znowujestemgruba - Tumblr blog

znowujestemgruba · 3 days ago

Text

kiedy najlepsze lata życia przemijają, a kilogramy i tłuszcz zostają... masakra

76 notes · View notes

znowujestemgruba · 3 days ago

Text

Hejka, wróciłam tutaj równo miesiąc temu. Postanowiłam na tę piękną miesięcznicę spisać tipy, które stosuję u siebie i które na mnie działają.

Schudłam w ciągu miesiąca 7 kg. Jak to zrobiłam?

Po świątecznym obżarstwie waga wskazała mi 56 kg/160 cm. Załamałam się, bo dotychczas moja najwyższa waga ever to było 53. Wystraszyłam się w jakim kierunku to idzie, już wcześniej przeszkadzała mi ta waga i próbowałam odchudzać się zdrowo ale mi nie wychodziło :D szalę goryczy przelały też komentarze na rodzinnej wigilii że „w końcu wyglądasz jak kobieta a nie dziewczynka” i „w końcu masz biust jak prawdziwa kobieta” bleeeeh, najgorsze co można powiedzieć osobie z ed.

1. Kluczowe jest słuchanie swojego ciała i intuicji.

Nie działają na mnie kary i wyzywanie od najgorszych. Wystarczającą karą są dla mnie wyrzuty sumienia i strach przed utratą kontroli. Jeśli przekroczę limit (jem dziennie max. 500 kcal) nie załamuję się, nie katuję, tylko przeżywam ten cały wstyd i zawód w sobie, a następnego dnia staram się tego nie powtórzyć by znów nie czuć się tak chujowo. Jestem przy tym dla siebie wyrozumiała i dużo gadam do siebie w głowie, nastawiam pozytywnie do diety i następnego dnia. Myślę o sobie jak o silnej osobie, która wie czego chce i w jaki sposób to osiągnąć. Przypominam sobie jak wyglądałam kiedyś i to mnie motywuje (na profilu jest post z moimi zdjęciami).

2. Jestem ogólnie zadowolona z życia.

Nie mam depresji, oprócz wagi ogólnie lubię siebie, swój charakter. Spotykam się z ludźmi, jem na mieście, nie izoluję się by nie dopuścić do nawrotu stanów depresyjnych (wyszłam z depresji kilka lat temu). Nie zajadam dzięki temu emocji. Dbam jak mogę o równowagę psychiczną. Pracuję i studiuję, mam stypendium, staram się o jak najlepsze oceny, w pracy przykładam się jak mogę. Mam duże ambicje i schudnięcie to nie jest mój jedyny życiowy cel. Dążę do perfekcji na każdej płaszczyźnie życia.

3. Traktuję jedzenie jak paliwo.

Staram się dobierać posiłki tak, by były jak najbardziej wartościowe. Nie skupiam się na smaku, lecz na objętości i źródle witamin, błonnika, tłuszczów oraz białka. Wiem, że jak będę jeść jedzenie które mi bardzo smakuje, to będzie mi ciężko powstrzymać się przed dokładką. Nie jem kompletnie obrzydliwych rzeczy, tylko takie umiarkowane i to wystarczy.

4. Nagradzam się jedzeniem.

Spotkałam się już z krytyką, jeśli chodzi o ten punkt. Ale on wiąże się z poprzednim – nie jem smacznych rzeczy na co dzień, dobre jedzenie zostawiam na okazje (jedzenie na mieście, przy ludziach – tak by nie skapnęli się że coś jest nie tak) lub myślę o nim w kategoriach jednorazowej nagrody np. za osiągnięcie gw. Dzięki temu nie zamykam sobie tej furtki w głowie i nie mam takiej paniki że „o mój boże, mam na to ochotę, ale mi nie wolno, już nigdy tego nie zjem”, tylko „zjem to jak będzie okazja, jak zasłużę”. U mnie działa, najważniejsze to nie robić sobie tych okazji codziennie XD

5. Piję ogromną ilość wody, ziół i herbat.

Tak, wiem że ten punkt pojawia się zawsze i wszędzie, ale to dowód, że działa i ma sens. Im więcej pijesz w ciągu dnia, tym mniejszy masz apetyt. Zielona herbata, mięta, rumianek, pokrzywa, szałwia. I co najmniej 2 l wody dziennie. (Z ziołami trzeba uważać, nie każde można pić tak często)

6. Jak najdłuższe okienko żywieniowe.

Ostatni posiłek jem o 19-20, czasem zdarzy się jeszcze przed spaniem jabłko, najpóźniej o 21. Pierwszy posiłek jem o 14-15 kolejnego dnia. To daje nawet 20 h codziennego fasta. Robię tak, bo od rana mam zawsze mały apetyt i lepiej funkcjonuję z pustym żołądkiem. Rano piję wodę lub wodę z cytryną, wytrzymuję tak długo jak mogę. Gdy czuję pierwszy głód, około godziny 12 robię sobie mocną czarną kawę. Zmula mi żołądek na co najmniej 2 kolejne godziny.

Nie zadziała u osób, które czują się słabo bez śniadania. Nie ściągajcie na siebie podejrzeń. Chudość lubi ciszę :)

7. Brak fastów

Nie stosuję fastów dłuższych niż kilkanaście godzin (w tym sen). Nie czuję się na nich dobrze. O wiele mi lepiej, gdy zjem chociaż 100 kcal niż totalnie nic. Tu cofamy się do punktu 1. – intuicja i słuchanie organizmu.

8. Nie kupuję rzeczy, które mogą mnie kusić.

No cóż, jestem dorosła, nie mieszkam z rodzicami, nikt mnie nie kontroluje, nikt nie zagląda mi w talerz, nikt nie każe mi jeść. To ogromne ułatwienie w trzymaniu diety. Wiem, że dla wielu to nieprzydatny punkt, po prostu piszę, co u mnie jest kluczowe.

9. Oglądam filmiki z przygotowywania posiłków.

Tak, dobrze czytasz. Po udanym dniu, kiedy leżę w łóżku, uwielbiam włączyć sobie przed spaniem takie filmiki. Oglądam te wszystkie tłuste makarony, smażone mięsa. Burczy mi w brzuchu i odczuwam ogromną satysfakcję, utwierdzam się w samokontroli i myślę o tym, jaką mam silną wolę. Taka trochę forma manifestacji, jeśli mogę to tak nazwać, nastawianie umysłu, trenowanie woli.

10. Prowadzę regularnie bloga

Wstawiam tu posty codziennie, nie ściemniam że zjadłam mniej niż w rzeczywistości, mam tę świadomość, że wszyscy się dowiedzą o ewentualnym binge czy przekroczeniu limitu i nie mogę tego zachować dla siebie. To daje ogromną dawkę motywacji, zawsze gdy mam ochotę coś zjeść, myślę o tym jak to będzie wyglądało w podsumowaniu :D Prowadzę bloga tak jak lubię, nie zastanawiam się czy jest estetyczny/ma odpowiednie grafiki/czy wbijam się w algorytm etc. Oczywiście jeśli komuś na tym zależy, to spoko. Chodzi mi o to, by wstawianie codziennych postów było przyjemnością i wychodziło naturalnie, żeby chciało się to robić, żeby nie porzucić tego po kilku dniach.

Jeszcze raz podkreślam, że to subiektywna lista, spisałam po prostu moje zasady, które działają u mnie, u Ciebie mogą dać odwrotny lub zerowy efekt. Każdy z nas jest inny. Ponawiam �� słuchajcie swojej intuicji i organizmu.

277 notes · View notes

znowujestemgruba · 3 days ago

Text

Zrebloguj, jeśli kochasz kotki, albo robi ci się niedobrze jak widzisz swój ulany brzuch.