#dzielnice cudów
Explore tagged Tumblr posts
Text
DZIELNICE CUDÓW Obuzmienność przecięta jednym bezpośrednim połączeniem szynami tramwajowymi. W nieustannym deszczu i wilgoci; gdy pojawia sie słońce, jest intruzem. Odwracają się wtedy od niego twarze, mrużą się oczy, zmarszczki zostają wyostrzone, sucha cera staje się jeszcze bardziej sucha. Nie mamy tu słońca. Jego imitacja pojawia się raz tygodniowo i sprawia, że ludzie nie wiedzą jak się zachować. Jego imitacja sprawia nieprzyjemne, pulsujące uczucie w żrenicy oka. To tak, jak pić całe życie zimną kawę i dostać raz gorącą z dopiskiem „Taką temperaturę ma prawdziwa kawa.” Nie ma światła. Jest kilkanaście minut po piętnastej, a ja zdążyłam zwariować i pogrążyć się w tłuczącym się we mnie bólem: bo litery na prezentacji są zbyt ostre na białym tle, bo światło jarzeniówki sprawia, że chcę się pociąć na trzecim piętrze przy alejach mickiewicza. Bo czuje, że moje oczy są tak zmęczone, że wcale ich nie widać. Nawet, gdy ściąga ze mnie rankiem kołdrę, gdy chcę popatrzeć na tę pustą twarz z odciskami po poduszcze, muszę położyć rękę na oczy. Przykryć nas kołdrą. By światło nie miało dostępu. By światło nas nie zjadło. Bo jego ostrza sekują bardzo dokładnie noc z prawdziwym stanem rzeczy. Więc bawimy się za każdym razem, zanim zwleczemy się z łóżka: oczy otwarte, oczy zamknięte. Ciało dostępne, ciało krwawiące. Prawie nie daję rady wejść na moje siódme piętro, dyszę długo w korytarzu i staram się okreslić ten zapach, towarzyszący temu mieszkaniu od pazdziernika – słodycz, kwaśność, ciepło, metal coś jakby psująca się krew i jednocześnie płyn do mycia podłóg, bo codziennie klęczę, codziennie odgarniam mokrą, brudną ręką włosy które i tak mają w sobie więcej brudu niż ja sama mogę im zaaplikować. W pokoju wszystko leży. Leży i czeka za mną. Oblizuję usta. Zostawił mi piwo, które nosił całą noc. Z którym pił wódke na rynu, ze znajomymi, tak bezradnie stęskniony za uczuciem przynależności do kogoś innego, niż ja i moje wydzieliny. Czułam się jak matka, tej nocy. Najpierw spóżnił się 2h 36 minut, póżniej 1h 14minut. Za pierwszym razem, gdy się obudziłam, zapomniałam, że czekam. Może nie czekałam wcale. Ale niepokoił mnie brak respektu. Wymiana zdań, narys sytuacji za każdym razem inny niż we mnie, bo inaczej nie sposób. Pije. Rozpaczliwie? Lekko? Czy lekkość pijańska nie jest nierozpaczliwa? Przyszedł. Wyrzut sumienia, inicjator sklejonych włosów, drgnień rąk, zamierania i znikania. Zamierania i znikania. Ale teraz tylko mogę istnieć, w tym zamieraniu i znikaniu, które mi daje. Teraz jestem, mam kontury, nie rozmywam się, nie pełzaczę, nie żebram o odrobinę łaski, bo cały jest błogosłwieństwem, wszystkim czego nie miałam wtedy, gdy bardzo chciałam mieć. Jest poruszony. Jest pijany. Oczy skaczą mu po pokoju, ręce są bezdomne, ogłupione. Zbyt długie ręce. Myślę o tym, że chcę, żeby był nagi, już. Żeby rozbierał się w przedpokoju, a do mnie wchodził już rozebrany. Po chwili myśle o tym, czy potrafiłbym się przespać z tak pijanym mężczyzną. Nie, nie potrafiłabym. Chociaż chciałabym potrafić. Myślę o tym, że nie wierzy już mojej skórze. Do tego wystarczy dzień, żeby przestać wierzyć; spłynęło przez nią zbyt wiele duszności różnych klimatyzacji, żeby mi wierzył. Kładzie się. Ale nie leży obok mnie; obok mnie jest tylko powłoka, wydająca duszny odór wódki, ludzi, nieznanych ubrań, sklejeń. Mówi coś, że szedł pieszo, tak długo, że mnie nienawidzi, że przyniósł mi piwo z tej nienawiści, że jest bardzo zły na mnie, że jest próżnią. Próbuję poczuć do tej powłoki odrobinę czułości, ale nic z tego nie wychodzi – czuje się jak moja matka za każdym razem, gdy schodziła do salonu spać sama, wychodziła z malzeńskiej sypalni jak zwyciezca Odysei Kosmicznej 20018 i z miną dumną, rozkoszującą się wygórowaniem, dumą z tej męki, włączała telewizor, mrucząc pod nosem ‘cham, prostak, chuchać mi będzie’! Cieszy się. Śmieje. Jest wyrażnie zadowolony. Ale ja nie potrafię teraz poczuć nic więcej, niż obojetność i rozczarowanie. Nim, jako mężczyzną i nim, jako mężczyzną. Ustawiam budzik. W głowie blyska mi się, że jednak i tak lepiej w ten sposób, niz przed chwilą. To mnie uspokaja. Staje się pustynią. Pustynią, która po całym dniu wrzenia staje się chłodna. Na najdłuższą noc swojego życia. Ma skórę pokrytą tysiącami kropek. Kropek metafizycznych, dermatologicznych błędów, graficznych załamań struktury. Zostawiam między nimi krople śliny giętkim, zapewne chłodnym językiem. Nadal czuć wyziewy alkoholu z jego ust. Są, mimo swojej intensyności, bardzo odległe. Smutny, pijany męzczyzna jest bardziej dramatyczny od rozhisteryzowanej kobiety. Kobieta tego potrzebuje. Kobieta przez takie sytuacje robi się mokra i znaczy coś sama dla siebie. Mężczyzna nigdy nie popada w histerie dla samego siebie. Dlatego można tylko odwrócić rozczarowane oczy tak, zeby nie było za póżno. Przybrać minę wyrozumiałej kochanki uważąjąc, żeby nie wpaść w litość. Litość jest jak benzyna. Ocucająca jak benzyna swoim zapachem i bezwzględna, jak skala spopielenia, którą potrafi wywołać.
3 notes
·
View notes
Text
Kuchnia Zero Waste
Zależało mi na tym, żeby tytułowe hasło Gotuję nie marnuję było wsparciem, dla tych wszystkich, którzy nie mają pomysłu w sprawie pysznego przetworzenia tego, co zazwyczaj przynoszą ze sklepu.
Według ajurwedy skórka pomarańczowa poprawia trawienie, pomaga usunąć gazy, zgagę, kwaśne odbijanie i wymioty oraz łagodzi nudności. Inaczej nazywam je racuchami bez drożdży. Przygotowuję ciasto jak na naleśniki (szklanka mąki, szklanka mleka, jedno jajko plus pół łyżeczki sody). Owoce kroję na niewielkie kawałki i wrzucam do ciasta. Dodaję trochę cynamonu i ewentualnie cukru waniliowego. Na patelni rozgrzewam niewielką ilość oleju i smażę placuszki z jednej łyżki ciasta. Po zdjęciu z patelni odsączam je na ręczniku kuchennym. Placki można też smażyć na patelni bez tłuszczu, ale osobiście wolę takie lekko tłustawe. Dzięki sodzie placuszki trochę urosną i będą puszyste. Lubimy je jeść z cukrem pudrem lub z domowym dżemem. na tej stronie Nasz biesiadny stół został zastawiony ogromem smacznych dań. Patrząc na nie trudno uwierzyć, że powstały z resztek. Przygotuj dwie miski. Do jednej przesiej mąkę, wsyp proszek do pieczenia, sodę i przyprawy korzenne oraz cukier trzcinowy. Jedna tona jedzenia składowana po wyrzuceniu to 4,5 tony szkodliwych gazów dostarczonych do atmosfery. Metan z gnijącej żywności jest tymczasem nawet 20 razy bardziej szkodliwy niż dwutlenek węgla. 9. Dziel się tym co masz, a nie możesz zjeść sam(a). Na tej zasadzie działają inicjatywy foodsharingu, np. kuchnie społeczne oraz jadłodzielnie. Świetnym pomysłem jest także zaproszenie sąsiada na obiad. Na facebooku znajdziesz również grupy lokalne, w których mieszkańcy miast czy nawet konkretnych dzielnic ogłaszają, co mają na wymianę. Korzystaj z tego. Wybacz, że będzie to wpis bez zdjęć posiłków z resztek, ale zrobienie im ładnej sesji jest sztuką i pozostawię to autorce książki Gotuję, nie marnuję, która pokazuje na pozór proste zdjęcia, bez zbędnych stylizacji, a jednak mające w sobie to coś”. znajdź to Tę nutkę prostoty codzienności, która sprawia, że chce się spróbować wykorzystać te obierki, zamiast tradycyjnie wyrzucić do kosza. Jego zdaniem czasy, w których jeździło się rodzinami na zakupy i wychodziło ze sklepu z ciężkim siatami produktów na cały tydzień, minęły. - Chętniej korzystamy z mniejszych sklepów. A trzeba podkreślić, że liczba sklepów typu convenience, które są blisko i w których nie musimy spędzać pół dnia, się zwiększyła. Większość sieci wchodzi w rynek mniejszych sklepów - np. Carrefour systematycznie powiększa liczbę mniejszych sklepów - Carrefour Express. Tesco również podąża tym śladem i oficjalnie przyznaje, że już wdrożyło w życie zmianę swoich wielkoformatowych hipermarketów na mniejsze, bardziej przystępne sklepy. To coraz mocniejszy trend - mówi Bazyl. Liście rzodkiewki zawierają ogrom witaminy C, wapń, fosfor i żelazo. Mają działanie odmładzające, odtruwające i przeczyszczające. Sok z liści rzodkiewki stosowany jest w leczeniu żółtaczki. Jakaż szkoda, że nie przeczytałam tego zdania, zanim kupiłam jej książkę. Byłabym kilkadziesiąt zeta do przodu, a w koszu miałabym dokładnie tyle samo niezużytego jedzenia, ile mam po zapoznaniu się z jej poradami. Książka „Gotuję, nie marnuję” idealnie wpisuje się coraz silniejszy i świadomy w Europie oraz Stanach Zjednoczonych trend zero waste. Wyrzucanie jedzenia zaczyna być nietaktowne, a umiejętność twórczego wykorzystywania resztek - doceniana i pożądana. Uznani szefowie kuchni komponują wymyślne przepisy, a Sylwia Majcher pokazuje, że recyklingowym kulinarnym bohaterem w swoim domu może być przecież każdy. Jej przepisy są funkcjonale i, co ważne, łatwe do odtworzenia nawet przez amatorów. Zapraszamy na popołudnie pełne cudów, będziemy gotować, tak by nie marnować. Na blogu Droga do minimalizmu przez kilka lat opisywałam swoje dążenia do lepszego życia i starałam się udowodnić, że mniej znaczy więcej dzieląc się swoimi sposobami na lepsze życie. Naczelną zasadą robienia zakupów zgodnie z duchem zero waste jest pakowanie we własne pojemniki. To, co możemy wziąć luzem, lepiej wrzucić do jednej torby bez owijania w dodatkowe folie. A to, co wymaga zabezpieczenia (jak kiszone ogórki), albo gabaryty zmuszają do zapakowania (pieczarki, groch, kukurydza), pakujmy w swoje prywatne pojemniki, które zostaną przez sprzedawcę wytarowane. W supermarketach coraz częściej natkniemy się na stoiska z produktami, które możemy zważyć w domowych opakowaniach. Na targowiskach czy w dobrych, starych warzywniakach nie będzie z tym najmniejszego problemu. Niezwykle praktycznym akcesorium shoppingowym jest wytłaczanka na jajka, która wytrzyma kilkanaście wypraw po składniki na aromatyczną jajecznicę. A jeśli uważasz, że jej nie potrzebujesz - odnieś do osiedlowego zieleniaka. Właściciel zrobi z niej użytek. Otóż nie kochani! To jest przykładowa lista składników, bo to akurat miałam w lodówce, możesz wrzucić wszystko co tylko chcesz byle nie marnować tego co masz w swojej spiżarni. Przede wszystkim trzeba pomyśleć szacunku do żywności i marnowaniu jedzenia, które ląduje w koszu na śmieci. Warto pomyśleć naszych pieniądzach dlatego że po prostu je marnujemy. Nie jestem idealna i zdarza mi się jeszcze wyrzucić coś do kosza ale staram się, uczę się tego i myślę że kiedyś dojdę do perfekcji razem z Wami. Czekając na uzyskanie odpowiedniej konsystencji przygotowujemy dodatki: obraną łodygę brokułu ścieramy na tarce, a wędliny podsmażamy na chrupko na suchej patelni, podobnie jak pieczone mięso. Obierki z marchewki smażymy na głębokim oleju, a następnie osuszamy i doprawiamy.
Nie jest też książką wegańską czy wegetariańską, sporo w niej masła, mleka i śmietany.
Na całym świecie istnieją grupy ludzi, którzy starają się żyć bez produkowania śmieci. Oznacza to, że na zakupy chodzą wyłącznie z materiałowymi torbami i woreczkami (zastępującymi foliówki, w których zwykle przynosimy ze sklepu pieczywo lub warzywa), słoikami czy pudełeczkami wielorazowego użytku. Zamiast wyrzucać odpady kuchenne - kompostują je. Jeśli coś im się zepsuje, naprawiają lub przetwarzają tę rzecz. więcej Kosmetyki i środki czystości wytwarzają samodzielnie, ze znanych, naturalnych i łatwo dostępnych składników. Mowa oczywiście osobach żyjących według zasad idei zero waste, która ma coraz szersze grono zwolenników.
Majcher pokazuje również sprawdzone sposoby na przechowywanie żywności, by na długo zachowała świeżość.
Wrzucam do niego warzywa, które mam pod ręką, i podgrzewam do pożądanej chrupkości.
Filozofia Zero Waste staje się coraz popularniejszym nurtem, a coraz więcej osób decyduje się świadomie minimalizować produkcję odpadów w swoim życiu. Korzystając z kreatywnych koncepcji na niemarnowanie jedzenia, przyczynisz się do dbania środowisko oraz odczujesz zmianę na plus w swoim portfelu. Kupić wielorazowy kubek do kawy i zestaw bambusowych słomek czy wpłacić na fundację i podpisać petycję? Z perspektywy kuchni sprawdzamy, co jest lepsze dla świata. Serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies. dowiedz się więcej. Żeby zobaczyć skalę problemu wystarczy spojrzeć do kosza na śmieci… Nam do pory większość miejsca zajmowały jakieś resztki jedzenia - obierki z ziemniaków, zielona część pora, natka od marchewki albo zeschnięta rukola. Sylwia Majcher w swojej książce podpowiada mnóstwo prostych, a przede wszystkich smacznych przepisów, które pozwolą uratować większość produktów w naszym domu. Najważniejsze są chęci oraz dobra baza do gotowania. Kasze, makarony, puszkę pomidorów, przyprawy mamy zawsze - nie trzeba wiele żeby zjeść syty posiłek. W dobie pięknych instagramowych posiłków zapominamy, że nie musimy jeść jak słonie żeby czuć się dobrze. Zauważyłam to chociażby po ograniczeniu ilości zjadanego ryżu z woreczka. Teraz jem z chłopakami dzielony na trzy - kiedyś cały był mój. Po obiedzie czułam się ciężka i ociężała, a teraz mam wrażenie lekkości. Wystarczy, że w razie małego głodu w oczekiwaniu na kolację wypiję zieloną herbatę, zjem jabłko, pochrupię marchewkę albo cokolwiek innego. Moi mężczyźni na śniadanie jedzą codziennie jakieś owoce do granoli lub „paszy”, często obrane i pokrojone w kostkę jabłka i gruszki, stąd obierek mam dużo. Również zbieram je do pudełka, tym razem w lodówce. strogonow z makaronem Pudełko zapełnia się w 3 dni, wtedy zalewam wodą, dodaję kilka goździków i gotuję kompot. Latem można dodać np. resztki porzeczek, malin, truskawek które nie są zbyt ładne do zjedzenie ale jeszcze nie popsute. Dzieci lekarzy idą na medycynę, a córka hedonistów gastro, mimo że nie związanych zawodowo z gastronomią, wyznaje kult jedzenia (śmiech). W moim domu na Podkarpaciu zawsze zwracało się uwagę na niemarnowanie żywności. Nie wynikało to z tego, że musieliśmy oszczędzać, ale z szacunku do jedzenia, który był przekazywany przez moich rodziców. Osobny rozdział poświęcony jest mrożeniu, kiszeniu czy suszeniu produktów. Mnie najbardziej interesuje jednak idea wykorzystywania resztek. Zamiast wyrzucać końcówkę jogurtu, którego termin przydatności się skończył (a często produkt ten jest dobry jeszcze po wyznaczonej dacie), warto kreatywnie wykorzystać ją, dodając do ciasta jogurtowego czy deseru z orzechami oraz miodem. Suchy chleb można zmienić nie tylko na francuskie tosty (wspomnienie dzieciństwa), ale też na pudding malinowy, klopsiki czy zupę wodziankę. Wszystkie składniki umieść w rondlu i gotuj przez ok 15 minut na wolnym ogniu. Przecedź sos przez sito. moja strona Pokrój filet na porcje. Ułóż porcje na blaszce do pieczenia i wstaw do piekarnika. Zapiekaj filet w piecu z użyciem funkcji pary w 80 stopniach C z sondą w w rybie, aż temperatura wewnętrzna ryby osiągnie 62 stopnie C. Serwuj z ryżem jaśminowym, sosem teriyaki, poruszone sezamem i dymką. Planując zakupy trzeba przede wszystkim zrobić listę, ale nie na szybko, na kwadrans przed wyjściem, bo wtedy jest chaos i nie wiemy, co powinniśmy kupić. Fajnie jest wygospodarować 1-2 dni na jej zrobienie. Najpierw trzeba zrobić przegląd lodówki, sprawdzić półeczki, szuflady, oczywiście także zamrażarkę. Na niej zresztą na stałe powinna być przyklejona karteczka ze spisem produktów i datami ich włożenia. Zanim zrobimy listę zakupową, spiszmy sobie inspiracje i pomysły na potrawy, które będziemy robić. Ja przede wszystkim wykorzystuję to, co już mam, ewentualnie dokupuję jakieś małe grupy produktowe. Przestańmy robić zakupy na zasadzie „zastaw się, a postaw się”, czyli kupować mnóstwo jedzenia, by tylko ktoś nie pomyślał, że jesteśmy biedni albo nie potrafimy gotować.
Ciasto przekładamy do wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą blaszki.
1 note
·
View note
Text
234dzień, 234cud - Wiara w ludzi
To będzie jeden z bardzo ważnych cudów. I może nie będzie on dotyczył „wielkiego szczęścia”, ale wiele zmienił i dał mi dużo do myślenia. Zacznijmy od początku.
Jak co jakiś czas pojechałam sobie dorobić. Mówiłam już wcześniej, że robię paznokcie. Odezwała się moja koleżanka i jej mama, że są chętne. Z powodów osobistych musiałam pojechać do niej do domu. Kiedy wracałam była prawie godzina 21. Oczywiście było jeszcze jasno, ale musiałam jechać przez dość nieciekawe dzielnice. Na jednym z przystanków wsiadł pan, który był nieźle podpity. Oczywiście jak możecie sobie wyobrazić, cały autobus prawie pusty, a on musiał usiąść koło mnie. Nie mogłam nawet wyjść, bo siedziałam przyciśnięta do okna. W pewnym momencie ten pan powiedział do mnie „dzień dobry młoda damo”. Nie odpowiedziałam, bo nie chciałam zaczynać z nim rozmowy. Pan natarczywie powtarzał, wiec stwierdziłam, że powiem to dla własnego spokoju. Nie ukrywam, że nieprzyjemny zapach ciągnął się przez cały autobus. W dodatku czułam się niekomfortowo, bo pan ten cały czas mnie obserwował. Nagle ponownie się do mnie odezwał: „Nie lubisz mnie prawda? Bardzo Cię przepraszam. Nie będę się odzywał.” Myślałam, że to koniec, ale myliłam się. Potem na nowo zaczął swój wywód : „Masz rację. Ja jestem taki stary, ty bardzo młoda. Nie pasujemy do siebie. Ale i tak mnie kochasz?” Po tym już nie wytrzymałam. Musiałam się do niego odezwać. Powiedziałam, że lepiej, by człowiek nie pił, niż ma gadać takie bzdury. On wtedy znowu zaczął mnie przepraszać i nagle mnie przytulił. Zdziwiona odepchnęłam go, ale on nadal swoje. Na szczęście dojeżdżaliśmy już do mojego przystanku. Zdenerwowana nawet nie przeprosiłam, by zrobił mi miejsce, bym przeszła. Cieszyłam się, że to już koniec. W momencie kiedy wysiadłam poczułam, że ktoś rzuca się na mnie od tyłu i mnie dotyka. Chyba nigdy się tak nie wystraszyłam. Nawet nie wiedziałam, co się dzieję, nie miałam siły krzyczeć. Poczułam tylko jak ktoś mnie nagle odpycha. Uwierzcie, że byłam w takim szoku, że wszystko widziałam jakby w zwolnionym tępię.
Odepchnął mnie młody mężczyzna, około 26-30 lat. Gdy tylko zobaczył, że ten pan rzuca się na mnie, od razu wybiegł z tego samego autobusu, by go powstrzymać. Jakby tego było mało pan, który był pod wpływem rzucił się z pięściami do młodego mężczyznę. Zaczął go obrażać i zarzucać, że kim on niby jest, że się wtrąca. Wtedy usłyszałam słowa, które jeszcze bardziej mnie zdziwiły: „Jestem jej partnerem. To moja kobieta i nie ma pan prawa jej dotykać. To ja powinienem zadać pytanie, co pan od niej chce”. W tamtym momencie chyba go zamurowało. Odburknął coś niezrozumiałego i odszedł.
Nawet nie chce sobie wyobrażać, co by było, gdyby ten młody mężczyzna nie zareagował. Chyba nigdy nie byłam nikomu tak wdzięczna i chyba nigdy nie wierzyłam w to, że człowiek jest zdolny do takiej pomocy, nigdy się z taką reakcją nie spotkała.
Jego postawa była dla mnie wielkim cudem, który uratował mnie prawdopodobnie przed najgorszymi rzeczami, jakie mogą spotkać kobietę.
#problemy#pomoc#ratunek#wiara#wiara w ludzi#mężczyzna#moje życie#my blog#blog#blogerka#cud#poszukiwaczka szczęścia#szczęściara#szczęście#radość#uśmiech#roczna terapia
3 notes
·
View notes