#mamy żółte serca
Explore tagged Tumblr posts
Text
02; drapieżniki
02; drapieżniki
Wyjaśnienia słów parę: nawet na długo wyczekiwanych wakacjach nie można doznać spokoju duszy.
...
Lato pachnie nadzieją.
Lato to taki okres, w którym idziemy spać i budzimy się z oczekiwaniem lepszego jutra. Porankom towarzyszy zapach kawy, smak świeżych owoców i podmuch rannego wiatru. Południe to czas pływania w wodzie i wspólnych pogawędek przy mrożonej kawie. Natomiast wieczory to żar bijący z ogniska, zapach pieczonych kiełbasek, tańce oraz pieśni. Lato to etap wakacyjnych miłości, nowych znajomości i pogłębiania istniejących już przyjaźni.
Ale nie każdy spędza w taki sposób lato. Przez moją prace nie mam czasu na odpoczynek, a co dopiero wakacje i czas wolny. Na co dzień jestem zasypywany toną pracy, nie tylko tej fizycznej. Ćwiczenia śpiewu, nagrywanie piosenek i wszelakich programów, treningu tańca, pisanie tekstów, pomaganie chłopakom z melodią nowych pieśni i zadania domowe. To tylko parę z obowiązków, które muszę wykonywać każdego dnia. Ciągnie się to od paru lat i od kiedy wstąpiłem do wytwórni, nie miałem żadnych dłuższych wakacji. Czy chciałbym trochę czasu dla siebie? Oczywiście, że tak, ale po tym co moja agencja dla mnie zrobiła, głupio mi teraz żądać od nich urlopu. Codziennie powtarzam sobie, że będzie w porządku i dam radę. W jakiś sposób to działa i żyję dalej tym trudnym trybem życia.
Byliśmy na 'wakacjach', na Filipinach, ale nadal musieliśmy filmować nowy sezon Bon Voyage. W końcu nastał jednak ten długo wyczekiwany, trzeci dzień, który był w zupełności dla nas. Żadnych kamer, brak filmowania nas na każdym kroku, zero staffu. Ta doba była tylko i wyłącznie dla mnie i chłopaków.
Było dzisiaj bardzo gorąco, słońce było w zenicie i bezlitośnie głaskało nas swoimi promieniami. Nie było żadnego wiatru, który mógłby stać się ukojeniem przy tej ciężkiej pogodzie. Zdążyliśmy jedynie zjeść lody, ale te nie pomogły na długo. Wszyscy zgodnie zdecydowaliśmy się na kąpiel w basenie.
Reszta poszła chwilę przede mną, ponieważ musiałem wrócić do swojego pokoju hotelowego po książkę. Leżenie na leżaku bez dobrej historii, hmm, to nie brzmi ciekawie. Nie przeszkadzało mi to jednak i kiedy w końcu zacząłem kierować się w stronę basenu, cieszyłem się z tego krótkiego, samotnego spaceru. Ubrany byłem w żółte spodnie do pływania, a na stopach znajdowały się klapki. Włosy z przodu głowy miałem związane w malutką kitkę.
Kurort w którym przebywaliśmy wyglądał... drogo. Było dużo pozłacanych elementów, dużo żyrandoli, dużo basenów i barów. Osobiście nie zwracałem na to uwagi, nie przeszkadzało by mi spędzenie tego czasu w jakimś tańszym miejscu, ale wszystko musi dobrze wyglądać w programie, dla naszych widzów. W pokojach mieliśmy wielkie, miękkie łóżka, a w łazienkach ogromne wanny. Podejrzewam, że gdyby byłaby taka możliwość to papier toaletowy byłby ze złota.
To co mnie w tym miejscu zaskoczyło, to ilość roślinności. Wszędzie było jej pełno. Przed samym kurortem, wokół basenów czy chodników. Drzewa, kwiatki i krzaczki. Wyglądało to pięknie i w jakiś sposób napawało nadzieją. Nie jestem jakimś wielkim fanem hodowania roślinności w naszym dormie (bo wszystko zawsze umiera), ale potrafię docenić pomysł i chęci gospodarzy, którzy chcą, aby ich hotel prezentował się jak najlepiej.
Już z daleka zauważyłem chłopców. Taehyung i Jungkook leżeli już na leżakach, wyraźnie się opalając. Namjoon z marnym skutkiem próbował pomóc Seokjinowi rozpalić ogień w grillu, a Yoongi szarpał się ze swoim leżakiem, chcąc go przesunąć do cienia, aby mógł w spokoju sobie podrzemać. Jimin rozkładał sobie ręcznik na ziemi (nie mam pojęcia czemu akurat na ziemi, ale może po prostu lubi leżeć na twardej powierzchni?). Hoseok okazał się być pierwszym, który mnie zauważył.
- Woaah! Yong! - krzyknął starszy chłopak machając do mnie.
Podniosłem dłoń w górę, aby odmachać. Ciągle się do nich zbliżałem, kiedy Taehyung zaczął biec w moją stronę. Spodziewałem się, że chce on o czymś porozmawiać, ale ten tylko mnie podniósł i mocno przytulił do siebie. Z powodu mojego wzrostu, moje stopy nie dosięgały podłogi i zwisały sobie bezwładnie.
- Wyglądasz naprawdę dobrze w tych ubraniach - powiedział uśmiechając się przy tym. Zachichotałem na to, chłopcy jak zwykle rzucają komplementami na prawo i lewo.
- Ah, Yong, powinieneś ubrać na siebie coś więcej. Czemu nie założyłeś koszulki? - krzyknął do mnie Jin, nadal siłując się z grillem. Kątem oka zauważyłem, jak Nam kiwa energicznie głową.
Tae w końcu postawił mnie na ziemi. Jeszcze raz przejechał wzorkiem całe moje ciało i poklepał mnie po głowie. Odsunął palcem także grzywkę, która zasłoniła mi oczy. Ten szczęśliwy moment został jednak przez kogoś przerwany.
- Czy możecie się uciszyć, niektórzy ludzie próbują tutaj spać! - zagrzmiał Suga. Zakładał w tym samym momencie na oczy okulary przeciwsłoneczne, co przyznam, wyglądało dosyć komicznie.
- Yong, przykryj się tym, bo się przeziębisz – zawstydzony Jungkook podał mi ręcznik, ale z jakiegoś powodu nie odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć.
Wziąłem to prowizoryczne nakrycie z dłoni JK i luźno okryłem nim moje ramiona. Zachichotałem pod nosem z opiekuńczości reszty grupy. Ukazuje się to nie tylko w sytuacjach takich jak ta, kiedy według nich, pokazuje za dużo skrawków skóry. Jako, że jestem najmłodszy, wydaje mi się, że chłopcy czują jakąś wewnętrzną potrzebę, aby chronić mnie przed wszelakim złem tego świata.
Kiedy idziemy przez lotnisko, reszta naturalnie układa się wokół mnie w luźny okrąg, tak, że jestem w środku i nikt nie ma do mnie dostępu. Jestem także najniższy, więc łatwiej mi się zgubić w tłumie, co parę razy się już przydarzyło. Właśnie po jednym takim incydencie, kiedy się zgubiłem na lotnisku i zostałem zraniony w nogę przez 'fanów', chłopcy zaczęli być jeszcze bardziej nadopiekuńczy wobec mnie. Przyzwyczaiłem się do tego, a nawet czuję się bezpieczniej, kiedy przyjaciele mnie ochraniają.
Rzadko jestem puszczany sam na miasto, nawet na zakupy. Członkowie obawiają się, że pewnego dnia wpadnę na fanów i będę ścigany przez połowę miasta. Dlatego właśnie mamy niepisaną regułę, że za każdym razem, kiedy wychodzę z domu, któryś z chłopców idzie zemną, a jeżeli nie ma takiej możliwości, to muszę się meldować przez wiadomości tekstowe co trzydzieści minut. Jeśli spóźnię się chociaż o dwie minuty następuję panika i płacz. To tylko dwie z wielu sytuacji, kiedy reszta staje się okropnie nadopiekuńcza, a uwierzcie, jest ich więcej.
Rozejrzałem się po okolicy szukając wzrokiem Jimina. Nie słyszałem, żeby się odezwał od kiedy tutaj przyszedłem. Po chwili obracania się w miejscu, zauważyłem go stojącego parę metrów za mną, za moimi plecami. Uśmiechając się ruszyłem w jego stronę. Kiedy już do niego dotarłem, placem wskazującym zahaczyłem o rąbek jego czarnej koszulki z dekoltem w serek.
- Czemu się nie odzywasz i stoisz tak sam, na uboczu?
Z zadowoleniem przyglądałem się jak policzki strasznego chłopaka czerwienią się delikatnie. Mimo to, Jimin przejechał wzrokiem pomnie od góry do dołu i uśmiechnął się.
- Nigdy nie widziałem cię ubranego w ten sposób.
- No tak, bo wy zawsze myślicie o mnie jak o małym dziecku. - poklepałem jego klatkę piersiową, którą przykrywał T-Shirt. Nasze oczy się spotkały w gorącej bitwie o to, kto szybciej się speszy i odwróci wzrok.
- Yong! - krzyknął do mnie Jin.
Wachlował swoją dłonią nad grillem, próbując wzniecić więcej ognia. Nawet nie zauważyłem, kiedy udało mu się rozpalić te palenisko.
- Tak? - nadal nie oderwałem swoich oczu od Jimina.
- Słońce, czy możesz mi pomoc? Namjoon jak zwykle coś popsuł, a mówiąc dokładniej to szczypce. Możesz przynieść jakieś z hotelowej kuchni?
Słysząc to spojrzałem w końcu w stronę najstarszego. Próbował on odciągnąć lidera od grilla, ale wydaje mi się, że prędzej porwie mu koszulkę. Parsknąłem śmiechem i przykrywając dłonią usta, ruszyłem w ich stronę. Na plecach czułem palący wzrok Jimina, który nie wydawało się, żeby miał zniknąć.
Kiedy do nich dotarłem, uspokajająco położyłem dłoń na ramieniu Jina. Sprawiło to, że zaprzestał on swojego ataku na rapera i głośno westchnął. Sam Namjoon zaś ostentacyjnie prychnął i ruszył w stronę leżaków, najwidoczniej mając już dość tego zamieszania i chcąc odpocząć. Odwróciłem się w stronę piosenkarza i poklepałem go pocieszająco po plecach.
- Czy muszę iść? Wiesz co się dzieje, jak rozmawiam z obcymi. - spojrzałem na Seokjina błagalnym wzrokiem.
- Proszę cię Yong, idź po te cholerne szczypce. Jesteś jedyną osobą, która nie odcięła się już kompletnie od świata. Nie wydaje mi się, że reszta pomoże w tej sytuacji, wszystko zawsze muszę robić sam. Chociaż ty mi zostałeś, moje dzieciątko najsłodsze.
Piosenkarz przytulił mnie mocno do swojego tułowia, schował swoją twarz w moje włosy i głośno westchnął. Po chwili poczułem, jak odsuwa się i daje mi czułego całusa w czoło. Uśmiechając się nieśmiało poklepałem jego klatkę piersiową na wysokości jego serca.
Czucie pod dłonią bicie tego narządu zawsze napawało mnie poczuciem, że to wszystko dzieje się naprawdę i nie jest to sen. Reszta oczywiście zdawała sobie z tego sprawę i niejednokrotnie w czasach paniki lub stresu kierowali moją rękę tak, aby przyłożyć ją do miejsca na skórze, pod którym znajduje się serce.
- Okej, nie ma sprawy Hyung, pójdę.
Nie śpiesząc się i ciesząc się pogodą, ruszyłem w stronę kuchni. Byłem zestresowany, w głowię już układałem scenariusz tego, co powiem.
Idąc czułem drażniący w nos zapach roślin.
...
Mając już w dłoni te nieszczęsne szczypce, w końcu wracałem do chłopaków.
Okazało się, że przekonanie pomocy kuchennej, aby pożyczyła nam ten przyrząd było trudniejsze niż początkowo myślałem. Zwłaszcza po tym, jak powiedziałem co się stało z tymi poprzednimi. Po dłuższym czasie, w którym musiałem wręcz błagać o te głupie szczypce i przysiąc, że tych nie popsujemy, w końcu kucharka, nadal sceptycznie, podała mi je do ręki. Po głośnych podziękowaniach płynących z mojej strony, pomocnica poklepała mnie tylko po głowie i życzyła dobrej zabawy. Nie czekając ani chwili dłużej wybiegłem z kuchni, ale będą już na dworze, z dala od nieznanych mi osób, zwolniłem.
Większość fanów twierdzi, że jestem bardzo ekstrawertyczny osobą. Pewnie wnioskują tak po tym, jak zachowuje się przy chłopakach.
To prawda, będąc z nimi czuje się bardzo swobodnie i wszystkie moje lęki idą wtedy na bok. Nie przeszkadzają mi nawet kamery i świadomość, że obejrzy to paręnaście milionów ludzi. W tych momentach staje się po prostu tym młodym człowiekiem, który przecież jestem. Bez rozpoznawalności, bez milionów na koncie bankowym, bez kamer śledzących każdy mój ruch. Prawdopodobnie już nigdy nie zaznam takiego życia jak przed moim debiutem, ale nie żałuje.
BTS pozwala mi być sobą w najlepszej mojej wersji.
Bycie z fanami jest trochę bardziej skomplikowane. Z jednej strony czuję w ich stronę wdzięczność, że nas wspierają, kochają nas i są zawsze z nami, ale z drugiej strony są to ludzie, których nie znam. A przy nieznajomych staję się bardzo nieśmiały. Nawet na spotkaniach z fanami mało się odzywam i na zadane pytania kiwam głową. Owszem, widziałem, że niektórzy narzekali na moją małomówność. Mówili, że nie spełniłem ich oczekiwań i przez to mieli gorsze wspomnienia z całego wydarzenia. Zdecydowana większość jednak nie zwraca na to uwagi, a nawet uważa to za coś uroczego.
Wyrwałem się z własnych myśli, kiedy zauważyłem, że do pokonania miałem już tylko prosty, krótki odcinek. Moje kroki były niesłyszalne na marmurowej posadzce. Chłopcy jeszcze mnie nie zauważyli, a ja nie starałem się zwrócić ich uwagi, nie chciałem przeszkadzać innym wypoczywającym moim krzykiem.
Kątem oka zauważyłem grupkę mężczyzn siedzących na ławkach ustawionych wzdłuż chodnika. Rozmawiali ze sobą i pili jakieś drinki. Nie przejmowałem się tym, w końcu to hotel wypoczynkowy. Kiedy przechodziłem obok nich usłyszałem jak któryś z nich gwiżdże i woła mnie. Instynktownie przyspieszyłem, byłem już tak blisko swojego celu. Czułem za sobą ich obecność i wzrok na plecach, szli za mną.
- Hej maleńki, chcesz się z nami zabawić? - powiedział jeden z nich, nie za bardzo obchodziło mnie który.
Mój zespół w końcu mnie zauważył. Jimin jako pierwszy. A kiedy zobaczył śledzących mnie mężczyzn, szybko krzyknął coś w stronę reszty. Po szybkim spojrzeniu w moją stronę, wszyscy zaczęli iść w moim kierunku z zaciśniętymi pięściami. Nawet Yoongi zerwał się ze swojego leżaka. Na ich twarzach widoczne było zdeterminowanie i złość.
- Dawaj, będzie fajnie. Miło spędzimy razem czas.
Mimo wszystko nie zwracałem na to większej uwagi. Byłem przyzwyczajony do takich sytuacji, zdarzały się one dość często, także ze strony dziewcząt... Przyspieszenie kroku było jakimś instynktem utkwionym we mnie, nie zrobiłem tego celowo. Nauczyłem się ignorować takie zachowania, gdybym miał skonfrontować się z każdym, nie starczyło by mi życia.
Nagle poczułem jak czyjaś dłoń ląduję na moim pośladku. Towarzyszył temu głośny dźwięk, plask. Jak wryty stanąłem w miejscu z szeroko otwartymi oczyma. Moja dłoń naturalnie ruszyła do uderzonej części ciała. Za sobą usłyszałem śmiechy tych jegomości, którzy bez powodu zdecydowali się naruszyć moją przestrzeń osobistą. Chłopcy widząc co się dzieje przyspieszyli tylko kroku. Ale ja już zdecydowałem, takiego zachowania wobec kogokolwiek nie przepuszczę płazem.
Opuściłem w końcu moją rękę, teraz zwisała swobodnie wzdłuż mojego ciała. Uśmiechnąłem się sztucznie i powoli obróciłem na pięcie w kierunku moich oprawców.
- No co, zdecydowałeś...
Nim ten mężczyzna skończył swoją kolejną, obrzydliwą wypowiedź, mocno kopnąłem go w krocze piętą mojego buta. Zaskoczony jegomość zgiął się w pół i zaczął jęczeć z powodu cierpienia. Korzystając z tego, że jego twarz była teraz na wysokości z moją, zgięte w łokciu ramię dynamicznie wyciągnąłem do tyłu i z zamachem uderzyłem go prosto w twarz. Czując ból rozchodzący się przez moją dłoń, potrząsnąłem nią kilka razy. Następnie spojrzałem na nią i na kostkach zauważyłem krew. Musiałem złamać mu nos. Dobrze. Podniosłem wzrok do góry i spostrzegłem, że mężczyzna, którego uderzyłem leży teraz na podłodze, jedną dłoń przyciskając do swojego krocza, a drugą do swojego nosa, spomiędzy palców ciekła mu krew. Reszta jego znajomych uciekła.
Obróciłem się powoli i zarejestrowałem w zasięgu swojego wzroku resztę mojego zespołu. W zaskoczeniu stali oni w miejscu, paręnaście metrów dalej i bezceremonialnie gapili się na całą tą sytuację. Po raz kolejny zacząłem iść w ich stronę, nie zwracając więcej uwagi na pana znajdującego się na podłodze. Kiedy do nich dotarłem, stanąłem przed Seokjinem i podałem mu szczypce, które cały czas trzymałem w dłoni.
- Trzymaj, Hyung.
- No, no, nie znałem cię od tej strony. Ale bardzo dobrze postąpiłeś, nie pozwól sobą pomiatać – powiedział starszy z wielkim uśmiechem.
Poklepał mnie delikatnie po ramieniu i podniósł moją dłoń do góry. Chwilę się jej przyglądał, ale kiedy zauważył, że nie jestem w żaden sposób zraniony, rogiem swojej koszulki wytarł krew z moich kostek. Widocznie czerwona posoka na jego ubraniach mu nie przeszkadzała. Reszta już wróciła do własnych spraw. Kiedy skończył uśmiechnąłem się do niego pocieszająco.
- To nic, zasługiwał na to.
Podszedłem do swojej torby, która znajdowała się na brązowej ławce. Wyjąłem z niej okulary przeciwsłoneczne i moją książkę, po którą musiałem się wcześniej wrócić do pokoju. Szkła nałożyłem na swój nos, a następnie położyłem się na leżaku obok Sugi. Spojrzał on na mnie, aby upewnić się, że wszystko jest w porządku, na co pokiwałem tylko w jego stronę głową. Wydarzenie to dodało mi w jakiś sposób pewności siebie. Po chwili czytania poczułem gorący wzrok wbijający się w tył mojej czaszki.
- Jimin, nieładnie się tak wpatrywać w ludzi. - nawet nie obróciłem się w jego stronę. Wiedziałem, że to on.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
W powietrzu było czuć zapach chloru.
#bts-x-male-reader#bts#kim namjoon#kim seokjin#kim taehyung#min yoogni#Jung HoSeok#park jimin#jeon jungkook#namjoon#seokjin#yoongi#hoseok#jimin#taehyung#jungkook#polish#polski#army#8thmember#8th member#oneshot#bts8thmember#bts8thmalemember#sexualassault#summer
4 notes
·
View notes
Quote
Mamy żółte serca, w których płynie czarna krew! Bo to Skra Bełchatów, Skra Bełchatów jest
1 note
·
View note