#umarłbym
Explore tagged Tumblr posts
Text
Nimona Polish Dub
I just watched Nimona (2023) with Polish dubbing. AND BOYYYYYYYYYYYY am I in love with it. So you know how polish there is not really a standirized way to address yourself or others in a non-gendered kind of way. Example:
english - m/f/nb "I would die."
polish - m "Umarłbym." - f "Umarłabym." - nb "Umarłobym" which unlike using they in english sounds very wrong to a native Polish speaker because using the nb "-o" ending from "Umarło." which means "It died." and is practicly only used when referring to things and strangly babies, infants, and kids.
So when I heard Nimona say "Umarłobym." right after using "...jestem wolny." where "wolny" is masculine, I was in seventh heaven. That is like enby representation in POLISH dubed movie. They didn't cut it with dubbing. They left it there, they could have, but they didn't.
This is like very good for future enby people in Poland using the "Nijaki" type (I know it sounds like a pokemon type) when referring to themself and to others.
Edit. So I rewatched that scene in English, and my stupid poo poo brain realized that it's not gendered in the English version at all. So the Polish translators fucking added the masculine to feminine to enby type changing.
#nimona#nimona film#nimona netflix#nimona 2023#polish dub#enby#genderfluid#nonbinary#non bianry#agender#genderqueer#gender fluid
230 notes
·
View notes
Text
Możesz mówić co chcesz ponieważ umarłbym dla ciebie
22 notes
·
View notes
Text
Daydream / Wetdream / Nightmare
by Saint Motel
youtube
To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach
Wiesz, umarłbym szczęśliwym człowiekiem Gdybym mógł być z tobą Za tymi oczami Wierzę, że fantazje mogą stać się prawdą
To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach
Znajdę czas, aby być człowiekiem Z którym chciałbyś rozwiać W marzeniach, wydaje się, że mogę być Kimkolwiek chciałbyś, abym był, och
To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach To jest w jonach, w jonach, w jonach, w jonach
Kochaj mnie, obejmij mnie Spotkaj się ze mną na przedtakcie Trzymaj mnie za rękę Powiedz mi, że jestem twój Zabierz mnie do ziemi obiecanej
(nucenie)
Premienie słońca Blask księżyca Twoje dłonie w moich snach Trzymaj mnie mocno Nigdy nie puszczaj Ziemia obiecana, tam odejdziemy
(nucenie)
Dom jest tam gdzie serce Tam gdzie dzieciaki z sąsiedztwa Wtedy, gdy jeszcze urzywaliśmy naszych pełnych imion Słodka, słodka ciekawość Zaprowadź mnie na tą ulicę Proszę, niech to nie odchodzi
Nie budźmy się, buźmy się, buźmy się
Tutaj możemy robić to co chcemy Och, żyć wolni Tak dzień za dniem Słodka, słodka ciekawość Zaprowadź mnie na tą ulicę Proszę, niech to nie odchodzi
Nie budźmy się, buźmy się, buźmy się Nie budźmy się, buźmy się, buźmy się Nie budźmy się, buźmy się, buźmy się
It's in the ions, ions, ions, ions It's in the ions, ions, ions, ions It's in the ions, ions, ions, ions
Well, I can die a happy man If I could be with you Behind these eyes I believe fantasies can come true
It's in the ions, ions, ions, ions It's in the ions, ions, ions, ions
Find the time to be the man That you like to talk to In dreams, it seems that I can be Anyone you want me to, oh
It's in the ions, ions, ions, ions It's in the ions, ions, ions, ions
Love me, hold me Find me, on the off-beat Hold my hand Say I'm your man Take me down to the promised land
Oh, woah Ah, ah Oh, woah Ah, ah
Sunlight Moonbeams Your hands inside my dreams Hold me close Never let go Promised land, and away we go
Oh, woah Ah, ah Oh, woah Ah, ah
Oh, woah Ah, ah Oh, woah Ah, ah
Home is where the heart is Down by the neighbor kids Back where we use our given names Sweet, sweet curiosity Led me to this here street Please don't make this go away
Don't Wake up Wake up Wake up
Here, we can do as we please Whoa, living free Oh, take a day by day Sweet, sweet curiosity Led me to this here street Please don't make this go away
Don't Wake up Wake up Wake up
Don't Wake up Wake up Wake up
Don't Wake up Wake up Wake up
9 notes
·
View notes
Text
Zastanawiałem się kiedyś, jak to jest?
Leżałem w tym samym miejscu, gdzie leżę teraz.
Obecnie doświadczyłem wszystkiego i wiem.
Leżę tu i już nie zastanawiam się.
Przepełnia mnie głód życia.
Kiedyś umarłbym za to, czego nie miałem.
Dziś skory byłbym odejść za przeszłość.
Oba przypadki zdają się być tożsame.
Niekoniecznie odpowiednie, wśród szelestu codziennych rozterek, podczas przemierzania indywidualnej drogi, ogarniętej różnej maści lękami, przysłaniającymi barwne potoki pozytywnych zdarzeń.
I chuj.
3 notes
·
View notes
Text
Ciężko mi żyć z fobią społeczną…
Boję się ludzi, stresuje mnie ich wzrok, rozmowa przy tłumie…
Nie chodzę do sklepów, omijam lokale, nie cierpię fryzjerów i innych usług gdzie muszę widzieć się z ludźmi…
Ciężko się z tym żyje… zapisałem się na studia online i przetrwałem 1,5 roku ale gdy miałem jeździć na stacjonarne zjazdy poddałem się… to było dla mnie ciężkie… ludzie tego nie rozumieją. Ciągle dostaje pytania i oceny, że jestem głupi, że zrezygnowałem ale to nie było proste… umarłbym ze stresu…
Ciężko mi, powoli się poddaje, życie mnie męczy
~pp
#tęsknota#przyjaźń#cierpienie#lęk#lęk przed stratą#lęki i fobie#myśli#natłok myśli#po polsku#anioł#introvert#introversion
1 note
·
View note
Text
"Dzień dobry, witaj ponownie, pozwól, że się rozgoszczę, bo dawno mnie tu nie było." Tumblr został nowoczesnym miejscem dla mikroblogerów tworzących jakościowy kontent, po śmiertelnych detronizacjach poprzedników i ja tu spędzałem wiele godzin w czasie studiów malarskich na ASP w Warszawie, które były tak zaplanowane i zaprojektowane, jak przeglądarka sieciowa na Amigę. Wspaniałe czasy, tylko nudne w chuj, umarłbym na zdziadzienie, gdyby nie znajomi, dramy, oraz Tumblr <3 Miejscami alternatywnymi do niego w tamtym czasie był Facebook, Nasza Klasa, Grono, w którym już od dawna wiało sandałem, oraz Wordpressy i Bloggery, jak ktoś lubił nudno i żmudno. Jak się nie uczyłeś angielskiego, to w przysłowiowej, internetowej, dupie się było i widziało się to, co się tam widuje. Aktualnie wszystkiego jest wszędzie od groma i jeszcze trochę. Jednak są dwa takie miejsca w sieci, gdzie nie zamierzam nawet odrobiny energii włożyć już nigdy, tak mi dopomóż mój przyjacielu. Pierwszym jest pierwszy przeze mnie wymienionym drugim jest jeszcze przeze mnie nie wymieniony.
Tak w wymienionym, jak i niewymienionym, do załatwienia mam ostatni projekt, pożegnalny i lecę szczęśliwy, w kierunku "byle zdala". Także przejdę do meritum, ale zanim to zrobię napiszę o tych dwóch miejscach, po krótce bez rozciągliwości, co sądzę. Facebook od początku był tani, kopiujący, o niskiej wartości, bo w genezie ma obśmiewanie ludzi, porównywanie ich avatarów, oraz namawianie otoczenia do robienia tego samego. O śledzeniu i podglądaniu nie mówiąc. Po swoich narodzinach rozmazywał się po ścianach internetu, próbując zniwelować swój zapach. Jakieś gry, jakieś zabawy, quizy, "puszka pandory", ogólnie żenada i smród, bo jak ocieplasz wizerunek sraki, to już to nie jest sraka, tylko ciepła się sraka, ale do brzegu! W Polsce to szło, jak alkohol (btw. przestańcie pić niezdrowe napoje!) i Facebook z łatwością wyssał ludzi z Naszej Klasy, Grona, czy co tam jeszcze było. Nie mieli szans nawet się niczego złapać. Chyba, że wrośli tam, jak pleśń. To dziadostwo ciężko zedrzeć, nie ma mowy o ssaniu. Potem w 2012 roku zassał Instagram wraz z trzydziestoma milionami użytkowników ciosem miliarda dolarów. Teraz wraz z truchłem Ig trwają w miłosnym uścisku swych ust. W pozycji "sześć na dziewięć". Pojąc się wzajemnie gorącymi strumieniami metadanych, wirując, jak Yin i Yang, tylko w tym przypadku kolory to niebieski i różowy, chociaż, gdy się dobrze przyjrzeć to brązowy ciemny i brązowy jasny. Dalej gówna nie dotykam, bo mi się przypomniało, że mam pracę do zrobienia! Fajnie, że tu jestem. Jak znajdę swój stary tambler ;) to od razu go wkleję, abyśmy mogli sobie razem pooglądać, co ja tam robiłem. Trochę się poznamy. Pozdrawiam Was i Tumblr! #backtotumblr #whatisnewhere #hello #howdy #polski #językpolski #adhdnawolności, ale po angielsku też się da ;)
0 notes
Text
Psalm na dwa głosy
— Czym byłbym, gdyby nie Boże miłosierdzie?
— Czym byłabym, gdyby nie Boża sprawiedliwość?
— Byłbym jak drzewo bezlistne,
— byłabym jak łąka bez kwiatów.
— Gdzie byłbym, gdyby nie Boże oświecenie?
— Gdzie byłabym, gdyby nie Boża światłość?
— Byłbym jak osioł zdziczały,
— byłabym jak owca zgubiona.
— Co zrobiłbym bez Bożej miłości?
— Co zrobiłabym bez Bożej łaski?
— Umarłbym w słońcu pustyni,
— zginęłabym w chłodzie nocy.
— Co spotkałoby mnie bez Bożej litości?
— Co spotkałoby mnie bez Bożej przyjaźni?
— W progu witałyby mnie choroby,
— za drzwiami czekałaby śmierć.
— Co stałoby się ze mną bez Bożej opieki?
— Co stałoby się ze mną bez Bożego pocieszenia?
— Mój dom zawaliłby się i przepadł,
— nieszczęścia spadłyby mi na głowę.
— Dokąd udałbym się bez Bożych wskazówek?
— Dokąd poszłabym bez Bożej drogi?
— Błądziłbym po bezkresnych równinach,
— zgubiłabym się na manowcach.
— Co uczyniłbym, gdyby nie Bóg?
— Co uczyniłabym bez Boga?
— Moje życie skończyłoby się
— i nigdy by go nie było.
— Czym byłbym, gdyby nie Boże miłosierdzie?
— Czym byłabym, gdyby nie Boża miłość?
— Byłbym jak drzewo bezlistne,
— byłabym jak łąka bez kwiatów.
1 note
·
View note
Text
ja kiedy ktoś polubi mój post: Umarłbym dla ciebie
0 notes
Text
@szkieleton umarłbym??? Fuckkkk
I just found out about this amazing Yu-Gi-Oh Christmas sweater.
https://www.merchoid.com/yu-gi-oh-ugly-christmas-sweater-jumper/
I feel like the biggest challenge would be explaining the concept of Christmas to Yami Yugi, and trying to stop Yami Bakura from stealing it. XD
133 notes
·
View notes
Text
‘Act of Killing’
Teatr: Teatr w Krakowie - im. Juliusza Słowackiego
Reżyseria: Jan Klata
Klata adaptuje na scenie Teatru Słowackiego w Krakowie głośny film „Scena Zbrodni” Oppenheimera, który sam w sobie jest przedsięwzięciem, które w moim odczuciu balansuje na granicy etyczności, bo reżyser oddaje głos nie ofiarom czystek w Indonezji, a oprawcom i gangsterom. Pozwala im zrekonstruować to, jak mordowali rodaków pod pretekstem tępienia komunizmu. Film jest naprawdę przerażającym zapisem odczłowieczonej zbrodni, pozbawionej skrupułów i jakichkolwiek wyrzutów sumienia; oprawcy w trakcie rekonstrukcji posuwają się w kreowaniu okrucieństwa poza jakiekolwiek przyjęte normy – traktują siebie jako swoistych bohaterów, których ofiary dziękują im za pozbawienie życia; dywagują także na temat tego, czy pokazali odpowiedni poziom przemocy, ale nie ze strachu, że zostaną odebrani jako potwory, tylko po to, by oddać jak najatrakcyjniej to, co zrobili. Mając materiał źródłowy balansujący na granicy trzeba naprawdę uważać, żeby nie przesadzić i tutaj chyba właśnie nie do końca udało się tego dopilnować.
Klata z zespołem idzie dosyć wiernie za treścią filmu, stosując odpowiednie cięcia, żeby zmieścić się w dwóch godzinach z całym materiałem. Bardzo ciężko słucha się o wszystkich zbrodniach, do których doszło w Indonezji za przyzwoleniem rządzących tam polityków: o tym jak głównym problemem przy odbieraniu życia było to, aby nie nabrudzić za bardzo, bo sprzątanie było męczące oraz o tym, z jaką lekkością oprawcy opowiadają co robili i jak bardzo nie mają wyrzutów sumienia. Ten aspekt spektaklu wywarł na mnie duże wrażenie – to, jaki ciężar kładzie na nas skala okrucieństwa, jak mocno czujemy się nią przytłoczeni. Dodatkowo interakcje z widzami potęgują uczucie zaszczucia; momenty, w których aktorzy zmuszają widownię do odgrywania roli oprawców i ofiar z płonącej wioski albo zbierają datki na swoją bojówkę młodzieżową siłą wymuszając pieniądze od jednego widza, bijąc go po twarzy (gdyby nie fakt, że w okolicach premiery odbyła się już potężna inba o bitego widza i wiedziałem, że jest to podstawiona osoba to umarłbym jeszcze bardziej niż umarłem w trakcie. Mimo świadomości, że nie jest to przypadkowa osoba, nadal poczułem paraliżującą panikę).
Jednak po 30-40 minutach dochodzimy do ściany, bo najwyraźniej cały pomysł Klaty na spektakl się skończył. Przez pozostały nam czas będziemy już tylko oglądać mnożenie okrucieństwa dla samego okrucieństwa. Dla samego potwierdzania, jak wstrętni i makabryczni bez powodu mogą być ludzie. Czekałem z nadzieją na puentę tego spektaklu, która może uzasadni jakoś, dlaczego trwało to wszystko aż 2 godziny, ale puenty nie było. Okazało się, że twórca jedynie chciał nas zalać całym tym ludzkim zohydzeniem.
Dopatruję się też tutaj swego rodzaju analogii do sytuacji w Polsce: wydaje mi się, że Klata stara się ostrzegać nas przez władzą, która za pomocą ideologicznych bojówek rozwiązuje swoje problemy z niewygodnymi obywatelami, żeby w teorii mieć czyste ręce, oraz przed władzą flirtującą z nacjonalistami. Jednak te tezy są ciut nieświeże i mam nadzieję, że dopatruję się ich tutaj trochę na wyrost. Smutno by mi było, gdyby okazały się one prawdą, bo znaczyłoby to ni mniej ni więcej, że Klata traci swoją przenikliwość i młodzieńczy sznyt za który uwielbiałem jego starsze spektakle.
Tytaniczna prace wykonują za to aktorzy i chociażby dla nich warto było iść na „Act of Killing”. Jan Peszek to klasa sama w sobie i fantastycznie było go zobaczyć kolejny raz na scenie. Jak zawsze dostarczył maksimum, niech nam żyje tysiąc lat, bo aktora takiego kalibru naprawdę ciężko już znaleźć.
Dodatkowo, ogromne wrażenie zrobił na mnie Marcin Kalisz – doskonały. Przerysowany wtedy, kiedy trzeba, przerażający, kiedy tego wymaga sytuacja. Nie sposób oderwać od niego oczu, świetna rola (aż przypomniał mi się doskonały ”Agamemnon” w Teatrze Słowackiego, w którym Kalisz gra główną i jedyną rolę w monodramie. Aż chyba muszę iść kolejny raz, żeby sobie popatrzeć jak diabelnie zdolny z niego aktor).
Na temat scenografii, światła czy muzyki nie będę się wypowiadał, bo w sumie nie ma o czym mówić. Każdy z tych elementów był doskonale żaden. Jeśli taki był cel to spoko, a jeśli nie to przykro mi, bo Justyna Łagowska robiła naprawdę wspaniałe przestrzenie, na przykład do „Króla Leara” Klaty albo „Szewców” Justyny Sobczak.
Zbierając całe to moje narzekanie w jakieś zwięzłe podsumowanie – mocno się rozczarowałem tym, co pokazał nam Jan Klata; kiedyś miałem go za twórcę świeżego, mocno rezonującego z tym, co się dzieje, a tutaj mam wrażenie, że wkradają się pierwsze oznaki starzenia się. Jednak nadal mam nadzieję, że pokaże nam jeszcze kiedyś, że to przejściowy etap. Na „Act of Killing” warto było pójść, żeby zobaczyć, że ktoś uznał, że idealnym pomysłem będzie użycie w scenografii około 12 wiatraków sufitowych tylko po to, aby w jednej scenie zjechały do poziomu podłogi i przegoniły dym sceniczny wpuszczony minutę wcześniej. Gdybym przyznawał nagrodę dla najbardziej spektakularnych wiatraków, to te na pewno znalazłyby się na podium.
Pomijając całe początkowe napięcie i strach, wyszedłem z teatru dość obojętny, a to chyba nie za dobrze, gdy spektakl opowiada o ogromnym zbiorowym mordzie. Tylko nie do końca wiem, czy problem tkwi we mnie czy w spektaklu. Nigdy się nie dowiemy.
0 notes
Text
Rapgame from Katowice 🇵🇱
youtube
Til Valhall/Tekst
Każdy dzień należy zacząć od umierania
Umarłbym bez wahania
Gdyby nie przeklęta życia wola
Już dawno bym skonał Emil Cioran
Lecz obdarował mnie nią system
Wgrał na środowisko w mym umyśle
Jeden bug i jak bańka prysnę
Jeden bóg ale ten sam trud
Każdy dzień należy zaczynać bólem
Powiedz jak się dziś czujesz
Chciałbym czuć się w możliwy do nazwania sposób
Więc jak każda z osób
Wynajduję sobie numerF33 proponuję
Psychoterapia i psychotropy
Zostawiam za sobą jak zwierzyna tropy
A sam nie pamiętam dat i godzin
Kompresuję dane od chwili narodzin
Dawno przestałem indeksować pliki
To zbędne nawyki storage capacity
Mam wysoki trend przyrostu
Czuję do siebie wstręt tak po prostu
Muszę zwolnić przestrzeń w głowie
Bo w zalewie danych mój rozsądek tonie
Nieuporządkowany tkwię w nolensum
Nie widząc sensu w rytmie podtekstów
Dyktowanych przez świat
Zdaje się że dziś miałem wstać no i egzystować
Potem zamknąć oczy i od nowa
Pętla warunkowa
Miałem wypełnić jakiś plan
Ale dziś pozostaje mi tylko scheduled down
Życie to chwilowa przerwa w nieistnieniu
Minie w oka mgnieniu a te oko jest olbrzyma
Który trzyma nas we wnękach własnego uniwersum
Które stworzył w swojej głowie w poszukiwaniu sensu
Lecę w dal znasz ten stan
Lecę w dal Til Valhall
Ponad myśli Czarny Staw
Zwiększam Comfort Buff
Podziwiając sufit gwiazd
Wypuszczam z rąk świadomości miecz
Chcę tylko przelewać się jak ciecz
Umysłem rozbijać się o brzeg stale
Ale znów wygejdżowałem
Tak naprawdę leżę z podciętą wolą
Czuję się brudny takie biolo
Jestem lepki i pocę się wstydem
Przed jakimś nieistniejącym bytem
Odczuwam dyskomforta wszystko przyspiesza
Stun effect każdy odlicza do zera
Pod presją jak pod parasolem
Chciałbym zaznać deszczu ale się boję
Stroję chemią swoje nastroje
Łagodzę nią lęki i niepokoje
Wirują pokoje bo skręca mózgowe zwoje
W przeciwdeszczowy pokrowiec
Alchemia pakuje mnie do środka
Okres półtrwania a życie w półśrodkach
Nigdy do końca ale zawsze przed siebie
Bo ktoś nam wmówił że tak właśnie lepiej
Kariera od zera do ujemnej wartości
W pociągu do przyjemności i godności
Utraty dostałem etat więc
Mogę brać życie ale na raty
Obliczam straty wyliczam błędy
Mnożę porażki i dzielę nerwy
Zbieram ich kłęby i tak bez przerwy
Człowiek niewymierny a utwór jak życie
Bez puenty
0 notes
Quote
Gdybym miał zdrowy rozsądek, poderżnąłbym sobie gardło albo skulił się i umarł.
Get Scared - Sarcasm
#po polsku#angielski utwór#cytat z piosenki#cytat#piosenka#umarłbym#umrzeć#samobójstwo#zdrowy rozsądek#pociąć się#pociąłbym się#rock#tłumaczenie
109 notes
·
View notes
Note
Wtedy umarłbym ponownie, ale ze szczęścia.
Gloves and syrup… Och Mama… I missed you greatly. Would you like some hot chocolate? I’m being inhospitable and rude, I apologise.
@justyna-chopin-official
Mama? You’re back?! Please let it be true….
13 notes
·
View notes
Text
saw a tiny little frog today and while helping her move from the street an older man rode by on a bike, saw me and yelled "ooo! little froggie!" as he passed by. sir thank you for making this world a brighter place
2 notes
·
View notes