Taki smartphone to ma łatwo, zapika, że brakuje zasilania i ładowarka w bardzo szybki sposób na to zaradzi.  W przypadku człowieka też są na to sposoby, jednak jeszcze nie uczą o tym w szkołach. Więc próbujemy się ładować często po omacku…Mogę wszystko, czyli właściwie co?
Tumblr media
OWM 2014r. dwa miesiące przed wypadkiem
Ja długo szukałam sposobu…jak się okazało szukałam szczęścia.  W pewnym momencie życia zaczęłam się zastanawiać skąd Ci wszyscy wspaniali ludzie jak np. Martyna Wojciechowska, Robert Kubica,  Maja Włoszczowska mają tyle energii i zapału, żeby robić takie niesamowite rzeczy. Wtedy doszłam do wniosku, że to pasja ich nakręca. Szukałam więc pasji, zainteresowania, które mnie pochłonie. Kto szuka ten znajduje. Znajdowałam zainteresowania, ale tylko na chwilę, albo nie tak pasjonujące jak chciałam. Kurs florystyczny i techniki układania kwiatów, szkoła muzyczna i nauka gry na gitarze klasycznej, prawo jazdy na motor i własne dwa kółka z silnikiem. Miałam też pracę, wesołe usposobienie i udane życie rodzinne. Niby wszystko było dobrze, ale ciągle czegoś mi brakowało. Zawsze podziwiałam Tomka za jego sportowy zapał i osiągnięcia. Wtedy startował w triathlonach i dużo czasu poświęcał na przygotowania, a przy tym towarzyszył mu ogólnie dobry życiowy nastrój. Pozazdrościłam mu tego i zaczęłam biegać. Bardzo mnie to pochłonęło. Takich emocji, takiej radochy ze swojej aktywności oraz dobrego samopoczucia nigdy wcześniej nie znałam. Miałam sportowe cele, treningi i kolejne pokonane kilometry, kolejne zawody i byłam bardzo dumna z siebie kiedy je realizowałam.Pokochałam atmosferę sportowych imprez. Nie chodziło mi o rywalizację, ale o festiwal dobrej energii, która się wytwarza w środowisku startujących i kibiców. W tym moim bieganiu byłam bardzo przeciętna, ale dla mnie przede wszystkim nagrodą była frajda, że tak to lubię robić i chcę więcej. Zaczęłam się rozwijać sportowo i organizacyjnie. Czasem wstawałam o 5:30, żeby potruchtać przed pracą i zadaniami poranka, już wtedy byłam mamą. To niesamowite jak człowiek jest w stanie sobie poukładać dzień. Kiedy nam naprawdę zależy, żeby zrobić wszystko co musimy i chcemy to się udaje . Sprawy pilne jak się okazuje można wykonać na tyle szybko, żeby był czas na szczególnie ważne.   Biegałam rok… później mój zalążek tak długo wyszukiwanej pasji przygniótł wypadek samochodowy.
Tumblr media
fot. Wings For Life 2015r. Grajek Team na starcie (mój 3 start na wózku)
Tak jak w sporcie zdarzają się kontuzje, tak i w życiu zdarzają się trudne momenty.  Biegałam niedługo, ale nabawiłam się w tamtym czasie kontuzji tzw. bolące kolano biegacza. Przybiło mnie to wtedy, ale wiedziałam, że nie chce tak szybko rezygnować i rozpoczęłam rehabilitację. Tomek powiedział mi wówczas, że prawdziwym sportowcem jest się gdy dzielnie znosi się kontuzję. Mój wypadek samochodowy to, życiowa kontuzja bo dotknęła wszystkie obszary egzystencji. Z perspektywy lat mogę powiedzieć, że to zdarzenie zmieniło moje życie na lepsze, bo zmieniło się moje myślenie. Wiele wysiłku włożyłam w powrót do sprawności. Dzielnie to wszystko zniosłam, bo odnalazłam w sobie siłę. Właściwie to zaczęłam budować siłę mojego charakteru właśnie wtedy.To wymaga czasu. Obecnie nie biegam, przy moich dysfunkcjach nóg byłoby to ryzykowne. Zdarza mi się kilka metrów truchtu w pogoni za dziećmi,  może kiedyś podejmę to ryzyko i spróbuję pobiec dalej. Moją pasją stało się po prostu życie. A ja już wiem, że mocnym człowiekiem jest się wtedy kiedy dzielnie pokonuje się swoje słabości. Czasem wystarczy je najzwyczajniej zaakceptować.
Nie możemy nieustannie wierzyć w to, że COŚ z zewnątrz lub KTOŚ ma wpływ na nasze szczęście. Alarmujący jest syndrom - chcę fajniejszego życia, ale nie wiem jak to zrobić.  A można zrobić wiele...Szczęśliwym się jest, a nie bywa. Bywa się zadowolonym. Szczęście człowieka jest związane z poczuciem własnej wartości i siłą naszego charakteru, o które możemy zadbać.  Jest to bardzo dobra i niezwykle przydatna wiadomość dla każdego, w każdych okolicznościach. Ja z niej skorzystałam. Doskonale tłumaczy to wszystko Logodydaktyka, której twórcą jest pani Iwona Majewska-Opiełka. Dla mnie to kodeks, który traktuję jak  życiowy drogowskaz, za którym podążam. Droga do szczęścia traw całe życie. O pani Iwonce wspominałam w ostatnim wpisie, bardzo Ją cenię, a Jej książki uwielbiam.
Tumblr media
fot. Maciej Kołodziejczyk, źródło: ASDIMO Anna Kunicka Dni Siły 2017
Świętem Logodydaktyki są Dni Siły, na których byłam w październiku. Jest to dwudniowa konferencja inspirująca do pełnego życia w zgodzie z własnymi wartościami i marzeniami. Całe wydarzenie zostało zorganizowane przez panią Anię Kunicką nową właścicielkę Akademii Skutecznego Działania ASDIMO. Pani Ania z wielkim sercem przygotowała konferencję, która skupiła ludzi chcących zagłębić się w tematykę rozwoju osobistego i biznesu. Na Dniach Siły spotkałam wiele pozytywnie nastawionych do życia osób i miałam okazję wysłuchać wartościowych wykładów min. pani Iwona była prelegentem. Dostałam też  autograf w najnowszej książce mojej Mistrzyni pt. „Najważniejszy związek, czyli mądra miłość do siebie”. Oprócz autografu są jeszcze życzenia .To dla mnie ważne słowa.Martynka też coś od siebie dodała, dobrze, że ołówkiem ;)
Tumblr media
Nowy projekt to ten, o którym już napomknęłam ostatnio. Chcę założyć kanał na You Tube. Ma to być przestrzeń w której będę mogła wypowiadać się na tematy związane z moim życiem po wypadku. Mam sporo przemyśleń, którymi chciałabym się podzielić, stąd pomysł. W przyszłości chcę się związać zawodowo z tematyką rozwoju osobistego i kanał YT „Mocna do cna” to mój kolejny krok w obranym kierunku.
Pomysł kiełkuje już rok, natomiast od kilku tygodni rozpoczęłam intensywne prace. Intensywne na miarę możliwości mamy z dwójką dzieci, która szykuje się na rehabilitację z powodu bólu biodra. Zmagam się jeszcze z innym schorzeniem, o którym kiedyś napiszę. Sporo mam na głowie i przyjęłam na siebie jeszcze dodatkowe wyzwanie, ignorując zmęczenie. Z kanałem chciałam ruszyć już w listopadzie, a odcinki miały ukazywać się co tydzień. Na przygotowania dałam sobie niecałe dwa miesiące. Jednak takie emocje, kiedy od dawna myślisz żeby się czymś zająć i w końcu podejmujesz decyzję i działasz, są bardzo mobilizujące. Z dużym entuzjazmem zaczęłam realizować poszczególne zadania. „Mocna do cna” zdominowała moje myśli i pochłaniała zbyt dużo codzienności.  Pojawiło się we mnie uczucie  przypominające sytuację, chyba znaną każdemu kierowcy. Miałam wrzucić drugi bieg, a weszła czwórka. Coś tu nie pasuje. No i po co tak gnasz? Przecież Twoje główne wartości to rodzina i zdrowie. Taka myśl przyszła do mnie po Dniach Siły. Zrozumiałam, że narzuciłam sobie za szybkie tempo więc w porę zwolniłam.
Silnym być to słuchać siebie i liczyć się ze swoimi wartościami. Gdy naprawdę o czymś marzysz to zrobisz to w odpowiednim czasie. „Mocna do cna” ruszy w pierwszych miesiącach 2018r.
Ustal swoje wartości oraz zasady i zawsze się ich trzymaj,  jest to pierwszy krok do tego, żeby życie stało się Twoją pasją.
Tumblr media
Pozdrawiam ciepło
Mocna do cna
Edyta
PS.
Stokrotka ogrodowa. Zasadziłam je początkiem czerwca miały kwitnąć początkiem września. Byłam zawiedziona, że tak się nie stało. Tylko ta jedna, jedyna, wyczekana, pojawiła się pod koniec października. To ładne przesłanie prosto od natury, że każdy ma swój rytm. Daj sobie czas, żeby rozkwitnąć.
Tumblr media
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Mocna do cna
Szczęśliwym być… każdy chce, ale nie każdy wie jak. Postanowiłam dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Od kilku dni, a właściwie kilkunastu, uczestniczę w Projekcie Szczęście organizowanym przez Panią Iwonę Majewską-Opiełkę, która jest psychologiem, doradcą rozwojowym i trenerem, najkrócej ujmując. Całość warsztatu dostępna na oficjalnym FB fanpejdżu.
Pani Iwonka trafiła do mojego życia poprzez wspaniałą książkę „Czas kobiet”, którą zakupiłam jakieś sześć lat temu. Przez rok książka zbierała kurz stojąc na regale wśród innych lubianych lub mniej lubianych pozycji. Przyszedł odpowiedni moment i  zaczęłam czytać. Pochłaniałam tę lekturę, z wypiekami na twarzy, nie jednym tchem. Książka jest swoistym przewodnikiem i warsztatem jak dotrzeć do sedna kobiecości. Zachęca do udzielenia odpowiedzi na podstawowe życiowe pytania. Miałam okazję zastanowić się nad tym co czyni mnie kobietą, dokąd zmierzam, co chcę osiągnąć w życiu i gdzie w tym mój wpływ.  Pomaga zrozumieć jak troszczyć się o relacje z najbliższymi oraz  jak odnaleźć sens w życiu zawodowym i osobistym. Dla mnie odkrywcze było, dostrzec, że mamy cztery obszary o które musimy zadbać, aby rozpocząć szczęśliwe życie. Intelekt, emocje, ciało i duchowość . Jak to zrobić, odpowie Wam Autorka w swoich książkach. Kolejna propozycja od której warto zacząć to „Trener osobisty” dla pań i panów.
Tumblr media
Panią Iwonę poznałam w czerwcu tego roku opowiadała o tym co według niej najważniejsze w życiu. Był to pożegnalny wykład, ponieważ przeniosła się na stałe z Polski do Kanady.
“Czas kobiet” sprawił, że po raz pierwszy zrozumiałam znaczenie powiedzenia: jesteś kowalem swojego losu. Rok po tej refleksji miałam wypadek i jestem wdzięczna, że taka była kolejność.
Przedwczoraj rozmawiałam z Panią Iwoną na temat poświęcenia. Był to krótki dialog w komentarzach pod jednym z postów w Projekcie Szczęście. Czuję, że nie wyczerpałam tematu, dlatego  chcę coś dopowiedzieć.  Lubię dzielić się swoimi przemyśleniami.  
Jak się okazało poświęcenie może być  rozumiane na dwa sposoby. To jest mój wniosek. Ja tak to widzę.
Poświęcanie się możemy  rozumieć jako zachowanie, w pewien sposób nas krzywdzące. Robię coś, ale z czegoś innego muszę zrezygnować. To mnie niszczy, unieszczęśliwia, zabiera mi czas, pochłania tyle energii i rozmaitych emocji. Kiedy się poświęcamy, rezygnując na stałe z siebie na rzecz innych lub na rzecz czegoś, poświęcenie może stać  się źródłem goryczy. Jest częstą wymówką w nic nie robieniu w kierunku swoich pragnień, marzeń. Tak rozumiane poświęcenie blokuje nas w rozwoju, realizowaniu siebie itd.
Jest jeszcze druga, jasna strona tematu. Ja ją dostrzegam. Dla mnie poświęcenie jest najwyższą formą troski o drugiego człowieka, troski o tzw. dobro sprawy. Cała rzecz w tym, żeby wiedzieć co dla nas ważne, wtedy łatwiej popatrzeć na to szerzej. Poświęcenie to akt woli, a nie przymus.
Kilka miesięcy temu podjęłam decyzję, że nie wracam do pracy. W marcu Martynka skończyła roczek, a ja zakończyłam trzyletni proces powrotu do sprawności po moim wypadku. Nic nie stało na przeszkodzie, mogłam wrócić do pracy zawodowej, ale nie chciałam. Postanowiłam zostać mamą na domowym etacie i zatroszczyć się o to co dla mnie najważniejsze, o szczęście rodziny. Wcale nie jest to łatwa praca bo macierzyństwo ma swoje cienie i blaski.  
Dla mojej małej córeczki, poświęcam się każdego dnia i niemal każdej nocy. Dziś trzecią noc z rzędu niewiele spałyśmy. Martynka ząbkuje boleśnie i płaczliwie. Zresztą już taki z niej wrażliwiec, że jak coś jej przeszkadza to całą sobą w okrzykach i ze łzami w oczach manifestuje. Potrzebuje mnie. Kocham Martynkę, więc udaję się w nocy na ratunek. Jasne, że w tym czasie wolałabym spać w swoim wygodnym łóżku w sypialni, z mężem. Rano ogarniając domową sytuację, szykuję siebie i dwójkę maluchów, żeby starszego synka odwieźć  na czas do szkoły. Pilnuję, żeby wszyscy zjedli, ale sama nie jem, choć nie lubię wychodzić z domu bez śniadania. I tak dalej i tak dalej. Ile razy zrezygnowałam z siebie w ciągu tej doby, nie wiem, nie będę liczyć nawet na potrzeby tego wpisu. Poświęcenie mamy jest chyba najczytelniejszym przykładem, że tak rozumiane jest przejawem miłości. Dobrze je tak pojąć również dla zrównoważenia trudnych stanów i emocji, które pojawiają się na tej drodze tj. złość, bezradność czy zmęczenie.  Daje kawałek siebie bo to dla dziecka i dla mnie ważne. Trudno czasem, ale dam radę! Robię coś dobrego.  Jest w takim pojmowaniu wyższy sens, który umacnia. Przynosi radość nawet w trudach. Poświęcenie widzę przez pryzmat wiary w Boga.
Tumblr media
Kolejny przykład pozytywnie rozumianego poświęcenia to sytuacja z czasów, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z drugim dzieckiem. Były to trudne okoliczności bo chodziłam wówczas o kulach i czekały mnie jeszcze dwie operacje usunięcia zespoleń z nóg. Byłam wówczas zapisana na konferencję Dni Siły organizowaną przez Akademię Skutecznego Działania Pani Iwony Majewskiej -Opiełki. Opłaciłam nawet uczestnictwo. Wszystko zaplanowane. Czułam wtedy, że w przyszłości z tematyką rozwoju osobistego, chcę się kiedyś związać zawodowo. Jeszcze nie wiedziałam jak, ale chciałam się dowiedzieć.  Chcę jechać! Na co słyszę od pani ginekolog słowa. Pani Edyto jest to ciąża wysokiego ryzyka, proszę spokojnie żyć, żadnych podróży do Warszawy. Masz ci los! Jasne, że w tej sytuacji, trzeba poświęcić swoje aspiracje, zdrowie dzidzi najważniejsze. Wakacje też odwołaliśmy.
Szczęśliwie urodziłam Martynkę. Na etacie mamy odkryłam w sobie nieznane mi dotąd pokłady ekspresji. Śpiewam, tańczę, uczę i wychowuję moje dzieci. Mam zawsze coś do zrobienia, gotuję, sprzątam i ciągle jest coś do posprzątania. Poświęcam się dla rodziny, ale nie zapominam o sobie. Mało śpię, ale w międzyczasie studiuję na moim domowym uniwersytecie psychologię pozytywną. Często to spore wyzwanie wszystko pogodzić. W październiku jadę w końcu na Dni Siły. Natomiast w listopadzie mam zamiar ruszyć z moim programem na kanale You Tube. Nie czuję, żebym coś straciła poświęcając się temu co dla mnie ważne, wręcz przeciwnie odkryłam w sobie ogromne pokłady siły i dobrej energii.
Jeśli uśmiech może być przejawem początku miłości, tak poświęcenie może być na jej szczytach.
Pozdrawiam ciepło
Edyta
Mocna do cna - już niebawem na YT :)
Tumblr media
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Garbus ruszył w trasę
XIV Rajd Pojazdów Zabytkowych Szlakiem Republiki Partyzanckiej był to pierwszy punkt na tegorocznej  naszej liście imprez, do zaliczenia Garbusem . Jest to coroczna impreza, która zachęca przede wszystkim wspaniałą atmosferą spotkań oraz malowniczymi trasami i ciekawymi miejscami do zwiedzania w województwie Świętokrzyskim. To bardzo przyjemne chwile, gdy klimat małych miejscowości można poczuć podróżując kolumną kolorowych klasyków, z których każdy jest wyjątkowy i wypieszczony przez swojego właściciela. Wesołe trąbienie, machanie rękoma, czyli ręczne wycieraczki, mruganie światłami, a także pospolite ruszenie gdy trzeba jakieś auto na pych zachęcić do jazdy, to tylko niektóre z atrakcji takich zlotów.
Tumblr media
Dla pasjonatów starej motoryzacji takie rajdy, jest to również okazja do długich rozmów. Można powymieniać się swoimi garażowo-technicznymi wyczynami. Bo przecież garaż dla klasyka to taki salon odnowy mechanicznej.
Tumblr media
fot.Senior
Stałym punktem programu jest zbiórka w Kazimierzy Wielkiej. Dzieci z zaprzyjaźnionego domu dziecka wybierają sobie auta którymi chcą się przejechać to dla nich ogromna frajda. My mieliśmy w tym roku kompletą załogę bo Garbus jest czteroosobowy i całą czwórką stawiliśmy się o czasie na starcie imprezy.
Było to spore wyzwanie dojechać na czas z Gliwic. Do pokonania 160 km. Google maps określił czas podróży na ponad dwie godziny z minutami. Z doświadczenia wiemy, że trzy godziny trzeba zakładać. Wyjechaliśmy więc o szóstej rano. Spakowałam nas poprzedniego wieczoru, śniadanie i kanapki na drogę też już były w lodówce. Tylko, a właściwie aż trzeba było wstać w sobotę o piątej rano, ubrać się, zmienić pieluchę, zjeść i jedziemy. Tak się stało. W wyznaczonym miejscu spotkaliśmy się z załogą Fiata X1/10, którego kierowcą był Senior. Witaj przygodo. Hurra jedziemy! ;) Byłam zdumiona naszą punktualnością i tym, że z dzieciakami udało się nam tak sprawnie zebrać i ogarnąć temat wyjazdu. Nic nie zapowiadało emocjonujących zdarzeń, które ujawniły się jakieś trzydzieści kilometrów za Gliwicami. Rany nie zabraliśmy Kubusia! Kubuś Puchatek dwudziesto-centymetrowy pluszak wszystkim dobrze znany z wyglądu. Jednak właśnie ten, który został w domu to jedyna miłość Martynki. Tomek mówi wracamy. Ja mówię nie, jedźmy dalej może uda się kupić gdzieś po drodze. Tak, misia kupić się udało, nawet dwa tylko, żaden nie był tym jedynym. Rozpacz! Tak można podsumować częste sceny, które rozgrywały się w Garbusie. Na drugi dzień było trochę lepiej.
Tumblr media
Mimo wszystko dzielnie staraliśmy się uczestniczyć w poszczególnych etapach rajdu. Mieliśmy swój rytm, który wyznaczały Martynkowe potrzeby. W pewnym momencie odłączyliśmy się od kolumny. Dzieci śpią, cisza, warkot silnika monotonnie daje o sobie znać. Garbus w pojedynkę paraduje wśród pól rzepaku i dmuchawców w atmosferze nic się nie dzieje, a tyle wrażeń. Był to piękny słoneczny dzień, właściwie lato tej wiosny.
Tumblr media
Martynka jako najmłodsza uczestniczka otrzymała nagrodę w Chałupkach. Miniaturka dzbanka dla mini automobilistki, została wykonana w tamtejszym Ośrodku Tradycji Garncarstwa.
Tumblr media
Pińczów
Tumblr media
W sobotę wieczorem, dla chętnych, odbyła się próba sprawnościowa na Miedzianej Górze. Ten tor znają wszyscy fani wyścigów samochodowych. Pan Marek organizator rajdu podkreślił, że to żaden wyścig, tylko po prostu można dodać więcej gazu ;)
Tumblr media
Popisy kolorowych aut na torze obserwował Marcinek z Tomkiem, my z Martynką szykowałyśmy się do spania. Chłopaki Garbusem nie przycisnęli na torze bo do pełnoletności Marcinkowi brakuje jeszcze dwanaście lat. Na kolacji kiełbaska z ogniska smacznie pożegnała rajdowiczów.
Kolejny dzień przywitał nas chmurami i chłodem, ale później było tylko lepiej. Z niedzieli będziemy pamiętać przede wszystkim spacer na Grodową Górę i Oceanarium (www.oceanika.pl). W końcu dowiedzieliśmy się gdzie jest Nemo!
Tumblr media
Polecamy odwiedzić Kompleks Świętokrzyska Polana. Zastanie Was tam moc atrakcji dla całej rodziny. Dmuchańce na naszych m&msach  zrobiły największą furorę na tyle, że ominęło nas zakończenie imprezy i dyplomy.
Tumblr media
 Dobrze czasem zboczyć z trasy zwanej codziennością. Zrobić coś innego, zobaczyć nowe miejsca, spotkać się w większym gronie. Lubimy tak!
0 notes
grajekteam · 7 years
Text
Chwilo trwaj!
Nadejszla wiekopomna chwila, czekałam na nią prawie trzy lata. Nadeszła i trwa! Chodzę i nie mam w nogach metalu, którego miałam sporo. Łatwiej było powiedzieć czego nie mam zespolonego w nogach, niż w drugą stronę co mam. Wiele się nacierpiałam w tym moim młodym życiu, ale też i przez to dużo zrozumiałam. Takie wspomnienia są ciągle żywe.
Dwa miesiące zabierałam się za ten wpis. Od początku roku tak wiele się u nas wydarzyło. Szpitale, rehabilitacja, przeprowadzka, roczek i ząbkowanie z nocnymi krzykami Martynki. Czuję się usprawiedliwiona ;) Dobrze, że w końcu emocje opadły jak po wielkiej bitwie kurz i udało mi się poskładać kilka myśli. Lubię jak są poskładane.
Tumblr media
Powrót do przeszłości... Po pierwszych czterech operacjach ratujących mnie i moje nogi usłyszałam, że dalsze leczenie może potrwać rok, półtora właściwie to ciężko powiedzieć ile. Przymiotnik długo stał się wówczas najwłaściwszy, a ja poczułam jak moje ocalałe w wypadku życie rozsypuje się w drobny mak. Tyle pytań i brak jednoznacznych odpowiedzi. Leczenie, rehabilitacja, kolejne operacje i nie wiadoma ile sprawności uda się odzyskać. Podczas wypisu byłam pacjentem leżącym, dopiero po miesięcznej rehabilitacji w domu udało się zgiąć kolano na tyle, żebym mogła usiąść na wózku. Wtedy też nastąpił przełom, przerażenie zastąpiłam nadzieją. Pierwszy mały wielki sukces dodał mi wiary i był silną motywacją do dalszej walki. To był moment gdy ogarnęła mnie niesamowita wdzięczność…miałam tak dużo szczęścia w tym całym nieszczęściu. Wiedziałam, że wózek w moim życiu jest na czas określony. Dostałam szansę i przytuliłam się do dobrych myśli. Moim celem, który we mnie zapłonął stał się pierwszy krok.
Dwa miesiące przeleżałam, a później na wózku jeździłam osiem miesięcy, był to czas tak niebywale emocjonujący. SzKOŁA życia!!! Porównanie zaczerpnięte od Maji Włoszczowskiej, tylko w moim przypadku o inne koła chodzi ;) Stałam się całkowicie zależna od osób trzecich, zwłaszcza na schodach. Mieszkaliśmy wtedy na czwartym piętrze. Tomek nosił mnie góra, dół jak była potrzeba wyjścia.  Moja mama przejęła obowiązki i świetnie wyręczała mnie w roli gospodyni domowej. Dostałam mnóstwo wsparcia i ciepła  od najbliższych. Marcinek wówczas trzyletni przedszkolak podawał mi różne rzeczy do których ja nie mogłam sięgnąć. W naszym domu zapanowała niesamowita atmosfera troski gdzie słowa proszę, dziękuję, a także przepraszam ułatwiały  każdy dzień. Uczyłam się na nowo  wykonywać najprostsze czynności, ciesząc się tym co jest. Gotując obiad śmiałam się, że przynajmniej nie stoję przy garach, a kiedy podczas spaceru Marcinek się męczył brałam go na kolana i jechaliśmy razem wózkiem, który pchał Tomek.
Tumblr media Tumblr media
Wtedy też dotarło do mnie z ogromną mocą, że miłość to nie tylko uczucia, które przelewa się na miłe chwile ale przede wszystkim postawa, która ma okazję ujawnić się w trudach codzienności. Tak żyć, dbać o siebie nawzajem i starać się o te miłe wspólne chwile gdy codzienność uwiera to jest miłość.
Mam swoją zasadę kiedy jest Ci źle na przekór wszystkiemu uśmiechnij się. Dlatego też w atmosferze żartu łatwiej było mi wszystko znosić i przez to być bardzo znośną dla innych. Czasem spotykałam się ze sporym zdziwieniem zwłaszcza nowo poznanych osób, że taki połamaniec z niepewną przyszłością od rana ma dobry humor. Kiedyś nawet koleżanka zapytała mnie jakie leki biorę, że tak mam. Biorę prozę życia w garść z uśmiechem :)
Pięć miesięcy po wypadku miałam piątą operację. Usunięcie śruby ze stawu skokowego i opracowanie kości piszczelowej która nie chciała się zrastać na skutek początków martwicy kostniny. Wtedy też zaczęłam mówić, że te wszystkie zabiegi to Grand Prix Sprawne Nogi i jeszcze kilka wyścigów przede mną. Łóżko szpitalne nazywałam bolidem, a kroplówki tankowaniem. Takie nastawienie pomagało przegonić mi strach, który jak cień czaił się tuż obok.
Tumblr media
 W styczniu tego roku odbył się ostatni wyścig o sprawne nogi. Ostatnia operacja było to usunięcie 7 śrub i 25cm płyty, która wspierała kość piszczelową, o której wyżej wspominałam. Pięknie się zrosła. Plan zabiegowy zakładał, że IX Grand Prix  będzie ostatnim. Tak się jednak nie stało. Podczas operacji w znieczuleniu podpajęczynówkowym, chirurgom nie udało się usunąć wszystkich śrub ponieważ złamał im się dedykowany śrubokręt. Brzmi niedorzecznie, ale to prawda. Do tego kolejny niefart po znieczuleniu w kręgosłup dostałam tzw. bólu popunkcyjnego. Przeraźliwy ból rozsadzający głowę, światłowstręt i wymioty. Przez trzy dni łóżko było moim całym światem. Jedyne zalecenie nawodnienie i leżenie na wznak. Po tygodniu w szpitalu w miarę wszystko się unormowało i miałam powtórzoną operację która zakończyła się sukcesem. X Grand Prix Sprawne Nogi doprowadziło mnie do nóg, które jak na to co im się przytrafiło są zadziwiająco sprawne. Oczywiście równoległa rehabilitacja również zrobiła swoje ( o niej też napiszę kiedyś).
Koniec leczenia szpitalnego był bardzo ciężki. Podłamało mnie to wszystko. Splot niefortunnych zdarzeń, fatalne samopoczucie i totalna bezradność. Mój pobyt w szpitalu się przedłużał, a to kolejne zawirowanie w domowych planach. W takich chwilach trudno się samemu pozytywnie nastroić. Ja jak zawsze dostałam niesamowite wsparcie od bliskich i znajomych. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach. Czasem jestem świadkiem jak fejsbukowe czary mogą wiele zmienić. Leżąc ledwo żywa na moim bolidzie szpitalnym trzy dni po nieudanym zabiegu umieściłam wpis na FB o treści: niewiele mogę zrobić, żeby ten dzień był dobry chociaż Ty zadbaj o swój. Dostałam tyle wsparcia. Komentarze, filmiki, zdjęcia, muzyka wszystko to był ogrom dobrej energii, która zawsze dodaje sił. Do tego serce rośnie, że człowiek człowiekowi człowiekiem w potrzebie :)
Happy End, czyli moje wyjście ze szpitala bez metalu w nogach przyćmiły domowe fakty. Martynka w dniu mojego powrotu rozchorowała się. Dwa dni później diagnoza zapalenie płuc, u takich maluchów leczy się je w szpitalu. Ja o kulach przez najbliższe 9 tygodni, w kiepskiej formie bo nie tylko dokuczała mi noga, ale objawy po niefortunnym znieczuleniu nadal dawały o sobie znać, a do tego dzieciaczek chory. Tomek spędzał z małą noce w szpitalu, babcia była z nią za dnia,  ja jeździłam codziennie do Martynki na kilka godzin. Chociaż trochę chciałam z nią pobyć i potrzymać ją na kolanach. Tak się cieszyła kiedy mnie widziała. Wracałam z ogromnym bólem nogi, która była tak opuchnięta, że nie mogłam zdjąć kozaka. Byłam rozżalona, że nie jestem w stanie zająć się swoją córeczką w pełni, a ona teraz tego tak potrzebuje.  Wkurzałam się też że wszystko się tak komplikuje, że nie mogę spokojnie wrócić do formy. W takich chwilach, kiedy wszystko się wali, kiedy wszystko nie tak, kiedy brak sił,   a pytanie „dlaczego” uporczywie szwenda się po głowie, jest jedno ukojenie. Nadzieja to ona nie pozwala popadać w rozpacz. To dzięki niej można z ufnością przyjąć najtrudniejsze wydarzenia. Przynosi spokój. Mówią, o niej, że jest matką głupich. Ja wiem swoje…na pewno jest przyjaciółką szczęśliwych.
U nas dobrze ja chodzę, Martynka też!!! :)
Tumblr media
 fot. Agata Tynka
0 notes
grajekteam · 8 years
Text
Kolejny rok za i przed nami!
Rok 2016 żegnamy w dobrych nastrojach. Był to czas pełen niesamowitych wrażeń i wydarzeń. Rok spełnionych i nie spełnionych marzeń. Rok, który dał nam szansę przekonać się, że moc w słabościach się doskonali oraz przypomniał, że rodzina to siła.
Tumblr media
Szczęśliwe narodziny córeczki to bez wątpienia najważniejsze i najpiękniejsze wspomnienie. Grajek Team na wiosnę rozpoczął Bobo runmagedon. Nasza codzienność od tamtej pory odbywa się w rytmie niemowlęcych radości, potrzeb, smutków i protestów.  Jest wesoło, jest co robić, jest się czym cieszyć, jest dla kogo rezygnować z własnego chcenia... Kiedy trudniejszy życiowy odcinek stwierdzamy, że najwspanialszy czas rodzicielstwa to gdy nasze dwa m&msy wreszcie śpią ;) Jednak jesteśmy zgodni, że dzieci to piękny prezent od życia i jak tu się nie starać.
Mieliśmy sportowe plany. Jednak życie napisało swój scenariusz. Tomek chciał wystartować po raz kolejny w Tour de Pologne amatorów. Przygotowywał się zawzięcie do pewnego czasu, sprawy zdrowotne pokrzyżowały plany. Było groźnie przez chwilę, ale cieszymy się, że minęło. Mimo wszystko pojechaliśmy w lipcu do Bukowiny Tatrzańskiej. Wyjazd ten planowaliśmy już początkiem roku. Wszystko zabukowane, zaklepane, popłacone. Jedziemy! Grajek Team w pełnym składzie miał wystąpić w roli kibiców podczas TdP. Chcieliśmy też zostać w uroczym pensjonacie Na Wierchu na nasze długie wakacje. Od pierwszego dnia wiało, lało i chłodem zapodawało. Kolarze nie mieli przyjemnych warunków, a nasze wakacje nie zapowiadały się dobrze. Po trzech dniach lało nadal, a  lokalne podtopienia zaczęły straszyć turystów. Zaczęliśmy się pakować bo prognozy nie były zachęcające. Trzy dni z przedszkolakiem i niemowlakiem w jednym pokoju z balkonem i widokiem na góry, których nie widać takie mamy wspomnienia. TdP oglądaliśmy w TV i przez okno :) Warto było jechać dla tego zdjęcia i tych kilku chwil.
Tumblr media
W zeszłym roku pożegnaliśmy kota. Niuniek nasz mruczek,  przyjaciel na czterech łapach. Był z nami przez osiem lat. Taki towarzyski, empatyczny i troskliwy po kociemu. Uczestnik naszych życiowych wzlotów i upadków. Dodawał otuchy swoim mruknięciem, ocieraniem, ugniataniem łapkami i ogrzewał swoim burym futerkiem. Gdy wybijała kocia godzina zwijał mu się dywan pod łapami bo Niuniol ganiał myszy, te plastikowe,  polował na kocie skarby najlepiej te ze sznureczkiem, albo latał za błędnym światełkiem. Pusto bez niego…
Tumblr media
Życie daje i zabiera! Na otarcie łez we wrześniu ruszyliśmy w trasę Garbusem. Volkswagen Garbus z 1966r. to klasyk o zachwycającej garbatej sylwetce. Jak dla mnie macha mu się zawsze cieszy, bo mam wrażenie, że te auto ciągle jest uśmiechnięte. Widać to patrząc Garbiemu prosto w oczy, czyli od przedniego zderzaka. Jest to pierwszy samochód Tomka, którym zapewne na pierwszą randkę pojedzie też Marcinek. Przez ostatnie lata samochód przeszedł kapitalną renowację nadwozia. To Garbus był pierwszą inspiracją dla logo Grajek Team. Jest to duża frajda dla nas znów nim podróżować. W minionym sezonie wzięliśmy udział w dwóch zlotach. Okazało się, że najlepsze kołysanki dla Martynki śpiewa właśnie Garbus.
Tumblr media
Kluczowy punkt zeszłorocznego planu to moja ósma operacja, usunięcie gwoździa śródszpikowego z kości udowej. W październiku znów odwiedziłam szpital w Piekarach Śląskich. Oddział IX to wspaniały zakątek gdzie profesjonalizm przeplata się z życzliwością, a pacjentowi dobrze się robi na duszy w tych stresujących chwilach. Wyjęli, zaszyli, rozśmieszyli…Zabieg był dosyć wymagający, a rana spora jednak bardzo szybko wróciłam do sił. Pięć dni chodziłam jeszcze o kulach, a potem rzuciłam je w kąt.
Okazało się, że potrzebuję intensywnej rehabilitacji bo moje biodro pomimo usuniętego zespolenia było nadal przyblokowane. W listopadzie rozpoczęłam dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny. Efekty są wspaniałe!!! Kucnęłam po dwóch latach i wchodzę krokiem naprzemiennym po schodach. Czasem nawet po nich wbiegam, gdy urządzamy z Marcinkiem wyścigi. Noga wprawdzie już chyba nigdy nie będzie taka zwinna jak przed wypadkiem, ale i tak to przeogromny cud, że udało się ją doprowadzić do takiej sprawności. W styczniu kolejny zabieg to już będzie ostatnie starcie. Na to liczę!
Tumblr media
Na ten rok nie mamy szczegółowych, skrupulatnych planów. Przychodzi taki czas życiowego spowolnienia, że z pozoru zwykly dzień staje sie niezwykły i tak nam dobrze. Mamy nadzieję, że uda się zwiększyć obroty na pewno Garbusem. Jeśli starczy czasu, sił i zdrowia to może sportowo trochę powalczymy. Na pewno rekreacyjnie bo Martynka już siedzi to i fotelik rowerowy jej przypasuje. Plecak-nosidło pewnie się przyda podczas górskich wycieczek. Pojedziemy na wakacje, może nie będzie padać. Jedno jest pewne, sporo nowości i emocji nam się przydarzy. Dowiemy się jak to jest mieć kawałek własnego nieba na ziemi … a że na ziemi to i trawnik trzeba będzie skosić. Znając nas to nie usiedzimy spokojnie i będzie się działo!
Dajesz, dajesz Grajek Team!!!
E.
Wiara, Nadzieja, Miłość to kurs na szczęście. Pomyślnych, zdrowych, dobrych wiatrów w obranym kierunku tego sobie i Wam życzymy w Roku 2017!!!
Oczywiście morze uśmiechu niech się nam wyleje :)
Edyta, Tomek i m&m
1 note · View note
grajekteam · 8 years
Text
Święta w Nas
W ten świąteczny czas życzymy wielu wspaniałych chwil pełnych uśmiechu i miłości. Niech Święta zostaną z nami przez cały rok, a nadzieja zawsze pokrzepia serca.
Tumblr media
GRAJEK TEAM <3
0 notes
grajekteam · 8 years
Text
KuLAWA MAMA
Tumblr media
Jak myślę o ostatnich dwóch latach to czasem sama nie dowierzam, że tyle się wydarzyło. Wypadek, 10 miesięcy na wózku, walka o pierwszy krok, siedem operacji, starania o kolejne samodzielnie przemierzone coraz sprawniej metry. W tym wszystkim zagrożona ciąża, cesarskie cięcie, bobas, przedszkolak, mąż, dom, rehabilitacja i masa obowiązków takich zwykłych, czyli dzień jak co dzień. Od pół roku noc jak to noc przerywana. Jak to wszystko ogarnąć? Sama czasem pytałam i nadal pytam siebie. Masz być mocna do cna! Tak sobie mówię. Mocna, ale nie tak zawzięcie, w złości na przekór wszystkiemu i wszystkim, nie, nie. Mocna czyli wytrwała i spokojna. Trudne chwile w życiu pomagają wyciągać dobre wnioski tym samym układają niepoukładane zakamarki samej siebie, a to daje siłę do walki. Po prostu wiesz czego chcesz. Tak naprawdę nie trzeba nieszczęścia, żeby zobaczyć w swoim życiu szczęście. Trzeba chcieć się dobrze zaprogramować żeby go nie przegapić.
Jestem mamą i dobrze mi z tym. Jestem kulawą mamą do kwadratu i czasem mam od tego wszystkiego kwadratową głowę, ale dobrze mi tu gdzie jestem. Kwadrat to figura  bardzo symetryczna więc dużo w niej harmonii zwanej szczęściem , ale kanciasta więc czasem uwiera tu i ówdzie.  Codzienność przypomina bieg przez płotki, a przecież jestem kulawa więc to czasem spore wyzwanie tak biec do celu i skakać przez przeszkody.
Tumblr media
Pamiętam jak Marcinek był mały to byłam bardzo niepocieszona, że mieszkamy na 4 piętrze. Trzeba dźwigać szkraba, który regularnie przybiera na wadze. Szczęście coraz bardziej ciąży. Czasem jakieś zakupy do tego dochodzą. Bywało ciężko…miałam dość. Teraz mam dwójkę dzieci w tym niemowlaka Podobna sytuacja, ale sprawność niepełna.  Po schodach chodzę krokiem dostawnym, noga mnie pobolewa, mam ograniczoną ruchomość, ale jakoś daję radę. Zostawiłam kulę i trzymam się poręczy. Długo trwa moja wspinaczka żółwim tempem.Zadziwiające jest to, że jeszcze nigdy nie powiedziałam sobie na schodach, że mam dość. Nie, nie to wyzwanie, to zadanie, jestem dzielna, dam radę, trzeba! To niesamowite ile zależy od naszego nastawienia. Poza tym nie marudzę, bo nogi są po to by chodzić. Dobrze, że są bo mogło jednej nie być przecież groziła mi amputacja. To jest klucz do wszystkiego. Jest ciężko, trudno a Ty działaj bo możesz!
Nasza Martynka jest śmieszką i bardzo pogodnym niemowlakiem, który dla równowagi sporo marudzi. Niewiele śpi w dzień. Trudno jej zasnąć i sen ma krótki. Zupełnie inaczej było z synkiem on spał w dzień bez problemu. Trochę awanturował się nocami, ale szybko to minęło.  W obecnej sytuacji ciężko jest mi trzymać się skrupulatnej i systematycznej rehabilitacji. Córcia taka absorbująca, a ja kulawa muszę przecież zadbać też o siebie. Miałam, żal, że muszę odpuszczać systematyczne ćwiczenia, że nie mogę  tak jak kiedyś przed ciążą zadbać o swój powrót do sprawności. Oj była to sytuacja patowa! Złościłam się…Taka presja, że muszę, a nie mogę była bardzo destrukcyjna. Któregoś razu powiedziałam sobie trudno. Nowa sytuacja wymaga nowych rozwiązań. Jest jak jest inaczej nie będzie. Intuicyjnie przyjęłam rozwiązania znanej z FB Sportsmamy. Robię ćwiczenia wzmacniające nogi przy dzidzi. Podnoszę, przechylam, wyginam, nie za wiele, ale robię pakiet minimum. Chodzę na długie spacery z wózkiem i czuję, że to działa. Wszystko uda się pogodzić gdy znajdzie się sposób.  Żeby nie było tak cukierkowo to pewnie, że też przychodzą takie chwile, że już mnie wszystko przerasta i sama staję się płaczką lub złośnicą. Czasem wydaje mi się, że mam ostatnio ciągle pod górkę.  Każdy z czymś się boryka, a ja już wiem, że od nas zależy nastawienie. Szukanie plusów, a pomniejszanie minusów to sposób. Nie naiwnie, ale świadomie!
Tumblr media
 Jestem mamą po przejściach i jeszcze kuleję, właściwie kuśtykam. Świetnie sobie radzę bez kuli i tylko na schodach da się wyraźnie zauważyć że mam problem z nogą. No i nie potrafię kucnąć bo zespolenia mnie blokują. Jednak przede mną kolejna szansa za dwa dni ósma operacja. Będzie to poważny zabieg usunięcia 32cm gwoździa śródszpikowego z kości udowej. Już się nie mogę doczekać efektu. Wierzę, że będzie dobrze choć nie powiem mam sporego stracha. Do tego mój pobyt w szpitalu to zamieszanie w organizacji domowej. Zawsze trudne są to rozstania.
Niedawno synek zaśpiewał mi znaną fanom Mimi Mini piosenkę:
Tumblr media
„W domu, w sklepie na spacerze z mamą nigdy nie jest źle, gdy prowadzi mnie za rękę tak zaśpiewam jej! Tralala rampam pam najpiękniejszą mamę mam.” Wspaniały synulek. Komplemenciarz z niego, ale co to tak właściwie znaczy być piękną w oczach dziecka. Podpytałam mojego przedszkolaka: piękna=kochana. Pytam dalej, a kochana czyli jaka: kochana no hmmm taka dobra jak ty. Motyle w brzuchu miałam, gdy to usłyszałam. Nadal mam i przy takich słowach wszystkie troski odchodzą w cień. Jakoś ta sytuacja natchnęła mnie do refleksji.
Jak bardzo definicja piękna według pięciolatka odbiega od kanonu piękna, którym jesteśmy lawinowo zasypywane, zasypywani  ze wszystkich stron. Teraz mama, kobieta, dziewczyna musi być fit, sport, sexy i najlepiej glamour w każdej sytuacji.  W sumie czemu nie, pewnie że warto czuć się dobrze w swoim ciele. Idąc za dziecięcą mądrością myślę jednak, że obudzić w sobie kobiecość można na różne sposoby nie tylko dążąc do tego by pupa była jędrna, a brzuch płaski. Mój sposób to odszukać w sobie taką codzienną radość, mimo wszystko mimo licznych trudności bo miłość zaczyna się od uśmiechu. Szczerość względem siebie i innych jest potrzebna bo brak szczerości uwiera miłości. Czułość bo miłość to gesty i dobre słowa. Troska, zaangażowanie bo miłość to przede wszystkim cierpliwe działanie, a wtedy wiadomo, że jest kochanie. Miłość to dobra energia, którą wysyłamy w świat. Z miłością kobiecie do twarzy :)  Pasuje ONA każdemu. Męskie wydanie też jest bardzo imponujące. Czy mi się udaje tak żyć na co dzień? Pewnie, że nie zawsze, ale się staram. Warto się starać, trzeba się starać. Akurat już wiem, że warto. Tyle z życia masz ile dasz…ile siebie dasz!
Mam taki pogląd na miarę Forresta Gumpa, że miłość jest jak ładna torebka na prezenty :) Dajesz, a ona idzie dalej i dalej i wraca. Dobro wraca!!!
Tumblr media
Kochajmy się, tak zwyczajnie a będzie żyło się prościej.
KLAWA MAMA
Edyta
1 note · View note
grajekteam · 8 years
Text
Super tata
Mój tata jest moim najlepszym kumplem. Ma na imię Tomek i jest człowiekiem z żelaza. Dla mnie najważniejsza jest jego żelazna zasada, że ma zawsze dla mnie czas.
Tumblr media
Lubię się z nim bawić i wygłupiać. Od samego rana zaczynamy dokazywać już przy śniadaniu lecą nasze bujdy na resorach. Tak jak Złomek i Zygzak, moi ulubieńcy z bajki, sobie dyskutujemy z tatą. Mama mówi, że gadamy głupotki, ale śmieje się razem z nami. Nie ma to jak ściema z turbodoładowaniem!!! :)
Tumblr media
Tata ma mnóstwo pomysłów. Nauczył mnie jeździć na rowerze, ale ja na razie wolę jeździć z nim na holu. Taki wygodny jestem, w końcu takie prawo małolata.
Tumblr media
Często jeździmy z tatą na różne zawody. Kibicuję mu wtedy z całych sił.
Tumblr media
Na zloty starych samochodów jeździmy zawsze razem, zawsze jest wesoło. Krzyczę wtedy gazzzzzzzu bo jestem pilotem!
Tumblr media
Mój tata jest bardzo silny. Kiedy mama wypadła autem i zrobiła sobie krzywdę to nosił ją po schodach kilka miesięcy. Mnie też czasem nosi kiedy jestem zmęczony, albo mam focha.
Tumblr media
Niedawno powiększyła nam się rodzinka. Mam siostrę. Tata często wychodzi z nami na spacery. Pewnej niedzieli miał iść na trening rowerowy, ale nie poszedł. Powiedział mamie, że jednak zostaje w domu i zajmie się nami. Mama była zmęczona po nieprzespanej nocy bo Martynka czasem ryczy. Tata kazał mamie spać. Mama powiedziała, że to jeden z najpiękniejszych prezentów jakie kiedykolwiek dostała. Hmm a ja myślałem, że dziewczyny lubią dostawać wyłącznie kwiaty i czułe słówka ;)
Jak dorosnę chcę być taki jak mój tata.
Tumblr media
Mój tata jest teraz w szpitalu, trochę chorował ostatnio, ale ja wiem, że wrócą mu siły i sportowa energia.
Chcę Ci życzyć wszystkiego najlepszego tatulku!
Marcinek
1 note · View note
grajekteam · 8 years
Text
Nasze baby BUM!
Czekali i się doczekali. Ciążowe zawody zakończone 5 tygodni przed terminem. Przedwczesne zejście z trasy podyktowane wyższą koniecznością. Jednak najważniejsze, że nieprzewidziane okoliczności doprowadziły do szczęśliwego rozwiązania. Summa summarum ciążowa META zaliczona MARTYNKA jest już z nami!!!
Tumblr media
Ten przyśpieszony finisz był dla nas ogromnym zaskoczeniem i przysporzył sporo stresu. Od 30 tc utrzymywało się u mnie podwyższone ciśnienie tętnicze, jednak wszystko było pod kontrolą. Z dnia na dzień, przed samymi świętami wielkanocnymi, moje ciśnienie podskoczyło gwałtownie w górę i nie chciało zareagować na leki obniżające. Po spędzonej nocy w szpitalu gdy nadal wartość ciśnienia wynosiła 187 na 90 usłyszałam: konieczne cesarskie cieńcie. Jest to stan zagrażający pani zdrowiu i zdrowiu dziecka…Masz Ci los…To nie tak miało być. Tak bardzo chciałam, żeby i tym razem poród był naturalny. Nie było ortopedycznych przeciwwskazań, moje biodro z główką gwoździa śródszpikowego się na to godziło, ale życie napisało swój scenariusz. Strach mnie obleciał, w końcu cesarskie cięcie to operacja. Dodatkowo podwoiły się moje obawy bo teraz nie tylko bałam się o małą, ale i o siebie. Leżąc na bloku operacyjnym różne myśli kłębiły mi się w głowie. Nie minęły jeszcze dwa lata od wypadku, a tu kolejne znieczulenie, kolejne cięcie a do tego te przeraźliwie rozchulane ciśnienie tętnicze. Rany czy moje serducho to wytrzyma…Wytrzymało i jeszcze nie jedno pewnie wytrzyma ;) Jak zobaczyłam rozkrzyczaną Martynkę i usłyszałam, że dostała dyszkę w pierwszej ocenie APGAR to była dla mnie niesamowita radość i łzy szczęścia. Trzeba przyznać, że nasze maleństwo płuca to ma zdrowe bo Tomek czekając na korytarzu, też słyszał pierwsze okrzyki Martynki. Jej dzień dobry dla świata nie wytłumiły nawet potrójne drzwi. Wszystko rozegrało się w Wielki Piątek…z naszej pisanki wykluł się kurczaczek…mały, wielki cud :) Historia z happy endem w pełni do nas dotarła kiedy po 10 dniach wróciłyśmy do domu.
Tumblr media
Nie ma jak w domu! Przyjście na świat małego człowieczka sprawia, że dotychczasowy rytm dnia  jest mocno poprzekręcany. Taki maluszek, a tyle zamieszania wprowadza. Noce i dnie to radość przeplatana opiekuńczymi wyczynami. Zostając w konwencji zawodów, można by rzec, że to istny runmagedon. Organizatorzy takich imprez podają, że wyścig ten rzuca wyzwanie Twojej sprawności, sile, wytrzymałości i odporności psychicznej. Na trasie czeka na Ciebie mnóstwo niespodzianek, musisz dotrzeć do granicy swoich możliwości i ją przesunąć.  Cóż… mały ssaczek to słodziaczek kiedy śpi i nie płacze ;) Tak, każdy niemowlak jest wymagający, ale to dlatego, że całkowicie od nas zależny. W pierwszych tygodniach ogarnięcie wszystkiego to wyższa logistyka.  Wiem, wiem zabrzmiało groźnie zwłaszcza dla przyszłych rodziców, ale nic bardziej mylnego. To tylko jedna strona medalu, ta bardzo przyziemna. Tak naprawdę najwięcej trudu trzeba włożyć nie w opiekę nad niemowlakiem, ale w zmianę swojego myślenia i postrzegania nowej sytuacji. Grunt to całkowicie przestawić swoje nastawienie. Teraz jesteśmy DLA maluszka. Nasze przyzwyczajenia, wygody, plany, a nawet podstawowe potrzeby schodzą chwilowo na margines i trzeba to po prosu zaakceptować.
Kilka spostrzeżeń z trasy. Śniadanie można zjeść przecież w porze obiadu, a całodniowe paradowanie w pidżamie to nie grzech tylko pidżama party. Gdy dzidzia płacze to i czasem mama płacze, najlepiej się wtedy poprzytulać. Podstawą komunikacji niemowlę-rodzic jest intuicja tego większego. Od nieposprzątanego mieszkania jeszcze nikt nie umarł. Obiad z zamrażarki to też metoda na głoda. Jazda rowerem do pracy taty to też trening. Kiedy smoczek wypada i trzeba chwilę postać przy łóżeczku to w tym czasie mama może poćwiczyć nogi unosząc się na palcach taki element w ramach rehabilitacji. Migająca lampka rezerwy cierpliwości często się zapala i nie trzeba mieć o to żalu do siebie. Przyjąć za pewnik, że sensacje brzuszkowo-kolkowe maluszka miną, przyjdą zupełnie nowe. Kiedyś cała noc będzie przespana  itd. :) Idealnie gdy wszystko odbywa się w atmosferze spokoju…spokoju rodzica. Wszystkie ruchy dozwolone byle z troską i miłością tak potrzebną dziecku.
Potwierdzam są momenty kiedy zmęczenie, bezsilność i chaotyczne zabieganie dają się we znaki.  Zwłaszcza, że teraz dwa małoletnie m&m“sy  w domu.
Tumblr media
Godzina szósta rano, po przerywanej nocy córeczka nakarmiona i przebrana. Pół godziny usypiania, a tu nagle niezbyt donośne TRACH! Strzela moja kość w stawie skokowym, która budzi maluszka. Nie rozumiem skąd powszechne powiedzenie: śpi jak niemowlę?!? No dobrze czasem sen bywa twardy… Do przygotowania mamy tak wiele: śniadanie, uspokojenie maluszka, toaleta poranna rodziców i starszego m&m ’sa, a do tego jeszcze odprawa co i gdzie danego dnia zrobić, załatwić. Piszę mamy bo przecież baby-runmagedon to wyścig rodziców Edyta+Tomek. Trzeba wyprawić przedszkolaka na cały dzień przedszkolnych przygód, zebrać się do pracy. Niespodziewanie pada pytanie starszego synka: mamo, a kiedy wy z tatą umarniecie? Będę mógł wtedy wziąć waszą drukarkę?  Eh ta dziecięca szczerość, aż do bólu :) Takie pytania wymagają mądrej odpowiedzi nawet w gonitwie szalonego poranka. To kolejne wyzwanie rodziców, postarać się dostrzegać potrzeby wszystkich dzieci. Marcinek też potrzebuje oddzielnej uwagi, a nie tylko siostra, siostra. Teraz panuje u nas często podział na zadania w podgrupach: dziewczyny i chłopaki, ale każdego dnia udaje nam się zebrać razem, pogadać i pouśmiechać do siebie.
Tumblr media
Jaka jest druga strona medalu z napisem „baby BUM”?  Jest, jest i to bardzo dla nas wyjątkowa. Ta strona nadaje słowu kocham najpełniejszy kształt. Dzieci swoją obecnością i radością wypełniają domową przestrzeń, ale wypełniają również  nas. Rodzicielstwo to różne momenty czasem trudne, nigdy nie nudne, a często piękne i wesołe. Życiowa rola mamy i taty daje poczucie sensu i uczy, że bezinteresowne bycie „dla” jest wartością samą w sobie. Najpiękniejszą nagrodą staje się szczery uśmiech lub błysk w oku malucha.
Jesteśmy rodzicami to brzmi dumnie :)
Edyta i Tomek
1 note · View note
grajekteam · 9 years
Text
W oczekiwaniu na dziecko
Tumblr media
To już osiem  miesięcy, a właściwie siedem od kiedy wiemy, że na świecie pojawi się nowy człowieczek grajeczek.
Ten czas był i nadal jest dla nas,  kolejną lekcją życiowej pokory.  Ciąża, a głównie jej powypadkowe okoliczności zdrowotne  sprawiają, że wiele spraw mija się z medycznym,  książkowym wzorcem przypadku.  Uff jak dobrze, że mdłości ustąpiły książkowo w drugim trymestrze ;)
Początki…Mój ortopeda, świetny lekarz, a do tego pogodny człowiek skwitował mój stan: no cóż jest to ciąża nielegalna bo przecież w trakcie leczenia. Jednak jego humorystyczne podejście  było dla nas rozładowaniem powagi sytuacji.  Ginekolożka dobrze mi znana z pierwszej ciąży, bardzo jasno zarysowała temat mówiąc o zagrożeniach, ale w tym wszystkim z dużym przekonaniem i optymizmem stwierdziła, że źle nie jest, a do tego jest jeszcze wola Najwyższego, która nie raz utarła nosa medycznym prognozom.
Takie były fakty. Często skupiając się wyłącznie na faktach i na rozumowym ogarnięciu sytuacji, człowieka dopada przerażenie. Lęk i niepokój stają się dominującym uczuciem. Takie były początki, zresztą pisałam już o myślach, które jak wzburzone morze…Spokój przyszedł z czasem. Jaka jest odpowiedź na pytanie czy wszystko dobrze się skończy??? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, w żadnych okolicznościach życiowych nawet tych idealnych. Gdy na coś czekamy pozostaje dobrze się nastawić, uzbroić w pozytywne myślenie i z ufnością przybraną w uśmiech pokonywać kolejne etapy. Wiecie, to naprawdę działa! :)
Tumblr media
Kulawa ciężarówka wdrapując się na czwarte piętro przypomina parowóz.
Jasne, że czasem w czekanie wskakuje bezsilność, bo w codzienności tak wiele się dzieje. U nas też się podziało. Mój stan wymagał kilku interwencji specjalistycznych. Nie będę się wdawać w szczegóły, ale udało się wszystko na bieżąco wyprostować  i nadal się udaje. Byłam też przez chwilę, znów Julią na balkonie, a właściwie chodzącą z balkonikiem. Moje nogi się buntują. Do tego wszyscy domownicy spędzili sporą część zimy na chorowaniu, a ostatnio dołączył się kot u którego zdiagnozowano cukrzycę. Czasem w tym wszystkim brakuje nam siły również na trzymanie kuli w ręce ;)
Lekcja jaką otrzymaliśmy od życia CZEKANIE = DZIAŁANIE, a nie zamartwianie! Jeśli czekasz na to co dla Ciebie ważne, to każdego dnia działaj z wiarą, że wszystko dobrze się skończy. Idź do celu w zgodzie z tym co daje życie.
Działamy! Moje działanie jest o tyle trudne bo mało w nim aktywności. Dużo odpoczywam, trochę ćwiczę, biorę leki.  Pichcę obiady i przytulam codzienność. Przyszykowałam też kącik i wyprawkę dla Martynki. Oczywiście przy wsparciu rodzinnego teamu!
Tumblr media
Wszystko gotowe. Ostatnia prosta w oczekiwaniu na Martynkę. Miło popatrzeć na ten przytulny kącik.
Ostatnio obejrzałam bardzo poruszający film Chemia. Film oparty na faktach życia wspaniałej kobiety Magdy Prokopowicz. Magda przez całą ciążę była pacjentką onkologiczną i poddawała się chemioterapii. Było to bardzo pionierskie rozwiązanie na skalę światową. Ogromna determinacja kobiety i jej męża sprawiła, że do leczenia doszło. Urodziła zdrowego synka. Założyła fundację Rak n Roll, aby wspierać innych chorych.  Magda zmagała się z chorobą 8 lat i odeszła…ale myślę, że na przekór wszystkiemu co ją spotkało wiele wygrała bo zamieniła czekanie w działanie. Takie historie uczą jak żyć. Cytat promujący film jest według mnie ładnym przesłaniem i zadaniem domowym dla nas wszystkich :)
Tumblr media
Edyta
1 note · View note
grajekteam · 9 years
Text
Kilka wspomnień z 2015r.
Rok 2015 przeszedł do archiwum wspomnień. Dla nas był to intensywny czas. Wiele dobrego się wydarzyło. Zdjęcie z choinką to życiowa pętla, która jest najtrafniejszym porównaniem i podsumowaniem najważniejszych wydarzeń.
Tumblr media
Znajdź trzy różnice w faktach ;-)
Systematyczna rehabilitacja przyniosła efekty, wiosną zrobiłam pierwszy samodzielny krok, a latem mogłam odrzucić kule na krótkich dystansach. Wiele pracy mnie to kosztowało. Udało się bo miałam wspaniałe wsparcie. Doping moich chłopaków był bezcenny. Marcinek mnie upominał jak chciałam odpuścić jakieś ćwiczenie. Mama ćwicz! Od wypadku jest ze mną również  Viola moja rehabilitantka, która w warunkach domowych realizuje ze mną „program naprawczy” nie tylko nóg, ale i głowy nastrajając na dostrzeganie nawet niewielkiej poprawy mojego stanu. Boli i ma boleć, jakie te blizny są ładne, niezły czworogłowy i pośladkowy, super zgięcie, jest dobrze, no ślicznie… często słyszałam słowa motywacji wszystko w wesołej atmosferze. Dzięki Viola! :)
Tumblr media
Tak jest dobrze chodzę! Jestem kulawą ciężarówką, która dobrze rokuje ortopedycznie, czego chcieć więcej. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem pod koniec roku kolejne operacje usuwanie zespoleń i korekcja dysfunkcji lewej nogi.
Każdy żyje tak jak umie i każdy w chwilach trudnych radzi sobie tak jak najlepiej potrafi. Dla nas sposobem na przetrwanie było nie odpuszczać tego co ważne, czyli na sportowo. Grajek Team pomimo ograniczeń ruszył na biegowe, triatlonowe i rowerowe  trasy. Udało się w 2015r. wystartować w dwóch biegach na wózku, które były dla nas szalenie odjechanym pomysłem, który dostarczył wiele pozytywnych emocji, znajomości i energii. Tomek nadal podtrzymywał treningi, choć nie tak intensywne, bo w związku z moją niesprawnością miał więcej aktywności typu domowe obowiązki. Jednak udało się i wziął udział w trzech triatlonach w serii Silesiaman i Radłowie. Najważniejszy okazał się start w Tour de Pologne Amatorów. Tam uzyskał świetny czas 1:15 i przyjechał nakręcony z apetytem na więcej rowerowych startów. W związku z planowanym powiększeniem grajkowego teamu, jedyne pewne sportowe wyzwanie Tomka, które przyjął  na rok 2016 to powrót na trasę TdP i skok do pierwszej setki. Spekulując należy poprawić się o jakieś 7min na tej trasie. Dajesz, dajesz Tomek!!!!
Tumblr media
Tandem to pomysł Tomka. Wymyślił on, że skoro mogę kręcić na rowerze stacjonarnym w ramach rehabilitacji, ale nie mogę brać na siebie dużych obciążeń,  rower z dwiema korbami będzie rozwiązaniem. Wtedy ruszymy w plener,  a on weźmie na siebie mocniejsze podjazdy. Zgoda ortopedy oznaczała realizację projektu. Każdy element roweru został dobrany z dużą precyzją pod mój wymiar i moje możliwości.  Każda śrubka w naszym tandemie została przykręcona w naszym salonie. Dzięki temu wiem, że jak Tomek mówi o widelcu to nie ma na myśli kuchennego wyposażenia tylko rowerową część ;) Dokupiliśmy też trail-gator, hol dzięki któremu do tandemu podpinamy dziecięcy rowerek. Nasze wycieczki rowerowe dostarczyły wielu pięknych widoków i były rewelacyjnym uzupełnieniem mojej rehabilitacji. Wrażeń było co niemiara bo jazda razem takim sprzętem to spore wyzwanie. Tegoroczne wakacje pewnie też będą rowerowe, a w przyszłości planujemy zamontować dodatkowy fotelik dziecięcy na kierownicy lub bagażniku :)
Tumblr media
Nasze roczne blogowanie przyjęło formę dziennika i wpisy dotyczą istotnych zdarzeń z naszego życia i przemyśleń z nimi związanych. Pierwotny zamysł był inny. Miało być poruszonych więcej tematów o codzienności, częstotliwość wpisów miała być bardziej  regularna, więcej Tomka…Jednak na obecnym naszym życiowym etapie sam fakt, że już przez rok  tu co jakiś czas klikamy, jest sporym sukcesem.  To co udało się uzyskać jest to najwłaściwsza formuła dla nas, a i cieszy nas fakt, że są czytelnicy i sympatycy. Dlatego blogujemy dalej!
Główny plan na ROK 2016  to szczęśliwie doczekać rozwiązania związanego z powiększeniem Grajek Team. Ogarnąć nową domową sytuację i cieszyć się razem  tym co jest. Szukać możliwość do coraz częstszych aktywności. Konsekwentnie działać. Nie poddawać się w chwilach słabości i z nadzieją patrzeć w przyszłość, a z uśmiechem na tu i teraz!!! :-)
Wszystkiego co dobre w Nowym Roku. Tak po prostu!!! Życzy GRAJEK TEAM
Tumblr media
PS. Odpowiedź do pierwszej zagadki pt. Choinka: stoję, ciąża i białe ściany :)
1 note · View note
grajekteam · 9 years
Text
KULAWA CIĘŻARÓWKA
Cisza na blogu, a w życiu tak wiele się dzieje. Nadszedł moment, że poukładałam myśli i mogę ze spokojem napisać o wydarzeniach ostatnich miesięcy.  Grajek Team rośnie w siłę, jesteśmy na półmetku tych jakże nieprzewidywalnych ciążowych zawodów. Zwycięstwo to szczęśliwe rozwiązanie :-)
Tumblr media
Życie przynosi również dobre niespodzianki. Narodziny dziecka to zawsze piękny moment. Sama zapowiedź jego przyjścia to radość. Cóż to była za radoch w przededniu naszej V rocznicy ślubu dowiedzieć się, że rodzinka się powiększy! :-) Jednak nie jest łatwo o radosne wyczekiwanie w zagmatwanych okolicznościach dnia codziennego. Moja zdrowotna sytuacja przyniosła wiele obaw i trudności. Pierwszy trymestr to typowe ciążowe rewelacje, gdzie mdłości, przeplatane płaczliwością starałam się przesypiać bo zmęczenie mocno upominało się o swoje.  Do tego pierwsze obawy, chyba każdej kobiety w początkowej ciąży, zupełnie naturalne i niepotrzebne. Są to: ale ja wypiłam 2 kieliszki wina, w moim przypadku na imieninach teścia. Tylko, że ja miałam jeszcze kilka innych  ALE: 8 zdjęć rentgenowskich przed operacją usunięcia zespoleń w lewej nodze, operacja w pełnej narkozie, liczne kroplówki i leki przeciwbólowe. Nie wiedziałam, że już nie jestem sama…Nowe życie zawalczyło o siebie w takich warunkach. Miałam do siebie żal. Każda mama chce dla swojego dziecka wszystkiego co najlepsze. To dotyczy się również życia płodowego, a ja i mój organizm był wycieńczony wielomiesięcznym powrotem do zdrowia i sprawności. Na starcie funduję człowieczkowi już  takie wyzwanie. Moje myśli jak wzburzone morze odbierały spokój, a dookoła słyszałam, tyle już przeszłaś to i teraz dasz radę. Tak jakbym miała dostęp do nieograniczonych pokładów wewnętrznej siły człowieka. Odezwał się jednak mój dystans do świata i do mojej sytuacji. Tak wiele już przeszłam, a raczej przekuśtykałam. Nie ma wyjścia trzeba podjąć wyzwanie kulawej ciężarówki, tak siebie nazywam ;-)
Tumblr media
Kiedy doszłam do siebie po ostatniej operacji, a trwało to około miesiąca, dużo spacerowałam. Moje wyprawy z kijkami były coraz dłuższe, ładna wrześniowa pogoda sprzyjała wędrówkom, lubiłam te momenty. Całkiem nieźle mi szło, nogi były coraz silniejsze i sprawniejsze. Spacerując wówczas już wiedziałam o ciąży i czułam, że mam kontrolę przede wszystkim nad myślami pełnymi obaw. Do tego wszystkiego dochodziło pytanie co z kolejnymi dwoma operacjami lewej nogi, które planowane były jeszcze na ten rok, ich przesunięcie oznacza utrwalenie się dysfunkcji. Moja lewa noga sprawna jest w 50%. Opuściłam się w ćwiczeniach i rehabilitacji. Treningi wykonywałam sporadycznie i z niską intensywnością po prostu mi się nie chciało, nie miałam siły, a obecnie już niewiele mogę. Musieliśmy odwołać nasz październikowy wyjazd do Toskanii. Punktem programu maił być start Tomka w wyścigu klasycznych rowerów Eroica. Miały to być nasze upragnione długie wakacje. W zeszłym roku przez wypadek nigdzie nie byliśmy. Usłyszeliśmy od pani ginekolog: jest to ciąża wysokiego ryzyka! Taka medyczna przestroga ze względu na osłabiony organizm, a także ze względu na doświadczenia z pierwszej zagrożonej ciąży z Marcinkiem, który chciał przyjść na świat już w 6 miesiącu. Takie mam anatomiczne skłonności, więc należy uważać podwójnie i chuchać na zimne. Dobrze,  w przyszłym roku pojedziemy we czwórkę! Na zachętę wieczór w stylu włoskim ;-)
Tumblr media
Są momenty kiedy życie nas przerasta, wtedy jednak też trzeba przejąć odpowiedzialność za nie. Jak zawsze mamy wybór. Odrzuciłam medyczny termin i nazwalam mój stan ciążą szczególnej ostrożności. To mnie pozytywnie nastraja. Pokornie słucham zaleceń.  Jednak niczego nie da się przewidzieć.  Końcem listopada byłam kilka dni w szpitalu na patologii ciąży, bo przeziębienie z uporczywym kaszlem i osłabieniem doprowadziło do groźnej dla dziecka sytuacji. Dostałam antybiotyk. Wyniki krwi nadal nie są zadowalające… Borykam się też z bólami lewej nogi, która pełna metali jest osłabiona mięśniowo na skutek braku intensywnych  ćwiczeń. Chodzenie po schodach krokiem dostawnym i na dłuższych dystansach staje się trudne. Na razie tylko 5 kilo na plusie i urocza brzuszkietka, hmm jak nogi przyjmą kolejne kilogramy…? Takie są fakty z życia kulawej ciężarówki.  Grajek Team staje na wysokości zadania i razem radzimy sobie z kuśtykającym tempem i sytuacjami. Spokojnie!!! Życie to sinusoida, w tym wszystkim też bywają wesołe i mile chwile, które dostrzegamy każdego dnia. To jest klucz, żeby widzieć ich jak najwięcej, bo jak ktoś powiedział „uśmiech to taka krzywa, która wszystko prostuje”
Tumblr media
Mimo wszystko ze szczególną ostrożnością całą trójką czekamy na Martynkę, która podczas ostatniej wizyty dała znać, że ma się dobrze i że wszystko u niej ok!!! To jest najwspanialsza optymistyczna pointa :-) <3
Edyta
0 notes