#Turecku
Explore tagged Tumblr posts
Text
Tajski masaż
Bo chyba nie pisałam :P
Tajski masaż w salonie prowadzonym przez tajki.
Kurcze, ale to było fajne doświadczenie. Inne niż masaż fizjoterapeutyczny (a chyba takiego obecnie najbardziej potrzebuję), ale wciąż - fantastycznie dostarczające i odprężające.
Masaż był prezentem od siostry. :)
Zostaliśmy przyjęci w pomieszczeniu spowitym w półmroku. Pani masażystka przyniosła nam miski do kąpieli stóp. To dla mnie było zaskakujące - tym bardziej, że to był mój 7 dzień od eksfoliacji podeszw stóp i zupełnie nie spodziewałam się, że ktokolwiek będzie widział moje łuszczące się stopy. No niestety - mój komfort psychiczny i poczucie zawstydzenia poszybowało w kosmos. Niby rzecz ludzka, też efekt zabiegu pielęgnacyjnego, ale nie komfortowo było mi wyobrażać sobie jak musi się czuć pani masażystka dotykają moich stóp. Na wyobrażenie jakbym się czuła na jej miejscu nie mogę się nie wzdrygnąć. Brrr.
Potem zza jednej kotary wyłoniła się pani, która zawołała mojego partnera. A za jakiś czas inna pani zaprosiła mnie.
Weszłam do niewielkiego pomieszczenia oddzielonego od innych kotarami. W tle leciała relaksacyjna muzyka, a panie masażystki głośno rozmawiały po tajsku (jak mniemam).
Po pierwsze: musiałam się rozebrać do bielizny. Z rozpędu ściągnęłam stanik, chociaż nie wiem czy taki nie był od początku zamysł (?). Nie wiem czy dobrze zrobiłam. Zapytałam, a pani masażystka słabo mówiła po angielsku i mi pokiwała, że mam zostać wyłącznie w majtkach, więc położyłam się na leżance.
Pani przykryła mnie tkaniną i masowała mnie na sucho. Łaziła po mnie, przyciskała, wciskała mi boleśnie palce w mięśnie ramion. Usiadła mi na pupie i maltretowała mi plecy - czułam, jak spięte mięśnie puszczają, ale jeszcze to nie był poziom "naciskania wyłącznika" jaki odczuwałam, gdy masował mnie pan fizjoterapeuta. Chyba wolę pana od fizjoterapii - tj. to dwa różne rodzaje masażu, po prostu większą ulgę dawała mi wcześniej znana metoda masażu.
Potem masażystka powtórzyła cały masaż z olejkiem. Najpierw górę ciała, a potem nakryła mnie tkaniną i wymasowała każdą z moich nóg (i czułam durny dyskomfort, bo nie wiedziałam, że będzie tykać nogi - nie ogoliłam się. O ile mnie nie rusza wizualnie to, że nogi mam nieogolone, bo włosków mam mało i są jasne, zwykle ich nie widać, o tyle gdy ktoś mnie dotyka to jednak CZUĆ te włoski i jak długie są - to mnie w jakiś podświadomy sposób wpycha w poczcie zawstydzenia i winy). Nogi masowała mi TAK ZAJEBIŚCIE! Ech. Od kilku tygodni mam ewidentne niedobory magnezu, które uzupełniam w tabsach - skurcze mięśni miewam tak bolesne, że podczas ziewania i przeciągania przez sen potrafię się budzić wyjąc z bólu. Dokuczała mi bardzo łydka - miałam którejś nocy tak bolesny skurcz, że po prostu krzyczałam. Myślałam, że rozmasowałam, ale gdy za tę łydkę wzięła się pani masażystka to po prostu DZIAŁO się! Był ból, była ulga! Znowu skurcz mnie złapał, ale pani zrobiła jakieś czasy i puścił. Wow. I od tego czasu bólów i skurczy nie mam. :D
Potem pani zakryła mnie całą i powieliła masaż na sucho. Też wolało, ale trochę mniej.
Następnie poprosiła, abym się odwróciła i powtórzyła prawie wszystko z przodu ciała.
I wtedy działy się rzeczy hymm, dziwne. Miałam lekki dysonans poznaczy: ja leżałam na plecach, z tkaniną na twarzy, od szyi do pasa naga. Pani siedziała na mnie okrakiem i masowała okrężnymi ruchami moje nagie piesi. A zza kotary jakiś mężczyzna jeczał z bólu, a drugi (którego identyfikowałam jako swojego partnera) wzdychał i stękał podczas, gdy jego pani masażystka rozmasowywała jego bolesne miejsca.
Dziwne to było - na jakiś dziwny sposób erotyczne i komiczne. Niewiele osób bawiło się moim nagim biustem i przy temu nigdy towarzyszyło tyle obcych głosów wydających dźwięki wymieszanej ulgi-przyjemności-i-bólu osób trzecich. Aż nie byłam pewna czy mi to pasuje czy nie xD
Potem musiałam usiąść "po turecku", pan mnie owinęła tkaniną i robiła z moim ciałem jakieś czary. Wyginała mnie, naciągała. A ja wisiałam jak marionetka - wg, mojego odbioru. Według pani jestem zbyt usztywniona i przydałyby mi się jeszcze ze dwie sesje by odpuścić to napięcie w mięśniach. Well, zgadzam się :P bardzo mi się to podobało.
Po wszystkim masażystka starła ze mnie nadmiar olejku, pozwoliła się ubrać i nam podziękowała.
Niestety dzień późńiej dowiedziałam się od siostry, że "lekkie przeziębienie" jest przeciwskazaniem do masażu, bo masaż pobudza układ limfatyczny i krwionośny, a wraz z tym zarazki, które były w jednym ognisku zostały rozprowadzone po całym organizmie. Po prostu - nie idz przeziębiona na masaż, bo kolejnego dnia będziesz chora. Tak, jak byłam ja.
Z ciekawostek to jeszcze uwaga mojego chłopaka: w momencie kiedy pani myła nam stopy było w tym coś takiego... niekomfortowego, a zarazem pojawiało się poczucie jakiegoś luksusu. A przecież to - jak się okazało - normalna część zabiegu typowego dla tej kultury. O. powiedział, że to być może szok kulturowy, ale jeżeli osoba o naszym kodzie kulturowym tego doświadczenia to zamiast czuć się zaproszonym do uczestnictwa w kulturze tajskiej na ich zasadach interpretuje całość przez swój klucz, więc ktoś klęczy przed tobą = ty jesteś panem. No, widzę to. To właśnie wywoływało poczucie braku komfortu.
A druga sprawa: podczas naszego masażu słyszeliśmy rozmowę w poczekalni. Pani z panią rozmawiali o usługach pani masażystek. Korzystali z tego, że pani nie mówią po pl, więc wymieniali się uwagami i doświadczeniami itp. Niestety dla mnie to było przykre do słuchania - mówili o tych paniach z góry, jak ten biały-uprzywilejowany-człowiek, kolonizator wyższy od innych kultur i ras. Było w tym dużo zachwytu nad korzyściami z masażu i pogardliwego/przedmiotowego traktowania pań. Ciężko się tego słuchało.
Na masaż chętnie wrócę, może jeszcze przed urlopem. :D
10 notes
·
View notes
Text
Sobota wieczór była dla nas dramatyczna. Płacz, błaganie, przepraszanie. Byliśmy u ciebie w pokoju siedząc po turecku na łóżku. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy i nic nie mówiliśmy. Oboje wiedzieliśmy, że to już koniec. Zostało nam bardzo mało czasu. W niedzielę o 18:00 Miałam wracać do Polski i to było tylko parę godzin dla nas bo musiałeś iść do pracy. Przytuleni do siebie straszliwie płakaliśmy. Błagałeś mnie abyśmy się jeszcze zobaczyli, pytałeś sam siebie Dlaczego tak musi być. Nie mogłeś pogodzić się z faktem że wyjeżdżam . Zaproponowałeś mi przejście się nad morze, pamiętałeś że chciałam to zrobić z tobą przed wyjazdem. Poszłam na górę do pokoju przebrać się w cieplejsze ciuchy bo była godzina 3:00. Dałeś mi swoją bluzę i Poszliśmy najpierw kupić papierosy. Przed wyjściem wziąłeś działkę kokainy która cię mocno pobudzila. W połowie drogi zacząłeś mi opowiadać o swoim życiu. Zrozumiałam tylko część ponieważ nadal nie rozumiem włoskiego za dobrze. Powiedziałeś mi w pewnej chwili że w tym roku zmarły trzy ważne dla ciebie osoby i albo powiedziałeś że wtedy ostatni raz płakałeś albo że nawet wtedy nie. I dałeś mi do zrozumienia że to właśnie przeze mnie zacząłeś. Byłeś w strasznym stanie psychicznym. Widziałam że twoje uczucia względem mnie są szczere bo nikt tak by nie rozpaczał po drugiej osobie gdyby była to zwykła znajomość. Byliśmy już w drodze nad morze i kierowaliśmy się w stronę molo. Często się zatrzymywaliśmy aby się do siebie przytulić mocniej i abyś coś do mnie powiedział. Cały czas powtarzałeś ci vediamo in futuro, prosiłeś mnie o to. Strasznie się boję że zaczniesz więcej ćpać i pić. Nie znam cię ale moje serce kazało dać ci szansę przez co Martwię się o ciebie. Powiedziałeś że nie ma to dla ciebie znaczenia czy spotkamy się w Polsce czy we Włoszech. Mówiłeś coś o Bożym Narodzeniu, Nowym Roku. Może wtedy chcesz się spotkać? Nie mam pojęcia. Masz moje dane, numer, adres. Jedyne co mi pozostało to czekać aż będziesz miał telefon i się odezwiesz. Chcę dotrzymać obietnicy i wrócić do ciebie. Bądź tym który w końcu da mi szczęście na zawsze, a nie na chwilę.
5 notes
·
View notes
Text
Rejs po rzece Eufrat. Muszę przyznać, że rejs ten był niepowtarzalny i magiczny zarazem, płynęliśmy w rejonie gdzie koryto rzeki otoczone jest szczytami górskimi, na niektórych z nich można zauważyć pozostałości fortyfikacji obronnych jeszcze z czasów starożytnych. W dorzeczach Eufratu już w czasach paleolitu mieszkali ludzie. Obszar ten, znany również jako „kolebka cywilizacji”, był miejscem narodzin wielu innowacji technologicznych, w tym pisania, koła, rolnictwa i nawadniania. To właśnie w tym regionie powstała starożytna Mezopotamia. Płyniemy w kierunku małej zatoczki, gdzie częściowo zostało zalane miasto. Teraz mamy czas na kąpiel oraz kawę lub herbatę po turecku. (Arkadiusz Miodek)
#rejs#eufrat#rejsporzeceeufrat#wypoczynek#turcja#arkadiuszmiodek#arekmiodek#arek#arkadiusz#aremioart#aremio#amiod
2 notes
·
View notes
Text
Restauracja Toruń z pysznymi śniadaniami w Pałacu Widokowym
Zapraszamy do rozpoczęcia dnia w niezapomnianym stylu, delektując się pysznymi śniadaniami serwowanymi w restauracji Pałac Widokowy w Toruniu! Nasze menu śniadaniowe to prawdziwa uczta dla podniebienia, idealna zarówno na leniwe poranki, jak i eleganckie spotkania. Oto kilka propozycji:
🌟 Naleśniki Crepes Suzette Cienkie, delikatne naleśniki podane z pomarańczami i lodami waniliowymi – idealne dla miłośników s��odkich poranków.
🌟 Śniadanie polskie Klasyczna uczta z jajecznicą na maśle, kiełbasą z cebulką, twarożkiem oraz świeżymi warzywami. To wszystko podane z chrupiącą bagietką – prawdziwy smak domowego śniadania.
🌟 Śniadanie angielskie Bogata kompozycja frankfurterek, chrupiącego boczku, sadzonych jajek, pieczarek, fasolki w sosie pomidorowym i hashbrown. Pożywne i sycące!
🌟 Tost Philly Cheesesteak Soczysta wołowina w sosie serowym, podana na chrupiącym toście z dodatkiem świeżej sałatki – idealna opcja dla fanów wyrazistych smaków.
🌟 Gofr z gravlaxem z pstrąga łososiowego Delikatny pstrąg, sos bearneński, szpinak i jajka poche – elegancka i wyrafinowana propozycja.
🌟 Croque Madame Francuski tost z serem, szynką, beszamelem i jajkiem. Podany z lekką, świeżą sałatką – esencja francuskiego smaku.
🌟 Tost z warzywami ratatouille Wegańska uczta z aromatycznymi warzywami i tofu, podkreślona lekką sałatką.
🌟 Jajka po turecku Połączenie greckiego jogurtu, palonego masła, czosnku i świeżych ziół – rozkosz dla zmysłów.
Każde z naszych śniadań przygotowywane jest z najwyższej jakości składników, by każdy kęs był pełen smaku i aromatu. Czekamy na Was w Pałacu Widokowym – miejsce, gdzie śniadania smakują jak nigdzie indziej! 🍳☕
Zarezerwuj stolik i pozwól nam sprawić, by Twój poranek stał się wyjątkowy!
0 notes
Video
youtube
Jak se randí v Turecku? 🤔🥰
0 notes
Text
☕🌟 Rozbudź swoje zmysły każdego poranka z najlepszymi młynkami do kawy – sekret doskonałego startu dnia! 🌟☕
Czy wiesz, że sekret najaromatyczniejszej filiżanki kawy tkwi w świeżości zmielonych ziaren? Nasz najnowszy ranking młynków do kawy odkrywa urządzenia, które umożliwiają domowe mielenie kawy, zapewniając, że każdy łyk będzie pełen głębi i wyrafinowanych smaków. Niezależnie od tego, czy jesteś miłośnikiem espresso, dripa czy kawy po turecku – znajdziesz młynek, który pomoże Ci wydobyć najlepsze z Twoich ulubionych ziaren.
✅ Zapoznaj się z młynkami do kawy, które oferują precyzyjną regulację grubości mielenia, zachowując pełnię aromatu i smaku świeżo zmielonych ziaren.
🌱 Odkryj, jak prosty gest mielenia kawy każdego poranka może przemienić Twój dom w ulubioną kawiarnię, oferując nie tylko doskonały smak, ale i chwilę relaksu.
🔧 Wybierz urządzenie, które jest tak wszechstronne, jak Twoje potrzeby – od manualnych młynków, które zadowolą baristów, po zaawansowane młynki elektryczne dla tych, którzy cenią wygodę i szybkość.
👉 Kliknij tutaj, aby przeczytać pełny artykuł i odkry��, które młynki do kawy zostały wybrane jako najlepsze przez koneserów i pasjonatów doskonałej kawy: Ranking młynków do kawy 2024 | TOP 11 | Najlepsze młynki (rankingo.net)
0 notes
Text
Rozdział 12: Narada rodzinna
Nawet w korzystnych okolicznościach, spotkanie z wszystkimi Kajakami naraz było doświadczeniem intensywnym, a w kuchni na ulicy Na Stoku oprócz mojej rodziny zebrało się pół magicznego Nieznania. Na korzyść Renarda niewątpliwie należało zaliczyć fakt, że przez pierwszą godzinę udało mu się nie powiedzieć nic głupiego. Kiedy jednak wróciłam z pokoju przebrana w pluszowe kapcie i szlafrok, bo moja sukienka po spotkaniu ze szkieletową armią nie nadawała się do niczego, było jasne, że nic nie mogło trwać wiecznie.
– Czy nie można pozbyć się szkieletów za pomocą magii?
Oj.
Usiadłam koło Renarda: trochę, żeby go ochronić przed szaleństwem, które właśnie rozpętał – a trochę z ciekawości.
W ciszy, która przez ułamek sekundy zapadła w kuchni, skrzypnięcie mojego krzesła zabrzmiało jak wystrzał. Kłótnia ruszyła jak folbluty po Służewcu, tratując po drodze dobre maniery i społeczne konwenanse. Renard patrzył ze zgrozą na przekrzykujących się magików.
Nie mógł tego wiedzieć, ale szalejąca wokół nas awantura była stosunkowo łagodna; przynajmniej w porównaniu ze sporem o filmik, w którym Zofia recenzując Necronomicon nazwała księgę „prawdziwą gratką dla nastoletnich miłośników książek o chłopcu–czarodzieju” czym sprawiła, że pół miasta musiało przechodzić egzorcyzmy. Spór o zastosowanie magii do rozwiązywania problemów Nieznania był tak stary i najeżony pułapkami jak samo miasto.
– Do kroćset! Rozwiązywanie problemów magią jest jak suszenie prania koktajlem Mołotowa! – Grzmiał siedzący u szczytu stołu brodacz, znany mi jako Wuj Piotr – Pomysłem kurwa idiotycznym!
Słysząc to Renard wyraźnie się wzdrygnął i spojrzał niepewnie w moim kierunku. Oho. Czyżby Jabłońscy nie przeklinali?
– Świetnie, Wel, znakomicie – syknęła siedząca po turecku na kuchennym blacie ruda czarownica, Ciotka Ada. – Powstrzymamy się od stosowania magii, czekając aż jaśnie pan rozpędzi armię szkieletów na cztery strony świata za pomocą, niech sprawdzę moje notatki, niesprzyjającej pogody.
Brodacz odchrząknął gromko i niesprzyjająco. Powietrze w kuchni powilgotniało, jakby zanosiło się na deszcz.
– Ani mi się waż, Weles. – Mama zmarszczyła w jego kierunku brwi. W mgnieniu oka kuchnia rozpogodziła się. – No.
– Wałęsający się po mieście denaci to tragedia dla biznesu – wtrącił niski łysy facecik w okularach siedzący po prawicy pani Kurki – Ja i mój brat możemy pomóc.
Siedzący wokół stołu poruszyli się niespokojnie. Irena, dotychczas chichocząca w kącie, znienacka zaproponowała, że zrobi herbatę; dołączyły do niej moje pozostałe siostry i kilkoro kuzynostwa. Renard pochylił się w moim kierunku ze zdumioną miną.
– To pan Kurka – wyjaśniłam szeptem, – Pracuje w biznesie funeralnym.
– Mąż pani Kurki jest grabarzem?
– Coś ty! – Spojrzałam na niego, aby upewnić się czy żartuje. Nie żartował. – Asasynem.
Renard zakrztusił się ziołową herbatką od Ireny.
Tymczasem niezręczną chwilę przy stole przerwała moja mama, zwracając się bezpośrednio do pana Kurki.
– Z całym szacunkiem, Kurka, ale w obecnych okolicznościach więcej trupów to ostatnie czego nam trzeba.
– Jak sobie życzysz – odparł z urazą. – Nie mam zwyczaju się wpraszać tam, gdzie nie jestem mile widziany.
– ABSOLUTNIE nie zaczynamy tej dyskusji – warknęła do mojego ojca mama, ucinając wpół słowa to, co zapewne zamierzał powiedzieć.
– Ojciec nigdy mu do końca nie wybaczył przyjęcia zlecenia na naszą papugę – wyjaśniłam Renardowi beztrosko, wskazując palcem na pana Kurkę.
– Arakadabra zasługiwał na lepszy los! – Wymamrotał ojciec, krzyżując ręce na piersi.
– Cóż robić, taki zawód. Jeżeli mogę polecić, usługi mojego brata… – powiedział pan Kurka bez cienia skruchy. Pani Kurka musiała go kopnąć pod stołem, bowiem przerwał zdanie, przemyślał coś i dodał: – Przyjmij proszę moje najszczersze kondolencje.
– Nie dziękuję. – Mruknął ojciec, wciąż nadąsany.
Oczy Renarda latały po pokoju niczym wzrok fana ping–ponga na turnieju rangi światowej. Od mojego ojca kłócącego się o papugę z zabójcą na zlecenie do grzmiącej na słowiańskiego boga matki, od Ireny donoszącej dyskutantom herbatkę do kąta, w którym kuzynka Eliza z miną wyrażająca ciężkiego focha szkicowała na serwetce cwałującego konia. Koń był nieco koślawy. Prędzej zdecydowałabym się spożyć tę serwetkę razem z ołówkiem niż powiedziałabym o tym kuzynce Elizie.
– Musimy coś postanowić. – Przez gwar przebił się dźwięczny głos ciotki Ady. – Na Cytadelę napadły szkielety i chociaż tymczasowo udało się je odeprzeć, tylko naiwni mogą uwierzyć, że szkielety nie wrócą.
– Mamy informacje, że kilka kościotrupów widziano na Jeżycach. – Zauważył członek Delegacji Jeżyc, najdziwniejszej dzielnicy Nieznania.
– Czy wasi informatorzy są pewni, że nie byli to po prostu mieszkańcy Jeżyc? – Zapytała pani Kurka sceptycznie.
– Czy w życiu można być pewnym czegokolwiek?
– Do kroćset. Ześlę na nich wichurę, czas porozrzucać wszystkie te kości!
– Wel, tego problemu nie rozwiążesz rzucając szkieletami.
Wśród kłótni nad stołem w kuchni rodziców powoli przemijała noc. Ostatecznie uzgodniono, że Nieznań zacznie gotować się do walki, na razie jednak skupiając się na obronie raczej niż ataku.
– A co z Kają? – Zapytała kuzynka Eliza tonem, od którego zrobiło mi się nieprzyjemnie.
– A co ma być? – Zdziwiła się Irena.
– Nie jest jedną z nas.
Cios Ireny nie dosięgnął podbródka kuzynki Elizy jedynie dzięki splotowi okoliczności, które postawiły na jej drodze krzesło, a na krześle ciotkę Adę. Ada rzuciła kuzynce Elizie spojrzenie, z którego jad praktycznie chlapał na parkiet. Byłam jej wdzięczna, choć chciało mi się płakać.
Poczułam jak pod stołem ktoś chwyta mnie za rękę. Renard uśmiechnął się do mnie kącikiem ust. Mocno ścisnęłam jego dłoń.
– Kaję należy chronić – powiedziała moja matka tonem nie znoszącym sprzeciwu. – Pojedziesz na wieś.
Nie wiem, czy wpłynęła na mnie walka ze szkieletami czy ciepło płynące z dłoni Renarda, ale po raz pierwszy w życiu miałam pewność, co chcę powiedzieć matce i odwagę, żeby to zrobić.
– Nie.
– Słucham?
– Nie będę kryła się za plecami magii, kiedy Nieznań atakują szkielety! – Wyrzuciłam z siebie.
Matka poczerwieniała tak, że Wuj Piotr zaczął podnosić się z fotela. Pomoc nadeszła z najmniej oczekiwanego kierunku.
Pan Kurka.
– Może Kaja pojedzie do nas? – Zaproponował asasyn. – Do dyspozycji młodej damy pozostaje oczywiście joga ritrit, a od poniedziałku rusza w ośrodku letnia szkoła… ekhm… samoobrony.
I tak zdecydowano, że resztę lata spędzę w Kurka Spa and Funeral Services, idyllicznym ośrodku państwa Kurków w Dębogórze pod Nieznaniem.
#kościotrup is a slur#narzeczona króla szkieletów#wal się na ryj kuzynko Elizo#writing#skeletons#gothic romance#romantasy#fantastyka po polsku#my writing
0 notes
Text
Boże, kocham wszystko. To, jak on słodko siedzi na kolankach, te uśmieszki, to jak sobie kłapnął po turecku, to, że siedzi na podłodze jak inni stoją, to jak pomachał łapką, no on jest slodziakiem i chuj, change my mind ♥️♥️♥️❤️❤️❤️
Upper Rank Two || Doma
#Demon slayer#demon slayer spoilers#demon slayer season 3#kny douma#kny doma#douma kny#doma kny#Douma#Doma#demon slayer#demon slayer douma#kimetsu no yaiba douma
798 notes
·
View notes
Text
Sułtan Erdoğan śni o odwiecznej potędze tureckiej
Konstanty Gebert Skoro angielskie słowo „turkey” oznacza także indyka, odtąd ma być „Türkiye”, jak po turecku. Po francusku i po polsku też. Sułtanowie nie mają czasu na drobiazgi. Mehmed VI, ostatni sułtan, uosabia największą klęskę w tureckiej historii. Po katastrofalnie przegranej przez imperium osmańskie pierwszej wojnie światowej, a następnie przegranej, wydawało się, wojnie z Grecją, gdy…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/e8e7b5fa06e4184eb74e18c9e23a3079/a766b617f747333d-71/s400x600/f396c0fac0b12da5e23fe28252190c95fbc43189.jpg)
View On WordPress
0 notes
Text
Halitzia Tillirias wpisany do unijnego rejestru ChOG
Ser Halitzia Tillirias jest kolejnym cypryjskim produktem wpisanym do unijnego rejestru Chronione Oznaczenie Geograficzne #Cypr #ser
Ser Halitzia Tillirias jest kolejnym cypryjskim produktem wpisanym do unijnego rejestru Chronione Oznaczenie Geograficzne Komisja Europejska ogłosiła, że zatwierdziła dodanie cypryjskiego sera Halitzia Tillirias do rejestru chronionych oznaczeń geograficznych (ChOG). Ser, znany po turecku jako „helik” i jak sama nazwa wskazuje, pochodzi z regionu Tilliria, Komisja Europejska określiła jako…
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/74d2a68294fffebdebb17344098ebae1/3ef5d1c6222667e7-0f/s540x810/c242dfbea027166b2db979be7bbbf6ec5dab5ace.jpg)
View On WordPress
0 notes
Text
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/8ccc65977391b85f789cfee44a72611f/8a250b1901749aa7-1a/s250x250_c1/72e2a15643f09c353938ac557f4c8413c6f42b8e.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/a1f7c7a31a42b5d16321edc8d80c2811/8a250b1901749aa7-e0/s540x810/3aead2ebcc6293ef36cf7afeaf84522826ccb9da.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/86409857d0ea3b42b10448a4a8afd2b0/8a250b1901749aa7-ab/s540x810/06e826fc7cdaa74d21af42a268c22eddfc497c2f.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/8f3ae6ad2d43baefe0106cf62efef272/8a250b1901749aa7-b8/s540x810/bce6deb47f38780bc905b17f789e92d9ba7dbf0d.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/35bd7276642a1d486b0787a279879179/8a250b1901749aa7-f9/s540x810/7bd4d064f50fc76f69d5cafd8c579ccd4766b3f2.jpg)
71) Czelkanie (nazwa rodzima – Chalkandu, Shalkandu); Chelkans, Chalkandu, Shalkandu; Челка́нцы, чалканцы - niewielka grupa tureckich rdzennych mieszkańców Syberii. Mówią językiem północnego Ałtaju Czelkańskiego. Osoby mieszkające w Republice Ałtaju są czasami grupowane razem z grupą etniczną Ałtaju, a osoby zamieszkujące obwód kemerowski – z Shorsami; jednakże są oni uznawani przez etnografów za odrębną grupę etniczną na liście rdzennych małoliczbowych ludów Północy, Syberii i Dalekiego Wschodu oraz uchwałą Rządu Federacji Rosyjskiej nr 2007/2007. 255 z 24 marca 2000 r. oraz Rosyjski Spis Powszechny (2002). Jednak podczas spisu powszechnego w 2010 r. ponownie „zjednoczyli się” z Ałtajami. Według spisu ludności z 2010 roku w Rosji było 1181 Czelkanów. Czelkanie wyłonili się z połączenia klanów tureckich z Ket, Samoyedami i innymi rodzimymi grupami syberyjskimi. Był to proces, który rozpoczął się już w okresie dominacji regionu Yeniisei Kygryz. Mongołowie rządzili wówczas regionem i ludźmi od XIII do XVIII wieku. Następnie Dzungarowie na krótko kontrolowali ten obszar, dopóki Czelkanie (wraz z innymi Ałtajami) nie poddali się Rosjanom. Czelkanie byli pierwotnie myśliwymi. Ich główną ofiarą były zwierzęta żyjące w tajdze, które miały kluczowe znaczenie dla lokalnej gospodarki. Około XIX w. Czelkanie zajęli się zbieraniem orzechów cedrowych jako dodatkową działalnością gospodarczą. Tradycyjne domy Czelkanów obejmowały wielokątne jurty wykonane z kory lub bali i zwieńczone stożkowym dachem z kory. Do innych typów mieszkań zaliczały się także stożkowe jurty wykonane z kory lub okoni. Tradycyjny strój czelkański składał się z krótkich bryczesów, lnianych koszul i jednorzędowych szat. Większość współczesnych Czelkanów to prawosławni chrześcijanie. Jednakże wśród Czelkanów można spotkać także burchanizm i szamanizm.
Ludzie mówiący po turecku mieszkający zwartie w Republice Ałtaju, wioskach Kurmach-Baygol, Suronash, Maysk, Biyka, Chuika, Turachak w regionie Turachak oraz w mieście Gorno-Ałtaisk.
Czelkanie pierwotnie żyli jako myśliwi, aby utrzymać gospodarkę na własne potrzeby. Mieszkali w jurtach zbudowanych z kory lub bali, zwieńczonych stożkowym dachem z kory. Nosili krótkie bryczesy, lniane koszule i jednorzędowe szaty. Mieszkają na Syberii w Republice Ałtaju na terenie Federacji Rosyjskiej. Powstały w wyniku zmieszania się kilku klanów tureckich. Mongołowie panowali nad nimi od XIII do XVIII wieku. Później poddali się panowaniu rosyjskiemu. Czelkanie mówią swoim własnym, odrębnym językiem czelkańskim północnego Ałtaju. Większość uczy się języka rosyjskiego, ponieważ ich kultura i sposób życia umierają, podobnie jak w przypadku większości ludów Syberii. Od lat pięćdziesiątych do siedemdziesiątych XVIII wieku wśród Czelkanów zaczęło szerzyć się chrześcijaństwo. Chrześcijaństwo było szczególnie aktywne w drugiej połowie XIX wieku. Według spisu ludności z 1897 r. prawosławie wyznawało 34,5% rdzennej ludności. Nawet po przyjęciu chrześcijaństwa Czelkanie i inni miejscowi rdzenni mieszkańcy nadal czczą rzeki, góry i jeziora. Na początku XX wieku zaczął się szerzyć burchanizm (od „Burkhan”, nazwa ducha gór Ałtaj), forma lamaizmu z elementami szamanizmu. Dziś Czelkanie praktykują szamanizm.
0 notes
Video
youtube
Jaký byl můj porod v Turecku?
1 note
·
View note
Text
Matt
Josh Matta rozpieścił. W szczególności w sferze seksualnej. Oczywiście zawsze dążyli do spełnienia, ale w pewien sposób to Matt bezsłownie narzucał pewne spawy. To jak pikantny ich seks był, na co mogli sobie pozwolić, co spróbować a co było zupełnie niemożliwe. Zazwyczaj tak było kiedy jedna z stron była bardziej zamknięta od drugiej i trzeba było według jej zasad grać albo nic z tego nie było. I czasami brunet zdawał sobie z tego sprawę i dlatego starał się sam wychodzić poza swoje ograniczenia.
Ten wieczór właśnie taki był. Wychodził poza swoje strefy komfortu. Nigdy, przenigdy nie myślał, że do czegoś takiego się dopuści. Który chłopak za dzieciaka marzyłby o tym aby obciągać penisa, takiego samego jakiegoś samemu się ma? Chociaż może i byli tacy. Evans jednak do nich nie należał. Miał w planach skończenie studiów, zapoznanie dziewczyny, pochodzenie z nią z dwa albo trzy lata, znalezienie pracy oświadczyny, ślub i potem najlepiej dwójka dzieci. Na głowie utrzymywanie rodziny, bycie wsparciem dla żony i… Jest zupełnie inaczej. I chociaż uczucie wypełnienia, a wręcz przepełnienia ust innym członkiem i boląca w zawiasach szczęki nie były jego marzeniem to jednak nie mógł oprzeć się myśli, że w innych okolicznościach nie byłby szczęśliwy.
Jak się można było domyśleć następnego dnia Matt miał jeszcze niższy i bardziej chrobotliwy głos, jego usta były lekko opuchnięte i popękane. I zdawać by się mogło, że partnerowi jeszcze bardziej to się podobało. Na całe szczęście brunet nie od dzisiaj znał Branda i że jego myśli potrafiły daleko błądzić.
- Nie wiem o czym myślisz, ale przyhamuj. – robił sobie właśnie po prostu czarną herbatę z cytryną i odrobiną soku malinowego kiedy grafik patrzył na niego tak ciemnymi oczami, że można było zacząć się bać. Tym bardziej, że na pewno nie był zły. – Jeszcze trochę i Eve zauważy twoje dziwne zachowanie.
I oczywiście mała pojawiła się znikąd, jakby co najmniej wyczuwała to, że przed chwilą o niej mówiono.
- Matt, poukładamy puzzle? – niedawno dostała nowe, o niezbyt wielkiej ilości, ale z Elzą, więc oczywiście były w tym momencie jej ulubioną zabawą. Zapewne na najbliższe dwa dni, bo tak jak jej taka jej uwaga też szybko przeskakiwała na inne sprawy.
Siedzieli po turecku przy niskim stoliku. On wraz z małą układał puzzle, Josh miał trochę czasu dla siebie, ale siedział tuż obok na kanapie. Takie powolne zabawy to nie była jego specjalizacja.
- Źle się czujesz? Zostaniesz w domu na parę dni? Jak tak, to ja też chcę.
- Nie jestem chory i też idę w poniedziałek do szkoły.
- Ale masz chore gardło!
Tutaj Matt nie mógł się powstrzymać aby spojrzeć przelotnie, ale wymownie na partnera.
- Mam tylko chrypkę, nie oznacza to od razu, że będę chory i siedział w domu.
- Szkoda.
Najwidoczniej ktoś już miał plan jak tutaj zrobić aby zostać w domu na parę dni.
0 notes