#dlaczego mam suche oczy
Explore tagged Tumblr posts
wiadomosciprasowe · 3 years ago
Text
Klimatyzacja, ogrzewanie, suche powietrze. Jak jesienią zadbać o nasze oczy?
Na dzisiaj https://www.ziolowe.pl/klimatyzacja-ogrzewanie-suche-powietrze-jak-jesienia-zadbac-o-nasze-oczy/
Klimatyzacja, ogrzewanie, suche powietrze. Jak jesienią zadbać o nasze oczy?
Tumblr media
INFORMACJA PRASOWA Warszawa, 17 września 2021 r. Klimatyzacja, ogrzewanie, suche powietrze. Jak jesienią zadbać o nasze oczy? Jesienna aura powoli zagląda do naszego życia. Dni […]
#Oczy
0 notes
mysteryoftheemptyuterus · 5 years ago
Text
Triple Play (tłumaczenie pl)
Tumblr media
Autor: ibelongtonegan (Tumblr)
Zgoda: jest
Pairing: Negan x Reader x Simon
Długość: one- shot
Liczba słów: 4890
Link do oryginału
Opis: Niektóre sekrety powinny zostać niewypowiedziane... albo nie?
Ostrzeżenia: sceny 18+, przekleństwa, ogólnie jest to typowy smut ;)
Od tłumaczki: Hej hej! Jest to moje pierwsze tłumaczenie na Tumblr więc proszę o wyrozumiałość :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam ono do gustu ;) Przypominam, że cały czas się uczę i mój angielski nie jest idealny.
Enjoy! ;)
T/I-Twoje imię
❤❤ ❤❤ ❤❤
„Okej T/I, twoja kolej. Dwight, Negan, Simon", Laura zaświergotała, a jej głos zasyczał przez zakłócenia.
Twoje usta wywinęły się w szeroki uśmiech, kiedy podniosłaś radio do ust.
„Pieprzyć Negana, poślubić Simona, zabić Dwighta".
„Cholera dziewczyno. Szybko Ci poszło!" śmiech Arat rozbrzmiał w głośniku. „Mogłabyś przynajmniej udawać, że się nad tym zastanawiasz".
Słońce Wirginii grzało z całej siły, kiedy przedzierałaś się przez pole z trawą sięgającą kolan. Wyciągnęłaś butelkę z plecaka, ale kilka łyków letniej wody niewiele dało, aby zwilżyć twoje suche gardło.
Negan wysłał ekipę poszukiwawczą dla dwóch pracowników, którzy byli na tyle głupi, żeby włamać się do magazynu i ukraść różne potrzebne rzeczy, ale nie byli wystarczająco mądrzy, żeby wziąćsamochód, by móc uciec. To była tylko kwestia czasu, zanim zostaną schwytani, ale miałaś nadzieję, że nastąpi to przed obiadem. Był piątek i w skład dzisiejszego menu wchodził makaron z serowym sosem. Ciepły posiłek i zimny prysznic, nie pragnęłaś niczego więcej.
Wytarłaś wierzchem dłoni pot z czoła, skanując linię drzew pod kątem ruchu, ale wszystko wyglądało spokojnie. Oprócz rozkładającego się szwendacza, który wyszedł z lasu jakąś godzinę temu, poszukiwania przebiegły bez żadnych niespodzianek. Żeby zabić czas, Arat zaproponowała zagranie w 'Pieprzyć, poślubić, zabić", na rezerwowym kanale, który jak twierdziła, był bezpieczny od wścibskich uszu, ponieważ nikt nigdy go nie używał.
„Biedny D, dlaczego byś go skrzywdziła?"
Laura nie mogła ukryć wyrzutu w głosie. Była zakochana w Dwighcie od zawsze, ale nigdy nie odważyła się zrobić kroku naprzód, nawet kilka miesięcy po ślubie Sherry z Neganem.
„Jest spoko kolesiem, ale zupełnie nie w moim typie, cóż bywa".
„Dobra, a co z Simonem?" wtrąciła się Arat. „Nie sądziłam, że jesteś typem osoby, która chce kiedykolwiek wziąć ślub".
Kiedy transmisja się zakończyła, w tle ucichł chór cykad.
„Nie jestem, ale nie będę mogła się z nim pieprzyć, jeśli poślubię Negana".
„Czekaj... co?"
Rozbawiony uśmiech zagościł na twoich ustach na tą gorączkową reakcję.
„Cóż znasz zasady, jeśli poślubisz Negana, nie możesz być z nikim innym oprócz niego prawda? Ale co jeśli chcę pieprzyć zarówno jego, jak i Simona? Jedynym sposobem jest poślubienie Simona i zdradzanie go z Neganem. Albo jeszcze lepiej, przekonanie ich do trójkąta".
„Dobra rozumiem Simona. Jest zabawny, ma dumny krok i ten wąs, musisz się czuć jak w niebie, kiedy jest na twojej cipce", rozważała Laura. „Ale Negan... mam na myśli, jest gorący, ale również nieprzewidywalny, niebezpieczny i ostry. Musi być zwierzęciem w łóżku. Obstawiam, że nawet jego wyraz twarzy, gdy dochodzi, jest przerażający".
„Postanowiłam przyjąć misję i poszukać świętego spokoju. Myślę, że sprawił, że Sherry doszła co najmniej trzy razy zeszłej nocy. Szczęśliwa suka", westchnęłaś z zazdrości, przypominając sobie grzeszne dźwięki, które słyszałaś z pokoju Negana.
„To dlaczego nie zgłosisz się na ochotniczkę, żeby zostać jego żoną?"
„Harowałam jak wół, żeby zostać Zbawcą i nie oddam tego dla siedzenia bezczynnie w pokoju żon, jedzenia cukierków i malowania paznokci cały dzień. Wolę zachować pracę i fantazjować o Neganie i Simonie masturbując się w nocy".
Rozmowa została przerwana przez twoje radio wysyłające długi sygnał, który przywrócił cię do rzeczywistości i zadania. Przerwałaś obserwowanie i włączyłaś główny kanał.
„Poszukiwania zakończone, mamy tych gnojów w areszcie", usłyszałaś zachrypnięty głos Negana, jego cierpliwość ewidentnie się skończyła. „Wszyscy wypierdalać z powrotem do bazy, teraz!"
Poczułaś, jak serce Ci się ściska z żalu dla uciekinierów. Nie było wątpliwości, że otrzymają dokładne przypalanie żelazkiem po obiedzie.
❤❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Godzinę i prysznic później byłaś w drodze do stołówki w towarzystwie Arat i Laury. Zapach roztopionego sera i przypraw wypełniający korytarze sprawił, że w ustach zebrała Ci się ślina.
W kilka minut pochłonęłaś talerz makaronu i wypiłaś duszkiem dwie szklanki wody, by ugasić pragnienie po słonym posiłku. Czułaś się pełna i senna, oparłaś brodę na dłoni, podczas gdy Arat i Laura wdały się w gorącą dyskusję na temat tego, którego z nowicjuszy chciałyby odpowiednio przelecieć, poślubić i zabić.
„Dobry wieczór, panie", Simon zatrzymał się przy twoim stole, opierając dłonie na biodrach. Po tym, jak szybko skinął głową dziewczynom, jego oczy spoczęły na tobie. „Chce Cię widzieć T/I, w jego pokoju".
Zmarszczyłaś brwi. Negan nie wzywał nikogo oprócz swoich żon o tak późnej porze i nigdy wcześniej nie prosił Cię o spotkanie w swoim pokoju.
„Coś nie tak?"
„Wszystko w porządku. Szef chce tylko zamienić z tobą słówko na osobności. Nie każmy mu czekać", Simon kiwnął głową w kierunku drzwi, a na twarzy zagościł jego zwyczajny uśmieszek.
Wstałaś od stołu i puściłaś oczko Arat, i Laurze, po czym podążając za Simonem, opuściłaś stołówkę.
„Myślałam, że po obiedzie ukarze uciekinierów", bardziej stwierdziłaś, niż zapytałaś, próbując dotrzymać kroku Simonowi.
„Jutro", wymamrotał. „Jest jeszcze jedna sprawa, którą chce dzisiaj załatwić".
Zaskoczyła Cię jego oschła odpowiedź, ale przypisałaś to głodowi, ponieważ nie widziałaś go wcześniej na obiedzie.
Simon zaprowadził Cię na najwyższe piętro i zatrzymał się przed wielkimi mahoniowymi podwójnymi drzwiami. Pukając dwukrotnie, przekręcił gałkę nie czekając na odpowiedź i dał Ci znak, żebyś weszła do środka.
Kwatery Negana nie wyglądały jak pozostałe części Sanktuarium. Czułaś się, jakbyś weszła do apartamentu w pięciogwiazdkowym hotelu i nie mogłaś przestać rozglądać się ze zdumieniem. Pokój był bogato wyposażony w meble i dodatki z drogiego sklepu z aranżacją wnętrz, który Zbawcy splądrowali na twojej pierwszej misji. Było tu wielkie łózko z baldachimem po Twojej lewej ozdobione szarą satynową pościelą i starannie ułożonymi poduszkami, a po prawej wygodna skórzana czarna kanapa z dwoma pasującymi fotelami otaczającymi stolik kawowy. W rogu stał bar wraz ze skórzanymi stołkami i dużym wyborem alkoholi. Prywatna łazienka była ukryta za czarnymi drzwiami na przeciwnej ścianie, ale wyobrażałaś sobie, że jest równie ekstrawagancka. Negan miał słabość w życiu do lepszych rzeczy takich jak piękne kobiety, dobre jedzenie, a jego luksusowy apartament nie był wyjątkiem. Twój pokój w porównaniu z jego wyglądał jak mysia dziura.
Negan siedział za biurkiem, kilka dokumentów było rozłożonych przed nim tuż obok szklanki wypełnionej bursztynowym płynem. Jego skórzana kurtka była luźno przewieszona przez tył siedzenia, ale charakterystyczna czerwona chusta wciąż była owinięta dookoła jego szyi. Delikatne światło biurkowej lampy rzucało tajemnicze światło na jego twarz. Podniósł wzrok z księgi rachunkowej, którą trzymał w dłoni i skinął głową, żebyś podeszła bliżej wskazując na krzesło przed sobą.
Simon przeszedł za tobą i podszedł do kanapy, ciężko siadając, skóra zaskrzypiała pod jego ciężarem. Byłaś zaskoczona, widząc, że ma zamiar zostać, ale Negan wyglądał, jakby nie miał nic przeciwko, że jego prawa ręka zostaje w pokoju. Wziął mały łyk drinka i odchylił się do tyłu, wpatrując się w Ciebie z nieczytelnym wyrazem twarzy.
Negan zawsze traktował Cię sprawiedliwie, doceniając twoje umiejętności poszukiwawcze i nagradzając ciężką pracę. Wspinałaś się po wyimaginowanej drabinie kariery w społeczeństwie od zwykłego robotnika do porucznika dzięki swojej wytrwałości, odwadze i umiejętności radzenia sobie z porywczością i prostackim poczuciem humoru Negana. Razem z Arat i Simonem byłaś jednym, z jego najbardziej zaufanych żołnierzy wykonując rozkazy i towarzysząc mu w misjach. Byłaś w nim zauroczona od samego początku i często łapałaś się na wpatrywaniu w budzącego respekt przywódcę, ale na pierwszy rzut oka nigdy nie wyraził zainteresowania tobą.
Simona zaczęłaś pożądać na pierwszej misji do Alexandrii, kiedy to przydzielono Cię do jazdy tą samą ciężarówką i podczas długiej podróży od razu złapaliście wspólny język. Simon był zabawny, mądry i uroczy na swój gburowaty sposób, i wkrótce obaj mężczyźni zagościli w twoich snach, jak wasza trójka kończy, uprawiając gorący, niechlujny seks na każdej pionowej i poziomej powierzchni, jaką tylko da się wyobrazić. Mimo to starałaś zachowywać się profesjonalnie w ich obecności, nie pozwalając, by twoja sekretna obsesja kolidowała z twoją pracą.
„Chcesz mi coś powiedzieć?" Negan wyrwał Cię z zamyślenia.„Wyspowiadać się z czegoś?"
„Przepraszam, ale nie jestem religijną osobą", ściągnęłaś usta, tłumiąc uśmiech.
Simon parsknął za tobą śmiechem, ale Negan wydawał się niewzruszony twoją bezczelną odpowiedzią. Zakręcił kilka razy szklanką z whisky, a jego dotyk zostawił przypadkowe ślady na zamglonej powierzchniszkła.
„Dobra, wybacz mi Ojcze, bo zgrzeszyłam. Wzięłam wczoraj dodatkową porcję szarlotki na kolację. Była zbyt pyszna, abym mogła się oprzeć".
Negan zmrużył oczy i pogłaskał się po brodzie, a palce w rękawiczkach drapały kilkudniowy zarost w kolorze soli i pieprzu.
„Albo, jeśli chodzi o powieść kryminalną, której nie oddałam do biblioteki, wiem, że minął już prawie miesiąc, ale wciąż mam jeszcze dwa rozdziały do przeczytania i chcę się dowiedzieć, kto jest zabójcą".
Usłyszałaś dźwięk, zanim twoje oczy były w stanie zarejestrować ruch, gdy Negan uderzył swoją szklanką o biurko. Myślałaś, że roztrzaska się na milion kawałeczków, ale cudownie przetrwała uderzenie, a kostki lodu obiły się o siebie w proteście.
„Ostrożnie T/I, nie chcesz testować mojej cierpliwości".
Ciężko przełknęłaś, czując, jak dreszcz przebiega wzdłuż kręgosłupa. Negan zwykle miał ochotę na żarty, ale najwyraźniej nie był w nastroju do nich teraz i nie mogłaś wyrzucić z myśli, że to ty byłaś tego powodem.
Wstał i trzymając swoje skupione spojrzenie na tobie, obszedł biurko i oparł się o nie, chwytając dłońmi za krawędzie. Jego krocze było na poziomie Twoich oczu i wyprostowałaś się natychmiast w swoim siedzeniu, żeby uniknąć patrzenia na imponujące wybrzuszenie w jego spodniach.
„Nie wiem, co chcesz, żebym powiedziała", zdecydowałaś się być szczera.
Negan odepchnął się od biurka i zaczął krążyć wokół Ciebie. Jego widoczna obecność za tobą sprawiła, że włosy zjeżyły Ci się na głowie, ale walczyłaś z chęcią obrócenia się do tyłu.
„Nie lekceważę Zbawców, którzy mają przede mną tajemnice".
„Nie mam pojęcia, o czym mówisz", zapewniłaś, ale natychmiast tego pożałowałaś, kiedy twarz Negana pojawiła się w zasięgu twojego wzroku.
„Pieprzysz" warknął przy twoim uchu. „A co z tą małą dziewczynką gadającą przez radio tego popołudnia?"
Jego słowa sprawiły, że krew odpłynęła Ci z twarzy. Zamykając oczy, marzyłaś, żeby ziemia cudownie się otworzyła i Cię pochłonęła.
„Wyobraź sobie moje zdziwienie, kiedy podczas porannej misji usłyszałem, jak jedna z moich najlepszych dziewczyn przyznaje przez kanał rezerwowy, że fantazjuje o mnie i mojej prawej ręce masturbując się w nocy".
Jeśli krew wcześniej odpłynęła z twojej twarzy, teraz natychmiast wróciła, gdy poczułaś, jak twoje policzki robią się gorące.
„Te bzdury bardzo, bardzo mnie rozczarowały".
Negan cofnął się o krok i skrzyżował kostki, opierając się z powrotem o biurko. Intensywność jego spojrzenia sprawiła, że twoje serce zamarło. Starałaś się zgadnąć jak dużo z twojej rozmowy przez radio z Arat i Laurą mógł usłyszeć. Jeśli szczęście było z tobą, usłyszał tylko ostatnią część. Jeśli nie...
...nie chciałaś nawet tam wracać.
„My tylko... żartowałyśmy. Głupia pogawędka pomiędzy dziewczynami dla zabicia czasu", wzruszyłaś ramionami, czując kroplę potu na czole.
Negan przyglądał się uważnie twojej twarzy, przetwarzając wypowiedziane przez Ciebie słowa.
„Co o tym myślisz Simon?"
„Ona kłamie szefie", radosna odpowiedź przyszła z kanapy.
Zaczęłaś potrząsać głową w proteście, ale Negan złapał Cię swoją dłonią w rękawiczce za podbródek, zmuszając do spojrzenia na niego.
„Myślę, że masz rację", dumał śpiewnym głosem, jego twarz była tak blisko twojej, że mogłaś wyczuć zapach jego ciała i delikatny ślad whisky w oddechu. „Podejdź tutaj i daj mi rękę, dobrze?"
Usłyszałaś, jak ciężkie buty Simona przemierzają pokój i zatrzymują się za tobą. Negan dał mu porozumiewawcze spojrzenie i zanim się zorientowałaś, twoje ramiona zostały szarpnięte do tyłu i mocno przytrzymane za krzesłem.
„Na.czym to stanęliśmy ślicznotko?" Negan puścił twój podbródeki kucnął naprzeciw Ciebie, opierając ręce na twoich kolanach. „Ach tak. Fantazjujesz o tym jak ja i Simon Cię pieprzymy".
Oblizał swoje usta powoli, a twoje oczy instynktownie śledziły ten ruch.
„O co chodzi T/I? Zabrakło Ci języka w gębie? Wcześniej przez radio byłaś bardzo rozmowna", Negan zakpił.
Zacisnęłaś.nogi, żeby zachować większy dystans między waszymi ciałami, ale Negan ścisnął twoje uda ostrzegawczo i rozszerzył je.
„Powiedz.mi, co myślisz o zeszłej nocy?"
Wierciłaś się na krześle, a polecenie Negana dźwięczało w uszach w ogłuszającej ciszy.
„Powiedziałaś, że słuchałaś, jak pieprzyłem Sherry. Co myślisz o tym, żeby uszło Ci to na sucho?"
Twoje oczy rozszerzyły się jak spodki i rozpaczliwie starałaś się wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę, ale twój umysł stał się zupełnie pusty. Dzielenie się perwersyjną fantazją przez radio ze swoimi najlepszymi przyjaciółkami było jednym. Ale przyznawanie się twarzą w twarz przy obiektach tych fantazji?
„Ostrożnie T/I", Negan ostrzegł, wyczuwając twoje zawahanie, jego usta zacisnęły się w cienką linię. „Chcę prawdy tym razem".
Westchnęłaś zirytowana na uczucie bezwładności, które Ci towarzyszyło, będąc w uścisku Simona. Tak bardzo nie chciałaś przyznać się do porażki, ale osaczyli Cię. Trzymałaś swoją głowę wysoko i rzuciłaś Neganowi wyzywające spojrzenie. Jeśli chciał usłyszeć prawdę, miałaś zamiar mu ją powiedzieć, do diabła z konsekwencjami.
„Byliśmy w sali konferencyjnej, jak zwykle w poniedziałek szkoląc nowych poruczników. Nie zgodziłam się z twoim rozkazem i wywiązała się przez to między nami kłótnia. Wiedziałam, że trafiam w twoje czułe punkty, ale im bardziej się denerwowałeś, tym bardziej mnie to podniecało".
Negan spojrzał na Ciebie z lekkim uśmiechem, tak jakby wcześniej ten sam pomysł przeszedł mu przez myśl.
„Zdecydowałeś, że jeśli byłam wystarczająco odważna by pyskować w obecności twoich ludzi, powinnam zatem zostać ukarana również w ich obecności. Simon przygwoździł mnie do stołu, a wasza dwójka na zmianę mnie pieprzyła".
Źrenice Negana się rozszerzyły, a ta prymitywna reakcja zachęciła Cię, by kontynuować.
„Wszyscy porucznicy patrzyli na nas z pożądaniem i zazdrością, że mogli tylko patrzeć, ale nie mogli mnie dotknąć czy spróbować. Byłam całkowicie obnażona i zdana na twoją łaskę, ale mimo to czułam się bezpiecznie i kontrolowałam sytuację, ponieważ to było dokładnie to, czego chciałam. Żeby być wziętą, zdominowaną, oznaczoną i wykorzystaną dla twojej przyjemności. Drażniłeś się ze mną, doprowadzając mnie na kraw��dź, dopóki nie stałam się bałaganem. I w końcu wszedłeś we mnie, zapładniając mnie".
Negan potrząsnął głową.
„I ukrywałaś to wszystko przede mną? Niefajnie. Nie masz pojęcia, jak bardzo niefajne to jest. Ale nie martw się, zaraz naprawimy tę sytuację".
Twoje serce zamarło, jak tylko dotarło do Ciebie znaczenie jego słów.To było to. Miałaś zostać zdegradowana, stracić przyjaciół, szacunek Zbawców i nigdy więcej nie móc zbliżyć się do Negana i Simona. Albo nawet wyrzucą Cię z Sanktuarium. I wszystko przez to, że nie umiałaś trzymać gęby na kłódkę. Teraz wiesz czemu przypalanie żelazkiem uciekinierów, zostało odłożone. Negan musiał uznać twoją karę za pilniejszą.
„Zwróć na to szczególną uwagę, ponieważ powtórzę to tylko raz. Twoja mała brudna spowiedź przez radio sprawiła, że ja i Simon byliśmy twardzi jak stal. Postanowiliśmy więc, że spełnimy twoje życzenie".
Mrugnęłaś dwukrotnie, oczekując, że zaraz obudzisz się z najdziwniejszego snu, jaki kiedykolwiek miałaś. Postanowiłaś, że już nigdy więcej nie będziesz opychać się jedzeniem przed snem.
„Ale mam dwa warunki. Jesteś ze mną ślicznotko?"
Skinęłaś słabo głową, gdy palce Negana kreśliły zygzakowate wzorki na twoich jeansach.
„Po pierwsze: tak bardzo, jak myśl o pieprzeniu Cię na oczach moich ludzi łaskocze moje jaja, nie mam zamiaru pozwolić tym skurwysynom patrzeć na Ciebie. Będziesz tylko ty, ja i Simon".
Ta propozycja wydawała się bardzo uczciwa.
„Po drugie: doskonale wiesz, że nie dzielę się moimi kobietami z nikim, poza wyjątkiem, kiedy uprawiam seks z moimi żonami i pozwalam im pieprzyć się nawzajem, ponieważ lubię na to patrzeć. Co moje to moje".
Oddech uwiązł Ci w gardle, kiedy przesunął swoje ręce wyżej, a czubki palców musnęły wierzch Twoich ud.
„Ale ponieważ twoja fantazja dotyczy również mojej prawej ręki, jestem gotów nagiąć reguły ten jeden raz".
Gorąco uderzyło w twoje podbrzusze, gdy obserwowałaś go zahipnotyzowanajego zwykle wyjątkowo piwnymi oczami, które teraz ściemniały do koloru ciemniej czekolady.
„Więc dzisiaj wieczorem dostaję ekskluzywne członkostwo do twojej cipki, bez wyjątków. Będziesz dzisiaj moją małą hodowlaną suką", pogłaskał Cię przez ubranie, wywołując u Ciebie żałosny jęk. „Jeśli chodzi o inne części ciała, sharing is caring*". Negan spojrzał na Simona, który błysnął swoimi perłowo białymi zębami, po czym jego wzrok ponownie wrócił do Ciebie.
Gapiłaś się na niego i brakowało Ci słów. Jedna część Ciebie kibicowała Ci, żeby wykorzystać okazję i przyjąć tę nieprzyzwoitą ofertę, druga zaś twierdziła, że w każdej chwili możesz się obudzić. Negan podniósł swoją rękę w rękawiczce do twojego policzka i przejechał kciukiem po dolnej wardze, oczekując odpowiedzi. Pozwoliłaś swojemu ciału przemówić i otworzyłaś usta, by przejechać językiem po jego kciuku, kreśląc lśniącą ścieżkę na czarnej skórze. Jeśli rzeczywiście to był tylko sen, miałaś zamiar się upewnić, że będzie mokry.
„Cholera Simon, wiedziałem, że będą z nią kłopoty od momentu, kiedy ją poznaliśmy", ciągnął Negan, a jego oczy były pełne pożądania.
Chwycił Cię za tył głowy i pociągnął do góry, łącząc wasze usta w namiętnym pocałunku, jego język badał zaborczo wnętrze twoich ust. Simon odepchnął krzesło i przylgnął do twoich pleców, zatrzymując twoje ciało między nim i Neganem. Nawet przez dwie warstwy ubrań mogłaś poczuć zarys jego erekcji, który sprawił, że cicho jęknęłaś.
„Powoli Simon", Negan uśmiechnął się szelmowsko, ssąc i skubiąc twoją szyję. „Nie chcemy, żeby jeszcze doszła".
Przymykając oczy, oparłaś głowę na ramieniu Simona, żeby ułatwić Neganowi lepszy dostęp do twojej skóry. Zatraciłaś się w przyjemności, podczas gdy dwaj mężczyźni się tobą zajmowali, prawa ręka powędrowała do wybrzuszenia Negana, podczas gdy drugą chwyciłaś tył głowy Simona i oparłaś się plecami o niego.
„Wygląda na to, że ktoś tu jest podniecony", Simon wymruczał, wbijając się w twój tyłek.
„Nie jest jedyna", Negan syknął. „Rozbierzmy ją z tych pieprzonych ubrań, zanim dojdę w swoich spodniach".
Uniósł twoją koszulkę nad głowę, a Simon rozpiął spodnie i ściągnął je z nóg wraz z butami. Czułaś się skrępowana, stojąc przed dwoma mężczyznami w samej bieliźnie, ale intensywny wzrok Negana wypełniony pożądaniem i pełen zachwytu pomruk Simona odepchnęły wszystkie Twoje niepewności. Simon rozpiął twój stanik, a ty opuściłaś ręce, pozwalając mu zsunąć się na podłogę. Następnie sięgnął do twoich majtek, ale Negan powstrzymał go chrząknięciem, przypominając mu o wyłącznych prawach terytorialnych do tego miejsca, które ustanowił wcześniej.
Simon wydawał się niewzruszony niepowodzeniem i wdrożył swój plan B, zasypując twoją szyję niechlujnymi pocałunkami. Umieścił prawą rękę na twojej i pokierował ją od swojego krocza do twojego przodu, namierzając twój pępek koniuszkiem palca, zanim wślizgnął je do majtek i zaczął pocierać twoją cipkę.
Jego pomysłowość zrobiła na tobie duże wrażenie, ale Negan nie podzielał tego samego zdania.
„Ręce precz Simon, jej cipka jest moja", obnażył zęby.
Ten prymitywny gest połączony z zaborczością w jego głosie sprawiły, że w środku wiłaś się ze zniecierpliwienia. Simon uniósł swoje ręce z zadowolonym spojrzeniem i oblizał opuszki palców, zamykając oczy z zachwytu, gdy rozkoszował się smakiem twojego podniecenia.
Negan szarpnął twoje majtki w dół, a dezaprobata przez twój udział w zbrodni Simona była widoczna na jego twarzy. Simon uklęknął na ziemi i podniósł ubranie do nosa, by je poczuć, zanim pozwolił mu opaść na wierzch sterty ubrań.
„Myślę, że powinniśmy ją dogonić Simon", Negan zasugerował, upajając swoje oczy twoją nagością.
Ściągnął swoją koszulkę, odsłaniając kępkę ciemnych włosów na klacie i różne tatuaże, kilka było wyblakłych, kilka wyglądało na świeże. Usłyszałaś, jak Simon odpina pasek za tobą i obejrzałaś się przez ramię, by spojrzeć ukradkiem. Był większy niż Negan, jego mięśnie były wyraźnie zarysowane, a klatka piersiowa całkowicie ogolona. Patrzyłaś, jak sterta ubrań rośnie przy ich stopach, do czasu aż stali przed tobą całkowicie nadzy, a ich kutasy dumnie sterczały na tle brzuchów. Simona był gruby i żylasty, Negana długi i gładki, ale oba były imponujące same w sobie. Przygryzłaś dolną wargę, pragnąc ich skosztować.
„Podoba Ci się to, co widzisz ślicznotko?" Negan machnął do Ciebie sugestywnie swoim językiem. „Uklęknij i pokaż Simonowi, do czego te niewyparzona usta są zdolne", poinstruował, wskazując na podłogę. „Ale spraw, żeby jeszcze nie dochodził".
„Nie składam obietnic, których nie mogę dotrzymać", mruknęłaś.
„Zobaczymy, kiedy zaczniesz się dławić jego kutasem", Negan odpowiedział ponuro, zanim odwrócił się do swojej prawej ręki. „Pokaż jej, kto tu jest kurwa szefem".
Simonowi nie trzeba było powtarzać dwa razy, położył swoją rękę na twoim ramieniu i popchnął Cię na dywan. Chwyciłaś jego kutasa i zaczęłaś go pompować, po czym zlizałaś kilka kropel preejakulatu z główki. Westchnął głośno, kiedy objęłaś ustami główkę i delikatnie ją zassałaś, ciesząc się słonym smakiem. Połykałaś go centymetr po centymetrze, śledząc swoim językiem każdą żyłę, dopóki nie został schowany głęboko w twoim gardle. Jego dłonie zacisnęły się na twoich włosach, abyś się nie ruszała, wywołując u ciebie stłumiony jęk, a twoje usta wibrowały wokół jego długości. Kiedy nie mogłaś już dłużej znieść uczucia dławienia, zaczęłaś się ruszać, kołysząc głową w przód i w tył.
Otwierając oczy, szukałaś Negana i znalazłaś go rozłożonego wygodnie na krześle, w którym niedawno siedziałaś. Obserwował twój każdy ruch z szeroko rozłożonymi nogami, głaszcząc się leniwie. Instynktownie odzwierciedliłaś jego tempo i ssałaś Simona w synchronizacji z dłonią zaciskającą się na jego penisie. Negan zassał zęby, obserwując, jak twoje policzki uwypuklały się rytmicznie.
Odsunęłaś się i zawirowałaś językiem dookoła czubka, tak jakbyś łapała krople z topiącego się loda. Simon obniżył swoją rękę na tył twojej głowy, rozkładając palce szeroko dla pewnego przytrzymania i zaczął pieprzyć twoje usta z pasją. Gardło kurczyło się i piekło z każdym pchnięciem, ale nie miałaś nic przeciwko uczuciu dyskomfortu, czując, jak przypływ krwi dociera do rdzenia, a on wykorzystuje Cię tak, jak to sobie wyobrażałaś.
„Wystarczy", Negan warknął, ale Simon był zbyt zatracony w przyjemności, żeby słuchać, z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tyłu. Nie odrywałaś wzroku od Negana, pokazując mu, że go usłyszałaś i podwoiłaś swoje starania, tworząc koło z kciuka, i palca wskazującego dookoła podstawy penisa Simona, a wolną ręką chwyciłaś jego jądra. Wiedziałaś, że igrasz z ogniem, ale dreszczyk emocji był zbyt kuszący, by mu się oprzeć.
Usta Negana wykrzywiły się, obnażając zęby, zerwał się z krzesła, ruszając ku tobie, jego męskość kołysała się z każdym krokiem jak metronom. Poczułaś ostre szarpnięcie za włosy i pozwoliłaś Simonowi wyślizgnąć się z twoich ust, a strużka śliny zwisała z twojego podbródka.
„Powiedziałem, wystarczy!" Negan powtórzył i pociągnął Cię do pozycji stojącej. „Simon zrób sobie przerwę, zanim dojdziesz".
Poczułaś mocne uderzenie na swoim tyłku i krzyknęłaś ze zdziwienia.
„Może to jest twoja fantazja ślicznotko, ale ja tu wydaję pieprzone polecenia i nie zawaham się wymierzyć surowej kary, jeśli nie będziesz przestrzegać moich rozkazów", kipiał ze złości.
Wciąż trzymając Cię za prowizoryczny kucyk, popchnął Cię w kierunku łóżka i wskazał na materac.
„Na plecy, ręce nad głowę".
Położyłaś się na poduszkach tak, jak Ci powiedziano. Negan uklęknął pomiędzy twoimi nogami i rozsunął je kolanami.
„Dobrze, spójrzmy tutaj na ten kremowy mały bałagan!" jego oczy lśniły czystą radością.
Podpierając się na łokciach, wargami prześledził twój wzgórek, jego usta ledwo Cię dotykały, a połączenie kilkudniowego zarostu i ciepłego oddechu łaskotały rozkosznie. Twoje dłonie zacisnęły się w pięści na pościeli, kiedy lizał twoją cipkę od dołu do góry, po czym koniuszkiem języka ją otwarł i rozkoszował się twoimi sokami ze smakiem. Spojrzał na Ciebie przez swoje długie rzęsy, obserwując twoją reakcję. Jego usta były lepkie od podniecenia, gdy robił Ci bezwstydnie minetę, jakbyś była ostatnim posiłkiem na Ziemi.
Spojrzałaś w prawo, znajdując Simona siedzącego na kanapie i obserwującego waszą dwójkę sennymi oczami. Bardzo się starał przestrzegać rozkazów Negana, ale było oczywiste, jak mocno pragnął się dotknąć, gdy wiercił się na swoim miejscu, a jego kutas błagał o uwagę.
Negan przeniósł swój język na twoją łechtaczkę i zassał ją między zęby, uczucie było jednocześnie wspaniałe i przytłaczające. Płakałaś i wbijając pięty w materac, uniosłaś swoje ciało, by odsunąć się od niego, ale owinął swoje palce dookoła twoich ud, przytrzymując Cię w miejscu. Jego język kontynuował ten zmysłowy atak naprzemiennie pomiędzy powolnymi, delikatnymi ruchami, a szybkimi i zachłannymi. Zróżnicowane tempa i intensywność połączona z dreszczykiem emocji wynikającym z nieznajomości jego następnego ruchu doprowadzały Cię do szaleństwa z pragnienia.
Szarpnęłaś biodrami, aby zwiększyć kontakt pomiędzy waszymi ciałami, on jednak miał inne plany i usiadł wygodnie na swoich piętach. Pociągnął Cię w dół za talię, dopóki nie klęczał pomiędzy twoimi udami, ustawił się przed wejściem i zaczął ocierać się o twoją cipkę, pokrywając swoją długość twoją wilgocią.
„Negan...", jęknęłaś i uniosłaś miednicę, żeby wsunął się w Ciebie, ale powstrzymał Cię, kładąc dłoń na twoim brzuchu.
„Jeszcze nie".
Zniecierpliwiona sięgnęłaś do jego penisa, ale odtrącił twoją dłoń.
„Powiedziałem jeszcze nie! Simon, chodź tu!"
Poczułaś, jak łóżko się zapada, a stwardniałe dłonie przygwożdżają twoje nadgarstki do materaca. Przechylając głowę w bok, kontynuowałaś obciąganie Simonowi, spragniona skończyć to, co wcześniejsza interwencja Negana przerwała.
Wygięłaś swoje plecy w łuk na materacu, gdy Negan uszczypnął twój prawy sutek i turlał go między palcami. Twój lewy sutek ścisnął zębami, zanim wciągnął go do ust i dmuchnął na sztywny, a jego ślinę można było odczuć jak chłodną maść na rozgrzanej skórze.
„Proszę...", westchnęłaś niepewna czy prosisz go, żeby przestał, czy żeby kontynuował.
„Myślę, że nauczyła się swojej lekcji", Simon stłumił swoje słowa, a przeciążenie doznań spowodowane twoimi ustami na nim i widokiem jak Negan bawi się z tobą, popchnęły go niebezpiecznie na krawędź.
„Nie wydaje mi się Simon. Wygląda na to, że w każdej chwili może wyssać Cię do sucha, a chciałbym w końcu ostro pieprzyć tę piękną cipkę".
Negan ustawił się przed twoją mokrą cipką i wsunął do środka centymetr po centymetrze. Krzyczałaś w ekstazie od słodkiego nacisku, który rozciągał Cię szeroko. Kiedy był całkowicie schowany w tobie, znieruchomiał i chwytając Cię za kostki, rozłożył szeroko twoje nogi.
„Widzisz Simon, jak bierze mojego dużego, grubego kutasa jak mistrza?"
W końcu zaczął się poruszać w boleśnie wolnym tempie, czerpiąc przyjemność, jak twoje ciepło go ogarnia. Krzyżując twoje nogi dla lepszego dopasowania, położył stopy na swoich ramionach, penetracja była tak głęboka, że z każdym pchnięciem wydawałaś krzyk. Całe twoje ciało pokryło się cienką warstwą potu, a wilgotne kosmyki włosów przykleiły do czoła. Byłaś obnażona i na łasce dwóch mężczyzn, ale nigdy wcześniej nie czułaś się tak wolna i pełna. Napięcie narastało w twoim brzuchu i zamknęłaś oczy, by zatracić się w tej chwili.
Negan wycofał się jednak gwałtownie, zarabiając od Ciebie sfrustrowane kwilenie, które wynagrodził Ci klapsem prosto w spuchniętą łechtaczkę.
„Na czworaka, ślicznotko. Chcę wypełnić tę płodną cipkę moją spermą".
Simon puścił twoje ramiona i usiadł wygodnie, opierając się o zagłówek. Przekręciłaś się i uniosłaś na łokciach, ledwo będąc zdolna do utrzymania własnego ciężaru. Negan podniósł twój tyłek i położył dłoń pomiędzy łopatkami, popychając Cię na kolana Simona. Kiedy był już zadowolony z ustawienia, ponownie wszedł w iebie, wbijając palce w twoje biodra.
„Zamierzasz dojść na moim kutasie jak dobra dziewczynka?" warknął i dał Ci mocnego klapsa w tyłek.
Krzyknęłaś twierdząco i kontynuowałaś zadowalanie Simona, ścigając własną ulgę. Kilka sekund później poczułaś jak każde zakończenie nerwowe w twoim ciele mrowi, a ciepło rozlewa się po kręgosłupie. Palce zwinęły się do wewnątrz, gdy twoje ciało poddało się nieuniknionemu, a fale ekstazy ogarnęły Cię, otępiając zmysły przez kilka minut. Wibracje twoich jęków wokół niego sprawiły, że Simon uległ własnemu orgazmowi. Zaczął drżeć i pulsować, po czym wytrysnął swoje nasienie do gardła. Połknęłaś łapczywie każdą kroplę, nim wypuściłaś jego kurczącego się członka z ust.
Negan pozwolił Ci przetrwać twój orgazm, a następnie ponownie przyspieszył. Łapiąc twoje włosy w pięść, pociągnął głowę do tyłu, wykręcając twoje ciało w nienaturalny kształt i zaczął Cię znowu pieprzyć. Jego ręka owinęła się dookoła twojej szyi, a jego palce zaciskały się wystarczająco mocno, aby w twoich oczach pojawiły się czarne plamki, a krew szumiała Ci w uszach.Krople potu spadały z jego klatki piersiowej na twój tyłek łaskocząc boki, a następnie na pościel, gdy Cię ujeżdżał ani przez sekundę nie tracąc rytmu.
Jego ruchy stały się bardziej naglące, nim schował się w tobie ostatni raz. Jęknął pod nosem serię przekleństw, zanim wgryzł się w twoje ramię, dochodząc i pokrywając twoje wewnętrzne ściany swoim nasieniem. Jego palce rozluźniły ucisk wokół gardła, pozwalając bardzo potrzebnemu tlenowi wypełnić twoje płuca, a drugi orgazm intensywniejszy od pierwszego pochłonął Cię. Upadłaś na łóżko z całej siły, zostawiając kończyny, a gdy pokój wrócił do ostrości, twoje wyostrzone zmysły zaczęły postrzegać wszystko naraz.
Negan przekręcił się na plecy, schodząc z Ciebie i opierając ramię na oczach, gdy Simon położył się na poduszkach, a chytry uśmieszek pojawił się na jego ustach.
„Cholera szefie", wytarł brew kciukiem. „Gdyby tak wszystkie marzenia się spełniały".
Twoja odpowiedź była zmęczonym, ale zadowolonym pomrukiem zgody. Dziewczyna mogła marzyć, ale spełnianie tego było o wiele lepsze.
❤ ❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Zmieszana obudziłaś się o świcie. Rozglądając się po twoim otoczeniu, zdałaś sobie sprawę, że wciąż jesteś w łóżku Negana. Na zewnątrz było ciemno, ale pierwsze promienie słońca przebijały przez ciężkie zasłony. Czułaś się wyczerpana i obolała, twoja skóra była lepka od resztek potu i wyschniętej spermy. Ślad po ugryzieniu na twojej szyi był wciąż wrażliwy, ale nosiłaś go z dumą jako dowód roszczenie sobie praw przez Negana do Ciebie. Odwracając głowę, znalazłaś go leżącego wygodnie na brzuchu, oddychającego głęboko i równomiernie, ale strona łóżka Simona była pusta, a pomięta pościel zdążyła zrobić się już zimna.
Usiadłaś ostrożnie, poszukując swoich rzeczy w słabym świetle, kiedy poczułaś silne ramię wokół talii.
„Gdzie się wybierasz ślicznotko?" szorstki głos Negana sprawił, że zadrżałaś.
„Z powrotem do mojego pokoju?" spojrzałaś na niego przez ramię.
„Nie-e",przyciągnął Cię do piersi. „Zostajesz. Chcę Cię całą dla siebie na drugą rundę. A potem mogę nawet zmienić zdanie na temat pieprzenia Cię na poniedziałkowym szkoleniu".
„Nie odważyłbyś się!" próbowałaś wyswobodzić się z jego uścisku, ale było łatwo Cię obezwładnić po żartobliwej walce, a jego doświadczone palce znalazły miejsce, w którym miałaś łaskotki.
„Pyskuj dalej ślicznotko, a przekonasz się wraz ze wszystkimi sprośnymi pomysłami, jakie mam w głowie".
Nęcąca obietnica sprawiła, że zrelaksowałaś się przy nim, mroczne słowa wyszeptane o zmierzchu ukołysały Cię z powrotem do snu, a kolejne fantazje zaczęły się już kształtować w twojej wyobraźni.
*uznałam, że nieprzetłumaczone brzmi lepiej
7 notes · View notes
schizaxx · 6 years ago
Text
Anoreksja
Hej, mam kilka słów do powiedzenia na ten temat. Najpierw pseudo ana, później wady i zalety, następnie krótko i na temat.
Hej "motylku", nie każda osoba która prowadzi bloga o anie, naprawdę w tym siedzi. Szczerze mówiąc, bardzo dużo osób tak naprawdę leci w chu*a z tym. Patrzcie, niby tumblr o anoreksji, a jak ktoś do was, że ma wage taką i taką, to odpowiadacie, że idealna, nie musi się już odchudzać, będzie nie zdrowo wyglądać. Co?! Jeszcze raz co ku*wa? W anie, nie ma czegoś takiego jak " idealna waga". Ideał to 0 kg, na tym polega ta gra. Schodzisz coraz niżej. Albo jak ktoś pisze ile ma zamiar schudnąć i jest to albo idealna waga proporcjonalna do wzrostu, albo 10/5 kg niedowagi 😱 wooow, ale ana! Aż 10 kg niedowagi?!?! Serio? Albo jak piszecie ludziom, że powinni schudnąć tyle i tyle. Ja to liczę, a tu tylko 20 kg niedowagi. Nie moi drodzy. Ana na tym nie polega. Anoreksja to schodzenie w dół, nie ma stopu, aż do śmierci. Jeśli chcecie komuś doradzać diety, albo schudnąć określoną liczbę, to założcie porostu bloga o odchudzania, a nie pseudo ane. A i laski na niektórych gifach lub zdj ( wielu) , że niby anorektyczki, wciągają brzuch, lub nachylają go lekko do przodu, a tyłek w tył, żeby była niby przerwa między udami. Niektórzy szukający motywacji, to zauważają i to wkurza, nie daje żadnego kopa.
Ej wiesz co? Ana nie jest taka idealna. Wiesz dlaczego? Hm... Zalety:
Żebra do policzenia
Chude nóżki
Rozmiar xs
Lekka
Obojczyki
Nadgarstki
Wcięcie w talii
Wady:
Wypadanie włosów, o będziesz wyglądać jak strach na wróble
Hormony męskie w kobiecym ciele razy x... Nadmierne owlosienie na ciele
Płaski tyłek
Małe piersi
Cienie pod oczami
Suche wargi
Zapadnięte policzki
Widzisz? Jednak nie jest tak idealnie. Jeden słowem będziesz wyglądać jak gówno. Niby szczupła itd. A tu co? O ona ma wąsy fuj! O nie, włosów coraz mniej? Ej sorry, że obrażam chore osoby, ale tu trzeba ostro, żeby w końcu zrozumieli co robią. Dziewczyny, piszą czasem, że będą lekkie i jak chłopak je podniesie, nie będą musiały się wstydzić swojego ciężaru. Skoro już myślisz o chłopaku to... Pomysl jak będzie wyglądał seks. O zemdlała znowu... O nie, jest tak chuda, że mnie nie podnieca jej ciało, które jest jednym wielkim trupem. O nie połamał cię niechcący? Wiesz, skoro chcesz wyglądać pociągająco, to na pewno nie chudosc, to się nie podoba ludziom. Oni lubią krągłości, duże piersi, czy pupy. To jest seksi. A nie góra kości. Możesz nie być pier*oloną leniwą ku*wą? Tak, bo anoreksja to jest lenistwo. Co? Nie chce ci się wstać i zrobić porządnego treningu? Żeby jakoś wyglądać? Lepiej się głodzić? Robić sobie problemy i bliskim? Weź ku*wa wstań, zrób sałatkę która ma conajmniej 2000 kcal, zjedz całą, później zrób 50 brzuszków na górne partie brzucha, 50 przysiadów i idź pobiegaj! A później wróć i jedz, żeby poszło w rzeźbę. A nie siedzisz na dupie i nie jesz. Ludzie się śmieją / śmiali z twojego tłuszczu? O nie, teraz będą się śmiać, że jesteś wieszakiem / deską. Sory ale żywe trupy nie są ładne. Zrozum nikt cię nie podziwia, tylko inne chore osoby, ale zdrowi nie są zazdrośni, nie mają o co. Kiedyś miałam ane i bulimie, ale teraz ważę 58 kg i mam 170 CM wzrostu. Praktycznie nie mam niedowagi i niby wydaje ci się gruba jak to czytasz nie? Ale wiesz, może to nie tłuszcz? Może umiem ruszyć dupe i pracować na piękno? Mam 95 CM w biodrach, 67 w talii i 85 w biuście. Noszę rozmiar XXL dolnej bielizny, a moja miseczka to C. Nie pisze tego żeby się pochwalić. Ale żeby cię dziewczyno zmotywować, bo też tak możesz. To jest właśnie piękne, nie kości. Wiesz co? Pomimo mojej wagi, mogę objąć nadgarstek palcem wskazującym i kciukiem, mam płaski ( leciutko wklęsły) brzuch i widać mi obojczyki, więc ku*wa nie rycz przed lustrem tylko przejrzyj na oczy. Gruby brzuch? A odstaje? Nie? To nie jest gruby. Grube nogi? Łączą się jak siedzisz? Wow no też i co. Grube nogi to takie które nie łączą się w łydkach, bo uda za bardzo się kleją XD
Mam nadzieję, że chociaż ktoś zrebloguje, żeby jakaś anorektyczka/anorektyk to zobaczył. Dzięki jeśli przeczytałeś /aś
115 notes · View notes
1and4ever-fic · 4 years ago
Text
24. "You can't take him away!" (24)
- Pewna jesteś? Nie będzie odwrotu.
- Tak.
- Heimdall! - krzyknął, a po sekundzie pojawił się złoty blask, który zabrał ich ciała, zostawiając ślad na zielonej trawie.
Pojawili się przed postacią Heimdalla, ubranego w złotą zbroję. Wyjął miecz i odłożył go na stopniu. Minnie wiedziała, że teraz już jak najbardziej nie ma odwrotu i musi zostać w Asgardzie przez długi czas. Jednocześnie tego chciała, a z drugiej strony miała ochotę wrócić do domu i przeprosić mamę i Dianę za swoje zachowanie.
- Witamy w Asgardzie! - Heimdall lekko się uśmiechnął do dziewczyny.
- Denerwujesz się? - dla ukojenia nerwów wziął ją za rękę, kiedy mijali strażnika światów.
- Trochę.
- Byłaś tutaj, więc wiesz, że Odyna nie musisz się bać.
- Bardziej chodzi o tą zaistniałą sytuację z mamą i Dianą... Nie chciałam jej okłamywać na temat twojej tożsamości i pochodzenia, jednak tak będzie lepiej jak na razie się nie dowie. Dla twojego bezpieczeństwa. A co do Odyna... To nie mam za bardzo opinii o nim.
- Rozumiem, dobrze, a teraz pozwól mi pokazać ci twój stary nowy pokój. - uśmiechnął się szczerze i pomknęli do zamku.
Drzwi się otworzyły szeroko. Zza jednego skrzydła wyjrzał strażnik. Loki skinął głową, że to tylko on. Tylko, że strażnik szukał jego.
- Panie. - zaczął, a oni się zatrzymali. - Wszechojciec wzywa. Chciałby się z panem spotkać już teraz. - Minnie zmarszczyła brwi.
- Coś się stało? - zapytał łagodnie. Zanim Minnie tu przybyła, teraz wyraziłby się zdenerwowanym tonem głosu i jeszcze zadałby obrażenia człowiekowi.
- Ekhem. - chrząknął - Tego niestety nie wiem. Wszechojciec po prostu kazał mi pana znaleźć i powiadomić, że chciałby porozmawiać.
- W takim razie lepiej pójdę. - normalnie przed erą Minnie zignorowałby to i poszedł do siebie.
- Iść z tobą?
- Jak chcesz. Nie wiemy przecież po co chce się ze mną zobaczyć. - próbował ukryć zmartwienie, jednak na próżno. Dziewczyna i tak to widziała. - Ale przecież jest wcześnie. Nie musimy iść teraz.
Poszli w kierunku tej komnaty, w której mieszkała wcześniej. Loki zostawił walizkę na podłodze zaraz obok stolika wykonanego z prawdziwego złota. Blondynka z kolei odstawiła swoje rzeczy na ten właśnie stolik. Nie mruknął nic, żeby uważała, żeby nie było na stoliku żadnej rysy. Zresztą nigdy się nie przejmował rzeczami, które nie były jego.
- Pięknie tutaj. - podeszła do okna i rozejrzała się tak samo, jak za pierwszym razem. - Nie wierzę, że znowu tu jestem. Chciałam... No i się stało.
- Hej... Bo wiesz... Tutaj nie masz się czym przejmować. Tylko wiesz, że teraz nie ma odwrotu i musisz tutaj zostać na dosyć długo?
- Wiem... Wiem to. Powtarzałeś to już chyba z dziesięć razy. A tak w ogóle... To gdzie są przyjaciele Thora? Mam na myśli Sif, tą wojowniczkę i tych dwóch panów.
- Cały czas byłem z tobą, więc skąd mam wiedzieć?
- Może ktoś wie? - wzruszyła ramionami.
- Możliwe. Strażnicy pewnie. A dlaczego pytasz?
- Bo jeszcze nie widziałam tak rozradowanego Thora. Poza tym jestem ciekawa zwyczajnie. A z Sif rozmawiałam parę dni temu.
Usiadła na kancie łóżka. Schowała twarz w dłoniach, po czym przetarła oczy.
- Boże, to jest za trudne. Ja mam tą sprawę z firmą, ty i Odyn musicie pogadać... Nie, za dużo...
- Nie możemy od tego uciec. Ale za to możemy przemyśleć.
- Co ja mam zrobić... Moja matka jest w ciąży, Diana wyjeżdża, ja mam nagle zostać prezesem firmy, bo jej nie będzie, nie mam żadnego cholernego wykształcenia co do zarządzania czymkolwiek, finanse i tego typu nie są dla mnie. Ja chcę badać kosmos, robić różne badania dotyczące go, odkrywać coś nowego! Mam po prostu gdzieś tą firmę.
- Rozumiem. Kosmos to niezwykłe miejsce, które ma w sobie jeszcze bardzo dużo do odkrycia. Z pewnością dokonasz czegoś wielkiego.
- Szczerze, nie myślę nad tym... Może lepiej chodźmy do Odyna.
- Jesteś pewna? A jak chodzi o ciebie?
- Czekaj, czekaj, Sif mi powiedziała, że to aż Odyn chciał, żebyś znalazł kogoś, kto ci pomoże. Znalazłeś mnie z pomocą Thora, ale jednak. Więc chodzi o coś poważniejszego. - Loki zmarszczył brwi. Obawiał się, że dziewczyna ma rację. A miała? - Ale nie dowiemy się dopóki tam nie pójdziemy.
- A jak faktycznie będzie chodziło o ciebie? - wziął ją za rękę.
- Cóż... Nie opuszczę cię. Nie ma takiej opcji. Chodźmy lepiej.
Z torebki wyjęła gumkę do włosów i je związała w wysokiego, niedbałego kucyka. Loki skinął. Czuł się niepewnie, ale przecież się do tego nie przyzna.
Wyszli z pokoju. Loki pokierował drogą i w dwie minuty znaleźli się w sali tronowej. Strażnik otworzył drzwi. Pewnym krokiem stanęli przed Odynem. Sprawiali wrażenie pewnych, jednakże w środku byli niepewni i bali się, że mogą stracić siebie nawzajem.
- Loki. - zaczął Odyn po dwóch sekundach ciszy. - Przybrany bracie Thora... Za twoje ostatnie wybryki... Mimo że posłuchałeś mojej rady i twojego brata... Lecz to faktów nie zmienia. Wiemy, co zrobiłeś. Na Ziemi przed poznaniem tej kobiety.
Minnie chciała coś wtrącić, ale zamknęła myśli w klatce. Tyle, że bała się tego, co on może jej zrobić za wtrącanie się.
- Mimo wszystko... Mimo tych wszystkich dobrych rzeczy, które zrobiłeś w ostatnich kilku dniach...
Thor hukiem wpadł do sali. Jane stanęła obok jednego ze strażników i uważnie się przyglądała sytuacji.
- Nie możesz tak! - krzyknął blondyn, bardzi blisko podchodząc do własnego ojca. - Nie widzisz?!
- Thorze. Pamiętasz tę karę, na którą cię skazałem? - patrzył się tak, że wiedział, że nie wygra. - Tę... Podczad której poznałeś Jane? Więc może nie każ mi robić tego ponownie. - wycofał się. Poddał się woli ojca.
Thor po raz drugi chciał pomóc Lokiemu. Ale wiedział, że tego nie da się wygrać przemocą. Liczyły się suche fakty.
- Loki. Mimo tych wszystkich dobrych rzeczach, które zrobiłeś w ostatnich kilku dniach... Skazuję na więzienie na trzy lata! Masz prawo do ostatnich pięciu minut, w których możesz się pożegnać z najbliższymi.
Strażnicy zakuli go w duże kajdany, szeleszczące przy najmniejszym ruchu. Łzy po twarzy Minnie zaczęły spływać mimowolnie, nie potrafiła przejąć kontroli nad nimi. Na twarzy chłopaka pojawił się niepokój. Podszedł do niej. Dłońmi objął jej twarz i pocałował w czoło.
- Czemu...? - Minnie nie potrafiła z siebie nic wydusić. - Nie możesz! - krzyknęła do władcy. - Nie możesz go zabrać!
- Mogę. Za to, co zrobił, owszem.
Loki po raz pierwszy w głębi duszy żałował swoich czynów. Bał się po raz pierwszy. Bał się, że Minnie mu tego nie wybaczy. Przytulił ją bardzo mocno. Oboje chcieli mieć się nawzajem już na zawsze.
0 notes
moonie-embracethemadmess · 7 years ago
Text
Home Sweet Homeless- 9 C
Tumblr media
9 A
9 B
masterpost
Ode mnie: tumblr jako system często nawala, przez co nie mogłam wczoraj dodać rozdziału. Ale w sumie wyszło mi to na lepsze, bo zmieniłam układ tego rozdziału. Zatem czekam na słówko opinii, skoro rozdział oficjalnie jest pełny, i... widzimy się w dziesiątce! xx
ps. rozdział wyjątkowo dedykuję @cuteboobearx , która zadała mi wczoraj bardzo ważne pytanie, a mianowicie- co z ojcem Brada? No właśnie, co z nim? Przyjrzyjcie się bliżej temu aspektowi, moi drodzy...
Czuł, że dłonie zaczynały go boleć od uderzania pałkami w bębny, jednak był tak pochłonięty melodią, którą wygrywał, i tak pogrążony w wyczerpującej walce z własnymi uczuciami, że nie miało to dla niego najmniejszego znaczenia. Jego prawa stopa powoli drętwiała w ten nieprzyjemny sposób od wygrywania stałego rytmu na największym bębnie, a w plecach stopniowo nasilało się kłucie, mimo to wciąż dotrzymywał kroku muzyce płynącej z pianina w studiu nagraniowym. W wyćwiczonym tempie uderzał w werbel, jednocześnie muskając tylko dwa stykające się z sobą równolegle talerze na osobnym stelażu podczas wygrywania drugiej już zwrotki, której nie towarzyszyły żadne słowa. Melancholijna melodia pianina dzięki perkusji nabrała nieco więcej charakteru, jednak brakowało jeszcze dźwięków odpowiednich gitar, przez co całość wciąż nie była pełna, ale to już było dobre; miało wartość, którą oboje chcieli przekazać w tym utworze.
I być może nieco zbyt mocno uderzył w bębny tuż przed początkiem kolejnego refrenu i jeszcze mocniej w talerze, bo całe jego ciało uniosło się przy tym, a mięśnie ramion napięły znacznie przy tych ruchach, ale to nie było tam nikogo, kto zwróciłby na to uwagę, więc nie opanował się, a tylko przymknął na moment oczy i wziął głęboki, nosowy wdech, pozwalając, by muzyka ostatecznie przejęła nad nim kontrolę. Kolejne przejścia wygrywał już bardziej na wyczucie, kołysząc się na krzesełku w rytm i stale przygryzając dolną wargę, dopóki nie nadeszła zaplanowana zmiana tempa i musiał bardziej skupić się na talerzach, a zaraz potem uderzyć w kolejne bębny nieco szybciej. I sam dokładnie nie wiedział, co nim pokierowało w tamtym momencie, ale znając wszystkie nuty piosenki, po prostu otworzył usta i dał się ponieść.
-Nie rozmawiamy wystarczająco dużo.- Wyśpiewał, choć bardziej przypominało to zawodzenie, ponieważ wyciągnął pierwsze słowo tak bardzo, że mimowolnie jego ciało odchyliło się przy tym do tyłu, by wrócić do pierwotnej postawy przy trzecim, dokończyć wers już łagodniej, po czym wykonać dokładnie ten sam ruch przy kolejnej linijce tekstu.-Powinniśmy się otworzyć, zanim to zajdzie za daleko.
W drugiej połowie zdania uniósł głowę najwyżej, przez co na jego wystające na szyi żyły padło sztuczne światło lampy, a drobne kropelki potu rozbłysły w nim niczym gwiezdny pył, otwarte usta zaś zwinął, tworząc niemal idealny okrąg, a potem opadł bezwładnie ma swoim stołku, pozbawiony  energii, zupełnie wytrącony z równowagi.
Jego ramiona nagle na powrót się spięły się pewnie i w kolejnym tempie już nawet nie potrafił do końca sam określić, co z nimi robił; czy uderzał w kocioł czy półkocioł, a może w talerz o wysokim brzmieniu. Wyżył się na werblu, tylko po to, by ostateczny cios zadać talerzowi o krótkim i bardzo wysokim dźwięku i już zdążył unieść pałki do kontynuowania melodii, jednak zatrzymał się w rękoma w powietrzu, jak tylko zdał sobie sprawę z tego, że nie słyszał już pianina.
Dopiero, gdy otworzył oczy, by zobaczyć, co się dzieje, tak naprawdę zorientował się, że ponownie je zamknął, wcześniej ciemność była dla niego czymś normalnym, potrzebnym, bezpiecznym. Światło uderzyło w niego w pierwszej sekundzie, zmuszając go do zawężenia kątu widzenia do minimum, by przyzwyczaić się do niego stopniowo, niczym do palącego słońca wpadającego do pokoju po ciemnej nocy. Jednak zaraz potem rozejrzał się po studiu, wzrokiem wyszukując znanej sobie postaci, którą znalazł na stołku przed pianinem; zgarbioną i cichą, z dłonią zamarzniętą w bezruchu tuż nad klawiszami i nieco uchylonymi, bladoróżowymi ustami. Jej ciało nie unosiło się nawet pod wpływem oddechu, sprawiając wrażenie posągu, wyrzeźbionego przez wymyślnego artystę na obraz czegoś pomiędzy człowiekiem cierpiącym a zjawą włóczącą się bez celu po wszechświecie, niemogącej znaleźć swojego miejsca spoczynku wiecznego. Jej krótkie, zniszczone solą łez i siłą tarcia rzęsy nie drgnęły nawet odrobinę w pojedynczym mrugnięciu, którego po prostu nie było w czasie, kiedy chłopak przyglądał się jej postaci. Kolor opuścił jej anielską twarz, pozostawiając po sobie jedynie wyblakłe plamy podrażnionej skóry na policzkach i jasny brąz nielicznych piegów porozrzucanych bezmyślnie na małym nosie.
I wstyd było Harry’emu to przyznać, jednak potrafił odnaleźć w niej dziwny rodzaj piękna- w jej najmarniejszej powłoce widział coś, co wabiło go syrenim śpiewem, bezlitośnie łapiąc za serce i zaciskając na nim swe szpony.
Nieświadomie podniósł się ze swojego miejsca zza perkusji i ruszył w jej kierunku, tym razem nie stając za nią, nie kładąc też dłoni na jej wątłe ramiona, by okazać jej wsparcie duchowe, którego oboje tak bardzo potrzebowali. Zamiast tego ujął jej rękę w swoją i pomógł jej wstać, po czym otulił całą jej twarz dłońmi, tym samym zmuszając ją do uniesienia wzroku na wysokość jego oczu. Nie zagłębił się jednak w czekoladzie jej zranionego spojrzenia, a przysunął ją do siebie bardziej i przycisnął suche usta, kolejno do odsłoniętego przez zaczesaną do tyłu grzywkę czoła, następnie zjeżdżając do obu wilgotnych policzków, by ostatecznie zatrzymać się na dłużej na brodzie, niemalże w połowie jej dolnej wargi. Całując ją tam, zacisnął powieki w próbie zapanowania nad własnymi emocjami, które już sprytnie torowały sobie drogę poprzez łzy w jego zmęczonych oczach o barwie mchu. Bo wiedział, że musiał.
-Jak się masz, mała?- Wyszeptał naprzeciw jej ust, pozwoliwszy, by ich nosy stykały się ze sobą delikatnie.
-Dlaczego to zrobiłeś..?-Gemma odrzekła tak samo cicho, jednak siła jej głosu znacznie wzrosła, jak tylko ułożyła dłonie na piersi brata i odepchnęła go od siebie już w następnej chwili.-Dlaczego zacytowałeś słowa z komórki taty?!-Wręcz wywrzeszczała, a całym jej ciałem targnęła furia, na którą brunet zupełnie nie był przygotowany. Zmarszczył więc brwi z niemałym zdumieniu, a jego szczęka opadła nieznacznie, gdy, wraz z jego krokiem w przód, dziewczyna cofnęła się na tę samą odległość, utrzymując dystans między nimi. Jej podbródek drżał niekontrolowanie, podobnie jak i ramiona, mimo to stała wyprostowana, spojrzeniem pełnym zarzutu wiercąc dziurę w czole rodzonego brata.
-Gemma, proszę, to tylko słowa…
-To twoje słowa!- Kolejnym wybuchem odpowiedziała na bezskuteczną próbę załagodzenia sytuacji przez Harry’ego.- Sam je napisałeś i- i Boże, dlaczego to zrobiłeś?- Dodała, po czym histerycznie przeczesała palcami włosy, odgarniając je do tyłu, przez co jej szeroko otwarte oczy wydawały się jeszcze większe, niż były naprawdę.- To był szczyt hipokryzji, który zaakceptowałam, ale nie masz prawa używać tych słów, nie ty!
-Nawaliłem, wiem- Młodszy spróbował ponownie, jednak blondynka brutalnie przerwała mu wpół zdania, kręcąc na niego głową z czymś w rodzaju niedowierzania.
-Olewałeś rodziców przez pół życia, po czym napisałeś na ścianie u własnego ojca, że trzeba rozmawiać, to chore. Ja z nimi rozmawiałam o wszystkim, zawsze starałam się być blisko! Słyszysz? Zawsze!- Powtórzyła i Harry niemal czuł nóż wbity w swoje plecy, z każdym kolejnym słowem siostry rozcinający kolejny skrawek skóry, czubkiem drażniący kręgi.- A jednak oboje ich straciliśmy, to nie w porządku!
-Skończ.- Zawarczał w końcu, niezdolny do przyjęcia niczego więcej. Jej gniewnemu spojrzeniu wyszedł na spotkanie swoim własnym, przez co oboje stali naprzeciwko siebie przepełnieni złością i wyrzutami sumienia, które zżerały ich od środka w najgorszy sposób, napuszczając na siebie zranione rodzeństwo w zbyt trudnym okresie ich życia.- Mam takie samo prawo za nimi tęsknić, co ty. Nie odbierzesz mi tego, rozumiesz? I co ty w ogóle odstawiasz, co?-Zapytał i nawet nie dał jej czasu na odpowiedź, natychmiast dodając:- Nie widzisz, że teraz mamy tylko siebie?
-Nie ma już nas!-Odparła bez zastanowienia, tym jednym zdaniem ostatecznie rozrywając serce chłopaka na trzy kawałki. Patrząc na niego nie mogła zobaczyć, jak jego dusza upada i rozbija się o podłogę łatwo niczym szkło, pozostawiając go zbrukanego i pustego. Na zewnątrz pozostał taki sam, jedynie śnieżnobiała bladość otoczyła jego twarz chłodem, jednak utracił coś ważnego z chwilą wypowiedzenia tak ostrych słów przez najbliższą mu osobę. A Gemma nie poprzestała na tym; natychmiast dobiła go jeszcze bardziej, kiedy zgarbiła się nagle przed nim w przerażeniu, jej brązowe oczy pokryła już gruba powłoka łez, a te, jak na zawołanie, zaczęły spływać po jej śniadych policzkach. Patrzyła na niego z intensywnie, splecione dłonie trzymając przy swoich opuchniętych ustach, jednak Harry’ego ten widok nie wzruszył, co z trudem sam przed sobą uznał za kryzys.
-To zaszło za daleko.-Mówiąc to, wskazała palcem między nimi dwoma i pokręciła panicznie głową.- Jacy „my”, Harry, co się dzieje?- Dodała, a jej głos przybrał dziwną barwę; stał się wyższy, a jednak nieco bardziej męski, cichy i niepewny, a do tego nie opuścił ust dziewczyny, mimo to rozbrzmiewając w jego uszach dość wyraźnie.
- Harry..? Harry, hej.- Usłyszał po raz kolejny i obraz jego siostry wpierw zaciął jak na starym telewizorze, tylko po to, by zaraz potem zniknąć zupełnie, a przed oczami na powrót stanęła mu ściana z napisem, którego tak bardzo nienawidził. Szara rzeczywistość uwolniła go od jeszcze większej dawki bólu, jednak to, co miał, było wystarczające.
Gwałtownie podniósł się podłogi i ruszył w kierunku magnetofonu, który po raz kolejny odtwarzał melodię skrzywdzonych serc, z zamiarem wyłączenia go, jednak Louis odezwał się dokładnie w tym momencie, w którym jego palec zawisł już nad odpowiednim przyciskiem.
-Nie, proszę.- Napomknął błagalnie, przedzierając się cichym tonem przez muzykę, słabym skrzekiem docierając prosto do wnętrza Harry’ego.- Jest ładna, zostaw…
-Później do ciebie wrócę.-Mruknął w odpowiedzi, skinąwszy głową w zgodzie na jego prośbę, po czym wyszedł pospiesznie z pokoju socjalnego, wymuszając kaszel dla powstrzymania łez i pozbycia się nieprzyjemnej guli w gardle. Kiedy zamykał za sobą drzwi na klucz, otarł ręką nos i zamrugał kilkakrotnie, jednocześnie wypuszczając głośno powietrze, a gdy zwrócił się ku swojemu gabinetowi, w poczekalni mignęła mu jakaś postać, krocząca do niego z otwartymi ramionami, w których zamierzała go zamknąć, ale on odsunął się, nawet nie skupiwszy się właściwie na rozpoznaniu jej.
-Harry!-Wysoki szatyn odezwał się, być może pierwszy raz, odkąd pojawił się w ośrodku, być może nie; Harry nie wiedział i nie zastanawiał się nad tym za długo.- Stary, mam do ciebie sprawę.
-Streszczaj się, nie mam czasu.- Wywarczał w odpowiedzi, i nawet jeśli widział przed sobą Liama, a w jego umyśle zapaliły się czerwone alarmowe światła, zignorował je bez trudu, decydując się na jak najszybsze zakończenie rozmowy z nim i zamknięcie się w swoim gabinecie na resztę dnia.- No już.- Popędził jeszcze, na co Liam zmarszczył podejrzliwie brwi, jednak nie skomentował tego, a przeszedł do rzeczy, zaraz tłumacząc:
-Potrzebuję środków uspokajających dla psa. Czeka nas długa podróż, on bardzo się denerwuje i-
-Dobra, zamilcz.- Brunet bez pardonu wszedł mu w słowo, by pomacać wszystkie swoje kieszenie i z tylnej w spodniach wyjąc listek kapsułek i rzucić go starszemu mężczyźnie bez żadnych emocji wypisanych na twarzy.- Ile waży?
-A bo ja wiem?- Liam odpowiedział pytaniem na pytanie, podrapawszy się niezręcznie w tył głowy.- Jakieś trzydzieści kilogramów, tak sądzę…
-Dwie kapsułki na godzinę przed wyjazdem.
-Po co nosisz w kieszeni zwierzęce tabletki na uspokojenie?-Dopytał jeszcze z czystą ciekawością w głosie, a Harry westchnął na to ciężko i uniósł głowę do góry.
-Bo jestem weterynarzem? Jeszcze jakieś błyskotliwe pytania, Payne?
-Ile ci wiszę?
-Po prostu już wypieprzaj, jestem zajęty.- Mruknął zmęczonym tonem, już odwrócony plecami do swojego rozmówcy, kierując się prosto do swojego gabinetu, gdzie zamknął za sobą drzwi, a potem to wszystko nabrało już znacznie szybszego tempa. Jego wzrok płatał mu figle, pokazując mu wszystko, co działo się wokół niego, jak za pomocą szerokiego pędzla, z dziecinną frywolnością mażącego proste kreski na płótnie jego życia, ale jemu już nic nie przeszkadzało.
Chwycił za wino i ulubiony kryształ, a po chwili zastanowienia sięgnął też do kieszeni fartucha po piersiówkę i gotowym ekwipunkiem usiadł w kącie gabinetu, plecami oparłszy się o dużą wannę dla psów.
Pierwszy kieliszek był kwestią pojedynczego uniesienia ręki, paru łapczywych łyków i delikatnego wzdrygnięcia się po tym.
Drugi wzniósł za zdrowie Teddy i wierzył, że dzięki właściwej intencji to było już znacznie lepsze.
Przy trzecim zaś wino okazało się zbyt słabe, bez wyrazu. Bardziej go męczyło, aniżeli leczyło zranioną duszę. Było nijakie.  I tak właśnie dotarł do momentu, w którym otworzył zawleczkę piersiówki i zmieszał dwa alkohole, żeby to znowu stało się dobre, pomogło zapomnieć, przyprawiło o dreszcze.
W pokoju socjalnym melancholijna melodia ukołysała wszystkie zmysły Louisa po raz drugi, odkąd został sam, kiedy Harry wyciągał z trudem telefon z przedniej kieszeni ciasnych jeansów. Pierwsze jej nuty rozbrzmiały po raz trzeci, gdy on wybrał numer do przyjaciela i przyłożył komórkę do ucha, już poddając się sidłom zobojętnienia i delikatnym zawrotom głowy.
Opróżnił połowę czwartego kieliszka, w myślach licząc kolejne sygnały połączenia. I zdążył go skończyć, zanim w słuchawce odezwał się ciepły głos Zayna, tak bardzo zaufany i wspaniały dla Harry’ego.  Na dźwięk swojego imienia uśmiechnął się pod nosem, przymknąwszy oczy na chwilę, chcąc delektować się tak prostą rzeczą jak najdłużej. Ale w końcu opanował się i znalazł w sobie siłę, by samemu przemówić dla świętego spokoju starszego.
-Zayn… Zayn, czy mógłbyś coś dla mnie zrobić?- Powiedział wolniej niż zwykle, usilnie powstrzymując jąkanie i pilnując swojego języka bardziej niż zwykle.
-Haz, kiedykolwiek, naprawdę, ale nie dzisiaj…-Zayn odparł dość smutnym tonem, jakby naprawdę  żałował i dla Harry’ego to było wystarczające. W tamtym momencie wszystko było dla niego właśnie takie; wystarczające.
-Po prostu… Muszę dzisiaj pojechać na dyżur do znaj-jomego za miasto, nocka.-Wymyślił na poczekaniu, szybko uświadamiając sobie, że kłamstwo przychodziło mu znacznie łatwiej pod wpływem alkoholu.- Czy mógłbyś odebrać dzieci od Eleanor i-
-Dam je pod opiekę naszej niańce, powinna sobie poradzić.
-Dziękuję. Odbiorę je jutro, z samego rana!-Powiedział trochę zbyt głośno i trochę zbyt ochryple, przez co przygryzł boleśnie wargę, bo Zayn to wyczuł.
-Haz, dobrze się czujesz?- Mulat zapytał z wyraźną troską w głosie i w tamtym momencie młody weterynarz po prostu cieszył się, że to rozmowa telefoniczna, a nie twarzą w twarz, bo po prostu by tego nie wytrzymał.
-Tak, mam drobne zamieszanie, to wszystko. Jeszcze raz dzięki i baw się dzisiaj dobrze.- Odrzekł wymijająco, tylko na końcu wkładając w swoje słowa potrzebne ciepło, a potem rozłączył się, odetchnął głośno i podniósł się wolno z podłogi.
Na powierzchni jego oczu pojawiły się plamki większe i mniejsze, sprawiając wrażenie tańczących na jego tęczówkach w rytmie, którego on nie mógł odgadnąć, a cały pokój zawirował na moment krótki, ale wystarczający, by Harry odchylił się zbyt mocno do tyłu i wpadł do wanny pełnej letniej już wody po niedawnej kąpieli jednego z psich pacjentów.
W magnetofonie nagranie powtórzyło się po raz szósty, gdy brunet rozbił szyjkę butelki o kant wanny, odłamał nóżkę kieliszka pełnego czystej wódki i włożył go wprost do pozostałości wina.
Louis podniósł się z kanapy dokładnie w chwili, w której młodszy mężczyzna przyłożył rozcięte nierówno szkło do ust i przeciął sobie kącik ust, potęgując jeszcze ból alkoholem obmywającym ranę z każdym łykiem.
Doszedł do drzwi, jęcząc po drodze i krzywiąc na katusze, jakie zadawał swoim stopom, kiedy Harry eksperymentalnie otarł krew jednym palcem, a drugi zamoczył w winie, by przez kilka kolejnych sekund wpatrywać się zamglonym spojrzeniem w dwie ciesze i zachichotać cicho, mrucząc ciche:
-Faktycznie, mają taki sam kolor- do psa leżącego w drugim kącie gabinetu, przyglądającego mu się  spojrzeniem bogatym w uczucie, które dwudziestolatek sam sobie nazwał współczuciem, więc natychmiast odwrócił wzrok i po raz kolejny przechylił rozbitą w połowie butelkę, tylko dodając sobie cierpienia.
Pił samotnie, zanurzony w wodzie, która z każdą minutą stawała się coraz chłodniejsza, chociaż wciąż pozostawała tak samo brudna i nikomu niepotrzebna, zupełnie jak on.
Śmiał się, dopóki łzy nie wypełniły całych jego oczu.
Płakał, dopóki nie zebrała się w nim złość.
Milczał, dopóki cała sytuacja, w jakiej się znajdował, nie wydała mu się dziwna.
Śmiał się, dopóki kolejne łzy nie spłynęły po jego policzkach.
A w uszach wciąż dźwięczało mu słowa, niczym najbardziej irytująca piosenka, tak bardzo modna, że stacje radiowe puszczały ją co chwila, aż do znudzenia. Słowa znienawidzone, ale wypowiedziane już przez niego, a nawet wypisane na ścianie. Słowa świadczące o jego hipokryzji.
I przed oczami miał drobną blondynkę, zgarbioną i tak bardzo przerażoną. O spojrzeniu spłoszonej sarny, krwawiącym sercu i potrzebie uzyskania pomocy.
Tego dnia oboje chcieli uciec.
Oboje spróbowali.
I oboje skończyli w kojącym uścisku snu.
W wannie dla psów.
Na podłodze przed drzwiami.
W słodkim zapomnieniu.
<- 9.2  10 ->
19 notes · View notes
toniemilosc · 7 years ago
Text
Rano przed 11:00 byłam już dwa razy na cmentarzu. Wykorzystuję każdą okazję, żeby spojrzeć na siebie. Zamykam się w łazience i wpatruję w odbicie. To jest takie niewystarczające dla mnie i czuję się rozczarowana i zdezorientowana. Długo nie pisałam, ani tu, ani tam, ani nigdzie. Mam na myśli prawdziwe pisanie. Słowa nie liczą się ot tak.  Ale nieważne. Nie o to mi chodzi. Długo nie pisałam i poczułam, jakbym zaczęła tracić twarz. Jakby moje oblicze zacierało się, wygasało coraz bardziej. Jakbym zaczęła się robić przezroczysta dla siebie samej. Nie liczy się to, że idę ulicą i uśmiecham się, zachwycam. Nie liczy się to, że się śmieję, że spędzam czas z innymi ludźmi. Nie liczą się te wszystkie zrywy i emocje. One są prawdziwe, ja to wiem, ale teraz się dla mnie nie liczą. Chyba chodzi o to, że się o siebie po prostu martwię. Zauważyłam, że każdego dnia nieświadomie spowiadam się samej sobie, a właściwie komuś, kto jest mną, komuś kto we mnie siedzi i cały czas czuwa, komuś kto i tak jest bardzo daleko. Chciałabym wierzyć, że to ja. Że to ja jestem tą osobą tam w środku. Wewnątrz głowy słyszę teraz głosy, które podpowiadają mi skupić się na przyczynach, na skupieniu się jak do tego doszło, dlaczego. Ale ja nie chcę. Nie mogę skupiać się na przyczynach, póki nie poznam do końca skutków. Nie, chodzi o to, że chciałabym coś powiedzieć, okej? Niecałą godzinę temu wpatrywałam się w lustro. Patrzyłam na swoje włosy, na swoje przekrwione oczy, na swoje żyły, na cienie pod oczami, na swoje popękane suche usta. I wtedy zaczęłam powtarzać w głowie różne kwestie ze stałą frazą: mogłabym udawać. Uderzyło mnie to, że w swoim odbiciu wcale nie widzę żadnej, żadnej, żadnej wrażliwości. Czy jest to możliwe, żebym przestała przypominać siebie? Niemal za każdym razem wyglądam inaczej. Nie mogę tego wytrzymać. Nie mogę się do tego przyzwyczaić. Teraz siebie nie widzę. Nie, żebym odczuwała jakieś obrzydzenie, jakąś złość, kiedy się sobie przyglądam. Odczuwam wtedy niepokój. Bardzo prawdziwy niepokój. Nie potrafię zbyt długo patrzeć sobie w oczy, bo się boję. Ta twarz. Przypominając sobie to, mam wrażenie jakbym opisywała kogoś innego, kogoś, kto znajduje się akurat tam, akurat w tym lustrze i w żadnym innym. Myślę, że to w tym momencie ważne. Ostatnio zbyt mocno odczuwam impulsy w moim mózgu, kiedy słyszę te dźwięki. Są one zbyt silne, nie mogę ich powstrzymać. Przez to mój spokój całkowicie ulega destrukcji. Całkowicie, zupełnie. Łzy, krzyk, płacz. Naprawdę mam wrażenie, nie, ja to wiem, że nikt, kompletnie nikt z moich najbliższych tego nie rozumie. Próbowałam jakoś delikatnie im to wytłumaczyć. Chciałabym móc liczyć na jakąś pomoc. Przecież mogliby oszczędzić mi tych chorych nerwów, to mi rozdziera duszę, te dźwięki i ta ich ignorancja. Ale nic, pozostaje mi tylko izolacja. Boję się, że kiedyś naprawdę zrobię krzywdę komuś albo sobie. To jedyna rzecz, która jest we mnie całkowicie obca. Ta złość. Ja nigdy nie byłam zła. Chciałbym pójść spać, ale i tak tego nie prześpię. Przynajmniej mam gdzie spać, prawda? Zrobię sobie prowizoryczną poduszkę ze swetrów i jakoś się obejdzie. Na koniec wspomnę sobie chociaż o jednej miłej rzeczy. Znalazłam karton ze starymi zdjęciami. Byli na nich ludzie, którzy patrzyli wprost w obiektyw i wyglądali jakby nie bali się niczego. Pozbierałam kilka tych najciekawszych i zdecydowanie mogę stwierdzić, że zdjęcia z pogrzebów są o wiele ciekawsze i prawdziwe niż te ze ślubów, mdłe, brzydkie, sztuczne.
Czuję się poćwiartowana. 
Dobranoc. (3:17 bardzo lubię tą godzinę)
0 notes