#boże jak go nie kochać
Explore tagged Tumblr posts
Text
Don't talk to him he's doing hot girl shit
151 notes
·
View notes
Note
jakie jest twoje top10 postaci z Klanu
trudne się wylosowało bo mało jest takich postaci co mnie chociaż trochę nie wkurzają, więc będzie to lista improwizowana, nieprzemyślana, ale oto stan na odc. 421:
Monika - ulubiona na początku, miała moment, w którym mnie irytowała trochę, ale teraz ma cottagecore fazę, siedzi sobie na wsi, remontuje dom, maluje obrazy. good for her, nie rozumiem czemu każdy ma do niej o to problem. (no ok zostawiła w Warszawie 17-letniego syna zarażonego hivem but like.... chłop ma rodziny mnóstwo ma kto chodzić na wywiadówki itp, dorosły chłop da sobie radę już nie przesadzajmy).
Pani Anna Surmacz-Koziełło - ona jest tak cudownie teatralna, absolutnie dramatyczna. chodzi w tych pięknych okularach przeciwsłonecznych i zdejmuje je żeby dodać wypowiedzi emocji. na wiki sobie zaspoilerowałam, że będzie aktywistką społeczną i tak się nie mogę doczekać tego wątku....
Pan Tadeusz Koziełło - połączone z powyższym, bo są totalnie moją ulubioną parą. Taki frajer z wąsem i do tego middle aged teaboo, jak go nie kochać...
Aleksandra Lubicz - wkurwia mnie, ale ona jest tak ikoniczna memiczna. ona nie przyszła się opierdalać w tym serialu. wkurwia swojego starego, bo słucha metalu. wydała prawie 800zł na smsy. ukradła psa z ulicy. ma te czaderskie loki rude i nie boi sie slayowac. no i ogółem w sumie dobra osoba na tle klanu (jest wolontariuszką w schronisku teraz np.), jej największe przewinienie to bycie harcerką chyba.
Czesia - nawet nie pamiętam jak ma na nazwisko, ale ona jest taka urocza, słodziutka... bimbo takie... i ma tego swojego męża.... teraz są świeżo po ślubie i o mój boże jaka ona jest horny XD tylko do Grażynki przychodzi o porady jak to robić tak żeby nie robić (w sensie bez penetracji XD bo prezerwatywa to grzech a nie chcą dzieci mieć jeszcze + lekarz zakazał dziecioróbstwa przez 3 miesiące bo chorowała na różyczkę).
Igor Sowa - to jest ten ziutek w rozjaśnianych włosach, myślę że niedługo zniknie z fabuły. po pierwsze - slay totalny, po drugie - wkurwia dra Lubicza, po trzecie - smieszniutki taki. taki rodzinny gostek, nieironicznie chyba najlepszy stary (po Ryśku) w tym serialu XD dosłownie chyba będzie się wyprowadzał do Szwecji za swoją byłą kobietą byle by tylko być blisko Juniora.
Janeczka - ona też nie zamierza się opierdalać i jak ktoś ma problem jakiś to Janeczka przyjdzie i poogarnia wszystko. Plus jeszcze ten cały wątek romantyczny ze Stefanem?? Kocham starych ludzi w miłości for real.
Krystyna - girlboss totalna, jak ona wytrzymuje z tym dziadem drem Lubiczem to ja nie wiem. cały dom na jej głowie i jeszcze praca akademicka, której Paweł nie traktuje poważnie. dump his ass!!! ona po prostu ogarnia to całe gówno, jeszcze robi tłumaczenie książki teraz, przyjaźni się z Surmaczową. Nic nikomu złego nie zrobiła, miła bardzo, pomaga chętnie i w ogóle.... plus aktorka śliczna
dr Paweł Lubicz - to jest love hate relationship, dziad pierdolony ale ma czasami momenty swoje dobre. trochę crush nie będę kłamać. jak juz ma te swoje dobre momenty to są z krysią taką power couple że hit.... ale fakt faktem znalazlby sie tez na liscie top 10 nielubianych przeze mnie postaci
ex aequo postacie które już nie występują: robert męcik, aka ten matematyk były mąż agi, oraz mores ten pies durny, ktorego olka wziela z ulicy
2 notes
·
View notes
Text
3 grudnia [niedziela], 20:22
Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, potężny deszcz, taki, który jeszcze nigdy nie padał, deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. Zrób to szybko, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Zanim włączą się alarmy. Niech woda wyleje się z Wisły, niech rozleje się po obu brzegach, niech zatopi Pragę i Powiśle, niech zatopi Żoliborz i Targówek, Mokotów i Wawer. Niech pada. Niech wszystko zaleje woda, czarna, brudna, zimna. Niech płynie. Niech przykryje kamienice, ulice, wieżowce, skrzyżowania, niech po samą iglice przykryje Pałac Kultury i Nauki. Zatop nas, Boże, bo jeśli tego nie zrobisz, będziemy biegać tutaj w kółko, zderzać się ze sobą, uderzać w ściany, które sami postawiliśmy, będziemy wściekle szarpać tę brudną tekturę, z której to wszystko jest zrobione, aby wydusić z niej cokolwiek, miłość, pieniądze, nas samych, coś, czego tak naprawdę w ogóle tam nie ma, a jesli nawet jest, to zaledwie na chwilę, i znika szybciej, niż się pojawiło. (...) To bez sensu. Skończ to, Boże, bo to, co się dzieje, jest suche, jest ciche, jest bez puenty, jest smutniejsze niż zła komedia. Niech lunie i niech pada. Boże Przenajświętszy, niech pada.
Niech zaleje restauracje i burdele, niech zatopi biurowce i wynajęte biura, domy i mieszkania, niech zatopi kluby go-go, siedziby telewizji, agencje reklamowe, niech zatopi Ząbkowską i Marszałkowską, Puławską i Koszykową, Jana Pawła i Sobieskiego. Niech zatopi kościoły, wietnamskie budy, centra handlowe, bazary, szpitale, Palac Prezydencki, Uniwersytet Warszawski, bary mleczne, knajpy z sushi, niech zatopi kluby, te z placu Zbawiciela i te z Mazowieckiej (...). Zatop tych porządnych i zatop kurwy i frajerów. Zatop prawdomównych i zatop oszustów. Matki, ojców i dzieci. Zarobionych i biednych. Pryncypałów i podwładnych. Zatop nas, Boże, zabij nas, święć się imię Twoje. Zatop nas, bo nie zasługujemy na nic innego. Niech woda się wylewa, niech zabiera wszystko ze sobą do rzeki, w nicość, z prądem, do końca, bez końca, aż do morza. Przecież nic więcej się nie wydarzy. Być może dawno temu, bardzo dawno temu coś się wydarzyło, ale to było nieważne mignięcie, flesz w czarnej przestrzeni, po którym już dawno wyświetliły się napisy końcowe. (...) Zatop to miasto, abym w końcu przestał słyszeć szum, głuchy krzyk. Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów. Zatop mnie, bo ja tego nie chcę. (...) przecież nie ma na co patrzeć, Boże (...). Zatop ich wszystkich, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie wiedzą, kim są, bo wychodzą w dzień i w noc tak samo bezmyślni, tak samo oszukani jak małe dzieci, które wbiegają do ogromnego, rozświetlonego lunaparku i przez chwilę jeszcze biegną, unoszone przez muzykę, reflektory, odgłosy, dźwięki i melodie, śmiech klaunów, brzęk monet, ale po chwili zatrzymują się i stoją nieruchomo, nie wiedząc, co się dzieje, głuchnąc od hałasu, ślepnąc od świateł.
Wysłuchaj mnie, Boże Przenajświętszy. Wysłuchaj, chociaż nie mam nic, co mógłbym zaoferować Ci w zamian. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
(Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk)
#warszawa#modlitwa#fałszywość#kłamstwa#niezrozumienie#jakub żulczyk#ślepnąc od świateł#Bóg#hipokryzja#narkotyki#alkohol#uzależnienie
3 notes
·
View notes
Text
Gdy się poddam zawiodę siebie. Muszę się wyżalić, nigdy nie chodziło by go odepchnąć chciałam być wysłuchana i zrozumiana. Czy nie łamie mi to serca ,że nie wolał się zmienić tylko mnie stracić? Oj dobry Boże gdybyś tylko istnial wiedziałbyś jak bardzo cierpiącą istotą teraz jestem. Czy dobre traktowanie było czymś za wiele? Czy nie widzi swoich błędów? Jeżeli to była jego decyzja i nie wróci już nigdy będę musiała żyć z tym do końca życia. Lecz ile jeszcze jestem w stanie wytrzymać czy moja walka jest walką o siebie. Czy stanę się pustą egoistką. Czemu czuję jakbym to ja odeszła i wylewam łzy gdy on może w końcu pozbyć się obciążenia. Wybrał to co było dla niego lepsze czyli stratę mnie zaś moje serce i tak będzie go kochać. Strony i notatki zostaną na wieki. Jeżeli linia przeznaczenia istnieje to jestem pewna że połączy dwa bijące serca. Jeśli coś kochasz daj temu odejść. Myśl że ktoś może zastąpić moje miejsce jest bolesna. Ale chcę dla niego jak najlepiej. Choćbym miała się wykrwawić nie usłyszysz ode mnie słowa nienawidzę lecz kocham. Nikt nie zniszczy we mnie tego. Jestem nikim
|Yuuta & Rika - Polar Star
19K notes
·
View notes
Text
Polsko, Ojczyzno moja, dzieciństwa duszo, Ty jesteś jak wiecznie otwarta rana, Dla tych, którzy Cię wiecznie kochać muszą, Bo tysiąclecia kajdanami z nimiś związana. Nagle łzy jak krwotok buchają ze mnie: Polsko, kocham Cię wiecznie, potajemnie; Niech milczy, kto Miłość zamilczeć może, My, poeci, nie możem; smutno nam, Boże. Polska Ty mowo, niby krwi bandażem, przesiąkłaś mą duszę; Do Boga po polsku mówię, gdy wzywam Go na morzu, przez burze, Po polsku kocham – gdzieś w Nowym Jorku lub Singapurze, Bo kiedykolwiek Miłość wyznaję – po polsku wyznawać muszę. (Anonim, bez daty)
1 note
·
View note
Text
27.09.23
1 Jana 3:17-24
(17) Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? (18) Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą. (19) Po tym poznamy, żeśmy z prawdy i uspokoimy przed nim swoje serca, (20) że, jeśliby oskarżało nas serce nasze, Bóg jest większy niż serce nasze i wie wszystko. (21) Umiłowani, jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem (22) i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego. (23) A to jest przykazanie jego, abyśmy wierzyli w imię Syna jego, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie, jak nam przykazał. (24) A kto przestrzega przykazań jego, mieszka w Bogu, a Bóg w nim, i po tym Duchu, którego nam dał, poznajemy, że w nas mieszka.
Podczas gdy czyny Kaina służyły Janowi za przykład tego czym miłość nie jest, to co zrobił Chrystus służy za przykład czym miłość naprawdę jest. Miłość chrystusowa charakteryzuje wierzącego, który w Nim trwa. Skupia swoją uwagę na dobrobycie innych. Zamiast szukając jak dostać coś od kogoś, szuka sposobu by coś dać. Chrystus oddał swoje życie i dał wszystko co miał kiedy na to nie zasługiwaliśmy. Prawdziwa miłość to nie odpowiedź, to niepobudzony niczym czyn. Zbyt często mówimy, “Kocham Cię ponieważ jesteś taka…”. To nie jest prawdziwa miłość. To pożądanie, które wygląda jak miłość, ale trzeba na nie zasłużyć. Prawdziwa miłość ponosi całkowity koszt relacji i nie oczekuje niczego w zamian. Prawdziwa miłość jest aktem woli, nie emocji. Jezus nie “zakochał się” w nas. On nie wszedł w emocjonalne pobudzenie, które doprowadziło go do śmierci. On nie zgłosił się na krzyż w momencie namiętności. On zdecydował, że będzie nas kochał i zrobił cokolwiek trzeba było, żeby nas uratować. Tego rodzaju miłości potrzebujemy dla siebie nawzajem. Nasza społeczność z Bogiem odzwierciedla nasze więzi w Bożej rodzinie. Nasze zbawienie nie zależy od tego jak się czujemy, ale na Tym, który jest większy niż nasze serce (w.20). Jednakże, Bóg chce zapewnić nasze serca. On chce żebyśmy czuli się zbawieni. Kiedy nasze serca i nasza teologia się schodzą razem, zauważamy jak dzieją się różne rzeczy w naszym życiu. Jedną z rzeczy, którą zauważamy to odpowiedzi na modlitwy. Odpowiedź na modlitwę nie jest rezultatem poruszenia Boga naszą pasją. Otrzymujemy to, o co się modliliśmy kiedy nasza społeczność z nim jest tak bliska, że nasze pragnienia są takie same jak te Jego!
Krok Życiowy
Wszyscy mamy momenty kiedy zmagamy się z brakiem pewności zbawienia. W większości przypadków my przyrównujemy to z uczuciem, a nie z prawdą, o której mamy wiedzieć. Kiedy tak się dzieje, jest to dla nas okazja żeby zobaczyć co jest podstawą naszej pewności-nasze uczucia czy Boże obietnice? Tak dla pewności, życie dla samego siebie nigdy nie promuje zdrowego chodzenia z Panem. Jednakże, jeśli zaczniemy kochać naszych braci i siostry w czynie, a nie tylko w słowie, to nasze serca będą prowadzone prawdą, że każdy kto ufa Chrystusowi jest zbawiony….na stałe!
1 note
·
View note
Text
Kilka myśli pobożnych świętego Sylwana Atoskiego
Nic nie przeszkadza kochać Boga. Święci Apostołowie kochali Boga naszego Jezusa Chrystusa i świat im nie przeszkadzał, a przecież o świecie pamiętali, modlili się za współbraci i głosili Ewangelię.
Ale i pustelników oddalonych od świata Duch Boży uczy modlić się za ludzi i za cały świat.
Wszyscy święci sami nieustannie modlili się i innych wzywali do modlitwy. I każdy mnich modli się za ludzi i za świat cały.
*
Dzięki mnichom nigdy nie ustaje na ziemi modlitwa, a jest ona potrzebna całemu światu, bo trwa on dzięki modlitwie. Gdy osłabnie modlitwa, świat zginie. Gdy na ziemi zabraknie tych, którzy się modlą, świat umrze. Nadejdą wielkie nieszczęścia, są one już teraz. Świat trwa dzięki modlitwie Świętych.
Szczególnych orędowników za świat cały wybiera Sam Bóg.
*
Kto kocha Boga, ten nieustannie o Nim myśli, a pamięć o Bogu rodzi modlitwę. Zaś modlitwa zachowuje człowieka od grzechu, bowiem umysł zajęty jest Bogiem i w pokorze ducha trwa przed obliczem Boga.
Bóg dał przykazanie: aby miłować Boga całym sercem, całym umysłem, całą duszą. A jak można kochać Boga bez modlitwy? Dlatego umysł i serce człowieka zawsze winny być otwarte na modlitwę. Jeśli kogoś kochasz, myślisz o nim nieustannie, chcesz z nim rozmawiać i z nim przebywać.
*
Modlitwa jest darem Ducha Świętego. Moce nieczyste ze wszystkich sił starają się odwieść człowieka od pamiętania o Bogu i od modlitwy, ukazując mu przeróżne zajęcia lub wywołując burzę myślową.
*
Do czego człowiek przywyknie, to czyni. Jeśli przywyknie do grzechu, to wciąż będzie go do grzechu ciągnąć, a diabeł w tym pomaga; jeśli zaś przyzwyczai się do dobra, to Bóg pomagać będzie w tym Swoją łaską. Jeśli przyzwyczaisz się do stałej modlitwy, miłości bliźniego i pokuty, to duszę ciągnąć będzie ku modlitwie, łzom i miłości. Jeśli przyzwyczaisz się dawać jałmużnę, być posłusznym, szczerym podczas Spowiedzi, to zawsze tak będziesz czynić i poprzez to znajdziesz wytchnienie w Bogu.
*
Każdego dnia karmimy ciało swoje i oddychamy powietrzem, by je utrzymać przy życiu. Podobnie dusza nasza potrzebuje Boga i łaski Ducha Świętego, bez której dusza jest martwa.
*
Nie ma nic droższego nad poznanie Boga i nie ma nic gorszego niż Go nie znać. Ludzie wysoko cenią ziemską naukę lub to, że znają jakiegoś króla. Cieszą się, jeśli przebywają blisko niego, ale tego, co jest prawdziwe wielkie: to znaczy znać Chrystusa i Jego wolę, nie doceniają.
*
Dusza, która poznała Boga przez Ducha Świętego, pragnie jedynie Boga, a bogactwo i sławę ziemską ma za nic. Dusza, która nie doświadczyła słodyczy Ducha Świętego, jest próżna i dlatego cieszy się ziemską sławą, bogactwem i władzą.
*
Wierzyć, że Bóg istnieje, i znać Boga to dwa różne zjawiska. Wielka to różnica wierzyć tylko, że Bóg jest i poznawać Go poprzez przyrodę lub Pismo Święte, a poznać Boga przez Ducha Świętego.
Wielu filozofów i uczonych doszło do wiary w istnienie Boga, ale Boga nie poznało.
Wierzyć w Boga jest rzeczą dobrą, ale znać Boga to szczęście jeszcze większe.
Wielka jest różnica pomiędzy najzwyklejszym człowiekiem, który przez Świętego Ducha poznał Boga, a człowiekiem, choćby i bardzo wielkim, który łaski Świętego Ducha nie poznał.
*
Jeśli ludzie poznaliby Boga, wtedy wszyscy zmieniliby się: bogaci wzgardziliby bogactwami swymi, uczeni - nauką swoją, zarządcy - chwałą i władzą. Wszyscy upokorzyliby się i żyli w pokoju wielkim i miłości, a na ziemi byłaby wielka radość." "Tymczasem słowo Boże słyszy od wieków ziemia cała, ale ludzie nie rozumieją słów Chrystusa i przyjąć ich nie chcą.
*
Kiedy Bóg chce się nad kimś zmiłować, pobudza innych do modlitwy za niego i za pośrednictwem takiej modlitwy pomaga. Dlatego należy wiedzieć, że gdy przychodzi chęć pomodlić się za kogoś, to znaczy, że sam Bóg chce ulitować się nad tą duszą i łaskawie słucha twojej modlitwy. Nie należy jednak mylić chęci modlitwy, którą daje Bóg, z chęcią, która rodzi się z sympatii do tego, za kogo się modlisz.
Ktoś może pomyśleć: jakże mogę modlić się za cały świat, gdy nie modlę się za siebie. Tak myślą ci, którzy nie poznali, że Bóg wysłuchuje naszych modlitw i przyjmuje je.
*
W naszej duszy nastaje wielki pokój, gdy wzywamy świętego imienia Jezusa.
I chociaż ciało odczuwa zmęczenie i chce odpocząć, to nawet wtedy niestrudzona dusza wyrywa się ku Bogu, Ojcu memu.
Ciało nasycone pokarmem przeszkadza czystej modlitwie i Duch Boży nie przychodzi, gdy żołądek jest pełny.
Jak chory zawsze pamięta o swojej chorobie, tak i dusza miłująca Boga zawsze pamięta o Bogu, a także o Jego miłości ku całemu rodzajowi ludzkiemu.
Nieszczęścia i niebezpieczeństwa wielu nauczyły modlitwy.
Módl się zwyczajnie i prosto, jak rozmawia dziecko a Bóg usłyszy twoją modlitwę.
Kiedy stoisz przed obliczem Władcy, to wierz, że spełni On twe prośby, jeśli tylko będzie to pożyteczne i zbawienne dla ciebie.
Modlitwa pysznych Bogu się nie podoba, ale gdy upokorzy się dusza, to Bóg niezawodnie jej wysłucha.
*
Niektórzy wiele rozprawiają na temat wiary, zapominając, że za pośrednictwem modlitwy wszystkie wątpliwości mogą być rozwiane, a ich umysły oświecone.
Wielu zajmuje się badaniem różnych religii, ale prawdziwej, drogocennej swojej wiary należycie nie poznali. Kto w pokorze modlić się będzie do Boga, ten otrzyma oświecenie i pozna, na ile Bóg kocha człowieka.
Niektórzy mówią, że modlitwa może zwieść człowieka, nieprawda, do tego prowadzi samowola, a nie modlitwa.
*
Człowiek bez łaski jest grzesznym pyłem, a gdy zamieszka w nim łaska Boża, staje się podobny do Aniołów.
Bez łaski człowiek podobny jest do zwierzęcia.
Grzech kala duszę człowieka i zniekształca jego oblicze, a łaska przydaje mu piękna i szlachetności duchowej.
*
Kiedy przychodzi łaska obfita, to dusza pragnie cierpień za Chrystusa. Męczennicy mieli wielką łaskę, toteż ciało ich wraz z duszą radowało się, kiedy ich męczono za umiłowanego Chrystusa. Kto tej łaski doświadczył, ten o tym wie, a nam z pomocą łaski należy cierpieć choroby. Bowiem choroby i ubóstwo upokarzają człowieka do końca.
*
Najwięcej łaski zaskarbiamy poprzez miłość do brata. Jeśli ze wszech sił kochać będziesz brata, a duszę swoją upokarzać, to zwycięstwo jest po naszej stronie.
Żeby łaskę zachować, trzeba stale się upokarzać, ponadto człowiek winien być powściągliwy we wszystkim, w ruchach, w słowach, w spojrzeniu, myślach i jedzeniu. Każdemu rodzajowi wstrzemięźliwości pomagają pouczenia Słowa Bożego.
Jeśli ujrzysz człowieka grzeszącego i nie użalisz się nad nim, a go osądzisz, chociażby w myślach, łaskę utracisz.
Kto wymyśla ludziom złym, a nie modli się za nich, ten nigdy nie pozna łaski Bożej.
*
Dusza grzeszna, nie znając Boga, boi się śmierci. Myśli, że Bóg grzechów jej nie przebaczy, ale Bóg nie tylko przebacza, ale jeszcze cieszy się nawróceniem grzesznika. I gdy dusza pozna Boga, zdziwiona i mile zaskoczona mówi: „Jakiegoż Boga mamy”.
Po utracie Raju pierwotnego, w Raju nowym, wiecznym, drzewem życia jest sam Chrystus. Dostępny jest dla wszystkich i cały świat może się Nim pożywić i nasycić Duchem Świętym
1 note
·
View note
Text
Gdy to wszystko się zaczynało kiedy te wszystkie uczucia dopiero kiełkowały w moim sercu, wyglądało to tak że każdy gest odbierałam z reakcją "Jezu uwielbiam go, ja go kocham, o mój Boże to już miłość, zaraz zejdę, o jeju". Tak było przez jakiś czas. Wiesz później zaczyna się kolejny etap. Ostatnio miałam nawet wątpliwości i mówiłam sobie "kurcze może to było złudzenie? Bo ja nic nie czuję" myślałam przez chwilę, że to nie jest miłość, bo przestałam czuć że go kocham. Ale później Bóg sprawił, że znów powiedziałam sama do siebie "jejku jak ja go kocham". Uświadomiłam sobie że to jednak nie wygasło. Kilka dni temu przeczytałam w pewnej książce, która była książka napisana przez psychologa, właśnie o miłości takie słowa "kiedy w twoim związku wszystkie uczucia i emocje stały się jak "rzeczywistość"?". Te słowa dały mi mega do myślenia. Ta "rzeczywistość" to było właśnie "wygasanie usczucia' ale nie takie wygasanie w sensie dosłownym, że przestajesz kogoś kochać. Chodziło o takie wygasanie, że ta miłość dojrzała, że stała się poważna, że kochasz ta osobę ale nie tak że przeżywasz to wszytko jak na samym początku. To co czujesz staje się norma. Jest w głębi twojego serducha, kochasz ta osobę, doceniasz najmniejszy gest, każda chwila słowo, ale nie odczuwasz tego tak że na cały głos krzyczysz "kocham go! To wszystko jest prawdziwe! To prawdziwa miłość! Ona nigdy nie wygasnie! To on jest najważniejszy!". Nie chodzi o to tylko o to, gdy twoja podświadomość i twoje serce cichutko szepcze w głębi ciebie "kocham go. To jego pragnę. To z nim chce spędzić każdą chwilę życia", bo ty już to wiesz, wiesz że go kochasz masz to w głębi siebie wyryte na sercu i nie potrzebujesz krzyczeć by każdy wokol to usłyszał.
Weronika Kuca❤️
#brak miłości#samotnośc#brak zrozumienia#samotność#życie#rodzice#cytaty o śmierci#łzy#płacz#ból#miłość#cytaty o miłości#prawdziwa miłość
527 notes
·
View notes
Text
Aniele śmierci, zadam ci pytanie. Wiem, nie jestem godzien, lecz odpowiedz mi na nie. Jak tam jest, gdzie dusze zabierasz? Czy bliscy czekają? Czy ktoś nas wspiera? Czy zmarli widzą nasz trud życia? Czy wiedzą, ile drogi do przebycia? Kiedy się spotkamy? Kiedy przywitamy Z ludźmi których nie ma już z nami? Nie ma granic, które chcę przekroczyć. Aniele, nie patrz mi tylko w oczy. Powiedz, którymi ścieżkami śmierć kroczy. Pozwól bym miał po prostu głos proroczy. Kiedy staniemy ze sobą twarzą w twarz I odpowiesz na pytanie, ze me życie znasz. Bo taki jest mój staż jako człowieka. Jedno wiem, że śmierć na nas czeka. Wtedy spytasz, jakim człowiekiem byłem, Co zrobiłem, odkąd się urodziłem. Chciałbym by tych slow było mnóstwo, Że me życie to nie było głupstwo. Byle nie szybko poznałbym odpowiedź. Aniele śmierci, to była moja spowiedź. Amen! Pamiętasz może chłopaka młodego? Andrzej miał na imię, życia nie miał dość długiego. Już nie spotkamy więcej jego. Ten jeden wypad z kolegami Zakończony nie tak, jak się tego spodziewali. Został sam w namiocie. Chciał nudę jakoś zabić. W końcu do tej wody wszedł. Ona musiała go tam zwabić. Niestety z niej nie wyszedł. Koniec był właśnie taki, właśnie taki, właśnie taki. Już minął drugi rok od tego wydarzenia, Lecz się ciągle nic nie zmienia, Bo my dalej pamiętamy. Cierpienia jego mamy, to jak ubolewała. Wiadomość o syna śmierci do niej nie docierała. Nie mogła w to uwierzyć. Cały czas płakała i rozmyślała, Czemu tak się stało, czemu te jezioro syna jej zabrało. Te szukanie odpowiedzi spokoju nie dawało. W końcu się z tym pogodziła i się pomodliła Do naszej Matki Bożej, aby go chroniła. Nie spotkamy również Krzyśka. Oddajmy hołd za niego. Od miesiąca kłótnie z żoną. Nie wytrzymał dłużej tego. W końcu pętla na szyje i ziomek nasz nie żyje. Pamięć o nim w sercu mym nie zginie. Byłem na pogrzebie. Widziałem kupę łez. Nie mogli wciąż uwierzyć, że to życia jego kres. Był pracowity, bardzo dobry chłopak. Z nim wesoło zawsze było, Lecz to w tak straszny sposób wszystko się skończyło. A on osierocił swoje córy. Teraz patrzy na nie z góry. A myślał że ta miłość zburzy wszystkie mury. Agnieszko, siostro ma kochana, przeze mnie nie poznana. Mimo tego faktu, na zawsze pamiętana. Wyszła dusza z malutkiego ciała. Powiedz mi gdzie jesteś, jak ci jest tam w niebie. Chciałbym tak bardzo stać przez chwilę obok ciebie. Marzenia się spełniają. Lecz czemu chwile tak szybko mijają? Mijają również kolejne lata. A ja wciąż dziękuję, Że podołałaś poczuć smak naszego świata. Bólu jego nie poznałaś i może temu dzięki, chwilę po urodzeniu zamknięto ci powieki. Bóg zabrał cię do siebie. Obyś żyła tam na wieki. To jest ballada o śmierci, więc podchodzę do tematu. Nadal pisze o sobie. Moje życie - temat rapu. Ciągle pytania, dlaczego śmierć to robi. Zabiera nam najbliższych i odbiera życie młodym. Mam jedno na głowie. Chodzi mi o Mikołaja. To, co się tam wydarzyło wie tylko moja mama. Mam dwóch młodych braci, których kocham całym sercem I jedną siostrę, którą kocham razem ponad więcej. Miałbym jeszcze jednego, tylko śmierć mi go zabrała. Nie otworzył nawet oczu, matka już go pochowała. Cała rodzina w żałobie. Bez wyjątku załamana. Nie zdążyła go przytulić, a i tak go pożegnała. Teraz ciągle cierpi. Dobrze wie, że nie jest sama. To jest ballada o śmierci, o mych bliskich nagrywana. I wiec kochana mamo, że nie będziesz samotna. Postać Króla DPW to postać łagodna. To postać niezwrotna. Często też nie sforna. Gdy trzeba KRL, to postać potworna. I wiedz kochana mamo, że ty też jesteś mym Bogiem. Dla twoich wrogów KRL wiecznym wrogiem. Wiem, że każdy z was chce żyć tutaj jak najwięcej. Ja idę w życie dalej. Wraz z kolejnym wersem. Ten pierwszy chłopaczyna - 23 lata. Wypadek na motorze. Zostawił brata, zostawił żonę, dzieci, no matkę, czyli rodzinę. No, kto by pomyślał, że tak szybko zginie. Czas płynie, a dzieci wciąż wołają "tata". Wciąż płaczą, nie wiedzą czemu nie wraca. No, że taka praca. No ile można tak tłumaczyć? Że ten grób jest ich ojca, w końcu muszą zobaczyć. Tylko, że te dzieci niczemu nie są winne. Michał odszedł, już go nie ma, a tragedię tą przemilczę. I wciąż liczę na tylko jedną rzecz Boże. Że wychować te dzieciaki, jego kobiecie pomożesz. A ten drugi. Więc miłość nie jest święta. Zdradzony przez najbliższą, na jego szyi pętla. Powiesił się chłopak, bo tak kochał ją nad życie. Ona miała go w dupie. Lubiła podwójne współżycie. Odszedł czemu? Dlatego, że miał dobre serce, że chciał w końcu się zakochać, jak w tej wymarzonej scence. Ja powiem, dlaczego ten chłopak dzisiaj nie żyje. Bo chciał kochać, był zdradzony i tego nikt nie ukryje. A ten trzeci i 200 kilo żywej wagi. Dla twej uwagi odszedł 2 lata temu I nie pytaj czemu. Choroba ludzi nie wybiera. Świętej pamięci Krzysia Anioł już zabiera. Był mordą ponad mordy. Latał śmiało ulicami. By uczcić twoją pamięć, Krzysiu dziś to nagrywamy. I najgorszy dzień pogrzebu dla jego ziomali. Pożegnali go łzami, obstawili grób zniczami. No i dziś przyznam, ze ten czas szybko leci. Krzysiu, światłość wiekuista niechaj do końca ci świeci. Ten czwarty, ale to nie chłopak. To było dziecko. 9 lat, umarł na raka, a to gorsze niż kalectwo. A jego matka myślami jest tam, gdzie syn. Chodzą po zielonej łące, świecie uśmiechniętych min. Gdzie nie ma problemów, bo on dzisiaj tam przebywa. A w sercu swych najbliższych on zawsze bywa. I choć wasze serca dziś przebite życia kołkiem, To wiedz kochana matko, że twój syn jest już aniołkiem.
3 notes
·
View notes
Text
Czy warto chodzić do kościoła?
Tworzymy platformę Dobry Kościół ponieważ pragniemy by każdy miał możliwość rozwijania swojej relacji z Bogiem, poznawania nowych ludzi i posiadania bezpiecznego miejsca do rozwoju. Użyj naszej wyszukiwarki i znajdź kościół w swoim mieście, w którym się odnajdziesz. Dlaczego jest to dla nas tak ważne?
Chodzenie do kościoła nie polega na zdobyciu karty stałego klienta, ani na zdobyciu przychylności Boga na dany tydzień. Kościół nie jest miejscem, do którego należy pójść, jest raczej żywym organizmem, a Bóg chce byśmy stawali się jego częścią - dla naszego dobra i Jego chwały.
Jakie są najważniejsze powody by chodzić do kościoła?
By słuchać Bożego Słowa
W obecnych czasach jesteśmy bombardowani informacjami, newsami, plotkami, postami czy najróżniejszą treścią. Brakuje nam nadziei, motywacji i przede wszystkim głosu Boga.
Po co nam kościół skoro możemy słuchać wybitnych mówców w internecie oraz inspirować się on-line?
Możemy posłuchać dobrego głoszenia, ale bez życia w bliskiej społeczności z prawdziwymi ludźmi nigdy nie doświadczymy w pełni korzyści z żywej społeczności oraz poczucia celu, który ma każdy kościół, czyli niesienie pomocy i nadziei innym.
Boże Słowo zachęca nas, dotyka naszych serc, przemienia nasze życie, wzywa do poprawy, rozpala miłość do Boga oraz wyznacza kierunek w naszym życiu.
*Pamiętaj, że jeśli fizycznie nie możesz chodzić do kościoła, oglądanie go w Internecie jest wspaniałym rozwiązaniem. Zwłaszcza jeśli kościół, w którym jesteś członkiem, transmituje kazania co tydzień. To pozwala ci pozostać w społeczności ze wspólnotą, ucząc się tego, czego się uczą, i stale wzrastając.
By uwielbiać wspólnie Boga
Wywyższanie Boga w samotności jest piękne, ale nic nie zastąpi wspólnego czasu uwielbienia ze wspólnotą, która ogłasza, wyśpiewuje i raduje się z tego co Bóg czyni w ich życiu.
Warto sobie uświadomić, że wielbienie Boga jest odpowiedzią na wdzięczność za Jego miłość do nas. Kiedy poznajemy Go i Jego charakter objawiony w Piśmie Świętym doznajemy w naszych sercach wdzięczności, którą możemy wyrazić właśnie poprzez uwielbienie. Warto nie skupiać się jedynie na doświadczeniu czy emocjach, a przede wszystkim na zjednoczeniu się z wierzącymi aby czcić Jezusa.
By zachęcać się nawzajem
Życie bywa trudne prawda? W jednym momencie wszystko może się zmienić. Kiedy sprawy mają się świetnie, dostajemy telefon, diagnozę, informację czy wiele innych wyzwań, które napotykamy w życiu. Jednak Biblia uczy nas by wspierać się nawzajem. Czytamy w Galacjan 6:2, “Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe.” Kiedy bywamy przestraszeni, samotni czy zdemotywowani, to właśnie kościół jest miejscem, w którym możemy doznać wsparcia i modlitwy. W momentach kiedy wszystko ma się świetnie również mamy możliwość dzielenia naszej radości i zachęcania innych w naszej społeczności.
By rozwijać swoje powołanie
Bóg obdarzył nas różnymi darami, talentami i cechami. Każdy z nas jest wyjątkowy i może tworzyć kościół w najróżniejszych obszarach. Niektórzy mówią kazania, śpiewają w uwielbieniu, inni sprzątają, robią kawę, a może zajmują się administracją. Oznaką zdrowej społeczności jest to, kiedy jej członkowie zdają sobie sprawę, że bycie częścią kościoła nie oznacza jedynie brania, ale również dawania i błogosławienia innych.
Niektórym z nas zdarza się patrzeć na swój kościół z przekonaniem “oni mnie nie potrzebują”, “wszystko jest gotowe”, “co ja mógłbym tu robić?”.
Twoja gotowość do zaangażowania się w swoim kościele, z tymi darami, talentami czy pasjami, które mamy od Boga, jest prawdopodobnie odpowiedzią na czyjąś modlitwę. Pismo Święte mówi, że żniwo jest wielkie, ale robotników mało. Każdy z nas ma szansę nie tylko aby być zaangażowanym, ale także by się w tym rozwijać. To wyjątkowe kiedy służba nie musi być tylko dawaniem swojego czasu, ale także inwestycją w swój rozwój przy wyjątkowych ludziach.
W kościele można odkryć wielu ludzi, którzy idą pewną drogą dłużej. Ich mądrość, doświadczenie, wnikliwość czy umiejętność uczenia się na błędach, jest jednym ze sposobów w jaki Bóg zapewnia rozwój. Warto szukać ludzi, od których możemy się uczyć!
Być światłem
Jezus powiedział, że świat pozna, że jesteśmy Jego uczniami dzięki naszej miłości do siebie nawzajem. Kiedy w pełni przykładamy się do kochania Boga i innych osób, wywyższamy tym Jezusa. Nic tak nie zachęca innych do poznania Boga jak właśnie Jego miłość. Gdzie tę miłość można zobaczyć? Przede wszystkim w ludziach, którzy chodzą w Bożej miłości.
Chrześcijanie powinni wyróżniać się tą miłością w każdym miejscu, w którym są. Jednak kościół jest jednym z miejsc, w których można to rozpalić, pogłębić, a także odbierać.
Kiedy kościół decyduje się kochać siebie nawzajem, nie skupiać się na wadach, grzechu, ale w miłości przebaczać sobie i wspierać się nawzajem, to jest właśnie niczym światło w ciemności. Nasz świat nie oferuje nam przebaczenia, szacunku czy miłości pomimo różnych błędów, upadków czy niedoskonałości. Jest jednak miłość, która w tym szarym świecie, świeci w pełen miłości sposób.
By pamiętać kim się jest
W świecie oferującym różnorodne punkty widzenia istnieje jedno miejsce, w którym ludzie mogą znaleźć prawdę. Kościół jest latarnią morską w zamglonym świecie. (Mt 5: 14–16).
Kto pomaga znaleźć Ci kierunek, kiedy nie masz pewności dokąd zmierzasz? Jak być pewnym co jest właściwe i dokąd iść. Kiedy przedzieramy się przez życie czy mamy w sobie kompas czy kotwicę dla naszej duszy?
To właśnie w kościele możemy stawać się uczniami i dowiadywać się o kierunku, a także woli dla naszego życia. Wśród innych wierzących mamy okazję poznawać naszą tożsamość, która jest oparta na życiu Jezusa.
Żelazo ostrzy żelazo
Tak mówi nam Księga Przysłów 27:17. Regularne spotkania z innymi wierzącymi są źródłem zachęty i siły. Ale wiedz o tym: gdy żelazo ociera się o żelazo, nie tylko staje się ono ostrzejsze, ale także powoduje iskry! To tylko część procesu.
Bóg używa naszych relacji i interakcji z innymi, aby pokazać nam miejsca i obszary w naszym życiu, w których jest miejsce na poprawę lub udoskonalenie. Pragniemy stawać się bardziej jak Jezus! To właśnie współpraca z innymi chrześcijanami jest fenomenalnym sposobem na rozwijanie miłości do Boga i innych. Jest to także sposób, w który możemy dowiedzieć się więcej o nas niż gdybyśmy nie dopuszczali relacji do swojego życia. Kolejna piękna cecha kościoła.
Biblia mówi o kościele jak o organizmie. Jezus to głowa kościoła, a członkowie to właśnie części organizmu. Niesamowite jest to, że kościół jest dla Jezusa - narzeczoną, za którą on oddał swoje życie. To chyba jest największa zachęta do tego by być tego częścią. Żaden kościół nie jest doskonały, ale możemy stawać się ludźmi, którzy mają wpływ na swój kościół. Mamy zachętę prosto z Nieba aby stawać się dawcami, a nie tylko tymi, którzy biorą.
Dlatego zachęcamy Cię już dziś do tego by znaleźć kościół w swoim mieście. Może mieszkasz w Warszawie, Gdańsku, Krakowie czy Wrocławiu i nawet nie wiesz, że bardzo blisko Ciebie znajduje się kościół, który działa aktywnie wśród młodego pokolenia, prowadzi zajęcia dla dzieci i tłumaczy spotkania na angielski! Sprawdź to już dziś - www.dobrykosciol.pl
1 note
·
View note
Text
„Prawdziwa modlitwa” Dobry sposób, by być bliżej Boga
I
Prawdziwa modlitwa to słowa z serca do Boga.
Oparta jest na Boga woli i słowie.
Prawdziwa modlitwa to być blisko, tak bardzo blisko Boga.
Prawdziwa modlitwa znaczy,
że wiele Bogu do powiedzenia masz,
jak słońce promienieje serce twe,
czujesz inspirację pięknem Boga, ci, co słyszą cieszą się.
II
Prawdziwa modlitwa przyniesie pokój, przyjemność.
Moc, by kochać Boga wzrasta,
odczuwa się wartość miłowania Go;
a wszystko to dowiedzie, że modlitwy twe prawdziwe są.
Prawdziwa modlitwa to nie jest formalność,
ani zwykła recytacja słów.
Prawdziwa modlitwa nie jest kopią innych.
Sercem mów, niech cię dotknie Bóg.
III
Jeśli modlitwy twe mają być skuteczne,
Boże słowa są tym, co masz czytać.
I tylko modlitwa pośród Bożych słów przyniesie oświecenie.
Prawdziwa modlitwa jest w sercu,
które pragnie, czego Bóg żąda,
pragnie to wypełnić, nienawidzi, co Bogu wstrętne.
I na tej podstawie posiadacie wiedzę,
jasność wszystkich Bożych prawd,
silną wiarę i sposób praktyki.
Tylko ta modlitwa prawdziwą jest.
ze śpiewnika „Podążaj za Barankiem i śpiewaj nowe pieśni”
1 note
·
View note
Text
Asperger-Człowiek - rozdział dwudziesty siódmy
„Widziałam, że jesteś doskonały, a więc cię pokochałam, a potem zobaczyłam, że nie jesteś doskonały, i pokochałam cię jeszcze bardziej”*
Nagle wszystko uległo zmianie i zatrzymało się w miejscu. Pozornie życie toczyło się normalnie, tak jak dawniej, ale gdyby ktoś przyjrzał się uważniej, dostrzegłby, że pewne osoby utrzymują między sobą dystans, ktoś wychodzi na spacery samotnie, a piątkowe seanse filmowe zostały odwołane. I tak jak to najczęściej bywa, cisza mogłaby ciągnąć się w nieskończoność, gdyby ktoś nie postanowił wtrącić się, wziąć sprawy w swoje ręce i zmusić do działania.
***
Harry od jakichś dwudziestu minut milczał, wbijając wzrok w biurko, na którym Nora poukładała książki i długopisy. Nie miał ochoty na rozmowę, nie wiedział nawet, o czym miałby mówić, bo przecież nie chciał zaczynać tematu, który męczył go najbardziej od ponad tygodnia. Nora nie miała o niczym pojęcia, tak samo jak wszystkie bliskie mu osoby. Przez chwilę myślał, że może mógłby porozmawiać o tym z Niallem, ale zrezygnował tak szybko, jak tylko ten pomysł pojawił się w jego głowie. Dlatego od tygodnia męczył się i był coraz bardziej niezadowolony i smutny, a jedyna osoba, która potrafiłaby go pocieszyć, tym razem była sprawcą tej całej beznadziejnej sytuacji.
– Harry, nie chciałabym naciskać, ale dawno nie widziałam cię tak smutnego i przejętego. Wydawało mi się, że przy naszej ostatniej wizycie wszystko było w porządku – kobieta patrzyła na niego uważnie i w końcu zdecydował podnieść swoje oczy i spojrzeć na nią przelotnie. – Może chciałbyś opowiedzieć mi, co się stało?
– Louis powiedział, że mnie kocha, a później kiedy zapytałem, czy to prawda, całkowicie mnie zignorował – wyjaśnił, obejmując się rękoma. Czuł się niekomfortowo, mówiąc o tym Norze, chociaż ona znała go i widziała w najgorszych momentach życia.
– W jakiej sytuacji Louis to powiedział? – kobieta starała się ukryć zdziwienie. Nie znała Louisa Tomlinsona, ale słyszała o nim wystarczająco dużo, by wiedzieć, że ten chłopak nigdy nie skrzywdziłby Harry’ego celowo.
– Był chory, leżał w łóżku, a ja przyniosłem zupę, bo podobno pomaga w czasie choroby i wtedy Louis powiedział, że mnie kocha, a kiedy jakiś czas później zapytałem, czy to prawda … – urwał, by zaczerpnąć powietrza i kontynuować dalej – wtedy on nic nie powiedział, po prostu milczał, więc poszedłem sobie i do tego czasu nie rozmawiamy ze sobą. On próbował mnie zagadywać, ale nie wiem, co miałbym mu powiedzieć po tym wszystkim. Nie wiem nawet, dlaczego czuję się w ten sposób, ale to boli.
– Jesteś zraniony Harry, twoje serce zostało zranione, ale myślę, że Louis nie chciał cie skrzywdzić – powiedziała, ostrożnie dobierając słowa, by brunet dobrze ją zrozumiał.
– Czy Louis kocha mnie tak jak Gemma? Bo zupełnie tego wszystkiego nie rozumiem. Nie jestem głupi i wiem, że można kochać na wiele sposobów i jest dużo rodzajów miłości, ale nie wiem co oznaczało to kocham cię wypowiedziane przez Louisa – był zdezorientowany i zmęczony tą całą sytuacją. Wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, a nagle taka bomba została na niego zrzucona i nie potrafił sobie z nią poradzić.
– Harry, nie wiesz, co oznaczały słowa, które powiedział, ale czy ty kochasz Louisa? – musiała o to zapytać, ale przerażenie, które wymalowało się na twarzy chłopaka, a później mina i grymas, które wskazywały na skupienie, sprawiły, że zamilkła i pozwoliła mu pomyśleć.
– Czy ja kocham Louisa? – Harry powtórzył pytanie, zastanawiając się nad tym, co powiedziała Nora. – Lou jest czasami bardzo męczący, dużo mówi i lubi przytulać. Jest bałaganiarzem i ma psa, ale lubię spędzać z nim czas i nasze wspólne rozmowy są przyjemne. Kiedy nie było go obok, tęskniłem za nim i dla mnie Louis jest rodziną, ale nie chcę, by był kimś takim jak Gemma, bo już stał się dla mnie bliższy. Czy można to nazwać miłością?
***
Ich spotkanie dobiegło końca i po wszystkim Nora miała w głowie tylko jedną myśl, musiała porozmawiać z Louisem Tomlinsonem. Zbyt mocno zależało jej na szczęściu Harry’ego, by odpuścić teraz i pozwolić, by cierpiał. Miała nadzieję, że nie pomyliła się co do Louisa i chłopak okaże się tak dobrym człowiekiem, jak to sobie wyobrażała.
Zdobycie numeru telefonu Lou nie było trudne, wystarczyło, że poprosiła o to Anne, a kobieta od razu podała jej rząd cyfr. Norze nie umknęła niechęć, jaka wymalowała się na twarzy kobiety, gdy tylko usłyszała o Tomlinsonie, a przecież niedawno to właśnie matka Harry’ego wygłaszała hymny pochwalne na temat chłopaka.
Kiedy przedstawiła się i powiedziała, że dzwoni w sprawie Harry’ego, głos Louisa powiedział jej więcej, niż potrzebowała. Chłopak był spanikowany, przejęty i zmartwiony w tym samym czasie, a to oznaczało, że się troszczył i zależało mu na chłopaku. Wiedziała, że tych dwoje ma naprawdę szansę na coś niesamowitego.
***
Louis siedział na fotelu naprzeciwko terapeutki Harry’ego i zastanawiał się, co do cholery robi w tym miejscu. Rozglądał się nerwowo po jasnych ścianach, które pewnie na loczka działały kojąco i pozwalały skupić się na rozmowie, ale on czuł się zestresowany i nie na miejscu. Nie miał pojęcia, o co może chodzić. Kiedy odebrał telefon od Nory, przeraził się nie na żarty. Bał się, że coś złego stało się z Harrym, ale kobieta poprosiła jedynie o spotkanie, więc nie miał żadnego powodu, by jej odmówić. Siedząc w tym miejscu, zaczynał jednak żałować, że nie wymigał się od tego.
– Cieszę się, że zgodziłeś się ze mną spotkać – powiedziała kobieta, uśmiechając się w jego stronę. Wydawała się spokojna, więc może nie wydarzyło się nie złego. Może obawiał się całkowicie niepotrzebnie.
– Zaskoczyłaś mnie swoim telefonem – powiedział zgodnie z prawdą. – Stało się coś?
– Nic złego, więc możesz się uspokoić. Widzę, że jesteś trochę podenerwowany, a naprawdę nie ma powodu do stresu – Nora cały czas uśmiechała się i ostrożnie dobierała słowa. Louis był przekonany, że zaraz zrzuci na niego jakąś bombę i zaskoczy go całkowicie. – Rozmawiałam ostatnio z Harrym, wydawał się przygaszony i smutny. Zaczęłam martwić się o niego. Nie chciałabym, żeby stało się z nim coś złego. Pewnie pamiętasz, co wydarzyło się ostatnio – Nora zamilkła, jakby chciała dać mu chwilę na przetrawienie słów, które wypowiedziała. Nie musiała przypominać mu o tym, co działo się nie tak dawno. Nigdy więcej nie chciał widzieć Harry’ego w takim stanie. Same wspomnienia działały na niego zbyt mocno. – Porozmawiałam z nim i okazało się, że Harry jest zraniony. Muszę przyznać, że byłam zdziwiona tym, co mi wyznał.
– Czy mogłabyś przejść do rzeczy? – był już zestresowany do granic możliwości, miał wrażenie, że zaraz z nerwów zacznie chodzić po gabinecie.
– Louis powiedziałeś, że kochasz Harry’ego, a później, kiedy o to zapytał, zignorowałeś go. On jest zagubiony i naprawdę nie wie, co o tym wszystkim myśleć. Nie wtrącałabym się, gdybym nie uważała, że jest to konieczność.
– Po prostu byłem zaskoczony jasne? Nawet nie pamiętałem, że coś takiego powiedziałem. Nie wiedziałem, jak zareagować. Przecież on nawet nie wie, że jestem gejem. Boże, skąd mam wiedzieć, czy on w ogóle nim jest? Sam musiałem to przeanalizować i przemyśleć. Kiedy usłyszałem, co powiedział, byłem jak sparaliżowany.
– Dobrze, to zrozumiałe, że byłeś zdziwiony tym, co usłyszałeś. Rozumiem cię doskonale, ale teraz po czasie powiedz mi, co o tym sądzisz, ponieważ Harry cierpi i stara sobie z tym jakoś poradzić, ale ewidentnie czuję się źle. I Harry wie, że jesteś gejem, tym akurat nie musisz się przejmować.
– Nie chciałem, żeby poczuł się odrzucony, ale kiedy podniosłem głowę, jego już nie było, a ja nie wiedziałem, co mam zrobić. Nigdy bym go nie skrzywdził, nie celowo.
– Wiem to, ale musisz cos zrobić, ponieważ Harry już nie wykona pierwszego ruchu. Chociaż – kobieta zamilkła i wbiła w niego spojrzenie swoim jasnych tęczówek, myśląc o czymś mocno – chociaż nawet nie zapytałam, czy odwzajemniasz uczucia Harry’ego.
– Słucham? Harry coś do mnie czuje? – spojrzał szybko na Norę, która przybrała na twarz maskę. Nie mógł wyczytać z jej twarzy żadnej emocji. – Nie możesz teraz zamilknąć i mnie ignorować. Wiesz to prawda? I to chyba oczywiste, że czuję cos do Harry’ego, w innym wypadku nie powiedziałbym mu, że go kocham. Mogę się wydawać gadułą, ale nie rzucam takimi wyznaniami na prawo i lewo – wzruszył ramionami, rozsiadając się wygodniej w fotelu, który teraz, kiedy nie był tak zdenerwowany, okazał się całkiem przyjemny i miękki. – Nie wiedziałem, że Hazz może odwzajemniać moje uczucia, byłem przekonany, że to niemożliwe.
– Cóż jeśli możemy być ze sobą szczerzy, to myślę, że on naprawdę bardzo cię lubi. To wykracza poza zwykłą przyjaźń czy koleżeństwo. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Wydaje mi się, że powinniśmy spotkać się wszyscy razem i przedyskutować to wszystko. Tak żeby nie pozostawić tu żadnych wątpliwości.
– Co? Nie ma mowy, poradzę sobie sam. Nie potrzebuję, by ktoś pomagał mi w wyznawaniu uczuć – zaprotestował szybko, wzdrygając się na samą myśl rozmowy o uczuciach przy tej kobiecie. Była w porządku i ufał jej, ponieważ pomagała Harry’emu, ale pewne sprawy wolał załatwiać sam. – Naprawdę poradzę sobie sam.
–Jasne i pewnie spotkamy się na waszym ślubie za jakieś pięćdziesiąt lat – parsknęła kobieta, przewracając oczami.
– Nie wspominałem o ślubie, wydaje mi się, że na początek muszę po prostu porozmawiać z loczkiem – stwierdził, śmiejąc się pod nosem. – I to było troszkę nieprofesjonalne z twojej strony, ale nie martw się, nie jestem twoim pacjentem, więc nikomu o tym nie powiem. Może powinnaś zastanowić się na pracą w jakimś biurze matrymonialnym, bo chyba rajcują cię te miłosne sprawy.
– Harry miał rację, jesteś nieznośny i cały czas gadasz – mruknęła, kryjąc śmiech za niezadowoloną miną.
– Hej powiedział coś takiego? – zainteresował się, ponieważ wszystko co mówił o nim Harry, było intrygujące.
– Może, ale nie powiem już ani słowa więcej. A teraz idź i zacznij działać, ponieważ w przyszłym tygodniu mam nadzieję zobaczyć Harry’ego uśmiechniętego i szczęśliwego.
– Życz mi powodzenia, żebyśmy mogli spotkać się na ślubie za jakieś trzydzieści lat. Wolałbym jednak iść do ołtarza o własnych nogach. – Mrugnął do niej okiem i wyszedł z gabinetu, nim mogłaby na niego krzyknąć.
Nie spodziewał się, że wizyta przebiegnie w ten sposób, ale był zadowolony. Okazało się, że Harry cos do niego czuję i ma szanse na coś z chłopakiem, który zawrócił mu w głowie i skradł jego serce. Nieważne, co mówili inni, jego mama, Anne i cała reszta świata, jeśli istniało prawdopodobieństwo, że Harry jest w nim zakochany, miał zamiar postarać się i zrobić wszystko, by loczek trwał w tym stanie do końca swojego życia.
***
Gemma śledziła wzrokiem Nialla sprzątającego w herbaciarni. Mężczyzna wycierał blaty stolików, ustawiał krzesła i nucił coś pod nosem. Było tak spokojnie i cicho, jakby poza ich dwójką nie istniał żaden świat zewnętrzny. Byli w swojej szklanej kuli i Gemma nie narzekała. Pierwszy raz od jakiegoś czasu czuła, że wszystko jest w porządku. Chociaż może nie wszystko. Westchnęła głośno, zwracając tym samym uwagę Nialla, który przerwał pracę i spojrzał na nią z zaciekawieniem.
– Co się dzieję? Siedzisz tutaj taka osowiała i wzdychasz, mam przeczucie, że to nie jest westchnienie zachwytu nad moją osobą, więc wyduś to z siebie. O co chodzi?
– Zawsze się tobą zachwycam, ale w tej chwili myślę o kimś innym – powiedziała z kolejnym westchnieniem bezradności. – Nie wiem, co zrobić z tą całą sytuacją.
– Jaką sytuacją? I o kim myślisz? – był zmieszany, więc zarzucił sobie ścierkę na ramię i ruszył w stronę lady, o którą się opierała. – Mów i przestań udawać taką tajemniczą i tak wiem, że chcesz się wygadać.
– Dobra, ale żebyś później nie marudził, że znowu mówię o Louisie – ostrzegła, nim wyznała, co dręczy ją od jakiegoś czasu. – Nie mogę tego znieść, to tak smutne i dobija mnie. Czuję, że Louis zakochał się w Harrym, a przecież mój brat nigdy w życiu nie poczuje niczego do Lou. I to najgorsza sytuacja z możliwych. Wiem, że mój najlepszy przyjaciel będzie miał złamane serce, ale przecież nie mogę obwiniać o to Harry’ego, bo on nie ma zielonego pojęcia o tej całej sytuacji. To najgorsze, co mogło się wydarzyć Niall. Co mam teraz zrobić? – oparła czoło o blat i uderzyła w niego kilka razy, jęcząc przy tym z rozpaczy. Jej smutek zamienił się w złość, gdy usłyszała cichy śmiech Horana. – Możesz mi powiedzieć, co cię tak bawi? To nie jest śmieszne. Możesz sobie nie lubić Louisa, ale on jest dla mnie ważny i się martwię, więc jeżeli zależy ci na mnie, to również powinieneś się przejąć – nawet nie kontrolowała tego, co mówi, po prostu wyrzucała z siebie słowa, wpadając w słowotok godny Louisa.
–Hej, hej uspokój się – podniósł ręce, pokazując, że przecież nie ma złych zamiarów. – A teraz po kolei. Może na początku nie lubiłem Louisa z pewnych powodów, ale teraz jest w porządku i myślę, że nawet się kumplujemy, więc ten problem masz już z głowy. Zależy mi na tobie i zawsze zależało, więc jeśli to byłaby poważna sprawa, to uwierz mi, zrobiłbym wszystko, byleby ci pomóc. Zrobiłbym wszystko żebyś była szczęśliwa. A teraz najważniejsze, myślę, że cały ten twój problem nie istnieje.
– Jako to nie istnieje? O czym ty mówisz? – zmarszczyła brwi, zastanawiając się, o czym mówi Niall.
–To proste Gemms, przecież Harry jest od bardzo dawna zauroczony Louisem, o ile to już nie przerodziło się w coś poważniejszego, a wydaje mi się, że jest całkiem dużo prawdopodobieństwo, że tak się stało.
– Przepraszam, ale o czym ty do cholery mówisz? – blondynka patrzyła na niego, jakby nagle wyrosły mu trzy głowy. Naprawdę nie miała pojęcia, skąd Niall wytrzasnął takie głupoty, bo przecież to nie mogła być prawda. Wiedziałaby coś o tym wcześniej, w końcu chodziło o jej brata i najlepszego przyjaciela. Skąd Niall miałby takie informacje?
– Chyba jesteś mało spostrzegawcza Gemms, ale myślę, że możesz się uspokoić. Harry i Louis raczej czują to samo, więc obędzie się bez złamanych serc.
– Jak mogłam tego nie zauważyć? Skąd wiesz o tym wszystkim? Wiesz, że musisz mi o tym opowiedzieć prawda? – rzucała w niego pytaniami, nawet nie oczekując na nie odpowiedzi. W jej głowie panował istny chaos, cieszyła się jak wariatka i była szczęśliwa. Nie mogła uwierzyć, że to mogłaby być prawda, ale przez te wszystkie szalone myśli dotyczące Lou i Harry’ego przebijało się coś jeszcze, o czym pomyślała dopiero teraz. – Zależy ci na mnie?
– Dopiero teraz to do ciebie dotarło?
– Ostatnio miałam dużo spraw na głowie.
Popatrzyli na siebie w ciszy, po czym wybuchli głośnym śmiechem, który rozbrzmiał echem w pustej herbaciarni. Obeszła ladę i przytuliła się do Nialla, który objął ją mocno, opierając brodę na jej głowie. Nie skłamała, naprawdę miała dużo spraw do przemyślenia. Rozstała się z Darrenem, który wydawał się kandydatem na mężczyznę idealnego, musiała pogodzić się z Niallem, coraz częściej myślała o przyszłości, o tym co chciałaby robić, zostać tutaj, czy jednak spróbować życia w Londynie, a na koniec w jej głowie pojawił się sam Niall. I nagle okazało się, że to on jest odpowiedzią na wszystkie pytania, które nie dawały jej spać od dłuższego czasu. Niall Horan był mężczyzną idealnym dla niej i powinna dostrzec to dużo wcześniej, ale tak jak powiedział, chyba była mało spostrzegawcza. Teraz bała się odrzucenia, ale nie wyobrażała sobie, by Niall mógł ją zranić w jakikolwiek sposób. Byli zbyt blisko, łączyło ich tak wiele, miała wrażenie, że należą do siebie już od dawna.
– Nie ma rzeczy, której bym dla ciebie nie zrobił – powiedział, odsuwając się od niej z małym uśmiechem błąkającym się na ustach. Odgarnął włosy, które opadły na jej twarz i przez chwilę muskał jej zarumieniony policzek palcami.
–Wiem, teraz to wiem – powiedziała i stając na palcach zdecydowała się połączyć ich usta w pocałunku, który pierwszy raz znaczył więcej, niż wszystkie te, które dotychczas dzielili.
***
Louis był zdeterminowany, ale w tym samym czasie odczuwał przerażenie. Od wizyty u Nory minął prawie tydzień, a on cały czas zastanawiał się, jak podejść do tej całej sprawy. To nie tak, że był niedoświadczony, ale nie określiłby siebie mianem specjalisty od spraw sercowych. Jednak bliżej było mu do niedoświadczonego. Wiedział, że musi działać powoli i ostrożnie, w końcu tutaj najważniejszy był Harry i jego dobre samopoczucie. Z drugiej strony, jeśli już był w czymś dobry, to właśnie w dbaniu i troszczeniu się o drugą osobę, więc chyba był właśnie w idealnym miejscu i miał obok siebie idealną osobę.
Dziś był ten dzień, kiedy postanowił wcielić plan w życie. Dlatego teraz Harry dreptał przy jego boku z niezadowoloną miną, nie patrząc nawet, dokąd zmierzali. Jakimś prawdziwym cudem udało mu się namówić chłopaka na wspólny spacer. Oczywiście loczek boczył się i dąsał, nie odzywał do niego ani słowem i okazywał całym jestestwem swoją złość. Mógł to znieść, miał tylko nadzieję, że spokojna rozmowa i wspólnie spędzony czas pomogą im dojść do porozumienia. Nie mógł znieść widoku tak nieszczęśliwego chłopaka.
Zatrzymał się, gdy dotarli nad małą rzeczkę, którą odkrył podczas jednego ze spacerów z Damą. Rozłożył koc i usiadł na nim, patrząc wyczekująco na Stylesa. Zaplanował piknik, to wydawało mu się dobrym pomysłem, ale teraz widząc grymas na twarzy bruneta, zwątpił w trafność swojego planu.
– Harry, mógłbyś usiąść obok mnie? – poklepał miejsce na kocu i ku swojemu zdziwieniu zarejestrował, że chłopak faktycznie zajął swoje miejsce po jego prawej stronie.
– Co tutaj robimy? Dlaczego zmusiłeś mnie do przyjścia w to miejsce? – zapytał loczek, miętoląc nerwowo materiał koszulki.
– Chciałem spędzić z tobą czas i porozmawiać. A piknik to dobry pomysł na pierwszą randkę prawda? – starał się mówić swobodnie i lekko, tak by nie stresować niepotrzebnie już zdenerwowanego chłopaka.
– Randkę? – wyszeptał Harry, nadal unikając jego wzroku.
– Tak, jeśli się zgodzisz oczywiście. Jeśli nie, to będzie zwykłe spotkanie, takie jak zawsze.
– Ale na randki chodzą zakochani. Gemma chodziła na randki z głupkiem Darrenem, a ty nie zareagowałeś, kiedy zapytałem, czy mnie kochasz, więc to nie może być randka – chłopak rozkręcał się coraz bardziej i mówił szybciej i szybciej, wyrzucając z siebie słowa. Lou z coraz większą radością obserwował, jak loczek otwiera się przed nim i mówi o tym, co bolało go przez tak długi czas. – Chyba, że zmieniłeś zdanie.
– Harry przepraszam, że wtedy nie odpowiedziałem, że zostawiłem cię bez żadnej reakcji z mojej strony. Nie musiałem się zastanawiać, nie miałem nad czym myśleć, bo wtedy powiedziałem prawdę, ale bałem się, że ty nic do mnie nie czujesz. Teraz mogę to powiedzieć, jestem w tobie zakochany i każdego dnia zakochuje się coraz bardziej. Przepraszam, że tak cię skrzywdziłem, nie chciałem tego zrobić.
– Czyli mnie kochasz? Naprawdę? Nigdy nikt poza rodziną mnie nie kochał. Wszyscy raczej darzyli mnie nienawiścią, albo udawali, że nie istnieje. Dlaczego mnie kochasz Lou?
Te pytania były tak szczere i wydawało się, że Harry naprawdę chcę poznać odpowiedź na każde z nich. Nie mógł uwierzyć, że ktoś mógłby nie pokochać tego loczka, bo on stracił dla niego serce i głowę.
– Naprawdę Harry, nie wiem, dlaczego ludzie tak źle cię traktowali, ale dla mnie jesteś najcudowniejszym chłopakiem, jakiego poznałem. I nie chciałbym zakochać się w nikim innym.
– Więc to jest randka? – brunet upewnił się, rozsiadając się wygodniej na kocu. – Nigdy nie byłem na randce. Co powinniśmy robić? Wiesz, widziałem te wszystkie filmy, które lubisz oglądać i tam ludzie często chodzą na randki, ale na piknik chyba nie. – Chłopak paplał uroczo i wydawał się coraz bardziej swobodny i rozluźniony.
Louis uśmiechnął się i poczuł spokój opadający na niego niczym kurtyna po zakończonym przedstawieniu. Wydawało mu się, że teraz już nic złego nie może się zdarzyć. Nareszcie wszystkie elementy układanki pasowały do siebie idealnie. Nie obchodziło go, co powiedzą inni, dopóki miał obok siebie Harry’ego, który stawał się coraz bardziej odważny i radosny. Chciał uszczęśliwić tego chłopaka, o którego nikt nigdy się nie starał, nikt nie próbował go poznać, pokochać, spełnić jego marzenia.
– Louis, Louis – Styles szturchnął palcem ramię szatyna, który wzdrygnął się na ten niespodziewany ruch. – Mówię do ciebie, a ty mnie wcale nie słuchasz.
– Przepraszam, zamyśliłem się. O co pytałeś?
– Czy te owoce są dla nas? Do zjedzenia?
–Tak, częstuj się – podsunął mu miseczkę z owocami, obserwując z zadowoleniem, jak loczek zaczyna jeść.
– Przygotowałeś to wszystko specjalnie dla nas? – oczy chłopaka rozszerzyły się komicznie, ale jego zdziwienie wydawało się autentyczne i szczere.
– Tak, właściwie to dla ciebie – podrapał się po karku, starając ukryć to, jak niezręcznie się czuje pod uważnym spojrzeniem młodszego.
– To miłe Lou – wyszeptał Harry i nim Louis mógł zareagować w jakikolwiek sposób, zielonooki przysunął się w jego stronę i musnął ustami jego rozgrzany policzek. – To było w porządku?
– Nawet bardziej niż w porządku Hazz – szatyn roześmiał się głośno, rozkładając na kocu i zaplatając ramiona pod głową.
Wiedział, że Harry patrzy na niego jak na głupka, ale nie przejmował się tym. Był szczęśliwy, więc śmiał się, chichotał i czuł, jakby unosił się nad ziemią. Zerknął na loczka, który patrzył na niego ostrożnie z jakąś iskrą zainteresowania i rozbawienia w spojrzeniu. Pokonali kolejny milowy krok i Nora nie miała racji, ponieważ w tym tempie ich wesele nie odbędzie się za pięćdziesiąt lat, Lou da radę zorganizować je szybciej, dużo szybciej.
***
Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłem. To była najodważniejsza decyzja w całym moim życiu. Chyba nigdy nie stresowałem się tak bardzo, ale pomyślałem, że to przecież Louis i nie wiem dlaczego, ale nagle poczułem, że on nie zrobiłby mi krzywdy. I okazało się, że miałem rację.
To był zdecydowanie jeden z najszczęśliwszych dni w moim życiu. Nie wiem, jak porozmawiać o tym z mamą, ale na razie postanowiłem zachować to dla siebie, ponieważ Gemma i Niall nagle zaczęli całować się po kolacji w salonie i ulubiony kubek mamy wypadł jej z dłoni i roztrzaskał się na podłodze.
Było dużo zamieszania, pisków i hałasu. Nie miałbym pojęcia w czym rzecz, gdyby Lou nie wyjaśnił mi, że moja siostra i Niall podobno oficjalnie zostali parą. Doprawdy nie wiem, dlaczego wszystkich to tak zdziwiło, Lou od dawna mówił, że czują do siebie mięte przez rumianek, cokolwiek to znaczy.
Wracając do tematu, postanowiłem, że mama musi na razie przyzwyczaić się do tego, że moja siostra ma chłopaka, kolejne rewelacje zostawię jej na później.
*Angelita Lim
30 notes
·
View notes
Text
Hej.
Jestem Agma i jestem A. R. M. Y.
Ten post pisze w szczególności dla grupy osób, których pierwsze myśli po usłyszenia, że ktoś słucha BTS, to:
"O mój boże! To ci chindole! Czy ty serio nie możesz słuchać czegoś normalnego?! Czemu ci geje?! Gejpop XD".
Dla osób, które obrażają tą muzykę. Jej autorów. Czy chodźby słuchaczy tej muzyki.
Nie zabraniam wam mieć własnego zdania na jej temat.
W tym poście chce prosić was tylko o kilka rzeczy:
1) Zastanówcie się, nad tym co mówicie.
Wiele, jeśli nie wszystkie z waszych słów ranią. Ranią małe serduszka Army. Serduszka, które niekiedy biją tylko dla tej muzyki, dla BTS. Dla marzeń związanych właśnie z 7-emką tych zwykłych, bo ludzkich młodych mężczyzn. To, że są idolami znaczy tylko o ich talencie i determinacji.
Więc proszę, zastanówcie się nad tym co mówicie.
2) Nie obrażajcie.
Nie wiem czy was to bawi, ale mnie nie. Gdy słyszę komentarze, o tym jak głupia jestem słuchając k-pop'u.
Słucham go i jestem z tego dumna. Jesteście o to zazdrośni? Jeśli słuchacie jakieś muzyki tylko dla tego, że wszyscy jej słuchają to macie czego.
Więc proszę, nie obrażajcie.
3) Odpuście.
Możecie mi nie wierzyć, ale nigdy, ale to NIGDY nie zniszczycie więzi między prawdziwymi army, a BTS. Ta więź jest najsilniejszą więzią na świcie. Między idolem- a w tym wypadku idolami, a fanami. Między milionami ludźmi, którzy, chodź być może nigdy się nie spotkali, tworzą jedną, ogromną rodzinę.
Więc proszę, odpuście.
Moja mama- jedyna i najlepsza przyjaciółka, nie lubi k-pop'u. Nigdy nie rozumiała mojej miłości do wszytkiego co jest związanego z Koreą... Lecz wspiera mnie. Jest dla mnie, gdy cicho krwawie przez słowa rówieśniką. Jest dla mnie, gdy się złoszczę na hejterów. Jest ze mną, gdy Śmieje się dzięki moim chłopcom. Jest ze mną, tak jak army są z sobą nawzajem.
I o to chce prości pozostałe 2 grupy ludzi:
Jedna z nich, jest totalnie obojętny k-pop.
A drudzy, zastanawiają się co zmienia fakt, że lubi się tą, a nie inną muzykę.
Właśnie te dwie grupy chce prosić o jedną rzecz.
Wspierajcie.
Wspierajcie wszystkich k-pop'erów i wszystkie k-pop'erki.
Nie wiem jak w innych krajach, ale mam wrażenie, że w Polsce jest to wyśmiewane. Jest to... Wręcz nie tolerowane.
To nie jest problem, który dotyka tylko Army. To dotyka każdego k-pop'era.
Army, k-pop'erzy...
Nie dajmy się. Może wyolbrzymiam, ale piszę tutaj to co czuje, to co zaobserwowałam. Ale błagam, nie dajmy się.
Jeśli jesteśmy przy k-pop'ie całym sercem- zostańmy przy nim!
Nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy gorsi, bo słuchamy k-pop'u!
Bo tak nie jest...
Chce tutaj napisać coś jeszcze.
Mimo, że wiem iż nigdy nie dotrze to do tej konkretnej 7-emki młodych mężczyzn, czuję, że jeśli nie napisze tego teraz- nie napisze tego nigdy.
Moi kochani chłopcy z BTS.
Kocham was. Ale nie miłością, którą człowiek obdarza drugiego człowieka. Nie mogę zagwarantować wam tej miłości. Ta miłość jest za słaba.
Kocham was tak, jak tylko fanka może kochać.
Dzięki wam uwierzyłam w siebie, dzięki wam codziennie się uśmiecham. Dzięki wam płaczę ze śmiechu.
Mimo, że nie ma mnie przy was... Cierpię razem z wami, cieszę się razem z wami, wściekam się razem z wami.
Jestem z wami, tak jak my wszyscy.
Tak jak wasza cała, ponad 19 milionowa armia.
Bo... "Razem doznajmy wzlotów i ubatków".
Na samym końcu mam coś, co zna pewnie każdy fan BTS.
Coś co idealnie pokazuje więź między nami, a naszymi idolami. Utwór, który dodany był 9 miesięcy temu, a do tej pory sprawia, że płaczę z wielkim uśmiechem.
youtube
"Żadna zawiść, krzywda, kula nas nie zniszczy. Złożyliśmy przysięgę i obiecaliśmy stać przy waszym boku."
2 notes
·
View notes
Text
Pada deszcz, coś się sypie, gdy chcesz
Dobrze wiesz, że muzyka załagodzi Twój stres
Siły zbierz niczym zwierz dziki, dzik rusz do przodu
Kocham życie, nigdy Boże Ci nie sprawię zawodu
Miłość, jak to trudno powiedzieć
Kochasz życie, jeśli nie, no to skąd mógłbyś wiedzieć?
Jak się czuje człowiek, który kocha radość i problemy
A jak tu go nie kochać, przecież w końcu tu żyjemy 💚💚
#dudekP56 #good_song #love_this_song
2 notes
·
View notes
Text
2020/09/09
1 Jana 3:17-24
(17) Jeśli zaś ktoś posiada dobra tego świata, a widzi brata w potrzebie i zamyka przed nim serce swoje, jakże w nim może mieszkać miłość Boża? (18) Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą. (19) Po tym poznamy, żeśmy z prawdy i uspokoimy przed nim swoje serca, (20) że, jeśliby oskarżało nas serce nasze, Bóg jest większy niż serce nasze i wie wszystko. (21) Umiłowani, jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem (22) i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego. (23) A to jest przykazanie jego, abyśmy wierzyli w imię Syna jego, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie, jak nam przykazał. (24) A kto przestrzega przykazań jego, mieszka w Bogu, a Bóg w nim, i po tym Duchu, którego nam dał, poznajemy, że w nas mieszka.
Podczas gdy czyny Kaina służyły Janowi za przykład tego czym miłość nie jest, to co zrobił Chrystus służy za przykład czym miłość naprawdę jest. Miłość chrystusowa charakteryzuje wierzącego, który w Nim trwa. Skupia swoją uwagę na dobrobycie innych. Zamiast szukając jak dostać coś od kogoś, szuka sposobu by coś dać. Chrystus oddał swoje życie i dał wszystko co miał kiedy na to nie zasługiwaliśmy. Prawdziwa miłość to nie odpowiedź, to niepobudzony niczym czyn. Zbyt często mówimy, “Kocham Cię ponieważ jesteś taka…”. To nie jest prawdziwa miłość. To pożądanie, które wygląda jak miłość, ale trzeba na nie zasłużyć. Prawdziwa miłość ponosi całkowity koszt relacji i nie oczekuje niczego w zamian. Prawdziwa miłość jest aktem woli, nie emocji. Jezus nie “zakochał się” w nas. On nie wszedł w emocjonalne pobudzenie, które doprowadziło go do śmierci. On nie zgłosił się na krzyż w momencie namiętności. On zdecydował, że będzie nas kochał i zrobił cokolwiek trzeba było, żeby nas uratować. Tego rodzaju miłości potrzebujemy dla siebie nawzajem. Nasza społeczność z Bogiem odzwierciedla nasze więzi w Bożej rodzinie. Nasze zbawienie nie zależy od tego jak się czujemy, ale od Tego, który jest większy niż nasze serce (w.20). Jednakże, Bóg chce zapewnić nasze serca. On chce żebyśmy czuli się zbawieni. Kiedy nasze serca i nasza teologia się schodzą razem, zauważamy jak dzieją się różne rzeczy w naszym życiu. Jedną z rzeczy, którą zauważamy to odpowiedzi na modlitwy. Odpowiedź na modlitwę nie jest rezultatem poruszenia Boga naszą pasją. Otrzymujemy to, o co się modliliśmy kiedy nasza społeczność z nim jest tak bliska, że nasze pragnienia są takie same jak te Jego!
Krok Życiowy
Wszyscy mamy momenty kiedy zmagamy się z brakiem pewności zbawienia. W większości przypadków my przyrównujemy to z uczuciem, a nie z prawdą, o której mamy wiedzieć. Kiedy tak się dzieje, jest to dla nas okazja żeby zobaczyć co jest podstawą naszej pewności-nasze uczucia czy Boże obietnice? Tak dla pewności, życie dla samego siebie nigdy nie promuje zdrowego chodzenia z Panem. Jednakże, jeśli zaczniemy kochać naszych braci i siostry w czynie, a nie tylko w słowie, to nasze serca będą prowadzone prawdą, że każdy kto ufa Chrystusowi jest zbawiony….na stałe!
3 notes
·
View notes
Text
To my Ex
Obydwoje zjebaliśmy, nie prawda? Traktowałeś mnie jak Gówno i nie zaprzeczaj bo wiesz że mam racje. Nie mówię że nie popełniałam błędów, popełniłam ich wiele ale nigdy nie szukałam byle jakich powodów tylko po to aby zerwać, a ty tak i nadal mi jest smutno z tego powodu bo naprawdę myślałam że ci zależy, że boisz sie mnie stracić. Tak bardzo sie na tobie zawiodłam, tak bardzo mnie tym zraniłeś. Kiedy sie tak zmieniłeś? A może cie nigdy nie znałam? Oddałam tobie ten łańcuszek który mi kupiłeś na święta, bałam sie że go nie przyjmiesz z powrotem bo taki nie jesteś, powiedział byś żebym go zachowała i zawsze o tobie myślała jak go będę nosić. Ale ty go po prostu wziąłeś i nie powiedziałeś nic, po prostu sobie poszedłeś. Co sie z tobą stało? Nie poznaje cie. Jeszcze miesiąc temu byłeś inny ale chyba po prostu ciebie naprawdę nie poznałam.. Jeżeli czasami o mnie pomyślisz to pomyśl o tym jak to sie zaczęło, jak sie poznaliśmy w szkole, jak pierwszy raz rozmawialiśmy na moich urodzinach, jak wszystkim mówiłeś że ci sie podobam, jak wszyscy ci mówili że sie w tobie zakochałam, jak zakładałeś sie o mnie z kumplami o wódkę, jak sie pokłóciliśmy po raz pierwszy, jak byliśmy w Berlinie, jak mnie pierwszy raz pocałowałeś, jak myślałeś że cie wykorzystuje, jak myślałam że mnie nie kochasz, jak mnie spytałeś czy zostanę twoją dziewczyną, jak zerwaliśmy za pierwszym razem, i jak za drugim, i za trzecim. Pamiętaj o tym wszystkim. Bo powiedziałam że będę ciebie zawsze kochać i dotrzymam słowa. Kocham cię ale ta informacja że w tak krótkim czasie znalazłeś już kogoś nowego, o boże Daniel ta informacja trafiła w samo serce. Ja nie zapomnę o tym jak dobrze nam było, mam nadzieje że ty też nie..
2 notes
·
View notes