#chcęumrzeć
Explore tagged Tumblr posts
Text
Wszystko mnie rozrywa od środka, siędzę na schodach i łzy mi same lecą. W uszach gra muzyka i po głowie chodzi ta myśl: czy mogę już umrzeć? Błagam! Serce mi strasznie szybko bije. Mam dość. Nawet nie wiem czy ci to wyśle. Poprostu muszę to wyrzucić z siebie. Tu nikt nie ogarnia że coś jest nie tak. Bo przecież się uśmiecham a to że mam w oczach łzy? Przecież nikt tego nie zauważy. Wewnętrznie krwawie i czuje jak powoli albo i szybko. Tak chyba biegnę w stronę krawędzi. Krawędzi pomiędzy życiem a śmiercią. Chyba mam już dość. Zresztą nie wiem... Może tak właśnie wygląda koniec? Nie to nie jest list samobójczy. Spokojnie. Nie umieram fizycznie. Tylko psychicznie. To przecież tylko psychika... nie przejmuj się. Przepraszam że się martwisz. Chyba że jednak nie? Nie wiem. Nie chce znać odpowiedzi. Jest mi to obojętne. Poprostu potrzebuje to komuś napisać. A może tylko sobie? Patrze w gwiazdy i chce już móc się uwolnić, móc polecieć i już nigdy nie dotknąć ziemi. Błagam nie mów nic nikomu. To moja tajemnica... Czuje się jak w jakiejś pieprzonej książce. To wszystko jest takie nierealne. Nie, nie brałam nic. To tylko mój zjebany mózg. Pisze to chyba dość długo bo już jakieś 20 minut. Nie dlatego że jest takie długie. Poprostu staram się dobrać treść do tego co się dzieje we mnie. Jestem zmęczona nie mam siły jeść. Nie ma siły wstać. Chyba zostanę ma tych schodach do rana. Tu jest tak cicho... nie muszę przed nikim udawać. Radość jest męcząca. Nie chcę wracać do pokoju. Tu jetem odosobniona od tego wszystkiego.
-napisałam to do mojej przyjaciólki i postanowiłam że się z wami podziele
21 notes
·
View notes
Text
Wszystko mnie denerwuję! Mam dość ! Nic mi nie wychodzi ! Nawet śmierć mi nie wyjdzie?! Ile bym dała żeby zdechnąć i nie marnować tlenu !
58 notes
·
View notes
Text
Cześć szukam osoby coś w rodzaju opiekuna żeby dał mi popalić jak coś zjem wczoraj miałam napad zadadzą mi się to zdecydowanie za często mimo bólu brzucha po zjedzeniu czegokolwiek
Mam dość ...
Jeżeli jest ktoś chętny to pisać na priv
To dla mojej choroby 🙂
#gruba #świnia #anorexia #chcebyćidealna #chceschudnąć #mamdość #chcęumrzeć #depresja #muszębyćchuda #grubas
1 note
·
View note
Text
#mojaterapia cz.3 - Ta prawdziwa miłość, jedyna szansa ... Nieudana - w skrócie cała historia.
Cóż... Więc może i ja teraz wypowiem się na temat swojego problemu.Mam 18 lat - jestem zniszczony psychicznie od dnia 10.X.2015. Powodem dobicia, że tak się określę była moja była kobieta. I od razu uprzedzę fakty - czytając dalej dowiesz się o wszystkim i zobaczysz czemu to nie był zwykły związek.Wracając do tematu.. Mijało prawie 10 miesięcy odkąd w końcu zacząłem wierzyć, że uciekając od ulicznej patologii, rodzinnych długów, rodziców wiecznie zapracowany, nie znajdujących na mnie większej uwagi, oraz bardzo ciężkiego okresu dorastania (podstawówka i gimnazjum) znalazłem osobę, która była praktycznie w takim samym stopniu dobita, smutna jak ja. Poznała mnie przypadkiem, fakt faktem zaprosiła na facebooku i było to coś w miare normalnego. Nie chciałem wtedy związków itd. Ale.. Cóż, po dwóch dniach już wiedziałem, że musi być moja. Kilku czasem nawet nasto godzinne rozmowy przez telefon, zwierzanie się sobie z całego życia, oraz ich cennych negatywnych akcji, przygód.. Coraz bardziej wprowadzało mnie do myśli, że będzie to ta jedyna. Jednak, ja miałem zawsze pecha, i zawsze kończyło się to w mniej niż miesiąc.. Często wielkim bólem, oraz kacem moralnym. Więc powiedziałem - wytrwamy miesiąc, to ja w to uwierzę. Wytrwaliśmy.. ja byłem wniebowzięty i zacząłem wręcz - tak jak zawsze zresztą - wkręcać się coraz bardziej. Miała przejebane, jej ojciec był jej katem. Dochodziło do scen drastycznych - bił ją. (Kto nie wierzy, ale akurat nie raz nie udało jej się rozłączyć.. Było słychać). Jej mama, uciekała od ręki ojca, bała się. Obydwoje, w większym stopniu ojciec miał problemy z alkoholem, i samozachowaniem. W pewnym momencie pomyślelismy o pierwszym spotkaniu.. Było to ciężkie, do niej nie przyjadę bo rodzice, a bardzo chciała, więc cóż.. Jej siostra mieszkała nieopodal warszawy, w kobyłce. Pomyśleliśmy, że uda się jakoś zorganizować spotkanie poprzez nią.. Dogadałem się, i udało się. W maju ... 21. Dzień po naszej kolejnej miesięcznicy wybrałem się do warszawy spod Krakowa w pewnym sensie uciekając z pracy, oraz domu, wyrywając się uciekłem do niej - do osoby, która dawała mi jedyny znak, że warto jest walczyć i żyć, choć to ja ją cały czas do tego motywowałem. Udało się. Spotkaliśmy się. Było... Było cudownie. Kiedy ją spotkałem... Puściłem wszystkie torby, i rzuciłem się na nią - była wręcz idealna taka jaką widziałem, taką jaką słyszałem. Ubrana na czarno, wybijająca te jebane współczesne stereotypy, z uśmiechem na twarzy - jedynym szczerym uśmiechem jakim widziałem na jej twarzy.. To był właśnie ten jeden razy, jedyny. Gdy ją przytuliłem, pocałowałem i wyznałem miłość prosto w oczy. Heh, i zaczęło się - spacer. Dużo nerwów, stresów, oraz wszystkiego co sprzyja nerwom. ja opanowany, dumny silny. przez prawie 6 miesięcy razem rozmawiając tysiące godzin przez telefon byłem przekonany co do niej. Bywałem już w innych związkach nawet mając 14 lat poważnych (i tutaj przejawia się moja jedna z "chorób" - przerost emocjonalny) związków czułem, że serio z nią wychodzi, układa się, jesteśmy szczęśliwi. Nie ukrywam, momenty zboczone były, ale nie muszę ich tutaj publicznie opowiadać. Cóż, pomijając fakty jak to fajnie było, miło, i sympatycznie bo każdy już z czytających chyba wie chwilę później ona wraz z mamą dostały "ofertę" zamieszkania kobyłce, niedaleko warszawy... Czyż to nie piękne? Niedaleko stolicy, o wiele większe perspektywy. O wiele większe ambicje związane z przyszłością młodej dziewczyny, żyj��cej w ciągłej patologii. Fakt, jej siostra też święta nie była. Najeżdżali często po dziewczynie, ona obrywała.. Jednak często stawałem za nią, broniłem i wspierałem - Jak to robi kochający facet. I to nie były puste słowa rodem "będzie dobrze". Siermiężne, konsekwentne długie pisanie, długie rozmowy mówiące, i pouczające że każdy jest w stresie, i musimy dać radę.. Wkładałem w to więcej serca niż we własną rodzinę - Cóż.. ja zaczynałem dostrzegać w dziewczynie pewne zmiany .. Nie było już wtedy wszystko najlepiej - zbliżały się egzaminy gimnazjalne, potrzebowała dużo czasu by się uczyć nie miałem jej tego za złe, dawałem jej mnóstwo czasu, lecz nie o to tutaj chodzi... Zauważyłem dziwne jej zachowanie. Nie raz gdy wracałem z praktyk do domu (raz była taka skrajna sytuacja) dzwonię do niej, bo wcześniej jadąc do domu pisała "na wyjebaniu". Chyba kazdy wie jak się tak piszę ;). Chciałem z nią porozmawiać, zaczęła rodzić wojnę, kiedy ją uspokajałem zaczęła mnie przedrzeźniać, śmiać się prosto do słuchawki, mówić że jestem beznadziejny itd... Wydarłem się jej prosto z mostu że ją nienawidzę. Nie umiałem inaczej sprawić, by ona w końcu zrozumiała co robi.. Rozłączyłem się. Później zadzwoniła mówiąc, że to przez stres, że nie przeprasza, że nie chciała i że Kocha itd.. ja oczywiście - jak zawsze - uwierzyłem i wybaczyłem. Ale ja w tym widziałem drugie dno.. Od pewnego momentu mama jej ukrywała, że ma "romans" z sąsiadem, który podkochuje się w niej od dawna, lecz on sam jest w małżeństwie, oraz ma dwójkę synów. Dziwna sytuacja, co? Heh, tak to już jest.. Cóż, dla mamy to była po prostu ucieczka od patologii, alkoholu, kłótni, nerwów, problemów. Dziewczyna sama na tym cierpiała - cięła się często, jej ... W pewnym sensie nadwaga też jej w tym nie pomagała, a dawała powód ojcu by ją szykanować. Dlaczego? Ponieważ "to przez nią" kiedy się urodziła musieli się przeprowadzić do Ostrowa, niedaleko Lublina, i żyć tak jak żyli.... Ciężka sprawa. Dziewczyna używała siostry jako swojej mamy, bo jej rodziców nie było w ogóle w domu - praca. Wracając, mnie miała tylko jako jedyne, szczere, i bardzo gruntowne wsparcie w okresie prawie całego związku. Szczerze mówiąc, i wcale nie przesadzę.. Gdyby mnie nie było przy niej, przy jej stanie emocjonalnym, problemami z fałszywymi przyjaciółkami w gimnazjum itd itp. Wątpię, by teraz była zrównoważona psychicznie, i wstąpiła do tego liceum, do którego obecnie uczęszcza. ja z każdym dniem zbliżającym się wyprowadzki wyczuwałem dużą obawę.. Nie raz informowałem jej, że miałem dziwaczne sny, oraz że bardzo się boje jej zmiany, ponieważ jak bardzo dobrze wiemy... To, co obecnie dzieje się na świecie zmienia warszawę i inne wielkie miasta przeprowadzając się z małej wsi liczącej ledwo 100 osób raj na ziemiii. Dużo ludzi, nowy start, lepszy start, nowobogaccy, itd. Ale z tym też rodzi się... duże chamstwo, i znieczulica. Jeżeli czyta to rodowity warszawiak, wybacz ale musisz przyznać się z tezą, że w warszawie naprawdę jest ogromna znieczulica, chamstwo. A to potęguje fakt, że ludzie się zmieniają tam na gorsze. Możemy jedynie za to podziekować kurwom z wiejskiej. Wracając - puśćmy czas trochę dalej - przeprowadziła się, wakacje. Już przed miała coraz mniej dla mnie czasu, jednak kiedy już wprowadziła się do swojego mieszkania po prostu... Zaczęło tego czasu już brakować. Pomimo, że wakacje często mówiła że jest zajęta, pomaga siostrze itd. Jednak ja czułem, że zwyczajnie bądźmy szczerze - Byłem trampoliną na słabe chwile, i powoli już czuła, że nie potrzebuje wielkiej troski, nie potrzebuje chłopaka, ponieważ jako jej mężczyzna robiłem wszystko - Byłem jednocześnie nim, przyjacielem, czasem ojcem. Sama przyznała, że często czuje, jakby gadała z wieloma innymi osobami. Przed przyjazdem do niej na wakacje, pojechałem do Władysławowa wraz z siostrą, oraz szwagrem.. Na "własne wakacje" by odpocząć od tego wszystkiego, a było wtedy tego sporo. Pod koniec, bodajże 3-4 dni przed odjazdem dzwoni do mnie.. Zapłakana. Że ma już mnie dość, ma już dość tego wszystkiego, że ona nie wytrzyma, że to już będzie koniec. Nie mogłem uwierzyć w słowa jakie do mnie wtedy wypowiadała. Czułem się jakby wtedy wzięła mechaniczną piłę, i wpierdalała mi z szybkością światła ją w serce co milisekundę. Wtedy już zaczynałem wiedzieć ... Że staje się w jej życiu zbędny. Jednak zabijałem tę mysl wspólnymi wakacjami. Nagle zaczęła przeszkadzać jej odlełość, na którą sama mnie namawiała, mówiła, że wie ile miałem związków, na odległość, i że serio ona będzie walczyć. Heh, prawda była wtedy taka, że po prostu za bardzo zacząłem się starać. Więc ona wolała chłonąć to jak gąbka wodę, by czuc się coraz lepiej a ja .. Coraz gorzej. Wspólne wakacje - zdawałoby się, że powinny rozwiać wątpliwości. Było 8 miesięcy, Lipiec. Przyjechałem do niej na tydzień. na początku była wniebowzięta. Poznałem mamusię, siostrę, i jej kochaną trójkę dzieci.. Zakochałem się w tej rodzinie. Poczułem się jej częścią. Wtedy, gdy dochodziło do rodzinnych spięć ... Aaa, zapomniałem dopisać - jej mama z tym sąsiadem razem zamieszkali z Dominiką tam w kobyłce w mieszkaniu. - kiedy wszyscy najezdżali na dziewczynę, a jają broniłem. Po prostu pokochałem ich wszystkich. W najmłodszej córeczce siostry - Lence po prostu oddałem serce. była cudowna, traktowałem ją jak własną córeczkę.. Nawet raz powiedziałem "Chodź Lenusia do Tatusia" heheh... Zawsze poczuwałem się by być ojcem, jednak jestem za młody na to. Przyszedł pewien dzień. Cóż, nie wiem czy powinienem to pisać, ale chcę wyrzucić to wszsytko z siebie więc powiem - kradły. I w pewien dzień dziewczyna mi mówi, że idą na zakupy, ja mówiłem by kupywały za pieniądze, bo mam złe przeczucia, ona zarzekała się, że jest wszystko okej, że mam jej zaufać. "Puściłem" je we dwie, bo jej siostra zaczęła narzekać, że na krok nie ustępuję dziewczynie (No tak, bo przyjechałem do niej specjalnie po to, by ona siedziała sama...). No i stało się, siedzimy z mamą i jej mężczyzną, a ja dostaje sms od dziewczyny, że będą później.. Bez możłiwości kontaktu itd. Heh, wyczułem sprawę - Złapały je. My z mamą w lament i płacz.. Zamartwieni, stęsknieni, baliśmy się czy nic się im nie stało - Na szczęście chłopak siostry miał wtyki w ochronie i w miarę załatwił to szybko i bezboleśnie. Wróciły do domu, a tu .... DZIEWCZYNA W ŚMIECH. Śmiała się z tego, że odebrały tort na urodziny mamy mężczyzny, i z całej sytuacji, itd itp.. Wkurwiłem się. Ona widziała, i wiedziala o co chodzi. I wted doszło do pierwszego poważniejszego spięcia w nasze wakacje. Nie wspominam oczywiście faktów "fochów" z jej strony, bo to normalne było, była zazdrosna, nie miała o co bo urywałem kontakty z każdą kobietą, ona jedyna była osobą z płci pięknej do której się odzywałem. Wtedy aż się rozpłakałem, zdarzało mi się o wiele częściej przez nią od czasu "tej kłótni" płakać.. Ona coraz więcej miała wyjebane. I wtedy już poczułem, że będzie źle. Że bedzie okropnie, że to kwestia czasu .. Znów zabijałem te myśli. Minął przedłużony tydzień moich ... Seriow spaniałych wakacji. Tyle, ile ja się przez ten czas zżyłem z tymi ludźmi to głowa mała. Czas by ona do mnie przyjechała. Oczywiście pełna klasa - rodzinny obiad, rozmowa na spokojnie jaka szkoła, przyszłość, jak to widzimy .. jednak... Ona już nie miała tego błysku w oku co zawsze. Była znudzona. Było jej źle, czuła się.. Po prostu nudna. ja wtedy tego tak nie widziałem, ale jak sobie przypominam pewne jej zachowania zauważyłem, że po prostu była znudzona tym wszystkim, chuj. Zabrałem ją na wycieczkę po Krakowskim Rynku, Wawelu itd. Jednak jej siostra spierdoliła nam to mówiąc, że dziewczyna ma być wcześniej... Po bardzo długich sporach, kłotniach i łzach dało radę, że pojedzie później w weekend. I tak ostatni dzień - 16 dzień wspólnych wakacji. Oceniam je po prostu bezskalnie - To były bez wątpienia moje najlepsze wakacje pod względem emocji. Co to się działo we Władku.. Oraz u niej. Coś pięknego. Nadchodzi pierwszy dzień szkoły - w kwestii mojej byłej: Nowi ludzie, nowa szkoła... Jej nowy życiowy start. I można było zauważyć od pierwszego dnia szkoły zwyczajnie, że już jestem jej zbędny. Rozmowy z nią nie miały już tego polotu, wypaliła się z uczuć.. I teraz mogę spokojnie przewinąć aż do "momentu kulminacyjnego" całego przedstawienia. dzień zerwania. Wkurwiał mnie już miesiąc rozmów po 20 minut max.. Bo ona wiecznie nie ma na nic czasu. A CO TU SIĘ OKAZUJE .. Kiedy sprzątała dom potrafiła wtedy rozmawiac z koleżanką a nie sprzątać.. A wiedziała, że chcę spędzić z nią wieczór w rozmowie przez telefon.. Ale nie. Wkurwiłem się, byłem zły, wściekły już miałem dość, wykończony emocjonalnie zadzwoniłem do jej siostry - Powiedziałem, by powiedziała Dominice, że za takie traktowanie niech spierdala, że juz mam dośc traktowania jak psa, jak kurwę, którą okradła z uczuć, przyjęła je i olewa. Przekazała.. Zadzwoniłem, pokłóciłem się i końcowy dialog... - Kocham Cię Dominika, ale czuje zwyczajnie, że mnie nie kochasz.. Po prostu nie wiem co się z Tobą dzieje.- Tadek.. Od dwóch miesięcy bije się z tym. Starałam się, ale zwyczajnie nie czułam nic do Ciebie.- Czyli po prostu chcesz ze mną zerwać ...?- No.. Tak chyba bedzie najlepiej. I po całych staraniach, emocjonalnego tyrania na to, by choć jeden dzień w początku naszej znajomości nie nazwała się grubasem, nie przestała ciąć itd. Dowiedziałem się takiej rzeczy + paru więcej, ale lepiej bym o nich tutaj nie pisał. niedługo minie miesiąc. Czuje się zepsuty i rozbity. Przez "szlochanie" nad tym mam pogłębioną depresję, załamanie nerwowe. Dużo gadam do siebie, w jednym momencie się zachowuje idiotycznie, w drugim jestem szczęśliwy a wtrzecim płaczę jak dziecko i tęsknię. To tylko jedna rzecz, zostawiła mnie w sytuacji w której najbardziej ją potrzebowałem - chcieli mnie wywalić z roboty w ostatnim roku szkoły/praktyk, problemy w domu, pieniądze, długo by wymieniać. Pękłem, i do dziś po prostu pękam. Do tego duże problemy z tarczycą.. I drugi raz w moim młodym życiu b ęde musiał odwiedzić z tego samego powodu psychiatrę...
1 note
·
View note
Photo
0 notes