vrcxe
𝘈 𝘐 𝘈 𝘕 𝘌 𝘚
6 posts
amor verus numquam moritur  
Don't wanna be here? Send us removal request.
vrcxe · 3 years ago
Text
2; later bitches
- Ja, Eleanor Smith oświadczam mówić prawdę i tylko prawdę.
Cień zwątpienia przebiegł po twarzy Lokiego, który wkrótce zmienił się w motywację.
John przygotował odpowiednie zapiski i wstał z miejsca.
- Czy to prawda, że widziała pani oskarżonego w miejscu zdarzenia o trzeciej nad ranem?
- Tak. - odparła bez zastanowienia.
- Wspominała pani o okolicznościach. Mogłaby pani przedstawić je teraz?
Eleanor uniosła wzrok znad oficjeli i lekko przechyliła głowę na prawą stronę.
- Wracałam do domu od mojego narzeczonego i widziałam oskarżonego na autostradzie. Od razu go poznałam.
- W jaki sposób pani go rozpoznała? - John dopytywał według planu.
- Zwolniłam, bo samochód przede mną jechał wolniej. Loki stał na poboczu. To te jego czarne włosy, Wysoki Sądzie, wszędzie da się je rozpoznać. I miał na sobie płaszcz w takim ciemnozielonym kolorze. Trzymał ręce Astrilde za jej plecami i prowadził w stronę barierek poza drogą.
Loki otworzył szerzej oczy i szepnął coś do Jace’a, ale obrońca jedynie przytaknął.
- Dziękuję, nie mam więcej pytań. - John zrobił krok w tył.
- Czy obrona ma pytania do świadka? - sędzia się odezwał.
Jace natychmiast wstał, posyłając porozumiewawcze spojrzenie Lokiemu. Zajął odpowiednie miejsce i popatrzył na Eleanor. Kosmyk jej ciemnobrązowych włosów naszedł na jej czoło.
Zanim otworzył usta, żeby zadać pierwsze z przygotowanych pytań, mężczyzna niewiele młodszy od niego raptownie wpadł do sali.
- Sprzeciw, Wysoki Sądzie! - powiedział głośno.
Szmery i ciche rozmowy w sali umilkły i wszyscy zwrócili swoją uwagę na niego.
Wydostał się z tłumu.
- Eleanor nie była w Nowym Jorku w tym czasie. - kontynuował, szarpiąc za kołnierzyk koszuli.
- Sprzeciw! Ten mężczyzna nie jest świadkiem! - John się oburzył i wyrzucił rękę w powietrze.
- Oddalam. Proszę mówić dalej.
- Nazywam się Jacob Stewart i jestem narzeczonym Eleanor, obecnego świadka. Eleanor i ja wracaliśmy z Chicago w tę noc, co jestem w stanie potwierdzić.
Jacob podszedł do sędziego i pokazał mandat za przekroczenie prędkości, co zarejestrował fotoradar. Henry zmarszczył czoło.
- Następnym dowodem jest to, że Eleanor i ja wspólnie wynajmujemy mieszkanie w środkowym Manhattanie. Nasze oba nazwiska widnieją na umowie najmu, którą, jak się składa, mam przy sobie.
Wymagany dokument również został przekazany Henry’emu.
- Pani Smith, czy ma pani świadomość jakie są kary za podawanie nieprawdziwych świadectw w sądzie? - Henry zabrał głos.
Eleanor spojrzała morderczo na Jacoba.
- Tak.
Ochroniarze wyprowadzili Eleanor z sali. Loki uśmiechnął się do niej z ogromną satysfakcją.
Szepty przerodziły się w głośniejsze rozmowy.
- Proszę o ciszę! Czy prokuratura ma jeszcze jakichś świadków?
- Nie, Wysoki Sądzie. - odparł John.
- W takim razie proszę wprowadzić świadka obrony.
Mężczyzna w średnim wieku przekroczył próg, ku zaskoczeniu gapiów. Nikt nie spodziewał się jego obecności w takim przypadku. Loki w szczególności nie oczekiwał jego prezencji.
Po zajęciu odpowiedniego miejsca, otworzył usta.
- Ja, Vidar Adler obiecuję mówić prawdę i wyłącznie prawdę.
- Możemy zaczynać.
Jace wstał.
- Czy był pan świadkiem ataku gniewu przez oskarżonego?
- Nie. Zawsze odnosił się z szacunkiem do mnie, mojej żony i córek, a także do personelu.
- Czy oskarżony zachowywał się dziwnie przed zniknięciem pańskiej córki?
- Niezaprzeczalnie, nie. Spędzali czas wspólnie, okazjonalnie wychodzili z domu. Poprosiłem go o pomoc przy porządkowaniu domowej biblioteki i spędziliśmy tak całe popołudnie.
Vidar zachowywał poważny wyraz twarzy, mimo że wewnątrz chciał się uśmiechnąć.
- Mówi pan, że traktował pan oskarżonego jak personel?
- Nie, oczywiście, że nie. Był i jest dla nas jak rodzina. Nigdy nic złego nie powiedział.
- Dziękuję, nie mam więcej pytań.
- Prokuratura?
John uniósł dłoń.
- Czy pan broni oskarżonego tylko dlatego, że on i pańska córka byli w związku? - John skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Nie.
- Kim dokładnie jest oskarżony dla pana?
- Częścią rodziny.
- Nie mam więcej pytań, dziękuję.
John usiadł na swoim miejscu. Vidar opuścił salę w towarzystwie szeptów.
- Zarówno prokuratura, jak i obrona zawiesiły teraz swoje sprawy. Adwokaci przedstawią teraz swoje ostateczne argumenty. Proszę pamiętać, że to, co mówią prawnicy, nie jest dowodem. Jednak proszę słuchać uważnie. Mają one na celu pomóc w zrozumieniu sprawy. Prokuratura może rozpocząć.
John zebrał notatki. Szybko rzucił na nie wzrokiem i powiódł po oficjelach.
- Dziękuję, Wysoki Sądzie. Członkowie ławy przysięgłych, słyszeliście uważnie zeznań wobec Lokiego [nazwisko]. Jednakże chciałbym wspomnieć o istotnych faktach. Jednym z nich jest napaść na Nowy Jork w dwa tysiące dwunastym wraz z bliżej nieokreślonym gatunkiem kosmitów. Proszę o wydanie wyroku w sprawie napaści i porwania Astrilde Adler. Dziękuję.
- Teraz obrona może wygłosić swoje argumenty.
- Dziękuję, Wysoki Sądzie. Szanowna ławo przysięgłych, wszyscy byliśmy świadkami zeznań powołanych świadków w sprawie Lokiego [nazwisko]. Jest jeszcze kilka faktów, o których dzisiaj nie usłyszeliśmy. Życie partnerki brata oskarżonego, Jane Foster, zostało uratowane przez oskarżonego. Pragnę również wspomnieć o niesieniu pomocy w lokalnej społeczności. Oskarżony systematycznie pomagał sąsiadom w codziennych czynnościach, między innymi w noszeniu zakupów. Proszę o oddalenie sprawy na korzyść oskarżonego. Dziękuję.
Henry spojrzał na członków ławy przysięgłych i zabrał głos.
- Ławo przysięgłych, wysłuchaliście świadectw dotyczących tej sprawy. Teraz do was należy ustalenie faktów. Wy i tylko wy jesteście sędziami tego faktu. Kiedy już zdecydujecie, jakie fakty potwierdzają dowody, musicie zastosować prawo, które wam przekażę, do faktów, które znajdziecie.
Sędzia Ford wstał i z pomocą rządcy udał się do sali przysięgłych.
Po dokonaniu formalności za zamkniętymi drzwiami, rządca stanął w miejscu.
- Proszę o powstanie.
Członkowie ławy przysięgłych udali się do sali narad.
Oczy wszystkich były zwrócone na Henry’ego.
- Czy doszliście do werdyktu?
- Tak, Wysoki Sądzie.
- Więc jaki jest wyrok?
- My, ława przysięgłych, w sprawie Loki [nazwisko] przeciwko stanowi Nowy Jork ogłaszamy Lokiego niewinnego zarzuconego mu uprowadzenia Astrilde Adler.
0 notes
vrcxe · 3 years ago
Text
1; black smoke rising
notka autorki: witam w sequelu!
- Przed sądem na Centre Street pod numerem sto zebrały się tłumy, gdzie ma zacząć się proces, który bacznie śledzi co drugi mieszkaniec Nowego Jorku. Będziemy informować państwa na bieżąco. - powiedział dziennikarz, obniżając mikrofon.
Operator kamery zwrócił ją w stronę wejścia głównego, ukazując pokaźne drzwi. Po chwili rozległy się krzyki przepełnione niecenzuralnymi słowami rzuconymi w kierunku oskarżonego. Paparazzi robili tyle zdjęć, ile mogli, dopóki nie zostali odepchnięci przez ochroniarzy. Wysokiego mężczyznę w kajdankach prowadziło czterech policjantów. Czarne kosmyki włosów opadały na czoło, jednak plecy miał wyprostowane. Kamery od razu skupiły się na jego twarzy, na co uniósł kącik ust i podniósł głowę. Szedł wolno, ale nie próbował uciekać. Jego oczy były skupione na budynku, ale rozejrzał się dookoła, a następnie spojrzał centralnie do obiektywów transmitujących wydarzenie. Ku zaskoczeniu widzów przed telewizorami, jak i tłumu, nie wykazywał żadnego strachu.
- Czy żałuje pan swojego czynu? - dziennikarka wystawiła mikrofon z logo jednej ze stacji na długość ręki.
Odpowiedzią był jedynie uśmiech i przenikliwe spojrzenie zielonych oczu. Szybko cofnęła mikrofon i odwróciła się przodem do swojego operatora.
- Oskarżony nie odpowiada. Na werdykt sędziego musimy, jednak, poczekać. Nie wiadomo, ile proces zajmie. - dodała.
Mężczyzna został wprowadzony do budynku.
Kajdanki pozostawały na jego nadgarstkach, do czego już się przyzwyczaił. Ochroniarze sądu przeszukali mężczyznę w poszukiwaniu niebezpiecznych narzędzi. Na ich szczęście, a może swoje też, nie miał nic przy sobie. W jego duszy panował spokój, co zadziwiło kilku pracowników. W sali sądowej czekało wielu widzów i osób bliżej związanych z osobą poszkodowaną, co było jednocześnie następnym celem. Kiedy wszedł do środka, okrzyki były skierowane w jego stronę, co, wydawało się, umiejętnie ignorował. Rozejrzał się po nieznajomych twarzach z widocznym uśmiechem na ustach. Policjanci pokazali mu miejsce, gdzie ma usiąść. Pozostając w kajdankach, poprawił czarną marynarkę.
Duże drzwi umieszczone po lewej stronie zostały otwarte przez ochroniarzy.
- Proszę wstać. Sąd Drugiego Okręgu Sądowego, Wydział Karny, obraduje obecnie pod przewodnictwem sędziego Forda. - donośnym głosem oznajmił rządca.
Wszyscy zebrani wykonali polecenie. Sędzia Henry Ford wszedł do sali i zajął swoje należyte miejsce.
- Usiąść mogą wszyscy oprócz ławy przysięgłych. - odezwał się.
Po odbyciu przysięgi przez wszystkich zasiadających w ławie przysięgłych, kontynuował.
- Członkowie ławy przysięgłych, dziś waszym obowiązkiem będzie ustalenie, czy oskarżony jest winny, czy nie, na podstawie faktów i dowodów przedstawionych w tej sprawie. Na oskarżeniu spoczywa ciężar udowodnienia winy oskarżonego ponad wszelką wątpliwość. Ten ciężar spoczywa na oskarżycielu w trakcie procesu. Prokuratura musi udowodnić, że popełniono przestępstwo i że oskarżonym jest osoba, która popełniła przestępstwo. Jeśli jednak nie jesteście przekonani w tym zakresie z winy pozwanego, istnieje uzasadniona wątpliwość i oskarżonego należy uniewinnić. Rządco Smith, jaka jest dzisiejsza sprawa?
- Wysoki Sądzie, dzisiejsza sprawa to Loki Laufeyson przeciwko stanowi Nowy Jork.
Ford poprawił okulary na nosie i zwrócił się do prokuratora.
- Czy prokuratura jest gotowa?
Wywołany John Anderson wstał.
- Tak, wysoki sądzie. - zajął swoje miejsce.
- Czy obrona jest gotowa?
Prawnik o szeroko znanym nazwisku Ryland powtórzył czynność Andersona.
- Tak, wysoki sądzie.
Prokurator i obrońca przedstawili swoje stanowiska w tej sprawie, a sędzia Ford uważnie przypatrywał się wszystkim zebranym. Kącik ust Lokiego był cały czas podniesiony. Nie mógł doczekać się wyroku. Co prawda, Odyn nigdy nie robił czegoś podobnego, w Asgardzie proces wyglądał inaczej i tylko on miał prawo głosu.
- Proszę wprowadzić pierwszego świadka.
Ochroniarz wyjrzał i zaprosił mężczyznę do środka, po czym poprowadził go w odpowiednie miejsce. Po przysiędze, oskarżyciel wstał i powiódł wzrokiem po mężczyźnie i w myślach powtórzył pytania.
- Był pan sąsiadem oskarżonego przez trzy miesiące. Czy w tym czasie widział pan ataki złości? - John wbił spojrzenie w spokojną twarz rozmówcy.
Usłyszawszy pytanie, Loki się zdziwił.
- Tak, byliśmy sąsiadami przez trzy miesiące, dopóki się nie wyprowadził. Czasami tak. Wtedy było słychać głośne krzyki i łamanie mebli. Raz wybił szybę w oknie i chodził z bandażem na dłoni. - wyjaśnił.
- Skąd pan wie, że oskarżony wybił szybę? - John drążył temat jak tylko mógł.
- Szkło leżało na trawniku, a kilka dni później przyjechała załoga zajmująca się wymianem okien i drzwi.
- Czy takie ataki zdarzały się często?
- Ciężko określić, ale w nocy tak.
John uniósł brew.
- Dziękuję, Wysoki Sądzie, nie mam więcej pytań.
Usiadł na swoim miejscu i spojrzał na zapiski.
- Czy obrona ma pytania do świadka? - zapytał Henry.
Jace wstał i uniósł kącik ust, po czym wyprostował plecy. Ze stoickim spokojem popatrzył na mężczyznę.
- Na tym samym piętrze mieszkała pani Evelyn Riddle, której pogrzebu był pan współorganizatorem. Kto jeszcze go organizował?
Mężczyzna potarł dłoń o dłoń.
- Loki.
- Czy Loki wdawał się w kłótnie i konflikty z sąsiadami bądź członkami sąsiedztwa?
- Trudno to określić. Nie angażował się w żadne spotkania sąsiedzkie.
- Widział pan jak Loki wymykał się w nocy?
- Nie. W nocy najczęściej krzyczał i niszczył meble.
- Na jakiej podstawie pan to stwierdził?
- Dźwięki. Pracuję przy meblach i wiem, jak nogi od krzesła się łamie. Co jakiś czas przyjeżdzali dostawcy nowych mebli.
Loki uśmiechnął się na te słowa.
- Dziękuję, nie mam więcej pytań.
Jace złożył plik kartek i wrócił na swoje stanowisko. Sędzia poprawił okulary na nosie.
- Proszę wprowadzić świadka numer dwa.
Jeden z ochroniarzy otworzył duże drzwi i wyszedł na korytarz. Machnął dłonią, zapraszając świadka. Oczy wszystkich były skierowane w stronę mężczyzny. Kiedy młoda kobieta przekroczyła próg, Loki otworzył szerzej oczy i cofnął się o zaledwie milimetr, nie dając po sobie poznać emocji, jakie go ogarnęły. Spojrzała na niego i odgarnęła swoje brązowe loki, mijając go i podeszła w swoje miejsce. Jego wzrok był wlepiony w jej twarz. Znał ją. Oczywiście, że ją znał.
0 notes
vrcxe · 3 years ago
Text
0 notes
vrcxe · 3 years ago
Text
𝘈 𝘐 𝘈 𝘕 𝘌 𝘚
szaleńcy zawsze są pewni tego, co widzieli i słyszeli nie same halucynacje,
tylko właśnie ta pewność czyni ich szaleńcami
5.02.2022
0 notes
vrcxe · 3 years ago
Text
0 notes
vrcxe · 3 years ago
Text
Tumblr media Tumblr media
0 notes