#cierń psychopatyczny
Explore tagged Tumblr posts
pato-love · 1 month ago
Text
Tumblr media
1 note · View note
hxndlv · 6 years ago
Quote
Wyobraź sobie, że jesteś zawieszony w przestrzeni, bez punktu zaczepienia. Właściwie nawet bez tradycyjnie sformułowanego pojęcia przestrzeni... Uczucie jakbyś spadał w każdym kierunku na raz, coraz szybciej i szybciej, w momencie gdy Twoja droga, ten spadek swobodny się kończy, gdy już masz uderzyć o dno otaczające Cię z każdej strony, budzisz się na płaskiej powierzchni, leżysz spokojnie na obrazie tak płaskim jak to tylko możliwe, swoją głębią przypominającym otchłań bez dna. Nadanie każdego kolejnego wymiaru to kolejne pole do działania, czy kolejne ograniczenie? Tak po prostu jest łatwiej być miłym dla ludzi... Klan kotków z brudnymi noskami w Pochwie Świata, gdzie Bijący Dzwon Południa zmaga się z apetytem pustki. Ukrywać się, bo lubię coś czym gardzisz? Lord Varial z mokrą głową. Podlewam twarz. Jak mam do Ciebie podejść, gdy Ty parzysz i łaskoczesz jednocześnie? Dziś jestem taki przesterowany... W sumie przyzwyczaiłem się do manii, operacyjnie wyjmuję sobie drzazgi z oczu. Chyba już gdzieś o tym pisałem... W białym Ci do twarzy. Prawda jest taka, że czasem nienawidzę. Emocje tak często tłumione, skrywane, przykryte melancholią. Uczę się. Uczę Cię. Wspierasz mnie, czasem nawet ratujesz. Przed czym? I znów żyletka w ruch, dzielący, biały puch. Nostalgia do tego, przed czym uciekam. Z czym tak zwlekam? Z rozliczeniem z emocjami. Z unifikacją sumienia. Ze strachem, bo ja się boję. Kiedy ja się ocknąłem? Gdzie? Co zrobić, by odzyskać wenę? Ile, czy kogo musiałbym poświęcić ku świętości? Ile znieść, ile zaakceptować... Czy samo myślenie na ten temat ośmiesza mnie w oczach prosiaków w aureolach, które przecież grzeszą zupełnie tak jak ja... Co jeśli to depresja była stabilizatorem utrzymującym mnie w granicach realności? Moje stopy na tej ziemi? Uzależniony od czerni, z serotoniną wirującą coraz szybciej. Znów osądzany, znów wmuszane poczucie winy, a ja jak niemowlak z poplutym śliniaczkiem, wybrzydzający mroczną kartę grzechu. Psychopatyczny cierń. Cała Korona Cierniowa wmawiająca, że to nie sen gdy reszta współbłaznów stara się ratować onirycznym przyćmieniem. W końcu zaśniesz, mówią. Właśnie wtedy się obudzisz, ale czy ja chcę się obudzić? Skoro jest mi tutaj tak źle, a różowe stopy owinięte drutem kolczastym na zglitchowanej drodze w poszukiwaniu alchemicznego złota. Piekło, czy Raj? A może Raj, czy Piekło? Początek, czy Koniec? Co jeśli to Droga jest celem, a początek końcem w wielkiej pustce, pożerającej, kreującej próżni, bez dna ale i punktu odniesienia. Jakiejkolwiek inercji. Skoro to wywołuje we mnie taki stres, to po co tam patrzę... Po co to piszę? Przecież w ten sposób wyładowuję emocje, niweluje stres, ale łagodzić stres strachem, który przecież go wywołuje? To mętlik, czy obłęd... Czy to nadal ważne jak będę to nazywał? On przychodzi, ale czy zechce odejść? Skoro z każdym krokiem nihilizm narasta, a z każdym krokiem coraz bardziej go ignoruje, to czemu jestem na siebie za to zły? Czego do tej pory sobie nie wybaczam? Ponoć moje superego jest zbyt karzące... Wychodzi na to, że im bardziej powraca moja chęć do życia, tym bardziej czuję się psychicznie maltretowany, przez lustro? Jestem wręcz porażony, ale słowa spływają. W końcu płyną, może ja w końcu płynę. Odblokowany czop, pęd zmian. Zen. Bądź drogą. Dystans do bagażu doświadczeń i ciężka nauka samoakceptacji. Ponoć najtrudniej wybaczyć sobie. Czy piekło wychowuje? Czy ból wychowuje, sprawia że dojrzewamy? Czy dusze podobne do mojej pozostają męczennikami z wyboru, czy z łaski tonąc w płomieniach trawiących potencjalnych świętych, tych Wybranych. Ha'ku. IV. HN. (ae) Co nadal utrzymuje Cię w ryzach codzienności, sprawia że wciąż wierzysz w prawdziwość tego świata? Matrix. Solipsism. Wciąż miejsce na Boga. Tyle absurdów, w których podtapiano moje zwątpienie. Tyle bzdetów, którymi karmiono me łaknienie. Znów podniesiony i Ty rozpalająca kolejne gwiazdy. Apokaliptyczny obłęd i ja odnajdujący się na stronicach paranoi. Mówisz, że przypominam Valo... Kogo Mi to przypomina? Gdy ulegniesz stagnacji każdy ruch boli. Czysta karta i wirujące pola świadomości. Smutne oczęta i kąciki ust w kierunku niebios. Czy sam siebie krzywdzę..?
Kamil Kontowicz - Nietrywialne
2 notes · View notes