#co przeżyte to moje
Explore tagged Tumblr posts
bubaboos · 7 months ago
Text
oh btw
11 notes · View notes
losstssoul · 2 days ago
Text
- Źle mi ze sobą babciu… od kilku dni czuję się coraz gorzej…
- Rozumiem Cię , Moje Dziecko
- Nie mogę ze soba wytrzymać…
- To musi być trudne dla człowieka , którego tu doświadczasz…
- Bardzo… już tyle zrobiłam… naprawdę nie wiem , co jeszcze mogłabym zrobić…
- Po prostu usiądź i pobądź z tym , jak się czujesz… pozwól swojemu ciału to przeżyć…
- Nie wiem , czy dobrze to zrobię…
- Tego nie można zrobić źle kochanie…
Czy potrzebujesz , żebym posiedziała teraz razem z Tobą… ?
- Bardzo , Babciu…
- Jestem… jestem przy Tobie…
- Boję się , że jak się w tym zatrzymam i pozwolę sobie to czuć , to będzie trwało jeszcze dłużej… a ja sobie z tym nie poradzę…
- Rozumiem Cię… Jestem przy Tobie… Czy to uczucie staje się silniejsze ?
- Nie… jakoś tak się dzieje , że jakby trochę osłabiało się…
- Taaak , Kochanie… Bo to , co tam jest pragnie być tylko przeżyte… pragnie wiedzieć , że może przyjść , że może być , że jest właściwe takie , jakie jest…
Zostańmy z tym… choć odrobinę dłużej niż zwykle…
Jestem przy Tobie…
- Babciu… jeszcze tego wszystkiego nie rozumiem , ale zaczynam czuć ulgę…
- Wspaniale , Kochanie… bo zostałaś przy Sobie…
- Dziękuję Ci , Babciu… że byłaś przy mnie…
- I Ty sobie podziękuj , Kochanie… że byłaś przy Sobie , że zostałaś.
0 notes
flosniger · 3 months ago
Text
desiderio
Tęsknota.
Ból może być różny od fizycznego do psychicznego. Moim zdaniem ból psychiczny jest o wiele silniejszy niż ten fizyczny.
Najgorzej przejść żałobę. Nieważne czy ta osoba naprawdę opuściła świat, tak samo boli żałoba po odejściu (z naszego życia) ukochanej osoby czy przyjaciela.
Ciężko jest kochać z borderline, ciężko jest zakochać się w osobie z takim zaburzeniem. Wiadomo jak ludzie nas postrzegają.
Gdy miałam zaledwie piętnaście lat poznałam pierwsze zauroczenie, które przemieniło się w zakochanie.
Był to chłopak. Strasznie nie wierzył w siebie, nie widział pozytywnych cech, jego celem było dokopać sobie jak najmocniej i robił to praktycznie codziennie.
Pokochałam go za poczucie humoru, opiekuńczość i to jak podchodził z sercem do ważnych dla niego osób. Ukrywał swoją wrażliwość pod przykrywką "mam wyjebane, nic mnie nie obchodzi".
Jego największym celem na tamten czas było znaleźć miłość. Był strasznie romantyczny i widziałam, że bardzo brakuje mu uwagi, okazania uczucia i po prostu kochania, bycia przy nim.
Dogadalam się z nim bo doskonale go rozumiałam. Szukałam tego samego, potrzebowałam tego samego.
Pamiętam do dziś jak chodziliśmy razem na nocne spacery, wtedy dużo się o nim dowiedziałam, nie miał łatwego życia (a kto miał?). Gdy dopadła go depresja - nie mógł nic zrobić poza terapią. Namawiałam go, ale czuł się nierozumiany. Nie dało się zmienić jego zdania. Leków nie mógł brać przez liczne wady narządów. W tamtym momencie chciałam po prostu przy nim być, nie oceniać go i rozśmieszać by chociaż na chwilę zobaczyć jego uśmiech.
Do dzisiaj żałuję, że nigdy nie powiedziałam mu o tym, co czuję. Przy nim zapominałam o wszystkim. Nikt wcześniej nie pisał mi rzeczy typu; tęsknię za tobą, kiedy przyjdziesz? Jesteś ważna, pamiętaj o tym.
Nikt nie otoczył mnie wcześniej opieką z zabarwieniem romantycznym. Nie musieliśmy rozmawiać gdy się źle czuł. Po prostu leżeliśmy wtuleni słuchając muzyki. Czułam się bezpiecznie. Pamiętam drogie perfumy, które wylewał na siebie litrami. Zapach utrwalił się w mojej pamięci. To wspomnienie wywołuje najsilniejszy ból.
Spojrzał wtedy na moją klatkę piersiową i zaytał o bliznę. Operacja serca o której nie rozmawiam. Wtedy powiedziałam mu o tym, że mam nierówną klatkę piersiową przez ponowne złączenie mostka. Moje piersi są lekko nierówne. Opowiedziałam mu o tym, a on położył rękę na bliźnie, żeby zobaczyć o czym mówię. Wtedy to był mój kompleks.
Usłyszałam od niego, że to nie zmienia tego, jaka jestem, że on na to nigdy nie zwrócił uwagi i nadal jestem piękna.
Nie widział moich wad, gdy ja dostrzegałam wszystkie. Nie przeszkadzało mu to. Mój krzywy zgryz, brak idealnej sylwetki, nieidealna cera. Cenił mnie za humor, troskę. Za to, że byłam.
W tamtym czasie regularnie wyrządzałam szkodę mojemu organizmowi przez głodówki. Codziennie mnie pytał, czy coś zjadłam. Wtedy się denerwowałam, teraz tęsknię. Dużo nas różniło - jednak uważam na ten moment, że te różnice nas połączyły. Może tak miało być?
Pamiętał o mnie najmniejsze szczegóły, jak to, że nie lubię rodzynek w serniku, mam krzywy mostek po operacji serca i wiele więcej.
Myślę, że jego opiekuńczość sprawiła, że strasznie się przywiązałam. Wiedziałam, że nie zbiore się w sobie żeby mu o tym powiedzieć. Bałam się, że rozwalę to co mamy. Teraz żałuję i nie umiem ruszyć do przodu. "Gdybam" co by było..
Te wszystkie chwile razem przeżyte przez te 1,5 roku pamiętam ze szczegółami. Wracam. Tęsknię.
Już wtedy chciałam to wszystko od niego zabrać i przenieść na siebie. Jego wrażliwość przebijała się pod osłonką oschłego satanisty. On taki nie był, nigdy. Pogrążony w depresji wpadł w złe towarzystwo - ja się odsunęłam. Nie znosiłam ludzi z którymi zaczął się zadawać.
Po kilku miesiącach odczułam jego brak. Umówiłam się na spacer w lesie, ale po tej rozmowie wiedziałam, że jest stracony. Zmienił się, pogrążył się w mocniejszym żalu do świata i napędzał autoagresywne zachowania. Bałam się o niego, ale nic nie zrobiłam. Dlaczego?
Gdy wróciłam do domu po tym spotkaniu, płakałam do różnych piosenek. Nigdy już nie chciałam nikogo pokochać i tak zostało. Nie wiem jak znaleźć odpowiednią osobę, jak się otworzyć - nie rozmawiam z nikim o tym odczuciu. Krępuje się, a psycholodzy są beznadziejni. Przerobiłam już z nimi wszystkie możliwe "wyjścia z sytuacji", ale ich metody były dla mnie puste. Zdarzało mi się poprawiać ich porady.
W momencie gdy dowiedziałam się o jego samobójstwie - nie potrafiłam złapać oddechu, jakby zabrało mi dech w piersiach a po chwili zalałam się łzami. Stwierdziłam, że to stare uczucie. Przecież minęło tyle lat...
Myliłam się. Na pogrzebie nie potrafiłam się uspokoić od momentu gdy zobaczyłam trumnę z jego zdjęciem. On tak bardzo nie chciał żeby do tego doszło, ale znam go i wiem jakie podejście miał do rodziny, psychoterapeutów. Już pięć lat wcześniej było z nim ciężko, nie wiem co się działo później, nie chce sobie nawet tego wyobrażać.
W momencie gdy jego mama czytała list pożegnalny, moje zakorzenione wspomnienia wypłynęły na powierzchnię. Cierpię do dzisiaj i nie potrafię iść do przodu. Próbowałam.
Jednak tęsknota jest silniejsza.
Wiem, że już nie cierpi i nie zmienię rzeczywistości, ale to była pierwsza miłość.
A strach, że to zepsuje i odejdzie z mojego życia pokonał silne uczucia. Mogłam zaryzykować. Teraz straciłam go na zawsze.
Może kiedyś znajdę osobę, która będzie mnie tak traktować, ale gdzieś z tyłu mojej głowy zawsze będzie X.
I know that it's wrong, that I can't move on but there's something about you
/7.04.24
0 notes
mateusz-joker · 4 years ago
Note
Chciałbyś coś zmienić w swoim życiu?
Nie, bo można zmienić zawsze na gorsze. Po za tym to co przeżyte to moje i każda lekcja życia była ważna
3 notes · View notes
violetcreator · 4 years ago
Photo
Tumblr media
Dzień dobry!
Nie wiem od czego zacząć. Wyjechałam na urlop by odnaleźć siebie, poukładać sobie niektóre sprawy w głowie i muszę przyznać, że rzeczywiście tak się stało. Teraz jesteśmy dwie- mała Wiola z papieroskiem na spacerze ze mną we własnej osobie.  Wiedziałam, że została tam na Mazurach. Wiedziałam, że zostawiłam tam część siebie, ale proszę – trzymajmy się razem. Nigdy więcej rozłąki na kilka lat! Brakowało mi Ciebie! Cały urlop był dla mnie niezwykłą podróżą w czasie, relaksem w najczystszej postaci  i w wymarzonym towarzystwie. Aleksandro, dziękuję! Mamy naprawdę piękne wspomnienia, mamy plany na kolejne ‘urlopy’.
Powrót do rzeczywistości  z  naszej życiowej wyprawy nie był zbyt bolesny. Całe szczęście. Niejednokrotnie wracałam z wyjazdów i nie potrafiłam się odnaleźć we własnym otoczeniu. To co sobie postanowiłam- by poświęcać sobie czas na odrobinę relaksu każdego dnia: medytacja, spacer, cisza i książka.. to moje dobre postanowienie. Nie czuję wtedy, że marnuję swój czas, przeciwnie. Wiem, że tego potrzebuję.
Tak wiele zmienia się w moim życiu. Potrzebuję takiej chwili dla siebie. Mam wrażenie, że wiele dobrych decyzji na przestrzeni ostatniego miesiąca było podjętych na zimno. Medytacja i cisza. Tak. Spędzenie kilku dni tylko ze sobą. Tak. Spędzenie kilku dni z najważniejszą osobą w moim życiu- z Wiolą. Tak!
Zabieram się do kolejnej sesji, zbieram potrzebne mi rzeczy, w głowie wymyślam kadry. Proszę, niech pogoda i natura mi na to pozwoli.  Proszę, niech jesień mnie zbyt mocno nie zaskakuje. Wiecie. Generalnie to ją kocham. Lecz zawsze obawiam się jej pierwszych oznak, obawiam się tego jak na nie zareaguję.  Jesień  mnie zasmuca, ponieważ wszystko ‘’umiera” a jednocześnie potrafię się nią cieszyć i dostrzegać jej dary. Kolory, plony, klimat. Co roku zbieram bukiety kolorowych liści. Pod tym względem jestem jak dziecko, ale nie wstydzę się tego. Kocham naturę.
Rozmyślam sobie ostatnio i staję obiektywnie względem moich decyzji, względem sytuacji jakie mnie spotykają. Kocham przeżyte chwile. Kocham odgłosy lasu które zostały w mojej głowie z jednej z medytacji. Kocham żar słońca dotykający moją skórę. Kocham moje niesforne, rozwiane włosy przy otwartej szybie. Kocham chłód wody w której się zatracałam w gorszy dzień, by odnaleźć swój uśmiech. Kocham filmowy kadr ściany lasu nad jeziorem, jaki mam w głowie. Kocham zapach powietrza w ogrodzie. Kocham te wszystkie chwile, i pomimo tego, że zatracałam się w nich w najlepsze, to teraz we wspomnieniach wciąż mam niedosyt. Widzę w tych sytuacjach piękno i je kocham. Lecz małymi krokami zmierzam do tego, by w pełni pokochać samą siebie. Czytam teraz książkę „ Atomowe Nawyki” i zmiana swoich nawyków właśnie małymi krokami przekonuje mnie w zupełności. Nie trzeba mi tego tłumaczyć. Zakochałam się w tej książce. Mam wrażenie, że już od dawna jej cząstka we mnie tkwiła.
Coś się kończy, coś zaczyna. Już za kilka miesięcy nastąpi cała masa zmian w moim życiu, podejrzewam że bez wylądowania do góry nogami się nie obejdzie.  Lecz to bardzo dobrze! „Jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana” – Heraklit.
Wiem o tym i szeroko się na to uśmiecham .
Do zobaczenia !
2 notes · View notes