#strasznie mi zapadł w pamięć
Explore tagged Tumblr posts
Text
Często myślę o tym filmie
#pokazali nam go w gimnazjum i od tej pory widziałam jeszcze 2 razy#strasznie mi zapadł w pamięć#pierwszy raz dokument mnie tak wciągnął pewnie dlatego że oglądając czujesz się jakbyś nie oglądał dokumentu lecz#komentarz a tak��e po prostu fabułę#bardzo fajny film polecam serdecznie#nie jest przyjemny do oglądania ale to wyjątkowy dokument po prostu jest#wgl sie nie interesuje polskim kinem btw to jest wyjątkowo przypadkowo xd#highway.txt
8 notes
·
View notes
Text
Ten obraz zapadł mi w pamięć.
Zapytałam dziewczynę, która była przyklejona do smartfona i szyby w autobusie, dziwnie wygiętej (to już pewna "norma"), czy mogę usiąść obok. Zazwyczaj pytam, po prostu. Tym razem zapytałam nie tylko z grzeczności, ale dlatego, że część jej płaszcza leżała na siedzeniu obok. W końcu się ocknęła. Uśmiechnęła na chwilę. Mogłam usiąść. Jedziemy. Tak, przyznaję, zerkałam czasami na to, co przegląda. Jakieś filmiki, szła do komentarzy, po łebkach, czeka kolejny filmik, na szybko komentarze, kolej... Bolało mnie w środku. Niektórzy ludzie są niejako bici po głowie przez mało wartościowe treści. Ale tak bardzo bici, że do tego przywykli i chcą być nadal waleni po łepetynie jakimikolwiek treściami z telefonów. Oni już nie słyszą. Nie widzą. Nie patrzą na ciekawe twarze, zachowania, miejsca. Kontakt utrudniony. Tym razem nie zapytam, co będzie za dziesięć lat, ponieważ wiem. Jest to tak strasznie, okropnie smutne.
Gif za ➡️ https://tenor.com/pl/view/hasbulla-phone-gif-13540294646841647284
5 notes
·
View notes
Text
3 małe rzeczy, które kryją za sobą wspomnienia
Mam w domu pudełko, do którego nie pozwalam nikomu zaglądać. Kryją się w nim tajemnice, wspomnienia, różne skarby przeszłości. Sama otwieram je w dwóch przypadkach, gdy mam kolejny skarb do dołożenia lub w momencie, gdy szukam jasnego miejsca w swojej przeszłości. Większość tych rzeczy przywołuje uśmiech, inne tęsknotę, a jeszcze inne sprawiają, że zaczynam się wzruszać. Dziś podzielę się z Wami trzema z nich.
Mój tata ma w sobie duszę romantyka, zawsze w dniu kobiet obsypuje mnie i mamę kwiatami, a w walentynki stara się kupić nam coś małego, dzięki czemu wkradnie się na naszą twarz uśmiech. Kilka lat temu, jak jeszcze chodziłam do liceum, przywitał mnie w walentynki małym, białym misiem, z czerwonymi uszkami i łapkami. Nie wiedział wtedy, że ten mały misiek stanie się dla mnie aż tak ważny. Jak byłam młodsza, uwielbiałam przeglądać zdjęcia z dzieciństwa. Uważałam i w sumie dalej uważam, że był ze mnie bardzo uroczy mały pierdek. Na jednym ze zdjęć zrobionym w moje pierwsze urodziny jestem w łóżeczku z prawie identycznym misiem, który, jak opowiadali mi kiedyś rodzice, otrzymałam od swojej babci. Niestety na przestrzeni lat miś gdzieś zniknął, możliwe, że został podarowany młodszym kuzynkom. Jednak, gdy we wspomniane walentynki otrzymałam od taty białego misia, od razu wróciłam myślami do starego zdjęcia, a miś stał się on moim nowym symbolem dzieciństwa.
Jako nastolatka miałam możliwość zwiedzenia małej części świata, wraz z grupą znajomych, z którymi spotykaliśmy się w piątkowe wieczory w małej salce na spotkaniach wspólnoty. Z tego okresu mam wiele ciekawych wspomnień, jednych pozytywnych, innych troszkę mniej, ale to był dobry czas. Wracając do podróży, podczas jednego z naszych wyjazdów mieliśmy możliwość być we Włoszech. Jednym z punktów wycieczki było Rzymskie Koloseum. Jednak najbardziej ze zwiedzania tego historycznego miejsca zapadł mi w pamięć… sklepik z pamiątkami. Naprawdę. Przez cały pobyt we Włoszech byliśmy otoczeni gwarem obcych języków i gdy Pan sprzedawca rozpoznał, że jesteśmy z Polski, przywitał nas szerokim uśmiechem i radosnym „Dzień dobry” z włoskim akcentem, a ja byłam wniebowzięta. Po krótkiej konwersacji łamiącą się angielszczyzną dowiedzieliśmy się, że zna jeszcze takie słowa jak „pierogi”, „bigos”, „wódka” i „dziękuję”. Z tego miejsca przywiozłam ze sobą bransoletkę, która poza pamiątką z Rzymu, stała się również miłym wspomnieniem uśmiechniętego Włocha opowiadającego o pierogach.
Na koniec przedmiot najbardziej niepozorny, a jednak skrywający w sobie duuużo ciepłych uczuć. Rok temu, we wrześniu miałam okazję być nianią pewnego trzylatka, który przy okazji jest synkiem mojej kuzynki. Ten mały urwisek w przeciągu miesiąca stał się moim małym przyjacielem, a wspólne gry, zabawy, spacerki i wspomnienia sprawiły, że strasznie zapadłam mu w pamięć. Teraz widzimy się rzadko, ale jako dobra ciocia zawsze kupuje mu małe co nieco słodkiego. Chłopiec, chcąc mi się odwdzięczyć, za każdym razem jak przyjeżdżam, daje mi drewniany klocek. Jest to taka cicha umowa między nami, że jeśli mam ten klocek, to znaczy, że do niego jeszcze wrócę i się wspólnie pobawimy. Kiedy przyjeżdżam i mu oddaję klocka, jego mina jest bezcenna.
Proste rzeczy, tworzą niezwykłe historie. Dla jednej osoby niektóre przedmioty mogą się wydawać niepozorne, ale mogą mieć ogromne znaczenie dla osoby, która je posiada.
A Wy? Macie takie drobiazgi w swojej kolekcji?
2 notes
·
View notes
Text
w głowie mi siedzi jedno wspomnienie o nas. jest przezroczyste, ale nadal ciepłe. był wieczór, taki jaki może być tylko w sierpniu - po upale wszystko zastyga, powietrze jest nabrzmiałe, ale jednocześnie przynosi spokój i ciszę. szłam obok ciebie z koszykiem czereśni. zrywałam je tego samego dnia w sadzie. były duże i bordowe. spojrzałam na ciebie i pomyślałam, że jesteś najprzystojniejszym mężczyzną jakiego znam. strasznie banalne, ale poczułam wtedy coś z dziecinnej radości - idziemy obok siebie, trzymamy się za ręce i nie mogę się do czekać, żeby ci pokazać jak pięknie sierpień obdarował sad rodziców. nie wiem, dlaczego akurat ten jeden wieczór zapadł mi w pamięć. mały, może nie zbyt ciekawy epizod, ale gdy myślę o tobie to myślę w ten sposób.
1 note
·
View note