#i jakie znaczenia fajne
Explore tagged Tumblr posts
Text
stary: być może w październiku będziemy mieć nowego pieska, ale jeszcze nie jest to potwierdzone na 100 procent
ja:
#ps nie umiem pisac po polsku#powinno byc imiona zamiast imienia LMAO#istg wydziedziczy mnie ten typ kiedyś#spam jaki mu robie powinien być karalny ALE#imagine dać pieskowi takie fajne imię#ja jestem najbardziej za dolą albo zorzą#no który piesek się tak nazywa hmmmm#i jakie znaczenia fajne#polskie takie#dosłownie nawet już z typem nie mieszkam ale i WILL have my 5 groszy in that discussion#polski tumblr#polish posting#mitologia#mitologia słowiańska#polish tumblr#polblr#moira speaks#polish stuff
26 notes
·
View notes
Text
dodalem "keep reading" bo sie rozpisałem
Gdy dostaje komplementy od ludzi to szczerze w nie wierzę, nawet lepiej niż to ja je szczerze czuję! To znaczy, że jak mi koleżanka powie "dobrze wygląsz" to nie mam takiej myśli - ona mowi prawde (w opozycji to myśłenia które pewnie większość zna (nawet jeśli tez teraz czujecie komplementy to pewne zdarzało wam się to kiedyś) - czyli myśli że tak naprawdę nie wygląacie wcale tak dobrze, że ktoś wam tak mówi z jakiegoś powodu).
Tyczy się to także moich bliskich z tumblera <3
Btw bardzo mnie cieszy że mam bliskich z tubmlera :3333 serio trafilem tutaj (na was :D) ale no na bardzo miłe, mądre fajne osoby. Niektóre są tak naprawdę najmlodszymi osobami z którymi się koleguje aktualnie. I myslalem sobie o tym ostatnio -> że jakos sporo osób ma znajomych w swoim wieku i może plus minus pare lat (im mlodsza osoba tym mniejszy ten plus minus np 20 latkowie to max 2 lata w gore w dół - tak zalóżmy) no i moim zdaniem tak naprawde w praktyce wychodzi że wiek nie ma najmniejszego znaczenia i mozna poznac super ogarniętą mądrą partnerkę do rozmów, dającą ci porady życiowe 17 latkę (co dla mnie oznacza 8 lat różnicy czy 8,5), to że z niektórymi młodymi osobami czy starymi sie nie dogadamy to nie jest przynajmniej u mnie kwestia ich wieku tylko po prostu tej osoby jednej konkretnej i jej cech - tak samo jak osoby z moim wieku są takie które polubie i takie z którymi mi sie ciezko dogadać.
I no nie mam na ten temat danych ale tak mi sie wydaje po prostu że ponieważ trudno jest tak naprawde miec duzo znajomych (to jest moim zdaniem umiejętność którą trzeba szlifować, ćwiczyć, dbać o te znajomości i mieć gdzie je rozwijac czyli element szczęścia bo jak nie masz na kim sie uczyc budowania relacji to ci po pierwsze szczerze współczuje no i jest wtedy cieżko - ja np w wieku 25,5 czuje ze buduje relacje duzo lepiej niz nawet 3-4 lata temu, czuje sie pewniej, ze dogaduje sie z większą liczbą ludzi, że te znajomosci są jeszcze "szczersze" - naturalniejsze, ze moge byc bardziej sobą, no po prostu wszystko jest again (bo w wieku 22 lat tez bylem duzo lepszy niz w wieku 18) duzo lepsze.
No i tez fajnie miec po prostu znajomych mlodszych i starszych tak mi sie wydaje :3
bo jak ktos ma tylko znajomych tupu z klasy (z roku na studiach starsi) lub z pracy no to moze byc kwestia tego ze nie do konca są to super relacje tylko są to relacje z tym z kim sie dało i ciezko jest miec duzo quality ludzi jesli pula to tylko nasza klasa albo nasza praca, a jesli mamy po pierwsze większą pulę bo robimy cos w zyciu i jest gdze tych ludzi poznac (ja jestem w sumie introwertykiem dosc mocnym ale kocham ludzi i relacje, kocham rozmawianie z innymi, rozrywka intelektualna w postaci rozmów i ogolnie obcowania z innymi umyslami jest zajebista i to nie tylko intelektualna rozmowa ale takze intelektualna itd) Jesli zadajemy sie z ludźmi kazdego wieku to mamy o tyle wiecej ludzi niz jesli tylko naszych rówieśników.
No i dostałem ostatnio przemocne komlementy od paru koleżanek tu oraz paru osób irl i czuje sie ze sobą wspaniale (ma to związek z tym że coraz czesciej sie ubieram jak kobieta - moje pierwsze wakacje ever w shortach, pierwsze wyjscia na zewnątrz w sukience itd :3)
tak jak kiedys pisalem rok 2024 to rok na ostatecznie pokananie nalogu a rok 2025 to bedzie rok na poważniejszą tranzycje (przez co rozumiem nie hormony itd bo to są kolejne powazne kroki na ktore moze sie zdecyduje (poza hormonami na razie tylko operacja piersi jeszcze mi przeszla przez mysl jako opcja gdy juz bede w 100% funkocjonowac jako kobieta + potrawa to dluzszy czas itd itd itd i bede tego chcial) a hormony to tez odpowiednio np po calym roku (MINIMUM to jest moze znacznie dluzej poczekam) funkcjonowania jako kobieta juz tak spolecznie itd
w 2025 glownie chce zapuscic wlosy do czego musze przesunac przedzialek bo chce miec na srodku na 99% (zapuszczac juz zapuszczam), makijaż nauczyc sie i reuglarnie stosowac + dobrać do siebie jakis, moze zenskie imie i zaimki (znajomi juz czasem uzywają - pytaja mnie jak wole ja na razie lubię i tak i tak - a imie to chyba tereska/dorotka bedzie jedno z nich tak mysle).
Gdy pierwsze razy ubieralem sukienke w wieku 17 lat czulem sie tak magicznie cudownie radosnie to byla taka radosc którą moglem poczuc tylko robiąc to i ta radość wrócila teraz jak nosze damskie rzeczy - czyli innymi slowy to że przestalem sie przebierac wynikalo prawdopodobnie z kilku czynnikow ale nie tego ze mi przeszlo (np to ze rodzice sie dowiedzieli przy okazji pewnej grubszej akcji i zareagowali negatywnie (co prawda aktualnie mama nie reaguje negatywnie tylko pozytywnie z minutem bo srednio jest przekonana ale mnie wspiera po prostu wiecie mama to mama ona mnie widziala jako synka od 25 lat). Teraz idąc ulicą patrzę w dół na moje nuszki jak wygladaj magicznie i czuje sie tak wspaniale, w sukienkach tez
Wiec w sumie ja w męskich rzecach nie czuje sie źle albo ze cos robie za karę (btw to było moje najwazniejsze pytanie do kolezanki trans - czy to co ja czuje to może być bycie trans bo nie mialem nigdy mysli ze źle sie czuje jako facet ale mialem mysli ze wolalbym wygladac jak kobieta) i nadal tak jest tzn czuje sie ani źle ani dobrze jako mezczyzna (choc lubie swoje ciało i swoją osobę i akceptuje sie w 100%, mimo ze wole miec chudsze uda) ale to co czuje teraz czyli ze moj wygląd tak po prostu codzienny mi sprawia tyle radosci to jest magia i jak do tego dodamy ze szczerrze cuzje magie z powodu komplementow od kolezanek z tumblera i irl. Ja nawet sam sie czuje pięknie <3 a przypomne ze to jest sporo kg ponad ugw i ze nie uwazam ze mam chude nogi ani troszke.
Uwazam ze są przeciętne jak na kobiet�� ktora nie jest gruba (tak w polowie między chudymi a ksztaltnymi gdzie i chude i kształtne są ładnymi nogami, seksownymi itd - zależnie od osoby mozna lubic bardziej osoby z chudymi nuszkami (driffting) (ale nie zamykam sie na inne nogi ^^>) albo na kształtniejsze. No i wam powiemze zrobie osobnego posta o tym czy moje pragnienie chudosci to nie byla jakas forma nieakceptacji bycia facetem - ze dlatego chcalem byc tak chudym facetem bo nie lubilem bycia facetem a nie moglem byc kobietą (tak mi sie oczywiscie wydawalo tylko bo w tym roku doszeldme do wniosku ze tak naprawde ta myśli ze nie wypali mi z byciem kobietą to sie u mnie w zyciu pojawila i nigdy jej specjalnie nie weryfikowalem nie sprawdzalem czy serio by bylo aż tak trudno że nierealnie przejsc tranzyjces
tego posta zakończę podziękowaniem dla osob tutaj za komplementy ale tez za to ze jak pisze z wami o byciu kobietą to spotykam sie tylko z wsparciem, pozytywnymi reakcjami, takim nie zachecaniem ale wiecie - takim że w pełni to popieramy i dasz rade <3, PORADAMI (nieocenione jak mi pomagacie <3)
oraz zdjęciem które mi dzis zrobila kolezanka (od ktore przywiozłem do domu torbe taką typu IKEA pełną ubran ktore mi oddala bo by je wyrzucila i przymierzałem je dzis u niej i większosc sobie wzialem bo mi sie podobają <3 i to jak w nich wyglądam) dodatkowo wpadla na takie super zdjęcie gdzie widać mi plecy w lustrze więc mozecie zobaczyc jak wygladam w tej sukience od pleców i od przodu
ja sie sobie z niej podobam 11/10 po prostu kosmos jak piękną się czuje... i dziś przymierzając tę sukienkę oraz kilka innych sukienek/bluzek stalo sie jasnym że bardzo dobrze wyglądam w rzeczach odsłaniających ramiona jak na zdjęciu (oraz w paru nnych rzeczach ale to jedna z moich mocnych stron o ktorych nie wiedzialem a teraz tak sądzę)
nawet nie wyobrażacie sobie jak bardzo sie jaram bo totally uwazam ze look gdzie widać obojczyki i ramiona u kobiety w sukience mi sie tak bardzo w chuj podoba i teraz kurwa jestem kobietą z takim lookiem i mi sie to nadal podoba <3 dream come true totally
12 notes
·
View notes
Text
Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie dyskusja na temat sensowności odwiedzania Casa Batllo, jednego z domów autorstwa Antonio Gaudiego! Jak bowiem wiecie Gaudi w Barcelonie zostawił po sobie kilka budynków które ściągają do miasta licznych turystów. To akurat wydaje się zrozumiałe bo budynki te pomimo prawie 100 lat które upłynęły od śmierci architekta do dziś budzą nie małe zdziwienie u oglądających. Jakie emocje wywoływały 100 lat temu to trudno sobie nawet wyobrazić. W każdym razie te wszystkie budynki które pozostawił po sobie Gaudi różnią się nieco od siebie i nie każdy z nich warty jest odwiedzenia - poniżej przedstawię ci listę miejsc które warto odwiedzić w kolejności od najważniejszego od tego które osobiście bym pominął! Sagrada familia! - zdecydowanie zabytek które warto odwiedzić- wywołuje skrajne emocje od wielkiego zachwytu do totalnego rozczarowania. Na niekorzyść przemawia fakt że tylko cześć kościoła została wybudowana przez samego Gudiego a reszta kontynuowana jest przez jego następców tyle że... wg. projektów i myśli pierwszego architekta. dla mnie zabytek nr. 1 i zdecydowanie wart odwiedzenia. park Guell - osobiście nie przepadam za tym parkiem (uważam że park Ciutadella jest od niego lepszy) to jednak jako dzieło Gaudiego wart jest odwiedzenia i sprawdzenia jaki zmysł architektoniczny miał Gaudi. jest tu też GIGANTYCZNA wręcz ilość symboli i znaków które warto byłoby znać odwiedzając to miejsce, moim zdaniem należy wybrać się tu albo z przewodnikiem albo chociaż z jakąś jego papierową/elektroniczną wersją. Casa Mila - dom który jest kompletnie inny od wszystkich pozostałych dzieł Gaudiego. firma która nim zarządza rozumie że to dobry biznes stąd i bilety do najtańszych nie należą, ale są one rekompensowane wnętrzami które są naprawdę dobrze zachowane, widok z tarasu jest przyjemny ale umówmy się nie dla widoków zwiedza się te domy Palau Guell - jedyny dom który jest w rękach miasta, długo zastanawiałem się czy powinien być na miejscu 3 czy może 4 i w sumie wciąż nie wiem ;) ale to dom który warto odwiedzić właśnie ze względu na wnętrza (choć nie są tak dobrze zachowane jak w Casa Mila) i na przepych zastosowany przez Gaudiego w tym miejscu Casa Vicens - pierwszy dom Gaudiego, nieco na uboczu (choć słowo nieco nabierze jeszcze nieco innego znaczenia w dalszej części tej listy ;) ) wnętrza choć bez mebli, są naprawdę warte zobaczenia (zwłaszcza niebieskie wnęki w arabskim stylu) niestety w domu nie zachowały się meble ani nie ma też wielkiego ogrodu który w latach 20 otaczał dom. Casa Batllo - dom symbol Barcelony, najczęściej fotografowany budynek z dzielnicy Eixample i to właściwie tyle, w środku nie za zupełnie nic a bilety należą do jednych z najdroższych. można wprawdzie podziwiać klatkę schodową ale jak za 30€/os to jednak trochę dużo Casa Bellesguard - dom znajdujący się u podnóża wzgórza Tibidabo w sporym oddaleniu od centrum a w którym zachowało się podobnie "wiele" jak w Casa Batllo. oglądanie ścian na których nic nie ma nie należy do moich ulubionych zajęć. choć trzeba przyznać że dom ma spory i dobrze zachowany ogród, dość tanie bilety wstępu i można zrobić tam ciekawe zdjęcia. Ostatecznie jest to miejsce tylko dla koneserów. Krypta Guell - jest tak nisko właściwie tylko z jednego powodu - mieści się ok 20 km od centrum Barcelony i trzeba tam dojechać pociągiem. Gdyby nie ten fakt zasługiwałaby przynajmniej na miejsce nr 4 lub 5 - kościół (a właściwie tylko krypta) w której widać zmysł Gudiego jak na dłoni. fajne i ciekawe miejsce. Jedyny minus (oprócz odległości) trzeba dobrze sprawdzić godziny kiedy jest możliwe jej zwiedzanie. Pabelonnes Guell - czy pawilony Guell, zwiedzałem je swego czasu w środku i muszę powiedzieć że tragedia. kompletnie nie są zagospodarowane. Prawdopodobnie dlatego że są one własnością i częścią uniwersytetu rolniczego i po prostu spełniają swoją rolę czyli są składzikiem dla rożnych przyrządów. oddalone od centrum nie bardzo
zasługują by specjalnie jechać je oglądać (chyba że ktoś wybiera się do park de Pedralbess, albo podąża szlakiem książki Dana Browna) Casa Calvet - budynek prywatny którego nie można zwiedzać, można podejść pod jego fasadę choć i ta wydaje się mocno nijaka w porównaniu do innych zabytków. Ja mijam go zwykle bez zatrzymywania się. Wszystkie pozostałe prace Gaudiego są albo niewielkie (jak pergola w ogrodach Pedralbes) albo są tylko elementem wystroju (jak latarnie na pl. Reial) albo są nie możliwe do zwiedzania (jak Collegio Teresianum) czy są po prostu mocno oddalone od Barcelony (Guell Cellar, ogrody Artigas czy katedra na Mallorce) dlatego nie ma sensu umieszczać ich na tej liście lista jest oczywiście subiektywna ale poparta latami pracy jako przewodnik po mieście, własnych sympatii do modernistycznej architektury, zwykłą znajomością tematu a także wielokrotnym odwiedzeniem tych wszystkich miejsc. [block_content id="17831"]
0 notes
Text
#2 Witamy w Zollywood - Wywiad dla GQ Magazine.
via. www.gq.com
Rola była ekscytująca, ponieważ oferowała coś więcej niż tylko pasywną dziewczynę lub dodatek w czyjejś narracji. W zeszłym roku Zendaya otrzymała mnóstwo ofert pracy, ale nie pojawiło się nic smacznego. "Nie chodzi o to, że któryś z [skryptów] był zły czy coś w tym stylu", mówi. "Po prostu czułam, że wiele ról, które czytałam, szczególnie kobiecych, były takie, jakbym mogłam zagrać je wszystkie jako ta sama osoba i to nie miałoby znaczenia, jeśli to miałoby sens". Albo, ujmując to inaczej: Żadna z nich nie rzuciła jej wyzwania. "Najlepiej opisać to tak, jakby zazwyczaj służyło to pomocy męskiej postaci w dotarciu do miejsca, w którym musi iść, zrobić to, co musi.”, mówi. "Zazwyczaj czują się bardzo jednowymiarowo w tym sensie, że nie ma dla nich zbyt wielu warstw, co oznacza, że wszyscy wydają się w kółko podobni do tej samej osoby". Byłoby wspaniale, byłoby dobrze, ale ja bym w ogóle nie rosła."
Ta ostatnia część jest dla niej najważniejsza. Nieznana jest dla Marie jakość, a co za tym idzie, Zendaya, ale także wspaniała zabawa, która ukazuje wachlarz aktorek. W jednej z niezapomnianych słodkich scen stawia na "biały głos", aby dokuczyć swojemu chłopakowi o wszystkich jego nowych fanów białego indie, rodzaju, który prawdopodobnie spróbuje szukać na Letterboxd. Ale film jest prawdopodobnie najbardziej odkrywczy, kiedy bohaterowie wokalizują swoje poczucie niepewności jako czarni twórcy poruszający się po białej Hollywoodzkiej korporacji - co to znaczy stracić pracę lub swoją chwilę. "Te rozmowy to zdecydowanie rozmowy, które Sam i ja mieliśmy", mówi, "ponieważ wiele z nich zostało zainspirowanych uczuciem ograniczenia dla czarnych kreacji, które nie są nakładane na innych ludzi. I jak to wygląda, jak to jest być twórcą, kiedy po prostu chcesz tworzyć sztukę."
Cały film powstał podczas nocnych sesji zdjęciowych ze zwinną ekipą współpracowników Euforii. Wspólnie poddawali się kwarantannie, ale na planie była jedna frustrująca noc, kiedy Zendaya nie mogła się dostać tam, gdzie Marie kazała jej iść. "Sam wszedł, a zwykle to, co robi, to siedzi ze mną", mówi. "On po prostu wchodzi. Mamy proces, który robimy, tak samo w Euforii i przenosimy to dalej. On siedzi ze mną i tylko rozmawiamy. Wszyscy znają ten proces, wszyscy są po prostu cicho i są tak pomocni, co doceniam. Bo czuję się jak gówno, każąc ludziom czekać na mnie, aby być gotową."
Tenor frustracji podnosi się w jej głosie, gdy to opowiada. Brzmi jak starsza o dekadę weteranka: Czasami, w niektóre dni, coś się po prostu nie układa. "Jeśli mam być w stu procentach szczery," mówi Levinson, "kiedy po raz pierwszy zaczęliśmy razem pracować nad Euforią, najbardziej zmagała się z tym, że pozwoliła sobie być emocjonalnie bezbronną w danej scenie. Nie winię jej za to. Kiedy osiągnie się poziom, na którym znajduje się w swojej karierze, trzeba mieć jednocześnie grubą skórę jako osoba, a jednocześnie być emocjonalnie otwartym jako aktor".
via. www.gq.com
Mówi dalej: "Ona jest bardzo opiekuńcza, słusznie. A jeśli czegoś nie poczuje na sobie ma tendencję do samokrytyki, co tylko jeszcze bardziej hamuje uwalnianie emocji. Więc przez pierwszy rok Euforii spędziliśmy dużo czasu próbując przełamać te bariery". Tej szczególnej nocy, przenieśli tę scenę na później. Kiedy następnego dnia spróbowali ponownie, a te bariery emocjonalne w końcu się złamały, Zendaya była transcendentna: Jako Marie, mówiła groźnymi tonami o tym, co by się wydarzyło, co by oznaczało zagłębienie się w ciemności, o scenariuszu Malcolma, ich związku. Materiał jest surowy i wrażliwy, a Zendaya posługiwała się nim z niemalże złośliwą nieprzewidywalnością.
Przyjaciel Zendayi, Hunter Schafer nieustannie się nią zachwyca: "Ona jest tak silna i czuję się szczęśliwa, że uczę się działać obok niej, bo jest tak doświadczona na wiele sposobów. Myślę, że to przedstawienie popycha nas do ciągłego uczenia się o sobie jako aktorach. Po prostu ciągle popycha nas, żeby iść dalej i mocniej, jest naprawdę zaangażowana w to."
Ekscytacja i energia, którą czerpie z tego zaangażowania, mówi Zendaya, stały się dla niej bardzo ważne. Dlatego zamknięcie uderzyło ją tak mocno. "Kiedy pracuję, czuję się najbardziej sobą," mówi, coraz ciszej. "Czułam, że kiedy nie pracowałam, moje moce odeszły, a ja czułam się, jakbym, ku*wa, nie wiedziała, kim jestem i co mnie uszczęśliwia. Co ja lubię robić? Jaka jest moja wartość? Jaki jest teraz mój cel?"
via. www.gq.com
We wrześniu ubiegłego roku Zendaya, otoczona przez swoją rodzinę podczas transmisji na żywo stała się najmłodszą kobietą, która kiedykolwiek wygrała Emmy jako wybitna główna aktorka w dramacie. Tej nocy spała ze statuetką przy swoim łóżku. "Nawet nie będę kłamać!" mówi. "Po prostu miło było się obrócić i zobaczyć ją. Była ładna. Po prostu piękna. Żarząca się!"
Jej niechęć do pochwał przychodzi, gdy pytam ją, co znaczy dla niej wygrana Emmy. Na początku odchyla się: Trofeum jest jej, siedzi na pianinie w jej domu, ale czuje, że należy do Euforii. Nie mogłaby tego zrobić bez Sama, bez obsady, bez Rue, bez HBO i A24 - dziękuje wszystkim. "Pod wieloma względami mam ochotę udowodnić coś sobie osobiście, tak, ale czuję się z tym dobrze dla nas wszystkich", mówi Zendaya. "To uczucie uznania, że może nie jesteśmy jak ten mały szalony program z szalonymi dziećmi, wiesz o co mi chodzi? Dla mnie, to jest jak Mean Girls, kiedy [Lindsay Lohan] łamie koronę. Ona mówi, "To jest dla ciebie". ”
Muszę się trochę cofnąć w tej kwestii. To wielka, ku*wa, sprawa! Jak w nagłówku twojej wielkiej, pie*dolonej sprawy. To nie jest jakaś plastikowa korona, którą dali ci na balu maturalnym.
"Tak, na pewno. Oczywiście, że tak..." Wstrzymuje się. "Nie wiem, nie wiem! To jest po prostu - to jest bardzo fajne. I myślę, że do pewnego stopnia pomaga to trochę w sensie tworzenia lub zdobywania tego, co chcę dostać." Wygląda na to, że ma oko na przyszłość, na długą karierę, na różne ścieżki, które się przed nią rozwijają. Próg do "zrobienia czegoś" jako młody aktor może się cały czas zmieniać; gwiazdy w Ameryce zawsze rosną i spadają. Złota statuetka pomaga się ustabilizować. Tworzy ona nową dźwignię.
"W pracy z Z najbardziej doceniam to, że nie ma ego", mówi Levinson. "Chodzi o pracę i o to, jak sprawić, by była ona lepsza. Nie jest też krótkowzroczna ani nieświadoma i myślę, że dzielimy podobny stopień samokrytyki, gdzie patrzymy na pracę, którą wykonaliśmy i dyskutujemy w brutalnych, bolesnych szczegółach, co moglibyśmy zrobić lepiej". Czuję, że to jest klucz do długowieczności i rozwoju jako artysty: uczyć się, szukać i starać się robić to lepiej. Pieprzyć zwycięskie okrążenie."
via. www.gq.com
Po ostatniej sesji zdjęciowej, Zendayi spodobał się sposób, w jaki wyszły zdjęcia, więc uprzejmie poprosiła fotografa o aparat, który został użyty i postanowiła kupić ten sam. "Kupowałam tonę aparatów", mówi. "Nie wiem, co robię, ale staram się nauczyć, jak z nich korzystać, robię dużo zdjęć, aż będzie wyglądało to dobrze, żeby dowiedzieć się, co ja, ku*wa, robię".
Poszperała w internecie i w końcu znalazła sprzedawcę na stronie z handlem aparatami. Zendaya zaczęła wysyłać mu wiadomości w imieniu jej asystenta, Darnella i zgodził się spotkać w Baskin-Robbins. Kiedy Z i Darnell dotarli na parking, napisała do niego sms-a i wysłała Darnella, aby odebrał kamerę.
Gdy sprzedawca wychodził, zauważył jednak Z czekającą w samochodzie. Okazało się, że był wielkim fanem. "Napisał do mnie, jako do Darnella, "O mój Boże, kocham Euforię!" mówi. Zendaya, wciąż udając swojego asystenta, obiecała przekazać wiadomość... sobie.
Jako gwiazda filmowa, mówi, że wciąż stara się przezwyciężyć nieśmiałość z dzieciństwa, która ją definiowała. "W tej branży musiałam nauczyć się robić małe gadki, bo chyba byłam zimna do ludzi, bo tak naprawdę nie wiedziałam, jak zacząć rozmawiać" - mówi. "Pamiętam, że mój stylista mówił: "Wychodzisz na oschłą. Ludzie myślą, że jesteś wredna, bo nie mówisz", kiedy naprawdę byłam zbyt zdenerwowana".
Teraz uczy się jak pokierować swoim lękiem i jednocześnie chce kontrolować każdy impuls. Wciąż rośnie w pełniejszą wersję siebie, zarówno jako artystka, jak i jako osoba i uczy się, jak zarządzać oczekiwaniami. Częścią tego jest właśnie bycie we wczesnej dwudziestce: Czuje się popychana i ciągnięta w milion różnych kierunków. Poczucie presji, aby każda przepowiednia lub projekcja o tobie - czy to od twoich rodziców, rówieśników, przyjaciół - wydawała się prawdziwa.
via. www.gq.com
Ale mało kto jest tak sławny, tak ambitny, jak Zendaya, która wybiera głównie zachowanie prywatności ciężkiej pracy dla siebie. Lata temu, jako gwiazda Disney Channel, wydawało się, że zamierza zbudować swoje własne mini imperium, dzięki czemu każde rozszerzenie jej marki będzie możliwe do wykorzystania. Dziś jej cele są węższe z naciskiem na długowieczność. Na szczycie listy znajduje się ustalenie, kim jest. "Ostatnio grałam w tę grę karcianą, Nie jesteśmy naprawdę obcy, czy jakkolwiek to się nazywa" - mówi. "Jedno z pytań brzmiało: "Jaki przypadkowy komplement dają ci obcy, który sprawia, że czujesz się dobrze?
"Dla mnie to jest to, kiedy ludzie mówią, że ich dzieci mnie obserwują. Mówią tylko, "Jesteśmy z ciebie naprawdę dumni, dziewczyno. Jesteśmy z ciebie dumni. Rób dalej to, co robisz. Obserwuję cię. A ja na to: "I tu Zendaya wyczarowuje prawdziwy, radosny pisk..." "Aw, dziękuję!
"Czuję, że wszyscy w tym momencie stają się moją ciotką i mówię, "O mój Boże, chcę sprawić, że będziesz dumny. Wiesz? To naprawdę wiele dla mnie znaczy. Myślę... że chęć kontrolowania wszystkiego to po prostu niechęć spie*dolenia. Nie chcę nikogo zawieść."
Oboje milczymy przez sekundę lub dwie siedząc z obserwacją. Nawet milion wspierających się ciotek ma wiele oczekiwań. Wiedzieć, czego chcesz od siebie, to jedno. Wiedza o tym, kim jesteś - kiedy twoje życie jest niekończącym się odbijaniem się od planu filmowego - jest czymś zupełnie innym, zwłaszcza gdy masz tylko 24 lata, a w Hollywood nie ma już nic do zrobienia.
To... dużo, w końcu odpowiadam. Muszę zrobić wydech.
"Hellooooo!" mówi ze śmiechem. "I dlatego rozmawiamy z terapeutami. To jest ważne."
Ale terapia jest na inny dzień. Jutro, Zendaya musi wrócić do pracy.
via. www.gq.com
Twitter: @InfoZendaya
/Karolina ♡
3 notes
·
View notes
Text
1574
Przeczytajcie wszystko - adres e-mail znajdziecie na końcu ogłoszenia.
Szczerze mówiąc,wolałabym żeby pisały do mnie osoby które też nie mają nikogo bliskiego..czy to przyjaciół czy partnera i są raczej introwertykami.Uważam że czasami taki wspólny mianownik pomaga.
Bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś bardzo wygadanego i oczywiście kogoś kto ma czas a przede wszystkim ochotę na częstą wymianę wiadomości :) Z racji tego że jestem osobą która ma bardzo dużo wolnego czasu z przyjemnością spędziłabym go z kimś kto też tego potrzebuje :)Coraz częściej zauważam że ciężko zaprzyjaźnić się z kimś kto wykazuje zainteresowanie drugą osobą..kimś kto cię nie zostawi dla kogoś innego i zaakceptuje za to kim jesteś.Miałam już wiele "przyjaźni" tego typu.Kiedy mój "przyjaciel" poznał kogoś nowego,nasz kontakt od razu stawał się gorszy i rzadszy
Dlatego też szukam kogoś kto nie będzie pisał ze mną ani z nudów ani ze współczucia oraz kogoś kto wykopie mnie ze swojego życia po poznaniu kogoś nowego czy zmiany stylu życia.Szukam osób szczerze zainteresowanych częstą korespondencją przez e-mail.Osób którym zależy na przyjaźni.
Mam 24 lata i w całym swoim życiu swoją przyjaciółką mogłam nazwać tylko jedną dziewczynę.Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym rozmawiać codziennie nie tylko o jakiś błachych sprawach ale też i tych poważniejszych.Mam już dosyć samotności i starania się dla osób które tego nie doceniają.A dlaczego szukam osób w takiej sytuacji?
Dlatego że wydaje mi się że lepiej dogadałabym się z takimi osobami i że mają one więcej czasu
Wiem również że każdy ma swoje życie i sprawy ale moim osobistym zdaniem jeżeli się chce i z kimś dobrze się dogaduje można bez problemu codziennie znaleźć czas dla drugiej osoby bo napisanie wiadomości nie zajmuje aż tak dużo czasu.
Pewnie teraz czytając to wiele osób zastanawia się dlaczego ale wynika to z faktu że pomimo tego co mówi wiele osób o tym że każdy kogoś ma są na świecie jednak osoby które mimo tego czasem się do kogoś odezwą są jednak samotne i jeżeli w grę wchodzi jakaś poważniejsza sprawa czują się samotne + lubię też słuchać ludzi którzy mają potrzebę wygadania się a jeżeli temat jest interesujący mogę go wałkować godzinami i wcale nie przeszkadza mi to że ktoś na coś narzeka bo jesteśmy tylko ludźmi.Bardzo też zależy mi żeby przyjaźń nie byla wymuszona i żeby nikt nie pisał do mnie tylko i wyłącznie ze względu na współczucie albo nudę.Prawdziwa przyjaźń to ta szczera,kiedy obie osoby mają ochotę na kontakt i nie ukrywam też że zależy mi na bardzo częstym kontakcie żebym jednak zbliżyła się do kogoś.Jeżeli to czytasz i wiesz że temu nie podołasz bo nie masz wystarczająco czasu albo z jakiegoś innego powodu to nie pisz do mnie - nie chcę po prostu żeby ktokolwiek był narażony na rozczarowanie :)
Mam nadzieję że są jeszcze osoby takie jak ja które mają dużo do powiedzenia i których pytania nie polegają tylko na tym jak minął mój dzień. i ktoś pewnie spytałby dlaczego więc odpowiadając-bardzo cenię sobie płynną rozmowę zamiast szybkich pytań i krótkich zdań.
Od razu zaznaczam że nie planuję z nikim żadnego spontanicznego spotkania "od razu" Nie wykluczam tej możliwości ale zawsze jednak wolę jakiś czas z daną osobą popisać i przekonać się czy chociażby się dogadujemy zamiast spotkania po wymianie dwóch czy trzech wiadomości i nie,nie interesuje mnie to jak wyglądacie ponieważ nie mam zamiaru z nikim flirtować ani się zakochać.
Bardzo proszę żeby pisały tylko i wyłącznie osoby od 18 do 31 roku życia.
Nie jestem też osobą którą interesują zainteresowania innych ludzi,nie przywiązuje do tego większej uwagi ponieważ to że ktoś lubi to samo co ja nie oznacza że się dogadamy,zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jakie ktoś ma zdanie na wiele różnych tematów i mówię to tak ogólnie bo raczej nigdy nie było mi po drodze z osobami które prawie zawsze miały odmienne zdanie od mojego.
Jeżeli mam jeszcze coś dodać to chyba tylko to że lubię dość rozbudowane rozmowy zamiast 5 szybkich i krótkich pytań typu "jak ci minął dzień?" jak się masz? powiesz coś o sobie? nigdy nie zaczynam tak rozmowy - jeżeli ktoś chce się czegoś dowiedzieć to zawsze sam może mnie o to zapytać.
Szukam jakiejś poważniejszej relacji i wiem że to będzie pewnie trudne na takiej stronie ale jednak nic na tym nie tracę.Warto szukać a może się znajdzie.
Sprawdźcie e-mail zanim do mnie napiszecie żebym mogła odpisać na wasze wiadomości.Wiadomości z tej strony często znajdują się w folderze spam albo ogłoszenia (jeżeli macie konto na wp)
I jeszcze jedno - dla mnie osoba rozmowna to osoba która potrafi w wiadomości napisać chociaż połowę tego co teraz czytacie,a nie tylko kilka zdań w jednej wiadomości albo natłok pytań.Wiadomym jest że każdy ma swoje lepsze i gorsze dni i że nie zawsze ma się dużo do powiedzenia na dany temat ale uważam że wykazanie zainteresowania a w szczególności na początku jest czymś bardzo ważnym i żeby była jasność :)
Jestem otwarta na większość tematów i z przyjemnością odpowiadam na pytania zadawane przez innych o ile nie są one zbyt osobiste ale jeżeli ktoś od jednego tematu przechodzi błyskawicznie do jakiegoś innego poprzez pytanie albo zadaje masę pytań nie mówiąc nic o sobie jest to dla mnie demotywujące i najczęśćiej nie odpisuję takim osobom.Nie ograniczam się absolutnie do jednego tematu ale cenię sobie płynność rozmowy i stopniową zmianę jednego tematu na inny :) Jestem tu i piszę to dla osób które mają podobne podejście do mojego jeżeli chodzi o to co napisałam - nikogo do niczego nie chcę zmuszać i nie chcę żebyście to wy się zmuszali
Moim zdaniem pytania tego właśnie typu jakie wymieniłam powyżej są fajne i odpwiednie ale dopiero wtedy kiedy ktoś najpierw poruszy jakieś tematy o sobie czy czymś wartym dyskusji (to już zależy od osoby) bo jeżeli ktoś na początku pyta mnie o moje hobby to o czym z taką osobą mogłabym rozmawiać w przyszłości? Tego typu pytania są raczej dobre dla osób które znają się w realu i zamiast skupiać się na rozmowie również robią coś razem oraz osób które wolą takie szybkie i proste pytania.
Mam tyle wolnego czasu i chęci w sobie że jeżeli znalazłabym odpowiednią osobę mogłabym z nią pisać całe dnie i nawet noce :)
Nie ma dla mnie znaczenia w jakiej części kraju mieszkasz,ponieważ tak jak napisałam powyżej - nie jestem zainteresowana spotkaniem "od tak"
I już z góry zaznaczam - Jeżeli zaczynając rozmowę nie wiecie co powiedzieć i pytacie mnie "jak minął twój dzień?" czy "czym się zajmujesz?" to moim zdaniem szukamy czegoś innego.
Bardziej interesujące są dla mnie wiadomości w których np mówicie dlaczego akurat jesteście na tej stronie,dlaczego czujecie się samotni itd.
Jeżeli do 12 godzin nie otrzymacie mojej wiadomości to znaczy że nie jestem zainteresowana rozmową.Mam naprawdę dużo czasu i nie rzucam słów na wiatr więc jeżeli z kimś dobrze mi się rozmawia potrafię mu poświęcić naprawdę dużo czasu
Mój e-mail to [email protected]
8 notes
·
View notes
Text
106
jeżeli chcecie ze mną pogadać kontakt jest możliwy tylko przez e-mail który znajduje się na końcu ogłoszenia
Proszę przeczytajcie wszystko e-mail znajdziecie na końcu ogłoszenia Bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś bardzo wygadanego i oczywiście kogoś kto ma czas a przede wszystkim ochotę na częstą wymianę wiadomości :) Z racji tego że jestem osobą która ma bardzo dużo wolnego czasu z przyjemnością spędziłabym go z kimś kto też tego potrzebuje :)Coraz częściej zauważam że ciężko zaprzyjaźnić się z kimś kto wykazuje zainteresowanie drugą osobą..kimś kto cię nie zostawi dla kogoś innego i zaakceptuje za to kim jesteś.Miałam już wiele "przyjaźni" tego typu.Kiedy mój "przyjaciel" poznał kogoś nowego,nasz kontakt od razu stawał się gorszy i rzadszy.Dlatego też szukam kogoś kto nie będzie pisał ze mną ani z nudów ani ze współczucia oraz kogoś kto wykopie mnie ze swojego życia po poznaniu kogoś nowego czy zmiany stylu życia.Szukam osób szczerze zainteresowanych częstą korespondencją przez e-mail.Osób którym zależy na przyjaźni.
Mam 24 lata i w całym swoim życiu swoją przyjaciółką mogłam nazwać tylko jedną dziewczynę.Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym rozmawiać codziennie nie tylko o jakiś błachych sprawach ale też i tych poważniejszych.Mam już dosyć samotności i starania się dla osób które tego nie doceniają.A dlaczego szukam osób w takiej sytuacji? Dlatego że wydaje mi się że lepiej dogadałabym się z takimi osobami i że mają one więcej czasu
Wiem również że każdy ma swoje życie i sprawy ale moim osobistym zdaniem jeżeli się chce i z kimś dobrze się dogaduje można bez problemu codziennie znaleźć czas dla drugiej osoby bo napisanie wiadomości nie zajmuje aż tak dużo czasu.
Pewnie teraz czytając to wiele osób zastanawia się dlaczego ale wynika to z faktu że pomimo tego co mówi wiele osób o tym że każdy kogoś ma są na świecie jednak osoby które mimo tego czasem się do kogoś odezwą są jednak samotne i jeżeli w grę wchodzi jakaś poważniejsza sprawa czują się samotne + lubię też słuchać ludzi którzy mają potrzebę wygadania się a jeżeli temat jest interesujący mogę go wałkować godzinami i wcale nie przeszkadza mi to że ktoś na coś narzeka bo jesteśmy tylko ludźmi.Bardzo też zależy mi żeby przyjaźń nie byla wymuszona i żeby nikt nie pisał do mnie tylko i wyłącznie ze względu na współczucie albo nudę.
Prawdziwa przyjaźń to ta szczera,kiedy obie osoby mają ochotę na kontakt i nie ukrywam też że zależy mi na bardzo częstym kontakcie żebym jednak zbliżyła się do kogoś.Jeżeli to czytasz i wiesz że temu nie podołasz bo nie masz wystarczająco czasu albo z jakiegoś innego powodu to nie pisz do mnie - nie chcę po prostu żeby ktokolwiek był narażony na rozczarowanie :)
Mam nadzieję że są jeszcze osoby takie jak ja które mają dużo do powiedzenia i których pytania nie polegają tylko na tym jak minął mój dzień. i ktoś pewnie spytałby dlaczego więc odpowiadając-bardzo cenię sobie płynną rozmowę zamiast szybkich pytań i krótkich zdań.
Od razu zaznaczam że nie planuję z nikim żadnego spontanicznego spotkania "od razu" Nie wykluczam tej możliwości ale zawsze jednak wolę jakiś czas z daną osobą popisać i przekonać się czy chociażby się dogadujemy zamiast spotkania po wymianie dwóch czy trzech wiadomości i nie,nie interesuje mnie to jak wyglądacie ponieważ nie mam zamiaru z nikim flirtować ani się zakochać.
Bardzo proszę żeby pisały tylko i wyłącznie osoby od 18 do 31 roku życia.
Nie jestem też osobą którą interesują zainteresowania innych ludzi,nie przywiązuje do tego większej uwagi ponieważ to że ktoś lubi to samo co ja nie oznacza że się dogadamy,zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jakie ktoś ma zdanie na wiele różnych tematów i mówię to tak ogólnie bo raczej nigdy nie było mi po drodze z osobami które prawie zawsze miały odmienne zdanie od mojego.
Jeżeli mam jeszcze coś dodać to chyba tylko to że lubię dość rozbudowane rozmowy zamiast 5 szybkich i krótkich pytań typu "jak ci minął dzień?" jak się masz? powiesz coś o sobie? nigdy nie zaczynam tak rozmowy - jeżeli ktoś chce się czegoś dowiedzieć to zawsze sam może mnie o to zapytać.
Sprawdźcie e-mail zanim do mnie napiszecie żebym mogła odpisać na wasze wiadomości.Wiadomości z tej strony często znajdują się w folderze spam albo ogłoszenia (jeżeli macie konto na wp)
I jeszcze jedno - dla mnie osoba rozmowna to osoba która potrafi w wiadomości napisać chociaż połowę tego co teraz czytacie,a nie tylko kilka zdań w jednej wiadomości albo natłok pytań.Wiadomym jest że każdy ma swoje lepsze i gorsze dni i że nie zawsze ma się dużo do powiedzenia na dany temat ale uważam że wykazanie zainteresowania a w szczególności na początku jest czymś bardzo ważnym i żeby była jasność :)
Jestem otwarta na większość tematów i z przyjemnością odpowiadam na pytania zadawane przez innych o ile nie są one zbyt osobiste ale jeżeli ktoś od jednego tematu przechodzi błyskawicznie do jakiegoś innego poprzez pytanie albo zadaje masę pytań nie mówiąc nic o sobie jest to dla mnie demotywujące i najczęśćiej nie odpisuję takim osobom.Nie ograniczam się absolutnie do jednego tematu ale cenię sobie płynność rozmowy i stopniową zmianę jednego tematu na inny :) Jestem tu i piszę to dla osób które mają podobne podejście do
mojego jeżeli chodzi o to co napisałam - nikogo do niczego nie chcę zmuszać i nie chcę żebyście to wy się zmuszali
Moim zdaniem pytania tego właśnie typu jakie wymieniłam powyżej są fajne i odpwiednie ale dopiero wtedy kiedy ktoś najpierw poruszy jakieś tematy o sobie czy czymś wartym dyskusji (to już zależy od osoby) bo jeżeli ktoś na początku pyta mnie o moje hobby to o czym z taką osobą mogłabym rozmawiać w przyszłości? Tego typu pytania są raczej dobre dla osób które znają się w realu i zamiast skupiać się na rozmowie również robią coś razem oraz osób które wolą takie szybkie i proste pytania.
Mam tyle wolnego czasu i chęci w sobie że jeżeli znalazłabym odpowiednią osobę mogłabym z nią pisać całe dnie i nawet noce :)
Ogłoszenia będę dodawać aż do czasu aż z kimś się zaprzyjaźnię :) Nie ma dla mnie znaczenia w jakiej części kraju mieszkasz,ponieważ tak jak napisałam powyżej - nie jestem zainteresowana spotkaniem "od tak"
I już z góry zaznaczam - Jeżeli zaczynając rozmowę nie wiecie co powiedzieć i pytacie mnie "jak minął twój dzień?" czy "czym się zajmujesz?" to moim zdaniem szukamy czegoś innego.
Bardziej interesujące są dla mnie wiadomości w których np mówicie dlaczego akurat jesteście na tej stronie,dlaczego czujecie się samotni itd.
Jeżeli do 12 godzin nie otrzymacie mojej wiadomości to znaczy że nie jestem zainteresowana rozmową.Mam naprawdę dużo czasu i nie rzucam słów na wiatr więc jeżeli z kimś dobrze mi się rozmawia potrafię mu poświęcić naprawdę dużo czasu
5 notes
·
View notes
Text
Obecny świat wirtualnych serwisów społecznościowych
Darując sobie wstęp opowiem o czym będzie ten blog dotyczący kwestii związanych z social media na którym będziemy bez chwili zastanowienia pisać same okropnie ciekawe rzeczy. Pierwszą z nich jest marketing, bo bez niego ani Facebook ani Instagram nie istniałyby bo komu i na co byłyby takie serwisy społecznościowe które tak naprawdę z punktu technicznego są zwykłymi stronami internetowymi? Odpowiedź jest prosta: social media to istny raj dla marketingu ponieważ można zaprezentować tutaj dosłownie wszystko począwszy od produktów i wszystkich kwestii z nimi związanych aż po usługi bez znaczenia na jakie skończywszy na samym sobie, bo nie raz i nie dwa można zobaczyć ludzi przedstawiających siebie na Facebooku na zdjęciach czy też na Instagramie zdobywających fame na miarę teraźniejszych czasów.
Świat marketingu tradycyjnego był, jest i będzie, ale nie da się ukryć, że reklama znana nam od lat została wyparta przez media społecznościowe dobrą dekadę temu i możemy sobie jasno powiedzieć, a nawet zagwarantować, że te czasy już nie wrócą chodzić były fajne wręcz radosne. Dzisiaj ludzkość bardziej ufa internetowi niż “suchej” reklamie wielkopowierzchniowej czy też telewizji - zapytasz dlaczego? Już odpowiadamy: internet, a dokładnie strony internetowe czyli Facebook oraz dobrze nam znany i cieszący się dobrą sławą Instagram mają niepodważalny atut którego starodawna forma reklamy nie miała, nie ma i nigdy nie będzie miała, a dokładnie chodzi o wchodzenie w interakcje z danym materiałem którym może być reklama kierowana przez markę czy różnorakie firmy przedstawiające swoją ofertę.
Czym tak naprawdę są interakcje w social media?
To właśnie interakcje nadają pędu i rozgłosu serwisom internetowym zwanym potocznie serwisami społecznościowymi i dzięki nim możemy więcej niż nam się wydaje i bez wątpienia o niebo więcej niż można było to zrobić przy tradycyjnej, archaicznej formie reklamy. Weźmy pod lupę Facebook, który daje rozmaite formy umożliwiające wchodzenie w interakcje z daną osobą czy też firmą, kolejne pytanie “jak”? Wyobraźmy sobie post np. ze zdjęciem lub filmem bądź też tekstowy - nie ma to większego znaczenia i jaki miałby on sens gdyby był samym obrazem? Praktycznie żadnego zainteresowania by nim nie było bo nie dałoby się okazać tego zainteresowania, ale wszystko się zmienia gdy w grę wchodzą Lajki Facebook pozwalające na ingerowanie w jego odbiór społeczności czyli jak coś jest słabe i bez większe wartości nie ma lajków, ale gdy coś już jest bardziej “w dechę” i klawo wygląda zaczyna się wysyp lajków na FB i nie raz i nie dwa można zauważyć pod postami kilkadziesiąt, kilkaset czy nawet w ekstremalnych przypadkach miliony lajków co jest objawem, że komuś udało się zdjęcie i z pewnością zyska fame bez zbytniego oczekiwania na ten moment lub marka zaprezentuje swój nowy topowy produkt i użytkownicy Facebooka zrobią wielkie WOW po czym lajki Facebook będą dodawane jeden za drugim. Lajki na Facebooku to też inaczej nazywane polubienia FB, które też można dać stronie wtedy mówi się o tym, że ktoś został fanem, więc jak widzimy lajki, polubienia, like to niby to samo, ale w różnych kontekstach ma to różne znaczenie.
Przewaga wchodzenia w interakcje na Facebooku i Instagramie
Jeszcze ciekawszym rozwiązaniem pozwalającym wejść w interakcje z materiałem opublikowanym w serwisach społecznościowych takich jak Facebook są komentarze pod postami na FB, ale i nie tylko są one na tej platformie. Komentarze pod zdjęciami można też spotkać w serwisie Instagram, więc są dość mocno powszechne w wirtualnym świecie co sprawia łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Zarówno Facebook jak Instagram mają lajki i komentarze, które świetnie nadają się do wchodzenia w międzyludzkie kontakty, ale z pewnością zastanawiasz się który serwis społecznościowy jest lepszy? I spieszymy się z odpowiedzią, że nie da się tego stwierdzić ponieważ dla jednej osoby czy też firmy będzie lepszy Facebook a dla innej Instagram, więc trzeba do tego indywidualnie podchodzić. Na Facebooku mamy trochę więcej możliwości pod kątem biznesowym niż na Instagramie i można utworzyć nie tylko profil tak jak to robią celebryci czy też znane marki, ale mamy możliwość stworzyć na FB fanpage, który będzie świetną wizytówką gdzie Opinie Facebook będą stanowiły świetną bazę do zbierania rekomendacji osób korzystających z oferty danej firmy czy miały styczność z konkretną osobą i chciałyby się podzielić z innymi zdaniem na ich temat. Drugą ważną przewagą ma Facebook to emotikony potocznie zwane reakcjami, które możemy bez ograniczeń dodawać pod zdjęciami i filmami pokazując w ten sposób swoje zainteresowanie udostępnionym materiałem, więc jak widzimy Facebook ma ogrom możliwości, ale Instagram też nie odbiega zbyt daleko od konkurenta ponieważ followers fb czyli obserwacje na Instagramie też cieszą się ogromnym uznaniem wśród celebrytów jak i młodzieży chcących mieć powiązanie z innym profilem i wiedzieć co kto i kiedy robi w wirtualnym świecie cyfrowych atrakcji.
1 note
·
View note
Text
"Współczesny świat sprzyja w depresji... Przeżycie i chwila nie mają znaczenia jeśli nie zrobi się zdjęć, nie będzie się czym pochwalić na snapie i na insta. Po co się fajnie ubierać i robić fajne rzeczy jak nikt się o tym nie dowie. Żyjemy pod ciągłą presją, żeby pokazać jakie zajebiste jest nasze życie, ale tak naprawdę żadne nie jest idealne, w internecie można kłamać, więc udajemy coraz bardziej, inni też i wszystko samo się nakręca... Ale przecież usunięcie social mediów usunie nas z życia, a przecież trzeba być jak wszyscy. Trzeba być akceptowanym."
3 notes
·
View notes
Text
10 tysięcy aktywności w rok, czyli akcja #ZdjecieMiesiacaCanon
Czy konkurs to jedyny sposób, aby skłonić odbiorców do większej aktywności?
Nie. Konkursy organizowane przez marki na profilach w mediach społecznościowych – mądrze przemyślane, stawiające określony cel i dostosowane do języka komunikacji oraz charakteru marki – są doskonałym sposobem, aby zwiększyć zaangażowanie, zasięgi i świadomość obecności firmy na danym portalu. Każdy, kto przygotowywał kiedykolwiek konkurs na Facebooku czy Instagramie, wie, ile energii i czasu kosztuje wdrożenie tego rozwiązania w życie. Nie mówimy tutaj o konkursach niedozwolonych regulaminem Facebooka (polub, udostępnij i oznacz znajomych). Określenie celu, przygotowanie kreatywnego zadania, dopracowanego regulaminu i konsultacja z prawnikiem, zebranie danych, wysyłka nagród... Znacie to? Jeżeli tak, doskonale wiecie, że punktów, w których nasz misternie przygotowany plan może się sypnąć, jest wiele, a w porównaniu z otrzymanym rezultatem gra nie zawsze jest warta świeczki. Oczywiście nie próbuję tutaj nikomu wmówić, że konkursy nie są dobrym rozwiązaniem. Oczywiście są! Warto jednak szukać innych możliwości wpływania na rozwój kanału, gdy konkurs nie jest odpowiedzią na cel, który chcemy osiągnąć.
„Chcę poprawić świadomość obecności marki na Instagramie i zwiększyć liczbę aktywności. Długofalowo”. Co dalej?
Długofalowo to słowo klucz. Analizując raporty dotyczące aktywności na profilu przed konkursem, w trakcie i po zakończeniu go, od razu wiemy, jaki kształt przybierze wykres prezentujący zaangażowanie użytkowników. Jeżeli nawet nasz konkurs odniósł duży sukces i w comiesięcznym raporcie Sotrendera brylujemy w ścisłej czołówce firm z największym Interactivity Index – a może nawet jesteśmy na pierwszym miejscu – kolejny miesiąc po zakończeniu zabawy przyniesie nam brutalne zderzenie z rzeczywistością i powrót w okolice miejsca wyjściowego. Mniejsze zaangażowanie i odpływ fanów, którzy polubili profil tylko na czas konkursu (nawet jeżeli nie było to warunkiem udziału w akcji), są czymś zupełnie normalnym. Jeżeli długofalowość nie jest celem naszego działania, powinniśmy przejść nad tym do porządku dziennego i mieć to na uwadze, rozpisując strategię konkursową. Jeżeli konkurs organizujesz dla klienta, warto mimo wszystko poinformować go o tym przed rozpoczęciem działań – nie wszystko, co dla Ciebie jest oczywiste, może być takie dla drugiej strony.
Więc co z tymi długofalowymi działaniami?
Odpowiedzią może być akcja, która z założenia konkursem nie jest. Profil Canon Polska na Instagramie był dopiero rozwijany, działania sprowadzały się jedynie do treści organicznych, nie były prowadzone akcje promocyjne czy konkursy. Dlatego zależało nam na zwiększeniu zasięgu marki, poinformowaniu o jej obecności na tym kanale. W tym celu w sierpniu 2017 roku pierwszy raz ogłosiliśmy akcję #ZdjecieMiesiacaCanon.
The less is more
Akcja z założenia nigdy konkursem nie była, nie planujemy również jej w niego przekształcać. Na czym polega? Zasady są proste. Oznacz zdjęcie na swoim profilu hashtagiem #ZdjecieMiesiacaCanon (lub #ZdjęcieMiesiącaCanon), oznacz profil @CanonPolska – Twoje zdjęcie może zostać udostępnione przez Profil Canon Polska na Instagramie. Simple as that. Żadnych ukrytych zasad, kruczków czy zobowiązań.
W akcji:
nie zbieramy danych osobowych,
nie przyznajemy żadnych nagród rzeczowych ani pieniężnych,
Canon Polska nie przejmuje żadnych praw do zdjęcia udostępnianego na profilu. Prawa autorskie i majątkowe do zdjęcia posiada cały czas autor zdjęcia.
Z samego założenia marka Canon Polska nie stoi w roli firmy, która ze swojego profilu przemawia do odbiorców. Od początku naszej komunikacji na profilu Canon Polska na Instagramie bardzo ważnym jej elementem są udostępniane zdjęcia fanów marki i ambasadorów. Profesjonalistów i amatorów. Misją profilu jest promowanie pasji, jaką jest fotografia. Tu jak nigdzie indziej większą wartość mają zdjęcia zrobione przez użytkowników aparatów niż te publikowane w oficjalnych katalogach i folderach reklamowych. Pierwszym założeniem akcji było ułatwienie użytkownikom zgłoszenia nam chęci pojawienia się na profilu Canon Polska. Chcesz, żebyśmy udostępnili Twoje zdjęcie? Użyj hashtaga, wiemy wtedy, że możemy się z Tobą skontaktować w tej sprawie!
Użyłem hashtaga – co dalej?
Nieważne, czy masz 20 000, 200 czy 20 obserwujących na Instagramie. Nie ma też znaczenia, czy robisz zdjęcia profesjonalnie, czy jesteś amatorem, który w wolnym czasie pielęgnuje swoją pasję. Co miesiąc na profilu Canon Polska udostępniamy cztery zdjęcia, które zostały oznaczone #ZdjecieMiesiacaCanon – przy czym są to minimum cztery zdjęcia. Przed udostępnieniem kontaktujemy się z wybranymi osobami – potwierdzamy, czy wciąż chcą, aby ich zdjęcie zostało udostępnione. Zdjęcia są własnością ich autorów – jeżeli ktoś zmieni zdanie, zdjęcie musi zostać usunięte z profilu, ale w ciągu roku taka sytuacja nigdy się nam nie zdarzyła. Nie jest to też jedyny sposób, aby mieć szansę zostać udostępnionym przez profil Canon Polska – często udostępniamy zdjęcia ambasadorów marki oraz różne inne, w zależności od potrzeb, sytuacji i okazji. Akcja #ZdjecieMiesiacaCanon to jeden z wielu możliwych sposobów, aby pojawić się na profilu. Udostępniając zdjęcie, oznaczamy je znakiem wodnym profilu autora, dodatkowo linkujemy do jego profilu w opisie – nikt nie ma wątpliwości, czyje jest to zdjęcie.
10 000 akcji dla niematerialnej nagrody
Można powiedzieć górnolotnie, że w pewnym sensie akcja #ZdjecieMiesiacaCanon przywraca wiarę w ludzkość – nie musimy w roli marchewki na kiju oferować najnowszego telefonu, żeby przyciągnąć uwagę użytkowników. Aby nie było niedomówień – zdjęcia udostępniane w akcji nigdy nie są promowane budżetem reklamowym – tak, aby nagroda nie przybrała pieniężno-materialnego charakteru. Co prawda to, co dla urzędu skarbowego nagrodą nie jest (a więc coś, co nie ma żadnej materialnej wartości – czyli nie da się od tego wyliczyć podatku), dla użytkownika może już być nią jak najbardziej. Gdy profil międzynarodowej marki fotograficznej udostępnia Twoje zdjęcie, możesz pochwalić się tym w swoich mediach społecznościowych, swoim klientom, znajomym, mamie. Czy to nie jest fajne?
Ewolucja akcji
Na samym początku akcji narzucaliśmy temat – zdjęcia zgłaszane w danym miesiącu musiały dotyczyć konkretnego tematu, np. natury, architektury. To, co początkowo miało być ułatwieniem, szybko stało się komplikacją. Okazało się, że akcja rozchodziła się viralowo szybciej, niż zakładaliśmy. Wiele osób dowiadywało się o niej z innych źródeł niż z oficjalnego profilu Canon Polska, w związku z czym nie znały tematu akcji. Po paru miesiącach, gdy tematem akcji były sporty zimowe, okazało się, że tylko niewielki procent zdjęć dotyczył tematu. Postanowiliśmy więc zrezygnować z jego narzucania, co jeszcze bardziej uprościło akcję.
Wydawać by się mogło, że długi hashtag – w dodatku posiadający polskie znaki – będzie mało atrakcyjny. Nic bardziej mylnego – pomimo długości jest łatwy do zapamiętania, a jednocześnie na tyle unikalny, że istnieje bardzo nikła szansa użycia go przypadkiem. Ponieważ hashtag jest w języku polskim, skierowany jest bezpośrednio do odbiorców lokalnych. W ciągu roku został użyty ponad 10 tysięcy razy. Nic, tylko udostępniać! :)
Ja i tak chcę konkurs!
No dobrze, a co, jeśli upieramy się przy konkursie, nie akcji? Istnieją możliwości organizacji cyklicznych konkursów – wiążą się one oczywiście z regularnym większym nakładem pracy – odświeżaniem regulaminu (a najlepiej comiesięczną konsultacją z prawnikiem), zbieraniem danych, samą wysyłką nagród. Przykładem popularnego cyklicznego konkursu jest Fan Miesiąca, gdzie nagradzamy użytkownik��w za aktywność – jest to trochę śliski temat. Dlaczego? Co prawda regulamin Facebooka nie zakazuje wprost akcji opierających się na polubieniach strony, jedynie na tych, które wykorzystują prywatne osie czasu użytkowników, jednak ten zapis jest różnie interpretowany. Regularna akcja Fan Miesiąca zapewnia nam podniesienie zaangażowania, jednak o niezbyt wysokiej wartości. Nie ma co się oszukiwać – pojawi się nam niewiele wartościowych komentarzy nawiązujących do publikowanych treści. Większość będą to emotikony i GIF-y rodem z fanpage'a „CzaryMary Barbary”. Moderator będzie musiał przygotować się na wiele pracy. Zapis w regulaminie, który zakazuje spamowania, na niewiele się przyda – musimy przygotować się na najazd zawodowych konkursowiczów, którzy komentują nasze posty szybciej niż pakistańskie boty.
Im niższy próg wejścia i mniej kreatywne zadanie, tym więcej bezwartościowych komentarzy, które obniżają jakość profilu. Dodatkowo musimy spodziewać się coraz mniejszego comiesięcznego zaangażowania – takie akcje, nieurozmaicane niczym, niestety szybko się nudzą.
Małgorzata Dmowska
Senior Social Media Project Manager
1 note
·
View note
Photo
Witajcie kochani 😁 Dzisiaj wyruszamy w magiczny świat, a dokładnie w świat pewnej czarownicy. Jednak świat ten nie wynika z czarów i rzucanych zaklęć, lecz ze świata pełnego nasyconych kolorów, ostrzejszych kształtów, wyrazistszych smaków, dziwnych snów i przede wszystkim z ogromnego uroku osobistego. Jeżeli nie wiecie o co dokładnie chodzi, to zapraszamy was na recenzje książki „Na krawędzi nocy” od Wydawnictwa Replika i Edyty Świętek. Nina Strega –Oramus to główna bohaterka książki. Dziewczynę poznajemy również w innych książkach autorki i wyobraźcie sobie jakie było nasze zaskoczenie, gdy przypomniałyśmy sobie, że to właśnie ona, bardzo fajne połączenie książkowe. Nina gdy była nastolatką dowiedziała się od swojej babci Marianny o tym, że jest czarownicą. Pani Edyta jednak zaskoczyła czytelników i wyjaśniła, że w jej książce czarownica nie czaruje, nie używa zaklęć, jej największą magią jest zgłębianie ludzkich myśli, widzenie świata bardziej, głębiej, mocniej. Czarownica może zdobyć wszystko lecz wymaga to ciężkiej pracy. Od razu chciałyśmy powiedzieć, że książka jest raczej opowieścią obyczajową niż fantastyczną, więc fanów historii obyczajowych prosimy o pozostanie. Jest to książka przeznaczona raczej dla damskiej widowni, nie zależnie od wieku, gdyż połączenie fragmentów fantastycznych z obyczajowymi, powoduje, że każdy ją chętnie przeczyta i przedział wiekowy nie będzie miał znaczenia. Chociaż akcja w całej powieści przesuwa się o kilka lat, to jak dla nas jest trochę za powolna, mało się w niej dzieje, co nam trochę przeszkadzało, książka się trochę ciągnęła. Ale mamy nadzieję, że w kolejnej części autorka sprezentuje nam więcej zawartości, więcej akcji. Książka jest napisana bardzo lekko i czyta się ją szybko. Uwielbiamy przyjemne pióro autorki i tym razem się też nie zawiodłyśmy, gdyż zagłębiłyśmy się w płynną relaksującą historię. Jest to opowieść przepełniona różnymi emocjami, tymi dobrymi, szczęśliwymi jak i tymi smutnymi, można nawet powiedzieć, że mrocznymi. Ciąg dalszy w komentarzu na dole :) https://www.instagram.com/p/CMZ8arTh-V6/?igshid=1sdlrj28l2ai9
0 notes
Text
Fajne porady i wskazówki dotyczące prowadzenia bloga
Jeśli chcesz założyć bloga, zacznij od ustalenia tematu, na którym chcesz się skoncentrować. Jeśli rozwiniesz bazę czytelniczą, będą chętniej wracać w celu przeczytania nowych wpisów. Niezależnie od tego, czy Twój blog zawiera humor czy informacje o filmach, musisz postarać się, aby był on wyjątkowy i interesujący.
Użyj technik optymalizacji dla wyszukiwarek, aby ulepszyć swojego bloga.
Nie przesadzaj ze słowami kluczowymi SEO, dodatkowymi wtyczkami, obrazami lub słowami kluczowymi. Pisz naturalnie, naturalnie i płynnie.
Aby blog był regularnie aktualizowany, musisz często aktualizować nowe treści. Nowe treści są niezbędne do znajdowania nowych widzów i utrzymywania jedynego sposobu, w jaki Twój blog zyska na popularności. Jeśli nie ma nic nowego do przeczytania, odwiedzający przestaną sprawdzać.
Nigdy nie kopiuj czegoś innego, nie musisz być profesjonalistą, ale musisz mieć wiedzę i pasję w swoim przedmiocie.
Nie rób blogowania swoim życiem wyłącznie z blogowania. Jeśli nie poświęcasz czasu na odejście od komputera od czasu do czasu, istnieje ryzyko wypalenia. Wybierz się na krótki spacer, zadzwoń do rodziny i przyjaciół lub po prostu odsuń się od komputera i poczytaj przez chwilę. Oddalenie się od komputera pozwoli Ci wrócić do bloga odświeżonym, dzięki czemu będziesz przygotowany do tworzenia doskonałych treści.
Ważne jest, abyś był autentyczny. Nie wyglądaj na kogoś, kto jest „wszystko wiedzący”. Staraj się być otwarty, przejrzysty i otwarty - miej to na uwadze przez cały czas - Twój blog jest objawieniem Twojej indywidualności. Jeśli się mylisz, popełnisz błąd. Jesteś wyjątkowy i nikt nie jest taki jak Ty.
Powinieneś zezwolić na posty gości, aby zwiększyć liczbę postów na blogu. To jest związek między Twoimi blogami i pozwoli ci pomagać sobie nawzajem blogerom. Nie lekceważ znaczenia trwałego związku. Jeśli w którymś momencie będziesz potrzebować pomocy, bloger-gość może Ci pomóc.
youtube
0 notes
Text
1837
Przeczytajcie wszystko - adres e-mail znajdziecie na końcu ogłoszenia.
Szczerze mówiąc, wolałabym żeby pisały do mnie osoby które też nie mają nikogo bliskiego.. czy to przyjaciół czy partnera i są raczej introwertykami. Uważam że czasami taki wspólny mianownik pomaga.
Bardzo zależy mi na znalezieniu kogoś bardzo wygadanego i oczywiście kogoś kto ma czas a przede wszystkim ochotę na częstą wymianę wiadomości :) Z racji tego że jestem osobą która ma bardzo dużo wolnego czasu z przyjemnością spędziłabym go z kimś kto też tego potrzebuje :)Coraz częściej zauważam że ciężko zaprzyjaźnić się z kimś kto wykazuje zainteresowanie drugą osobą.. kimś kto cię nie zostawi dla kogoś innego i zaakceptuje za to kim jesteś. Miałam już wiele "przyjaźni" tego typu. Kiedy mój "przyjaciel" poznał kogoś nowego, nasz kontakt od razu stawał się gorszy i rzadszy
Dlatego też szukam kogoś kto nie będzie pisał ze mną ani z nudów ani ze współczucia oraz kogoś kto wykopie mnie ze swojego życia po poznaniu kogoś nowego czy zmiany stylu życia. Szukam osób szczerze zainteresowanych częstą korespondencją przez e-mail. Osób którym zależy na przyjaźni.
Mam 24 lata i w całym swoim życiu swoją przyjaciółką mogłam nazwać tylko jedną dziewczynę. Chciałabym mieć kogoś z kim mogłabym rozmawiać codziennie nie tylko o jakiś błahych sprawach ale też i tych poważniejszych. Mam już dosyć samotności i starania się dla osób które tego nie doceniają. A dlaczego szukam osób w takiej sytuacji?
Dlatego że wydaje mi się że lepiej dogadałabym się z takimi osobami i że mają one więcej czasu Wiem również że każdy ma swoje życie i sprawy ale moim osobistym zdaniem jeżeli się chce i z kimś dobrze się dogaduje można bez problemu codziennie znaleźć czas dla drugiej osoby bo napisanie wiadomości nie zajmuje aż tak dużo czasu.
Pewnie teraz czytając to wiele osób zastanawia się dlaczego ale wynika to z faktu że pomimo tego co mówi wiele osób o tym że każdy kogoś ma są na świecie jednak osoby które mimo tego czasem się do kogoś odezwą są jednak samotne i jeżeli w grę wchodzi jakaś poważniejsza sprawa czują się samotne + lubię też słuchać ludzi którzy mają potrzebę wygadania się a jeżeli temat jest interesujący mogę go wałkować godzinami i wcale nie przeszkadza mi to że ktoś na coś narzeka bo jesteśmy tylko ludźmi. Bardzo też zależy mi żeby przyjaźń nie była wymuszona i żeby nikt nie pisał do mnie tylko i wyłącznie ze względu na współczucie albo nudę. Prawdziwa przyjaźń to ta szczera, kiedy obie osoby mają ochotę na kontakt i nie ukrywam też że zależy mi na bardzo częstym kontakcie żebym jednak zbliżyła się do kogoś. Jeżeli to czytasz i wiesz że temu nie podołasz bo nie masz wystarczająco czasu albo z jakiegoś innego powodu to nie pisz do mnie - nie chcę po prostu żeby ktokolwiek był narażony na rozczarowanie :)
Mam nadzieję że są jeszcze osoby takie jak ja które mają dużo do powiedzenia i których pytania nie polegają tylko na tym jak minął mój dzień. i ktoś pewnie spytałby dlaczego więc odpowiadając-bardzo cenię sobie płynną rozmowę zamiast szybkich pytań i krótkich zdań. Od razu zaznaczam że nie planuję z nikim żadnego spontanicznego spotkania "od razu" Nie wykluczam tej możliwości ale zawsze jednak wolę jakiś czas z daną osobą popisać i przekonać się czy chociażby się dogadujemy zamiast spotkania po wymianie dwóch czy trzech wiadomości i nie, nie interesuje mnie to jak wyglądacie ponieważ nie mam zamiaru z nikim flirtować ani się zakochać.
Bardzo proszę żeby pisały tylko i wyłącznie osoby od 18 do 31 roku życia. Nie jestem też osobą którą interesują zainteresowania innych ludzi, nie przywiązuje do tego większej uwagi ponieważ to że ktoś lubi to samo co ja nie oznacza że się dogadamy, zdecydowanie ważniejsze jest dla mnie to jakie ktoś ma zdanie na wiele różnych tematów i mówię to tak ogólnie bo raczej nigdy nie było mi po drodze z osobami które prawie zawsze miały odmienne zdanie od mojego.
Jeżeli mam jeszcze coś dodać to chyba tylko to że lubię dość rozbudowane rozmowy zamiast 5 szybkich i krótkich pytań typu "jak ci minął dzień?" jak się masz? powiesz coś o sobie? nigdy nie zaczynam tak rozmowy - jeżeli ktoś chce się czegoś dowiedzieć to zawsze sam może mnie o to zapytać. Szukam jakiejś poważniejszej relacji i wiem że to będzie pewnie trudne na takiej stronie ale jednak nic na tym nie tracę. Warto szukać a może się znajdzie.
Sprawdźcie e-mail zanim do mnie napiszecie żebym mogła odpisać na wasze wiadomości. Wiadomości z tej strony często znajdują się w folderze spam albo ogłoszenia (jeżeli macie konto na wp)
I jeszcze jedno - dla mnie osoba rozmowna to osoba która potrafi w wiadomości napisać chociaż połowę tego co teraz czytacie, a nie tylko kilka zdań w jednej wiadomości albo natłok pytań. Wiadomym jest że każdy ma swoje lepsze i gorsze dni i że nie zawsze ma się dużo do powiedzenia na dany temat ale uważam że wykazanie zainteresowania a w szczególności na początku jest czymś bardzo ważnym i żeby była jasność :)
Jestem otwarta na większość tematów i z przyjemnością odpowiadam na pytania zadawane przez innych o ile nie są one zbyt osobiste ale jeżeli ktoś od jednego tematu przechodzi błyskawicznie do jakiegoś innego poprzez pytanie albo zadaje masę pytań nie mówiąc nic o sobie jest to dla mnie demotywujące i najczęściej nie odpisuję takim osobom. Nie ograniczam się absolutnie do jednego tematu ale cenię sobie płynność rozmowy i stopniową zmianę jednego tematu na inny :) Jestem tu i piszę to dla osób które mają podobne podejście do mojego jeżeli chodzi o to co napisałam - nikogo do niczego nie chcę zmuszać i nie chcę żebyście to wy się zmuszali
Moim zdaniem pytania tego właśnie typu jakie wymieniłam powyżej są fajne i odpowiednie ale dopiero wtedy kiedy ktoś najpierw poruszy jakieś tematy o sobie czy czymś wartym dyskusji (to już zależy od osoby) bo jeżeli ktoś na początku pyta mnie o moje hobby to o czym z taką osobą mogłabym rozmawiać w przyszłości? Tego typu pytania są raczej dobre dla osób które znają się w realu i zamiast skupiać się na rozmowie również robią coś razem oraz osób które wolą takie szybkie i proste pytania. Mam tyle wolnego czasu i chęci w sobie że jeżeli znalazłabym odpowiednią osobę mogłabym z nią pisać całe dnie i nawet noce :)
Nie ma dla mnie znaczenia w jakiej części kraju mieszkasz, ponieważ tak jak napisałam powyżej - nie jestem zainteresowana spotkaniem "od tak" I już z góry zaznaczam - Jeżeli zaczynając rozmowę nie wiecie co powiedzieć i pytacie mnie "jak minął twój dzień?" czy "czym się zajmujesz?" to moim zdaniem szukamy czegoś innego. Bardziej interesujące są dla mnie wiadomości w których np. mówicie dlaczego akurat jesteście na tej stronie, dlaczego czujecie się samotni itd.
Jeżeli do 12 godzin nie otrzymacie mojej wiadomości to znaczy że nie jestem zainteresowana rozmową. Mam naprawdę dużo czasu i nie rzucam słów na wiatr więc jeżeli z kimś dobrze mi się rozmawia potrafię mu poświęcić naprawdę dużo czasu
1 note
·
View note
Text
Fajerwerki dla graczy - Killzone 3
Uspokajam już na wstępie: jest dobrze, a miejscami nawet bardzo udanie – Killzone 3 doskonale czerpie z możliwości, jakie daje autorom PlayStation 3. Wręcz szkoda, że za marką ciągnie się mało korzystny obraz, jaki powstał w momencie oczarowania wszystkich renderami, które zaserwowano nam przed laty jako generowane w czasie rzeczywistym na silniku gry intro do Killzone 2. „Trójka” zasługuje jednak na nową szansę.
Gra rozpoczyna się dokładnie w miejscu, gdzie fabularnie pozostawił nas poprzednik. Tym samym teatrem działań znów jest planeta Helghan, wraz ze swymi zrujnowanymi wojną (i nie tylko) terenami.
Choć oczekiwałem po Killzone 3 jechania na sławie „dwójki”, silnik graficzny został dostosowany do obecnego poziomu graficznego i – o dziwo – potrafi miejscami zaskoczyć. Wszystko przez spektakularność bitew, jakie przyjdzie nam toczyć. Intensywna akcja i wybuchy doskonale spisują się na ekranie i, jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi, przyjemnie jest oglądać tak wyreżyserowany konflikt.
To nie tylko zasługa wodotrysków graficznych w poszczególnych środowiskach, ale i doskonałej harmonii pomiędzy animacjami postaci (nie czuć, że umierają kukiełki), płynności framerate'u, surowości otoczenia i pomysłowych projektów poziomów. Wszystko, żeby stworzyć emocjonujące środowisko dla graczy.
Ciężko jest nie docenić brudu wojny, zwłaszcza gdy sporadycznie obserwujemy sekwencje zabijania wroga za pomocą noża, wznosimy się na jetpacku ponad pobliskie otoczenie czy najprościej w świecie zmagamy się z kolejnymi falami, osłaniając się starą, pordzewiałą skrzynią. Klimat buduje zresztą dość zróżnicowana muzyka, choć zabrakło w soundtracku zdecydowanie przodujących kawałków, które mogłyby stać się znakiem rozpoznawczym Killzone 3.
Osobne słowo tyczy się stylistyki menu, mającej przypominać hologram czy coś jego pokroju. Połączenie odcieni czerwonego z – często rozmytym – białym może i wygląda efektownie, ale na dłuższą metę, zwłaszcza przy przeklikiwaniu się w czasie rozgrywek sieciowych, piekielnie męczy oczy. Inna, może bardziej surowa stylistyka byłaby znacznie praktyczniejszym rozwiązaniem.
Nieco na przekór wspomnę najpierw o multiplayerze, który jest tak naprawdę przyszłym filarem utrzymywania gry przy życiu. Killzone 3 oferuje trzy tryby rozgrywki, z których tylko jeden przykuł moją szczególną uwagę. Operacje, bo o nim mowa, stawia oddziały ISA i Helghastów w bezpośrednim starciu o kontrolę nad konkretnymi punktami. Zawsze to pierwsze ugrupowanie naciera, drugie broni się, a strony są zamieniane po pierwszym meczu.
Tryb jest o tyle ciekawy, że zmusza graczy do realizacji rozmaitych celów, z zakładaniem bomb i bronieniem centrum dowodzenia na czele, a jednocześnie nagradza tych najaktywniejszych w specyficzny, miły dla oka sposób. W przypadku każdej przerwy w walce gra wyświetla animowane sekwencje, w których uwieczniane są istotne dokonania na polu bitwy. A cóż lepiej łechce próżność gracza, jeśli nie pokazanie jego bohaterskiej postawy?
Zaskakująco dobrze wypadają mapy, bo choć nie ma ich zbyt wielu, czuć, że nad każdą przesiedziano sporo w celu wyeliminowania martwych punktów. Moim osobistym faworytem okazała się Zamarznięta Zapora, choć sądząc po głosowaniach pomiędzy meczami nie jestem jedyną osobą, która upodobała ją sobie szczególnie.
Są jeszcze dwa inne tryby, jeden przypominający zespołowy deathmatch (Guerilla Warfare), przeznaczony dla szesnastu graczy. Powraca znany z Killzone 2 Warzone, zbierający do 24 osób, którym narzucane są losowe cele od zabójstwa celu do przekroczenia konkretnej liczby zabójstw.
Jest też mała ciekawostka dla osób aspołecznych, czyli tryb gry z botami. Osobiście nie widzę w nim żadnego uroku, mulitplayer jest właśnie po to, by grać z rzeczywistymi użytkownikami, ale zakładam, że taka opcja może być dobra dla wszystkich chcących ogarnąć rozgrywki sieciowe lub najzwyczajniej zapoznać się z mapami.
Jednak prawdziwa szkoła to i tak bezpośrednie wskoczenie do akcji, do czego w moim przypadku idealna okazała się klasa sanitariusza. Takich jest kilka, nie odbiegają one jednak od standardowego schematu z gier FPS opartych o profesje, tak więc pozostawię je bez szerszego opisu.
Tym sposobem nieuchronnie wracamy do kampanii. Choć jej zakończenie nieco mnie zawiodło, zwłaszcza w kwestii szeroko rozumianego domykania wątków, trudno było oczekiwać czegoś innego. Może bardziej „kopiącego po jajach”, ale nie innego. Jak już zostało to napomniane, Killzone 3 bezpośrednio kontynuuje historię urwaną w poprzedniku. Tak więc do akcji powraca Tomas „Sev” Sevchenko, jego kompan Rico, ale w nowej historii nie zabrakło miejsca dla kilku dodatkowych postaci.
Szkoda, że są one tanim uzupełnieniem tych bohaterów, których z jakiegoś powodu zabrakło w historii – dla prowadzenia fabuły istotne są kilkutygodniowe przeskoki, nie usprawiedliwia to jednak wycinania niektórych wątków.
Mocno wspominane przy okazji prezentacji jetpacki pojawiają się dość często, ale skłamałbym mówiąc, że z miejsca stałem się ich fanem. To fajne urozmaicenie rozgrywki i nieco inne spojrzenie na poziomy, ale nic co rewolucjonizuje gameplay. Na szczęście gra posiada kilka naprawdę mocnych sekwencji, z których parę zapada w pamięć.
Ja szczególną frajdę czerpałem z pojedynku z ogromnym mechem, który na wyższych poziomach trudności potrafi doprowadzić człowieka do lekkiej irytacji, ale mimo wszystko daje potężną dawkę satysfakcji, gdy już starcie jest zakończone. Sporo adrenaliny przynoszą też pojedynki z wykorzystaniem rozmaitych pojazdów tudzież działek, z których ostrzeliwujemy wroga. Jedyne co boli to może nazbyt częste przerywanie akcji z naszym udziałem za pomocą wyreżyserowanych przerywników filmowych.
Nowy Killzone jest jedną z nielicznych produkcji, które z własnej ochoty sprawdziłem też z wykorzystaniem PlayStation Move. Cenię go sobie jako kontroler, jednak nigdy nie stał się akcesorium, które w moich oczach zrewolucjonizowało zabawę na PS3. Ot, po prostu poszerzyło jej możliwości.
A jak wygląda rozgrywka z samym kontrolerem ruchu? Zaskakująco przyjemnie, intuicyjnie, aczkolwiek przewidywalnie. Po dłuższym używaniu Move'a czujemy ból w nadgarstku (nienaturalna pozycja dłoni daje wreszcie o sobie znać), dlatego też osoby chcące grać czymś wykrywającym ruch koniecznie muszą pomyśleć o nakładce imitującej pistolet.
Sony plusuje też po raz kolejny polską wersją językową. Nie jest to może najlepsza lokalizacja w historii rodzimych edycji, jednak ciężko nie przyznać jej reżyserowi dbałości o jakość. Przede wszystkim gra nie cierpi już na „cholerę”, ujmując ogólnie przypadłość Killzone 2 i nadużywanie jednego słowa. Czujemy, że grami żołnierzami, a kolokwialne określenia na ucieczkę i słowo zastępcze za przecinek to tylko namiastka wiązek, jakie słychać w czasie walki.
Niektórych aktorów można było dobrać inaczej, ale wciąż pełny dubbing jest pozytywnym akcentem, zwłaszcza w sytuacji, gdy konkurencyjne firmy albo wracają do wersji kinowych, albo sprzedają całkowicie angielskie edycje. Jednak to chyba nie ma znaczenia dla graczy.
Długo rozmyślałem odnośnie ostatecznego werdyktu gracza co do Killzone 3. Wspomniane przeze mnie na początku cierpienie na syndrom przedpremierowych oczekiwań obecne jest i przy tej produkcji Guerilla Games. Prawdą jest jednak, że gra broni się skutecznie przed większością z zarzutów. Nie rewolucjonizuje gatunku FPS-ów, nie wprowadza nowych standardów, ale jednocześnie zaskakuje graficznie i gameplayowo.
To udana kampania, solidny multiplayer i dowód na to, że seria zmierza w dobrym kierunku. Szkoda trochę, że także jako przykład skutecznego marketingu, ale skoro p��ki nie tracimy na tym my – gracze – to chyba można przymknąć na to oko. Niesamowite zjawisko gamingowe największego kalibru.
2 notes
·
View notes
Text
Warezy przeszły do lamusa GreedFall PC
Szczegóły gry GreedFall
GreedFall PC nie jest „drewnianym” następcą Gothica. Toż bardzo wydajne RPG, które skromny budżet również możliwości autorów uzupełniło mądrym pożyczeniem ciekawych pomysłów z najlepszych wzorów, jednocześnie zachowując kreatywność i plan na siebie.
Byliśmy gdy taką formę, że produkując cokolwiek nowego, patrzeli na przechodzący w telewizji obraz z nowymi aktorami? I po początkowym braku zainteresowania, i nawet niesmaku, jeszcze znacznie się wciągaliście, by ostatecznie sprawdzić go do efektu w połączeniu? GreedFall PC zaserwował mi tylko takie kontrastowe przeżycia. Najpierw było źle i topornie, natomiast im znacząco w las – tym pisało lepiej oraz ciekawiej. Również to rzeczywiście, bo jesienne lasy w GreedFall PCu wyglądają naprawdę zjawiskowo.
Nową grę studia Spiders mógłbym szybko określić jako budżetową wersję Wiedźmina 3 zintegrowaną z drużynowym motywem charakterystycznym dla RPG BioWare – natomiast w żadnym wypadku nie stanowi ostatnie przytyk. GreedFall PC absolutnie nie sprawia wrażenia taniej podróbki trzeciego „Wieśka”. To trochę przypadek tego, jak uczeń stara się dogonić mistrza. Zapożyczając wielu świetnych programów, „Pająki” stworzyły najlepszą produkcję na siłę swoich możliwości. Nieważne, że do perfekcji trochę brakuje. Większość błędów i niedoróbek z terminem oraz oczywiście ginie nam z oczu, przesłonięta erpegową esencją, czyli wciągającą historią oraz koniecznością uważnego rozwijania postaci.
Od niesmaku po zachwyt
Powody istniały natomiast trudne, a GreedFall PC zwracałem się robić wszystko, by za nic nie oddało się go polubić. Najpierw bombardował przerywnikami filmowymi z złymi twarzami postaci domem z wczesnych pracy na Xboksa 360, a później przeganiał po mieście w części nudnawych questów. Dialogi były coś przeładowane słowami, animacje toporne, no a jedyny świat gry płacił się mało spójny – drobnomieszczaństwo czasów kolonialnych kontra dziwne mutacje mocni i nosorożców, i nawet potwory zbudowane z gałęzi.
Tylko po kilku godzinach wgryzania się w uniwersum PC GreedFalla z wolna rozpoczął się wciągać. Historia o poszukiwaniach środka na dziesiątkującą ludzi zarazę zaprezentowała się ciekawa, praktyczna a bardzo dobrze napisana. Twórcy ze Spiders Games nie ograniczyli się do normalnej fabułki prezentującej pogoń za magicznym eliksirem, tylko zaserwowali złożoną opowieść, w jakiej ujawniło się mieszkanie na ciekawą mitologię lokalnej społeczności oraz polityczne roszady panoszących się kolonizatorów.
W PC GreedFallu trafiamy bo na wyspę Teer Fradee podbitą przez chwila innych frakcji ze „Dalekiego Świata”. Z jednej strony mamy rozwinięte miasta, z różnej – zepchniętych na margines tubylców, którzy – aby bronić się przed niszczącą siłą cywilizacji – obudzili pradawne bestie i demony ze własnych wierzeń. Każdy jest tu jakieś przedmioty i problemy, i my musimy się jakoś pomiędzy tego znaleźć, ryzykując reputacją u samych bądź drugich.
Stopniowe odkrywanie historii wyspy oraz konfliktu pomiędzy mamom także oryginalnym porządkiem umieszcza się najciekawszą częścią fabuły, zwłaszcza że lokalnej mitologii i delikatnym przepychankom poświęcono wiele miejsca. Twórcy chyba nawet celowo położyli większy nacisk na świat gry, zamiast nawet na pierwszych bohaterów, którzy jakoś niezbyt zapadają w myśl. GreedFall to wyłącznie opowieść o samej wyspie Teer Fradee – nie o legacie kongregacji kupców nazwiskiem De Sardet, którym sterujemy, czyli o jego/jej kuzynie Constantinie.
RPG po wiedźmińsku 3
W rozumieniu dziejów wyspy także jej nowej sytuacji pomagają bardzo dobro pomyślane questy. Budzące powiązania z piaskownicami ubisoftu znaki zapytania rozsiane po mapie, tu oznaczają głównie punkty do bliskiej podróży. Jeśli już dostajemy jakieś zlecenie, również poboczne, to zwłaszcza jest ono efektem długiej rozmowy także jest dobry kontekst fabularny, który rozwija naszą informację o tym uniwersum. Takie same reguły dotyczą nawet znajdziek! Krótkie, drobne znaczenia w struktur zabicia jakieś bestii grasującej przy drodze oraz są, a jedynie w marginalnej postaci dwóch ogłoszeń na z nieliczna porozstawianych tu również tam tablicach. GreedFall PC ewidentnie bierze pod tym sensem garściami z Wiedźmina 3 i pisze to znacznie dobrze.
Podporządkowanie wszystkiego opowiadanej historii wynika także z takich technicznych ograniczeń. PC GreedFall nie jest sztuką z prostym światem, w jakim można wykonywać, co się chce. W miasteczkach i wioskach wejdziemy tylko do wnętrz związanych z działaniami, zabijać możemy jedynie wrogów, i w lokacjach pełnych barier obracamy się wyłącznie ścieżkami i korytarzami, które wykonali projektanci. Ani razu chociaż nie doświadczyłeś tego jako wadę gry. To oczywiście raczej zaleta, dzięki której mocniej wsiąkamy w fabułę, bez charakterystycznych dla open-worldów rozpraszaczy.
Rozwój w niewielkiej specjalizacji
Nieco dyskusyjna przedstawia się również swoboda w przystąpieniu do działania zadań. W idealnym RPG wszystko powinno chcieć z naszych preferencji, poznać i programów – naprawdę było nawet podczas funkcji w klasztorze w Kingdom Come Deliverance. W GreedFall PCu jak mamy możliwość, ale w grup przypadków chce ona jedynie od cyferek w tabelce i barier napisanych przez autorów.
Ograniczenia w doborze dialogów przy niskiej charyzmie odda się jeszcze zrozumieć, ale gra nie dała mi również zakraść się do mieszkania, mimo znalezienia odpowiedniego przejścia – wszystko przez ostatnie, iż na starcie przygody jeden punkt talentu zainwestowałem w przyszłą cechę niż zwinność. PC GreedFall idzie do wzroście postaci naprawdę bardzo restrykcyjnie i wybór jednego atrybutu oznacza zwykle kompletną rezygnację z wszystkiej reszty.
Nasz bohater po nisku nie zapewne istnieć nawet odrobinę wszechstronny. Punkty pozwalające rozwijać talenty wpadają pojedynczo, także toż nie z wszelkim awansem postaci, a co chwila poziomów. W dalszej części rozgrywki, kiedy wiemy już mechaniki i potrafimy świadomie wybrać operowanie lepszymi strzelbami lub wielkimi mieczami, stanowi ostatnie poważne, natomiast na jednym początku, gdy dopiero wszystko odkrywamy, robi wrażenie sztucznie stawianych barier.
Twórcy chyba doszli ostatecznie do tego tegoż wniosku, bo dodali możliwość całkowitego resetu przydzielonych punktów, i ja musiałem skorzystać z tej drogi, by w ogóle ukończyć jeden z podstawowych questów. Takie rozwiązanie jest nas chyba skłonić do robienia ćwiczeń pobocznych, dzięki którym już awansujemy. Dla wielu widać wówczas być wyjątkowo wyzwanie przynoszące dużą satysfakcję, choć dołączenie do tego, jaki styl walki czy rozwoju nam odpowiada, może zająć trochę czasu.
Lepiej późno niż wcale
W PC GreedFallu generalnie wszystko, co fajne i atrakcyjne, dzieje się dość późno, po wielu godzinach spędzonych w świecie gry – jakby na początku wykonywali ją praktykanci, i tylko wtedy przejął bardziej praktyczny Gry do pobrania za Darmo zespół. Fabuła wciągnęła mnie dopiero gdzieś około połowy, dialogi te broniły się ciekawsze z okresem. Późno dowiadujemy się, jakie cechy warto rozwijać, żeby móc wyposażyć się w najwłaściwszą broń, późno zyskujemy zdolność bardziej pozytywnych uników, które powodują walkę płynniejszą.
Przez kilka drętwe animacje i ogólnie słabą responsywność naszej strony, która ceni zabierać się na kamieniach większych niż 5 cm, unikałem bezpośrednich starć, korzystając szczególnie ze strzelb. Potyczek w krótkim kontakcie nie odda się jednak całkowicie wyeliminować, bo często wpadamy na krótkie areny, gdzie przeciwnicy lubią nas osaczać. Właśnie z czasem odblokowujemy unik z przekoziołkowaniem czy mocniejszy kopniak i walka realizuje być mnóstwo przyjemniejsza. Ogólnie natomiast nie jest źle, i aktywna cisza także możliwość rozwijania się różnymi eliksirami pozwalają eksperymentować dłużej, niż jest odkrycie każdych rodzajów przeciwników.
Świat z kserokopiarki
Ciągłe gry z zaledwie paroma rodzajami wrogów to wynik jednej z najwyższych wad GreedFall PCa – nagminnej powtarzalności użytych obiektów. Świat gry więc w treści jedna enklawa miasta oraz bliskich lasów, którą następnie wielokrotnie skopiowano i wklejono, będąc wielu większy rozmiar do zwiedzania. Najbardziej dokucza zatem w oczy w najznaczniejszych metropoliach Teer Fradee i instytucjach ich gubernatorów, które różnią się jedynie długością idących do nich schodów.
Zawsze wchodzimy do tego jednego budynku, z obecnym jedynym układem pomieszczeń, sprzętów i widoków na ścianach. Niewielkie chatki tubylców w wioskach też są oczywiście ten tenże zestaw szpargałów rozstawionych w ośrodku. Psuje to kilkoro klimat gry i burzy immersję. Przy zaledwie trzech pałacach i kilku bungalowach ważna było pokusić się o jakieś drobne zmiany. Powielana jest także jedna jedyna zagadka środowiskowa, jaką zdołali wymyślić twórcy.
O dziwo, taka powtarzalność kompletnie nie przeszkadza w trakcie przemierzania dzikich terenów. Choć ciągle są to tylko skaliste góry i tłum w jesiennych barwach, natura w wszelkim pomieszczeniu wygląda przekonująco i pewnie. Krajobraz nie zatrzymuje się nudny także dzięki temu, iż jest zachwycająco piękny. Widoki w GreedFallu są samymi z najpiękniejszych, jakie można obecnie oglądać w grach, i aż dziwne, iż ci jedyni deweloperzy stworzyli do tego aż tak niskie twarze bohaterów.
Nieco topornie, jednak z grupą
Cała reszta wad GreedFall PCa to przeważnie sprawy technologiczne i brak doszlifowania. Niektóre to znane błędy, część to trochę denerwujące rozwiązania. Uciążliwa jest duża podróż przez rzecz w modelu pośredniego huba, który sprawia o dużo ogromniejszą kwotą ekranów ładowania, niż da się zaakceptować. Po wpisaniu do mieszkania za wszelkim razem kierują się za nami drzwi, przeciwnicy zabierają się na środku areny i nie ruszają aż do indywidualnego zgonu, a gdy wybraliśmy osobę jako bohatera, w moc dialogach i tak będziemy określani jak „on”. Do ostatniego mocna dodać jeszcze nieco pustawe miasta, w których brakuje tłumów z ubisoftowych „Asasynów”. Nie da się zatem ukryć, że najnowsza gra studia Spiders jest trochę niedociągnięć, ale daleki istniał a z nazywania PC GreedFalla spadkobiercą drewnianego Gothica.
Po kilkudziesięciu godzinach z grą tak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to trochę mniej dopracowany Wiedźmin 3, który jednak także pamiętał sporo błędów i potknięć. Zabrakło że właśnie silnego bohatera jak Geralt i elemencie Krwawego Barona, ale cała reszta daje radę. Przepiękne lokacje, rozbudowane questy, ciekawe zadania poboczne, wybory, obszerna mitologia i historia wyspy a przede każdym dużo wydajna sprawa oraz ogromny wpływ na uważny rozwój postaci tworzą z GreedFalla produkcję, która zapada w pamięć. A za brak podzielenia fabuły na dodatki DLC, za brak opcjonalnego kupowania peleryn i brutalny brak możliwości dalszego grania po napisach końcowych należy się twórcom specjalna nagroda. Mimo wszystko – zasłużyli!
0 notes
Text
Teraz już możesz mieć Darmowe gry do Pobrania
1. Red Dead Redemption 2
Red Dead Redemption 2 jest trzecią odsłoną westernowego cyklu Red Dead, którego ważna połowę, zatytułowana Red Dead Revolver, zadebiutowała w 2004 roku. Prawdziwej sławy seria doczekała się jednak dopiero sześć lat później, po premierze Red Dead Redemption, czyli gry walki z otwartym światem, która przez wielu została ochrzczona mianem samej z najprawdziwszych produkcji straconych na sieciach z siódmej generacji. Kontynuacja tego terminu została dana przez firmę Rockstar Games (znaną przede wszystkim dzięki cyklowi Grand Theft Auto, ale ważną także za marki Midnight Club i Manhunt, kontrowersyjne Bully oraz Max Payne 3).
Fabuła
Akcja Red Dead Redemption II została osadzona w roku 1899, w porządkach poprzedzających doświadczenia z starej części serii. Dany z Red Dead Redemption gang Dutcha van der Lindego radzi sobie tak aż do punktu wpadki. Kiedy napad w centrum Blackwater zamyka się fiaskiem, przestępcy zostają zmuszeni do ucieczki przed stróżami dobra i łowcami nagród, i w konsekwencji – do akcji o przetrwanie.
W czasie zmagań protagonista – Arthur Morgan, prawa ręka Dutcha van der Lindego – często musi brać pomiędzy lojalnością wobec swoich partnerów a własnymi ideałami. Ponadto wpływ na czas sprawy mają robione przez nas decyzje i opinia Morgana w poszczególnym regionie. Nie bez znaczenia pozostają jeszcze styczności z nowymi członkami gangu, z jakimi dajemy obóz – realizowane przez nas wybory określają ich kontakt do bohatera.
Mechanika
W Red Dead Redemption II akcję ukazano zza pleców protagonisty (TPP). Produkcja kieruje do własnej możliwości rozległy, otwarty świat: wyrażają się na niego skaliste tereny górskie, doliny pokryte siecią rzek, malownicze prerie, gęsto zalesione obszary, a też miasta, których mieszkańcy prowadzą swoje mieszkanie, podporządkowane indywidualnym harmonogramom. Naszą bazę wypadową jest wyżej wspomniany obóz – w trakcie zabawy musimy dbać się o zapasy, jednocześnie pytając o morale zespołu. Warto zauważyć, że nie jest ostatnie tylko obowiązek Morgana – jego koledzy również jadą na badania, jeśli czegoś (w relacje od wykonywanej przez nich pozycji, że toż stanowić na przykład drewno, jedzenie lub pieniądze) zaczyna brakować.
Twórcy dołożyli starań, by przedstawiony świat robiłeś wrażenie żywego, toteż postacie neutralne dynamicznie działają na bliskie poczynania w relacje od firm, wyglądu czy poprzednich dokonań. Na pustkowiach można spotkać dziką zwierzynę. Obszerną mapę przemierzamy tak na piechotę, kiedy również na grzbiecie jednego z wierzchowców reprezentujących odmienne gatunki; te zróżnicowano pod kątem zachowań oraz zdolności radzenia sobie na trudnym terenie. Co istotne, Morgan może nawiązać ze własnym koniem swoistą więź – jeśli uda mu się zdobyć jego oczekiwanie, zwierzę że na przypadek nie zachodzić w panikę w trakcie strzelanin lub przy spotkaniu z drapieżnikiem.
2. Star Wars Jedi: Fallen Order
Star Wars Jedi: Fallen Order (Star Wars Jedi: Upadły zakon) to atrakcyjna gra akcji osadzona w uniwersum Gwiezdnych wojen tuż po wydarzeniach opisanych w trzecim epizodzie sagi. Za przygotowanie tytułu odpowiada studio Respawn Entertainment (Apex Legends, seria Titanfall) oraz firma Electronic Arts. Tytuł jest trzecim dużym projektem połączonym z marką George'a Lucasa, który powstał po tym, jak EA wykupiło prawa na wyłączność do produkcji gier ze Star Wars w terminie.
Fabuła
Historia opowiedziana w Star Wars Jedi: Fallen Order odbywa się niedługo po wydarzeniach opisanych w Zemście Sithów – trzecim epizodzie gwiezdnej sagi. Gracze dodają się w młodego Cala Kestisa, byłego padawana, jaki musi chronić swoją historia przed żołnierzami Imperium Galaktycznego, sprawnie wykonującymi rozkaz 66 imperatora Palpatine nakazujący zabicie wszystkich rycerzy Jedi.
Starając się nie prowadzić na siebie rady, Cal stoi na planecie Bracca, gdzie na co dzień tworzy w organizacji złomiarzy, mającej się demontowaniem okrętów Republiki używanych podczas Wojen klonów. Wkrótce wymaga on zawsze ponownie ratować się ucieczką, gdy po niespodziewanym incydencie na jego trop wpada imperialna inkwizytorka polująca na rozproszonych po galaktyce niedobitków Jedi. Na domowej drodze Cal spotyka niespodziewanych sprzymierzeńców, w współczesnym innowacyjną mentorkę o imieniu Cere, kapitana statku kosmicznego Greeza, a jeszcze wiernego droida BD-1. Razem postanawiają pójść na pozycję odbudowania zakonu Jedi.
Mechanika
Star Wars Jedi: Fallen Order to przygodowa gra akcji, w jakiej zabawę obserwujemy z możliwości trzeciej osoby. Model rozgrywki łączy wiele elementów danych z różnych pracy z poziomu. W trakcie zabawy korzystamy m.in. ze skomplikowanego systemu walki przy zastosowaniu miecza świetlnego. Ta właściwa dla uniwersum broń zmienia się i poprawia wraz z bohaterem. Podczas pojedynków gracze mogą tworzyć również własne kombinacje ataków, a także mieć z różnych zdolności Jedi. Kluczową kwestię pełnią oraz elementy platformowe. Każda lokacja to prawdziwy labirynt korytarzy oraz powierzchni, po jakich trzeba się nad wyraz sprawnie poruszać. Możemy np. biegać po ścianach, kołysać na linach, pływać lub wykonywać znacznie wysokie skoki.
3. ETS2
ETS2 to nowa odsłona symulatora od SCS Software, w jakim zasiadamy za sterami potężnych samochodów ciężarowych. Tytuł wprowadza szereg usprawnień w stosunku do poprzedniczki, które korzystały za zadanie urealnić rozgrywkę. Dla miłośników tego rodzaju pozycji ważną informacją winien stanowić fakt, że za grę odpowiadają między drugimi typy pracujący wcześniej nad Hard Truck 18 Wheels of Steel – inną pracą o tej tematyce.
Autorzy budując swoje dzieło skoncentrowaliśmy się przede wszystkim na dopasowaniu go do gustu europejskich odbiorców. Dzięki temu po raz drugi zwiedzamy tysiące kilometrów dróg rozciągających się przez Stary Kontynent, wchodząc do wielu wielkich miast. Rozgrywka tradycyjnie polega na dowiezieniu wyznaczonego towarze www.downloaduj.pl Fajne Gry we wybrane miejsce, czyniąc to zgoda w jak najkrótszym czasie, popisując się po drodze sztuką umiejętnego prowadzenia ciężarówki.
Twórcy zadbali o licencje swoich firm, dzięki czemu pokierujemy pojazdami takich producentów jak Mercedes, Scania także wielu różnych. Poszczególne ciężarówki przypominają to swoje finansowe odpowiedniki. Bez kłopotu możemy jeszcze kształtować ich stan. Pojawiła się bowiem możliwość aplikowania nowych halogenów również indywidualnych dodatków, a także zmiany malowania.
Deweloper postawił na symulacyjne wyjście do punktu, co pokrywa się odczuć choćby za sprawą modelu jazdy. Dla miłośników tematu największą gratką pozostaje sterowanie przy zachowaniu obrazie z kabiny, gdy to ważna się najbardziej wczuć w domową wartość. Twórcom udało się także przystosować sterowanie ciężarówką do programu nacisków na padzie, dzięki czemu chodzi zatrzymuje się przystępna również dla graczy czerpiących spośród tego typu kontrolerów.
4. The Sims 4
The Sims 4 na PC, PS4 i XONE to następna część serii znanych na wszystkim świecie wirtualnych symulatorów życia. Też kiedy w sukcesu poprzednich odsłon cyklu, za jego pracę odpowiada amerykańskie studio Maxis. Pierwsze The Sims ukazało się jeszcze w 2000 roku. Jego inicjatorem był Will Wright, założyciel Maxis i twórca SimCity a innych podobnych mu zabaw z Sim w terminie, które poświęcały swoje największe przypadki w latach 90. The Sims szybko przerosło popularnością pozostałe gry z katalogu dewelopera, zatrzymując się fenomenem a niepowtarzalną spośród najpopularniejszych marek w sfery elektronicznej rozrywki. Dzięki żywotności i marek gry, od lat systematycznie ujawniają się jej nowe stron oraz dziesiątki delikatniejszych również ważniejszych dodatków.
Czwarta część The Sims, też jak poprzedniczki unika rewolucyjnych przemian w modelu rozgrywki tworząc na wolną ewolucję sprawdzonych rozwiązań. W trakcie gry nadal opiekujemy się więc rodziną wirtualnych Simów pytając o ich każde potrzeby, zarówno duchowe jak również materialne, a oraz zapewniając dach nad głową, projektując budynek oraz ogród.
Rozpoczynając zabawę ponownie realizujemy swoich simów, tym zupełnie zawsze mamy do wyboru bardzo dużo modyfikatorów i dróg niż w trzeciej części cyklu. Wizualny edytor umożliwia nam wiele ściśle określić wygląd postaci. Kompleksowo wchodzimy na zalety takie jak sylwetka, wzrost, waga, kształt twarzy itd. Ogromne znacznie posiada więcej charakter. Gracze wybierają kilka z kilkudziesięciu dostępnych cech osobowości, a też długoterminowe cele bohatera. Stanowią one dochód na późniejsze zachowanie sima także są elementem poprawionego systemu sztucznej inteligencji wprowadzonego do gry. Simy zatrzymują się dzięki niemu właściwie również w dużo bardziej zróżnicowany sposób odpowiadają na zaistniałe wokół nich sytuacje. Zmianą są również emocje używane przez wirtualnych bohaterów. Wpływa na nie, nie tylko poziom aktualnie zaspokojonych potrzeb czy społeczne interakcje, lecz jeszcze używane sprzęty domowe czy noszone ubrania. Przeżywanie konkretnych emocji odblokuje przed nami m.in. nowe drogi dialogowe.
5. Sniper: Ghost Warrior Contracts
Sniper: Ghost Warrior Contracts to czwarta odsłona serii Sniper: Ghost Warrior podejmowanej przez polską markę CI Games. Tym razem gracze trafiają na Syberię, by raz jeszcze wyeliminować wyznaczone cele.
Fabuła
Akcja rozgrywa się w bliskiej przyszłości na placu Syberii, która po wojnie z Rosją uzyskała niepodległość. Nowe władze nie są jednak w jak lepsze z dawnych. W państwie montują się zbrojne oddziały ruchu oporu, których projektem jest obalenie rządów bezmyślnych bogaczy. Główny bohater o pseudonimie Seeker zostaje wynajęty przez partyzancką bojówkę, oraz jego charakterami stają się ważne osobistości nowych władz.
Mechanika
Tak jak w ubiegłych odsłonach, w Sniper: Ghost Warrior Contracts nie jest miejsca dla wartkiej akcji typowej dla klasycznych FPS-ów. Jako tytułowy snajper gracz wchodzi na teren wroga z działaniem zabicia określonych osób bądź objęcia wyznaczonych celów. Bohater nie jest jedynym zabijaką, zdolnym samodzielnie wybić hordy przeciwników. Dlatego istotną myślą jest unikanie wykrycia, czy to przez uchodzenie za plecami wrogów, lub też wybieranie ich po cichu.
W przeciwieństwie do Sniper: Ghost Warrior 3, w grze zabrakło otwartego świata. Twórcy umieściliśmy na bardziej małe, i poprzez to skondensowane doświadczenie. Zamiast eksploracji domem z sandboksów gracz otrzymuje półotwarte lokacje, w których odnalazło się zarówno kilka podstawowych celów głównych, jak i dużo wyzwań pobocznych. Mniejsze mapy nadal dają sporo swobody, gdyż do celów można przystąpić w jakiejś organizacje i zazwyczaj z niewiele kierunków.
Istotną ciekawostką jest system kontraktów. Za wykonanie zadania gra nagradza z głowy określoną kwotą, ale gracz może te wypełnić cele dodatkowe w planu uzyskania premii. Każdy kontrakt można wybierać wielokrotnie, co powoduje uzyskać dodatkowe fundusze oraz wypróbować odmienne sposoby ukończenia misji. Za uzyskane waluty prowadzimy swoją formę i kupujemy lepszą stój i gadżety pomagające w walce.
6. Grand Theft Auto 5
GTA 5 – kolejna odsłona kultowej serii gangsterskich gier akcji studia Rockstar North – zabiera nas do świata wzorowanego na Kalifornii. W uniwersum Grand Theft Auto stan nosi nazwę San Andreas i skupia się między drugimi z centra Los Santos, które posiada ważne miejsce pracy piątki. Tworząc własny świat Rockstar jeszcze raz postanowił sparodiować znaną nam rzeczywistość, ośmieszając ideologie, produkty, zjawiska i prowadzenia ludzi. Jednocześnie twórcy GTA V postarali się o rozszerzenie swojej pracy pod każdym względem w stosunku do poprzednich odsłon cyklu.
Warto dodać, że Grand Theft Auto 5 na komputery osobiste jest prawie kompletną i znacznie rozbudowaną edycją produkcji. Edycja ta sprzedaje nie tylko częsty z konsol PlayStation 4 i Xbox One tryb FPP, a również jeszcze doskonalszą kondycja oprawy graficznej (o ile posiadacie odpowiednio mocny sprzęt), popularności oraz nie tylko.
Fabuła
Akcja Grand Theft Auto V na PC rozgrywa się w całym otwartym mieście Los Santos, w którym trójka niecodziennych bohaterów prowadzi niebezpieczne życie. Objęty programem ochrony świadków były rabuś Michael wiedzie spokojny żywot do dnia, w jakim nakrywa kobietę na zdradzie z instruktorem tenisa. W złości niszczy willę kochanka, ale ukazuje się, iż była ona zaletą drinka z baronów narkotykowych. Michael nie ma wyjścia także potrzebuje powrócić do indywidualnego dawnego fachu, trafiając na sklep z biżuterią. Włamanie zwraca jednak uwagę jego byłego partnera, Trevora Philipsa, który szuka go również pobudza do ponownej współpracy. Do obu bohaterów dołącza mężczyzna z getta, Franklin, chcący szybko zrobić się sporego majątku.
Mechanika
Podczas rozgrywki w Grand Theft Auto 5 na PC kierujemy wszystkimi trzema postaciami – potrafimy się przełączać między nimi w każdej chwili (oprócz misji fabularnych, narzucających konkretne role), zmieniając tym tymże miejsce pracy. Zabawa liczy na budowaniu rozmaitych zleceń, wśród których prym wiodą napady. Przed wykonaniem danego skoku musimy odpowiedzieć kilka mniejszych zadań, polegających np. na otrzymaniu niezbędnego wyposażenia. Następnie wynajmujemy pomocników, obieramy samą z dwóch strategii pracowania i uruchamiamy na pracę. Oprócz misji fabularnych, deweloperzy zatroszczyli się też o moc mniejszych zleceń. Nie ustępują one choć na dalszy plan, gdyż głównie dzięki nim prezentujemy nowe wiedze dotyczące głównych bohaterów.
7. The Elder Scrolls V: Skyrim
The Elder Scrolls V: Skyrim to druga część serii cRPG autorstwa zespołu Bethesda Softworks. Ponownie wchodzimy w niej kontynent Tamriel, a fabuła tym jednocześnie układa się wokół powrotu do ostatniej krainy pradawnej rasy smoków.
Akcja toczy się 200 lat po wydarzeniach przedstawionych w grze Oblivion. Gracze dodają się w poszczególnego z poprzednich bohaterów parających się profesją dovahkiina, czyli łowcy smoków. Do ostatnia sprzedawało się, że ważne monstra są już tylko wspomnieniem, ale pewnego dnia pokryte łuskami bestie znów zaczynają pojawiać się na niebie, a przepowiednia zwiastuje nadejście Alduina, boga zniszczenia, który daje postać smoka. Walcząc z tymi groźnymi potworami przejmujemy ich dusze i umiejętności, więc tak zwane Krzyki. Za ich usługą możemy spowolnić czas, odepchnąć przeciwników niewidzialną energią, a nawet wezwać na pomoc sprzymierzonego smoka. Dużo tego rodzaju umiejętności otrzymujemy po odnalezieniu pradawnych słów, ukrytych w nordyckich podziemiach.
Zabawę zaczynamy od stworzenia własnego wirtualnego alter-ego. Do wyboru jest dziesięć różnorodnych ras, brak natomiast podziału na wartości. Wraz z wzrostami w grze nasza strona stoi się coraz potężniejsza. Po wejściu na dodatkowy etap można samodzielnie zwiększyć samą z trzech charakterystycznych cech: magię, formę i zdrowie. Autorzy gry zupełnie przebudowali system umiejętności – zostały one rozbite na czytelne grupy, np. bronie jednoręczne, czy dwuręczne. Wszystka z takich kategorii zawiera duże zdolności i ataki. Zmiany zaszły też w porządku magii – zaklęcia ze nauki Mistycyzmu zostały przeniesione do własnych grup.
W Skyrim pojawia się nowy system walki, jaki istnieje wysoce ruchliwy a zarazem wymaga myślenia taktycznego. Każdej z rąk bohatera można już przypisać broń, tarczę lub zaklęcie. W obecny ćwicz mamy wiele kombinacji, łącząc np. czar ofensywny w jednej ręce z mieczem w pozostałej. Bezpośrednie starcia polegają teraz nie ale na bezmyślnym wciskaniu klawiszy, ale odpowiednim manewrowaniu bohaterem, unikaniu lub parowaniu ciosów i powalaniu przeciwników. Herosi mogą z możliwością stracić cierpliwość i wysunąć się na złe uderzenia wrogów, którzy teraz są dużo bardziej poważni i groźni. Postać gracza posiada te wyprowadzać efektowne ciosy wykańczające.
8. GTA San Andreas
Kolejna odsłona jednej z najzwyklejszych oraz najbardziej delikatnych gier wszech czasów, w której gracz ma nadzieję wcielić się w małego rzezimieszka, a następnie tworząc własny, kryminalny życiorys samemu powstać na czele mafii. Tym całkowicie, przychodzi nam zająć się w jednego Carla Johnsona, który przed kilku laty znikł z rodzinnego miasta w wyszukiwaniu lepszego jutra. Po pięciu latach Carl wraca do Stan Santos, w którym znajduje gangsterski świat morderstw, narkotyków i korupcji. Jednak nieciekawy krajobraz miasta wówczas nie koniec złych wiadomości; dzielnica w której się wychował wygląda gorzej, niż miał ją sprzed pięciu lat, a skłócona rodzina opłakuje zamordowaną matkę Carla. Na efekt złego, skorumpowani policjanci wrabiają naszego bohatera w morderstwo. Witaj w kalifornijskich latach 90-tych.
Świat gry wchodzi stan San Andreas, wraz z trzema miastami: Fierro (San Francisco), Las Venturra (Las Vegas) i Stan Santos (Los Angeles), pomiędzy którymi gracz potrafi się przemieszczać. Oczywiście miasta San Andreas nie są jedynie zlepkiem slumsów i prócz brudnych dzielnic metropolie mają i bogate rejony, w których mieszkają gwiazdy filmowe, politycy i milionerzy. Okradać jest wtedy kogo, Carl o tym rozumie, i na dodatek nie musi iść w pojedynkę, ponieważ może przyjmować służących do bliskiego gangu. Możliwość wspólnej jazdy samochodem i piesze wycieczki naszej bandy, umożliwiają prowadzenia zaciekłych walk z konkurencyjnymi szajkami (np. gracz prowadzi auto, a w obecnym momencie pozostali pasażerowie prowadzą ostrzał walki z broni maszynowej). Sam nastrój gry utrzymany jest w charakterach lat 90-tych, zaś fenomenalna grafika (realistyczna mgła oraz odbicia światła na karoserii wozów i zdrowe cieniowanie) i gra, ujawniają się niczym, wobec nowości jakie zostały włożone do GTA: San Andreas w sądzie do starej części serii. Największą z nich, jest niewątpliwie włożenie do programu współczynnika głodu dla swego bohatera. Na pokryciu sobie pożywiania zawsze się nie kończy, prowadzona przez nas postać, np. poprzez nadmierne obżeranie się, może przybrać na wadze. To aczkolwiek nie koniec atrakcji, zbędne kilogramy można bowiem zrzucić, poprzez np. regularne wizyty w siłowni i zwiększoną dawkę sportu.
9. Farming
0 notes
Text
O takim jednym, co nie potrafił...
Pewnego dnia poznałem fajną dziewczynę z którą mógłbym rozmawiać godzinami, i co najlepsze jest wielce prawdopodobne to że jej również się spoko ze mną rozmawiało bo powiedziała o tym mojemu kumplowi.
Widok mojej maski memicznej w tym momencie jest bezcenny: chce sobie po prostu porozmawiać z nią na jakieś fajne tematy, a nie potrafię do niej napisać ani słówka na walniętym fb.
Minął już miesiąc od naszego spotkania na pewnej imprezie, a dalej mam w głowie myśl by odnowić kontakt. Nie chodzi o nie wiadomo jakie rzeczy... po prostu rozmowa z nią była MEGA, uczucie jakbym znalazł wreszcie jakąś bratnią duszę, która podobnie jak żyje w swoim świecie którego prawie nikt z zewnątrz nie rozumie.
meh szkoda że nie jestem samcem alfa bo pewnie wahania bym to zrobił.
Wiem że w tym momencie trochę w chuj użalam się nad sobą, ale co poradzę skoro pisałem, że na blogu będę dzielił się tym co mi właśnie leży na duszy, więc wybaczcie mi mój egocentryzm misie.
//edit +6h od napisania pierwszej części//
Już wiem dlaczego tak ciężko mi jest do niej napisać. Po prostu boję się, że jakby nie patrzeć, jest pierwszą osobą którą spotkałem w realnym świecie (notabene; przez zupełny przypadek) która ma podobne problemy do moich. Również boję się odrzucenia mojej osoby przez nią,(chociaż domyślam się że cały ten problem jest jedynie wytworem mojego irracjonalizmu, jakaś głupia myśl).
Patrząc teraz na to co napisałem chyba uświadomiłem sobie jedną rzecz... JA JEBE CO TU SIĘ ODKURWIA! Muszę to obgadać z psychologiem, ale jest wielce prawdopodobne, że właśnie odkryłem coś co leżało w mojej nieświadomości i jest PRZYCZYNĄ powstania we mnie wszystkich zaburzeń emocjonalnych (włącznie z fobiami, nerwicą i deprechą dawniej). KURWA do czego ja dochodzę przez pisanie tego bloga to ja nie mam słów. Dzięki ci K. bo - chociaż pewnie nie jesteś tego świadoma - (być może kiedyś się o tym dowiesz :P ) właśnie chyba odkryłem coś co pozwoli mi ruszyć na przód przynajmniej jeżeli chodzi o kwestię nieświadomych zachowań których nie rozumiem(w końcu nieświadomość to aż 9/10, a świadomość stanowi tylko 1/10 części ludzkiej psychiki).
Czasami się cieszę, że jestem w jakimś tam - mniejszym lub większym stopniu zaburzony, bo dzięki temu wydaje mi się że czerpię więcej z życia niż normiki które, nawet nigdy nie poznały uczucia jakie towarzyszy dochodzeniu do nieświadomości, odkrywaniu samego siebie, swojego umysłu, swoich marzeń, pragnień, fantazji.
W tym momencie słowa Junga: "Dopóki nie uczynisz nieświadomego - świadomym, będzie ono kierowało Twoim życiem, a Ty będziesz nazywał to przeznaczeniem." nabierają dla mnie nowego znaczenia :)
Niby na początku ustawiłem obrazek podsumowujący jako smutną żabę ale w tym momencie raczej bardziej pasuje obrazek poniżej :D
Dzięki ludziki za przeczytanie, do miłego :)
#kapitanszpon#kapitan#szpon#blog#polski#polsku#kamil#bratnia#dusza#strach#psychoanaliza#cotusieodkurwa#kompleksedypa
2 notes
·
View notes