Text
Stosy marzeń płoną [My Diary #3]
Stało się. Po pół roku od rozstania doszło do tego.. Odblokowała mnie - po raz drugi, lecz... Poruszyło mnie to.. Nawet bardziej niż za pierwszym razem. Będąc w szkole miałem burzę myśli co zrobić.. Pierwszą myślą była blokada - zrobiłem to jednak ... Jednak chciałem napisać. Minął taki szmat czasu, a ja dalej za nią tęskniłem, śniła mi się co chwilę, ja.. ją Kocham. Jest mi ciężko o tym opowiadać ze względu na to jaki ciężar mają te wspomnienia w moim sercu jednak.. Jak nie ludziom to chociaż wirtualnie mogę się wygadać. Jeden z moich bliższych kumpli, tudzież kumpel z klasy pomógł mi podjąć decyzję w której zadecydowałem, iż napiszę.. Paulina - Tobie przy okazji dzięki za mądre słowa, które jednak miały pokrycie w tej sytuacji. Każdy zasługuje na drugą szansę .. - ale wracając. Napisałem. I nie nic w stylu “siema, co tam” nie. Wyłożyłem kawę na ławę , powiedziałem wprost. Kocham Cię dalej oraz setki innych słow opisujących moja sytuację. Długo nie musiałem czekać na odpowiedź.. Wyglądało to tak, jakby ona czekała tylko na moment, aż wiadomość pojawi się w jej skrzynce. Wg. Tego co wyczytałem, i wyszło z tamtej rozmowy również żałuje tego co było... Jest jej przykro, i naprawdę chciałaby, by to wszystko potoczyło się inaczej. Cóż.. Ciężko jest jej się dziwić - ja.. Kocham ją. Chciałbym z nią być, chciałbym dalej móc ją tulić, móc spojrzeć jej głęboko w oczy. Życie być może dało jej dalej w kość, liczę na to mocno bo tylko taka kolej rzeczy mogła dać jej światło na to, że z miłości i uczuć nie robi się trampoliny emocjonalnej do wybijania swojego samopoczucia i poczucia wartości w górę. Miłość, jest to na tyle specyficzne uczucie, że jeżeli zrobisz zły ruch jednego z pionków, to cała gra zwali się od razu po tym ruchu. I tak również było w tamtym przypadku. Dzisiaj troszkę uogólnienie, chciałem tylko się zwierzyć... Jeżeli to czytasz, jakimś cudem znalazłaś to Dominika... Nie wiem. Chciałbym Cię po prostu od nowa poznać i znó poczuć to szczęście przy Tobie, które przy żadnej inne kobiecie tego nie doświadczę - Bo wciąż Cię Kocham..
A teraz by nie było tylko tak z opowieścią to jakiś emocjonalny wierszyk - może pomoże mi to jakoś usnąć..
Krwisty Róży kolec kłuje oczy ślepca, Co biegnie za miłością i nie potrafi przestać, Jego życie nawiedziła ta życiowa klątwa, Która przypomina śmiercionośny koktajl Róża ta w sercu jego pamiątke zostawiła, Kobietę, dla której mentalną śmierć przeżywa, Choć czuje jej dotyk to jest on niewidoczny, Bo Cienie przeszłości zasłaniają ślepe miłością oczy..
I choć czuje miłość, gniew i ból, Chciałbym być szczęśliwy a nie złamany w pół, Chciałbym jak inni kosztować smaku życia, Chciałbym odzyskać wzrok, i zła pułapek unikać.
0 notes
Text
Stosy marzeń płoną [My Diary #2]
Dziś raczej smutno, i ponuro, W dzień się czuję jakby miała wybić północ, Nie ma powodu, lecz łzy cisną się do oczu, Bo czuje jak ludzie odchodzą, bez powodu znowu, Niby taka praca, że nieznajomym pomagam, Ale gdy odchodzą moje serce przebija strzała, Widzę światło, lecz w sercu czuje ciemność, Bo to boli, kiedy wszyscy nagle odejdą, Czuje bezdech w każdym szczęścia momencie, Czuje to, jak staję się bezduszny, i kocham na siłę, Czuje, jak przemyka mi się przez palce wielkie szczęście, Bo ludzie mnie zmienili w własnych uczuć mordercę. Chcę normalną rodzinę, kobietę i szczęścia zapas, By w każdej smutnej chwili była gotowa działać, By zapas szczęścia nie kończył się na kilku chwilach, Bym w końcu czuł się swobodnie, a nie wszystko przeżywał.
Czuje wstręt do swej osoby czasem, nawet często, Gdy ludzie na mnie patrzą wiem, że pałają niechęcią, Bije ode mnie dziwną, mistyczną energią, I to ona sprawia, że żyję do życia nienawiścią. Wiem, że dla wielu jestem źródłem spokoju i szczęścia, Ale co z tego, skoro ja sam szczęścia nie mam, Przez miłość straciłem wiele, przez głupotę wszystko, Jedyne co potrafię, to w ludziach stłumić strach i lęk, Motywować, sprawiać że w ich sercach budzi się syreni śpiew, Doprowadzić do uśmiechu i szczęścia łask Wyprowadzać ich przez ciernie do gwiazd. Nie wiem co nie tak naprawdę jest ze mną, Moje życie to klątwa, czy wyimaginowane piekło, Będąc ofiarą tego, co mi los zgotował, Chciałbym żyć szczęśliwie z kobietą, którą pokocham..
0 notes
Text
Stosy marzeń płoną. [My Diary #1]
Dawno mnie tu nie było, postanowiłem wrócić. Tym razem w formie pamiętnika. Ale zanim do niego przejdziemy, mała poetycka nutka z mojej strony: Oczy szkarłatne jak noc uniesione w górę, Wzrok samotny wbity w księżyconą łunę, Umysł lekkim piórem piszący marzenia, Serce strute miłością z czeluści piekieł zbiera, Głowa w górze, nadzieja z ust mu szepcze, Jak wiosenne liście wypuszczone na wietrze, Ciężkim krokiem poszedł dalej, Bo walczył do końca - o racje swoje!
Co dzisiaj? Jaki temat? Chciałbym poruszyć znów kwestię mojego życia - Myślę, że w końcu obrałem dobrą drogę, udaje mi się zdobywać się na kolejne szczeble w drodze do godnego i dobrego życia [ tak sądzę ]. Cóż u mnie? U mnie całkiem spoko, da się przeżyć. Spotkałem wielu wspaniałych ludzi, niektórzy okazali się być jak te stosy w tytule - wypaliły się i odeszły na zawsze ^^. Ostatni znów śniła mi się Dominika - nie wiem czy to jakiś znak, czy coś.. Ostatnio mam dziwne wrażenie, poczucie że znów wracam do świata żywych - TAK UDAŁO MI SIĘ! Pokonałem depresję, moje choroby psychiczne! Udało mi się zwalczyć również problemy z tarczycą - wszystko za sprawą dobrej diety, i próby zburzenia większości i ułożenia całkiem na nowo, solidnie, bez luk w tej konstrukcji. Czuję się coraz lepiej, pomagam coraz szerszej liczbie osób. Każdy przypadek oczywiście jest wyjątkowy na swój sposób ale pewnie ... Bąbeludki są aż nad to wyjątkowe ;) . A dla Ciebie czytelniku... Mam coś. małe podziękowanie za każdy przeczytany post. Wiem, że też pewnie teraz borykasz się z problemami - jak każdy z nas. Ale nie poddawaj się, nie w tym momencie. Jest mi też teraz ciężko, nie jest idealnie, ale też nie jest tragicznie. Zwłaszcza porównując to do tego, co było kilka miesięcy temu, pamiętasz? Heh.. Pewnie też myślisz co dalej z Dominiką? Nic. Zakończyłem temat, choć nie raz śni mi sie mocno, lub coś przypomni staram się raz na zawsze zamknąć temat tej oszustki i złodziejki. A poza tym... Staram się pomagać, Kochać wszystkich, którzy na to zasłużyli i tak jak już na mnie przystało - pierdolić cały fałszywy ferment i ścierwo skore do zdrady - Tobie też polecam obrać taki kurs. Powodzenia, i NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ! (:
0 notes
Text
Koniec pewnej epoki.
Trzeba mieć odwagę, by zamiast biec zacząć cofać I mimo rozdartych serc, wszystko zbudować od nowa ..
Życie potrafi ranić, jak ludzie którym ufamy Mimo, że obiecywali, że zawsze już będą z nami Nie ma co się żalić, ani kogokolwiek ganić Trzeba iść wciąż drogą, choć stopy zaczęły krwawić Iść swoją drogą, nie dać satysfakcji wrogom Iść, ciągle iść, aż po horyzontu kres Każdy ma własny tor i drogę, którą ma przejść A tego co nam zapisane, nie da zmienić się
// Diox ft. Pelson - Kroki
Co teraz? Uświadomiłem sobie pewne rzeczy i na pewien okres opuszczam tumblra. Muszę ułożyć pewne sprawy, zamknąć pewne rozdziały do końca by w końcu uwolnić się od tej matni. Powodzenia kochani! Gdybyście coś chcieli, mój facebook
http://facebook.com/TeDSarnecki
1 note
·
View note
Text
Serce z porcelany,
Człowiek często próbuje być nad wyraz dobrym... Próbuje wspiąć się ponad wyżyny swoich umiejętności, olać wszystko, co w okół nas dzieje się czy ważne czy nie lecz tylko dlatego, że widzimy u kogoś coś więcej niż u nas. Znasz pewnie ten problem, co? Heh. Pomimo tego, że najczęściej te osoby, które notabene nadużywają najzwyczajniej naszej dobroci, zaufania czasem nawet nieświadomie do tego, by poprawić sobie humor, lub stan emocjonalny jest chamstwem. Prawda stara jak świat, prawda... Lecz jest niedziela wieczór, a ja znów rozmawiam sobie z klawiaturą wylewając myśli tu... Za co tak naprawdę często obrywamy, jesteśmy sami, nie potrafimy sobie poradzić. Jesteśmy ludźmi, którzy potrafią oddać własne serce komuś, lecz zamiast czerpać korzyści otrzymujemy od społeczeństwa niezrozumienie.. Musimy zamykać się w sobie, bo nawet osobom, którzy są tacy sami, lub podobni do nas przestajemy ufać..
Moim problemem zawsze była “nad zwyczajna” miłość.. Nie potrafiłem kochać po trochu. Ponieważ w moim domu często odbywały się sceny rodem wojny w Wietnamie wolałem zamykać się w sobie, nie zwierzać się rodzinie. Dlatego całą tą złość, niedocenienie, marzenia.. Przelewam na uczucie, które wszyscy nazywamy miłością zakochaniem. Od października jestem sam.. Straciłem ją, była mi bardzo bliska... Ale czuje, że tracę ludzi (w tym ją) przez to, że właśnie ta cała chora sytuacja sprawia, że zajmuję się ludźmi jak... BY byli moimi dziećmi - robię wszystko, by nie stała im się krzywda, dbam, pomagam,.. Na tyle, ile potrafię i mogę. Nawet ludzi, których szczerze nie lubię, nie darzę za dużą sympatią po prostu chciałbym im pomóc, gdyby jej potrzebowali. Mija kolejny miesiąć mojej rozłąki, ciężko mi z tym... Codzień coraz więcej myśli o niej, i ta seria snów z nią w roli głównej. Ale....
ja już przecież taki jestem.. Nie potrafię być inny. Człowiek, który nie jest sobą cofa się emocjonalnie a ja właśnie czuje zbyt duży rozkwit. Choć czasem czuje, że to wszystko nie ma sensu... Chciałbym zacząć od nowa, z nią, razem, pogodzić jakoś moją rodzinę. Nie chciałbym do końca swego życia żyć w niedoli emocjonalnej, czuć tą pustkę, którą czuje bez normalnej rodziny ii.... Niej.
A wy? Jakie macie problemy? Wyżalcie się... Może się zrozumiemy.
1 note
·
View note
Photo
3K notes
·
View notes
Text
~ Dream. Pt. 1 ~
Skradała się cicho - prawie bezszelestnie do pokoju. Ubrana w krótkie, czarne spodenki oraz biały bezrękawnik. Jej uśmiech był znany przeze niego już od dawna to ten, który nie jest odwróceniem tęczy - taki wyszczerzony, wielgachny jak bycze jaja. Tylko delikatny, subtelny i naturalny. Kiedy już udało się skraść do łóżka wypełnił go zapach jej perfum - ten brzoskwiniowy aromat zawsze stanowił dla niego znak, że zbliża się wiosna przygód - Przynajmniej tak sobie tłumaczył te dziwne sny, gdy czuł te perfumy. Zanim zdążył cokolwiek wyśnić z tą wonią od razu poczuł ciepło obejmujące go przez drugą osobę - Była to ona - Asia. Jej wzrost oscylował do 160cm a wiek to 22 lata. Gest, którym wywabiła młodzieńca ze snu sprawił, że też poczuła to samo ciepło. Zgasili telewizor, było ciemno... Bardzo ciemno. Jednak dla niej to dalej było za mało. Koło łóżka na nocnym biurko leżał misio.. Misio, który został podarowany za największy dobry uczynek, jaki mogła mu sprawić - Była przy nim. Wtuliła misia między ich obojga i razem położyli się spać . ~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Poranek. Godzina 8:20 świta. Piękny wiosenny poranek obudził niezależną parę. Byli podobni do siebie, jednak nie byli ze sobą. Obydwoje skrywali między sobą tą tajemnicę.. Słodką tajemnicę, która przy samej myśli o jej zdradzeniu nogi uginały się w kolanach. On wiedział, że Asia od pracy ma dziś wolne w końcu .. Była sobota. Więc delikatnym, kocim ruchem wstał, ubrał swoje bambosze w kształcie małych piesków, poszedł do kuchni po czym zrobił śniadanie dla nich. Śniadaniem można by było nazwać wiele - Jajecznica, naleśniki, parówki z chlebem i ketchupem, ale nie to, co on zaserwował - Ometo-zapiekankę z pomidorami, bazylią, pieczarkami, brokułami. Wyglądało to tak, jakby Joanna przebywała w ekskluzywnej restauracji a jedynym właścicielem tego lokalu.. Był właśnie on. Zawsze lubił dla niej gotować. Tłumaczył to sobie, że uwielbia sprawiać radość ludziom, na którym mu zależy bardziej niż zwykle. Po pięknym wykończeniu tych pyszności nalał szklankę pełną soku z pomarańczy wyciskanych własnoręcznie. Smak oczywiście był bardzo naturalny, lecz on dodał coś do tego soku, co sprawił, że był jeszcze pyszniejszy. Wiedział, że lada moment ona może się obudzić - W końcu minęło już ponad godzinę. Jednak był pewny, że śpi dalej.. Tymczasem Asia nie była dłużna swojemu kochasiowi - wyszła ukradkiem w międzyczasie do sklepu, kupiła parę bułek, parówki, ketchup iii wielką czekoladę. Wróciła do domu właściwie w idealnym czasie wracając do łóżka - niby śpi. On jednak wchodząc z całym śniadaniowym ekwipunkiem zobaczył, że coś jest nie tak.. Kołdra była odsunięta, nogi odkryte. Wiedział, że albo musiała wstać, albo.. No właśnie, nie mogło być inaczej. Próbował delikatnie podejść i sprawdzić, czy śpi jednak to ona go zaskoczyła - Czując coraz mocniej jego bliskość chwyciła za kark i przesunęła do siebie z pełnym impetem. Na całe szczęście - śniadanie zdążył wcześniej położyć na biurko. Obdarowała go tymi jakże skromnymi lecz od serca prezentami.. Gdy jednak ona zobaczyła cały zestaw śniadaniowy skomponowany specjalnie dla niej jej twarzy zrobiła się blada... Na myśl przywodząca grudniowy poranek młoda dziewczyna nie sądziła że zastanie tak wspaniałą niespodziankę.. W swoje urodziny. Jedząc, śmiejąc się, i wygłupiając razem z nim nie wiedziała, że to tylko początek tego, co miało się dzisiaj zdarzyć....
~~~~~~~~~~~~~~~ Zapraszam do oceny ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1 note
·
View note
Text
Zmysły miłosne cz.1
Czy jest coś ważniejszego w życiu, niż miłość? Miłości jest wiele - Mamy miłość rodzinną, miłość taką, w której Kochamy swoją wybrankę/wybranka.. Zmysłów miłosnych też mamy wiele. Zmysł miłosny... Grudniowy poranek, poznałem ją - nie od razu, nie dała się poznać lecz była przyjaźnie nastawiona. Każda sekunda poświęcona jej była w pełni oddana, była czymś... Czymś wielkim, choć to minimalny ułamek naszego życia. Każda sekunda jest dobra, by zmienić losy naszej miłości. Nie bójmy się Kochać, nie wstydźmy się wyznawać miłości. Kochajmy naszą rodziną, naszych bliskich, naszą drugą połówkę Co wiemy o miłości? Nie wiele... Kochamy, bo uważamy to za najpiękniejsze uczucie, które możemy odwzajemnić. Czy jest tu ktoś z nas, który ma z tym problem..? No właśnie! Jak myślisz, po co teraz to piszę? Bo sam mam z tym problemy... Czy też było tak, że osoba przez Ciebie Kochana często nie umiała odwzajemnić po pewnym czasie tego, co my do tej osoby? Ciężko.. Nie bój się Kochać, odwaga to Twoja zaleta... Nie pokazuj smutku, unieś głowę do góry, i poczuj się jak ptak szybujący wysoko nad ziemią.. Nigdy nie ograniczaj się, kiedy chodzi o miłość... Żyjemy zbyt krótko, by ograniczać uczucia. A w końcu na pewno znajdziemy kogoś, kto je w pełni odwzajemni i dlatego musisz się przygotować. Jesteś gotów? Na pewno? To ruszaj, trzymam za Ciebie kciuki, ale pamiętaj... Bądź sobą! :) Miłego wieczoru.
1 note
·
View note
Text
Nieśmiertelna miłość.
“ Don't look at me your eyes are cold & hard “
Czy moja tęsknota za Tobą stała się obsesyjna? Miałem sen... W tym śnie byłaś Ty, lecz odepchnęłaś. Nie chciałaś tego, czego ja tak bardzo chcę, choć na początku nie chciałem o tym myśleć - Zgody, i próby ponownego życia razem. Śniłaś mi się bo za Tobą cholernie tęsknie, ale nasze kompleksy na początku mówią, że obrażanie drugiej osoby jest na miejscu. Nie, nie jest. Czuje się jak kula wypełniona w pełni wodą... Niby ta kula jest wypełniona, lecz przezroczystość wody nie pozwala odczuć w pełni zapełnienia tej kuli. Tak się ja teraz czuje. Czuje się fatalnie, bo wiesz że zostawiłaś mnie, kiedy moje życie kierowało się ku upadku. Kiedy moja rodzina się rozsypuje, tracę mamę, coraz więcej problemów spowodowanych złym zdrowiem psychicznym się pojawia Ty... Układasz sobie życie na nowo... Niby każdy powie “Cóż, takie życie, tacy ludzie” jednak mnie to dalej boli, bo ja nie umiem sobie przyswoić tej wiadomości. Byłaś lekiem na całe zło, traktowałem Cię jak kogoś więcej... Może to był błąd? Może powinienem być chłodny i twardy jak te oczy? Nie umiem sobie tego uświadomić, wyobrazić jak nagle pojawiasz się, przepraszasz za swoje błędy, ja za swoje i wracamy do siebie - Bo kiedy dzięki mojej pomocy dałaś rade uciec ojcowskiej i gimnazjalnej patologii obydwoje wiedzieliśmy gdzie to zmierza... Choć po tak cudnych wspólnych wakacjach dużo zyskałem na wierzę, że będzie allright. Lecz nie było. Czuje się jak zgubiony jeźdźca po ogromnym polu bitwy, to straszne. Chciałbym byś choć jeszcze kiedyś mogła mnie przytulić... I utulić do snu, tak jak potrafiłaś to zrobić w wakacje. Nawet po tym przypale na Wileńskiej, nawet .. !
Chcąc, nie chcąc dalej Cię Kocham.. Dalej jesteś moją Księżniczką, moim skarbem, moim misiem, pysiu, Domiśką, wszystkim co dobre. Bo taki obraz Ciebie w mojej głowie stworzyłem, i wątpię, by kiedykolwiek wymarzę...
Bo chwile spędzone z Tobą były magiczne... I nigdy ich nie zapomnę. A, zapomniałbym. Czytelniku, który zatracasz się w tym poście - Nigdy nie wierz słowom skierowanym w Twoją stronę. Kieruj się sercem, i rozumem. Nigdy jednym z dwóch. Zaufaj mi, znam się.
sseya.
0 notes
Text
Abstrakcja myśli.
Depresja... Żyjesz z nią tak naprawdę nie wiedząc czym ona jest - nie jest to materialna postać Twoich problemów, aczkolwiek widzisz ją codziennie. Nie jest to gaz na zasadzie tlenu, a jednak w złości oddychasz głębiej. Jest to czasem wymówka na całe to zło, czasem choroba, lub stan umysłu. Nie żyjemy dla depresji, to ona żyje by nas uczyć. Jest codziennym srogim nauczycielem, wręcz katem dla naszych dusz. Nasze serca przechodzą ponad wydolność by utrzymywać nas przy życiu. Czemu jest mi smutno? Jest mi smutno, ponieważ mam depresję. Straciłem w życiu wiele rzeczy, a mam dopiero 18 lat. Chciałbym żyć na bogatości, chciałbym mieć pałac ze złota, cudowną kobietę, dwójkę dzieci i żyć wg. Własnych zasad. Nie mogę. Nie umiem. Nie jestem ani materialistą, ani idiotą by uwierzyć w takie proste życie. Depresja jest kwiatem, który wyrasta przez nas samych jednak to od nas zależy, czy zwiędnie, czy rozkiwtnie i stanie się chwastem. Gdy się nim stanie przyzwyczajamy się do niej, utożsamiamy się z nią.... Tak jak ja zrobiłem to dzisiaj.
Chciałbym żyć normalnie, ale nie potrafię. Próbowałem, za dużo bólu, za dużo nerwów i złości wylewałem, do tego te spierdolone w połowie święta. Miła duszyczko jeśli czytasz to chodź, przytul mnie... Zimno mi, choć moje serce jest gorące. Chcę mi się spać pomimo, że jestem pełny energii. Chyba Cię "lubię bardziej”, choć nie umiem Ci tego powiedzieć. Jesteś cudowna, wiem wiem.. Za szybko się zakochuje. Depresja mi odbiera szansę na Ciebie. Może to dlatego, że mieszkasz ciut dalej, choć nie aż tak? Może dlatego, że za szybko ktoś mi się podoba? A może dlatego, że tak bardzo bliskość kobiety stała mi się częsta, i pożądana? NIe wiem...
Czuje się pusty, jest mi zimno, choć w domu jest piekielnie ciepło a ja ubrany po uszy. Chciałbym Cię przytulić bo wiem, że masz te same problemy co ja. Ale jestem zbyt małym rybakiem w oceanie marzeń by złapać Cię w moją sieć niespełnionych marzeń. Chciałbym być w końcu szczęśliwy.
Bo narazie jestem sam ... I jest mi mega źle.
https://www.youtube.com/watch?v=SYM-RJwSGQ8
1 note
·
View note
Text
Inny niż wszyscy.
To ja, ja jestem, a w sercu burzy zaklęty obraz. Mój wzrok pozwala dostać się głębiej niż do środka. Zrzucony płaszcz odwagi zmieniony na kaptur wstydu. Dusza jak tornado szarpie, zmienia nastrój w kilka minut Na powiece cień odbity niby kanion wypełniony łzami Każda kropla tego źródła ma smak smutku i nienawiści Kaptur zdjęty i patrz na mnie - jestem nie zmienny? Tak, bez przerwy.
1 note
·
View note
Text
Bawiący wyrzutek.
Z języka słowny śpiew Aniołów, w sercu piekielny skowyt. W oczach pełno jadu, i trujących toksyn. Żałość i żal na widok cienia ludzkich pragnień. Złość i pogarda na myśl, że wciąż tego pragnę. Smutek w sercu tęskniąc i myśląc o tym samym.. Uśmiech na twarzy motywacją do walki z wami. Istotami ludzkimi, rozumnymi za mało, by pojąć szerszą wiedzę.. Zaplątany w nić wspomnień tak życie napędzę.. Czas piaskiem z morza rozsypującym się z dłoni. Wzrok szukający pomocy, wzrok który łzy roni.. Pięść złożona z twardej, szorstkiej, wysuszonej dłoni.. Serce, które nie zapomnij jak to słowo bardzo boli.
4 notes
·
View notes
Text
#mojaterapia cz.4 i ostatnia - Kilka słów dla Ciebie.
Cześć, to znów ja. Znów ten sam chory zjeb. Ten tumblr nie będzie o smutku, nie będzie o miłości, o moich problemach rodzinnych, zdrowotnych, czy tym podobnych. Będzie to podsumowanie całej terapii, oraz kilka słów ode mnie do Ciebie. Zapraszam do lektury
18.X.2015 - W tym dniu, świeżo po rozstaniu z Dominiką postanowiłem założyć motywacyjnego tumblra. Miał on zawierać przeróżne ciekawe opisy, własny opis świata, światopoglądu, oraz będąc samemu w totalnej rozsypce starać się też zmotywować. Nie udało się , padło na to że pękłem jeszcze bardziej i w końcu zacząłem “moją terapię” która miała na celu wyrzucenie z siebie negatywnej energii oraz presji, jaka nade mną ciążyła. Był to bardzo ciężki okres.. Nie tylko dla mnie, ale i dla osób, które “były” wtedy przy mnie.
Kiedy napisałem pierwszy post terapii czułem się źle, chciałem wyrzucić z siebie ten bagaż emocji. I tu nie chodzi o miłość, czy rodzinę. Tego było znacznie więcej, lecz tylko nieliczni wiedzą tak naprawdę o co chodzi. Nie wiedziałem gdzie stoję, nie wiedziałem co robić. Stałem w błędnym kole, nie mogłem się wydostać. Czułem uczucie naciskającej się pętli na mojej szyi - i wierzcie mi czy nie miałem dużą ochotę to zrobić, ale mam za duże parcie na to, by żyć i uszczęśliwiać ludzi by to zrobić.
Ogółem cała “moja terapia” miała na celu zachęcenia ludziom do wyrzucania z siebie/wyznawania uczuć częściej niż... raz w roku. Czy to prosto w oczy komuś, czy tu - Zawsze przyniesie to jakiś efekt. Bo w końcu kiedyś ktoś zobaczy nasz post, może będzie w tej samej sytuacji i poczuje dawkę motywacji z naszej strony. Nie chowajmy się pod zasłoną dymną. Nie obrzucajmy się milionami koców żyjąc w zamknięciu - pod kloszem. Bądźmy dumni z tego kim jesteśmy, bo każdy z nas tutaj jest praktycznie inny. Każdy z nas, jednak jedno nas łączy. Wszyscy jesteśmy silni, oraz wyjątkowi. Nas dzieli wyjątkowość. To ona sprawia, że jesteśmy inteligentniejsi, bardziej pojętni, oraz czuli, opiekuńczy, nawet i bardziej romantyczni od tej bandy zwyrodnialców nazywanych potocznie ludźmi. Bądźmy szczerzy, bądźmy mili. Szanujmy siebie, i to co mamy....
Ja od w sumie wczoraj nauczylem się godzić z porażką i przegraną. I nie w kontekście czegoś typu “ja muszę cierpieć” nie. Po prostu jestem świadom tego, że jeżeli dobrze ruszę swoim życiem osiągnę wiele i spełnię moje marzenie.
Nie użalajmy się - Starajmy brnąć do przodu, pomimo bólów, lęków, problemów nawet ze samym sobą.. Jesteśmy zbyt silni by się poddać, lecz zbyt słabi i zniszczeni by żyć normalnie, to prawda. Ale też.. nie zapominajmy, że zasługujemy na to, co jest dobre, bo i my jesteśmy dobrzy.
W kwestii końcowej chciałbym podziękować trzem osobom płci pięknej za wsparcie i obecność, a przede wszystkim za to, że są.
Paulinie Inie - Za każdy moment w którym ze mną jest. Pomimo, że wczoraj bardzo się pokłóciliśmy, bo obydwoje mamy .., Dość zbieżne zdanie na pewien temat udało nam się znaleźć wspólny język . Dziękuję za wszystko Księżniczko.
Dla mojej Olciś - Za spotkanie w Krakowie, kawkę, miło spędzoną niedzielę, za każde miłe słowo, za każdy wygłup .. I za parę rzeczy, ale kiedy indziej Ci o tym powiem, bo... No nie wypada (; ;*
MIrosz a przy okazji dla Ciebie za pojebaną głowę i pocieszenie zawsze i wszędzie XD
Dorocie - Za wspaniałą pomoc w pewnym momencie gdzie jej mega potrzebowałem - nigdy Ci tego nie zapomnę.
Nie wiem czy coś jeszcze napiszę, może...
buźka, i pamiętajcie. Bądźcie sobą, nie chowajcie się za kaptur!
1 note
·
View note
Text
#mojaterapia cz.3 - Ta prawdziwa miłość, jedyna szansa ... Nieudana - w skrócie cała historia.
Cóż... Więc może i ja teraz wypowiem się na temat swojego problemu.Mam 18 lat - jestem zniszczony psychicznie od dnia 10.X.2015. Powodem dobicia, że tak się określę była moja była kobieta. I od razu uprzedzę fakty - czytając dalej dowiesz się o wszystkim i zobaczysz czemu to nie był zwykły związek.Wracając do tematu.. Mijało prawie 10 miesięcy odkąd w końcu zacząłem wierzyć, że uciekając od ulicznej patologii, rodzinnych długów, rodziców wiecznie zapracowany, nie znajdujących na mnie większej uwagi, oraz bardzo ciężkiego okresu dorastania (podstawówka i gimnazjum) znalazłem osobę, która była praktycznie w takim samym stopniu dobita, smutna jak ja. Poznała mnie przypadkiem, fakt faktem zaprosiła na facebooku i było to coś w miare normalnego. Nie chciałem wtedy związków itd. Ale.. Cóż, po dwóch dniach już wiedziałem, że musi być moja. Kilku czasem nawet nasto godzinne rozmowy przez telefon, zwierzanie się sobie z całego życia, oraz ich cennych negatywnych akcji, przygód.. Coraz bardziej wprowadzało mnie do myśli, że będzie to ta jedyna. Jednak, ja miałem zawsze pecha, i zawsze kończyło się to w mniej niż miesiąc.. Często wielkim bólem, oraz kacem moralnym. Więc powiedziałem - wytrwamy miesiąc, to ja w to uwierzę. Wytrwaliśmy.. ja byłem wniebowzięty i zacząłem wręcz - tak jak zawsze zresztą - wkręcać się coraz bardziej. Miała przejebane, jej ojciec był jej katem. Dochodziło do scen drastycznych - bił ją. (Kto nie wierzy, ale akurat nie raz nie udało jej się rozłączyć.. Było słychać). Jej mama, uciekała od ręki ojca, bała się. Obydwoje, w większym stopniu ojciec miał problemy z alkoholem, i samozachowaniem. W pewnym momencie pomyślelismy o pierwszym spotkaniu.. Było to ciężkie, do niej nie przyjadę bo rodzice, a bardzo chciała, więc cóż.. Jej siostra mieszkała nieopodal warszawy, w kobyłce. Pomyśleliśmy, że uda się jakoś zorganizować spotkanie poprzez nią.. Dogadałem się, i udało się. W maju ... 21. Dzień po naszej kolejnej miesięcznicy wybrałem się do warszawy spod Krakowa w pewnym sensie uciekając z pracy, oraz domu, wyrywając się uciekłem do niej - do osoby, która dawała mi jedyny znak, że warto jest walczyć i żyć, choć to ja ją cały czas do tego motywowałem. Udało się. Spotkaliśmy się. Było... Było cudownie. Kiedy ją spotkałem... Puściłem wszystkie torby, i rzuciłem się na nią - była wręcz idealna taka jaką widziałem, taką jaką słyszałem. Ubrana na czarno, wybijająca te jebane współczesne stereotypy, z uśmiechem na twarzy - jedynym szczerym uśmiechem jakim widziałem na jej twarzy.. To był właśnie ten jeden razy, jedyny. Gdy ją przytuliłem, pocałowałem i wyznałem miłość prosto w oczy. Heh, i zaczęło się - spacer. Dużo nerwów, stresów, oraz wszystkiego co sprzyja nerwom. ja opanowany, dumny silny. przez prawie 6 miesięcy razem rozmawiając tysiące godzin przez telefon byłem przekonany co do niej. Bywałem już w innych związkach nawet mając 14 lat poważnych (i tutaj przejawia się moja jedna z "chorób" - przerost emocjonalny) związków czułem, że serio z nią wychodzi, układa się, jesteśmy szczęśliwi. Nie ukrywam, momenty zboczone były, ale nie muszę ich tutaj publicznie opowiadać. Cóż, pomijając fakty jak to fajnie było, miło, i sympatycznie bo każdy już z czytających chyba wie chwilę później ona wraz z mamą dostały "ofertę" zamieszkania kobyłce, niedaleko warszawy... Czyż to nie piękne? Niedaleko stolicy, o wiele większe perspektywy. O wiele większe ambicje związane z przyszłością młodej dziewczyny, żyjącej w ciągłej patologii. Fakt, jej siostra też święta nie była. Najeżdżali często po dziewczynie, ona obrywała.. Jednak często stawałem za nią, broniłem i wspierałem - Jak to robi kochający facet. I to nie były puste słowa rodem "będzie dobrze". Siermiężne, konsekwentne długie pisanie, długie rozmowy mówiące, i pouczające że każdy jest w stresie, i musimy dać radę.. Wkładałem w to więcej serca niż we własną rodzinę - Cóż.. ja zaczynałem dostrzegać w dziewczynie pewne zmiany .. Nie było już wtedy wszystko najlepiej - zbliżały się egzaminy gimnazjalne, potrzebowała dużo czasu by się uczyć nie miałem jej tego za złe, dawałem jej mnóstwo czasu, lecz nie o to tutaj chodzi... Zauważyłem dziwne jej zachowanie. Nie raz gdy wracałem z praktyk do domu (raz była taka skrajna sytuacja) dzwonię do niej, bo wcześniej jadąc do domu pisała "na wyjebaniu". Chyba kazdy wie jak się tak piszę ;). Chciałem z nią porozmawiać, zaczęła rodzić wojnę, kiedy ją uspokajałem zaczęła mnie przedrzeźniać, śmiać się prosto do słuchawki, mówić że jestem beznadziejny itd... Wydarłem się jej prosto z mostu że ją nienawidzę. Nie umiałem inaczej sprawić, by ona w końcu zrozumiała co robi.. Rozłączyłem się. Później zadzwoniła mówiąc, że to przez stres, że nie przeprasza, że nie chciała i że Kocha itd.. ja oczywiście - jak zawsze - uwierzyłem i wybaczyłem. Ale ja w tym widziałem drugie dno.. Od pewnego momentu mama jej ukrywała, że ma "romans" z sąsiadem, który podkochuje się w niej od dawna, lecz on sam jest w małżeństwie, oraz ma dwójkę synów. Dziwna sytuacja, co? Heh, tak to już jest.. Cóż, dla mamy to była po prostu ucieczka od patologii, alkoholu, kłótni, nerwów, problemów. Dziewczyna sama na tym cierpiała - cięła się często, jej ... W pewnym sensie nadwaga też jej w tym nie pomagała, a dawała powód ojcu by ją szykanować. Dlaczego? Ponieważ "to przez nią" kiedy się urodziła musieli się przeprowadzić do Ostrowa, niedaleko Lublina, i żyć tak jak żyli.... Ciężka sprawa. Dziewczyna używała siostry jako swojej mamy, bo jej rodziców nie było w ogóle w domu - praca. Wracając, mnie miała tylko jako jedyne, szczere, i bardzo gruntowne wsparcie w okresie prawie całego związku. Szczerze mówiąc, i wcale nie przesadzę.. Gdyby mnie nie było przy niej, przy jej stanie emocjonalnym, problemami z fałszywymi przyjaciółkami w gimnazjum itd itp. Wątpię, by teraz była zrównoważona psychicznie, i wstąpiła do tego liceum, do którego obecnie uczęszcza. ja z każdym dniem zbliżającym się wyprowadzki wyczuwałem dużą obawę.. Nie raz informowałem jej, że miałem dziwaczne sny, oraz że bardzo się boje jej zmiany, ponieważ jak bardzo dobrze wiemy... To, co obecnie dzieje się na świecie zmienia warszawę i inne wielkie miasta przeprowadzając się z małej wsi liczącej ledwo 100 osób raj na ziemiii. Dużo ludzi, nowy start, lepszy start, nowobogaccy, itd. Ale z tym też rodzi się... duże chamstwo, i znieczulica. Jeżeli czyta to rodowity warszawiak, wybacz ale musisz przyznać się z tezą, że w warszawie naprawdę jest ogromna znieczulica, chamstwo. A to potęguje fakt, że ludzie się zmieniają tam na gorsze. Możemy jedynie za to podziekować kurwom z wiejskiej. Wracając - puśćmy czas trochę dalej - przeprowadziła się, wakacje. Już przed miała coraz mniej dla mnie czasu, jednak kiedy już wprowadziła się do swojego mieszkania po prostu... Zaczęło tego czasu już brakować. Pomimo, że wakacje często mówiła że jest zajęta, pomaga siostrze itd. Jednak ja czułem, że zwyczajnie bądźmy szczerze - Byłem trampoliną na słabe chwile, i powoli już czuła, że nie potrzebuje wielkiej troski, nie potrzebuje chłopaka, ponieważ jako jej mężczyzna robiłem wszystko - Byłem jednocześnie nim, przyjacielem, czasem ojcem. Sama przyznała, że często czuje, jakby gadała z wieloma innymi osobami. Przed przyjazdem do niej na wakacje, pojechałem do Władysławowa wraz z siostrą, oraz szwagrem.. Na "własne wakacje" by odpocząć od tego wszystkiego, a było wtedy tego sporo. Pod koniec, bodajże 3-4 dni przed odjazdem dzwoni do mnie.. Zapłakana. Że ma już mnie dość, ma już dość tego wszystkiego, że ona nie wytrzyma, że to już będzie koniec. Nie mogłem uwierzyć w słowa jakie do mnie wtedy wypowiadała. Czułem się jakby wtedy wzięła mechaniczną piłę, i wpierdalała mi z szybkością światła ją w serce co milisekundę. Wtedy już zaczynałem wiedzieć ... Że staje się w jej życiu zbędny. Jednak zabijałem tę mysl wspólnymi wakacjami. Nagle zaczęła przeszkadzać jej odlełość, na którą sama mnie namawiała, mówiła, że wie ile miałem związków, na odległość, i że serio ona będzie walczyć. Heh, prawda była wtedy taka, że po prostu za bardzo zacząłem się starać. Więc ona wolała chłonąć to jak gąbka wodę, by czuc się coraz lepiej a ja .. Coraz gorzej. Wspólne wakacje - zdawałoby się, że powinny rozwiać wątpliwości. Było 8 miesięcy, Lipiec. Przyjechałem do niej na tydzień. na początku była wniebowzięta. Poznałem mamusię, siostrę, i jej kochaną trójkę dzieci.. Zakochałem się w tej rodzinie. Poczułem się jej częścią. Wtedy, gdy dochodziło do rodzinnych spięć ... Aaa, zapomniałem dopisać - jej mama z tym sąsiadem razem zamieszkali z Dominiką tam w kobyłce w mieszkaniu. - kiedy wszyscy najezdżali na dziewczynę, a jają broniłem. Po prostu pokochałem ich wszystkich. W najmłodszej córeczce siostry - Lence po prostu oddałem serce. była cudowna, traktowałem ją jak własną córeczkę.. Nawet raz powiedziałem "Chodź Lenusia do Tatusia" heheh... Zawsze poczuwałem się by być ojcem, jednak jestem za młody na to. Przyszedł pewien dzień. Cóż, nie wiem czy powinienem to pisać, ale chcę wyrzucić to wszsytko z siebie więc powiem - kradły. I w pewien dzień dziewczyna mi mówi, że idą na zakupy, ja mówiłem by kupywały za pieniądze, bo mam złe przeczucia, ona zarzekała się, że jest wszystko okej, że mam jej zaufać. "Puściłem" je we dwie, bo jej siostra zaczęła narzekać, że na krok nie ustępuję dziewczynie (No tak, bo przyjechałem do niej specjalnie po to, by ona siedziała sama...). No i stało się, siedzimy z mamą i jej mężczyzną, a ja dostaje sms od dziewczyny, że będą później.. Bez możłiwości kontaktu itd. Heh, wyczułem sprawę - Złapały je. My z mamą w lament i płacz.. Zamartwieni, stęsknieni, baliśmy się czy nic się im nie stało - Na szczęście chłopak siostry miał wtyki w ochronie i w miarę załatwił to szybko i bezboleśnie. Wróciły do domu, a tu .... DZIEWCZYNA W ŚMIECH. Śmiała się z tego, że odebrały tort na urodziny mamy mężczyzny, i z całej sytuacji, itd itp.. Wkurwiłem się. Ona widziała, i wiedziala o co chodzi. I wted doszło do pierwszego poważniejszego spięcia w nasze wakacje. Nie wspominam oczywiście faktów "fochów" z jej strony, bo to normalne było, była zazdrosna, nie miała o co bo urywałem kontakty z każdą kobietą, ona jedyna była osobą z płci pięknej do której się odzywałem. Wtedy aż się rozpłakałem, zdarzało mi się o wiele częściej przez nią od czasu "tej kłótni" płakać.. Ona coraz więcej miała wyjebane. I wtedy już poczułem, że będzie źle. Że bedzie okropnie, że to kwestia czasu .. Znów zabijałem te myśli. Minął przedłużony tydzień moich ... Seriow spaniałych wakacji. Tyle, ile ja się przez ten czas zżyłem z tymi ludźmi to głowa mała. Czas by ona do mnie przyjechała. Oczywiście pełna klasa - rodzinny obiad, rozmowa na spokojnie jaka szkoła, przyszłość, jak to widzimy .. jednak... Ona już nie miała tego błysku w oku co zawsze. Była znudzona. Było jej źle, czuła się.. Po prostu nudna. ja wtedy tego tak nie widziałem, ale jak sobie przypominam pewne jej zachowania zauważyłem, że po prostu była znudzona tym wszystkim, chuj. Zabrałem ją na wycieczkę po Krakowskim Rynku, Wawelu itd. Jednak jej siostra spierdoliła nam to mówiąc, że dziewczyna ma być wcześniej... Po bardzo długich sporach, kłotniach i łzach dało radę, że pojedzie później w weekend. I tak ostatni dzień - 16 dzień wspólnych wakacji. Oceniam je po prostu bezskalnie - To były bez wątpienia moje najlepsze wakacje pod względem emocji. Co to się działo we Władku.. Oraz u niej. Coś pięknego. Nadchodzi pierwszy dzień szkoły - w kwestii mojej byłej: Nowi ludzie, nowa szkoła... Jej nowy życiowy start. I można było zauważyć od pierwszego dnia szkoły zwyczajnie, że już jestem jej zbędny. Rozmowy z nią nie miały już tego polotu, wypaliła się z uczuć.. I teraz mogę spokojnie przewinąć aż do "momentu kulminacyjnego" całego przedstawienia. dzień zerwania. Wkurwiał mnie już miesiąc rozmów po 20 minut max.. Bo ona wiecznie nie ma na nic czasu. A CO TU SIĘ OKAZUJE .. Kiedy sprzątała dom potrafiła wtedy rozmawiac z koleżanką a nie sprzątać.. A wiedziała, że chcę spędzić z nią wieczór w rozmowie przez telefon.. Ale nie. Wkurwiłem się, byłem zły, wściekły już miałem dość, wykończony emocjonalnie zadzwoniłem do jej siostry - Powiedziałem, by powiedziała Dominice, że za takie traktowanie niech spierdala, że juz mam dośc traktowania jak psa, jak kurwę, którą okradła z uczuć, przyjęła je i olewa. Przekazała.. Zadzwoniłem, pokłóciłem się i końcowy dialog... - Kocham Cię Dominika, ale czuje zwyczajnie, że mnie nie kochasz.. Po prostu nie wiem co się z Tobą dzieje.- Tadek.. Od dwóch miesięcy bije się z tym. Starałam się, ale zwyczajnie nie czułam nic do Ciebie.- Czyli po prostu chcesz ze mną zerwać ...?- No.. Tak chyba bedzie najlepiej. I po całych staraniach, emocjonalnego tyrania na to, by choć jeden dzień w początku naszej znajomości nie nazwała się grubasem, nie przestała ciąć itd. Dowiedziałem się takiej rzeczy + paru więcej, ale lepiej bym o nich tutaj nie pisał. niedługo minie miesiąc. Czuje się zepsuty i rozbity. Przez "szlochanie" nad tym mam pogłębioną depresję, załamanie nerwowe. Dużo gadam do siebie, w jednym momencie się zachowuje idiotycznie, w drugim jestem szczęśliwy a wtrzecim płaczę jak dziecko i tęsknię. To tylko jedna rzecz, zostawiła mnie w sytuacji w której najbardziej ją potrzebowałem - chcieli mnie wywalić z roboty w ostatnim roku szkoły/praktyk, problemy w domu, pieniądze, długo by wymieniać. Pękłem, i do dziś po prostu pękam. Do tego duże problemy z tarczycą.. I drugi raz w moim młodym życiu b ęde musiał odwiedzić z tego samego powodu psychiatrę...
1 note
·
View note
Text
#mojaterapia - cz2.
Znów powracam... Z moją formą elektronicznego wyrzucania z siebie frustracji.
Mijają dwa tygodnie, odkąd dowiedziałem się, że osoba, dla której zrobiłem bardzo wiele tak zwyczajnie odwidziało jej się, i opuściła mnie szybciej, niż prędkość światła. Niestety, po próbach “posiadania wyjebane” na tą osobę.. Zwyczajnie się nie da. Czuje coraz większe bóle po delikatnie lewej stronie klatki piersiowej - Tak. Chodzi o serce. Dzisiaj po praktykach idę odebrać badania na tarczycę, hehe. Okażę się, bo jeśli wyjdą źle - jak za pierwszym razem będzie źle. Moja własna lekarz pediatra powiedziała, że widać że jestem totalnie inny niż zawsze - zamyślony, smutny, przygnębiony, zły, rozgoryczony. Mam depresję. Szkoda, że ona nie ma. Że to ja mam wyrzuty po tak skurwiałym wbiciu noża w plecy. To nie było kolejne “nieudane love story”. To było coś całkiem innego - Innego, niż wszystkie typowe opowiastki o nastolatkach. Tyle, co człowiek jej pomógł, co chciał pomóc, co zrobił dla niej.. A to, jak się zachowała 10 Października woła o pomstę do nieba. Na dodatek, pomimo tego żyje sobie jak pączek w maśle ze swoim nowym “najlepszym przyjacielem”. Szkoda tylko, że zanim się wyprowadziła do warszawy to ja byłem wszystkim, czego potrzebowała, heh. Pamiętam nawet jak mówiła, że chciałaby mieć tak opiekuńczego ojca. A jak wiadomo z #mojaterapia 1... Ojca można rzec - nie miała. Czuje się fatalnie, czuje się rozbity. Znów muszę zacząć chodzić do psychologa, do psychiatry również. Znów będę ogłupiany głupimi lekami. Znów będzie uchodzić ze mnie to, co dobre. A to wszystko dlatego, że za bardzo się otwieram, bo Kocham. Dominika, jeśli to czytasz wiedz, że wbiłaś mi gorszy nóż w plecy, niż ktokolwiek by mógł. To okłamywanie, i jeszcze przyznanie się do tego na samym końcu. To już nie można nazwać kurestwem, bo lżejsze rzeczy można pod takie określenie podpiąć. Nie mogę funkcjonować normalnie, normalnie żyć.. Bo zawsze podchodzi jej podtekst. Po prostu za wiele nas łączyło, i zbyt gwałtownie to zostało przerwane. Czuje, że rozsypuje się od środka. Mam coraz większą ochotę wpierdolić jeszcze więcej nurofenów, niż zawsze by zasnąć. ja już po prostu nie mam sił. Czuje się fatalnie. A pomyśleć, że jeszcze 3 godziny temu było super.. heh, było. Ona sobie śmiga ze swoim BFF po Kobyłce, a ja myślę dlaczego ona to zrobiła, skoro tak bardzo się o wiele rzeczy zarzekała. W następnej terapii opiszę całkowity proces naszego związku - by każdy mógł wiedzieć o co tyle szumu na moim tumblr.
Bo to, co mi zrobiła.. To nawet śmieciowi, którego wyrzuca się do kubła oddaje się więcej empatii, niż ona mi oddała w ostatnich minutach rozmowy. Tak o - zwyczajnie.
0 notes
Photo
0 notes