#powolne spalanie
Explore tagged Tumblr posts
Text
Mała motywacja dla Jarzębinki, naszej polskiej Królowej Huncwotów 😁 Inspirowane ostatnim rozdziałem jej genialnego Powolnego Spalania 🥰️
Wykorzystane zdjęcia są autorstwa Lilta-photo, która robi cudowne cosplayowe sesje, ma też profil na Deviantart
#harry potter#fanfiction#marauders era#jily#James Potter#Lily Evans#Sirius Black#Remus Lupin#Jarzębinka#Powolne Spalanie#jily wedding
10 notes
·
View notes
Photo
Wszystko już prawie gotowe ;)
4 notes
·
View notes
Photo
Nie namyślając się, co robi, wyszła spod prysznica i opatuliła się szlafrokiem. Nadal ociekając wodą, przeszła przez pokój i wyszła na korytarz, zostawiając za sobą mokre ślady. Nie myślała teraz o niczym innym, by przypadkiem nie pobudzić swojego sumienia. Zapukała w drzwi sypialni Jamesa, zaglądając do pokoju jeszcze zanim zdążył się odezwać.
— Lily? — spytał, zaskoczony.
Siedział przy zawalonym papierami biurku, a wnętrze pokoju oświetlała jedynie pojedyncza świeca. U jej bosych stóp zaczęła się już zbierać spora kałuża wody, ściekającej z jej długich włosów.
— Czy coś się stało? — Wstał, teraz już wyra��nie zaniepokojony.
Musiała wyglądać na obłąkaną - widziała swoje odbicie w jego okularach.
— Czy możesz mnie dzisiaj już o nic nie pytać? — powiedziała cicho.
To był bardzo długi dzień.
James podniósł się z krzesła, podchodząc do niej. Lily poczuła mrowienie, przyjemnie łaskoczące jej kręgosłup. Uwielbiała to, że był od niej wyższy. Tym razem nie odważyła się jednak podnieść wzroku i spojrzeć w jego oczy.
— Po co tu przyszłaś? — spytał powoli.
Lily zamrugała, uświadamiając sobie nagle, że jest w samym szlafroku.
— James, proszę... — szepnęła.
— Odpowiedz — rozkazał.
Wsunął palec pod jej podbródek i uniósł jej głowę, zmuszając ją, by na niego spojrzała. Lily poczuła, jak oddech więźnie jej w gardle, a nogi nagle miękną w kolanach. Miała wrażenie, jakby została złapana w pułapkę. Wzięła głęboki oddech. Odsunęła się od niego na parę kroków, by móc swobodnie myśleć... bez tego jego zapachu, który zawsze mieszał jej zmysły. Już wiedziała, że nie będzie w stanie się powstrzymać. Była zbyt słaba.
Nie tylko nie była w stanie, ale też nie chciała.
Czy James zamierzał naciskać tak długo, aż nie zostanie już nic więcej do powiedzenia? Musiał przecież znać odpowiedź. Milczał uparcie, wpatrując się w nią i oczekując odpowiedzi.
— Czy naprawdę muszę to wszystko powiedzieć na głos? — jęknęła, krzyżując ręce na piersi.
James przyglądał jej się przez chwilę, jakby ważył w głowie różne scenariusze.
— Wiesz co? Pieprzyć to — powiedział nagle.
Lily poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Tak bardzo tego pragnęła, że na chwilę miała wrażenie, jakby ktoś ją spetryfikował. Widziała jego szelmowski uśmiech, szerokie ramiona i błysk w oku, kiedy zbliżał się do niej tym swoim pewnym siebie krokiem, jakby omal nie dotykał ziemi.
To wszystko mogło trwać całe wieki lub zaledwie ułamek sekundy.
Gdy w końcu ujął jej twarz w dłonie, nachylając się do niej, przez moment zapomniała zupełnie jak oddychać. Naparł na nią, spychając w stronę łóżka, a Lily po prostu mu się poddała, czując jak cała topnieje pod wpływem jego dotyku. Wplotła palce w jego włosy, starając się przyciągnąć go jeszcze bliżej siebie, choć prawdopodobnie nie było to już możliwe. Marzyła o tym od ich ostatniego razu, a jakimś sposobem było jeszcze lepiej, niż to zapamiętała. Chciała, by czas się zatrzymał.
James jednak oderwał się od niej, spoglądając jej w oczy.
— Muszę wiedzieć... — wychrypiał. — Chcesz tego? Tak naprawdę?
Lily odwzajemniła jego spojrzenie, gładząc dłonią jego policzek. Nigdy jeszcze nie była niczego aż tak pewna w swoim życiu.
— Tak. Chcę ciebie, James — odparła z trudem łapiąc oddech.
FFnet R.16
inktober 8 ‘enchanted’ - James and Lily Potter :)
some good Jily
3K notes
·
View notes
Text
WIEDZA: MIĘŚNIE, WODA, TŁUSZCZ (CZYLI CO ZAWIERA BALON)
Kiedy mówimy o chudnięciu, to zazwyczaj pierwsza myśl jest taka: będę ważyć mniej.
I to jest oczywiście prawda.
Z tym, że niekoniecznie.
No bo gdyby tak się głębiej zastanowić, to w chudnięciu - jak sama nazwa wskazuje - nie chodzi wyłącznie o to, żeby mieć mniej kilogramów (o ile nie jesteś bokserem przed ważeniem), tylko żeby mieć mniej tłuszczu, lepiej się czuć, mieścić się w ubraniach i móc normalnie oddychać w czasie wiązania butów.
Korelacja z masą ciała jest w tym wypadku nieliniowa - i dobrze jest ją rozumieć.
Co do zasady, w odchudzaniu chodzi o to, aby spożywać mniej kalorii niż się spala - wobec czego organizm będzie palił tłuszcz i schudniemy.
Czyli, jeśli byśmy bardzo mało jedli, to bardzo szybko będziemy chudnąć, tak?
Nie. To znaczy tak, ale jednak nie.
DIETA: 1000 Załóżmy, że postanawiasz ostro (i głupio) wziąć się za siebie i przestajesz w ogóle jeść, ewentualnie jesz bardzo mało (np. 1000 kcal albo i mniej). Załóżmy również, że z jakiegoś powodu udaje Ci się wytrzymać w tym postanowieniu.
Kiedy staniesz na wadze, zobaczysz dużą utratę masy ciała. Twoja masa będzie spadać tak długo, jak długo wytrzymasz głodówkę. Tyle, że w pierwszej kolejności Twój organizm pozbędzie się wody oraz prawdopodobnie zacznie palić mięśnie, zachowując tłuszcz najdłużej jak się da.
Jednocześnie Twój metabolizm przestawi się na tryb oszczędzania, co oznacza, że będziesz mieć niższą przemianę podstawową. Będziesz więc słaby, wkurzony, zmęczony - i nadal nie zmieścisz się w ulubione spodnie.
Organizm nie jest głupi. Kiedy uznaje, że otoczenie staje się niepewne - zaczyna oszczędzać.
DIETA: 2000
Załóżmy teraz, że postanawiasz odchudzać się mądrzej. Obliczasz sobie podstawową przemianę materii i wychodzi Ci tak około 2300 (o podstawowej przemianie materii będzie w kolejnych wpisach).
Ustawiasz sobie zatem dietę na około 2000, dzielisz posiłki na pięć razy i spożywasz je o określonych godzinach.
Organizm w tej sytuacji nie wpadnie w panikę i nie będzie Ci spowalniać metabolizmu tak bardzo jak w diecie 1000, o przyroście masy mięśniowej możesz jednak zapomnieć, a spalanie tłuszczu będzie powolne.
DIETA: 2300 + RUCH
No i teraz dochodzimy do sedna sprawy. Dobowy deficyt kalorii jest uzależniony od dobowego spożycia, od dobowego spalania oraz od przemiany podstawowej.
Pół godziny fitnessu to jakieś 360 kcal. Tyle co jedna owsianka. Przejechanie w średnim tempie 20 km na rowerze to jest około 1000 kcal. A przemiana podstawowa, czyli spalanie kcal od samego leżenia i oglądania telewizji, to jest jakieś 2300 kcal dla dorosłego mężczyzny. Oznacza to, że utrzymanie - a nawet zwiększenie przemiany podstawowej ma naprawdę duże znaczenie dla całego przedsięwzięcia.
Musisz - mieć - mięśnie. Nie, nie chodzi o to, aby się napakować jak Gubernator Kalafiorni, tylko, żeby mieć tych mięśni więcej - a nie mniej. Mięśnie, to taka magiczna tkanka, która nic nie robi tylko pali cukier. Nawet jak ich nie używasz. Nawet jak śpisz.
Każde odchudzanie pozbawione ruchu będzie się wiązało z utratą masy mięśniowej. Każdy ruch będzie powodował wzrost masy mięśniowej - a zatem wzrost przemiany podstawowej.
Dlatego, jeśli będziesz jeść mniej więcej tyle ile palisz - a do tego choćby tylko trochę się ruszać - będziesz sobie spokojnie tracił kilogramy i centymetry, a jednocześnie będziesz się o wiele lepiej czuć.
I to mówię z doświadczenia własnego.
2 notes
·
View notes
Text
Nagle cały ten dzień: jej biała suknia, muzyka za oknem, wszystkie uśmiechy i gratulacje wydały jej się jedynie snem. Czuła, że właśnie za chwilę miała się obudzić i to nie będzie nic przyjemnego...
4 notes
·
View notes
Text
Udało się!
„Powolne Spalanie” doczekało się zakończenia. Kto już czytał?
15 notes
·
View notes
Note
Witam 🙃 Jest szansa na kontynuację twoich historii? :)
Cześć!
Dzięki za pytanie - jak widać, cały czas jestem tu obecna ;) Na pewno będę chciała dokończyć Powolne Spalanie i jestem już całkiem blisko, tylko przyznam szczerze, że przy dwójce małych dzieci bardzo ciężko znaleźć czas na coś twórczego. Fajnie, że pytasz. Dla mnie świadomość tego, że ktoś czeka działa bardzo motywująco!
Pozdrowienia,
J.
7 notes
·
View notes
Text
Powolne Spalanie, r. 29 - zapowiedź
Tak, tak - powoli zaczęłam pisać finalny rozdział ;) Nie wiem, kiedy go zdołam dokończyć, ale będę o tym tutaj informować na bieżąco. W międzyczasie chętnie poznam Wasze opinie na temat r. 28, więc jeśli tylko macie ochotę, to komentujcie!
Pozdrowienia!
J.
Lily znów znajdowała się pod wodą, słysząc jedynie narastający pisk w uszach, jakby ciśnienie głębi miało zaraz rozsadzić jej czaszkę. Przygasły wszystkie światła, iskrzące się tego dnia ze szczególnym blaskiem, jakby jej mózg z radości nałożył jakiś wielobarwny filtr na wszystko to, co widziała. Mimo otwartego okna, w pokoju nagle zabrakło powietrza.
— Łóżko jest puste... — powiedziała Alice, trzymając w ręce różdżkę. — Homenum revelio!
5 notes
·
View notes
Text
Wreszcie otwarłam dzisiaj plik Powolnego Spalania i coś mi się udało dopisać! Choroby, idźcie już sobie, bo siedzenie w domu z czterolatkiem, dodatkowo w ostatnim trymestrze ciąży to jest serio wyzwanie dla jakiejś czarodziejki ;)
9 notes
·
View notes
Text
Powolne Spalanie, r. 28 - zapowiedź
Co to się wyprawia! Kolejna zapowiedź? Czyżby Jarzębinka kończyła powoli ostatni rozdział Powolnego Spalania? Na to wygląda :) Jak wszystko dobrze pójdzie, to rozdział ukaże się już bardzo niedługo! Zachęcam do odświeżenia sobie historii, skomentowania oraz kupienia popcornu, herbatki i paczki chusteczek... ups!
Lily zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, gotowa na uderzenie, jakby faktycznie zaraz miała znaleźć się pod wodą. To była dokładnie ta toń, w której tak często się zapadała, ale z której zawsze do tej pory udawało jej się wydostać na powierzchnię. Teraz nie było już wyjścia. Miała już w niej pozostać. Ona i jej dziecko.
3 notes
·
View notes
Text
Powolne Spalanie, r. 28, zapowiedź
Powoli, małymi krokami coś udaj mi się dopisać od czasu do czasu ;)
Granat usiany gwiazdami zamigotał, ujawniając tym samym kopułę ochronną, która była rozpostarta nad Cydrowym Dworem. Wyglądało to początkowo nieco jak początek wielkiej burzy, aż wszystkie drzewa i krzewy zakołysały się, a wiszące w powietrzu świece, unoszące się ponad głowami tłumu weselnego zgasły. Później, powoli, nieco jak żarzące się węgle, ochronna kopuła zaczęła pękać i sypać się na kawałki, spalając się w locie nim jej fragmenty zdołały dotknąć ziemi.
3 notes
·
View notes
Text
Na osłodę zakończenia Powolnego Spalania napisałam właśnie długą scenę pomiędzy Lily i Jamesem, która jest stanowczo w kategorii M. Teraz został mi jedynie ostatni rozdział i epilog... Pisanie tego opowiadania to była bardzo fajna przygoda!
20 notes
·
View notes
Photo
Deszcz lał się z nieba strumieniami, zupełnie tak, jakby niebo nagle postanowiło pęknąć i zadeklarować definitywną jesień. Sylwetki domów Privet Drive zmywały się ze sobą, tworząc wrażenie nieco dziwacznego, ceglanego muru. Nawet studzienki kanalizacyjne nie nadążały, więc ulicą płynęła prawdziwa rzeka, porywając ze sobą opadłe liście drzew i chodnikowe śmieci.
Lily stała u boku Jamesa, który trzymał wielki, czarny parasol nad ich głowami. Nie ruszali się już od dziesięciu minut, ale nie potrafiła przemóc się, by zrobić choć jeden krok, przybliżający ją do domu jej siostry. Bała się spotkania z Petunią. Bała się jej reakcji, odrzucenia, nienawiści, obwiniania o wszystko.
R. 26 już w niedzielę!
12 notes
·
View notes
Photo
Rozdział 28 cz. 1
Każda mała dziewczynka ma w głowie pewne wyobrażenie tego, jak będzie wyglądał jej wymarzony dzień: biała suknia, łzy szczęścia, przygotowania dopięte na ostatni guzik, piękna ceremonia w gronie najbliższych, marsz weselny w tle... Lily i Petunia często rozmawiały na ten temat, zbierając wycinki z gazet i wklejając je do swojego „ślubnego notatnika", w którym skrzętnie zapisywały wszystkie te marzenia. Kiedyś miały tyle wspólnych tematów, inspiracji i fantazji...
Kiedyś.
Kiedyś wydawało się całe wieki temu.
Jakiekolwiek jednak wyobrażenia posiadała Lily, to ten dzień przeczył właściwie im wszystkim. Nie miała pięknej sukni, wytwornych dekoracji czy kościelnej ceremonii z rodzicami w pierwszej ławie, którzy ocieraliby łzy wzruszenia, oddając rękę swojej córki jej wybrankowi. Nie — dzisiejszy dzień miał wyglądać zupełnie inaczej.
Czytaj dalej na FF.net
6 notes
·
View notes
Photo
No więc przypominam, że nowy rozdział już po weekendzie ;)
Trochę się zaczynam stresować, bo zmierzamy ku końcowi tej historii i już wiem, że będę za nią tęsknić!
14 notes
·
View notes
Photo
Lily postawiła kropkę na końcu wyjątkowo krótkiego zdania, czując się tak, jakby ten mały znak na pergaminie wyssał z niej całą energię i ledwie zebrane w trudzie pozytywne myśli. Ta kropka była definitywna i złowroga. Nie zapowiadała niczego dobrego, a zwiastowała jedynie kłopoty. Była nieunikniona. Pewne sprawy należało zakończyć i Lily już wiedziała, że sentyment w takich przypadkach bywał jedynie oznaką słabości. Należało walczyć, nie zatracając w sobie człowieczeństwa, ale trzeba było też wybierać te bitwy, które musieli wygrać...
Czasem wygrana wymagała poświęceń.
A czasem wygrana wymagała ofiary.
W bitwie z Severusem Snape’m nie postawiono jeszcze finalnej kropki.
Już jutro na FF.net
7 notes
·
View notes