Tumgik
#męzczyzna
duszamiryczy · 5 years
Text
Opis dorosłego życia niedorosłego mężczyzny
Płacisz za pukanie? Tak masz rację, cała wypłata na to idzie
Płacisz za jedzenie ? No jak Ci rodzice przyślą pieniądze to płacisz 
 Płacisz za ubranie? Pfff nie rozśmieszaj mnie - ,,mamooo kup mi bluzę’‘
Płacisz za palenie ? Kochanie to nie są twoje pieniądze tylko twoich rodziców ;) 
1 note · View note
zdzicholud · 2 years
Text
Może z ryja jestem przeciętny, ale za to wnętrze mam paskudne :)))))
#polskimężczyzna #mężczyznażycia #mężczyznapo40 #mężczyznagotuje #mężczyznaidealny #mężczyzną #mężczyznaczyta #mężczyznawbiałychbutach #mezczyznaidealny #polskifacet #mezczyzna #mezczyznapo50 #mężczyznawkuchni #męzczyzna #mężczyznamojegożycia #mężczyznaktórygoniłswójcień #mezczyznaidealnyblog #mezczyznagotuje #mężczyznasukcesu #meżczyzna #mężczyzna #mezczyznamojegozycia #modnymężczyzna #mężczyznaxxiwieku #prawdziwymężczyzna #mezczyznazklasa #mężczyznazklasą #mężczyznapo50 #mezczyznawkuchni #polskifacet💪
Tumblr media
0 notes
blognews · 3 years
Text
Przerażająca śmierć polskiego żołnierza. DRAMAT NA GRANICY
Tumblr media
21/12/2021r
Wstrząsające doniesienia prokuratury w sprawie śmierci żołnierza pełniącego służbę przy granicy Polski i Białorusi. Wykonano sekcję zwłok 40-latka i ujawniono przyczynę zgonu. Zmarł w dramatycznych okolicznościach.
Gdyby Polsce wypowiedziano wojnę, przegralibyśmy ją z kretesem i to dosłownie w chwilę? Co raz otrzymujemy doniesienia na temat polskiej armii, a to, że żołnierze są niedożywieni, a to, że jakiś zdezerterował, a teraz..
Teraz ujawniono wyniki sekcji zwłok żołnierza, który zmarł nagle w nocy z 6 na 7 lutego, na terenie przygranicznym. 40-letni mężczyzna pełnił służbę na granicy w związku z kryzysem migracyjnym i konfliktem Polski i Białorusi. Był logistykiem.
Śmierć na granicy. Są wyniki sekcji zwłok żołnierza
Do zgonu doszło już ponad miesiąc temu, dopiero teraz jednak ujawniono, co wywołało śmierć mężczyzny. Nie został zamordowany, nikt mu odejść "nie pomagał", nie doszło też do samobójstwa. Mężczyzna nie był chory, nie miał wypadku... Co się więc stało?
Ciało kolegi w niedzielę 7 listopada rano znaleźli inni żołnierze. Po przebudzeniu stwierdzili, że 40-latek nie daje oznak życia. Podjęli próbę reanimacji, jednak bezskuteczną. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził zgon. Teraz okazuje się, że zmarły żołnierz 21. Brygady Strzelców Podhalańskich... był kompletnie pijany. Zmarł wskutek uduszenia własnymi wymiocinami. W jego krwi było aż 3,61 promila alkoholu!
Sekcja zwłok wykluczyła zgon z powodu urazu mechanicznego. Oględziny zewnętrzne i wewnętrzne nie wykazały obrażeń. Przyczyną zgonu było gwałtowne uduszenie się, w następstwie zatkania dróg oddechowych treścią wymiotną osoby będącej w stanie upojenia alkoholowego. W organizmie żołnierza stwierdzono 3,61 prom. alkoholu
- poinformował zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Lublinie ds. wojskowych płk Robert Dąbek.
Żołnierze piją na granicy?
W sprawie śmierci żołnierza prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Jak to jednak możliwe, że pełniący służbę na terenie przygranicznym żołnierz miał niemal 4 promile alkoholu we krwi? Kto za to odpowiada? W chwili śmierci nie pełnił obowiązków, miał wolne. Czy jednak zdążyłby wytrzeźwieć? I czy zdarzało mu się pić w pracy? Jego przełożeni z 18. Dywizji Zmechanizowanej w Siedlcach sprawy nie komentują. - Ze względu na dobro śledztwa nie może udzielić informacji dotyczących trwającego postępowania - mówi mjr Przemysław Lipczyński.
Tymczasem 17 grudnia ze służby na granicy zdezerterował 25-letni Emil Cz. Młody żołnierz uciekł na Białoruś i poprosił tam o azyl. Już następnego dnia udzielił szokującego wywiadu białoruskim, reżimowym mediom. Oskarżał w nim Straż Graniczną o mordowanie migrantów, a własnych przełożonych o... zmuszanie podwładnych do picia alkoholu. Polskie służby zaprzeczają jego rewelacjom, a MON i media donoszą, że męzczyzna miał poważne problemy z prawem i prawdopodobnie uciekł, by uniknąć więzienia. Za dezercję grozi mu jednak jeszcze wyższa kara - nawet 10 lat pozbawienia wolności.
planeta.pl
1 note · View note
kregoslupy · 7 years
Text
DZIELNICE CUDÓW Obuzmienność przecięta jednym bezpośrednim połączeniem szynami tramwajowymi. W nieustannym deszczu i wilgoci; gdy pojawia sie słońce, jest intruzem. Odwracają się wtedy od niego twarze, mrużą się oczy, zmarszczki zostają wyostrzone, sucha cera staje się jeszcze bardziej sucha. Nie mamy tu słońca. Jego imitacja pojawia się raz tygodniowo i sprawia, że ludzie nie wiedzą jak się zachować. Jego imitacja sprawia nieprzyjemne, pulsujące uczucie w żrenicy oka. To tak, jak pić całe życie zimną kawę i dostać raz gorącą z dopiskiem „Taką temperaturę ma prawdziwa kawa.” Nie ma światła. Jest kilkanaście minut po piętnastej, a ja zdążyłam zwariować i pogrążyć się w tłuczącym się we mnie bólem: bo litery na prezentacji są zbyt ostre na białym tle, bo światło jarzeniówki sprawia, że chcę  się pociąć na trzecim piętrze przy alejach mickiewicza. Bo czuje, że moje oczy są tak zmęczone, że wcale ich nie widać. Nawet, gdy ściąga ze mnie rankiem kołdrę, gdy chcę popatrzeć na tę pustą twarz z odciskami po poduszcze, muszę położyć rękę na oczy. Przykryć nas kołdrą. By światło nie miało dostępu. By światło nas nie zjadło. Bo jego ostrza sekują bardzo dokładnie noc z prawdziwym stanem rzeczy. Więc bawimy się za każdym razem, zanim zwleczemy się z łóżka: oczy otwarte, oczy zamknięte. Ciało dostępne, ciało krwawiące. Prawie nie daję rady wejść na moje siódme piętro, dyszę długo w korytarzu i staram się okreslić ten zapach, towarzyszący temu mieszkaniu od pazdziernika – słodycz, kwaśność, ciepło, metal coś jakby psująca się krew i jednocześnie płyn do mycia podłóg, bo codziennie klęczę, codziennie odgarniam mokrą, brudną ręką włosy które i tak mają w sobie więcej brudu niż ja sama mogę im zaaplikować. W pokoju wszystko leży. Leży i czeka za mną. Oblizuję usta. Zostawił mi piwo, które nosił całą noc. Z którym pił wódke na rynu, ze znajomymi, tak bezradnie stęskniony za uczuciem przynależności do kogoś innego, niż ja i moje wydzieliny. Czułam się jak matka, tej nocy. Najpierw spóżnił się 2h 36 minut, póżniej 1h 14minut. Za pierwszym razem, gdy się obudziłam, zapomniałam, że czekam. Może nie czekałam wcale. Ale niepokoił mnie brak respektu. Wymiana zdań, narys sytuacji za każdym razem inny niż we mnie, bo inaczej nie sposób. Pije. Rozpaczliwie? Lekko? Czy lekkość pijańska nie jest nierozpaczliwa? Przyszedł. Wyrzut sumienia, inicjator sklejonych włosów, drgnień rąk, zamierania i znikania. Zamierania i znikania. Ale teraz tylko mogę istnieć, w tym zamieraniu i znikaniu, które mi daje. Teraz jestem, mam kontury, nie rozmywam się, nie pełzaczę, nie żebram o odrobinę łaski, bo cały jest błogosłwieństwem, wszystkim czego nie miałam wtedy, gdy bardzo chciałam mieć. Jest poruszony. Jest pijany. Oczy skaczą mu po pokoju, ręce są bezdomne, ogłupione. Zbyt długie ręce.  Myślę o tym, że chcę, żeby był nagi, już.  Żeby rozbierał się w przedpokoju, a do mnie wchodził już rozebrany. Po chwili myśle o tym, czy potrafiłbym się przespać z tak pijanym mężczyzną. Nie, nie potrafiłabym. Chociaż chciałabym potrafić. Myślę o tym, że nie wierzy już mojej skórze. Do tego wystarczy dzień, żeby przestać wierzyć; spłynęło przez nią zbyt wiele duszności różnych klimatyzacji, żeby mi wierzył. Kładzie się. Ale nie leży obok mnie; obok mnie jest tylko powłoka, wydająca duszny odór wódki, ludzi, nieznanych ubrań, sklejeń. Mówi coś, że szedł pieszo, tak długo, że mnie nienawidzi, że przyniósł mi piwo z tej nienawiści, że jest bardzo zły na mnie, że jest próżnią. Próbuję poczuć do tej powłoki odrobinę czułości, ale nic z tego nie wychodzi – czuje się jak moja matka za każdym razem, gdy schodziła do salonu spać sama, wychodziła z malzeńskiej sypalni jak zwyciezca Odysei Kosmicznej 20018 i z miną dumną, rozkoszującą się wygórowaniem, dumą z tej męki, włączała telewizor, mrucząc pod nosem ‘cham, prostak, chuchać mi będzie’! Cieszy się. Śmieje. Jest wyrażnie zadowolony. Ale ja nie potrafię teraz poczuć nic więcej, niż obojetność i rozczarowanie. Nim, jako mężczyzną i nim, jako mężczyzną. Ustawiam budzik. W głowie blyska mi się, że jednak i tak lepiej w ten sposób, niz przed chwilą. To mnie uspokaja. Staje się pustynią. Pustynią, która po całym dniu wrzenia staje się chłodna. Na najdłuższą noc swojego życia. Ma skórę pokrytą tysiącami kropek. Kropek metafizycznych, dermatologicznych błędów, graficznych załamań struktury. Zostawiam między nimi krople śliny giętkim, zapewne chłodnym językiem. Nadal czuć wyziewy alkoholu z jego ust. Są, mimo swojej intensyności, bardzo odległe. Smutny, pijany męzczyzna jest bardziej dramatyczny od rozhisteryzowanej kobiety. Kobieta tego potrzebuje. Kobieta przez takie sytuacje robi się mokra i znaczy coś sama dla siebie. Mężczyzna nigdy nie popada w histerie dla samego siebie. Dlatego można tylko odwrócić rozczarowane oczy tak, zeby nie było za póżno. Przybrać minę wyrozumiałej kochanki uważąjąc, żeby nie wpaść w litość. Litość jest jak benzyna. Ocucająca jak benzyna swoim zapachem i bezwzględna, jak skala spopielenia, którą potrafi wywołać.
3 notes · View notes
madaboutyoumatt · 5 years
Text
Josh
Jeszcze raz zerknął na nich, jakby szukając w nich tego czegoś, o czym mówił Matt. Przeważnie Josh kibicował przyjaciołom, aby zostali parą, ale to było egoistyczny i subiektywny punkt widzenia, bo sam długo starał się wyjść ze sławnego friendzona. Dobra, dłużej się do tego zbierał, niż faktycznie coś robił, ale w tym momencie to nie miało większego znaczenia, bo mowa była nie o nich, ale o Angie i Robie. I szczerze Josh nie potrafił sobie wyobrazić ich razem. Jasne, oboje świetnie do siebie pasowali i się dogadywali, ale na stopie przyjacielskiej. Oboje w partnerze szukali jednak czegoś innego. Dla Angie Rob był za drobny, a przy tym za mało dominujący, za to Rob potrzebował kogoś bardziej stałego i pewnego w swoim życiu, bo szczerze wystarczyli mu zwariowani przyjaciele, ten artystyczny styl życia, i jednak fajnie było mieć kogoś bardziej stabilnego.
Ale to wiedział on, ten który przegadał z nimi godziny, widział kogo oboje podrywali, z kim byli, a potem zrywali. Miał pełniejszy punkt widzenia niż Matt.
- Nikogo z nas nie łączy nic poza przyjacielską miłością. Nie masz się o co martwic – wyjaśnił mu jeszcze, aby ten nie przejmował się kimś, na kogo Josh nie patrzył w ogóle w jakiś seksualnych aspektach. Jasne, Rob figurą był podobny do Małego, a Angie, nawet jeśli była ładna, to jej energia i wesoła natura dodawała jeszcze więcej uroku i atrakcyjności.
Jednak to byli przyjaciele. Wobec żadnego z nich nie odczuwał tego, co czuł do Małego.
Odwrócił się, aby spojrzeć na swojego chłopaka, az unosząc się nieco i prostując z oburzenia, widząc, ze ten zabiera jego kubek.
- Taki jesteś? – oczywiście nie mówił poważnie, ale to była odpowiedz na zadziorność Małego. – Teraz wszyscy się dowiedzą – wydął wargi w teatralnej manierze, ale niby czego mieli się dowiedzieć? Nie było w ich związku podziału na kobieta-męzczyzna. Byli sobie równi, a jakby mieli feminizowac, bo Matt gotował, to Josh był na tej samej pozycji ze sprzątaniem.
- Matt nie pije – odpowiedział w tym samym czasie co jego chłopak, odchylając głowę, aby oprzeć ją o jego kolano, bo migrował w międzyczasie. Przysuwając się do niego i przerzucając ramię przez jego kolano, co wcale nie przeszkadzało Angie w wciśnięciu się na kanapę i przytuleniu Małego. Na co Josh syknął, bo ta przy okazji niechcący go uderzyła piętą w łokieć. – Nie rozpychaj się.
- Ciii, pocieszam Matta. I dziękuję za te dobre jedzenie, którego nie musiał robić, ale… - cofnęła się, aby spojrzec na niego, unosząc do góry brwi. – Poważnie, Matt. Może to nic trudnego, ale dalej wielkiego. Wiesz kiedy ostatnio jadłam takie jedzenie na jakimś spotkaniu? – zawahała się, jakby miała tutaj pasc konkretna data. Rob już parskał pod nosem, bo dziewczyna nie miała pamięci do dat. – Jakieś wieeeeeki temu. Doceń trochę siebie. Nie musiałeś, ale zrobiłeś.
- Poczułem się jak na jakiejś feministycznej konferencji – Josh mruknął, za co dostał w ramię.
- Będzie feministycznie, póki nie nauczycie się nad docenia.
- Miejsce kobiet jest w domu i w kuchni.
- Więc Twoje tez, skoro nie umiesz przejść obojętnie wobec brudnej skarpetki.
- Czy ktokolwiek widział jak Josh zostawia brudne skarpetki? – Rob wtrącił się, podnosząc swoje brwi. Patrząc na Małego wyczekująco.
- To nie ma nic do puenty!
- Ale jestem ciekawy! Nie mieszkałem z nim nigdy.
- Byłeś wtedy z nami w lesie, więc wiesz, ze nie – Angie zmarszczyła nos, przedrzeźniając go. Chodziło jej o wakacyjny, weekendowy wyjazd, jeszcze za czasów pierwszego roku. – Chodzi o to, ze szanując samego siebie masz prawo wymagać tego od innych.
- To może mu zapłacisz za te wszystkie tatuaże?
- Dlaczego jesteś dla mnie taki niemiły?! – Angie po raz kolejny złapała się ręką za serce, zanim nie objęła mocniej Małego, uwalając się na nim. Josh po raz kolejny bardziej się rozlał na swoim chłopaku, bo inaczej tego nie można było nazwac, może nie czując realnego zagrożenia od Angie, ale dalej głęboko w środku będąc zaborczym dupkiem, więc znaczenie terenu, i te sprawy. – W ogóle pokaze Ci to co Rob już namalował.
- Tam są tylko grube linie, ty dorobisz szczegóły. Gdzieś mam to co ona chce, to ci potem wyślę – bo widocznie obaj mieli tworzyć tatuaż dla dziewczyny, która już wyciągała z plecaka szkicownik, gdzie w środku była kartka.
- Kto jeszcze tworzy na papierze – chociaż Josh i tak sięgnął po kartkę, obracając ją przed sobą.
0 notes
Photo
Tumblr media
Idealny Męzczyzna… Idealna randka… Idealne życie… Ale tylko przy Nim…❤
0 notes
nadziejawkawie · 11 years
Quote
Ludzie zawsze mają swoje tajemnice. Chodzi tylko o to, żeby je odgadnąć.
Stieg Larsson – Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
21 notes · View notes