#nagrodaliteracka
Explore tagged Tumblr posts
Photo
"O księżycu z komina na wzgórzu" cóż za poetycki tytuł, nieprawdaż? W dodatku okładka w szczęśliwych kolorach żółtym i niebieskim i jeszcze różowe okulary... Jednak w książce nie o to chodzi, by patrzeć na świat przez różowe okulary, ale by w jego szarościach dostrzegać to, co piękne. Książka przeznaczona jest dla starszych dzieci. Opowiada o spotkaniu kilku bardzo różniących się osób, w tym dziecka cierpiącego na poważną chorobę. Jej celem jest uwrażliwienie na to, wobec czego zazwyczaj pozostajemy obojętni. Książka jest dla tych, którzy w literaturze niekoniecznie nastawieni są na typowo szczęśliwe zakończenie. Autorka Ariadna Piepiórka Wydawnictwo Skrzat #ariadnapiepiórka #wydawnictwoskrzat #oksiezycuzkominadomunawzgorzu #czytaniewzbogaca #nagrodaliteracka #ogólnopolskanagrodaliterackaimkornelamakuszyńskiego #dlanastolatków #polskiautor #powieśćdlanastolatków #czasnaczytanie #biblioteka #rozoweokulary #dlaucznia #czytanietoprzygodapl #czytanietopasja #takczytam #literaturadladzieci #literaturapolska #literaturadlamłodzieży #oczytanedzieci #dladzieci #książkidladzieci #booksforchildren https://www.instagram.com/p/CJTlXzrBr6U/?igshid=gjy3y2w7zp2g
#ariadnapiepiórka#wydawnictwoskrzat#oksiezycuzkominadomunawzgorzu#czytaniewzbogaca#nagrodaliteracka#ogólnopolskanagrodaliterackaimkornelamakuszyńskiego#dlanastolatków#polskiautor#powieśćdlanastolatków#czasnaczytanie#biblioteka#rozoweokulary#dlaucznia#czytanietoprzygodapl#czytanietopasja#takczytam#literaturadladzieci#literaturapolska#literaturadlamłodzieży#oczytanedzieci#dladzieci#książkidladzieci#booksforchildren
0 notes
Text
Nagroda Literacka m.st. Warszawy
Już 20 czerwca dowiemy się, które z 12 książek nominowanych w tym roku do 14. Nagrody Literackiej m.st. Warszawy zostaną wyróżnione. Po raz pierwszy w uroczystym ogłoszeniu laureatów będzie mógł wziąć udział każdy. Wydarzenie odbędzie się na Wiśle, na pokładzie literackiej barki, a publiczność będzie mogła je obserwować z Bulwarów Wiślanych w Warszawie.
W tym roku ogłoszenie laureatów najstarszego wyróżnienia literackiego w Polsce będzie miało wyjątkową oprawę. Po raz pierwszy wydarzenie zyska bowiem otwarty charakter. Do strefy publiczności znajdującej się na bulwarze zaproszeni są wszyscy: zarówno najwięksi fani polskiej literatury, miłośnicy książek, jak i każdy spacerowicz - oczywiście z zachowaniem odpowiedniej odległości i wszelkich zasad bezpieczeństwa. Nominowani autorzy oraz ich wydawcy zgromadzą się za�� na barce znajdującej się na Wiśle. To tam zostaną przekazane do publicznej wiadomości zwycięskie tytuły w każdej z 4 kategorii: proza, poezja, literatura dziecięca (tekst i ilustracje) oraz książka o tematyce warszawskiej (dawniej edycja warszawska). Podczas wydarzenia dowiemy się również, kto otrzyma w tym roku tytuł Warszawskiego Twórcy lub Warszawskiej Twórczyni.
Laureaci zostaną wybrani spośród autorek i autorów 12 nominowanych książek, które wyłoniło – obradujące w nowym składzie – jury spośród 700 zgłoszonych tytułów. Wśród nominacji w kategorii proza znalazły się „Tkanki miękkie” Zyty Rudzkiej (W.A.B.). To nowa powieść autorki nominowanej wcześniej do 12. Nagrody Literackiej za „Krótką wymianę ognia”. Tym razem Rudzka ukazuje portret mężczyzny w czasach słabości. Nominację otrzymała także powieść Julii Fiedorczuk „Pod słońcem” (Wydawnictwo Literackie) będąca odważnym powieściowym eksperymentem, który czyta się jak najlepszą sagę. Autorka opowiada o losach swoich bohaterów w drugiej połowie XX wieku, kiedy pamięć wojny miesza się z równie tragiczną współczesnością, ale, jak nigdy dotąd w literaturze, przypomina o być może najważniejszej sile sprawczej – przyrodzie. Trzecim tytułem walczącym o laur w tej kategorii jest „Bestiariusz nowohucki” Elżbiety Łapczyńskiej (Biuro Literackie). To debiutancka powieść, w której autorka opisuje z wielką literacką pomysłowością – mieszając gatunki i rejestry języka – mroczne epizody z historii powstawania Nowej Huty.
W kategorii poezja jurorzy wskazali „Rośliny mięsożerne” autorstwa Genowefy Jakubowskiej-Fijałkowskiej (Instytut Mikołowski), które znakomicie równoważą wypisy z codzienności, prywatności z notowaniem myśli, przychodzącymi do głowy, gdy ma się kłopoty z zaśnięciem. Rywalizuje z nimi tom „Boję się o ostatnią kobietę” Joanny Bociąg (Dom Literatury w Łodzi i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, Oddział w Łodzi), w którym poetka w skondensowanej i zwięzłej formie rejestruje rzeczywistość w duchu nowej wrażliwości, z uważnością przyglądając się ludziom, zwierzętom i roślinom. Trzecia nominacja przypadła Radosławowi Jurczakowi i jego książce „Zakłady holenderskie” (Biuro Literackie). Autor zabiera odbiorców w podróż w nieznane, w przyszłość, wprowadzając do poezji język fizyki i cybernetyki, a jednocześnie tocząc fascynującą grę z tradycją poetycką.
Nominowana w kategorii Literatura dziecięca (tekst i ilustracje) została publikacja „Którędy do Yellowstone? Dzika podróż po parkach narodowych” Aleksandry i Daniela Mizielińskich (Wydawnictwo Dwie Siostry), w której autorzy połączyli coś pozornie niemożliwego do pogodzenia: komiks, pełne szczegółów rozkładówki, rysowany zielnik, czarno-białe ryciny inspirowane dawnymi księgami przyrodniczymi. O zwycięstwo walczy także książka „Skąd jestem?” autorstwa Agnieszki Kacprzyk, z ilustracjami Marianny Sztymy (Wydawnictwo Albus), która jest dowodem na to, że o najbardziej intymnych sprawach można rozmawiać z dziećmi tak, by uszanować nie tylko ich wrażliwość, ale też inteligencję. „Przedszkole imienia Barbary Wiewiórki” autorstwa Rafała Witka, z ilustracjami Aleksandry Fabii (Wydawnictwo Bajka) to ostatnia nominacja w tej kategorii. O tym przedszkolu, w którym każde dziecko jest ważne, Rafał Witek pisze z taką naturalnością, jakby międzygatunkowa przyjaźń była czymś najzwyklejszym.
W kategorii Książka o tematyce warszawskiej wyróżniono: „Najlepsze miasto świata” Grzegorza Piątka (W.A.B.) – opowieść o fenomenie budowy całkiem nowego miasta na gruzach dawnej Warszawy; „Mama zawsze wraca” Agaty Tuszyńskiej oraz Iwony Chmielewskiej (Wydawnictwo Dwie Siostry), w której autorki z wielką czułością i wrażliwością opowiedziały – zarówno słowem, jak i obrazem – o losach ukrywanej w piwnicy warszawskiego getta czteroletniej Zosi Zajczyk; „Dzika rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989-1993” Rafała Księżyka (Wydawnictwo Czarne), która jest opowieścią o muzycznym stanie nadzwyczajnym, kiedy upadkowi jednego ustroju i wyłanianiu się nowego towarzyszył niesamowity ferment dźwiękowy.
Miejsce wydarzenia: Bulwar Wiślany (Bulwar gen. Pattona)
Data: 20.06.2021
Godzina: 18:00
Wstęp wolny!
0 notes
Text
Rafał Księżyk - Dzika rzecz [recenzja]
Rafał Księżyk, „Dzika rzecz. Polska muzyka i transformacja 1989-1993”
Taka książka musiała powstać, bo lata 1989-1993 to najbardziej burzliwy i artystycznie znaczący czas w polskim rocku. Cały kraj przeżywał zmiany, a młodzi muzycy wykorzystali znakomicie lukę, jaka powstała między upadkiem komuny z jej cenzurą, a twardą komercjalizacją rynku i „czyszczeniem” oficjalnego obiegu z nie rokującej na duży zarobek muzycznej dzikości. Stąd właśnie te dwie graniczne daty z tytułu książki. Skoro zaś opis tej „dzikiej muzycznej rzeczy” musiał powstać, to nic dziwnego, że napisał go właśnie Rafał Księżyk, autor który z miłości do muzyki rockowej wyrzekł się wyuczonego zawodu i został najwybitniejszym dziennikarzem zajmującym się tą dziedziną sztuki.
To nie jest książka napisana przez uczonego, z konieczności zdystansowanego do zjawiska i badającego przy pomocy swoich narzędzi – jej autor jest teraz oczywiście badaczem obserwowanych zjawisk, ale najpierw był ich aktywnym uczestnikiem, czego nie ukrywa. Widział, jak wtedy muzyka stawała się medium najlepiej wyrażającym nastroje młodego pokolenia, jej się słuchało, myślało i rozmawiało o niej. I jak budowała inną świadomość. I także miała już inne społeczne znaczenie niż dla poprzedniego pokolenia, które przygotowało grunt pod tę eksplozję z okresu opisywanego przez Księżyka.
Opowiada on w interesujący sposób o zespołach, które wtedy rozkwitły zdobywając duże powodzenie. Choć ich muzyka była ostra i gniewna wyrażała to, co grało w duszach młodego pokolenia, nieufnego w stosunku do tego, co robili politycy i jednocześnie zachwyconych poczuciem wolności, którego doświadczali wszyscy. To były też czasy chaosu prawnego, bałaganu gospodarczego i wykluwania się dopiero nowego ładu. Długo to jednak nie trwało.
Nadszedł rok 1994, na którego początku sejm uchwalił ustawę o prawie autorskim, więc natychmiast na polskim rynku zaczęły działać wielkie światowe firmy muzyczne i krok po kroku cała scena muzyczna się sprofesjonalizowała. Jak to pisze Księżyk, „na topie jest elegancki pop. Królują wokalistki”. Tak jak w innych krajach. Dzika muzyka została odepchnięta na margines, gdzie jej miejsce w wizji mainstreamowych potentatów muzycznych. „Dziki” rynek został uporządkowany, nawet niektórzy producenci pirackich płyt znaleźli na nim swoje miejsce – tak zaczęła się muzyczna współczesność: świat discopolowego Zenka i „Sylwestra marzeń”.
Leszek Bugajski
------------
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m. st. Warszawy
Przypominamy:
konkurs > www.facebook.com/nieczytasz/posts/4164446543614792
strona plebiscytu > www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy
Nagrodę objęliśmy patronatem medialnym.
0 notes
Text
Elżbieta Łapczyńska - Bestiariusz nowohucki [recenzja]
Elżbieta Łapczyńska, „Bes5ariusz nowohucki”
Tak o Nowej Hucie jeszcze nikt nie pisał, powieść – czy może raczej zbiór opowiadań – Elżbiety Łapczyńskiej to utwór brawurowy pod względem artystycznym i poznawczym. Autorka pokazuje nim to, co z reguły w opowieściach o rodzeniu się w latach 50. nowego miasta było pomijane (wstydliwie!) lub zakłamywane ze względów politycznych – spróbowała pokazać, jak i co się działo pod skorupą propagandowych opowieści o rodzeniu się nowego, socjalistycznego człowieka. A tymczasem nic takiego się nie działo, w bólach wprawdzie rodziła się nowa mentalność, ale nie tak gładko jak w socrealistycznych opowiadaniach, co zdemaskował dopiero „Poemat dla dorosłych” Ważyka.
Łapczyńska wchodzi jednak w temat i głębiej i subtelniej, z większą swobodą niż autorzy „towarzyszący” tamtym zdarzeniom. Pisząc z perspektywy kilku dziesięcioleci, napisała właściwie powieść historyczną, swobodnie mogła sięgnąć do ludowych przesądów, co w połowie ubiegłego wieku nie było możliwe. I stworzyła niezwykłą wizję tego, jak zderzają się przesądy z nowoczesną techniką i agresywnym atakiem na naturę. I pokazuje, jak te dwa światy – przesądów i techniki – przeplatają się. Z jednej strony jest „strażnik Wielkiego Pieca”, z drugiej – powołany przez władze prorok, który z dymów wielkiego pieca i cementowni ma przewidywać powodzenie tego wielkiego przedsięwzięcia.
To jest w tej książce najciekawsze i zaskakujące. Ale jest jeszcze mnóstwo portretów niesamowitych postaci, które uczestniczą albo błąkają się na marginesie wielkie chaosu, jakim jest wielka budowa kombinatu i miasta. Jest wiele opowieści o tym, że ci ludzie są ofiarami swoich marzeń, że mając dość ciężkiej pracy na roli, uciekają ku lepszej przyszłości, która okazuje się przyszłością pełną wysiłku w nieludzkich warunkach, przemocy i rozczarowań. Oczywiście w takim bałaganie najlepiej rodzą sobie kobiety, które posiadają naturalną umiejętność organizowania codzienności w ekstremalnych warunkach – one są cichymi bohaterkami książki Łapczyńskiej.
No i finał: tak gigantyczny atak na porządek natury, która bezwzględnie jest niszczona i tak brutalne, rewolucyjne zakłócenie ładu ludzkiego świata musiały doprowadzić do katastrofy – ten świat zbudowany ze sprzeczności i agresji nie mógł przetrwać. Przynajmniej w powieściowej wizji.
Leszek Bugajski
------------
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m. st. Warszawy
Przypominamy:
konkurs > www.facebook.com/nieczytasz/posts/4164446543614792
strona plebiscytu > www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy
Nagrodę objęliśmy patronatem medialnym.
0 notes
Text
Zyta Rudzka - Tkanki miękkie [recenzja]
Zyta Rudzka, „Tkanki miękkie”
Doświadczona i doceniona pisarka dotąd konsekwentnie zaludniająca swoją prozę postaciami kobiecymi, teraz spojrzała w stronę facetów i jest to spojrzenie raczej bezlitosne. A w każdym razie takie, w którym współczucie dla nich ukryte jest głęboko za zasłoną ze słów. Zyta Rudzka z werwą, a kiedy trzeba z poczuciem humoru, analizuje relacje ojcowsko-synowskie i jest to trafione w punkt – dokładniej: w tzw. „słaby punkt”.
Para bohaterów to lekarze: ojciec pracuje, a właściwie pracował na wsi, syn jest wielkomiejskim pediatrą. Rudzka zmyślnie stworzyła takich właśnie bohaterów: lekarz, zwłaszcza dobry, a przynajmniej popularny, jest osobą wyjątkową w swoim otoczeniu, jest człowiekiem, który niesie pomoc, ale też jest w gruncie rzeczy panem życia i śmierci swoich pacjentów, a więc też uosobieniem nieomal boskiej siły. Oni zabiegają o jego względy, szanują go i też się go boją. To ktoś w rodzaju „małego boga”, któremu różne sprawy przychodzą łatwiej niż komukolwiek innemu. Ich „profesja jest męska, nawet bardziej męska niż samiec” – pada stwierdzenie. Ci dwaj wykorzystują te swoje przewagi głównie na polu relacji damsko-męskich, ale też na tym obszarze wychodzą na jaw ich słabości: relacje przez nich nawiązywane są puste, kobiety ich opuszczają i cała ta smakowita i wielowarstwowa powieść – gdyby chcieć ją maksymalnie streścić – okazuje się powieścią o zamierającej sile męskich ról społecznych. Traktuje o tym, jak faceci nie dorastają do ról, jakie nałożyła na nich tradycja i jak uświadamiają sobie, że światem rządzą kobiety. A jak światem, to i nimi.
„Mali bogowie” z powieści Rudzkiej to bogowie upadli. Zyta Rudzka napisała więc powieść o procesie, który dzieje się na naszych oczach – jednych cieszy, innych smuci, ale jest. I zrobiła to błyskotliwie pokazując jego przebieg na poziomie codziennych zdarzeń. Jej bohaterowie jeszcze próbują jakoś mu się przeciwstawić, ale stać ich co najwyżej na jakieś teatralne gierki („Wykwit elegancji pokrywa liszaj moralny”), na udawanie, że nic się nie zmienia, kiedy jednak się zmienia. Swoją opowieść snuje przy użyciu krótkich zdań, tworząc język pełen paradoksalnych stwierdzeń, przewrotnych, a kiedy trzeba dosadnych.
Tu trzeba zaznaczyć, że ten opis „dekonstrukcji” męskości to jeden z wątków powieści. Najważniejszym z pozostałych jest przenikliwie przedstawiona relacja ojca i syna, słabnięcie tego pierwszego i zagubienie drugiego. „Tkanki miękkie” to taki utwór, którego bogactwo ukazuje się w pełni w trakcie drugiej, czy kolejnej lektury.
Leszek Bugajski
------------
Recenzja książki nominowanej do 14. Nagrody Literackiej m. st. Warszawy
0 notes
Text
Kosmos silniejszego - recenzja
Kosmos silniejszego Marcin Orliński
(Radosław Jurczak, Zakłady holenderskie, Biuro Literackie 2020)
To druga książka poetycka Radosława Jurczaka, autora obsypanego nagrodami tomu Pamięć zewnętrzna. Tym razem poeta kreśli mroczną wizję przyszłości, w której ludzkość kolonizuje kosmos, a świat – jeszcze bardziej niż dziś – zorganizowany jest wokół technologii („Ach, jakże kiełkują na żywo sadzonki reflektorów���) i bezwzględnych reguł kapitalizmu („Komu na własność oddech, a komu powietrze?”). Do rzeczywistości chłodnych liczb i algorytmów odnosi się zresztą sam tytuł – „zakład holenderski” jest pojęciem z dziedziny epistemologii i teorii prawdopodobieństwa.
To poetyka, w której na równi z szukaniem literackich syntez, liczy się wchodzenie z butami do ogrodu języka, rozkopywanie równych grządek zostawionych przez poprzedników, eksperymentowanie. Zakłady holenderskie są szalenie intertekstualne, pełne cytatów, kryptocytatów i nawiązań, od Jana Kochanowskiego poprzez Nilsa Bohra (fizyka) i Alana Turinga (informatyka) aż po młodych poetów, rówieśników autora, co wydaje się nie bez znaczenia – oto Jurczak wskazuje twórców, których ceni, ale też daje znać, że ważny jest dla niego horyzont pokoleniowego doświadczenia.
Umie więc ów znajomy Kasandry operować nie tylko językiem uznawanym tradycyjnie za poetycki (a umie wspaniale, proszę choćby zwrócić uwagę na zastosowane w tym tomie powtórzenia czy antropomorfizmy), ale także właśnie strukturami formalnymi, logicznymi, które przypisujemy zwykle dyskursowi naukowemu. Poeta zderza ze sobą te języki, pozwala im ze sobą dialogować i nawzajem się znosić, dzięki czemu z rozoranej ziemi zer i jedynek wyrastają fosforyzujące kiełki najczystszej poezji.
Przypominamy:
konkurs > www.facebook.com/nieczytasz/posts/4164446543614792
strona plebiscytu > www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy
Nagrodę objęliśmy patronatem medialnym.
0 notes
Text
W trybach historii - recenzja
W trybach historii Patrycja Pustkowiak
(Julia Fiedorczuk, Pod słońcem)
Julia Fiedorczuk w powieści „Pod słońcem” opisuje złożone losy ludzi zarazem zagubionych w codzienności, jak i wrzuconych w tryby wielkiej, XX-wiecznej historii, a jej czułe spojrzenie ocala każde pojedyncze istnienie od zapomnienia.
Olga Tokarczuk w swoim słynnym eseju „Czuły narrator” pisała tak: „Tworzenie opowieści jest niekończącym się o��ywianiem, nadawaniem istnienia tym wszystkim okruchom świata, jakimi są ludzkie doświadczenia, przeżyte sytuacje, wspomnienia. Czułość personalizuje to wszystko, do czego się odnosi, pozwala dać temu głos, dać przestrzeń i czas do zaistnienia i ekspresji”.
Wydaje się, że Julia Fiedorczuk jest pisarką, która doskonale wpisuje się w program twórczy noblistki. „Pod słońcem” to powieść, która jest właśnie czuła, jeśli – znów sięgając do słów laureatki najważniejszej na świecie nagrody literackiej – rozumieć, że: „Czułość jest głębokim przejęciem się drugim bytem, jego kruchością, niepowtarzalnością, jego nieodpornością na cierpienie i działanie czasu”.
Fiedorczuk, nominowana do Nike autorka, w swojej rozpiętej między I wojną światową, a współczesnością, po części historycznej, po części psychologicznej powieści przygląda się małomiasteczkowej społeczności ziem wschodnich. Jest wśród nich małżeńska para Miszka i Miłka, dziwaczny nauczyciel Franciszek czy zagadkowa, spacerująca nago po polach Marianna – do każdej z tych postaci Fiedorczuk podchodzi bardzo blisko, przypatrując się jej z wielką wrażliwością i drobiazgowością.
Podobno pamięć poetów działa inaczej – wyczulona jest na fakturę ubrania, smak, kolor, chwilę, w której zdarzyło się coś ważnego, czego nikt inny nie zauważył – powieść Julii Fiedorczuk, wszak cenionej poetki, to potwierdza. Z takich okruchów codzienności buduje rzeczywistość swoich bohaterów, kontrastując ją z brutalnymi trybami historii i w ten sposób wyciąga ich losy z niebytu.
Zresztą losy nie tylko ludzkie, bo ważnym bohaterem tej po części baśniowej książki jest też przyroda. To powieść, w której nawet rośliny są „natrętnie żywe”, a okrucieństwo historii nie oszczędza i zwierząt.
„Tyle jest rzeczy do przeżycia” – myśli jeden z bohaterów. – „Tyle wszystkiego na świecie do oglądania, dotykania, słuchania”. Autorka „Pod słońcem” nie zapomina o tym nawet na chwilę, mimo że nie odwraca oczu od traumatycznych czy wojennych doświadczeń.
Może i powieść Fiedorczuk podejmuje tropy już przez polską literaturę oswojone, ale czułego oka narratora nigdy dość, szczególnie w czasach narcyzmu kiedy króluje inne spojrzenie. Warto powtórzyć tę podróż przez ludzkie losy i meandry XX-wiecznej historii.
Przypominamy: konkurs > www.facebook.com/nieczytasz/posts/4164446543614792 strona plebiscytu > www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy
Nagrodę objęliśmy patronatem medialnym.
0 notes
Text
Z życia, również gatunków - recenzja
Z życia, również gatunków Marcin Orliński
(Joanna Bociąg, Boję się o ostatnią kobietę, Łódź 2020)
Debiutancką książkę poetycką Joanny Bociąg czyta się szybko, bo i wiersze krótkie. Niech ta oszczędność w formie nas jednak nie zmyli. To tom pełen niedopowiedzeń i przemilczeń, a wiersze, choć byty – jak wiadomo – osobne, tworzą tu spójną, wielowątkową historię. Autorka wpisuje się w ten nurt poezji współczesnej, który czerpie z języka potocznego i nie chce innych literackich fug, cegieł czy gipsów niż doświadczenie codzienne.
Z wielu pojawiających się w tym tomie wątków wymienię – z przyczyn ekonomicznych – dwa: relacje międzyludzkie i ekologia. Ojciec, który się wyprowadził i założył nową rodzinę, pojawia się już w utworze otwierającym tom, co nie tylko nakreśla zakres tematyczny książki, ale również ustawia czytelnika: oto już nie ma tego, który mógłby być figurą źródła czy centrum. Odbiorca wchodzi w świat konstruowany za pomocą wyrazistych i zwięzłych opisów – tu stosunki rodzinne, tam rozbity nos, no i tajemnicza „ostatnia kobieta” z tytułu – czy to nawiązanie do filmu Marca Ferriniego lub powieści Kei Millera? Tego do końca nie wiemy.
Drugi z wątków zilustruję ironicznymi słowami z wiersza cykoria podróżnik: „zielsko to nie roślina / ryba to nie zwierzę”. Odmawianie wybranym bytom przynależności do gatunku stanowi ważną część obecnego w naszej kulturze paradygmatu, zgodnie z którym człowiek ma prawo czynić sobie Ziemię poddaną (katolicyzm) czy też – jeśli kto woli – traktować przyrodę w kategoriach towaru (kapitalizm).
Boję się o ostatnią kobietę to książka, która – może właśnie za sprawą owych niedopowiedzeń – uruchamia wyobraźnię. Bociąg wie, jak w owej klitce, jakim jest wiersz naprawdę krótki, zorganizować kawałek świata.
Przypominamy:
konkurs > www.facebook.com/nieczytasz/posts/4164446543614792 strona plebiscytu > www.facebook.com/nagroda.literacka.warszawy Nagrodę objęliśmy patronatem medialnym.
0 notes
Text
Spotkanie z nominowanymi do Nagrody Literackiej m.st Warszawy
Marcin Szczygielski, Daria Solak, Łukasz Olszacki i Jola Richter-Magnuszewska to nazwiska czterech z sześciu autorów nominowanych do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy w kategorii literatura dziecięca - tekst i ilustracje. Już 20 kwietnia warszawska publiczność będzie miała okazję poznać twórców na spotkaniu w kawiarni Kids&Friends. Nominowanym autorom będzie towarzyszyła Beata Jewiarz, dziennikarka radiowa i aktorka, która poprowadzi spotkanie.
Pierwszą z nominowanych do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy jest książka „Klątwa dziewiątych urodzin” autorstwa Marcina Szczygielskiego. To opowieść o przygodach Mai, która, by zrzucić z siebie klątwę, musi przed swoimi dziewiątymi urodzinami odnaleźć cegłę, która do odbudowanej Warszawy przywędrowała ze Szczecina. Pomocne okazują się rozwiązania zagadek skrywane przez warszawskie legendy. To trzecia część przygód Mai pióra Szczygielskiego, który już trzykrotnie był nagradzany w Konkursie Literackim im. Astrid Lindren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży. Charakteru książce dodają niezwykłe ilustracje Magdy Wosik.
Kolejnym tytułem wyróżnionym nominacją do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy jest „Ala ma kota. A Ali?” autorstwa Jolanty Nowaczyk. To forma elementarza, zbiorczo przedstawiającego pierwsze zdania z podręczników do nauki czytania z 25 krajów. Niezwykłą rolę w książce odgrywają ilustracje Darii Solak, obrazujące treść poszczególnych zdań. Debiut Nowaczyk „Ala ma kota. A Ali?” (pierwotnie pod nazwą „Wieża Babel”) zdobył nagrodę główną w konkursie na projekt ilustrowanej książki dla dzieci JASNOWIDZE 2014.
Łukasz Olszacki (tekst) i Jola Richter-Magnuszewska (ilustracje) to autorzy książki „Bajka o tym, jak błędny rycerz nie uratował królewny, a smok przeszedł na wegetarianizm”, która również została nominowana do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy. Kolejne stronice zabierają małego czytelnika w interaktywną opowieść, w której on sam jest jej bohaterem. Złamane zostały wszelkie utarte, baśniowe stereotypy: rycerze okazują się tchórzliwi, a smok wcale nie zjada królewien, woli posilić się czymś z ogródka. Książka została nagrodzona w IV Konkursie Literackim im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży.
Historia Nagrody Literackiej m.st. Warszawy sięga roku 1926, wtedy po raz pierwszy przyznano laury zwycięstwa. Otrzymał ją wówczas Władysław Mickiewicz, najstarszy syn Adama Mickiewicza. Jako ostatni przed wybuchem wojny, nagrodę otrzymał Leopold Staff w 1938 roku. Nagroda Literacka m.st. Warszawy została przywrócona w roku 2008 uchwałą Rady Miasta. Od tego czasu wśród nagrodzonych autorów literatury dziecięcej znaleźli się (w kolejności chronologicznej): Joanna Kulmowa, Maciej Wojtyszko, Paweł Beręsewicz, Joanna Papuzińska, Małgorzata Strzałkowska, Dorota Sidor, Aleksandra Mizielińska i Daniel Mizieliński, Przemysław Wechterowicz i Emilia Dziubak, Anna Piwkowska, Emilia Bojańczyk, Justyna Bednarek i Daniel de Latour.
W tym roku, w kategorii literatura dziecięca – tekst i ilustracje zgłoszono do konkursu rekordową liczbę publikacji – aż 121 pozycji (dla porównania, w ubiegłym roku było to tylko 66 książek). O wyborze laureatów spośród nominowanych dowiemy się podczas finałowej gali 27 kwietnia w Teatrze Studio.
Spotkanie autorskie odbędzie się 20 kwietnia o godzinie 18, w kawiarni Kids&Friends przy ul. Skierniewickiej 14. Wstęp wolny.
Więcej informacji na temat Nagrody znaleźć można pod adresem www.kulturalna.warszawa.pl oraz www.um.warszawa.pl/nagrodaliteracka
0 notes