#nie widzę za to minusów
Explore tagged Tumblr posts
tojaziemniak · 8 days ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dwa poranki z rzędu Kapsel malował do takich widoków... Już wiadomo, skąd bierze inspirację.
2 notes · View notes
deathissolution · 2 years ago
Text
Widziałem w życiu masę gówna. Upadajace rodziny, gdzie alkohol rozpierdalal relacje. Brak miłości, pogon za hajsem również - serio, prawdziwa miłość, czy jakiekolwiek uczucie, nie idzie w parze z pieniedzmi ani dobrobytem(może ale nie musi). Widziałem pustkę w oczach ludzi, którzy stracili nadzieję i żyją z dnia na dzień. Bywałem w miejscach, gdzie brak słońca sprzyjał handlowi narkotykami i rozpadowi.Widziałem mnóstwo krzywd, psychicznych i fizycznych, wśród młodych i starych. Sam również je wyrządziłem. A w wiadomościach słyszymy, że on/ona popełnili samobójstwo. Ludzkość powinna przestać istnieć, powinniśmy dać sobie spokój z dalszą ewolucja. Tu już za pozno na zmianę, świat który wykreowaliśmy jest skazany na zniszczenie. Choć naiwnie chciałbym wierzyć, że coś da się zmienić to nie widzę takiej opcji. Autodestrukcja, wojny, niszczenie planety i środowisk zwierzat wokół, choroby. Minusów jest więcej niż plusów, dobre rzeczy nie dają rady przewazyc szali na swoją stronę.
W skrócie pojebane.
19 notes · View notes
patmanuwu · 4 months ago
Text
Pierwszy post tutaj wstawiłam 22listopada 2022r
Od tego czasu przytyłam. Moim celem było 64kg.
Przez 2023 szczególnie końcowke moja waga wynosiła 84kg. Przy 160cm wzrostu. Porażka. Gdy w kwietniu tego roku, z rozpoczęciem moich praktyk zawodowych zobaczyłam na wadze (na czczo) 84.6kg załamalam się. Kurwa co ja zrobiłam ze swoim ciałem. Od dziecka będąc ułana świnka. Teraz mam chłopaka, ale mogę już nie mieć (byliśmy ledwo po kryzysie, i powoli wychodziliśmy na prostą ale nie wiedziałam na jak długo nam to wyjdzie)
schudlam. Teraz waże 68kg do mojego głównego celu brakuje mi 3kg. Po jutrze mam moje 17 urodziny. Wciąż czuję się grubo, nie czuje mojego "nowego" ciała pomimo że tak długo na nie pracowałam, spodnie mi są za luźne, comfort bluzki z kiedyś teraz na mnie wiszą. Kiedy się rozciągam widać moje żebra (ich zarys) a patrząc w lustro mając wycięty dekold widzę moje obojczyki. Chociaz wciąż czuję się gruba Pati. Gdy wchodzę do sklepu w niektórych krajach muszę szukać S bo moje comfort L są mi za duże.
Czyżby to był słodko gożki smak zrzucenia wagi? Chociaż jest więcej plusów niz minusów muszę na nowo nauczyć się mojego ciała
1 note · View note
lolaolalala · 2 years ago
Text
Z USG piersi uczyniłam swoją tradycję na początek roku. Zrobiłam i odetchnęłam że wszystko jest w porządku. Zmienił mi się jakiś czas temu przełożony i praca pod pewnymi względami zmieniła się na plus. Między innymi taki, że mam szefa na codzień pod ręką a nie gdzieś tam zdalnie. Poza tym to jest tak inna w obyciu osoba, że idąc dziś na rozmowę podsumowującą moje wyniki za tamten kwartał nie stresowałam się nic a nic. Poza tym nasłuchałam się pochwał że oczy z orbit mi wyszły, serio. Tzn. wyniki mówią że jest okej, wiadomo, ale uświadomiono mi kilka moich cech których wyniki nie przedstawiają a raczej konkretne sytuacje zaobserwowane przez przełożonego. Miło posłuchać dobrego na swój temat i poczuć się docenioną. Nie pamiętam kiedy ktoś mnie tak w pracy docenił. Mam nadzieję, że przełoży się to na przedłużenie umowy bo chciałabym tam dalej pracować. Bywa różnie, roboty dużo ale więcej widzę plusów niż minusów.
12 notes · View notes
alccc1 · 3 years ago
Text
Przytlaczaja mnie myśli, coś typu że jestem brzydka i gruba bo kiedyś byłam hot, a potem zaczęłam grać na poważnie na fortepianie i przestało mnie wszystko obchodzić. Na tyle powaznie na ile umiałam, czyli chujowo, bo jestem dalej w pi*** i raczej to wszystko nie ma sensu. Moje poważne granie to rozgrywanie wielkich pianistów w wieku nastoletnim do południa, a nie jak u mnie przez cały dzień. Laski z których się śmiałam ze są szpetne, są już chude i teraz one ze mnie mogą sie śmiać, że faktycznie warto było być królową fajności w liceum i łykać piguły na imprezach, a nie zakuwać do egzaminu z biologii. Przytłacza mnie to, że czuje powiększone węzły chłonne a jest coś takiego jak rak piersi, ale przecież nie poszłam na usg bo miałam egzamin. Przytlacza mnie to, że jutro już zapomnę o umówieniu się do lekarza. Przytłacza mnie to, że lekcja fortepianu u Włocha kosztuje 115€ za 2 godziny. Przytłacza mnie to, że mam -820 zł na chwilówce bo musiałam kupić mamie prezent i mieć za co jarać. Przytłacza mnie to, że szukam minusów u chłopaka z którym chyba jestem, bo followuje jakieś laski i lajkuje stare foty. A czytając to co wyżej, on nie powinien w ogóle na mnie spojrzeć. Kto w ogóle kurwa sprawdza takie rzeczy. Mam cycki i dupę, to mój plus. To przytłaczające, że sprowadzam siebie do cielesności, podczas gdy wydaje mi się, że mam niezły łeb. Przytlacza mnie to, że mój brak pewności, który tu reprezentuje, jest antyseksualny i odrzucający. Przytłacza mnie to, że kiedyś może przeczyta to ktoś znajomy i wyjdę na ofermę. Ale chyba nią jestem, skoro mając 5 lat odliczałam dni w których nie płaczę i przegrywałam non stop. Przytłacza mnie to, ze ogarnelam, ze miałam właśnie zaciśniętą szczenkę. Przytłacza mnie to, że mam ten tłok w głowie i czuję, że jestem na równi pochyłej, która teraz będzie staczać się tylko w dół. Przytłacza mnie to, że gdybym była Nim, to chyba faktycznie wyruchałabym siebie mocno parę razy i wyleciała jak mój były. Przecież do tego się nadaje. Oczywiście są lepsze, ale niektórzy mają fetysz na brzydkie laski. Pewnie kiedyś te uszy mi odfruną i będę starą Alicją, która nie mogła iść na spacer we wiosnę. Czego ja oczekuję? Tylko seksu? Nie umiem, nie jestem pierdolonym robotem. Potrzebuję ciepła i uczuć i czuć się kochana i przytulana i żebyckogoś jarał mój mózg, a nie dupsko. Związku? A kto wytrzyma z taką typiarą? Nie jaram od rana. Byłam w pracy. Przytłacza mnie to, że nie mam już pieniędzy na siłownię. Przytłacza mnie to, że moja profesor już dawno przestała we mnie wierzyć. Przytłacza mnie to, że wszystko jest czarne, a w mojej wyobraźni nuages gris. Żałuję, że nie jestem mądrzejsza, czuję że mogłam być naprawdę kimś. Ale moja wrażliwość, odczuwanie świata i chęć poznania wszystkich narkotyków skreśliła moje plany. Roman mnie zostawi, możliwe że jestem jedna z paru lasek, przecież kolesie tak robią. Przytłacza mnie to, że może mój były nie był psychopatą, a po prostu byłam zła dla niego, co obserwuje w relacji z Romanem. Nie jestem idealna jak myślałam. Jak można w ogóle myśleć że jest się idealnym gównem. O co mi. kurwa. chodzi. Przytłacza mnie to, że może to przeze mnie się rozpadło, przytłacza mnie to że nie wiem czego chce ode mnie Roman. Przytłacza mnie to, że ja może faktycznie powinnam mu zaufać, ale przypomina mi się że po pierwszym spotkaniu gdy u mnie spał, nie zaprosił mnie na to jebane molo w Sopocie i było mi wtedy strasznie przykro. Przypomina mi się też, gdy już się spotykaliśmy i był w moim nowym rozpierdolonym mieszkaniu, pisał z jakaś blondi w tym czasie pytajac ją o wiek. Zapewne wyolbrzymiam, ale czy to moja wina, że nie spotkałam wcześniej porządnego faceta? Przytłacza mnie to, że nawet jeśli będę wiedzieć, to może mi się magicznie coś odmieni. Przytłacza mnie to, że płaczę bez powodu, po prostu nie miałam jarania na wieczór. Przytlacza mnie to, że widzę już zdjęcia Romana z jego przyszła dziewczyną, może z małym dzieckiem. Przytłacza mnie to, bo myślę, że to bez sensu, żeby starał się mnie zrozumieć. Bo co on z tego ma. Przytłacza mnie to, że mam w tym roku 23 lata.
#27
1 note · View note
xvrcv · 4 years ago
Text
07/11/2020
Wróciłam po 2/3 latach tutaj, żeby poczytać stare posty, które miały taką samą formę jak teraz, czyli data i opis. Szczerze myślałam, że będzie tego więcej, ale przynajmniej dobre i tyle co znalazłam. Widzę jedną zależność pomiędzy tym co pisałam, tym co udostępniałam tutaj: chciałam być przez kogoś kochana i bardzo szybko odpuszczam. Zawsze mi to sprawiało ból i nadal sprawia. Zawsze szukam minusów u kogoś innego, lecz teraz widzę kilka u mnie. Pierwszy raz w życiu spotykałam się z chłopakiem tak długi czas. Ponad pół roku, a ja nadal nie potrafiłam się na niego otworzyć. Nie wiem czego oczekiwałam po tym jak napiszę mu, że to koniec naszej znajomości. Może gdyby faktycznie przyjechał lub ja później pozwoliłabym mu przyjechać to wszystko inaczej by się potoczyło. Moim celem jest pisanie o uczuciach, ponieważ nie potrafię o nich rozmawiać to będę o nich pisała. Jak się aktualnie czuję? Bezsilnie, smutno, przygnębiona, boje się, złość, obojętność. Chciałabym to naprawić, ale już nie wiem jak. Wymagałoby to ode mnie bardzo dużej szczerości i opisania moich uczuć, ale zawsze nawet jak mówię sama do siebie to płaczę. Następnie z płaczu przechodzę w ryk, przez który nie mogę wypowiedzieć ani jednego słowa, a jeżeli już mi się uda to mój głos się załamuje, co doprowadza mnie do jeszcze większego smutku. Dlatego chciałabym nad tym popracować. Małymi kroczkami. Muszę nauczyć się komunikować jak się czuję, bo nigdy nie wejdę w żaden związek. Wszystkie moje relacje będą się rozpadać. Mojej przyjaciółce daję najlepszą radę na świecie, gdy narzeka mi na swojego chłopaka: powiedz mu to, porozmawiajcie. A co sama robię? Uciekam od tego. On nie jest ideałem. Koleżanka uprzedzała mnie przed, że jest bardzo atencyjny. Przeszkadzało mi to? Tak. Powiedziałam mu? Nie. Czy powiedziałam mu, że przeszkadza mi to, że pisze z innymi dziewczynami? Nie. Zawsze obracałam to w jakiś żart. Ostatnio rozmawiając z koleżanką z byłej pracy powiedziałam wszystkie rzeczy, które mi w nim przeszkadzały: kłamał, przeinaczał fakty na swoją korzyść, lubił się obracać w towarzystwie dziewczyn na własne życzenie, pisał z każdą, nie mówił całej prawy, robił z siebie ofiarę, aby dostać moją atencję, miał konto na Tinderze, mimo że mówił, że z niego nie korzysta, a co przyjeżdżał to miał inną dziewczynę w dymku czatu, często wydawało mi się, że zapycham mu czas z rana. Zawsze widywał się rano ze mną, a z przyjaciółką i znajomymi wieczorem/pod wieczór. Dla niego to był układ idealny. Nie lubił siedzieć w domu, a w ten sposób był cały czas poza nim. Jak powiedziałam, że chcę się spotykać po południu to miał dla mnie o wiele mniej czau. Czasem patrzył na mnie jak na kawałek mięsa. Wydaje mi się, że najbardziej z całej mnie lubił moje ciało, takie miałam wrażenie. To teraz wypiszę rzeczy, które były w nim lubiłam: wspierał mnie, dobrze mi się z nim rozmawiało, czułam się przy nim dosyć swobodnie, był pierwszym chłopakiem, z którym chodziłam z rękę, przytulałam się i całowałam, pierwszy, z którym czułam jakbym była w związku , lecz nie byłam, zrobił mi kilka razy drobny prezent, troszczył się czy jem, był opiekuńczy, miałam wrażenie, że w końcu dla kogoś jestem ważna, nie przeszkadzało mi, że mnie dotykał, choć nie wiedziałam jak się wtedy zachowywać, sprawiało mi to przyjemność, poświęcił czas 2/3 razy, aby odwieźć mnie z pracy, rozśmieszał mnie, lubiłam ton jego głosu, a najbardziej jak się śmiał, ma ładny kolor oczu, ładne dłonie, nie lubiłam jego perfum, ale później zaczęłam lubić je za to, że mi się z nim kojarzy ten zapach. Nie mam siły więcej pisać.
0 notes
agneswieckowska · 5 years ago
Text
Przyszedł czas na podsumowanie mojego pięcioletniego pobytu w Szwecji.
Zacznę od plusów których niestety jest mniej niż minusów.
1. Szwecja nam daje pewne wolności. Tak mimo tej całej kontroli są tu rzeczy z których się cieszymy. Z drugiej strony w Polsce wiele zagadnień da się obejść.
2. Mieszkam w stolicy. Ja zawsze chciałam mieszkać w wielkim mieście – większym niż Gdańsk. Masa galerii, muzea, dostęp do kilku lotnisk i masa destynacji. Dzięki  mieszkaniu w wielkim mieście wciąż mam masę tematów do opisania. Duże miasto ma też wiele minusów, ale o tym będzie dalej.
3. Wielkie miasto to również spora anonimowość. Mieszkając w Polsce zawsze wstydziłam się ubrać coś specyficznego. W życiu nie wyszłabym na ulicę w piżamie. Ja bym nawet na klatkę schodową nie wyszła w piżamie. W Szwecji nauczyłam się olewki. Nie zdążyłam zmyć lakieru z jednej stopy? Walę to! A druga sprawa, to kto tu mnie zna i kto tu się spojrzy na moje koślawe stopy?
4. Przechodzimy do otwartości. Polska jest bardzo zamkniętym krajem. Nie będę tu smarować jakie to jest złe i chore jak to niektórzy lubią wypisywać. Uważam, że ma to swoje plusy. Czy wszystkie kraje mają tak samo wyglądać? Jadę do Norwegii to wybaczcie..chcę zobaczyć rasowych (przystojnych), BIAŁYCH, Norwegów. Chcę zobaczyć potomków Wikingów, którzy to jasnej cholery byli BIALI. Pojadę do Afryki to będę chciała zobaczyć rdzennych mieszkańców, a nie skaczących w wiosce masajskiej białasów. Minusem tego zamknięcia jest to, że przyjeżdżając do Szwecji stałam w metrze z rozdziawioną gębą, bo w życiu nie widziałam tylu kolorowych osób. Teraz już stało się to dla mnie normą i nie gapię się tak jak pięć lat temu. Przestałam też zwracać uwagę na osoby które są faktycznie dziwnie ubrane.
#gallery-0-6 { margin: auto; } #gallery-0-6 .gallery-item { float: left; margin-top: 10px; text-align: center; width: 33%; } #gallery-0-6 img { border: 2px solid #cfcfcf; } #gallery-0-6 .gallery-caption { margin-left: 0; } /* see gallery_shortcode() in wp-includes/media.php */
5. Otwartość to dla mnie również to, że totalnie nie widzę par homo. Przestałam się zastanawiać czy dwóch panów i dziecko to tata, dziadek i synek/wnuczek czy może dwóch tatusiów. To samo z kobietami. Wiecie dlaczego? Oni wyglądają totalnie normalnie. Nie widziałam nigdy żeby się obściskiwali, całowali itd. Są, mają szerokie prawa, ale są dyskretni. Myślę, że zapewnienie im praw rozwiązało wiele problemów. Tak się zastanawiam czasami, że jeżeli homo dostaliby swoje prawa w Polsce to z czym wtedy walczyłoby agresywne LGBTitd?
6. O takich piardach jak piękne widoki, zieleń, dzikie zwierzęta biegające po ogródkach i trawnikach nie będę pisać, bo o tym czytacie na słodkopierdzących blogach. U mnie przeczytacie o tym czego u nich nie ma czyli prawdziwym życiu.
To zabierzmy się za negatywne rzeczy.
1. Wspominałam coś o LGBTitd? Przyjeżdżając do Szwecji byłam niesamowicie tolerancyjna – dla wszystkich i wszystkiego. Serio! Jak to się kłóci z opinią o nietolerancyjnym, rasistowskim i nacjonalistycznym Polaku. Taką mamy opinię w Szwecji – m.in. taką opinię robimy sami sobie opowiadając o naszym kraju historie z piekła rodem. Tak, znam kilka osób które na swoich profilach fejsbukowych i instagramowych dosłownie wyrzygują wstrętne rzeczy na temat Polski. Nie o to mi jednak w tym akapicie chodziło. Chodzi o to, że po pięciu latach rzygam, tak rzygam LGBTitd. Dobra przesadziłam. Nie rzygam Lg… tylko mam ochotę puścić pawia do wciskania mi do gardła tęczowej flagi. W Szwecji jest dyskryminacja tęczowego środowiska? Chyba pęknę ze śmiechu. No chyba, że w Rinkeby albo Rosengård. Tak mam tego dosyć, że jak widzę te gadki-szmatki na fejsie które przeradzają się w prawdziwe wojny, to mam ochotę wrzeszczeć. Lgbtitd to biznes wykorzystywany przez polityków. Szkoda, że ludzie są tak zaślepieni, że tego nie widzą.
2. Czy ja kiedyś wspominałam, że jestem feministką? Po pięciu latach w Szwecji i patrzeniu na te szwedzkie “feministki” wstydzę się przyznać do tego, że mam feministyczne poglądy. Może ja nie jestem feministką, ponieważ feministki które pieprzą o tym jacy to faceci są źli i wstrętni, a potem rozkładają nogi przed każdym który raczy na nie spojrzeć dla mnie nie są feministkami. Feminizmem nie jest dla mnie pojechanie do Arabii Saudyjskiej i założenie chusty na głowę (tak zrobiły przedstawicielki feministycznej partii w rządzie dodam, że nie zrobiła ani Michelle Obama ani Angela Merkel które nie krzyczą głośno, że są feministkami). Feminizmem nie jest dla mnie walka o prawo do noszenia chusty przez kobiety z krajów muzułmańskich (kobiety w Iranie walczą o prawo do chodzenia bez chusty). Feminizmem nie jest dla hołubienie grupy religijnej która kobiety ma za szmatę do podłogi. Tak, po pięciu latach w Szwecji czuję wstręt do feminizmu.
3. Uchodźcy albo raczej “uchodźcy”. Jak można nazwać mieszkańca Albanii uchodźcą? Wybaczcie, ale albo ktoś jest cymbałem i nie wie jakie kraje leżą w Europie albo nie wiem co. Jak też można nazywać ludzi uchodźcami którzy przyjeżdżają z krajów w których nie ma działań wojennych, a jednocześnie Ukraińców gnoi się od góry do dołu. Osobiście mam w głowie obraz innego uchodźcy – takiego, który całuje po piętach kraj który go przyjął. Jacy są “uchodźcy” w Szwecji? Roszczeniowi, zaprowadzający własne porządki. Niedobrze mi się robi od wiadomości o kolejnych pobiciach w szkołach, dźgnięciach nożem, molestowaniach, napadach, rabunkach i gwałtach. Tak, to pewnie fakenewsy opłacone przez Putina jak to miałam niedawno przeczytać. Mnie pewnie też Putin zapłacił. Miejsce egzekucji dilera narkotykowego na moim osiedlu to pewnie jakaś putinowska ustawka. Tak, dzięki Szwecji jestem na anty do tzw. “uchodźców”. Jestem też na anty do podstarzałych pind, które aż się trzęsą żeby młody arabski chłopak na nie spojrzał, bo o to tu niektórym chodzi. Jakbyście nie wiedzieli o “uchodźców” najbardziej walczą kobiety. 
4. To jak już napisałam o “uchodźcach” to dowalę jeszcze bardziej do pieca. To co powyżej napisałam wstawi mnie w ramki rasistki. Tak, bo dzisiaj ludzie nadużywają tego słowa nie wiedząc dokładnie jakie ma znaczenie. Myślę, że dla wielu Szwedów i nie Szwedów – tych co popierają obecny rząd jestem rasistką. Jestem dla nich rasistką tylko dlatego, że jestem na anty do wpuszczania bez kontroli tabunów ludzi niewiadomego pochodzenia. Jestem rasistką ponieważ jestem wściekła, że moja koleżanka dostała odmowę otrzymania personnummer, a ktoś kto nie ma paszportu bo go wyrzucił do rowu dostaje go praktycznie od ręki. To jest rasizm wg standardów szwedzkich. To jest rasizm wg Polaków którzy są bardziej szwedzcy od samych Szwedów.
5. To jak już dotknęłam rodaków to pociągnę ten temat dalej. Znacie moje historie kontaktów z rodakami. Te historie nie są usłane różami. Zawsze bronię Polski i Polaków. Szwedom zawsze mówię jak super jest w Polsce i zachęcam ich do odwiedzenia naszego kraju. Niestety jeżeli chodzi o kontakty z rodakami to staram się ich unikać aczkolwiek ostatnio postanowiłam zacząć spotykać się z moimi czytelniczkami. Jeżeli ktoś ma ochotę na kawę to niech do mnie śmiało pisze na fejsie. Wracając do wątku to już wybaczyłam kradzież mojego sprzętu fotograficznego. Mierzi mnie natomiast towarzystwo blogerskie. Kiedyś uważałam, że laski które prowadzą blogi mieszkając w Polsce g.. wiedzą. Nadal twierdzę, że mają wiedzę głównie turystyczną ale…są o wiele sympatyczniejsze i nie są takie zazdrosne jak tutejsze blogerki. Hmm a może powinnam trochę podogryzać koleżankom? Jeżeli one przychodzą do mnie na profil i prowokują wrednymi tekstami to dlaczego ja mam bym taka kryształowa?
6. Jest jeszcze ktoś na widok kogo otwiera mi się scyzoryk w kieszeni. Po pięciu latach w Szwecji i paru doświadczeniach w Polsce nie znoszę ich. To cyganie. W Sztokholmie nie przejdziesz koło wejścia do metra albo sklepu nie będą nagabywanym. Nie przejedziesz kilku przystanków bez podstawionego pod nos brzęczącego kubka. Są coraz bardziej natarczywi i coraz bardziej bezczelni (w Sztokholmie był głośny przypadek pobicia kobiety za to, że uprzedziła inną o próbie kradzieży przez cygana). Wiedzą, że wolno im dużo i świetnie tę wiedzę wykorzystują. To cyganie zostawiają największy syf przy śmietnikach. Idziesz z dzieckiem do piaskownicy? Najpierw sprawdź czy nie ma tam cygańskiej kupy. Tak, bo piaskownice to często cygańskie toalety. Macie ochotę na sałatkę na wagę ze sklepu? Raczej bym odradzała ten zakup. Cyganie się nie szczypią – jedzą wprost z pojemników z których potem inni ludzie nakładają sobie do pojemników. Strefa zamknięta dla maluszków w bibliotece? Cyganie mają ją w dupie maszerując w brudnych butach wśród raczkujących malców. Mają wszystkie nakazy i zakazy gdzieś, bo nikt im nic nie powie i nie zrobi. Wystarczy, że powiedzą magiczne słowo “rasizm”.
7. Czego jeszcze nienawidzę w Szwecji po pięciu latach? Tego, że boję się. Boję się jechać metrem. Boję się iść po południu do osiedlowej biblioteki. Boję się przejść deptakiem na którym kilka lat temu Uzbek rozjechał na miazgę. W imię swojego boga. Boję się, że idąc centrum z dzieckiem będę ofiarą kolejnego ataku terrorystycznego. Boję się, że będę przypadkowym świadkiem włamania do domku i za to dostanę po głowie. Szwecja nie jest bezpiecznym kraju. Na tę chwilę w Szwecji brakuje policjantów. Rządy poprzedniego szefa policji doprowadziły do katastrofy w tej instytucji. Nowy szef daje nadzieję na zmianę ale…są głosy aktywistów za tym, żeby policji zabrać broń palną, ponieważ widok broni działa stresująco na obywateli (szczególnie “uchodźcy są za tym żeby policja chodziła bez broni).
Dlaczego tak się boję? Dziecko. To ono zmieniło moje myślenie i postrzeganie świata w którym żyję. Chciałabym żeby moja córka żyła w tym samym spokojnym (mimo wszystko bo jestem dzieckiem PRL-u) świecie co ja jako dziecko.
8. Czego jeszcze po pięciu latach nienawidzę? Pieprzonych kamyków które sypie się zimą. Na początku byłam nimi zachwycona. O kurczę jak fajnie, że nie ma soli i nie mam uwalonych butów. Zmieniłam zdanie po pierwszym upadku który zaowocował siniakiem na pół uda i gorączką. Teraz nienawidzę kamyki za to, że wiecznie mam je w butach. Za to, że mam wiecznie podarte skarpetki i poranione stopy. Za to, że latem jest przez nie większy kurz i za to, że kiedy moje dziecko się wywali może się o nie poranić.
9.Szwecji nie lubię też za to, że to tutaj nasiliły mi się alergie. Ok być może w Polsce byłoby podobnie ale…w Polsce nie miałabym problemów ze skórą. Co z tego, że w Szwecji mogę pić wodę z kranu (nadal mam przed tym opór) skoro mam problemy ze skórą. Szwedzka woda jest twarda, a twarda woda nie jest zbyt sympatyczna dla skóry.
10. Wkurza mnie też szwedzka służba zdrowia. To, że jest tutaj coraz więcej ludzi skutkuje tym, że coraz dłużej czeka się na wizytę u lekarza. Do mojego rodzinnego lekarza w tej chwili muszę czekać ponad miesiąc. W szwedzkiej służbie zdrowia nie trawię też polskiego personelu. Doszło do tego, że absolutnie nie cieszę się kiedy jest polski lekarz czy pielęgniarka. Traktują nas rodaków protekcjonalnie – dokładnie tak samo jak w Polsce. To co mnie jeszcze załamuje w szwedzkiej służbie zdrowia to opieka ginekologiczna. Długo nad tym myślałam, ale postanowiłam się z Wami podzielić historią mojego poronienia. O tym i jeszcze innych sprawach będzie w innym poście.
11. Co jeszcze mogę powiedzieć o Szwecji albo raczej o Szwedach? Szwedzi to dupy wołowe, za które Wikingowie spaliliby się ze wstydu. Szwedzi to fajfusy w przyciasnych, włażących w dupę spodniach, którzy przyzwalają, żeby kobiety płaciły za siebie i jeszcze najlepiej za nich. Szwedzi to cwaniaki które pozwalają, żeby feministyczne Szwedki targały ciężki bagaż, płaciły za siebie, a potem dawały im dupy. Jestem wulgarna? Takie jest życie w Szwecji. Tacy są Szwedzi i Szwedki.
A tak na koniec to uprzedzając komentarze – mam kryzys. Po pięciu latach mam pieprzony kryzys i nie chcę mieszkać dalej w Szwecji. Nie chcę patrzeć jak ten kraj umiera. Dziunie ze słodkopierdzących blogów twierdzą inaczej, ale albo nie czytają co trzeba, mają klapki na oczach i nie chcą widzieć tego co się tu dzieje albo mieszkają na zabitych dziurami wiochach w których faktycznie jest spokojnie. Jest jeszcze jeden powód tego och i ach…piszą to co ludzie chcą przeczytać o tej pięknej, idealnej i tolerancyjnej Szwecji. 
I jeszcze jedno…nie wiemy czy zostaniemy w Szwecji na zawsze. Jakby coś to kolejny taki post za pięć lat.
Pięć lat w Szwecji – podsumowanie. Przyszedł czas na podsumowanie mojego pięcioletniego pobytu w Szwecji. Zacznę od plusów których niestety jest mniej niż minusów.
0 notes
impavidux · 7 years ago
Note
strach przed odrzuceniem, strach przed ojcem, strach przed rozładowanym telefonem.
source
03. strach przed odrzuceniem. nie widzę takiej możliwości.
02. strach przed rozładowanym telefonem. telefon nie jest mi zbytnio potrzebny. poza oglądaniem memów, bądź kontaktowaniem się z szefem jest to dla mnie urządzenie zbyteczne. widzę więcej plusów niż minusów takiej sytuacji.
01. strach przed ojcem. nie boję się za mnie, a za rodzinę.
0 notes