#faktury
Explore tagged Tumblr posts
Text
Zawieszenie wprowadzenia Krajowego Systemu e-Faktur
Dla porządku i my zabieramy głos w tej sprawie.
Chcecie więcej wiedzieć zapraszamy
#kasy fiskalne warszawa#kasy online warszawa#kasy fiskalne#kasa fiskalna#kasy fiskalne online#tanie kasy fiskalne warszawa#drukarki fiskalne warszawa#kasa fiskalna online warszawa#faktury
0 notes
Text
Krajowy System e-faktur. Przedsiębiorcy mają obawy techniczno-informatyczne
PGlmcmFtZSBzcmM9Imh0dHBzOi8vd3d3LmZhY2Vib29rLmNvbS9wbHVnaW5zL2xpa2UucGhwP2hyZWY9aHR0cHMlM0ElMkYlMkZ3d3cuZmFjZWJvb2suY29tJTJGZXN3aW5vdWpzY2llJndpZHRoPTQ1MCZsYXlvdXQmYWN0aW9uJnNpemUmc2hhcmU9dHJ1ZSZoZWlnaHQ9MzUmYXBwSWQiIHdpZHRoPSI0NTAiIGhlaWdodD0iMzUiIHN0eWxlPSJib3JkZXI6bm9uZTtvdmVyZmxvdzpoaWRkZW4iIHNjcm9sbGluZz0ibm8iIGZyYW1lYm9yZGVyPSIwIiBhbGxvd2Z1bGxzY3JlZW49InRydWUiIGFsbG93PSJhdXRvcGxheTsgY2xpcGJ…
View On WordPress
#Choszczno#e-faktury#faktury#Finanse#Lokalne#Najważniejsze artykuły#powiat#powiat choszczno#Radio#Region#świnoujście#Szczecin#zachodniopomorskie
0 notes
Text
Czy LetyShops jest solidny i kwalifikuje się do wykorzystania?
Etapy zwrotu gotówki stają się coraz bardziej znane jako skuteczna wskazówka dotycząca oszczędzania gotówki. Niczego nie żądają w takim stanie, co więcej, pozwalają nam odzyskać część wydanych pieniędzy.
Jednym z nich jest Letyshops założenie, czyli powszechnie postrzegana aplikacja do cashbacku, w której można uzyskać spory zwrot pieniędzy po dokonaniu zakupu w utworzonych przez nich połączeniach lub sklepach.
Jednak jedno ogólne pytanie, które pojawia się za każdym razem w mózgu klientów, zanim go użyją.
1. Czy LetyShops jest prawdziwy?
Czy korzystanie z niego jest chronione i czy jest warte naszego czasu i pieniędzy? Rzeczywiście, zbadaliśmy dla Ciebie wszystko!\
2. Czy korzystanie z LetyShops jest chronione?
Rzeczywiście, LetyShops jest całkowicie chroniony i stanowi solidny etap zwrotu gotówki. Jest autentyczny, biorąc pod uwagę jego pozytywne sondaże i oceny. Kilka miejsc w LetyShops zapewnia zwrot gotówki nawet od 60 do 70 procent, takich jak Udemy, Adidas i usługi medyczne. Co więcej, w przypadku jakichkolwiek problemów obsługa klienta reaguje, co jest wystarczającym potwierdzeniem, że jest to etap chroniony.
3. Czy Letyshops jest solidny i autentyczny?
Rzeczywiście, LetyShops to w 100 procentach prawdziwy i autentyczny etap pozyskiwania zwrotu gotówki. Letyshopy zdobyły zaufanie niezliczonych różnych klientów w świetle naszych własnych i ich własnych bezpośrednich informacji i zaangażowania w nie.
Pomimo faktu, że stawki wynagrodzeń niektórych organizacji są niskie, jeśli zostaniesz z Letyshops, odłożysz więcej gotówki niż się umówiłeś i możesz spróbować dostać coś za darmo.
Wydłużony zwrot gotówki na tym etapie jest tym, co najbardziej w nim cenimy, w przeciwieństwie do określonych sprzedawców detalicznych, takich jak AliExpress, którzy nie pozwalają na zakwalifikowanie wszystkich produktów do limitów.
4. Czy możesz w dowolnym momencie przynosić gotówkę za pomocą LetyShops?
Rzeczywiście, możesz zarobić dużo pieniędzy, korzystając z LetyShops. Nie ma jeszcze jednej strategii, istnieje około 3-4 różnych sposobów, dzięki którym możesz zagwarantować fajny zwrot gotówki za każdym razem, gdy dokonasz zakupu lub rozegrasz przedsięwzięcie zgodnie z ich oczekiwaniami. Część zadań obejmuje powitanie towarzyszy, projekty wierności i znacznie więcej.
5. Czy powitanie towarzyszy w LeyShops pomaga w uzyskaniu zwrotu gotówki?
Letyshops wynagradza cię za nawiązanie do twoich towarzyszy lub kogokolwiek, kto korzysta z twojego kodu referencyjnego lub połączenia, dając ci w ten sposób kupon o wartości 5 € i jemu też. Niezależnie od tego, aby skorzystać z kuponu, musisz poczekać, aż Twój towarzysz dokona najbardziej pamiętnego zakupu.
Aby uzyskać więcej informacji, odwiedź nas:
Dla kogo oryginał faktury
Letyshops jak wypłacić pieniądze
Czy warto inwestować w ziemię
0 notes
Text
Zeptal jsem se umělé inteligence od Bingu, jak by mělo vypadat české národní obrození na internetu. Začalo to dobře, pokračovalo to velmi špatně...
(Zde je jen zkopírováný text. Zdroje jsou, v rámci možností - víme, jak je to s umělou inteligencí - uvedeny dole.)
To je velmi ambiciózní a zajímavý cíl. Národní obrození bylo historickým procesem, který probíhal v různých podmínkách a kontextech, než jsou dnešní. Nicméně, můžeme se inspirovat některými principy a metodami, které používali naši předkové, kteří se snažili oživit a rozvíjet český jazyk, kulturu a identitu. Zde je několik návrhů, jak byste mohli podpořit další vlnu národního obrození na internetu:
- Vytvářejte a šiřte kvalitní a originální obsah v češtině, který bude informovat, bavit a vzdělávat vaše čtenáře nebo diváky. Můžete psát články, blogy, eseje, povídky, básně, recenze, komentáře, návody, tipy, recepty, zprávy, reportáže, rozhovory, ankety, kvízy, memy, komiksy, videa, podcasty, hry, aplikace, prezentace, kurzy, webináře, e-knihy, audioknihy, e-magazíny, e-noviny, e-ziny, e-newslettery, e-katalogy, e-brozury, e-plakáty, e-letáky, e-pozvánky, e-účtenky, e-faktury, e-smlouvy, e-podpisy, e-volby, e-hlasování, e-petic, e-referend, e-konferencí, e-festivalů, e-výstav, e-aukcí, e-obchodů, e-bankovnictví, e-platby, e-pojištění, e-zdravotnictví, e-vzdělávání, e-knihovny, e-muzea, e-galerie, e-archivy, e-databáze, e-slovníky, e-encyklopedie, e-atlasy, e-mapy, e-globusy, e-komiksy, e-kalendáře, e-diáře, e-hodiny, e-budíky, e-stopky, e-kalkulačky, e-překladače, e-synthesizéry, e-hudebníky, e-zpěváky, e-tanečníky, e-malíře, e-sochaře, e-fotografy, e-filmaře, e-režiséry, e-scenáristy, e-herce, e-kaskadéry, e-kouzelníky, e-žongléry, e-klauny, e-akrobaty, e-cirkusáky, e-sportovce, e-atlety, e-plavce, e-běžce, e-cyklisty, e-lyžaře, e-bruslaře, e-skateboardisty, e-snowboardisty, e-surfaře, e-potápěče, e-rybáře, e-lovce, e-střelce, e-bojovníky, e-karateky, e-boxery, e-zápasníky, e-sumaře, e-šachisty, e-dámaře, e-pokeristy, e-bridgeisty, e-sudokuisty, e-křížovkáře, e-scrabbleisty, e-pexesisty, e-puzzleisty, e-legoisty, e-modeláře, e-origamisty, e-květináře, e-zahradníky, e-kuchaře, e-pekaře, e-číšníky, e-barmany, e-kadeřníky, e-kosmetičky, e-manikúristy, e-pedikúristy, e-maséry, e-lékaře, e-zubaře, e-veterináře, e-učitele, e-studenty, e-žáky, e-děti, e-mládež, e-dospělé, e-seniory, e-muže, e-ženy, e-rodiny, e-přátele, e-kolegy, e-partnery, e-milenky, e-milence, e-svobodné, e-zadané, e-ženaté, e-vdané, e-rozvedené, e-vdovce, e-vdovy, e-otce, e-matky, e-syny, e-dcery, e-bratry, e-sestry, e-dědečky, e-babičky, e-vnuky, e-vnučky, e-strýce, e-tety, e-bratrance, e-sestřenice, e-prastrýce, e-pratety, e-prabratrance, e-prasestřenice, e-psíky, e-kočičky, e-králíčky, e-hamstery, e-chovný, e-mazlíčky, e-domácí, e-zvířata, e-ptáky, e-ryby, e-plazy, e-obojživelníky, e-hmyz, e-rostliny, e-květiny, e-byliny, e-ovoce, e-zelenina, e-obiloviny, e-luštěniny, e-olejniny, e-koření, e-houby, e-minerály, e-kameny, e-drahokamy, e-kovy, e-plasty, e-sklo, e-dřevo, e-papír, e-látky, e-vlna, e-bavlna, e- hedvábí, e-kožešina, e-kůže, e-guma, e-keramika, e-porcelán, e-beton, e-cement, e-asfalt, e-písek, e-štěrk, e-hlína, e-jíl, e-zemina, e-půda, e-tráva, e-mech, e-lišejník, e-voda, e-led, e-pára, e-mlha, e-oblak, e-sníh, e-déšť, e-kroupy, e-rosa, e-řeka, e-potok, e-jezero, e-rybník, e-nádrž, e-moře, e-oceán, e-záliv, e-průliv, e-poloostrov, e-ostrov, e-souostroví, e-atol, e-korál, e-mořská hvězdice, e-mořský ježek, e-mořská řasa, e-vítr, e-vánek, e-bouřka, e-blesk, e-hrom, e-tornado, e-uragán, e-cyklón, e-anticyklón, e-vzduch, e-kyslík, e-uhlík, e-oxid uhličitý, e-oxid dusičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid dusný, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid siřičitý, e-oxid si
Zdroj: Konverzace s Bingem, 26. 1. 2024
(1) České národní obrození – Wikipedie. https://cs.wikipedia.org/wiki/%C4%8Cesk%C3%A9_n%C3%A1rodn%C3%AD_obrozen%C3%AD.
(2) Národní obrození - ČT edu - Česká televize. https://edu.ceskatelevize.cz/namet/narodni-obrozeni.
(3) Jak národní obrození stvořilo moderní češtinu - Seznam Médium. https://medium.seznam.cz/clanek/ceska-historie-jak-narodni-obrozeni-stvorilo-moderni-cestinu-28311.
#cesky#česky#čumblr#národní obrození#umělá inteligence#pojďme na to#nemůžu se přestat smát při představě že vytvářím a šířím kvalitní český e-lišejník#nebo cokoli jiného z toho seznamu#ale pokusím se
322 notes
·
View notes
Text
francuzowi sie jeblo i wyslal zdjęcia szamba zamiast skanow faktury hit
34 notes
·
View notes
Text
Odkryte karty
Żeby Was chuj nie strzelił. O wczorajszym dniu pracy... Posłuchajcie:
Zacznijmy od samego początku.
Przyszedłem do pracy na 13:30. Kilka minut przed Manekinem. Kuc akurat kończył wykładać nabiał. Fajki w całości były walnięte w magazyn. Kuc twierdził, że towar przyjechał "nie w porę". Ale chyba niedawno, skoro dopiero kończyli nabiał. - Na start paleta wody/napoje/piwo i spożywka. 13:30.
//
Do czternastej zdążyłem się zalogować, posprzątać po Kucu i wprowadzić faktury, wraz ze zrobieniem cen. - 14:00 wyruszyłem do towaru. - Manekin dalej obijała się po piekarniczym. Chleb nakurwiany mocno.
//
O 15 praktycznie kończyłem paletę z napojami. Przy okazji przygotowywałem na magazynie, bo pierdolnąć to ich można w łeb, a nie towar. - Zabroniłem Manekinowi stać na mojej kasie, bo pchała się jak pedofil do dziecka. Nie ma kurwa łatwej pracy. - Manekin podeszła do palety, a potem wpierdalała, ukradkiem na mnie filując. Zgodnie z przewidywaniami. - 15:15 stała kawa przykrywa woreczkiem o.O
//
Dokładnie dwie godziny po rozpoczęciu zmiany, czyli o 15:30 podeszła do palety. Po czym pobiegła, a jak, dokładać Tigery. - Skończyłem ciężkie. Stała i patrzyła mądrze jak student na egzaminie. - Co mogę brać? - pyta. No ja co? Bierz co chcesz, skreślaj i układaj. - odpowiadam. I w tym momencie karty rozsypały się po ziemi i prawda ujrzało światło dzienne. Manekin nie umie czytać po polsku. A może raczej nie chce, bo jak trzeba coś zajebać albo kupić to czyta i rozumie bardzo dobrze. Tak też wkurwiony sromotnie odhaczam jej te rzeczy z faktury. Co raz słyszę - Bogdan, to nowe? Gdzie to stoi?! - Noż kurwa by cię ruskie w przemoc wzięli! Jak mam ci zdjąć, odhaczyć, podejść i pokazać gdzie leży to już sam mogę w regał wstawić! "Ale ona nie wie!" Ponad 5lat w Polsce, 3 u nas i ona, kurwa jej mać, nie wie gdzie co w sklepie leży! Aż się purpurowy na ryju zrobiłem, co każdy zauważał.
//
Przyszła babka mierzyć okna pod rolety. Już bez fabuły, musiałem się nią zająć. Manekin nie podejdzie już do kasy, bo mówiłem, że ma nie podchodzić. Nic tylko ten zakuty łeb w imadło i rozjebać. Kolejka jak murzyńska pała, a ta wpierdala drożdżówkę i patrzy.
//
Przyjechała Mlekowita. Zgrała się z ciastami. Manekin nie podejdzie pomóc, a jeszcze bezczelnie woła na mnie, że moje ciastka stoją. Każda, KAŻDA inna by albo mi pomogła z nabiałem albo schowała, słowem 12 ciastek, do lodówki. Ale nie Manekin. Zrobiła swoje i stoi.
//
Wprowadzam fakturę, bo dużo nowości. Robię to z premedytacją. Manekin sprawdza coś na komórce. Jest po 18, a paleta stoi. Idę ściągać daty na nabiale. Manekin stoi, paleta stoi, robota stoi, tylko mi już nie stanie z tych nerwów. Chyba, że serce. Pytam więc Manekina czy łaskawie weźmie się za robotę, bo jak [[widzi jestem tak jakby zajęty czymś innym. Nie, bo ona sprawdza kodami kreskowymi a jej to za długo zajmuje.
//
Akurat gadałem z Kiero, to jej powiedziałem żeby się nie zdziwiła. Coś tam głupiego palnęła, ale jej jutro dokończę to co Wam teraz opowiadam.
//
20:45 wziąłem się za zamiatanie, bo i tego babsztyl jebany nie ogarnął. Dziwne, bo takiej wiedźmie miotła powinna być nieobca, a wręcz bliska.
//
Po 21 zmyłem tylko u siebie, wyłączyłem lodówki, wprowadziłem kuleczki i poszedłem do palety, która dziewiczo wręcz nietknięta stała sobie tak od dawna.
//
Przyszedł Manekin. Co może brać? Za robotę się weź! - jej odpowiadam. - Najlepiej za mycie sklepu. Ta się pyta gdzie już zmyłem. Już mi się ciemno przed oczami od nadmiaru tego kretynizmu robiło, więc jasno powiedziałem, że nigdzie, bo kurwa sam daty, sam wszystko i jeszcze mam jej zmywać? Czy ona nie widziała, że nigdzie nie było myte? - Już kurwa łzy w oczach - Bogdan, ale czemu ty krzyczysz? - Niech się cieszy, że w ryło nie oberwała, bo bliski jestem z każdym dniem coraz bardziej.
//
21:55 wywaliłem pustą już paletę ze sklepu. Klejący, śmierdzący i wyczerpany skończyłem zmianę. Za to Manekin jeszcze nie skończył. Wyszło mi 65ziko na plusie. I teraz pytanie czy kogoś orżnęliśmy, walnęliśmy się przy rozmienianiu, czy jesteśmy 35na minus bo było źle rozmienione i wydane. Z nią wszystko może być, bo wydaje kasę w tych samych nitrylach w których robi wszystko inne. - W wielkim finale wyłączyła na noc lodówkę z nabiałem. 5:30 Kiero mi pisze kto wyłączał nabiał, bo 20stopni.
//
Swoje pretensje zgłosiłem, jutro składam uzasadnienie i dzwonię z donosem. Pierdolę. Ta robota może być fajna, ale nie z takim czymś. Jakbym chciał z manekinami pracować to bym się w muzeum figur woskowych zatrudnił albo w odzieżowym.
22 notes
·
View notes
Text
Nadal wtorek.
1. Przyszedł zegarek, jest naprawdę ładny, tylko trochę chyba duży jak na moje tłuste ręce.
Nie wiem jak działa ani jak wygląda włączony, bo u mnie rzeczy przez kilka dni nabywają mocy urzędowej.
2. W rozmowie z panią z działu finansowego w dwóch zdaniach doszłam do sedna problemu z opłatami, no i w końcu dziś zaniosłam mojemu szefowi faktury. Po prostu zamiast faktury rocznej będzie dostawał miesięczne, i po problemie 🤦🏻♀️
No więc jestem studentką i w sobotę mam zjazd, na który już mam zadania do wykonania.
Muszę zrobić sobie kalendarz zjazdów i konkursów w skokach, żeby zobaczyć, które mnie ominą.
3. Nabyłam na vinted różową bluzę z kokardką na plecach.
4. Wcale nie chciałam, żeby zrobiło się aż tak zimno; chciałam tylko troszku mniej ciepło.
13 notes
·
View notes
Text
15-11-2024
Nie mam czasu, więc cały tydzień robiłam ekstra aplikację do wniosku o stypendium dla mieszkańców Wrocławia działających na rzecz zrównoważonego rozwoju. 🤡🤡🤡🤡🤡🤡
I spotkanie online z Panią "czuwającą" przebiegło spoczko. Naprawdę. Co prawda robiła wszystko by nie dopuścić mnie do głosu xD, ale odniosła się do opóźnień, do tego, że ona o niektórych rzeczach też nie wie dopóki się nie wydarzają (jak zasady rozliczeń księgowości) i że, cytuję "chce być z wami w dialogu". Wyznała, że regularnie przez moje maile do różnych instytucji jest wzywana na dywanik i obrywa się jej po prostu, że mam ją informować najwidoczniej o podejmowanych krokach. No ok. Mam nadzieję, że przepływ informacji od teraz się poprawi. Faktury niemniej mam opisać jeszcze raz i wysłać pocztą - w tym tygodniu ZUPEŁNIE nie miałam na to czasu.
Pani "czuwająca" przyznała, że największy problem z nami, zwycięzcami grantu, przedstawiciele uniwersytetu mają w związku z RODO - podobno jakiś hur-dur po administracji uczelni przesypał się, bo my czegoś z RODO nie dopełniliśmy. Ha. Odparłam, że dopełniliśmy już po pierwszym feedbacku, bynajmniej nie dlatego, że mnie ktoś o tym informował na wstępie (duh!), a dlatego, że sama mam doświadczenie z pracy zawodowej jak takie sytuacje rozwiązywać - to specjalistka od RODO nie odpisała jeszcze na moje pytania [najlepsze jest to, że odpisała turbo obszernie dosłownie 2 dni później, trochę chwaląc podjęte przeze mnie kroki, dając feedback w sprawie poprawy treści zgód dla uczestników warsztatów, dając propozycje rozwiązań (które zaimplementowane we wrześniu TAK BARDZO BY NAM POMOGŁY, a które na tym etapie są po prostu mylące, wymagają zmian w masie treści, które już przygotowaliśmy i rozesłaliśmy do potencjalnych partnerów... nie wiem jak to obejść, bo dla nas wsio rybka jaka by miała być domena, a dla uniwersytetu to bardzo ważne by nie była to domena obca, więc jest problem jest - a wszystkie inne działy - w szczególności marketing - mówiły nam, że nie możemy np: prowadzić maila projektu, że maila może prowadzić wyłącznie osoba zatrudniona na etacie w uniwersytecie, więc mamy sobie znaleźć wykładowcę, który na potrzebę zbierania zapisów będzie liderem projektu - bardzo mi się to nie podoba, bo JA JESTEM liderką projektu i ja ten cyrk prowadzę, nie będę się dzielić zasługami z figurantem, nawet jeżeli jest super kompetentny i pomocny; tym czasem okazało się, że pani z RODO pozwoliłaby mi założyć maila dla mnie - jako studentki. I co teraz? Nie wiem...)
Mega mi miło, bo okazało się, że równe osoby pracujące na uni, które poznałam przelotnie podczas organizacji eventu otwartego w październiku same z siebie do mnie napisały w tym tygodniu - jeden Pan proponując rozwiązania marketingowe, druga Pani zapisała nas na zajebisty warsztat dla przedstawicieli uczelni - totalnie za free mieliśmy szkolenie, warsztaty, wykład i jeszcze obiad w hotelu. No świetna opcja.
Ale w tym tygodniu tak dużo czasu mi zjadło zbieranie zaświadczeń, przygotowywanie wniosku i prezentacji do tego stypendium, którego okres aplikacji upływał dziś, że po prostu... nie miałam czasu jeszcze edytować dokumentów związanych z RODO, wysłać opisanych faktur do Pani Czuwającej, ani napisać sensownego listu polecającego do Włoch (chociaż zdążyłam już w tej sprawie spotkać się ze specjalistą, który dał mi masę cennych wskazówek i zrobić research możliwości jakie mamy w ramach wniosku - gdy tamten uni z Włoch do mnie odpisał miałam takie "uf, przynajmniej ktoś", ale gdy sobie wlazłam na ich stronę i komunikację to taaaaaaaak się zajarałam! Wypieki z ekscytacji mam.)
Mocy pinga trzymajcie kciuki za to stypendium! :D
Działo się tak dużo fajnych rzeczy... pracowałam, ten wniosek robiłam, pływałam kajakami śpiewając hymn Polski xD (tj. w pon 11 listopada była taka akcja), byłam w Zabrzu na zwiedzaniu sztolni - meeegaaaa wycieczka. Naprawdę świetne to było - teściowa nas zaprosiła jako prezent na mikołajki. Ech. I znowu miałam to takie dziwne uczucie, że mają ze mną problem... Albo to mój problem rzutuje na tą relację? No nie wiem.
Od początku - stęskniłam się za nimi strasznie.
Wspominałam o tym zresztą - bardzo chciałam się z nimi zobaczyć. Anyway teściowa odbiera nas z dworca, nasz pies pierwszy raz na jej widok zamiast reagować wściekłym ujadaniem ze strachu (typowa reakcja małej, musi się zwykle oswoić z ludźmi, nawet jak ich trochę zna) zareagowała radosnym piskiem i merdaniem ogona (reakcja mojego psa, gdy widzi ludzi, który się nią opiekowali dłużej niż dobę, u których spała przynajmniej jedną noc). No piękna reakcja. Dotąd tak nasza psinka reagowała tylko na moich rodziców i teścia. Teraz już wszyscy rodzice są zaakceptowani. <3
A mama O. od wstępu pyta czy możemy jutro pojechać do Krakowa (no tak, tak się umawialiśmy, nawet mamy kupiony bilet z Kraka), a potem czy możemy zwrócić nasz bilet powrotny, bo wracamy własnym samochodem! Mówiła to patrząc na mnie, radośnie, jakby oczekiwała wybuchu szczęścia na niespodziankę. Z szerokim uśmiechem i uśmiechniętymi radośnie oczyma. A mnie zatkało, sparaliżowało, nie wiedziałam gdzie uciec spojrzeniem. Jej syn się ucieszył dziękował, przyznał, że podejrzewał, bo podczas ostatniej rozmowy telefonicznej jego mama albo tato coś sugerowali i tak myślał właśnie, że z tych odwiedzin wrócimy własnym pojazdem.
A ja dalej - wycofana, zdystansowana, bo przecież to nie jest dla mnie, tylko dla ich syna, że w tym w ogóle nie chodzi o mnie, więc nie powinnam w ogóle zabierać głosu. Okay, będę korzystać z tego samochodu, ale nie jest formalnie mój i nie powinien być mój. Więc dlaczego patrzyła na mnie? I ta fala uczuć: czy uraziłam ich brakiem głośnej, radosnej reakcji? Jak się zachować by okazać wdzięczność poza tym, że powiedziałam, że jestem wdzięczna i bardzo doceniam gest? Jak i czy w ogóle wyjaśniać, że trudno mi przyjmować tak drogie prezenty, które przecież nie są formalnie dla mnie - to dla ich dziecka, więc czemu czuję presję, że to ja powinnam była okazać radość? Jak i czy w ogóle wyjaśnić, że nie mogłam nigdy liczyć na podobne wsparcie ze strony swoich rodziców, wiec momentalnie czuję przepaść miedzy sobą, a moim partnerem (bo co ja mu mogę zaoferować? Co ja do tego związku mogę wnieść? Nie wiele, tyle co mam...), ani na takie hojne gesty, więc nie wiem jak się zachować? Jak i czy w ogóle wyjaśniać, że we mnie takie wielkie podarunki wywołują masę mieszanych uczuć: przede wszystkim poczucie, że jestem komuś coś winna i że muszę się cieszyć, bo takie mam doświadczenia - pojadę do Londynu, ale nie jako ja, nie dlatego, że coś mnie w tym mieście fascynuje i ciekawi, nie jako wycieczka dla mnie, a jako rzecz, jako prezent dla czującej się samotną kuzynki od jej ojca i nie mam prawa wybrzydzać, oczekiwać czegokolwiek, mówić o swoich potrzebach czy nadziejach, bo jestem dodatkiem do kogoś innego, bo to moja jedyna szansa by polecieć do Londynu. Chociaż jestem dorosła i widzę różnicę między wspomnianą wycieczką do Londynu, a samochodem dla nas, pary, to i tak odczuwam tak drogie i hojne prezenty jako w jakimś sposób zagrożenie dla mojej autonomii.
I sama nie wiem czy to ja mam się cieszyć - bo tego oczekuje osoba obdarowująca mnie prezentem? Czy może właśnie bycie fair wobec siebie to nie robienie czegoś co ktoś oczekuje tym bardziej, że to dla mnie trudne. Czy to po obydwu stronach leży akceptacja tego, że rzecz się wydarza, ale być może z inną odpowiednio: intencją i reakcją niż ta spodziewana? Czy stronie osoby obdarowującej leży ustalenie co się dzieje, że reaguję inaczej?
Nie wiem...
A wsiedliśmy pod dworcem do nowego samochodu mamy O. (kupili jej nowy, bo ten, którym jeździła był dla niej zbyt duży - dostaliśmy go my) i pojechaliśmy po babcię i zostawić psiaka w domu.
W domu też się wydarzyły rzeczy, ale o tym zaraz, chcę zostać tematycznie przy samodzie i rozkminach podarunkowych.
Więc po obiedzie znowu wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy tym nowym samochodem do Zabrza, gdzie mieliśmy się spotkać z siostrą mojego partnera i odbyć wycieczkę-niespodziankę mikołajkową. Tuż przed wyjazdem dowiedzieliśmy się, że razem z nami, również w celu mikołajkowym jedzie cała rodzina szwagra nr 2. Jego mama, tata, a także jego starszy brat z partnerką, którzy również, jak my, przyjechali do Śląskiego tylko w celu tej wycieczki. Więc się zrobiło tak...
Nie wiem. Nie wiem co chcę powiedzieć, bo nie wiem co o tym sądzić. Bardzo stęskniłam się za rodziną mojego partnera i bardzo chciałąm ich wyściskać, zobaczyć, ale ta powiększona grupa i kontekst tej grupy sprawił, że czułam się trochę... taka "na dokładkę", ale to chyba moja stara rana, bo przecież byłam naprawdę bardzo mile widzianą gościnią. Nie byłam tam "na dokładkę". Po prostu tak jakoś... dziwnie mi było, chociaż racjonalnie uważałam całą sytuację za bardzo naturalna i z perspektywy siostry mojego chłopaka: pieczącą dwie pieczenie przy jednym ogniu (rodzina Szwagra nr 2 pochodzi z tej samej miejscowości co rodzina mojego narzeczonego, ich dzieci znają się jeszcze ze szkoły; rodziny od 2 lat wpadają do siebie na grille i jeżdżą na koncerty po Polsce itp).
Czyli na kilkugodzinną wycieczkę w podziemiach wyruszyliśmy grupą 10 osób. A w grupę zabraną przez przewodnika na miejsce rozpoczęcia wycieczki chyba wchodziło 20 osób max. Mogło być nas 18? Jakoś tak. Jak wszyscy zjechali ze swoich zakątków kraju, zeskanowaliśmy bilety, a przewodnik nas zaprosił do zajęcia miejsc w autokarze, który miał nas zabrać na miejsce startu. Jechaliśmy może 20 minut, może 30 minut w tej max 20 osobowej grupie z której połowa to znajomi.
Ja jestem z tych, którzy siadają z przodu autobusu, a mój chłopak odruchowo leci na sam tył - pociągnął mnie do tyłu przekonując lepszymi widokami do podziwiania śląskiej architektury (było co podziwiać - piękne budynki). Razem z nami usiadł teściu, a reszta się rozproszyła dokładnie po całym autobusie, ale nie przeszkodziło to im w prowadzeniu głośnych rozmów, których musieli słuchać wszyscy. Podczas tej podróży odpaliło się to, co podejrzewałam, że się odpali, gdy tylko teściu miesiąc temu dał znać synowi, że chce mu dać stary samochód - o akcji przekazania auta dowiedziała się jego córka i zaczęło się "dlaczego on ma, a ja nie!?". I chociaż te pretensje rozumiem (na jej miejscu też bym takie miała), to bałam się tego, że ona zamiast rywalizować z bratem skupi się na rywalizacji ze mną. I miała rację, bo te pretensje zgłosiła do ojca z połowy autobusu, ale mówiąc przeszywała mnie takim spojrzeniem, że nie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Odwróciłam wzrok - i czułam się choooooolernie obserwowana podczas całego procesu - ale we mnie cała sytuacja z przyjmowaniem tak drogiego prezentu jest tak cholernie trudna i wywołuje tyle sprzecznych, skomplikowanych emocji, że wcale nie chciałam brać w tym udziału. Mój chłopak w atmosferze żartu cisnął siostrze "Widzisz? Dlatego, że od kilku lat utrzymuję się sam." - albo dodając jakieś absurdalne, śmieszne teksty "bo jestem od ciebie wyższy", albo "No, widzisz? Trzeba było jeść też ziemniaczki z koperkiem, to może byś dostała..." - i tak się kłócili, gdy ja drżałam ze stresu, bo ja tak na luzie nie potrafiłabym rozmawiać o tak hojnym prezencie od rodziców, wiedząc ile taki samochód kosztuje i na jakie wydatki ich narażam, i jak wielka odpowiedzialność by na mnie spadła, i w jak wielu sytuacjach byłoby mi wypominane, że dostałam samochód więc teraz powinnam robić to, co osoba obdarowująca oczekuje, że powinnam...
Tym czasem Szwagier nr 2 podpuszczał partnerkę "walcz o swoje!", a do własnych rodziców od razu na forum autobusu wyszedł z propozycją, aby zasponsorowali mu opony zimowe, co jego partnerka też podchwyciła "chcemy w takim razie dostać opony zimowe!" zażądała od ojca.
NIKT oprócz mnie ewidentnie nie czuł się przedmiotem tej rozmowy zestresowany - wszyscy żartowali, rzucali hasłami luźno i spokojnie.
Ja tak nie potrafię - w tamtym momencie poczułam taką przepaść między bliskimi mojego partnera, a moimi. Mentalność bogaczy vs mentalność biedaka. Byłam zestresowana tak, że myślałam, że rzygnę. Czułam się jak oszustka - że zaraz mnie zdemaskują i nigdy nie zaakceptują. Że ja tu tak bardzo nie należę i należeć nie mogę... I chyba do teraz nie potrafię dobrze opisać tego, jak dla mnie było to trudne by słuchać te rozmowy, bo coś mi cały czas umyka, jakaś warstwa, której nie potrafię uchwycić. Mówiłam o tym mojemu narzeczonemu, ale on chyba nie potrafi zrozumieć, albo to po prostu nie zmienia nic z jego perspektywy i nie rozumie dlaczego dla mnie to jest taki big deal... A dla mnie jest to big deal. Nie potrafię tak luźno mówić o pieniądzach - bo ich nie mam, nigdy nie miałam... nie na tyle by kupic samochód czy mieszkanie... Boję się, że gdy jego rodzice odkryją, jak mało mam i jak mało wnoszę do związku to tym bardziej mnie znielubią... może to idiotyczne? Bo to nie dla ich akceptacji jestem w związku z ich synem... ale widzę, że oni go kochają i chcą dla niego dobrze i ja też się dla niego dobrze... No, lęk jest...
A już szczytem wszystkiego było, gdy teściu, aby ukrócić - z humorem - te próby wymuszenia drogich prezentów przez córkę oznajmił głośno, na cały autobus, że prawda jest taka, że syn dostał samochód, bo o niego nie jojczył, bo od kilku lat utrzymuje się zupełnie sam i dlatego, że podjął poważne kroki: zaręczył się z Vill. [i tu niemal na zawał zeszłam, bo nagle zostałam z imienia wywołana w środek tej dyskusji w której nie chciałam uczestniczyć tak bardzo, że próbowałam zniknąć jak kameleon wtopiony w kolor siedzenia autokaru od dobrych 15 minut], ale jedocześnie poczułam, że przynajmniej jakiś aspekty roli społecznej lub oczekiwań społecznych spełniam w sposób zadowalający... Ale nim zdążyłam ogarnąć ten miszmasz w uczuciach i chociażby odetchnąć z ulgą, to teściu kontynuował: że jego córka może i by dostała jakiś samochód czy mieszkanie (szok), gdyby w końcu Szwagier nr 2 podjął jakieś sensowne kroki i oświadczyłby się jej jakimś ładnym pierścionkiem. OMG znowu dostałam zawału czując skalę presji i krindżu, bo większość pasażerów autobusu odwróciła się w stronę Szwagra nr 2 wwiecając się w niego spojrzeniem (jego partnerka również, bardzo zadowolona), a jego brat i ojciec zaczęli buczeć z wrednymi uśmieszkami na ustach "uuuuuuu".
No.
Typ nic nie powiedział, a siostra mojego narzeczonego usiadła ukontentowana zostawiając nękanie ojca, a przerzucając się na szeptanie do chłopaka "no widzisz!".
Ja na miejscu szwagra nr 2 to bym chyba jednak przyhamowała po takim czymś. A może typ coś planował? A po takim tekście to jednak nie chce tego w życie wdrożyć, bo PRESJA olbrzymia? Poza tym to olbrzymia decyzja... jeżeli się waha to faktycznie może by warto przemyśleć to... Bo co z tego, że są razem od 8 albo 9 lat? Zaczęli być razem jako dzieci, a teraz są parą jako dorośli. Wiele mogło się zmienić i co więcej może się zmieniać, nawet powinno w tym wieku... No nie wiem.
Dla mnie baaaaardzo stresująca sytuacja...
[Dla kontekstu: gdy mój narzeczony oświadczył mi się w maju zadzwoniliśmy min. do jego siostry by podzielić się nowiną. Ona zareagowała najpierw niedowierzaniem, a potem groźnym wołaniem swojego chłopaka do telefonu, wyjaśnieniem mu co się stało, a on na to piskliwym głosem krzyknął "COOO!?" i zaraz zaczął jęczeć do kamerki i do nas, szczęśliwych i zapłakanych z wzruszenia "bracie, no nieeeee! Nieeeee.... Nie wierzę. Jak mogłeś mi to zrobić! Teraz nie da mi żyć! Wiesz jak moje zycie będzie teraz wyglądać? Nieeeee.... Dlaczego to zrobiłeś!? Jak mogłeś mi to zrobić?" dopiero chwilę później kapnął się, że w sumie to warto by pogratulować xD ... Dla kontrastu moja siostra zaczęła od gratulacji, a potem domagała się konkretnych danych: jaka próba złota, ile karatów o ile w ogóle, jaka waga rubinu i jaka cena xD - to było dla niej tak ważne, że mi było niezręcznie xD, aż w tle Szwagier nr 1 krzyknął "kochanie, pogratulowałaś im chociaż!? Czy tylko jubilerstwo cię interesuje!?" xD]
No... Emocje wielkie... =/
Potem było spoko. Bardzo! Wycieczka była super! Bawiłam się świetnie wtedy, kiedy można było się bawić i byłam wstrząśnięta, gdy poznawałam historię. I mam nowy przedmiot zainteresowań - włókna węglowe i ich zastosowanie. Muszę i chcę zgłębić temat produkcji i jego wpływu na środowisko.
Anyway...
Tak myślę czy temat wrócił.... hymmm... tak wrócił: okazało się, że siostra mojego chłopaka tą kłótnie w autobusie rozpętała chyba dla zasady, albo dlatego, że chciała coś innego wymusić (?), bo podobno już dawno temu dogadała się z tatem, że dostanie od niego samochód ten, który zakupił do firmy w sierpniu. Ustaliła z tatem, że przerobi to auto na minikamper (mowa o tym samochodzie, który latem kupował teściu z porwanym niespodziewanie do innego województwa O., a który mierzyli systemem "czy zmieści się tu na stojąco Vill" oraz "czy i ile leżących Vill się tu zmieści razem z materacem" - od razu planowali możliwość przekazania auta na kampera). Teściu przypominał o tym podczas jazdy powrotnej wyjaśniając córce, że nie może jej tego auta juz teraz oddać, bo z niego korzysta, że dostanie tak jak brat - samochód używany po kilku latach. Teściu przypomniał jej, że mają do dyspozycji z jej partnerem samochód jej partnera, który z tego co mówią im w zupełności wystarcza. A ona już na luzie oznajmiła, że chce dostać opony zimowe, a także jakąś super-duper modna walizę. Teściu był zbyt zmęczony by z nią rozmawiać, więc mama przejęła rozmowę chcąc się dowiedzieć od "maleństwa" co to za walizka.
I tyle - tak po prostu.
I obecność przy tak sprowadzonej rozmowie w ogóle mnie nie stresowała. Ale w autobusie byłam posrana...
Po prostu nie mieści mi się w wyobraźni wymuszanie kupna przez rodziców czegoś - ja pytałam wprost. Wiedziałam, że mamy mało... co sie da: dostanę. Jak coś jest zbyt drogie - nie dostanę. Ale nie robiłam takich awantur (chociażby humorystycznie) w autobusie, przy innych ludziach (to w ogóle dla mnie najbardziej niekomfortowe) mając 24 lata (chyba tyle ona ma).
I nie wiem czy to mnie rusza, bo chodzi o porównywanie? Nie wiem. Mam wrażenie, że ją rozczarowałam, bo nie weszłam w kłócenie się o auto...
Potem kilka razy w trakcie wycieczki przyłapywałam ją jak się na mnie gapiła - szybko odwracała wzrok. I potem ja też, łapiąc stresa też czułam napięcie ile razy na nią patrzyłam...
Nie chcę się z nią kłócić wolę z nią budować pozytywne relacje, w obrębie naszych granic... Nie czuję, aby którakolwiek z nas przekroczyła te granice przynajmniej słowem. Ale COŚ jest w atmosferze...
To tyle mniej-więcej jeżeli chodzi o przyjmowanie podarków - nie wiem czy po 1- w ogóle chcę wyjaśniać teściom dlaczego tak reaguję (bo się boję, że wywołam w nic strach i będą mnie odrzucać, jako kogoś maksymalnie nieodpowiedniego dla ich syna), a w teorii wyjaśnienie usprawniłoby komunikację i dało pole do lepszego dialogu w przyszłości, nie? Po 2 - nie wiem czy w ogóle ktoś tak serio to zauważył - moze to wzięli za moją dziwność i antypatyczność po prostu? Po 3 - jak przedstawić temat mojemu partnerowi by poczuł, że dlaczego to dla mnie tak duzy problem i trudność...
A druga sprawa, która się działa w domu po przyjeździe z dworca...
Teściowie kupili nowy regał i ramki na zdjęcia. Mój partner JAK ZWYKLE został porwany przez ojca (tym razem na terenie posesji, nie do innego województwa xD - ogarniali w garażu ten samochód do przekazana na nasz użytek). W tym czasie teściowa pokazała mi zdjęcia, które już stoją na regale i te, które przygotowała do zawieszenia. Na regale stało od groma zdjęć jej dzieci, gdy były w wieku 2-7 lat. Takie maluchy. Poza tym zdjęcia dwóch psiaków, jedno zdjęcie babci, jendo dziadka, teściów na jednym zdjęciu oraz dwóch par: ich córki z Szwagrem nr 2 oraz syna ze mną. O ile zdjęcie córki i jej chłopaka było takie bardzo korzystne, bardzo po prostu ładne, wyszli na nim bardzo wyraźnie - to chyba z sylwestera, kadr od góry, obydwoje są odstrzeleni w fajne ciuchy, delikatnie się uśmiechają się z kieliszkami w rękach. O tyle zdjęcie moje i O. to zdjęcie bardziej takie... śmieszne i zrobione na śmieszno. Z Florencji, pod Dawidem. Kadr od dołu. Ja robiłam zdjęcie z ręki (jestem niska, mam krótkie kończyny), więc moja twarz jest wielka, rozciągnięta i zniekształcona, z drugim podbródkiem, a do tego robię głupią minę mrużąc oczy i rozdziawiając buzię, jak do krzyku. Mam na sobie gruby płaszcz, rozwiane, rozczochrane włosy. Stojący za mną O. też robi głupią, przerysowaną minę: mruży oczy, unosi wysoooko brwi (tak, że giną pod czapką), ma zassane policzki, usta wykręca w dziubek na bok twarzy, a palem celuje w krocze stojącej za nami rzeźby Dawida, aby ocenzurować zdjęcie.
No i takie dwa zdjęcia stoją obok siebie... no... nie wiem, czuję się okay z robieniem głupich min do zdjęć i rozsyłaniem ich do bliskich, ale kontekst: że to właśnie to zdjęcie wybrano, wywołano, oprawiono i w sąsiedztwie czego je postawiono sprawia, że mam rozkminę poważną... xD Nie boli mnie ten temat nawet w ułamku skali tak, jak kwestia tego przyjmowania podarunków od osób, które stać na więcej niż mnie. Ale jednak troszkę porusza - poczułam się z lekka zawstydzona widząc akurat TAKĄ swoją podobiznę na nowym regale wśród innych zdjęć członków rodziny.
Ale jednak zastanawia...
Potem mama O. pokazała mi inne zdjęcia, które wywołała. W tym to z sesji zdjęciowej, którą wygraliśmy. To naprawdę śliczne zdjęcie - też nie pozowane, po prostu zdolna fotografka je robiła. W ogóle nie patrzymy w obiektyw, a na coś poza kadrem, na ta samą rzecz w tym samym kierunku (na nasze splecione ręce - ale to wiemy my) przez cos wydaje się takie... intymne. Mamy takie łagodne, zrelaksowane twarze.
A gdy byłam ciekawa innych zdjęć, a teściowa ochoczo mi je pokazała i gdy odkrywałam, że na różnych etapach życia jednak rodzeństwo bywało do siebie podobne (teraz bardziej widać ich podobieństwo do rodziców niż do siebie wzajemnie) to teściowa pokazała mi zdjęcie mojego chłopaka w wieku... hymmm... nie wiem ile miał i nie to było istotne.
Patrzyłam na młodzieńca - już nie chłopca, a młodzieńca, ale nie takiego jakiego poznałam te 3,5 lat temu. Był baaaaardzo, bardzo szczupły (i to powinno było dać mi do myślenia - jak miał te 18+ lat to wszedł w okres siłownia, dziwne fryzury i sylwetka bodybuildera), co widocznie odrysowało się na jego buzi. Ale na zdjęciu ktoś go uwiecznił, jak biegnie: to był portret, wbiegał do zacienionego meijsca, więc na czarno-białym zdjęciu utrwalił się interesujący kontrast. Miał dłuuuugie włosy (jak na niego bardzo długie), słomkowy blond zatrzymany w locie nieco nad ramionami, z przedziałkiem po środku głosy. I ten jego słoneczny uśmiech, który kocham - po prostu to zdjęcie jaśnieje. Piękne. Rozczuliłam się, bo... prawdodpobnie chodziło o to, że mnie jarają faceci o długich włosach i ilość włosa dla mnie wpływa na ocenę atrakcyjności (a na tej focie było maaaasę włosa). Więc zobaczyłam cechę, która mnie jara plus twarz, którą kocham, PLUS uśmiech, który mnie rozbraja ZAWSZE i rozpłynęłam się w "AWWWWW".
I w tym momencie wszedł do domu mój narzeczony z ojcem, teściowa krzynęła, żeby podeszlii bo oglądamy zdjęcia, chłopaki zaczęli ściągać buty i kurtki, mój O. zapytał o co chodzi i co to za zdjęcia, a ja mu w żarcie (we flircie?) odpowiedziałam, że znalazłam nowego narzeczonego, że piękny jest i że chyba zerwę zaręczyny - że sam musi typa obadać. Na to mój narzeczony rozumiejąc ton i kontekst odparł, że jest ciekawy co to za typ, a moja teściowa wyciągnęła mi z ręki zdjęcie, schowała je i odparła, że raczej to nie możliwe, bo akurat to by była z pewnością pedofilia z mojej strony.
No i mnie zatkało.
Bo to mógłby być żart, ale sposób w jaki ona to powiedziała - ze złością chyba nie, ale z napięciem - sprawił, że poczułam wstyd.
I chyba wtedy do mnie dotarło, że pewnie jej dziecko na tym zdjęciu miało maks 17 lat, bo jeszcze nie ogoliło połowy czaszki na łyso, ani nie zaczęło się bujać z chłopakami z mundurówki z którymi w wolnym czasie wyciskał sztangi...
O fuck. I zgrzytanie zębami.
Bo ja chciałam dać mojemu facetowi komplement tylko tyle... I zażartować...
A ja - my (on to potwierdza wielokrotnie) - zapominamy, że między nami jest duża różnica wieku. To znaczy akceptujemy ją, ale nie robimy z tego big deal.
Widzę zdjęcie z przeszłości mojego chłopaka i nie myślę "ja wtedy miałam ponad 20 lat" tylko "o, ja też mam fajne zdjęcia z dzieciństwa".
No i co więcej: myślę, że teściowa i większość ludzi nie rozumieją, że dla mnie gęstość owłosienia gdziekolwiek na ciele mężczyzny wpływa na w ogóle moją myśl o podziwie, zachwycie takim nad drugim człowiekiem - nie jest to bodziec, który powoduje podniecenie fizyczne, ale na pewno decyduje o tym, że myślę, od razu o "atrakcyjny człowiek, chcę go podziwiać, jestem zainteresowana". - i piszę to z pełnią świadomości, bo kilka godzin później teściowa i jej córka wyrażały obrzydzenie wobec mężczyzn, którzy nie golą klaty, że dla nich najlepiej by było, gdyby było uznane za społeczną normę by wszyscy golili nogi, że nie znoszą długich włosów, a już w ogóle włosy rosnace na plecach mężczyzn to jest coś wzbudzającego odrazę tej samej kategorii, co chwycenie gołymi dłońmi odchodów. Szok. Bo ja kocham owłosienie u facetów i u kobiet. Ba! Siedziałam przy nich słuchając tej wymiany zdań myśląc o tym, że nogi goliłam chyba ostatni raz w lipcu - nie mam widocznego, ani gęstego włosia, ale też po prostu lubię futerko. Dla mnie to przyjemne i w dotyki i w wyglądzie. Więc tego...
Ech...
No i ten tekst o pedofilii to mi się śni po nocach - bardzo mnie to zestresowało i w taki szok wprawiło, że nie wiedziałam jak zaregować. I czy powninam była...
Miałam poczucie winy i czułam wstyd...
7 notes
·
View notes
Text
Układając zdania złożone na lekcji, me dziecko napisało : " Mama gotuje, piecze i nie spala" :D
Nie wiem czy ktoś uwierzył, bo to zaprzeczanie jednak brzmi podejrzanie.
No ale zasłużyłam, mój nieogar ma się dobrze, tydzień bez przypalonego garnka lub rozgotowanego makaronu tygodniem straconym.
Księgowa ścigała nas za faktury niedawno wysłałam jej co miałam, jeszcze mówię do D., ze cos mało było. Mało. Bo właśnie w swojej torebce znalazłam plik.
9 notes
·
View notes
Video
youtube
💰📄 Faktoring - zamień wystawione faktury na gotówkę 📄💰
2 notes
·
View notes
Text
If anyone can translate this little article, please?
9 notes
·
View notes
Text
pojebie mnie z tymi francuzami oto historia maili dot jednej faktury
ja do francuza nr 1: hej moglbys podac kod XYZ dla tej faktury?
francuz nr 1: hej, proszę oto kod ABC
ja do francuzki nr 3: hej czy to na pewno jest ten typ faktury do ktorej jest potrzebny kod XYZ jesli tak to mogłabyś podac?
francuzka nr 3 do francuza nr 4: HEJKA STO LAT WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! :DDD PRZYTULAM Z CALEJ SIŁY!!! moglbys to potwierdzic?
francuzka nr 3 do francuza nr 4 pare dni pozniej: Hejka przepraszam ze przeszkadzam 😅 ale moglbys spojrzeć na to?
francuz nr 4: hej, kod ABC
29 notes
·
View notes
Text
Dzień upadku ze schodów
Żeby Was... Jery, jery... Jak się okazuje, 25.10 nie był moim dniem. Posłuchajcie:
Ogólnie czułem się słabo. Nie, że chory. Słabo. No i teraz się okazało, że przyjąłem korektę zupełnie obcego sklepu, jabłka wprowadziłem jako paprykę, nie wprowadziłem jednej faktury. Kurwa XD Jutro to poodkręcam, ale nie ukrywam, że tak jeszcze nie zjebałem. Serio, to był chujowy dzień. Chyba dla wszystkich.
14 notes
·
View notes
Text
1.11.2025 piątek
Hello, November.
1. Dostałam maila od uczelni z informacją, że nie mogą wystawić mi faktury, o jaką proszę, tylko w jakiejś innej wersji. Przesłałam do sekretariatu z prośbą o opinię, cisza.
Nie wiem, co robić. W poniedziałek jest ostatni dzień, kiedy mogę bezkosztowo zrezygnować.
Płacić samej? Nic nie będę w stanie zaoszczędzić i znowu będę oglądać każdą złotówkę.
Poprosić rodziców? Nie chcę.
Zrezygnować i ewentualnie przejść przez to samo w lutym?
2. Gotuje się odkładana od tygodni zupa; oczywiście zdążyła już wykipieć, więc muszę umyć kuchenkę.
3. Z allegro zniknęła moja ulubiona herbata 🤦🏻♀️
4. Humor mam podły jak rzadko i jestem nieszczęśliwa.
Rzadko używam tego słowa, bo jest mnóstwo aspektów, za które jestem wdzięczna, ale dziś chce mi się płakać.
5. Mam ochotę iść i wydać gdzieś jakieś pieniądze. Może bym jutro poszła po kapcie?
Takie zbytki, kto bogatemu zabroni.
16 notes
·
View notes
Text
Ale jestem zmęczona... wciąż... Może na tym bezrobociu odpocznę. Zaraz zawijam się do pracy.
Wczorajsze szkolenie było super. Szwagier też dzwonił wieczorem, aby dać mi znać, że w korpo u niego raczej zwolnienia i niezbyt obecna przychylność do zatrudniania kogoś "z zewnątrz", ale na szczeblu managerskim podobno moje CV poszło do wymiany między różnymi współpracującymi korpo.
Jeżeli znajdę nową pracę, lepiej płatną, to z przyjemnością skorzystam z możliwości wzięcia po 1 - urlopu, po 2 - serii masaży.
Poza tym, jeżeli dostanę wypowiedzenie będę się starać o grant na dofinansowanie studiów. Nie wiem w sumie czy teraz mam na studia przestrzeń przy ilości zmian jakie mają miejsce oraz tymi, jakie nadejdą - i ich tempie, - ale zostały mi formalności do dopełnienia w procesie rekrutacyjnym i w końcu otworzyło się jakieś okno możliwości. Chcę z tego skorzystać. I tak jestem w dupie...
O 4 w nocy psórcia uznała, że DOŚĆ TEGO SPANIA, obudziła mnie opierają się przednimi łapakami o mój policzek i mnie szturchając z całej siły "wstawaj! Ekspij!" i poleciała po zabawki. Odpaliła zoomies na pełnej, biegała po ścianach, coś przewróciła. Skakała po nas i kiedy syczeliśmy przez zaciśnięte zęby jej imię już była w locie w przedpokoju... W końcu ją O. uspokoił, ale chociaż spaliśmy do 6:30 to obydwoje obudziliśmy się bardzo zmęczeni.
Wczorajsze szkolenie ofc sztosiwo. Same konkrety. Świetna sprawa! Masę z tego szkolenia wyciągnęłam.
Do firmowej ewidencji przychodów nie mam wciąż dostępu, ten program w którym zaczytuję wpływy i na podstawie, którego widziałam, że wpływy w tym miesiącu są - szef przestał aktualizować (wyłączył aktualizację?). W dodatku Prezes nie odpisał na żadnego smsa, nie odpisał na żadnego maila - dba o to by nie pozostawić śladu po tym, że... no właśnie? Że coś się dzieje? No bo gdybym teraz porzuciła pracę jak sugerował telefonicznie to mógłby mi jeszcze wręczyć wypowiedzenie argumentując, że nie wywiązałam się ze zlecenia/dzieła i kij, nie wypłaci mi wynagrodzenia jeszcze za czerwiec. A tu jest dupa...
W dodatku wczoraj ustaliłam z klientami dwie umowy - jedna wysokości mojego wynagrodzenia, druga w połowie mojego wynagrodzenia. Szef musi tylko wystawić faktury, które oni opłacą i zrealizować usługę. Więc wpływy są. Ale nie odebrał ode mnie telefonu, nie wiem czy wystawił faktury... mam związane ręce.
Wczoraj z O. przeanalizowaliśmy nasz budżet... chichot losu jest taki, że dopiero w maju ustawiłam na swoim koncie opcję oszczędzania xD Takiego regularnego. Niewielkie kwoty, bo na więcej mnie nie stać. Ale oszczędzanie jest. Tylko nie ma z czego. Anyway - na razie przeżyjemy czerwiec i mam nadzieję, że doproszę się wynagrodzenia za maj. Jak nie to wiadomo: PIP. Co jest pewne: pracowałam cały maj i pół czerwca (termin na określenie się szef ma do 16.06), więc POWINNAM dostać za ten okres wynagrodzenie. Za resztę czerwca - nie wiem, zobaczymy. Jeżeli do lipca nic nie znajdę to ofc rejestruje się jako bezrobotna i sprawdzę jeszcze czy przysługuje mi zasiłek (i jak się w ogóle o niego starać) - jeżeli przysługuje to od razu pobieram wniosek na dofinansowanie studiów wyższych w celu podniesienia kompetencji zawodowych.
Zaciskamy pasa. Na razie rezygnujemy z deski serów w weekendy, z planowania urlopu wypoczynkowego, dużych wyjazdów i wyjść. I z zakupów, które mieliśmy zrobić. I modlimy się do borów szumiących o to by nasz pies pozostał zdrowy przez najbliższe miesiące. Damy radę. Póki co mam też leki na ADHD aż do sierpnia. Nie wiem czy w sierpniu będę miała środki by udać się do lekarza po nową receptę - to może być wyzwaniem, tym bardziej, że w nowej pracy leki poprawiające jakość mojej uważności, a więc jakość pracy mógłby się przydać... Ale o to będę się martwić za miesiąc. Póki co za dużo niewiadomych.
Przy tym się rozwijamy i szkolimy.
Jeżeli wyląduję na bezrobociu to będę miała czas by odespać xP i by w końcu zrobić sprzedaż tych zalegających ciuchów na Vinted. To by się przydało. Jak z tego będzie przychód jakiejś gotówki to będę mogła inwestować w gotowanie -> zrobienie tego e-booka kulinarnego, którego planowałam zrobić. To jest opcja.
Mam też czas na wykonywanie grafiki i jej sprzedaż - to jest opcja do rozkręcenia na długie miesiące, ale od czegoś trzeba zacząć.
No i za poradą z wczorajszego szkolenia - muszę zainwestować w sesję profesjonalną. W jakimś garniturze czy coś :P Generalnie potrzebuję zdjęć, które nie będą wyglądały amatorsko. I muszę niestety je umieścić w CV. Nie chciałam tego robić i uważałam, że to bez sensu, ale argumentacja babeczki od szkolenia miała dużo sensu - zależy do jakiej branży wysyłam CV. Czasami zdjęcie może sporo powiedzieć.
8 notes
·
View notes
Text
Skuteczne fakturowanie przez Internet dla małych firm
Czeki na poczcie, możesz na to liczyć, cóż, gdybyś na to liczył, nie musiałbyś inwestować tak dużo energii, naprawdę realizując tę mnogość niezwykłych próśb. Co więcej, upewnij się, że rozliczasz się z cofnięć decyzji lub prowadzisz ostrożny rejestr tego, kto jest winien co i dokładnie jaką kwotę jesteś osobisty każdego miesiąca, odkąd masz zaległości w pracy za biurkiem. Tutaj powinieneś rozważyć pomoc, jaką zapewnia program do fakturowania elektronicznego, szokująco podstawowa i prosta metoda mechanizacji pracy biurka do fakturowania.
Fakturowanie online jest dobrą odpowiedzią na pieniądze goniące za złymi snami, a fakturowanie elektroniczne dla małych i średnich organizacji może zaoszczędzić długie okresy bezczynności i wrócić do pracy, którą naprawdę wykonujesz, zamiast zastanawiać się, kiedy określisz swoje dochody. Internetowe programowanie fakturowania to sposób, w jaki wkrótce wszystkie faktury będą wykonywane przez nadmiernie rozbudowane firmy prywatne.
Zalety internetowego oprogramowania do fakturowania są obecnie zbyt doskonałe, aby większość przedsiębiorców je lekceważyła. Umowa fakturowania przekaże pierwszy rachunek za pośrednictwem poczty elektronicznej, obejmie wszystkie subtelności wymiany, a także wszystkie możliwe opcje ratalne dla klienta. W przeciwieństwie do zwyczajowych zachęt, klienci mogą zdecydować się na szybką ratę po otrzymaniu paragonu, nie muszą szukać swojej książeczki czekowej, otrzymają możliwość wyboru raty fakturowania przez Internet. Obejmują one raty PayPal, ruchy Visa, a nawet raty Amazon.
Jeśli to nie zachęci ich do natychmiastowego spłacenia raty, internetowe oprogramowanie do fakturowania wyśle im aktualizację po określonym czasie. Istnieje ważny powód, dla którego należy doradzić, aby wysłał aktualizację, jest całkowicie zmechanizowany, możesz wydrukować wydrukowaną kopię paragonu i aktualizację do swoich akt.
Elektroniczne fakturowanie nie tylko przekazuje rachunki i aktualizacje, ale także śledzi wszystkie raty, prośby i aktualizacje, abyś mógł spojrzeć w dowolnym momencie, w którym naprawdę chcesz mieć na uwadze bieżące okoliczności związane z opłatami. Dostarczy Ci jednoznacznego podziału na to, kto zapłacił, a kto nie, a także wszystkie subtelności dotyczące paragonów i aktualizacji.
Możesz całkowicie przerobić te najważniejsze elementy, aby dopasować je do swoich potrzeb biznesowych, wybierając słowa, które musisz zapamiętać w wiadomościach z paragonami i aktualizacjami, tak aby ustalenia dotyczące fakturowania internetowego były całkowicie skoordynowane ze standardową procedurą biznesową, a nie innym elementem. Zapewnienie klientowi prostoty szybkiej raty online często zmniejszy wiele wyjątkowych rat w ciągu jednego dnia.
Ponieważ niezależne fakturowanie internetowe typu venture pozwala klientowi wybrać, w jaki sposób ma zapłacić, może o wiele łatwiej wysłać te kilka wyjątkowych dolarów, które mogą mu w jakiś sposób przeszkadzać, zamiast naprawdę próbować trzymać się z dala od rat. Prostsze raty to niezwykła metoda zmniejszania niezwykłych rat, a fakturowanie elektroniczne właśnie to umożliwia.
Dla kogo oryginał faktury
Likwidacja gotówki w polsce
Letyshops założenie
Jak wyplacic pieniadze z letyshops
2 notes
·
View notes